• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Literackie. R. 3, 1926, nr 41 (145), 10 X

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Literackie. R. 3, 1926, nr 41 (145), 10 X"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Opłata ooczłnwa u i^ czo n a ryczałtem

C e n a

8 0

g r o s z y

CZWARTY TYDZIEŃ KONKURSU „LITERATURA POLSKA W KARyKATURZE”

WIADOMOŚCI

LITERACKIE

G

O

D

N

K

Nr. 41 (1 4 5 )

Warszawa, Niedziela 10 października 1926 r.

Oddział

ff r a | ■ ;a l i i

w P a r y ż u , 123, boul, St.

G erm a in , K się ga rn ia

G e b e th n e ra i W o lffa

C en a num eru w P a ry ż u

zł. 1.—

Rok III

Przypominamy, że czas odnowić prenumeratę za kw. IV b. r. (zł. 9.— w kraju, doi. 2.— zagranicą, konto w P.K.O. 8.515). —

Czytelnicy, dla których wnoszenie opłaty drogą pocztową jest niedogodne, mogą żądać wysyłania pisma za zaliczeniem

• •

D o m p o d p i j a n e m i g w i a z d a m i ”

Futuryzm i F. T. Marinetti

Manifest futurystyczny.

F u tu ry sty c zn y m an ifest w paryskim „ F ig a r o " p a d ł jak k am ieii w za tę c h łe ba- gnisko, „n ad k tó rem s k rz e c za ły ż a b y n a ­ la n e ś w ia tłe m k s ię ż y c a ” i gdzie' b łą d z ili sen tym en taln i k och a n k o w ie, re c y tu ją c „W io s e n n e s o n e ty " d ’ Annunnzia.

„L ite ra tu r a g lo ry fik o w a ła do dnia d z i­ s iejs ze go k on tem p la cję, sen i ekstazę. M y b ę d z ie m y g lo r y fik o w a li pęd, a g resyw n o ść dążen ia, czujność g o rą c z k o w ą , salto -m o r- ta le i pięść.

N ie m a p ięk n a p oza w a lk ą , a p oezja , p o z b a w io n a z d o b y w c z e g o charakteru , nie zasługuje na m iano p o e zji. S ądzim y, ż e w sp an iałość św iata zb o g a c iła się p ię ­ knem szyb k ości.

A u to m o b il w ruchu jest p ię k n ie js zy od N ik i z S am otrace.

G łó w n e m i p ierw ia s tk a m i n aszej sztu­ k i jest bunt i odw aga.

G ło s im y p og a rd ę k o b ie ty " .

O to n a jw a żn ie jsze hasła m anifestu fu ­ tu ry s ty c zn e g o , k tó r y w sw oim czasie w strzą sn ą ł n ie ty lk o W ło c h a m i, ale i Eu-

r o p ą .

M a n ife s t z a w ie ra ł w s zy s tk ie id ee, r o z ­ w ija n e p óźn iej p rz e z fu tu rystyczn ych m a­ la rzy , p o e tó w i m u zyk ów , i b y ł d ro g o ­ w sk azem , w io d ą c y m z cm en tarza n e o ro - m antyzm u ku d rogom n o w e g o życia .

B io rą c za tło p o e ty c k ą tw ó rc z o ś ć M a ­ rin e ttie g o , p ostaram się o m ó w ić szerzej

p o s zc ze g ó ln e p u n k ty program u.

W ie lk im tw ó rc o m sym b olizm u w y p o ­ w ie d zia n o śm ierteln ą w a lk ę . R e p r e z e n ­ to w a li oni chorą, n o sta lgiczn ą p o e zję w sp om n ień i p rzezn a czeń , sen tym en talizm ro m a n ty c zn y „ s p ły w a ją c y strugam i k s ię ­ ż y c o w e g o ś w ia tła na p osągi id ea ln ych k o ch a n ek ".

F u tu ryści uzn ają z a le d w ie k ilk u p isa­ r z y : P a w ła Adama,, jak o au tora „T ru s tu ", O k taw ju sza M irb ea u z ,,Les affaires sont les a ffa ire s", G u staw a K alin a, jako t w ó r ­ cę b ia łe g o w ie rs za , i E m ila V e rh a e ren a z p ie rw s z e g o okresu tw ó rc zo ś c i.

Ci, k tó r z y w y s z li „ n a d z y " ze stru m ie­ nia czasu, o d w ra c a ją się od w y sc h n ię ty ch ź r ó d e ł m inionej e p o k i a rtystyczn ej.

T w o r z y ć n a le ż y żyjąc, nie um ierając. „ N ie m am y czasu na m o d litw y na g r o ­ b a ch ". „Z a p ła k a n ym o b lic zo m sen tym en ­ ta ln ych k o c h a n k ó w p rze c iw s ta w ia m y m ęski p ro fil lo tn ik a lub s zo fe ra ",

„K o c h a m y ż y c ie takiem , jak iem ono jest w is to c ie , b e z o słon ek m arzenia, w je g o a lo giczn o ści, w b arw n ym k a le jd o ­ sk o p ie zja w isk i w ra żeń , w muskularnem n a p ięciu s iły ".

F u tu ryści — p rzekon an i, że sztuka m o że i p ow in n a p o d w a ja ć e n e rg ję lu d z­ k ie g o czyn u i dążen ia, — ch cą ją w y z ­ w o lić z sentym en talizm u, chorej e r o to ­ man,ji d ’A n n u n zia i don-juanizm u, t w o ­ rzą c p o e zję , k tó ra jest a p o lo g ją s iły i w o l­ ności in d yw id u aln ej.

S tarość jest c h o ro b ą — na ś w ie c ie p o ­ w in n a istn ieć ty lk o m łodość.

Kult maszyny.

N a łąkach w c zo ra js z e j A r k a d ji futu­ ry ś c i budują z pośp iech em h an gary i g a ­ ra że, a u w ielb ia n e ru in y K a p ito lu i F o ­ rum Rom anum d ed yk u ją „trzę s ie n iu zie - m i ,

M a rin e tti w seraju s w o jej p o e z ji z a ­ c h w y c a się m aszyną jak n a jro z k o s zn ie j­ szą odaliską. „ C z y w id z ie liś c ie m ech a­ nika, k tó r y o b m y w a ciało sw o jej lo k o ­ m o ty w y ? S ą to p ra w d z iw e p ie s z c z o ty kochanka. N a p o lic zk a c h um azanych sa­ d zam i p ło n ie m iłość. M o t o r y zaś są ta- jem n iczem i istotam i. M a ją s w o je k a p ry ­ sy, d ziw a ctw a , sw o ją w o lę i osob ow ość. T r z e b a je p ieścić, o b c h o d zić się z n iem i w zg lę d n ie , n ie m ę c zy ć zb ytn io . W k r ó tc e o d słon im y w a m ta jem n icę w ra żliw o ś c i, d elik a tn o ś ci i u c zu cio w o ś c i m a szy n y " („ II regn o d ella m a cch in e").

M ię d z y m aszyną a m ó zg iem c z ło w ie ­ ka n iem a d la fu tu ry s tó w żadn ej za sadn i­ czej ró żn ic y, M ech a n izu ją w ię c c z ło w ie ­ ka i u c z ło w ie c z a ją m aszynę, a p ro ces ten je st w ła ś n ie dla nich s y n te zą w s p ó łc z e ­ sności.

P o e z ja k osm iczn ych sił ruguje p o e ­ z ję m o jego „ j a " lite ra c k ie g o . N a ostatnim p lan ie sto i c z ło w ie k z e sw em ży c ie m

du-chow em , na p ierw szem — m itraljeza, a r­ mata, sam ochód, radjo, antena.

I

Batalje literackie.

J I

P ro gra m fu tu rys tyc zn y zo sta ł n arzu ­ c o n y W ło c h o m dość b ru taln ie. P o trz e b a n o w o ś c i i o d ro d ze n ia m usiała b y ć je d ­ n ak że w ie lk a , skoro k o ło M a rin e ttie g o z a c z ę li się gru p o w ać w s z y s c y m łodzi, i skoro w d w a m iesią ce po m an ifeście „ F i ­ g a ra " u k a za ł się drugi, z k o le i m anifest: „U c c id ia m o ch iaro d i lu n a " — „Z a b ijm y ś w ia tło k s ię ż y c a ", p od p isa n y p rze z ta ­ k ich p o e tó w , jak P a w e ł B u zzi, A ld o P o - lareschi;, Lu cjan F o lg o re i in.

Z a c z ę ło się od fu tu rystyczn ego „ w i e ­ c z o r u " w T u ryn ie, k tó r y b y ł w e d łu g M a rin e ttie g o p o w tó rz e n ie m p rem jery „H e rn a n ie g o ".

O gó ln ie b iorą c, b ata ljo m lite ra c k im za A lp a m i n ie sposób o d m ó w ić s p e c ja l­ n ego w d zięk u .

R e w o lu c ja w yb u ch ła w P arm ie, „ P o ­ lic ja p rz e ry w a w ie c fu tu rystyczn y- Ł a ń ­ cuch p iec h o ty za m yk a w y lo t y ulic. N i e ­ sk oń czon e aresztow an ia, Z za zie lo n e g o tła d rz e w w y n u r z a i a się p iórop u sze b er- s a glieró w . W rz a s k i trąb ro zd zie ra ją je ­ d w a b p o w ietrza ... na trzę s ą c y c h się ze strachu p iersiach k o m isa rzy p o lic ji r o z ­ k w ita ją tę c z e tr ó jk o lo ro w y c h w stęg... szarżu je k o n n ic a ".

N a s z e k a w ia rn ia n e dysputy, p o le m ik i i p orach u n ki dość b lad o w y g lą d a ją p rz y tych k o lo ro w y c h obrazach.

B y ł czas, że n a zw isk o M a rin e ttie g o d zia ła ło na p u b liczn ość, jak c ze rw o n a p łach ta to rr e a d o ra na stado b y k ó w .

P o e ta p r z y k a żd ej o k a z ji w p a d a ł w z a ­ targ z p u b liczn ością, zw ła s z c z a ze zn ie ­ n a w id zo n ą p rz e z sieb ie p u b liczn o ścią p re-

m jero w ą.

N a p rem jerze w łasn ej k o m ed ji „L a donna e m o b ile " M a rin e tti zo s ta ł w y ­ g w izd a n y, „D zię k u ję za gw izd , k tó ry jest d la m nie o zn ak ą w a szej c zc i i h o n o ru "— p o w ie d z ia ł autor, ukazując się na p ro ­ scenium, n ib y g o rą c o o k la sk iw a n y i w y ­ w o ły w a n y artysta,

„W s z y s tk o , na co ta h o ło ta g w iżd że , n iek o n iec zn ie musi b y ć za raz p ięk n e i orygin aln e, a le w ię c e j niż pew na, że w szystk o , co się p o d o b a odrazu, jest z a w ­ sze z re g u ły id jo ty c zn e , p rze c ię tn e i b a ­ n a ln e ” ,

„L e roi Bom bance“.

P o z w o lę sob ie tutaj na za c y to w a n ie p ew n y ch słusznych sp o strzeżeń p. B o rg- h ese z k sią żk i „„La v ita e il lib r o ” (T u ­ ryn, 1911): „ W d ram a cie M a rin e ttie g o „ L e r o i B o m b a n c e " nad b ied n ym p o e tą - m elan ch olik iem zn ę ca się tę p a głu p o ta i k rety n izm w s zy stk ic h z d ro w o m yślących . W farsie ż y c io w e j w y s z y d z a n y i m a ltre to ­ wany, p o e ta p rzy b ie ra postać błazna szekspirow skiego!. P u b liczn o ść w a li na s c e ­ nę zg n iłem i jajami, w y k r z y w ia się grym a­ sem p o g a rd y i k iw a z p o lito w a n ie m g ło w ą nad b ied n ym i szaleńcam i, opętanym i) p r z e z futuryzm .

P u b liczn o ść śm iałab y się jedn ak n iec o „n a b a ra n io ", g d y b y w ie d zia ła , że M a r i­ n e tti w g łę b i d u szy b a w i się zn a czn ie l e ­ p iej o d n ie j".

T a w ła ś n ie sztuka, grana p o ra z p ie r w ­ s zy w r, 1909 w „ T h e a tr e de l ’ O e u v r e " w P aryżu , p oru szyła s w e g o czasu całą in ­ te lek tu a ln ą F ran cję,

W p ie rw s z y c h aktach p rz e w a ż a u ciesz- n y i zu ch w a ły liryzm , w a k c ie trze cim — w ie lk a p o e z ja kosm iczna. K o n c e p c ja c a ł­ k o w ic ie arysto fa n esow sk a z „ Id jo tą " , p rzyp o m in ają cym n a jlep sze p o s ta cie S z e ­ kspira, z „S a in te - P o u rritu re ", k rea cją a la E dgar A lla n P oe, W scen ie u czty g ro tes k a p rze c h o d zi w h alu cyn ację, k o s z ­ m arem d rę c zą c y m staje się w iz ja ż a r ło ­ k ó w sp o łeczn ych , p o żera ją c y c h się n a­ w zajem , P a r tje p o lity c z n e są o d z w ie rc ia - d len iem s p o łec ze ń stw a ; w a lc z ą jedn a p rz e c iw k o drugiej, w y d z ie ra ją c sob ie1 z łap tłuste kęski.

H ip o k ry z ja i ś w ię ta zg n ilizn a — „S a in ­ te - P o u rritu re " — „gra n d fan tóm e spi- r a liq u e "! W ś ró d k le ry k a łó w , socjalistó w , m on arch istów , re w o lu c jo n is tó w i k o n s er­ w a ty s tó w p rzesu w a się za lęk n io n y p o e ­ ta. K r ó l n a z y w a się B om ban ce, a r c y b i­ skup — B edain e, d ora d ca k ró la — V a

-chen raget, d o z o rc a c a łeg o św iata — P ou - lem o u illet, p o e ta w a b i się z w ię ź le i k r ó t­ ko: Id jo ta ! T a n ce rze, ubrani w łach m a­ n y rzek o m yc h id e a łó w i w y św ie c h ta n y c h fra z e s ó w p a trjotyczn ych , tań czą ta n iec

M o n ti — M a rin e tti o tw ie ra ł w ię c p on ie­ k ą d d rz w i daw n o otw a rte,

H ugo, Carducci, d ’A n n u n zio, P a s c o li b y li ra c z e j o d rod ziciela m i, n iż n o w a to ­ ram i, a b o jo w n ic y o p ra w a b ia łe g o w ie r

-SINTESI F U T U R I S T A D E L L A G U E R R A

GłoriflcWamo la Gnerra, obo por aoi « la sola iRieae doi mondo i/* M a n iltrto del F itiurtg m o). roencro per i rodeaobt rapproflonta uda g r a n a cp&aolata da oorrl c d a łono. La rcoobto oattodroll non 3'lnt*rem«u>o; <na aoshlamo .illa Germania modloovalo, plaRiurla, balorda o p rlva dl conio creators U d lrltto faturista dl dlitrogROfo opero d’ art© Queeto d lrltto apparUtno aoltauto al Gunio croatore Itallano, aapaoo di orouro uaa uu ora belleeta otń grando lu llo rovino dclla b cllo u a antica.

PECORAGGINE - QOFFACGINE - FILOSOFUMO - PESAN TEZZA - RO ZZEZZA - B R U T A L IT A - SPIONAGG10 - PEDANT1SMO P R O F E S S IO N A L - ARCHEOLOGIA - COSTIPAZIONE Ol CAMELOTE IND U STRIALE - SCOCC1ATOR1 e G AFFEU RS

A S S A T I S M Q

CONTRO^ 8 P O P O L I - P O E T I C Q * f f i O I L O R O C R I T l C I P E D A N T I C R ETIN E R IA - SUDIC IUME - FEROCIA - B ALORDAGGINE POLI ZIESCA SANGUE RAG- GRUM ATO - FORCA - SPIONAGGIO - BIGOTTJSMO - PAPAI.ISMO - INQUIS1ZIONE

?ERQU ISIZIONE - CIMICJ - P R E T I

Dal Cellulare di Milano, 20 Settembró 1914

D IREZIO NE D E L MOVIMENTO F U T U R IS T A Corso Vooeila. M IL A flO

S y n te z a fu tu r y s ty c z n a w o jn y ś w ia to w e j: 8 n o r o d ó w -p o e t ó w w a lcz y z e s w y m i k r y ty k a m i-p e d a n ta m i

d o k o ła z ło te g o cielca. P o e ta p atrzy, p r z e ­ c ie ra o c z y i nic nie rozu m ie. W ła ś c iw ie rozu m ie ty lk o to, że go p otrącają, k p ią z niego, zn ęca ją się nad nim. Jak p o w ie ­ d zieliśm y, Id jo ta jest m elan cholikiem , s en ty m en ta listą -m a rzycielem , ' S ąd zę, że |

sza,, jak K a h n i V ie le -G riffin , w r a c a li n ieje d n o k ro tn ie do form trad ycyjn ych , T o samo c zy n ił M orea s i de R egn ie r, to samo c zy n ią futu ryści w ło s c y , p isząc ta k ­ że w ie rs ze m rym ow an ym , A lb e r t M o c k e l za u w a ża słusznie, że p o w in n o się b y ło

m o c a t s t rin a r f r a li n g a r e n d o n ] d o n l d o n l x x + x v r o n k a p v r o n k a p x x x x X a n g o !? » a n g o l ) a n g o l i a n g o l i n v r o n k a p + d ir a o T d i r a n k u f a la s ó f a la -sóhh falasft picptc v i a A A i \ R viamelokranu bimbim

rarumż viar viar viar

B it w a n a d M a r n ą w u ję ciu fu tu r y s ty c z n e m : ..M a r s z a łk o w ie F r a n c ji je s z c z e n ie z d ą ż y li w y ­ sią ść z s a m o c h o d u ; u d o ł u u c h o d z i w n i e ła d z ie ro b a c tw o p r u s k ie

p o ro s ły mu już pazury, że d om iesza ł ż ó ł­ ci do lazu rów , zapom in ając o sztuce, p i­ sanej p rz e z duże „ S ", k tó ra d la fu tu ry­ s tó w b y ła „k le ry k a lizm e m ducha t w ó r ­ c z e g o ",

W k le ry k a lizm te n M a rin e tti w a li ta ­ ranem g w a łto w n e g o , b ezp o ś red n ieg o li­ ryzm u.

W ie rs z biały.

N o w a treść a rty s ty c zn a m usiała zn a ­ le ź ć o d p o w ie d n ik w n o w e j ekspresji s ło ­ wa, N ie m ożna b yło o p ie w a ć radja i sa­ m ochodu son etam i H e re d ii ani odam i B a n v ille ’a,

W ie r s z e m białym , zw an ym ,.1’endicas- silla b o scdolto", pisał już F o s c o lo i de

w y d a ć w a lk ę nie rym om , le c z du chow i n iew o li, fan tazjom k a to rżn ik ó w , ta ń c z ą ­ cych z łańcuchem u nogi,

„P arole in liberta11.

Z w y c ię s tw o b ia łe g o w ie rs za n ie za - d o w o ln iło fu tu rystów . Chcąc u w o ln ić p o e ­ zję w o g ó le od w s ze lk ich regu ł, posu­ n ięto się zn a czn ie dalej, tw o rz ą c t. zw . „p a ro le in lib e r t a " („p a ro le s lib ris te s ").

S tre s zc zę p o k ró tc e tę te o rję , w edług- k sią żk i „ N o i fu tu risti". Pu n kt W y jś c ia b y ł następu jący. B ły s k a w ic zn a szyb kość w s p ó łc ze s n e g o ż y c ia w y m a ga ró w n e j

s z y b k o ś c i stylu. K o n ie czn o ś ć lakon izm u ! M e t a fo r y sk on den sow an e! O b ra zy t e l e - 1

g ra fic zn e ! W ę z ł y m yślenia! W a c h la rz e ruchu ra z w r a z zam yk an e i o tw iera n e z p o w ro te m ! „ P a r o le in lib e r ta " o d d a ją k o lo ry , zapach y, hałasy, d źw ię k i, fo rm u ły g e o m e try c zn e i arytm ety czn e, ry k i zw ie rzą t, tu rk oty m o to ró w , arch a iz­ my, b arb aryzm y, e g z o ty z m y i n e o lo g iz m y ję z y k o w e ! S ło w em w s zy s tk o ! „ Z w y c ię ­ s tw o a rtystyczn e „p a r o le in lib e r t a " d z ie ­ li h istorję p o e z ji na d w ie ep o k i: e p o k ę H o m era i e p o k ę futuryzm u, D o dnia d z i­ s iejs ze g o p ra w ie w s zy s c y p o e c i p isa li na p o d o b ie ń stw o H om era, k a ta lo ­ gując id ee, fak ty, o b r a z y i w zru szen ia. O to d la c ze g o u trzym u jem y, że n iem a żadn ej ró ż n ic y m ię d z y w ie rs ze m H o m e ra a w ie rs ze m d 'A n n u n zia ",

Z a c z ę ło się od p ogrom u składni. „O n d o it d isp oser les substantifs au hasard de le u r n aissa n ce" — g ło s iło p ie rw s z e p rzyk a za n ie. Z m ia żd żo n o p rzym iotn ik i p rzy s łó w ek , tw o rzą c łańcu chy analo- gij: „ A l e ż tak, tak, kochanko - m itral- jezo , pani jest czaru jąca i boska i z ło ­ w roga, ciągn ion a p rz e z setkę n ie w id z ia l­ nych koni, k tó re rż ą i c z e rw ie n ią się n ie ­ c ie r p liw ie ", U m u zyk a ln ion o ob razy, w p ro

-1 • . • j - ] ... i

w a ^ z a ją c ni a i m Lł m iii 6p or /. u. saiu c •

n io w e g o , „C a ła g ry zą c a s ło d y c z jej m ło ­ dości w z b ie ra ła w ga rdle, jak na opu sto­ szałych p o d w ó rza c h w z b ie ra k rz y k d zie c i na starych p ro fe so ró w , o p a rtych na p a ­ ra p eta ch tarasów , skąd w id a ć na m o ­ rzach u cie k a ją c e o k r ę ty ". C zasow n ik a u żyw a się p rze w a żn ie w tr y b ie b e z o k o - liczn ym . T r y b ten w y ra ż a b o w ie m o p ty ­ m izm (? ) i „ab solu tn ą w sp a n ia ło ść". „ P i ­ jaństw o lir y c z n e " zn iek szta łca słow a , p o ­ w ię k s z a ją c lub zm niejszając lic z b ę sam o­ głosek. W ten sposób p o w sta je n o w a o rto grafja. D e fo rm a cja s łó w o d p o w ia d a naturalnem u ciążen iu fu tu rystó w ku o n o ­ m atopei. N o d d aw n em i p ro p o rcjam i p rz e ­ ch od zi się do p orząd k u dzienn ego. N p. w p o em a cie „Z a n g - T ou m b - T o u m b " M a rin e tti z b y w a k ilk o m a zdaniam i r o z ­ s trzela n ie b u łga rsk iego popa, n atom iast rozp isu je się nad dystansem strzału, r o z ­ m o w ą d w ó ch g e n e ra łó w tu reck ich i k a ­ lib rem bułgarskich armat,

„ W p a źd ziern ik u 1911 r. — w yjaśn ia autor „D o b o s z a " — ży łe m p ośród arty- le r z y s tó w z b a te rji de Suni, w okopach tryp o litań sk ich ; p oją łem w ó w c z a s , że za k rw a w io n e , p oszarp an e ku lam i m ięso lu d zk ie n ie ma żadn ego zn a czen ia w o b e c arm aty, palon ej słońcem , i ogn istego p o ­ śpiechu w y s tr z a łó w ".

W poem aciie „D u n e s" on om a to p eą „d ou m - doum - doum - doum - d ou m " w y ­ ra ża hałas słońca afryk ań skiego, p om a­ r a ń c zo w e p ięś ci n ieb a o ra z z w ią z e k m ię ­ d z y gorącem , k olorem , za pach em i w r z a ­ wą. N atom iast o n om atop ea ,,ran-ran-ran“ n ie w y ra ż a hałasu natury, le c z „stan du­ ch a". Zam iast w y ra z ić się, jak p o e ta sta­ rej daty: „ g łę b o k i d źw ię k d z w o n ó w ", M a ­ rin e tti m ó w i: „don , don, d zw o n y, p rze - stronność, d ź w ię k 20 k l.2". M a m y tu p o ­ dobno w id z ie ć „o b r a z w ib ru ją c y ch h o ­ r y z o n tó w i w y o b ra z ić sob ie odd alon ych od nas ludzi, k tó r z y n a tęża ją słuch ku stronie, skąd b iją d z w o n y ". Zn aki m a­ te m a tyc zn e Ą X = w y ra ż a ją „ z a d z i­ w ia ją c e s y n te z y " i „ d z ię k i sw ej ab stra k ­ cyjn ej p ro sto c ie m echanizm u n ie o s o b o w e - go służą ostateczn em u c e lo w i, jakim jest g e o m e try c zn a w sp a n ia ło ść".

O d p o w ie d n ie r o z ło ż e n ie z n a k ó w h X w y r a ż a cią g p od o b n y ch w zru szeń i odczu ć, Np, w p o em a cie „Z a n g -T o u m b - Tou m b: „ — p o c ią g rannych + gnoista w o ń d y z e n te rji + o d o ry m io d o w e".,.

K sią żk a stała się w y ra z e m m yśli fu­ tu rystyczn ej, R e w o lu c ję sk iero w a n o p r z e ­ c iw k o ty p o g ra fic zn e j harm onji, u żyw a ją c na jedn ej stron ie ró żn ych k o lo r ó w fa rb y i ró żn ych ro d z a jó w pism a — w e rs a lik ó w dla w y ra ż e n ie uczuć ston ow an ych , gar- m ontu dla o n om a to p ei „g w a łto w n e j",

Marinetti; człowiek i artysta.

S tyl fu tu rys tó w m o żn a b y p orów n a ć do w ie ż y B a b el, ,,A r g o t " p arysk i m iesza się tu nieustannie z te le g ra fic z n e m i skrótam i m o w y w ło s k ie j i z jakim ś b liże j n ie o k re ­ ślonym egzo ty zm em afrykańskim ,

T e o fil G au th ier m ów i, że sło w a są jak d ro g ie k am ien ie, W stylu M a rin e ttie g o jest w ie le b la szek i szkła. B rz y d o ta

i p ięk n o łączą się b ratersk ą w spóln otą, re w o lu c jo n izm i ep ik a rz e c z y w is to ś c i id z ie w p arze z n ajcu d ow n iejszym lir y ­ zm em m arzeń; w s z ę d z ie grzm ią i huczą k osm iczn e atak i słów , od o głu szających trąb a u to rek la m y puchną u szy n ies zc zę s ­ n ego c zyteln ik a . K a żd a m yśl jest o b ra ­ zem . C z e rw ie ń gniewu, zie lo n y jad n ie ­ n aw iści, b ie le d zie w ic zy c h , d u ch ow ych z a c h w y tó w — tr ó jk o lo r o w y sztandar, p o ­ w ie w a ją c y z w y c ię s k o nad Ison zo i Ca- p oretto . S zkoda, że w ie le b a rw r o z w o d ­ n iło się na p a le c ie lite ra c k ie g o d ek lam a- torstw a. M a rin e tti n apisał z b y t w ie le . P o o drzu cen iu „P a r o le in lib e r t a " o raz k sią ­ żek, sk o p jow an ych z p ra c p op rzed n ich , p ozo sta n ą na za w s ze d z ie ła ta k ie, jak „ K r ó l B o m b a n ce", „D o b o s z o gn isty ", w s p a n ia ły p oem a t p o lity c z n y „F a s z y zm i fu tu ry zm " — pozostan ą ta k że W ło c h y fa szysto w sk ie, k tó re id eam i sw em i w y - karm ił.

Tru dn o jest pisać o c zło w iek u , k t ó ­ ry, w y sia d u jąc w m łodości na d rze w a ch z kam eleon am i, n a u czył się od nich n ie ­ ustannej zm ian y b arw . W s z y s tk o w jego ży ciu i sztu ce stan o w i grę k o n tra s tó w i p rze c iw ie ń s tw . U ro d ził się w E gip c ie , jest p a trjota w łosk im , jako p oeta n a le ży ra czej d o Fran cji.

D łu g o le tn i p o b y t w P a ry ż u d a ł mu to, c ze g o nie m ogła dać F lo re n c ja ani R zy m : rytm ik ę i puls w s p ó łc ze sn e g o ży cia . A f ­ ryk ań sk ie słoń ce za p a liło w e k r w i w s z y - s tw ie ogn ie tem param entu. W ie lk i m a­ ją te k o so b isty p rzy n ió s ł w d arze p o c zu ­ c ie n ieo gran iczo n ej sw ob od y.

M a rin e tti jest „e n fa n t t e r r ib le " lite r a ­ tury, „b am b in on e v u lc a n ic o ", apaszem śp iew a ją cym w e s o ło : „ la v ita e cosi, cosi, folia , illo g ic ita ", panterą, ro zb ija ją c ą się 0 k la tk ę m e tro p o lji św iata, w e s o łk iem ren esan sow ym , konsularnym m ężem w sp ó łc ze sn e j Ita lji, drugim irre d e n ty s tą — M a c ch ia vellim , filo z o fe m -s o fis tą z setką p ro w izo ry c z n y c h praw d, zm ien ian ych c o ­ d zien n ie jak rę k a w ic zk i.

P o lity k a p rze c h o d zi w iście a p o k a lip ­ ty c z n ą id e o lo g ję . Skrajny, fa n a tyczn y n a­ cjon alizm łą c z y się z hasłam i w y w r o t o ­ w y c h refo rm s p o łeczn ych i z in te rn a c jo ­ n alizm em *). S a lto -m o rta le p o lity k i, sport lite ra ck i, re k o rd au toreklam y.

W je go d em o k ra tyczn ych W ło s z e c h je st w ła ś c iw ie je d yn ie m iejsce dla a r y ­ s to k ra tó w ducha, W nim samym, p ło ­ m iennym d em o k racie, — k a p ry s y grand- seigneura, k tó re g o m ieszkan iem jest nie Italja, le c z św iat. Z a grzeb u je się pod k o ł­ drę m on oton nych p ia c h ó w w T ry p o lis ie , esk ortu je ż o łn ie rz y bułgarskich do A d r ja - nopola, p ła w i się w e w łasn ej k rw i w b it­ w ie pod „C asa Z a go ra ", szaleje na b u l­ w arach p aryskich w o to c ze n iu p łc i p ię k ­ nej jako „ v iv e u r " , na placach M ed jo la - nu w a lc z y jak o p a trjo ta na pięści, r e ­ w o lw e r y i p ałk i; w R zy m ie z w y k le o d ­ siaduje w ię zie n ie . G na go n ap rzód jakiś c ią g ły n iep o k ó j i irred en ta ży c ia — ir r e ­ d en ta p o e ty c k a w a n ty re w o lu c y jn ej lit e ­ ra tu rze w ło sk ie j nie ma sob ie ró w n ej. D ante, P e rtra rk a i B o c c a c c io z a d ła w ili litera tu rę d esp o tyzm em gen ju szó w — tr a ­ d ycja stała się św iętością, — mumje ar- c y w z o r ó w le g ły na piersiach m łodych p o e tó w . D arem n ie p ien ił się i w y g ra ż a ł w w . X V I „b o s k i" P io tr A r e tin o . K r z y k protestu u słyszał d o p ie ro w w. X X — M arin etti.

N a p rzestrzen i k ilku w ie k ó w m ię d zy M arin ettim a M a c ch ia v e llim b ra k o w a ło zre b e ljiz o w a n y c h duchów , tych ,,1'aurore p re c o rritric i d ei tem p i m o d ern i", o k t ó ­ rych w sp om in a d e Sanctis w sw ej histo- rji lite rtu ry w ło sk ie j.

R om an tyzm lo m b a rd zk i ch ciał p r z e ­ p ro w a d zić re w o lu c ję w rę k a w iczk a ch .

„ W k la syczn ej zie m i A r k a d ji w s z y s t­ k o p ojm ow an o po ark a d yjsk u ", oszuku­ jąc się, że b ę d z ie m ożna o d ro d zić ś w iat b ez g w a łtu i k rw i ro zlew u . M a rin e tti, u ciek a ją c z A r k a d ji, u jrza ł ro zp ę d z o n e śm igła aerop lan u i za w o ła ł w r a z z B le- rio tem : „T r z e b a je s z c z e w ie le tru p ów 1 k r w i dla p ostęp u ".

E d w ard Boye.

*) J est jed en kraj w E u ropie, g d zie z p a trjo ty w ło s k ie g o z ro b io n o b y b o ls ze ­ w ik a, a już co najm niej „Ż y d a ".

(2)

W IA D O M O Ś C I L IT E R A C K IE

N e 41

0 „wąstfiem pojmowaniu nauki"

W u w agach sw ych na tem a t m ojej r o z p r a w k i o k r y ty c e lite ra c k ie j *) S te ­ fan K o ła c z k o w s k i p oru szył, o b o k punk­ t ó w b a rd zie j tech n iczn ych ta k że sp ra w ę p ew n e j o gó ln ej ten d en cji, k tó rą w y c z u ł w m oich w y w o d a c h , a k tó r ą n a z w a ł te n ­ d en cją d o „w ą s k ie g o p o jm o w a n ia n au k i". W y r a z ił p rzy te m z d z iw ie n ie , że te n d e n ­ c ję tę, w ła ś c iw ą n a o g ó ł — jak p o w ia ­ da — „filo z o fo m w a rs za w s k im ” , o d n a la zł i u c z ło w ie k a tak od nich. z d a w a ło b y się, ty p e m u m ysło w ym ró żn ego . Za rzu t te ll b y ł mi już c zy n io n y skądinąd, i r z e c z w a rta jest za sta n o w ien ia : c h o d zi o za gad n ien ie n o w o czes n ej kultury.

O tó ż n ie w ą tp liw ie : w b r e w tem u, co K o ła c z k o w s k i p rzyp u s zc za ł, te n d e n cja do w ą s k ie g o p ojm ow a n ia nauki n ie je st m i obca. Ź ró d ła je g o p o m y łk i ła tw o w s k a ­ zać: ten d en cja ta z w y k ła iść w p arze z d ą żen ia m i w spra w a ch k u ltu ry zu p e ł­ nie innem i n iż m oje. P o z o rn ie je st jak g d y b y ta sama u h ip e rn a u k o w c ó w i u m nie; a le u mnie, je śli się tak w o ln o w y ra z ić , t e n d e n c j a t e n d e n c j i jest inna. Z a ra z to spróbu ję w yjaśn ić.

S kąd b ie r z e się w o g ó le m o żliw o ś ć s ze rszeg o alb o w ę ż s z e g o p ojm ow a n ia t e ­ go, co n a z y w a m y nauką?

Is tn ie je w za k res ie b e z in te re s o w n e j d zia ła ln o ś ci ku ltu ralnej c z ło w ie k a taka rz e c z jak czyste, b e z żadn ych d om ieszek, p ozn a n ie d ysk u rsyw n e. Is tm e ją t e ż ta k ie r z e c z y jak pozn an ie in tu icyjne, jak c zys te w a rto ś c io w a n ie (w p o z n a w c zy m sw ym c h a ra k te rze w ą tp liw e , w k a żd y m ra z ie nie d ysk u rsyw n e), jak c zy s ta m istyka, w re s z c ie , już n ie w ą tp liw ie p o z a o b ręb em poznania, czysta tw ó rc z o ś ć i c z y s ty a r­ ty zm o ra z c zy s te p r z e ż y c ie re lig ijn e. Z ja ­ w is k a tej dru giej gru py m ocn o m ię d z y sob ą się ró żn ią ; n a o gó ł jed n a k w ię k s z e zd a je się b y ć m ię d z y n iem i p o w in o w a ­ c tw o n iż m ię d z y k tó re m k o lw ie k z nich— n a w e t p ozn an iem in tu icyjn em — a c z y - stem p ozn an iem dysku rsyw n em . O d ja ­ k ie g o ś p ó łto ra stu lecia z b liż y ła je z r e s z ­ tą d o sieb ie — n ib y jak ieś s tro n n ictw a m n iejszości gn ęb io n e p rz e z tę samą ty - ranję — ta sama w sp óln a n ied o la : o g ó l­ ne p o n iżen ie ich w s zy stk ic h na r z e c z h egem on ji i kultu p ozn an ia d ysk u rsyw - n ego. D la p ro s to ty w ię c i k ró tk o ś c i b ę ­ dę w y r a ż a ł się ta k jak g d y b y s ta n o w iły on e je d e n ze s p ó ł zja w is k p rz e c iw s ta w ia ­ ją c yc h się, na p rze c iw n y m b iegu n ie, p o ­ znaniu dyskursyw n em u , i b ę d ę je w d a l­ szym ciągu o k re ś la ł jedn ym w sp óln ym (c z ę ś c io w o k o n w en c jo n a ln y m ) term inem , ja k o o d m ia n y i fo rm y d zia ła ln o ś ci kultu- ra ln o -d u ch o w ej, lub w p ro s t jak o kultu rę duchow ą. M ię d z y d w ie m a form a cja m i skrajn em i — c zy s te m d ysk u rsyw n em p o ­ znaniem i c zy s tą d u ch ow ą kultu rą — od lo g ik i m a tem a tyczn ej na jed n ym z p r z e ­ c iw le g ły c h b ie g u n ó w d o m uzyki, p o ­ w ie d zm y , na drugim — b ę d z ie m y te ra z m o g li p o cią g n ą ć jed n ą d łu gą lin ję i w z d łu ż tej lin ji ro zm ie ś c ić w s zy s tk ie f o r ­

m acje m ieszane, c z ę ś c io w o d ysku rsyw n e, c z ę ś c io w o du chow e. F o rm a cje te, od n aj­ b a rd zie j d ysk u rsyw n ych do n ajb ard ziej du ch ow ych , u tw o rz ą s ze re g m niej w ię c e j c ią gły* g d zie zn a jd ziem y alja że o w s z e l­ k ich p ro p o rc ja c h m o żliw y c h . C ała jedn ak nasza dyskusja i m o żliw o ś ć p o s ta w ie n ia p yta n ia za sa d za się na tem , że w p ra k ­ ty c e w z d łu ż o w e j lin ji o d ró żn ia m y tr z y głó w n e od cin k i: o d c in ek o n ie w ą tp liw e j p rz e w a d z e d ysk u rsyw n ości, o d c in e k o c ie w ą t p liw e j p rz e w a d z e k u ltu ry ducho­ w e j i o d c in ek o p rz e w a d z e w ą tp liw e j. D la p rz e c ię tn e j ś w ia d o m o śc i w s p ó łc z e s ­ n e j p ie r w s z y ob ejm u je nauki p rz y r o d n i­ c z e i m a tem atyczn e, drugi sztukę, lit e ­ ra tu r ę i re lig ję z jej jąd rem m istyczn em ,

tr z e c i w s zy s tk o to co z w y k liś m y łą c z y ć p od n iec o m ien ią cą się n a zw ą d ysc yp lin hum anistycznych.

D la c zy s te j d ysk u rsyw n ości istn ieje n ie k w e s tio n o w a n y p r z e z n ik o go term in „n a u k a ", i term in te n je st p o w szec h n ie p r z y ję ty r ó w n ie ż dla całej d zie d zin y , w k tó re j dysk u rsy w n ość p rze w a ża . Tam , g d zie p rz e w a g a d ysk u rsyw n ości staje się w ą tp liw a , w ą tp liw e staje się ró w n ie ż, c z y term in „n a u k a " sto so w a ć. P y ta n ie o szersze lub w ę ż s z e p o jm o w a n ie nauki w y c h o d z i w ię c na to : c z y w in n iśm y ten term in ro zc ią g n ą ć na ca łość lub część teij d zie d zin y , g d zie d ysk u rsyw n ość c o- p ra w d a p e w n ą zn a czn ą r o lę o d g ry w a , ale g d zie p o z o s ta je w ą tp liw o ś ć , c z y to ona r z e c z y w iś c ie p rzo d u je i n ad aje d y s c y p li­ n ie ch arak ter.

S p ó r jest, z d a w a ło b y się, c zy s to t e r ­ m in o lo giczn y, i m ó g łb y b y ć za ła tw io n y na ch łodn o w d ro d z e te rm in o lo g ic zn ej um ow y, tak jak k ie d y się um aw iam y, co m a się n a z y w a ć „pinus a b ie s ", a co „pinus s ilv e s tris ". W ie lk ie to jedn ak złu ­ d ze n ie p rzyp u s zc za ć, że w a lk i o s ło w a — to t y l k o w a lk i o słow a . W a lk i o s ło ­ w a — to w a lk i o m ożn ość oszukania b liźn ieg o, o p allad ja, o ta lizm a n y; w y b ó r n a z w y — to w y b ó r fety sza . F e ty s z e m jest i term in „n a u k a ". P o z n a n ie d ysk u r­ syw n e, jak p rze d c h w ilą już z a z n a c z y ­ łem , u zn aw an e je st w ś w ie c ie n o w o c z e s ­ nym za czyn n ik w k u ltu rze n a czeln y, za sam rd zeń i is to tę kultury. S tąd i z w ią ­ za n y z nim term in stał się s tu p ro c en to ­ w ą p och w a łą . Z a nic m a się k u ltu rę du­ ch ow ą; „n a u k o w o ś ć " n atom iast jest p ła ­ szczem , w k t ó r y d ra p o w a ć się w a rto . N ie m ó w ię już o k o rzy ś c ia c h p r a k ty c z ­ nych, o za c h o w y w a n iu się pań stw a, k t ó ­ re sztu kę z b ie d ą r a c z y uzn aw ać, r e li- gją co n a jw y że j fry m a rczy , a naukę, choć n ied o sta tec zn ie , p r z e c ie ż jakoś jedn ym p a lc em p o p ie ra : fiz y k m niej je st zd a n y

*) P or. „N a u k a o lite ra tu rze c z y k r y ­ ty k a lite r a c k a ” H e n r y k a E l z e n - b e r g a w nr, 51 „P rz e g lą d u W a r s z a w ­ s k ie g o ” , „ K r y t y k a c z y historja lite r a ­ tu ry ” S t e f a n a K o ł a c z k o w s k i e ­ g o w nr. 132 i „ W sp ra w ie p od staw k r y ty k i lite r a c k ie j" H e n r y k a E 1- z e n b e r g a w nr. 144 „W ia d o m o ś c i L ite r a c k ic h ".

na s ie b ie n iż p oeta , b io lo g n iż m istyk. R z e c z ą g łó w n ą jest ró żn ic a w szacunku: n a z w a ć k og oś a rty s tą jest m czem , tk w i w tem n a w e t p rzygan a, p ó k i się n ie d o ­ da, że jest to w y ją tk o w a in d yw id u aln ość; p rzy z n a ć kom uś „n a u k o w o ś ć " jest h o ł­

dem, samo p rze z się, b e z d alszych w y ­ jaśnień. T a k a zaś już jest lu d zk a natura, że szacun ek i w s z e lk ie k o r z y ś c i k a ż d y chce, ile m ożn ości, zm o n o p o liz o w a ć dla sieb ie. W o b e c te g o c z y ż m ożna się d z i­ w ić , że k to ty lk o u p ra w ia d ziałaln ość w jak iejś c z ę ś c i sw ej dyskursyw n ą, sta­ ra się tę s w ą dysku rsyw n ość, c z y li nau­ k o w o ść , p od k reślić, i s zib oleth „n a u k o ­ w o ś c i", po p ie rw s z e , z a b e z p ie c z y ć dla sieb ie, p o drugie, jeśli ty lk o się uda, nie p o z w o lić go sąsiad ow i. K a ż d y p rze c ią g a gra n icę nie g d zie in d z ie j, ty lk o k o n ie c z ­ n ie m ię d z y sobą a sąsiadem „o d d o łu ",— tym m yślącym mniej d ysk u rsyw n ie; „tu, p o w ia d a , jest je s z c z e nauka, tam u c ie ­ b ie za c z y n a ją się bzdu ry, sen na ja w ie, lite ra tu ra ". T a k do h u m orysty m ó w i b io ­ log, do b io lo g a f'izyko-ch em ik , do fiz y k o - chem ika geo m etra, d o g e o m e try an alityk, d o a n a lity k a w r e s z c ie i w s zy stk ic h in ­ nych r y c z a łte m — je d y n y czysty, w y b r a ­ ny, jansendsta nauki, lo gistyk . T a m c i je d ­ nak d zie ln ie się bron ią; i w p ra k ty c e w s zy stk o się skrupia na tych, k tó r z y n ie m ają już kom u p ra w a do sw ej c z ą s t­ k i od m aw ia ć, b o ich n ik t o te n z a s z c z y t n ie prosi, — na p o s p ó ls tw ie hum anisty- czn em ; na h isto ryk ach lite ra tu ry, h isto ­ ryk ach p o lity c zn y c h , estetyk a ch i m o ra ­ listach, filo lo ga ch , filo z o fa c h k u ltu ry i in ­ nej p od o b n ej b ie d o c ie .

C ó ż te ra z b ie d o ta m a ro b ić ? P ó k i sa­ m a w ie r z y w p ie rw s z e ń s tw o pozn an ia d ysk u rsyw n ego , n ie m oże p o s tę p o w a ć in aczej jak ty lk o się niem w y k a z y w a ć g d zie i jak się da, i w te n sposób d o ­ m agać się i d la s ieb ie u c ze s tn ic tw a w g lo rji i ch w ale. T a k te ż c zy n ią hum ani­ ści. S ą to m o lin iści nauki; w ie rz ą , — bo w ła s n y in teres n ie p o z w a la im w ie r z y ć in aczej, — że łaska jest rozla n a szero k o . S z e ro k ie p o jm o w a n ie nauki — to w a lk a o u d zia ł w zb aw ien iu , ta k jak w ą s k ie — 0 m o n o p o l zb a w ien ia .

O b ra z jed n ak zm ien ia się, g d y o d p a ­ d nie p ie rw ia s tk o w e z a ło ż e n ie w s z y s tk ie ­ go: że w ię k s z y do zb a w ie n ia jest ty tu ł z w y ro b ie n ia d ysk u rsyw n ego, n iż z z a ­ sług d la k u ltu ry d u ch ow ej. A za ło ż e n ie b yn ajm n iej n ie jest ta k z n ó w n ie za c h ­ w ia n e. N ie u w ie r z y ła w n ie ch yb a pu­ b liczn o ś ć te a tru D io n izo sa w A te n a c h ! N ie w ie r z y ły w n ie d w ie w ie lk ie s zk o ły m yśli p ó ź n o g re c k ie j i rzym skiej, s to icy zm 1 ep ik u reizm , które) e t y k ę w y s u w a ły ja k o rd ze n n y p ie rw ia s te k k ultu ry. N ie w ie r z y li w n ie i n ie w ie r z ą ch rze śc ija ­ nie, — ch rze śc ija n ie fa k tyc zn i, — k tó r z y w id z ą go w r e 1 i g j i. N ie w ie r z y li w n ie i ró żn e g o ob rząd k u e s te ty ś c i o s ta t­ nich p ok o leń , w y z n a w c y p i ę k n a i s z t u k i , b yn ajm n iej n ie w s z y s c y ta k m arni i d u ch o w o w y ja ło w ie n i, ja k b y to dziś ch cian o w nas w m ó w ić , I dziś dość je st ty ch n ie w ie rz ą c y c h , ch oć są b e z zn a ­ cze n ia i w p ły w u . P rzy p u ś ć m y w ię c , że n ie w ie r z ą c y jest i k toś z b ra c i hum ani­

styczn ej, — jakiś k ry ty k , m oralista, e s te ­ tyk, h isto ryk lite ra tu ry ; — że, p r z e c iw ­ nie, kultura d u ch o w a w y d a je mu się m ieć p e w n ą nad p ozn an iem d ysk u rsyw n em p rze w a g ę . Sam zaś, z n atu ry sw ej p ra ­ cy, n a le ż y d o ty p ó w m ieszan ych : m yśli d ysk u rsyw n ie p o c zęści, p o c z ę ś c i in tu i­ c yjn ie; p ozn aje, ale i w a rto ściu je. J a k a ż b ę d zie je g o ta k ty k a te r a z ? W' p r z e c i­ w ie ń s tw ie do stanu r z e c z y o p is y w a n eg o

p rze d chw ilą, n ie b ę d z ie on u sieb ie p o d ­ k re ś la ł m niej cen n ego, w e d łu g sieb ie, p ie rw ia s tk a p ozn an ia d ysk u rsyw n ego ; nie b ę d z ie się d la sw ej p ra c y d o b ija ł o p le- b ejs k i już ty tu ł „n a u k i". R a c ze j b ę d z ie k ła d ł n acisk na to, że czyn n ość kultu- ra ln o -d u c h o w a jest je g o c zyn n o śc ią n a­ czeln ą , d ysk u rsyw n ą — ty lk o p od rzęd n ą. P o d k reś li, że zasadn iczo chce p ozn aw a ć in tu icyjn ie, albo tw o r z y ć p ięk n e k on stru k ­ cje, alb o u stanaw iać h ierarch je; że dysk u r­ syw n ie zaś m yśli ty lk o p om ocn iczo lub w tó rn ie, ab y sw ej treści dać p ew n ą struk­ turę, a b y na p rzę d zę u ch w ytn ą dla drugich

rozsnuć w ą te k sw ych in tu icyj, ab y r o z w i­ nąć i u p rz e d m io to w ić to co u w a ża z a cen n e w sw o jem w łasn em ży ciu w e - w n ętrzn em , W badan iach nad lite ra tu rą u w y d a tn i p o k re w ie ń s tw o z artyzm em , k o n ie czn o ś ć u ży w a n ia m etafor, p ie r w s z o ­ rzęd n e zn a c z e n ie u czu cia; w e s te ty c e n ie b ę d z ie w s k a z y w a ł na d ysk u rsyw n y ch a ra k ter form aln ej ro zb u d o w y systemu, ale na n ied ysk u rsyw n y, p ie r w ia s tk o w y fa k t w a rto ś c io w a n ia . S ło w em , b ę d z ie się sta ra ł sw e m yślen ie jak n ajb ard ziej o d ­ g ro d zić od c zy s to d ysk u rsyw n ego. N ie zn a jd zie zaś le p s z e g o sposobu o d g ro d z e ­ nia się, jak n a zw ę i sło w o . O d rzu ci w ię c

n a zw ę „n a u k i” i n aró w n i z jej p u rytan a- m i stan ie się zw o le n n ik ie m w ą s k ie g o p o j­ m ow a n ia te g o term inu. T y lk o że tło b ę ­ d z ie inne. T erm in b ę d z ie tu zn ó w b ro n ią w w a lc e o s zla c h e c tw o i m iejsce w h ie- rarch ji, — ale p rz y o d w ró c o n e j drabin ie.

N ie m a m o w y , abym p ró b o w a ł tu u- z a s a d n i a ć t o o d w ró c e n ie . B ę d z ie to r z e c z innych w y stą p ień ; tu p o zo sta je mi ty lk o p ok o rn e g o ło s ło w n e w y zn a n ie : n ie ­ g o d n y au tor ty ch u w ag je st sam takim e stetyk iem , k ry ty k ie m i m oralistą, p r z e ­ kon an ym o n iższo ści p ozn an ia w dyskur- syw n ej je g o p ostaci, a w y ż s z o ś c i k u ltu ry d u ch ow ej. S ta n o w isk o to n ie jest w y g o ­ dne: nie mam złu d zeń co do opinji, jaką s o b ie p r z e z nie w y tw a rza m . A l e jest to punkt, co do k tó r e g o w a lk a zd a mi się b y ć godna p od jęcia . N ie d ałbym p ó ł pia- stra za ż y c ie p o ś w ię c o n e czystem u p o ­ znaniu, i ch ciałb ym , ż e b y d ru d zy p r z y ­ najm niej n ie d a w a li za n ie — ca łej sw ej duszy. W m oim a rtyk u le o k r y ty c e te n ­ d en cja ta p rze ś w ie c a ła , ale m gliście, m ię ­ d z y w iersza m i. J estem w d z ię c z n y K o ­ łaczk ow sk iem u , że p rze z sw o ją p rzyja zn ą z a c z e p k ę p o z w o lił mi ją uw yd atn ić.

H enryk Elzenberg.

P ó ł k a f r a n c u s k a

i

R ó ż n ie się za b a w ia ją p iórem p isa­ rze — zw ła szcza w e Fran cji, gd zie o b o ­ w ią zk iem k a żd e g o jest w y d u szen ie z s ie ­ b ie p rzyn ajm n iej d w óch k sią że k na rok. P op u la rn y p o w ie ś c io p is a rz A b e l H e r- mant dla o d p o czyn k u w id a ć — a m oże i z p ra w d z iw e g o za m iło w a n ia — n api­ sał k sią żk ę o P la to n ie, G ros te j k siążk i stan o w i stre szczen ie n ajw ażn iejszych d ia­ lo g ó w P laton a, W ro zd zia le „S o c ra te 1’a d m ira b le " m am y w ię c ż y w o i czasem n a w e t zajm ująco „s w o je m i s ło w a m i" o p o w ie d zia n e g o „E u ty fro n a , „O b ro n ę S o ­ k ra tes a ", „ K r ito n a ” i „ F e d o n a "; w r o z ­ d zia le p od tro s zk ę „ p r e c ie u x " tytu łem „R o z k o s zn a p rze ch a d zk a p o m ię d z y lau- rami, m irtam i, m itam i i id e a m i” — s tre sz­ c ze n ie „F a jd ro s a ” , „ U c z t y ” , „ R z e c z y p o ­ s p o lite j” , w r e s z c ie „T im e a s z a ” , k tó ry stan ow i p rze jś c ie do p ięk n ego z a k o ń c z e ­ nia, K s ią żk a ta p rzy d a ć się m oże n ie ­ jednem u z la ik ó w (zw ła szcza dla pań zn a k om ita!), k tó r y chce n a p ręd ce i w e w sp ó łc ze sn e m o św ietlen iu d o w ie d z ie ć się czego ś o P la to n ie, J est to w łaśn ie B a e- d e c k e r po kraju „la u ró w , m irtó w , m itó w i id e j“ , n apisany b a rd zo piękn ą, a k a d e ­ m ick ą fran cu szczyzną.

N a jc ie k a w s z y jest ro zd zia ł drugi, z a ­ ty tu ło w a n y „U n e am ple c o m e d ie ", p o ­ ś w ię c o n y P la to n o w i jak o p isa rzow i, „K u zgorszen iu u c zo n y c h ” , iak p o w ia d a H er- mant (ty lk o nie n aszego p rof, W it w ic - k iego , k tó r y za p e w n e p o d trz y m a łb y w y ­ w o d y fran cu skiego kuzyna), „o śm iela m się tw ie rd z ić , że P la to n p rze d e w s zy st- k iem b y ł lite ra te m ” . P od n o si p ozatem zd o ln ości d ram a tyczn e P la to n a w k o n ­ struow aniu d ia lo g ó w , w za rys o w yw a n iu i bu dow an iu p ostaci, k tó re są ta k n ad­ z w y c z a j ż y w e i p la styczn e, P r z e d e - w s zy stk ie m zaś o c e n ia i staw ia w y s o k o rea lizm P la to n a w szczegóła ch , k tó re — c h w yta n e na go rą co i ży w c e m m a lo w a ­ ne — spraw iają, iż pisma jego w c ią ż d y ­ szą zam arłem od d aw n a ży cie m i o b y ­ czajem , „ D z ię k i niem u posiadam y, je ż e li m ożna tak już go rszą co w s p ó łc ze śn ie p o ­ w ie d z ie ć , s ze reg m ig a w k o w y c h zd ję ć ż y ­ cia g re c k ie g o z n a jp ięk n iejszej jego e p o ­ ki, D o sta je m y się do rod zin , c z y ra czej do m ałżeń stw , k tó ry c h ty lk o k aryk atu rę d ał nam A r y s to fa n e s i jego w sp ółb racia, a k tó re , ku naszem u w ie lk ie m u z d z iw ie ­ niu, nie ró żn ią się już tak b ard zo od n aszych b a rd zo d ob rych stad eł d zis iej­ szych c z y w c zo ra js z y c h ".

T ra k to w a n ie P la to n a jako zn a k o m i­ te g o p isa rza p rze m a w ia nam do p r z e k o ­ nania. A r ty s ty c z n e źr ó d ło k o n c e p c y j p la ­ tońskich, źr ó d ło em ocjon aln e, z b y t m ało m o że b y ło u w zględ n ia n e, a w ie le m oże d a ło b y się w y tłu m a c z y ć w ten sposób „ filo z o fic z n y c h " n ierów n ości. C h o cia żb y słyn n y m it o duszy w „ F a jd r o s ie ” , k t ó ­ remu n a w et p rof, W itw ic k i n a zb yt ra c jo ­ n a listyczn ą d ał w y k ła d n ię ,

II

N ie d a w n o w jak iejś w ło s k ie j ga ze cie w y c z y ta łe m z e s ta w ie n ie G ira u d ou x z C lau delem , jak o d w óch n a jw yb itn iejs zyc h francuskich p is a rzy w sp ółczesn ych , Z p o ­ czątku z d z iw iło m nie to p orów n an ie, p o ­ tem jedn ak p rzy s ze d łe m do p rzekon an ia, że m ój w ło s k i k o le g a m iał do p ew n ego stopn ia rację. J e ż e li ch o d zi o sytu ację C lau d ela c z y G ira u d ou x w o b e c ich w s p ó łb ra c i d ram atu rgów i p o w ie ś c io p i- sarzy, to jest ona m niej w ię c e j podobn a. G ira u d ou x jest zu p ełn ie a p a rt ca łej za - w o d o w o ś c i p ow ieś c io p is a rs k ie j, ta k c za ­ sem n iezn ośn ej w e F ran cji, a k tó re j u le ­ ga ją n a jc iek a w sze ta len ty. T o t e ż G ira u ­ d ou x ma s w o ją od ręb n ą fizjo gn o m ję, i to tak d a le ce odrębną, że p ośró d w ie rn ie trzy m a ją c y c h się tra d y c y j realizm u p i­ sarzy m ó g łb y u ch odzić za d ziw a k a . Jego p o w ie ś c i w y jm u jem y z p ośró d innych k sią żek p ó łk i fran cu skiej n ie ze w z g lę ­

du na o k ła d k ę c z y tytuł, c zy n a w et na stosunki w m in isterstw ie spraw za gra ­ nicznych. C h cem y zn ow u napić się p ro z y G iraudou x, jak d o b re g o wina.

G ira u d ou x różn i się tem od w s p ó ł­ czesn ych sob ie p isarzy, że zu p ełn ie nie k ręp u je się p ra w d o p o d o b ie ń s tw e m fa ­ buły. U m ie św ie tn ie od n a leźć zn a k o m ity i ż y w y okaz c zło w ie k a , n ak reślić go k il­ kom a rysam i o łó w k a c z y gw aszu i z tych ż y w y c h ludzi s tw o rz y ć n iep ra w d o p o d o

-A B E L H E R M -A M

bną gm atw an in ę, dającą w ra że n ie r o z ­ k oszn ej za b a w y. „ B e lla ” jest p o w ie ś c ią p olityczn ą . W s p ó łc z e s n y R o m e o o d d z ie ­ lo n y jest od s w o jej Julji p rzepaścią, jaka d zie li p ra w ic ę od le w ic y . Sądzę, że mu- ry z kam ien ia i p ło ty m ie c z ó w gro d zą ce M o n tec ch ic h od C apu lettich nie b y ły w ię k s z ą p rzeszk o d ą. G irau d ou x za b a w ia się tym ro m a n tyczn ym p rze d zia łem w sp ółczesn o ści jak d zie ck o ; choć m iłość sw ą m aluje w k ilku słow ach z a le d w ie a całą e lo k w e n c ję p o ś w ię c a o p is o w i r z e c z y i ludzi, — czuje się ją jak fa lę

J A N G I R A U D O U X

regu lu jącą b ie g w szy stk ich spraw. B ella rza d k o w id n ie je na scenie, ale ja k że jest p rosta i n ie z w y k ła w sw ych s ło w a ch i m ilczen iach, w cien iu domu s w o ich sta ­ ro ś w ie c k ic h p rz y ja c ió łe k c z y na sch adz­ ce z F ilip em , N a w e t w m elo d ra m a tycz- nej scen ie k o ń c o w e j, p rzyp o m in a ją cej ro zw ią z a n ie sztu ki S c rib e ’ a c z y Sardou, w ie r z y m y w p ra w d ę tej śm ierci, k tó ra jedn ak dla sam ego G ira u d ou x staje się ra czej ornam entem b a jk i w sp ółczesn ej.

T ru d n o jest o k reś lić czar s w o isteg o charakteru tej książki. P o le g a on na n ie ­

p ra w d o p o d o b n ie ży w y m stylu, gd zie s zy b k ie a socja cje łą c zą śm iałem i lukam i n ajb ard ziej k la syczn e r e k w iz y t y p o w ie ­ ś c io w e z p rzed m iota m i c o d zien n ego u ż y t­ ku. A ta k że zn a kom ite o d tw o rz e n ie a tm o sfery w s p ó łc ze sn e go P a ry ż a p r z y ­ czyn ia się do „c h a rm e ’u ", jakim pulsuje rytm tej p o w ie ś c i. J ak w w ie lk ie j s to ­ lic y św iata sąsiadują tu z sob ą i n astę­ pują p o sob ie b e z żadn ego p rzejścia w ie lk o ś ć i śm ieszność, frazes i śm ierć, gie łd a i P e r e - Lach aise, T a um iejętn ość naw skroś w s p ó łc ze sn e g o zesta w ia n ia k o n ­ trastów , n iesp od zia n k i p orów n ań (g ro b o ­ w ie c żo n y b an k iera p o ró w n a ć do kasy o g n io trw a łe j!) sp ra w ia ją czasem w r a ż e ­ nie żo n glerk i. O lśn iew a nas „ le c ó te b rilla n t” talentu m ło d ego p o w ieś c io p is a - rza. N u ż y ła b y nas m o że ta św ietn ość, g d y b y nie p rze c iw s ta w io n a jej b y ła so­ lidność i trafność w m alow an iu łudzi w sp ółczesn ych .

G ra tej p o w ie ś c i p rzyp om in a in try g ę m arjon etek , F izjo g n o m ję ty ch m arjone- te k — p la s tyc zn e i ż y w e — za w s ze są b a rd zo s zc zę ś liw y m w yn a lazk iem . Czasem d z iw i nas ich lśniąca n o w o ść: z d a w a ło się, że c z ło w ie k p o w ie ś c io p is a rz a p o ­ znany jest w e w szy stk ich odm ianach, a oto zja w ia się ta k i b a n k ier jak M oise, taki stary „g e n tilh o m m e ” jak F o rtra n - gcs. B ły s zc zą oni ś w ieżem p o m a lo w a ­ niem , w p ro st jak z fab ryk i. A l e nic n ie ­ ma sztu czn ego w ich gestach, c h o c ia ż G i­ raudou x w p lą tu je ich w c ią ż w cora z n ie ­ p ra w d o p o d o b n ie jsze sytuacje. H istorja M oi'se'a, co rano u ży w a ją c eg o sportu w p ły w a ln i, co m iesiąc za m yk a ją cego się w gro b o w cu żo n y i s p ra w d za ją c eg o t o ­ w a rzy s tw o , w jak iem się zm arła zn a j­ duje na cm entarzu, n a le ży do n a jw y b o r­ n iejszych zn a lezień książki.

R ó w n ie zn a k o m ity jest p om ysł trzech b ra c i-p lo tk a rzy , k tó rz y ż y ją ty lk o histo- rją drobn ych zd arzeń i skan d alik ów , i k tó rzy , mimo że n a le żą do J o ck e y-C lu b u i n a z y w a ją się d 'O rgalesse, „c zy tu ją na­ w e t „H u m a n ite ” z p o w o d u ża ło b n ej k r o ­ n ik i te j g a z e ty ". Z a m iło w a n ie ich do in ­ try g m iło ści i n ien a w iści nie zna granic, K ie d y n ajstarszy z braci, za g ro żo n y ś m ierteln ą chorobą, b lisk i jest końca, dw aj inni, w celu spra w ien ia mu p r z y ­ jem ności, p rzy ś p ies za ją g o d z iw e m i i nie- g o d ziw e m i sposobam i w s zy s tk ie znane im intrygi, a b y d o p ro w a d z ić je do r o z ­ w ią za n ia p rzed ś m iercią c ie k a w e g o brata. N a jp ię k n ie js z y jedn ak jest ro zd zia ł ostatni, w k tó ry m G irau d ou x k reśli p ro ­ ces p sych o log iczn y , za c h o d zą c y w duszy F o rtra n ges'a po śm ierci n iek o ch a n ej c ó r­ ki. O w a m iło ść pośm iertna, ro d zą c a się i w sercu ojca do córk i, k tó rą w id z ia ł tr z y ra zy w życiu, „ p r z y p ie rw s z e j k o- munji, p rz y ślubie i po ś m ierci” , p r z y ­ pom ina n iec o Prousta, jest to jednak jakaś p aradoksaln a a la C ro m m elyn ck ew o lu cja p ro u sto w sk iej p sych ologji. W starcu ro d zi się m iłość do zm arłej córki, w p ły w tej m iłości na jego duszę spraw ia, iż z o sch łej i ogra n iczo n ej staje się ona czuła, p o s trze ga ją ca cora z su b telniejsze zjaw iska, p ra w ie tw ó rc za . S ta ry F o r- tranges p rzem ien ia się w p o e tę . R o z ­ d zia ł te n — to w ie lk a z d o b y c z G ira u ­ doux, jest on p ra w d o p o d o b n y , p a ra d o ­ ksalny, p o e ty c k i i za b a w n y, b a rd zo lu d z­ ki, b e z ża d n ego p sych o a n a lityczn ego nu- d ziarstw a.

O c z y w iś c ie pom ijam k w e s tję p o r tr e ­ to w a n ia p o lity c zn e g o . C z y R eb en d a rt jest r z e c z y w iś c ie p o d o b n y do Potinca- rego, c z y ro d zin a B e rth e lo tó w jest r ó ­ w n ie szlach etn a i m ądra jak rod zin a Du- bardeau, o dm alow an a p rze z G iraudou x, — nic to nas nie ob ch odzi, jak za d zie się ć lat nie b ę d zie nic o b c h o d z iło i F ra n cu ­ z ó w . A mam n ad zieję, że p ró b ę d z ie ­ sięciu lat, p rób ę, k tó re j c a łe m o rze k s ią ­ że k francuskich nie w y trzy m a , — „ B e lla ” G ira u d ou x p rze jd z ie zw y c ię s k o .

Eleuter.

P o l s k a z a g r a n i c ą

— „ I I M o n d o R o m e " z dn. 28 lip c a b. r. p rzy n o s i o b s ze rn y a rty k u ł J an in y G ro m sk iej o K rasiń skim (,,Un grande p o e ta p o la c c o ” ),

— Z p o w o d u w ło s k ie g o p rze k ła d u „N ie b o s k ie j k o m e d ji" „C o r r ie r e d 'lt a lia " w dn, 29 lip ca b. r. u m ieszcza o b s ze rn y a rtyk u ł s p ra w o z d a w c z y E. de A n d re is p. t. ,,Un c a p o la v o ro d e lla le tte ra tu ra p o la c c a ".

— W m ed jola ń sk iej firm ie T r e v e s u- k a za ła się „ W ie r n a r z e k a " Ż ero m sk iego jak o nr. 1012 „B ib lio te c a A m e n a " p. t. | „F iu m e fe d e le " (p rze k ła d J an in y G rom - J skiej).

— „ II M o n d o R o m e " z dn. 12 sierp ­ nia b. r. p rzyn o s i n o ta tk ę o R eym o n c ie.

— O zg o n ie K a s p ro w ic z a p is a ły m. in. n astępu jące pism a za gra n iczn e: b e rliń ­ ska „V o ss is ch e Z e itu n g " z dn, 3 s ie rp ­ nia b, r,, b o lo ń s k i „ R e s to d el C a rlin o " z t. dn. (spore w sp om n ien ie T . Z.), lo n ­ d yń sk ie „ T h e T im e s " i „W e s tm in s te r G a z e t t e " z t. dn., „V o s s is c h e Z e itu n g " z dn. 4 (e n tu zja s ty c zn y a rtyk u ł Jana M iin - zera ), rzym sk i „L a v o r o d ’ lta lia ” z dn, 10, p a rysk ie „N o u v e lle s L itt e r a ir e s " z dn, 14 (a rtyk u ł M a rji K a s te rsk ie j, z p o d o ­ b izn ą p o e ty ), w r e s z c ie p a ry s k i „ L 'A v e - n ir " z dn, 20 (p rzed ru k w y ją tk ó w z a r ty ­ kułu K a s te rsk ie j),

— B a rd zo w ie le m iejsca p o ś w ię c iła J a n o w i K a s p r o w ic z o w i „ P r a g e r P re s s e ". W n u m erze z dn. 2 sierp n ia b. r, zn a j­ d u jem y n o ta tk ę o zg o n ie p o e ty w r a z z je g o p od o b izn ą, w n u m erze z dn. 3 o b ­ s ze rn y a rty k u ł M a rja n a S zy jk o w s k ie g o , w n u m erze z dn. 5 w sp om n ien ie z r. 1918 „ K a s p r o w ic z w P r a d z e ", w n um erze 2, dn. 15 w rze śn ia w y ją tk i z a rty k u łó w w „ S ło w ie P o ls k ie m " i „M y ś li N a r o d o ­ w e j" , o p ra c o w a n e p rz e z M gr, T e n sam M g r, u m ieszcza w „ P r a g e r P r e s s e " z dn 8 sierpn ia b- r, p rz e k ła d fragm en tu z K a s p ro w ic z a p, t, „ F ilo z o f" ,

— L o r e n z S ch erla g za m ie śc ił w „H a m b u rge r F re m d e n b la tt" z dn, 7 s ie rp ­ nia b, r, o b s ze rn y a rtyk u ł o K a s p r o w i­ czu, a w b a zy le js k ie j „N a tio n a lz e itu n g " z dn. 11 i b erliń s k ie j „L ite ra ris c h e W e l t " z dn. 13 p rz e k ła d y je g o p o e zy j.

— A . B. p is ze w s ierp n io w ym z e s z y ­ c ie „Q u e rs ch n ittu " o k s ią żc e Ó ssen d o w - s k ie g o „Im sibirisch en Zuchthaus". R e ­ cen zen t, za s trze g a ją c się, że po r e w e la ­ cjach (? ) S ve n H ed in a n a le ż y o stro żn ie odn osić się p ra w d o m ó w n o ś ci p o lsk iego p od różn ik a, p od k reś la p rze d e w s zy s tk ie m je g o n ie z w y k ły d ar n arracyjn y.

— M a d ry c k i „E l S o l" w n um erze z dn. 18 sierpnia b. r. ro z p o c z ą ł druk k ores- p on d en cyj afryk ań skich O ssen d ow sk łego p, t. „L a s p erip e cia s de una n a viga cio n p or el N ig e r ".

— P ra s k i „ V e c e r “ z dn. 30 lip ca b. r. p rzyn o s i w ie rs z S łon im skiego „ N a n ie ­ b ie " w p rze k ła d zie K a ro la C vancara, I w n um erze zaś z dn, 6 sierpnia b. r, -ka­ ryk atu rę p o e ty , ro b ion ą p rze z C zerm ań- ■| skiego, i w ie rs z „N a gro b ie n iezn an ego

ż o łn ie rz a ",

— W „ P r a g e r P r e s s e " z dn, 1 s ierp ­ nia b, r, zn ajdu jem y w ie r s z I, K . Iłła k o - w ic z „ K a p e lu s z " w p rz e k ła d z ie L. K o p - pensa.

— W „N e u e s W ie n e r T a g b la tt” z dn. 6 w rze śn ia b. r.. zn ajdu jem y k o res p o n ­ d en cję M ie c z y s ła w a W a llis a o T e a tr z e im, B ogu sła w sk ieg o.

— A m sterd a m sk i „ T e le g r a a f" z dn. 31 lip c a b. r. drukuje artyk u lik o stanie k sią żk i p olsk iej w r. 1925 („ H e t B o e k in P olen . S ta a tsb em o eiin g v o o r s ch o o lb o ek en litte ra tu u r").

— W s ierp n io w y m z e s z y c ie „L 'E u ro - pa O r ie n ta le " zn ajdu jem y p o c zą te k a r ty ­ kułu J. M ic h a ło w s k ie g o „ L a P o lo n ia d op o le sp a rtizio n i e l'id e a d ell'in d e p e n - d e n za ", a w d zia le re ce n zy jn y m o m ó w ie ­

nie k sią żk i D o ro ży ń s k ie j „ N a ostatniej p la c ó w c e " p r z e z O skara S k a rb ek - T łu - c h o w sk ieg o i „ D z ie jó w P o ls k i śred n io ­ w ie c z n e j" G ro d e c k ie g o i Z a ch o ro w s k ie -

go p rzez A u r e le g o P alm ieri.

— W r z e ś n io w y z e s z y t „ L e O p e re e i G io rm i" p rzyn o si o b fitą k ro n ik ę p olsk ą: m am y tu s tre szczen ie artykułu S zym on a W o lfa „N a jm ło d sza p o e zja h eb re jsk a ” z nr. 132 — 133 „ W ia d o m o ś c i", plan r e ­ p e rtu a ro w y T e a tru N a ro d o w e g o , w z m ia n ­ k i o śm ierci K a s p ro w ic z a (c ie k a w a w ia ­ d om ość o za m ierzo n em p r z e z je d n ą z w a rsza w sk ich firm w y d a w n ic z y c h 24-to- m o w em w y d a n iu p ełn em d z ie ł p o e ty ), o n o w y m to m ie p o e zy j P a w lik o w s k ie j i n ow em studjum a rch e o lo g ic zn e m A n t o ­ n ie w ic z a .

■— Z e s z y t 7 „S lo v a n s k y 'e g o P re h le d u " p rzyn o si d a ls zy c ią g studjum Em. Janou- seka „P o ls k a a w o jn a ś w ia to w a ", r e c e n ­ z ję F ra n ciszk a T ic h y ’ ego z k s ią żk i Bau- d oin de C o u rten a y „ K ilk a o g ó ln ik ó w o o b je k ty w n e j i su b jek tyw n ej od ręb n ości U k ra in y p od w z g lę d e m ję z y k o w y m , p le ­ m iennym , n a ro d o w ym i p a ń s tw o w y m ", k o res p o n d en c ję B. V y d r y o tea tra ch w a r ­ szaw skich, w r e s z c ie w sp om n ien ia p o ­ śm iertne o W ła d y s ła w ie M ic k ie w ic z u , K a s p ro w ic z u (p ió ra A . C.), Słońskim , W a n d z ie U m iń sk iej i S ta n is ła w ie M a ­ słow skim .

— Z ostatnich a rty k u łó w M g r. o P o l­ sce w „ P r a g e r P r e s s e " na u w a gę za słu ­ gują m. in, „S ło w ia n o fils tw o w P o ls c e " (w nu m erze z dn. 12 sierpn ia b. r.) i „ W a lk a K ra s iń sk ieg o z M ic k ie w ic z e m " ( w nu m erze z dn. 26 w rześn ia ).

— M gr, o m a w ia w „ P r a g e r P r e s s e " z dn, 27 sierp n ia b. r, k ilk a a rty k u łó w z „P rz e g lą d u W s z e c h p o ls k ie g o ", „ M y ś li N a r o d o w e j" i m. in, „ C z y ż b y śm ierć p o e ­ z j i ? " S tern a z nr, 134 „W ia d o m o ś c i".

Król managerów

W p a źd zie rn ik o w y m z e s z y c ie m ie s ię ­ c zn ik a „U h u " zn a jd u jem y c ie k a w e s z c z e ­ g ó ły z d z ie jó w lic zn y c h p r z e d s ię w z ię ć m ię d z y n a ro d o w e g o im p resarja Ch. B. Cochrana, k tó r y pracuje w różn ych d zied zin a ch : od sztu ki p o czy n a ją c, na s p o rc ie k o ń c zą c. O c z y w iś c ie m om ent u- c z u c io w y n ie gra tu żadn ej ro li: C och - ra n o w i jest w s zy stk o jedno co o rga n i­ zu je: c y rk p c h e ł c z y w y s tę p go ścin n y Duse, Sara B ern h ard t jest dlań ta k ą sa­ m ą w a rto ś c ią jak C a rp e n tie r albo D em

-C H . B . -C O -C H R A N

psey. Jedn em z p ie rw s zy c h w ie lk ic h p rz e d s ię w z ię ć C ochrana b y ł reinhard- to w s k i „C u d " w L o n d y n ie , Z a c h w y c o n y p rzed sta w ien ia m i „Sum urun", „Snu n o cy le tn ie j" i „P rz e b u d z e n ia się w io s n y ", C ochran p ropon u je R e in h a rd to w i go ś­ cinne w y s tę p y w o lb rzy m ie j lon d yń sk iej „O lim p ia ". W y b ó r sztu ki n a s trę c za p o ­ w a żn e trudności. R o z w ią z u je je w s p ó ł­ p ra c o w n ik R ein h ard ta dr. K a r o l V o ll- m óller, k tó r y w p rze cią g u d o b y n aszki- c o w u je p ie rw s z e scen y „C u d u ". M u z y k ę m a napisać R y s z a rd Strauss, ale d z ię k i n am ow om Cochrana R ein h ard t w k o ń ­ cu d ec y d u je się na H u m perdincka. S tern k re ś li k ilk a ty s ię c y p r o je k tó w k ostju m o- w y ch . C h odzi je s z c z e o zn a le z ie n ie a r ty ­ stki do r o li M ad on n y. P a w ło w a , N a p ie r- k ow sk a, Id a R u b in stein ? P e w n e g o razu Cochran sp o tyk a V o llm o lle ra z żoną. „ T o je st M a d o n n a " — w o ła i p o d n a­ zw isk ie m M a r ji C arm i w p ro w a d z a ją na scenę. P rem jera „C u d u ” p rz y g o to w y w a n a jest z o lb rzym im n ak ła dem k o s z tó w : dość p o w ie d z ie ć , że na sam e k ostju m y w y d a n o 12,000 fun tów , a za d ek o ra c je do s cen y w k a te d rz e za p ła c o n o 8.500. G a że ty g o d n io w e w y n o s zą 5.000 fu n tów . T o te ż duże, ale nie o szo ła m ia ją ce p o w o d z e n ie nie) z a d o w a ln ia im p resarja: „P r z y c h o d z i d zie s ię ć ty s ię c y osób d zien n ie, a m y p o ­ trze b u je m y d w u d ziestu ty s ię c y ". P rasa za ch o w u je się n a ra zie o b o jętn ie. T r z e b a dużego w y siłk u sprytn ego Cochrana, a b y p a s to rzy z a c z ę li po k o ścioła ch p io ­ ru n ow ać p r z e c iw „p a p is to w s k ie j" sztu­ ce, a b y W . T . S tea d n apisał list o tw a r ty z p o tę p ie n ie m rzy m s k o -k a to lic k ie j p ro ­ pagandy, a b y p o ja w iły się broszu ry,

s tw ie rd za ją c e „rz y m s k o - b erliń s k ą k o n ­ s p ira cję p r z e c iw c a ło ś c i b ry ty js k ie g o im - p erju m ". D o p ie ro jedn ak za in te res o w a n ie się w id o w is k ie m ze stron y p ra sy N o rth - c liffe ’a z d o b y w a tłum y: w p ły w y p o d sk a ­

kują z 5.000 na 13.000 fun tów . A t o l i sztu­ ka musi zejść z afisza w p ełn i trium ­ fó w : „ D a ily M a il” o tw ie ra w „O lim p ii" w y s ta w ę m ieszk a n iow ą,

W n astępn ym rok u w tej sam ej „ O lim ­ p ii” C ochran u m ieszcza cyrk, z d o b y w a ­ jąc z m iejsca n ie p ra w d o p o d o b n e p o w o ­ d zen ie; dość p o w ie d z ie ć , że w ciągu p ie rw s z y c h d w ó ch dni sp rzed an o 63.000 b ile tó w . W k ilk a m ie s ię c y p otem p r z e ­ rzu ca się na p o le re w ji, inaugurując n o ­ w y okres d zia ła ln o ś ci w n a b yty m p rz e z s ie b ie „A m b a ss a d o rs T h e a t r e ": p ie rw s z a r e w ja „O d d s and E n d s " daje mu p r z e ­ c ię tn ie p o 500 fu n tó w ty g o d n io w o d o c h o ­ du, Cochran s to p n io w o ro zw ija sw oje p rze d s ię b io rs tw o : w sam ym L o n d y n ie sześć te a tr ó w p rze c h o d zi pod je go d y ­ re k c ję , N ie ś m ia ło p rób u je s z c zę ś c ia w za k res ie w o je n n y m i zn ó w osiąga sukces: „ T h e B e tte r ’ O le " schodzi z afisza po 817 p rzed sta w ien iach , p ró cz te g o gra go p ię ć trup na p ro w in cji, W tym sam ym czasie Cochran sp ro w a d za do Lon dyn u G u itrych i o rgan izu je p rze d s ta w ie n ia „C y r a n a " w d ek o ra cja ch Dulaca.

N ie udają się mu za to p r z e d s ię w z ię ­ cia b ok sersk ie. P o k ilku p rób a ch w r a c a d o re w ij. P rze b u d o w u je k osztem 80.000 fu n tów stary „O x fo r d M usic H a ll” , z N e w - Y o rk u s p ro w a d za k o s zto w n e b atik i, w L jo n ie za m a w ia e fe k to w n e tk a n in y je d ­ w abn e, w P a ry ż u angażu je słyn n ych w ł o ­ skich c lo w n ó w F o rtu n e lle g o i C irillin a, w m ałym te a trzy k u na p rzed m ieściu N e w -Y o r k u w yn a jd u je E a rle ’ a L e s l'e (p o ­ tem p artn era M istin g u e tt) i D o lly Sisters. N a p re m je rz e „L e a g u e o f N o tio n s " o b e c ­ ni są p rz e d s ta w ic ie le dom u pan ującego i b io rą o sten ta c y jn y u d zia ł w o góln ej z a ­ b a w ie , R e w ja p rzyn o s i m a n a gero w i do 2,500 fu n tó w ty g o d n io w o na c zy s to : c e ­ ny b ile t ó w zo s ta ją p od n iesion e. A l e stra j­ ki i w y ją tk o w o g o rą ce lato nie dają C o - ch ran ow i w y zy s k a ć w p ełn i p o w o d z e ­ nia. P r z y c h o d z i zn o w u ok res k lęski.

O statn i an gielsk i w y s tę p S a ry B e rn ­ hardt jest w ła ś c iw ie p o z y c ją ujemną. D o b aletu D ia g ile w a Cochran d ok ład a 5.000 funtów . R e w ja dla d z ie c i „B a b e s in the W o o d " p rzyn o s i 7.000 fu n tó w strat. P ie rw s z a sztuka 0 'N e illa , grana w E uropie, „A n n a C h ris tie " pada w L o n ­ dynie. D e fic y te m k oń czą się: p rzy ja zd chorej Duse, re w ja m u rzyń ska z F lo re n c e M ills, ig rzy s k a c o w - b o y ó w na w y s ta w ie w W e m b le y . S tra ty Cochrana d o b ie g a ­ ją sum y 50.000 fu n tów .

A l e n iestru d zon y im p resa rjo z otuchą p a tr z y w p rzy s zło ść : „ I lo o k to th e fu ­ ture, It is fu ll o f p ro m ise".

k

{

A

u

p

l i

/ %

K

X

T

l i e r

r

E K

lamy

a

R T V

STVCZ

kej

B O D U E Na

m

t e l 2 ^ 3 O

4

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zezwala się na dowolne wykorzystanie treści publikacji pod warunkiem wskazania autorów i Akademii Górniczo-Hutniczej jako autorów oraz podania informacji o licencji tak długo, jak

Rodzina ta opisuje powierzchnię ( tzw. powierzchnię wektorową pola powierzchnię wektorową pola )), która cechuje się tym, że pole jest styczne do niej w każdym

Rozwiązanie ogólne równania quasiliniowego w przypadku funkcji dwóch zmiennych niezależnych Autorzy: Vsevolod Vladimirov

Najpierw musimy rozpatrzeć równanie zawierające różniczkę funkcji Mnożąc lewą i prawą stronę przez zero, a następnie skracając formalnie zera w liczniku i mianowniku

Rozwiązywanie zagadnienia początkowego równania quasiliniowego o dwóch zmiennych niezależnych Autorzy: Vsevolod Vladimirov

Schemat rozwiązywania równania quasiliniowego można uogólnić na przypadek funkcji zależnej od zmiennych ( ).. Rozpoczniemy od rozwiązywania równania

Jeżeli funkcja jest ciągła i pochodne cząstkowe są ciągłe i ograniczone w gdzie jest zbiorem wypukłym, to funkcja spełnia warunek Lipschitza ze względu na. Istotnie

Funkcja jest rozwiązaniem powyższego równania z warunkiem początkowym Zbadać stabilność w sensie Lapunowa rozwiązania. Na mocy uwagi 1 wystarczy zbadać stabilność