• Nie Znaleziono Wyników

Odwaga i kompetencja (Jan N. Janowski)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odwaga i kompetencja (Jan N. Janowski)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Tyrowicz, Marian

Odwaga i kompetencja (Jan N.

Janowski)

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 30/3-4, 41-49

(2)

M A R IA N TYROW ICZ

ODW AGA I K O M PETEN C JA

(JA N N. JA N O W SK I)

Wobec żadnej odsłony dziejow ych scen J a n N epom ucen Jan ow sk i (1803— 1888) nie b ył w idzem ani obojętnym , ani bezczynnym , co p ra w d a nie z orężem w ręk u , lecz z piórem publicysty. Tło historyczne działal­ ności Janow skiego, k tó re w ypełniło w yjątk ow o o stre w E uropie zm agania się idei postępow ych i rew o lu cy jn y ch z reakcjonizm em nie tylko rządów , ale i anachronicznej k lasy feudałów , um acnianie się burżuazyjnego sty lu życia, ścieranie się w reszcie poezji ro m anty czn ej z realistycznym , a n a ­ stępnie p o zytyw istycznym n u rte m literack im — w szystko to w osobo­ wości Janow skiego znalazło odzw ierciedlenie w różnym nasileniu i tra n s ­ form acji. Szczególnie w pism ach publicy sty czn ych Janow skiego — jego psychika, tem p eram en t, śm iałe słow nictw o i odw aga w y stąp ień z a ry ­ sow ują się ostro. W ychow any jako m łodzieniec przez pijarów , w tym zresztą n ajb ard ziej p atrio ty czn y m zakonie — od 20 ro k u życia n a b ra ł w s trę tu do dew ocji, ślepego posłuszeństw a regu le, nieraz niesłusznie z dekalogiem w ia ry tępo egzekw ow anej i opierającej się n a m oralności p rzek raczan ej ty m częściej, im na w yższym zakonnym szczeblu, szybko zerw ał z Kościołem katolickim jako in sty tu cją ; z klery kalizm em , później z ultram o n tan izm em w alczył piórem i słowem. A teistą jed n ak nie b ył; H elena Rzadkow ska przy p isu je m u, w późnym jego w ieku, X V III-w iecz- n y deizm. K an ciasty te m p e ra m en t chłopa z rodziny oczynszow anej i le ­ p iej sy tu o w an ej od gm inu, jego zadzierżystość i bojowość w głoszeniu poglądów d y ktow ały m u obronę n a jp ie rw sw ej osobistej godności jako u rzę d n ik a (w K om isji S k arb u) i b ib lio tekarza T ow arzy stw a P rzyjació ł N auk, n astępn ie jako dziennikarza. W alczył n a jp ie rw z k rzy w d ą m ało­ rolnego i bezrolnego chłopa, n astęp n ie ze służalstw em wobec w ładz c a r­ skich, ze zd rad ą in teresó w naro du ; ta w alka nie p o w strzy m ała go n a w e t od kon flik tó w z najw y ższym dow ództw em w 1831 r., szczególnie w do­ m aganiu się try b u n a łu rew olucyjnego i szubienic dla zdrajców . Rów no­ cześnie ten głosiciel p raw dla biedoty społecznej sam dbał o swe aw anse m aterialn e, co w ięcej, hołdow ał b u rżu azy jn em u stylow i życia.

Poza ch arakterologicznym i predyspozycjam i, w ażne dla pióra dzien­ nikarskiego — szybko ro zw ijały się jego zainteresow ania in te le k tu a ln e

(3)

42 J A N N . J A N O W S K I

i znajom ość języków . Od dzieciństw a, gdy gim n azjum kończył w szkole p ru sk ie j (w Gliwicach), posiadł biegle języ k niem iecki, następ nie fra n ­ cuski, łacinę przysw oił sobie u pijarów . N ieobojętne to w yposażenie ję­ zykow e dla d ziennikarza, jakże rzadkie w m łodych dzisiejszych k ad ra c h p rasy. W czasie studiów n a U niw ersytecie W arszaw skim (1824— 1827) pisanie ro zp raw y p raw n o -h isto ry czn ej klasyczną łaciną nie stanow iło dla niego żadnej trudności, skoro zasłużył na nagrodę; co w ięcej, zgon S ta ­ n isław a Staszica (1826) p o tra fił uczcić łacińskim L ugubre Carm an. S kłon­ ności ju ryd yczn e — po p rzerw an iu w głębiania się u p ijarów w podstaw y teologii — w y ro biły u Janow skiego p red y lek cję do teo rii i h isto rii p ra ­ w a, rów nocześnie z zainteresow aniem zagadnieniam i psychologii (stąd d ru g i nagrodzony e la b o rat m łodego akadem ika: O uw adze). Oto po d sta­ w ow y ry n sz tu n e k um ysłow y Janow skiego jeszcze przed zetknięciem się z prozą dziennikarską. T erm inato rstw o w ty m k ieru n k u rozpoczął — ja k na swą pozycję społeczną — dość szybko, pod k ieru n k iem F ran ciszk a Salezego Dmochowskiego. Z w yb u chem pow stania 1830 r. zabłysnął już jako sam odzielny re d a k to r; jego krew kość i poczucie odpow iedzialności za d ru kow an e słowo odsłoniły do resz ty cechy c h a ra k te ru . Rozum ienie ak tu aln o ści serw isu in form acyjnego i społecznej w agi pu b licy sty k i w n ajdrażliw szy ch tem atach , tera z dotyczących w o jn y i ponadnarodow ego k u ltu dekab ry stów , a n a em ig racji aż do la t 1860. sp raw w ielkiej po lity ki n arodo w ej i m iędzynarodow ej (rtp. zjazdu trzech m onarchów w W ar­ szaw ie w 1861 r.) — w szystko to w skazyw ało n a w ykształcanie się oso­ bowości odbiegającej daleko w szechstronnością i obiektyw izm em in fo r­ m ac y jn y m od legionu naszych ta k b u jn y ch na w ychodźstw ie k a d r dzien­ n ik arz y i publicystów . Szkicując psychologiczny k o n te rfe k t Janow skiego n ie sposób pom inąć w y stęp u jącej w każdej w ypow iedzi skłonności po­ lem icznej, co — rzecz jasn a — rzutow ało n a jego język publicystyczny, a p rzy tym k ry ty cy zm wobec d ru g ich i siebie. Toteż p a trio ty z m J a n a N. Janow skiego — acz w ysokiej p rób y — odbiegał daleko od szow inizm u i słom ianych zapałów w przecenianiu roli P o lski na polu k u ltu ry i cyw i­ lizacji eu ro p ejsk iej przez przew ażającą część em igracji. P rz y c h a ra k te ­ ry sty c e w ew n ętrzn ej Janow skiego n asu w a się jeszcze jedno stw ierdzenie, w ażne dla c h a ra k te ru m aterialn eg o ów czesnej p rasy, zwłaszcza w arszaw ­ skiej przed nocą listopadow ą, a częściowo i n a w ychodźstw ie: Jan o w sk i nie m iał w sobie nic z asp iracji p rasow ych an teprenerów , k tó rz y tak typow o p re z e n tu ją w ty m etapie naszą żu rn alisty k ę. Owszem , początki term in a to rsk ie u F ran ciszka Salezego D m ochowskiego w iązały się nie ty le z w ysokim zarobkow aniem , ile — jak zapisał w sw ych „N o tat­ k a c h ” — z „obiadam i w m ałym kółku bądź n a h erb acie w ieczorem ” przy stole Dm ochowskich; by ły to typow e w m iejscow ym św iatku „w spółpra­ cow ników re d a k c ji” zw yczaje początk u jący ch adeptów prasy.

T erm in ato rsk i okres Janow skiego był zresztą k ró tk i (od 1827 r.) i za­ kończył się zatarg iem słow nym ze S tan isław em W yżew skim , p raw d o ­

(4)

podobnie w tym że roku. Jan o w sk i zanotow ał: „Nie pam iętam dobrze, jak długo trw ało u Dm ochowskiego to m oie term in ato rstw o n a dzienni­ k a rz a [...] nie dłużej nad 9 czy 10 m iesięcy”. N a czym polegało? Dm o­ chow ski jako dzierżaw ca „G azety K oresp o n den ta W arszaw skiego” i „Roz­ m aitości W arszaw skich” oraz w łaściciel „P rzew o dn ika P olskiego” po­ chłonięty był zbijaniem fo rsy na tłum aczen iach rom ansów W altera Scot­ ta — nie znał języka niem ieckiego, a serw is a k tu a ln y c h w iadom ości opie­ r a ł się wówczas głów nie na gazetach niem ieckich. Jano w ski, dotąd p u b lik u jąc y tylko k ilk a w ierszy i saty ry czn y ch bajek w „K urierze W ar­ szaw skim ” L u dw ika A. D m uszew skiego, w y b ra ł m ocniejszą pozyeję m ate ria ln ą i p rzy ją ł rolę tłum acza z gazet niem ieckich i francuskich. H um orystyczn y był epilog tej pracy. W yżew ski, w łaściciel „G azety K o­ re sp o n d e n ta ”, podrażnił czym ś am bicje krew kiego Janow skiego, k tó ry nie licząc się z jego pozycją — dogadał m u bez obsłonek i został w y ­ zw any „na p ojed yn ek do lasku bielańskiego”. Rozśm iesza i dobitnie ch a­ ra k te ry z u je Janow skiego jego odpow iedź bądź co bądź p ry ncypałow i sw em u, a rów nocześnie członkow i K om itetu C enzury: „przeciw ny p oje­ dynkom , odpisałem m u, że na p o jed y n ek kiełbasek u G ebla [re sta u ra to ra n a B ielanach] chętnie m u będę służył, inaczej nie [...]”. I ta k zakończyła się te rm in a to rk a w „G azecie”, ale nie k o n ta k t z prasą. J u ż w 1826 r. śm iało polem izow ał z Jo achim em L elew elem n a łam ach „Them is P o l­ sk ie j” a ta k u jąc profesora za recenzję ze sw ej łacińskiej ro zp raw y In -

v e stig en tu r om m es sen tentia e et loci iuris rom ani q uotquot in C adlub- cone occurant.

Czyn b elw ederski od razu w yniósł naszego b o h a te ra — acz nie b rał w nim żadnego udziału, bo tylko z szablą gen. D ąbrow skiego (w ydobytą ze zbiorów K rólew skiego T ow arzystw a P rzy jaciół N auk) k rąży ł po u li­ cach — n a fotel red ak to rsk i. Znow u zarysow ała się w fa k ta c h jego in ­ dyw idualność. Nie dał się w ciągnąć do G w ardii H onorow ej p rzy Józefie Chłopickim , nie solidaryzow ał się z początkam i K lub u P atrioty czneg o założonego przez M aurycego M ochnackiego, w T ow arzystw ie P a trio ty c z ­ n ym „jako p ro sty widz n a dw óch czy trzech jego posiedzeniach p asy w ­ n ie uczestniczył”. Dopiero pow szechna opinia, że Chłopicki p a tro n u je

um yśli ty lk o o u k ład ach z carem ” , w zb u rzy ła jego stosun ek do d y k ta ­ tu ry i kazała stanąć po stron ie rew olucji. W „K urierze P o lsk im ” jaw nie zaatak ow ał d y k ta to ra w łasnym śpiew em pow stańca polskiego, p ło m ien­ nie, „w im ię Boga” w zyw ał do w alk i orężnej, w ołał: „Nie zwlekać! Nie czekać!”. J e s t to m o m ent w biografii Janow skiego niebagateln y: z dzien­ nik arza dotąd raczej technicznego przem ien ia się w ciągu jednego dnia w p ro p ag ato ra w alk i aż do zw ycięstw a lu b śm ierci. W ty m m om encie, obok Joachim a Lelew ela, braci N iem ojew skich, A dam a G urow skiego, n a ­ w e t M aurycego M ochnackiego, a p rzede w szystkim p ija ra K azim ierza P uław skiego, głośnego już n a ulicach W arszaw y a g ita to ra rew o lu c y jn e ­ go, zajm u je m iejsce w składzie red a k c y jn y m „ K u rie ra Polskiego”. Mówi

(5)

44 J A N N . J A N O W S K I

0 tym : „chwilow o ta red a k c ja zdaw ała się być potęgą, jakb y jak ą m a- g is tra tu rą ” , opracow yw anie n u m eru dokonyw ane było kolegialnie, a w k w estiach tru d n ie jsz y ch pow oływ ano doradców , specjalistów spoza gro­ n a redak cji. B yła to więc p rak ty c zn a szkoła ro b o ty dziennikarskiej, do tąd Janow skiem u nie znana. Ale gdy w sk u te k różnic zdań i stanow isk roz­ chw iała się solidarność red a k c y jn a i „ K u rie r” został — jak określa J a ­ now ski — „organem m o d eran tó w ” , objął on sam odzielną red a k c ję „G a­ z e ty P o lsk iej” (w m arcu 1831 r., po red ak to rze Tom aszu Gębce). Po b itw ie grochow skiej „G azeta” w y rosła n a o rgan w o jska i T ow arzystw a Patriotycznego. Szereg o stry ch w y stąp ień w n iej Janow skiego, k tó re ze stro n y Ju lia n a U. N iem cew icza i najw ażn iejszych dowódców przyn iosły m u e p ite t „ te rro ry s ty ”, zam ykają d ru g i w ażny etap jego służby dzien­ n ik arsk iej.

Znacznie dłuższy i płodniejszy okazał się udział, często założycielski 1 red ak to rsk i, Janow skiego na em igracji i to w pierw szym jej okresie, od 1832 do 1849 r., kiedy został zaw ieszony w członkostw ie T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego. J e s t szczegółem ciekaw ym , że w spółpraca ta n a łam ach „Pism a T D P ” (od sierp n ia 1832 r.) zaczyna się od stanow isk a re d a k to ra technicznego; św iadczy to o opinii, jak a w gronie red a k c y jn y m u trw a liła się po d zienn ikarsk iej pracy Janow skiego w pow stańczej W ar­ szawie. Z resztą fu n k cje techniczne nie ograniczały go w insp iro w aniu in n y ch w spółpracow ników , ale n r 3 (i ostatn i, grudzień 1832) p raw ie w całości w ypełnił w łasny m piórem . W 1833 r. zasila organ S ekcji Cen­ tra ln e j TD P w P a ry ż u pt. „P ostęp” , a w „P ielg rzym ie” p u b lik u je m a­ jące doniosłe znaczenie ideologiczne dla całej lew icy wychodźczej P raw a

człow ieka i obyw atela. W P o itiers, w 1837 r., z całym zapałem założy­

cielskim staje w gronie tw órców „D em o k raty Polskiego” , ale w ty m w ażn ym m om encie popełnia błąd, pro p o n ując K azim ierza Tom kiew icza n a re d a k to ra naczelnego. Tom kiew icz w y k azyw ał w praw dzie obrotność organ izacy jn o -ad m in istracy jn ą, ale jako p u b licy sta i kierow n ik in sp iru ­ jący zaw iódł zupełnie. B łąd Janow skiego, k tó ry w szedł do ścisłej re d a k ­ cji, w yw ołał bardzo szybko odw ołanie Tom kiew icza; zrew anżow ał się on w yd aw aniem k o n k u ren c y jn ej edycji „D em ok raty Polskiego” .

W 1838 r. rozpoczyna Jan o w sk i w espół z W iktorem Heltm anem . w spółredagow anie „P rzeg lądu D ziejów P o lsk i” (wychodzącego do 1844 r.), a w 1842 r. „N ow orocznika D em okratycznego”. Rów nocześnie śle a r ty ­ k u ły do opozycyjnej p rasy fran cu sk iej, broniąc interesó w polskich w „Le N a tio n a l”, „La T rib u n e ” (przew ażnie anonim owo).

Jego tem p e ra m en t tw órczy i polem iczny nie zam ykał się jed n a k w w ąskich i raczej ograniczonych szp altach arty k u łó w , uw ag, glos czy no­ ta te k n a łam ach czasopism. W om aw ianym okresie stw orzył podstaw y dem o kraty cznej ideologii, zaw arte w Akcie założenia TD P, a następ n ie w b roszurach ideow ych, k tó re Jan o w sk i nie ty lk o podpisyw ał, ale w spół­ redagow ał, w reszcie V/ tzw. W ielkim M anifeście T ow arzystw a, p o w sta­

(6)

ły m p rzy jego znaczącym udziale. Pozostając w bliskich sto su n kach z głośnym i tw ó rcam i fra n c u sk ie j m y śli społecznej, zwłaszcza z F rançois V. R aspailem i Filipem Buchez, i gorąco solidaryzując się z poglądam i C laude’a S aint-S im o na — w prow adził ich idee do re p e rtu a ru filozoficz­ nego lew icy em ig racy jn ej m .in. p rzek ład ając n a polski u tw o ry p u b licy ­ styczne: R aspaila, L apon eraya, ks. L am en nais i innych. W b roszurach p isanych po fra n c u sk u inform ow ał tam tejszą opinię o położeniu Polski, o w ażnych m o m en tach jej dziejów. Dw óch w y dań, w 1883 r., doczekała się jego b ro szu ra pt. Les derniers m o m e n ts de la revo lu tio n de Pologne

en 1831 depuis l’attaque de Varsovie, z dzieła M aurycego M ochnackiego

0 pow staniu listopadow ym w y b ra ł fra g m en ty dem asku jące dyplom ację p e te rsb u rsk ą (La politique orientom eridionale d u cabinet de P etersbourg, P a ry ż 1834, P o itie rs 1836), sam sk reślił Essai historique et politique sur

le R o yaum e de Pologne, 1815— 1830 (Paryż 1846). W szystkie te i inne

(k tó ry ch re je s tr z ająłb y tu w iele m iejsca) w y stąp ien ia Janow skiego ro ­ dziły się z chęci odk łam ania n iep rzy ch y ln y ch bądź otw arcie w rogich Polsce i em igracji d ru k ó w zachodnich. Sam a tech n ik a doboru p ro b le ­ m atyki, odpow iedniego redagow ania przekładów , uzupełnianie ich p rz y ­ pisam i i stosow aniem skrótów św iadczyły o św iadom ej i n ieu stępliw ej ten d en cji w y p u n k to w an ia gw ałtów politycznych n a narodzie polskim , a z d ru g iej stro n y n aśw ietlen ia p e rsp e k ty w y w spółdziałania z ru ch a m i postępow ym i Zachodu. Słowo d ru k o w an e Janow skiego szło w parze z ciąg­ le żyw ym uczestnictw em w słow nych w ystąp ien iach publicznych.

W 1850 r. znalazł się Jan o w sk i w Londynie, w yd alon y a d m in istra ­ cyjnie przez w ładze francuskie. Tu n astąp ił w ażny m om ent w jego dzia­ łalności; p o p arł fro n d ę lo n dyńską przeciw stanow isku C entralizacji TDP. Znad Tam izy przepęd ziły znów Janow skiego ciężkie w a ru n k i m ate ria ln e już po niecałym rok u pobytu. W yjechał z fałszyw ym paszpo rtem do W ielkopolski. P o b y t w P oznaniu, a n astęp nie W rocław iu stanow i p rz e r­ w ę w re je s trz e jego w y stąp ień p ublicystycznych, aczkolw iek już dzie­ sięć la t w cześniej p o djął w spółpracę z poczytnym „Tygodnikiem L ite ­ rac k im ” W ojkow skich w Poznaniu. A le zarów no p o b y t w Londynie, ja k 1 w W ielkopolsce m a w dzienn ikarsk iej b iografii Janow skiego duże zna­ czenie. W L ondynie zapoznał się z działalnością i świeżo rozw iniętym ru chem kom unistycznym , osobiście z K aro lem M arksem , F ry d e ry k ie m Engelsem i działaczam i C entraln eg o K o m itetu D em okracji E u ro p ejsk iej; w 1848 r. b y ł św iadkiem klęski ru c h u czartystow skiego, obserw ow ał ewo­ lucję kw estii irlan d zk iej, w W ielkopolsce zaś — zm iany opinii publicz­ nej, objaw iające się w czołow ych o rganach p ra sy po p rzeg ran ej W iosny Ludów . L ondyńskie i W ielkopolskie k o n ta k ty poszerzyły niezm iernie o rien tację p olityczną Janow skiego, co w n astęp stw ie zaowocowało w jego pism ach za la t kilka.

P ow ró t, w 1853 r., do F ra n c ji i ponow ny akces do T ow arzy stw a D e­ m okratycznego Polskiego w P a ry ż u (1856) cechuje u d erzająca zm iana

(7)

4 0 J A N N . J A N O W S K I

w p isarstw ie Janow skiego, k tó rą z uw agi na czynne zaangażow anie się jego w życiu w ychodźstw a trzeb a obserw ow ać aż do czasu jego zw iąza­ nia się ze Z jednoczeniem E m igracji P olskiej (1861) i z tegoż S tały m K o m itetem (w ro k u następnym ). Było to pożegnanie szeregów TD P po 30 (z przerw ą) lata ch członkostw a. Z m iana gatun kow a w y raża się w ty ch lata ch zdecydow aną przew agą dru k ó w b roszurow ych w publicysty ce J a ­ nowskiego. Jako w sp ó łred ak to r „D em ok raty P olskiego” w L ondynie za­ sila nadal jego łam y drobniejszym i u tw o ram i, n astępnie zasadniczym i i w ażnym i w ypow iedziam i, a w 1856 r. zapełnia nim i cały rocznik, w 1863 r. zabiega o stw orzenie nowego o rganu „Głosu W olnego” , a sam pisu je do organu czerw onych — b ru k selsk iej „'W ytrw ałości”. Lecz przede w szystkim , ro k po roku, oddaje do d ru k u bro szu ry rozm aitego rod zaju i treści. Są to bądź listy o tw a rte (w 1855 do hr. R ogera Piaczyńskiego, w 1856 do ks. A. C zartoryskiego), bądź polem iki program ow e (Margrabia,

A leksa n d er W ielopolski, 1861; O początku dem okracji polskiej, 1862),

zary sy biograficzne (Ż y w o t M. M ochnackiego, 1865), p rze d ru k i listó w

(Moja korespondencja z ks. W ła d ysła w em C za rtoryskim , 1864) czy w resz­

cie rozw ażania historyczno-polityczne (Rosja i Europa, 1857, J ezu ici w

Polsce — jako w stęp do książki na ten tem a t J. M oraczewskiego, 1861; R z y m i Polska, 1863; K o n sty tu c ja Trzeciego M aja, 1865). W ym ieniam y

te ty tu ły nie ty le z uw agi na ich treść, ile na form ę. A u torow i nie w y ­ starczało już dziennikarskie w y ch w y ty w anie aktualności, drażniących n e rw re p o rte rsk i sw ą niezw ykłością lu b potrzebą poinform ow ania czy­ telników . Jan o w sk i p rzerad za się w coraz zaciętszego bojow nika swoich racji, k tó re id en ty fik u je z narodow ą rac ją stan u ; do ty ch atak ów pióro jego i arg u m e n ta c ja w y m ag ają now ych m ożliwości w ypow iedzi, w ięk ­ szej żyw otności tez niż w k olum nach gazet.

To zjaw isko o bserw ujem y w tw órczości Janow skiego już od począt­ ków la t 1880., kied y w yobcow any już z żyw ych k o n taktów z red ak cjam i i d ru k arn iam i, zam k n ięty w ciasnych ścianach em igracyjnego p rz y tu łk u św. K azim ierza pod P ary żem , m noży — już tylko dla siebie i n iezn a­ n y c h czytelników w przyszłości — niezliczoną liczbę notatek, ekscerp tó w i iiszek różnego rodzaju, listów , a przede w szystkim nieocenione w spom ­ nienia autobiograficzne, pod koniec życia ofiarow ane z in spiracji K arola E stre ich e ra B ibliotece Jagiellońskiej. W śród oddanych do d ru k u tekstów Janow skiego z późnych la t 1860. i całego dziesięciolecia la t 1870. (które niestety m niej nam są znane, bo biografię u rw a ł n a ro ku 1853) niew iele już było utw orów ty p u rozp raw czy opracow ań historycznych. P rzeciw L udw ikow i M ierosław skiem u w y d aje n a jp ie rw L ist o tw a rty do tera źn iej­

szego Tow arzystw a, D em okratycznego (Lipsk 1867), następn ie do M iero­

sław skiego (P aryż 1869); w dogłębnym rozliczaniu się ze znaczeniem k leru katolickiego, a szczególnie jezuitów w dziejach Polski, p u b lik u je w p ary sk im „A lm anach de C onscience” oskarżenie pt. Les Jesuites dans

(8)

-m entów z dzieła G uicharda: L ib erté de penser (P aryż 1869), pt. W ładza

duchow na i wolność m yślenia. R zecz na czasie do rozw agi (Z urych 1872).

W jed n y m z o statn ich sw ych dru k ów rozlicza się generaln ie z w p ływ am i a ry sto k ra c ji n a losy ojczyzny (K siążęta C zartoryscy. K ró tk i r y s h isto ry cz­

n y , Poznań 1873). A le jeszcze w lata ch 1869— 1870 zasila gillerow ską

„Niepodległość” w B endlikonie i G enew ie; z pew nością pisał jeszcze do­ ryw czo do in n ych organów (brak nam pełnej bibliografii jego dorobku). I na ty m chyba zam knąć w y p ad a ogólny pogląd n a jego dorobek, n a periodyzację jego blisko pół w ieku trw ają ce j, niezm ordow anej tw órczoś­ ci d zien nik arskiej i publicystycznej.

W sty lu p rac y d ziennikarsk iej Janow skiego te m p e ra m en t p u b lic y sty b rał górę n ad suchą gazeciarską inform acyjnością, n ad językiem a k tu a l­ nego ko m un ikatu . N iew ątpliw ie i tego ro d zaju przekazy nie sygnow ane tra fia ły spod jego pióra n a łam y czy to „G azety P o lsk ie j” , czy „D em o­ k ra ty P olskiego”, czy „Głosu W olnego”. Nie stanow iły one jed n a k ty ­ pow ej fo rm y jego w ypow iedzi. Jan o w sk i jako dziennikarz b ył a u to - d y d ak tą, ja k zresztą w szyscy w spółcześni m u pracow nicy prasy. A le z każ­ dej w ypow iedzi w y łan ia się w rodzony zm ysł ch w ytan ia w yd arzeń , cu­ dzych słów i opinii — jako zjaw isk, k tó re w inne być w ich żyw ym od­ działyw an iu skonfrontow ane w środkach m asow ej inform acji, czy to będzie a rty k u ł, czy list o tw a rty , czy broszura, bez w zględu n a jej treść — zawsze polem iczną. Ten zm ysł indyw idualnego tra k to w a n ia każdej a k tu ­ alności, czym bezw zględnie górow ał n ad k ręg am i tw órców całego cza­ sopiśm iennictw a W ielkiej E m ig racji — p o tra fił nieraz uw y d atn ić w sa­ m ym ty tu le swego u tw o ru , jak np. w a ta k u n a em igracy jn y ch m o n ar­ chistów : M eru m no m en sine re c zyli król de facto (P aryż 1844); p rz y ­ kładów m ożna by podać w ięcej, zwłaszcza ze zbioru jego auto grafów w B ibliotece Jagiellońskiej.

W szechstronność zainteresow ań biegiem em igracyjnego życia w jego p rzejaw ach organizacyjnych, politycznych, literackich , a przede w szy st­ kim m o ralny ch — pobudzała Janow skiego do zajęcia osobistego stan o ­ w iska wobec w szystkich w ażniejszych zjaw isk, wobec k tó ry c h p rzew aż­ n a część w spółpracow ników ów czesnej p rasy przechodziła obojętnie, a często w m ilczeniu, woląc nie narażać się współziom kom . N ik t ta k otw arcie i z narażeniem się n a srogą odpow iedzialność nie w ołał w cza­ sie pow stania o p raw a do wolności d ru k u , do u tw orzenia try b u n a łu rew o­ lucyjnego dla k a ra n ia w najo strzejszej form ie w innych kolaboracji z w rogiem , n ik t ta k śm iało nie staw ał w d ru k u w obronie tłu m ów ulicz­ nych, w inn ych zaburzeń sierpniow ych 1831 r. N astępnie, na em igracji by ł duchem in sp iratorskim , a rów nocześnie k ry ty c z n y m wobec w sp ó łp a rt­ nerów , w rady kalizm ie sw ym nie liczących się z politycznym i realiam i. Sam zw iązany początkow o z m asonerią w loży „T rójcy N iepodzielnej” , szybko się od niej oderw ał, zrażony konspiracyjnością i m istycyzm em haseł. Później, w lata ch 1840. otw arcie atak ow ał tow ianizm i m esjanizm

(9)

48 J A N N . J A N O W S K I

narodow y, w czasie w o jn y k ry m sk iej — angażow anie się Polaków w dzia­ ła n ia w ojenne nie ro k ujące nadziei dla sp raw y niepodległości. Był o tw a r­ ty m , bezpardonow ym w rogiem roli Kościoła w polityce narodow ej, szczególnie w ystępow ał przeciw jezuitom , a w dobie pow stan ia stycz­ niow ego przeciw u ltram o n tan o m . K ry ty k o w a ł otw arcie kalk u lacje m ag- n a te rii polskiej na zain teresow an ia m ocarstw zachodnich sp raw ą polską i interw en cjonizm ich dyplom acji. Tak, w w ielkim skrócie, w ym ienione p ro b lem y życia polskiego ujm ow ał w d ru k u , bez obsłonek i to głównie w p u b lik acjach broszurow ych.

Dlatego oceniając jego rolę we w spółczesnym m u dziennik arstw ie polskim , a także fran cu sk im — ten ry s odw agi w przeciw staw ieniu się a k tu a ln y m pociągnięciom rządów i obozu H otelu L a m b ert zasługuje na p odkreślenie w c h a ra k te ry sty c e jego pióra. Rys drugi: opieranie sw ych tez na su b stracie w iedzy history czn ej — oczywiście z su b iek ty w n y m do­ b orem arg u m en tó w in te rp re ta c y jn y c h i źródeł je przekazujących, ale z bezw zględną uw agą na k o n k retach : fak tach , datach, nazw iskach. To n iezaprzeczalna cecha uczciw ej i p rzek on u jącej publicystyki. W a rg u ­ m en ta cji histo ry cznej Janow skiego p re fe re n c ja dowodów czerpana jest głów nie ze zjaw isk p raw n y c h i ustrojow ych, z e ty k i społecznej, z roz­ w ażania anachronicznych stosunków klasow ych. S zukania bogactw a a r ­ g u m entów w ty ch w łaśnie dziedzinach dowodzą nadzw yczaj bogate zbiory jego autografów w e w spom nianym zespole B iblioteki Jagiellońskiej. O bfitość fo rm dzien nik arsk ich i pu b licy sty czny ch cechuje dorobek J a ­ nowskiego. Z w róciliśm y już uw agę, że a k tu a lia p rzem aw iały w jego pierw szych w ierszach satyryczn ych , dru k o w an y ch przez Dm uszew skiego. Szybko po nich rodziły się eseje h istoryczne i recenzje naukow e z dzieł n ajpow ażniejszych lu m in arzy nauki. W raz z zaangażow aniem się w prasie codziennej pojaw iły się drobne form y dziennikarskie: doniesienia o ak ­ tu a ln y c h w y d arzen iach i a rty k u ły , szersze rela cje — jak b y początki dzi­ siejszego rep o rtażu , z ty m że b ard ziej o p arte na ocenie fa k tu niż jego opisie, poza ty m krótsze lub obszerniejsze polem iki. E m ig racy jn ą p ra k ­ ty k ę dzienn ik arsko-p ublicy styczną w y raźnie cechują fo rm y w iększe: b ro ­ sz u ry o treści politycznej, histo ry czn ej, literacko-społecznej (jak np.

Tw órczość w żyw ocie społeczności, dru k o w an a w poznańskim „Tygod­

n ik u L ite rac k im ” , 1843), w reszcie biograficznej. F elietonu i rep o rtażu w ów czesnym znaczeniu (relacje z podróży czy spotkań ze znakom itoś­ ciami) Jan o w sk i nie up raw iał. W ystęp ują nato m iast w jego dorobku listy o tw a rte i edycje korespondencji. W szystko to w skazuje n a w y raźn ą skłonność do form dopuszczających w ypow iedź polem iczną, a unikan ie form rozryw kow ych, w y stęp u jący ch w ów czesnych m agazynach fra n c u ­ skich i angielskich.

Jan o w sk i posługiw ał się n a ogół językiem suchym , dopiero a k tu a l­ ność w yw oływ ała u niego słow nictw o atak u jące, czerpiące form y z sy- n onim iki p e jo ra ty w n ej i p raw n e j, rzadziej ze słow nika środow iskow ego

(10)

(drobnom ieszczańskiego czy chłopskiego), a dużą rolę w składni o d gry ­ w ała łacina. N atom iast w k reśle n iu sw ych w spom nień daw ał się unieść stylow i gaw ędy, op eru jącej — co ciekaw e, z uw agi n a dbałość o ścisłość re la c ji — dialogam i prow adzonym i przecież przed kilkudziesięciu laty. Św iadczy to o d obrej pam ięci, ale także o św iadom ej skłonności do in ­ tere su ją c ej opowieści o ludziach, w a ru n k a ch życia, przeżyciach em ocjo­ nalnych.

Osobowość J. N. Janow skiego zaw ażyła szczególnie n a rozw oju i r e ­ cepcji naszej pu b licy sty k i w okresie działania TD P, in filtra c ji jej w p ły ­ w ów n a k ra j i insp iro w ania in n y ch czasopism o hasłach postępow ych i niepodległościow ych.

J. N. J a n o w s k i , N o t a t k i auto b io g ra ficzn e. Oprać. M. T yrow icz, W rocław 1950; H. R z a d k o w s k a , P o l e m i k i ideologicz n e J. N. J a n o w s k ie g o , W arszaw a 1960.

Cytaty

Powiązane dokumenty

N iechętnie przyjm ow ał zasady, k tó re rządziły wów czas ty m środow iskiem... Nie zm arnow ał tej

zek Przem ysłu Chemicznego zajm ow ał się w szczególności następującem i zagadnieniam i:. W sprawach

sów, okazało się że foljał ów ob ejm ow ał przeszło 200 numerów różnych aktów urzędowych i zapisek prywatnych, przeważnie arkuszow ych i półarkuszow ych;

E stety k a — M iciński oczywiście nie operow ał term inologią lingw i­ styczną, ale rozum ow ał zgodnie z zasadam i koncepcji sem iotycznych, są­ dząc, iż

dochodziło do coraz większych m ajątków , nic przeto dziwnego, że przyw ilej ten dan y Kościołowi obejm ow ał coraz to większe rzesze ludności.. Oczywiście

Warszawa 1997.. Język zwodzi pisarza, badacz zaś pozw ala prow adzić się te k sto ­ wi po jego niebezpiecznych m eandrach. P otencjalności tek stu , jego otw arcie na eksces,

Trudno rozstrzygnąć czy tak otw arcie postaw ione propozycje le ­ gata były dla króla K azim ierza zaskoczeniem, czy też b rał je w rachubę już godząc się

N euhaus, który piastuje tekę m inistra gospodarki, sw ego czasu odmówił złożenia przysięgi na wierność Republice, czem zadokum en tow ał sw oje przekonania m onarchistycz