• Nie Znaleziono Wyników

Franciszek Jujka - nauczyciel, działacz i poeta

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Franciszek Jujka - nauczyciel, działacz i poeta"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Lietz, Zygmunt

Franciszek Jujka - nauczyciel,

działacz i poeta

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 91-100

(2)

O tru d n y c h w a ru n k a c h m ate ria ln y c h „G azety” św iadczy np. k lasa p a p ie ru , gorsza niż w innych ów czesnych czasopism ach.

O ry g in aln ą cechę „G azety O lsz ty ń sk iej” w om aw ianym okresie stanow iły liczne opow iadania, um ieszczane zw ykle w czołówce, sp e łn ia ją ce, ja k już zaznaczaliśm y, prócz lite ra c k ie j ta k ż e rolę felieto n u a k tu aln eg o i n am iastk i a rty k u łu w stępnego. F o rm a to b y ła d la pism zaboru pru sk ieg o już a n a c h ro ­ niczna, acz np. w K ongresów ce w gazetach przeznaczonych dla lu d u stosow ana b ardzo długo, bo jeszcze w X X stuleciu.

Sum ując, stw ierdzić trzeb a, że pod w zględem form y „G azeta O lszty ń sk a” p rz y n a jm n ie j za re d a k c ji Liszew skiego, nie p ozostaw ała w ty le za w spółczes­ n y m i jej g azetam i pro w in cjo n aln y m i. Nie b yła ro dzajem m u ta c ji gazet o w ie l­ k im form acie i dużym n akładzie, ale m iała sw ój w łasny, in te re su ją c y profil. O pinię to ruńskiego „ P rz y ja c ie la ”, iż „G azeta O lsz ty ń sk a” była „w całym zn a­ czeniu tego w y ra z u d oskonale re d a g o w a n a ” 1' 2), uznać m usim y — p rzy w szy st­ k ich naszych w stę p n y ch zastrzeżeniach — za niew iele przesadzoną.

ZYGMUNT LIETZ

FRANCISZEK JU JK A — NAUCZYCIEL, DZIAŁACZ I POETA

Na Pow iślu, W arm ii i M azurach w budzeniu św iadom ości narodow ej dużą rolę odgryw ali m iejscow i k sięża i nauczyciele. Był to je d n a k zastęp nieliczny, dlatego też Zw iązek P olskich T o w arz y stw Szkolnych w Niem czech, p rz y stę ­ p u ją c do o rganizow ania p ry w atn eg o szkolnictw a polskiego, n a mocy O rdynacji Szkolnej z 31 X II 1928 r., sprow adził nauczycieli z W ielkopolski i Pom orza. Do tych o sta tn ich n ależał ró w n ież F ra n ciszek J u jk a ').

* * *

F ra n ciszek J u jk a urodził się 28 IX 1906 r. w R a ta ja c h w pow iecie w o lszty ń -skim . Po ukończeniu szkoły pow szechnej w R a ta ja c h w stą p ił w 1920 r. do S em in ariu m N auczycielskiego w Rogoźnie W ielkopolskim , k tó re ukończył w 1925 r. T u ta j n ie w ą tp liw ie zetk n ął się z m łodzieżą polską z W arm ii i P ow iśla, w y sła n ą na stu d ia i poznał d zieje ty ch ziem, m arty ro lo g ię jej ludności i to zadecydow ało p raw d o p o d o b n ie o późniejszej jego p ra c y n a ty m teren ie. P rz ez k ró tk i o kres czasu uczył F r. Ju jk a w Szkole P ow szechnej w K iełkow ie w po­ w iecie w olsztyńskim , a n a stę p n ie do 1930 r. był k iero w n ik iem szkoły w e w si Żodyń w ty m sam ym p o w ie c ie 2).

Na zaproszenie T o w arz y stw a Szkolnego p rzy b y ł F r. J u jk a n a P ow iśle i p o d ­ ją ł 15 X 1930 r. p ra c ę w now o o tw a rte j p ry w a tn e j szkole polskiej w K ró lew ­ skiej N ow ej W si w pow iecie sztum skim i uczył w niej dó 1933 r.

F r. Jiijk a , ja k k o lw ie k sam nie by ł kom u n istą, u trz y m y w a ł b lisk ie sto su n k i z ta m te jsz y m i działaczam i kom unistycznym i, k tó rz y stra c ili p ra c ę na sk u te k

ll2) P rz y jaciel, 1887, n r 104, cy to w an e przez G azetę O lsztyńską, 1888. ') L ist S ta n isła w y Ju jk o w e j, żony F ra n c isz k a J u jk i z d n ia 11 III 1958 r. do a u to ra a rty k u łu . S k ład am tą drogą u p rzejm e podziękow anie p. St. Ju jk o w e j za m ożność w y k o rzy stan ia n a d esłan y ch m ateriałó w .

2) Ibidem , J a n B o e n i g k, M in ę ły w ie k i a m y ś m y ostali (W spom nienia), W arszaw a 1958, s. 200.

(3)

p osyłania dzieci do polskiej szkoły. Dla p o d trzy m an ia sta n u liczebnego szkoły polskiej, F r. J u jk a w sp ie rał m ate ria ln ie polskich robotników rolnych, p ow ią­ zanych z K om unistyczną P a rtią Niemiec.

Z dniem 1 IV 1933 r. P olskie T ow arzystw o Szkolne przeniosło F r. Ju jk ę do S tareg o T argu w pow iecie sztum skim . Ju ż w krótce, zarów no rodzicom , jak i dzieciom dał się poznać Fr. J u jk a nie tylko jak o nauczyciel, ale i jak o dzia­ łacz społeczny. W p racy pedagogicznej, poza norm aln y m program em , uczył dzieci języka polskiego, historii P olski, geografii, a prócz tego prow adził k u rsy języka polskiego dla d o ro sły c h 3). Dzięki zdolnościom pedagogicznym um iał zachęcać do n au k i n a w e t słabszych uczniów , któ rzy uw ierzyli w e w łasne sity i pracow ali odtąd b ard ziej w y d ajn ie, podnosząc tym sam ym w y n ik i nauczania szkoły. W czasie p racy pedagogicznej Ju jk i w N ow ej W si i S tary m T argu, p ow iększała się ustaw icznie liczba dzieci w tych sz k o ła c h 4).

Gdy niem ieckie w ładze szkolne odebrały p raw o n auczania A ntoniem u S arn o w sk iem u ze S tarego T argu, F r. J u jk a został przeniesiony na jego m iejsce. Od 22 X I 1933 r. uczył jeszcze, d ojeżdżające do jego szkoły, dzieci szkoły p o l­ skiej z Nowego T argu gdzie kiero w n ik iem był Leon W iśniew ski. Raz zadzierżg- n ięta w spółpraca z W iśniew skim sta le się pogłębiała. D nia 19 X II 1933 r. Fr. Ju jk a i Leon W iśniew ski urządzili w spólny obchód gw iazdkow y dla dzieci obu szkół. W czasie tej uroczystości pokazano rodzicom dorobek pracy k u ltu ­ ra ln e j m łodzieży w postaci w y stę p ó w te a trz y k a „C udow na noc” , tańców rytm icznych i deklam acji. „G w iazdor” o b darow ał dzieci szkolne miejscow ych robotników rolnych słodyczam i i k u p o n am i na u b r a n k a 5).

Dnia 30 V 1933 r. urządziły obie szkoły w ycieczkę w ozam i ze S tareg o T argu poprzez K rasn ą Ł ąk ę do W aplew a 6). W czasie w ycieczek F r. J u jk a organizow ał różne gry i zabaw y.

W p aźd ziern ik u i listopadzie 1933 r. F r. J u jk a p rz y ją ł ponow nie do sw ej szkoły dzieci z Nowego T argu, gdyż Leon W iśniew ski m u siał zastąp ić swego kolegę z W aplew a, a n astęp n ie pojechał do Rzymu. W ym agało to zdw ojonego w ysiłku, by w ładze n iem ieckie nie m ogły zarzucić m u zaległości w realizacji p r o g ra m u 7), gdyż nauczyciele z polskim ob y w atelstw em zn ajd o w ali się. pod szczególną o bserw acją. P o pow rocie z pielgrzym ki do R zym u L eon W iśniew ski u rząd ził 10 X II 1933 r. w S tary m T arg u zebranie dla rodziców i dzieci obu szkół, n a k tó ry m podzielił się sw oim i w rażen iam i, ilu stru ją c je p rz e ź ro c z a m i8). F r. Ju jk a i jego kolega w y k o rzy sty w ali zeb ran ia rodzicielskie połączone z w y św ietlan iem przeźroczy w celu podniesienia św iadom ości narodow ej i zw iązania m ieszkańców w si z polską szkołą 9). K olejne sp o tk a n ie obu szkół

3) Ibidem , s. 176.

4) J. B o e n i g k , Fr. J u jk a , L ech M albor, Słow o n a W arm ii i M azurach, n r 30, 20—22 V II 1956.

5) O stdeutscher H e im a td ien st T ä tig keitsb erich te z la t 1929— 1933. (Ze zbio­ rów K. P a c e r a).

G) K ro n ik a szkolna w si Nowy Targ. (Ze zbiorów M uzeum w K w idzynie). Podobną w ycieczkę urządźono do lasu w spólnie ze szkołą z N ow ego T arg u dnia 14 X II 1936. U przejm ie d zięk u ję k ie ro w n ictw u M uzeum za udostępnienie kroniki,

7) P a trz odpis pism a F r. J u jk i z dnia 3 II 1931 r. do Z w iązku Polskich T o w arzy stw Szkolnych w B erlinie. F ra n ciszek J u jk a znajdow ał się pod ob se r­ w acją w ład z policyjnych od w y p ad k u n a p a d u n acjo n alistó w niem ieckich na ro b o tn ik ó w z Nowej Wsi, w sp ó łp racu jący ch z k o m u n istam i. W ypadki z 1931 r. ro zre k la m o w an e przez p ra sę w Polsce, w yw ołały w ściekłość w ładz p o w iato ­ w ych w Sztum ie.

8) K ro n ik a szkolna z Nowego T arg u , s, 32.

fl) Ibidem ; 11 II 1934 r. w ygłosił F r. J u jk a r e fe ra t o obrzędzie w eselnym n a k o n fere n cji nauczycielskiej.

(4)

odbyło się 21 I II 1935 r. w S ta ry m T arg u z okazji d n ia bezrobocia. Dzieci słu c h ając ra d ia m ogły się w iele dow iedzieć o Polsce.

Ja k o zapalony społecznik, F ra n ciszek Ju jk a prow adził 11-osobowy szkolny k lu b m andolinistów „Oj d an a", u ro zm aicając nim życie w si w czasie różnych uroczystości. P o n ad to kiero w ał on p o k ry jo m u zajęciam i św ietlicow ym i i chó­ re m m ieszanym T ow arzystw a M łodzieży, k tó ry d aw ał w y stęp y rów nież w całej okolicy. Ja k o o b y w atel polski, Fr. J u jk a nie m ógł ja w n ie organizow ać życia pozaszkolnego, gdyż groziło mu to o debraniem p ra w a n auczania w szkołach polskich w N iem czech. Mimo tego, działalność sp o łe c z n o -k u ltu ra ln a J u jk i nie uszła bacznej uw adze hitlerow ców , któ rzy pow iadom ili o niej w ładze s z k o ln e 10). W p aźd ziern ik u szkołę w S ta ry m T a rg u w izytow ał niem iecki ra d ca szkolny d r Irm le r ze Sztum u, a w listopadzie 1935 r. w spólnie z ra d c ą szkolnym B rasse ze Z w iązku P olskich T o w arzy stw Szkolnych w B erlinie. Nie stw ierdzono w ów czas żadnych u ste re k w szkole prow adzonej przez F ra n ciszk a Ju jk ę . T ym czasem h itlerow iec, d r Irm le r podczas w izy tacji w d niu 22 II 1936 r. p rzep y ty w ał dzieci z h isto rii i geografii z m ateriału , k tó ry m iał być dopiero p rzed m io tem n astęp n ej le k c ji lu b w ogóle nie był p rzerab ian y . Chodziło m u jed y n ie o p re te k st do o d eb ran ia Fr. Ju jc e p ra w a n au cza n ia w szkole, k tó ra z pow odu organizow ania polskich im p re z k u ltu ra ln y c h nie prow adzi: do p ra w ­

d ziw ie narodow o-socjalistycznego w ych o w a n ia n ).

Isto tn ie, z dn iem 1 V III 1936 r. p rezy d en t re je n c ji k w idzyńskiej od eb rał F r. Ju jc e p raw o n au cza n ia w S tary m T argu. W piśm ie sk ie ro w an y m do Polsko- K atolickiego T ow arzystw a Szkolnego w Sztum ie F r. J u jk a oczyścił się z czte­ rech sta w ia n y c h m u zarzutów l2). G łów nym , n ie podanym pow odem o d eb ran ia Fr. Ju jc e k iero w n ictw a szkoły w S ta ry m T arg u , było k iero w an ie życiem k u ltu ra ln o -o św ia to w y m m iejscow ej Polonii. D latego Zw iązek P olskich T ow a­ rz y stw Szkolnych w N iem czech zm uszony był zw olnić F r. Ju jk ę z obow iązków k ie ro w n ik a p ry w a tn e j szkoły polskiej w S ta ry m T a rg u 13).

Zw iązek P olskich T o w arzy stw Szkolnych w N iem czech sk ie ro w ał n astęp n ie F r. Ju jk ę do M eklem burgii, gdzie w śród polskich ro botników rolnych, p ra c u ­ jących n a m a ją tk a c h ju n k ró w , u rząd zał podobne ja k n a P o w iślu k u rsy języ k a polskiego, dojeżdżając m otorem do m iejscow ości oddalonych n ie ra z o k ilk a ­ dziesiąt k ilo m etró w od N eu b ran d en b u rg . Dzieci an a lfa b e tó w spośród sezono­ w ych ro b o tn ik ó w ro lnych k ilo m etram i w ęd ro w ały n a w sp o m n ian e k u rsy . Nie m ogąc podołać w pracy, p rosił o sk ie ro w an ie na te re n M ek lem b u rg ii k ilk u n auczycieli, k tó rzy b y nieśli w śród ro b o tn ik ó w rolnych słowo polskie. „B yłem św iadkiem — p isa ł Ja n B o e n i g k, kiedy F r. J u jk a o znajm ił w Z arządzie G łów nym Z w iązku Polaków w N iem czech, że w k ró tc e w M ek lem b u rg ii zaroi się od now ych stro jó w lu d o w y ch ” 14). N iestety pom oc ta n:'e nadeszła. W końcu 1937 r. przeniósł się F r. J u jk a z ro d zin ą do W arren M üritz, gdzie w dalszym ciągu w yjeżdżał w te re n , p ró b u ją c zorganizow ać m iejscow ą P olonię w okół w łasn ej, w y n a ję te j św ietlicy polskiej. Policja zabroniła je j o tw arcia i dlatego ta ń c e ludow e i pieśni w ykonyw ano w w ypożyczonej sali, z k tó re j je d n a k g estapo w ypędziło zgrom adzonych P olaków . W okresie p o b y tu J u jk i w M eklem ­

t0) L ist St. Ju jk o w e j z 11 III 1958 r. do au to ra: J. B o e n i g k, Fr. J u jk a —

L ech Malbor.

łl) O dpisu pro to k o łu z w izy tacji z 24 II 1936 r. — p a trz załączn ik n r 2 L eon W iśniew ski w kronic szkolnej z Nowego T a rg u — podał m y ln ie d a tę w izy tacji na 24 I II 1936 r. W re la c ji te j pisał on: „Z postępów dzieci, p a n d r Irm le r był zadow olony”, a w ięc o d w ro tn ie od w yżej cyto w an eg o pro to k o łu w izytacji.

12) P a trz załącznik n r 3. 13) Załącznik n r 4.

14) J. B o e n i g k , Fr. J u jk a Siow o na W a rm ii; list St. Ju jk o w e j j/w .

(5)

b u rg ii aresztow ano go, poniew aż w ładze niem ieckie nie przedłużyły m u n a czas w izy paszportow ej. D opiero na sk u te k sta ra ń k o n su la tu polskiego w Berlinie, po dwóch dniach aresz tu policyjnego, został zw olniony. Żona F ra n ciszk a J u jk i przypuszcza, na podstaw ie w spom nień męża, iż próbow ano go w ów czas otruć p rzy pomocy podaw anych posiłków . P o spożyciu p ew n ej ilości dostał bow iem silnych bólów i chorow ał ja k iś -czas po opuszczeniu aresz tu ,s).

W m iesiąc po opisanych w y p ad k ac h (1938 r.) otrzym ał F r. J u jk a rozkaz natychm iastow ego opuszczenia N iemiec. O dstaw iono go w ra z z ro d zin ą pod esk o rtą do g ran icy p olskiej. F r. J u jk a w rócił ponow nie do p o w iatu w o lszty ń - skiego, gdzie p raco w ał w szkole w K ębłow ie od stycznia do w yb u ch u w ojny w 1939 r. Podczas o k u p acji u k ry w a ł się i działał w ru c h u oporu w pow. ostro ­ w ieckim aż do m om entu areszto w an ia go w końcu 1943 r.1G).

F ra n ciszek J u jk a by ł rów nież poetą, piszącym pod pseudonim em L e c h M a i b o r . P seudonim te n w sk azu je nam , ja k ten syn ziem i w ielkopolskiej pokochał ludność ziem i m alb o rsk iej, sta ją c się jej piew cą. (Pieśń o Z iem i

M a lb o rsk ie j)1T). Z nielicznych egzem plarzy „Młodego P o lak a w N iem czech”

i „Polaka w N iem czech” znane m i są, poza zam ieszczonym i w e w spom nieniach J. B o e n i g k a 18), w iersze niżej w spom niane oraz w iersz Do kościoła.

C h a rak tery sty cz n ą cechą tw órczości poetyckiej L echa M albora je s t głęboki patrio ty z m . W u tw o rach sw ych zachęca a u to r m łodzież i dorosłych do zacho­ w a n ia mowy polskiej, w ia ry i ziem i rodzinnej -°). Ja k o n auczyciel-społecznik najw ięcej czasu pośw ięca m łodzieży, n aw o łu jąc ją do h a rto w a n ia ciała i duszy, w y stę p u ją c przeciw ko gnuśności i le n is tw u 21). W iersze jego m iały pomóc m łodzieży i dorosłym „w strząsnąć niem ocy z d rad n e okow y” , by sk u p ić się jeszcze b ard ziej „w okół p n ia m acierzy steg o ” --). J e s t on p raw d opodobnie ró w ­ nież a u to rem arty k u łó w o zw ycięstw ie Polaków pod T rzcianem i o m isjach polskich n a ziem i m a lb o rs k ie j23).

N ajw iększy rozgłos zyskał sobie F r. J u jk a dzięki H y m n o w i R odła, do k tó ­ rego m uzykę skom ponow ała J. K a c z m a r k ó w n a . H ym n te n w ykonany został po ra z p ierw szy na K ongresie Z w iązku P olaków w B erlin ie w d n iu 6 III 1938 r. Z aw ołanie K ongresow e — w iersz F r. J u jk i recy to w an y by ł na ty m K ongresie w sali T h e a te r des Volkes przez g ru p y m łodzieży z różnych dzielnic N iem iec M).

F ran ciszek J u jk a był rów nież m iłośnikiem folk lo ru nadw iślańskiego. U ra ­ tow ał od zapom nienia w iele pieśni, opow iadań i zw yczajów ludow ych z po­ w ia tu sztum skiego, z k tó ry ch n iek tó re zam ieścił w „M łodym P o lak u w N iem ­ czech” 23). W iersze i pieśni m a ją dużo podo b ień stw a do zw yczajów i obyczajów p an u jący ch na W arm ii. W o pow iadaniu ty m p o kazuje L ech M albor obrzęd

1S) Ibidem ,

1G) L ist St. Ju jk o w e j z 11 III 1958 r. w edług J. B o e n i g k a , M inęły... s. 176 jak o jeden z pierw szych zginął po w y b u ch u w ojny. W edług innej w e rsji u k r y ­ w ał się J u jk a w czasie o k u p acji w e F ra n cji. T ym czasem u trzy m y w ał on k o n ­ ta k ty z ru ch em oporu w okolicach O strow a.

,7) P o lak w N iem czech, n r 4, 20 IV 1938; P o lak w N iem czech, n r 1—2—3, 1936, w iersz: P olskie serce.

18) J. B o e n i g k, M in ęły w ieki... s. 176 i 200.

1S) Młody P o lak w N iem czech, n r 4, 20 IV 1938 r. 20) M łody P olak w N iem czech, n r 4, 20 IV 1938 r.

21) M łody P olak w Niem czech, n r 11, 20 X I 1936 r. w w ierszu S ta ra Baśń i w w ierszach M ło d ym P rzyjaciołom i M arszu R o d ło w ej M łodzieży, (Młody

P olak w Niem czech, n r 3, 20 III 1938 r.).

22) W iersz Stara B aśń L e c h a M a l b o r a (Młody P o lak , n r 11, 20 X I 1936). 23) M łody P o lak w N iem czech, n r 4, 20 IV 1938 r.

24) P olak w Niem czech, n r 4, 1938, s. 24—27 i 59.

25) O pow iadanie: Na zie m i ojców (Młody P o lak w Niem czech, n r 4,20 IV 1938).

(6)

w eselny n a P ow iślu, z k tórego zwłaszcza pieśń śpiew ana przy u b ie ra n iu p anny m łodej i pieśń Siadanego, czy też pieśń z oczepin p rzy p o m in ają analogiczne p ieśni w a rm iń s k ie 26).

F ran ciszek J u jk a należał do grona n ajb a rd z ie j cenionych pedagogów szkol­ n ictw a polskiego w Niem czech. U m iał on bow iem łączyć p racę pedagogiczną z p ra c ą społeczną, zw łaszcza na odcinku k u ltu ra ln y m . W spółpracow ał p o ta ­ jem n ie z T ow arzystw em M łodzieży i polską d ru ży n ą h a rc e rsk ą . Zasłużył się rów nież jak o zbieracz fo lk lo ru nadw iślańskiego.

1.

PISM O FR. JU JK I DO ZW IĄ ZK U PO LSK ICH TOW ARZYSTW SZKOLNYCH W BER LIN IE

Or.: w zbiorach p ry w a tn y c h p. S t. J u jk o w e j z Z ielo n ej Córy.

J u jk a w e zw a n y do sta ro sty sztu m sk ie g o Franza w sp ra w ie w y p a d k ó w w N o w e j Wsi i M iko ła jk a ch .

Zw iązek P olskich T o w arzy stw Szkolnych w Niem. T. z.

C h a r l o t t e n b u r g

D nia 3 lutego br. zjaw ił się u m nie u rzęd n ik p olicji (Landjäger) p. P ra n g e z N ow ej W s i27) i ośw iadczył, iż L a n d r a t 2Ł) żąda stanow czo, abym się zgłosił u niego w środę dnia 4 lutego o godz. 10 przed poł. O św iadczyłem na to, iż przed południem w yjeżdżać nie mogę, gdyż nie pozw ala m i n a to obow iązek służbow y. Na tłum aczenie, że o u rlo p sz u lra ta p o sta ra się la n d ra t sam , o św ia d ­ czyłem , że u rlo p u udzielić mi może ty lk o Zw iązek P olskich T o w arz y stw Szkol­ nych w B erlinie.

Tegoż dnia pop o łu d n iu zgłosiłem się u p. Golisza w S ztum ie 29), p rz e d sta ­ w ia ją c m u pow yższą sp raw ę. Po porozum ieniu się telefonicznym z la n d ra te m , iż mogę z nim m ów ić jed y n ie p opołudniu i w ty m celu p rzybyłem do Sztum u, poprosiłem p. Golisza jak o św ia d k a i udaliśm y się do la n d ra tu ry . Na o św ia d ­ czenie, iż m ówić chcę ty lk o w obecności p. Golisza, ośw iadczył la n d ra t s ta ­ now czym tonem , co n a stę p u je : „pan stoi przed sw oją w ład zą policyjną. Ja k o ta k i m am p raw o zaprosić do m nie kogo ja chcę. P oprosiłem P a n a , a nie Golisza i stanow czo Golisza nie p rz y jm u ję , a jeżeli P a n nie chce odpow iadać, to ja przedsięw ezm ę odpow iednie k ro k i przeciw P a n u ’”. W obec tego ośw iadczenia p ozostałem sam w biurze. O becny jak o św iad ek b y ł p. N obelm ann, assesor. Na zapytanie, czy posyłałem sp ro sto w an ie do p rasy polskiej n a a rty k u ły , dono­ szące o w y p ad k u w Nowej W si w ta k bezczelnie k łam liw y sposób, odpow ie­ działem , że nie uczyniłem tego dotąd i też nigdy n ie uczynię. Na zapytanie: dlaczego, odpow iedziałem ; 1) jeste m o b yw atelem polskim . G dybym to uczynił, m ieszałbym się ty m sam ym w sp raw y polityczne, co je s t m i z góry zakazane; 2) nie je st m oją rzeczą prostow ać, co pisze p rasa, gdyż ja ty ch a rty k u łó w nie pisałem . M ógłby to uczynić la n d ra t sam , a co n ajw y żej może w tej kw estii rozstrzygać Zw iązek P o lsk ich T o w arzy stw Szkolnych w B erlinie. N a zapytanie, co m a w tej sp ra w ie p. G olisz do czynienia, odpow iedziałem , iż p. Golisz p ia ­

2f3) S tefan S u l i m a (W ładysław O g r o d z i ń s k i ) , S trz ę p y o b ycza ju w e se l­

nego na W a rm ii, P rz eg ląd Z achodni, 1950, n r 9/10, s. 284 i n ast.

27) N ow a Wieś, pow . sztum ski. 28) S ta ro sta sztum ski, Franz.

29) M. Golisz, k iero w n ik Pol. K at. Tow. Szkolnych oddziału Z w iązku P o la ­ ków w Sztum ie.

(7)

s tu je urząd pośredniczący pom iędzy m ną a Z w iązkiem P olskich T ow arzystw Szkolnych, w obec czego je st tu ta j rów nież zainteresow any. N ato ośw iadczył la n d ra t, że jeżeli nie chcę zwrócić się do p ra sy polskiej ze w spom nianem sp ro ­ stow aniem , to czyni m nie za ten a rty k u ł w spółodpow iedzialnym , n a co s ta ­ nowczo zaprotestow ałem . Dalej p y tał się la n d ra t, czy chcę się w tej sp raw ie zw rócić do Z w iązku P olskich T o w arzy stw Szkolnych, by te n załatw ił sp raw ę z p ra są polską, na co ośw iadczyłem , iż mogę to uczynić. W dłuższych w yw o­ d ach sta ra ł się m nie przekonać, iż jego dążeniem 'jest, by spokój zapew nić w szystkim obyw atelom w pow iecie i ja nie mogę n a pew no skarżyć się na złe tra k to w a n ie m nie z jak iejk o lw iek strony. O św iadczyłem n a to, iż w łaśnie mogę się poskarżyć, gdyż k ilk a razy w tygodniu słyszę w ieczorem ze stro n y jakiegoś nieznanego osobnika n ajb ezczelniejsze w yzw iska, sk ie ro w an e p rzeciw m nie i szkole polskiej. O trzym ałem na to odpow iedź, że to jest· ogólnikow e żalenie się i m am dostarczyć faktów .

P rz y stą p ił do sp isan ia protokołu. W yraziłem życzenie, by pro to k o l został o dczytany w obecności p. Golisza. P o w tó rn ie ośw iadczył la n d ra t, że p. Golisza stanow czo n ie przyjm ie. Na zap y tan ie dlaczego, odpow iedział, że z p. Goliszem nie chce nic m ieć do czynienia, gdyż on je s t tym , k tó ry porobił zdjęcia „jak proces w M alborku w y k aza ł” nieporządnie prow adzoną k lasę w M ikołajkach i tak o w e podał do prasy, by ten d en cy jn ie sp raw ę w złym św ietle p rzedstaw ić. P ra sa polska bow iem je st p rzyczyną tego w szystkiego, co, się stało i w yw ołała sw em i bezczelnem i k łam stw a m i fe rm e n t pom iędzy ludnością oraz do p ro w a­ dziła do tego, że n a polskim Ś ląsk u doszło do ta k niesłychanego te rro ru żąd a­ jącego n a w e t życia k ilk u obyw ateli m niejszości n iem ieckiej. O św iadczyłem na to, że co się n a Ś ląsk u stało, w to nie wchodzę, gdyż podobne fa k ty n ie są mi znane. N atom iast fe rm e n t w y w o łała p ra sa n iem iecka sw em i zaczepnym i a r ty ­ kułam i. O brażonym się czuć m uszę słow am i „W eichsel-Z eitung” piszącej, że

„wie n u r echte P ollaken ' h ausen k ö n n en , so h ab en die L e u te g ehaust”,

w y n ik a z tego, że ja i w szyscy P olacy jeste śm y b an d y tam i lú b tp. O dpow iedź lakoniczna na to: ,,ja nie mogę za to odpow iadać, że „W—Z” czasem fa n ta z ju je ”. Wobec tego podpisałem pro to k o l i poprosiłem o odpis takow ego ośw iadczając, iż do Zw iązku P olskich T ow arzystw Szkolnych napiszę, je d n a k ja k ie kro k i ten że przedsięw eźm ie, tego nie w iem i odpow iadać za to nie mogę.

2,

PRO TO K Ó Ł FR. JU JK I Z W IZY TA C JI RADCY SZKOLNEGO DRA IRM LERA

O dpis pro to ko łu u w ie rzy te ln io n y p rze z Fr. W ojciechow skiego w zbiorach p. St. J u jk o w e j.

Dr Irm le r w iz y tu je szkołą w S ta ry m Targu. O d p ytu je dzieci z geografii i historii Niem iec.

W sobotę d n ia 22 lutego br. rew idow ał tu te jsz ą szkołę rad ca szkolny d r Irm le r ze Sztum u. Z ażądał o d p y tan ia tem ató w o p racow anych ostatnio w h isto rii i geografii. T em at z h isto rii brzm iał: Zw iązek R eński — u p ad ek c esarstw a niem ieckiego. O m ówiony dopiero w jed n ej lekcji, nie był d o sta ­ tecznie opracow any, co z gófy zaznaczyłem . Te w iadom ości, k tó re jed n ak zostały podane, dzieci w y k azały dostatecznie. Nie m ogłem oczywiście p rz e p ro ­ w adzić żąd an y ch p araleli historycznych pom iędzy czasam i ówczesnym i a dzi­ siejszym i, co m iało stanow ić przedm iot n astęp n ej lekcji. Nie um iały dzieci rów nież odpow iedzieć na p y tan ie, kiedy i gdzie urodził się k a n c le rz H itler

(8)

i ja k nazyw a się jego p a rtia . Rzeczy te, aczkolw iek w sp o m n ian e w p o g ad an ­ k ach uroczystościow ych uszły pam ięci dzieci, a b ęd ą stanow ić przedm iot osob­ nych po g ad an ek z n a u k i o b y w atelsk iej w m iesiącu m arcu, co rad cy szkolnem u w ytłum aczyłem . Nie u zn ał je d n a k tego tłum aczenia, tw ierd ząc że dokoła tych sp ra w pow inno o bracać się całe codzienne nauczanie. Je ste m nauczycielem szkoły niem ieckiej i m uszę dzieciom p rzy sw aja ć p rzejaw y życia n ie m ie c k ie g o 30).

W g eo g rafii zażądał o d p ú tan ia te m a tu : N iem cy i P o lsk a w e w zajem nym sto su n k u . W iadom ości dzieci były g ru n to w n e i do stateczn ie szerokie. Z ażądał je d n a k p rzed staw ie n ia problem ów p o lity k i zew n ętrzn ej N iem iec n a w schodzie E uropy, szczególnie p la n y polityczne n a przyszłość. T akich zagadnień oczy­ w iście w geografii n ie p o ru szałem i dlatego dzieci nie odpow iadały. W racając do k an clerza H itle ra k a z a ł przed staw ić jego działalność i zasługi. I te n te m a t dzieci p rzed staw iły w odpow iedziach w yczerpująco, m iędzy in n y m i p a k t z P o lsk ą i jego znaczenie polityczne, k u ltu ra ln e i gospodarcze. R ad ca szkolny ośw iadczył, iż w szystko to je s t nic, je st zerem i żąd ał w ciąż dalszych p y ta ń pom im o, że te m a t był n ajzu p ełn iej w yczerpany. P odniesionym głosem p o w ta ­ rzał, że to, co ja i dzieci pokazaliśm y, je s t niczym .

P o w ypuszczeniu dzieci z klasy podnosił różne zarzu ty i groźby. Pow iedział m niej w ięcej n astęp u jąco : Je żeli p a n się o d d aje całkow icie pracy w o rg a n i­ zacjach, dzieci w ciąga do najró żn iejszy ch ćw iczeń te a tra ln y c h , ro b ie n ia ozdób choinkow ych, w y cin an ek n a ozdobienie św ietlicy i u rząd za z nim i n a jró ż n o ­ ro d n iejsze im prezy, to w ów czas m usi się „to odbyć kosztem n a u k i szkolnej. Z używ am siły w łasn e na tra w ie n ie długich w ieczorów w o rg an izacjach oraz siły dzieci na n ajró żn iejsze im p re zy , a zan ied b u ję szkołę. C zynię ze szkoły m iejsce propagandy. G dy zap ro testo w a łe m na te n zarzu t, odrzekł, że nie m am nic do p ro testo w an ia, bo to je s t jego w rażen ie i on o tern w ie i w d o d a tk u je s t m o ją w ład zą i m a p ra w o w y d aw an ia sądu. M ów ił d alej, iż chybiam n a jz u p e ł­ n iej celu m ego p o bytu. Moim obow iązkiem je s t w ychow ać dzieci n a sz lach et­ nych narodow ych socjalistów (zu ech ten N a tio n a ls o z ia lis te n erziehen!). Jeżeli tej g w a ra n c ji w ładzom n ie daję, to nie m ogą m n ie uznać tu ta j nauczycielem i m uszą mi p raw o n au cza n ia odebrać, a m łodzieży nie w y ch o w an ej w ty m duchu, n ie m ogą uznać ja k o o b y w ateli p a ń stw a 4niem ieckiego.

Z akazał p o k azy w a n ia w szkole Szkolnej G azety Ś ciennej o raz zab rał mi podręcznik do h isto rii d ra K rotoskiego, k tó ry u żyw ałem do p rzy g o to w an ia się do lekcji.

N a koniec sp isał protokoł, w k tó ry m k w estionow ałem zdanie: w iadom ości dzieci w h isto rii są n ajz u p e łn ie j niedostateczne. Z ak azał m i jak ieg o k o lw iek k w estionow ania, ośw iadczając, iż je s t m oją w ład zą i ja k o ta k i n ak a z u je mi p ro to k ó ł podpisać. P ro to k ó ł podpisałem , u w aża ją c się do tego zm uszonym .

(—) J u j k a

Z a zgodność odpisu z o ryginałem : W o jc ie c h o w sk i31).

30) P ro g ra m n au cza n ia w p ry w a tn y c h szkołach p olskich om ów ił obszerniej K. T r z e b i a t o w s k i , S zk o ln ic tw o i ośw iata po lska na zie m ia ch Pomorza

Z achodniego w okresie m ię d z y w o je n n y m (1918—1939), K o n fere n cja P om orska

1954, W arszaw a 1956, s. 450—451.

31) K iero w n ik P olsko-K atolickiego T o w arz y stw a Szkolnego w pow iecie sztum skim , F r. W ojciechow ski.

(9)

3

.

PISM O FR. JU JK I DO PO LSL O -K A TO L IC K IEG O TOW ARZYSTW A SZKOLNEGO

Ot.: w zbiorach St. J u jk o w e j.

J. odpiera za r zu ty postaw ione m u p rze z p re zyd en ta re je n c ji k w id z y ń s k ie j.

S ta ry Targ, d nia 11 lipca 1936 r. Do

Polsko-K atolickiego T o w arz y stw a Szkolnego w S z t u m i e Pism em z dnia 7 lipca 1936 r. 1 II 622 Po/5/21 cofnął mi p rezy d en t re je n c ji z dn iem 1 sie rp n ia 1936 r. p raw o n au cza n ia w szkole polskiej w S ta ry m Targu. Z arządzenie sw oje uzasadnia następ u jąco : 1. P a n przyjm ow ał, m im o upom ­ nienia, do szkoły polskiej w S tary m T arg u dzieci o b y w ateli n iem ieckich bez d ostarczenia przew idzianego a rt. II § 2 O rd y n acji d la szkół m niejszościow ych dow odu przynależności do m niejszości polskiej w edług pochodzenia lu b języka i bez sta ra n ia się o p o trzeb n e pozw olenie. 2. U dzielana przez P an a n au k a h isto rii i geografii dała k ilk a k ro tn ie pow ód do pow ażnych zastrzeżeń. P a n nie p rzestrzeg ał też p rzepisanego p lan u nauczania. 3. P a n s ta ra ł się w płynąć w n ielo jaln y sposób na rodziców , by sw e dzieci p rzen ieśli ze szkoły niem ieckiej do polskiej. 4. P a n przekroczył granice zakreślone P a n u jako nauczycielow i szkoły m niejszościow ej żądaniem , by w czasie polskich nabożeństw kościel­ nych nie ogłaszano w ięcej k o m unikatów w języ k u niem ieckim . P an nie d o trzy ­ m ał w obec tego przyrzeczenia lo jaln eg o zachow ania się w obec p a ń stw a n ie ­ m ieckiego i w spółpracy nad dobrym w spółżyciem m niejszości polskiej z lu d ­ nością n iem iecką, k tó re P a n złożył rad cy szkolnem u w S ztum ie z okazji w ręczenia P a n u p ra w a k iero w n ictw a szkoły m niejszościow ej w S tary m T argu. Z arządzenie niniejsze stało się w obec zachow ania F ańskiego konieczne. W zy­ w am P a n a co p rzesłan ia p ra w a n au cza n ia do m nie przez p r n a radcę szkolnego w Sztum ie n ajpóźniej do sie rp n ia 1936 r. Do c zyn io n ych mi zarzu tó w n iew łaści­ wego p o stępow ania w y jaśn iam co n a stęp u je:

Ad. 1 F ak tem je st, że m iałem i m am w szkole dzieci o b y w atelstw a polskiego. Chodzi o dzieci; Józefa, Ja n a i L eokadię Stochów , M onikę, Zofję i B ru n o n a K ulitzkich, Izabelę M ie le w sk ą 3-) i Ja n u sz a Ju j cę. Józefa, Ja n a i L eokadię fte c h ó w ju ż w szkole zastałem , o b ejm u jąc posadę nauczy c 'e la w S tary m T argu dnia 1. 4. 1933. Dzieci te zostały do szkoły p o îsk 'ej p rz y ję te 7. 4. 1932 wzgl.-1. 4. 1933. Ó w czesny rad ca szkolny p a r C ib rich r.:e k w e stjc n o w a ł pobytu tych dzieci w szkole polskiej, an i dom agał się ja k ich k o lw iek dow odów przy n ależ- nc-c; narodow ej w zględnie pozw oleń. P odobnie jego n astęp ca p a n B urczyk, ja k i obecny ra d c a p an Irm le r w ciągu całego ro k u swego urzędow ania. D nia 24. 4. 193S zgłoszone zostały do r re j szkoły przez sw ych rodziców uczennice M onika i Zofja K u litzk ie oraz Izabela M ielew ską. Dzieci te p rzyjąłem , gdyż odpow iadały w aru n k o m a rty k u łu I. § 2 O rd y n acji S z k o ln e j33) i ju ż poprzednio do szkół polskich chodziły, K u litzk ie w F odstolinie, a M 'elew sk a w G rudziądzu. D nia 26. 4. 1935 zakw estionow ał ra d c a szkolny d r Irm le r w czasie w izy tacji pobyt dzieci o b y w atelstw a polskiego w m ej szkole. U czennice M onika i Z ofja

32) Dzieci polskich robotników ro lnych p racu jący ch n a m a ją tk a c h polskich i n iem ieckich obszarników .

33) O becnie P ostolln, pow. Sztum .

(10)

K u litzk ie oraz Izabela M ielew ska m u siały n a ty c h m ia st szkołę opuścić pom im o ośw iadczeń z ich stro n y , że już do szkoły polskiej chodziły, czem u rad ca szkolny zaprzeczył. U czniow ie Józef, J a n i L eo k ad ja Stech mogli pozostać ze w zględu n a to, że już do szkoły polskiej chodzili, je d n a k pod w aru n k iem , że p o sta ra m się o. dow ody przynależności do narodow ości polskiej i pozw olenie n a uczenie ich. Z arządzenia rad cy szkolnego były sprzeczne, gdyż na k o n fe­ ren cji, na k tó rą m nie w ezw ał do swego m ieszkania w d niu 24. 4. 1935 r. tłu ­ m aczył, iż w niosek o pozw olenie um ieszczenia sw ych dzieci w szkole polskiej w y staw ić m uszą rodzice sam i do radcy szkolnego i u m nie pozw olenie to przedłożyć, a w d n iu 26. 4. 1935 r. zarządził, bym ja sta w ił w niosek o pozw o­ lenie uczenia ty ch dzieci. Ż ąd an e p ism a w ysłałem d nia 27. 4. 1935 r. pod L.29/35, lecz ty lk o d la S techów i M ielew skiej gdyż rodzice K u litzk ich , ja k się d ow ie­ działem , m ieli z a m ia r p rzen iesien ia się do innej m iejscow ości. D nia 29. 8. 1935 r. zw rócił się do m nie ra d c a szkolny z poleceniem , bym dow iedział się, gdzie podziały się K u litzk ie i p rz y ją ł je do sw ej szkoły. Na m oją uw agę, iż nie wolno m i p rzy stęp o w a ć do rodziców z propozycją, by sw e dzieci do m ej szkoły p rz y ­ syłali, gdyż byłoby to p ro p a g a n d ą i nieleg aln y m w erb o w an iem na rzecz szkoły polskiej, odpow iedział, iż mogę to u c z y n ić 34). P oniew aż nie m iałem tego pole­ cenia na piśm ie, nie sta ra łe m się o pozyskanie K u litzk ich do m ej szkoły. Z dniem 1 k w ie tn ia 1936 r. zgłoszone zostały K u litzk ie ponow nie do m ej szkoły w ra z z ich 6-letnim b ratem B runonem , i to z ra c ji p rzen iesien ia się do S tarego T argu. Na zgłoszenie ich nie w y w arłem i ty m razem żadnego w pływ u. Dowód przynależności do n a ro d u polskiego w raz z w nioskiem o pozw olenie p rzy jęcia ich do szkoły w ysłałem n a ty c h m ia st rad cy szkolnem u, nie p rz y jm u ją c je d n a k jeszcze dzieci. P ism em z dnia 28. 4. 1936 r. L. dz. 969/36 pozw olił ra d c a szkolny na przy jęcie ty c h dzieci. Z p oczątkiem ro k u szkolnego 1936/37 podlegał obo­ w iązkow i szkolnem u m ój syn Ja n u sz Ju jk a . P osłałem w m yśl żąd ań rad cy szkolnego ośw iadczenie, iż jeste m P o lak iem o raz prośbę o pozw olenie p rzy jęcia sy n a do m ej szkoły. Pozw olenie to u dzielił mi ra d c a szkolny p ism em z dnia 15. 4. 1936 r. Z powyższego w y n ik a, iż dzieci o b y w atelstw a polskiego p rzy jm o ­ w ałem legalnie, gdyż: a) dzieci odpow iadały -warunkom a rty k u łu I I § 2 O rd y ­ n acji S zkolnej; b). m iałem w y raźn e pozw olenie rad cy szkolnego, czego dow o­ dem jego odnośne p ism a zn ajd u jące się w ak ta c h szkolnych.

Ad. 2 D nia 15 listo p a d a 1935 ro k u rew idow ał m oją szkołę w iz y ta to r szkolny p an B rasse w to w arzy stw ie radcy szkolnego d ra Irm le ra . J a k m ogłem w nosić z p rzeb ieg u w iz y ta c ji i ośw iadczeń p a n a w iz y ta to ra i ośw iadczeń rad cy szkol­ nego, k tó ry pow iedział, że hier ist im m e r alles in O rd n u n g, w y n ik był zado- w aln iający . T rzy m iesiące później 22. 2. 1936 ro k u rew id o w ał ra d c a szkolny ponow nie m oją szkołę i stw ie rd ził w y n ik nied o sta te czn y w n a u c e h isto rii i g e o g ra fii35). W ynik te n odnosił się do zagadnień n ie o b jęty ch częściowo p la ­ nem n au cza n ia o raz tak ich , k tó re aczkolw iek p rzew id zian e p lan em n auczania, o p raco w an e zostały dopiero na je d n e j lekcji, a w ięc nie u trw a lo n e w zględnie stanow ić m iały te m a t lek cji w m iesiącu n a stę p n y m tj. w m arcu. Szczegóły p rzeb ieg u w izy tacji p rz e d sta w ia załączony protokół. Z arzucone m i n iep rze­ strzeg an ie p la n u n au cza n ia uzasadnione było w jed n y m w y p a d k u p rz e su n ię ­ ciem te m a tu : „Z akon K rzy żack i” na inny m iesiąc niż to p rzew id y w ał plan, a to ze w zględu n a jego ak tu a ln o ść w zw iązku z w ycieczką u rzęd o w ą do

34) D r Irm le r d aw ał u stn e zezw olenia n a p rzy jęcie dzieci do szkoły, aby w k ilk a m iesięcy później postaw ić m u zarzu t u p ra w ia n ia p ro p ag an d y za w e r ­ b u n ek i złożyć w n io sek o zw olnienie go z k iero w n ictw a szkoły.

35) Rów nież w k ro n ice szkolnej z Now ego T argu, gdzie tak że pisano o życiu są sied n iej szkoły, b ra k ja k ich k o lw iek d an y ch stw ie rd zając y ch z a rzu ty p o sta ­ w ione m u w czasie tej w izytacji.

(11)

zam ku m alborskiego, w drugim w yp ad k u n ato m iast p rz erab iałem spóźnione tem aty , a to z pow odu dw utygodniow ego zam knięcia szkoły, spow odow anego epidem ią ziarnicy oraz m oją chorobą, podczas k tó re j przez 6 tygodni odby­ w ała się n a u k a w bardzo ograniczonym zakresie, bo dw ie godziny dziennie. Z astęp stw o pełnił p a n W iśniew ski z Nowego T argu.

Ad.*3. Nigdy nie sta ra łe m się w płynąć na rodziców, by sw e dzieci w ycofali ze szkoły niem ieckiej i posłali do polskiej, n a w e t w tenczas gdy m i to radca szkolny polecał.

Ad. 4. N iepraw dą jest, bym k iedykolw iek sta w ia ł w ładzom kościelnym żąd an ia zm iany ustalonego przez n ie po rząd k u w kościele. W czasie k o n fe­ re n c ji z m iejscow ym proboszczem , dotyczącej p o rząd k u p rzy jęcia biskupa podczas jego w izy tacji w d niu 1 i 2 lipca br. zw róciłem proboszczow i w po­ tocznej rozm ow ie uw agę na to, iż p a ra fia n ie polscy żalą się na ogłaszanie ko m u n ik ató w w czasie nabożeństw polskich po niem iecku, gdyż oni treści ich dokładnie nie rozum ią. W obec powyższego sta n u rzeczy n ie w ykroczyłem przeciw lojalności w sto su n k u do P a ń stw a N iem ieckiego.

(—) F ra n ciszek Ju jk a

4.

PISM O ZW IĄ ZK U PO LSK IC H TOW ARZYSTW SZKOLNYCH W NIEM CZECH

Or.: w zbiorach p ry w a tn y c h St. J u jk o w e j. Z w olnienie Fr. J u jk a z pracy w szko ln ictw ie.

Br/Z.

POLECONY K iero w n ik F ran ciszek J u j k a

S ta ry T arg

Z przyczyn od nas niezależnych zw alniam y P a n a nin iejszy m z obow iązków wobec szkolnictw a naszego z dniem 30 listo p ad a 1936 r. W yrażam y P a n u za Jego su m ien n ą i zaw sze ch ętn ą pracę nasze szczere podziękow ania.

(—) B rasse W izytator

(podpis nieczytelny)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyzwolenie Warmii i Mazur w 1945 roku. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1,

Obchody 100 rocznicy powstania styczniowego w województwie olsztyńskim. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr

Miejsce Warmii i Mazur w historii ziem polskich XIX i XX wieku. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr

Monografie miast i powiatów Warmii i Mazur. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr

Konferencja naukowa poświęcona historii prasy Warmii i Mazur.. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr

Problemy potocznej świadomości historycznej mieszkańców Warmii i Mazur. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr

Warszawa 1980 : [recenzja] Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2,

Uwagi o życiu i działalności Ignacego Krasickiego. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr