• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1994, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1994, nr 7-8"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

C A R Z A

Ć W IC ZEN I^ SIĘ W gOŚOŻNO SCI

ORZE

(2)

MIESIĘCZNIK KOŚCIOŁA ZIELONOŚWIĄTKOWEGO W POLSCE PL - ISSN 0209 - 0120

strona 7

stron a 25

Ojciec Ś w ięty?... 3

Wiedzieć czy widzieć ... 4

Biblia a rodzina... 6

Agnes Ozman i Emil Humburg...7

Ćwiczenie się w pobożności ...8

Fałszywe świadectwo ...10

Teen Challenge ... 12

Dyscyplina w zborze - dlaczego i jaka? ... 13

Społeczność krwi, społeczność c ia ła ... 15

16

20 ... 21

Róbcie co chcecie?... Mały Chrześcijanin... Byłam terrorystką... Pociągający urok z ł a ... Naszym jedynym Bogiem będzie C hrystus ...22

Okręg Pomorsko-Wielkopolski ...24

Zbór w N y s ie ... 25

Wiadomości z k ra ju ...26

Wiadomości ze św ia ta ... 28

Wiadomości polonijne... 30

Garncarz ... 31

Wydawca: Naczelna Rada Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce. Rada Programowa: M ichał H ydzik, M arian Suski, K azim ierz Sosulski (redaktor naczelny), E dw ard Czajko, M ieczysław Czajko.

Adres redakcji: “Chrześcijanin”, ul. Sienna 68/70,00-825 Warszawa, tel. (22)248575, fax (22)204073.

Prenumerata: roczna krajowa: 120.000 zł; półroczna: 60.000 zł. Należność prosimy wpłacać na konto korzystając z blankietu dołączonego do dwóch numerów lub przekazem pod adresem redakcji.

Roczna prenumerata zagraniczna: Europa - 18 USD (zwykła) i 20 USD (lotnicza); Ameryka Płn. - 25 USD, Australia - 30 USD. Do krajów zamorskich wyłącznie poczta lotnicza. Prenumeratę zagraniczną można wpłacać na dwa sposoby:

(1) czekiem osobistym z zaznaczeniem "Chrześcijanin" wysyłanym listownie pod adresem: Roman Musiała, 126 Bellamy Apt. 901, Scarborough, Ont. M U 2L1, Canada; (2) przelewem bankowym na konto: Instytut Wydawniczy

"Agape" PBK, III O/Warszawa, Nr: 370015-8497-136. Każdy wpłacający za granicą otrzyma potwierdzenie. Nazwa miesięcznika prawnie zastrzeżona. Pismo ukazuje się od 1929 roku. Skład własny wydawnictwa.

stron a 29

Fot. na okładce: Grzegorz Okołów

2

(3)

01) REDAKCJI

OJCIEC ŚWIĘTY?

O

d k ilk u la t u p o w s z e c h n ia się w n aszy m k raju zw yczaj p ubli­

c z n e g o u ż y w a n ia te r m in u “ O jc ie c Św ięty” w stosunku do zw ierzchnika K ościoła Rzym sko-K atolickiego. Z au­

w aża się to u niektórych spikerów tele­

w izyjnych i radiow ych oraz polityków.

T uż po p o w ro c ie p o lsk iej d e le g a c ji z W ło c h ( p o ło w a m a ja b r.), g d z ie o b c h o d zo n o 50. ro c z n ic ę b itw y p o d M o n te C a ssin o , p re m ie r W a ld e m a r P a w la k , re la c jo n u ją c sw o je o d w ie ­ dziny u chorego p ap ieża w rzym skiej klinice Gem elli, używ ał w yłącznie tego określenia. Podobnie rzecznik prasow y P r e z y d e n ta R .P . m in is te r A n d rz e j D rz y c im sk i. W ro z m o w ie ra d io w e j s p ik e r m ó w ił “ p a p ie ż ” , m in is te r -

“ojciec św ięty” .

Słuchając przy śniadaniu tej poran­

nej audycji zastanaw iałem się nad tym, co po w ied ział Jezus: “N iko g o też na ziem i nie n a zyw a jcie w a szym ojcem ; je d e n b o w iem j e s t O jciec w asz, Ten w n ieb ie” (M t 23:9 B iblia Tysiąclecia).

P an K ościoła w swojej arcykapłańskiej m o d litw ie u ż y ł te g o z w ro tu w o b e c n ie b ia ń sk ie g o O jca: “O jc ze Św ięty, zachow aj ich w Twoim imieniu, które M i d a łeś, a b y ta k j a k M y s ta n o w ili j e d n o ” (J n 1 7 :1 1 ). I j e s t to je d y n e miejsce w Piśm ie Św iętym gdzie w ys­

tępuje takie określenie Boga.

Trzy lata tem u, n a targach książki, przy sto isk u z relig ijn y m i książk am i i k asetam i m ag n eto fo n o w y m i, k u p u ­ jący czasem pytali, czy nagrana pieśń

“A bba, O jcze”, to ta sam a, która była śp ie w a n a w C z ę s to c h o w ie p o d c z a s s p o tk a n ia m ło d z ie ż y z p a p ie ż e m . K o jarzy ła im się z czło w iek iem , nie z Bogiem Ojcem...

W ielka je s t siła tradycji, przyzw y­

czajeń. Często ludzie m y lą przysłow ia lu d o w e z p r z e s ła n ie m e w a n g e lii.

D ziennikarze, n a przykład, nieraz po­

w o łu ją się n a s ta r ą “ch rześcijań sk ą”

zasadę: “N ie czyń bliźniem u, co tobie

niem iłe” . N ic bardziej m ylącego. N ie tak uczył Jezus! Dziennikarze ci znają to pow iedzenie od dzieciństwa i sąd zą że tak uczył Chrystus. O bawiam się, że sam i E w angelii nie m ieli w ręce. B o gdyby j ą czytali, to by zauw ażyli, że ró ż n ic a je s t zasadnicza. O dpow iedni frag m en t brzm i: “W szystko w ięc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i w y im czyńcie!” (M t 7:12 BT). Jest to postaw a konstruktywnego działania na rzecz d o b rą a nie powstrzymywanie się od złych czynów.

T akie w ypow iedzi św ia d c z ą o z u ­ pełnej nieznajom ości P ism a Świętego oraz o tym, że religijność naszych roda­

k ó w k s z t a ł t u j ą ra c z e j p o r z e k a d ła lu d o w e n iż B o ż e S ło w o . T ra d y c ja u k u w a “chrześcijańskie” tw ierdzenia, określenia, zw yczaje - obce N ow em u Testamentowi. Obce, m im o że pozornie tak bliskie...

A teraz coś z “naszego” podwórka.

“N ie p o c z ą te k z b a w ia , ale k o n ie c .”

“ D r o g a c h r z e ś c ija n in a j e s t w ą s k a i ciernista”. O d dzieciństw a słyszałem takie stwierdzenia z ust różnych kazno­

d z ie jó w . L u b iłe m s łu c h a ć k a z a ń . S z c z e g ó ln ie m iło w sp o m in a m ty c h k azn o d ziejó w , k tó rzy u ży w ali w ie lu przykładów. P o naw róceniu zacząłem z praw dziw ym zainteresowaniem czy­

tać N o w y T estam ent i w tedy zau w a­

żyłem , że sentencje te nie w y stę p u ją w N o w y m T e s ta m e n c ie . W y r a ż a ją ja k ą ś w a ż n ą m y śl, ale n ie s ta n o w ią wiernego odzwierciedlenia praw dy bib­

lijnej. Jak m ożna, n a przykład, dobrze zakończyć bieg wiary, gdy się nie miało p o rz ą d n e g o p o c z ą tk u ? Z p e w n o ś c ią zbawienie m usi się opierać na początku d o b ry m , s o lid n y m i p ra w id ło w y m . Podobnie ja k przy narodzinach natural­

nych. W szelkie pow ikłania, np. przy porodzie, m a ją w pływ n a losy całego życia. A i to, co je st m iędzy początkiem i końcem - całe życie - też nie jest bez znaczenia.

P a m ię ta m m o je zask o c z e n ie, gdy w p e w n y m z b o r z e t ł u m a c z n a g le o d m ó w ił d a l s z e g o t ł u m a c z e n i a m o je g o k a z a n i a , b o n ie m ó g ł się pogodzić z tym , że w erset 1 K o 2:9 nie m ów i o niebie. Tak bardzo się do tego p rz y z w y c z a ił. “C ze g o o k o n ie w i­

d z ia ło i u c h o n ie s ły s z a ło , i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to p r z y ­ g o to w a ł B ó g tym, któ rzy g o miłują. ” G dyby ten w erset istniał sobie sam o­

d z ie ln ie , b e z ż a d n y c h p o p rz e d n ic h i n astęp n y ch to m o że i m ożnaby się z ty m z g o d z ić . A le c a ły k o n te k s t, p o w iązan ie z p o b lisk im i w ersetam i, św iadczy o tym , że ten cytat z księgi Izajasza został użyty p rzez Paw ła, by w ykazać, że chodzi o m ądrość B o ż ą m ądrość ta je m n ą i z a k ry tą k tó rą B óg p rzed w iekam i przeznaczył ku chw ale n a s z e j. Ja k o c h rz e śc ija n ie o trz y m a ­ liśm y D ucha, który je s t z B o g a i przez tego D u ch a B ó g n am ob jaw ił tajem ­ n ic e z b a w ie n ia , a b y ś m y w ie d z ie li, czym nas B ó g łaskaw ie obdarzył. Te n i e b i a ń s k i e s p r a w y g ło s im y n ie słow am i ludzkiej m ądrości, lecz sło ­ w am i, k tó ry ch n a u c z a D u ch Święty.

R ó w n ie ż I z a ja s z 6 4 :4 , sk ą d P a w e ł z a c y t o w a ł ta m t o z d a n ie , n ie p o ­ tw ie rd z a , ż e c h o d z i tu o n ie b o . Po p ro s tu j a k iś k a z n o d z ie ja ta k so b ie kiedyś pow iedział i stało się to “przy­

p o w ieścią kaznodziejską’ ...

A w ięc duża je st siła tradycji i przy­

zw yczajeń. S praw ia ona, że człow iek staje się skłonny czcić B oga w g przyka­

zań i nauk ludzkich (M t 15:9). Czasami rodzi to skutki pow ażne, bo prowadzi do bałw ochw alstw ą a czasami jest tak

“n iew in n e” ja k m o d litw a w iększości z nas: “Panie Jezu, bądź m iędzy nam i”.

P o prostu zapom ina się, co powiedział nasz Pan: “Albow iem gdzie są dw aj łub trze j z g ro m a d ze n i w im ię m oje, tam je ste m p o śró d nich ” (M t 18:20).

Kazimierz Sosulski

(4)

C

zytając ewangelię zachwycamy się niezwykłym i cudami jak ich Jezus dokonywał na ziemi. Czy masz jakiś “ulu­

biony cu d ” , którego opis najbardziej porusza tw oje serce? Bez w ątpienia do najwspanialszych Bożych dzieł zaliczymy uzdrowienia. Ukazują one wielką miłość i współczucie, jakie nasz Pan ma dla tych, którzy cierpią.

Pewnego dnia tak powiedział człowiek niewidomy od urodzenia: “To jedno wiem, że byłem ślepy, a teraz widzę’’ (Jn 9:25).

Jezus uzdrowił w ielu podobnych ludzi, sprawiając, że otaczająca ich ciemność - ustąpiła. L ecz aby m ogło się dokonać uzdrowienie, zawsze potrzebne były: wiara i zaufanie. Człowiek musiał się najpierw zgodzić na Boży sposób postępow ania i był to warunek konieczny.

Pan splunął na ziemię, ze śliny uczynił błoto, a potem posmarował nim oczy ślep­

ca. Oto jakiej metody użył! Czy nie jest ona dziwna? Ale choć może się to wydawać dziwne, a nawet nieprzyjemne, Jezus pro­

ponuje jedyną naprawdę skuteczną drogę wyjścia z dręczących nas problemów.

Wiemy, że największym problemem człowieka jest grzech. Fizyczna ułomność, choć może być przykra i uciążliwa, nie niszczy ludzkiego życia tak, jak niszczą je grzech i poczucie* winy. Prawdziwa trage­

dia to oddzielenie od Boga i wynikająca z tego faktu - wieczna śmierć.

Człowiek jest istotą duchową. Ciemność w jego wnętrzu, m rok w jego sercu, to największe nieszczęście. Dlatego Jezus chce otworzyć przede wszystkim nasze oczy duchowe. On wie, że rodząc się na tej ziemi jesteśmy ślepi, ślepi od urodzenia. I aby p rz e jrz eć , m usim y zau fać Panu, zgadzając się na Jego sposób leczenia.

Boże rozwiązanie - jeśli zaakceptujemy je dla naszego życia - sprawi, iż będziemy mogli powiedzieć jak tam ten człowiek:

“To jedno wiem: kiedyś byłem ślepy, lecz teraz widzę”.

ZAŚLEPIENI PRZEZ GRZECH

r

ym co powoduje ciemność w ludzkim w nętrzu je st grzech. G rzech rodzi

po czu cie w iny, które zalega w sercu ciążąc jak wielkie brzemię i odciskając swoje piętno. Co mam zrobić, gdy wiem, że zgrzeszyłem? Nie mogę tego cofnąć;

poza tym, moja grzeszna natura gwarantu­

je, że zgrzeszę jeszcze raz. Zgrzeszę, choćbym nie wiem jak bardzo starał się tego uniknąć.

N ajw iększym p ro b le m em człow ieka j e s t grzech. F izyczn a

ułom ność, ch o ć m o że być p rzy k ra i uciążliw a, n ie n iszczy

lu dzkiego życia tak, j a k niszczą j e grzech i p o c zu c ie winy.

P ra w d ziw a tragedia to oddzielenie o d B o g a i w ynikająca z tego f a k tu - w ieczna śm ierć.

Psychologowie tw ierd zą że właśnie poczucie winy - nawet gdy jest nieuświa­

domione - ma wpływ na nasz stosunek do, ludzi, a także na nasz stosunek do samych siebie. W iemy, że niszczy ono relację z B ogiem p o w o d u jąc różne postaw y obronne. Postawy te m ają nam rzekomo ułatwić dźwiganie brzemienia win.

K iedy Adam i Ewa zjedli zakazany owoc - ukryli się. Skryci między drzewami ogrodu, nie chcieli już widzieć Tego, który dotychczas był dla nich życiem. Bliska społeczność, przyjaźń człowieka z Bogiem została złamana, a ucieczka i zamknięcie się w sobie zaczęły odtąd towarzyszyć człowiekowi jako jedna z konsekwencji grzechu. Znamy też inne jego następstwa, które przejawiają się w ludzkim zachowa­

niu. Agresja, szyderstwo, cynizm, oskarża­

nie Boga, oskarżanie ludzi, złość, tworze­

nie własnych systemów religijnych - to w szystko m ożna zaliczyć do “postaw obronnych”, które zaistniały w świecie w związku z upadkiem człowieka.

Grzech zaślepia duchowe oczy, a brak pokuty zatwardza i znieczula serce. “Rea­

kcja obronna” nie pomaga. Przedłuża tylko i pogłębia oddzielenie od Boga. W rzeczy­

wistości bowiem, jest to obrona czynu,

który został popełniony, obrona grzechu.

Toteż kiedy próbujemy iść dalej tą drogą jesteśm y “bez szans”. Nic widząc tego, pogrążamy się w coraz większą ciemność, a nasze życie jest w niebezpieczeństwie, pełne chaosu.

Apostoł Jan pisze w swoim Pierwszym Liście: “Kto zaś nienawidzi brata swego, je s t w ciem ności i w ciemności chodzi, i nie wie, dokąd idzie, gdyż ciemność za­

ślepiła jego oczy” (2:11). Nienawiść jest grzechem. Nie mamy prawa nienawidzieć, ponieważ Bóg kocha każdego człowieka.

Próbując znaleźć jak iś pretekst, jakieś

“usprawiedliwienie” dla żywionej niena­

wiści, pozostajemy jakby w gęstniejącym mroku. W takim stanie ludziom zdarza się p opełniać najgorsze, haniebne czyny;

znikają gdzieś trzymające ich “hamulce”

i wpojone norm y m oralne. Zasady nic sk u tk u ją gdyż w głębi zatwardzonego serca jest ciemność.

Kain powodowany nienaw iścią zabił swojego brata. Jak bardzo musiał zaniewi­

dzieć! Jego aroganckie słowa, którymi odpowiada Bogu na pytanie o Abla, świad­

czą że po dokonaniu morderstwa bynajm­

niej nie przejrzał. W dalszym ciągu “nie wiedział dokąd idzie” i co naprawdę się z nim dzieje. Gdyby to wiedział, padłby z płaczem na kolana.

Przyjrzyjmy się ludziom, którzy byli św iadkam i u k rzyżow ania Jezusa. Jak reagowali, widząc tak wielkie cierpienie, tak okrutną śmierć? W opisie sceny, jaka rozegrała się na Golgocie (Łk 23: 32-43), m ożem y czytać o różnych reakcjach, w większości bardzo negatywnych. Kiedy Jezus umierał, przełożeni ludu “naśmiewali się”. “Szydzili z niego także i żołnierze, pod­

chodząc doń i podając mu ocet”. “Jeden z ukrzyżowanych złoczyńców urągał mu, mówiąc: Czy nie Tyjesteś Chrystusem?

Cierpieniu Pana towarzyszył więc do­

datkowy ból. Szyderstwa, śmiech i urąga­

nie są zawsze bolesne i zawsze nas ranią.

A le oto co mówi w tej sytuacji Jezus:

“Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czy­

n ią ” (Łk 23:34). Jezus wie, że ludzie są zaślep ien i sw oim grzechem . Oni nie w iedzą w tym stanie nie mogą wiedzieć.

Nie są świadomi tego, co uczynili. Gdyby

4 7 -8 /9 4

(5)

bowiem poznali B ożą m ądrość - pisze apostoł Pawel - “nie byliby Pana chwały ukrzyżowali” (1 Ko 2:8).

Oddzielenie od Boga i ciemność, która ogarnia ludzi - powodują bunt. Złe słowa są tylko konsekwencją, zaś praw dziw a przyczyna to stan serca. Jezus wic, że szy­

derstwa i urąganie to reakcja obronna. Ci świadkowie stojący na Golgocie w żałosny sposób bronią swojej pozycji ludzi zbunto­

w anych. Inaczej, m usieliby rozedrzeć swoje szaty i płacząc wyznawać grzechy.

Musieliby prosić Boga o przebaczenie.

A nie jest łatwo przyznać się do winy, do popełnionego morderstwa. Więc człowiek nie chce przejrzeć, otworzyć oczu. Nie chce też przebaczenia. Woli już zostać taki, jaki jest. I nawet nie zna ogromu swojej nędzy, nie podejrzewa jak byłoby cudownie wyz­

wolić się z tego stanu. Ludzie nie wiedzą jak bardzo Jezus ich kocha i co chce im ofiarować. Ta niewiedza, ten brak poznania sprawia, że odrzucają Bożego Syna. Żydzi - nie chcieli, by Chrystus żył pośród nich.

I również dzisiaj ludzie często tego nie chcą. Słysząc ewangelię, nie otw ierają swoich serc. Jezus jest pełen współczucia dla takich ludzi. Modli się: “Ojcze, prze­

bacz im, ponieważ są zaślepieni ’

CO TO ZNACZY “W IEDZIEĆ”?

J

ezus pow iedział: “N ie wiedzą, co c z y n ią ”. W języ k u greckim słowo

“wiedzieć” ma osiem różnych znaczeń, z których dwa są istotne w naszym rozwa­

żaniu. G inosko - o zn a c z a zdobyw ać wiedzę i stopniowo dochodzić do zrozu­

mienia, poznania. A więc jest to proces.

Całkiem inne znaczenie ma słowo oidasin, które p o ch o d zi od oida - "w idzieć".

Oznacza ono pełną wiedzę, pełną znajo­

mość rzeczy lub osoby. Kiedy widzimy, poznajemy fakty niemal natychmiast. Nie musimy wówczas zajmować się długimi badaniam i, lecz nasza w iedza zyskuje pełnię w jednej chwili. Jest różnica pomię­

dzy tym, ja k zna d an ą rzecz człow iek niew idom y, a tym, ja k zn ają j ą ludzie widzący. Długotrwały proces empirycz­

nych badań - przez dotyk, słuch i wszelkie , rodzaje odczuwania - zastąpić może jedno

spojrzenie zdrowych oczu.

Słowa oidasin użył Jezus mówiąc: Nie wiedzą co czynią. Pan powiedział: “Oni nie widzą”. W innym fragmencie Biblii, pod koniec długiej rozmowy Jezusa z Żydami,

ma miejsce ciekawa gra słów w języku greckim, której nie oddaje przekład polski.

Jezus mówi tam (w odniesieniu do Boga- Ojca): “I nie poznaliście go (przez proces poznania), ale Ja go widzę (w naszych Bibliach: “znam”); i gdybym powiedział, że go nie widzę, byłbym podobnym do was kłam cą. A le Ja go widzę i słow o je g o zachowuję” (Jn 8:55). Jezus widział Ojca.

Widział i dlatego znał. “Błogosławieni cz)>s- tego serca - mówi Pismo - albowiem oni B oga oglądać będ ą ". Jak w tedy na Golgocie, tak i dziś grzech jest prawdziwym

B o że ro zw ią za n ie to n ie p sych o lo g iczn a technika, n ie ro d za j sa m ou spraw iedliw ien ia,

c zy “zro zu m ien ia ” d la grzech u . P a n p ro p o n u je c o ś bardzo sk u tec zn e g o i zarazem p ro steg o :

u p a m ięta n ie i p rzy jęc ie przebaczen ia.

sp raw cą buntu i sprzeciw u człow ieka wobec Boga. Jest sprawcą ślepoty. Czy można nie widzieć, chociaż się patrzy? Do uzdrowionego mężczyzny i stojących z nim faryzeuszy, Pan skierował słowa: “Przysze­

dłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą widzieli, a ci, którzy widzą stali się ślepymi" (Jn 9:39).

W kontekście dokonanego cudu, Jezus mówi tu coś bardzo ważnego. Oto czło­

wiek, który był ślepy przez całe życie, po spotkaniu z Bożym Synem - widzi, i to widzi nie tylko w sensie fizycznym. Jego duchowe oczy także się otworzyły i czło­

wiek ten złożył pokłon Jezusowi (Jn 9:38).

Całkiem inaczej zareagowali faryzeusze.

M ając serca zamknięte na Boga i Jego działanie, przywódcy religijni pozostali ślepi na osobę Chrystusa. Choć widzieli, według ducha byli zaślepieni.

Nasze poznawanie Pana i Jego dzieł polega na otwarciu duchowych oczu i cu­

dzie wewnętrznego widzenia. Bóg sprawia ten cud w odpowiedzi na nasze posłuszeń­

stwo, kiedy zgadzamy się przyjąć Boży sposób, Boże rozwiązanie. Czyste serce, obmyte krwią Chrystusa - to jedyna droga.

Nie fizyczna, ale duchowa ślepota jest naj­

większą tragedią człowieka. A największy cud i błogosławieństwo mają miejsce wte­

dy, kiedy ta ciemność ustępuje. “Dawniej byłem zaślepiony - możesz więc powie­

dzieć - ale teraz widzę Tego, który Jest”.

A p o sto ł P aw eł p isz e w L iście do Galacjan: Chrystus był wymalowany przed waszymi oczami (G1 3:1). Jest zrozumiale, że słowa te nic odnoszą się do jakiegoś fizycznego obrazu, lecz do tego, co zawie­

ra się w sercu. Podobnie mówi Paweł 0 Chrystusie, kiedy cytuje słow a Pana przed królem Agryppą: “Powstań i stań na nogach swoich, albowiem po to ci się uka­

załem, aby cię ustanowić sługą i świadkiem tych rzeczy, w któiych mnie widziałeś, jak również w tych. w których ci się pokażę"

(Dz 26:16).

Paw eł w id ział w ięc Jezusa w jak iś szczególny sposób, w jakichś “rzeczach” - przeżyciach, doznaniach, wydarzeniach - 1 został przezeń posiany do pogan, “aby otworzyć ich oczy, odwrócić od ciemności do św ia tło ści i o d w ładzy szatana do Boga" (Dz26:18).

Czy nie jest to ciekawe, że Saul z Tarsu w chwili spotkania z Jezusem oślepi fizy­

cznie? Biblia stale pokazuje nam, że wzrok wewnętrzny jest czymś całkiem innym niż widzenie naturalne. Jest on też czymś sto­

kroć cenniejszym, co równocześnie czyni nas Bożymi narzędziami, użytecznymi dla Pana i zdolnymi wykonać dla Niego pracę.

PRZEBACZENIE OTW IERA NASZE OCZY

W

idząc ślepotę, Jezus modli się o prze­

baczenie Ojca. Boża laska wylana na grzeszników, jest ratunkiem, szansą nowego narodzenia. Narodziny z Ducha obdarzają nas duchowym wzrokiem. Teraz możemy nie tylko “wierzyć w Boga”, lecz znać Go, dokładnie wiedzieć i widzieć Kim On jest.

A ci, którzy raz skosztowali dobroci Pana, nie mają wątpliwości, że obcowanie z Nim jest największym skarbem, bogactwem.

Boże przebaczenie otworzyło ich oczy.

N ie m usisz nieść brzem ienia twojej winy, ponieważ Jezus zgodził się wziąć je na siebie. Nie musisz także tworzyć “sys­

temów obronnych”, które niszczą człowie­

ka zamiast mu pomagać. Taki system to namiastka pokoju, prawdziwego pokoju, który możesz mieć z Bogiem.

W spaniale je s t przebyw ać w Bożej obecności, a widząc i słysząc Boga, móc podziwiać Jego cudowne dzieła. Wspaniale jest wiedzieć, że dług został nam darowany i że dla Ojca człowiek obmyty krwią Jezusa jest niewinny, czysty, sprawiedliwy i świę­

ty. “Chodźcie więc, a będziemy się prawo-

(6)

wać - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone ja k szkarłat, ja k śnieg zbieleją;

choć będą czerwone ja k purpura, staną się białe ja k wełna ” (Iz 1:18).

W Księdze Micheasza czytamy, że Bóg wrzuca nasze grzechy “do głębin mors­

kich” (7:19). Czyni tak wówczas, gdy my wyznajemy nasze grzechy. On nam prze­

bacza i uw alnia nas od poczucia winy.

Kiedy? Jeśli zgadzamy się pójść drogą, którą On wyznaczył.

Boże rozwiązanie to nie psychologiczna technika, nie rodzaj sam ouspraw iedli- wienia, czy “zrozumienia” dla grzechu.

Pan proponuje coś bardzo skutecznego i zarazem prostego: opamiętanie i przyjęcie przebaczenia. Dla wielu ludzi ten właśnie sposób je st trudny do zaakceptowania.

Lecz odrzucenie go równa się odrzuceniu Jezusa jako Zbawiciela i ma poważne kon­

sekwencje. Życie, które upływa bez Boga, podobne jest do błądzenia w ciemności.

Może skrywany, lecz zawsze jest w nim obecny ból i zawsze u kresu tego życia czeka tragiczny koniec.

Jakże inaczej wszystko wygląda, gdy przyjęliśmy Pana. Przyjęcie przebaczenia Ojca przenosi nas do Jego K rólestw a, gdzie stajem y się “syn a m i św ia tło ści i synami dnia" (1 Ts 5:5). Nowe narodziny to przeżycie duchowe, nie psychologiczne.

Lecz jest ono bardzo realne i ma wpływ na całego człowieka - również na jego duszę i ciało. Często z przebaczeniem wiąże się uzdrow ienie fizyczne lub uzdrow ienie zranionych uczuć i relacji. Człowiek, który ma świadomość jak wiele mu darowano, chętnie, przebacza innym. Toteż poczucie krzywd, jakich doznaliśmy od ludzi, top­

nieje w cieple Bożej miłości. Uwalnia nas to od ciężarów, od zgorzknienia, od myśli o zemście. Powołani z ciemności do cudo­

wnej światłości Boga (lP t 2:9), możemy łatwo odpuszczać naszym winowajcom, współczuć im i błogosławić.

A kiedy przebaczamy i wstawiamy się za innych - stajemy się uczestnikami no­

wych cudów. Nasza modlitwa i chodzenie w miłości, sprawi, że Jezus otworzy czyjeś duchowe oczy, darząc tę osobę nowym wzrokiem - zdo ln o ścią w ew nętrznego widzenia.

K azim ierz Sosulski

Bóg mówi do ciebie. Dokumentem Jego Słowa jest Biblia. Znasz j ą wiesz o niej z nauki katechetycznej, słyszysz j ą w koś­

ciele, możesz sięgnąć do niej każdego dnia, by czerpać pokann duchowy. Izraelczycy na pustyni spożywali mannę, którą dał im Bóg. Posiłek duchowy jest dla ciebie nie­

zbędny, ze względu na twoje życie ducho­

we i kulturalne. Biblia jest wspaniałym dziedzictwem całej ludzkości. Przetłuma­

czona w całości lub w części na ponad 2000 języków, jest najbardziej rozpow­

szechnioną książką, prawdziwym best­

sellerem. Przewyższającym wszystkie inne dzieła literatury. Wydania Biblii na świecie liczą każdego roku setki milionów egzem­

plarzy.

Powinieneś j ą mieć również dla siebie i to na co dzień. W niej znajdziesz światło i duchowe wsparcie, z niej możesz czerpać natchnienie do osobistej modlitwy. Biblia kształtuje modlitwę Kościoła, który j ą głosi niestrudzenie. Ale nie tylko Kościół jest jej miejscem. Nie tylko w bibliotekach i księ­

garniach należy jej szukać. Również twój dom powinien być jej domem, Domem Słowa Bożego. Czytaj j ą każdego dnia.

Choćby najmniejszy fragment tej świętej Księgi niech będzie twoim pokarmem, chlebem powszednim dla ducha, jakże cennym i świętym!

Istnieje parę systemów codziennych czytań biblijnych, ale i bez takiej pomocy możesz poświęcać Biblii parę chwil dzien­

nie. W zbudź w sobie i pielęgnuj ten pożyteczny i szlachetny nawyk czytania Pisma Św. każdego dnia! Na tej drodze umocnisz swoją osobistą więź ze Słowem Bożym. Pamiętaj też, że należy ją czytać we wspólnocie miłośników Biblii i wspól­

nocie rodziny.

W ubiegłych stuleciach, a nawet i dziś, była rozpowszechniana Biblia w dużym formacie, dla użytku rodzin chrześcijańs­

kich. Często służyła ona jako kronika, w której, na specjalnie dodanych kartkach, zapisywano wydarzenia ważne dla rodziny - narodziny i zgony jej członków, zaślu­

biny, uroczystości rodzinne. Warto odno­

wić w rodzinach taką wspólną Biblię wraz z kroniką wydarzeń składających się na historię rodziny.

R ok 1 994 zo sta ł o g ło szo n y przez O rganizację N arodów Zjednoczonych i Watykan rokiem rodziny. Każdego roku dzień 9 maja jest obchodzony jako Mię­

dzynarodowy Dzień Biblii. W bieżącym roku warto powiązać te obie myśli prze­

wodnie i obchodzić ten dzień pod hasłem BIBLIA W RODZINIE.

W pew nym kościele w północnych Włoszech znajduje się piękna polichromia.

Przedstawia ona postacie patriarchów, pro­

roków i świętych. Wzrok tych wszystkich osób skierow any je st wzwyż, ponadto każda z nich wskazuje gestem ręki na sklepienie, gdzie w centralnym miejscu artysta umieścił postać Chrystusa. Jest to bardzo wymowna kompozycja malarska, a jej treść jest potwierdzeniem świadectwa św. Jana Chrzciciela: ”Oto Baranek Boży, który gładzi grzech ś w ia ta ” (Jn 1,29).

Istotnie, wszystkie przedstawione tu osoby, tak jak wszyscy autorzy Pisma Świętego, w sk a z u ją na Jezu sa i p o m a g a ją nam przyjść do N iego. B ib lia jak o całość i wszystkie jej części wskazują na Jezusa, naszego Zbawiciela, który jest “drogą, prawdą i życiem” (Jn 14,6). Niech każdy nasz dzień, każda chwila spędzona nad Biblią, zbliża nas do Zbawcy i pomaga utwierdzić społeczność z Nim! Przekonasz się wtedy, że stałe obcowanie z Bożym Słowem to nieustająca więź z Jezusem Chrystusem.

Tekst nadesłany przez Krajowy Komitet Towarzystwa Biblijnego w Polsce

(7)

SYLWETKI RUCHU ZIELONOŚWIĄTKOWEGO

AGNES OZMAN1 EMIL HOMBURG

A

gnes N. Ozman urodziła się 15 w rześn ia 1870 roku w Alabamie, w stanie Wisconsin (USA). Dzieciństwo spędziła na wsi, w Nebrasce.Tam też, uczę­

szczając do Episkopalnego Kościo­

ła Mctodystycznego, jednocześnie bierze udział w wielu spotkaniach międzywyznaniowych. Ich skut­

kiem je st zarów no jej osobista wiara w uzdrowienie, jak i prze­

konanie, że pochwycenie Kościoła nastąpi przed tysiącletnim pano­

waniem Chrystusa. W wieku 22 lat A gnes

w yjeżdża do S t.P aul, w stanie Minnesota, gdzie uczestniczy w zimowym kursie szkoły biblijnej T.C. Bartona. W dwa lata później, w roku 1894, przeprowadza się do Nowego Jorku, gdzie kontynuuje naukę w instytucie A. B. Simpsona - przywódcy w spólnoty w yznaniow ej pod n azw ą

"CHRISTIAN AND M IS S IO N A R T ALLIANCE" - czyli Alians Chrześcijańsko- Misyjny

Zostaje m isjo n ark ą w K ansas City, skąd pod koniec 1900 roku, tra fia do Bethel B ibie C ollege, szkoły p ro w a ­ dzonej przez Charlesa Parhama. Właśnie tam, w Topeka, m a miejsce fakt, który zapewnił Agnes Ozman miejsce w histo­

rii ru ch u z ie lo n o św ią tk o w e g o . B yła b ow iem p ie r w s z ą s tu d e n tk ą , k tó ra zaczęła m ów ić innym i ję zy k am i. Jej przeżycie uw aża się za potw ierdzenie poglądu Parhama, że mówienie innymi języ k am i je s t w id o czn y m dow odem

chrztu w Duchu Św.

Ozm an

którego p rzesłan ie zgadza się z tym , czego doświadczyła osobiście.

W roku 1911 w ychodzi za m ąż za zielonoświątkowego kaznodzieję Phile- mona LaBerge. Teraz już oboje podróżują po całym kraju organizując spotkania gdzie to jest tylko możliwe. W 1917 mąż Agnes zostaje członkiem Zborów Bożych (Assemblies o f God) i otrzymuje legity­

mację ewangelisty.

Agnes zmarła 29 listopada 1937 roku w Los Angeles.

E

m il H a m b u rg urodził sie w roku 1874. Był apologetą ruchu zielono­

świątkowego, walczył o jego należyte miejsce w niemieckim ewangelikalizmie.

W wieku 31 lat został członkiem nowo powstałego Gemeinschaft (Grupa uświę- ceniowa ) w Mülheim - Ruhr. Po śmierci pastora tej grupy, w roku 1907, stał się jej

Na podstawie "Dictionary o f Pentecostal and Charismatic Movements "

Renata Krupa Od dłuższego ju ż czasu staram y się

z a p re ze n to w a ć na ła m a ch n a szeg o czasopisma kolejne postaci, które ode­

grały istotną rolę w powstaniu i rozwoju ruchu zielonoświątkowego. Są to najczęściej ewangeliści, pastorzy i n a u c zy c ie le . O n ie k tó ry c h z nich wiadomo dość niewiele, in n i m a ją w ła sn e k sią żk o w e biografie. W tym numerze przed­

stawiamy dwie mniej znane syl­

wetki: A g n e s O zm an i E m ila Humburga.

Po otrzymaniu daru mówienia innymi językam i pow raca do pracy m isyjnej.

W 1906 roku, w Lincoln, zaczyna utożsa­

miać się z ruchem zielonoświątkowym,

lid erem . W tym cz a sie d o c ie ra ją do Niemiec informacje o wielkim ożywieniu religijnym . W w ielu społecznościach w ierzący o tw ierają się na D ucha Św., a On błogosławi swoimi darami.

Także pastorzy, jak np. Jonathan Paul, zaczynają głosić koniecz­

ność napełnienia Duchem Świę­

tym.

E m il H um burg u czestn iczy w tym czasie w znaczących dla powstania ruchu zielonoświątko­

wego konferencjach: w Hamburgu (grudzień 1908) i w Sunderland, w Anglii (czerwiec 1909). Oso­

biście chrzest Duchem Świętym przeżył, wraz z wieloma innymi osobami, latem 1909 roku w Mül­

heim. Będąc pastorem najwięk­

szego zboru zielonoświątkowego w Niemczech stał się jednocześnie jednym z czołowych pisarzy i wy­

daw ców niem ieckiego penteko- stalizmu. Kiedy w 1909 roku 56 liderów ruchu uśw ięceniow ego niemieckiego protestantyzmu (tzw.

nurt pietystyczny) wystąpiło prze­

ciwko ruchowi zielonośw iątko­

wemu w tzw. Deklaracji Berliń­

skiej, Humburg wraz z Jonathanem Paulem wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec zawartych w niej oskarżeń. Jednak ich protesty nie spowodowały cofnięcia berlińskiego oświadczenia. Jego cień pozo­

stawał nad niemieckim pentekostalizmem aż do przebudzenia charyzmatycznego w latach 60-tych.

W roku 1911 został przewodniczącym H auptbrudertag (konferencja pastorów seniorów ) i funkcję tę p ełnił do roku 1957. W czasie swojej służby zmagał się z różnorodnymi problemami i kłopotami zborów niem ieckich spowodowanym i sytuacją polityczną w tym dwiema woj­

nami światowymi. W 1934 roku podjął ponownie nieudaną próbę spowodowania wycofania Deklaracji Berlińskiej.

Odszedł do Pana w roku 1965.

(8)

( W Ü Ä Y IIJ S IĘ W PO BO ŻN O ŚCI

Czy jesteś taki, jakim pragnie widzieć ciebie Bóg? Tak pobożny, święty i dos­

konały jak wymaga Biblia? Czy jesteś?

Wielu chrześcijan porzuciło już nadzie­

ję, że k ie d y k o lw ie k n a p ra w d ę się zmienią. A jak jest z tobą? Każdy z nas ma jeszcze w sobie coś do poprawienia.

Każdy może być jeszcze dużo lepszy niż jest dziś. Musimy jednak odpowiednio ukierunkować nasze życie, jeśli napraw­

dę chcemy widzieć efekty zmian.

B

óg powiedział, że jest to możliwe.

C óż innego m a na m yśli Jezus, kiedy mówi: ‘‘Bądźcie wy tedy doskonali, ja k Ojciec wasz niebieski doskonały je st"

(M t 5:48)? A postoł P iotr przypom ia:

“Lecz za przykładem świętego, który was powołał, sam i też bądźcie świętym i we w szelkim p o s tę p o w a n iu w aszym , ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo

Ja jestem święty " (1 Pt 1:15-16).

Te słowa, Boży nakaz jeszcze w czasach Starego Testamentu, dotyczą dziś i nas, ludzi na nowo narodzonych. A skoro Pan każe nam coś uczynić, to z pewnością jest to możliwe do zrobienia. Otrzymując do swoich serc Ducha Świętego, chrześcijanie dostali jednocześnie potencjał, dzięki które­

mu mogą osiągnąć to, co kiedyś było dla nich nierealne. Któż nic próbował, dawno, jeszcze przed nawróceniem, stać się choć odrobinę lepszym niż był? Pamiętamy jak się to zwykle kończyło i jak “słomianym”

okazywał się po pewnym czasie nasz zapał.

Ale teraz możliwości jakimi dysponujemy są o wiele większe. Nie jesteśmy już sami i nie musimy doświadczać takich niepowo­

dzeń jak dawniej. Jezus zniszczył moc grze­

chu i wyzwolił nas od władzy szatana.

Została nam darowana Boża łaska. Sam fakt, żc jesteśm y obm yci z grzechów , zaakceptowani i przyjęci przez Ojca - powi­

nien uczynić nas silniejszymi. Wszystko jest inne, kiedy zdajemy sobie sprawę, że ktoś nas kocha. Jeśli miłość człowieka może podnieść drugą osobę, to co dopiero wtedy gdy Tym, który kocha je st Bóg.

Dlatego, na to co wydawało ci się bardzo trudne, spójrz inaczej. Twoje wysiłki, by stać się “bardziej ja k Jezus” nic trafią

w pustkę. Duch Święty “stoi u twego boku”

i chce ci pomóc. Tylko, żc On nie może pracować za ciebie.

ZM IANA-ZAW SZE

J

est w iele św iadectw m ów iących o ogromnych zmianach, jakie miały miejsce w życiu tych, którzy bez reszty od­

dali siebie w Boże ręce. Po nawróceniu zmieniali się przestępcy, ludzie zniewoleni nałogami, osoby z marginesu społecznego.

Ci, których “stare życie” było obrazem brudu i nicmoralności po jakim ś czasie zaczynali wyróżniać się spośród otoczenia w pozytywny sposób. Byli dobrymi pra-

D uch Ś w ięty m oże u żyć p a sto ra lub lidera grupy, a by p o w ied zie ć ci o czym ś, n a d czym p o w in ie n e ś je s z c z e popracow ać. N ie lekcew aż

takich w skazów ek, ale p rzy jm ij j e ja k o B o żą p om oc. P am iętając,

że zm ia n a je s t m ożliw a, n ie obrażaj się ani n ie czu j zraniony.

cewnikami, dbali o swe rodziny i wszędzie, gdziekolwiek się pojawiali, mogli służyć za wzór. To nic znaczy, że ludzie ci osiągnęli ab so lu tn ą doskonałość. A le ich życie mówiło o Jezusie, świeciło, zwracało uwagę.

N iejeden człowiek zadał sobie pytanie o przyczynę tego oczywistego cudu. Bez względu na to jaką mamy przeszłość, dobrze jest być takim “żywym świadectwem” o Panu. Większość z nas nic miała problemów z alkoholem i nic wchodziła w ostre kolizje z prawem. W iedliśmy w miarę spokojne życie, toteż wydaje nam się, że fakt nawróce­

nia niewiele zmieni, jeśli chodzi o nasze zewnętrzne zachowanie. Będziemy żyć podobnie jak przedtem i nikt nie zauważy tego, co stało się w naszym wnętrzu. Ale Boże wymagania względem chrześcijan są bardzo wysokie: bądźcie święci, bądźcie doskonali, bądźcie pobożni. “Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca

waszego, k/óiy je st w niebie ” (Mt 5:16).

Jezus nie pozostawia alternatywy. Mamy świecić, mamy być widoczni i przyciągać w zrok jak o ci, którzy s ą nienaganni.

Jakiekolwiek jest twoje zlc przyzwyczajenie, to choć wydaje ci się ono małe i nieważne - grzech ten musi odejść. Nie porównuj się z innymi braćmi, mówiąc, żc to co oni robią jest o wiele gorsze niż to, w czym ty kule­

jesz. Nic porównuj się z nikim, jak tylko z Panem i bądź coraz bardziej “jak On”.

Zawsze jest tak, żc możemy stać się jeszcze lepsi: jeszcze wyraźniej odbijać obraz Jezusa, jeszcze jaśn iej św iecić.

Nasza droga ku doskonałości nic skończy się tu na ziemi. Mamy wiele pracy, ale to nie powinno nas zniechęcać, wręcz przeci­

wnie. Nawet mała rzecz, którą uda ci się zmienić na lepsze - będzie dla ciebie źród­

łem wielkiej radości. Jeden sukces prowa­

dzi zwykle do następnego. A gdy widzimy, że nasze kroki w kierunku większej poboż­

ności dostrzegają też inni - zyskujemy dodatkową motywacj ę.

Jest wiele złych przyzwyczajeń, które na co dzień uchodzą za coś “normalnego”.

Niepunktualność, nicslowność, narzekanie, niechęć okazywana niektórym ludziom - to wszystko stało się tak powszechne, żc już nie budzi zdziwienia. Odwrotnie: czło­

wiek, który nic narzeka, miłuje nieprzy­

jaciół, nic spóźnia się i dotrzymuje słowa -

“s iłą rzeczy” skupia zainteresow anie otoczenia. Ci, którzy nic znają jeszcze mocy Bożej, sp y tają zapew ne, co je st powodem tego niezwykłego zachowania.

W odpowiedzi... mogą usłyszeć ewan­

gelię! Nasza życzliwość, którą okazujemy innym staje się światłem. Nasza pobożność przyciąga do Jezusa tych, którzy nic zetknęli się dotąd ze zmartwychwstałym Panem.

B adając sam ych siebie łatwo znaj­

dziem y te dziedziny życia, w których szczególnie potrzebujemy wzrostu. Wie­

dząc, żc zmiana jest z całą pewnością mo­

żliwa oraz żc da błogosławiony skutek, prośmy Ducha Świętego, aby nas wspierał i pomógł nam się zmienić. Bo chociaż dużo zależy od naszej postawy i wytrwa­

łości, to jednak poleganie na sobie nic pro­

wadzi do zwycięstwa.

8

i

7 -8 /9 4

(9)

NIE ZRYW, ALE

“KROK PO K ROKU”

U

czymy się poprzez wielokrotne pow­

tarzanie pewnych czynności. W ten sposób można opanować jakąś dziedzinę sportu, sztukę prowadzenia samochodu, pisania na maszynie i wiele podobnych dyscyplin. Bóg stworzył nas tak, że mamy możliwości nabycia trwałych przyzwycza­

jeń, które mogą działać dla naszego dobra albo p rzeciw k o nam . K iedy P aw eł, w Liście do Tymoteusza, pisze o ćwicze­

niu się w pobożności (lT m 4:7), ma na myśli właśnie wielokorotne powtarzanie pewnych zachowań, dopóki nie wejdą one w nawyk. Tak jak sportowiec ćwiczy i tre­

nuje dzień po dniu, aby osiągać coraz lep­

sze wyniki, podobnie chrześcijanin krzy­

żuje sw o ją sta rą naturę i “zap iera się siebie”, aby Jezus w pełniejszy sposób wyrażał się przez jego życie. Jest ważne, aby nasza praca i wysiłki, jakie podejmuje­

my idąc za Panem - były regularne. Zrobi­

my znacznie więcej pracując systematy­

cznie, niż kiedy od czasu do czasu decydu­

jemy się na “potężny zryw”. W sporcie taki jednorazowy wysiłek prowadzi przeważnie do kontuzji i przeforsowania. Lepiej zacząć podnosić najpierw mały ciężar i dać sobie sporo czasu na stopniowe zwiększanie go.

ZABIJAJ ZŁE PRZYZW YCZAJENIA

D

okładnie to zaleca nam Jezus: “Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje m nie’’ (Łk 9:23). Słowo “codziennie” je st bardzo w yraźną w skazów ką w yjaśniającą jak mamy to robić. Nie sporadycznie, nie “od przypadku do przypadku”, ale regularnie.

A co to znaczy “nieść krzyż”? To okre­

ślenie, rozumiane często jako cierpliwe znoszenie przeciwności losu, ma w Piśmie Świętym zupełnie inne znaczenie. Biblia mówi o krzyżu jako o narzędziu śmierci.

Ta śmierć musi być zadawana “staremu człowiekowi”, który żył kierując się grze­

sznymi pożądliwościami. Zabijaj stale złe p rzy zw y czajen ia, ja k ie rząd ziły to b ą w ciągu wielu lat. Nie pozwól, aby nawyki te dochodziły do głosu, choćby na okres jednego krótkiego dnia. Codziennie umie­

szczaj na krzyżu wszystko, w czym twoje życie odbiega od Bożego wzorca święto­

ści. Codziennie zastępuj stare rzeczy tym tylko, co odpowiada twojej pozycji no­

wego stworzenia w Chrystusie.

Przez wiele lat chodziliśmy “własnymi drogami". Zbyt długo, ażeby pozbyć się tych przyzw yczajeń w ciągu tygodnia, miesiąca, czy nawet roku. Ten fakt powi­

nien tkwić w naszej świadomości nie po to, aby “usprawiedliwiać” kolejne upadki. Po prostu ciągle musimy pamiętać, że praw­

dziwe zmiany mogą przyjść tylko wskutek

A co to zn a c zy “n ie ś ć k r z y ż ”?

To o k re ślen ie, ro zu m ia n e c zę sto ja k o c ie rp liw e z n o sze n ie p r z e c iw n o ś c i losu,

m a w P iś m ie Ś w iętym , zu p e łn ie in n e zn a czen ie.

ćw iczeń i w ytrw ałości. M usi upłynąć pewien dłuższy czas cierpliwego “niesienia krzyża”, zanim Boża natura będzie mogła przez nas zajaśnieć.

“BŁYSKAW ICZNA” ŚWIĘTOŚĆ?

W

spółczesny świat oferuje wiele arty­

kułów gwarantujących natychmias­

towe działanie. Oczekiwany efekt może nastąpić “błyskawicznie” w przypadku zupy w proszku, rozpuszczalnej kawy i innych tęgo typu półproduktów. Ogólną tendencją ś \v ia ta je s t pośpiech i szalone tem po, w jakim dzieją się sprawy i osiągają swój cel. Kursy języków obcych reklamowane są tak: “Za dwa miesiące będziesz rozmawiał”, a kursy na prawo jazdy trwają nawet krócej niż miesiąc. Rozumiejąc konieczność robi­

enia pewnych rzeczy jak najszybciej, jedno­

cześnie zdajemy sobie sprawę, że wysoka jakość nie może być osiągnięta w czasie bardzo krótkim. Dopiero długotrwała prak­

tyka daje biegłość i czyni z człow ieka fachowca w danej dziedzinie.

Nie inaczej wygląda to w przypadku pobożności. Praca, cierpliwość, samody­

scyplina - oto “metody”, jakich musimy użyć. Bez tego nigdy nie staniem y się napraw dę pobożni, m ający w sobie tę niezwykłą i nie dającą się niczym zastąpić

“Bożąjakość”.

Są dary Ducha Świętego - takie jak słowo wiedzy, czy dar mówienia innymi językami - które wystarczy przyjąć, aby je mieć. Nie musisz wykonywać żadnych ćwiczeń, aby

otrzymać chrzest Duchem Świętym, czy z w iarą modlić się o inną osobę. Ale nie sposób naprawdę naśladować Jezusa, jeżeli dzień po dniu nie będziemy uczyli się jak to robić. N ie sposób odrzucać pokuszenia i czynić dobrze, jeśli nie utrzymamy we właściwej dyscyplinie samych siebie.

PRAKTYKA I MISTRZOSTW O

N

a św iecie znane je s t przysłow ie mówiące, że praktyka czyni mistrza.

B ib lia rów nież zapew nia o efektach długotrw ałych ćw iczeń. Pisząc o

“niemowlętach w Panu”, które muszą być karm ione “m lek iem ”, autor Listu do Hebrajczyków przechodzi następnie do krótkiego scharakteryzowania duchowej dojrzałości. “Pokarm zaś stały - pisze apos­

toł - jest dla dorosłych, którzy przez długie używanie mają władze poznawcze wyćwi­

czone do rozróżniania dobrego i złego ” (5:14). Zwróć uwagę na słowa: “wyćwic­

zone” i “długie używanie”. Nasz umysł, a także uczucia, m ogą przez odpowiedni

“trening” zmienić się. Możemy dojść do wielkiej wprawy w podejmowaniu właści­

wych decyzji, aby nasze życie wywyższało Boga i oddawało Mu chwałę.

Gdy praktykujesz słuchanie Bożych poleceń i życie w posłuszeństwie Panu, stopniowo staje się to częścią ciebie. Jak kiedyś byłeś związany ze złymi przyzwy­

czajeniami, tak teraz zaczynasz być zwią­

zany z dobrymi. To nic, że zmiana nie dzieje się “tanim kosztem”. Łatwe zwycię­

stwo w istocie nigdy nie ma dla nas wiel­

kiego znaczenia. Cenimy to, w co musieli­

śmy włożyć wysiłek i pracę; płynące stąd korzyści zwykle cieszą nas najbardziej.

CODZIENNIE NOW A SZANSA

T

ak więc, jeżeli twoje “ćwiczenie się w pobożności” nie zawsze jest udane, nie rezygnuj, a nawet bądź bardziej zachę­

cony. Żaden upadek nie przekreśla twoich szans na święte życie. Biblia mówi: “Choć sprawiedliwy siedem razy upadnie, jednak znowu się podniesie” (Przyp 24:16). Jeśli pokutujesz i wyznajesz Bogu swój grzech, On odpuszcza każde przewinienie. Nasz Bóg jest Bogiem “nowej szansy" i nowej łaski, posyłanej nam każdego dnia.

Wspomnieliśmy już, że wszelki wysiłek, jaki podejmujemy, aby żyć “życiem godnym

(10)

ewangelii Chrystusowej”, jest wspierany przez moc Ducha Świętego. Człowiek nie może “wyprodukować” pobożności, opiera­

jąc się na swych cielesnych staraniach.

Chociaż pracując sam, możesz nauczyć się wielu rzeczy, to jednak “być jak Jezus”, możesz tylko, jeśli korzystasz z Jego mocy, z Jego prowadzenia i laski. Słowo “laska”, tak często spotykane w Biblii, ma wiele zna­

czeń, a jednym z nich jest: “pomoc”. Bóg nam pomaga we wszelkich dobrych przed­

sięwzięciach, jakie podejmujemy w Panu.

A więc w modlitwie możemy zwrócić się do Ducha Świętego i prosić Go, aby nas wspierał w naszych “ćwiczeniach”. Przy­

gotujmy się, że zechce On używać różnych metod, by nas prowadzić, uczyć i popra­

wiać. Tym, czym Duch Święty posługuje się najczęściej jest Boże Słowo. Dlatego czas spędzony na czytaniu Biblii i roz­

ważaniu jej - będzie obficie owocował.

By nie być tymi, którzy tylko zwodzą samych siebie, musimy oczywiście być wykonawcami Słowa. Wykonuj Słowo;

niedługo zobaczysz ja k bardzo ju ż się zmieniłeś! Również ludzie, z którymi się kontaktujemy - nasi bracia w zborze, zna­

jomi i przełożeni - mogą dostarczyć nam cennych informacji o tym, jacy jesteśmy.

Duch Święty może użyć pastora lub lidera grupy, aby powiedzieć ci o czymś, nad czym powinieneś jeszcze popracować. Nie lekceważ takich wskazówek, ale przyjmij je jako Bożą pomoc. Pamiętając, że zmiana jest możliwa, nie obrażaj się ani nie czuj

zraniony. Z serca podziękuj za tę uwagę i uczyń śmiały krok, by jeszcze bardziej upodobnić się do Pana.

oprać. Hanna Borowska

SPROSTOWANIE

W nr 3 - 4/94 w artykule "Jezus jest n iezró w n a n y" , w a k a p icie "Piel­

grzymka do Mekki" znalazło się zda­

nie: "Każdy m uzułm anin powinien przyn ajm n iej raz do roku udać się

w pielgrzymkę do M ekki.."

Zdanie powinno brzmieć: "Każdy muzułmanin powinien przynajm niej TUZ 1P Ż yciu udać się w pielgrzymkę do M ekki

FAŁSZYWE

ŚWIADECTWO

“Nie obmawiajcie jedni drugich, bracia.

Kto obmawia lub osądza brata swego, obmawia Prawo i osądza Prawo; jeżeli zaś osądzasz Prawo, nie jesteś wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, Ten, któiy może zbawić i zatracić.

Ty zaś kim jesteś, że osądzasz bliźniego? ” (Jk 4:11-12)

Każdy z nas zna przykazania Pańskie.

Nie wszyscy może potrafimy wymienić je we właściwym porządku podanym nam przez Biblię, ale po chwili namysłu, każdy je wymieni. Chrześcijanie, którzy nie opa­

nowali pamięciowo Dekalogu, poproszeni o jego przedstawienie, w zdecydowanej większości przykazanie dziewiąte umie­

szczają w pierwszej piątce. Wskazuje to na fakt, iż przykazanie to je st wyjątkowo mocno zakorzenione w naszej pamięci.

Przebyw ając w społeczności, ja k ą jest Kościół Jezusa Chrystusa, mamy styczność z bardzo wieloma ludźmi. Każdy z nas jest odrębną osobowością i ma inny charakter.

Ta różnorodność jest żywym świadectwem nieograniczonej Bożej miłość i łaski, jest potwierdzeniem przez Boga Jego słów:

“Pan, wasz Bóg (...) nie ma względu na osobę (...). "(V Mo 10:17). Nikt z nas nie jest doskonały, dlatego Pan dał nam Biblię, przykazania i Ducha Świętego. Niestety często przekraczamy te przykazania, i tym gorzej dla nas, jeśli robimy to świadomie.

Można z całym przekonaniem stwierdzić, że najczęściej łamanym przykazaniem jest polecenie wstrzymywania się od wyrażania fałszywych opini o bliźnich, czyli przykaza­

nie dziewiąte. W Dziejach Apostolskich tę jedną z najbardziej trudnych do wykorze­

nienia cech określa się dość niewinnie, jako

“opow iadanie lub słuchanie ostatnich nowin” (Dz 17:21). Jednak słowo, które naj­

bardziej oddaje naturę tego zjawiska brzmi:

plotkarstwo. Tak, to jest właściwe słowo!

DLACZEGO PLOTKUJEMY?

N atura plotki je st przeciw na Bożej prawdzie, ponieważ plotkę wypowiada się

skrycie, w tajemnicy, za plecami osoby, której ona dotyczy, można rzec: w ciem­

ności, a parafrazując to ostatnie: w ciemno­

cie. Najczęściej wywołuje ją złość, zawiść, nienaw iść, niem ożność, a raczej nieu­

miejętność - lub gorzej - niechęć sklasy­

fikowania kogoś lub czegoś dostępnymi metodami (zmysły, nauka, doświadczenie).

Co gorsza, plotka powoduje niechęć do obmawianej osoby, przyczyniając się do zachwiania względnego (potencjalnego) stanu równowagi duchowej osoby słucha­

jącej (gorszonej), zachwiania tym więk­

szego, im większa jest podatność słuchacza na “sensacyjki” lub im mniejsza jest jego ogólna kondycja duchowa. Rodzi się pyta­

nie: dlaczego większość osób gorszonych (słuchaczy) odpowiada - przynajmniej w pierwszej chwili - reakcją żarłacza białego (rek in a - lu d o ja d a )? O d pow iedź je s t niesłychanie prosta: poniew aż plotka odwołuje się do naszej starej, upadłej natu­

ry, w której nie ma miejsca na choćby chęć współczucia, wysłuchania, zrozumienia i przebaczenia, poniew aż pobudza ona najprymitywniejsze pragnienia: chcemy być lepszymi, szlachetniejszymi od innych (pycha), poprawiać własne samopoczucie przez oszukanie swego sumienia poprzez porównywania się z innymi - oczywiście tylko tymi słabszymi. Dzieje się tak dlate­

go, ponieważ emocje górują nad rozumem!

Tworząc człowieka, Bóg postawił rozum nad uczuciami, ale człowiek odwrócił tę zd ro w ą kolejność p rzez swój grzech.

Dlatego wielu reaguje na plotkę, jak na potwierdzoną prawdę. To smutne...

‘‘M AŁY’’ GRZECH?

Istniejć.jcszcze jedna przyczyna, dla której tak pow szechnie przekracza się d ziew iąte p rzy k azan ie, to rzekom y niew ielki “kaliber” tego przestępstw a (sic!). Zupełnie jakby nie było prawdą to, że “jeśli się łamie przykazanie, lamie się Prawo” (Jk 2:10). Przydawanie jedenemu punktowi Dekalogu kalibru “damskiego

(11)

pistoletu”, a innemu kalibru “anuaty” jest fatalnym błędem, a skutkiem takiego poj­

m ow ania p rzy k a z a ń m oże być tylko odstępstwo.

Księgą, która wiele miejsca poświęca językowi, jako rozpalonemu przez piekło ogniowi, jest List Jakuba. Apostoł jasno określa niebezpieczeństwo, które stwarza bezmyślne używanie mowy. “Jeśli ktoś sądzi, że je s t pobożny, a nie powściąga języka swego, lecz oszukuje serce swoje,

tego p o b o żn o ść j e s t b e z u ż y te c z n a ’’

(Jk 1:26). Wielu chrześcijan postępuje cza-

lokalny), Russelici (jak sami określają się Świadkowie Jehowy), NewAge.

ROZMA WIAJ, MÓDL SIĘ!

Plotka rodzi się najczęściej na skutek trudności porozumienia się z kimś, kto w jakiś sposób nas dotknął. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że być może zostało to uczynione nieświadomie. Istnieją więc dwa wyjścia: jeśli z jakichś tylko tobie znanych względów nie możesz lub krępu-

to jednak zaniechania zborowego dyscy­

plinowania: “Lepsza je s t jaw na nagana, niż nieszczera miłość. Razy przyjaciela są oznaką wierności, pocałunki wroga są zwodnicze ” (Prz 27:5-6).

1 jeszcze jedna, niesłychanie istotna infor­

macja: 1 Ko 2:11 mówi (tl.wg przekł.wsp.):

“K to m oże w iedzieć, co się kryje w człowieku, ja k nie sam człowiek - istota duchowa (...)? ’’ Posłużmy się komentarzem ks.dr A.Jaguckiego (“Tylko Jezus”) do zacytow anego wyżej 1 Ko 2:11: “Bóg tchnął ducha w człowieka i wtedy stal się

© Sławomir Bednarski

sem tak, jakby nie zdawali sobie do końca sprawy z wielkiego ryzyka, które niesie nieprzem yślana mowa. A przecież jest wiele napomnień w Biblii, np.: “Gdzie nie ma rozwagi, tam nm>et gorliwość nie jest dobra; kto śpiesznie kroczy naprzód, może się potknąć. ’’ Ci zranieni ludzie może już nigdy nie przybliżą się do Boga, który “nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania " (2 Pt 3:9b). Wpływ na omawianą postawę ma pewne zjawisko natury socjologicznej, którym - mówiąc bardzo skrótowo - jest po prostu m entalność społeczeństw a p o l­

skiego. Taki typ człow ieka je st zdecy­

dowanie nietolerancyjny, szybko obra­

żający się, nie znoszący krytyki, co szcze­

gólnie niebezpieczne staje się w wypadku chrześcijan. Powinniśmy zwracać szcze­

gólną uwagę na to, co m ówią nasze usta i nasze czyny, jakim owocem “częstujemy”

bliźniego. Doprawdy, język ma w ielką moc, moc dać życie lub je odebrać. Bardzo wielu chrześcijan dotkniętych do głębi obmową opuściło już swoje społeczności i wpadło w szpony takich ruchów herety­

cko - sekciarskich jak Local Church (Zbór

jesz się rozmawiać z konkretną osobą to wtedy módl się i niczego nie rozpowiadaj.

Albo też pójdź i postaraj się wszystko wyjaśnić. “Załatw swoją sprawę ze sv>>oim bliźnim, lecz nie wydawaj cudzej tajemnicy, aby cię nie zelżył słuchający i nie przyl­

gnęła do ciebie niesława’’ (Prz25:9-10).

Jest coś szczególnego w naszej naturze, że w ciężkich chwilach nie wystarcza nam powierzenie w modlitwie problemu Panu, ale odczuw am y nieodparte pragnienie porozmawiania z bratem lub siostrą aby zrzucić, w sposób jakby bardziej fizyczny, przygniatający nas ciężar doświadczenia.

Mamy wszystkich obdarzać miłością ale...

nie wszystkim powierzać nasze tajemnice.

A to nie to samo! Możesz (musisz!) ko­

chać i jednocześnie nie musisz (ale mo­

żesz!) powierzać swoje sekrety. Dokonuj właściwych wyborów!

CO SIĘ KR YJE W CZŁOWIEKU?

Nie trzeba od razu wpadać w czarną rozpacz! Kościół Boży to przecież mozai­

ka charakterów i osobowości. Nie znaczy

człowiek istotą żywą uzyskał świadomość.

Dzięki niej mogę poznać, kim jestem . Przedmiotem postrzegania może być i inny człowiek. Ale duch nasz nie może wniknąć w innego człowieka. Dlatego, nie mogę go poznać tak, ja k sam ego siebie. Stąd wynikają bolesne nieporozumienia, chociaż prowadzimy z sobą poważne rozmowy.

Kim jest człowiek, wie tylko duch ludzki, który w nim jest. Nie możemy naszego ducha wlać w serce innego człowieka, aby nas zrozumiał i poznał.”

Nie możemy poznać innego człowieka!

Implikują to nie tylko przeszkody natury duchowej, ale i daleko posunięta niedosko­

nałość podstawowego narzędzia porozu­

miewania się, jakim jest język.

Studiujmy Biblię i korzystajmy z jej życiodajnych słów. Modlę się do Pana o ich zapamiętanie na całe życie oraz stosowanie w codziennych kontaktach z innymi.

Piotr Stefanowski

(12)

Z PRACY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ MISJI SPOŁECZNEJ

TEEN CHALLENGE

Chrześcijańska Misja Społeczna Teen Challenge zajmuje się pracą wśród ludzi uzależnionych. Działalność ta prowadzona jest w ośrodku w Broczynie i w punktach konsultacyjnych znajdujących się w róż­

nych miejscach kraju.

Czym jest praca w punktach konsulta­

cyjnych? Niech odpowiedzią na to pytanie ; będą wypowiedzi ludzi pracujących w tych punktach.

Jacek Cwaliński, Gdynia

Już w 1983 roku pracowałem w jednym z ośrodków dla ludzi uzależnionych. Jako człowiek, który pozna

jest owocem mojej chrześcijańskiej drogi . , , . . . . . . . . i taką służbą w której się realizuję i która

. . . ■■ . mnie inspiruje do jeszcze lepszego życia.

Staszek M ajdański, Zary

Kiedy się nawróciłem, 4 / roku temu, bardzo chciałem pracow ać z ludźm i;

którzy mają problemy z narkotykami. Po ukończeniu terapii w B roczynie jakoś zupełnie wyleciało mi to z głowy. Gdzieś od półtora roku czułem pewien “nacisk", żeby jednak coś dla tych ludzi zrobić.

Może dlatego, że wielu z nich było kiedyś moimi przyjaciółmi, często przychodzili do mnie, chociaż nie zawszę chciałem z nimi rozmawiać. 1 tak chcąc nic chcąc zaczajeni się angażować. Myślę, że w taki prowadził mnie Bóg.

i przez myśl mi nie przeszło, aby wrócić do śro d o w isk a, w którym się kiedyś obracałem . P ew nego d n ia spotkałem człowieka, który był “po uszy wpakowany w narkotyki”. Opowiedziałem mu ewan­

gelię, a on bardzo z tego kpił i śmiał się.

O biecałem m u jednak, że będę się za niego m o d lił, p o p ro siłem także zbór o modlitwę. Jedenaście dni później prze­

chodziłem przez rynek m iasta i wtedy

" . ■ ■ ' -

Powiedział mi, że odtruł się w warunkach domowych i teraz szuka jakiejś bratniej duszy. O mało mi torby z rąk nic wypadły.

To jedno wydarzenie przekonało mnie, ze mc żnać

me był

ś zrobić.

Marian Dembek Inowrocław

::: : .■./■. y-Jy.u. ..

z osobami uzależnionymi. Sam kiedyś em alkoholikiem i gdy Bóg mnie uwol­

ni! starałem się pomagać innym.

D arek Piechowski, Grudziądz Około dwa lata temu spotkałem kolegę, któremu opowiedziałem czego Bóg doko­

nał w moim życiu. Z początku w środo­

wisku narkomanów krążyły pogłoski, że Darek za pól roku będzie na ulicy, ale 1*1 1 i> . , . . i ,

kiedy przekonali się, ze ta p rzem ian a je s t trwała, zaczęli mnie poważnie słuchać.

Pierwszy rezultat to dwoje ludzi, którzy od

. , , , , . ...

dw óch lat m e b io rą i sam i m ó w ią ze zaw -

Jan Kwiatkowski, Słupsk

W ramach zboru od pewnego czasu zaj mujemy się pracą w grupie wsparcia. Przy­

chodzili do tej grupy ludzie z problemami uzależnienia. Jesteśmy blisko Broczyny i to, czego nauczyliśmy się przez kontakty z ośrodkiem , zaczęło ow ocow ać i tak rozpoczęła się praca w Słupsku.

M irek Borusiak, Jarocin

Po moim naw róceniu byłem zafas­

cynow any poznaw aniem Boga, B iblii

dzięczają to pomocy w tym Boże:

: tej służby.

Chrystusa. Widziałem zenie i powo anie c

Róża Procner, Racibórz

Dlaczego w tym jestem? Z pewnością przyczyna tkwi gdzieś w dalekiej przc- szłosci. Po moim naw róceniu, 14 lat tem u, zap rag n ęłam p raco w ać w śród narkom anów . Przez pew ien czas p ra ­ cowałam w kiosku z literaturą chrześci­

j a ń s k ą i w iele razy m iałam k o n ta k t z osobami uzależnionymi od alkoholu.

Było to powodem wielu stresów i nieste­

ty, skutki mojej chęci niesienia pomocy

były niewielkie. Gdy więc pastor zapro­

ponował mi pracę wśród narkomanów, powiedziałam:” N a pewno nie ja”. Jednak pobyt w ośrodku w Broczynie i widok ludzi, którzy się tutaj leczą, dodał mi motywacji. Bóg odnowił moje siły.

Misja Teen Challenge posiada również placówkę w Świdwinie (prowadzoną przez pastora Grzegorza Boboryka i jego żonę - Annę). W tym hostelu praktycznie wszys­

tkie miejsca są już zajęte. Niestety, jest ich tylko cztery. Pojawia się więc tutaj kolejna potrzeba zwiększenia liczby miejsc ( dWa inne ośrodki misji: w Broczynie i Puńco- wie są całkowicie wypełnione). Pracow­

nicy Teen Challenge są przekonani, że dużo bezpieczniej dla ich pacjentów jest rozpocząć nowe życie przechodząc przez ihostel. W budynku hostelu istnieje możli­

wość zw iększenia liczby miejsc, przez z ag o sp o d aro w an ie strychu. Z p o w o ­ dzeniem m ogą tam powstać jeszcze trzy pokoje. Jednak adaptacja taka wymaga nakładów finansowych.

“Prosim y w as w łaśnie o m odlitwy przyczynne w tej sprawie. Radujemy się, że cały czas Boża laska działa i wiele osób pragnie Bożego uwolnienia. Wie­

rzymy jednak, że dopóki są potrzeby, dopóty Bóg te potrzeby będzie zaspoka­

jał. Bo jakże nie miałby dać nam wszys­

tkiego, jeżeli nawet Swojego Syna nic oszczędził.

Jednak jak wiemy, Bóg używa nas nawzajem, abyśmy mogli wspierać siebie i służbę, którą On rozpoczął. Jeżeli Bóg poruszył twoje serce wesprzyj tę Jego pracę. Jak w idzisz każda kwota jest wykorzystywana, aby wolność mogła stać się faktem w życiu tych, którzy tej wolności tak bardzo potrzebują”.

Na podst. biuletynu Chrześcijańskiej Misji Społecznej Teen Challenge

Inform acje o M isji Teen Challenge zam ieściliśm y w “Chrześcijaninie " 7-8/93

12 7 -8 /9 4

Cytaty

Powiązane dokumenty

Więc tylko Boże Słowo daje moc do prow adzenia świętego życia; bez niego żaden człow iek nie może stać się święty... Lud izraelski o trzym ał

13.. Jesteś za to odpow iedzialny.. Ale ty lk o pośw ięcenie czyni ciebie efektyw nym. Nie będziesz sądzony ani nagrodzony za ilość ow o­. ców, ale za sw oje

On zgodził się aby nasze Winy obciążyły jego świętego i niew innego Syna.. Skoro Jezus za nas um arł, jesteśm y ułaskaw ieni i w olni od

Przy zam aw ianiu naszej najnowszej publikacji prosimy uprzejm ie zam aw iać cale komplety (pojedynczych egzemplarzy sprzedawać n ie będziemy), w przeciwnym bowiem

N iektórzy może przyznają, że mieszkanie w Jezusie jest świętym obowiązkiem i błogim przyw ilejem , a mimo to cofają się stale przed pytaniem: „C zy

Dlatego Bóg chce najw yższego dobra dla każdego człowieka, dla każdej

praca zborów Kościoła C hrystusow ego prow adzona jest w ram ach Zjednoczonego Kościoła

żych zawartych w Biblii, a jednak być nowo narodzonym człowiekiem, jeśli tylko podda się pod przekształcające działanie Ducha Sw.. Jest to interpretacja