U A - ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA - JEDNOŚĆ - POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
m m
■
itH!, •
' i B
' i t rfi i w i J i m
m #jam ; ■
i
M
In i
I
■- r ' ' -
H f
11
„T e n może deptać węże, głaskać Iw y i tury, K to w y rw a ł z siebie żądło, rogi i pazury” . (A . M ickiew icz) N a zdjęciu: pomnik Adam a M ickiew icza w W arszaw ie
(fot. CAF)
iii
G H R Z E Ś O ł J A N I ! Grzech pierworodny
EWANGELIA
ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1929
Nr 7-8., lipiec-sierpień 1976 r.
G R ZE C H P IE R W O R O D N Y
OW OC D U C H A I U C Z Y N K I C IA Ł A J A K Z O S T A Ć
C H R Z E Ś C IJ A N IN E M ? B IB L IA I T E O L O G IA :
— K R O L E S T W O BO ŻE I S Ł U Ż B A JE ZU SA
— Ś W IĘ T A C Y K L IC Z N E C ZĘSTE (2)
— O S T A T N IE P O S E L S T W O (4) G ŁO S E W A N G E L II:
— C Z Y D L A M N IE B Ó G M O ŻE M IE Ć J A K IŚ P L A N ?
— L I S T Y S Ł U C H A C Z Y K R O N IK A
W Y D A W N IC T W A K O Ś C IE L N E
M iesięcznik „C hrześcijanin” -wysyłany jest bezpłatnie; w ydaw anie jednak cza
sopisma um ożliw ia w yłącznie ofiarność Czytelników. W szelkie o fia ry na czaso
pismo w kraju, p rosim y k ierow ać na konto Zjednoczonego K ościoła E w ange
liczn ego: P K O W arszawa, I Oddział M ie j
ski, N r 1531-10285-136, zaznaczając cel w płaty na odw rocie blankietu. O fiary wpłacane za granicą należy kierow ać przez oddziały zagraniczne Banku Polska K asa Opieki na adres P rezyd iu m E ady Zjednoczonego Kościoła E wangelicznego w W arszawie, ul. Zagórna 10.
W ydaw ca: Prezydium R ady Z jed n o
czonego K ościoła Ewagelicznego w PR L. Redaguje K olegiu m : Józef Mrózek (red. nacz.), Edw ard Czajko (sekr. red.), M ieczysław K w iecień, M arian Suski, Jan Tołw iński, R y szard Tom aszewski.
Adres R edakcji i Adm in istracji:
00-441 W arszaw a 1, ul. Zagórna 10.
T elefon : 29-52-61 (w. 8 lub 9). M ate
riałów nadesłanych nie zw raca się.
Indeks: 35462
Na podstawie licznych wypowiedzi Pisma Świętego nie ulega żadnej wątpliwości, że Bóg ocenia i traktuje wszystkich ludzi, bez wyjątku, jako grzeszników i przestępców zakonu. Pismo Święte poucza także niedwuznacznie, że zgubny dla ludzkości wpływ grze
chu i śm ierci należy odnieść do Adama jako spratocy (Rzym.
5,12.18.19; 1 K or. 15,21.22.549). To, że ludzkość była zmuszona do przejęcia takiego nieszczęsnego dziedzictwa po Adanie, należy so
bie tłumaczyć więzami, ja k im i łączą ludzi wspólne poczęcie i na
rodzenie. Adam począł syna (i następne potomstw o) na swoje po
dobieństwo (1 M ojż. 5,3). Adam jest praojcem i głową ludzkości.
Jest to bow iem istotny i ważny szczegół planu Bożego względem ludzkości, iż nie miała się ona składać z pew nej liczby pojedyn
czych osób, lecz stanowić współzależną całość, jednolitą strukturę.
Jedynie dzięki tem u stało się możliwe, iż pośrednictwo Jezusa Chrystusa i znaczenie Jego ofiary m ogły objąć wszystkich ludzi.
A rtyk u ł o grzechu pieryjorodnym ma zasadnicze znaczenie dla zrozumienia całej nauki o zbawieniu. Posłuchajmy zatem co na temat grzechu pierworodnego pow iedzieli dwaj w ielcy reformato
rzy Kościoła, którzy wyrażali się w tej kwestii z wielką biblijną jasnością i głębią. Oto co m ów i M arcin L u te r: „ W tym przedmocie musimy wyznać za apostołem Pawłem, który mówi w Rzymian 5,12 nn., że grzech przyszedł przez jednego człowieka, Adama, przez którego nieposłuszeństwo wszyscy ludzie stali się grzeszni
kami poddanymi śm ierci i diabłu. To nazywa się grzechem pierwo
rodnym lub grzechem głównym. Owocem tego grzechu są złe uczynki wykazane w dekalogu, jak: niewiara, fałszywa wiara, bał
wochwalstwo, brak bojaźni Bożej, zarozumiałość, zwątpienie, śle
pota oraz to, co najuważniejsze — brak znajomości i czci Boga. Poza tym : kłamstwo, nadużywanie im ienia Bożego, nieposłuszeństwo wobec rodziców, morderstwo, cudzołóstwo, kradzież, oszustwo i inne. Grzech pierw orodny jest tak głębokim zepsuciem natury, że żaden rozum tego nie zgłębi, lecz należy to uznać na podstawie objawienia zawartego w Piśm ie Św iętym (Ps. 51,7; Rzym. 5,12.;
2 M ojż. 33,3; 1 Mojż'. 3,7 n n.)”
A teraz wypowiedź Jana Kalwina: „Wszyscy bez wyjątku są zepsu
ci z ra cji swojego pochodzenia (Ps. 51,7; Hioba 14,4). Przyczyny tego skażenia nie znajdziemy, jeśli nie cofniem y się do wspólnego praojca jako do źródła. Adam był nie tylko praojcem, lecz jedno
cześnie korzeniem natury ludzkiej. Stąd też przez jego zepsucie został skażony cały ród łudzki. Ze zgniłego korzenia wyrosły spró
chniałe konary, a te przeniosły zepsucie na wyrosłe z nich gałęzie.
(Rzym. 5,12 nn.; Efez. 2,3; Jan 3,6). Jest więc grzech pierworodny dziedzicznym zepsuciem i złośliwością naszej natury rozlaną po całej duszy, za co jesteśmy słusznie potępieni i odrzuceni przed Bogiem, który ma upodobanie tylko w sprawiedliwości, niewinno
ści i czystości. To zepsucie nazywa się grzechem. Przez nie powsta
ją w nas uczynki ciała ujavmiające się jako: cudzołóstwo, wszete- czeństwo, kradzież, gniew, nienawiść, zabójstwo, opilstwo i obżar
stwo, określane w B ib łii albo jako owoce grzechu, albo jako grze
chy. Zepsucie bowiem nigdy w nas nie spoczywa, lecz jest stale aktywne, podobne do rozpalonego pieca wyrzucającego ciągle pło
mienie i iskry oraz do źródła, z którego bez przerwy tryska woda.
Grzech pierw orodny jest nie tylko brakiem pierw otnie przydatnej sprawiedliwości; natura nasza bowiem jest nie tylko uboga we wszelkie dobro, lecz także płodząca wszelkie zło” .
Natura wiąże nas z Adamem tak, jak laska z Chrystusem. Z powo- szawa, Smolna w/12. N akL 5000 egz" du Adama jesteśmy poddani śmierci, dzięki Chrystusowi - ob-
Obj. 3 ark. Zam. 871. J-60. darzeni życiem (c )
O w oc Ducha i uczynki ciała
„M ó w ię w ięc: W edług Ducha postępujcie, a nie będziecie daw ali fo lg i żądzy cielesnej. G dyż ciało pożąda przeciw ko Duchowi, a Duch przeciw ko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czyn ili tego, co chcecie. A jeśli Duch was prowadzi, nie jesteście pod. zakonem. Jawne są uczynki ciała, m ianow i
cie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew , knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, p ijań stwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem , że ci, którzy te rzeczy czynią, K rólestw a Bożego nie odzie
dziczą. Owocem Ducha zaś są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzej
mość, dobroć, wierność, łagodność, w strzem ięźliwość. P rzeciw k o takim nie ma zakonu. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, u krzyżow ali ciało sw oje w raz z namiętnościami i żądzam i (Gal. 5. 16— 24).
Według Ducha postępujcie: „Niech was Duch prowadzi” . Po owocach Ducha poznajemy tych, którzy do Chrystusa należą. Na podstawie przeczytanego tekstu Apostoł Paweł przedsta
wia nam, jak powinien postępować człowiek prawdziwie wierzący. Nasza wola, myśli i uczu
cia, nasze postępowanie niech znajdą się pod działaniem Ducha Świętego.
Szczególną radością napełniają nas słowa mówiące o owocach Ducha Świętego. Owoc Du
cha Swiętgo powinien objawiać się w życiu i postępowaniu człowieka prawdziwie wierzą
cego.
Przyjemnie jest spacerować w parku lub w ogrodzie w słoneczną pogodę i spoglądać na drzewa pełne owoców. Zanim wyrosły owoce, drzewa musiały pokryć się kwieciem, potem słońce, wiatr i niekiedy pszczoły spowodowały zapłodnienie owoców. Działanie to zawsze jest ciche, ale mocne i skuteczne.
Podobnie Bóg przez działanie Ducha Świę
tego uczynić chce nas ludźmi przynoszącymi owoc. „Postępujcie według Ducha. Niech Duch Święty rządzi wami” . Ton, w który Apostoł ude
rza, jest mocny. Poselstwo to winniśmy przyjąć z radością i za nie Bogu dziękować, ponieważ jest ono jasne i posiada głęboką treść.
Posłuchajmy: „Owocem zaś Ducha są: mi
łość. radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, do
broć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość” . Apostoł naucza i zachęca do konsekwentnego postępowania, zgodnego z wolą Bożą. Przedsta
wione są tu możliwości, ale wykonanie nie jest takie łatwe. Człowiek sam z siebie nic uczynić nie jest w stanie. Należy jednak zastanowić się nad listą tych dziewięciu rodzajów owoców Ducha Świętego i rozważyć możliwość przyno
szenia tego rodzaju owoców zgodnie z wolą Bożą. Człowiek wierzący posiada możliwości przynoszenia wielu owoców, które wyróżnić go mogą w otaczającym świecie.
Drogi Czytelniku! A jak jest z tobą? Czy przynosisz tego rodzaju owoce? Czy miłość, dob
roć. cierpliwość, uprzejmość, cechują twoje po
stępowanie? Współczesny Apostołowi Pawłowi starożytny filozof pogański Seneka, przebywa
jąc na dworze cesarza Nerona, przedstawił, ja
kim powinien być idealny człowiek. A więc
harmonijna budowa ciała, silna wola, pewność siebie, piękno duszy i temu podobne cechy win
ny charakteryzować doskonałą postać ludzką.
Rozumiemy, że tego rodzaju cechy potrzeb
ne są i współczesnemu człowiekowi do wyróż
nienia i uzyskania jakiejś nagrody. Lecz apostoł Paweł mówi tu o czymś zupełnie innym. Tu nie chodzi o jakieś pragnienie wyróżnienia się, lecz o owoce Ducha Świętego. Duch Boży działa nie z dołu do góry, lecz z wysokości w dół. On nie zwraca uwagi na harmonijne piękno postaci człowieka, lecz na jego serce. On wchodzi z w y
sokości w głębię tam gdzie nie zawsze wszystko jest zewnętrznie piękne. Duch Święty działa w sposób cudowny. On zmienia i przekształca w sposób duchowy serce człowieka. Zmienia jego postępowanie, czyni wszystko nowe.
On sprawia, że człowiek, który nienawidził, teraz miłuje. Z niecierpliwego czyni cierpliwe
go. Z niespokojnego — spokojnego. Nieprzyjaźń zamienia w przyjaźń. Sprawia, że niewierny staje się wiernym. I to są owoce Ducha, jakże zasadniczo różniące si.e od owoców ciała. Duch Święty sprawuje swoje dzieło tam, gdzie to jest najmniej oczekiwane.
Apostoł Paweł jest realistą. On wie, że obok owocu Ducha istnieją też uczynki ciała. I dlatego podał listę uczynków ciała, którą przedstawił w piętnastu punktach.
Biblista Albrecht Bengal podzielił ją na specialne części. Najpiew więc idą grzechy prze
ciwko bliźnim, a więc: rozbijanie małżeństw, cu
dzołóstwo, rozpusta. Potem grzechy specjalnie wymierzone przec.iwko Bogu, takie jak: bezboż
ność. czary, bałwochwalstwo. Potem idzie agre
sywność przeciwko bliźnim, mianowicie: wro
gość, spór, zazdrość, gniew, intrygi. I wreszcie grzechy przeciwko samym sobie, takie jak: pi
jaństwo, obżarstwo i tym podobne.
Apostoł Paweł sam na podstawie własnych doświadczeń przekonał się, co to są uczynki cia
ła. Lecz Jezus uratował go, od śmierci i potę
pienia wiecznego. I dlatego ten uratowany i ułaskawionv grzesznik w pełni informuje i os
trzega przed uczynkami ciała. K to źle posępuje ten Królestwa Bożego nie odziedziczy. Uczynki ciała są więc bardziej niebezpieczne, aniżeli się wydaje. One wyrządzają nie tylko szkody bez
3
pośrednie, ale oddalają od Boga i mogą przynieść potępienie na zawsze. Nasze postępowanie nie jest stałe, ponieważ nasze ciało jest niedosko
nałe, Dlatego zamiast Bogu dziękować, często tego nie czynimy i nie dziękujemy Bogu za bło
gosławieństwa, które odbieramy z Jego rąk.
Ciało nasze postępowaniem sprzeciwia się często Duchowi Bożemu, zasmucając Go. Znany ojciec Kościoła, Heronim tak stwierdził kiedyś w swo
im świadectwie: „K iedy pościłem, byłem blady i zmęczony, a jednak pożądliwość ciała wypeł
niała moje serce” . I taka jest rzeczywistość.
Dopóki istniejemy na ziemi, żyjem y w ciele, a ciało jest terenem walki ze złem. Ale Chrystus zmartwychwstał i żyje. Dlatego my żyć będzie
my/. Duch święty poucza nas, prowadzi i ochra
nia od złego. Prowadzeni przez Ducha Bożego należymy do Niego i znajdujemy się pod osłoną Jego obietnic. Owoc Ducha powinien dojrzewać.
Wiemy, że podczas każdego dojrzewania prze
chodzą burze, deszcze, zimno i gorąco, dzień i noc. Lecz owoc Ducha winien dojrzewać i żodne okoliczności nie powinny mu stać na
przeszkodzie.
Drodzy Czytelnicy? Świadomi jesteśmy te
go, że w codziennym naszym życiu my i dzieci nasze narażeni jesteśmy na wiele niebezpie
czeństw. Często afisze i różne napisy ostrzegają nas przed nieszczęśliwymi wypadkami, które nas mogą spotkać na drogach i ulicach, naszych miast i wsi w związku ze wzmożonym ruchem pojazdów mechanicznych. Nasze mieszkania też narażone są na kradzieże. Niezależnie od tego narażeni jesteśmy na obelgi i inne nieprzyjem
ności ze strony złych ludzi. Do tego prowadzą ich uczynki ciała.
Lecz Apostoł Paweł nawołuje i zachęca:
„Według Ducha postępujcie. Niech was Duch prowadzi” . „ A ci, którzy należą do Chrystusa Je
zusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnoś
ciami i żądzami” . Kto powstał z Chrystustem do nowego życia, ten Bożym jest dziecięciem. Ten z wiarą i ufnością idzie przez życie, miłując Bo
ga i bliźnich na każdy czas i w każdej sytuacji swojego życia.
K a zim ierz Muranty
Jak zostać chrześcijaninem?
Gdybyśmy zadali to pytanie przeciętnemu Polakowi, członkowi jakiegoś Kościoła, z pew
nością wzruszyłby ramionami zdziwiony jak można zadawać tak dziecinnne proste pytanie, a jeśli zagadnięty pofatygowałby się dać na nie odpowiedź, brzmiała by ona mniej więcej tak:
chrześcijaninem jest ten kto wierzy w Jezusa Chrystusa, kto jest ochrzczony i chodzi do koś
cioła. Nie zawsze oczywiście odpowiedź byłaby tak rozwinięta, ale napewno znalazłby się w niej przynajmniej jeden z wyżej podanych ele
mentów. Muszę stwierdzić, że nawet w przebu
dzonych kołach katolickich w naszym kraju (mówiąc z: pewnym uproszczeniem) panuje po
gląd, że chrześcijaństwo zaczyna się od wiary w Jezusa Chrystusa (wzbogaconej oczywiście) od
powiednimi praktykami kościelnymi, a przede wszystkim chrztem już w wieku niemowlęcym.
Oczywiście, to jeszcze nie wszystko. Jest bo
wiem jeszcze tak zwane „dojrzałe chrześcijań
stwo” , na które składa się odrodzenie, przeżycie mocy Ducha Sw. i chodzenie w Nim (to ostat
nie dotyczy zwłaszcza niewielkich jeszcze, ale już występujących grup tzw. charyzmatyków katolickich) i inne subiektywne doznania. Inny
mi słowy, to, co my uważamy za cel początko
wy (akt początkowy), w opinii kręgów przebu- dzeniowych wspomnianego Kościoła, miałoby być celem mniej lub bardziej ostatecznym.
Każdemu dorosłemu człowiekowi wiadomo, że dojrzałość psycho-fizyczna jest tym szczyto
wym okresem życia człowieka, po którym po
woli schodzi się w dół, podobnie miałoby w y
glądać życie duchowe, przy czym ów duchowy szczyt powinien trwać jak najdłużej i możliwie aż do samej śmierci fizycznej, aby człowiek
mógł zejść z tego świata, właśnie jako „dojrza
ły chrześcijanin” .
Czy jednakże można tak pojmować zagad
nienie „dojrzałego” chrześcijaństwa i chrześci
jaństwa w ogóle? Czy można „przenosić” nie
jako na koniec, to co winno być, na początku życia chrześcijańskiego? Zanim odpowiemy na to pytanie, chciejmy jednakże przyjrzeć się słowu chrześcijanin (chrześcijanie) z punktu widzenia filologicznego. W Dziejach Apostol
skich 11,26 czytamy, że po raz pierwszy nazwa
no uczniów „chrześcijanami” w Antiochii. Się
gając do oryginału greckiego dowiadujemy się, że uczniów nie nazwano chrześcijanami dlatego, że byli ochrzeczeni i chodzili do jakiegoś Koś
cioła, tylko dlatego, że byli wyznawcami Chrys
tusa, nazwano ich więc od imienia ich Mistrza i Pana, Chrystusa (christianoi). Nie nazywamy się więc chrześcijanami od słowa polskiego
„chrzest” , lecz od Imienia Jezusa Chrystusa, W takim razie może ktoś teraz powiedzieć: jesteś
my wszyscy chrześcijanami, gdyż wszyscy lub prawie wszyscy wyznajemy i wierzymy w Je
zusa Chrystusa. Są jeszcze i tacy chrześcijanie, którzy uzurpują sobie prawo nazywania się chrześcijanami tylko dlatego, że chodzą do ja
kiegoś kościoła, a jeśli nawet nie uważają się w pełni za chrześcijan, to wierzą lub spodzie
wają się, że przez chodzenie do kościoła takimi się staną).
Wyobrażamy sobie jednak taką sytuacją, że ktoś ma garaż na samochód, ale nie ma pie
niędzy na kupno samochodu, postanawia więc kupić rower i wstawić go na pewien czas do
prowadzi zamiast roweru samochód... Któż z tak zwanych normalnych ludzi tak postą
piłby? A jednak w dziedzinie życia ducho
wego wielu ludzi tak postępuje, spodziewa
jąc się, że przez samo chodzenie do kościoła staną się chrześcijanami. Kościół wprawdzie to nie garaż, ale człowiek duchowo martwy nie- V wiele więcej różni się od roweru. Nikt nigdy jeszcze nie stał się duchowo żywy przez samo tylko chodzenie (przebywanie) do kościoła. Zaw
sze i wszędzie, a więc i w kościele, tym który ożywia jest Bóg! On może ożywić człowieka i poza kościołem (przykład nawrócenie Saula pod Damaszkiem), ale potem wstawia go do żywego, Bożego organizmu jakim jest Kościół Jezusa Chrystusa. Jak więc stać się chrześcijaninem w sensie biblijnym?
Po odpowiedź na to ważne pytanie sięgnij
my do Słów Tego od którego Imienia uczniowie zostali nazwani chrześcijaninami, to znaczy do rozmowy Jezusa z Nikodemem z Ew. Jana r. 3 wiersze 3 i 5. Dodajmy do- tego, że ci którzy byli nazwani chrześcijaninami w Antiochii z .całą pewnością spełnili ten podstawowy waru
nek (z ew. Jana) aby mogli nazywać się chrze
ścijanami. Cóż więc takiego musimy uczynić aby stać się chrześcijanami?
W 3 wierszu czytamy: „Odpowiadając Je
zus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” . A na zadanie przez Nikodema pytanie (w. 4), Jezus wyjaśnia głę
biej kwestię nowego narodzenia — „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Króles
twa Bożego” (w. 5). Dla dalszego toku rozwa
żań musimy wziąć pod uwagę fakt, że Nikodem był człowiekiem religijnym, na pewno regu
larnie uczęszczającym do świątyni, dobrym oby
watelem, ojcem, mężem, sąsiadem a co najważ
niejsze nauczycielem zakonu (w. 10). Dla niego nie było absolutnie kwestii czy Bóg istnieje czy nie. On głęboko wierzył nie tylko w istnienie Boga, ale też w Jego ustawiczne działanie (w. 2).
Na pewno sam doświadczył nieraz w swoim osobistym czy rodzinnym życiu boskiej inter
wencji. Po ludzku mówiąc i zresztą zgodnie ze sposobem myślenia wielu chrześcijan, wystar
czyłoby gdyby Jezus powiedział mu: „Nikode
mie, wiem, że jesteś religijnym, uczciwym czło
wiekiem, znam Twoją wiarę w Boga Jahwe i twoje dobre uczynki, brakuje ci tylko jednego, musisz jeszcze uwierzyć we mnie jako Syna Bożego...” Po cóż religijnemu człowiekowi „ro
dzić się na nowo?” . Wystarczy jeśli tylko uczy
ni małą „poprawkę” w swojej dotychczasowej wierze!
Tymczasem Nikodem słyszy tak dziwnie brzmiące w jego uszach słowa: „musicie się na nowo narodzić” (w. 7). Tego Nikodem nie poj
muje i zadaje jeszcze jedno- pytanie:
„jakie to się stać może” ? (w. 9) Pytanie to z pewnością zadał sobie nie tylko Nikodem, zadaje sobie z pewnością tysiące, miliony po
bożnych, religijnych ludzi na całym świecie.
Jednakże to się stać może? Pośrednią odpowie-*
dzią na to pytanie są słowa z 8-go wiersza:
„W iatr wieje, dokąd chce i szum jego słyszysz;, ale nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie, tak jest z każdym który się narodził z Ducha.”
Nie znamy na ogół źródeł wiatru i jego kierun
ku (przynajmniej nie jest to znane dla człowie
ka nieobytego z mateorologią), znamy i do
świadczamy jednak,na sobie jego działanie i moc i wiemy, że siła wiatru może być tak wiel
ka, że nie oprze się jej nawet solidnie zbudo
wany gmach. Więcej, Pan Jezus powiedział ja
kie są Boże instrumenty i zarazem „łożysko”
w którym rodzi się nowy człowiek. A zapisane to jest w cytowanym wyżej wierszu 5-tym. Z tych dwóch wierszy, to znaczy z 3-go i 5-g'o wynika jasno, że bez nowo narodzenia, człowiek nie tylko nie może wejść do Królestwa Bożego ale nawet go widzieć nie może... Obywatelem i mieszkańcem Królestwa Bożego może być tyl
ko nowo narodzony człowiek. Można więc być nawet czynnym i gorliwym członkiem kościoła, a nie być obywatelem Królestwa Bożego, po prostu dlatego, że nie spełniło się wymaganego warunku — nowego narodzenia. Członkami koś
ciołów (jako organizacji) są ludzie zarówno nowo narodzeni jak i nie odrodzeni, ale członkami Królestwa Bożego są tylko ludzie nowo narodzeni. Innych po prostu Królestwo Boże nie przyjmuje. Kościoły, owszem..., przyj
mują i to bardzo chętnie, ale przez sieć Kró
lestwa Bożego nikt się nie przemknie, z całą swoją pobożnością i religijnością...
Wiemy więc już co jest „tworzywem” , z którego powstaje nowy człowiek: woda i Duch Święty. Woda jest symbolem Słowa Bożego.
Nikt nie może pokutować i nawrócić się bez słuchania Słowa Bożego, do pokuty nie koniecz
na jest znajomość całego Pisma Sw., wystarczy znać tylko jeden wiersz z Biblii, z; tej samej Ewangelii r. 3,16: „Albowiem tak Bóg świat umiłował, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy, nie zginął ale miał żywot wieczny.” Wystarczy go znać i być zba
wionym nie tylko dla tego, że ten wiersz jest
„soczewką” całego poselstwa Ewangelii, ale po
dobnie jak całe Pismo Św. i każde Jego słowo jest natchnione od Boga (2 Tym. 3,16), tak przez czytanie i słuchanie tego wiersza budzi się wiara (Rzym. 10,17), konieczna do zbawie
nia. Możemy również powiedzieć, że istotą nowo narodzenia się jest narodzenie się z Ducha i w duchu ludzkim (w. 6). Apostoł Paweł w Liście do Rzymian 8,9— 11 powiada: „A le w y nie jes
teście w ciele, lecz w duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto Ducha Chrys
tusowego nie ma, ten nie jest jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało- jest mart
we z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch tego, któ
ry Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was” . Tenże Apostoł w liście do- Efezjan r. 2 powiada, że
5
„byliśmy umarli przez upadki i grzechy nasze” , (w. 1). Fizycznie żyliśmy przecież i to dobrze nam się może powodziło, nawet mieliśmy „na dodatek” trochę religii, jednakże duchowo by
liśmy i jesteśmy (jeśli nie dożyliśmy nowo zro
dzenia) martwi. Nasz duch nie żyje „przez us
prawiedliwienie” .
Prawdziwe życie, a więc życie chrześcijań
skie zaczyna się z chwilą gdy „nas którzy by
liśmy umarli przez upadki, ożywił wraz z Chry
stusem” (w. 5). Nowo narodzenie, jak dowiadu
jemy się z dalszych wierszy tego rozdziału nie jest naszą zasługą, tak jak nie jest zasługą dziecka które rodzi się na świat... Człowiek nie może sobie powiedzieć lub pomyśleć: „Będę się starał o nowo narodzenie” (odrodzenie). Za
miast tego może powiedzieć: „Chciałbym prze
żyć nowo narodzenie z wody i z Ducha” , a je
śli naprawdę tego chce i modli się o to, Bóg na pewno w swej łasce daruje mu to przeżycie.
Nowo narodzone dziecię zaczyna rosnąć „ w łas
ce i poznaniu Pana Jezusa Chrystusa.” (2 Pio
tra 3,18).
Najpierw jednakże musi zaistnieć fakt na
rodzenia się, potem dopiero wzrost, a nigdy od
wrotnie. Przeżycie nowo narodzenia ma więc miejsce przede wszystkim w sferze duchowej (ducha) człowieka. Dotychczas „uśpiony” duch ludzki zostaje pobudzony przez Boga i zaczyna żyć nowym jakościowo życiem. Oczywiście duch ludzki nie jest zawieszony w próżni, wprost przeciwnie jest integralnie związany z całą oso
bowością człowieka i dlatego przeżycie nowo narodzenia aczkolwiek dokonuje się w duchu ludzkim, nie pozostaje bez wpływu na inne sfery osobowości człowieka, na jego uczucia, wolę i intelekt. Weźmy chociażby akt pokuty, który jest wstępnym etapem nawrócenia i odrodzenia. Bardzo dobrym i do
brze znanym nam przykładem z Nowego Testamentu będzie historia o marnotraw
nym synu, zapisana w Ew. Łukasza r. 15. W wierszu 17 czytamy, że Syn „wejrzał w siebie” . Każdy zrzesznik zanim zacznie pokutować mu
si „wejrzeć w siebie” — zobaczyć swój stan, tak jak on wygląda przed Bogiem. Dzieje się to najogólniej mówiąc w sferze intelektu człowie
ka (myśli, rozum). Dalej czytamy, że syn po
wiedział: (i tak uczynił) „wstanę i pójdę do oj
ca mego i powiem mu...” (w. 18), podjął więc decyzję. Stało się to w sferze woli człowieka...
Bez zdecydowanej woli podjęcia i wykonania właściwej decyzji, nie pomogłoby nic marno
trawnemu synowi tylko „wejrzenie w siebie” . Kiedy w końcu spotkał się z ojcem, z całą pew
nością nie mógł spokojnie wypowiedzieć słów pokuty, oczy jego napełniły się łzami, ogarnęło go wzruszenie a za chwilę wielka radość z po
wodu przebaczenia ojcowskiego. Działo się to z kolei w sferze uczuć. Był to cały akt pokuty, dziejący się w tych sferach osobowości człowie
ka. Tak winno wyglądać nawrócenie grzesznika, niezależnie od jego czasu (epoki w której żyje) miejsca i podchodzenia społecznego. W tym momencie marnotrawny syn przeżył nowróce- nie, stał się człowiekiem nawróconym. Z całą
pewnością przeżył również nowo narodzenie z wody i Ducha... Ten akt prawidłowej pokuty został zapieczętowany przez Boga zamieszkaniem Ducha Sw. w jego sercu (ożywieniem jego ducha do nowego życia, wiecznego). Gdybyśmy to chcieli wyrazić słowami Ap. Pawła powiedzielibyśmy, że syn marnotrawny nie tylko przeżył pokutę i na- , wrócenie, lecz stał się „umarły dla grzechu” a
„ży w y dla sprawiedliwości” (Rzymian 6,11).
Wraz z przeżyciem nowo zrodzenia stał się zu
pełnie nowym człowiekiem, stare rzeczy prze
minęły (przynajmniej te rzeczy, które czyniły go „marnotrawnym synem” ) a oto wszystkie nowymi się stały (2Kor. 5,17). Według słów Je
zusa zacytowanych na początku nin. artykułu taki człowiek, dopiero staje się obywatelem Królestwa Bożego, taki człowiek będzie widział Królestwo Boże, (Ew. Jana 3,3.5), a chyba tylko na tym człowiekowi zależy, a nie na formalnej przynależności do jakiegoś kościoła chrześcijań
skiego...? Oczywiście taki człowiek o czym też wspominaliśmy, winien nadal duchowo rosnąć...
Tak więc nie można mówić o dochodzeniu do „dojrzałego chrześcijaństwa” rozumiejąc to jako dążenie do nowo narodzenia (odrodzenia).
Jeśli można mówić o jakimś „dochodzeniu”, to tylko do chrześcijaństwa. Dotąd bowiem dopó
ki nie przeżyjemy nowo narodzenia (odrodze
nia), jesteśmy najwyżej dobrymi, uczciwymi, pobożnymi ludźmi, ale jeszcze nie chrześcijani
nami w sensie biblijnym. Nie dochodzi się do
„dojrzałego chrześcijaństwa”, lecz chrześcija
nin dochodzi do dojrzałości (Efez. 4,13.15).
Często bowiem bywa tak, że nie dochodzi
my do tej prostej prawdy biblijnej (i nie doży
wamy tego oczywiście), dlatego, że zbyt dużo czytamy ksiąg teologicznych, a za mało Biblii.
Do pewnego pastora protestanckiego przyszedł prosty parafian, który niedawno przeżył nawró
cenie, chciał więc podzielić się tym radosnym przeżyciem ze swoim pastorem i ewentualnie porozmawiać z nim na ten temat. Pastor cier
pliwie wysłuchał „podekscytowanego marzycie
la” i w końcu zapytał gościa, „no dobrze, a co pan czytał na ten temat, jak pan do tego do
szedł...? Jak to co, odpowiedział zdziwiony pa
rafian, Biblię! O..., odparł pastor, „gdybym ja tylko Biblię czytał już dawno bym się nawró
cił...” O to właśnie chodzi.
Na zakończenie warto jeszcze zaznaczyć, że są i tacy chrześcijanie, choć trudno tak ich naz
wać, (rekrutujący się zwłaszcza z kręgów nauki Świadków Jehowy ale nie tylko) którzy, ow
szem często nawet szermują słowem nawróce
nie. W rozmowie na temat nawrócenia „śmia
ło” twierdzą, że przeżyli nowo narodzenie... ale w dalszej rozmowie dowiadujemy się na czym owo narodzenie w ich wydaniu wygląda:.. Otóż przez spotkanie się z „prawdą” i przyjęcie
„prawdy” (to znaczy nauki Świadków) narodzili się na nowo... Innymi słowy pojmują nowo na
rodzenie jako przyjęcie przede wszystkim umy
słem pewnych twierdzeń za prawdę (w tym wypadku nauki Russla) i usiłowaniu prowa
dzenia życia według tych zasad.
Jednakże nowo narodzenie według Pisma Sw. to nie przyjęcie umysłem czy sercem (to znaczy uczuciami) pewnych prawd za swoje.
To nie zgoda w umyśle i uczuciach z twierdze
niami zawartymi w Biblii czy z wywodami ja
kiegoś nawet świętobliwego człowieka, to akt (wydarzenie) którego głównym sprawcą jest Bóg działający przez Ducha Sw. i człowiek, któ
ry jest podmiotem działania Bożego, przy czym ten akt nie musi zachodzić w ciągu minuty czy paru minut, może on trwać i dłużej.
Człowiek dożywający nowo narodzenia mo
że nie znać nawet dziesiątej części prawd Bo
żych zawartych w Biblii, a jednak być nowo narodzonym człowiekiem, jeśli tylko podda się pod przekształcające działanie Ducha Sw. I od
wrotnie człowiek może znać całą Biblię na pa
mięć, zgadzać się ze wszystkim co jest w niej napisane, więcej „zażarcie” głosić poselstwo bi
blijne, a jednak nie być odrodzonym człowie
kiem, to znaczy nie być obywatelem Królestwa Niebios. I tacy ludzie, o których parę wierszy wyżej wspomniałem, rzeczywiście „zażarcie”
głoszą, ale sami nawet nie wiedzą czy znajdą się wśród „144 tysięcy wybranych...”
Co za godna pożałowania sytuacja człowie
ka, który wierzy w to co Biblia mówi, głosi (mniej lub bardziej poprawnie) ją, stara się we
dług niej żyć i nie wie czy znajdzie się w Kró
lestwie Bożym, a tymczasem Biblia, jest pełna obietnic Bożych odnośnie naszego zbawienia, ale dla tych przede wszystkim, którzy narodzą
się „z wody i Ducha.” .
Czy jesteś, drogi czytelniku, Chrześcijani
nem w sensie biblijnym? Jeśli nie, to możesz i powinieneś nim się stać, a droga do tego pro
wadzi wyłącznie przez pokutę, nawrócenie i nowo narodzenie .(odrodzenie).
Jan Tołwiński
BIBLIA I TEOLOGIA
Królestwo Boże i służba Jezusowa
W P R O W A D Z E N IE DO T E O L O G II N O W E G O T E S T A M E N T U (1)
B ib lia jest K sięgą Ludu Bożego. Jeżeli jednak zechcemy się posłużyć określeniem dynamicznym, to powiem y, że B iblia jest K s i ę g ą D w u E x o d u - s ó w (Dwu W yjść).
Stary Testament przedstawia d zieje w ybrania B o
żego w stosunku do Izraela, który m iał stać się Jego ludem, Ludem Bożym. Opisuje w yzw olen ie i w y p ro wadzenie Izra elitó w przez Boga z egipskiego domu n ie
w o li pod w odzą M ojżesza i zaw arcie z nim i na górze Synaj Przym ierza, dzięki którem u stali się oni Ludem Bożym. B yło to P ierw sze W yjście. D a lej: znajdziem y tam opis kierow ania przez Boga losem tego ludu w ciągu kolejnych stuleci za pośrednictwem „Jego sług
— proroków ” , ćw iczenie i sposobienie tego ludu za po
mocą błogosław ieństw i sądu do wyższych celów, i w re szcie zaszczepienie w jego sercu nadziei nadejścia Dnia, kiedy Jego łaska zostanie ukoronowana szczęśliwym bytowaniem w Eonie Mesjańskim.
N o w y Testament stanowi opowieść o spełnieniu się Bożego Planu Odkupienia. Opow iada o tym, jak to Bóg w yp ełn ił i w ykonał S w ój plan zbawienia, posy
łając Syna Swego, Mesjasza, i zapoczątkowując S w oje panowanie, S w oje K rólestw o w służbie, śmierci i zm artwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jest to Drugi Exodus, Drugie W yjście (por. L k 9, 31). T o w ydarzenie można nazwać „Faktem Chrystusowym ” . P od określe
niem tym rozumieć będziem y całość tego, co łączy się z przyjściem Jezusa Chrystusa, z Jego słow am i i c zy nami, a także ze zm artwychwstaniem , zesłaniem Du
cha Św iętego i stw orzeniem N ow ego Izraela, który stać się m iał Kościołam Powszechnym .
A jeże li zapytają nas, dlaczego w taki sposób chce
my traktować Biblię, musimy odpowiedzieć, że jest to sposób najlepszy, że jest to interpretacja nie do oba
lenia. Jest to interpretacja Pańska. Tak właśnie Jezus
w id ział całą historię odkupienia — ja k świadczy Jego przypowieść, podobieństwo o dzierżawcach w innicy (M k 12, 4—-12). T ylk o wtedy, gdy w ten sposób właśnie traktujem y i czytam y Biblię, m ożem y poważnie po
traktować słowa Jezusa: „N ie sądźcie, że przyszedłem, aby rozw iązać zakon albo proroków ; nie przyszedłem rozwiązać, lecz w yp ełn ić” (M t 5, 17).
T ło historyczne Faktu Chrystusowego można od
notować krótko. Rozpoczyna się on od chrztu udzie
lonego w nurtach rzeki Jordan przez Jana, syna Za- chariaszowego. D zieje się to w połow ie rządów cesarza rzym skiego Tyberiusza. W gronie przyjm ujących chrzest znajdow ał się człow iek znany powszechnie ja ko Jezus z Nazaretu, a czasami jako syn M arii. U ro
dzony w Betlejem , na terenie Judei, ok. 6 roku przed Chrystusem (w edług obecnej rachuby czasu), za pano
wania cesarza Augusta, w okresie P a x Romana (poko
ju rzym skiego), w ych ow yw a ł się On w Nazarecie, w Galilei, towarzysząc swym rodzicom w pielgrzym kach na święta do Jerozolim y i ucząc się zawodu cieśli. W ie my, że jako m łodzieniec zyskał sobie rozgłos dzięki sw ej biegłości w objaśnianiu i wykładaniu Pisma. A z Jego dalszych słów i zw ycza jó w wnioskujem y, że — m im o przyjacielskiego do wszystkich stosunku — m i
łow ał On najbardziej samotne rozmyślania, m edytacje i m od litw y gdzieś z dala od ludzi, w ustroniu i w odosobnieniu. G dy um ierał w ielk i August w roku 14 po Chrystusie (w edług dzisiejszej rachuby czasu), mu
siał On m ieć około dwudziestu lat. N iew ątpliw ie, wieść o śm ierci cesarza zm artw iła w ielu współczesnych Mu ludzi; obawiano się, że oto skończyć się m oże epoka augustiańskiego pokoju i ładu w państwie. A le Jezus rozm yślał o innym pokoju i o innym państwie, a także o zbliżaniu się Jego własnego czasu. I gdy kilkanaście lat potem długo m ilczany głos proroctwa, wychodzą
7
cy z ust Jana Chrzciciela, rozległ się na pustyni ju- dejskiej, Jezus w ied ział już, że czas Jego nadszedł.
Udał się w ięc z Nazaretu nad rzekę Jordan, aby p rzy
jąć chrzest z rąk Jana i rozpocząć S w oją służbę, w czasie której m iał głosić K rólestw o potężniejsze od Rzym u i m ów ić o zbaw ieniu świata nie przez człow ie
ka, który — ja k August czy Tyberiusz — stał się b o
giem, lecz na od w rót: przez Boga, który stał się czło
wiekiem . A poniew aż On sam b ył tym Człowiekiem , to scena została przygotow ana dla drugiego i w iększe
go W yjścia (Exodusu)...
*
„F ak t Chrystusowy” w ym aga studium nad K ró le stwem i nad M esjaszem w św ietle E w an gelii synopty
cznych. Dlaczego w yłączam y z naszego studium C zw ar
tą E w angelię? N ie z tego bynajm niej powodu, że od
rzucamy je j interpretację teologiczną jako nie posia
dającą żadnego zw iązku z faktam i “historyczn ym i! W ie rzym y bowiem , że E w angelią w edług Jana zaw iera zna
cznie w ięcej rzetelnej i dobrej historii niż by tego je j opis wym agał. W idać jednak pew ną różnicę m iędzy Czw artą E w angelią a pierw szym i trzema. M ożna tę widoczną różnicę określić m niej w ięcej tak: podczas gdy synoptycy osadzają teologię w ramach historycz
nych, to Jan osadza historię w ramach teologicznych.
Świadectw em tego jest P rolog do E w an gelii Jana. Jest to być może różnica li tylko stopnia, ale jest to różnica rzeczywista i to uspraw iedliw ić pow inno zaliczenie przez nas E w angelii Janowej do In terpretacji Faktu Chrystusowego.
Jeżeli zaś idzie o E w angelie synoptyczne, to traktu
jem y je jako wiarygodne, rzetelne dokumenty histo
ryczne. Odrzucamy radykalne w nioski takich k rytyk ów jak R u dolf Bultmann, teolog niemiecki. W krajach cy
w ilizow anych obow iązuje zasada prawna, że człow iek jest niew inny tak długo, dopóki nie udowodni mu się winy. Podobnie i m y m am y p raw o traktow ać słowa i czyny przypisyw ane Jezusowi przez synoptyków jako autentyczne, dopóki nie przedstawi się argumentów, które w ykazałyby w sposób zasadniczy, że autentycz
nymi nie są.
•
Paradoks tkw i głęboko w samym sercu Ewangelii.
Jest to paradoks samej relacji m iędzy K rólestw em B o
żym a służbą Jezusa. I całe nasze zrozum ienie całego Now ego Testamentu zależy od zrozum ienia tego w ła śnie paradoksu.
Jaki temat dom inuje w Ewangeliach synoptycznych?
Specjaliści się zgodzą, że na pytanie to praw idłow a bę
dzie tylko jedna odpowiedź: K rólestw o Boże. O d tego tematu Jezus rozpoczął sw oją pracę kaznodziejską. Jest to temat przypow ieści Jezusa. Jest to w reszcie temat Jego m ow y podczas Ostatniej W ieczerzy. Jezus żyje, pracuje i umiera z myślą o K ró lestw ie Bożym.
Zw róćm y uw agę na najw cześniejszą z Ewangelii, na Ew angelię w edług Marka. M arek po zrelacjono
waniu m isji Jana Chrzciciela zaczyna opowiadać nam o tym, jak Jezus udał się do G a lilei i głosił „n a d ej
ście K rólestw a B ożego” . A jednak, jak czytamy, histo
ria, którą on odsłania, jest historią człowieka, Jezusa z Nazaretu, który sam siebie nazyw a „Synem Czło
w ieczym ” , kładąc w ten sposób w yraźn y nacisk na swe człowieczeństwo. Ten Jezus, ochrzczony przez Jana, roz
poczyna kazanie, nauczanie i uzdrawianie, n ajp ierw w
synagogach, a następnie nad brzegam i jeziora w G ali
lei, aż zyskuje tak w ielk i rozgłos — po nakarmieniu rzeszy głodnych na pustej przestrzeni — że lud chce Go obwołać królem (por. Jan 6, 15. Jan w yraża explicite to, co jest zaw arte implicite w opowieści M arka). IZ tą też chw ilą — z niezbyt jasnego powodu — Jezus w y rusza z G alilei, kierując się ku północno-zachodniej granicy Palestyny. A kiedy powraca do okolic Cezarei F ilip ow ej, dochodzi tam do poufnej rozm ow y między N im a Jego dwunastoma uczniami. Tem atem tej roz
m ow y jest Mesjasz, Syn Człowieczy, oraz Jego śmierć.
W sześć dni później następuje tajem nicze wydarzenie na szczycie góry. Potem , ja k gdyby pow ziąw szy nieod
w ołalne postanowienie, Jezus wyrusza w raz ze swymi uczniami do Judei, udaje się do Jerozolim y. Tam około czasu Paschy aresztują Go w rogow ie. Zostaje osadzony, skazany na śmierć i ukrzyżowany. Jeden z Dwunastu zdradził Go. W kilka dni później p rzyjaciele U krzyżo
wanego oznajm iają, że On zm artwychwstał.
Tak brzm i opowieść Marka. W ja k i sposób można ją uznać za opowieść o K ró lestw ie Bożym ? Sam zw rot sugeruje, że w szelka moc i chwała Boża ukazała się ludziom w taki w łaśnie królew ski sposób, ażeby każdy m ógł u tw ierdzić się w przekonaniu, że jest On B o
giem. A le m y w id zim y Go jako proroka galilejskiego, który głosi praw dę tak ja k ją pojm uje i opieczętowuje sw e św iadectw o k rw ią swego własnego życia, podob
nie ja k to przed N im czyniło w ielu proroków żyd ow skich. Czym w ięc w yjaśnić tan paradoks, w jaki spo
sób to uczynić? Czy będzie przekonyw ującym tw ier
dzić, że życie tego proroka galilejskiego jest K ró le stwem B ożym ?
Oczywiście, nasze pierw sze czytanie tekstu jest po
w ierzchow ne i niew spółm ierne do jego treści. Opuści
liśm y w iele rzeczy w opowieści — takich ja k samo poczęcie i jego głębokie znaczenie — bez których trud
no nam w sposób w łaściw y zrozum ieć tę opowieść.
Spróbujm y w ięc uczynić to jeszcze raz, koncentrując tym razem uw agę i nasz w ysiłek na potrzebie zrozu
m ienia tych rzeczy.
I
Z acznijm y od chrztu Jezusa. Opowieść o tym, co przeżył Jezus w Jordanie, podobnie ja k opowieść o od
parciu kuszenia przez szatana, musiała dotrzeć do ucz- niów z ust samego Jezusa. Zgodnie bow iem z relacją Marka, nikt nigdy nie w id zia ł tego ani nie słyszał o tych ważnych przecież wydarzeniach. O jak ie w yd a
rzenia chodzi? P o pierwsze, chodzi o głos z nieba, który usłyszał Jezus po w yjściu z w ody: „T y ś jest Syn mój um iłowany, którego sobie upodobałem” . Są to wysoce znamienne i znaczące słowa, jeżeli uświadom im y sobie, że pochodzą one z Psalm u 2,7 oraz z K sięgi Izajasza 42,1. P ierw sze źródło — to form uła koronacyjna M es
jańskiego K ró la Izraela, drugie — to form uła w y święcenia Sługi Pana. T o znamienne zastosowanie znaczeń nie może być czymś przypadkowym . Jezus w id ział siebie, sw oje życie i sw oją przyszłość, w roli M esjańskiego K ró la i pokornego Sługi Pana. W czasie chrztu Jezus był świadom y tego, że został nazwany Bogiem w tym celu, by stał się Sługą-M esjaszem , że
„u rodził się po- to, aby cierpieć, że urodził się królem ” . Innym n iezw ykłym w ydarzeniem w czasie chrztu Jezusa była Jego w izja Ducha Bożego zstępująca na
Niego. I znowu przypom inam y sobie postać Sługi Iza - jaszowego: „Natchnąłem go m oim Duchem” (Izaj. 42,1).
Co oznacza to zstąpienie Ducha? Znaczy to, że począw szy od tej chw ili Jezus w iedział, że został „pom azany Duchem” (por. Ł k 4,18 cyt. Izaj. 61,1). Jesteśmy skłon
ni rozmyślać o Duchu Ś w iętym jako o ożyw iającym świetle; Pism o ;§więte traktuje Ducha jako twórczą, wszechpotężną moc, w której Bóg działa. Dlatego też zstąpienie Ducha znaczy wyposażenie w boską moc, siłę. Tutaj właśnie m am y klucz do tajem nicy autory
tetu, władzy, mocy, które tow arzyszyły Jego słowom i czynom.
Gdybyśm y chcieli zamknąć znaczenie całego tego zdarzenia w jednym zdaniu, to brzm iałoby ono nastę
pująco: W yśw ięcenie Sługi-Mesjasza.
I I
Pozostawiając na boku scenę kuszenia (podczas trzech kuszeń szatan proponuje M esjaszowi, by w tej lub innej form ie zajął centralne miejsce. I za każdym razem Jezus umieszcza w centralnym punkcie Boga.
Im plikacja tego jest jasna: nawet sam M esjasz jest tylko Sługą Boga. R zeczyw iście, będąc Mesjaszem, musi być przede wszystkim Sługą Boga) przestudiujm y następujące słowa, którym i Jezus zapoczątkował sw oją służbę w G a lilei: „W y p e łn ił się czas i przybliżyło się K rólestw o Boże, upam iętajcie się i w ierzcie E w an
g elii” (M k 1,15). Są to słowa wstrząsające, jeże li je praw idłow o zrozumiemy. Stanowią one proklam ację te
go, że ludzie żyją w całkow icie niepow tarzalnej chw ili dziejów, historii, i że Bóg rozpoczyna now ą erę w dziedzinie swoich stosunków z ludźmi.
S łow o greckie „kairos” tłumaczone jako „czas” , oznacza tu czas wyznaczony. Jaki to czas w Bożych planach jest tym wyznaczonym czasem? N aw iązyw an ie w tym kontekście do R ządów Bożych i Dobrej N ow in y (Ew angelii) w ykazuje, że chodzi o ten sam czas, o któ
rym m ów i prorok Izajasz w 52,7 (por. Izaj. 40,9). Przed półtysiącleciem Izajasz w B abilonie przepow iedział po
w rót z W ygnania. W id ział on sw ój lud w kraczający tryum falnie do Jerozolim y, z Bogiem pośród siebie i z heroldem zwiastującym Dobre Wieści.
Jak m iłe są na górach nogi tego, który zw iastuje radosną wieść,
który ogłasza pokój, który zw iastuje dobro, k tóry ogłasza zbawienie,
k tóry m ów i do Syjonu:
T w ó j Bóg jest królem,
Izajasz oczekiwał, że ten dzień R ządów Bożych na
stąpi wkrótce. Jednakże zgodnie z Planem Boga stru
mień tej w ielk iej nadziei płynął pod ziem ią przez pięć stuleci zanim ten w yznaczony czas w pełni nastąpił.
Stało się to za panowania cesarza rzym skiego Tybe- riusza, kiedy to Jezus p o ja w ił się w G alilei, m ów iąc:
Nadszedł czas, o którym prorokow ał Izajasz. Bóg za
czął panowanie!
I I I
R ozw ażm y teraz Służbę Jezusa w G alilei. Skłonni jesteśmy myśleć o niej jako o okresie spokojnego nau
czania i w ygłaszania kazań, okresie żyw o kontrastu
jącym z późniejszą działalnością Jezusa w Judei, kiedy to zm ierzał On w kierunku K rzy ża — cza sem : Jego męki, który rów nie dobrze m ożem y nazwać Jego C zy
nem. A le opacznię pojm ujem y ten w cześniejszy okres,
jeżeli w yobrażam y go sobie w yłącznie jako czas poko
jo w e j pracy duszpasterkiej, kiedy to olśniewająca mą
drość Nauczyciela m iała za swe tło pachnące kw iaty i śpiewające ptaki galilejskie. Obraz taki uzyskujemy wtedy, gdy pom ijam y lub pom niejszam y rolę cudów i gdy interpretujem y przypow ieści Jezusa jako pełne czasu historie zaw ierające powszechnie zrozum iały sens moralny, tracąc z pola w idzen ia eschatologiczny w y m iar ich tajem nicy, ich głębi. M usim y jednak pamiętać, że była to w ojn a przeciw ko siłom zła, wojna, którą On prow adził dla nas. Pow inniśm y dynamicznie, a nie sta
tycznie przedstawiać sobie obraz Służby Jezusa w Ga:- lilei. I bardziej polem icznie niż duszpastersko. Jezus nie pow iedział: „O to przyszedłem nauczać” , ale p ow ie
dział ra c z e j: „O gień przyszedłem rzucić na ziem ię” . W yrażają w iern ie ten zamysł Jego własne słowa.
Rozpoczyna sw oją służbę od oznajmienia, że został posłany aby „ogłosił jeńcom w yzw o len ie” (Ł k 4,18).
P rzyrów n u je swą m isję do w iązania silnego m ęża (dia
bła) przez jeszcze silniejszego (Ł k 11,21). Do powraca
jących Siedem dziesięciu w oła: „W idziałem , ja k szatan, n iby błyskawica, spadł z nieba” (Ł k 10,18). P rzyp o w ie
ści Jezusa są orężem wojennym , a Jego „m ocarne czy
ny” — znakami, że toczy się ciężka bitw a z potężnymi siłami zła. A przez cały ten okres Jego Służby daje się wyczuć nutę straszliwego pośpiechu, pewności na
dejścia czegoś strasznego. Spraw ia to wrażenie, jak gdyby zaw isł nad „tym pokoleniem ” jakiś kryzys, k ry
zys błogosławieństwa lub sądu (Ł k 12,49— 59; 13,1— 5).
T ylk o tak patrząc na galilejski okres Służby, w i
dzieć go będziem y praw idłow o. W yłon i się z niego au
tentyczny obraz G łów nej Postaci tej kampanii, różny od sylw etki wysoko uduchowionego nauczyciela, cier
p liw ie w ykładającego tłumom zaw iłości sw ojej prawdy, sw ojej ponadczasowej mądrości. Będzie to obraz pełen siły, obraz Syna Bożego, uzbrojonego w moc i potęgę swego Ojca, kierującego atak na diabła i na jego za
stępcy, przeciw staw iającego się czynom i dziełom dia
belskim, w zyw ającego w reszcie ludzi, aby opow iedzieli się, po której stronie barykady zdecydują się zająć sta
nowiska bojow e. „Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do K rólestw a B o
żego” (Ł k 9,62). „N iech umarli grzeb ią umarłych sw o
ich, lecz ty idź i głoś K rólestw o Boże” (Ł k 9,60). „ K r ó lestw o Boże jest pośród was” (Ł k 17,21). „K rólestw o Boże doznaje gw ałtu” (M t 11,12). „Jeżeli natomiast Ja palcem B ożym w ypędzam demony, zaiste przyszło już do was K rólestw o B oże” (Ł k 11,20). „O to wypędzam demony i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia skończę” (Ł k 13,32).
D latego nasze trzecie rozważanie ukazuje nam K rólestw o Boże jako w ojn ę z królestw em zła, w ojn ę pod w odzą Jezusa. Patrząc wstecz, z perspektywy w ielu lat, na okres służby Jezusa, Jan w yra ził to nawet w następujący sposób: „Syn Boży na to się obja
w ił, aby zniw eczyć dzieła diabelskie” (1 Jan 3,8).
IV
Przen ieśm y się teraz do Cezarei F ilip o w ej (M k 8,27— 33). K ulm inacyjnym punktem służby była tzw.
„galilejsk a W ieczerza Pańska” (cudowne nakarmienie tłum ów), podczas której ogólne podniecenie doszło do zenitu. M oże w łaśnie z tego powodu zaraz potem, nie chcąc aby entuzjazm Jego przyjaciół urósł do niebez
piecznych rozm iarów, Jezus w yru szył ku północnoza-^
chodniej granicy Palestyny (M k 7,24). A le bitwa! roż-
V 9