• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 3, nr 34 (31 października 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 3, nr 34 (31 października 1828)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

w PIĄ T E K , dnia 3l . Października 1828* roku*

M A Ł G O R Z A T A Z E M B O C K A . P o w i e ś ć o s n o w y h i s t o r y c z n e j .

Z e w szy stk ich rod zaiów szczę ścia , p o ży ­ cie dom ow e z osobą godną wzaiem nej m iłości i szacu n ku , z lu b ą to w a rzyszk ą w esela ji sm u­

t k u , iest n ajw iększem , najmilszym najpoźądań- szem. Zaiste zgodność sposobu m yślenia, u czu ć i godność postępow ania, znoszenie łagodne sła­

bości kochanej osoby, w każdej dobie rada, pociecha i w sp a rc ie , oto są najchlubniejsze ow oce stanu iak i po w szystk ie w ie k i mniej lu b w ięcćj szan ow an o, którem u iednakźe dopiero w yd oskon alo n a i czysta moralność ch rześciań' skiej religji szan ow n ą w ażność nadała. N ie będziem y tu rozbierali iak dalece p raw a św ie­

c k ie zew n ętrzn ą form ę u św iętn iły lu b uświę*

(2)

50

tnić mogą ten z w ią z e k : to ty lk o p o w iem y źe starożytność która w nim zm ysłow ość p ra w ie m iała na celu , nie podaie nam tyle szlache­

tn y ch p rzy k ła d ó w cnot m ałżeńskich i h ero izm u , k tó ry z nich bierze początek, ile czasy w któ­

r y c h święta nauka odkupiciela świata przez usta pośredników m iędzy niebem i ziem ią, te szanow ne ślu b y stałą p rzysięgą zw ią za ła . Ie- dnym z p rzy k ła d ó w m ogących poprzeć zdanie to , xięgą d zieió w późniejszych stw ierdzone nie­

ch aj będzie heroiczna stałość M ałgorzaty Zem- b o c k ie j.

Za B olesław a II. przezw anego śm iałym żył n ieiaki M iko łaj z Zem bocina w e w si dziedzicznej tego nazw iska o milę od P roszow ic niegdyś w M ałejpolsce a dziś w W o ie w ó d z tw ie K rakow - skiem będącćj. T en za radą sędziw ego ojca i m atki podeszłej, zaślubił Sobie rzadkiej pod­

ó w czas piękności M ałgorzatę h e rb u Strzemień- c z y k , której szanownego n a z w is k a , dzieiopiso- w ie nasi z w ielką dokładnością o szyk u boiów i in n ych mnićj w ażn ych dla ludzkości rzeczach p r a w ią c y , z żalem i szkodą potom nych docho­

w a ć zaniedbali. K ilk a lat m łodzi m ałżonkow ie p rzep ęd zili w tk liw ej m iłości w zgodzie uprzej­

mej w zaiem nie sobą z a ję c i, kochani od w szy­

stkich , będęc dla in n ych w zorem słodkiego po­

ż y c ia , szczęściem dla siebie a ied yn ą pociechą dla rod zicó w k tó ry ch im niebo zd row iem i czer- stw ością darzyło. C i zaś zbow iązali sobie dzie­

c i a b y ich n ieopuszczały do śm ierci, zw łaszcza źe M ikołaj b y ł iedynakiem i dziedzicem pię­

k n y c h w ło ści Zem bocina. O toczeni szanowne'm i gościnnem sąsie d ztw e m ,-lu b ili iednak częścićj przestaw ać na własnem to w a rzy stw ie w którem

(3)

— 51 —

z p rzyk ład n ą źyią c wzajem nością i w ździękiem ob cow an ia, n iew yczerp an e źrodło za b a w y i sło­

d y c z y mieli. Stąd cała okolica n a zy w a ła ich w zorem fam ilijnego p ożycia.

P o d eszły w latach o jciec M ikołaia b y ł o b y ­ w atelem nieskażonej poczciw ości i p ow szechne­

go szacunku nabytego w alecznością w m łodszych la ta c h , a później p rzez miłość kraiu , dobroczyn - ność i miłe każdego uięcie. Z m łodzieńczym p raw ie zapałem k o ch a ł Swoią m ałżonkę a ta pow ażna niewiasta, od syna tk liw ie kochana,, w ielbiona od sąsiadów, od poddanych matką na­

z y w a n a , ciągle m ężow i sw em u o kazyw ała uj- m uiącą m iłość, p rzy w iązanie i skromną uległość.

N ig d y na ich tw a rza ch nie w idziano poważnej oziębło ści, s k u tk u w ygaszo n ych i w in ą n iero ­ zw ażn ej m łodości p rzytęp io n ych u czu ć słod­

kiego w zruszenia; w esołość ożyw iała ich o czy i serca, ogień żyw o ści okraszał ich zajm uiące ro zm o w y i zdaw ało się źe im sp raw ied liw e nieba w nagrodę cnot i p rzykład n ego życia, W szelki ciężar starości o d ję ły , a b y się stali d o w o d e m , źe młodość przepędzona ch w aleb n ie, w ie d zie za sobą k w itn ą cą i niczem n ie p rzy k rą sędziw ość.

T ak ie w z o ry maiąc przed oczym a, m łode m ałżeństwo którego uczuciam i w y b ó r kierow ał,' którem u pierw sze lata w dom u c n o tliw y ch u p ły n ę ły ro d z ic ó w , postęp ow ało na drodze staropolskiej praw ości. M ikołaia b e z lubej M a ł­

go rzaty, M ałgorzaty b ez drogiego ićj M ikołaia nigdzie nie w id zian o , a gd y konieczność ze sm u­

tkiem obojga, ro złą czyła ich na czas niedłngi w te d y M ałgosia, (tak ią b ow iem w starożytnej prostocie n a z y w a ł M ikołaj) na k ro k nie opuśpi-

(4)

ła sę d ziw y ch moza r o d z icó w ; iu ź pomagała im w gospod arstw ie, iu ź baw iła oboie czytaniem x ią ź e k iakie na ów czas w n iew ielkiej liczb ie i to naboźnćj treści m iew ano po dom ach śla- ch eck ich .

W tem R u s c y X iążęta syn ow ie W ło d zi?

m ierzą W ielk ieg o w y p ę d za ią z Państwa Izasła- w a brata sw ego, którem u w podziale dostał się K iió w w bogactw a zam ożny i lu d n y. S k r z y ­ w d zo n y Izasław niepróźno błaga o pom oc w a ­ lecznego K róla B ohatyra. Skoro w ieść o w y ­ p ra w ie na K iió w rozeszła się w P olsce, ocho­

cza m łodzież dobrow oln ie się zbiera pod B ole­

sła w a chorągw ie. M ikołaj k tó ry dotąd spokoj­

nie trud n ił się dom owem i spraw am i, p oczu ł w sobie ducha rycerskiego i sąd ził, źe njetyl- k o m aiątku o jc a , ale i s ła w y iego dziedzicem b y d ź pow in ien . l u z on daw n iej to w a rzyszył m łodem u K ró lo w i na w ojnie p rzeciw M orawcom i Prussom , hełm i zbroia które nad iego łożem iako najmilsza pamiątka m ęztw a w kom nacie w isia ły , b y ły dla niego najw ym ow niejszem w e ­ zw aniem ab y staw ał w bratn ich szeregach;

zd aw ało m u się źe w e dnie i w n o cy brzm ią hesłem w a le c zn y ch ; do broni! do b r o n i!..N ie - spokojność iego nie uszła baczności M ałgorzaty:

„ D rogi M ik o ła iu , rzekła czule i ła g o d n ie , ty u k r y w a s z przedem ną w ielkie zam iary, oko two- ie nieśmiałe czasem, ustrzegą się spotkać p rze­

n ik liw ą zrzenicę kochaiącej i kochanej m ałżon­

ki. P ow ied z i od k ryj p rzyczyn ę. T o serce dla ciebie ied yn ie b iiące podzieli z tobą troski i sm utek.’’

D łu g o w ah a ł się M ikołaj, nareszcie znie­

w o lo n y u w agam i ob ecn ych ro d zicó w i żon y

(5)

— 53 —

tak iej z boiaźnią sw oią taiem nicę odkryw a*

, , K ochana M a łg o rza to ! daw no mi serce w y r z u . cało tę samotność m y ś li, ale raz się o d w a ż y , w s z y na utaienie zam iaru chociaż w iele cier- p ia łe m , troskliw ie strzegłem się w y d a d ź . Oto kró l i ojczyzna w z y w a na pole s ła w y . T y s ią ­ ce r y c e r z y biegnie dobiiać się la u ró w : op u.

szczaią o jcó w i m atk i, żony i d z ie c i, a b y po­

w ię k s z y ć ch w a łę spólnćj m atki o jczy zn y , I a f to ieden m ów iłem do sie b ie , n ie czu ły na ch lu ­ b ę w a w rz y n ó w i odgłosy nieśmiertelnej s ła w y nie opuszczę dom ow ego zacisza, i stanę się go.

dn ym w y r z u tó w iako w y ro d n y P o la k ; ia nie p o w ró cę na łono lubej żony i ro d zicó w z p e ł.

nością c h w a ły rycerskiej i d zieł w ielk ich pa­

m ią tk ą? T a k ie m yśli zajm ow ały dotąd niepe­

w n y mój u m ysł. T y ś p rzerw ała moie m ilczę*

nie. T o mam za w ro ź b ę szczęśliw ego sku tku w y p r a w y . T y sarna rozw iązałaś mi usta, a p rzez ciebie tak ie s t, nie w ą tp ię , p rzez cieb ie mó­

w iła spólna ojczyzn a. R odzice k o ch a n i! daj­

cie m i w asze błogosław ień stw o a ty M ałgorza­

to , t y n ajp ierw sza, uściśnij p raw ego syna oj­

c z y z n y i pożegnaj go w nadziei że p o w ró ci do ciebie godniejszy tw oiej m iłości, bo ią na oł­

tarzu c h w a ły naddziadów lauram i u w ie c zn ił.”

Iakieź b y ły w te d y sło w a ojca M ik o łaia M atki i żony? C z y zaklęciem i łzam i starali się go od- w ieśd ź od zam iaru. N ie, bo d u ch ry ce rstw a b y ł ieszcze iskrą o ży w ia ią cą d a w n y ch p o la k ó w ; on iako pierw otn a istota w ch o d ził w skład ich życia, ro zrad zał w nich w ielk ie uczu cia i w ogó­

le n a w e t unosił często za daleko w o ie n n y za­

pał o jcó w n a s z y c h , zw yczaiem Całej p ra w ie ow oczesnćj E u ro p y . A lubo u nas n igd y p łeć piękna nie m iała sw o ich r y c e r z y w ścisłem

(6)

54

znaczeniu tego w y r a z u , i nigdy dla ićj w d zię ­ k ó w p rzygó d nie szukan o, zawsze iednak bo- h a ty r k tó ry za ojczyznę blizny odnosił, b y ł mi­

ły dla P o lek ch o ćb y m iłości najpoźądańsze na- dzieie \vrózył w iek iego. T a k n aw et ą ęd ziw y C h o d k iew icz na krótko przed zgonem poślubił sobie młodą i nadobną A nnę X iężniczkę z Ostro­

ga. —*■ S koro nadeszła smutna rozstania się chwila* od stóp do głó w u zbroion y M ikołaj staie przed lu b ą i rodzicami. Sciśnienie serca w ię z i m u głos w piersiach, poruszóne usta ia- k o b y ścię c ie m 'k rw i rażone nic m ów ić nie mo­

gą. W re sz c ie te słow a p rze ry w an e w yd aią :

„N ajd różśza żegnam cię odbierz i daj mi tkli­

w e uściśnienie.... W boiach pom iędzy gradem p o cisk ó w imie i pamięć tw oia będzie dla mnie ’

tarczą i hasłem z w ycię stw a ... B&g i spraw a do­

b ra!... miej ze m nąnie w zruszoną nicZem otu­

chę.., N iech sław a i potęga naszego M onarchy będzie dla ciebie pew ną rękojm ią moiego po-»

w rotu a p ociech y tw oiej” ... Uścisnęli się czule kilk a razy a płacz nie dał przem ów ić M ałgorza­

cie.— K ie d y tak W rzew nem obięciu zostaią, łza­

mi zalany o jciec M ikołaja w ten sposób do sy ­ na za siebie i m atkę przem aw ia. ,,M ik o łaiu w i­

dzę ż e ! B óg natchnął cię św iętym zapałem .

•Z błogosław ieństwem ojcow skieru śpiesz m iędzy ziom ków szeregi. N iech te łz y które są d łu ­ giem n a tu ry , którem i zlewam tw oie oblicze najdroższy s y n u , będą dla ciebie upom inkiem zach ow uiącym pamięć sędziwego ojca i M atki.

N iech to przecie nie osłabi tw ego ducha r y c e r­

sk ieg o , m ęztwem iedynie możesz się zachow ać, sobi<2 i. ojczyźnie zjednać nieśmiertelną sław ę.

Na te b lizn y k tó re za nią odniosłem , zaklinam cię, nieoszczędzaj dla niej k r w i i tw ego m ęztwa,

(7)

—- 55

a ieżeli los B o iu , iezeli B óg łask a w y ocali dni tw o ie pośpiesz i zw y c ię ż k ą ręk ą domknij po­

w ie k starca.... N a m iłość żon y, na łz y i boleści m atk i!.... T u , ro zrzew n ien ie p rzerw a ło mu sło­

w a , u c a ło w a ł syna dał m u ostatnie iiściśnienie znakiem k rz y ż a Ś w iętego przeżegnał w staro- św ieck ićj tk liw ćj pobożności i u p ro w a d ził za so­

b ą om dlałe n iew iasty.

.

(D okończenie w naatępuiącem Numerze,) A

1

■ ■ ■ ■■■■ m

7*w«r

Początki miłości.

Co się gwałtownie w piersiach unosi ? Co się bez broni pokonać daie ? Co tak nadziei wonią się wznosi, Ze mu godzina chwilą się staie?

Co nas połączą chociaż z daleka ?

Serce człowieka!

'Wciąż tęskni, szuka, i raz znajduie T ę , co dla niego wzaięmność czuie;

Lecz co go w yda? przez bo nie śkryie?

Dla kogo serce iedynie biie.

Co zdradza święte dusz zjednoczenie?

Tkliwe spojrzenie!

Co iest, co sirfutek z naszego łona Stara się mocą wytępić całą?

Co iest, co gorzką boleść pokona?

Co nam iest wiele, przytem zbyt m ało?

Co nam rozkoszy źródłem się stanie?

Pocałowanie!

(8)

Co nas pobudza wzdychać za raiem Poznania serca tchnącego wzaiem?

Co nam iest źródłem słodkich katuszy?

Co rządzi w sercu, panuie w duszy? >

Co w nas uczucie miłości budzi?

Natura lu d z i!

D o n i ć j

Sonet na cm entarzu w B***

. . .

T yś przytomną m

4

j duszy, w owćj cichej chwili K iedy X iężyc z za boru martwe światła roni;

M yśl o tobie pociechą w krętej życia toni.

Zawistny szczęściu ziemian, kiedy się los sili.

Ci co marzą w tych grobach takie ludźmi byli, Teraz brzoza płacząca, ich mogiły słoni;

Pod tąź brzozą wspomnienia, i moia myśl goni I mnie tu dychać m iło, marzyć ieszcze milej.

Po cóż do mego losu wiążę losy cudze?

Kochanko!. czemuż ciebie, moim smutkiem trudzę?

Szczęsny gdy w twoiem oku drogą łzę obaczę;

T yś pierwszą moią myślą kiedy się obudzę, T yś ostatnią gdy smutne oczy snem ułudzę, Słodko płakać, gdy wiemy, źe ktoś z nami płacze.—

(9)

— 57

N o c.

Iuź noc smętna ponure rozpostarła cienie M ilczy niemi pokryte cale przyrodzenie, L u b ym snem utulone iuź wszystko spoczywa Najmniejszy szmer posępnej ciszy nie przerywa.

W schód słońca na tćj ziemi zb yt iuź niedaleki, A m oie dotąd ieszcze otwarte powieki.

"W mej tylk o tęsknej duszy pokój nie zakwita A c h c z y i dla mnie samego szczęśliwość ukryta;

In nym smutek i radość miesza się z kolei, la nie wiem co to szczęście i nie znam nadziei.

L ecz moźeź bydź to celem moiego istnienia, B y m zn ał tylko sam smutek i same cierpienia.

D o b ry Stwórca stworzenia pragnieź kaźni przecie?

N ie, kres naszej bytności, nie iest na tym święcie:

W ię c cierpieć iest w tem życiu okropna konieczność Iest czas trwalszego szczęścia, iest bez granic wie­

czność.

Szukać szczęścia na świecie o m ylne mniemanie!

K tóż z ludzi, iam szczęśliwy, powiedzieeć iest w stanie?

L e cz ieśli m y iedyną życia tego drogą M ożemy tam osiągnąć szczęśliwość tak drogą;

Ieśli wiek ten koniecznym iest ta do przebycia, Cierpieć nędzna istoto, oto hasło życia.

A ug. Kretomct.

W A R S Z A W A .

Onegdaj W a c ła w zastaie H rabinę p rzy sto­

liku pow ażnie słu chaiącą uw ielbian ego w W ar-

(10)

— 58 —

sza w ie śp iew u iej ukochanego m ałżonka. W i- taiac osobę przyodzianą w długi kaftan ponso- w y szeroko białem b ram ow an y, le d w ie się do k w ad ran sa w strzym a od zaw ołania, D la Boga co za m askarada! B ardzo modna i w ygo d n a o d p ow iad aią na iego zadziwienie^. — W yg o d n a m oże ale m odn a? leszczem w Z u rn alach Pa- r y z k ic h t^j m ody nie w id zia ł. — A lb o ź to tyl.

k o moda co nam P a r y ż daie — P rzecięź iakie nazw isko tej elegancji — K acafajka do usług w aszy ch . P rzytom n i tej rozm ow ie uznaliśmy że axam i tn y szeroki kaftan o szyty gronostąia- m i lu b o się nie w P a ry ż u ro d ził, dla w ygo d y sw o ićj godzien wspom nienia w dzieiach tego- czesn ych u b io ró w .

F u la ry maią tak w ielkie pow odzenie w Pa­

ry ż u iż c u k ie rn ic y nie cżekali N ow ego Roku do u ży cia ich na obw iianie cu k ierk ó w . Przy w etach* w spaniałej biesiady rozdaią cukierki w w o re czk a ch futeralikach i p łatkach fularo­

w y c h .

N o w y gatun ek cack o w ego mobile perpe- tuum. D r u t gib ki na pniu iak h u zd aw k a po­

p rzeczn ie położon y ma d w ie osoby na obu s w y c h końcach. P odstaw ek podpieraiący zakoń­

c zo n y iest w górze sprężyną na której d ru t się nieustannie ch w ieie.

(11)

— 59 —

P okazuią się kapelusze damskie k tó ry ch R ondo atłasow e a denko (C alo tte) axam itne i nawzaiera.

N ajm odniejszy apparacik do pachnideł Jest huidaw ka Rossyjska w której korba w in d u ie do gó ry cztery flaszecki z paęhnidłam i pod rę­

k ę potrzebnem i.

A N E G D O T Y .

O siad ły w P olszczę N iem iec w y sz e d ł dnia jednego na targ i zamiast tucznego w ieprza k u ­ p ił prośną św in ię: po k ilk u dniach w y karm u, w o ła rzeźnika i każe m u ią o p ra w ić; iuź się do zatrudnienia go to w ał mistrz e x e k u e ji, g d y postrzegłszy piękne potom stwo na św iat p r z y ­ chodzące, w raca do w łaściciela zw ierza i prze­

kłada mu zen ie można zabiiać m aciory ;bo się p ro­

si. M ało św iad om y rzeźniczego serca gosp od arz, sądząc iź się p rzy w o ła n y opraw ca litością u w o ­ d z ił, rób coc k a ż ą , o d p o w ie , riiałó się kto czego p rosi? Po naocznem dopiero w yrozu m ie­

n iu s ło w a ' prosić się w y c o fa ł swoie ro zkazy.

„ P a n K a z ie ł ziemianin Sandom ierskiej zie­

mi będ ąc w W iz n ie na R o cech (*) p rzy przyiacie- lu z którym , ani do gospody zsiadaiąc w szystek dzień straw ił, gd y się iu l b yło źm iersżchło szedł sam, sług n ieczekaiąc do gospody swej której nie w ied ział. O w a p ytając się to tego to o w e­

(*) Kadencja sądowa litewsha.

(12)

60

go trafi na iakiegoś pachołka i m ów i m u T o w a ­ rzyszu , nie w iesz gdzie tu reoia gospoda. A on rzek ł. A ktoś ty ? O dpow iedział m u, iam iest K o ­ zieł. A pachołek zaraz, k ied yś K o zie ł ted y w ch lew ie tw a gospoda.”

P ew n a matka b iiąc sw e d z ie c ię , w o ła ła . A cicho bębnie, a cicho b ębn ie. Na co iej roz­

sądniejszy o jciec o d pow iedział, przestań b ić w bę­

ben, a ucich n ie.

P e w ie n pacjent sk a rżył się przed doktorem źe nie może ani siedzieć ani chodzić ani leźćć, W takim razie rze cze D o ktor niepozostaie W P a - n u , iedno kazać się pow iesić.

U c i n k i.

He ma lat Lucyna pytasz mię mój lanie N ie mogą twćj uczynić zadość ciekawości.

N igdym się w calem życiu nie trudnił mój Panie, Badaniem starożytności.

Chcesz się żenić Pafnucy żądasz rnoiej rady, Słuchaj więc co z uczuciem poradzę ci szczerem Poco ci żon y w domu, czy chcesz kłótni, zwady?

O t, lepiej iak twój ojciec zostań kawalerem.

O w y coście męszczyznę z Motylem zrów nały, la wam słuszność przyznaię Panie przyrodzenia Bo z wami w porównaniu, wiem to z doświadczenia M otyl iest ieszcze zb yt stały.

(13)

luź dwa tysiące ludzi dłoń lego zniszczyła T ego męża musi bydź, iak Goljata siła.

M o źe iest iak Anteusz bohatyrów wzorem Samsonem H erkulesem , nie iest on doktorem.'

Z postrzału kupidyna zaięła cię płocha R ózia, co oprócz ciebie sześciu ianych kocha;

Przyznać więc sam to zechcesz maiąc zm y sły zdrowe Z e musisz bydź postrzelon nie w serce lecz w głowę.

A h przyiaciele radbym się dowiedział,

Bo trzeba wam powiedzieć żem ciekawy troszki, K tó r y z nich głębić; będzie w piekle siedział,

C z y ten co proch w ynalazł czyli ten co proszki?

K R O N IK A W Y P A D K Ó W od dnia 22 do 28 P aździernika włącznie.

R ossja. W z ię c ie tw ie rd z y A rd ach an p rzez G en. B ergm ann.— W ysłan ie ogrodnika R idera do K am czatk i dla nauczenia tam ecznych mie­

szkań ców sztuki ogrodniczej.

Am eryka. W Filadelfji 28- Sierpn ia 8.

osób konno w yiech ało za m iasto, w tem u k a ­ zała się chm ura u d e rzyło kilk a p io ru n ó w od k tó ry c h w szystkie 8 kon i b y ło uszkodzone a żaden z iezd có w .

A a g lja . K apitan o k rę to w y angielski Man»

b y w yn ala zł n o w y sposób ratowania lu d zi z ro­

zbitego na m orzu okrętu. D ośw iadczano tego sposobu w H avre. Z a le ży on prędkim i ła tw y m

61

(14)

— G2 —

zw ią zk u m iędzy brzegiem i okrętem. H ak k o tw i­

czn y p rzyw iązan y do długiej lin y w ystrzela się z m oździerza stosownego do kalib ru okrętu. W y - nalazca otrzym ał zło ty medal. — M eble pałacu K róla Angielskiego są w szystkie z d rzew a R ó iy . P rzed ogrom ną bram ą stoi pom nik n ieb oszczy­

ka K róla siedzącego na ko n iu : ten koń iest tak ogrom ny, źe w ew n ątrz iego może obiadow ać 12 osób.

Francja. Pod p rzew od n ictw em Pana M ar­

le u tw o rzyło , się tow arzystw o maiące na celu zbliżać pisownię ięzyk a francuzkiego do sposo­

b u iakim się w y r a z y w ym aw iaią. I tak. w pi­

smach to w arzystw a czytam y iuź, filozof, el, dezir, dificulte, home. — Panna Sontag tyle ma podarun­

k ó w od różn ych o só b , szczególniej odebranych w L o n d y n ie , źe u rządziła z nich w P ary żu licytację.

H iszpanja. W u lk a n się otw iera koło G wa- dalaxara. T rzęsien ie ziemi w iele szkód czyn ią w M urcji.

P ortu g a lja . M argrabia C hayes ministrem na miejscu H rabiego C ad ayal.— Zam knięcie uni­

w e rsy te tu m aiącego 2000 u czn iów W K oim bra.

T u rcja . Dnia 15 W rześn ia zatknięto u ro­

czyście w Stam bule chorągiew P roroka; od stu lat p rzeszło Sułtan nie staw ał na czele w ojsk.

W łoch y. Trzęsienie ziemi w G enui.

(15)

— 63 — N O W E D Z IE Ł A .

U czczen ie pam ięci Lipińskiego — Homilja lan a P aw ła W oron icza dnia 21 W rześn ia m ia­

na — N ow a edycja Ś w iątyn i S y b illi w K ra k o ­ w ie — P o w ieść moralna z Salzmana L u d w ik i Em ilja zł. 6. gr. 20. •— Zdania o tegoczesnym w o io w an iu z niem ieckiego zł. 10. — Tom ieden z d zieł Lorda Bajrona u B rzezin y — D ru gi po- szyt dzieła o P orząd kach arch itekton iczn ych p rez P . M arconi — T rzyd zieści lat czyli ż y c ie S zu lera — T łóm aczenie B aiek D m itrjew a na ię z y k Polski przez Reutta w Petersburgu — K a ­ lendarze Gospodarskie P u k szty, G ałęzow skiego i D ru k arn i R zjd o w ó j, rozmaite K a le n d a rzy k i ścienne i dam skie — Sposób n o w y tani trw a ły i od ognia b ezp ieczn y p o k ryw an ia dom ów w ie j­

sk ich z niem ieckiego zł. 1. gr. i

5

. — N o w o w y - k r y t y sposób w ypalania w ó d k i z Ięczm ienia m esłodow anego prez I. F. C. M intz. zł. 3. — Pier­

w sz y tom drugiej ed ycji Pustelnika z K r a k . P rzed . — Prenum erata na dzieło pod tytu łem K u p ie c tłómaczenia K aro la Silberstein. —

TJóm aczenie na' ię z y k fra n cu zk i baiek K ra­

sickiego p rzez Pana I. B . M . de Fienne 1828 W P aryżu . — D ru g ie w yd an ie fran cu zk iego tjó- m aczenia romansu Polskiego Iulja i A d olf. —

Zapow iedzenie Romansu K lo tyld a i K ło d o- m ir (orygin alny). Romansu W . Scotta pod ty tu ­ łem Hetman, C hester i Rom ansu P retendenci p rzez B ro n ik o w sk iego .

M em oires du P rin ce de Ligne zł. 72. — Hi- stoire de M urat par Legallois zł. 18. — Les Cha- perons bU ncs par !Vle B rai — T a b le a u x histo- riques par K lap roth zł. 190 — Les revers de

(16)

64

la Fortun e par M e de L o yac. — Principes de

1

’E tud e comparatiye des langues.

N o ty . M azur w iejsk i na okrężne przez Seravallo u P. M agnus zł. i . — K otyljon z b a ­ letu A rsena na dw oie sk rzyp có w przez P. Gal- lenberg zł. i. g r. i

5

. — D w a m azu ry na for.

tepian przez M yślickiego u K lu k o w s k ie g o — M a­

z u r A n g lez i Galopada a la G iraffe przez H . Strasz zł. i . — N ow a edycja K r a k o w ia k ó w przez F . M ireckiego — Panorama obozu pod Pow ązkam i u D al T ro zo zł. 1 2 .— P o rtrety sła ­ w n y c h P olaków N aru szew icz, Czacki* T rem be­

ck i , K arpiński.

S Z A R A D A .

Las moim ojc m dusza naksztalt pala T o światu słu ży to Boga wychwala;

K o ń i baranek we mnie łącząc glosy Ludzi za życia unoszą w niebiosy. j/C; Cr*-

Zn aczenie przeszłej Z agad ki Grad.

Objaśnienie R yciny. Kapelusz ryżowy w łoski ozdobny k it­

kami i wstążkam i. Suknia batystowa haftowana iedwabiem. P ele- ryna organdynowa. Kapelusz ryżowy w łoski, suknia z cotepalu Pan talony per kulowe kamasze dymkowe•

Pismo perjodyczne M otyl iawi się co Piątek w N u­

merach arkuszowych z ryciną kolorowaną p rzy ka­

żdym N um erze; dwanaście Num erów stanowi kwar­

talny komplet Prenumerata w Stolicy wynosi złp. 10.

po W^iewództwach zip, 13. — W Stolicy prenume­

rować można u Brzeziny ulica M iodow a; Ciechanow­

skiego Podwale; Fabre Poirier Krakowskie Przedmie­

ście; w Składzie Papieru z Jeziornej U lica W ierzb o ­ w a; u Kelichena Ulica Długa; w Magazynie E. H ud- szona i Zanders Ulica D łu ga.— Exem plarze poiedyń- cze nie spr/.edaią się.

w Dr u k a r n i Rz ą d o w e j n a p r z e c i w k o D i r e i c c y i i Ka n t o r u Gł ó w n e g o L o t e r i i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

P atrz rzecze do roze^papćj garderobianej oto coś nader dziw nego... N iech licho unićsió' podóbne

wa się między trzecim a ósmym dniem cci epoki obiadowij rachowanym Przec.iągłosć tej wizyty stosuie się gd zie niegdzie do dobroci obiadu który się tym

Drugie celem pracy człeka, podwakroć-maleńkie dziecię, Z w yk ło powtarzać me trzecie W szystkiem cnotliwy się brzydzi Iednak wielu się nie wstydzi.. B y ltb y

nowaniem całuie szanowne to pismo przed one- go przeczytaniem i do serca przyciska.. rączce nie przestawała p ow tarzać iź za mordo.. Obrała sobie za mieszkanie

M iłość dziecięcia mamiła tę duszę czystą i ufaiącą względem podobień- stwa tego nowego zjednoczenia... M ogę przyznać się Mamie iż mi Bronisław iest

Redakcja Motyla iest przy ulicy Leszno Nro 660 » Przesłane a nieprzyię- te xiażki lub pisma niezwłocznie źe nietykalnie zwrócone zostaną. Suknia tiulowa

Helena zaięła H rabiego najżyw szą miłością... Helena

Oto ch w ila rzekła córce Pani M orska zadania ostatniego ciosu i zdziałania na zaw sze odm iany ta k niezbędnej tw oiem u