• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. Kwartał 3, nr 40 (12 grudnia 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. Kwartał 3, nr 40 (12 grudnia 1828)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

I e d n a w i n a .

(D a lszy ćiąg)•

T a o d p o w ied ź K a z im iry dała poznać W a ­ c ła w o w i panowanie iego nad nią. N iety lk o u t r z y m y w a ł przeto gorliw ą korrespondencję ale w y c iąg n ął n aw et W iś n io w ie ck ę na kilka schadzek. Ileź starań i ostrożności w ym agał ten w ystę p n y zw ią ze k , najmniejsza poszlaka p rze z W iś n io w ie ck ie g o p o w z i ę t a , bez wątpię*

n ia b y całkow ite i niesławiące zerWanie pow o­

d ow ała. Garderobna zw yczajn ie odbierała listy W a c ł a w a przez posłańca, któremu powierzała listy swoićj P a n i , trzeba w ięc b y ł o do razu d w i e osoby do taiemnicy p rzy p u ścić. O d­

ź w ie r n y dom u w id z ą c często iednegoż gońca, p o w z ią ł podejrzenie i zniósł się w niein z kilku słuzącemi k tó rzy do sekretu przypuszczeni zo­

(2)

— 146 —

stali. lak a męka dla młodej niewiasty, ile mu­

siała w y s y p a ć złota , ile miała do zniesienia upo­

korzeń ; przyniewolona zostawać na łasce swo­

ich lu d z i, znosić ich p o u fało ść, b y d ź w y s ta ­ w ioną na ich plotki, na ich pogardę. O, mó­

w iła niekiedy z westchnieniem Kazim ira, gdzie nas iedna wina poprowadzą!

L e cz to cierpienie b y ło ty lk o wstępem gorszej na nią czekaiącej doli. Ieden % listów W a c ł a w a przyniesiony został pod niebytność

;garderobnej. Stary G rzeźułka w budce od­

źw iernego b ę d ą c y , ią w s z y się listu, oddaie go Panu ponieważ b y ł bez zapisu i ponieważ sam G rze żu lk a nie wied ział od kogo i do kogo b y ł posłany. W iśn io w ieck i rozpieczętował go i po­

znał charakter W a c ła w a . Ten się w y s ło w ia ł do młodej niewiasty nadto w ybitnie, aby nie można b y ło stąd wnieść o poufałości iaka po­

m ięd zy niemi zachodziła. W z y w a ł ią . d o w y ­ pełnienia obietnicy którę m u czyniła opuszcze­

nia męża ze strony którego nie mogła się spo­

d ziew ać, iedno niechęci a pogardy. Oświadczał iej sw ą gotowość podzielenia z nią maiątku, któ­

r y wedle powieści iego miał b y d ź znacznym, k o ń c zy ł wreście na oznaczeniu dnia i godziny której miał czekać iej z córką od którćj odłą­

c z y ć się nie chciała. W sz y s tk o było' gotowo tak iak się u m ów ili a w dni parę b y lib y za granicą.

List ten w p r a w ił W iśniow ieckiego w całą zgrozę małżonka wspaniałomyślnego i najczul­

szego rodzica. T rzym aiąc iednak cierpienie swe w skrytości a myśląc tylko o ocaleniu najdroż­

szego sk a rb u , oznajmia . córce w przytomności saraejże Kaziiniry źe go w yciąg n ięto na p r z y ­

(3)

rzeczenie obiadowania na w si i źe ż y c z y ią w zią ść z sobą dla rozerwania, w podróży. Lud- miłka przy staie na to skw apliw ie, lecz matka rozłączaiąc się' z dziecięciem, doświadcza ści*

śnienia serca którego nie może odgadnąć p rzy ­ c z y n y . Dochodziło południe, W iśn io w ieck a za­

bierała się korzystać z tego w y ia z d u a ż e b y napisać do W a c ł a w a . Z a le d w ie kilk„a skre­

śliła w ierszy ano stary G rzeźnłka w ręcza iej list ód W iśn iow ieck iego ’ i zaraz w y c h o d z i rz e k łsz y , Xiaiźe zalecił mi oddadź ten list w e w łasn e Xięźnej Pani ręce— Kazimira drżącą rę­

ką list ro zpieczęto w yw a, dreszcz śmiertelny iej z m y s ły ogarnia bo przeczucia iej spełnione^ po przeczytaniu następnych w y r a z ó w .

„M u s ia łe m uprzedzić o k ro p n y cios przez was mi g o t o w a n y , . córka moia w moiem iest rę k u , nie popadnie iu ź n igd y w wasze. leżeli dotąd w szy stko poświęciłem dla matki L u d m i­

ł y , winieniem sobie samemu, dziecięciu memu winienem okazać w tćj okoliczności godność c z ło w ie k a i pow agę ojca. P o w ró c ę do siebie w ówczas gd y się odemńie w y b ie r ze cie , na B o ­ ga nie zostawujcie niczego c o b y do was nale­

ż a ł o , nadto iuź będzie waszej pamiątki: nade- w szy śtko bez ru m u , bez r o z p u k u : mam w rę­

k u czem was pognębić: nie przymnszajcie mnie d o niestawienia przed sądem matki moiej córki.

W iśniowiećk- PS. W ia n o 20000 zł. dochodu w intercyzie Wam u m ów ione procentowane w am będzie re­

gularnie. Iest to p raw o n abyte ponieważ [iuź dla was iestem iakoby obum arły.

D o pisma tego rzeczy w iście dołączone b y ­ ł y dokUmenta na p o w yższą kw otę. Kazimira w pierw szym popędzie chciała ie o d e s ła ć , ale

(4)

— 148 —

chwila rozwagi dała ićj do w yrozum ienia iż ta ofiara b y ł a n o w ym znakiem delikatności W i*

śniowieckiego k tó ry lubo maiątkiem z nią nie wspólny i nie mąiący najmniejszego iej posagu do zwrócenia, nie chciał z ryw a ią c z przestępną K azim irą zostawiać matki Ludm iły na łasce uwo^

dziciela. Najżywsze wzruszenie nastąpiło wię<?

raptem w duszy młodej niewiasty po u p o k o ­ rzeniu zostania z małżeńskich progów ru g o w a ­ nej. O czy iej p r z y w ią z y w a ł y się bezustannie do listu małżonka i upuszczaiąc kilka gorzkich łez p r z y odczytaniu ty ch ostatnich w y ra zó w ; Jestem dla was iakoby obumarły, każę n atych ­ miast swoiej służącej zebrać bieliznę, odzienie i niektóre sprzęty nieodzownego u ż y t k u , odda­

la się z tego bogatego mieszkania w którem b y ­ ła tak k o ch an ą, tak c zczo n ą, i przebąka drźą- cemi usty. D okąd nas prow adzi iedna w in a!

Umiała wszakżę dosyć siebie poważać aby się nie u d a w a ć do W a c ł a w a ; o b raw szy prze­

to pokorne mieszkanie na Starem mieście, opar­

ła się mężnie wszystkim naleganiom W a c ł a w a Chcącego namówić ią do wspólnego pomieszka­

nia lub ■ zezwolepia b y się p rzy niej mieścił.

Niptylko ponętny ten czło w ie k dotknięty b y ł uczuciem p raw d ziw ej m iłości, żąd*ł ieszęzę głośpego rozwiedzenia Kazim iry z małżonkiem*

k tó reb y naąyciło iego pychę' i dało mu pe­

w n ą w św iecie obławę. W iś n io w ie ę k i i córka iego w rócili po dniach kilku. P ow ied zian o L ud m iłce iż matka iej w yięch ała w daleką podróż dla z d r o w ia , czemu młoda osoba u w ię- rzyła łatw o, poniew aż nic nie zostało zmienio- nem w pokoiu K a zim iry a W iśn io w ieck i k tó re­

m u G rzeżnłka w r ę c z y ł klu cz od biórfcą Xię-

(5)

£nej, nie miało się zd ziw ił znajdując w nim pier- śc ie n n icę , klejnoty i wszystkie listy które do nićj pisał. Na w id o k ich doświadczając bole­

snego J drogiego wspomnienia, oddala się od iz b y gdzie Kazim ira nie raz m u składała p r z y ­ sięgę kochania go do zgonu i przechodzi do bawialni. ZadziwJenJe Jego wzrasta g d y iuź nie w id z i portretu żony przez Baczarela, gdzie Ra- zimira b y ła w yobrażo n a czytaiąca z u w a g ą u ło ­ m ek E lż b ie ty D ruźbackiej. la k to r^ec*e W i ­ śn io w ieck i c z y Xięźna zabrała swój portret — N ie, odpow ie G rzeźułka tylko przeniesiony bo go kazała zawiesić w pokoiu Xięźniczki, napi­

saw szy nie w iem co na nim ze łzami. Zn ajdu ­ ją rzeczyw iście w izbie wymienionej p ięk n y ten portret gdzie Kazimira na karcie xiążk i któ- rę w r a z z L u d m iłk ą czyta napisała b yła t e s t o ­ w a . Iedna wina nas rozłącza.

W iśniowiecki k t ó r y b ał się spotkać w sto­

l ic y , K a zim iry z iej uwod zicielem , a którego b y ­ tność w maiątkach stawała się potrzebn ą, w y - iech ał do nich z Lud m iłą i w iern ym i sobie słu­

gami. Spodziewał się znaleść w rodzinnym schronieniu cierpieniom u lg ę , pamiątkom oder­

w ę : ale niestety, w szystko mu przypominało K azim irę, K ó ryń sk i zwłaszcza któremu trzeba b y ł o w y i a w i ć co się stało. T e n w pierw szym zg ro zy momencie chciał znaleśdź W a c ł a w a i pociągnąć go na k r w a w e okupienie zw ich rze­

nia którem godzinę z a k łó c ił, ale W iś n io w ie ck i u k o ił to daw nego w ojskowego roziątrzenie i nie cierpiał iz b y ob yw atel u c z c iw y sześćdziesięcio­

letni p r a w ie , w y s ta w ia ł dni swoie p rze c iw cz ło w ie k o w i k t ó r y b y może w nim nie szanował ojca K azim iry.

(6)

— 150 —

Iuż W a c ł a w zaczyn ał z uro k u ostygać, bądź ze młoda kobieta ogołocona ze wszelkiej ma­

m ony d o s ta k ó w ,. w prostem źyiąca mieszkaniu zdała mu się mniej zach w ycającą, bądź źe po­

d e jrzliw y i nieufny iak w sz y s c y którzj' z w o ­ d z ą , w yo b ra ził ;sobie źe mu Kazimira nie b y ­ ła ^wierną, bądź wreszcie iż zw iązek ich do­

znał kolei w szystkich na szacunku nieugrunto- w an ych . D oświadczał p rzy niej tego m usu, tej oboiętności nasycenia, która nie nikła przed ż y w ą przenikliwością nieszczęśni} iego .ofiary.

Nie śmiała się skarżyć dla wzniosłości, poświę­

cała się cierpieć dla słuszności, dowiedziała się nakoniec iż W a c ł a w w nowem u w ią zł p rzy­

wiązaniu i źe nad nią porzuconę przeniósł , ko­

bietę śmiałą, do przedsięwzięć skorą, prawdzi­

w ą intryg kabalarkę, nie w ych o d zącą z przed- bawialni • możnych., z kancellarji urzędników, ze srebrnej lub miedzianej izby posiedzeń kar- to w y c h . O iaki cios u d e r z y ł niebegę Knzimirę dla takiej odbleźoną r y w a lk i, ile gorzkich ża­

łości, łez p o k u tn y c h , nieszczęsna iej namiętność kosztowała. Z najświetniejszego b y t u przeszła do najsamotniejszej osobności, z szacunku pu­

blicznego do boiaźni pokazania się; zdradziła, zbaw iła nadziei najufniejszego małżonka, przy- iaciela najżyczliwszego, i dla kogo! — A le nie b yła ieszcze u mety cierpień czekaiących na nią.

W a c ł a w którego pycha przynajmniej rów n a b yła niestałości, o d łu ż y ł b y ł swoie dobra dla spekulacji w trójnasób go wzbogacić maiącej.

L e c z zawiedziony iak się to często i p ocziw szym ludziom z dopuszczenia Bożego zdarza, W a c ł a w stracił praw ie całk o w ity swój maiątek i p rzy ­ w ie d zio n y został do uiechania za granicę gdzie ieszcze miał złożone niektóre k w o ty ; p o w ió zł

(7)

tedy- z sobą godną małżonkę i zostawił Kazimi- rę w zgryzotach i najokropniejszej rozpaczy pogrążoną. W ie d z ia ła dobrze iż W a c ł a w nie do niej samej ograniczał swoie serdeczne stara­

nia f lecz nie mogła rozumieć iż b y zdolen b y ł z takiem okrucieństwem porzucać kobietę któ­

ra dla niego opuściła m a łż o n k a , d ziecię, która dla niego straciła spokojność, dobrą sławę j i najświetniejsze mienie; przez kilka też dni mar­

tw iała od boleści. G d y niebezpieczeństwo życia m in ę ło , lękano się o iej u m ysł i w tym do po­

litowania godnym stanie, płatnemi opatrywana tylkorękam i, nawiedzana b yła z miłosierdzia przez o b c y c h k tó rzy nie mogli w ątpić o ićj przestę­

pstwie, słysząc iej obłąkanym głosem pow tarza­

ne łkanie. O toź... do czego mię powiodła ie- dna wina.

Kilkanaście dn i u płyn ęło i Ktfzimira z a c z y ­ nała z większą znosić odw agą gnębiący ciężar żalu, g d y otrzymuie list pisany z Korca. Pozna­

ję rękę ojca p ierw szy to raz pisał do córki od czasu rozłączenia iej z W iśn io w ie ck im . Z usza­

nowaniem całuie szanowne to pismo przed one- go przeczytaniem i do serca przyciska. W r e ­ szcie z w y b u ia łą radością zawoła. • „ O jc ie c mój mi przebacza, nieszczęścia moie rozbroiły gniew ie g o , a h , potrzebowałem tego balsamu pocie­

c h y , tej ojcowskiej pomocy.” Pośpiesza cźytać pismo śród łe.z r a d o s n y ch , ale iaki n o w y cios dla tej iu ż zaranionej duszy, o iak zdoła w y ­ trzymać to nadzwyczajne nieszczęście. T e n list tak drogi tak upragniony zawierał następne, w y ­ razy. „Um ieram z ręk i tw ego uwod ziciela, szu­

kałem zgonu dla uniknienia h ań by którę spro­

w adziłaś na moie b iałe w ło sy . N ajw yższem u daię d u cha a tobie przebaczenie. P:vwaj

(8)

~ 152 ~

z d ro w a Kazimiro. Obyś mogła sama sobie odpu­

ścić.”

W ś r ó d ł e z potoku i gwałtownego łka.

ńia dokonała Kazimira tego listu okropne, go i tkliwego razerft a któ ry m boleści swo*

ićj ńasycić nie mogła. W parokyzm ow ćj go.

rączce nie przestawała p ow tarzać iź za mordo.

Wała o jc a , iź n igd y niebó nie potwierdzi iego przebaczeni^ na śmiertelnym łożu — W k r ó tc e dowiedziała się szczegółów tego nieszczęsnego spotkania: K o r y ń sk i którego interessa -z domu iff okolicę w y c ią g a ły , spotkał w Żytom ierzu W a c ł a w a który ostatnie .pożegnanie maiątkom u czy n ić przyiechał. Pyta go ć z y lib y znał w W a r s z a w ie W iśn io w ie ck ę , a iiie daiąc się po­

znać i mieniąc tylko k rew n ym m ałżon ka m ło.

•dćj niewiasty,, w y rzą d za mu obelgę i tak nań g w ałtow n ie nastaie, źe W a c ł a w mimo powtarza, ne o d m o w y mierzenia się z człowiekiem które­

go w iek mógłby mu fca wiele dodaWać korzyć ści, wid zi się przym uszony przyiąć W ezw an ie.

O d b y w a się poiedynek i za drugim 'Starzałem ńieznaiomy upada i w óW czas w y ia w ia się oj*

ćem Kazimiry.

T e n W ypadek rozniósł się w krotce w oko­

lic y i pogrążył W iśn io w ieck iego i Kazim irę w najgłębszem zmartwieniu. W ie śc i wszakze któ­

re z ust do ust przechodząc rosną kilkokro- tnie, rozsiały Źe W a c ł a w rozkochany w Ko- ryńśkićj zamordował ićj o jc a , a młoda n iew ia­

sta została wymienioną iako spraw czyn i tej zbrodni do którćj namówiła kochanka. Napró- żno usiłowała zniszczyć to okropne posądzenie, wszystko co u d erzy publiczną w yo b ra źn ię tru­

dno się z nićj gluzuie. Ofiara p o tw arzy , musia­

ła rzucić stolicę i schronić się na w ieś g d z i e b y

(9)

153

nie obudzała tej powszechnej o h y d y podwala- iącej smutki które ią toczyły. Obrała sobie za mieszkanie wieś mało od miasta odległą) gdzie całem u świątu zagrzebana, ograniczyła się do najskromniejszego życia a b y tem większą k w o ­ tę na w sparcie otaczaiących ią nieszczęśliwych zaszczędzić.

( Dokończenie w następuięcem tNu'merze.) i

K l o m b y .

Piękna Bogini iuź swe panowanie Po tych zielonych smugach rozpościera, 1 ziemi łono iakby na wiązanie

"W ozdoby różnych kolorów przybiera Opiły kwiatek pod ciężarem rosy, Na obie strony wątły się kołysze Nakoniec zgina swe ozdobne włosy.

Lecz niezadługo nagradza swój pysze,

Gdy bowiem zefir swem przyiemnem tchnieniem-, Muskaiąc łąki i cieniste bory,

Otrząśnie kwiatek, ten lżejszem skinieniem, W in n y hołd daie kochankowi Flory.

Rzadkie pięknością, niezrównane wonią, Na tćm tu kole wyrastaią róże,

Skromne, niewinne, ze “wstydu się płonią, Przy boku ich są kolce wierne stróże. . Na iednćj kępce, wraz z goździkiem zrosła L ilja , co wielkie przyozdabia trony, Nad niego wyżej dumnie się uniosła:

Pełza się <przed nią goździk uniżony;

(10)

— 154

H iacynt, tulipan, kształtne wschodu kw iatki, Spajane razem , na bok się zwracają,

N ib y się żaląc do natury m atki, Człowieka dzieła przed nią oskarżaią.

Dalej słoneczuik równię okazały, I m irt zdobięcy nowożeńców twarze,' Fiiołek m iły choć nie tak- wspaniały, W wysokiej trawie zgadywać się każe.

T u się Bozm aryn prześlicznie zieleni, Co drużbom słu ży na weselne gody;

Patrz tam z zaliścia wstydem się rum ieni, U w iedziony od pięknśj Dafne N arcyz m łody.

D alej rosł wawrzyn, co zdobił oblicza,

Mężów słynących przez chwalę sw ych,czynów , Decha , Chrobrego, lan a , ' Chodkiewicza T y lu innych o jczy zn y nieodrodnych synów.

Rośnji o Laurze na tćj ziemi łon ie, Rozkrzewiaj twoie gałązki w tej chw ili, Będziesz m iał -zawsze komu wieńczyć skronie.

P óki Polacy będą tylk o żyli.

O R Z E Ł i Ś L I M A K . B a jka ( nadesłana.)

N a w ie rz c h o łk u w yso k iej i ponurćj skały Ptak Jowisza sw e gniazdo wspaniałe bu d ow ał.

P o d ły ślimak, którem u bagna życie d a ł y , Na ten właśnie w ie rzch o łe k dopełznąć p robow ał,

(11)

Z d a w a ł się pysznić w ow ćm królewskiem schro­

nieniu, .

A l e ptak, k t ó ry W św o ich szponach nosi grem y, W id z ą c , źe n ę d zn y ślimak tam gdzie on sp o czy w a R ze k ł m u w gniewie: nikczemny robaku poziom y, C iebieź to zaś w ty ch miejscach oko me o d k r y w a , N a tę skałę, co n aw et niebiosom zagraża, W i e d z , źe ten zginąć może, kto się wnijśdź odważa:

T y k t ó r y u stóp skały zaledwie dojrzany l a k się w łó czysz powoli po piasku i p r o c h u , A do tego tw ą ciężką skorupą o d zian y, l a k wlazłeś tak daleko od twoiego l o c h u ? . . . M eg o sekretu zgadnąć nietrudno, ro z u m ie m , R ze k ł ślimak, wszedłem tutaj bo się czołgać umiem.

W tym kraiu , gdzie się h o łd y intrydze oddaią, T am też i spraw iedliw ość zawsze b y w a t a k a , Tam się bez imion ludzie, bez cnot w y wyźszaią, B ez ta le n t ó w , lecz ty lk o sekretem ślimaka.

K . Ł .

Mentor i Uczeń (Bajka).

M ło d y X iąże z sw y m Mentorem, W lesie przechadzki z a ż y w a , I nudzi się Panów w zorem B o .te n zysk w ielkości b y w a f

(12)

S ło w ik w gałęziach z a k w ili,

"Widzi g o , słyszy głos r z a d k i, Ż e b y ł Xięciem chciał tej c h w ili) Z ł o w i ć , i wsadzić do k la tk i:

A le g d y b ieży z hałasem , Ptaszek uleciał tem czasem.

Czremuż rzek ł Xii}źe markotny, S ło w ik co tak śpiewa mile, K r y i e się w lasach samotny, A w ifiem domu w róblo w t y le ? O to b y ś miał mentor rzecze N auk ę życia p rzy szłego , Z e głu pi sam się p rzy w le c z e j T rzeb a szukać cnotliwego.

— 156 —

M O D Y.

leżeli w w ielk iem i dobranem tow arzystwie kobieta p iękn a, kobieta modna chce dadź po­

znać iednemu z otaczaiących ią w ie lb icie li, źe m u sprzyia, wszelkiego pewnie dołoży starania iż b y go p rzy z w a ć do boku . L e c z ieźeli w ielki ton zgodnie; ze zw ycżaiem m o d y nie pozw ala iej k u osiągnieniu tego celu, u ż y w a ć zn ak ó w nadto w id o czn y ch , tćm bardziej ta sama zgo­

dność wzbrania iej u ż y ć do tego naturalnego głosu. — Przecięź potrzeba koniecznie w yn a - leśdź sposób wzaiemnego porozumienia i dla tego każda piękność światow a której spojrzenie

(13)

u ż y ie w naznaczeniu ci miejsca p r z y sobie iedno wachlarza.

N ó w y t e n bawialniany telegraf zostanie li k u posadzce skinionym , zbliż się z p r z o d u , zna­

kiem to iest bowiem iż cię o coś tylko spytać m aią. leżeli tenże na iednćm z ramion sp o czy ­ w a , staraj się z t y ł u zb liżyć nieznacznie az do poręcza krzesła maięt c i bowiem parę słówek do ucha pow iedzieć. W s p a r t y zaś lekko na podu­

szce sąsiedniego krzesełka, iest znakiem abyś usiadł. Śpiesz w ię c dopełnić tego żądania, po- winieneś bow iem poznać iż ćhcq. się zto b ę roz­

m ów ić. L e c z próżne b y ł o b y usiłowanie bada­

cza chcącego napisać grammatykę niemego pię­

knej płci ięzyk a, M oda nim rządzi.

M o w a , iest tylk o na modnym świecie o no­

w y c h papierach Pana M o n g o lfier, w yn alazca ten robi obrusy, serw ety , szaty i wszelkie in­

ne u b io ro w e przedmioty z papieru. Cena ich iest niższa od ceny prania takichże samych przedmiotów p łó c ie n n y c h , m ówią o ręk aw i­

c zk a ch po 5. groszy obrusach po 3. otoź len usu nięty z tronu i kiądziele w kącie. Elegantką k u p i librę papieru na b a lo w y ubiór ągąrd ero - ba nowo-zamężnćj będzie mogła spocząć w biór- k u małżonka. Zamiast sztambucha kobieta modną odda chustkę Poecie dla zapisania na niej na­

tchnionych r y m ó w a ry so w n ik w po d ró ży bę­

dzie mógł zdjąć w id o k na chustce od szyi:

Biblioteka i garderoba zejdą się razem.

(14)

— 158 —

A N E G D O T A.

XIąźe Iózef Poniatowski baw iąc z lat mło­

dych, w Niemczech znajdował się pewnego dnia w licżnem gronie na wiejskiej zabawie. Obia­

dowano w ogrodzie pod cieniem rozłożystego kasztana. Przypadek zd arzył iź banda cyg a n ó w p r z y odgłosie* swoiej m uzyki przez niedaleki go­

ściniec przechodziła. O choczy gospodarz w chę­

ci zabawienia s w y c h gości p rzy w o ła ć kazał w łó c z ę g ó w aby każdemu wróżyli- Przyszła kolej ńa ‘ młodego xięcia. M ło d y paniczu rze­

kła czesko niemieckim dyalektem stara cyganka wpatruiąc się w r y s y ręki Xiążęcej, do w yso ­ k ich w tw em życiu dojdziesz godności lecz sro­

ka (ElsterJ , będzie > przyczyn ą twej śmierci.

Śmiech powszechny p rzerw a ł m owę wieszczej cygance a przepowiednia ta b yła ieszcze długo przedmiotem rozm ow y. Radzono X i ę c i u . a b y k ie d y mu lo^s panowanie nad kraicm poruczy, iak indziej na wilcze tak tam na srocze g ło w y zapłaty ponazriaczał.

G d y pft trzydziestu leciech bohater ten

\ Marszałkiem francuzkim mianowany, ch w ale­

b n y zgon w nurtach Elstery znalazł, przyiacie- le iego wspomnieli na przepowiednię cyganki która niestety aź nadto okropnie sprawdzoną Została.

N O W E D Z IE Ł A .

Prenumerata na powieści polskie Stanisła­

w a Iaszowskiego. — Adela Dorsange zł. 3. —

(15)

P o d a ru n e k dla d o b rych dzieci ułożony przez P . S. D m ochow skiego zł. 12. — Czw arta i osta­

tnia część historji ob yczaiów i instynktu zwie*

rząt — D ru g i tomik Poezji Iózefa Massalskie­

go. — Poczet pamiątek zachow anych w domu G otyckim w Puław ach. — N o w a gra młotek i dzw onek zł. 6 gr 20. u Brzeziny. — D rugi tom Pustelnika z K rak ow sk iego Przedmieścia — O w y c h o w a n iu dzieci przez Tomasza Dziekoń- skiego zł. 6.,gr. 20. — R y s moralności dla koń­

cz ą c y c h edukację panien przez tego! zł. 3. — Romans niemiecki przez. P, Bellani pod tytułem die Graefin O rzelska— Z a w ie rz y ce romans prze­

łożon y z A le x . Bronikow skiego — Prenum e­

rata na n ow ą ed y cją dzieł Krasickiego zł, 30 .—

P rzek ła d romansu W . Scotta — Narzeczona z Lammermoor. — R z u t oka na p rzyczyn ę cię­

żk ic h czasów — L o teryjk a liczbow a z gałkami zł. 1 0 . — D z ie ła W a lte r a Scotta edycji B ru xe]- skiej.

Pismo Perjodyczne M o ty l w y c h o d z ić bę­

dzie i nadal z takimiż iak dotychczas w a r u n ­ kami. Uprasza się. tak w stolicy iako i po W o ­ je w ó d z tw a c h o wcześne zapisanie na rok nastę­

p n y ,.a lb o w ie m Wumer p ie rw szy ma wyj.śdź 2go Stycznia. A r t y k u ł y mód mniej pow szechnych w kraiu naszym i łatwiejszych częstokroć d a naśladowczego w ykon an ia niżeli do wytłóma- cz e n ia , umieszczane będą w ię z y k u fran- c u z k im , najwłaściw szym organie przyiemnej Bogini zmienności, któjrej dawna L u te c ja naj.

główniejszą po wszystkie czasy b y ła świątynią.

(16)

S Z A R A D A .

Pierwsze z drugą złoczyńcom przypada w udziale, • D ruga z trzecią w żydowskim mieści się kabale,

A wszystko iest w Arsenale.

160

Znaczenie przeszłej Szarady Pochlebca.

Objaśnienie ryciny Nro 4o* Kapelusz atłasow y ozdobny kwia­

tami i krepą haftowaną. Palatynka z popielicy suknia materjalna, Explication de la grayuerd Nro 4o. Chapeau de satin orne de Jleurs e t de crepę brodę Palatine de M artre t JŁobe d etojf e•

Pismo perjodyczne M otyl iawi się co Piątek w N u ­ merach arkuszowych z ryciną kolorowaną p rzy ka­

żdym Numerze ; dwanaście Num erów stanowi kwar­

talny komplet Prenumerata w Stolicy wynosi zip. 10.

po W ojewództwach złp. la — W M olłcy prenume­

rować można u Brzeziny ulica M iodow a; Ciechanow­

skiego podw ale; Fabre Poirier Krakowskie Przedmie­

ście; w Składzie Papieru z Jeziornej Ulica W ierzb o ­ w a ; u Kelicłiena Ulica Długa; w Magazynie E H ud- szona i Zanders Ulica D łu gą.— Exem plarze poiedyń- cze nie sprzedaią się.

w Dr u k a r n i Rz ą d o w e jc n a p r z e c i w k o D t c r e k c y i i Ka n t o r u Gł ó w n e g o Lo t e r i i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wa się między trzecim a ósmym dniem cci epoki obiadowij rachowanym Przec.iągłosć tej wizyty stosuie się gd zie niegdzie do dobroci obiadu który się tym

Drugie celem pracy człeka, podwakroć-maleńkie dziecię, Z w yk ło powtarzać me trzecie W szystkiem cnotliwy się brzydzi Iednak wielu się nie wstydzi.. B y ltb y

M iłość dziecięcia mamiła tę duszę czystą i ufaiącą względem podobień- stwa tego nowego zjednoczenia... M ogę przyznać się Mamie iż mi Bronisław iest

Redakcja Motyla iest przy ulicy Leszno Nro 660 » Przesłane a nieprzyię- te xiażki lub pisma niezwłocznie źe nietykalnie zwrócone zostaną. Suknia tiulowa

Helena zaięła H rabiego najżyw szą miłością... Helena

Oto ch w ila rzekła córce Pani M orska zadania ostatniego ciosu i zdziałania na zaw sze odm iany ta k niezbędnej tw oiem u

strzeni panow ania, ieden z to w arzystw a, broni reszcie, przystępu do sw ego niegrodzonego

•Z błogosław ieństwem ojcow skieru śpiesz m iędzy ziom ków szeregi.. ojczyźnie zjednać nieśmiertelną