• Nie Znaleziono Wyników

Panorama Ziemi Gogolińskiej 2000, nr 6-7 (67-68).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Panorama Ziemi Gogolińskiej 2000, nr 6-7 (67-68)."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

GOGOLIN

O

Ziemi Gogolińskiej

Nr 6-7 (67-68) 2000 CZERWIEC-LIPIEC Cena 0,70 zł

(2)

Zwołana na dzień 10 czerwca 2000 roku sesja Rady Miejskiej miała niezwykle uroczysty charak­

ter z dwóch powodów. Po pierwsze - oficjalnie in­

augurowała X DNI GOGOLINA, a po drugie - zo­

stała zwołana dla uczczenia dziesiątej rocznicy samorządności w naszym kraju.

Wśród zaproszonych gości byli między innymi posłowie Henryk Kroll i Helmut Paździor, wicemar­

szałek województwa opolskiego Ryszard Galla, starosta krapkowicki Joachim Czernek, przewo­

dniczący Rady Powiatu Eryk Borończyk, dyrektor generalny ZCW "Górażdże” Andrzej Balcerek, dyrektor Departamentu Kultury i Sportu Urzędu Marszałkowskiego Janusz Wójcik. Byli też radni, mieszkańcy i przyjaciele Gogolina.

Była więc okazja na podziękowania za wielo­

letnią pracę, za dokonania, które w ciągu dziesię­

ciu lat tak mocno przemieniły Gogolin i całą gmi­

nę. Była też okazja na wyróżnienie najbardziej dla Gogolina i samorządności zasłużonych osób.

Wśród nich był doktor Witold Jasiński, wielo­

letni ordynator gogolińskiego szpitala, któremu przyznano najbardziej w Gogolinie cenną god­

ność “Zasłużonego dla miasta Gogolin".

Statuetką "Karolinki” uhonorowano Herberta Grzesicę, pełniącego funkcję radnego przez trzy kadencję. W uzasadnieniu tego prestiżowego wy­

różnienia czytamy m.in.Zaangażowanie i konstruktywna działalność w Zarządzie Miejskim oraz w Komisji Lądu, Porządku Publicznego, Go­

spodarki Komunalnej i Inwestycji Gminnych dobrze służy miastu i gminie Gogolin. Jest to god­

ny naśladowania przykład obywatelskiego myśle­

nia o dniu dzisiejszym i przyszłości lokalnej spo­

łeczności, która swoje losy powierzyła demokra­

tycznie wybranym przez siebie reprezentantom".

Ponadto dyplomy uznania za pracę w Radzie Miejskiej przez trzy kadencje otrzymali: Henryk Duczek, Bernard Kipka, Rudolf Kubiczek i Nor­

bert Urbaniec. Wyróżniono też byłych radnych, którzy funkcję radnego pełnili przez dwie kaden­

cje: dr Marię Urbaniec, Bronisławę Kałużę, Ery­

ka Borończyka i Ryszarda Skowronka.

Burmistrz Norbert Urbaniec otrzymał z rąk Dyrektora Generalnego ZCW Andrzeja Balcer- ka honorową odznakę "Zasłużony dla ZCW

"Górażdże".

X DNI GOGOLINA - sesja Rady Miejskiej

Po części oficjalnej z krótkim progra­

mem artystycznym wystąpili uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej w Krap­

kowicach

■■■

Henryk Kroll - poseł

(...) Gogolin jest dla mnie przykładem wykorzysta­

nia szansy, jaką nosi w sobie samorządność, jest przy­

kładem, co można zrobić przez 10 lat. Patrzę na Go­

golin z boku i widzę, że nie wiele jest gmin, które w ciągu 10 lat osiągnęłby takie postępy. Mówię to nie tylko w swoim imieniu, ale także Sejmowej Komisji Gospodarki Terenowej, której jestem członkiem. Wszy­

stkim gogolinianom składam serdeczne gratulacje...

Ryszard Galla - wicemarszałek województwa opolskiego.

(...) Za sukcesami samorządów kryją się określeni ludzie. Kiedyś, gdy przewodniczyłem radzie w mojej gminie, swojemu wójtowi powiedziałem: pojedz do Gogolina, zobacz jak oni tam działają i ucz się od nich, jak rządzić gminą. Gogolinowi życzę wielu dalszych sukcesów.

Joachim Czernek - starosta krapkowicki (...) 10 lat to piękny ju­

bileusz. Dołączam się do grona osób składających gratulacje. W powiecie krapkowickim wszystkie gminy należą do najlep­

szych w naszym wojewódz­

twie, bo rządzą nimi najle­

psi wójtowie i burmistrzo­

wie. Premier Buzek na spot­

kaniu w Opolu powiedział, że powiaty województwa to czołówka krajowa. To zasłu­

ga takich gmin jak Gogolin.

Gminy działają dłużej niż powiaty, więc to one zasłu­

gują na gratulacje.

Andrzej Balcerek - Dyrektor Generalny ZCW

“Górażdże" S.A.

(...) Fabryka nie jest samotną wyspą i nie da się nią zarządzać bez dobrej współpracy z lokalnym sa­

morządem. To właśnie samorząd kreuje życie gospo­

darcze w gminie, w regionie. Rola samorządu to przede wszystkim inspiracja. Dzisiaj, gdy mówimy o sukce­

sach ZCW “Górażdże11, nie możemy zapomnieć, że to właśnie samorząd "wymusił11 w Warszawie decyzję o loka­

lizacji budowy Zakładów w Górażdżach. Dzisiaj jesteśmy w naszym koncernie postrze­

gani jako najlepszy zakład w branży.

Wyrazem dobrej współpra­

cy z gogolińskim samorządem niech będzie decyzja o przy­

znaniu honorowej odznaki "Za­

służony dla ZCW "Górażdże"

burmistrzowi N. Urbańcowi. A muszę zaznaczyć, że jest do­

piero trzecie tego typu wyróż­

nienie: wcześniej taką odzna­

kę przyznaliśmy jedynie Ry­

szardowi Zembaczyńskiemu i księciu Michałowi Sapiesze.

Janusz Wójcik - dyrektor Departamentu Kultury i Sportu Urzędu Marszałkowskiego

(...) To co Gogolin wyróżnia, to obok infrastruktu­

ry (baseny, kompleks sportowy, wodociągi, itp.), roz­

wój życia kulturalnego. Tutaj nie zapomniano o war­

tościach sfery życia duchowego. Gogolin jest otwarty na wszelkie pomysły nie tylko w zakresie kultury lu­

dowej, z której słynie w naszym województwie, ale także na wszelkie inne, które mogą wzbogacić ofertę kulturalną dla miejscowego społeczeństwa.

Eryk Borończyk - przewodniczący Rady Powiatu (...) Szanowni Radni, razem z wami biegnę w szta­

fecie samorządu, co prawda już na innym torze, ale w tym samym kierunku. Następne pokolenia, lepiej wykształcone, wchodzą w wir działalności samorzą­

dowej. Oni również uznają twierdzenie "Nic o nas bez nas". Na pierwszych odcinkach sztafety elementem niezbędnym była odwaga i doświadczenie. Kiedy sa­

morządność wyjdzie na prostą - przekażemy pałecz­

ki swoim następcom w sposób godny, bo tego wy­

maga kultura osobista radnego. Za nami przyjdą inni równie dobrzy a może i lepsi, którzy poprowadzą swoje pokolenie ku lepszej przyszłości. Obecnej Ra­

dzie Miejskiej i Zarządowi na czele z panem burmi­

strzem życzę dalszych sukcesów na drodze do wy­

znaczonego celu.

(3)

Ziemi Gogolińskiej

NR 6-7/67-68/2000 ISSN 1233-6823

DZIESIĘĆ LAT SAMORZĄDNOŚCI

(z wystąpienia burmistrza Gogolina - Norberta Urbańca)

Przed 10 laty weszliśmy na drogę wielkich przemian a fundamentem ich była i jest ustawa o samorządzie terytorialnym z 8 marca 1990 roku. W myśl tej ustawy do zakresu działania gminy należą wszystkie sprawy pu­

bliczne o znaczeniu lokalnym, a zatem wszystkie potrzeby społeczności lokalnej, które powinny być zaspakajane przez władze samorządowe. Mie­

szkańcy zaczęli decydować o losie swoich miasteczek i wiosek.

(...) Dzisiaj w całej Polsce rocznica tego wydarzenia ma szczególną opra­

wę, wspominamy ten wspaniały zryw mieszkańców na rzecz rozwoju swo­

jego regionu wraz z władzą wybraną po raz pierwszy w demokratycznych wyborach. Ile wtedy było radości z każdego nowego chodnika, nowo po­

stawionej lampy, z każdego metra nowej drogi, z wody, która popłynęła z wodociągu.

Wielu mieszkańców naszej gminy już nie pamięta jak wyglądał Gogolin, Kamień Śl., Zakrzów czy inne wioski. W ciągu tych 10 lat samorządności zrobiono bardzo wiele, szczegółowo o wszystkim, co zrobiliśmy, opisałem w broszurce pt. "Nie zmarnowaliśmy czasu i szansy". Dzisiaj tylko wspom­

nę o najważniejszych wydarzeniach tych lat, takich jak: zwodociągowanie Odrowąża, Dąbrówki, Zakrzowa • skanalizowanie Górażdży, Kamienia Śl., Kamionka i rozpoczęcie kanalizacji w Gogolinie • wybudowanie i moderni­

zacja dróg o długości ponad 37 km • wybudowanie nowych chodników o łącznej powierzchni ok. 45 tys. m2 • wybudowanie kompleksu basenów, domu mieszkalnego, domu Pomocy Społecznej, sieci gazowej o długości 10 km • zmodernizowaliśmy parki i zbudowaliśmy place zabaw dla dzieci • wybudowaliśmy kaplicę cmentarną • uzbrojono w sieć energetyczną teren domków jednorodzinnych • zmodernizowano stadion sportowy wraz z am­

fiteatrem • wybudowano szatnie na boiskach sportowych Kamionka i Obrow- ca • wybudowano remizę strażacką w Zakrzowie • zmieniły oblicze przed­

szkola, zmieniają swój wygląd szkoły • na stałe do kalendarza kulturalne­

go weszły takie wydarzenia, jak: Dni Gogolina, Wodzenie Niedźwiedzia, Święto Kufelka, spotkania młodzieży pod hasłem “Okaż serce innym", Dożynki, powitanie Nowego Roku przy pomniku Karolinki • mamy własną gazetę "Panoramę Ziemi Gogolińskiej" * mamy kluby sportowe • wieś Ka­

mień Śląski stanęła do konkursu na najpiękniejszą wieś w Europie.

Prawdą jest, że do rozwoju gminy i miasta potrzebne są finanse, lecz praw­

dą jest również, że dobry gospodarz, a takim jest z całą pewnością nasza Rada Miejska, stara się te środki pomnażać.

Tych osiągnięć by nie było, gdyby nie aktywność społeczeństwa wraz z radami sołeckimi i sołtysami, nauczycieli, naszych księży, którzy bardzo czynnie włączyli się w rozwiązywanie problemów społeczności samorzą­

dowych. Tych osiągnięć by nie było, gdyby nie zgoda, jaka panowała w Radzie i wśród ludności, która chociaż zróżnicowana pod względem naro­

dowościowym i politycznym, stanowi jedną całość.

(...) Mamy jeszcze wiele do zrobienia. Aktualnie opracowywana jest strate­

gia rozwoju dla miasta i gminy. Główne jej założenia to wieloletnie plany inwestycyjne oraz wizje i cele rozwojowe dla gminy.

(...) Szanowni radni i szanowni goście, pozwólcie, że w tym szczególnym dniu podziękuję serdecznie wszystkim radnym, członkom Zarządu Miasta, szczególnie tym, którzy stwarzają atmosferę sprzyjającą efektywnej pracy, za zgodę i poczucie wielkiej odpowiedzialności za losy naszej gminy.

Dziękuję pracownikom Urzędu, dyrektorom szkół i wszystkim nauczycielom;

dziękuję Dyrektorowi Generalnemu ZCW panu Andrzejowi Balcerkowi, za­

służonemu dla miasta i gminy oraz posiadaczowi Honorowej Statuetki Karo­

linki, symbolu Ziemi Gogolińskiej; dziękuję sołtysom, księżom i wszystkim mieszkańcom za okazaną życzliwość, pomoc, wsparcie słowem i czynem;

dziękuję wszystkim firmom i ich prezesom za bardzo dobrą pracę na rzecz gminy; dziękuję mediom za życzliwość, za dostrzeganie naszych wysiłków.

Wchodzimy w drugie dziesięciolecie i mam nadzieję, że będzie ono równie udane jak pierwsze, że uda nam się zrealizować wszystkie zamierzenia zawarte w strategii rozwoju gminy

Jestem burmistrzem trzecią kadencję i widzę, jak trudno pełnić tę funkcję w dobie przemian. W naszym kraju ludzie są niecierpliwi, niepewni swojego bytu, szczególnie emeryci, jednak należy być optymistą i cieszyć się z każdego sukcesu nas wszystkich w działaniu na rzecz i dobro naszej wspól­

noty samorządowej.

W dniu 17 czerwca gogolińscy strażacy brali udział w zawodach sportowo- pożarniczych na stadionie w Górażdżach i zacięcie rywalizowali o puchar bur­

mistrza. Podobnie jak w roku ubiegłym poza konkurencją byli strażacy z Za­

krzowa, którzy zwyciężyli we wszystkich kategoriach (seniorzy, drużyny har­

cerskie i młodzieżowe). Startowały również dziewczęta z Odrowąża i oldboje z Kamienia Śl.

W ramach X Dni Gogolina został zorganizowany turniej skata sportowego, w którym uczestniczyło 34 zawodników z województwa opolskiego. Zwycię­

żył Jerzy Trzeciakowski z Kędzierzyna-Kożla. Najlepszy gogolinianin Andrzej Farana był ósmy.

Potwierdzamy otrzymanie życzeń z dalekiego Tybetu, które na ręce burmi­

strza i do redakcji "Panoramy" nadesłał pan Ryszard Mykita, od kilku lat mie­

szkający w Obrowcu. Jak widać "nasi" docierają już do najbardziej egzotycz­

nych zakątków świata.

Kolejną statuetkę "Karolinki" otrzymał pan Bogusław Syczyński - sponsor zadaszenia na stadionie MKS-u. Uroczyste wręczenie tego honorowego wy­

różnienia, które specjalna Kapituła przyznaje tylko najbardziej zasłużonym dla naszego miasta i gminy, miało miejsce w dniu 4 czerwca, podczas oddania do użytku tego nowoczesnego elementu trybuny stadionu. Po części oficjalnej odbył się mecz oldbojów "Rembudu" i drużyny naszego burmistrza. Nasi wy­

grali 12:2, a burmistrz strzelił pięć bramek.

❖ Już po raz dziesiąty przy kapliczce "na łąkach" odbywały się majowe nabo­

żeństwa, które w języku niemieckim prowadził pan Herbert Grzesica. 0 ka­

pliczkę szczególnie dbają państwo K. i G. Polańscy, którzy jednak bardzo bo­

leją, że bezmyślni wandale niszczą ten 200-letni obiekt kultu religijnego.

❖ Wśród licznych gości, którzy przyjechali do Gogolina na X Dni naszego mia­

sta, nie zabrakło również naszych przyjaciół z Schongau i Jabłonkowa. Władze Shongau reprezentował zastępca burmistrza Paul Huber, zaś Jabłonkowa - bur­

mistrz Piotr Sagitarius oraz jego zastępca L. Niedoba

W odbytym 5 czerwca br. Kongresie Samorządowym w Opolu uczestniczył m.in. burmistrz Norbert Urbaniec, który otrzymał medal "Dziesięciolecia Sa­

morządu Terytorialnego". Takie medale były tylko dwa: drugi otrzymał wójt gminy Walce.

Dzięki staraniom księdza proboszcza Aleksandra Sydora trwają prace remon­

towe dachu kościoła parafialnego w Gogolinie. W przyszłym roku kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa będzie obchodził jubileusz 100- lecia poświęcenia (10 lipca), więc przebudowa dachu jest jak najbardziej na czasie...

Ludowy Zespół Sportowy w Obrowcu obchodzi w tym roku 50-lecie swojego istnienia. Uroczystości jubileuszowe odbędą się w dniach 1 i 2 lipca br. Piłka­

rze nie zawiedli swoich kibiców i utrzymali się w A-klasie...

❖ Zakłady Cementowo-Wapiennicze "Górażdże" S.A" zostały zdjęte z listy fa­

bryk szkodliwych dla środowiska. Świadczy to o tym, ze sprawom ekologii zostały nadane w ZCW szczególne priorytety. Dyrekcji gratulujemy a my się cieszymy, że niebo nad Gogolinem będzie coraz to czystsze.

❖ Już po raz drugi nasz burmistrz został powołany do odbycia jednodniowych ćwiczeń wojskowych. Tym razem na lotnisku w Polskiej Nowej Wsi razem z innymi burmistrzami i wójtami weźmie udział w praktycznych zajęciach pn.

"Wykorzystanie środków lokalnych i możliwości sprzętu lotniczego w prowa­

dzeniu akcji lokalnych". Dowodzić będzie... wojewoda.

Zakończył się pracowity rok szkolny. Z tej to okazji wszystkim uczniom, tym młodszym i tym nieco starszym, udanych wakacji, dużo słońca, wspaniałego wypoczynku oraz pięknych przeżyć i wrażeń, z całego serca życzy

TREBRON

MAGAZYN REGIONALNY URZĘDU MIASTA I GMINY GOGOLIN _______________ REDAGUJE ZESPÓŁ________

Redaktor naczelny: Krystian Szafarczyk Redaktor techniczny: Henryk Kobiela

Adres redakcji: UMiG 47-320 Gogolin, ul. Krapkowicka 6, tel. 466-62-40, 466-63-19, 466-62-47 Skład komputerowy: Pracownia Komputerowa "Virtual" sc.

45-075 Opole, ul. Krakowska 24, tel. 454-21-71 w. 50, 0602 109-712 Druk: Drukarnia „ZG” w Krapkowicach, tel. 466 70 24

Zdjęcia na okładce - G. i B. Krzysztoniowie

(4)

X DNI GOGOLINA -

WOJEWÓDZKI PRZEGLĄD ORKIESTR DĘTYCH

X Dni Gogolina oficjalnie rozpoczęły się w sobotę 10 czerwca br. o godzinie 13.00 prze­

kazaniem najmłodszym gogolinianom symbo­

licznego klucza do bram miasta i miejskiej pieczęci. Z rąk burmistrza insygnia władzy miejskiej przejęli, ubrani w piękne śląskie stro­

je, reprezentanci uczniów gogolińskich szkół:

Beata Smolorz i Jacek Matuszek.

Tegoroczne Dni Gogolina zbiegły się z V Wojewódzkim Przeglądem Orkiestr Dętych zorganizowanym w ramach Przeglądu Ama­

torskiej Twórczości Artystycznej "Wiatraki"

'2000. Ta impreza zrosła sięjuż z Gogolinem, jako iż gospodarze miasta i mieszkańcy od lat dają gwarancję sprawnej ich organizacji i życzliwego przyjęcia. Tak było i tym razem.

Do Gogolina zjechały najlepsze na Opol- szczyźnie orkiestry dęte, które w trzech ka­

tegoriach rywalizowały o puchary i nagrody.

Otwierając tegoroczny przegląd burmistrz Norbert Urbaniec powiedział między innymi:

"(...) Jest w orkiestrach dętych taka siła, która nas wszystkich tutaj zgromadziła, aby posłuchać, oceniać i nagradzać te wspania­

łe orkiestry i tych wspaniałych wykonawców.

Gra na instrumentach dętych ma na Słąsku głęboką tradycję. W orkiestrach grają czę­

sto całe rodziny; obserwujemy to i u nas i bardzo się cieszymy, że w orkiestrach mamy coraz więcej łudzi młodych, a i starsi muzy­

kanci chcą w orkiestrach jak najdłużej grać.

Dzisiaj spotykamy się na V Wojewódzkim Przeglądzie Orkiestr Dętych, jest to zatem już mały jubiłeusz. Dzięki temu zamiłowaniu do grania, dzięki zapotrzebowaniu na ten rodzaj muzyki ze strony naszego społeczeństwa, dzięki władzom wojewódzkim i gminnym je­

steśmy tutaj dzisiaj razem. (...) Życzę wyko­

nawcom, aby dla każdego ten dzisiejszy wy­

stęp był najlepszy, szanownemu jury udanych werdyktów a państwu miłej i niezapomnia­

nej zabawy".

Dwudniowe konkursowe zmagania or­

kiestr dętych uzupełniały występy zaproszo­

nych na Dni Gogolina zespołów artystycz­

nych: Orkiestra Dęta "Jablovanka" z Jabłon­

kowa (Czechy), Orkiestra Dęta z Koszęcina z grupą baletową, zespoły muzyczne "Fak­

tor", "Two & Voice", "Exotic", "Eliot", ka­

barety "U bacy" i "Szlagier maszyna".

X Dni Gogolina zakończył pokaz sztucz­

nych ogni.

PUCHARY, NAGRODY, WYRÓŻNIENIA...

Jury w składzie:

prof. Czesław Siegel (Akademia Muzyczna we Wrocławiu) - przewodniczący

mjr Edward Tomków i mgr Tadeusz Widera - członkowie

przyznało następujące nagrody i wyróżnienia:

Kategoria orkiestr młodzieżowych

I miejsce - Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Go­

golina (puchar Burmistrza Gogolina i nagro­

da pieniężna w wys.1000 zł)

II miejsce - Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Chudoby (puchar Nowej Trybuny Opolskiej i nagroda pieniężna w wys. 500 zł)

III miejsce - Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Łowkowic (puchar Dyrektora ZGKiM w Go­

golinie i nagroda pieniężna Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w wys.350 zł)

- Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Mech- nicy (puchar Radia Opole i nagroda pienięż­

na Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodo­

wego w wys.350 zł

Wyróżnienie - Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Zawadzkiego (puchar Prezesa Instalatorstwa Elektrycznego Józefa Sojki)

Kategoria orkiestr średnich

I miejsce - Orkiestra Dęta z Radłowa (puchar Marszałka Województw Opolskiego i nagro­

da pieniężna w wys. 800 zł IImiejsce- nie przyznano

III miejsce - Orkiestra Dęta Zakładów Papier­

niczych w Krapkowicach (puchar Burmi­

strza Krapkowic i nagroda pieniężna Burmi­

strza Gogolina w wys. 250 zł

- Orkiestra Dęta OSP w Kamienniku (puchar Prezesa SH "Gogolin" i nagroda pie­

niężna Burmistrza Gogolina w wys.250 zł) Wyróżnienie - Gminna Orkiestra Dęta z Łub­

nian (puchar Prezesa PZU S.A. w Krapko­

wicach)

Kategoria orkiestr dużych

I miejsce - Orkiestra Dęta ZCW "Górażdże"

S.A. w Choruli (puchar Marszałka Woje­

wództwa Opolskiego i nagroda pieniężna Mi­

nistra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w wys. 1000 zł)

II miejsce - Orkiestra Dęta Zakładów Koksow­

niczych w Zdzieszowicach (puchar Starosty Krapkowickiego i nagroda pieniężna Burmi­

strza Gogolina w wys. 600 zł)

III miejsce - Orkiestra Dęta Zakładów Przemy­

słu Wapienniczego w Tarnowie Opolskim (puchar Przewodniczącego Rady Miejskiej w Gogolinie i nagroda pieniężna Burmistrza Go­

golina w wys. 400 zł)

(5)

Wyróżnienie 1 stopnia - Orkiestra Dęta Zakładów Azotowych S.A. w Kędzierzynie-Koźlu (puchar Dyrektora Generalnego ZCW "Górażdże"

S.A.)

Wyróżnienie II stopnia - Orkiestra Dęta Prudnickiego Ośrodka Kultu­

ry w Prudniku (puchar Prezesa Zakładu Transportu Samochodowego w Górażdżach)

Nagrody specjalne jury:

1. Orkiestra dęta OPOLWAP z Tarnowa Op. - za najlepsze wykonanie marsza koncertowego (puchar Dyrektora Banku Spółdzielczego w Go­

golinie)

2. Erhard Sklebis - kapelmistrz Orkiestry Dętej ZA w Kędzierzynie-Koźlu (puchar Przedsiębiorstwa PU w Gogolinie - Z. Sieńczak)

3. Tomasz Bochen - perkusista z Orkiestry Dętej z ZK w Zdzieszowicach (puchar Prezesa T.K. Eko-Bud w Krapkowicach R. Szczepanka)

Sponsorzy:

Marszałek Województwa Opolskiego Burmistrz Gogolina

Opolskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe w Opolu ZCW "Górażdże" S.A. w Choruli

Zakład Transportu Samochodowego Górażdże Bank Spółdzielczy w Gogolinie

Starosta Powiatu Krapkowickiego Burmistrz Krapkowic

PZU S.A. w Krapkowicach

Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe w Gogolinie - Zbigniew Sieńczak T.K. Eko-Bud w Krapkowicach - R. Szczepanek

Spółdzielnia Handlowa "Gogolin"

Instalatorstwo Elektryczne w Izbicku - Józef Sojka ZGKiM w Gogolinie

Radio Opole

Nowa Tiybuna Opolska

Ocalić od zapomnienia

PAWEŁ WICHARY

kierownik Szkoły Podstawowej i założyciel LZS-u w Obrowcu

Paweł Wichary urodził się 12 stycznia 1922 roku w Radzionkowie w woj. katowic­

kim. W czasie wojny, jako 17-letni chłopak,

pracował w kopalni w Bytomiu. W domu było do utrzymania jeszcze dziewię­

cioro rodzeństwa. Za dwie “bumelki" (w niedziele chciał rozegrać mecze piłki nożnej) decyzją miejscowego Gestapo miał zostać osadzony w obozie kon­

centracyjnym w Oświęcimiu. Odczytano mu już na placu kopalnianym wyrok skazujący go na 54 dni pobytu w obozie (skąd z reguły już się nie wracało).

Wybłagał jednak gestapowców pokazując okaleczone do krwi kolana, na których pracował w chodniku wysokim na 50 cm. Był także przez trzy dni zasypany na dole, ale szczęśliwie go uratowano.

W roku 1946 zdał maturę w Liceum Pedagogicznym w Tarnowskich Górach. Jego wychowawca klasy, profesor Wójcik, wywodzący się ze Ślą­

ska Opolskiego, skierował go do pracy w Szkole Podstawowej w Kadłubie w powiecie strzeleckim. Pracował tu przez trzy lata jako kierownik szkoły.

Stąd w roku 1949 wraz z rodziną przeniósł się do Obrowca, gdzie w miej­

scowej szkole także został jej kierownikiem. Uczył przedmiotów ścisłych a także wychowania fizycznego. Sam był zapalonym sportowcem (przede wszystkim lubił grać w piłkę nożną), więc nic dziwnego, że jego lekcje wf były wręcz pokazowe.

W tym czasie warunki do uprawiania sportu w Obrowcu były mniej niż skromne; przy szkole istniało jedynie małe boisko do gimnastyki bez odpo­

wiedniego sprzętu. Jednak pan Paweł uparcie realizował dewizę: "W zdro­

wym ciele - zdrowy duch“. Nie było mu ciężko wychodzić zimą z dziećmi na górkę na Wygodę i na staw, gdzie z uczniami trenował zjazdy narciarskie i jazdę na łyżwach. W efekcie młodzież uzyskiwała czołowe lokaty na zawo­

dach wojewódzkich i startowała niekiedy na szczeblu ogólnopolskim, skąd także przywoziła dyplomy i puchary.

Miał pan Paweł również zamiłowania muzyczne (nieźle grał na skrzyp­

cach). Prowadził więc z powodzeniem szkolny chór, który osiągnął całkiem niezły poziom.

Ze starszą młodzieżą pracował w Ludowym Związku Sportowym, które­

go był założycielem (r. 1950) i pierwszym prezesem. Postarał się też o miejsce na boisko z prawdziwego zdarzenia (przy szosie do Otmętu).

Osobiście prowadził treningi piłkarskie a także sam grał w miejscowej drużynie jako środkowy napastnik. Uważany był za najlepszego zawodni­

ka i najlepszego Strzelca w drużynie.

Działalność Pawła Wicharego nie ograniczała się tylko do zajęć z mło­

dzieżą szkolną i w zespole sportowym. Przez pewien czas prowadził rów­

nież zespół teatralny, z którym ze spektaklami wyjeżdżał w teren, do in­

nych miejscowości. Był również opiekunem społecznym w Obrowcu. Rato­

wał każdą biedę miejscową, rozwiązywał jej problemy. Bezinteresownie pisał ludziom podania o zapomogi. Był radnym GRN w Gogolinie a później PRN w Krapkowicach.

W latach 1965-1970 studiował w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu, gdzie w styczniu 1970 r. uzyskał dyplom magistra pedagogiki.

Wcześniej, w roku 1956, rozpoczął pracę w Wydziale Oświaty w Krap­

kowicach, jako zastępca inspektora szkolnego, gdzie wykazał się dużymi zdolnościami pedagogicznymi i organizacyjnymi. Organizował imprezy kul­

turalne, sportowe, konkursy i zawody dla szkół z powiatu krapkowickiego.

Dbał o wysoki poziom oświaty i kultury w całym powiecie. Wtedy też otrzy­

mał propozycję podjęcia pracy w Ministerstwie Oświaty, ale na przeszko­

dzie do zrobienia kariery stanął brak legitymacji partyjnej.

Wraz ze swoją żoną Lucją należał do ludzi głęboko wierzących i prakty­

kujących. Często razem uczestniczyli w nabożeństwach i czynnie współ­

pracowali z miejscowym kościołem i jego duszpasterzem. Nigdy też nie wyparł się swojej wiary, za co naraził się Urzędowi Bezpieczeństwa. Stąd też częste "odwiedziny" funkcjonariuszy UB w jego mieszkaniu i ich "szpe­

ranie" wśród książek.

W końcu został zmuszony zrezygnować z pracy w Wydziale Oświaty i od 1 września 1972 r. pracował w Powiatowej Poradni Wychowawczo- Zawodowej w Krapkowicach. Schorowany, złamany na duchu, zmarł 16 grudnia 1974 roku w Opolu.

Rafał Zając

(6)

Katarzyna Borek - najlepszą absolwentką Liceum

MATURA W LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCYM

W GOGOLINIE

W roku szkolnym 1999/2000 w Liceum Ogólnokształcącym im. Komisji Edu­

kacji Narodowej w Gogolinie do trzech klas czwartych uczęszczało 88 uczniów; do egzaminu dojrzałości przystąpiło 91 (w tym 3 osoby, które ukończyły LO w roku ubiegłym).

Egzamin pisemny z wynikiem pozytywnym zdało 88 zdających. Egzamin pi­

semny z języka polskiego był obowiązkowy dla wszystkich. Język niemiecki wy­

brało 6 abiturientów (średnia ocen - 5,17 (sic!), język angielski - 3, matematykę - 30, historię - 28,-biologię - 24.

Zwolnionych z egzaminu ustnego było 30 osób; najwięcej z języka polskiego -11.

Ogółem na 91 zdających pozytywne oceny z egzaminu dojrzałości uzyskało 81 osób.

Uroczyste wręczenie dyplomów miało miejsce w dniu 7 czerwca br. w Centrum Konferencyjno-Szkoleniowym ZCW „Górażdże" S.A.

W tym dniu przybyło tu wielu znakomitych gości z burmistrzami Gogolina i Zdzieszowic Norbertem Urbańcem i D. Przewdzingiem, Przewodniczącym Rady Powiatu Erykiem Borończykiem i Przewodniczącym Rady Miejskiej w Gogolinie Piotrem Czokiem, Dyrektorem Generalnym ZCW "Górażdże" Andrzejem Balcerkiem na czele. Przybyli również rodzice tegorocznych maturzystów.

Wszystkich ich przywitała orkiestra zakładowa ZCW "Górażdże" pod dyrekcją M. Makioli.

Najważniejsi jednak w tym dniu byli maturzyści, którzy z rąk pani dyrektor Do­

roty Błaszkowicz otrzymali świadectwa maturalne (po raz pierwszy w specjalnych okładkach) - przepustkę do indeksów. Tradycyjnie większość absolwentów gogo- lińskiego Liceum wybiera się na studia wyższe, gdzie (to także już tradycja tej szkoły) w większości przypadkach radzi sobie doskonale.

W tym roku aż 20 maturzystów otrzymało świadectwa dojrzałości z czerwo­

nym paskiem - jako wyraz szczególnego wyróżnienia.

Tradycyjnie już najlepsi maturzyści wyróżnieni zostali specjalnymi nagrodami, ufundowanymi przez sponsorów.

Nagrodę Prezesa ZCW "Górażdże" dla najlepszego absolwenta otrzymała Kata­

rzyna Borek; jej też przypadła w udziale nagroda Stowarzyszenia na Rzecz Rozwo­

ju Liceum Ogólnokształcącego, przyznana dla najlepszego maturzysty Anno Do­

mini 2000.

Nagrodę Burmistrza Gogolina Norberta Urbańca za najlepszą pracę pisemną z języka polskiego otrzymała Agnieszka Zientarska; Agnieszka otrzymała również nagrodę przewodniczącego Rady Miejskiej w Gogolinie Piotra Czoka za najlepszą pracę pisemną z języka niemieckiego. Nagrodę za najlepszą pracę z matematyki otrzymała Katarzyna Gąsiorek (nagroda przewodniczącego Rady Szkoły). Nagro­

dę za najlepszą pracę z historii otrzymał Kamil Kłeczek (nagroda ufundowana przez Burmistrza Zdzieszowic D. Przewdzinga). Rafałowi Jakubczykowi za najlepszą pracę pisemną z biologii przypadły w udziale aż dwie nagrody: Starosty Krapkowickiego J. Czernka i nagroda prywatna pani doktor Marii Urbaniec. Za wyróżniającą się pracę z matematyki nagrodę rzeczową Prezesa Banku Spółdzielczego w Gogolinie otrzymał Tomasz Maicher.

Miłym akcentem uroczystości było również wręczenie listów gratulacyjnych oraz dyplomów podziękowania rodzicom wyróżnionych uczniów. Otrzymali je:

Barbara i Józef Borkowie, Helena i Henryk Zientarscy, Urszula i Andrzej Balcerko- wie, Józefa Gąsiorek, Elżbieta i Władysław Jezieniccy, Krystyna i Antoni Szwugie- rowie, Wanda Badora, Urszula i Franciszek Markowie, Maria i Zbigniew Fassowie, Elżbieta i Leonard Zgodowie, Lidia i Bogdan Niewiadomscy, Anna i Czesław Milej- scy, Stanisława Kalmuk (rodzice uczniów klasy IVa), Barbara i Ginter Malchero­

wie, Grażyna i Kazimierz Gębkowie, Bronisława Rapp, Andrzej Galik, Grzegorz Kociurski, Halina i Cezary Osiejowie, Jolanta Tkaczuk, Hanna Urbanowicz (rodzice uczniów klasy IVb), Helena i Henryk Stosurowie, Brygida i Zbigniew Kawowie, Dorota i Jerzy Kłeczkowie, Ewa i Marek Jakubczykowie, Stanisława i Wacław Kru- kowie, Henryk Lechociński, Zenona Konstanciak i Gabriela Pierskała (rodzice uczniów klasy IVc).

A oto przesłanie, z jakim do tegorocznych maturzystów zwróciła się Dorota Błaszkowicz - dyrektor LO w Gogolinie:

"Ileż paradoksów, gdy spojrzymy wstecz i zmierzymy przepaść pomiędzy obiet­

nicami i przyniesionym owocem! Kiedy przegląda się dawne listy nagrodzonych w szkole, przypomina punktację uczniów w momencie opuszczania szkol, nasuwa się spostrzeżenie, że ten czy ów spośród przyjaciół, przed którym otwierała się

wybitna przyszłość, wylądował na mieliźnie. Nadmiar uzdolnień przeszkodził mu w obraniu prosto wytyczonej drogi. Albo było w nim jakieś pęknięcie charakteru.

Nie umiał gospodarować swoimi talentami. Kiedy indziej człowiek niezręczny i pokojowo nastawiony okazuje się w czasie wojny takim organizatorem, jak gdyby przyszedł na świat po to, aby przewodzić. Nigdy nie wiemy do końca, do czego los nas przeznaczył. Dopiero wieczór przynosi wyrok, przyszłość rzuci światło: wyda- je się nam, że los nas pokrzywdził, życie było zbędne, nieudane - któż to może wiedzieć? Może czeka na nas jakiś moment końcowy, który zalśni dopiero w świe­

tle przeszkód i cieni całego życia. Lubię powiedzenie Turnera, malarza zachodów słońca: "Nie wolno rezygnować z niczego co przypadkowe". Zaczynać od nowa mimo porażki, to sekretne imię odwagi. Życie nie zaczyna się z rana!!! Jak mówi inna mądra sentencja: trzeba uwzględniać stan rzeczy. Bo rzeczy czasem mądrzej­

sze są od ludzi...

A to rada: Odłóżcie brudnopisy! Przestańcie kreślić! Nie jesteście pewni orto­

grafii? Szukajcie innego słowa: jeśli nie wiecie jak się pisze "krzaki", piszcie "zaro­

śla". I piszcie dalej. Uwaga, pozycja obronna! to znaczy: zapomnijcie o pracy, którą piszecie, pomyślcie o tym, co w was siedzi naprawdę, bądźcie w końcu sobą"!

(szaf)

ABSOLWENCI '2000

Klasa IVa

Malkusz Sylwia

Badora Marta Marek Sabina

Balcerek Anna Milejski Łukasz

Bielec Zofia Niewiadomska Joanna

Bieniek Bernadeta Pawłowski Łukasz

Burek Krzysztof Remiś Łukasz

Borek Katarzyna Rusakowicz Sylwia

Fassa Witold Szkudlarek Patryk

Gąsiorek Katarzyna Szuster Wojciech

Jezienicki Marcin Szwugier Lidia

Kalmuk Justyna Wacławek Karina

Kuliś Grzegorz Witek Ramona

Lechowicz Krystian Zgoda Przemysław

Maciejko Waldemar Zientarska Agnieszka

Madej Krzysztof Zientarski Grzegorz

Klaca IVh

Duda Beniamin Maicher Tomasz

Dworak Diana Mrugała Agnieszka

Galik Magdalena Osiej Agnieszka

Gębka Katarzyna Patia Janusz

Gołąb Marcin Rapp Maria

Grabelus Patrycja Reinert Agnieszka

Graczyk Kamila Soja Barbara

Gwoździk Justyna Suchanek Maria

Jafernik Iwona Szutenbach Wioletta

Janicki Marcin Tkaczuk Anna

Janocha Katarzyna Urbanowicz Ewa

Kociurski Szymon Wistuba Magdalena

Lazar Patryk Wróblewski Marcin

Macha Anna Zdyb Milena

Klasa IVc

Mandziuk Urszula

Adamik Edyta Matuszek Tomasz

Badewicz Jarosław Mazurowski Artur

Bąk Przemysław Paterok Ewa

Biegus Patryk Pierskała Anna

Ćwik Damian Piołunkowska Anna

Dąbrowska Joanna Reminger Grzegorz

Drajewicz Magda Staniszewski Marcin

Jakubczyk Rafał Stanowska Sabina

Judzińska Justyna Stosur Magdalena

Kamińska Joanna Środa Grażyna

Kawa Anna Widerski Krzysztof

Kłeczek Kamil Toma Danuta

Konstanciak Bożena Wójcik Iwona

Kruk Agnieszka Wronka Paweł

Lechociński Paweł Zelent Sławomir

(7)

Z życia Biblioteki Miejskiej

Rozstrzygnięcie konkursu

SPOTKANIE AUTORSKIE ANNY MYSZYŃSKIEJ

W Bibliotece Miejskiej w Gogolinie gościliśmy już wielu pi­

sarzy, którzy prezentowali tu swoje utwory i mówili o swojej drodze twórczej. Gościli tu przede wszystkim twórcy związani z Opolszczyzną, ale także i pisarze z czeskiego Zaolzia, którzy przy- jeżdali tu jak do dobrych znajomych. W roku ubiegłym mieliśmy okazję poznać bliżej jednego z najwybitniejszych poetów emi­

gracyjnych Adama Szypera, na stałe mieszkającego w USA.

Ostatnio w bibliotece z młodzieżą gogolińskiego gimnazjum spotkała się Anna Myszyńska, autorka książki "Śląskie rozpra­

wianie", zawierającej urocze opowiadania, pisane gwarą ślą­

ską, a właściwie jednym z jej dialektów. Pani Anna pochodzi z Komicy, która „leżyj miedzy Gogówkam a Krapkowicóma, jaky 20 kilometrów od Biały, kaj miyszkóm już 35 lołt”.

Aby nieco przybliżyć naszym czytelnikom twórczość pani Anny Myszńskiej publikujemy niżej jedną z jej śląskich opowiastek:

O SKLEPACH NA WSI

Piyrwyj sklepów na wsi boło siła i kupo­

wało se tyż łod wandrownych handlyrzów, co to całyj tołwór mieli w jednyj wielki ko- frze, uwionzanyj na rzymiyniach na karku.

Jak taki wlolz rein, łotwarł tyn kofer, to se z tygo richtig taki ladentisch zrobiył. A czy- go to łón tam nie mioł!

I nici, i druckknefly, szlajfky, grzebiyniy, żdrzadła, szpangy, libely, homodly, gutalin, mydło i som Panbóg wiy, co jeszcze. A tak umioł swój tołwór zachwołlić, iż choć doma nic nie trza bolo, to wdycky se u niego coś kupiyło.

Rano przichodził z żymołkóma Ludwig, ge- zela łod piykołrza. Som boł wielki chłop, ale tyn sztyryjrogatyj kosz, co go mioł na plecach, boł jeszcze wiankszyj. Jak właziył do siyni, to musiał se feste schylić, bo by se nie smieściył w dwiyrzach. Muter wdycki połra takich świy- żych, puchłych żymłów kupiyli, bo - jak pa­

dali - lepszi dać piykołrzowi niż dochtorowi.

Przed wojną były sklepy, co zwiały se "ko- lonialwarengeszefty". Boło jich wianże ze sztyryj. Do jednygo sklepu toch chodziyła fatrowi po tabaka - taky wielky brunne liściy, co wisiały na gwoździu. Wdycki kupowałach szwiertka, to boło tak ze trzi liście, słożony na trzi razy i zawiniony do papióru. Na koń­

cu ździebko mujsiało łostać na wiyrchu.

U masołrza my kupowali knoblauchwurszt i jak se wezło funt abo i pół, to wdycky ma- sołrz dołożył jeszcze kąszczek na prziczynek.

Tyn ech już za dwiyrzóma zaroz zjadła.

Do inszygo sklepu chodziyłach pomlołć mak. Mieli tam taki ekstra młojnek. Łod góry se suło, a tyn mak spadowo! do kastly na dole.

Tą korbą to se trza boło dość nakrancić i było ciałżko.

W kazdyj sklepie nad dwiyrzóma wisioł małył dzwonek. Jak se jino wlazło, to tak faj­

nie zabimblol, i zarołz z wohnungu chtojś wylołz.

Tytky to se w sklepach sami robiyli. Ty frel- ky to tak gryfnie poradziyły zwinąć kąsek papióru, iż im nu boła takoł szpicatoł tytka gotowoł, a potyj do niy nasuły cukru, raj su albo bomblików i ani drobinka j i nie spadła na stół.

Dzisiej aż nie chce se wierzyć, że piyrwyj ludzie na wsi bardzo mało kupowali, bo wszystko mieli swojy. Potrzebowali jino sól, cukier, rajs i sztrajchly. Kafej połlyli se sami z janczmiynia, a kupowali jino cigora. Teju

"ruskiego" mało se piylo, a wszyscy mieli doma nasuszoną lipa, feferminca, rumek i skórky z jałbek. Po krupy i gryjs se chodziy- ło do młójna. Jak spominali nasi starka i muter, to jeszcze za młodu jeździyli do Ole- szky pod Świantą Anna smażyć powidła. Nasi przołciele mieli tam

wielką zagroda, na- łwiancyj z brechflał- moma, i na dworku mieli wielky kotły, kaj ty śliwy smarzyli.

Stoły potyj taky bunclołky z powi- dłóma i stykło nom na całyj rok.

Bez wojna to rołz muter warzyli doma z kości mydło. Łod ujka dostali taki proszek, coby to mydło fajnie woniało i stwardło. I richtig: jak wlołli to

Czy znasz ziemię gogolińską?”

Rozstrzygnięty został konkurs pn. „Czy znasz ziemię gogolińską”, zorganizowany przez Urząd Miejski w Gogolinie - Bibliotekę i Dom Współ­

pracy Polsko-Niemieckiej w Gliwicach, w ra­

mach projektu „Historia lokalna na przykładzie wybranych powiatów, miast i gmin”.

A oto zwycięzcy:

W kategorii fotograficznej

I m. Rafał Frank (Gimnazjum w Gogolinie) W kategorii biograficznej:

Grupa wiekowa IV-V ki.

I m. Filip Bieniek (PSP nr 2 w Gogolinie) II m. Sandra Burkat (PSP nr 3 w Gogolinie) III m. Kamila Pawliszyn (PSP nr 2 w Gogolinie) Grupa wiekowa VI-VIII ki.

I m. Anna Wiencek (PSP Matnia)

II m. Anna Konieczko i Małgorzata Mandola (PSP nr 2 w Gogolinie)

W kategorii plastycznej:

Grupa wiekowa U-iV ki.

I m. Joanna Seget (PSP nr 2 w Gogolinie) II m. Nikolina Fait (PSP nr 2 w Gogolinie)

Paulina Kubień (PSP nr 3 w Gogolinie) III m. Katarzyna Wcisło i Sandra Miczka

(PSP nr 2 w Gogolinie) Wyróżnienie ■ Małgorzta Wawrzynek

(PSP Matnia) Grupa wiekowa V-VI Id.

I m. Piotr Gil (PSP Malnia)

II m. Agnieszka Porada (PSP nr 2 Gogolin) III m, Bożena Konieczka (PSP nr 2 w Gogolinie)

do takygo tyjgla, to łostygło i potyj pokroili na kąski, to mieli my prawdziwą fajnzajfla.

Po wojnie zajś, to my warzyli ćmawy piwo z kafeju i podpiwka, co se kupowało w skle­

pie. Boło bardzo dobry, jino jak długo stoło, to tak zgerowało, co i niekedy flaszka roze­

rwało, a jak se go zawczasu łotwarło, to zi- cher połowa z ty flaszki uciekła na deka.

(8)

DZIEŃ DZIECKA

1 czerwca w PSP nr 3 zorganizowano Dzień Dziecka pod hasłem „Dziew­

czyna i chłopak na opak”.

Dzieci z klas III-VI i klasy VIII przygotowały wspaniałe stroje, wcielając się: chłopcy w dziewczyny, dziewczyny w chłopców. Oczywiście najatrak­

cyjniejsze stroje, sposób zaprezentowania, styl zostały nagrodzone dyplo­

mami i drobnymi upominkami.

Oprócz tego młodzież przygotowała się do udziału w szkolnym konkur­

sie „Mini Playback Show”. Jury miało trudne zadanie, gdyż wszyscy wyko­

nawcy zaprezentowali się wręcz na poziomie profesjonalnym.

Miłą niespodzianką było pojawienie się burmistrza Norberta Urbańca, który przyniósł dzieciom nie tylko uśmiech, ale również słodycze. Panu bur­

mistrzowi towarzyszyła pani dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty Teresa Pawliszyn.

Entuzjastycznie i gromkimi oklaskami zostało przyjęte przez dzieci prze­

mówienie pana burmistrza, który w ciepłych słowach złożył im życzenia.

Nasza szkolna impreza nie odbyłaby się bez fundatorów nagród, wśród których znaleźli się: pani Krystyna Żak, pani Izabela Rusek, pani Maria Kwiatkowska, pani Kupka, pan Antoni Malkusz i Komitet Rodzicielski.

Wszystkim sponsorom dzieci i grono pedagogiczne składają serdeczne podziękowania.

Niestety w naszej imprezie nie wzięli udziału uczniowie klas pierwszych i drugiej, którzy w tym dniu, równie wspaniale, bawili się na szkolnych wycieczkach do Wrocławia, na Górę Św. Anny i do Kamienia Śląskiego.

Wesoło i radośnie było również w Przedszkolu nr 1 w Gogolinie. Wpierw zawitał do nich teatrzyk kukiełkowy - a później burmistrz z wielką torbą słodyczy.

Jubileusze naszych księży

Piękne jubileusze święceń kapłańskich obchodzili ostatnio duszpasterze z Kamienia Śląskiego i Obrowca.

Ksiądz proboszcz Herman Piechota z Kamienia Śąskiego przyjął świę­

cenia 40 lat temu, zaś ksiądz proboszcz Rudolf Hoffmann z Obrowca - 35 lat temu.

***

Za codzienne zjednywanie ludzkich serc i dusz, miłość i oddanie dla swoich parafian, których jednoczycie wokół kościoła katolickiego w duchu wiary i poszanowania nieprzemijających wartości chrześcijań­

skich, pragniemy złożyć naszym drogim i dostojnym Jubilatom naj­

serdeczniejsze Bóg zapłać i życzenia wszelkiej pomyślności i długiej jeszcze posługi bożej.

Burmistrz, Zarząd i Rada Miejska w Gogolinie

TT | T> Handeln + Bauen

n~D sp.zo.o.

45-068 Opole, ul. 1 Maja 9

H + B Opole sucht:

LKW - Fahrer mit Fuhrerschein KI. 2 (C/E)

fur intemationalen Femverkehr

Regipser, Maurer und Maler Deutscher Reisepass

.

Dyrekcja oraz dzieci z Przedszkola w Cliorali

składają serdeczne podziękowania

państwu

Sylwii i Adamowi Łykom

za wykonanie piaskownicy.

Tel: 077 / 456 57 80

Pożyteczne akcje w Kamieniu Śląskim

„JEDNA JEST ZIEMIA - JEDNO JEST SŁOŃCE

W naszym kalendarzu na stałe już zagościło Święto Ziemi. Jest to jedno z najbardziej ważnych świąt. 22 kwietnia szczególnie uzmysławiamy sobie wartości naszej planety. Planety, która jest dla nas Matką. Planety, którą zmusiliśmy do wołania o pomoc.

W wielu miejscach Ziemi odbywają się różnorodne akcje organizowane z okazji Dnia Ziemi. W naszej szkole, w Kamieniu Śląskim, postanowiliśmy podarować Gaji kilka dobrych uczynków. Inicjatorem jednego z nich był Dyrektor Sanktuarium św. Jacka ks. Erwin Mateja.

Uczniowie klasy VIII pod opieką nauczyciela mgr Tomasza Sochańskie­

go oraz z pomocą woźnego Andrzeja Śleziony zadrzewili wysypisko leżące na terenie wojskowym 4 tysiącami sadzonek. Były to jedno i dwuletnie so­

sny, modrzewie i brzozy. Zrekultywowano około 0,7 ha powierzchni. Spo­

nsorem drzewek był również ksiądz Erwin Mateja.

Oprócz zalesienia nieużytku posadziliśmy również sporo drzewek i krze­

wów ozdobnych wokół szkoły. Mamy nadzieję, że wszystkie one będą pięk­

nie rosły, ciesząc oczy zielenią.

Jednym z odwiecznych problemów są śmieci, szpecące naszą wieś. Po­

stanowiliśmy wziąć udział w akcji sprzątania wsi, zorganizowanej przez panią sołtys - Bronisławę Kałużę. Chętnych do pracy zgłosiło się wielu.

Oprócz członków koła ekologicznego pojawiło się wielu uczniów, nawet z klas najmłodszych. Wszyscy z grabiami i miotłami. Po kilku godzinach cen­

trum naszej wsi zalśniło czystością. Oby na długo.

Pamiętajmy: "Puszki, szkło, papiery ładuj w kontenery".

mgr Renata Fikus nauczycielka PSP Kamień Śl.

Clicesz ozdobić dom? zakład? miasto?

KOPGA=łD poleca:

-> elementy płotów myśliwskich elementy placów zabaw, terenów

zieleni miejskiej i przydomowej: drążki, rygle i palisady paliki dla potrzeb sadownictwa

impregnację drewna metodą ciśnieniową kostkę brukową

palisady krótkie i paliki ogrodowe

- 40% upustu do wyczerpania zapasów

Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe Spółka z o.o 46-077 Kolonowskie, ul. Kościuszki 1 tel. 077 / 461 11 23, fax 077 / 461 10 67, telex 733637

(9)

Religie świata Prawo na co dzień

ISLAM

Islam - nazwa jednej z wielkich religii monoteistycznych, która zrodziła się w I połowie VII wieku na Półwyspie Arabskim. Wyznawców islamu nazywamy muzuł­

manami, co znaczy "tymi, którzy oddają się Bogu" W centrum ich wiary znajduje się jeden, jedyny Bóg - Allah. Bóg ten - Allah - według Muzułmanów jest tym samym Bogiem, o którym mówi Biblia. Dla Muzułmanów Bóg ma jeszcze wiele imion, np. Miłosierny, Łaskawy, Dobroduszny, Mądry, Przebaczający, Miłujący.

Imion Boga jest znacznie więcej niż człowiek jest w stanie pojąć i wyrazić.

Całe życie muzułmanina przebiega w służbie Allahowi. Pięć filarów islamu - to pięć najważniejszych reguł, których musi trzymać się muzułmanin, jeśli chce słu­

żyć Bogu:

♦ wyznanie wiary (szahada): "nie ma innego Boga oprócz Boga jedynego (Alla- ha), a Mahomet jest jego prorokiem",

♦ codzienna pięciokrotna modlitwa (sałat),

♦ jałmużna (żaka); dzielenie się bogactwem z innymi ludźmi przypomina muzuł­

maninowi, że każdy człowiek, bogaty czy biedny, jest niepowtarzalnym cudem Boga,

♦ post w miesiącu Ramadan ( saum); muzułmanie przez cały dzień muszą po­

wstrzymać się od jedzenia, picia, palenia tytoniu, używania perfum i współży­

cia. Post dotyczy biednych i bogatych z wyjątkiem chorych, dzieci, kobiet cię­

żarnych i podróżnych,

♦ pielgrzymka do Mekki przynajmniej raz w życiu; celem pielgrzymki jest Kaaba - najstarsza świątynia w Mekce. Każdy pielgrzym siedmiokrotnie okrąża Kaabę przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Odmawiają przy tym modlitwy, po­

zdrawiają i całują Czarny Kamień -najbardziej czczony przedmiot w islamie.

Czas modlitwy przypada pięć razy dziennie: przed wschodem słońca, w połu­

dnie, po południu, wieczorem i przed snem. Modły mogą być odprawiane tam, gdzie właśnie znajduje się wierny. Zwraca wtedy twarz w kierunku świętego mia­

sta - Mekki. Przed modlitwą muzułmanin myje się w dokładnie określonej kolejno­

ści, która pomaga mu w zewnętrznym przygotowaniu się do modlitwy. Na znak bojaźni przed Bogiem, wierni klękają i oddają pokłon. W każdy piątek muzułmanie spotykają się na wspólnej modlitwie w meczecie - islamskiej świątyni i miejscu zgromadzeń.

Nieodzownym elementem każdego meczetu jest minaret (wysoka wieża), z której muczin - człowiek nawołujący do modlitwy - o odpowiednich porach dnia wzywa wiernych do modlitwy. Codzienna modlitwa ma dla wiernego stanowić przerwę w ciągu dnia. Ma mu umożliwić niezakłócone niczym myślenie o Bogu i uświado­

mienie sobie jego wielkości i miłosierdzia. Modlitwa rozpoczyna się wołaniem:

"Allahu akbar" ("Bóg jest największy").

Ten, kto wypełnia wolę Allaha może po śmierci zostać zbawiony i dostać się do raju. W czasie, o którym wie tylko Allah odbędzie się Sąd Ostateczny. Wszyscy zmarli powstaną wtedy z grobów i każdy zostanie osądzony. Kto czynił dobrze i postępował zgodnie z przykazaniami Allaha, będzie nagrodzony i pójdzie do raju.

Prorocy i męczennicy, którzy umarli za swoją wiarę i Allaha, od razu po śmierci dostaną się do raju.

Muzułmanie czczą Mahometa jako twórcę religii i proroka, który przyjął Słowo Boże, lecz nie modlą się do niego. W wieku 40 lat Mahomet podczas pobytu na górze Hira ujrzał postać Archanioła Gabriela, który przekazał mu słowa Boga. Ze słów Boga, które Gabriel przekazał Mahometowi powstał Koran (święta księga islamu), który opisuje cechy Boga, opowiada o prorokach i wcześniejszych obja­

wieniach Boga, o historii dawnych narodów, o zjawiskach natury i ogólne o akcie stworzenia. Ważną częścią Koranu są zasady i wskazówki tworzenia i funkcjono­

wania wspólnoty muzułmańskiej. Koran jest podzielony na 114 sur (rozdziałów), rozpoczynających się od słów "W imię Boga, Litościwego, Miłosiernego".

Muzułmanie szanują biblię jako święte pismo. Wierzą, że żydowska Tora, psal­

my i ewangelie Nowego Testamentu są słowami Boga. Zarówno w Koranie, jak i Biblii, występują Abraham, Jakub, Mojżesz, Jan Chrzciciel, Maryja i Jezus. Byli oni prorokami, którzy głosili prawdziwą wiarę. Według przekonania muzułmanów Biblia przez liczne uzupełnienia została zafałszowana. Tylko Koran w języku arab­

skim trafił za pośrednictwem Mahometa bezpośrednio od Boga do ludzi i tylko on jest prawdziwym Słowem Bożym. Dlatego modlitwy odmawiane są zawsze po arabsku, nawet jeśli język ojczysty muzułmanów jest inny. Według islamu Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie czczą tego samego Boga - Boga praojca narodów, Abrahama. Żydzi i muzułmanie są wedle żydowskiej i muzułmańskiej wiary po­

tomkami Abrahama. Abraham miał bowiem przed Izaakiem syna ze swą nałożnicą Hagar. Ów syn nazywał się Izmael ("Bóg słucha"), był patriarchą Arabów. Izaak natomiast jest ojcem ludu Izraela, Żydów.

Z islamem związane są nierozerwalnie dwie zasady:

♦ szariat ("prawa droga") to prawo islamskie, którego podstawą jest Kora. Sza- riat pomaga realizować przykazania Allaha w życiu codziennym. Nie ma dziedziny, która nie byłaby regulowana przez szariat. Mimo, że prawo islamskie zawiera su-

DŁUGOŚĆ TRWANIA

OBOWIĄZKU ALIMENTACYJNEGO

Zgodnie z art. 58 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, w wyroku orzekającym rozwód sąd rozstrzyga o władzy rodzicielskiej nad wspól­

nym małoletnim dzieckiem obojga małżonków oraz orzeka, w jakiej wy­

sokości każdy z małżonków obowiązany jest do ponoszenia kosztów utrzy­

mania i wychowania dziecka. Sąd może powierzyć wykonywanie władzy jednemu z rodziców, ograniczając władzę drugiego do określonych obo­

wiązków i uprawnień w stosunku do osoby dziecka.

Rozstrzygnięcie o wysokości udziału każdego z małżonków w kosztach utrzymania i wychowania dziecka sąd obowiązany jest zamieścić w wy­

roku, bez potrzeby zgłoszenia w tym zakresie żądania - i to także wów­

czas, gdy rodzice dobrowolnie płacą alimenty. Rozstrzygnięcie dotyczy określenia udziału w kosztach ponoszonych przez każde z rodziców na rzecz małoletnich dzieci, pochodzących od obojga małżonków lub na rzecz dzieci przez nich przysposobionych.

Orzeczenie to następuje z uwzględnieniem usprawiedliwionych potrzeb nie mogącego się utrzymać samodzielnie małoletniego dziecka małżon­

ków oraz zarobkowych i majątkowych możliwości każdego z rodziców.

Wysokość alimentów powinna być ustalona z uwzględnieniem aktual­

nych potrzeb małoletniego dziecka, a nie potrzeb przewidywanych dopie­

ro w przyszłości.

Ponadto, zgodnie z art. 113 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, rodzice zobowiązani są do świadczeń alimentacyjnych względem dziec­

ka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie, chyba że dochody z majątku dziecka wystarczają na pokrycie kosztów utrzymania i wychowania. Poza tym przypadkiem uprawniony do świadczeń jest tyl­

ko ten, kto znajduje się w niedostatku.

Jeżeli chodzi o dziecko, to nie jest ono w stanie utrzymać się samo­

dzielnie, od chwili urodzenia aż do czasu, gdy zostało należycie przygo­

towane do pracy zawodowej, odpowiedniej do jego uzdolnień i zaintere­

sowań, co następuje nie wcześniej niż z ukończeniem obowiązkowej na­

uki szkolnej. Czas trwania obowiązku alimentacyjnego może jednak obej­

mować również okres studiów wyższych.

Na długość trwania tego obowiązku mogą wpływać możliwości zarob­

kowe i majątkowe rodziców oraz uzdolnienia i zainteresowania dziecka.

Dlatego nie jest równoznaczne z wygaśnięciem tego obowiązku uzyska­

nie przez uprawnionego pełnoletności.

Gdy dziecko może już utrzymać się samodzielnie, obowiązek alimen­

tacyjny wygasa. Później rodzice mogą być obowiązani do alimentacji dziec­

ka już tylko na zasadach ogólnych, to jest wówczas, gdy znalazło się ono w niedostatku (art. 133 § 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego).

Ponadto zgodnie z cytowanym art. 133 k. r. o., rodzice zwolnieni są z obowiązku alimentacyjnego, gdy dochody z majątku dziecka wystarczają na okrycie kosztów utrzymania i wychowania. Zwolnienie to następuje także w zakresie, w jakim dziecko może zaspokoić swe usprawiedliwione potrzeby z innych źródeł (np. z pobieranego świadczenia rentowego, z uzyskiwanych zarobków).

Mecenas

rowy system kar, to obowiązuje również zasada przebaczania, jeżeli sprawca żału­

je swoich czynów,

♦ ażichad ("wysiłek, trud") oznacza osobisty wkład majątku i poświęcenie ży­

cia dla Boga i islamskiej wspólnoty. Koran zezwala na wojnę jako środek obronny i pomocy uciemiężonym współwyznawcom. Wojna nigdy dla Koranu nie jest "świę­

ta", lecz najwyżej złem koniecznym. Wojny prowadzone z powodów politycznych i ekonomicznych nie mają w rozumieniu Koranu nic wspólnego z dżihadem ("tru­

dem poniesionym dla Allaha"). Chociaż dziś dżihadem nazywa się działania pro­

wadzone przez organizacje terrorystyczne, jest to niezgodne z pierwotnymi zasa­

dami islamu.

Do najważniejszych islamskich świąt należą:

♦ Noc Niewinności - w niebie zostaje potrzęsione drzewo życia, na którego liściach są wypisane imiona wszystkich ludzi. Ten, którego liść spadnie, umrze jeszcze tego samego roku. Inni liczą na odpuszczenie grzechów przez Allaha, zstę­

pującego tej nocy na ziemię,

♦ Noc Siły - w tę noc nastąpiło objawienie (przekazanie) Koranu z nieba dla całej ludzkości. Pobożni muzułmanie przez całą noc czytają Koran,

♦ Święto Ofiarowania - na upamiętnienie ofiarowania Bogu Izaaka przez Abra­

hama.

Koran przetłumaczony na język polski wydał dwukrotnie Państwowy Instytut Wydawniczy (1985,1986).

Opracował: Henryk Karol Mazur

(10)

Z cyklu: wędrówki za miedzę

SZCZEBLE BEZ DRABIW

W okresie PRL-u macki Partii z największą siłą zaciskały się wokół zdolnej i ambitnej młodzieży, deprawując i niszcząc w sposób zgo­

ła niewyobrażalny. Dla niektórych z nich dziś nie ma już żadnej nadziei na powrót do normalnego życia. Oto historia ku przestrodze młodym, że żadnej ideologii nie należy bezkrytycznie wierzyć...

Jarosław B. jak daleko sięga pamięcią, tak zawsze słyszy słowa ojca: "Liczy się tylko ten, przed którym albo przecho­

dzi się na drugą stronę ulicy, albo zdejmuje czapkę z głowy".

A ojciec to był facet z charakterem a także z niepoślednim życiorysem i autorytetem: twardziel z AK-owską przeszło­

ścią, z rodziny biednej, ale "honornej" - górnik z pokolenia na pokolenie, chociaż miał w swym życiorysie epizod admi- nistracyjno-polityczny. Był bowiem taki czas, kiedy "umac­

niał władzę ludową” na "dalekim zachodzie" (jak tutaj mówiono), w zupełnie nie górniczym Lewinie Kłodzkim.

Organizował tam nową Polskę razem z komendantem miej­

scowej milicji Cieślakiem, który nie miał pojęcia, że jego córka zasłynie jako Violetta Villas, a miejscowe kino nosić będzie jej imię.

Komendant Cieślak powiesił się na futrynie drzwi swoje­

go mieszkania a ojciec Jarka pod koniec lat czterdziestych powrócił do rodzinnej miejscowości koło Piekar Śląskich i rozpoczął utratę zdrowia w kopalni "Julian".

Urodziny jego syna Jarka świętowano w roku 1950. Sta­

lin i Mao podpisali wtedy pakt pomocy pomiędzy Chinami a Związkiem Radzieckim, Sejm przyjął ustawę o terenowych organach jednolitej władzy państwowej, władze centralne podjęły decyzję o likwidacji Związku Harcerstwa Polskiego jako samodzielnej organizacji. Sejm przyjął ustawę o planie 6-letnim, rozpoczęła się woja w Korei, urodził się Stanisław Szozda - kolarz.

W styczniu umarł George Orwell, autor tragicznego w swoim wizerunku świata totalitarnego - "Folwarku zwie­

rzęcego".

Władza ludowa stała się w Polsce faktem i trafiła do gór­

niczych, budowanych z byle czego i była jak, nie otynkowa­

nych domów. Pracę miał każdy i nie w głowie było utyski­

wanie na władzę, bo czas na Śląsku był taki i ludzie tacy, że dziękowano Bogu i partii za to co jest, a nie za to, co być by mogło.

Kiedy Jarek rozpoczynał naukę w jednym z szesnastu wte­

dy w Polsce wiejskich Liceów Ogólnokształcących w pobli­

skich Żychcicach, jego ojciec był już na rencie inwalidzkiej.

Jak każdy chłopak na Śląsku Jarek grał w piłkę nożną, ale dopatrzono się w nim predyspozycji do gry w szczypiornia- ka. "Gryzł trawę" (bo chciał być najlepszy) i trafił do junior- skiej reprezentacji województwa. Płakał, gdy okulary nie pozwoliły na dalszą grę. Był dobry, najlepszy...

Już po maturze i dwuletniej radiologii na Akademii Me­

dycznej trafia do kopalni. Jest rok 1971, w domu bieda i choroba ojca, a tam szansa na niezłe zarobki. W kopalni

"Julian" zostaje wpierw pomocnikiem maszynisty wyciągo­

wego na szybach 1, 2 i 3. Praca ciężka, brudna, z tych "przy­

nieś, podaj, pozamiataj". Ale on, twardziel jak ojciec, przez pół roku fakt ten ukrywa przed rodzicami - przecież marzy­

li o innej pracy dla jedynego syna.

Partia i ZMS tymczasem głoszą hasła o brygadach mło­

dzieżowych, o pracy socjalistycznej; grupka młodych, wietrzą­

cych swoją szansę gdzie tylko się da, uwierzyła. Stare kopal­

niane repy wyznaczyły im robotę najgorszą i najcięższą: czy­

szczenie rząpli szybowych, a mówiąc prościej - wybieranie szlamu 3,5 metrowymi łopatami. Zostali kopalnianym pleb- sem w czerwonych krawatach ZMS-u.

Jarka wybierają na przewodniczącego koła, później - wice­

przewodniczącego Zarządu. Zrzuca robocze ubranie. Nieco wcześniej wstępuje do partii.

Osiągnął szczebelpierwszy.

Do twarzy mu widać było z organizacyjnym krawatem i białą koszulą. W roku 1976 jest już wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej Federacji Socjalistycznych Związków Mło­

dzieży Polskiej i etatowym przewodniczącym Zarządu Miej­

skiego ZSMP w Piekarach Śląskich. Pieniądze z tego może nie były największe, ale ma już swoje miejsce na trybunie 1-majowej. Jeszcze to nie pierwszy szereg, ale zawsze...

Lza mu się w oku kręci, gdy mówi dzisiaj o "patronackim"

budownictwie mieszkaniowym w Piekarach dla aktywistów ZSMP i tych aktywistów udających. Mieszkanie w bloku to była ucieczka z "familoków" z wychodkami na podwórzu, a dla władzy - skrzętnie nagłaśniany i przekazywany wyżej fakt oddawania 125 mieszkań rocznie. Szef młodzieżowców przecinał wstęgi i zasiadał w egzekutywie miejskiej PZPR.

Jarek

osiągnął szczebel drugi.

Do nauki garnął się umiarkowanie, ale w skrytości du­

cha zazdrościł starszej siostrze tytułu magistra filologii pol­

skiej. Była też presja ojca: "ucz się synku, jak będziesz inży­

nierem, to nasz dom będzie w naszej wiosce pierwszym, w którym wszystkie dzieci mają wyższe wykształcenie".

Pomogła partia. Oddelegowany na stacjonarny Wydział Organizacji i Zarządzania Politechniki Gliwickiej otrzymał etat technologa (bez obowiązku podpisywania listy obecno­

ści) w Zakładach Górniczo-Hutniczych "Orzeł Biały” w Pie­

karach Śląskich.

(11)

W roku 1980 "Solidarność" - bardzo wtedy zasadnicza - przestała lubić facetów z lewymi etatami. Jarek po raz pierw­

szy w życiu znalazł się na bruku.

Status bezrobotnego to była plama na honorze partii -

"przygarnął" go Zarząd Wojewódzki ZSMP w Katowicach.

Znalazł się etat, znalazły się pieniądze, chociaż do pracy chodzić nie musiał. W tej sytuacji Jarek bez kłopotów obro­

nił pracę magisterską z wynikiem do­

brym w Instytucie Organizacji I Eko­

nomiki Politechniki w Gliwicach.

Osiągnął

szczebel

trzeci.

Czas w tym czasie był raczej nie­

ciekawy. Pełnia stanu wojennego.

Cały Śląsk pamiętał o tragedii

"Wujka". Jarek powrócił do pracy w kopalni.

Partia, nie tracąc go z pola wi­

dzenia, przyzwoliła na pracę w charakterze "zwykłego" górni­

ka. Dyplom Politechniki, na razie, pozostał w szufladzie.

Nie minęło pół roku i par­

tia upomniała się o młodego inżyniera, fedrującego z ło­

patą w ręku. Miał wtedy 32 lata, zapał i wiarę. "Soli­

darność" do gustu mu ra­

czej nie przypadła...

W grudniu 1982 roku otrzymuje własne biur­

ko w Komitecie Miej­

skim w Piekarach. W rok później jest już

pracownikiem Komitetu Woje­

wódzkiego. W Wydziale Górniczym pełni

funkcję instruktora, a później starszego instruktora, decydując o sprawach kadrowych (i nie tylko) kilku Gwa­

rectw Węglowych. Otrzymuje propozycję zrobienia doktora­

tu w Pradze czeskiej. Wybiera Kijów - trzymiesięczny kurs w szacownych salach Uniwersytetu imienia Tarasa Szew­

czenki. Osiągnął szczebel

czwarty.

W październiku 1986 Jarosław D. został "pierwszym" w Piekarach Śląskich. Kampanię wyborczą prowadził ener­

gicznie i wygrał zdecydowanie. Był wtedy najmłodszym I sekretarzem w województwie katowickim. I

był

to

szcze

­ bel piąty

i ostatni.

Piekary liczyły blisko 100 tysięcy mieszkańców, miały duży przemysł, słynną w całej Polsce klinikę ortopedyczną, kla­

sztor z cudownym obrazem Matki Boskiej Piekarskiej.

Miały też Piekary swoje dni szczególne: doroczne zjazdy mężczyzn, które sprawiały, że władze partyjne dostawały swoistego kociokwiku i ogłaszały wraz z miejscową milicją stan gotowości stopnia najwyższego. Porządku strzegł sztab z pierwszym sekretarzem i zastępcą komendanta MO - Ro­

manem H., który niepomny na rekomendacje, jakie otrzy­

mał od partii, założył pierwszą w Polsce milicyjną "Solidar­

ność", a później przeniósł się do Warszawy (na krótko zre­

sztą), aby rządzić całą policją nowej Rzeczypospolitej.

W sukurs pierwszemu sekretarzowi milicjant Roman H.

przyszedł ostatni raz w sierpniu 1988 roku, kiedy to w ko­

palni "Andaluzja" wybuchł strajk. Komitet strajkowy, na

czele którego stał dzisiejszy poseł solidarnościowy Piotr P,.

nie wiedzieć czemu wołał rozmawiać z sekretarzem niż mi­

licją, wspomaganą przez huczące nad miastem helikoptery sprowadzone z Katowic. Miał widać jakieś dawne sentymen­

ty szef Komitetu Strajkowego (dziś poseł AWS), chociaż trud­

no podejrzewać, żeby w tych gorących chwilach pamiętał, że kiedyś prosił o przyjęcie do partii, bo "całkowicie (jak to wyznał w zachowanej do dziś deklaracji członkowskiej) utoż­

samiał się z jej linią polityczną".

Sekretarz dopuścił do strajkujących księdza Sie- mieńskiego, który na oczach zdezoriento­

wanych ZOMO-wców odprawiał za kopalnianą bramą msze święte.

Długo też w czasie straj­

ku "wisiał" Jarek na telefo­

nie do swojego szefa Gorywo- dy. Po tamtej stronie nikt tele­

fonu nie odbierał. Po raz pierw­

szy zrozumiał, że partia najzwy­

czajniej go "olała" i pozostawiła go samemu sobie.

Nie krył rozgoryczenia na póź­

niejszym spotkaniu u Jaruzelskie­

go, nabluzgal Czyrkowi i Baryle, kie­

dy wizytowali śląskie organizacje partyjne. Zbliżał się kres partii, a on jedynie podskórnie wyczuwał toczące się daleko od Piekar rozgrywki. Pierw­

szy sekretarz wojewódzki Gorywoda wzywał go na dywanik w Komitecie Wo­

jewódzkim i pokrętnie tłumaczył nową sytuację, a on czuł, że niedawni patroni grają kartami znaczonymi i pomału paku­

ją walizki.

"Warszawa niszczy klasę robotniczą, War­

szawa niszczy Śląsk" - wykrzykiwał do zde­

gustowanych co nieco współtowarzyszy z piekarskiej organi­

zacji. Gdy inni pakowali pospiesznie manatki - on trwał. Ostat­

ni zgasił światło i zamknął drzwi w Komitecie Miejskim.

Wcześniej współpracownikom załatwił pracę. Jeszcze liczyły się stare układy. Jedynie kopalnia "Julian" zagroziła straj­

kiem, gdy jej dyrektor zgodził się zatrudnić II sekretarza.

Na pogrzeb PZPR do Pałacu Kultury nie otrzymał zapro­

szenia.

Dzisiaj Jarosław B. ma 50 lat, pełny status bezrobotnego, na utrzymaniu dwoje dorastających dzieci, u których (jak u większości dzieci na Śląsku) wykryto ślady ołowicy. Posia­

da również kasety magnetowidowe z dawnych uroczystości.

Imał się wielu zajęć: prywatne firmy plajtowały, wydzierża­

wiony kiosk dwukrotnie obrabowano, konkursy na stano­

wiska dyrektorskie przegrywał. Ostatnio ktoś z Urzędu Te­

lekomunikacyjnego systematycznie wyłącza na kilka tygo­

dni jego domowy telefon - ostatni atrybut partyjnej kariery.

Pierwszego maja w oknie domu z cegły, którą własnoręcz­

nie formował jeszcze jego ojciec, wystawia biało-czerwoną flagę. A wokół słychać śmiech Orwella, który umarł, gdy on się urodził...

Krystian Szafarczyk

* Reportaż wyróżniony w konkursie "Gazety Wyborczej"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Unia Tułowice - MKS Gogolin Włókniarz li Kietrz - Sparta Paczków Metal Kluczbork - Skalnik Tarnów Opolski TOR Dobrzeń Wielki - Skalnik Gracze Willich Fortuna Głogówek -

jaciół Nauk "Kwartalniku Opolskim" ukazał się w ubiegłym roku liczący 15 stron artykuł poświęcony wywodzącemu się z Gogolina Antonowi Jelitto.. Artykuł nosi

Jaki album najlepiej się sprzedawał na Antypodach już wspomniałem, natomiast w singlach też spotykamy „starych znajomych” z przedstawio­. nych

z Baranem: szczęśliwy tylko w chwili zakochania się, z Bykiem: układ dość trudny; z Bliźniętami: dosko ­ nały związek; z Rakiem: istnieje szansa na przetrwanie

Leczenie może być nieskuteczne, a jeśli już ktoś się na nie zdecyduje, to musi się liczyć z indywidualnym podawaniem leków chorym ptakom. Salmonelloza, jak więc Państwo

Większość pozycji, która z tego zakresu ukazała się na naszym rynku, dostępna jest już w czytelni Biblioteki Miejskiej w Gogolinie.. Wszystkich zainteresowanych tą

większa, staje się bolesny, skóra w tej okolicy może być zaczerwieniona. W przebiegu zapalenia torbieli mogą się na szyi tworzyć

Dzieci pytały go przede wszystkim o Afrykę oraz o to, jak mu się podoba w Polsce.. Ojciec Elias opowiadał o zwierzętach żyjących