• Nie Znaleziono Wyników

Przedświt : dwutygodnik dla kobiet. R. 1, nr 20 (1893)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przedświt : dwutygodnik dla kobiet. R. 1, nr 20 (1893)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Bok I.

'aaaaaaaaav\avuuaam V<V\AA/VVV»AAAAAAAAAAAA/'AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

We kwowie dnia 20. października 1833.

\AVAA/>

Xr. 20.

3) W U T T S 0 2) K J K $ L

K O B I E T

wychodzi 5. i ŚO. każdego miesiąca.

A dres R e d a k c j i: L w ów , ul. Szeptyckiego 1. 31. — A d res A d m in istr a c y i: ul; Krasickich l. 1 20. (sklep p.' OrlikćWskiej).

Przedpłata na „PRZEDŚWIT* wynosi: irocżnie 3 złr., półrocznie i złr. 50 ct., kw artalnie 75 ct. — Z przesyłką: rocznie 3 złr. 50 ct. całorocznie 1 złr. 85 ct,. k w a rta ^ ie 9Ą ct. W księstwie poznańskiem i w Niemczech: rocznie 7 m arek, p ółroczn ie,^ m arki 50 fenigów kwartalnie i marka ffo fen.. — Ty Ameryce rocznie 2 doi., w e W ło sz ech 10 lirów , w e F ran cyi lO fr. — Numer pojedynczy 15 centów

GłównaAjeńćya. ala K rak ow a i o k o lic y 'w księg. L . Z w o liń s k ie g o i Spki: K raków , G rodzka 40., w P o z n a n iu w księg. A . O yb u lsk iego; Nu-mera pojedyncze kupow ać m ożn a w biurze dzienników ■. Olszewskiego ul. Kilińskiego i Plohna w e L w o w ie. 1

Nasz cel; Rozbudzać, ducha patryotycznego wśród kobiet, wspomagać je w^pracy w yr

chowawczej, która jest ich. liajpoważniejszsm zadaniem , dążyć do otwarcia w szystkich

skarbnic' wiedzy dla każdego, ku temu uzdolniąnsgo u m y słu kobiecego. „Przedświt‘‘

treścią swą pragnie odpowiedzieć nietylko w szystkim potrzebom życia, umysłowego,

‘ ‘ lecż i,

praktycznego-W 76-tą rocznicę zgonu

:-4>-rtg,.- • . . . 'h ’^ %

l|F ie żyjęSz,.wodzu !. C hoć j t w e . po,wieki ,f Przez w&czńósć' całdj serh' Bę&zte -liryć,' L ecz p am ięć tw o ja • przez d łtig ie w ie k i, W ś ró d P o lsk i; sypó^r \ycia(ż mjusj., żyć.

fgl n a ró d im ię w spom inać b ę d z ie ,;/ P o w tarzać w chacie, w p a ła c u w ciąż ; Grościnnie p rzy jm ie je P o la k w szędzie, B o T y ś w śró d w ielkich, nąjw ięltszy mąż.

m .

. . . .

...

k ie d y m r li‘p ro p o rz e c sła w y , Z an ieśli fnężrfie w d alek i w schód,: Choć T y nie m iałeś, w odzu, b u ław y , ' L e c z ‘hufce tw bje p o w ięk szy ł''lu d : ‘ ■ • '

i^ rz e d tw ym sz ta n d a re m łą c z y się cudem , H e rb o w a szlach ta i. p o lsk i rz ą d ,

P o raz to p ierw szy chce w alczyć z ludem , U znaw szy w reszcie dziejow y b łąd .

(2)

Od Redakcyi.

Z dniem dzisiejszym w p ro w ad zam y p ew n e zm iany. P rzed ew szy stk iem d la za in te re so w an ia n a ­ szy ch C zytelników , będziem y um ieszczać „M ałą

kronikę11 streszczającą w b a rw n e j form ie w szy stk ie

o g ó ł obchodzące w y p a d k i b ie ż ą c e ; n a stę p n ie o tw ie­ ra m y dział p y ta ń i odpow iedzi, nie ja k dotychczas ty lk o w k w e sty a c h p e d a g o g ic z n y ch lecz w ew szy st- k iem . C zytelnicy zatem b ęd ą n a d sy ła ć ja k ie ty lk o zechcą p y ta n ia , chętnym do te g o w olno o d p o w ie­ dzieć w łam ach naszego p ism a a j e ś l i . nie n ad eślą o dpow iedzi, re d a k c y a udzieli sam a ta k o w ą d o k ła ­ dnie. D alej będziem y d la ro z ry w k i czy teln ik ó w za­ m ieszczać w każdym num erze zag ad k i, szarad y , r e ­ b u sy itd . oraz g rafo lo g ią.

C zytelnikom naszym słu ży tak że p ra w o bez­

płatnego um ieszczania ogłoszeń, do ich w ła sn e g o

u ż y tk u służących oraz czy teln icy z p ro w in cy i m ogą przez re d a k c y ę załatw iać w szelkie sp ra w u n k i we L w o w ie lub K ra k o w ie . N ak o n iec op ró cz d o d a tk u doty ch czaso w eg o encyklopedyi dod aw ać b ędziem y arkuszam i p o w ie ś ć : Mocą Chrystusa, E s t e i : W A l ­

pach a n a s tę p n ie : Kaz. M alczew skiego N a sułtań- shirn dworze.

R e d a k c y a zg rom adziła u siebie znaczny zapas k sią ż e k d la wygody abonentów, k tó rz y bezpłatnie w y ­ pożyczać m ogą od sty czn ia począw szy.

P oniew aż zm iany te k u lepszem u w y m ag ają w ielk ich nakładów ' finansow ych a m y sto im y je d y ­ n ie o w ła sn y c h siłach , dlatego, b ard zo p ro sim y Czy­ te ln ik ó w n aszy ch o ro zszerzan ie Przedświtu i p rz y ­ sp a rz a n ie nam ty m sposobem n o w y ch P re n u m e ra ­ torów .

M a ł a k r o n i k a .

Nie myślcie miłe Czytelniczki, że kroniki tej autorem jest i jej twórca właściwy Wacław Szymanowski, Lam lub Prus, nikt z tych sławnych ludzi, nie pozostawił w tece owego skryptu, jaki oddano tymrazem do drukarni Przedświtu, I jest to sobie najzwyczajniejsza podróż skrzydłami Ikara i ponad poziom tego świata i zbieranie rozmaitych plotek i nieplotek i składanie ich w tem gniazdku rędakcyjnem, skąd wylecą i padną do stóp Czytelniczek, prosząc o kącik życzliwy dla siebie. Oto pośród powodzi nowin wybrałem i ledwie niektóre, by zbytnio skrzydeł nie obciążać, bo Wy wiecie piękne panie, jaki to bywa los Ikarów; musimy więc

być ostrożni.

W e Lwowie odbyło się fi b. m. poświęcenie domu ! dla nieuleczalnych, fundowanego przez zacnego obywa- i lela Bilińskiego, zresztę prócz skończonych wyborów i przy­ gotowań do wystawy, nic nie ma ciekawago do za- j notowania. A prawda, dziś mamy pierwszy raz F lirt Ba- j łuckiego na scenie, z nową obsadą przybyłych sił (może nie! s ił? ! ) artystycznych z Krakowa. W Krakowie już po wyścigach trochę nieudałych z powodu wypadku złamania : ręki, jakiemu uległ porucznik dragonów. Totalizator fun-j keyonował wprawdzie, i byli szczęśliwcy co stawiając 5 złr. zdobyli 95, ale większość wracała niezadowolona z przekona­ niem, że jesienne „derby“, pierwszy raz wprowadzone nie udały się. Obecnie oczekują otwarcia teatru krakowskiego, program uroczystości już podany. W programie podnosimy; piękny fakt założenia pamiątkowej tablicy Kruzera, który na gmach ofiarował 80 tysięcy złr. Żal nam tylko, że

I nowy dyrektor, wszystkie obstalunki dekoracyj robił w Wie- I dniu a nie w kraju. Oburzaliśmy się przed paru laty fa- j ktem, .że jacyś państwo córce wyprawę za kilkanaście tysięcy sprawili w Wiedniu, a cóż teraz powiedzieć o p. Pawli­ kowskim ? Zresztą kiedy już o teatrze mowa, przypominamy sobie p. Zapolską, która nietylko sukcesa odnosi na scenie francuskiej w Paryżu ale zarazem pięknie pisze o teatrze I ludowym. Gdyby to można a nas stworzyć podobny teatr | stały, bo amatorskie w „ Gwieździe“ nie zastąpią go żadną i miarą. Tu trzeba rutynowanych artystów, którzyby dzielnie j interpretowali sztuki patriotyczne, ludowe, a równocześnie I trzebaby zacząć gorliwiej uprawiać ten dział literatury, | chwytać momenta patryotyczne, wzniosłe, pośród ludu | mieszczańskiego i wiejskiego. Kościuszko, Wałek Wąsik, I Kiliński, Morawski itd., to typy główne, podstawowe tej | naszej ludowej sztuki. I cieszymy się szczerze, słysząc, I że grono pań ze Lwowa, w porozumieniu z krakowskimi [paniami krząta, się około'założenia stałego teatru ludowego, ; a ma za sobą bardzo poważną osobistość, która nie poskąpi ! pewno z kilkudziesięciu tysięcy na ten cel.

Ale, ale! p. Zapolska napisała * W e krw i“. Nie tu miejsce krytycznego rozbioru, powstać tylko musimy na jeden punkt powieści. Autorka opisując szkołę tańców, I jedną z najpodrzędniejszych, najbrudniejszych pod wzglę­ dem moralnym szkołę dawniejszej daty wprawdzie, wspo­ mina, że bywały tam i seminarzystki. H ola! na wiatr rzucać słów nawet w powieści nie wolno, dla wyjaśnienia dodajemy, że seminarzystkom naszym bywać nigdzie, nie wolno w publicznych miejscach, a cóż dopiero w takich zakazanych, lekcye tańca biorą w lokalu seminaryum, a te brudy w jakich może mimochodem i z fantazyi pessymi- stycznej ulokowała je autorka, nie widziały pewno nigdy tych studentek ciężko pracujących i często biednych ale nigdy nie moralnych.

Kiedy już zaleciałem do Paryża, to muszę • Wam nadmienić, że' się stamtąd słynny cyklista wybiera aż do Petersburga i twierdzi, że za 15 dni na miejscu stanie. Ale recordy takie, cóż dziwnego? W Londynie balwierze I wykonali record, o szybkie zgolenie brody, zwyciężca zgolił w przeciągu 50 minut, 77 podbródków* a w Chicago wy­ znaczono 100 dolarów temu, kto zabije i poćwiartuje woła najszybciej. Mulius uczynił to w 7 minut i lfi sekund. Od recordów, zaczepię jeszcze z powrotem do kraju na­ szego. Przemyśl, gazie przemieniają fabrykanci wodę w wino i dziwią się, że im to za Cud nie chcą uznać i to naj- otw.arciej w.sądzie im mówią. Taki to już ten wiek XIX. Szacherek pełno. W Paryżu chciały panie nosić buciki z dzwoneczkami, a we Lwowie sprzedaje p. Weiss z ul. Sykstuskiej buciki, które w tydzień najzupełniej się rozpa- daja, a gdyśmy mu o tem powiedzieli, odpowiada dobro­ dusznie: To dla nas reklama. I co się tu dziwić, że pol­ scy i chrześcijańscy szewcy narzekają! Oni nie znają tego sposobu reklamy.

I fc c tr .

Instalacja księdza Arcybiskupa Karola Hryniewiec­

kiego na probowstwo w Tuchowie.

Opowiadanie

H- Barańskiego.

—tOUUłOJ—

B ra m a try u m fa ln a p rzy k tó rej stanęliśm y m iała n a p i s : W ita j najprzewiclelmiejszy Arcybiskupie i nasz

duszpasterzu.

1 7 0 —

(3)

D r. K a lis z m ó w ił d o s y ć d łu g o o z a s łu g a c h k s. A r c y b is k u p a , w k o ń c u za ś d o d a ł, iż w T u c h o w ie c ie s z ą się w s z y s c y z p r z y b y c ia ta k d o sto jn e g o g o ś c ia i z a z n a c z y ł, że do p r z y ję c ia p r z y c z y n ił s ię n o ta rja t, u rzą d p o c z t o w y i p o d a tk o w y . — K u m ie , — o d z y w a się o b o k m nie s to ją c y ch łop, do d r u g ie g o — d la c z e g o on m ó w ił n a k o ń c u i o u rzę d zie p o d a tk o w y m ? — A d y ć w s z y s tk o się k o ń c z y n a u rzęd zie p o ­ d a tk o w y m — o d p o w ia d a z a p y ta n y sk ro b ią c się w g ło w ę . N ie m o g łe m słu c h a ć ic h ro zh o w o ru , b o ju ż z a c z ą ł k s . A r c y b is k u p m ó w ić, w y r a ż a ją c m iło ść j ró w n ą d la w s z y s tk ic h sta n ó w . P o n ie w a ż za ś o p o ­ d a tk a c h n ie w sp o m n ia ł, c h ło p i n a b ra li le p sze j tan- j

t a z y i i p o su n ę li śm ielej n ap rzód .

U s z liś m y z k ilk a d z ie s ią t k ro k ó w . Z o k n a p ią - tr o w e g o w r y n k u z a c z ę to p o w ie w a ć ch u stk ą . T o ' fo to g ra f druh „ S o k ó ł" L . G a je w s k i z T a rn o w a , d a - : w a ł z n a k iż r o z p o c z y n a z d ję c ie fo to g ra ficzn e po - ‘ chodu. Z a trz y m a liśm y się w ię c k i lk a seku n d , p o ­ czerń r u s z y li d alej. P r z y b y liś m y do trze cie j b ra m y tryu m faln e j, p o sta w io n e j k o szte m ż y d ó w , o żd o b io - j

nej w b arw y, n a ro d o w e . N a g ó r z e m ie ś c ił się o rz e ł b ia ły a p o b o k a c h p o g o ń lite w s k a . P o d orłem j a ­ ś n ia ł n a p is w ję z y k u p o ls k im : Izraelici Tuchowa, w i­

tają zc czcią dostojnika kościoła, męczennika za wiar£ i naród. P o d n ap isem p o ls k im b y ł n a p is w ję z y k u

h e b rajsk im : Barcch a tu bewoechu co się p o p o lsk u tłó m a cz y : .{Pożądane je s t twoje przybijcie !“

P rz e ło ż o n y zb o ru iz r a e lic k ie g o w k ró tk ie j p r z e ­ m o w ie w y p o w ie d z ia ł h ołd , w im ien iu ż y d ó w tu ch or w s k ich , te n za ś w d łu ższej p rze m o w ie p o d z ię k o w a ł.

Z n o w u lo s n^ d n iósł m i d w ó c h je g 'o m o ś c ió w ; jed en c ie n k i, d ru g i g r u b y a obaj śre d n ie g o w zro stu .

— Ż y d ó w w c ią g n ę li, mości dziku, do~ dem on- s tr a c y i — m ó w i je d e n — o b ra z a b o sk a , p ro fa n a c y a r e lig ii k a t o lic k ie j o D e m a g o g i! lib e r a ły ! w a rch o ły ’ ! — S łu s z n ie , s łu s z n ie pan ić dsieju — p o ta k u je d ru g i — to r a d y k a ły , k o m u n iś c i,'ś ó c y u lś ic i, n ih ifiśe i.

— Ja mości dzika, u c ie k a m stą d do A ń k ie w i­ e ża , ż e b y mnie żandarm n ie w id z ia ł.

-— I j a ta k ż e mości dziej u ! — Jazd a w ię c mości dziku'.

C z w a r ta b ra m a try u m faln a k o ło sz k o fy , w p o ­ b liż u k o ś c io ła , c a ła z zie le n i, m iała u g ó r y M a tk ę B o s k a C z ę s to c h o w s k ą i n a p is ; „M o d litw ą i p ra cą w ita C ię m ło d zież tu c h o w s k a 11. Z p o w o d u n a tło k u w w ą s k ie j u lic y n ie s ły s z a łe m m ów.

N a k o n ie c p rze z z a k r y s ty ę w e s z liś m y do k o ­ ś c io ła , do k tó r e g o w stę p n ie b y ł ł a t w y w o b e c ta-> k ie g o n a p ły w u lu d n o ś ci.

Iv3. A r c y b is k u p u sia d ł na p rz y g o to w a n y m tro n ie a k s . in fu ła t W a lc z y ń s k i z T a rn o w a w z w ię ­ złej p rzem o w ie , p e łn e j p a trio ty zm u , p r z e d s t a w ił k s . A r c y b is k u p a paraiianotn. P o c z e m ks. A rc y b isk u p p o d p ie ra ją c się p a sto ra łe m w s z e d ł n a a m b o n ę. K a ­ zanie trw ało p r a w ie 2 go d zin y. N ie b ęd ę k a z a n ia s z c z e g ó ło w o tu ro zb ie ra ł, b o zre sztą z p o w o d u szm eru w k o ś ę ie le i c ic h e g o g ło s u k a p ła n a , n ie w s z y s tk o s ły s z e ć m o g łe m .

P o n a b o ż e ń s tw ie u d a li się za p ro sze n i n a o b iad do k s. A r c y b is k u p a . P ro b o s tw o p o ło żo n e je s t b lisk o k o ś c io ła . Po d ro d ze k s. A r c y b is k u p u d z ie la ł b ło g o ­ s ła w ie ń s t w a na w sz y stk ie stro n y. N a p o d w ó rzu p r z y ję ła A r c y p a s te r z a m u z y k a „ G w ia z d y '1 m azu r­ k ie m D ą b ro w s k ie g o , a ch ó r w ło ś c ia ń s k i, z ło ż o n y

z p a r o b k ó w i d z ie w c z ą t p o d k ie ro w n ic tw e m k s. L e ­ n a rto w ic z a , b ard zo ła d n y m ś p ie w e m . N a js iln ie js z e , w raże n ie zro b iło o d ś p ie w a n ie k i lk a z w r o te k z „ P ie­

śni o ziem i n a s z e j Ś lic z n ie u d a ł s ię ta k ż e M azu r

W . P o la z a c z y n a ją c y się o d s łó w „ Piękna nasza Polska cala“ .

U w s tę p u do dom u p s w it a ła k s . A r c y b is k u p a d z ie w c z y n k a z e s z k o ły m ie jsco w e j w ie r s z y k ie m u m y śln ie n a p is a n ym n a tę u r o c z y s to ś ć . P o cz e m d r u g a d ziew czyn k a, z „O c h r o n k i* p o w ita ła k s . A r c y b is k u p a ta k ż e w ie rsz y k ie m n a p is a n y m p rze z d o m o ro słe g o p o e tę . „ Czem chata bogata tem r a d a P o w ita n ie b y ło w szęd zie p o c z c iw e i s z c z e ro p o ls k ie . D o o b ia d u z a ­ siadło, p r z e s z ło 80 osó b.

K s . A r c y b is k u p w zn o sił to a sty , z p o m ię d z y k t ó ­ r y c h b y ł je d e n d z ię k c z y n n y za w y r o b ie n ie mu o b y ­ w a te ls tw a i p re ze n tę na> p ro b o s tw o w T u c h o w ie . — P o te m m ó w ią c o o b o w ią z k a c h , ja k ie g o c z e k a ją ~ d o d a ł, że d u szą c a łą o d d a je się im —■ że w ę z ła m i k rw i, z w ią z a n y je s t z K o ś c iu s z k ą i M ic k ie w ic z e m a d uch 'ich z B o ż ą w o lą k r z e p ić g o b ę d z ie w p r a c y n ad lu d em . Z a k o ń c zo n o to aste m „ K o c h a jm y s i ę “ . O b y d o s to jn y A r c y p a s t e r z p o ty lu d o zn a n y ch p rz e jś c ia c h i za w o d a ch z a z n a ł w y p o c z y n k u i s p o ­ k o ju wśród- s z c z e ry c h , p o ls k ic h serc, ja k ie g o tu c z e k a ły .

1

r i / i f i o o

f c t

t e z o r e n e t

bohaterka walki o niepodległość w r. 1830/3K

n, ...? . . iCiąg dalszy,).

A sk o ro na m y śl n a s u w a ły s ię ja k ie tru d n o ś ci m ó w iła J s o b ie z e n e r g ją : — D o p n ę c e l u ! ■ — i p o w tą ę z a ła to z m ocą, c o ra z b ard zie j p r z e k o n y ­ w u jącą .

D iiia 25 m a rca, w d zień Z w ia s to w a n ia M a tk i B o s k i e j '— z w ia s to w a n o te ż w a lk ę z n ie w o lą . — B y ł to ‘ r o k 1831 — w te d y to tu taj w In flan ta ch w m ieście R.osieriiach p o d n iesio n o h a s ło w o jn y . T a m Ju liu sz GrrużeW ski w ra z z g a r s t k ą o c h o tn ik ó w c h w y c ił p ie r- w s ż y za b ro ń i M o s k a li w y g n a ł z m iasta. R a d o s n e to b y ło i p o żąd a n e w y z n a n ie rzu co n e p rze śla d o w c o m i p r z y w ła ś c ic ie lo m cudzej w ła s n o ś c i. Już c z w a r te g o d n ia po ty m w y p a d k u t. j. 29 m a rca E m ilia ta k ż e , ch o ć k o b ie ta , sta je do bo ju . O n a w ie r z y w p o tę g ę s w e g o z a p a łu , w ie r z y , że nim p o rw ie i o g a r n ie w s z y s tk ic h . A zą tem p o c z u w a się do o b o w ią z k u u ż y c ia n a s z c z ę ś c ie . sw e j o jc z y z n y te g o b o s k ie g o o g n ia , k t ó r y jej P a n w lą ł w je j p ie rsi. A w ię c id zie . U c ię ła d łu g ie ja sn e w ło s y , w ło ż y ła a m a ra n to w ą z C2arnym b a ran k ie m k o n fe d e r a tk ę , w d z ia ła s z a ro ­ b łę k it n ą c za m a rk ę , za p a s w e tk n ę ła p is to le ty , z s z a ­ b lą w rę k u d o s ia d ła s w e g o u lu b io n e g o k o n ia , n a k tó r y m n ie g d y ś w je ż d z ie k o n n ej s ię ć w ic z y ła , i u d a ła s ię do n ie d a le k o p o ło żo n e j w s i D u s ia ty , n a le w y m b rz e g u D ż w in y , w p o w ie c ie w ie łk o m ir s k im .

(4)

P rz y b y ła tu w T o w arzy stw ie M ary i P rószyńskiej I i dw óch m ężczyzn.

B y ł a to n ied ziela. J a k z a z w y c z a j w dni św ią- i te czn e , ' z g ro m a d z ił się tu lu d o k o lic z n y , w s z e la k o w w ię k sze j je s z c z e n iż z w y k le licz b ie . Jakieś ta je ­ m ne w ie śc i, k tó re o b ie g a ły k raj c a ły , p r z y w a b iły g o tu taj do D u sia t. K o ś c ió ł b y ł p r z e p e łn io n y ; w e w s z y s tk ic h p r z y s io n k a c h i p rzed k o ś c io łe m s ta li ro zm o d len i w s i m ie szk a n ce . L u d ten zn ał d ob rze m ło d ą a m iłą h rab ian k ę. D o z n a ł o d niej d o b ro d zie j- | s tw a n ie je d n e go , lo te ż lg n ą ł p ro stem sw em sercem do niej. U fa li je j zre sztą w s z y s c y , b o w ie d z ie li, że o n a z a w sz e d ob ro o jc z y z n y i n aro d u m a je d y n ie na celu . G d y z o b a c z y li ją u zb ro jo n ą i n a k o n iu , z cie- | k a w o ś c ią ją o to c z y li, z a le g li c a łe o g ro m n e p o le I w o to czen iu , n ie d a le k o k o ś c io ła i o c z e k iw a li c ze g o ś n ie z w y k łe g o . W t e d y Emilia,- w id ząc ich s k u p io n y c h k o ło sie b ie , z a tk n ę ła c h o r ą g ie w n aro d o w ą n a po lu i p rze m ó w iła n atch n io n a do z g ro m a d zo n e g o ludu. j T r e ś ć jej p rzem ó w ie n ia , b y ła m niej w ię ce j ta k a :

— „ O to czas sta n o w czy , trz e b a iś ć p o m a g a ć i n aszy m b ra cio m P o la k o m , k tó r z y w a lc z ą z a nas i k tó r y c h za b ijają n ad brzeg'am i W i s ł y ; trz e b a sk ru - J s z y ć ła ń c u ch y , k tó re n as g n io tą , trz e b a b y ć k o n ie ­ czn ie w o ln ym , a w ię c w a lc z y ć p o t r z e b a ! B ó g ta k c h c e ! “ G ło śn e o k r z y k i z a p a łu p o d n io s ły się w śró d ludu. O sta tn ie jej m a g iczn e s ł o w a : B ó g ta k c h ce ! — p o w tarza n o ' d o k o ła i d a le k o i sze ro k o b rzm ia ło s zc ze re ech o : — T r z e b a b y ć w o ln ym , B ó g ta k c h ce ! I

R o z g r z m ie w a ły w o ła n ia a w s z y s c y p a tr z y li I w m ó w c z y n ią ja k b y w Ś w ię tą , ja s n y m i b la sk a m i p ro m ien iejącą .

T w a r z je j m iała w y r a z w y s o k ie g o n astroju d u ch ow ego, z b ia łe g o c z o ła , zd a się b i ł y pro m ien ie m y ś li B o ż e j. O g ie ń ten d u c h o w y s p ły n ą ł na lu d c a ły . W zru sze n ie o g a rn ę ło w s z y s tk ic h , ł z y ś w ia d ­ c z y ły o szcze ro ści ich u czu ć, w ć w ie rć g o d z in y , p o le w y g lą d a ło ja k obóz : M ło d zi z b ro ili s ię w s tr z e lb y i m y śliw s k ie , w k o s y i p ik i. W id zian o c h ło p ó w , ostrzą-| c y c h k o s y i w śró d z a p a łu p o w ta rz a ją c y c h : B ę d zie m y , m u sim y b y ć w o ln i! — Z k a ż d ą c h w ilą p r z y b y w a li j

n o w i o c h o tn ic y p o d r o z k a z y d z ie w ic y — b o h a te rk i,) k tó re j n a w id o k ten s e rc e ro sło z ra d o ś c i i szczę- i ścia. O zm roku tego d n ia b y ło ju ż 224 s trz e lc ó w p ie s z y c h , 60 je z d n y c h i k ilk u n a stu k o s y n ie ró w — ' g o to w y c h do w a lk i. W D u s ia ta c h c z e k a ła E m ilia n a s w e g o s tr y ja C ezarego P la te ra , d zie d zic a tej w s i, i k t ó r y b y ł w ła ś n ie w W iln ie — a le ani stry j nie p o w r a c a ł ani też ro z k a z p o w stan ia, od K o m ite tu n ie p r z y b y w a ł.

T y m cz a se m , g d y E m ilia, ja k o m a ją ca w sw em rę k u lu d o k o lic D y n a b u r g a , p r a g n ę ła w z ią ć u d z i a ł : w o b ra d a ch k o m itetu , w rę c z je j ją k o k o b ie c ie p o ­ z w o le n ia o d m ów ion o. P o w s ta ń c y zd ą ża li k u D y n a - b u r g o w i; p o d ro d ze w D a u g ie la c h , za ra z d ru g ie g o | d n ia od w ym arszu , o p a n o w a li m o s k ie w s k ie s t r a ż e ! i ty m sp o so b em p o w ię k s z y li s w o ją k o n n icę , b o im | za b ra li 30 k o n i. P och ód in fla n ck ich p o w s ta ń c ó w b y ł j

p o w o ln y a to z p r z y c z y n ro zm a ity ch , z k tó r y c h ju ż 1 ta n ajw ażn iejsza b y ła , że p o d ro d ze za ch ę ca li do p rz y g o to w a ń do w a lk i w sp ó ln ej, co ra z to n o w y c h o c h o tn ik ó w w c ie la li w sw ó j o d d zia ł, zre sztą n iena- w y k li b y li do d łu g ie g o m arszu. W tem d o szła ich n ie p o m y śln a w iad o m o ść. U w ię zio n o p o d ch o rą ż y ch j s p is k o w y c h , k tó r y c h o s p is e k p o d e jrz y w a ć za czę to , a p o tem w y s ła n o ich do je n e r a ła D y b ic z a . T y m 1 sp o so b em w ię c p lan z d o b y c ia tw ie r d z y D y n a b u r g a , I

s ta ł s ię znow u o je d n ą tru d n ość n ie p o d o b n iejszy. Dnia" 2 k w ie tn ia 1831 sta n ą ł o d d zia ł p ie c h o ty r o s y j­ sk iej, n aszej d z ie w ic y w a le czn ej n a d ro d ze, le c z o n a g o zm u siła po u p o rc z y w y m u p o rze do o d w ro tu . S z ła w c ią ż d alej, aż po żm udnym m arszu sta n ę ła w J ezio ro sa ch le c z i tu za m ia ry p o w s ta ń c ó w p o zn a ­ w s z y , w y s ła ł k o m en d an t tw ie r d z y d y n a b u rg s k ie j d w ie k o m p a n ie p ie ch o ty , a b y u n ie m o żliw ić n ap ad ic h na w a ro w n ię . D n ia 4 k w ie tn ia , zaraz o' w s c h o ­ d zie sło ń ca , zja w ia ją się M o sk a le , o k rą ż a ją w ie ś — p o w s ta ń c y ty m cza se m sp ie szą na d ro g ę w io d ą c ą do D y n a b u r g a , le c z M o sk a le ś c ig a ją ich n ie m iło sie rn ie ; p o w s ta ń c y o d w a g i n ie tr a c ą ; — ju ż ze w s i w y p a r li n ie p r z y ja c ie la — te n u m y k a a le n asi n ie p rzep u ­ szczają , o d d z ia ł m o s k ie w s k i p o n ió sł k lę s k ę . W te d y k o m en d an t w y p r a w ia w ię k sz e s iły , b o aż c a ły b ata- ljo n i dw ii; arm a ty . Nie trudno b y ło p rze w id zie ć lo s b it w y ; p o w s ta ń c ó w g a r s tk a n ie w ie lk a a lich a, r ę c z n a b ro ń nie m o g ła w y tr z y m a ć siln ie jsze go n ie­ p r z y ja c ió ł n acisk u . N a s zym n ab o jó w n ie s t a ł o . . . M o skalu ze w szą d ich w y p ie r a li, m a ła lic z b a P o la ­ k ó w r o z p ie rz c h ła się po d p rze w a ża ją c y m i siłatń i. Z nie- w y s ło w ion ym b ólem d u szy p a trz y ła E m ilia n ą z w y ­ c ię s tw o M o sk a li, k tó r z y z d o b y w s z y w ie ś D u s ia ty , g d z ie E m ilia n a jp ie rw z a tk n ę ła z w y c ię s k i sztan dar, p u ś cili ją z dym em . — N ie b aw e m s p o tk a ła się E m i­ lia z o d d zia łe m C e z a re g o P la te ra , o d d a ła m u g a r s tk ę s w y c h ż o łn ie rz y ą sam a w to w a r z y s tw ie w iern ej M a r y i P ró s z y ń s k ie j p o ś p ie s z y ła do L it w y , a b y tam się z a c ią g n ą ć p o d d o w ó d ztw o K a r o la Z a łu s k ie g o . O b ó z Z a łu s k ie g o zn a jd o w a ł się w te d y w o k o lic a c h U p ity , w P r z y s t o w ia n a c h ; tam dnia 4 m aja p r z y b y ła E m ilia . P r z y ję to ją z z a p a łe m n ie do o p isan ia ! M im o te g o w s z a k ż e Z a łu s k i p r o s ił S tra sz e w icz a , (k tó r y pó źniej je j ż y c ie o p is a ł w ję z y k u fran cu skim ), a b y p r z e d s ta w ił je j n ie d o g o d n o ści o b o z o w e g o ż y c ia i n ie b e z p ie c z e ń stw a w a lk i, je d n a k ż e w s z y s tk o to n ie zraziło E m ilii, p o sta n o w iła w y tr w a ć p r z y sw ojem p r z e d s ię w z ię c iu i zam iarach .

Ciąg dalszy nastąpi.

Obrazki. (Melania Parczewska). Nakład T. Paproc­ kiego i Spki. 1893 Warszawa — główny skład u L. Zwo­ lińskiego i Spki w Krakowie ■ — cena 80 ct.

Książka, pod powyższym^ tytułem, zawiera 5 opowia­ dań : Proboszcz — Na górnym Szląsku — Tatrzański przewodnik — Nad morzem — Wólka i Willburg. Są to w samej rzeczy obrazki, malowane z ogromną prawdą ży­ ciową, na t]e powszednim a pięknem. Proboszcz idealnie zacny, który chętniej bywa u biednych parafian, niż u ma­ gnatów. Dozorca robotników w kopalni węgla, ratujący życie towarzyszom a pokrzywdzony ciężko przez Niemców, dlatego jedynie, że jest Polakiem. — Przewodnik chcący zabić pana. który uśmiechał się przed dwunastu laty do jego wybranej i takim sposobem głowę jej zawrócił — przewodnik ten, co już, już miał się stać zabójcą ale- nagle gdy popatrzył na skały, cudownie oblane światłem księżyca — uczuwa rozkosz duszy kochającej naturę ojczy­ stą więcej niż dziewczynę — i mówi: Nie, nie, ja was nie zabiję. Niemka, uwielbiająca Polaka rozbitka —^ którego uratował jej ojciec, a matka staruszka 90 letnia sparali­

(5)

żowaną, na dźwięk pacierza polskiego odzyskująca władzę, bo pochodziła z plemienia kaszubskiego; chłop Tomasz, który pomimo prześladowań Niemca nie chce dać sobie wydrzeć ojcowizny ani też zamienić jej nazwy polskiej Wólka na W illburg -— to .same typy świetne a nic nie­ prawdopodobnego w sobie nie mieszczące. Powinszować mo­ żemy autorce tych nowel pięknych a Czytelnikom naszym najgoręciej je polecić.

Szkice i rozprawy Macaulay'a w tłumaczeniu pr. hr.

St. Tarnowskiego — nakład Spki wydawniczej, 1893 tom I. Chyba nie potrzebujemy zachwalać tych szkiców an­ gielskiego historyka i polityka, bo już dawno zdobyły sobie należną sławę; tłómaczenie dokonane przez uczonego aulora. oddaje je najwierniej i świetnym językiem. Postacie : Fry­ deryka Wielkiego, Bertranda Barere, Wiliama Pitt, Lorda Chatama, wychodzą w swej mierze naturalnej i prawdziwej, ze wszystkimi rysami dodatnimi i ujemnymi. B,ó,wnież gdy o historyi mowa wielce się nam Spkaksięg, przysłużyła wydaniem Wspomnień o 3-citn pułku ułanów wojska polskiego (L. Szumskiego), z rycinami kolorowanymi. Piękne to wy­ danie zawiera wiele charakterystycznych rysów wojska naszego z czasów ks.. Konstantego, a widać pamięć autora nie zawodzi, bo nam żywo i należycie przedstawia dzieje swego pułku i jego udział w walce o niepodległość Polski w r. 1830-31. Również chętnie witamy sprostowania, jakich udziela nam autor, co do wiadomości podawanych przez innych pamiętnikarzy,'

Na scenie i za kulisami (J. Morosz). Nakład T.

Paprockiego, Warszawa 1893. Główny skład u L. Zwo­ lińskiego i Spki w Krakowie. Cena 2 korony.

Jest to jakby jedna, sztucznie przeprowadzona rozmowa i parę .sytuacyj ciekawych, szczególniej z początku i ku końcowi. Treść: Pięknej dziewczynie powiedział przed laty 12-tu magnat Porajski, że ją kocha, ale że to wcale nie powód, aby zaraz o małżeństwie myśleć. Dziewczynie krwią serce zabiegło, bo kochała. Ale ją wychowali rozsądnie. Gdy spostrzegła, że na tego iiczyć nie można, nazajutrz była narzeczoną innego. Po dwunastu latach spotyka go jako wdowa. On chciałby rozbudzić dawniejsze uczucia, ona tylko zemścić się pragnęła i dopięła swego. W rozmo­ wach, jakie z nim prowadzi jest wciąż sarkastyczną, ale zarazem wyraża świetr.e poglądy. I tak Porajski wy­ myśla na ogół kobiet, mówiąc, że mężczyźni wyciągają ręce po gwiazdę a dostają kawałek złoconego papieru I i dlatego kobietom nie wierzą. A ona na to : Nic nasza to wina: Matki nasze powtarzają nam wciąż, że mamy wyjść za. mąż, a więc wychodzimy. Ale gdy która z nas spotka takiego, co wstrząsa jej wiarą i przekonaniami, gangrenuje pojęcia, drwi ze wszystkiego, co ludzie zwą świę­ tem, o, to też . się nie dziwcie, jeśli inną jest, niż świat po niej tego wymaga. Te, co się dziś wychowują, objęte | prądem nowych idei, wykształcone inaczej, potrafią się I oprzeć życiu, potrafią nad sobą zapanować itd. Dalej wy­ mawia mu to, czego mężczyźni jemu podobni, słyszeć nie lubią 1— mianowicie, że został wypchnięty z życia publi­ cznego.— Bo go u nas nie ma - odpowiada. I owszem, ale tylko, że was panowie sybaryci nie w«zwano do niego, żeście zeskorupieli w egoizmie, nie potraficie nic poświęcić, nawet tego czasu, z którym nie wiecie, co zrobić.

Bohaterka- w ogóle dzielna, jest „ciętą" jeśli lak się wyrazić wolno. Pomimo swej kokieteryi i chęci użycia nieprzepartej, nadewszystko godność kobiecą ceni i ta jest dźwignią, podnoszącą ją na właściwa wyżynę,

Całość robiłaby lepsze wrażenie, gdyby w niektórych miejscach nie powtarzały się tesame rozmowy i żeby styl był piękniejszy. Są tam rażące sprzeczności jak np. blady

rumieniec, strzelające oczy, (zaczęsto to się powtarza).

Kwiaty w pokoju E. Mieroszowskiej wielce użyteczna,

dobrą polszczyzną i ze znajomością przedmiotu . napisana rzecz, niezbędna dla wszystkich amatorów kwiatów egzo­ tycznych. (Nakład' Mł Himmelblaua w Krakowie 1893,).

Jeden z ostatnich, obraz dramatyczny' w 1 akcie,

prz.ez P. Zwilkońskiego. Cena 35 centów, dochód przezna­ czony na rzecz weteranów—z- 31 roku.

Prześliczną tą aktówkę chcielibyśmy widzieć przed­ stawioną niezliczoną ilość razy na scenie Jasna, pogodna, choć biedę maluje — dzielne, szczere daje postacie — pa- tryotyczna.

W spaniałą pamiątkę narodową, stanowi Zlot sokoli

t. j. Pamiętnik I. zjazdu polskich gimnastycznych tow. sokolich.

Prócz najdokładniejszego opisu „zlotu11, gdzie nie po- | minięto nawet ani jednego opisu licznie zebranych z różnych stron Polski sztandarów,, (wraz z illustracyami tychże), które są zwierciadłem artykułów wiary sokolej, (wedle wy­ rażenia p. Krobickiego), pomieszczono tu wszystkie mowy gorące a patryotyczne, pieśni wraz z nutami, śpiewane przez naszą, rycerską drużynę sokolą, treść telegramów nadesłanych w uroczystość sokolą, opisy ćwiczeń, dekoracyj, boiska w odświętny dzień zjazdu Sokołów przystrojonego. Powinszować możemy Sokolstwu takiej wspaniałej pamiątki.

Bogiem a prawdą nakład Spki wydawniczej w Kra­

kowie 1893. ■

Książka ta doczekała się już 2-go wydania, napisana zajmująco i barwnie, z tendencyą piękną, bo wykazującą | wszędzie moc i potęgę wiary oraz zasad chrześcijańskich wobec, najfóźnorodniejszych zboczeń, jak wolnomularstwo, przedstawione w całej ochydzie, w tej książce, ateizm itp.

Bohaterka Terenia należy do tych eterycznych a nie­ zwykłych postaci, które raczej do nieba niż do ziemi na­ leżą i, krótko’ też tu bawią, ale pomimo fizycznej niemocy, silne są w zasadach wiary i tą siłą zwalczają i opanowują tych, z którymi żyją. Bratem jej z ducha po sercu jest Zygmunt postać szlachetna, wierna sztarfdarowi żuawów, życiem pieczętująca swe przekonania. Najdzielniej, najpię­ kniej wszakże występuje postać samej p. Wiśniowieckiej t. j. matki dwóch młodych panienek Tereni i Jadwigi, najidealniejzsej siostry i córki. One to wszystkie w duszę zwiątpiałego Szczęsnego wlewają otuchę w niebo, w Boga i przekonywują iż dlatego jest właśnie nieszczęśliwym, że Boga nie kocha.

Piękne są opisy podroży, przejażdżki, wycieczki, obrazów tu dużo takich którymi moglibyśmy obwiesić naj­ piękniejszy salon, gdyby się odrazu z powieści wykroić dały. Język piękny, przeprowadzenie wyborne i wierne

tendencyi.

Kwestye pedagogiczne.

P yta n ie: Co je st nieodzowne dla wychowania fi­

zycznego ?

Odpowiedź: Przede wszyStkiem ru ch , powietrze zdrowe, pokarm prosty a pożywny. D w a ostatnie w a­ runki dosyć bywają przez wychowawców uwzględniane, najgorzej zaś je st ze spraw ą ruchu systematycznego a szkoły obecne zam iast ten brak, niesłychanie szko­ dliwy, usunąć, powiększają tylko owe braki, przyku­ wając dzieci do ławek, nie przypuszczając gimnastyki, której potrzebaby codziennie choćby p ó ł godziny \\ Szcze gólniej u dziewcząt, a tymczasem gimnastykę skazano na ciężką banicyę.

fPF *

Z

dniem dzisiejszym przenosimy administracyę z lokalu dawnego do nowego ul.

(6)

Orlikowskiej)-Zazwyczaj wyrok taki pada na winowajców — ale co w .o b ec szkolnictwa popełniła gim nastyka? D a­ w ała dzieciom lepszą oraz zdrow szą krew, zdrowy żo­ łądek, prostow ała kości i pokurczone siedzeniem i na­ chylaniem się płuca. W ięc postąpiono z nią niewdzięcz­

nie. Niesprawiedliwość tę koniecznie napraw ić należało

— domagać się natarczywie półgodzinnej lekcyi gimna­ styki w szkołach, żeńskich jeśli chcemy wielu choro­ bom i niekorzyściotn wychowania fizycznego a co za tem idzie i degeneracyi zap o b iec!

C Y K L S O N E T Ó W

Pocałunek.

Sonet IV.

I cóżeś w pocałunku św iętym , czysty*:), z nieba Cóżeś za czar prom ienny, w jego d u szę w la ła ? Czy ci gniazdka takiego ju ż na wieki t r z e b a ? . . . ' Że w jego sercu , m ieszkasz, niepodzielnie Cała ! 1* I że naw et szpon czasu, m orderczy, ja s trz ę b i! Nie w stanie, talizm anu tego, w ydrzeć z ło n a — Bo im dalej od niego, tem- on w sercu głebiej ! I tem piękniej, twarz twoja, w nim rozan-ielona.1'• A , Jo ju ż i za progiem życia, snać, tak będzie.... G d y zanucicie swoje tu, p ie śn i łabędzie,

I na nich się w zniesiecie n ad ziem i kraw ędzie, To pocałunkiem onym, pośm iertnie zw iązani, Melodją popłynięciu z'w szechśw iatów otchłani — A ż tam ... tam ! w górę... szczęśni — od ju trzen k i rannej.

' Franciszek Lasocki.

Sprawy kobiece.

G alicy a.

Tow. oszczędności kobiet we Lwowie dla zazna­ czenia setnej roezniczy klęsk fiarodowych urządza sze­ reg odczytów w sali ratuszowej.

Portret A. Bilińskiej (jej własny) nagradzany kil­ kakrotnie na naszych i zagranicznych w ystaw ach zo­ stał ostatecznie przysłany do krakowskiego tow. sztuk pięknych.

K rólestw o P o lsk ie.

Panie z W arszaw y wyhaftowały piękną chorągiew do klasztoru Paulinów w Częstochowie. Przechow ują je w bibliotece i tylko na uroczyste używają święta.

W W arszawskiem Tow arzystw ie Dobroczynności Siostra Miłosierdzia, zawiadująca kuchnią, pralnią itd. obchodziła 50 lecie swej pełnej poświęcenia pracy.

W W ilnie otw arto wystawę rolniczą. Główny pawilon (u stóp tumu wystawionego na gruzach po--

pańskiej świątyni) ozdobiony choiną i kwiatami mieści we środku kiosk, zapełniony naczyniami drewnianymi z próbkami wszelakiego zboża i snopkami, z zewnątrz napis: , H r. Potocka z Wysokiego l i t e w s k i e g o — J e s t to dowód świetnej administracyi i gospodarki, jak ą

w swych dobrach prowadzi hr. Potocka. Za gorzelniane wyroby i inne otrzym ała już niejednokrotnie medale. Prócz tego je st tam wiele innych okazów pracy ko­ biecej, obecnie pani Syciankowa za likiery i suszone owoce dostała medal srebrny, jej siostra za kury, gę­ sie tuluskie i emdenskie także p. Endzygiewiczowa z Upity list pochwalny za w ina owocowe itd.

Z a g ra n ic a .

Dziennikarstwo jako zajęcie kobiet.. Pani Crawford długoletnia współpracowniczka ,,D aily News“ w Pa­ ryżu w wyczerpującym odczycie przedstaw iła, jak praca dziennikarska jest stosownem zajęciem dla kobiet. Wycho­ dzi ona z tego zapatryw ania, że kobiety wszystkiemu, co robią nadają wiele życia. Ktoby wszakże s ą d z ił— mówi Mrs. Crawford — że praca ta je st nader łatw ą, myli się. Kto się dziennikarstwu chce poświęcić musi być przedewszystkiem bardzo zdrowym i silnym. Rzut- kose. jakkolwiek ona je st we wszystkim potrzebną, nie wystarcza tutaj — musi jej jeszcze towarzyszyć więlka wytrwałość. Również współpracownicy wielkich dzienników potrzebują filozoficznego zapatryw ania się na rzeczy; szkołą dla nich jest życie — tajemnicą jego

powodzeniu, je s t wytrwanie. Odwaga i przytomność umy­

słu jako i zręczność powinny' towarzyszyć każdemu czynowi dziennikarzy. Przedewszystkiem pam iętać na­ leży, że dziennikarz musi być niewolnikiem . swego obowiązku.

W Vaucouleurs odsłonięto pomnik Joanny d’Arc. Rano była msza uroczysta w kaplicy, gdzie bohaterka i z płaczem Boga prosiła o oświecenie, czy głosy, które | do czynu ją zachęcają, nie są pokusą zwodną.

W Rzymie otwarto szkołę rzem iosł kobiecych pod protektoratem krolpwej Małgorzaty, która odwiedza i szkołę gorliwie, bywa na lekcyach i wspomaga ubogie 1 uczenicr.

Rzeżbiarka szwedzka Ida' Slatton dostała złoty medal na wystawie w Chicago..

P. Wiśniewska w szkoło ’ sztuk piękny.ćKM'3ośt'ała 4 nagrody w dziale : anatomii, liistoryi. sztuki i kom- pozycyi ornamentyki.

Kobiety w sprawach spadkowych uzyskają w Ró- syi równouprawnienie. Referat już został przez mini* stra sprawiedliwości przekazany do komisyi redagują­ cej nowy kodeks cywilny.

Dzienniki amerykańskie donoszą, iż przy ostatnich egzaminach we wszechnicach miejscowych studentki prześcignęły studentów.

Rząd turecki postanow ił założyć śeminąryum żeń­ skie, z kursam i nauk wyższych.

W uniwersytecie londyńskim je st SO słuchaczek. Lekarki amerykańskie miss Smitli i Bradfort tak się podczas ostatniej cholery w. apg- osadach w Perśyi odznaczyły, że im królowa- W iktorya przesłała w łasno­ ręczne podziękowanie. .

ROZMAITOŚCI.

Powrócił z Syberyi. Od lat kilku kręci się po L w o­ wie pewne indyw iduum , które zatrzym uje od czasu do czasu panie na ulicy i zaczyna z bardzo głupią i w ystraszoną miną biadać, że nie zna ulic lw ow skich, że dopiero powrócił z Syberyi. że szuka zajęcia, żeby m u w tem dopomoty

(7)

w końcu, żeby dać parę szóstek. Szczególniejszem jest, że ów „wieczny tułacz", udaje się zawsze do pań, a głównie do młodych i nauczycielek przedewszystkiem, które po­ znaje po tem, że niosą książki, lub wprost czyha na nie przed szkołami. Musi być wielkim znawcą charakterów i psychologiem, bo wie do kogo się ma udawać i gdzie uderzyć yr szlachetną strunę patryotyzmu ! Dla nas to, co prawda pochlebne, a dla niego zyskowne ale ostrzegamy, ho zawszeć to lepiej wesprzeć tych, co warci tego. niż wyzyskiwaczy, zasłaniających się zmyśleniem prześladowań politycznych i kradnących zaufanie ludzi zacnych.

Baczność więć panie ! !

Karty do gry. Pani A. Hrabalowa, doktor medycyny

w Pradze na Kratowych Winogradach, (Amerykanka) stała się wynalazczynią kart narodowych, których odtąd w Cze­ chach mają używać do gry zamiast zwykłych. Każda z 32 kart nosi obraz z dziejów Czech. Narodowe te karty wy­ mownym są dowodem patryotyzmu, a cieszy nas, że dowód ten rozsądny i praktyczny składa kobieta.

Ochraniacz piersi u ż y w a n y w miejsce sznurówek,

wynaleziony przez panią M. Bendl, członka akademii pa­ ryskiej, coraz to szersze znajduje zastosowanie, i życzyćby sobie należało ze względów starożytnych, aby całkiem wyrugował sznurówki. Na wielką skalę wyrabiaja go fabryki wiedeńskie p. n. „BuscnschiUzer*.

We Lwow ie zawiązano stowarzyszenie pod r.azwą

„Ognisko kobiet“. Celem towarzystwa jest wzajemne kształ­ cenie się w naukach i sztukach pięknych. Bliższe szcze­ góły podamy.

Matylda Serao, znana pisarka neapolitańska, obrana

została członkiem akademii Pontaniana. Zaszczytu tego dostąpiło dotąd niewiele kobiet. Do akademii n alćiafy : Katarzyna Ferruccio, Ludwika Amelja Paladini, Bealrycza Mancini 01iva. Akademia Pontaniana jest najstarszą aka­ demią we Włoszech, założona w roku 1412 przez króla Aragonii Alfonsa, otrzymała nazwę od swego drugiego pre­ zesa, który wsławił ją nie tylko w ojczyźnie ale i za gra­ nicą. Skutkiem różnych zajść uległa w XVI wieku ponie­ kąd zapomnieniu; dopiero na początku’ naszego stulecia, zyskała ponownie sławę, i obecnie jest ogniskiem wszyst­ kich Włochów, którzy wsławili się w dziedzinie nauki,

literatury i sztuki.

N a w ystaw ie monachijskiej znajdują aię prace P o ­

laków : J . Brandta, Styki, Pochwalskiego, Pułaskiego, Trębacza, Czachórskiego, Olgi Boząńskiej (portret własny) i Siemiradzkiego (św. Hieronim, Życie wiejskie w Grecy i i Wędrowny kramarz).

Pismo berlińskie dla kobiet zamieściło biografię Fe-

Jicyi z Wasilewskich Boberskiej.

W Gazecie Polskiej W Warszawie drukuje się po­

wieść Sienkiewicza „Rodzina Połanieckich".

Zwierzenia Adeliny Patti podaje jedno z pism an­

gielskich. Miała ona odpowiedzieć w kółku swych do­ brych znajomych na pytania: Co najwięcej Ceni? — U ko­ biet cześć, u mężczyzn uczciwość. — Co jej najmilsze V Rozmowa z dobrymi przyjaciółmi i czytanie ulubionych .dzieł autorów Dickensa i Tennysona. Który kwiat prze­

kłada nad inne ? Wszystkie lubię zarówno. A co najlepiej lubi ? Nie chciała przyznać. — Złośliwe pismo dopowiada, iż zapewnie dolary i rozgłos.

N a j n o w s z e w y n a l a z k i .

Stygmograf do kontrolowania i zapisywania uderzeń

pulsu, robi się bardzo prymitywnym sposobem. Wystarczy do tego mały guziczek, zapałka, pióro gęsie, korek i szpilka.

W korku robi się wszerz rowek, u dołu wtyka się szpilkę tak, aby dostawała do rowka zewnątrz sporządzonego, u góry z boku wtyka się patyczek od zapałki który musi w korku przechodzić przez uszko guzika wystającego nad powierzchnią korka. Drugi koniec zapałki wkłada się w za­ ostrzone gęsie pióro, (mały i cienki kawałek tego pióra wziąć należy) drugi kawałek pióra wąski i ścięły jak sprę­ żyna, umocowuje się u dołu pod korkiem o szpilkę, tuż przy główce i wygina się łukiem na zewnątrz korka, tak aby wolny koniec wszedł w rowek i dotykał uszka guzika. Potem przygotowuje się oczerniony nad .świećą bilet. Osoba pewna kładzie pulsem rękę na guziczku, wskutek uderzeń pulsu porusza się patyczek i pióro gęsie. Wtedy przystawia się do jego końca ów bilet czarny pionowo, i lekko ku sobie pociągając. N^i bilecie ukazuje się biały rysunek uderzeń pulsu, który od każdej osoby prawie bę­ dzie inny. Są to autografy pulsacyi.

N ajn ow sze w y n a la z k i: Elektryczne celowniki do

broni palnej. Przyrząd do stłumienia hałasu przy motorach gazowych i parowych. Podkowy z papieru. Spirytus z torfu.

Szarady.

Pierwsze w ustach u ludu znak to poważania,

Nim przemówić do kmiotka nikt z nas się nie wzbrania Drugie i trzecie chronią od strat i ucisku,

Krnąbrny, gdy nie posłucha, karę bierze w zysku. Jeśli kto li całości a nie cnoty szuka,

Łatwo w dom, miasto szczęścia, sprowadza kaduka.

W . Ti. Schoen.

Zagadka do wypełnienia.

Krasiński ('błędowski Kraszewski . • . . Kaczkowski ... Czajkowski T. T. Jeż Lenartowicz Korz eniowski Niewiorowski Odyniec Syrokomla ■ Ujejski Siemieński

Wymienione dzieła powyższych autorów utworzą z liter początkowych imię i nazwisko litewskiego historyka.

J a H a (1 ) .

(8)

Z dniem dzisiejszym p rz y s tą p ił do re d a k c y i ja k o g łó w n y w sp ó łp raco w n ik i do w spółw y- d a w n ic tw a p. K az. M alczew ski.

Rozwiązanie zagadek.

Kwadrat m agiczny:

W O S K — O T T O — S T O R — K O R K .

Zagadka: Zło — to.

Za ro zw iązanie z a g a d e k w dzisiejszym num erze przezn acza się p ię k n ą n ag ro d ę do w ylosow ania.

tuniłliiiłitiłłiiiiilłiiillllłłiiin im iiim m łu łm tłłłłłłt*******1**1*11 A AAAAA.A A AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.1AAAAA AAAAA A A A i ł 11 ŁiAAAlliAii AAAAAAAlli

T R E ŚĆ : Nasz cel. — W 76-tą rocznicę zgonu T adeusza Kościuszki. — Od Redakcyi. — Mała kronika. — Ipstalacya księdza Ar­

cybiskupa Karola Hryniewieckiego na probow stw ó w T uchow ie przez A. Barańskiego (Dokończenie). — Emilia Platerówna bohaterka walki o niepodległość. (Ciąg dalszy). — Literatura i sztuka. — K westye pedagogiczne. — Franciszek L asocki: Cykl sonetów . Pocałunek. — Sprawy kobiece. — .Rozmaitości. — Najnowsze wynalazki. — Szarady i zagadki.

Do dzisiejszego Numeru dołącza się 10 arkusz Encyklo- pędyi gospodarstwa domowego.

A L O J Z Y H U B N E

Lwów, Rynek 1. 38.

5C --- ---— ---

W-OŁÓWKI

K r e d k i i W ę g l e

FARBY i ŚRODKI

do malowania na porcelanie. 1 Rysownice i Reiszyny ? i w szystkie inne P R Z Y B O R Y do rysow ania. Farby pastelowe. . P łó tn a i papier

. do m alow ania pastelkam i.

F A l

do malowań wego (tzw. S

Środki i

do tychi

m

a naprysko-aritzmalerei).

p rzykry

e robót. Pędzle do tegoż. Palety ‘porcelanowe. • Stalugi stołowe. P ły ty gzklanne matowe i mleczne. F A R B Y do chromolitografii

akw arelow e i olejne,. »

Rozcieracze do pasteli. W E R N I K S Y ' P a l e t y s k ó r z a n e

Środki i przybory

do tego malowania. :aj

Bieliznę dr. Cr. J a e g era

dlti p a ń i dzieci

Pończochy damskie i dziecinne

wełniane, jedwabne i bawełniane,

K a m a s z e dam skie i dziecinne

w łóczkow e i trykotowe do spinania.

K a lo s z e n a jle p s z e , p e t e r s b u r s k i e .

Deszczochrony now ego system u.

P l a i d y i c h u s t k i d a m s k i e .

Wszelkie artykuły do podróży.

Perfum eryę fran cu sk ą i an g ie lsk ą . Szczotki, g rzeb ien ie i t. p.

sprzedają najtaniej

S. G A B R I E L & J. C H L E B O W N I K

L w ó w — p la c H a lic k i ]., 3.

Zakład 1-go rzędu.

sj

o > GL> C5 > £> u> ' ctf > £> 03 > C> N ' <rc N ajlep ie j re n o m o w a n a f a r b ia r n ia p a ro w a , dru- . k a r n ia i p r a ln ia c h e m ic zn a ,

nagrodzona przez moraw. Towarzystwo p rzem ysłow e 1892. Ołumuniecka wystawa przem ysłowo-rękodzielnicza

1 nagroda, złoty medal 1892. Paryż 1893. w Brukseli ... dyplom, .pan. i -złoty medal.

Z

y g m

u i i t

F

l u s s

• s k ła d ; .u l. Ferdyn and a, KEBNO, t e le fo n 470. F ab ryk a: Z eile 3S, tele fo n 4<1. N ajw ięk sza tego rodzaju fahrykfo.na Czechy. M orawę i Śląsk. W szelkie, rodzaje ubiorów m ęskich idam śkfcłi. bez prucia, z podszew ką i watowaniern farbuje, czy ści

chem icznie i odnaw ia.

Kowość! Złoty i srebrnydruk-brokatow y.

jfóWośSl-P olecam także m oją najm odniejszą m aszynow ą, chem iczną pralnię garderoby m ęskiej, dam skiej id z ie - ci e c ej, u nijfę m ó w w ojskow ych, i. urzędniczych, • tpalet balow ych i spacerow ych, m ateryi na m eble, szalów , chustek kolorow ych, kas, obru8ÓWj parasoli, w a e h la r ż y ze strusich piór, kraw atów , etc.

Zakład c zy szczen ia

gobelinów , dyWańów' śm yrrienskich i'brukselskich, w e ­ dług angiel. system u, czy szczen ie i farbowanie firanek

kotar koronek.

Specyalna fąrbiarnra- m-ateryi jed w ab nych k a szm i­ rów, pluszów , atłasu, w e łn y , p asm anteryj, m ateryi dekoracyjnych, na najpiękniejsze' barwy.

Filjc w e w szystkich większych m iastach m onarchii.

F1LJA i KANTOR we LWOWIE.

I G N A C Y F R I E D pl. H A L I C K I ). 13, < + < > ! <—<> ‘ i. E > <E> <«> .<=> ; <«*> i Wykonanie niezrównane. <• I l \ . W A Ż N E D L A P Ą Ń P ierw sza krajow a pęrfum erya s Floi*aw

J. Górnego i T. Pilarskiego

Lwów Hotel* Georga "■

• ■ poleca

Wszelkie artykuły toaletow e' w ł a sł n e g o ’ w y r ó b '! ! ', ' j a - ' .koteź oryginalne , f r a n c u s k i e # i. a n g i e l s k i e . • .

PO CENACH FABRYCZNYCH.

NOW OŚĆ! W oda i olejek K s.. Kneippa prźeciw ‘ w ypadaniu w łosów .

m —11 i r — i rr—1 1". ,.jub.. r y —

O T A U r S T H A . 3 V D E I j n .

I Z Y D O B J k W O H L i i:

' . M - <Sykstuska I. 6 we . Lwowie,

: skład HERBATY

rossyjskiej-otrzym uje . regu larn ie" co 'tydzień św ie że transporla” najle­ pszej Herbaty z 1 Moskwy i p o leca takbwą-po naśtę^.'cen4Ćh:;

Kaysow doskonała czarna pół kilo l -60; dosk. m e la n g e l^ ^ i

Suchong pół kilo : w yborna złr. 2 ; n ajlepsza 3; m elange P.

Melange karaw anow a złr. i. Fu-czu-Fu: Nr. I. 3'20; Nr. I^- 4-60; Nr. III. złr. G. K. & S Popów 1 ftr 1 r. 00 złr. 2-16; 2 r. złr. 2-70 i 2 r. 50 złr.'..3:40. Wysiewki pół kilo : w y ­

borne złr. 1’60 ; fi. prim a 1'8Ó„; non plus ultra 2 50.

Zamówienia uskutecznia się'N ajrzeteln ie j i sp ieszn ie także za pobraniem pocztow em ; op ak ow an ie franco. Szczególną uw agę się zw raca na trzy w yborow e gatunki K. & S. POPOWA

które potaniały.

Odpowiedzialna redaktorka i właścicielka: Janina Sedlaczkówna. W ydaw ca: B olesławie*.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Znamy Jej żywe interesow anie się wszyst- kiem, co tego warte, jej usiłow ania znakomite około rozwoju instytucyi, której ster ma powierzony.. W ydział pismo

W yjęcie rośliny z wazonu da się w ten sposób uskutecznić: bierze się lew ą ręką łodygę przy samej ziemi, odwraca wazonem do góry, przytrzym ując go

lutego grano ją po raz pierwszy, a nazajutrz posypały się recenzye dzienni­ karskie — z których mało które dowodziły, ocenienia należytego sztuki i

Wielkiem ułatwieniem dla zawodu aptekar­ skiego było by gdyby doń kobiety były przypuszczone, oddawna bowiem znaną jest rzeczą, że kobiety przy­ rządzaniu

Następnie mocną nitką lub cienkim szpagatem wiąże się włóczkę na brzegu tych kółek — po­ czerń można rozerwać kółka i wyrzucić; teraz sporządza się z

Dlatego też dobra gospodyni, pow inna dbać o utrzym anie zdrowia swoich domowników. Aby się z tego wywiązać, musi gospodyni wiedzieć czego w ła­ ściwie

C ukiernica papierow a. Można ją zrobić bardzo ła- j twym sposobem ; potrzeba tylko trochę papieru telegrafi­ cznego i parę skrawków kolorowego. Bierzemy dwa

Do napisania tych kilku wyrazów powoduje mnie szi zera życztiwość. W istocie żarty, ale zanadto się rozpowszech­ niające w naszych czasach i przynoszące