• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 5, nr 25 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 5, nr 25 (1919)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

P r z e d p ł a t a :

R o c z n i e ...Mk. 2 0 - f. lub Kor. 4 0 — h.

P ó ł r o c z n i e ... ... IO — „ „ „ 2 0 — „ K w a r ta ln ie ... 5 — , „ 1O — „

Numer pojedynczy 5 0 fen. lub 1 kor.

Dla agencji i kolporterów rabat według umowy.

Pieniądze i listy należy nadsyłać do Redakcji i Administracji:

Warszawa, hI. Świętokrzyska Ma 17, telefon „916 wojenny*'.

Prócz tego przyjmują prenumeratę:

w Lublinie — Siaro „ B E M A " al, Sościasski J6 2, (2-gi§ piętro)

ar Łodzi — Biuro F. GĘBALSKJR69, ul. Piotrkow ska Jfe 27, (w podwórzu).

WYCHODZI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ

Mowa posła W incentego W itosa

w sprawie rolnej, wypowiedziana na posiedzenia Sejmu d. 6 czerwca 1919 r.

Stronnictwo nasze „Piastowców" w oświad­

czeniu, które miałem zaszczyt Wysokiemu Sej­

mowi . przedłożyć, określiło jasno i wyraźnie, w jaki sposób wyobraża sobie ono przeprowa­

dzenie reformy rolnej. Powiedzieliśmy wtedy również, że uważamy tę sprawę za jedno z naj­

główniejszych naszych żądań, do spełnieni^ któ tego dążymy i dążyć będziemy, a jeżeli będzie po- trzebna i nakazana walka, to i tę stoczymy, lecz s t ą p i ć °d ^ef?° naszego żądania nie od- , . i Przemówienia p, Staniszkisa i ks. arcy*

-iskupa feodorowicza, których zmuszeni jesteś­

my uważać za przedstawicieli prawicy, to jest za nowe podpory starego porządku, dowiedzie­

liśmy się, ze i tam ta strona Izby (to jestZw iąz-

»u , % ? 7 ° ' Narodowy i Bliźniacy. P rzyp isck ' l <- dd/t<yz) również podobno gorąco pragnie reformy rolnej, nie podoba im się tylko projekt komisji.

Kończąc swe przemówienie, p. Staniszkis oświadczył z uniesieniem, że dla niego istnieje tylko jedno hasło, a hasłem tym jest do bro całej naszej ojczyzny. Nie skrzywdzę chyba p. Staniszkisa,, kiedy mu przypomnę, że przod­

kowie tych, których on teraz tak zawzięcie bro­

ni, (to jest dziedziców. Przyp. Red^rbmbi&h czę­

sto z lubością powtarzali te same słowa, jednak rozumieli i w czyn to wprowadzili, że ojczyzna, to tylko oni. To co się robi obecnie, świadczy niezbicie, że od tych dawnych czasów nie wiele się zmieniło, zmienili się tylko ludzie, — sposób myślenia i postępowania pozostał ten sam, co i dawniej. Niedawno jeszcze jeden z potomków tej wysokiej szlachty, zasiadający nawet tu w tym Sejmie oświadczył, że reforma rolna to tylko wymysł kilku ludzi i że nie należy na to zwra­

cać wielkiej uwagi.

Ks. arcybiskup Teodorowicz, człowiek o wiel­

kim sercu i wielkiej duszy oświadczył, że i on jest za reformą rolną, tylko za reformą mądrą i sprawiedliwą,—otóż tego właśnie, nie czego in­

nego i my chcemy, gdyż za sprawiedliwe i mą­

dre uważamy to, że wszyscy obywatele państwa będą mieli równe prawa i rówme obowiązki. Za najzupełniej sprawiedliwe uważam zasady refor­

my rolnej, . opracowanej przez Komisję.” Spra­

Rzeczypospolitej Polskiej walczy, nie przeciw królowi, nie przeciw rządowi, a przeciw samo woli szlacheckiej. Szlachta chciała ujarzmić wol­

ny lud kozacki, chciała z niego zrobić niewolni­

ka na podobieństwo chłopa polskiego, stąd przy­

szedł bunt, tak w skutkach dia Polski szkodli­

wy. Byli ludzie, byli nawet królowie, którzy jak Jan Kazimierz śluby czynili, że poprawią dolę włościan, lecz nic wobec wszechwładzy i zaślepienia szlacheckiego uczynić nie mogli.

Były sejmy, były ustawy, lecz nic nie uczynio­

no dla chłopa, by z niego zrobić obywatela, aby go przywiązać do ojczyzny, przeciwnie starano się utrzymać go na jaknajniższym poziomie, by mieć bezmyślnego powolnego do pracy n ie ­ wolnika.

Nawet słynny Sejm czteroletni nic dla chło­

pa nie zrobił. Zrobiono coś dla mieszczan, lec.z nie dla chłopa, . gdyż samolubstwo szlacheckie było zbyt wielkie. A gdy po katastrofie narodo­

w ej (strasznym nieszczęściu. P rzyp. Red.}i wiel­

bi bohater nasz Tadeusz Kościuszko w swym manifeście Połanieckim nadał pewną wolność w łośdaństwu, to i do tego szlachta się nie za ­ stosowała, nie licząc na to, że ten pierwszy krok wydał nadzwyczajne owoce, ściągając rze­

sze chłopskie pod sztandary narodowe. I nie kto inny, tylko ten chłop stworzył Racławice, te Racławice, na których ja k 'n a relikwiach uczyły się n o w e pokolania kochać Polskę, aż doprowadziły do wyzwolenia narodu.

A później po upadku Polski, kto najpierw pogodził się z nowymi porządkami, któż’jeżeli nie nasza m agnaterja zaczął się czepiać obcych dworów, kładł na siebie ich mundury, obwieszał się ich orderami, kto coraz bardziej zatracał swój charakter polski? Nie był to lud polski, bo ten w nędzy i ciemności tkwił nadal. Znam niestety jednego z magnatów hrabiego Stadni­

ckiego który nie dalej jak przed tygodniem oświadczył, że on raz przysięgał najjaśniejsze mu panu i ze on nowych porządków'nie uznaje (głosy na sal:: hańba). A ten sam pan, który przysięgał, najjaśniejszemu panu i nowych po­

rządków nie uznaje, narobił strasznego gwałtu, goy mu jakiś złodziej trochę koniczyny wysięki i zaraz żądał, by mu z Krakowa przysłano do pilnowania folwarku co najmniej ze 2 kompanje wojska, tego wojska, które prządek na podsta­

wie nowych polskich porządków powstało (Ks.

Kurzawski z Poznańskiego: to było w Galicji a nie w Polsce). Podaję do wiadomości ks. Ku- rzawskiego, że Galicja to część Polski, więe co się -dzieje w Galicji, to dzieje się w Polsce.

Nikt temu nie zaprzeczy, że przy pomocy rządów zaborczych wydzierało się często chłopu podstawę do życia, tak że musiał on emigrować do obcych krajów na zarobek. Niedawna to hi- storja, wielu z nas to jeszcze pamięta, że szlach­

cic, który miał zawsze pewien wpływ na sądy i urzędy, wydzierał pastwiska gminom, zabierał łąki, grunta i szczątki lasów pojedyńczym chło­

pom, nie bacząc na to, że przecież ci ludzie również do tego samego narodu należą i również żyć chcą. Obecnie, gdy ci ludzie upominają się o to, co im Się słusznie należy, co im przemocą wydarto, to im się mówi, że grabić me wolno wiedliwości inaczej pojmowaćbym nie mógł, nie

może on być dwojaką miarą mierzona, musi być mierzona jedną miarą jak dla jednych, tak dla drugich.

Cofnę się cokolwiek w przeszłość. Jeśli w to, wpatrzymy się w historję, jeśli wpatrzymy się co dawniej było, to widzimy, że jedną z przyczyn upadku Polski była gospodarka szlachecka, któ­

ra dążyła do tego, by jaknajszersze warstwy ludu trzymać jaknajdłużej w ciemnocie, by mieć z nich posłuszne narzędzia do pracy. Wiemy o tym, że czy to było za czasów pierwszych królów Piastów, czy' później za czasów królów obieralnych, szlachta polska, której tu resztki na szczęście widzimy, starała się zawsze dla siebie czynić zdobycze i to zdobycze nie na obcych, lecz na naszym własnym polskim chło­

pie w postaci różnych przywilejów, aby nad tym chłopem niepodzielnie panować. Słynny ataman kozacki 'Chmielnicki, kiedy powstał przeciw Pol­

sce, wyraźnie to powiedział, że nie przeciw

My nie żądamy grabieży, chcemy tylko, by dro­

gą prawną wymierzona została ludziom spra­

wiedliwość.

A oświata? wiemy o tym, że chciano całe życie oświatowe chłopa skupić w karczmie. Nie kto inny jak jeden arystokrata polski, który zasiadał w sejmie galicyjskim powiedział raz otwarcie, co w protokule je s t zapisane, że oświa­

ta, to jak siekierka — okaleczyć się nią można.

I chowano tą siekierkę pod korcem.

Jeżeli się dziś stawia sprawę w ten spo­

sób, że ziemia ma przejść w ręce tych, którzy na niej pracują i którzy ją dla Polski utrzymali, to czynimy to dla tego, że wierzymy: ile ziemi w rękach chłopskich, tyle ojczyzny. Jeżeli bę­

dzie ona nam zpod nóg wydarta, jeżeli przej­

dzie w rę w naszych Wrogów, "staniemy się ty l­

ko niewolnikami. Jeżeli spojrzymy na Śląsk, czy na Poznańskie, to wszędzie widzimy, że ten co ziemię w polskich rękach utrzymał, to chłop, ten co ziemię w ręcę wrogów naszych sprzeda­

wał, co obcych kolonistów do Polski sprowadzał, to szlachcic. Nie dało się we własnym kraju kawałka chieba zarobić, wędrował chłop do Ame­

ryki, uzbierał pieniędzy i później za drogie pie­

niądze z rąk dziedzica wykupywał. (Giosy: spła­

cał długi szlacheckie).

Jeśli się chce przeprowadzić reformę rolną w tym czasie, to muszą nam przyświecać dwa cele: ogólno-narodowy i społeczno '■ gospodarczy.

Jeżeli mówimy o celu ogólno-narodowym, to już mówiłem, że ziemia tylko 'w rękach chłopskich je st najpewniejsza. Gdy do Galicji na początku wojny wdarły się hordy kozackie, tylko chłop na ziemi pozostał, napuszeni dziedzice obszarów dworskich wszyscy przeważnie pod skrzydła opiekuńcze Wiednia uciekli. (Głosy: a u nas do Petersburga), Chłop orał pod pękającymi gra­

natami, a niewiasty chłopskie z braku "koni sa­

me do pługa się zaprzęgały. Czy więc ziemi*

ma być w rękach tych, co przez najcięższe bu­

rze przetrwali, czy też w rękach tych, co wsku­

tek swej słabości i lekkomyślności utrzymać je j nie potrafili?

Nawet wrogowie nas? przyznali, że takiej wytrzymałości, jakiej dowody dał polski lud wiejski podczas tej wojny, żaden inny naród nie okazał. Twierdzę więc stanowczo, że Państwo Polskie w przyszłości tylko na ludzie może być zbudowane. A ten iud, to je st chłop i robotnik polski. Jeżeli więc ten lud ma być fundamen­

tem Państwa Polskiego, to ten fundament musi być zbudowany mocno i silnie, by wytrzymał ten ciężar.

Nie mogę się zgodzić na program rolny Polskiej Partji Socjalistycznej, dążący do upań­

stwowienia ziemi, gdyż program ten na długo, a może i na zawsze pozostanie tylko ideją. Na­

szym ideałem, naszym dążeniem jest chłop za­

możny, gospodarz oświecony, spełniający swoje obowiązki obywatelskie i mający możność speł­

niania ich. Musimy sobie jasno powiedzieć, że pomimo to wszystko, co się teraz dzieje w Pa­

ryżu, pomimo różnych Związków Narodów, lu­

dzie zawsze pozostaną ludźmi i wojny w brzy- szłości również będą. Proszę sobie wyobrazić i oiskę zapełnioną zamiast gęsto zaludnionych

(2)

2 G A Z E T A L U D O W A M 25 wsi chłopskich, dworami z nieobrohionemi i nie-

oosianeini polami. ' Znamy całe okolice naszego kraju, gdzie dzięki nieroztropnej gospodarce po­

siadaczy wielkiej własności rolnej usadowiły się na roli całe masy ludzi nam obcych i wrogich.

Dlatego też na przyszłość musimy tego uniknąć.

Chłop dał dowód, że potrafi ziemię w swych rękach utrzymać, a więc musi stać się on jej właścicielem. (Głosy z prawicy: zupełna zgoda,

■wszyscy jesteśm y za tern). Jeżeli więc wszyscy panowie jesteście za tern, topo co tyle gadacie.

Uchwalcie całą ustawę z miejsca i koniec.

Jeżeli w tej chwili wszyscy tu jesteśm y w Sejmie, gdzie nam wolno mówić i decydować, to nie chcielibyśmy zupełnie czynić sądów za wieki ubiegłe, historja sama to załatwi. Chcemy jednak stworzyć nowe życie, ale życie takie, gdzieby wszyscy polacy zostali równo traktow a ni. Nie chcemy tworzyć nowych przywilejów dla nikogo, ale i starych nikomu nie zostawimy (Brawo). Spodziewamy się, że koledzy z Poznań­

skiego, których cała Polska podziwiała w ich walce z Ni .mcami o ziemię i którzy sami doświad­

czyli, że jednak ta ziemia w rękach chłopa je st naj­

pewniejsza, zrozumią doniosłość naszych wywo­

dów i będą razem z nami głosowali. Ja zaś z swej strony jeszcze raz t,u oświadczam, że stron­

nictwo nasze będzie twardo obstawało przy pro­

jekcie komisji i bronić go będzie, jeżeliby ko­

mukolwiek przyszła myśl obalenia.

Jeżeli stoimy na stanowisku upaństwowie­

nia lasów, to i tu nie kierujemy się chęcią do kuczema pewnym ludziom, czy stanom, lecz dobrem ogółu, dobrem państwa. Wojna przy­

niosła nam szalone zniszczenie kraju. Zgodzić się jednak musimy, że największym majątkiem kraju je st człowiek. Wojna wszakże tego czło wieka strasznie zniszczyła i poderwała jego istnienie. Cierpiał tak chłop, jak mieszczanin i robotnik. Chłop, który przetrwał wojnę na miejscu, często w lepiance, nie mógł jednak później dostać kawałka drzewa od dziedzica, który wrócił po ucieczce z powrotem. Ale za to żydzi to samo drzewo masami wywozili. Czę­

stokroć pan dziedzic paskował znacznie gorzej niż zawodowy paskarz żydowski. Chłop drzewa dokupić się nie mógł, a jeżeli już i kupił to mu siał płacić "niesłychane ceny. Gnił wiec ten chłop nadał w swej lepiance, marł na tyfus i wyda­

wał na świat skrofuliczne dzieci. W dzielnicy, z której pochodzę były olbrzymie lasy karpa­

ckie. Teraz nic z tego nie zostało, wszystko sprzedano i wywieziono do Niemiec. Uważamy że lasy są majątkiem narodowym, bez którego państwo istnieć nift może. Korzyść z lasów musi ciągnąć cale społeczeństwo, a nie jednostki i to częstokroć bardzo szkodliwe. To jest powód, dla którego stoimy na stanowisku upaństwowienia lasów i od tego żądania nie odstąpimy.

W opracowanym przez komisję projekcie

reformy rolnej jest punkt, który mówi, żo na zapas ziemi do parcelacji złożą się między in­

nemi dobra martwej ręki, to je st duchowne, bi­

skupie, kapitulne, klasztorne, plebańskie i in­

nych instytucji publicznych. Otóż w spray/ie tych dóbr ks. arcybiskup Teodorowiez wypowie­

dział zapatrywanie, że dobra te należą do Ko­

ścioła i że Sejm niemi bez zezwolenia papieża rozporządzać nie może. Ja uważam, że takie twierdzenie je st bardzo niebezpieczne, bo już obecnie istnieje duża ilość dóbr poduchownych i poklasztornych, rozparcelowanych przez rządy zaborcze, na których oddawna już chłopi się za­

siedzieli. Stanowisko wiec zajęte przez ks. arcyb.

Teodorowicza musiałoby w dalszym biegu rze­

czy doprowadzić do zwrócenia duchowieństwu i klasztorom, tych już dawniej rozparcelowanych dóbr, co wywołałoby walkę z chiopami, a tego przecież Kościół nigdy nie pragnął. Mówię tu ­ taj całkiem szczerze i otwarcie. Szanujemy du cłrowieństwo jako takie i do spraw religijnych nie chcemy się zupełnie w żadnym wypadku mieszać, ale jeśli chodzi o sprawy doczesne, to zastrzegamy tu swój głos dla siebie. Uważam sprawy majątków kościelnych za sprawy docze­

sne i dla tego się nimi tak jak innemi zajmuję. Ks.

arcyb. Teodorowiez wspomniał, że duchowień­

stwo znajduje się w położeniu nienajlepszem.

Zdaje mi się jednak, że lud polski jest na tyle wierzący i duchowieństwo swoje szanujący, że nie dopuści nigdy i nigdzie do tego, by się ono w nędzy znaleźć mogło. Majątki ziemskie są jednak kulą u nogi duchowieństwu, bo pleban mający kilkaset morgów ziemi miast pilnować parafji i posług religijnych ma głowę zaprzą­

tniętą gospodarstwem, a Chrystus Pan powie­

dział, no i ks. Dziennicki temu nie zaprzeczy, że „Królestwo moje nie jest z tego świata".

Wszystko to, co leży na terytorjum Pań­

stwa Polskiego stanowi m ajątek narodowy, a więc-i dobra kościelne. Najwyższą zaś władzą uprawnioną do rozporządzenia tym majątkiem je st tylko Sejm polski i nikt inny.

Powiedziałem niedawno, że jesteśm y przeciw upaństwowieniu ziemi, że chcemy tylko stwo­

rzyć silne gospodarstwa włościańskie, ażeby dać możność istnienia tym, którzy mają stanowić podstawę dla przyszłości państwa. Wprawdzie są różne objawy, że to wszystko tak gładko nie przejdzie, ale jesteśm y na to przygotowani. Wie­

my, że będziemy szli po cierniach i kamieniach, ale do celu dojdziemy. Uważamy, że t.o co chce­

my nie leży w interesie jednej tylko klasy chłop­

skiej, lecz w interesie całego narodu, a to co leży w interesie narodu musi mieć pierwszeń­

stwo przed interesem jednostki lub nawet całej klasy. Dyskusja niezawodnie będzie się cią­

gnęła dłużej, wysłuchamy lulaj różnych poglą dów, spodziewam się jednak, żo w tej chwili, kiedy interes publiczny wymaga tego, aby prze­

prowadzić tak daleko idącą reformę rolną, to nie znajdzie się nikt w tej Izbie, ktoby się od tego uchylił. Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że uważam, iż przeprowadzenie retormy rolnej po za innemi sprawami ogołuo państwowemi je st dzisiaj zagadnieniem, które musi być przez ten Sejm jaknajprędziej załatwione. Reforma rolna to przyszłość Polski, a przyszłość Polski leży nam wszystkim na sercu. Ponieważ wiemy, kto je st za nami, a kto jest przeciw nam, dlatego też zupełnie śmiało patrzymy w tą przyszłość, gdyż wiemy, że przeciwko polskiemu narodowi nie ośmielą się stanąć naw et ci panowie, w in ­ teresie których nie leży ta reforma roina, jaką proponuje komisja. (Huczne brawa i oklaski na ławach ludowych).

ffed czsm obradowa! Sejm?

W bieżącym tygodniu uchwalił Sejm ustawę o podwyższeniu wynagrodzenia oficerom i żołnie­

rzom i ich rodzinom. Ustawa będzie obowiązywa­

ła od 1 kwietnia b. r. Powiększono im też o 59 procent (o połowę) dodatki do strawnego. Wnio­

sek posła Ostachowskiego, aby przyznać całemu wojsku takie pobory, jakie posiada armja Halle­

ra, odrzucono. Ożywioną rozprawę wywołał wnio­

sek a podwyższenie wynagrodzenia pracownikom poczty, telegrafu i telefonu. Zabrał też głos poseł Kierriik (Piastowiec) i zarzucał pracownikom pocz­

ty, iż w swojem urzędowaniu nie postępują bez­

stronnie, gdyż niszczą gazety i pisma, które nie odpowiadają ich „widzimisię". A szczególnie „Ga­

zeta Ludowa" i wszystkie inne pisma ludowe gi­

ną na pocztach całymi masami. Poseł Kiernik do­

magał się ukrócenia samowoli tych pracowników, żądając, -żeby niesumiennych rozpędzono na czte­

ry wiatry, a zastąpiono pracownikami uczciwymi, którzy będą służyli dla całego społeczeństwa, a nie dla jednej partji. Na wywody wiceministra Wró­

blewskiego, który imieniem rządu przyznał, że wy­

nagrodzenie obecne wszystkich urzędników, a nie- tylko pocztowych, jest niedostateczne, • Sejm uchwalił przyznać wszystkim urzędnikom nadzwy­

czajny dodatek,

W sprawie reformy rolnej przemawiał imie­

niem Narodowego Związku Robotniczego poseł Wojtulanis który oświadczył, że klub jego uzna- je prywatną własność ziemi (tak jak chcą Piastów- cy, a nie upaństwowienie ziemi, jak chcą socjali­

ści) i domaga się jaknaj,szybszej reformy rolnej.

Poseł Jan Dabshi wniósł nagły wniosek wniosek w sprawie wycbodźctwa do Niemiec ro­

botników sezonowych, wyzyskiwania ich przez niem.eckich pracodawców oraz nadużyć, popeł­

nianych przez polskie straże graniczne. Wniosek ten przekazano komisji administracyjnej do roc

J A K O B B O J K O .

K t ó r y m i a ł r a c j ę ?

W tym czasie, kiedy się stało to, o czem mam pisać, tyle-chiop wiedział, ile mu w kościele z am­

bony powiedzieli. Gazet nikt nie czytał, bo i poco tego było chłopom, książki prócz Anny i złotego ołtarzyka, chłop innej w ręku nie miał, a dopiero intencje miesięczne, jako rzecz nadzwyczajna wcho dziły w życie.

Ksiądz był wyrocznią w sprawach nie tylko duchownych ale i świeckich. Posłem wybierano li tylko tego „co kazał ksiądz kanonik, wójt bez opi­

nii z plebanii nijak się nie obył, a i ożenek bez księdza< obejść się nie mógł. Gdy kawaler napił u rodziców dziewczyny, a potem ją poniechawszy, żądał zwrotu straty, to gdy miał za sobą księdza kanonika, to jego strata musiała być zwróconą, inaczej ślubu nie dostał, bo te parę reńskich, za­

liczały się wtedy do przeszkód w małżeństwie.

Gdy się ksiądz kanonik rozrankórzył na panów, a do tego wystarczyło i to że kaczki zjadły co nie- bądź pszenicy leżącej na pomięciu, to wyszedłszy na św. ambonę, pokazał książeczkę o zbójach świe­

żo wtedy powieszonych, Hugonie Szenku i Szlo- sarczyku i mówił: „teraz chłopi nie mają się co na panów oglądać, bo dziś nie ma panów, ale są żydzi, a ci co zostali, to tak wychodzą, jak tu ci, wymalowani w tej książeczce. Patrzcie, jak tu jed­

nego kat przybiera14. My wyszedłszy po takim kazaniu kiwaliśmy głowami, mówiąc: — a to ci bestje panowie, na co im to przyszło!

Gdy się pogniewał znów jegomość na nauczy- iela miejscowego, (choćby za to, że gdy pouczał

;ospodarzy jakim skarbem jest gnojówka, a przytem eden z dowcipnych słuchaczy, przeczył temu, bo isiądz mądrzejszy jak „prefesur“ a gnojówkę swą aki rok diugi puszcza do fosy przydrożnej) to v kościele na nauce starał się przed ludźmi go idyskredytować koniecznie.

I pytał naprzykład jednego z studentów tego ledagogar „Ty, dlaczego skowronek śpiewa?‘*

Chłopczyna nie mogła się nijak połapać na idpowiedż, bo takiego pytania w żadnym „katech- -mzie“ nie czytał. Jego towarzysze także odpo­

wiedzi na to pytanie nie dali. Zdarzyło się, że ihłopieę chodzący do szkółki zimowej, w której uczył chłop, zdobył się na odpowiedź i odrzekł —

,bO wiesna"!

Na to ksiądz pleban zwrócił się do ludzi i mó­

wił: „głuptaki! chodzą do szkoły co tysiące kosz­

tuje, a nie umią nawet najprostszych nawet zasad wiary świętej; a ten, co to odpowiedział chodzi do szkoły co kosztuje 50 ztr.“!

Słuchacze, widząc namacalnie, jak nędznie uczą w drogiej szkole, a jak w taniej, przeklinali drogiego — egzaminowanego nauczyciela, a ci co mieli taniego, Bogu dziękowali, że mieli rozum, i szkoły drogiej nie chciell i drogiego profesora.

Ludzie z tych gmin, co szkoły z organizowanej do­

tąd nie mieli, ślubowali uroczyście, że póki żyją, wystarczy im nauczyciel, za 40 papierków.

Teraz inspektor szkolny zmusza te gromady do budowy szkół, a nie wie o tern, że chłopi prze­

cież ślubu złamać nie mogą.

Co tam sobie ten drogi profesor myślał wtedy, to chyba on sam wie najlepiej, ale co chłopi my-

j G U 11U ,. u u em uiujuj.

Na tego rodzaju robotę patrzył piszacy co z większym zdziwieniem i nijak nie mogło się to w jego ciasnej głowie pomieścić, ażeby to ło wszystko w porządku. Ale krytyka takich i podobnych wybryczków była na tedy niemożl g< yz cala parafia, bała się księdza plebana, go niż ognia, a nawet bardziej niż samego Boga!

• u -te czasy pamięta, a pamiętają tysi niecb poświadczą, czym chociaż ociupinę pos

Aie do czasu z dzbanuszkiem po wodę!

. , I3Z’ Va!tał do parafii na wikarego, 1 T nie który się różnił nie raz W glądach z proboszczem —- a że chłopów po

kach me bił nie gromił z ambony, na lada c doniesienie, ludowina lazła do niego, niby do cieszyć *)tlldZienkl’ 3 ° n każde§° umiał Jakoś , ,. ,znjd się co niebądź i na różnych

eg 1? dzkLh’ ’ P u sty m i lekami, liiejei ćbiw 2 l Óa Skf Za darrno wyprowadził, toć S ’ n ludz’ska P^epadali za nim. że Boże yW'ŚCie że ta robota> nie bardzo

?r7vJ,atbriz°T in0Rła P°dobać, ale że się wi , L . t0 rakami i nogami, to mi

^budak dy' k0 Srysó dźwięgę**) i czekać na oki u,,ję do wal k i, dała procesja w dni krzyżi Ludowina wiejska biedne polskie chłopki tłur Pani \vCh dPtacb zb*erają na procesję, by pr

W szechrzeczy, by plony pobłogosławił,

leśnicy^ ^ S’ J3*1 ^ l ° n’ raski> dzisiejszy proboszcz w Pi

**) Przeżuwał.

(3)

patrzenia. Sejm przyznał też' nagłość wnioskom Daszyńskiego i Rataja w sprawie poturbowania żydów w Krakowie,

Na wstępie następnego posiedzenia wniósł poiseł Bryl (Piastowiec) interpelację w sprawie kradzieży przez Niemców w Gdańsku żywności przeznaczonej do Polski, W dalszej rozprawie nad reformą rolną przemawiał poseł Chaniewski imie­

niem Związku ludowo-narodowego i zwalczał pro­

jekt reformy rolnej, twierdząc, że przymusowe wywłaszczenie zdemoralizuje chłopów. Zamiast wydawać mil jardy bcftooży lecznic na reformy, może byłoby praktyczniej (tak twierdził poseł Chaniewski) część tych mil jardów na coś innego użyć, naprzykład na odbudowę, na podniesienie rolnictwa (u dziedziców, co? przypisek red.), na coś co pożytek przyniesie. Reforma rolna jest, zdaniem tego posła, pierwszym krokiem do anar- chji-

Poseł ks, Kruszewski z Poznańskiego oświad­

cza, iż w tej dzielnicy przeważa typ gospodarstwa kmiecego objętości 10 do 29 hektarów (hektar ró­

wna się 1 i 3I4 morga), a gospodarstw karłowa­

tych jest tam niewiele. Oświadcza się wreszcie za reformą agrarną;, o ile nie wstrząśnie podstawą kraju,

W ciągu następnego posiedzenia wygłosił w sprawie reformy rolnej silną i gorącą przemowę poseł Józef Kowalczuk z Podlasia (Piastowiec), którą podamy w streszczeniu w następnym nu­

merze.

R ozporządzenie

Ministerstwa Spraw Wojskowych i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w spra­

wie zajęcia na rzecz wojska paszy, ściółki i jarzyny twardej.

(Dokończenie),

Art. V. Termin dostawy.

Termin odstawy zapasów posiadanych przez producentów (rolników) podany będzie przez wła­

dze administracyjne; może on być również ozna­

czony przez organa (oddziały) wojskowe, któreby celem kontrolowania posiadanych zapasów przy­

dzielone zostały organom administracyjnym.

Nieproducenci winni zapasy, których nie po­

trzebują bezwzględnie do wyżywienia siebie i swych członków rodziny (z którymi pozostają we wspól­

ności domowej), względnie dla własnego inwenta­

rza na czas po dzień 15 sierpnia 1919 — zgłosić w urzędzie gminnym (Magistracie w miastach po­

dzielonych . na komisarjaty — w Komisariatach), a to do dni trzeeh, od dnia ogłoszenia niniejszego

rozporządzenia (względnie osobnego wezwania) w sposob w danej miejscowości używany.

W razie wyłonienia się wątpliwości, jakie ilo­

ści nieproducent może zatrzymać dla siebie, roz­

strzyga Powiatowa (Miejska) Komisja świadczeń wojennych.

Urząd gminny (magistrat, komisariat) za uprzed- niem porozumieniem się z magazynem odbiorczym powiadomi, gdzie i kiedy zgłoszone produkta win­

ny być odstawione.

Na uskutecznienie zgłoszenia wydawane będą potwierdzenia zgłoszenia, oznaczone liczbą bieżą­

cą zgłoszenia.

Art. VI. Organa odbiorcze.

Organem odbiorczym jest w regule personel dotyczącego magazynu i on też wystawia asygna- ty; administracji wojskowej jednak przysługuje pra­

wo ustanowienia przy tych magazynach bądź to wojskowych organów nadzorczych, bądź, też włas­

nych organów odbiorczych.

Art. VII. Zapłata.

Zapłata za dostarczony produkt do magazynu uskuteczniana będzie natychmiast przy odstawie do magazynu.

Jeżeli dostawy dokonała gmina, w takim ra­

zie, na żądanie naczelnika gminy, względnie bur­

mistrza (skierowanego do organu odbiorczego), wy:

płata następować będzie do rąk naczelnika gminy względnie burmistrza.

Gdyby przy potrąceniu z powodu nieczysto­

ści lub pośledniejszego gatunku posiadacz produ­

ktu odwołał się do Powiatowej (Miejskiej) Komisji świadczeń wojennych, a Komisja ta z powodu nie­

obecności nie mogła zaraz wydać orzeczenia, po­

siadacz produktu—otrzyma zaraz asygnatę na kwo­

tę zaproponowaną przez organ odbiorczy; w razie uwzględnienia zażalenia przez Komisję, posiadacz produktu otrzyma następnie asygnatę dodatkową.

Zapłata za słomę nastąpi natychmiast za po­

mocą asygnaty lub odręcznie.

Art. VIII. Pokrycie zapotrzebowania produ­

centów i hodowców.

Producenci (rolnicy) i hodowcy mogą za­

trzymać:

Na każdego ogiera i stadnika po 10 funtów ziarna na dzień, to jest na czas od 15 maja do 15 sierpnia 1919 r. 900 funtów = 360 kg.

Na każdego knura po 3 funty ziarna na dzień, co za powyższy czas wynosi 270 funtów=108 kg.

Dla źrebiąt i cieląt do pół roku po funcie dziennie, czyli na powyższy czas po 60 funtów — 28 kg.

Dla trzody chlewnej opasanej po 1 i pół funta t. j. po 135 funtów ~ 54 kg. na sztukę pa­

szy treściwej, jakiegobądź rodzaju.

_ Jeżeli obora mleczna nie rozporządza pastwis­

kami, to na każdą sztukę pozostawia się paszy treściwej, jakiegokolwiek rodzaju, po 2 i pół funta dziennie, czyli na każdą sztukę po 225 funtów «=

90 kg.

W gospodarstwach, mogących korzystać z past­

wiska — wolno zatrzymać siana na dorosłą sztukę bydła rogatego po 5 funtów na dzień, t. j. po 450 funt. = i 80 kg.

W gospodarstwach, niemogących korzystać z pastwisk, wolno zatrzymać podwójną ilość siana, t. j. po 900 funt. = 5 6 0 kg. na dorosłą sztukę by­

dła rogatego.

W razie zażądania słomy będzie się zawsze uwzględniać konieczne zapotrzebowanie posiadacza.

Lwaga: Kg. znaczy kilogram, to jest blisko 2 i pół funta.

Art. Pokrycie zapotrzebowania nieprodu- centów (bezrolnych).

Zgłoszone prz£z nieproducentów (nierolników) zapasy paszy treściwej i objętościowej, oraz jarzyny twardej — będą przez Ministerstwo Spraw Wojsko­

wych, w porozumieniu z Ministerstwem Rolnictwa i Aprowizacji, rozdzielane między administrację woj­

skową i cywilną konsumcję.

Art. X. Postanowienia karne.

Wszelkie przekroczenia niniejszego rozporzą­

dzenia karane będą w myśl Art. 15 ust. o rzecz, świadczeniach wojennych aresztem do jednego roku lub grzywną do 100.000 Mk. polskich (względnie 150.000 Kor.), a nadto konfiskatą odnośnego pro­

duktu.

Zakwestionowany produkt odstawiony zosta­

nie natychmiast do magazynu odbiorczego (Art. IV).

Asygnata wystawiana będzie na urząd admi­

nistracyjny, do ' którego należeć będzie wydanie orzeczenia karnego.

W razie prawomocnego uwolnienia od winy i kary, a zatem i od konfiskaty, orzekający urząd administracyjny zarządzi wybłatę uzyskanej kwoty uwolnionemu.

L IS T Y .

CO CZYNIĆ?

Z C zerwonki Liwskiej, pow. Węgrowski.

Dnia l czerwca b. r. naznaczył sołtys w Czer­

wonce gospodarzowi Wąsowskiemu podwodę ce­

lem odwiezienia żołnierza dezertera (co uciekł) do Węgrowa. Po odwiezieniu w nocy de­

zertera wraz z dwoma żandarmami, wracał Wą- sowski natychm iast do domu. Po w yjździe

śze^i miasta o ^ l ł o d n ^ E - ’,,3,- z,a^ ° ^ ł wioski na’| Tymczasem wikary nad tę modlitwę przenosi!

a • V! n gł°<K moru . wojny". inne. Wołałby śpiewać po trzykroć n. p„ by nam A jakżeby Pana Boga chłop nie miał prosić, P. Bóg grzechy odpuścił, albo aby nas w królest-

?iedy ±cały Jeg° majątek jest pod gołem niebem, wie niebieskiem kiedyś domieścić raczył, to też i wystawiony na takie niebezpieczeństwa, jak

u.żadnego stanu. Lada więcej deszczu, źle, lada więcej dni upalnych, żle, lada przymrozek, źle, lada trochę krupek gradowek źle, lada trocha ro­

bactwa, brzydkich a leniwych gąsiąnek, także źle, i całoroczna jego mozolna praca, w niwecz się w godzince obrócić może!

Rzemieślnik ma swój warsztat pod dachem, kapitalista swe skarby zachowa, w żelaznych ka sach i może sobie prędzej gwizdać na wszelkie grady i zalewy, a biedactwo chłop bezradny i bez­

bronny, oddaje się z swymi zbiorami, w opiekę miłosiernego Boga.

Mógłby ci ten i ów zabezpieczyć od gradu n. p., ale jedno, że to sporo kosztuje, drugie, któż może wiedzieć, czy w tern lecie grady się rozsza- lają, a po trzecie on się ubezpieczy od gradu, a tu tymczasem jakby na przekór biedakowi, albo woda zboża zatopi, albo mu zrosną na pniu niby przedzionka, i masz chłopie asekurację!

Tak ci wtedy prowadził procesję do krzyża ks. kanonik, a że znał dobrze niegdyś co to prze­

dnówek, toć gdy przyszedł w litanii do tej proś­

by: „Abyś urodzaje ziemskie dać, i one w całości rachować raczył1* kazał jak zwykle śpiewać ją aż Żadna chyba prośba nie była lo trzeciego razu

tak serdecznie przez pobożnych pątników śpiewana

iak ta właśnie, a widziało się, że co spoglądną na, „Hm! zaraz poznać gospodarza** zauważył falujące zbożem łany, tem szczerzej chłopstwo pro-iWojtek z nad Wisły, a wikary nie wie co bieda, siło się u Pana Boga o urodzaje ziemskie. Achlito cóż mu na ten zależy, czy Bóg da w polu do- boć tego im bardzo było potrzeba! |brze, czyli nie. Niektórzy zaś mówili: „To nie

prowadząc osobiście w dnie następne procesje, ka­

zał tylko raz śpiewać on wiersz o urodzajach, co pątników bardzo zdziwiło, a starszy braciś, prawa rączka ks. proboszcza i lizus nadzwyczajny, chciał ci śpiewać o tych urodzajach, ale wikary, podsu­

nąwszy następny werset ludowinie, nie dał mu przyjść do głosu.

Pierwszą rzeczą starszego brata, po ukończo­

nej procesji było donieść ks. plebanowi, o „po­

myłce" ks. wikarego. W dzień Wniebowstąpienia Pańskiego pleban z ambony, zpiorunował tych, co chcą jakieś nowości zaprowadzać w kościele świętym. Jakby nie wiedzieli, że jak chleba nie będzie, to i do nieba trudniej się człeku dostać, bo. z głodu niejeden musi się chwycić nawet kra­

dzieży, a może i rozboju. Dlatego trzykroć wo­

łajmy do Pana Zastępów: „Chleba naszego po­

wszedniego daj nam dzisiaj**.

Ludziska aż odetchnęli głęboko po takim ga­

daniu, a pobożniejsze kobiety, kiwając głowami spoglądały, ku ołtarzowi, przy którym siedział biedny wikary czerwony, niby rak po ugotowaniu

Sąsiedzi idąc do domu nie mogli się wydzi- wować to temu, że taki się dobry wikary widział, a radby widać, żeby ludowinie chlebusia zabrakło, to znowu rozumowi ks. plebana.

„wagacja" *) potępiać i wikarego, boć przecie i on tyle lat męczył się hudaczek w gimnazjach i semi- narjach, toć on sobie tego sam z palca nie wys­

sał, kto wie, który z książków „ma rację1*.

Biedny wikary, nie mógł z ambony uzasadnić ludowi swych argumentów, i zbić poglądy swego zwierzchnika, które prosty, głodny lud bardziej przekonywały, aniżeli, by mu to do głowy przyjść mogło.

Ale kiedy w wieczór szli chłopi gromadkami z błonia od pasących się koni, zagadał ich po zwy­

czaju, i gdy zgadano o tym przedmiocie mówił im półgębkiem: „Moi ludzie, ja ksiądz wierzę w to że urodzaje zależą nie od samego nawozu i upra­

wy, ale i od P. Boga, ale żebym o cłileb Boga prosił aż trzykroć, a o niebo raz, to nie prawda.

Zresztą, po miastach najgorsze ladacznice, nie tylko, że ani pacierza nie zmówią choćby raz na miesiąc, prócz tego obrażają P. Boga we dnie i w nocy, że aż włosy stawają na głowie, a mimo to żreją chlebuś bielutki jak słonko i mięsa mają w bród. Wy trzy razy o urodzaje prosicie, macie go chociażby czarnego-do sytości?**.

My słuchali tych wywodów dosyć ciekawie i nie mogliśmy długo wyrozumieć, który z jego- mościów miał w tym względzie rację.

Ja myślał, że obaj po troszce.

*) rac;*

Gręboszów, dnia 25 grudnia 1908.

(4)

4 G A Z E T A L U D O W A M 25 z miasta zauważył W ąsowski 3 ludzi siedzących

w iowie. Dwóch było milicjantów z karabina mi, trzeci cywilny z kijem. Gdy Wąsowski podjechał bliżej, ci trzej wskoczyli" na furman­

kę, żądając by pogania! konia, bo chcą CZerti rychlej dostać się do Liwia. Wąsowski począł się tłomaczyć, że właśnie powraca z podwody i ma konia zmęczonego, nie może tedy prędko jechać.

W tedy jeden z milicjantów uderzył konia karabinem, a drugi zagroził Wąsowskiemu bro­

nią. Wąsowski widząc, że może być źle, zesko czył z wozu i zaczął wołać o ratunek, co usły­

szała milicja z Węgrowa i dała sygnał spieszyć z pomocą.

Wtedy cywilny zeskoczył z wozu i uderzył Wąsowskiego kilka razy pałką po głowie. Zaś jeden z milicjantów przystawił Wąsowskiemu rewolwer do piersi i krzyknął: milcz! bo zabiję!

Jednak w tej chwili nadbiegła policja z miasta, a w ,jRj gronie jeden z tych. żandarmów, któ­

rych Wąsowski odwozM. Nastąpiło wyjaśnienie.

Dwaj milicjanci i cywilny powiedzieli, ze złapali złodzieja. Wąsowski zaś skarżył się na napad i rozbój. Okazało się że cywilny ma należeć do tajnej policji.

Żandarm, którego Wąsowski odwoził, oświad czył, iż milicjanci mają głow y trochę zaprószo­

ne, i zaczął rzecz całą łagodzić.

Zajście wywołało w całej okolicy wśród chłopów ogromne wzburzenie, gdyż Stróże bez­

pieczeństwa urządzają rozboje na publicznych drogach.

(O d R edakcji. P o w y is z e p o d a je m y d o w iadom ości od n o śn y m czytelnikom i w ładzom z żądaniem p rze p ro w a­

dzenia ś le d z tw a i u k ara n ia rozbójników ).

Żuromin, ziemia płocka.

W dniu 1 czerwca b. r. odbył się w Żuromi­

nie wielki wiec ludowy z udziałem tak miejscowej ludności, jakofeż z okolicznych wiosek.

Na wiec przybyło dwóch posłów sejmowych ze Stronnictwa Ludowego „Piast", a mianowicie pp.: Grzędzielski i Bednarczyk, składając sprawoz­

danie z dotychczasowej działalności sejmowej. Wiec zagaił ślicznem przemówieniem p. Budzich i udzie­

lił głosu posłowi Grzędzielskiemu.

W wyczerpującem przemówieniu w duchu wybitnie państwowym, przedstawił on zebranym ogólne dotychczasowe prace sejmowe podkreślając, że Piastowcy dążą do silnego, ludowego państwa polskiego.

Uzasadnił stanowisko klubu posłów „Piastow­

ców* jakie oni zajęli w Sejmie, przytaczając szereg reform, dotyczących przeważnie ludności włościań’

skiej, która na wniosek posłów Piastowców sejm uchwalił.

Poseł Bednarczyk przedstawił w całej osno wie tak bardzo dziś każdego interesującą reformę rolną, wyjaśnił dlaczego jej przeprowadzenie na­

potyka na opór i podkreślił konieczność załatwie­

nia jej w sposób legalny i sprawiedliwy, bez wstrząśnień i przewrotów państwowych.

Na zapytanie posła Bednarczyka, czy kieru- runek polityki i pracy posłów Piastowców odpo­

wiada żądaniom i wymaganiom zebranych, zgro­

madzenie odpowiedziało jednogłośnie: „tak", pod­

nosząc, że praca w tym właśnie kierunku jest dla dobra całego Państwa, a w szczególności dla dobra ludu włościańskiego najodpowiedniejszą. Zebranie wyraziło podziękowanie posłom za ich niezmordo waną prace w sejmie, jakoteż za przybycie ze spra­

wozdaniami na wiec.

/. Kraśnicki.

WIELKI WIEC LUDOWY W PRZYSUSZE z Radomskiej.

Dnia 1 czerwca odbył się w Przysusze, pow. Opoczyńskiego, wielki wiec ludowy, na któ­

ry orzyhyło około 3,000 chłopów tak z powiatu Opoczyńskiego, jak również i sąsiednich powia­

tów Radomskiego i Koneckiego.

Wiec zagaił Józef Popiołkiewicz, który jednogłośnie został powołany na przewodni

czącego.

Na wiecu przemawiali posłowie Nawrocki i Gałka. Przedstawili zebranym wyczerpująco nasze obecne położenie polityczne, przebieg prac sejmowych: jak staczają z innemi stronni twami walkę w sprawie reformy roinej i o polepszenie doli chłopskiej. Napiętnowali niewłaściwe po­

stępowanie policji. Zebrani słuchali przemówień w wielkim skupieniu, znać było na twarzach obecnych zadowolenie. Gdy się dowiedzieli od.

posłów, że posłowie z okręgu Opoczyńskiego, jak Kowalewski i inni nie bronią sprawy ludowej, z piersi wszystkich wybuchł jeden okrzyk nie­

zadowolenia i zażądano od posłów z Opoczyń­

skiego, aby w sejm e szli po linji polityki Pol­

skiego Stronnictwa Ludowego „Piast*, któremu jednogłośnie wyr< żono wotum zaufania. W końcu obecni na zebraniu wznieśli okrzyk: „Niech ż.yją Piastowcy" i jednogłośnie postanowili: prosić, aby przybyli na wiec posłowie Witos i Dąbski.

Powzięto następujące rezolucje:

1) Wyrażamy posłuch i cześć Naczelniko­

wi Państwa J. Piłsudskiemu i Prezydentowi J.

Paderewskiemu.

2) Wyrażamy wotum zaufania Stronnictwu Ludowemu „Piast1*.

3) Żądamy aby reforma rolna była uchwa­

lona przez sejm w myśl projektu, opracowanego w komisji rolnej przez posfft Dąbskiego.

4) Ż jdamy aby Państwo Polskie było Re­

publiką czyli Rzecząpospolitą Ludową z jedno­

izbowym sejmem, wybieranym na mocy równe­

go, powszechnego, bezpośredniego, tajnego i pro porcjonal ego prawa głosowania.

5) Żądamy Un.ji z Białorusią i Litwą.

6) Wzywamy Postów ludowych tutejszego okręgu,* aby w pracy sejmowej postępowali po linji pracy Polskiego Stronnictwa' Ludowego

„Puist“.

J ó z e f Popiołkiewicz.

IIOJNY ż CUDZEJ KIESZEŃ^, Z Łowickiego.

Przez te lata wojny narzędzia rolnicze zo- stały zni z.c. ine działaniem woiny, lub też zu­

żyły się. Prawie każdemu rolnikowi brakuje spo­

ro sprzętów do gospodarstwa. Z nadejściem wio­

sny każdy rolnik jak może, tak się stara, aby mógł uprą ić ziemię, bo przoćież tyle ludzi czeka na chieb.

Wiciu rolników odejmuje sobie i dzieciom swoim od ust, aby tylko narzędzie kupić, albo ziarna do siewu.

Ja podpi ny posiadam 18 morgów ziemi, a do uprawy potrzebne mi są brony, do siewu

| zaś muszę dokupić ze trzy korce zboża. Miałem

• nadmiar kartofli 1 zawiozłem 7 korcy do Łowi- I cza na sprzedaż, chcąc za uzyskane pieniądze Jkuuić sobie ... zędzie, które mi potrzebne. Kar

■. fie sprzedawałem jak wszędzie sprzedają go­

spodarze po to ma>ek ćwiartkę i ludzie chętnie kupo roli nie protestując, że za drogo, bo żydorn w s- ! ■-pikach plącą po 14 marek ćwiartkę. Chcieli Ir kartofle kupić gospodarze do sadzenia, lecz robotnicy prosili, aby im sprzedać, bo je st mały dowóz-do Łowicza i nie małą gdzm kupić kar­

tofli, a ze wsi ciężko nieść. W tym nadszedł komisarz aprowizacji i krzyczy, aby ludzie wię- ce.j me płacili jak 4 marki za ćwiartkę. Sami kupujący zdziwili się na taką hojność z cu­

dzego worka i mówili, że po 4 marki to za tanio i chcą płacie po 10 marek. Wtenczas ja zwró­

ciłem się do pana komisarza z uwagą, że chętnie hyśmy sprzedali po 4 marki i jeszcze taniej, tylko niech pan komisarz nam załatwi kupno narzędzi rolniczych i zboża do siewu po ta ń ­ szych cenach. Pan komisarz obraził się i odpo­

wiedział, że to gonie nie obchodzi. Ludzie widząc, że mają krzywdę, chcą płacić nadal po 10 mk., wtedy pan komisarz nie pozwala i stawia przy wozie policjanta, aby nikt się nie ważył płacić więcej jak po 4 marki. W czasie tego zajścia zrobiło się zbiegowisko ludzi i wrzawa: jedni chcą płacić po 10 marek, drudzy po 4, a inni chcą brać darmo, bo tak kazał pan komisarz, a policjant udawał, że nie widzi, ani słyszy. Wi­

dzą-, że kartofle rozgrabią. zostawiłem konie i wóz z kartoflami — niech robią, co chcą.

W tedy policjant pojechał do powiatu i tam kartofle rozsprzedał, grożąc sądem i więzieniem, gdy pieniędzy nie przyjmę i nie podpiszę się. Więc za 7 korcy kartofli dostałem 95 marek. Chcia- łem za te pieniądze kupić bronę, ale za lichą żądają 130 mk. Dowiadywałem się, czy w po­

wiecie jest owies do siewu, powiedziano mi że ju ż niema, a po wsiach płacą za korzec 100 mk.

Więc jak my rolnicy mamy prowadzić gospo­

darstwu? Niema takiego urzędnika, któryby po- - mógł rolnikowi. Muszę także zaznaczyć, że rząd

! kupuje kartofle we dworach i płaci 18 mk. za korzec i daje furmankę swoją, a ja zawiozłem i kartofle, a dlatego tylko żem chłop, plącą mi 16 m rek. Wymiar kontygonsu, jaki na mnie wy- I padł, oddałem.

I fa n Wojda.

W celu nabycia wyborowych DRZEW EK OWOCO­

W Y C H , NASION, N AR ZĘD ZI O G R O D N IC ZYC H radzi­

my zwrócić się do najstarszych i największych Z a k ła ­ d ó w O g r o d n ic z y c h C. U L R IC H , istniejących od roku l«Uó w Warszawie przy ul. Ceglanej 11.

Zjazd pisarzy gmin.

W pierwszy dzień Zielonych Świąt odbył się w Warszawie ogólnokrajowy Zjazd piszarzy gmin, przy udziale przeszło 600 uczestników. Obrady rozpoczęto nabożeństwem w kościele św. Aleksan dra. Zjazd zagaił i przewodniczył obradom prezes Zrzeszenia pisarzy gmin p. Majewski. W gorą­

cych, głęboko odczutych słowach, wskazał na obe­

cną przełomową chwilę i nawoływał do silnej orga­

nizacji i współpracy w obronie interesów pisarzy, potem udzielił głosu p. Górzyńskiemu, który za­

proponował zjazdowi wystosowanie telegramów z wyrazami czci do Sejmu, Naczelnika Państwa i Prezydenta Ministrów. Zjazd uchwalił jednogło­

śnie treść telegramów:

Pan Pacholczyk przedstawił obecny opła­

kany stan tnaterjainy pisarzy gmin, którzy w nie­

których gminach nadal pobierają miesięcznie po 15 rubli.

Jest rzeczą naturalną, że pisarz, obarczony rodziną, nie mógł z tego wyżyć i sam popęd sa­

mozachowawczy zmuszał go do szukania inną dro­

gą dochodów na wyżycie. Różne nieuczciwe je­

dnostki forsowały na wójtów ludzi nieodpowied­

nich za kieliszek wódki, to też rzecz zrozumiała, że cała odpowiedzialność porządku w gminie spa­

dała na pisarza. Wszystko więc działo się w gmi nie źle przypisywano pisarzowi, choć niezawsze był on winien.

Podczas referatu p. Pacholczyka wszedł na salę zaproszony przez prezydjum Zjazdu poseł Jan Dąbski. Przewodniczący przerwał obrady, po­

witał posła imieniem Zjazdu i zaprosił go do sto­

łu prezydjalnego, co zebrani poparli żywem zado­

woleniem i oklaskami. Następnie przewodniczący, zwracaiąc się do posła Dąbskiego, prosił go, aże­

by zechciał w Sejmie poprzeć interesa pisarzy gmin, dodając, że nie wszystkie władze polskie postępu­

ją z ludnością tak, jakby należało, jak tego wy­

m aga interes p aństw a w chwili obecnej. Szczegól­

nie niektórzy komisarze powiatowi zajmują zwła­

szcza wobec pisarzy gmin wrogie stanowisko.

Oto naprzykład komisarz powiatu makowskiego odmówił urlopu pewnymu pisarzowi na Zjazd dzi­

siejszy, w czem Zjazd dopatruje się ograniczenia politycznej wolności obywatelskiej. W krótkiej odpowiedzi zaznaczył poseł Dąbski, że gminy są owemi najmniejszemi komórkami w organiźmie państwowem i od ich sprawności zależy caiy ład i porządek w państwie, i dobrobyt ludu.' Cała zaś praca w gminach spoczywa na pisarzach gmin.

Z tego powodu interesa pisarzy gmin interesem ludu, i dlatego ich sprawę będzie po­

pierał jako sprawę ludową uczciwie i z całych sił.

Oświadczenie to przyjęło zebranie hucznymi okla­

skami.

W dalszym cięgu obrad wywiązała Się bar­

dzo ożywiona dyskusja nad referatem p. Pachol­

czyka, w której brali udział panowie: Popiotkie- wicz, Kurski, Szelążek, Cieślak, Matyaszewski i wiele innych, i która doprowadziła do następu­

jących uchwał:

1) domagać się od rządu poprawy bytu ma- terjalnego pisarzy gmin.

2) bez względu na wynik akcji zdążającej do osiągnięcia lepszego bytu, Zjazd uchwala wyrugo­

wanie wszelkich pobocznych dochodów (łapówek) uwłaczających czci i pówadze pisarzy gmin. A

3) ponieważ ostatnie napaści utrwaliły Zrze­

szenie pisarzy gmin w przekonaniu, że pisarzy gmin traktuje się naogół jako najgorszych i naju- łomniejszych członków społeczeństwa i bez mała pozbawia się ich praw obywatelskich a tembardziei praw wyższych i lepszych aspiracji, Zjazd wyraża stanowczy protest przeciwko takiemu traktowaniu i pozbawianiu pisarzy autorytetu.

Jeżeli demoralizująca przemoc obcych rządów przyczyniła się do moralnego upadku jednostek to jednak nikt nie ma prawa mierzyć wszystkich’ ta właśnie złą miarą. Pisarze gmin naogół nrzer swoje kulturalne i obwatelskie stanowisko nrzv czynili się przedewszystkiem do tego, że rządu odrodzonej Ojczyzny odrazu po wypędzeniu wró jgów z kraju mogło dosięgnąć do najdalej odle'

giych końców Kraju i do dziś dnia — coraz to i!"

ptej — maszyna państwowa się porusza. hkiekńi wiek byłyby winy niektórych wyjątkowych osohn * kó», pochodzące li tylko z powodu

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z tej racji nawołuję, aby panowie z prawicy, którzy twierdzą, że leży im na sercu reforma rolna, zgodzili się z projektem grup ludowych i głosowali za

lityki chłopskiej, był założycielem pierwszego Stronnictwa Chłopskiego, był jego prezesem, byl pierwszym chłopem, który odważył się założyć własne pismo

„po porozumieniu ze stolicą apostolsko0. Dopie ro przy punkcie szóstym rozpoczęła się zacięta walka. Najzawziętsi przywódcy prawmy lakto Gra bski, Staniszkis,

BIAŁORUSINI ŻĄ D A JĄ WILNA, Jak się dowiadujemy, Białorusini na konferencję paryską przygotowali memorjał w którym domagają się dla siebie Wilna, jako

Nawet i „Piastowcy&#34;, którzy dotychczas zawsze od Wszelkich hec zdaleka się trzymali, też nie wytrzymali i niektórzy z nich wmięszali się do awantury,

Pom ijając Rosję, gdzie to się odbywa w sposób dziki i niszczycielski, widzimy, że szeroką reform ę rolną podjęła Rum unja, która przymusowo ogra­.. nicza

Jeśli cebula już jest posadzona, to czeka się chwili, gdy pojawią się chwasty, wtedy za­. czynamy pleć, ale to zaraz, bo jeśli pdzwoiimy się chwastom

tucja. Konstytucja jest to prawo podstawowe, z którego wychodzą i na któretn się opierają wszystkie inne prawa, którymi się rządzi pewien naród. Podobnie jak