• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 5, nr 34 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 5, nr 34 (1919)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Ns 34. Niedziela, dnia 24 sierpnia 1919 r. Rok V.

P r z e d p ł a t a :

Rocznie . . . Mk. 2 0 — f. lub Kor. 4 0 — h.

P ó łro c z n ie ..., 1 O - , , 2 0 — „ K w a rta ln ie ... 6 — „ „ 1O — »

Numer pojedynczy 6 0 fen. lub 1 kor.

Raohunek Przekazow y J6 15 w Pocztowej Kazio O szczędności.

Pieniądze i listy należy nadsyłać do Redakcji i Administracji:

Warszawa, ul. Świętokrzyska Ne 17, telefon „996 wojenny

Prócz tego przyjmują prenumeratę:

v Lublinio — Biuro „HEKLAMA" ul. Kościusski Ifs 8, (2-gie piętro)

w Łodzi — Biuro F. GĘBAŁSKiEGO, ul. Piotrkow ska Jf» ’ 7, (w podw órzu).

WYCHODZI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ

Nasze obow iązki wobec w ojska.

Jakie ma być to wojsko i jak zorganizowa­

ne, to już rzecz specjalistów, o tern nie będę się tu rozpisywał, gdyż na tem się dobrze nie znam. Ale ż tym wojskiem musi cały ogół, a prze­

de wszystkiem lud polski, być złączony siłnemi i serdecznemi więzłami. Przecież tó jest na sze polskie wojsko, w którym służą nasi bra­

cia i synowie. Oni, ci nasi żołnierzykowie, bro mą nas i naszych ziem, a granic od wrogów strzegą. Oni, ci nasi kochani wojacy w obronie Ojczyzny oddają swoją krew, swoje życie — to, co u człowieka je st najdroższego; oni bronią naszego mienia, naszych zacisznych chat, wiejskich, naszych matek, żon i dzieci. To też musi my się o nich zatroszczyć i otoczyć ich serdecznością i prawdziwie ojcowską opieką.

Dawniej, gdyśmy oddawali swoich synów w służbę carską, gdzieś na Sybir lub Kaukaz, to przecież uważaliśmy sobie to za wielkie nie­

szczęście, jeżeli który z nas rousiał służyć pod Moskalem, Niemcem lub Austriakiem. Dawniej­

sze armie były nam obce i wrogie i nic nas z num nie łączyło. Teraz je st inaczej, nasza młodzież służy w wojsku polskim, w pułkach, w których może z jednego powiatu i gmi­

ny będzie po kilkudziesięciu znajomych i kre­

wnych. Ten najpiękniejszy kwiat młodzieży na­

szej idzie z bronią w ręku służyć Ojczyźnie swojej. Ci żołnierzykowie nasi wypędzają z ziem polskich wrogów naszych, są oswobo- dzicielami miljonów naszych braci włościan i ro­

botników, którzy dotąd jeszcze jęczą pod hajda­

mackimi rządami Niemców, Czechów i bolsze­

wików i których tysiące ginie pod zezwierzęco­

nym motiochem band bolszewickich. W tej armji polskiej służą synowie włościan i robotni­

ków, krew z krwi naszej, kość z kości naszej, i dla tego nie godzi nam się tak bez opieki wy­

syłać ich na krwawe boje.

Aby żołnierz był dobrym, musi wiedzieć za co się bije i dla kogo się bije, i musi mieć tę pewność, że ci, dla których się bije, myślą o nim i troszczą się o niego.

Musimy się przeto organizować aby tym naszym braciom żołnierzom, gdy będą wyru szać Jo kadry, czy to w pole, przyjść z pomocą m aterjalną i moralną. Skarb nasz je st jeszcze biedny, są braki i na innych polach. Często i z jedzeniem bywa krucho. Musi przeto całe społeczeństwo przyjść rządowi z pomocą. Bo świeżo zaciągnięty żołnierz, gdy zobaczy te bra­

ki, może się znieohęcić, co w znacznym stopniu wpływa na duch w armji, a duch w armji je st wszystkiem—od niego zależy i odwaga żołnier­

ska, i wytrzymałość na trudy wojskowe.

Jest więc rzeczą konieczną zorganizowanie opieki nad nowozaciążnymi żołnierzami. Po­

winny się przeto pozawiązywać w każdej gm i­

nie | powiecie „Komitety opieki nad żołnierzem polskim". Do takich komitetów powinni należeć wszyscy, komu leży na sercu dola naszego żoł nierza, siedzibą (np. komitetów powiatowych) powinny być miejsca, gdzie urzęduje komisja oboro,wa. Komitety takie powinny drogą skła- ek pieniężnych lub w naturze (np. zbiórka bie­

lizny, zsyp zboża itp.) zebrać odpowiednie fun­

dusze, aby zakupić najpotrzebniejsze rzeczy dła młodego żołnierza.

Przedewszystldem powinno się zaopatrzyć

Z Warszawy do Paryża.

Jako delegat miasta Lwowa i w porozu­

mieniu z posłami naszego klubu sejmowego, Wy­

jechałem przed kilkoma tygodniami do Paryża, stolicy Francji, gdzie obraduje obecnie konfe­

rencja pokojowa nad nową mapą Europy. Razem zemną wyjechali także dwaj inni delegaci: poseł Skarbek i dr. Lewenherz. W Paryżu wskutek układu pokojowego z Austrją rozstrzygają się obecnie losy Galicji. Sprawa Galicji wschodniej stoi dla nas źle. Grozi na razie niebezpieczeń­

stwo niezbyt ścisłego związania Galicji wschod­

niej z państwem polskiem. w przyszłości m'oże nhwet zupełna jej utrata. Moglibyśmy utracić blisko 50 tysięcy kilometrów kwadratowych naszej ziemi z blisko 6 miljonami ludności. Dlatego też Lwów, zawsze czujny na wszelkie niebez­

pieczeństwa, wysłał nas trzech do Paryża, aby- śmy to niebezpieczeństwo zażegnali, a przynaj­

mniej zmniejszyli.

Sprawa to niezmiernie dla nas ważna, bo chodzi nie o bagatelę, więc choć Sejm jeszcze obradował nad ważnymi sprawami, zdecydowa­

łem się pojechać do Paryża, aby zrobić to, co było możliwe.

Z Warszawy do Paryża jodzie się dziś dwa dni i trzy noce. Jedzie się przez Królestwo Pol.

do Trzebini, stam tąd przez Śląsk Cieszyński.

W Piotrowicach kończy się władza polska, a w Bo- guminie rozpoczyna się władztwo czesko-słowa- ckie. Jedziemy pociągiem wojskowym francu­

skim, więc wolni jesteśm y od wszelkich badań i rewizji, ale ci, którzy jadą pociągiem „pol­

skim" ulegają najściślejszej rewizji przez cze­

skich żołnierzy i długo pamiętają drogę przez pobratymczą republikę.

Niedaleko przed Wiedniem kończy się Re­

publika Czesko-Słowacka, a rozpoczyna się Re­

publika niemięcko-austrjacka. Z ogromnego mo- żołnierza: 1) w dwie zmiany bielizny, 2) buty, 8) czapkę żołnierską i 4) jedzenie na dwa tygodnie.

Jedzenie jest bardzo ważną rzeczą, gdyż zanim żołnierz dojedzie do swego pułku lub kadry i zostanie wpisany „na kocioł", upływa zwykle kilkanaście dni, a przeto skazany je st łatwo na głodowanie, a głód je st zwykle przyczyną wielu występków.

Ale czynność komitetów pomocy nie po­

winna się kończyć na zaopatrzeniu żołnierza, ko­

m itety te powinny mieć zawsze łączność z żoł­

nierzami, gdy już są na froncie, i tam również czuwać nad jego potrzebami. Ale pozatem ważną czynnością takich komitetów powinna byćiopie ka nad rodziną żołnierza, która straciła może w nim jedyne zdolne do pracy ręce, które ją żywiły. Wzywam was więc, bracia ludowey, abyście wzięli sobie do serca mój projekt i wpro­

wadzili go zaraz w czyn, bo przez to spełnicie wielkie dzieło przy budowie Polski, a Ojczyźnie dacie dobrych żołnierzy, którzy złożą na jej ołta­

rzu swą krew w ofierze, gdy będą pewni, że przecież ogół o nich myśli i troszczy się.

Wspomnijcie zawsze tę dolę każdego żoł­

nierza, który oddąiony od chaty rodzinnej, na

mrozie, chłodzie i o głodzie stoi na placówce z bronią u nogi, lub w huku arm at i świście kul idzie w bój na wroga, kiedy wy w ciepłej izbie w kółku swej rodziny zażywacie spokoju i odpoczynku.

Miejcie na myśli zawsze to, że tym żołnie­

rzem, broniącym was od wroga i ginącym od kul, jest może wasz brat lub syn, którego często nędza i robactwo gryzie, a jednak nie szemrze, bo tak mu każę umiłowanie świętej sprawy, mi­

łość ku Polsce, tej Polsce Ludowej, która wła­

śnie w yrasta na mogiłach poległych bohaterów, których kości rozrzucone gdzieś na pustkowiach będą w przyszłości może kopcami granieznemi Polski.

Pamiętaj zatem, bracia ludowcze, o żołnie­

rzu polskim, bo to twój brat i twój obrońcą, a gdy to spełnisz, powiemy wtedy z dumą:

J e d e n , j e d e n w i e l k i o n d l Z poluką ermj% polski Ind!

Wiktor Pawelec,

ludowiec ze siopnickiego.

carstwa, tuczącego się krwią tylu narodów A ustrja spadła obecnie do rządu małego pań, stewka. Pozostała jej tylko ogromna stolica miasto Wiedeń, z którem Austrja nie wie co zrobić. Podobnie ja k zbankrutowany m agnat nie wie co zrobić ze swoim ogromnym pałacem, któ­

rego nie może utrzymać, tak też A ustrja nie wie, co zrobić ze swoim Wiedniem, który nie­

gdyś huczał szerokim życiem 50-rnil.jonowego państwa, a dziś Jest na poły-pusty, biedny, gło­

dny, przerażony swoją wielkością.

Od Wiednia droga rozpoczyna się przez góry alpejskie, z początku niewielkie, ale z bie­

giem pociągu potężniejące w olbrzymy, o których my Polacy pojęcia nłe mamy. Droga wpada raz- poraz w tunele, wije się skrętam i rzek, zawisa nad urwiskami, przebiega ogromne mosty nad huczącymi potokami i rzekami. Biegnąc ponad urwiskami, pociąg staje się podobnym do wą­

skiej wstążeczki, zawisłej ponad przepaściami.

Zdaje się, że lada chwila pociąg ten runie w prze­

paść i rozbije się w proch razem z podróżnymi.

A w górze widać zbocza i szczyty górskie, po­

kryte wieczystymi lodowcami, których wskutek zbytniej wysokości żadne promienie słońca roz­

topić nie zdołają. Na dole i na zboczach gór małe wioski, z kościółkiem o wierzy strzelistej, doskonale zbudowane. Drogi wspaniałe, kamien­

ne, budowane dla samochodów, które sprowa­

dzają tu gości z całego świata, a zwłaszcza z Anglji i Ameryki. W tej górskiej krainie nie­

ma miejsca na uprawę zbóż. Ledwie zielony owies ' widać tu i owdzie, czasem połeć żyta, kartofle i kapustę. Za to mnóstwo drzew owo­

cowych, rozległe łąki i pastwiska na zboczach gór. Tu ludność żyje z obcych gości i z hodo­

wli bydła. Tu w górach je st prawie tyle hoteli i restauracji ile je st gospodarstw, każdy dom czeka na gości, bo Z nich tylko prawie żyja

Ponieważ brzegi rzek wiją się w splotach roz­

paczliwych, poprzebijano góry tunelami, któro ciągle pociąg przejeżdża, wpadając w ciamnośąj,

(2)

2 G A Z E T A L U D O W A M 84 Największy tunel koło Arlbergu ciągnie się

przeszło dwie mile. Jedzie się przez niego po­

ciągiem pospiesznym około 20 minut.

Wśród takich gór dojeżdżamy aż do Buchs miasteczka leżącego już w Szwajcarii. Tu się pociąg zatrzymuje blizko godzinę. Na dworcu w Buchs rozjaśniają się oblicza jadących, bo tu można dostać tanich doskonałych papierosów (100 sztuk 5—7 franków szwajcarskich czyli około 15 do 20 marek). Tu podróżni zakupują cale paki czekolady, piszą pospiesznie pocztówki do kraju i obładowani papierosami, i czekoladą, czekają odejścia pociągów.

Szwajcarja, kraj też górski, ale o szerokich dolinach, o klimacie łagodnym ma więcej miej­

sca na uprawę zbóż i okopowych. Rola do­

skonale uprawna, każda stopa ziemi uprawnej wyzyskana, niesłychane bogactwo drzew owoco­

wych, na zboczach gór winnice, a wyżej pa­

stwiska. I tu każdy niemal dom jest hotelem, bo w lecie cala Szwajcarja je st przepełniona bo­

gatymi cudzoziemcami, zwłaszcza z Angłji i Ame­

ryki. Na uprawę zboża (najwięcej je st pszenicy) mało tu zwracają uwagi. Szwajcarja żyje z ob­

cych i ogromnie rozwiniętego przemysłu, mi­

mo, że wszystkie surowce (węgiel, żelazo, jedwab, drzewo) sprowadza z obcych krajów.

Na trzecią noc koło jakiej 10 przybyliśmy do granicy Francji. Tu wszyscy podróżni i ich pakunki ulegają jak najściślejszej rewizji. Nie wolno wwozić' ani papierosów, ani tytuniu, ani zapałek, szukają za pieniędzmi obcymi i wszel­

kimi towarami, które mogą stanowić konkuren­

cję dla przemysłu francuskiego. Rewizja jest . sroga, bezwzględna i nieznośna. Człowiek z za­

dowoleniem rusza w dalszą drogę, a rano bu­

dzi się już niedaleko Paryża, wsie francuskie są dobrze zabudowane, podobne raczej do miaste­

czek niż do wsi polskich. Chłopi francuscy prze

•ważnie bogaci, uprawiają sporo pszenicy, jęcz­

mienia, mało żyta, a na kilka mil około Paryża

r

rzeważnie jarzyny, szparagi, truskawki, owoce winogrona.

To są żywiciele m ia s ta — olbrzyma Paryża.

Uprawą roli zajmują się wyłącznie chłopi, więk szej własności w tern znaczeniu jak u nas we Francji niema. W arto jednak, aby nasi przeci­

wnicy reformy rolnej zobaczyli, jak tam wyglą da kultura rolna bez większej własności.

Do Paryża przyjechaliśmy o 8-mej rano — po trzech blizko dniach jazdy koleją. Miasto ogromne i wspaniałe, ruch uliczny, o którym lu­

dzie u nas nie maią pojęcia, gmachy i domy pełne przepychu, ludzie miotający się jak w go­

rą c zc e — ale o tem wszystkiem obszerniej w na- stępnem numerze. Jan D ą b ski.

poseł do Sejmu.

C esarsko-K rólew scy O piekunow ie Rolnictw a

we Lwowie.

W końcu lipca ukazała się notatka w gaze­

tach lwowskich, iż dnia 1 sierpnia odbędzie się sprzedaż koni przy ul. Inwalidów M 7.

Notatka ta rozeszła się lotem błyskawicy po całym powiecie lwowskim, a tem więcej, że treść jej była następująca: „Celem ułatwienia na­

szym rolnikom nabycia koni, a z drugiej strony by uniknąć pośrednictwa nieuczciwych handlarzy i t. d.“. T o też już dnia 51 lipca zauważono wie­

lu gospodarzy z dalszych gmin powiatu, ciągną­

cych do miasta i wszyscy udawali się na ul. Ko­

pernika J\° 20, skąd mieli otrzymać od Galicyj­

skiego Towarzystwa Gospodarczego pełnomoc­

nictwa do nabycia koni.

Dnia 1 sierpnia już o świcie setki rolników ciągnęły w stronę Kleparowa, ciesząc się, że wy­

korzystają okazję, jaką irn Towarzystwo Gospo­

darcze wyrobiło. Tymczasem ogarnęło ich roz­

czarowanie, kiedy przybyli na miejsce i zoba­

czyli, że oprócz kilku handlarzy koni nikogo więcej nie było. W maiej stajence w głębi po­

dwórza stało kilka nędznych koni, które żydki skwapliwie strzygli, czyścili, jednem słowem tre­

sowali do sprzedaży. Po stajni przechadzał się oberhandlarz Weiler, ciesząc się, że mu Tow.

Gospodarcze tak na rękę idzie i paruset chłopów z kilku nawet powiatów sprowadziło.

Obszerne podwórze zapełniło się po brzegi gospodarzami, którzy mimo drogiego dla nich czasu żniw, stracili dwa dni i narazili się na po­

śmiewisko żydowskie. To też nie dziw, że po­

wstało wielkie oburzenie i dały się słyszeć kią twy pod adresem Tow. Gospodarczego.

Bardzo ciekawy dowcip urządziło sobie To­

warzystwo. Ale mniejsza o to! Panowie lubią się bawić, więc urządzili sobie zabawkę, a ty chło­

pie będziesz na przyszłość mądrzejszy.

Ten przykry żart, to można im jeszcze da­

rować, ale sposób postępowania urzędników To warzystwa, czyli jak się powszechnie tytułować każą „jaśnie Panów* ze swymi chlebodawcami, to jest członkami Towarzystwa, którymi są w wiel­

kiej mierze drobni rolnicy, to jest nie do daro wania. To napiętnować musitny i dać im do zro­

zumienia, że minęły już C.-K. austrjackie czasy, w których to pobierali miljonowe sumy na pod niesienie kultury rolnej i hodowlanej, i nie li czyli się z nikim, tylko wiernie Najjaśniejszemu Panu służyli. Dziś Wiedeń nic nie daje, dziś „Jaś

nie Panowie" urzędnicy zostają na lasce tych wkładek, które opłaca chłop poisui w Galicji, a zatem on jest ich chlebodawcą i nie godzi się go tak traktować, jak go dotychczas traktowano.

, Dla wyjaśnienia oburzenia naszego podaję słów kilka. Kilkunastu nas gospodarzy, prze­

ważnie członkowie Towarzystwa, wybraliśmy się na zakupno koni dopiero dnia 1 sierpnia. Po drodze wstąpiliśmy do Towarzystwa Kółek Roln. przy ul.

Mickiewicza Ns 26, gdzie zastaliśmy pracujących przy biurkach urzędników, którzy się nami praw­

dziwe po obywatelsku zajęli. Podano nam krzesła i poproszono wypocząć i w tej samej chwili wy­

gotowano nam odpowiednie poświadczenie. Je­

den z urzędników taką grzeczność nam okazał, że mimo braku czasu poszedł z nami aż na ulicę Kopernika do gmachu Tow. Gospodarczego. Tu zabrawszy nasze dokumenty poszedł do biura, ażeby odszukać odnośnego referenta. Po krót­

kiej chwili wychodzi i mówi nam, że dotychczas jeszcze nikogo w biurze niema. Tak czekaliśmy do godziny dziewiątej. Zaczęli się schodzić różni referenci, których wszystkich tytułowali woźni przez „Jaśnie Pan", lecz „Jaśnie Pana" refe­

renta od koni dosyć długo nie było. Po długiem niecierpliwem czekaniu powiedział nam woźny, że „Jaśnie Pan Referent" idzie.

Zaraz za referentem wszedł do jego biura i nasz urzędnik z Kółek, a za nim kilku śmiel­

szych gospodarzy. Nagle powstał krzyk, prze­

kleństwa i nasi gospodarze znaleźli się na kory­

tarzu. W krótkim czasie i nasz przewodnik rów­

nież wyszedł z biura, a widzieliśmy po jego mi­

nie wielkie niezadowolenie. Żegnając się z nami, poprosił nas, ażebyśmy cierpliwie jeszcze chwilkę zaczekali. Nie była to chwilka, gdyż czekaliśmy jeszcze dosyć długo, wreszcie wyszła jedna pa­

nienka, poprosiła nas ze sobą i zeszliśmy o jedno piętro niżej, gdzie wspomniana panienka sprawę naszą załatwiła.

O cześć wam panowie, magnaci, Za naszą niewolę kajdany!

Rolnicy z Sokolnik, Dawidowa, Zimne) Wódki, Zimnej Wody, Siemianówki, Basiówki, Dublan, Malechowa, R zęsnej polskiej, C zyszek, Winnik i wielu Innych polskich gm in powiatu Lwowskiego.

Przypominamy naszym czytelnikom, że trzeba uiścić opłatę za 2-gie półrocze.

WŁADYSŁAW ORKAN. j

ZEMSTA MALARZA.

Mimo, że zaciekawienie rosło, a może właśnie dlatego, sarkania się już tu i owdzie, zwłaszcza przy wybieraniu składek, podnosiły, że już naród dość ofiar na to malowanie poniósł, a nie widać nic z tego.

— Rusztowań nastawiali, i po wszystkiem. Ma­

larz se żyje, ksiądz z nim razem — a ty narodzie płać!

Zwłaszoza z opodalr.ego Jasionowa, który naj­

mniej się przyczynił do składek, podobne głosy do­

chodziły.

Rusztowaniami rzeczywiście cały kościół był już zastawiony. Gdy ukończono wstępne praoe, zgło­

sił się malarz do księdza proboszcza z żądaniem: ty ­ le a tyle metrów płótna (wyszczególnił podług po­

m iaru ścian) i tyle a tyle (oznaczył już mniej wię­

cej) cebrów mleka.

— Prawda! — uderzył się ksiądz w ozoło, zas­

koczony pilnością żądania. — Na śmierć zapómnia- łem. Przecież to płótna i mleka potrzeba.

— Toli że trzeba. Bez poklejenia śoian płót­

nem na nic robota; szpary widoczne...

__ Cóż zrobimy? Juśoi do gmin trzeba się odnieść, niech złożą. Je st pięć gmin w parafji...

Obliozono wnet podług iiośoi metrów, ile na każdą gminę przypadnie daó wałków płótna i ile — mniej więcej — cebrów mleka.

Kom itet kościelny, wysłuchawszy wywodów księdza, który malarza zawezwał dla dowodu ko­

nieczności tych materyałów, zgodził się rad nie rad na tę konsekwenoyę swej pierwszej uchwały i zwró­

cił się do zwierzohtiośoi poszozeg iliiyon gmin z ozua-

ozeniem tych składek w naturze. Podniosły się na to pomruki i sarkania głośne między ludem — zau­

ważano, że płótno w tych czasach drogie, mleka mało — ale ostatecznie wszystkie cztery gminy t. j.

Niedźwiada, Podobin, Glisne i Łostówka zgodziły się złożyć przypadające na nie z obliczenia miary; tylko jeden Jasionów nie przystał.

Gmina Jasionów, najdalej od kościoła położona, wciśnięta w wązką roztokę między dwie ubooze, żyjąca własnem życiem, zabita — jak to mówią — deskami od świata, odnosiła się z konsekwentną opozyoyą przeciw wszelkim nowościom, wszelkim zarządzeniom, czy to Rady szkolnej, Wydziału po­

wiatowego, czy Starostwa. We wszystkich innowa- cyaoh, ozy to był przymus szkolny, czy nakaz usu nięoia nawozu z przed domów, widziała rzeczona gmina tylko „ c ię ż a ry „ p a ń sz c z y z n ę " i „ohytry za­

mach na chłopską swobodę". Z godną podziwu upartośoią opierała się tym „zakusom władz".

Gdy z kom itetu kościelnego przyszło do J a ­ sionowa oznaczenie, że tak a tak, tyle ma dać płó­

tna, mleka— wójt, solidaryzujący się w takich razach z gminą, zwołał niezwłocznie w tej sprawie posie­

dzenie rady gminnej. Skoro wyłuszozył zebranym, o oo chodzi, w izbie obradnej zawrzało.

— Co? płótna? mleka? Cóż się tem u malarzowi i księdzu razem przyśniło? Mlekiem będą malowap kościół?

— Tyle cebrów! Kąpać się ohyba choą w tym mleku.

— Dobrze, że jeszcze śmietanki nie każą dawać.

— A na oóź zaś to płótno?

— Malarzowi na gacie — szydzono.

— Cóż mu po ty lu wałkach?

— Malarz 'filu t. Księdza cygani, podszeptuje mu, oo mu się jeno zahaczy, a ksiądz wierzy okpisiowi.

tiej. Mleko odstawi żydom, płótno przędą' a ty narodzie złóż.

. - -77 T ? jeszGze mał° tych składek? Dziesięć kościołów by już pomalował za to...

Hej. A tu ani kreski dotąd...

. *n0 »daj * df,J!“ wołają. Kiedyż się tó do stu djabłów skończy?

— Ju ż parafję do nędzy przywiodą.

— ...Do ostatniego upadku!

Postanowiono jednomyślnie, że ani łokcia płó­

tna, ani kwarty mleka gmina Jasionów nie da. Do ej o mowy o ączono jeszcze takie pouozająoe pod adresem księdza i Komitetu kościelnego zdanie, źe ; już wójt, mająoy zanieść uohwałę, wagował się je

dodawać. * - - o

Skoro ksiądz proboszcz dowiedział się o odmo­

wie gminy Jasionowa, pobiegł niezwłooznie do ma­

larza aby mu tę przykrą i oburzającą wieść zako­

munikować. Zastał g0 w kościele, gruntującego z namaszczeniem płótno. Przyjął spokojnie wiado­

mość, leoz, skoro mu ksiądz powiedział, że i jego, malarza, przy tej okazyi zaczepiono, zarumienił się gniewem uozuł się w swym honorze artysty obrażony.

— Jasionów, dobrze _ zanotował sobie.

_ Sią z począł sig zastanawiać głośnio nad spo­

sobami ukarania nieposłusznej gminy. Dumał od­

nieść się do starostwa, to do Wydziału Rady Po­

wiatowej, sprowadzić sekwestr ua opornych, to inne

obmysiiwal kroki, "

— Nieoh to ksiądz mnie pozostawi — ozwał s.ę z przekonaniem malarz. - J uż ja coś dla Jasl0 . nowa obmyślę.

. . rze^*8zy> począł sobie gwizdać zoicha, oo miało być oznaką pewnośoi, że zemsta już jest sprawą jogo.

(Dokończenie nastąpi).

(3)

A& 84 G A Z E T A L U D O W A 3

L I S T Y .

PARAPJA WITONIA, ZIEMI ŁĘCZYCKIEJ.

Serce się raduje każdemu Polakowi, gdy się dowiaduje człek, iż w najwięcej oddalonych zakątkach naszego kraju wciąż powstają nowe społeczne placówki, krzewiące oświatę, a z nią i dobrobyt.

Jednak tego nie można powiedzieć o Wi- tońskiej parafji, znajdującej się w Łęczyckiem, która zdawien dawna najpomyślniejsze posiada ku temu warunki, ażeby mieć nie tylko jedno kółko rolnicze, wegietujące jako tako, lecz i in­

ne społeczne instytucje, jak kasę pożyczkowo- oszczędnościową, mleczarnię spółkową i tym po­

dobne, gdyż dana okolica glebę ma dobrą i ko­

munikację udogodnioną. Chociaż tu n ieb rak jest ludzi dobrej woli, którzy się krzątają około za­

wiązania spółdzielczego sklepu, lecz ich zabiegi rozbijają się o destrukcyjną robotę miejscowego proboszcza ks. Hermana fon. Schmidta. Nie jest przyjemnem wykazywanie wad niektórym z na­

szego duchowieństwa,. lecz jeśli się widzi, iż tacy księża przez swój nietakt coraz więcej zrażają do siebie parafjan i obniżają powagę duchowieństwa, moralny obowiązek nakazuje nam o powyższem podać do wiadomości publicznej.

Gdyby władza duchowna więcej wnikała w prywatne życie podwładnego mu duchowień­

stwa, ustałyby niesnaski i nieporozumienia po między proboszczem a parafjanami. Że i w Wi- tońskiej parafji stosunki układają się niepomy­

ślnie, może posłużyć następujący fakt.

. Dnia 22 lipca odbyło się paraijalne zebra­

nie, na które proboszcz ks. fon Schmidt, oprócz miejscowego prefekta ks. T. Majchrzaka, zaprosił i ks. dziekana z Łęczycy. Obecność 3 ch księży na zebraniu parafjalnem nikogo by nie dziwiła, gdyby nie natarczywe żądanie ze strony księży przewodnictwa ks. dziekanowi. Na zapytanie się wójta zgromadzonych parafjan, kogo so­

bie życzą, ażeby przewodniczył? Ci kategory­

cznie zażądali na przewodniczącego prezesa do­

zoru kościelnego, t. j. wójta, co się w zupełno­

ści zgadza z ustawą o dozorach kościelnych.

Początkowo zebranie odbywało się jak najprzy- kładniej i bardzo zgodnie o czem świadczą po­

wzięte zaraz uchwały: a) deficyt za ubiegły rok w kwocie przeszło 5 tysięcy marek pokryć z te gorocznego budżetu, b) rozpoczęte roboty na orga­

nistówce trzeba gruntownie wykończyć, c) orga­

ny odrestaurować, d) noworozszerzony cmentarz grzebalny oparkanić, e) uczynić sypkę z owsa :! la konia ks. profekta po 1 funcie z morga itd.

Jak widać z powyższego Witońscy parafianie wcale nie skąpią grosza na słuszne potrzeby swego kościoła! Pod koniec zebrania ks. Her­

man fon Schmidt, wcale się nie licząc z kiesze nią swych parafian, zażądał uchwalenia budowy nowej plebanji, motywując tern, iż obecnie każ­

dy oficjalista ma po kilka pokoi, to tembardziej musi mieć i on lepszą, i obszerniejszą plebanję (Chociaż obecna składa się tylko z 5 pokoi, ku­

chni letniej i zimnej, nie licząc innych gospo­

darskich ubikacji!) W przeciwnym razie obie cuje się usunąć z Witoni. Po takiem przemówie­

niu narazie zapanowało ogólne milczenie, co według znanego nam przysłowia... „jest znakiem zgody". Poczem zabierali głos zebrani parafja- nie, którzy zaznaczając obecne trudne warunki budowy, proponowali odłożyć takową do lepszych czasów, gdyż teraz mogło by to kosztować od 200 do 300 tysięcy marek. Natomiast wszyscy jednogłośnie zgodzili się na odrestaurowanie obecnej plebanji. Powyższa rezolucja parafjan do reszty zepsuła humor księżom. Po przeczy­

taniu uchwały przez przewodniczącego wójta pana Stefana Kawieckiego ks. T. Majchrzak za­

brał głos, jakoby w obronie szacunku dla ducho­

wieństwa, nie szczędząc ostrych słów pod adre sem tegoż przewodniczącego p.Kaw., nazywając go „ludowcem - wilkiem", któremu nie trzeba wierzyć i t. n.

Zgromadzonych parafjan do reszty oburzył występ ks. Majchrzaka, to też wielka szkoda, iż księża pośpieszyli się na obiad, zamiast wysłu- . chać rozmowy niezadowolonych parafjan, którym do reszty utworzyły się oczy, kto jest prawdzi­

wym polakiem - chrześcjaninem i obrońcą praw człowieka.

Że przewodniczący wójt p. Kawiecki nara­

zie nie uczynił z tego użytku, to trzeba tylko przypisać jego prawości charakteru i szlache­

tności serca, przez co jeszcze większe zyskał uznanie i szacunek gminiaków, którzy go cenią

za dobre serce i śmiałą odwagę bronienia spra­

wy pokrzywdzonych.

Na zakończenie dodamy, że jeżeli tacy księża w jaknajkrótszym czasie nie zmienią swego po­

stępowania, przystosowując się do obecnych wa­

runków, to przyszłość naszej Polski katolickiej zapowiada się nieszczególnie.

Obecni na zebraniu: E. Brzozow ski, Gomó- lak, Jan Tomczak, Jan Wysocki i Franciszka Borycka.

Z GM. SKRZYŃSKO, POW. OPOCZYŃSKIEGO.

Dnia 8 sierpnia o godzinie 11 rano we wsi Wiotka od niewiadomej przyczyny wynikł po­

żar, który z powodu silnego wiatru przybrał bardzo groźne rozmiary i w przeciągu godziny spaliły się 32 domy mieszkalne, 29 stodół, 27 obór, prawie cały sprzęt żyta tegorocznego, sia­

no pierwszego pokosu. Mieszkańcy wsi prawie wszyscy byli w polu i zanim przybyli, to już było niemożliwe dostać się do domów i urato­

wać bieliznę, ubranie i inne rzeczy. Jednemu gospodarzowi spaliło się z górą 5,000 rb. w go­

tówce, innym popaliły się wozy, sieczkarnie, świnie, tak że straty wynikłe od pożaru stano­

wią około pół miljona rubli i około 40 rodzin pozostało bez dachu, kawałka chleba i jeżeli rząd i społeczeństwo nie przyjdzie im z prędką po­

mocą, to na zimę nie będą mieli gdzie schronić głowy. Pierwsza i najniezbędniejsza pomoc, to wy­

danie drzewa na odbudowę stodół i obór, aby po gorzelcy mieli gdzie zwieść pozostałe zbiory żyta i jarzyny i aby mieli gdzie na noc wpędzić in­

wentarz. W ogniu znalazło śmierć 3-letnie dzie­

cko, a matka jego Małgorzata Patynowska tak bardzo poparzyła sobie twarz i ręce, że będący przy pożarze wójt gminy Skrzyńsko M. Majch­

rzak odesłał nieszczęśliwą na podwodzie ze stój­

ką gminnym do Przysuchy do doktora Libi­

szewskiego, w celu udzielenia nieszczęśliwej pierwszej pomocy. Lecz z bólem serca trzeba oświadczyć, że postępek doktora Libiszewskiego względem chorej okazał się wprost nie ludzki, doktór, zobaczywszy ofiarę pożaru, niechciał się dotknąć, dopóki stójka nie zapłacił mu 60 kor., a ponieważ takowych pieniędzy stójka przy so bie nie miał, więc latał po Przysusze i musiał pożyczyć u jakiegoś żyda, a przez ten czas cho ra jęczała. Czy taki postępek można nazwać

chrześcjańskim? ., ,

Na ratunek przybyła do ognia straż ognio­

wa ochotnicza ze Skrzyńska, która pod komen­

dą swego naczelnika p. Karwata przyczyniła się bardzo wiele do uratowania domu P. Mosiołka i innych.

ŹLE ROZUMIEMY.

gm . Bujny, pow. Piotrkowski.

Często da się słyszeć żale i narzekania go­

spodarzy wiejskich na obszarników, że ci pod- wód nie odprawiają, tylko drobni rolnicy muszą podwody dawać za siebie i za nich. Otóż Rada gminy Bujny-Szlacheckie wraz z wójtem uchwa­

liła, aby na podwody płacono po 50 halerzy na rok lub na pół z każdego morga i ten wniosek dano pod rozpatrzenie ogólnemu zebraniu gmin nemu, które się odbyło d. 19 lipca b. r. Jednak ogólne zebranie ów wniosek wprowadzenia płat­

nych podwód jednogłośnie odrzuciło, przyczem mówili: „jak my dotychczas podwody odprawiali, tak i W przyszłości będziem odbywać". I czyż nie sami jesteśmy winni, że za kogoś podwody odprawiamy? A przecież to bardzo rozumnie — podwody płatne z morgi, bo to najrzetelniej. Ale cóż, u nas w gminie mało kto gazety czyta, bo szkoda gospodarzom pieniędzy na prenumerowa­

nie gazet i tacy mówią, że też tyle wiedzą i są tak mądrzy (a może jeszcze mądrzejsi), jak ci co gazety czytają. Taki mędrek idzie na zebra­

nie gminne, to mu jego kobieta mówi: „Nie przystań na żadne nowe uchwały, tylko niech po staremu będzie". Otóż jak się dość duża gro mada zejdzie tąkich mądrali ' i jak zaczną krzy­

czeć wszyscy razem i każdy co innego, i innym głosem, i jeden przez drugiego głośniej, ażeby go wszyscy usłyszeli, to zdała — kto by słyszał, a nie wiedział, że to zebranie gminne—to by my- ślał, że to jakieś „bekowisko" i przeląkł by się.

Więc powinni gospodarze kolejno prosić o glos i sWe zdania i zapatrywania wypowiadać, a nie krzyczeć wszyscy razem jak gęsi, kiedy się gryzą. Dziś, bracia, kiedy mamy samorząd gminny i Ojczyznę żeśmy odzyskali — ustana­

wiajmy nowe, a dobre i sprawiedliwe prawa, bo pług drewniany, starodawny nigdy nie będzie zie­

mi tak orał, jak teraźniejszy ulepszony, żelazny.

Jesteśmy kowalami własnych swych praW — i ja­

kie wykujemy, takie będziemy mieli,—a powin­

niśmy wykuć prawa dobre i sprawiedliwe, aby nam inne narody nie powiedziały, żeśmy nie­

zdolni do życia ani do pracy.

Adam M aksymowicz.

Czytajcie pisma ludowe!

Dzisiaj, kiedy w kraju wre, kiedy każdy pragnie wiedziać, co się dzieje w Polsce i zagra­

nicą, niezmiernie ważne znaczenie ma dobra gazeta. Każdy bowiem z nas, co mieszkamy w różnych zakątkach kraju, jedynie z gazet mo­

że dowiedzieć się o wydarzeniach krajowych i zagranicznych. Kupujemy więc gazety, gdzie się trafi, albo prenumerujemy w redakcjach.

Często bardzo jednak omylimy się na jakiejś gazecie. Ja naprzykład kupiłem sobie jednego razu „Gazetę Świąteczną" i po przyjeździe do domu zacząłem czytać. Zaraz na wstępie w y­

czytałem w tej „Gazecie Świątecznej" napaść na Dąbskiego, a dalej na cały ogół chłopski, co chce reformy rolnej. Nie bardzo mi się podobało takie pisanie. Pomyślałem zaraz, że to jak iś cy­

gan pisze. Tymczasem doczytałem do końca, patrzę... a tu p. Pruszyński, redaktor „Gazety świątecznej",podpisany. To ty przyjacielu tak cyganić potrafisz! To, że chłopi chcą za spra­

wiedliwą zapłatę przy pomocy rządu wykupić ziemię, to „Gazeta Świąteczna" nazywa to zło­

dziejstwem i piekłem nam grozi. O poczekaj że, ja już więcej „Gazety Świątecznej" nie kupię i wszystkim sąsiadom opowiem, jakiego to przy­

jaciela ma ogół chłopski w „Gazecie Świątecz­

nej". Natomiast opłaciłem sobie „Gazetę Ludo­

wą", która broni interesów ludowych i tę czy­

tam z prawdziwem zadowoleniem. I wszyscy powinni tak postąpić. Rzucić precz „Świąteczną"

i inne podobne piśmidła, a czytać pismo napra­

wdę ludowe, to je st „Gazetę Ludową".

, f, Antoni Sowa

czytelnik.

Najlepszą porą do pozbycia aię boleści lokalnych z gośćca i podagry, reum atyzm u, new ralgji, ischias, po-, strzału, zapalenia okostnych, darcia lnb łam ania krzyża i t. d. je s t pora letnia. Skuteczne działanie słońca i ciepła u z u p e ł n i a ''s i ę t e n sposób, że"bierze się Rheumon, (w każ­

dej aptece i składzie do nabycia) zwilża alkoholem i przy­

kłada na chorą część ciała. Rheumon w yw ołuje auto­

matycznie masaż i usuw a najdotkliw szy ból. W ypróbo­

wana w całym świecie metoda. H urtem w aptece Bar- cza, M arszałkowska 94.

Do rodziców i opiekunów.

Otóż i sierpień. Wczoraj dopiero ostatki zboża pracowity rolnik zgromadził w swej sto­

dole. Spogląda z zadowoleniem, ile sobie uciu­

łał przez całe lato znojną pracą. „Sporo, bracie masz, starczy ci z Bożą pomocą na wyżywienie stadka rodzinnego, którem cię dobry Bóg ob­

darzył. Tylko, proszę Cię, pamiętaj o tern, że kar­

mić rodzinę trzeba dwojako—karmić ciało i k ar­

mić duszę". Błogosławieni ci rodzice i opieku­

nowie, którzy, troszcząc się o ciało dzieci, dobry zdrowy i wygląd fizyczny ich, nie zapominają o tern, by duszę dziecka rozwijać. Pierwszy wrzesień będzie tym błogosławionym dniem, w którym dzieci rozpoczną wzbogacać swój umysł i serca w izbach szkolnych.

Rodzice i opiekunowie, którym los powie­

rzył pieczę nad przyszłymi obywatelami! Poczuj- cie się wszyscy w obowiązku przysłać swe dzie­

ci do szkoły. Niech ani jednego dziecka nie braknie w świątyni nauki. Szkoła to siostra kościoła, gdzie wasze dzieciny uczą się wzlatać myślą do Boga i poznawać świat cały, jak i On w Swej dobroci stworzył.

Rodzice i opiekunowie! Jeśli pragniecie dobra, dla swej kochanej dziatwy, to dajcie im poznać świat, na którym żyjąc, będą musieli sta­

czać walki z niewiadomym losem o przyszłość.

Dajcie im to bogactwo w dzieciństwie, które im służyć będzie przez całe życie. Pamiętajcie, że nie uczyć dziecka, to jakby duszę jego m ar­

nować.

Rodzice i opiekunowie! Oto przyszłość szyb­

kim krokiem podąża, a wyciągnąwszy dłonie, woła: — „Los każdego człowieka zależy od ieeo wychowania!"

J ó z e f Sokołow ski nauczyciel.

(4)

4 G A Z E T A L U D O W A M 84

Wiadomości telegraficzne.

NA FRONTACH BOJOWYCH. Front li- (ewsko-białoraski. Po zdobyciu Mińska wojska nasze w nieprzepartym marszu naprzód rozbiły pod Smolewiczami bolszewików ponownie. S ta­

wili oni tam zacięty opór, wzmocnieni świeżo nadeszłymi wielkimi posiłkami. Bolszewicy ucie­

kają na Borysow oraz na Bobrujsk. W puszczy leśnej między miastem Słuckiem a Ptyczą zo- ' stała otoczona i wzięta do niewoli cała brygada bolszewicka z generałem Grygorjewem i jego sztabem na czele.

Nieprzyjaciel, który pobity w ostatnich wal­

kach, wycofał się na wschód, koncentruje obecnie awe siły na linji Borysów—Bobrujsk. Na odcinku rzeki Łuczajki ożywiona działalność wywiadowcza nieprzyjacielskich patroli. Kawalerja nasza ściga w dalszym ciągu cofającego się nieprzyjaciela, <

Miasto i stacja Urzecze zostały przez nasze oddzia- ły zajęte.

F ront wołyński. Oddziały strzelców dywi­

zji generała Bernarda złamały opór nieprzyja­

ciela pod Klewaniem i po zaciętych bojach zdo­

były iortecę Równe na Wołyniu. Forty w Ró­

wnem były silnie obsadzone przez piechotę i ar- tylerję bolszewicką. Zdobycz znaczna, jeszcze nie obliczona.

Nasze oddziały sforsowały po ostrej walce most na prawym brzegu Słucza na wscl ód od Sarn i obsadziły ten przyczółek mostowy. Przy zajęciu Ostroga zabrano przeciwnikowi w boju: 4 działa, 16 kulomiootów i przeszło 2,009 karabinów.

Jest rzeczą wielkiej wagi, że dzięki zdobyciu stacji Łumniec, a obecnie Sarn i twierdzy Równe, cała lin ja kolejowa, łącząca Lwów i Wilno, prze­

biegająca przez Podole, Wołyń i Białoruś jest już całkowicie w naszych rękach. Jest to olbrzymia li- nja kolejowa, liczy przeszło 700 wiorst długości.

Posiadanie jej daje nam tę siłę, że będziemy obec­

nie mogli swobodnie przerzucać wojska wzdłuż na­

szego frontu bolszewickiego z jednego końca na : drugi. Gdyby Niemcom w 1915 roku, kiedy to tak j pędzili Moskali przed sobą, udało się było osiąg­

nąć tę kolej żelazną — jak nam teraz, — to kto wie, czy byliby wojnę przegrali.

Front galicyjski. Naogół większych zmian nie było.

Fronty poznańskie. Różne większe i mnejsze utarczki z Niemcami.

BOLSZEWICKI ROZKAZ DZIENNY PO UTRACIE MIŃSKA. Z okazji zdobycia Mińska przez wojsko polskie, wydano w bolszewickiej ar- mji następujący rozkaz dzienny:

„Częściowe niepowodzenia nie powinny nas smucić. Niestety, dziś padł Mińsk, Wojna nie może obejść się bez strat. Więc ściślej stańcie ramię przy ramieniu, towarzysze, by odeprzeć wroga".

KLĘSKA ARMJI BOLSZEWICKIEJ. Na po­

łudniowym froncie armja bolszewi.ka poniosła znów szereg klęsk, zmuszona do cofnięcia się zaró­

wno przed Ukraińcami, jak i przed Denikinem.

Ustępując ze Żmerynki, wojska bolszewickie oparły się aż o 10 wiorst na południo-zachód od Winnicy, mając wciąż na karku wroga. Na odcinku połtaw- skim stracili Goholewo (Ncwochopiersk dostał się już dawniej w ręce Denikina). Gazety bolszewickie pocieszają się powodzeniami swcmi przeciw Koł- czakowi, gdzie osiągnęl 120 worst na wschód od Czelabińska.

ROZKAZ ROZSTRZELANIA OFICERÓW POL­

SKICH. Rakowskij, przewodniczący bolszewic­

kiego rządu ukraińskiego w Kijowie, ogłosił roz kaz, na mocy którego każdy oficer polski wzięty do niewoli na froncie ukraińskim ma być roz­

strzeliwany. Jest to przykład niesłychanego barbarzyństwa i zupełnego obłąkania ze strony bolszewików, a jednocześnie rozkaz bardzo głu- pi, bo zgóry można powiedzieć, jakie miny będą mieli oficerowie i komisarze bolszewiccy — żyd- kowie, jeżeli i wojska nasze zaezną im płacić w et za wet i każdego takiego zucha, wziętego do niewoli, postawią pod płot.

PODEJRZANE SPRAWY W KRAJU NAD- fłALTYCKIM I NA ŻMUDZI (z. Kowieńska) W Rydze zorganizował się ochotniczy korpus pod dowództwem Księcia Liwena, kurlandzkiego niemca. Nibyto jest to rosyjski korpus, który podlega generałowi Judeniczowi i ma współdzia­

łać w walkach Kołczaka i Denikina. Podejrza­

ne jednak w wysokim stopniu je st to, że cały

ten korpus ekwipują i uzbrajają, a nawet do­

starczają mu żołnierzy i oficerów Niemcy. Na­

suwają się obawy, że pod pozorem walki z bol­

szewikami Niemcy szykują jakąś zdradę wzglę dem Polski. Zdaje się, że mają apetyt na Wilno.

POLSKA A DENIKIN. JaK wiadomo w po­

łudniowo-wschodniej Rosji rządzi generał Deni- kin. Władzy jego podlega okręg Kubański, Doński i sąsiednie obszary. Obecnie orężowi jego poszczęściło się bardzo — wyparł bolsze

wików z Charkowa, gdzie ich podobno około 2 tysięcy kazał powiesić. Otóż ów generał przy słał do Warszawy misję, czyli swych przed­

stawicieli. Wobec tego i rząd polski wysłał do niego na Kubań polską misją wojskową, na cze­

le której stanął gen. Karnicki i misję gospodar­

czą dla nawiązania stosunków handlowych, pod przewodnictwem byłego min. Iwanowskiego.

DENIKIN ZAJĄŁ KIJÓW? Wedle upor­

czywie trzymających się • pogłosek, gen. Denik n w zwycięskim swoim marszu zajął Kijów.

ARMJA KOŁCZAKA W ROZKŁADZIE. Ze Szwecji donoszą, że jakoby wojska generała Koł­

czaka zostały tak pobite przez bolszewików, że podobno z nich niewiele zostało, a i wśród po­

zostałych wynikły bunty i zaburzenia. Z dru­

giej zaś strony z Paryża piszą, że podobno Koł czak już po porażce doprowadził wojska do po rządku i pobił nawet bolszewików pod Czelabiń­

skiem, oraz nawiązał już łączność z prawym skrzydłem generała Denikina. Gdzie prawda, nie prędko zapewne się dowiemy.

BUNTY CHŁOPSKIE NA UKRAINIE. Bez­

ustannie powtarzające się bunty chłopskie przeciw bolszewikom na Ukrainie zmusiły władze bolszewic­

kie do utworzenia specjalnych oddziałów przeciw nim.

KOALICJA DOSTARCZY AMUNICJI UKRAINIE. Podług pism bolszewickich kijowskich Ukraińcy otrzymali od koalicji wiele amunicji i kil­

ka samolotów dla walki z bolszewikami. W drodze na Ukrainę są również transporty mundurów ame­

rykańskich i wiele innego materjału.

NOWE KRĘTACTW A UKRAIŃCÓW. D o­

chodzą z Paryż i wiadomości, że poseł UkraińU i w Paryżu Sidorenko zażądał rozmowy z francusi im ministrem spraw zagranicznych Piszonem i spy tał się go z całą bozczeinością, dlaczego Francja iako państwo koalicyjne nie chce uznać niepo­

dległości Ukrainy, skoto dwa tak potężne mo­

carstwa jak Niemcy i Austro-Węgry traktatem Brzeskim niepodległość Ukrainy uznały. Wtedy minister Piszon zaw ołał lokaja i k a za ł wyrzu cić Sidorenkę z a driwi. Panuje z tego powodu wśród Ukraińców w Paryżu ogromny popłoch.

,,Rząd“(?) ukraiński dał Sidorence dymisję i na jego miejsce przysłał hrabiego Michąjła Tyszkie­

wicza, polskiego zaprzańca, który dla uratow a­

nia swych folwarków przechrzci! się na Ukraiń ca. Po tym wszystkim ogromna część Ukraiń­

ców, zamieszkałych w Paryżu wysłała delegację do przedstawiciela rosyjskiego rządu generała Kołczaka, która oświadczyła, że Ukraina nie chce j u ż niepodległości i państwowej samodziel ności. lecz gotowa je s t wstąpić do Związku na rodów rosyjskich.

UKRAIŃCY NIE DOSTANĄ BUKOWINY.

Z Rumunji denoszą, że pretensje ukraiński do Bu­

kowiny zostały przez konferencję pokojową odrzu­

cone, W ten sposób cała Bukowina przypadnie Ru­

mun j i.

KOMISJA POGROMOWA DLA UKRAINY.

ŻYDZI MAJĄ SZCZĘŚCIE. OPIEKUJE SIĘ NI­

MI KOALICJA. Od osób, przybyłych z tamtej strony frontu, dowiadujemy się, że do- Kamieńca Podolskiego przybyła kom sja amerykańska w celu zbadania pogromów. W tym celu komisja wyjedzie do Żmerynki, gdzie odbył się największy pogrom.

Koalicja zagroziła wstrzymaniem dowozu w razie powtórzenia się awantur przeciw żydom,

BANKRUCTWO CZECH. Dekret czyli po­

stanowienie rządu czeskiego ogłasza powszechne moratorjum, czyli zawieszenie wszystkich wypłat.

Rozporządzenie to wywołało niesłychany popłoch wśród czeskich bankierów, którym należą się od rządu pieniądze, bo oznacza ono po prostu

! zupełne bankructwo i niewypłacalność Państwa

! Czeskiego. (A Sląk Cieszyński to nam chcą

* ukraść—rabusie).

NIEMCY JEDNAJĄ SOBIE ŚLĄZAKÓW.

- Niemcy czynią olbrzymie przygotowania, żeby zjednać sobie ludność polską na Siązku i w dziel­

nicach, w których ma się odbyć głosowanie po­

wszechne. Niemcy są strasznie pewni swego zwycięstwa. W ostatnich dniach zaczęła napły­

wać do dzielnic tych żywność, w ogromnych ilościach. Żywność tą sprzedają oni po niezwykle niskich cenach. W najbliższych dniach ma być Ślązk zaopatrzony przez Niemców w odzież, obu­

wie, mięsiwo i tłuszcze.

SZWABSKIE SZTUCZKI. Hakatyści zamie­

rzają na czas plebiscytu sprowadzić do PruS Wschodnich zniemczonych mazurów z Westfaljf i Nadrenji, aby ci głosowali na korzyść Niemiec.

NIEMCY UBIEGAJĄ SIĘ O NAFTĘ POL- SKĄ. Ze strony kupców i przemysłowców nie­

mieckich zostaną niebawem podjęte rokowania z galicyjskimi kopalniami nafty o sprzedaż na­

fty. W rokowaniach tych wezmą udział przedsta­

wiciele rządu polskiego i niemieckiego. W niem- czech je st ogromny brak nafty, benzyny i para­

finy na świece. Niechżeż nam dobrze za te da­

ry naszej ziemi zapłacą.

POŁĄCZENIE KOLEJOWE Z BERLINEM.

Zaczęły już kursować pociągi z Poznania do< Zbą­

szynia i z powrotem, W Zbąszyniu odbywa się re­

wizja, poczem można po 2-ch godzinach wyruszyć w dalszą drogę tylko pociągiem osobowym. Od Krzyża kursują pociągi pośpieszne do Berluaa.

NIEMCY PODPALACZAMI. Belgijczycy przypominają obecnie, że kiedy w 1910 roku podczas wystawy w mieście belgijskiemLeodjum (po francusku Ljeż) wybuchł pożar, to spaliły się wszystkie pawilony (zabudowania), należące do francuzów i anglików. Natomiast pawilon niemiecki ocalał. Obecnie wychodzi na jaw„ że podpalenia dokonał oficer niemiecki, prawdopo­

dobnie na rozkaz swego rządu. Nic dziwnego, Niemcy zawsze się bali konkurencji Angljł i Francji.

HINDENBURG KANDYDATEM NA PRE­

ZYDENTA NIEMIEC. Podobno Hindenburg chce zostać prezydentem Niemiec, by później łatwiej doki nać przewrotu monarchistycznego i wpro­

wadzić z powrotem na tron „kajzera".

PRZYWRÓCENIE M0NARCJI W BAWARJI.

Z Londynu donoszą, że wśród tamtejszych po­

ważnych polityków powstała myśl, żeby na tron bawarski przywrócić dawniejszą bawarską ro­

dzinę królewską Wittelsbachów. Socjalistyczne gizety niemieckie krzyczą z tego powodu n i alarm.

OD KOMUNIZMU DO MONARCHIZMU NA WĘGRZECH. Arcyksięże Józef Habsburg, blis­

ki Krewny byłego cesarza austrjackiego Karola, objął rządy na Węgrzeeh w charakterze tym ­ czasowego naczelnika państwa, czy też wielko­

rządcy. Naród węgierski, który już miał dość bolszewickich rządów Beli Kuna, przyjął go dość życzliwie. Arcyksiąże Józef zwrócił się do państw koalicyjnych o uznanie jego rządów.

Koalicja wysłała tam komisję złożoną z genera­

łów dla zbadania całej sprawy na miejscu.

W związku z tym przewrotem na Węgrzech roz­

puszczane są usilnie pogłoski, że arcyksiąże Józef jest tylko przednią strażą cesarza Karola i że ustąpi mu swego miejsca. Wiele W tym jest prawdy, to niedługi czas pokaże.

WĘGRZY ZAPRZESTALI ROKOWAŃ Z RU­

MUNAMI. Jak wiadomo Rumuni zajęli przed­

mieścia Budapesztu, tak że właściwie całą sto­

licę Węgier trzym ają w garści i postawili Węgrom bardzo ciężkie warunki, między innemi zażągali, by Węgrzy oddali im połowę wszyst­

kich swoich parowozów i wagonów. Węgrzy na te wszystkie żądania nie zgodzili się, rokowa­

nia zerwali i oddali całą sprawę w ręce Koalicji MANIFESTACJA R E P U B L I K A Ń S K A W WIEDNiU. Na skutek pogłosek o przywró­

ceniu panowania cesarskiego w A ustrji i na Węgrzech, wywołanych tem, że król angielski Jerzy zaprosił do siebie na pobyt w Anglji by­

łego cesarza austrjackiego oraz tym, że arcy­

książe Józef objął rządy na Węgrzech, odbyła się w Wiedniu przed gmachem parlamentu ol­

brzymia manifestacja przeciwko przywróceniu monarchii. Nie dziwimy się wiedeńczykom, że dosyć mają takiego błazna, jakim był i je st były cesarz Karol.

UWIĘZIENIE BELI KUNA. Bela Kun zo­

stał pod Wiedniem na skutmr wrogiej postawy ludności zaaresztowany i osadzony w więzieniu!

w Wiedniu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

lityki chłopskiej, był założycielem pierwszego Stronnictwa Chłopskiego, był jego prezesem, byl pierwszym chłopem, który odważył się założyć własne pismo

„po porozumieniu ze stolicą apostolsko0. Dopie ro przy punkcie szóstym rozpoczęła się zacięta walka. Najzawziętsi przywódcy prawmy lakto Gra bski, Staniszkis,

BIAŁORUSINI ŻĄ D A JĄ WILNA, Jak się dowiadujemy, Białorusini na konferencję paryską przygotowali memorjał w którym domagają się dla siebie Wilna, jako

Nawet i „Piastowcy&#34;, którzy dotychczas zawsze od Wszelkich hec zdaleka się trzymali, też nie wytrzymali i niektórzy z nich wmięszali się do awantury,

Jeżeli demoralizująca przemoc obcych rządów przyczyniła się do moralnego upadku jednostek to jednak nikt nie ma prawa mierzyć wszystkich’ ta właśnie złą

Pom ijając Rosję, gdzie to się odbywa w sposób dziki i niszczycielski, widzimy, że szeroką reform ę rolną podjęła Rum unja, która przymusowo ogra­.. nicza

Jeśli cebula już jest posadzona, to czeka się chwili, gdy pojawią się chwasty, wtedy za­. czynamy pleć, ale to zaraz, bo jeśli pdzwoiimy się chwastom

tucja. Konstytucja jest to prawo podstawowe, z którego wychodzą i na któretn się opierają wszystkie inne prawa, którymi się rządzi pewien naród. Podobnie jak