M 36.
■ ł W W e W P H S r
TK”
Pieniądze i listy należy nadsyłać do Redakcji i Administracji;
Warszawa, ul. Świętokrzyska jf? 1 7 /telefon „996 s t o s y 11.
Prócz tego przyjmują prenumeratę:
1 labliaiB — Siaro ” *
< Łodzi — Biuro F, 8ĘBAŁSK1EB0, ul.
a . '/Et 1L
(w podwórzu).WSCHODZI NA j^AŻDĄ NIEB ? M
Niedziela, dnia 7 września 1919 r.
.—.i!Hiii a* u! Rok V.
* * ® w w b d t r n w * *
•B®«®B™anajra8aBrai»BE!!lB®5MmśiBBBtaitóTwii5OOTiisaBr53aiSH®aiMEs:®BEr4tesi»it®ń»rj
" riWsit- ---
fescRocznie . . . Mk. 2 0 — f. lub Kor. 4 0 — h.
Fófroffenie « / * . • . . - tO — „ , „ 2 0 — » K w a r ta ln ie ... ■ Ę — , , „ 1O — „
Numer pojedynczy ’5 p fen.-Hub 1 k°f.
Rachunek Przekazowy Jfe 15 w Pocztowej Kasie Oszczędności.
$-<M» *•*
W u biógłym ty g o d n iu odbyły się w. W arsza- syię jjtya z j a ż d y : 'Ł^ h 'żby folw ąrożnbj i dzierżaw ców. S łużba folw arczna, tó biedny ’ W yżyskiwa- n y ro b o tn ik rolny, jtidzty przeW ażhłe ^ciem ni i tyeośw iećhni; ' Panowie- ‘ dzferżaWiiy, ’ t d i;albb zb a n k ru to w a n i, dlBd pfzyszli’ dzfedzice. * KaiMf z nich z b u tn ą gębą, śm iały, w ypasiony, porzą
dnie Q b£ąhy,"każdy uw aża' sje b id z a iHteligbhtty to j e s t ' żą człow ieka w y k śz ta łc o h e g n ? '5 & k o tó to Wielka, żę u nas w Polsce przyzw yczaili Ślę
T*ó TY
a/rffi‘r /* nr 1/YTńrt i /vl»-X szy głnpięc, ale źę nosi btóły Irołnietżyk,'"czyste m a n k ie ty ną ręk a c h ’j tad n ie wy-cżyszcźone • ka-
M nogach, więc j e s t '.M in telig en tem , l a k to j e s t i z panam i d z ie rż a w c a m i? ''P ó ź /j się Bożę głupsze to ..ięm nięiszę od je j biednej 8 ?P?ni?s^ietą n e i służby, folw arcznej, a -ja m ę
' ą&-t y W l P W ’.' J ak ty no sa do góry zadziera — nie p rz y stę p u j bracie b ez kija. K ą $ y ż nich, to przecież „pan dziedzic". ? , '• '. ’ •">
Otóż zjechali się ci panow ie dzierżaw cy, by przygotow ać się do w alki p rz e c iw k b u c h w a h m o j przez Sejm reform ie ro ln ó jf A niyślicie ńihżej żh sąm o przyszło im to do‘g W w y - g d z to ż U ta /z b y t m asne są to pały, by sam i potrafili" ja k o tak o w^isinA. z ą ją ł's ię w ięc całym -tym 'zjazdem Zwią-'
zigrpsJiie
po pow iatach i
w s z y s c y k o m is a r z e zie m - sb ysą- duszą-'V ciałem zaprzedani 'dziodżicom—sd
w r o g ą m j r i f p r m yM/ne/>u<“h w alonej 'prźez Sejihi
k a k 'p r z jy p a jm ie j; n a tg in z j e ź d z i ć 'o s w ia d ź z y łjk d - rp ip a rz ż i e j n s k i p . Ś r a k i d s k iP ó /ie fiz iab ó ń w y ru #
^ |e , że sy p ip a tje k om isarzy ziem skich s ą p o stró- P?e d^HdŻicow,J a nie chłopów; gdyż wszysCy kb- mięąęzp pochodzą z rodzili żiem iańskifchiJ ittAcżej m ętjią ę , -są tó k re w n i i potom kow ie dziedziców
$ o gorszeo, św iad czy ł p. Ljrabióśki,' żekÓ m isatże ziem scy śp iieją się ź * rozporządzeń i rozkąźow m in is te rs tw a 'ro ln ic tw u ‘ j hlfe ‘m yślą1 jch "węaTą spełniać, gdyż uchw alonej - p r z e z ^ ć jn /tb f ^ tty y ręih ęj n a w u k i zą po j a t n(e S ę d z io " można"Wy^
jeszcze m ało ośw iecona i przeto b ra k jej
poił*t Vókńfegóc'dbś Wi!adćzeh5h, ta k ‘że B o^żięłą h a ty m
PUPtty- lpdoW <tyW '‘ aie- sam i d o b tz e ' hdedźą;
w o rganizacji siła. K rz ą ta ją się żwawo, zb ierają się de kupy- a p o n ie w a ż ^ e s d łc h znów nie d a k
W
P z w ie z if ic n n ą z ia z u a o '.w a rs z a w y , " p y u f i-z jt ‘-j-‘’fcićhiłn ^ do w a lk fż ci
ł*X ,T»'r¥A t**A ri'<» * * wf * i i r l o 1 a’j 01 a* I n ’ r l
a 'S U iłr jj J C O Z iU Z it; W ż i l U U J ^ U lh jj U U “
ikieuzróć, że '&'iftus‘‘iStń-'mai ^ ó y u !łżtyfni? Ś ^ o d a tylko w ielka, że nasza służba fo b w ia h jz n if/d ^ t
i'jo,v , «<• ...,.-.u< 2 « a v « i-:.:-."areziie,-
; ł.<-. '•
'A yjięc nowe szlacheckie w archoistw o.
Ę ięrw szy lepszy uuzędhiczyna," żyiący z pdnsji, p łaćo n ej m u prkęi- rząd polski, ośmieto" s ię 'p m bticznię lekcew ażyć jożkazy rządu i W ystępować p y z e cjT u s ta w ię , -prżuż sejm ucW alw iej.-1*; d e st ty n iesły ch an e szkodnictw o,' k tó re su ro w o 'p o - Winpo pyć u k a ra n e . Mamy nadzieję, że je d n a k n a szczęście' nie, w szyscy k o m m rz e z iem scy są podobni ao p. D /ąb in sk ieg o . Je ste śm y przeko
nani, że są tam ''dirżćicM -jednostki choć nielicz- Bb, 'tO " ję d n ’ąk ^ ę ? e ę ż d -jo b ra ludu ''p rag n ące i RK0X pryępcęw ądzaniu Sktyrmy rolnej na ty c h ję d p o s tk ą ę h - tr z ę s ą sję bedżib oppzeć. -^zlachęę-
$X' w ą r p W ’ -(^ m ięłają sję lekcew a
żyć uchw alę se jm o w ą ' i s’wy'?d zw ierzchników , tn»sgą być gtanęw ćżo precz usunięci, jlotoka musi m ieć k a rn y c h i posjusznych urzędników , O E e|Q iąjącyęh /w ię c ię ' prggpięy praw a, - a’ nie fagasów obszarniczo szlacheckich.
« Jak że inaczej w yglądał Żjazd delegatów służby fo lw a rc z n e j Było tei bied o ty z e -3 ty- sią ó e .’ Ó B W ó W ó ' to^cTfihb,4pbkBjbi'e i'^><rWiti- S f e r P i W W y 'b ż a ^ te g iy ^ d a W ^ ^ ły .s ^ a ło ^ i- e
MWfewb ^i-iithpoh "‘óśwfiicićŹiii źć d ^ ż v 1 ąf
ku z o ^ ó ittij1 p rz e b a d a ją społeczeństwa na ió- c j:ałistyezńycff i!ppd;słdjach — do unarodowienia w iłjibźćj" własności' ziemskiej 'b do wprowadzę- ńia ^ m o ż liw ie szerokie j 'rozniiarach 'Zbiorów ej g o s p o d a rk i w rolnictw ie na korżyśC rolników
itC ałego-kpołecz^ństja^. n* "
; 1 " ,LQo tó w s z y s tk o ' znaczy? To znaczy, po p ro sta iuóyjiąć; ’’żtP delógdcf służby fo lw arcznej hbbw ilffi0 uóańst< bw ierne' żiefrii ńh 'folw arkach 1’ W ó l i i h gospoU ftW * JesteŚ njy prżekóiiarii, że k a W uifóbttaVłf ‘ftfiiy eł&żąćy ' fo lyU bćzti^ óhdó ftileć na1 'W ś n o ś ć " s w ó j 'k a w a łe k 'h r u h tu , a nie k b ś p o d t o ć 1 łia''ńpai^f'wów iÓ ńćj zifehii''do sp ó łk i ż d h ily m i.' U ćhw kU pow zięta zost/rtła p rż ć ż 'd e le g a tó w '’ śfużbjy' folw aróknej ty lk o 'dla- tp W 'ż tftfife ‘b y ła b m 'ź " 'n i‘ó F d b b r z ę zrozum ianą.
N aszym źadahiem i aążeniem jefet, by i ze Służby faTWafćżrtb/ pbróbić żam óżnych gospodarzy; HA W tó W & ^aW ałkÓ^ zibWi W c ii ją d y c h ; ‘"U ja ^ h e udliflsfwbWfbhidl ''c z ^ t b ż ' 'dhkfddhW ienlb m a t do tego' hie hrotyacfai. J e d n a k ' słuźbA fó lw arć ż n a robi bakdżfń' d ó b fż e ,' ż ó W r ó w ń W O rganizuje i że Walćży O ś we lhdzkfe prąW a. T en Z jazd w W arszaw ie, potniino błędnej uchw ały, poka- Żał jed n a k dziedzicom ' i ' W y s t k i m tym , co lu dowi na zdradzie :"śtóją, Że tu " ż a rtó w niem a, Żft'1'ild już n a w e t w najhardziej zapadłych z a k ą t
kach k ra jd ćóraź w ięcej • p rzeg ląd a n a o c ty i chociaż dziedzice zb ierają dookoła siebie w sz y st- kfćh" -d^rbrżąwćów, w t t y t y h t t ‘W M f y e h ; chłopów i w iększą część naszegę ' d u c h ę w ięń sW ś , h jg .M to je d n a k nie pomoże. O statnia ich godzina ju ż
Henrpyk W yrzykowski.
ś tw i "Jóźnfa ‘P ife ttd ś ^ fę g ó y ^ o fJrdż^dehta<’" $ łtif- stró w P a d e re w śk ie g tr • N d 1’* UfSrssłĄka^ S ćjihh Trąifipczyńsitfego, b y 'W ó ś w ia a ć ż y ć j^ e dżierża- w cy'u£'w ra»«iw W m -rnie 'rbinudł^^gprytnięj w : W s p ry tn ie ' póstępflją' nasi-fBjiedżtefei’ W 'żu- p ś ł h i e / j a k ' wi'feż'ópee;‘‘Ua;'‘nbfeó‘'zitłhfódzenier'; S?ę dzi sobie chło p ak -ża śźO pką;-nieuWidać go; gUda, w y ś p ie w u je 'i'p o ru s z a la ik a m i4— a la lk i'w szo poe s k a c z ą 'i 'ta ń c u ją ; Otóż" ja k im 'Chłopakiem,
€0 !tO’gada, 'w yśpje-w ąje-f p o ru sz a la lk a m i je s t tu Z w iązek Z iem ian , a la lk i .''tó -dztorrżaw cy 1 ' ęj w szyscy ęo'dziedzicom śię w ysługują;- ■ <f
" 'NTa
at.raśżne nam tó^w śżystlto, 'dam y sobie
hrjaw ^W ys:
Jak sie Ssiją nasze chłoav. '* t 'y M'iK.''-.*.-4łV -.'■'Sili < fi nj ł
i dodaW aja m u ’ o tu c h y . JfiO' dziW oja, alboWiefn żoł- hjfcrss jeśli w ilz j, źe je g o ofięóroWje razem ż nim i d |, niżem narasłają śi^ h a śm le/Ó i Wszólkió1 w ojenne, bardzo ĆhętUię sp ełn ia swQje obow iązki. Gó najw ażniejsze żołnierz rozum ie i“ wiel *e i eP0 Ojióe-' s ś i n ^ o t^ d o w is k a w y k ształcen ia ta k w ojskow ego, ja k i cy Wiln ego, Wy- bib się n a zajm ow ane sta n o w isk a i dziś z h o n o rem tłzjerżą sw oię m an d aty . Tego d o w o d e m .b y ł Wypad w nocy z 10 n a 11 lipca nS m iejscow ość P u b rb w ę . K iedy p a tro le p rzyniosły w iad o m o śó y ^że io ib ~ 'fta- teśżkow łtfbi^PrzyjadtóT ^tibieT ft S^^-^Uiły 'ż zSnliarom k th k h , Ire u : Rdj&; 'b h łó p / s‘ó tto p S ;' zitf-zęaził1 ^ g ą na^tÓÓbfOwę. * Z ad ffń rh ^o Wykćfti^a pór. 2 -g o p b łk ti L e g . A le k sa n d e r S ta w a rz z e 's w o ją k o m p a n ią sżfchr-’
m ow ą. N ieliczną p y ła Jo g a r s tk a , po zaję^w ie 70 ludzi licząca, a |e zty fo n ą z ju d z i, którzy, do b rze M>- ieli sw oje obow iązki i zadanie ciążące n a źołnierku polsfifm‘‘: n a *’ f?ónoje bóft<!Żhw'ioki'£ti.‘/SS p i s Ś l i ^ ^ ta k ,
^ " ^ b S w ć d ś c i ą , ' * « W dsdslęiśzej t ó iite "'zapomrii' j “k i e d ' " 'p o f‘ jd ta ó h " ’ njejfedfen ‘ż^uPife- śrĆriikÓł^^^pra w‘/ d u b r o w s ,- ' ' <‘'- 'lL’ ińn-
cwa- O gazie p r a c o w a ł yn«., j n n u u m uu vjr.»
P o r. S ta w a rz , rów nież sy n ch ło p sk i, stwiercjziw- szy, że w m iasteczk u D ubrow a k w a te r u je “baiaffo n
BCfeLiSf' i„.
ó W rftlgŚ; ^ ^ ^ ' M h e ł t f ^ ć f i f ż ą k h K e i e i i i - ^ M z i ó ”'- lie p ‘^ jja c iM a , ''k t ó ż b y !'p rkótfiiłlśiły f i e i W y r f ? u' -im b h e W iik Ó W 4 W ‘b r i > r pócśM łjP f i^ d W ’ n a ł^ y ć h 'chłtfpakÓwy-1 Ó, fifó .j feasż''2ołi a fiś rs f/• ćho'Cłaż: r e k r h tń j& ^ ę * z młodych*' ohłopńkiWr w iejskich, zrozum iał doskonale zasady dzisiejszęjw bj^
m y ś ry y c tiż o zasad d a ia ła :-$ 6 z hzfńerti' w ięo pór.4 pfcaWlfii Wszedł d ó 'fn iasteU zjcą'U ''g O d ż.'f5 'rt’.,ś o n a d fane'm' i ró z d ż ie b ł're jo n y .' "O bsądht'dfiaSteczJćo w c ią g u l o 'ty h ia tr i za b ra ł 'S k & a b iu y aiaezynów h
2 G A Z E T A L U D O W A M ss
Polska Krajowa W a rs z a w a
l o t e r j a M R. G. O.
Klasyczna Kl Krcdptowa 4.
7 0 ,0 0 0 numerów, 3 5 ,0 0 0 wygranych i 17 premji.
W Y G R A N Y C H SI mil jonów SOfB tysięcy mk.
LDielka wygrana 500,000 marek.
Ciągnienie II klasy 12 i 13 września 1919 r.
= Losy k la s y . Ikej są już w sprzedaży! = = =
T e r m in w y m ia n y lo s ó w u p ły w a 1O w r z e ś n ia r. b.
Iłfl KAŻDO ĆfflIARCCC pieczęć z Orłem Polskim i napisem: RADA flfeÓlDAA OPlCKUlICZfl.
panją szturmową 2 pułku Leg. odznaczył się już przy ataku na pooiąg pano-erny, w akcji na Mołodeozno ostatnio zaś w nocy z dnia 10 na 11, rozbijają swą nieliczną, natomiast jakościowo świetną kompanją cały baon przeciwnika w miejscowości Dubrowa, dał dowody nie tylko dobrej odwagi, ale także wy
bitnych zdolności taktycznych i bystrości, która u niego z odwagą i slużbistośoią idzie w parze.
Por. Stawarz biorąo przeszło 100 jeńców i ka
rabiny maszynowo rozbił batalion przeciwnika, unie
możliwiając mu przygotowany już atak.
Stawiając za wzór por. Stawarza i jego dziel
ną kompanję, poczynić kroki celem oddania mu w najbliższym czasie dowództwa jednego z batalio
nów dywizji.
Przyznanie wyższego stanowiska tem u dzielne
mu oficerowi nastąpi przodewszystkiem w interesie służby, której pomyślny rozwój wymaga by tego rodzaju wybitnym oficerom powierzać wyższe sta
nowiska. /
Cześć dzielnemu porucznikowi Stawarzowi i je go świetnej kompanji szturmowej!
Roja w. r.
. Gen. P o r. i D-ca.
z amunicją. Wynalazłszy stodoły, w któryoh bol- szewioy spali, obstawił je i począł natychm iast bom
bardować granatam i ręcznymi. Po kilka granatów wpadało równooześnie do poszczególnych stodół.
Jęki wystraszonych i mordowanych bolszewików
’ wypełniły przestworze, bo kto z nioh tylko wybiegł ze stodoły czy domu padał m artwy, lub ranny od kuli karabinowej. W ten sposób zabito około 100 bolszewików, moo ciężko raniono, przeszło 100 jeń
ców żywych i zdrowyoh wzięto do niewoli.
Uporawszy się z wojskami, które były w mia- steozku, samo miasteozko obsadził ze wszystkich stron, używająo do tego przed ohwilą zdobyte bol
szewickie karabiny maszynowe.
W momenoie, kiedy były już wszystkie punkty Dubrawy, ód wnętrza obsadzone, na wzgórzaoh na północ, gdzie były silne pozycje nieprzyjacielskie począł się ruch. Bolszewioy zrozumieli swoją s y tu ację i poczęli strzelać „paozkami" do miasteczka.
Ale jakie były ich strzały...? Ot, aby strzelać, aby zasypać daną przestrzeń pociskami, sądząc że w ten sposób zastraszą naszyoh żołnierzy i ci zrezygnują
e
dalszej walki, wzniosą ręce do góry i poproszą Emitowania. O, nie... to nie polski żołnierz tak ro
bi... I chociaż haubice bolszewiokie ostrzeliwały miasteczko od strony południowo-wsohodniej i gra
n at za granatem wpadał ni to gośó nie bardzo przy
jemnie przez gospodarzy widziany, oobota dalszego boju i moc wytrwania w nasżym żołnierzu z każdą chwilą wzrastała. W tem około godz. 5 m. 30 za
częła się strzelanina na północ od miasteczka. To kompanja 3 pułku Leg., maszerująca wzdłuż toru kolejowego z odsieczą dostała się pod ogień. Strze
lanina trw ała około godziny, poczerń kompanja 3 pułku Leg. musiała się wycofać.
Por. Stawarz porozsyłał patrole, które wkrótoe doniosły, że nieprzyjaciel ze wszystkich stron oto-
ozył naszą garstkę i zwartą ławą maszeruje na mia
steczko. Nie było innego wyjścia, jak przebić się przez linję wroga. Wybrano stronę północną.
Ale cóż zrobić ze zdobyozą...?
Prosty sposób. Częściowo zniszczyć na miej
scu, a resztę popsuć i unieszkodliwić przynajmniej chwilowo, jak zrobiono z karabinami maszynowymi.
Z jeńców nie zrezygnowano, postanowiono ich za
brać. Nie czekając więc aż linja od południa idąoa dosięgnie strzałami, poczęto się o godz. 7 m. 30 wycofywać w ordynku z miasteczka, kierując się jednak do lasu w stronę pozycji nieprzyjacielskich.
Jeńoów pod silną strażą prowadzono środ
kiem. Mimo że kompanję ostrzeliwano z odległośoi mniej więoej dwu kilometrów, mając przygotowane granate ręczne wpadli nasi bracia do lasu na n ie
przygotowanych bolszewików i tam siejąc naokół zniszczenie, przedarli się wraz z prowadzonymi jeń cami na naszą stronę. Mimo, że byli zmęczeni, dłu
go musiełi słuchać zaohwytnych okrzyków na ich oześć wznoszonyoh, tembardziej, że jak wszyscy zdrowi na wyprawę ruszyli, to też i z niej powrócili.
Gen. Roja z okazji udałej wyprawy wydał po
chwalny rozkaz, jakoteż 25 legjonistów, którzy naj
bardziej w ozasie wyprawy się odznaczyli mianował podoficerami, względnie posunął do wyższej szarży.
Rozkaz pochwalny gen, Roja brzmi:
ROZKAZ Nr. 92.
Por. i dowódca kompanji szturmowej 2 pułku Leg.
Stawarz Aleksander, jeden z tych oficerów, którzy już od pierwszych chwil organizacji pułków legjo- nowyoh w Jabłonnej wyróżniali się swą slużbistośoią i porządkiem w swyoh oddziałaoh, wybija się w ró
wnej mierze w obeonyoh walkach na pierwszorzę
dnego oficera frontowego.
Por. Stawarz Aleksander ze swą świetną kom-
Gwałt nad posłem Indowym.
Do jakiego stopnia bezczelności i głupoty dochodzą niektórzy nasi policjanci świadczy n aj
lepiej następujący wypadek. ; . Przed trzema tygodniami poseł Teofil Woj
da, członek Stronnictwa Ludowego „Piastowców", będąc w kościele na nabożeństwie w Trąbkach, gm. Szczawin Kościelny, pow. Gostyńskiego, sko
rzystał z nadarzającej się sposobności i upro
szony przez zgromadzonych chciał w miejscowej szkole złożyć swe sprawozdanie poselskie. . Lecz ledwie tylko rozpoczął przemawiać, zjawił się kapral policji państwowej Miller w tow arzyst
wie drugiego policjanta i zażądał od posła Woj
dy przedstawienia mu na piśmie, że ma on od komisarza rządowego zezwolenie na piśmie na urządzenie zebrania-.
Nic nie pomogły tłomaczenia p. Wojdy, że on jako poseł takiego zezwolenia nie potrzebuje, nic nie pomogło okazanie legitymacji poselskiej, pan kapral precz żądał okazania na piśmie poz
wolenia, grożąc protokołem i rozpędzeniem ze
brania siłą zbrojną. W końcu zapytał w jakim duchu będzie poseł Wojda przemawiał, w „naro
dowym*, czy „ludowym11, bo jeżeli w narodo
w y m " ,
to on kapral Miller na zebranie pozwoli, jeżeli zaś w duchu „ludowym", to on na zebra
nie nie pozwala. Po tych słowach zapanowało pomiędzy zgromadzonymi ludźmi takie straszne oburzenie, że gdyby nie powaga i rozum posła Wojdy, który wezwał ludzi do spokoju, polic
janci żywi z całej awantury byliby nie wyszli.
Zapytujemy pana Ministra Spraw W ewnętrz
nych Stanisława Wojciechowskiego, którego uwa-
K L E M E N S J U N O S Z A . * 1).
Młynarz z Zarudzia.
W lesistej okolicy, obfitująoej w łąki, bagna i wody, leży wioska Zarudzie. Rzeczka wije się poza szeregiem chat nizkicb, i po łagodnym spadku tocząc swe wody, ginie w ogromnym stawie, zaroś
niętym po brzegach trzciną i sitowiem.
Rzeczka zowie się „Ruda", gdyż w pewnych porach roku woda w niej przybiera barwę rdzawo- zrudziałą, i ma smak metaliczny, żelazny. Widocz
nie przypuszczano tu obecność rudy żelaznej, gdy rzeczkę mianem „Rudy" ochrzczono. Wieś nazwa
no Zarudziem, a w okolioy było: ze trzy Rudki, i Wólki: rudzka, zarudzka, rudawa, rudna, i ktoby tam spamiętał!?
Okolica, ta, odległa od linji dróg żelaznych, od świata odcięta, zapadła, miała jakiś smętny,1 melan- oholiozny oharakter. Szum lasów , usposabiał do du mań, a szare mgły, wiokąoe się nad moozarami, błędne ogniki, migocące nocami, fantazja ludu ubie
rała w kształty duchów, wiedźm i upiorów... Lud był przesądny, zabobonny, ciemny, ale praoowity—
i życie jego upływało spokojnie, cioho, jak woda rzeczki Rudej, bez gwałtownych wstrząśnięć, bez szumu.
Po nad brzegiem stawu ciągnęła się dróżka, z kolejami wyrżniętemi głęboko w wilgotnym gru n cie, z wybojami, w które zapadały się koła chłop
skich wózków. Ta drożyna, okrążająo staw, do
chodziła do wysokiej grobelki, utrzym ującej w k a r
bach posłuszeństwa wodę, której kazano młyńskie koła obracać. Wlokły się tędy ze wsi wozy ze zbożem, a powracały z mąką, a młyn turkotał oią- gle, gdyż w prorhieniu kilkumilowym nie miał współzawodnika.
Niegdyś, przez długie lata, kiedy jeszoze młyn do dworu należał, mieszkał tu stary młynarz W a
lenty z córką jedynaczką, śliozną dziewczyną. Pocz
ciwy ozłowiek był, nie oszukał nigdy nikogo, sza
nowali go ludzie, i byłby zapewne do samej śmieroi nie porzucił młyna, ale nieszczęście się stało...
. Piękna Kasia jakoś późno wieczorem poszła stawidło zasunąć. N ikt nie wie, jakim sposobem, boć przecie robiła to nieraz, ale ozy jej się w gło
wie zakręciło, czy noga pośliznęła, dość, że padła biedaozka pod koła i śmierć przedwczesną znalazła.
Poohował ją W alenty uozciwie, oiężko nad stratą swoją zapłakał, a potym do dziedzica poszedł, pokłonił mu się nizko, dzierżawy się wyrzekł, i je dnego rauka powędrował w świat nie wiadomo dokąd.
Podobno ludzie, co z Zarudzia na odpust cho
dzili, widzieli go w Częstochowie i opowiadali, że się jeszcze bardziej postarzał, że mu duża broda urosła, i że ofiarował się pieszo, o kiju żebraczym, aż do Ziemi świętej wędrować. Tyle o nim wie
dziano w Zarudziu.
Dla aferzystów dzierżawa młyna była bardzo ponętną, to też gdy W alenty w świat poszedł, przed dworem aż się roiło od interesantów. Poprzyjeż- dżali młynarze z dalszych okolic żydkowie z mia
steczek, targowali, krzyozeli, podkupywali jeden drugiego.
Dziedzic mająo tyle ofert, o ozas do nam ysłu poprosił. Tymczasem, gdy ’się już wszyscy rozje- ohali, aby po niejakim czasie powróoió i dalej ukła
dy prowadzić, zjawił się jakiś człeozyna obcy, b a r
dzo pokorny, cichy, zbiedzony widooznie długą po
dróżą, i po rozmowie z dziedzioem wziął młyn w kilkoletnią dzierżawę.
Podobno dał ofertę najwyższą, za trzy lata z góry zapłacił, a przytym umiał przemówić do serca dziedzica. Opowiadał, że rodzinę ma bardzo liczną, że z Prus pochodzi, lecz tam musiał sprze
dać mizerny kawałek gruntu,' gdzie wyżywić się nie mógł. Przyszedł więc tu, aby przytułek jaki zna
leźć i spokojnie na kawałek chieba pracować.
Podpisawszy kontrakt, udał się do opuszczo
nego młyna, który przedtym dokładnie zbadał-! obej
rzał, i tam rozłożył się na nocleg.
Raniutko, ledwie się widno zrobiło, wstał, za
palił fajkę i, stanąwszy na moście, przypatryw ał się okolioy. P unkt obserwacyjny miał bardzo dobry, gdyż młyn znajdował się w samym środku dość obszernej kotliny, lasami otooznej dokoła.
Szwab patrzył długo, długo; na wygolonej jego twarzy z żółtemi faworytami, malował się wyraz chciwości, nozdrza rozdymały się... a ,w oozaoh mi
gał blask fosforyczny.
Oskoma go brała — i nie dziw. Przed oozyma
jego ciągnęły się pola szerokie, pokryte nieoo pło-
wiejąoym już żytem, zwartemi ścianami pszenicy,
wąsatym jęczmieniem, owsom kiśoiastyro, a pomiędzy
temi pólkami, pooiętemi jak szachownica w kawał-
JNś 38
żaltómy zawsze za człowieka zacnego, kiedy na
reszcie położy kres przyjmowaniu do policji ła powników, których pełno tani się napchało i bał
wanów w rodzaju kaprala Millera, który przez swoją głupotę mógł doprowadzić do rozlewu krwi.
Dodać jeszcze musimy, że znaczną część winy za to, co zaszło, ponosi naczelnik policji powiatu Gostyńskiego, który nie pierwszy to raz pozwala na gwałty ze strony swych podwład
nych. O owym panu naczelniku, wróble na da
chu świergocą, że tańczy tak, jak mu obszarni
cy grają.
Niedołęstwo urzędów.
Czytając codzienne pisma, spotykamy ciągle zarzuty skierowane przeciwko różnym urzędom.
Oburzona do ostatniego ludność żąda usunięcia próżniaków, lub niedołęgów, a nieraz nawet ło
trów z zajmowanych stanowisk. Niema prawie dnia, żeby się nie ujawniły fakty, świad
czące o bardzo wielu brakach naszej machiny państwowej.
Bardzo często słyszymy naprzykład, że we wszystkich urzędach jest zadużo pracowników, tak, że niejeden z nich nie wie na prawdę, co ma robić. Zdawałoby się, że, jeżeli tam, gdzieby wystarczyło dwuch ludzi, siedzi sześciu, to wszel
kie sprawy powinny być załatwiane bardzo szybko. Dzieje się jednak inaczej. Nasi urzęd
nicy uważają, że jeżeli interesant czeka na za
łatwienie godzinę, to wyświadczyli mu ogromną grzeczność. Jeszcze gorzej jest z prośbami pi
śmiennemu Tu dopiero wykazuje się w całej pełni „szybkość i punktualnośćc urzędów.
Chcę tu przytoczyć parę przykładów z dzia
łalności władz w Warszawie i na prowincji, a czytelnicy niech sami ocenią, na jaką nazwę zasługują zwierzchnicy poszczególnych urzędni
ków i tak:
1) Gospodarze kol. Dębiny w p. Lubartow
skim postanowili założyć sklep spółkowy. Ze
brali trochę kapitału, spisali odpowiedni proto
kół, załączyli prawem przepisaną ilość egzempla
rzy statutu i wraz z prośbą opatrzoną stempla
mi, odesłali do komisariatu powiatowego celem zatwierdzenia. Działo się to w lutym. Komi- sarjat odesłał prośbę do Warszawy do minister
stwa spraw wewnętrznych. Tam leżała „krótko", bo w maju jeszcze odpowiedzi na nię nie było.
2) Znalazła się pod Płockiem gromadka rzutkich ludzi. Postanowili założyć spółkowy młyn. Zebrali pieniądze, kupili motor (młyn miał być parowy) i... zaczęli szukać odpowie
dniego miejsca na pobudowanie. Najlepiej na
dawał się na ten cel folwarczek rządowy Raróg, położony przy szosie. (Kolej dotychczas do Płocka nie dochodzi). Napisali więc prośbę o wydzier
ki, zieleniły się garbate zagony kartofli. Na tyoh pożądliwy wzrok niemoa spoczywał najdłużej...
A łąki!! jakby stworzone dla holenderskich krów, nizkie a dające trawę obfitą, soozystą. A las!! Och las! Jakież to kapitały drzemią w tyoh sosnaoh ozarnych, zadumanych, wiecznie szumiąoych, w tych dębaoh wiekowyoh, które zdają się żebrać o topór kultury.
Szwab patrzył długo, bardzo długo; potym w y
dobył z podróżnej torby kawał czarnego ohleba, słoniny, trochę wódki, a posiliwszy się, zamknął młyn na kłódkę i przewiesiwszy torbę przez ramię, udał się gośoińoem ku miastu.
Po kilku dniaoh powróoił, a za nim nadjeohała fura żydowska, na której, wśród stosu jaskrawyoh pierzyn i poduszek, siedziała wysoka, jasnowłosa kobieta z małym dzieckiem u piersi, trzy dziewczy
ny podlotki i oztereoh chłopców.
Cała rodzina rozgospodarowała się zaraz we młynie, kobieta zakrzątnęłą się koło komina, dziew- ozeta pobiegły do ogrodu kartofle podbierać, chłop
c y z a ś sporządzili sobie wędki i ryby łowió zaozęli.
Przyjechało kilka furmanek ze zbożem. Szwab żwawo podniósł stawidła i młyn zaturkotał, głusząc oboy szwargot, rozlegająoy się w izbie.
Musimy zapoznać się bliżej z szanownym pa
nem młynarzem. Był to człowiek czterdziestu lat najwyżej, średniego wzrostu, jak się już powiedziało, zabiedzony, wyohudły, o wązkioh, zaciśniętych war gach, rysach twarzy ostrych i oozaoh przenikliwych a sprytny oh.
(Dalszy ciąg nastąpi).
______ G A Z E T A L U D O W A _____
żawienie odpowiedniej parceli i jeden z nich w marcu wybrał się z prośbą do Warszawy.
Zwrócił się z tą prośbą do ministerstwa rolnictwa i dóbr państwowych. Prośbę przyjęto i przyobiecano załatwić wkrótce. (Wiosna naj
lepiej się nadaje do rozpoczęcia budowli). i Zadowolony powrócił do domu. Czekają cierpliwie tydzień, dwa... miesiąc... drugi... trze
ci, aż pod koniec czwartego otrzymują zawiado
mienie tej mniej więcej treści:
„Ponieważ folwark Raróg jest przeznaczo
ny na parcelację jeszcze w tym roku, przeto prośba nasza o wydzierżawienie zostaje odrzuco
na, ale może pan nabyć odpowiednią parcelę na własność. W sprawie kupna parceli należy zgło
sić się do komisarza ziemskiego w Płocku, któ
ry ma już odpowiednie instrukcje".
Uszczęśliwieni udziałowcy posyłają jednego z pośród siebie do komisarza ziemskiego.
Jakież jednak zdziwienie ogarnęło wszyst
kich, kiedy się dowiedzieli, że p. komisarz żad
nych wskazówek w sprawie fol. Raroga nie po
siada.
I tu zaczyna się nieszczęście.
Bo zważcież sami kochani czytelnicy. Urząd główny wysyła z Warszawy do Płocka zawia
domienie mniejwięcej koło 20 lipca, tymczasem jest po 10 sierpnia, a komisarz ziemski w Pło
cku twierdzi, że tego zawiadomienia nie otrzy
mał.
Są więc trzy możliwości: albo zawiadomie
nie z Warszawy nie zostało wysłane, 2) zostało wysłane, lecz z powodu znacznej odległości do Płocka jeszcze nie doszło (jedzie się statkiem 6 godzin), 3) zawiadomienie zastało wysłane i doszło do miejsca przeznaczenia, lecz p. korni sarz nie miał czasu na pilne odczytanie wszyst kich poleceń wyższej władzy, boć nie przepusz
czamy, aby p. komisarz popełnił kłamstwo, mó
wiąc przedstawicielowi spółki, że żadnych pole ceń w sprawne Raroga nie otrzymał.
Tyle na dzisiaj. W numerze następnym po
dam dalsze przykłady.
A. Kobus.
W celu nabycia wyborowych DRZEWEK OW OCO
WYCH, NASION. NARZĘDZI OGRODNICZYCH radzi
my zwrócić się do najstarszych i największych Z a k ł a d ó w O g r o d n ic z y c h C. U L R IC H ,' istniejących od roku 1805 w Warszawie przy ul. Ceglanej 11.
Nie wyprze się nigdy swej drogiej macierzy.
O, próżne nadzieje zaborcza hakato, By Śląska synowie głos dali za tobą;
Tam każdy z krw i — kości jest przecie [Sarmatą — Dla wroga nie może kramarzyć on sobą;
Nie może się wyprzeć swej drogiej
[macierzy — Nie może zaprzeczyć w co silnie on wierzy!
Lud śląski od wieków trzymany w niewoli, Tern bardziej jest wierny, bo poznał on wroga I odczuł głęboko jak bardzo to boli — W e wrogim języku słać modły do Boga, I tłumić w swej piersi potęgę pacierzy, Tych polskich, co piorun niebieski w nich
[leży!..
W ięc dzisiaj, gdy Polska w potęgę swą rośnie I mieczem granice zakreśla Wokoło —
Brać śląska, rodzona, spogląda radośnie I kłoni przed Polską synowskie swe czoło, A Niemcom kajdany przed oczy wprost
[rzuci — To ich jest własnością, niech do nich powróci.
Lud śląski
Wswej duszy układa orędzie I sercem przysięga tak silnie — na Boga, Że tylko za Polską głosować on będzie I bogactw swej ziemi nie odda dla wroga;
Nie odda, nie odda! — bo w Polskę on wierzy Nie wyprze się nigdy swej drogiej macierzy.
L u d w i k Ź u r a w ic z
30-go czerwca, 1919 roku New-York, Ameryka,
3
W sprawie pisarzy gminnych.
Od p. Bartłomieja Laskowskiego, pisarza gminy San- cygniów, otrzymaliśmy poniższy list z prośbą o wydrukowa
nie. Uważamy, że każdą sprawę należy rozpatrzeć wszech
stronnie i sprawiedliwie. Sprawa zaś pisarzy gminnych jest sprawą wielkiej doniosłości, bo cała gospodarka gminna jeszcze długo w większości gmin na ich barkach będzie spo
czywała. Dlatego, chociaż nie możemy zgodzić się z tym.
co p. Laskowski pisze o nauczycielach, jednak list ten dru
kujemy, gdyż uważamy go za ważny przyczynek do wy
świetlenia tej sprawy.
Redakcja.
, Przeczytawszy w numerze 25 „Wyzwolenia*
artykuł „Z powodu zjazdu pisarzów gminnych", podpisany inicjałami M. M. i tchnący wyraźną ten
dencją zlekceważenia sobie zjazdu i jego uchwal i przedstawienia w oipinji publicznej pisarzy gminnych, jako „banitów moralnych" i wcigóle lu
dzi, wyrzuconych poza nawias życia społecznego, uważam za swój obowiązek zaprotestować przeciw insynuacjom, rzucanym przez autora tego artykułu na cały ogół pisarzy gminnych.
Cały artykuł p. M. M, jest pełny wyrafino
wanej ironji i cynizmu. Włdocznem jest, że autor absolutnie nie ma pojęcia o stosunkach w gminie, oraz o warunkach, w jakich zmuszony jest prowa
dzić swoją wegetację pisarz gminy z tytułu swego stanowiska. Jeżeli zatem autor pragnie zabierać głos i na przyszłość w podobnych sprawach i in
formować o> nich nasz lud za pośrednictwem jego organu „Wyzwolenia", to byłoby nader pożąidal- nem, nawet dla powagi pisma, by postarał się ze
tknąć bezpośrednio ze stosunkami w gminie, obej
mując choć na jeden rok posadę pisarza' gminy, ale nie w Brudnie, Czystem, Wawrze i t, p. inteli
gentnych gminach, ale w gminach zaściankowych, naprzykład w Pińczowskiem. Wtedy autor pioru
nem zmieni swój pogląd, chociaż idę o zakład, że roku na tej posadzie nie wytrzyma. Mówiąc krótko, posada pisarza gminnego — to piekło na tym świę
cie, a chyba już piekło ula tamtym świeoie bezwa
runkowo jest znośniejsze. Stanowisko pisarza gmin
nego charakterystycznem jest i z tego względu, że nikomu nie było i nie jest na rękę. Byli rośjaftie—
traktowali ź'e, byli okupanci— jeszcze gorzej, teraz swój uważają go za swego rodzaju „zło koniecz
ne", o usunięciu którego jednak nikt poważnie nie myśli, co w rezultacie mówi nie tyle na niekorzyść krytykowanych, ile na niekorzyść samych kryty
ków, traktujących rzecz powierzchownie, bez-nale
żytego jej wysondowania i pogłębienia. Autor arty
kułu dowodzi, że pisarze gmin naogół w kraju na
szym mieli opiinję ludzi nie idących ze społeczeń
stwem, ale przeciw n:emu,
Na to odpowiedzieć mogę tylko tyle, że pisa
rze nie byli przodownikami, ale stale szli, i idą za inteligencją przodującą i każdy odruch wolnościo
wy w społeczeństwie zawsze wywoływał w nich szczery i wyraźny oddźwięk.
Dalej autor artykułu stawia jakby za wzór pisarzom gminnym dotychczasową kulturalno- oświatową działalność nauczycielstwa ludowego, ale przemilcza o tej ich nadmiernej i uciążliwej pracy, którą zazwyczaj zaczynali w końcu Estopadńj naturalnie z pauzami zawsze kilkotygodniowemi z powodu świąt wielorakich, galówek, imienin, in
spektorów i t, d. i kończyli w końcu lutego— sumą sumarum pracowali oni aż 31/3 miesiąca rocznie, wówczas kiedy pisarze gmin pracowali bez wy
tchnienia często po całych dniach i nocach.
Broń Boże, aby nadał tak pełnili swoje obo
wiązki nauczyciele ludowi, jak to było dawniej, gdyż Ojczyzna nigdyby się nie pozbyła analfabe
tów, O zachowaniu się nauczycielstwa ludowego w okresie wyborów bardzo dużo moglibyśmy po
wiedzieć. /
Autor artykułu zbytecznie .. zaoóżno apeluje do pisarzy gmin, aby się oddali obywatelskiej służ
bie w gminie, bo pisarze pracowali i pracować bę
dą zawsze dla społeczeństwa, żądają tylko natych
miastowego uregulowania bytu materjalr.ego i eme
rytury na starość, oraz przestania szczucia i pod
judzania ludu przeciwko nim w p:smach i na Zjaz
dach, w przeciwnym bowiem razie n:e może być poważnie traktowane ich dążenie do zbliżenia się w charakterze członków czynnych do P. S. L,
Prosząc jeszcze raz o łaskawe umieszczenie w1 „Gazecie Ludowej" niirJiejszego wyjaśnienia, ce
lem zaznajomienia społeczeństwa, pozostaję z sza
cunkiem
Bartłomiej Laskowski,
piarz gminy w Sancygniowie,
Pamiętajcie o wojsku i skarbie polskimi
4
L I S T Y .
KOSZYCE W PIŃCZOWSKIEM.
Szu owna Redakcjol Bardżo młe to cieszy, gdy czytam w Gaze
cie, Że posłowie uchwalają w Sejmie dobre pra
wa. Jestem już W podeszłym wieku, a myślę, że Się jeszcze doczekam, tego, że w Polsce będzie dob rze. Ale zdaje mi się, że za mato mamy W kraju pracy, bo patrzmy.
Za austryjackich rządów w naszej mieści nie był prawie co dom urzędnik.
Komisarzów od mięsa, wieprzowiny kiełbasy, kiszki bez liku, każdy dział miał swoich klerowni kÓW firtartSików. Co rzeka, to granica; mało było fitiansików, to najmowali cywilnych. Jak kobieta przyszła co kuple za ostatni grosz z innego po
wiatu, to ją łapali i odbierali, a jak szmukierzy Wywozili workami, to nie widzieli.
A co różnych plac—krajs — żandarm — ko
mendantów; to Wszystko hulało, wszystkiego miało poddostatklem, a żołnierze — chłopi głodowali w okopach.
Dziś mamy rządy polskie, lecz niestety ma
ło Się różnią ód austryjackich. Granice znieśli, ale łlnansiki są; spacerują, pensje biorą, nie Wiem co robią. Bo po cukier trzeba jechać do W ar
szawy, zapłacić za cukier, zapłacić za podróż J00 rubli i Więcej. Albo znowu przeznaczą cu tłer O kilka mil, miejscowi muszą sobie achać poń, porachują to samo za podróż, a wie- e cukru skradną. bo na karty niema, ale potajem nie można dostać, ile zechcesz.
Zkąd to przekupnie go biorą, nikt ich o to nie pyta. Komitet zbożowy też musi jechać do
f mwiatu do Pińczowa po zboże i płacić drogo urmankl, a pod miastem jest Spichlerz ze zbo
żem. W młynie nie wiadomo co z mąką robią, bo żydy mają bardzo ładne chały, że i przed wol
ną takich nie mieli, a w komitecie jeszcze dobrej mąki nie było. Nie dziwota, źe rząd wpada W dłu
gi przy takiej gospodarce.
Ale cóż, rządzą przeważnie dziedzice, co przed wojną dobrami swojemi nie umieli rządzić, jeno się żyda radzili.
/. Cebulka.
_______ G A Z E T A L U P O W A
Wiadomości telegraficzna.
Z FRONTÓW BOJOWYCH.
Front litewsko-białoruski. Na tronćie li
tewsko białoruskim wojska nasze w dalszym ciągu walczą Z bolszewikami z ógromiietn powo
dzeniem, Bolszewicy' rozbici w bezładnie Ucie
kają tak, że trudno za nimi nadążyć.
W ucieczce rzucają wszystko, có tylko mo
że im przeszkadzać. Wsie i miasta przechodzą w ręce polskie po kilkugodzinnych walkach.
Między inneml zostało zdobyte miasto i forteca Bobrujsk. Jest ważny punkt wojskowy. Bobrujsk został zdobyty przy pomocy tanków. (Tanki są to samochody używane w obecnej wojnie prze
ciwko Niemcom przez wojska koalicyjne. Sa
mochód taki nie żna żadnych przeszkód. Tanki zostały do n as' sprowadzone z Francji przez armję generała Hallera.
Front galicyjsko-wołyński i poleski.
P o ło żenie bez zmian. Panuje względny spokój.
POWSTANIE NA GÓRNYM ŚLĄSKU. - Powstanie na Górnym Śląsku wzmaga się, po
mimo, że wojska niemieckie mają przewagę.
Walki toczą się w wielu okolicach, przyczem różne miejscowości przechodzą Z rąk do rąk.
Niemcy dopuszczają się strasznych zbrodni. Zol nierze wyciągają mieszkańców z łóżek i rozstrze liwują.
W Paprockiej Hucie puścili Niemcy przez wieś pancerny samochód, który strzelał z kara
blnów maszynowych do kobiet i dzieci. W Sza- belni Niemcy aresztują na ulicach wszystkich Polaków, którzy nie posiadają przepustek. Wieiu z aresztowanych rozstrzelano. Między innemt robotnika, nazwiskiem Gracza, pobito w nleiudz ki sposób kolbami, poczem rozstrzelano go pod własnym domem. Rozstrzelano również całą ro
dzinę Nowaka. Równie wstrząsające wiadomo
ści nadchodzą z Mysłowic, gdzie rozstrzelano Annę Lorenz. Egzekucji dokonano w kopalni.
Wykonano również wyrok śmierci na Julji Mądrej.
W niektórych miejscowościach powstańcy wskutek braku broni, używają w walce kos, cepów i sierpów. I tak przy pomocy kos w je dnej z miejscowości zdobyła patrjotyczna l u dność karabiny maszynowe, a nawet baterje armat Grencszucu.
W pow. Pszczyńskim i Rybnickim wre oży
wiona walka partyzancka. Pojedyńcze miejsco
wości przechodzą z rąk do rąk. Szczególnie zacięte walki rozgrywają się na pograniczu pow.
Pszczyńskiego i Śląska Cieszyńskiego.
WYSADZENIE W POWIETRZE KOSZAR.
W Bytomiu powstańcy wysadzili nowe koszary.
Rozległy się jedna po drugiej dwie detonacje, które słyszano na dużej przestrzeni. Mnóstwo rannych i zabitych, bo koszary były pełne żoł nierzy Grenszucu.
PATROLE NIEMIECKIE PRZEKROCZYŁY GRANICĘ. Dnia 26 sierpnia nad ranem prze
kroczył silny patrol niemiecki granicę polską i za
strzelił na tervtorjum polskiem jednego uchodź
cę z Górnego Śląska i zabrał kilkudziesięciu lu
dzi do niewoli, za to oddział powstańców wyko
nał przeciwatak na Niemców, przyczem wywią
zała się silna strzelanina. W toku akcji posłu
giwano się po obu stronach granatam i ręcznemi i karabinami maszynowemu Górnoślązakom uda
ło -się odeprzeć Niemców i posunęli się w pości
gu za nimi w kierunku Godowa.
STREJK ZNÓW WYBUCHŁ. Strejk w y
buchł na oałym Górnym Śląsku, robotnicy bez
względnie doniagąją się wycofania Grencszucu.
KOMISJA KOALICYJNA BADA. W Zabrzu komisja koalicyjna prowadziła narady z przed
stawicielami wszystkich partji polskich i nie
mieckich, by ustalić przyczyny rozruchów. Strej- kujący również wypowiedzieli swoje skargi.
Komisja, której dodano 2 tłumaczy udała się w towarzystwie landrata i naczelnika policji z Zabrza do Lipin, gdzie również zaproszono na narady przedstawicieli wszystkich partji. Z Li pin komisja pojechała dó Huty „Goduli" i do kopalni „Śląsk", a następnie na nocleg do zam
ku w Neudecku.
Hersinga z a stę p o w a ł w podróży sekretarz zw ią zk ó w za w o d o w y ch B risz ze Z ab rza.
KOALICJA ZAJMIE GÓRNY ŚLĄSK. Mar
szałek Fosz, według polecenia R dy Najwyż szej koalicji, przygotowuje wysłanie na Górny DŁUTÓW POD PABIANICAMI.
Serdeczne podziękowanie zasyłam w szyst
kim „Piastowcom", a zwłaszcza posłowi Dąbskie- mu za jego pracę i trud przy przeprowadzeniu reformy rolnej. Muszę też przesłać wyrazy po
dziękowania dla kochanego Pana Redaktora za obronę i poparcie reformy rolnej w „Gazecie Ludowej". Teraz jednak trzeba, aby ta poży
teczna reforma została wykonana należycie. I tu dużo jeszcze pracy ponieść muszą nasi posłowie.
A trudności będą wielkie, bo obszarnicy i cała zgraja ich popleczników nie ustąpią łatwo. Ba, nawet wśród duchowieństwa je st takich wielu, co popierają obszarników. Ale przecież i nas chłopów gromada. Łączmy się więc, organizuj
my w Stronnictwie „Piastowców", wszelkie na
dużycia i przestępstwa wyświetlajmy, to praca nad budową Ojczyzny pójdzie naszym posłom lżej i szybciej. Powoli usuniemy z urzędów lu
dzi nieodpowiednich, a do pracy staną ludzie uczciwi, godni zaufania i poparcia. Tylko pra- pracować, pracować i jeszcze raz pracować.
Wojciech Kociołek.
Z PRZESIADŁOWA P. BRZEZIŃSKI.
Proszę Szanowną Redakcję o przysłanie mi
„Gazety Ludowej", i o nadesłanie mi ceny „Ga
zety" do końca roku. Do tej pory czytałem „Ga
zetę Świąteczną*1, ałe teraz ją rzuciłem, bo ona dużo fałszu pisze. „Gazetę Ludową1' dopiero raz jeden widziałem, ale mi się ogromnie udała.
Franciszek Mielczarek.
Listów takich otrzymujemy bardzo wiele. Je
den z nich drukujemy, aby każdy mógł ocenić eikodliw ą robotę „Gazety Ś w iątecznej. Redakcja.
Żądajcie koniecznie od wszystkich rozno- sicieli i sprzedawców gazet, craz na dwor
cach kolejowych, by trzymano również do sprzedaży i „Gazetę Ludową*.
... ... ... M M ....;
Śląsk korpusu okupacyjnego, złożonego a wojsk koalicyjnych o sile około 20 tysięcy ludzi i 8 tysięcy koni,
POGŁOSKA O PIERWSZYCH ODDZIA
ŁACH wojsk koalicyjnych na g . Ś ląs
ku . Rozeszła się wiadomość, źe już w cza
sie najbliższym przybędą pierwsze oddalały wojsk koalicji, przeznaczocżone do zajęcia Gór
nego Śląska. — Mają to być zatajone oddziały armji gen, Hallera, pod komendą oficerów fran
cuskich.
PUŁK AMERYKAŃSKI OTRZYMAŁ ROZ
KAZ WYMARSZU NA GÓRNY ŚLĄSK. Z Ko
blencji dofioszą, iż 8 pułk piechoty amerykań
skiej otrzymał rozkaz natychmiastowego wy
marszu na Górny Śląsk w celu pełnienia służby policyjnej.
CZESI PRZEJMUJĄ WŁADZĘ NAT) RUSIĄ KARPACKĄ. Z Koszyc donoszą, że w dniu 21 b. m. nastąpiło w Użoku uroczyste przekazanie władzy nad Rusią Karpacką ze strony Koalicji w ręce czeskiego gubernatora Breyhy, któ
ry Zapewnił, że fzą«i czeski poprze swobodny rozwój kulturalny Rusinów karpackich.
CZESI PRZERWALI POŁĄCZENIE POL
SKI Z ZACHODEM. W nocy z dnia 28 na 29 sierpnia Czest przerwali połączenie telefoniczne i telegraficzne Polski z zagranicą. Uniemożliwili również ruch kolejowy. Pociąg dyplomatyczny, idący z Warszawy, w stał W Boguminie W dniu 29 sierpnia o godz. 9 rano zatrzymany i sprowa
dzony na boczny tor, gdzie go otoczono Woj
skiem, dopiero po południu puszczono pociąg w dalszą drogę. Nadużycia dopuściły się zarówno władze wojskowe jak i cywilne czeskie.
SPRAWA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Z A Ł A T W I O N A . Wobec nadejścia na Śląsk Cieszyński wiadomości, że rozstrzygnięcie konferencji pokojowej w sprawie Śląska Cie
szyńskiego jest dla Polaków naogói korzystne, mianowicie, źe Polsce przypada okręg bielski l cieszyński z miastem Cieszynem bez plebis
cytu, a w powiecie frysztackim (Karwińskie za-:
glebie węglowe) ma być przeprowadzony plebi
scyt, Czesi urządzają gwałtownemi Środkami ko
medię oburzenia ludności przy pomocy wojska czeskiego.
KTO RZĄDZI NA UKRAINIE. 1. Bolsze
wicy posiadają w swej władzy gubernje: ki
jowską, czernihowską, części połtawsk i ej, wo
łyńskiej i ekaterynosławskiej.
2. Denikin zajął gubernje charkowską, chersońską, część połtawskiej z Połtawą, Krym i część ekaterynosławskiej.
3. Petlura (t. j. Ukraińcy) rządzi na Po
dolu i Wołyniu ze stolicą w Winnicy.
4. Pomiędzy temi trzema „państwami*
rządzą w poszczególnych miejscowościach ban
dy pod wodzą „samodzielnych" atamanów.
POGROMY ŻYDOWSKIE NA UKRAINIE.
Przybyły z Kijowa działacz żydowski, adw. Gold- sztein wygłosił w Warszawie dla żydów odczyt o pogromach na Ukrainie, stwierdzając źe do końca maja Ukraińcy wyrżnęli około 40 tysięcy Ży
dów, a obecnie liczba zamordowanych przez nich Żydów dochodzi już do 80 tysięcy. Dziesiątki tysięcy Żydówek gwałcono. W niektórych miastach nie pozostawiono ant jednego mężczyzny — Żyda.
Liczba rannych i kalek — Żydów wskutek po
gromów przekracza 100 tysięcy. Setki Żydów zwar- jowało z tego powodu. Pogromy takie urządzono W 64 miastach.
ESTONJA ŁOTWA. LITWA, UKRAINA PRZECIWKO DENIKINOWI. Przedstawiciele urzędowi republiki Estonji, Łotwy, Litwy i Ukrainy rozesłali członkom parlamentu angielskiego na
stępujące oświadczenie: ,
„Poczuwamy się do obowiązku zwrócić waszą uwagę na ten fakt, że Denikin urzeczywistniając swój program, prócz zwalczania bolszewików, stanowczo zechce zniszczyć niezależne państwa, które dawniej wchodziły w skład Rosji, Oświad
czamy, że w krajach zajętych przez Denikin®
i innych generałów, nie są wprowadzane progra
my demokratyczne". t
REWOLUCJA ŻOŁNIERSKA W CHOR- WACJI. W Chorwacji wybuchła krwawa rewo
lucja. Poseł włościański Radik został zamordo-' wany, dyscyplina w armji rozluźnia się, żołnierze porzucają posterunki, zdzierają oficerom od
znaki. |
W szystkie lin je k o le jo w e
t telegraficzne |
przerw ane, 1
AS 86 G A Z E T A L U D O W A 5
»
W wielu miastach żołnierze chorwaccy ogło
sili niezawisłą chorwacką republikę.
ZATARG ZBROJNY NIEMIECKO-AMERY
KAŃSKI W GDAŃSKU. Z Kopenhagi donoszą, że w Gdańsku zaszło rtarcie zbrojne pomiędzy marynarzami amerykańskimi i niemieckimi. Są ranni.
SPRAWA ODSZKODOWAŃ. Rząd niemiecki zaproponował konferencji pokojowej przedłożenie jej wszystkich będących w jego posiadaniu do
kumentów, tyczących się szkód wyrządzonych w krajach, które przechodziły najazd niemiecki.
Komisja odszkodowań propozycję tę przyjęła.
Niemcy dostarczą wszelkich danych, lecz nie zostaną dopuszczeni do rozpraw nad wysokością odszkodowań, jakie będą musiały zapłacić. J e den z paragratów trak tatu pokojowego przewi
duje bowiem, że Niemcy będą upoważnione do złożenia swych spostrzeżeń, nie będą jednak mogły w żadnym razie wpływać na decyzje co do odszkodowań.
MARZENIE BYŁEGO MONARCHY AUSTRO- WĘGIERSKIEGO K A R O L A . Były cesarz Ka
rol wysłał do arcyksięcia Józefa list, w któ
rym zaznacza, że on jest wciąż jeszcze prawo
witym królem węgierskim. Do czasu więc swe- gQ powrotu nadaje mu zwierzchnictwo nad Wę
grami.
WYPĘDZENIE BOLSZEWIKÓW Z ODESY.
Z Londynu donoszą, że Denikin wypędził z Ode- sy bolszewików.
NIEBEZPIECZEŃSTWO „ŻÓŁTE". Na po
siedzeniu amerykańskiej komisji do spraw za
granicznych w Nowym-jor ku p. Millars oświad czył: Na Dalekim Wschodzie sprawy składają się tak, iż możliwość wojny pomiędzy St. Zje
dnoczonymi a Japonją je st groźnie bliską. Być może, że mogłoby temu zapobiedz ogłoszenie ta j
nych umów Anglji i Francji z Japonją.
Z W ARSZAW Y.
ARESZTOWANIE PODPUŁKOWNIKA SZTA
BOWEGO. W Warszawie został zaaresztowany podpułkownik sztabu Domański. Rewizja w je go papierach wykazała, że był on wspólnikiem wrogów Polski, którzy organizowali front prze
ciwko Polsce z Czechów, Ukraińców i Moskali.
DO PARCELACJI MAJĄTKÓ W PAŃSTWO
WYCH PRZYSTĄPIONO. Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych, w celu zaspokojenia po
trzeb ludności, która ziemi nie posiada lub jej posiada mało, a ma kwalifikacje do prowadzenia samodzielnie gospodarstwa rolnego, przystąpiło do parcelacji niektórych majątków państwowych Do rozparcelowania w przeciągu bieżącej jesieni przeznaczono około 130 tysięcy morgów ziemi.
Rozpoczęcie prac przygotowawczych i w y konanie parcelacji powierzono Komisjom Ziem
skim i Zarządom Okręgowym Dóbr Państw o
wych.
PREZESEM GŁÓWNEGO URZĘDU ZIEM
SKIEGO, czyli kierownikiem całej rządowej ro
boty parcelacyjnej został mianowany "Dr. S te f czyk. Jest to doświadczony działacz społeczny z Galicji. Od szeregu lat stał on tam na czele ruchu współdzielczego. Chociaż Dr., Stefczyk do ludowców nie należy i na obecne swe stano
•wisko przez żadne ze stronnictw ludowych nie został wysunięty, mamy jednak nadzieje, że szczerze i uczciwie weźmie się do przeprowa
dzenia uchwalonej przez Sejm reformy rolnej.
k
Z K R A J U .
STRAJK W ZAGŁĘBIU SKOŃCZONY. — .rajk górników w kopalniach węgła został za- ińczony. Górnicy otrzymali żądaną podwyżkę acy, a wzamian za to zobowiązali się, że wy
zbywać będą więcej węgla. To znaczy, że chcą ibrei płaty, ale chcą dobrze pracować Przy Gadach robotników z właścicielami kopalni
•ali udział przedstawiciele rządu.
Dział dla kobiet.
POZDROWIENIE DO WARSZAWIANEK.
Pragnę i ja kobieta ze wsi podzielić się wrażeniami z kongresu ludowego.
Jakże mi miło było powitać tę naszą Matkę Warszawę i Was drogie obywatelki warszaw
skie. Jakie pamiętne mi będą chwile, gdyśmy w pochodzie szły z Wami przez Warszawę do pomnika drogiego poety naszego, Adam Mickie
wicza.
Jakieśmy przybyły, a spora nas była gro
madka a łańcuckiego, to aż serce się rwało do Was za tak serdeczne witanie, za te kwiaty któremiście nas obdarzyły. Gwarzyłyśmy pod kościołem Świętego Krzyża o tej naszej doli i niedoli, Wy o tern, jak to was moskal gnębił przez sto lat przeszło, a potem krzyżak palił i rabował te nasze polskie dobro; dzwony z ko
ściołów i z ołtarzy lichtarze, mało że cudowne
go Pana Jezusa z kościoła Świętokrzyzkiego nie zrabował. Myśmy swoje biedy Wam opowiadały, jak to pod Austrjakiem przeżywałyśmy lata nió- woli, my dzieci jednej Polski oderwane od Kró
lestwa.
Prźeżywałyśmy te chwile wspominając je, serce płakało na wspomnienie niewoli, a dusza się śmiała, że to już wszystko przeszło, że już Ojczyzna nasza wolna, a my możemy się widy
wać z rodaczkami naszenii z Królestwa.
Wysłuchawszy posłów naszych w sprawie rolnej, powróciłyśmy do domu, pełne radości i wdzięczności za gościnę Waszą.
Całem sercem życzymy Wam Obywatelki Warszawskie, zdrowia, szczęścia i wszystkiego dobrego ślicznym paniom Warszawiankom.
Galicja, W olą Dalsza, pow. Łańcucki.
Anna Jarasz owa.
ORGANIZACJA- KOBIET NA WSI.
W Woli Dolnej w pow. łańcuckim powstał ludowy związek kobiet. Do związku przystąpiło 172 kobiet. Na przewodniczącą wybrano Annę Jaroszów ą. s
Odpowiedzi Centralnego Zarządu Ludowego Związku Kobiet.
P. St. Kuraś z Wróblewa. Wysyłamy list, prosimy o rychłą odpowiedź.
P. Anna Jaroszowaz Woli Dalszej. Za pismo, 170 człon
ków i przesłane Kr. 10 dziękujemy — list wysłałyśmy.
Szczęść Boże, w pracy Waszemu Związkowi.
P. Anna Aihborowa w Jaworniku. O celu i duchu na
szej pracy doniesiemy listownie; mamy nadzieję, źe zyska
my z Was dzielną współpracowniczkę.
P. P. Biel. Prosimy o dokładny adres, gdyż pra
gniemy porozumieć się z Wami w ważnych sprawach.
Z GOSPODARSTWA.
ROLNICY W DANII.
Nie wtedy je st się naprawdę rolnikiem, gdy się posiada kilka albo kilkanaście morgów zie
mi, lecz wtedy, gdy się na posiadanej roli umie
jętnie gospodaruje. Rolnik powinien posiadać wiedzę rolmpzą, aby umiał wyciągnąć z gospo
darstw a jaknajwiększe korzyści.
U nas od dwunastu lat pracę uświadamia
jącą z zakresu rolnictwa prowadzą kółka rolni
cze, oraz szkoły i kursy rolnicze.
"Zapoznajmy się jednak, jakim i drogami kro
czyli rolnicy w Danji, którzy uchodzą za wzo
rowych rolników!
Danja kraik niewielki, trzy razy mniejszy od Królestwa Kongresowego, który zamieszkuje około trzech miljonów mieszkańców, trudniących się przeważnie. rolnictwem. Kraj ten posiada wysoko rozwinięte rolnictwo, przemysł rolny i oświatę.
Poddaństwo czyli pańszczyzna, została znie
siona jeszcze w 1788 roku.
Jednocześnie z tą chwilą, została wprowa
dzona reforma rolna, — nadanie ziemi ludowi rolnemu.
Mając rozwiązane ręce, oraz będąc posia daczami ziemi, lud duński, przystąpił do zdo
bywania oświaty, ogólnej i zawodowej.
Nadto rozpoczął się wprost żywiołowy ruch zrzeszania się rolników w stowarzyszenia współdzielcze.
Zwrócono baczną uwagę na drogi bite, ko
leje, poczty, telefony i t. p.
Wszystko to miało na celu udostępnić wpływ kultury na życie wsi duńskich.
Zrzeszenia rolnicze, doszły w Danji do naj
wyższego rozwoju.
Duńczyk, troszczy się jedynie o to, aby wy
tworzyć w gospodarstwie swojem jak najwięcej
| płodów rolnych, — zbyt źaś wytworów gospo
darstwa, oraz zakup różnych prztedmiotów, za
łatw iają stowarzyszenia.
To też poza kółkami i towarzystwami rol- niczeini, działają w Danji stów, zbytu i żaku pów towarów, stów, meljoracyjne, związki ho
dowlane, mleczarnie, zbiornie jaj, spółki mięsne, stów, kredytowe i t. d.
W Danji zwrócono szczególniejszą uwagę na hodowlę bydła. Przystąpiono do polepszenia rasy miejscowej, umiejętnego żywienia i utrzy
mania.
Mleko spienięża się tam tylko za pośred
nictwem stów, mleczarskich.
Dzięki temu, podniosła się znacznie mlecz
ność krów. Krowy tam dają 8500—4500 kwart mleka rocznie, a więc 2—3 razy tyle co u nas. W y
pada nadmienić, iż pierwsza mleczarnia powstała tu w 1882 r. Dziś kraj ten posiada zgórą dwa tysiące mleczarni spółkowych, do których od
stawia mleko 86 procent gospodarzy, czyli 86 na 100, a więc prawie wszyscy.
Mleczarnie te łączą się w Związki, które dostarczają masło na rynki miejscowe i zagra
niczne. Dzięki rozwojowi mleczarstwa, rozwi
nęła się hodowla krów, sprzedaż których usku
teczniona bywa za pośrednictwem spółek. W ro
ku 1911 Danja posiadała 27 wielkich rzeźni spółkowych. Zwrócono uwagę i na hodowlę dro
biu. Rozwój tego działu gospodarstwa je st bąrdzo wielki.
Polepszając rasowość kur, umiejętnie utrzy
mując je, znakomicie podniesiono niosność kur.
Ażeby na handlu jajami nie dawać zysków pośrednikom, w roku 1895 założono pierwszą zbiornicę jaj, mającą na celu zbiór i sprzedaż tego produktu.
W 1911 roku Danja posiadała 550 zbiornic jaj, do których dostarczało jaja 45 tysięcy
członków.
Zbiornice jaj w Danji, prowadzą zbiór jaj racjonalnie, dzięki czemu zagranicą za ja ja Duń
skie płacą ceny wysokie. W postępie oświaty rolniczej, oraz w zrzeszaniu się rolników w ybitną rolę odegrali fachowcy-instruktorzy.
Samych związków hodowlanych, których zadaniem jest ulepszenie hodowli bydła, pro
wadzenie kontroli mleczności krów, aby wiedzieć, które krowy opłacają się i od których warto hodować potomstwo, istnieje w Danji 519, mają
cych 12 tysięcy członków z 200 tysiącami krów, podlegających kontróii ze strony specjalistów liodowców.
Racjonalne żywienie krów od szeregu lat jest prowadzone. Krowa dostaje taką paszę i w takiej ilości, na jaką zasługuje. Oprócz dzia
łalności instruktorów w postępie rolniczem nie małe znaczenie ma czytanie książek i gazet rol
niczych.
Każdy rolnik ma m ajątek swój zahipoteko- wany, dzięki czemu może korzystać z dostate
cznej ilości pożyczek na potrzeby gospodarstwa.
Ażeby mieć pojęcie o wysokiej kulturze gospo
darstw duńczyków, wystarczy przytoczyć go-, spodarstwo 4-morgowe jednego z gospodarzy, któ
ry utrzymuje 3 krowy, 4 sztuk trzody i 50 kur.
Pole podzielone je st na siedem części, obli
czanych w następujący sposób: 1 pole — owies, 2 -b u ra k i, 3—mieszanka, 4—buraki i ziemniaki, 5 — owies, 6 i 7 pole obsiane koniczyną.
Gospodarstwo tak jest urządzone, aby wy
produkować jaknajwięcej paszy. Nic się nie sprzedaje w stanić surowym^ ^ecz przerobionej na mleko, mięso i jaja.
Szerzenie oświaty rolniczej, utrzymanie Sto
warzyszeń j Związków odbywa się za pie
niądze rolników. Rząd tamtejszy nad pracami temi roztacza tylko opiekę i kontrolę.
Rząd utrzym uje jedynie stacje doświad
czalne i różne laboratorja dla badania i oceny masła, pasz i t d.
W całym szeregu następujących artykułów postaramy się szerzej omówić poszczególne działy życia wiejskiego w tym ciekawym kraju.
JRoltiik.
Do następnego numeru „Gazety Ludowej1* do
łączamy DLA WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW BEZ
PŁATNIE piękną książeczkę, którą jeszcze w li
stopadzie zeszłego roku obiecaliśmy rozesłać. Uiech więc czytelnicy nasi przy odbieraniu z gminy t przy kupowaniu „Gazety*1 o książeczkę się upominają.