JMs 32.
£ IX. I i 8 ]; w- <8* J s- /? i* \>-
Niedziela, dnia 10 sierpnia 1919 r.
P r z e d p ł a t a :
R o c z n i e ... Mk. 2 0 - f . lub Kor. 4 0 — h.
P ó ł r o c z n i e ... „ 1O - „ „ „ 2 0 — „
K w a r ta ln ie ... 5 - , , „ 1O - »
Numer pojedynczy 6 0 fen. lub 1 kor.
Rachunek Przekazowy Jfe 15 s Pocztowej Kasie Oszczędności.
-7
Pieniądze i listy należy'nadsyłać do Redakcji i Administracji:
Warszawa, ul. Świętokrzyska Na 17, telefon „996 wojenny*.
P rócz tego przyjmują pren u m eratę:
» Lublinie - Biuro „ I U " ul, t ó i u t ó i Ns 8, (2-gie piętro)
W Ł0<!Zi ~ Bnir0 F‘ B^8AŁSK!S60' ul. Piotrkowska ,.N° 27, (w podwórzu).
WYCHODZI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ
■®B59BKi£5EQ
s T s Ż M I J ,
Toi, co się w gazetach endecko-obszarniczych , trzech tygodni dzieje, nie tylko sykiem żmij, ale tąsaniem najpotworniejszych gadzin śmiało nazwać można.
Z najuczciwszych, najzacniejszych ludzi robi Się tam potworów i wyrzutków społeczeństwa.
1 dlaczego? A to dla tego, że ośmielili się oni prze
prowadzić w Sejmie Ustawę o reformie rolnej uczciwej^ i takiej, co Polsce szczęście i dobrobyt przyniesie. Że parę tysięcy rodzin obszamiczych będzie się musiało wziąć do sumiennej pracy, że ńłkuset szlacheckich wymoczków, miast tłuc się gdzieś z lafiryndami po Francji, będzie musiało jąc się rzetelnej pracy —• to ma być niesprawiedli
wość i krzywda? A czyż to była, sprawiedliwość, gdy chłop zapracowany i zahukany z dwanaścior
giem dzieci i kobietą siedział na 4 morgach ziemi przymierał głodem? A gdy miał nawet te W, czy 15 morgów, to co swoim dzieciom na wypadek!
Jmiercł mógł zostawić? — Kij i torbę żebraczą. T o ; tez emigrowała ta biedota chłopska za granicę by
trwią swoją i potem wzbogacać Amerykę i Niem-
*Y'i 1 . pw ską z lekkiem sercem z rąk szlachty polskiej Żydom i Niemcom oddawano. Teraz więc, gdy jud polski żąda, by ziemia ta z powrotem do niego wróciła, by, mógł na ziemi tej uczciwie
pracować i potęgę ojczyzny utrwalać, to robi się straszny gwałt i krzyk, że chłopi „biednych ob
szarników chcą tak strasznie skrzywdzić. A naj
gorsze, że robotę tę robi się rękami samych chło- pow, którzy przez to tylko wstyd i hańbę stanowi chłopskiemu przynoszą. Świeżo właśnie 14-stu ta- ocn posłow-chłepów podpisało Ust, ogłoszony w gazetach, w którym, odsądzają od czci i wiary ąbsJnego 1 Witosa za to, że przeprowadzili refor
mę rolną, Ludzie ci w swym zaślepieniu tak da- iece się zapominają, że piszą, iż Witos i Dąbski
„podburzają; masy galicyjskiego chłopstwa do na- ja z d u n a resztę Polski, jak to niegdyś czynili Ta- arzy , A więc naszych braci chłopów z dawnego zaboru austrjackiego, którzy od lat 30 przeszło wa czą o równe prawa dla chłopów i zdusili już u siebie rządy szlacheckie, a tęsknili i marzyli za
wsze o zjednoczeniu się z nami — porównują ci zd- s.epiency rzaprzańcy z Tatarami. Grożą dalej, że
„przyjdzie czas, że do czarnej księgi dziejów na
rodu zapisane będą nazwiska Witosa, Dąbskiego j — będą zapisane do czarnej księgi dziejów narodu nazwiska, ale nie Witosa i Dąb- skiego, których imiona złotemi zgłoskami w ser
cach chłopskich wyryte zostaną, — tylko tych za
przańców, którzy swe czyste dotychczas i uczciwe
ręce brudną robotą kalają. Oto ich nazwiska, i do tego są to jeszcze wszystko posłowie:
K. Kowalewski z ziemi Opoczyńskiej, Sawic
ki ziemi Płockiej, Józef Kwasek ziemi Sandomier
skiej, J. Kotas ziemi Piotrkowskiej, Józef Piotrow
ski ziemi Łęczyckiej, A, Piotrowski ziemi Brzeziń
skiej, Ignacy Góralski, ziemi Mławskiej, Szczepan Bochenek ziemi Warszawskiej, A, Kuśmćerek ziemi Sieradzkiej, B. Krzywkowski ziemi Ciechanowskiej, Ignacy Kamiński ziemi Łęczyckiej, A. Maj ziemi*
Lubelskiej, Gradowski i Jakubowski z Rawskiego.
Kubek w kubek dzieje się to samo, co przed laty kilkunastu w Galicji, gdzie błotem obryzgiwa- no tak szanowną postać, jak posła Bojkę, Tylko że tam czynili to szlachcice sami własnemi rękami przy pomocy niektórych księży, co. z ambon i ko
ściołów świętych sale wiecowe czynili, a u nas wy- j najmuje się do tej brudnej roboty chłopów i tó jeszcze nie byle jakich, bo posłów. Czy opamiętają się oni, czy zrozumią nareszcie, że są tylko bez
myślnym narzędziem w rękach jaśniepanów, którzy w oczy im schlebiają, a za oczy od „chamów” wy
myślają i przy najbliższej okazji jak zmiętą brud
ną szmatę precz od siebie odrzucą. —• Czy zrozu
mią to onj i czy opamiętają się, to przyszłość n a j
bliższa potaże.
Nowy tryumf jedności ludu.
Od czasu uchwalenia reformy rolnej wszyst- kie gadzinowe piśmidła bryzgają jadem i obrzu
cają biotem wszystkich najdzielniejszych posłów ludowych, którzy nieugiętośelą swoją reformę tę w sejmie przeprowadzili. Witos i Dąbski — Dąbski 1 W itos--oto 2 nazwiska od 3-ch tygo
dni mięszane z błotem przez obszarników i ich fagasów, co chociaż pod chłopską strzechą się porodzili, lecz wstyd i hańbę imieniu chłopskie
mu przynoszą. Mam tu na myśli tych wszyst
kich posłów-chłopów, którzy niepomni tego, że ze stanu chłopskiego pochodzą, są jednak wroga
mi i szkodnikami dla tegoż stanu, Tym więc sympatyczniej, tym uczciwiej wyglądają poczy
nania tych posłów chłopskich, którzy nie bacząc na wszystkie oszczerstwa na „Piastowców" rzu
cane, dążą jednak do tej jedności ludowej i dą
żność tę czynami stwierdzają.
Świeżo właśnie taki piękny czyn miał miej
sce. Oto tak zwane „Kolo niezależnych posłów ludowych" (ci, którzy zerwali z ks. Blizińskim), liczące 10 posłów, zgłosiło swe przystąpienie do
„Piastowców". Oświadczenie, jakie ci posłowie złożyli, najdobitniej stwierdza, że te wszystkie oszczerstwa, jakie na „Piastowców" rzucają obszarnicy, endecy i tym podobne książęce i hrab- skie lokaje, są najzwyklejszą podłością ludzi złych i nikczemnych, którzy najpotworniejszych łgarstw się chwytają, byle tylko na swoim 'po
stawić. Oświadczenie to brzmi następująco:
„Rozejrzawszy się w pracach sejmowych i pozasejmowych Polskiego Stronnictwa Ludo
wego „Piastowców", doszliśmy do przekonania, że stronnictwo to jest stronnictwem narodo
wym, stoi na gruncie uczciwej polityki iudo-
Gorąco witamy tych nowych 10 członków Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast", wi
tamy ich tym goręcej, że mieli odwagę i śmia
łość zerwania ze szlacheckimi wycierusami, że duszy swej chłopskiej zdradą nie splamili, że woleli się narazić na gniew i gromy ze strony możnych panów, a jednak sumienia swego krzy
wdą braci swych nie obarczyli i uczciwie zare- formą rolną głosowali.
Piotr Morowy.
że składa się z łudzi o przekonaniach Katolickich, stojących mocno przy wierze świę
tej Ojców naszych.
„Koło Niezależnych Posłów Ludowych", sto
jąc na tym samym gruncie politycznym, spo
łecznym, religijnym i narodowym, dążąc do uje dnostajnienia polityki ludowej w państwie i wy znając zasadę, że w jedności i zgodzie siła Na rodu oraz, że w szczęściu ludu je st dobro Oj czyzny, postanowiło połączyć swoją pracę z pra
cami Posłów „Piastowców". Uważamy przytem, ze polityka ludowa musi być taką, ja k ją poj
mują szerokie masy ludowe, zawsze zdrowo czu- J4ęe i pragnące potęgi i rozkwitu Państwa Pol
skiego, do wiary i kościoła katolickiego mocno przywiązane.
„Kierując się temi zasadami oświadczamy, 12 łączymy się w solidarną i jednolitą grupę ze Stronnictwem „Piastowców".
„Wstępując do Klubu Polskiego Stronni
ctwa Ludowego „Piasta" mamy nadzieję, iż roz
b ity obecnie na grupy i stronnictwa lud polski zjednoczy się wszystek dla dobra państwa i lu
du polskiego".
Warszawa, dnia 1 sierpnia 1919 r.
P m y d ju m Koła:
A. Zaleski, /. Osłachowski i J. Błyskosz.
fed czeta obradował Sejm?
Ostatni tydzień przedwakacyjnych obrad sej
mowych był bardzo owocny. Posłowie obradowali od rana do nocy, byłe załatwić najważniejsze spra
wy i rozjechać się na wypoczynek. A spraw waż
nych było w tym tygodniu wiele. Niektóre z nich obchodzą głębiej lud wiejski, bo specjalnie o jego interesach mówią. Najważniejszym jednak wyni
kiem obrad przeszłego tygodnia jest ratyfikacja, czyli zatwierdzenie traktatu pokojowego. Traktat okojowy pomiędzy Polską i Niemcami i pomiędzy 'olską i państwami Koalicji został zatwierdzony, chociaż nie jest oparty na zasadach bezwzględnej sprawiedliwości. Krzywdzi on naród polski, nie zą- dawalnia najistotniejszych potrzeb naszych, a na
wet ogranicza naszą suwerenność (zwierzchni- czcść). Nakłada na nas niesprawiedliwe ciężary, przekazuje część długów naszych rabusiów: Austrji i Rosji. Bierze w specjalną opiekę żydów, ten żywioł wrogi na naszym organizmie społecz
nym. Stronnictwa endeckie głosowały za całym traktatem, zgadzając się na wszystkie punkty. Na
sze stronnictwo zajęło inne stanowisko, Prezes klu-
ju „Piastowców” Witos w treściwem. przemówieniu zaprotestował przeciwko umiędzynarodowieniu Wi
sły, wyjątkowym prawom dla mniejszości narodo
wych (żydów i nieroców), Przy głosowaniu Pia- stowcy głosowali przeciwko tym punktom, Z innych spraw, bliżej obchodzących ogół chłopski, podkre
ślić należy sprawę o obrocie ziemiopłodami (zbo- ! żem) w roku 1919 20. Tu się wykazała wyraźni©
różnica pomiędzy chłopem a obszarnikiem, Rozu
miejąc konieczność państwową, posłowie chłonscv
postawili dobro narodu ponad interes osobutyj
uchwalając monopol zbożowy na rok, zaczynając
jod zmw, ,(Tylko rząd b§dzje mógł kupować łboże).
2 G A Z E T A L U D O W A AS 82 Chłop polski, świadomy swej ważnej roli przy bu
dowie państwa, prawo to przyj nr e bez szemrania, dając dowód, że dorósł do rządzenia państwem.
A cóż powie teraz „Gazeta Świąteczna"?
Jakże teraz wyglądają jej krzyki, że chłopi ludow
cy tylko o swoich kieszeniach myślą. Na wniosek klubu Piastowców Sejm uchwalił, aby termin przy
musowych dzierżaw przedłużyć o rok, oraz polecił, aby rząd wydał przepisy, zabezpieczające prawo własności tym gospodarzom, którzy kupili ziemię przed wojną, a nie sporządzili aktów rejentalnych i teraz są usuwani z gruntów przez sprzedawców.
Polecił też Sejm rządowi opracowanie tymczasowej ustawy o obrocie ziemią. Z pośród innych spraw poruszonych w przeszłym tygodniu, nadmienić na
leży ustawy: o zabezpieczeniu zbioru i zasiewów jesiennych i o powołaniu aptekarzy do czynnej służby wojskowej. Rozpatrywaną była także spra
wa celna. Sejm uchwalił, aby rząd zniósł cła (opła
ty pobierane na granicy) od butów, ubrań, bielizny i narzędzi rolniczych. Rozporządzenie to przyczyni się niewątpliwie do obniżenia cen na te towary.
Uchwalona została także ustawa o tymczasowym sposobie zarządu byłego zaboru pruskiego. Poza- tem przyjęto cały szereg wniosków i interpelacji (zapytań). Po sześciu miesiącach mozolnej pracy rozjechali się posłowie na' sześciotygodniowa wy
poczynek. Nie zapomnijcież bracia chłopi zapytać swych posłów o to, do jakich klubów należą i jak głosowali w sprawie reformy rolnej. Redakcja ze swej strony życzy posłom Piastowcom, aby w cza
sie tych kilku tygodni nabrali nowych sił do walki o Polskę ludową.
Reforma relna w śaidie prawdy, a „Gazeta Śsiąhczaa".
Raz jeszcze muszę zabrać głos na lamach
„Gazety Ludowej", ażeby wyświetlić jasno i wy
raźnie stosunek „Gazety Świątecznej" do refor
my rolnej. Z dwuch różnych stanowisk można oceniać wartość reformy rolnej. Ze stanowiska gospodarczego i ze stanowiska politycznego. I tyl
ko wtedy krytyka reformy rolnei może być uspra
wiedliwiona, jeżeli kierują nią te względy-. Ni
gdy zaś za powód do napaści nie może posłużyć interes pewnej, klasy w społeczeństwie. fC jed
nak „Gazeta Świąteczna" nie wnika w to, jakie znaczenie reforma rolna ma dla całego kraju, stoi na stanowisku obrony „pokrzywdzonych" (?) obszarników; piwa na lud polski, na tych, co reformę rolną przeprowadzili , Ja nie dziwię się temu. Może sobie „Gazeta Świąteczna" ujadać na Dąbskiego, W it-sa i innych posłów ludo
wych, ale nie wolno kłamliwie oświetlać zna czenia reformy rolnej. Jeżeli bowiem tacy po
ważni, i szanowani przez naród ludzie, jak P ił
sudski i Paderewski stwierdzają publicznie, że reforma rolna jest ze wszech miar dla Polski pod, względem politycznym korzystna, to „Gaze
ta Świąteczna" ze swoim małym rozumkiem po- 1 tycznym nie obali tego twierdzenia. Bo jas- rem jest dla każdego, że Litwini i Białorusini, widząc rozumną przebudowę ustroju społeczne
go; ład w Polsce, będą dążyli do połączenia się z Polską. A że jaki taki porządek i spokój w kraju utrzymać możemy, zawdzięczamy to właś nie pracy stronnictw ludowych i uchwaleniu re
formy rolnej. Dzięki temu będzie mógł lud pol
ski zdobyć dobrobyt, a tem samym i prawdziwą niezależność polityczną i gospodarczą kraju. To są korzyści polityczne, wypływające z przepro
wadzenia reformy rolnej.
A przytem rozpatrzmy względy natury go
spodarczej. Czy „Gazeta Świąteczna" sądzi, że bez gruntownej r formy rolnej można przepro
wadzić takie niezbędne ulepszenia rolne, jak:
zniesienie szachownicy, serwitutów, drenowanie, wzmożone używanie nawozów sztucznych i ulep
szonych narzędzi rolniczych? „Gazeta Świą
teczna" broni uporczywie starego porządku;
twierdzi, że dawniej dobrze było i prorokuje dla chłopów złe skutki z uchwalonej reformy rolnej. Z całym więc, naciskiem muszę tu zazna
czyć, że „Gazeta Świąteczna* kłamliwie p ro
rokuje. Oto twierdzi ona, że reforma rolna ogranicza chłopów przy nabywaniu ziemi. Jesto kłamliwa sztuczka, użytą dla otumanienia nie
świadomych. „Gazeta Świąteczna" pisze, że
„chłop nie będzie mógł kupić więcej ziemi, niż 10 mórg". Czy to jest ograniczenie chłopów?
Nie! Bo wiemy o tem dobrze, że gospodarstwa 10 cio morgowe tworzone będą jedyni.: pod du- żertii miastami i w powiatach gęsto zaludnio
nych. A każdy z nas dobrze rozumie, że w takich miejscach za „starego porządku" nikt ziemi ku pić od dziedzica nie mógł. Czasami gdzieś tam dziedzic sprzedał morgę, albo dwie, ale to już za wielkiem uproszeniem, ale wtedy zdarł za to morgę dziesiątą skórę z chłopa.
Natomiast przy uchwalonej reformie rolnej będzie można utworzyć cały szereg gospodarstw włościańskich nowych, czy powiększyć gospo
darstwa karłowate bez krzywdy dla chłopów a za sprawiedliwą zapłatą. Teraz dalej „Gaze
ta Świąteczna" twierdzi, że po wprowadze
niu reformy rolnej ogólna wytwórczość zboża w kraju się zmniejszy, a tern samem będzie w miastach głód. I t o twierdzenie jest fałszy
we, a nawet powiem, kłamliwe. *Bo przecież ustawa o reformie rolnej wyraźnie mówi, że parcelacja rozpocznie sic. od majątków ugorem leżących, źle gospodarzonych, opuszczonych p r z e z wojnę i t. d je że li więc dziś tysiące morgów ziem i leżą nieużytecznie zarosić chwa
stam i i zielskiem, to po wprowadzeniu reformy rolnej w życje te tysiące morgów w pracowi
tych rękach chłopskich pokryją się runią zbóż, a wtedy wydajność ogólna kraju nie zm niejszy się, ale zwiększy. A ziemia ta przejdzie w ręce ludu polskiego, chłop polski otrzyma rolę, a nie kto inny. I z rąk chłopa polskiego nie wydrze tej ziem i nikt, podczas, g d y szlachta kupczyła ziemią ojczystą i sprzedaw ała ją niem.com i ży dom. / je ż e li dzisiaj mamy na ziem i Chełmskiej, na tej męczennicy P olski całą masę kolonji nie
mieckich, to nie chłop temu winien, lecz szla
chta. K
I, ażeby .się to nie powtórzyło więcej, re
forma rolna, jako konieczność narodowa, została uchwalona. Jest jeszcze wiele innych względów przemawiających za reformą rolną, na wymie
nienie których brak miejsca w krótkim artyku
le. Zawarte one zostały w książeczce Piotra nazwą: „0 ziemię dla chłopów".
v\ ięc niech, przestanie „Gazeta Świąteczna" tu
manić ludzi. Niech nareszcie weźmie się su
miennie do krzewienia rzetelnej oświaty wśród swych czytelników, którzy zresztą już poznali, że nie interesom chłopa, lecz interesom obszar
nika służy „Gazeta Świąteczna* i masowo prze- stają ją czytać.
A. Kobus.
Wiec ludowy w Czerwonce-Liwskiej
pow. Węgrowskiego dnia 15 czerw. 1919 r.
Na wiec, zapowiedziany afiszami od tygod
nia, zebrało się zaledwie około tysiąca osób, a to dzięki sprzeciwom, jakie były czynione przez ks.
proboszcza czerwonkowskiego i okoliczne ducho
wieństwo, które pomimo; iż oświadcza, że jest bezpartyjnem, to jednak czynem lub słowem p0“
piera związek „Ludowo-Narodowy" i „Endecję • Ludowców zaś przedstawia się tu, jako wrogów wiary świętej, socjalistów, ludzi dybiących na cu
dzą własność, sprzymierzeńców żydowskich i t “ • Nic więc dziwnego, że lud nasz przeważnie ciemny, rsało czytający gazety, z polityką nie°- beznany, a kochający wiarę świętą katolicką i przez to mający w poszanowaniu księży, wierzy tym, trzeba przyznać, bredniom, lub nie chce się narażać na „niełaskę".
A czy to tak powinno być w tej naszej ko
chanej Polsce? Na to mamy przecież wolność słowa i zebrań, by módz szczerze i otwarcie wypowiadać to, co komu leży na sercu, co uwa-
■j za rzecz sprawiedliwą i konieczną dla szczę
ścia i rozwoju narodu naszego. Czyny złe i wszel
kie niesprawiedliwości winny być piętnowane i naprawiane.
J A K Ó B B O J K O .
Pierwszy mój sejmik relacyjny w Dąbrowie.
i Mimo całego wysiłku rządowego, księży i pa
nów, udało się chłopem tutejszym wybrać mię po - i
słem do sejmu galicyjskiego, a było to w r, 1895.
Jedynie ks. Stożek, pleban Dąbrowski, trzymał się w rezerwie. Męsiński Józef, długoletni poseł tu te j-' szy, weteran z r. 1863, i tęgi poseł, życzył mi po
wodzenia. *Cała rzesza mych wyborców runęła ławą do kościoła w Dąbrowie, by podziękować P. Bogu za zwycięztwo, i ta-m kięcząco odmówiła sporo mo- ■ dlitw i pieśni, na co patrzył Dr. Ozimek z Dąbrowy.' Był to jeden z tych dni, który miałem weselszy w życiu po tylu walkach, to z księżmi, to z panami i, jako nie świadom, myślałem, że chłopkowie sto
ją za mną, jak mur.
W zimie r. 1896 znalazło się nas 5 ludowców w sejmie, to jest Bemardzikowski, Średniawski, Styła, Krempa i ja.
Był tu prawda i klub Kramarczyka, ale ci trzymali się odrębnie, trzymając się kierunku dzi
siejszych bliźniaków. Kierunku tego nie popierał ani ś. p. Potoczek, ani Żardecki, tylko poseł Kra-
m a r czy k , który rej wodził w tym klubiku. Było i parę rusinów, bardzo umiarkowanych, a do ra
dykalniejszych należał Dr. Okuniewski,
Boże! co to byłyi za rusiny, jak marne były ich żądania, a jednak ani naszych, ani ich ówczesny sejm słuchać nie chciał.
Większość sejmowa składała się z panów,
których ojcowie bywali posłami, pradziadowie we dzili rej w Polsce i byli to ludzie dość po swoje mu nie głupi, ale nie baczący na to, że się ich wygodne dla nich, rządy kończą. Zastałem tu sę
dziwych — Smolkę i Dunajewskiego, Jaworskiego' regimentarza Koła polskiego w Wiedniu, poważne
go księcia Czartoryskiego, Reja Mieczysława i wie
lu, wielu innych, którzy dziś już leżą w grobach.
Lewica miała Rcmanowlcza, Szczepanowskiego, Weigta, Waychingera, którzy też już nie żyiją.
Za marnemi naszemi żądaniami mało było głosów, a z prawicy zawsze z nami głosował ks.
Czartoryski, sędziwy, pięknej postaci starzec i Rostheim z Niska, Odrzucano każdy nasz wnio
sek z reguły; a głównym taranem przeciw nam był p. Abrahamowicz, człek bezwzględny, konserwaty
sta, lubo człek czysty.
Przyszła słynna historja z Jordanem. Sejm stracił głowę. Marszałek Badeni, a nawet i Bernar- dzikowski, nasz prezes płakali; ja stałem jak w og
niu, a tylko komendant korpusu żandarmów we Lwowie p. Uhle, z żoną, będący na galerji, znający mnie, dawali mi oznaki przyjazne. Proste chłopy, niewielkie mając pojęcia o sejmie, całe dnie i noce ślęczeliśmy nad drukami sejmowemi i na komi
sjach, tak że przez cały czas sejmu żaden z nas ani po za Lwów nie wyjrzał.
Prasa (gazety), niestety, polska,, każdy nasz pomysł wykpiwała, przekręcała każde słowo, a je
dynie tylko „Kurjer Lwowski" stał w naszej obro
nie, a miał wtedy siły nie lada. Dość wspomnieć iś. p. Kewakcwicza, Jana Kasprowicza, Wtojciecha
Dąbrowskiego, Wysłoucha i wielu innych.
Z posłów byli nam najżyczliwsi: Żardecki, sam ś, p. Badeni Stanisław m arszałek sejmu, i Ed
mund Klemensiewicz, sybirak i prezes izby notar-
■ąlnej w Krakowie. Z posłami ruskimi W sprawach Konomicznych (gospodarczych) szliśmy razem. *a' -u ks , Hamorak, staruszek, był przez cały sejm biany’ a przez nas bardzo.
Mieszczaństwo lwowskie odnosiło się dó ń-®"
bardzo życzliwie, zapraszając nas do swych d*
mow, a osobliwie ś. p. państwo Karolowie Lcwa- -owscy krzepili nas na duchu, za co niech im zapłaci!
skończonej sesji wracaliśmy jak p° J®?' rrv n;C ’ u™^f;.0^enL pełni serca do wyborców, k
y n.ecierphwie oczekiwali wielkiego plonu od tel garstki 5 ludzi! ś. p. ksiądz Stojatowski, nie P ^
? , Wac‘zrwszy ani jednego swego zwolennika, kD-j' tykował nas ta k jak to i dziś"czyni p. Z a m ^ nieuczciwie w „Pszczółce". Toć trudna była oCn Is’b J anow^e 1 księża między ludem g ^ , 1
■ a brednie, ludowina bezkrytyczna jest jeszcze, a coz przed 26 laty?
(bo knn° ' rnowa Przyjechała po mnie najęta (bo kom nie miałem) z moją żoną. J a ją
a ona p, J csj7" - -
staw :li”“ Clę P°n° panowie z bydłem P . stawili . __ ()Kt0 ci to mówił?" — A dyć swok z^karl^0’ C° słUzą u p. Kisielewskiego w Karsąc z bvrlł£>OWe“O-’ słyszeli, jak im pan mówił, zC y m zmieszany". Karbowy tak zrozumiał Pa ieńc^r,111^ Panowie uwiązali pewno w jakiejś sta' pence przy krowach, i lud był różnego zdania.
zwołać lud na sejmik do rady S dlć nFJ ™ P^brcwie, ale ówczesny prezes U rMn w-CllC; a 1 mus:ałem go odbyć w stodole u chłopa Wszoła na PodzamczS.
nie Praktyk, myślałem,, że opowiem
? m. szczerze, co i jak było a ci przecież
-uznają, ze 5-ciu ludzi nie mogli wiele zrobić i VF
J8 82 G A Z E T A L U D O W A 8 Ks. Brajczewskiemu, prób, w Czerwonce,
bardzo poszło o to, że „ktoś" śmie urządzać wiec W jego parafji i drukować afisze bez opo
wiedzenia się uprzednio o tern księdzu; chociaż tym „kłosiem" byli tu posłowie do Sejmu, którzy zdaje się, mają prawo, kiedy chcą i gdzie uwa
żają, (byleby nie w miejscach świętych) urządzać wiece beż żadnych na to pozwoleń.
Ks. Brajczewski oświadczył ludziom z am
bony, że jest gospodarzem na swym podwórku i nie pozwoli by sobie z niego prowadzono kpi
ny (nikt o tern nie myślał), ci zaś, co urządzają wiec, nie opowiedziawszy się księdzu, albo idą przeciw Wierze, albo się księdza boją; każdy przeto, kto szanuje księdza nie pójdzie na ten Wiecl
To tyle mniej więcej z ambony, a po za ko' ściołem ks. Brajczewski rozesłał kartki do wsi, by nie przychodzono na wiec, natomiast urządza się kompanię z orkiestrą (którą za pieniądze trzeba było sprowadzić, bo w Czerwonce niema) na odpust do Wiśniewa, czego przedtem nie by
ło w projekcie.
12 zaś czerwca urządził ksiądz zebranie W Czerwonce, na którem miał wszechstronnie (jak się wyraził) przedstawić i wyświetlić sprawę agrarną przez odczytanie mów posłów z różnych ugrupowań w Sejmie. Czytanie pełne było dwu-
*groszowych komentarzy, a nawet w jednem miej
scu mowy posła Witosa został przeinaczony wy
raz, co zupełnie zmieniło znaczenie myśli, a mia
nowicie: zamiast „szanujemy duchowieństwo ja ko takie'1 odczytanem było i powtórzonem „jako tako". ■ ,
Pan Wielądek, gospodarz ze wsi Roguszyn (należący do Zw. Lud. Nard.) dawał na owem zebraniu niby to sprawozdanie ze zjazdu ludowo- narodowego; o ludowcach zaś wyraził się, że chcą natychmiast zabrać ziemię i podzielić się nią sami „kłonicami", co przecież jest wierutnem kłamstwem, bo ludowiec to nie bolszewik.... P.
Wielądek słyszał widocznie gdzieś dzwony.... Pod koniec tego zebrania ks. Brajczewski zwrócił się dó mnie, ponieważ przywiozłem afisze z War
szawy i opowiedziałem się z nimi księdzu, bym odwołał Wiec, gdyż zebranie (naprawdę tylko kilku) nie życzy go sobie. Dałem tedy wyjaśnie
nie, że nie ja urządzam wiec, przeto odwołać go nie mogę.
Po mojem krótkiem następnie przemówie
niu i odczytaniu projektu Konstytucji posła Dęb
skiego, liczba przeciwników wiecu się zmniejszyła, natomiast dały się słyszeć głosy: „co nam szko
dzi posłuchać", „niech będzie wiec", „ja chcę parcelacji ziemi".
Oprócz tego wypowiedziałem się przeciw uprawianiu polityki w Kościele, bo Kościół —- miejsce święte, dom modlitwy, gdzie winno się głosić naukę Chrystusa Pana nie zaś załatwiać
ci&szą mię po takich tarapatach. Niestety! nie zna
łem ludu. Nie wiedziałem, że nie tylko łaska pań
ska na pstrym koniu jedzie, bo częsta łaska chłop
ska nie zdobędzie się choćby na ślepą kobylinę!
Na sejmik zjechał i ks, Stojałowski, Gdym skończył gadanie, zabrał głos i powiedział: „Ja tyle Bojce powiem, co Chrystus powiedział Marcie:
„Marto, Marto! frasujesz się o wiele, a jednego potrzeba". To, oośćie tam robili, to nic nie znaczy, skoroście nie przyjęli nazwy „Chrzęścijańsko-lu- dowe stronnictwo", — Darmo było opowiadać, dla czego tego nie uczyniliśmy, darmo było wska
zywać, że Kramarczyk swój „klubik" nazwał „ka
tolickim", Stojałowski chłopów umiał rozhybać, wiec rozbił i z całą rzeszą poszedł do miasta, a ja z paru zaledwo zostałem, jak ryba na piasku, i myślę: „A niechże was okróluje z taką przyjaź
nią i z przekonaniem politycznem. Jak tu na nich liczyć, jak iść śmiało bez ogródek w bój o ich słuszne prawa, jeżeli tak haniebnie płacą temu, co go przed paru dopiero miesiącami wybrali, na rę
kach nosili i tyle litanij odmówili". Powoli wysze
dłem z stodoły, myśląc, że rzucę całą politykę ż obu rąk do kąta, a wtem stary gospodarz Tcmał z Woli Rogowskiej, chłop grubo oczytany i prak
tyk, widząc mię skonfundowanego, powiada: „Nie róbcie sobie, pośle, nic z tego, bo to przejdzie.
Tłum ludzi nie rozumie się na polityce i często jest niesprawiedliwy. Za lada co chwali, za lada co potępia. Zrażać się nie trzeba, ale iść drogą, którą uważacie za najlepszą dla ludu. A że was nie raz spotkać może taki wypadek, jak dzisiejszy, a może nawet i co gorszego, musicie wytrzymać.
Czyście słyszeli, żeby która matka miała połóg bez boleści? Owóż i wy, jak chcecie coś dla ludu zror bić dobrego, musicie nieraz wiele wycierpieć od
sprawy polityczno-partyjne. Zauważyłem, że dzię
ki temu wszystkiemu popadłem w „niełaskę", bo ksiądz zaproponował zebranym usunąć mię z wi- ceprezesostwa w Kole Młodzieży, abym jej nie psuł.
A to w jaki sposób? Przecież Koło Mło
dzieży, jako instytucja bezpartyjna, polityki nie uprawia, i nikt mi tego chyba nie zarzuci. Dziw- nem jest także postawienie sprawy: „wybierajcie mnie albo jego, bo obaj rządzić parafją nie mo
żemy". A czyż ja mam pretensję do tego? W rzeczach wiary i religji uważam księdza, jako ojca duchownego, ale kiedy chodzi o sprawy po
lityczne to my wszyscy mamy jednakowe prawa.
I tak zebranie nie osiągnęło celu.
W sąsiednich parafjach też starano się od
ciągnąć lud od wiecu.
Co to ma wszystko znaczyć? I czy to nie mówi wymownie samo za siebie, kto się tu boi światła prawdy? Obszarnicy wspaniale zorgani
zowani; księżom też pod tym względem zarzucić nie można, tylko ty gospodarzu, tylko ty chłopie nie możesz się skupić i woli swej i dążeń zbio
rowo wyrazić, bo ci się przeszkadza, korzystając z twej ciemnoty.
Pomimo jednak tylu trudności i pomimo te go, że w ostatniej chwili gospodarz, który miał wyjechać do stacji po pp. Posłów, odmówił, nie chcąc się narażać przeciwnikom wiecu, poseł Maślanka przybył do Czerwonki w porę i wiec się odbył. Zagaił wiec Jan Zieliński powitaniem Posła w imieniu zgromadzonych. Po wyborze prezydjum głos zabrał pos. Maślanka. Słuchano go z zainteresowaniem; bo też i ciekawe rzeczy opowiadał. W ładnem, nawskroś patrjotycznem swem przemówieniu objaśnił zebranym stanowi
sko Polski przed laty, a teraz wzywając lud do obrony ukochanej wolnej Ojczyzny pod napaścią Wrogów; mówił o położeniu w Sejmie, o najbar
dziej będącej na czasie sprawie agrarnej i róż
nych projektach załatwienia jej.
Najbardziej podobał się zebranym projekt reformy podany przez „Piastowców" (który prze
szedł i w Komisji Rolnej. Zebranie stwierdziło to głosowaniem, przeciwników było zaledwie pa
ru. Przemówienie posła Maślanki przyjęto okla
skami.
Występuje Jan Włoga (gospodarz). Mówi iż wiele forwarków jest nie obsianych, bo służba nie chce pracować, fabryki stoją, brak nawozów sztucznych, może być przez to głód w kraju;
trzeba by Sejm w to wejrzał. Jest zdania by ro
botnika zmusić do pracy.
P. Wielądek - gospodarz z Roguszyna prze
ciwnik wiecu (ze zw. Lud. Naród.) popiera zda
nie Włogi i jest za tern, by Sejm przedewszyst- kiem zajął się obroną kraju, żywieniem wojska, bo i jego synowie głód cierpią na froncie; spra-
tego samego ludu. Da Bóg, że dożyjecie lepszego plonu, tylko nie trza się zrażać".
• Rozważałem nad mową rozumnego człowieka i wróciłem spokojnie do domu, jednak dużo zra
żony i do ludzi i do polityki,
Podbechtana ludowina nie śmiała mi długie czasy spojrzeć w oczy, ja się jej nie narzucał; aż po skończonej kadencji upadłem dwoma głosami najlepszych przyjaciół i z radością myślałem, że ten chlebuś nie dla mnie. Mieszczaństwo lwowskie wybrało mię jednak, lud się zmiarkował i praco
wało się w stronnictwie aż do lej strasznej wojny.
Przy wyborach ostatnich usiadłem spokojnie, aby młodsze pokolenie stanęło do pracy. Co innego się stało i mam w powiecie coś podobnego, jak po pierwszym sejmiku,
Tych parę słów skreśliłem dla tych posłów kolegów, którzy myślą, że za swą pracę będą mieli uznanie tylko od swych wyborców, aby się nie zra
żali, gdy im ten i ów, czy to z głupoty, czy z za
zdrości napsioczy, — ale aby szli i pracowali na polu politycznem i oświatowem nie tylko w kie
runku czysto chłopskim, ale i narodowym, państwo
wym, nie pytając, co tłum powie. Bo powiedział niegdyś, dzisiejszy Naczelnik Państwa Józef Pił
sudski: „Tłum jest zawsze niesprawiedliwy i zna tylko dzisiaj — dzień wczorajszy dla niego nie ist-
inieje". Tak często bywa, a jednak nie trzeba się I zrażać j prowadzić lud drogą; uczciwą do lepszej | przyszłości.
Warszawa, 25 lipca 1919 r. •
(Koniec).
wę zaś agrarną najlepiej odłożyć na później. Nie chcących pracować trzeba zmusić karabinami.
P. Jaczewski z Roguszyna jest za tern, by robotnika w fabrykach zmusić do pracy choćby przy pomocy wojska (ogólne niezadowolenie).
P. Okulus (nauczyciel) jest przeciwny uży
waniu podobnych gwałtów, które nigdy do dobre
go nie doprowadziły 1 nie przyprowadzą, a prze
ciwnie mogą wywołać jeszcze większy zamęt.
Czesław Dzięcioł z Turny popiera zw. Lud - Naród, i ks. arcyb. Teodoro wieża, zarzuca posł.
Maślance agitację i różnienie narodu, jest prze
ciw parcelactł majątków przywatnych.
Każdemu z nich odpowiadał poseł Maślan
ka, zebrani popierali zdanie Posła.
Pan D r Małkowski z Woli ślicznie przemó
wił o jedności i zgodzie, piytaczając wyjątki z kazań ks. Skargi. Pniem narodu jest lud, mó
wi; ziemia powinna przejść w ręce tego ludu, bo on ją uważa za rzecz świętą i broni do upadłe
go. Ziemia najpewniejszą jest w rękach chłopa, który i pod granatami ją obrabiał i nawet wtedy ziemi niemcowi nie oddal, kiedy ten nłemłec nie pozwoli! mu odbudować chaty zawalonej (wóz Drzymały).
Wiec zakończono podziękowaniem p.. Po
słowi za łaskawe odwiedzenie naszych stron i zaszczyt Czerwonce. Żegnając się poseł Ma
ślanka wzywał lud do organizacji i ośwtaty dla do
bra Ojczyzny.
Czerwieniak.
Najlepszą porą do pozbycia się boleści lokalnych z gośćca i podagry, reumatyzmu, new ralgji, ischias, po
strzału, zapalenia okostnych, darcia lub łam ania krzyża i t. d. je s t pora letnia. Skuteczne działanie słońca i ciepła uzupełnia się w ten sposób, że bierze się Rheumon, (w każ
dej aptece i składzie do nabycia) zwilża alkoholem i przy
kłada na chorą część ciała. Rheumon w yw ołuje auto-1 matycznie masaż i usuw a najdotkliw szy ból. W ypróbo
wana w całym świecie metoda. H urtem w aptece Bar- cza, Marszałkowska 94.
Hymn do pracy.
Niechaj żyje, kto pracuje, Kto ma w sobie ducha moc, Kto do pracy zapał czuje, Chce rozjaśnić życia noc!
Niechaj żyje ludzka praca, Na niej bowiem cały świat, Ona ludzkość wciąż wzbogaca, Ona rodzi szczęścia kwiat!
Niechaj żyje lud roboczy, Jego wielka praca, trud,
Kto do pracy z chęcią kroczy, Kto chce zwalczyć nędzę, głód!
Ten wart życia, kto pracuje, Sercem kocha braci swych, Bliźnich nędzy, kto współczuje, Kto unika czynów złych.
Niechaj żyje praca szczera, Zawsze, wszędzie w pośród nas, Ona wszystkich życie wspiera,—
Więc do pracy idźmy wraz!
Precz z sobkostwem, egoizmem, Łączmy wspólnie siły swe,
I na pracy polu żyznem, Tępić mamy chwasty złe.
Niechaj żyje, kto pracuje, Kto ma W sobie siłę, hart, I kto braci swych miłuje, Ten jest tylko życia wart!
Piotr Szczypciak
z Piórkow a, w Opatowskiem,
W celu nabycia wyborowych DRZEWEK OW OCO
WYCH, NASION, NARZĘDZI OGRODNICZYCH radzi,
my zwrócić się do najstarszych i największych Z a k ła
d ó w O g r o d n ic z y c h C. U L R I C H , istniejących od
roku 1805 w Warszawie przy ul. Ceglanej 11.
4 G A Z E T A L U D O W A M 32
L I S T Y .
GÓRKA, DNIA 10 LIPCA 1919 ROKU.
Szanowna Redakcjo!
W naszej wsi położonej w okolicy Racła
wic w pow. Miechowskim zdarzył się następują cy wypadek. Dnia 6 lipea o godzinie 2 po po łudniu przeciągała burza z piorunami. Wśród grzmotów piorun uderzył w dom gospodarza Franciszka Dąbkowskiego. Pod tym samym da
chem mieści się obora. Rzecz zdumiewająca, że budynek nie zapalił się, wypadku z ludźmi nie było zaś w oborze zostały zabite dwie krowy i jałówka, czwarte cielę zostało tylko trochę ogłuszone.
C zytelnik K. Kostecki.
ŁAGÓW W POW. OPATOWSKIM.
Dnia dziesiątego lipca zdarzył się w Lago wie następujący wypadek. Podpity żołnierz hal
lerczyk poazturchał trochę żyda, a następnie uderzył laską gospodarza, który na niego naje chał.. Zyd naturalnie narobił wielkiego hałasu, nadbiegła straż bezpieczeństwa (dawniejsza Mi licja Ludowa) w asystencji gromady żydów Milicja hallerczyka zaaresztowała i szturchają*
poprowadziła na posterunek. Przed posterun kiem żołnierz uparł się i dalej iść nie cbcial.
W tedy jeden z milicjantów niejaki M., strzeli;
do niego ł położył go trupem i zranił 5 osób.
Oburzona ludność rzuciła s,ę na mordercę i za częła go bić. I tylko wysiłki jego towarzyszy uchroniły go od śmierci. Szkoda krwi polskie go żołnierza przelanej dłonią zbrodniarza. Cześć Ci, Żołnierzu! niech Ci ziemia lekką będzie)
C zytelnik „Gazety Ludowej"
Janko z Kieleckiego.
WYKRYCIE GORZELNI.
Sławinck gm , Konopnica.
Policja gminna w Konpr>nicy„wykryła w osta
tnich czą.sach w naszej gminie kijka gorzelni ta j
nych, Skonfiskowano aparaty i wódkę, a spodzie
wać się należy, że rząd nałoży jeszcze karę na tych niepowołanych gorzelników'. Strasznie się rozszerzyła ta plaga, może jednak społeczeństwo
■wytępi to nieszczęście. Trzeba jednak, żeby wzię.
li się do tego wszyscy, Bracia chłopi) Czyż nie widzimy, że pijaństwo prowadzi kraj cały do upadku. Otrząśnijmy się więc z tego nieszczę
snego nałogu. Precz z wódką! Precz z tajne- mi gorzelniami. Niech to wołanie rozlegnie się echem po całej Polsce, D q walki z pijaństwem weźmy się wszyscy. Niech w naszych szeregach nie zbraknie nikogo. Bogaty czy biedak, uczo
ny czy prostak, zgodnie tępmy ten ohydny nałóg.
Stanisław Kozak.
JESZCZE JĘ PE N LIST DO p. PRÓSZYŃSKIE
GO, REDAKTORA „GAZETY ŚWIĄTECZNEJ."
Panie P rószyński!
. Jeżeli Panu sprawa rolna nie daje spać, to pow inien^ Pap Z „najważniejszą sprawą" wy
pisać się w „Dwugroszówce* lub innem e n d e kiem piśmidle, a żeś się Pan wy wnętrzył w „G - zecie bwiątecznej" z tego bolenia, toś Pan zro
bił to, co brzydki ptak w swoim gnieździe, gdy mu się nie chce na gałąź wyfrunąć. Koniec,
Ur. Żurawicz.
Wiadomości telegraficzna.
Z FRONTÓW BOJOWYCH. W ciągu ostat
niego tygodnia położenie na frontach przedstawiało się następująco:
i /