• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 5, nr 26 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Ludowa : wychodzi na każdą niedzielę. R. 5, nr 26 (1919)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

M 26. Niedziela, dnia 29 czerw ca 1919 r. Rok V.

Pieniądze i listy nalfety nadsyłać do Redakcji i Administracji:

Warszawa, BI. Świętokrzyska > 17, telefon „998 w ojennj11.

Prócz tego przyjmują prenumeratę ■

v Łnhlinifl — B iura A K A " t l , Ż o M iu ilk i lii ,8, (2 -g ie p iętru ) V Łodzi — Biuro P. SĘBALStifiBO, ul. Piotrkow ska 27, (u

WYCHODZI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ

P r z e d p t a t a :

^ c z m e ...Mk. 2 0 - f. lub Kor. 4Ó — h.

P ó ł r o c z n i e ... „ 1O - „ , 2 0 - ,

Kwartalnie , 6 — „ s łO - „

Numer pojedynczy 8t> fen. lub 1 kor.

Dla agencji i kolporterów rabat według umowy.

5 isassMsaa rarfsn

W ielki Zjazd Ludowy w W arszaw ie.

W celu udostępnienia sżerckim ńiasom chłop­

skim Udziafu w Zjeździć Ludowym, w ystaraliśm y się o zniżkę biletów >dó W arszaw y o połowę. Każdy, życzący Sobie taki, zniżkowy bilet otrzymać, kierze od w ójta gmitty lub sołtysa wsi zaświadczenie, że ,^S-żd „FitótoSwbów'* do W arszawy- Za- swiadczenie móże być napisane w ten sposób;

„Zaświadczani., żó p> , j ,

{ltnię i nazwisko)

jed z ie na Zjazd Ludowy „Piastowców" do W a r­

szawy, .

(podpis i pieczęć wójta gminy lub też

Jak jechać rta Zjazd? Ulgi w podróży.

sołtysa wsi, oraz data).

Jkdnó zaświadczenie może być w ydane kilka, kilkanaście lub więcej osób.

Zaświadczenie t a trzeba przedstaw ić n a sta prży kasie, gdzie k a sje r sprzeda bilet, k tó ry bed WAŻNY W OBYDWIE STRONY. Po przyjeld

, A tu tego przy wyjściu z dwoi NIL ODDAWAĆ, a zatrzym ać przy sobie. Za ty biletami będzie m ożna jechać do. W arszaw y już południą w piątek, dn, 27 czerwca, do połud:

w niedzielę, dń, 29 czerwca, a1 z pow rotem ,z W:

W itajcie!

W itajcie nam bracią i siostry, Piastcwcy, tak Leżnie Zgromadzeni w stolicy Rzeczypospolitej Polskiej, N a was w dniu dzisiejszym zwrócone Są oczy całej polski i zagranicy.

O jczyzna ńaśża, cudem z grobu niewoli zm ar­

tw ychw stała, otcczona jest pierścieniem nieubłagft- ftych wrfegów. W ojna p a li się na wszystkich niemal naszych granicach. * J e st to Wojna na śmierć i życie z naszymi odwiecznymi wrogami Prusakiem i Moś- kalem, ich sojusznikatńi, którzy pow stającą Pulskę chcą n a nowo Wpędzić do grobu. ;

Granice naszego państw a nie są dotąd w yty­

czone; K oalicja robi wciąż ustępstw a Prusakom —■

naszym kosztem.

W ew nątrz nasze Stosunki nie ,są jeszcze upo­

rządkow ane. Nie mamy dotąd silnego rządu, nie mamy ustalonej większości ludowej w Sejmie i d la­

tego nig .można zaprow adzić porządku i wykorzenić nadużyć w państwie,

W Sejmie rozgryw a się lbs reform y rolnej.

Obszarnicy bronią się wszelkimi sposobami, aby nie dopuścić do wywłaszczenia wielkich majątków po­

nad 300 mrg. do upaństw ow ienia lasów.

Nie będzie porządku w państw ie .polskiem, dopóki lud W nim porządku rfie zrobi. Potcśm y was wezwali do W arszaw y z Całej Polski, abyście jasno, otwarcie i głośno powiedzieli, jakiemi droga­

mi ma kroczyć polityka polska. Nie strUpieszała szlachta, nie obszarnicy, nie m agnaterja, nie pas- karze kapitalistyczni i nie pańscy lokaje, wysługu­

jący się ta miskę soczewicy, są tą siłą, k tó ra będzie wskazywać drogę polityce polskiej.

Tą siłą jesteście wy — lud roboczy włościań­

ski, gospodarze żietói polskiej, którzy trudeni i po­

tem swoim bronicie tej ziemi i stw arzacie bogaćtwo O jczyzny,

szawy do dom u to aż do godz. 12-ej w nocy z w tor­

ku ,na środę, P rzejazd za tymi biletam i ulgowymi dopuszczony jest we wszystkich wagonach 3-ej i 4-ęj klasy, przeznaczonych dla podróżnych cywil­

nych. Jed n ak na pociągi pośpieszne bilety te nie są ważne. Żadne świadectwa odwszenia. czy też zdro­

wia na tę podróż N IE są potrzebne,

W obec ogromnego ścisku na kolejach, w ysta­

raliśm y się również, że do wszystkich pociągów idą­

cych w sobotę d. 28 b. m , do W arszawy, będą do­

czepiane dodatkow e wagony, by pomieścić wszyst­

kich udających się na Zjazd,

W W arszaw ie zostaną urządzone noclegi bez­

płatne dla wszystkich przyjeżdżających. Na dw or­

cach kolejowych w W arszaw ie będą dyżurowali de­

legaci, którzy będą Wskazywali noclegi. Delegatów będzie można poznać po znaczkach, przypiętych na piersiach. Posiedzenie Z jazdu rózpocżnie się w nie­

dzielę o godz. 9 ran o w) Dolinie Szw ajcarskiej, przy ulicy Szopena Nr. 5,

D la wiadomości ludzi, chcących być na Zjeź- dzie podajem y godziny odjazdu z krańcow ych sta ­ cji tych pociągów, którymi trzeba będzie jechać, by zdążyć n a czas do W arszaw y :

W ypowiedzcie waszą wolę jasno i otwarcie i tak głośno', aby kolana zadrżały p od w stecznika­

mi, którzy chc.ełiby na nowo chwycić Ster rządów w swoje ręce na to, chyba, aby O jczyznę n a rtówo pogrzebać. Niech wasze słowo będzie. żgodne i jed ­ na Wola, niech nie będzie żadnych sWarów, niech swój i obcy poczuje, że tu do W arszaw y przyjecha­

ła p o tężn a i k arn a afrtija przodow ników ludowych, a file fłU m ńiezorganizow ańy, kltóryin ihożna poga­

niać; ja k Się kómu podóba.

ł • B i ^ na w aś mJ ) ° ny ciekawych beżu Ż ca­

łej i c-lśkij p a trz ą na .wdś bbcy prż^jaćełe i sżpife- gUjąćąe Wrogi. P am iętajcie b tern i okażćie się god­

nymi wielkiego dnia ludowego. Pokażcie, że chłop polski dorósł już do ujęcia rządów w śWe ręce i że te rźądy Ujmie i ,ich już z swoich rąk ńie wypuści.

W myśl tych haseł witam y was ze wszystkich krańców Rzeczypospolitej Polskiej przybyłych!

Bądźcie Wsżyscy pozdrow ieni w niuraćh naszej

Jedność lu d u .

K iedy nas potężni wrogowie nasi: Austrja-, Niemcy i R osja podzielili n a trzy części, to podział teh; b ył tak Silny, że lud polski dzięki ni.ęmu nie mógł" się nigdy Złączyć i zjednoczyć w całej P ol­

sce, jakby sobie był tego życzył i pragnął. Choć się czasem chłopi stykali ż Sobą razem z różnych zaborów, jak to byw ało na emigracji w Am eryce i W Prusach, to jeżeli była m iędzy niemi jaka łącz­

ność; była orta jednak tylko czasowa, krótkotrw ała, bo rozjechaw szy się każdy z nich w swoje strony, tracili z sobą styczność i nie było żadnego sposobu Ha to, aby łączność i jedność tą, o ile ją zawiązali, utrzym ać mogli na zawsze i stale.

Pam iętam dobrze, gdyśmy się raz we trzech znaleźli w Krakowie, a było to po wojnie rosyjsko-

ł, Z Hrubieszowa w piątek |o godz. 6 po poł, 2, Z Chełma w sobotę ói godz. 3 m. 35 rano.

3, Z B e łż c a z piątku n a sobotę o 2-ej w jiocy.

4, Z Rożw adow a w Sobotę oi 4-ej po poł.

5, Z Tarnobrzega1 w sobotę o g. ,2 m. 40 popoł, 6, Z Kielc n a Częstochowę W sobotę o 3 pól południu,

7, Ze Skarżyska tla Koluszki w sobotę o g.

7 in, 43 rano,

8, Z G ranicy n a Dęblin1 w sobotę o godz, 7 m. 27 rano,

9, Z Kalisza W sobotę o 3-ej po południu, 10, Z A leksandrow a Pogfałł, W Sobotę o g.

9 rad o oraz o g, 4 m, 35 pó poł,

11, Z Brześcia Litewskiego w sobotę o gndż.

5 po połud., oraz o gedz, 1 to, 30 w poicy z soboty na niedzielę.

12, Z M ław y z soboty na niedzielę o godz, 12 m, 20 w nocy.

13, Z Siedlec na M ałkiń w sobotę o 4-ej poi południu.

14, Z Łap w sobotę o g. 4 m. 40 po poł.

japońskiej, i każdy z nas pochodził z innej dziel­

i ł cy, to kiedy tamci dwaj bracia jęli opowiadać

c życiu swoim i ludu znajdującego się pod zabo­

rami pruskim i rosyjskim, ja zaś z pod a u stria c ­ kiego ucisku, wtenczas poznaliśm y wszyscy razem, jaka nas dzieli we Wszystkiem Ogromna różnica, i pragnęliśm y z duszy, aby ten rozdział, jaki mię­

dzy nami utworzono, zczezł jak najprędzej i aby cały polski lud raz wreszcie przestał być komen­

derow any prżeź obcych; a stał się panem u siebie;

ńa w łasnej ziemi i, połączyw szy się w jeden wielki obóz ludowy, tak 8ię prow adził i rządził, jak bę­

dzie tego jego wspólne dobro wymagało. Takie były ńasze najserdeczniejsze wówczas pragnienia.

W ierzyliśm y silnie, że się one m uszą ziścić, nie mogliśmy jeno oznaczyć czasu, kiedy się to stanie,

I nastąpił ten czas, wielce przez nas oczeki­

wany i upragniony. W ojna, która nas pod bardzo wieloma! względam i srodze dotknęła i której zgub­

ne skutki boleśnfe długo czuć będzie społeczeństwo nasze, m a jednak tę sw oją stronę dodatnią, że uryzuwiiłćr nas z pod obcych knutów, jarzm a i k a p dań; Jakże też każdy praw y Polak, obywatel, cie ­ szy się i raduje, że mu było danem dożyć tej ogro- miiie wzniosłej a wielkiej chwili, że może na wła!- śne Oczy widzieć, jak dzieci jednej matki O jczyzny, skupiwszy się pod jednym swoim dachem, mogą wspólnie usuwać to złę wszelakie, które niew ola nam wtłoczyła, zastępując je ulepszeniam i i środ­

kami d la ludu odpowiedniemi, I chociaż n a to spo­

ro czasu potrzeba, aby wszystko to, co było dla n&g zgubne, i szkodliwe za czasów niewolnictwa naszego i co wśród ludu polskiego ta k starannie przez zaborców było szerzone,— to jednak jest na'-, dzieją, że przecież nastąpić m uszą u nas odtąd ogromne w życiu naszem przem iany, które popro- stu będą m usiały ustrój nasz społeczny zmienić gruntownie, tak, aby ani śladu nie pozostało z te ­ go, <?o nam by niewolę naszą przypom inać miało,

A pracy wśród naś tak bardzo jest wiele we

(2)

2 G A Z E T A L U D O W A M 26

utworzą jednolity klub ludowy, a tymczasem aż kil­

ka miesięcy trzeba było, żeby nastąpiło połączenie dwóch wielkich grup chłopskich w sejmie: ,,Pia- stowców" i grupy „Wyzwolenia", Jednakże jest jeszcze gromada chłopów w Sejmie, którzy idą w rozsypce. Oto klub „Bliziniaków" rozbił się na dwie grupki luzem idące. A i w kompanji szlacheckiej też jest .siła chłopów, co na szkodę braci chłopskiej i narodu całego działają

Dokądże jeszcze będą chodzili na' pasku pań­

skim? Kedyż przebudzi się w nich wolny duch rów­

ności obywatelskiej? Czyż nie widzicie wy chłopi z klubu ludcwo-narcdcwego, że krzywdę wielką wyrządzacie całemu ludowi, bratając się z jego wrogami.

W interesie ludu leży jak najśpieszniejsze zgrupowanie wszystkich chłopów posłów w jeden wielki klub ludowy i skoro nie dało się to przepro­

wadzić drogą ustną, osobistą, poruszam rzecz tę publicznie i wzywam wszystkich z ludu pochodzą­

cych, aby dołożyli wszelkich sił, iżby do tego raz wreszcie doprowadzić. Wiece, zgromadzenia, pis­

ma i korespondencje nla to użyć i zmusić opornych do wykonania tego, co jest niezbędnie koniecznem w budowie lepszej przyszłości ludu. Gdy nie będzie zgody i jedności wśród ludu, to już następne wy­

bory przyniosą ludowi klęskę, a tego sobie żaden prawdziwy ludowiec nie życzy i nie powinien.

Dobro ludu przedewszystkiem — to nasz cel!

J a z | Sobek poseł z Małopolski.

wszystkich dziedzinach życia publicznego i ogrom zadań przed nami stoi kolosalny, a tych szczerych, chętnych i oddanych idei pracowników jakże nie­

liczne są dotąd zastępy... A więc w czem ratunek?

Gdzie szukać środków i sposobów do ujmowania całokształtu ludowego życia w krzepkie chłopskie ’ ręce, jakcteż tych wszystkich, którzy z ludem ■ współczują i współpracują? Czy jest na to rada?

Aby sprostać w wielkich dziełach, aby prze­

prowadzić odrestaurowanie tego wszystkiego, co odbudowy potrzebuje, aby odrobić wiekowe błędy i niedbalstwa, .aby lud nasz uczynić ludem, podobnym dó ludów europejskich innych kultural­

nych narodów, aby go wydźwignąć z ciemnoty i r.ędzy i dać mu możność ludzkiego bytu, aby kraj nasz przestał być mianowany ,,krajem niedźwie­

dzi", a stał się wzorem ładu i porządku, postępu i cywilizacji, na to potrzeba konsolidacji, czyli | zjednoczenia ludu. „Razem lud“ ! — takie hasto j niech się stanie czynem! Czyn to konieczny, i kto tej konieczności nie widzi czy nie chce widzieć, ten chary jest na krótki wzrok!...

Za duże/ u nas rozbijania ludu było! I cc z tego lud odniósł za korzyść? Jaki miał pożytek?

Nieśmiertelnej pamięci pierwszy twórca ruchu lu­

dowego gdyby był nie znalazł rozbijaczy, a ci, co z nim zaczęli, szli byli razem, można być pewnym, że inaczejby się w naszej dzielnicy były ukształto­

wały stosunki dla ludu. Tymczasem co się stało?

„Związek chłopski" ciągnął w swoją stronę, „Przy­

jaciel ludu" w swoją, „Obrona ludu" znów w swo­

ją, a skutek tego był ten, że „gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta". I korzystali panowie, i inni korzystali, żydzi i różni zdziercy, albo jak się to dziś modnie mówi, „paskarze", którzy poprostu pasy ze skóry ludu darli. Co tworzyć chciał „Zwią­

zek chłopski", to zwalczały „Wieniec i Pszczół­

ka" wraz z „Przyjacielem ludu", co zaś zaprowa­

dzał „Przyjaciel ludu", za to był szalenie zwal­

czany przez Związek i pisma Stojałowskiego, a lud, patrząc na to, pytał, komu wierzyć? I nie chciał wierzyć nikomu; zaś to, co się zrobiło, jest zniko- mem przy tem, coby można było przeprowadzić przy zgodnem wpółdziałaniu wszystkich twórczych sił ludowych!

Czy pamięć przeżytych smutnych doświad­

czeń nie uprzytomni nam klęsk, wynikłych z tej nieszczęśliwej polityki i n'e wprowadzi nas raz

wreszcie na upragnioną drogę?

Czy Polak zawsze ma być mądrym po szko­

dzie? Czy już nigdy n'e zrozumiemy naprawdę przysłowia, że tylko w jedności siła? Po tem wszystkiem, czego jesteśmy świadkami tu na tere­

nie warszawskiem, spostrzegamy łatwo, że tak jest.

Jadąc na Sejm, jechałem w tem przekona­

niu, że wszyscy chłopi, ilu ich tylko w Sejmie jest,

długo, bo obecne rozdwojenie w ruchu ludowym przynosi i Polsce i ludowi niepowetowane szkody.

Do Związku Sejmowego posłów ludowych wstąpi także secesja ze Zjednoczenia ludowego (bliźniaków) w liczbie 8— 10 posłów z posłem ks, Starkiewiczem i Ostachowskim na czele. Klub

„bliźniaków" rozbił się bowiem w tych dniach.

Postępowsza mniejszość wystąpiła, a wstecznicy z ks. Dziennickim na czele zostali, aby nadal bronić całości pańskich folwarków.

Do Związku ludowego wstąpią prawdopodob­

nie także inni posłowie, tak że w najbliższym czasie Związek fen liczyć będzie 130—140 posłów. Prze­

szkodą w zjednoczeniu wszystkich posłów ludo­

wych są ,t. zw. „bezpartyjni" chłopi, wysługujący się endekom. Przewodniczy im p, Andrzej Maj z lubelskiego, Kowalewski z opoczyńskiego i Krzywkowski, których wtedy panowie wypychają do mówienia, kiedy się sami wstydzą mówić. Taką smutną rolę spełniają w Sejmie posłowie-chłopi, kiedy ,się rozgrywa walka o ziemię. Imiona ich hi- storja kiedyś zapisze jako/ „chłopską targowicę".

Apelujemy do przywódców stronnictw Pią- stcwców i Tugutowców, aby jaknajprędzej zlali się w jedno stronnictwo, bo obecne rozdwojenie wy­

chodzi tylko na korzyść naszych wrogów.

Na kongres ludowy.

Proszę wszystkich obywateli z powiatów Kut­

nowskiego, Łęczyckiego i Gostyńskiego, aby się ja^- najliczniej jawili na kongresie ludowym w Warsza­

wie w dniu 29 b, m, Zwłaszcza proszę kobiety i dziewczęta o przybycie do Warszawy, bo takiego zjazdu chłopów z całej Polski jeszcze dotąd nigdy na ziemi polskiej nie było. Na kongresie .tym za­

poznacie się z najwybitniejszymi działaczami i działaczkami ludowymi z całej Polski.

Szczegóły kongresu podane w gazecie.

Do widzenia w Warszawie

Jan Dąbskł poseł do Sejmu.

Przydeptane kłamstwo.

W dyskusji rclnej w obronie obszarników przemawiał w Sejmie poseł Kowalewski z Opo­

czyńskiego, odwołując się na to, że przemawia w imieniu chłopów. Na to pwstała w Sejmie ogromńa burza z ław ludowych i okrzyki: „Nie prawda, bro­

nisz pan dziedziców".

Atoli pana Kowalewskiego czekała jeszcze gorsza niespodzianka. Przy końcu posiedzenia za­

pisał śię do głosu poseł Nawrocki (piastowiec)

Z wiązek posłów ludowych w Sejmie

W sobotę dn. 19 b. m. została podpisana umo­

wa w sprawie utworzenia , Związku sejmowego po­

słów ludowych". Na podstawie tej umowy posłowie piastowcy i thugutowcy, razem w liczbie 100, utwo­

rzyli związek, który będzie występował w Sejmie jednolicie, będzie miał jednolite prezydjum, .a spra­

wy będzie rozstrzygał większością głosów pełnego zgromadzenia wszystkich posłów ludowych. W ten sposób znaczenie posłów ludowych w Sejmie wzro­

śnie, bo inne stronnictwa będą miały do czynienia z zwartym obozem posłów ludowych i jednolitem z ich strony głosowaniem.

Nie jest to jeszcze, niestety, połączenie obu klubów ludowych i obu stronnictw toiastowców i tugutowców) w jedno stronnictwo n.a całą Polskę.

Piastowcy domagali się, aby to obecnie już zrobić, bo utrzymywanie nadal 2 stronnictw nie ma sensu;

ale tugutowcy uznali to za przedwczesne i dlatego poprzestano na razie na związku klubów ludo­

wych. Spodziewamy się, że to zlanie nastąpi nie-

kowata i ogromna grusza, która miała duże słod- nie, a czerwone jak krew gruszki, które zwano witarnie.

Kwitła co roku, jak piana na Wiśle, i zwykle obrodziła czerwonych gruszek parę korcy, których smaku swoi i obcy nachwalić się nie mogli.

Zdała ją było widać i kto tylko spojrzał na czer­

wieniejący się owoc, mówił: „Cóż to za rozkoszne drzewol" Te gruszki, były mym pożywieniem już

®d św. Piotra nie raz aż do Imienia Marji. A gdy człek co przeskrobał, to gdzież było uciec przed ciężką a surową ręką ojca, jak nie na „witarnią", która swymi gęstymi gałęziami, wyśmienicie potra­

fiła zakryć winowajcę, tem więcej, że wzrok kocha­

nemu tatusiowi na tedy już nie bardzo dopisywał.

Bywało, że pasąc bydło sąsiadce zarobiłem sobie parę centów, którem tulmaczył na nadcho­

dzący odpust w parafji. Zwykle chowałem je sobie na najwyższym szczycie gruszy, gdzie nikt wyleźć prócz mnie nie mógł, i tam biedne grosza­

ki wisiały w płóciennym woreczku do dnia od­

pustowego najspokojniej. Dzień otrząsania gru­

szek był dla nas uroczystym. Zebrany owoc su­

szono w piecu i potem rozciągano na strychu cha­

tynki. W zimowej porze i w poście gotowano kaszę z gruszkami która była przepyszna, a gdym się dobrze matusi sprawował, to i do szkoły da­

wała mi w kieszeń parę gruszek do chleba. O bo wtedy ludziska pościli twardo, a nawet małe dzie­

ci z nimi pościć musiały.

Swoją drogą pijaństwo i różne grzechy krze w iły się po wsiach między ludowiną nie na żarty, ale to nieprzeszkadzało wcale do ścisłego postu.

Pod cieniem tej gruszy, bawiłem się z ma­

łym bratem Zygmuntem, tum odpoczywając sypiał, a w czasie febry, tak powszechnie grasującej

„ograszki„, tutaj się pod starym ojcowskim kożu­

chem wylegiwałem.

J A K O B B O J K O .

DWIE GRUSZE.

ł Tu gdzie dziś mam ogródek przy domu, by niegdyś moczar, na którym rosła łozina, gdzie w maju śpiewali słowiczkowie i ryb było co pra­

wie. Ś p. mój ojciec taczkami woził ziemię zkąd się dało i podwoził poty, aż wypracował parę grzą­

dek, gdzie siewano przeważnie konopie, któ­

re rosły grube i wysokie, że chłopa z nich nie ujrzałeś, a czasem nieco buraków, z których kiszo­

no kapustę. Ja później też woziłem ziemię na nizinę i znów teren ogrodu się podniósł znacznie.

Jako w r. 1876 wierzby trudno było wsadzić dla mnogości, wody, to dziś rosną ładnie drzewa owo­

cowe. A tutaj, gdzie w r. 186J konie pławiono, stoi dziś stodoła, a obok niej drzewa różnorodne.

W r. 1866 wykopał ojciec mały stawek w środ­

ku tego ogrodu, a uzyskaną ziemią tak podniósł teren, że przy drodze, na najniższym miejscu siał konicz, bób, buraki i t. p „ co ludzi dziwiło. Ob sadził też to miejsce wierzbami, z których dotąd (w r. 1909) żyje jeszcze kilka sztuk, które puści­

łem na tak zwane dziedzice i proszę, by je nie wycinano, chyba że same umrą. W tym stawku była woda czysta i głęboka, w której się chłopaki z całej wsi kąpały, a kobiety pierały swą bieliznę.

Ryby były nieraz duże, jako że to bywały lata mokre, w których było moc rybek -i grzybek, ale chleba mało. Tu gdzie dziś podwórek, były młode śliwki damaszki a wśród nich było dwa pni pszczół, jako że ś. p. ojciec znał się nieco na pszczelnictwie. Tuż stała bardzo marna stodolina.

o dwóch małych zapolach i mniejszym boisku, Za nią było parę śliwek, jedna duża jabłoń kwas-

Nareszcie, tu siedząc, gorzko opłakiwałem w sierpniu śmierć najdroższej mamusi.

Z jej śmiercią miała nastąpić i śmierć kochanej

„W ita m i". Nie mając czem palić, ojciec przebą­

kiwał, że trzeba gruszę wykopać. My dzieci truch­

leli na tę myśl, a stary żyd Heli Burg z przrd- mieścia odradzał tego ś. p. ojcu, mówiąc: „Gebey- erze, nie kopcie tego gruszka,' bo by was za nią P. Bóg skarał!" Niestety, to się wszystko na nic nie zdało i na wiosnę roku 1871, ojciec wziąwszy piłę wołał mię by iść z nim urżnąć „Witarnię".

Gdym phcz^c nie chciał iść, dostałem parę sztur- chańców i musiałem rżnąć kochaną gruszę, która niebawem z jękiem runęła na ziemię. ■«. . "

Do dnia dzisiejszego często mi się snł „W i- tarnia". Widzę ją w całej majestatycznej postawie, obrodzoną czerwonym owocem i staram się ją pi®' lęgnować. Niestety, za głupim był w on czas, aby bodaj zrazów z niej zaszczepić na pamiątkę.

U sąsiada Dziubli, przy samym granicznym płocie rosła też duża grusza, całkiem, innego wyglądu i gatunku. Podczas, gdy nasza rosła niby olbrzy­

mi parasol, to ta rosła niby rózga olbrzymia, a gruszki miała mniejsze, które w miarę dościga*

nia kapały z niej co chwila. Przed dojrzeniem, twarde jak kamienie, gdy poleżały 3—4 dni, były wyśmienite i miały smak chleba, że je można by­

ło jeść naczczo. Połowa gałęzi zwieszała się nad naszym .ogrodem toć, gruszki pacały w konopie daleko, a zbierający tłoczyli biedne konopie nielitościwie, co ojca bardzo gniewało. Jako od- szkocolanie dostawał zwykle przy trzepaniu ko­

szyczek gruszek i jakoś stę zgodzono. Pamiętam leżeliśmy dzieci do góry brzuchem pod tą gruszą i patrzeliśmy, jak i gdzie gruszka spadała, co nas bardzo bawiło.

Niebaczny sąsiad poszedł później za przy­

kładem ojca i kochaną makówkę też urąbał, ale

(3)

*6 26 G A Z E T A L U D O W A 8

p a n a Kowalewskiego i tam 5,000 uczestników po*

wiedziało, że chcą takiej reform y rolnej, jaką przedstaw ił Sejmowi p, Dąbski i jaką uchw aliła kom isja rolna, i w ten .sposób kłam stw o zostało od- ra z u przydeptane.

Nad czem obradował Sejm?

W zeszłym tygodniu, jak i w poprzednim, głównym zagadnieniem, około którego toczyły się rozprawy, była sprawa rolna. Mówcy z naj­

rozmaitszych partji nadal bronili swych zapatry­

wań. I tak prof. Stanisław Grabski, jeden z przy­

wódców Związku Ludowo-Narodowego, wygłosił długie przemówienie, gdzie starał się zwalczać posłów Witosa i Dąbskiego, twierdząc, że reforma rolna, jakiej żądają „PiastoWcy", jest niezgodna z interesem całego narodu, jest polityką taką sa­

mą, jaką dawniej prowadziła szlachta, to jest poli­

tyką stanową. Przypomniał i K ■nńtyb.cję 3-go maja, i powstania, i legjony Dąbrowskiego, i wszystko to zapisał na dobro sziachiy. Zapomniał tylko niestety uczony pan profesor, że jak Konstytucję 3-go maja, tak i powstania robiła tylko maia część szlachty, podstawą zaś legjonów Dąbrowskiego, jak również armji polskiej, która walczyła W roku 1831 był chłop lub zagrodowy szlachcic, ten pa­

triotyczny żołnierz, który o głodzie i chłodzie lał krew za ojczyznę. Magnaterja zaś nasza, a za nią i ogromna część zamożniejszej szlachty sie­

działa cicho, by broń Boże nie stracić swych folwarków, a byli i tacy, którzy całkiej otwarcie wrogowi na szyję się rzucali. A był to przecież kwiat narodu, ludzie najoświeceńszy i najwykształ- ceńszy, bo chłop był biedny i nieruchawy, tak przynajmniej ciągle się twierdzi. Bronił więc go­

rąco pan profesor Grabski obszarników, nie- bacząc na to, że dwa miljony morgów Wiel­

kiej własności leży nieobsiane.

Dalej przemawiał przywódca socjalistów, po­

seł Daszyński, który również krytykował projekt

„Piastowców". Socjaliści, jak wiadomo, są za upaństwowieniem ziemi i wcale im się niepodo- ba to. że ziemia ma przejść w ręce wielkiej ilo­

ści drobnych właścicieli. Oni woieliby widzieć ją W rękach państwa. W końcu jego przemówienia zachodzi przykra awantura, wywołana niestety przez jednego z księży, z powodu jakoby obrazy Mszy świętej; żadnej jednak obrazy W rzeczywi­

stości nie było. Już to niektórzy nasi zbyt krewcy posłowie za często wywołują niepotrzebne awan­

tury, czem tylko obniżają powagę tego wysokiego miejsca, jakim jest Sejm. Pod tym względem nasza krańcowa prawica może sobie swobodnie

ja zdołałem zaraz z niej zaszczepić, i dziś na mym ogrodzie mam już jej córuchnę, która mi od paru lat rodzi owoce, co mi przypominają młode la- a, którem pod jej macierzą przechulał i prze- bawił.

Aby mieć i taką, jaka u nas rosła, posadzi­

łem witarnię niedaleko tamtej makówki, a patrząc na jej rumiane owoce, cofam się w młode lata i z żalem je wspominam, bo już się nie wrócą.

Moja dziatwa ma weselszą młodość i nie wiem, czy tak pokocha te drzewka, jak ja je pokochał, i czy ich tak będzie żałowała kiedyś i wspomina jak ja je żałuję i wspominam.

O, szanujcie dziatki drzewa sadzone przez na­

szych rodziców, bo kto nie uszanuje drzewka, ten nie uszanuje i domu rodzinnego i roli ojczystej.

A kto z lekkiem sercem pozbędzie się ojcowizny, tego i Ojczyzna wcaie nic obchodzić nie będzie, od czego broń nas Boże.

Zagieslów 22 lipca 1909 r.

Wybiła na zegarze dziejowym chwila, w któ­

rej mamy okazać swoją miłość Ojczyzny i słowa stwierdzić czynami i krwią swoją własną przypie­

czętować. Przez całun gęstych chmur zaświtała nam jutrzenka, zapowiedź wolności naszej. Lecz samo przez się to nie przyjdzie, jeśli będziemy gnić w domu, ale chwyćmy za broń, okażmy się dobrymi swnami Matki Polski, okażmy, że jesteś­

my godni wolności i praw swoich. A wtedy z pe­

wnością Polska będzie wolna, niepodległa i sławna.

Do boju, bracia do boju...

podać rękę z krańcową lewicą, a nawet czasem przewyższa lewicę W robieniu awantur, jak na- przykład ostatnio w sprawie Milicji Ludowej. Nie ma co oczów zamykać na to, że bardzo wielu ludziom Milicja Ludowa zalała sadła za skórę, lecz trzeba również przyznać, że nie była ona ani lepsza, ani gorsza od żandarmerji i poli­

cji, na które to ciągle dostajemy skargi masami.

Wart pałac Paca, a Pac pałaca. Rząd więc postanowił Milicję Ludową przekształcić i prze znaczyć do całkiem innych obowiązków, niż dotychczas. Ponieważ na wschodzie toczymy walki z bolszewikami, cala ogromna połać kraju na tyłach naszych wojsk nie jest dostatecznie osłonięta, postanowiono Więc wysłać tam Milicję j Ludową dla ochrony magazynów i składów woj­

skowych. Tymczasem W Pińsku kazał podobnej generał Listowski iść im z miejsca na front Mi-j licjanci odmówili, twierdząc, że nie znają mustry.

Komendant milicjantów zwrócił się do gen. Li- stowskiego z prośbą, by im dano tydzień czasu, to nauczą się mustry i wtedy pójdą na front; g e­

nerał Listowski odmówił, kazat ich rozbroić i ode­

słać do Warszawy. Z tego więc powodu Związek Ludowo Narodowy postawił przez usta posła Sku­

pia wniosek o zaprzestanie wysyłania Milicji Lu­

dowej na front, ponieważ, jak twierdził wniosko­

dawca, popełnia ona tam zdradę.

Poseł Korfanty, gorący jak zwykłe, zaraz żądał rozstrzelania. Na tym tle rozpętała się taka straszna awantura między prawicą i lewicą, że zgroza ogarniała każdego rozumnego człowieka, który słuchał tych dzikich wrzasków. I któż to robił tę burdę? Ludzie, którzy zawsze i wszę­

dzie, na wszystkie strony świata głoszą, że tylko oni są podstawą ładu i porządku, że tylko na nich Polska się opiera. Dziką tę i ohydną awan­

turę wywołała nasza prawica, to jest Związek Ludowo-Narodowy, a panowie socjaliści, jak zwy­

kle zawsze pohopni, godnie odpowiedzieli pra­

wicy. Nawet i „Piastowcy", którzy dotychczas zawsze od Wszelkich hec zdaleka się trzymali, też nie wytrzymali i niektórzy z nich wmięszali się do awantury, tak dalece byli oburzenipostępowa- niem prawicy. Bo przecież, jeżeli Milicjanci Ludowi popełnili zdradę, trzeba ich rozstrzelać, aie trzeba przecież przedtym przeprowadzić do­

kładne śledztwo, wyświetlić kto winien, a nie załatwiać takich rzeczy „łapu capu", bo tu prze­

cież chodzi o życie ludzkie. To też po całej tej awanturze stanęło na tym, że śledztwo ma być przeprowadzone w ciągu* dni 10—i za tym wszys­

cy głosowali, nawet i socjaliści. Poco więc pra­

wica wywołała tę straszną awanturę, która Sej mówi tylko wstyd przynosi? Widocznie w tych kilkunastu szlachcicach, co siedzą w Sejmie i co całym Związkiem Ludowo-Narodowym komende­

rują, nadal pokutuje duch ich praojców, co to Sejmy rozbijali i Polskę do zguby doprowadzili.

Pan Marszałek Trąmpczyński, jak już kilkakrot­

nie można to byio zauważyć, nie stoi na wyso­

kości zadania, i często powoduje się partyjną stronniczością. Zamiast wykluczyć podczas ostat­

niej awantury za hałasowanie któregoś z człon­

ków własnej partji, bo ci najwięcej wrzeszczeli, usunął z posiedzenia posła Smołę, chłopskiego syna-samouka, ze stronnictwa ludowego. Widocz­

nie p. marszałek Trąmpczyński dotychczas jesz­

cze nie może otrząsnąć się ze wspomnień tych pańszczyźnianych czasów, kiedy dziedzice bez­

karnie nadużywali swej władzy nad chłopem.

Oburzające są takie awantury, jednak roz- Ważniejsi posłowie starają się nie dopuszczać do takich wybryków i kierują Sejm na drogę pracy rzetelnej. Do rzetelnych takich prac należy wya­

sygnowanie 5 miijonów marek na założenie kas chorych oraz przyjęcie rezolucji posła Waszkie­

wicza (N. Z. R.), wzywającej rząd do opracowa­

nia ustawy o ubezpieczeniach robotników. Ró­

wnież przyjął Sejm wniosek Diamanda (socjalista) o wprowadzenie monopolu tytuniowego. Minister skarbu Karpiński oświadczył się przeciwko temu monopolowi, jednak Sejm nie przyznał mu słusz­

ności, a oświadczył się za monopolem.

S. t P. Piotr Biernacki.

W dniu 9 b. m. poległ śmiercią walecznych w obronie Ojczyzny prawy obywatel kraju, ś, p.

Piotr Biernacki. Zmarły należał do tych nielicz­

nych, co to „ani z soli, ani z roli, ąle z tego co ich boli", powstali.

A bolała Go drzemka olbrzymich mas ludo­

wych.

Zmarły brał czynny udział w pracach oświa­

ty zawodowej wśród ludu. Od 1913—1917 roku był

instruktorem kółek rolniczych w okręgu radom­

skim, następnie został przeniesiony na takie samo stanowisko do C. Związku Kółek Rolniczych. Czę­

sto zamieszczał artykuły treści rolniczej i społecz­

nej w „Gazecie Ludowej",

W ruchu wyzwoleńczym ludowym sympaty­

zował z Pol, Stronnictwem Ludowem , Piasta".

Cieszył się ogólną sympatją. Kochali go nie- tylko ci, z którymi pracował, ale i ci, dla których był prawdziwym apostołem. Postać tego zacnego obywatela stoi zbyt żywa przed mami. Kroczył on wśród ludu z sercem gorącem, przepełnionem mi­

łością Ojczyzny, oświecał lud i niecił wiarę w lep­

sze jutro.

Nie było dla Niego złej drogi, nie było trud­

ności do nieprzezwy ciężenia; pieszo niejednokrot­

nie docierał do najodleglejszych zakątków kraju, niosąc przed ludem „kaganiec oświaty". Legł w mundurze żołnierskim na rubieżach Rzeczypo­

spolitej Polskiej, we wsi Młynach, ood Łuckiem, ugodzony kulą haj damacko-bolszewicką.

Życie Jego nie pozostało bez śladu, gdyż siał ziarno zdrowe, z którego wyrośnie plon obfity. Sta­

ła się poważna szczerba w naszych szeregach.

Szlachetna postać i czyny Tego człowieka bę­

dą nam wzorem.

Cześć Jego zacnej j świetlanej pamięci.

skh

L I S T Y .

ZDRAJCY I ZDZIERCY.

Z Opola W łodarskiego ha Podlasia.

Słynny „najwierniejszy przyjaciel niemców"

etapowy ciemiężca ludu, naczelnik „becyrku"

w Opolu, właściciel Mosiów i Dubowa—Targoński, przeciwko któremu postawiłem około 100 świad­

ków przy śledztwie, a tych sędzia niemiecki, paląc papierosy z Targońskim, teroryzował na­

kładaniem kajdan, podsuwaniem pod -nos przy­

sięgającym świadkom noża bawarskiego i t. d...

ten pan oddany przez ludzi w grudniu jeszcze z. r. w ręce komisarza Dworakowskiego i naczel­

nika policji Królikowskiego — ma i dziś takież względy u tych urzędników, jak niegdyś u niem- ców. Z początku miał być pod zdwojoną strażą odprowadzony do tego więzienia, gdzie wysyłał przedtem swoje ofiary. Niebawem jednak, czy to przez wzgląd, że należy do klasy uprzywilejo­

wanej, czy też—że panowie Dworakowski i Kró­

likowski domacali się jego łupów wojennych i zdartego z ludzi grosza, o który gorliwiej się dopytywali, aniżeli o zarzuty przeciw niemu, — dość, że pozostawał czas jakiś bezpiecznie w Du- bowie pod strażą 1 wojaka, pozostającego n a jego utrzymaniu. Czy to była straż honorowa, bro- piąca go przed sądem pokrzywdzonych, czy też—

aby nie um knął—jest to tajem nicą tych panów Dziś już Józet Targoński cieszy się takiem zaufaniem panów urzędników, że siedzi w Hań­

sku u syna Czesława Pawia wraz ze swą nadobną małżonką, która jak demon wcielony pastwiła się nad bracią siermiężną za niedanie jej masła w prezencie, nie sprzedanie jałówki rasowej, za

„niesumienne" odrabianie pańszczyzny, za przy­

chylność dla osób jej nieprzychylnych, i t. d.

i t. d. Na jedno, skinienie tej władczyni etapo­

wych męczenników', która się kazała tytułować

„jasną Panią" — pruscy huzarzy i żandarmi ka­

towali lud biedny spędzając go na przymusową dla niej pańszczyznę, zabierając im konie lub bydło, dopóki kilkoma setkami nie wykupili do­

bytku swego u niej lub u męża prowokatora.

Nieprzychylnych dla nich wysyłała na ro­

boty do Prus lub Brześcia. Groziła deportacją tym i w czyn- groźbę wprowadzała, co na nią sarkali, lub szukali legaliwch sposobów obrony dobytku swego. Wśród Tnasowego terroru za prowokacją jej męża—zbierała od zastraszonych więcej, niż nawet urzędownie komenda niemiec­

ka naznaczała na potrzeby wojskowe i t. d.

Dziś „dziedzice" Mostów i Dubowa siedzą sobie bezpiecznie pod opieką swego syna na majorackim majątku w H ańsku. Ten dzielny egzekutor rządów swego ojca-satrapy w Opolu, z dyplomem „męź-a zaufania Niemców7" uzyskał w nagrodę dzierżawę Hańska, na którym dorabiał się podczas rekwizycji ojca w Opolu, gdy mu ten bydło rabowane w gminie opolskiej przesyłał do Hańska. Dziś ma pomoc z Komitetu Aprowiza- 'cyjnego, który go zasila w akcessorja gospodar-

>cz3—jak 15 par wołów roboczych i t. d.

(4)

4 G A Z E T A L U D O W A M 2#

Protekcja, okazywana tym inteligentnym Iw życie reform y społeczne i ekonomicznie celem utrw alenia naszego bytu narodow ego i polepszenia doli dotychczas gnębionych m as włościańskich i ro­

botniczych, jak wogóle całego narodu.

Zgrom adzeni ośw iadczają się za bezwzględ- niem wprow adzeniem w życie reform y rolnej, uchwalonej w kom isji rolnej sejmowej i uchw alają pełne wotum ufności d la poselskiego klubu P. S. L, Piastowców. Zgrom adzeni potępiają natom iast bez­

w zględnie działalność poselską posłą prof, Cha- niewskiego i Opali, jako zgubną dla ludu p ra c u ją ­ cego, dalej zgrom adzeni u zn ają organizację przy P, S. L. Piastcw cach, jako jedyną drogę, prow adzą­

cą nas do wyzw olenia się z ciemnoty; i nędzy i rów ­ norzędnie z organizacją polityczną. Zgromadzeni prow adzić b ędą organizacje ekonomiczne, koopera­

tywne, celem przejęcia h andlu i przem ysłu w swoje w łasne ręce i w yzw olenia się z rąk wrogich nam ży­

wiołów, , . i-

P oseł J , Pieniążek, jak i inż. R, K ania boli serdecznie przyjm ow ani przez ludność.

bandytom przez władze włodawskie, wywołuje słuszne oburzenie wśród pokrzywdzonych mie­

szkańców gipiny Opolskiej, jeżeli się zważy, że ludzie ci już po raz trzeci pukają do drzwi spra­

wiedliwości i zawsze bez.skutku, — owszem ze skutkiem odwrotnym. Ze za niemców — kto wniósł skargę — nie tylko satysfakcji nie otrzy­

mał, ałe czekała go pomsta—w tern nic dziwne go, kruk krukowi oka nie wydziobie — ale dziś:

żeby poiski urzędnik mścił się za takich opry- szków—to ju ż chyba wprost prowokacja. A był fak t niezaprzeczony, że p. Królikowski kobiecie ułomnej, która świadczyć chciala pod przysięgą o rabunkach Targońskiego, po pewnym czasie,

{>od jakim ś tajemniczym pozorem, zrobił z po icją podwładną mu nocny rabunek wprost — nie rewizję. Kobiecie tej, nazwiskiem W iktoria Gajewska, grozi, zastrzeleniem jak psa, przysta­

wiając brauning; jej siostrę wypoliczkował; pod­

czas rewizji zrabował wiele drobiazgów, gotówką zaś półtora tysiąca i domagBłsię koniecznie uwię­

zienia tych kobiet. Kto wie czemby się to skoń­

czyło, gdyby miejscowa żandarmerja nie położy- ła kresu tej komedji i po przymusowem rozbro­

jeniu tych panów—nie odprowadziła ich do P ar­

czewa dla spisania protokułu. Podobno takie no­

cne wycieczki p. Królikowski dość często przed­

siębrał nie bez pewnej korzyści dla siebie, skoro ma piękne umeblowanie i około 30 tys. marek gotówką, a takie rzeczy ja k kraw aty .zbyteczne dla chłopów", bo to z pańskiej firmy szaliki, bu ciki, rękawiczki, szczoteczki 1 At — wszystko szło na prezenta jego prywatne.

W ójt gminy W yryki pobiera od biednych za zaświadczenia do Komitetu Ratunkowego po 1 rb. i 2 rb. od kartk i zamiast sporządzić kwit ogólny. Wójt Opolski—Kraszewski, zwalony dziś przez Komisariat — rostrwo*ił paręset korcy zboża. Oto kw iaty z niwy Podlaskiej! Cóż rząd nam na to?

Qpolczyk.

Z GM INY W O LIC A , PO W . STO PN ICK IEG O . Zawierało się tu stowarzyszenie spożywcze

•całej gminy; pierwszego dnia organizacji stowarzy­

szenia włościanie złożyli 15,000 rubli kapitału udziałowgo. Sklep otwarty został 15-go kwietnia b, r„ dziś liczy 230 człcnków-założycieli z kapitałem 38 000 rubli, obrót sklepu — 150,000 koron.

Na ogólnem zebrań'U w dniu 1-ym czerwca, Sto­

warzyszenie przystąpiło do Warszawskiego Związ­

ku Stowarzyszeń Spożywczych i do Polskiej Cen­

trali Handlowej w Radomiu.

Ną tern samem zebraniu, Z inicjatywy preze­

sa, kierownika Stowarzyszenia, Jana Gzyla, człon­

kowie Stowarzyszenia złożyli ofiarę na Czerwony i Biały Krzyż 21 rb. i 150 kor.

Obecnie Stowarzyszenie Spożywcze otrzyma­

ło ze Składnicy Warszawskiego Związku cukier i naftę i rozdzieliło pomiędzy gnuniaków; sklep stp;

warzyszenia prowadzi handel' towarami łokciowy­

mi, rzemieniem i spożywczymi artykułami.

' Gminiacy całą silą popierają Stowarzyszenie i starają się, aby handel przeszedł z rak pudzych do Stowarzyszenia, które ma ua celu prowadzić handel wszystkimi artykułami, potrzebnymi w co- dzięnnem życiu,

WiEŁKI WIEC LUDOWY, W RYKACH ppw. (jsnwftrt, Dnia 15 czerw ca odbył się wiec z udziałem przeszło 3 tysięcy ludzi, Więc zagaił przewodniczą­

cy Rady ludow ej, p. Józef Banaszek, następnie przem aw iaj! poseł J a n Pieniążek 1 delegat stronnic­

tw a, inżynier R. K ania, którzy w jasny 1 dosadny sposób wyświetlili działalność naszego klubu posel­

skiego P. S, L. „Piastow ców '', jak wogóle dążność naszego stronnictw a, z d e r z a ją c ą do utrw alenia na­

szego bytu narodow ego i polepszenia doli włościan i robotnika polskiego. Na zgrom adzeniu przem a­

wiali również zwolennicy komunistów, chcąc pod­

burzyć nasz lud polski do wywołania rozruchów i grabieży, lecz cł dwaj panowie towarzysze dc stali należytą odpraw ę parlam en tarn ą c-d pc«ła Pieniąż­

ka, jąk i od inż. R. Kani, którzy udowodnili, że li tylko w legalnym i praw nym sposobie rozw oju leży dobrobyt chłopa polskiego l robotnika, to też z r a ­ dością zgrom adzeni oświadczyli się za BiMzem stronnictwem , przyjm ując jednogłośnie rezolucję:

Zgrom adzeni pa wiecu w Rykach, pow. gar- woliński, popierają ze wszystkich sił politykę Polsk.

Strono Ludowego Piastowców, k tó re wprow adza

Z ŁUKOWA.

Zebranie relacyjne posła Waleriana Górskie- go ze stronnictwa ludowego „Piast" odbyło siędn 1 czerwca w lokalu Związku Kółek Rolniczych w Łukowie. Pan poseł przedstawił prace podej­

mowane przez posłów sejmowych z grupy ,,Ka­

sta" w celu polepszenia J>ytu drobnego rolnika jak i robetnjka, objaśnił wydane przez Sejm usta­

wy, jak o odbudowie zniszczonych przez wojnę wsi i miast, o wydzierżawianiu gruntów, leżących odłogiem, o rejestracji strat wojennych, o reformie agrarnej, o granicach Państwa Polskiego i stosun­

ku do ludności innych narodowości, jakoteż spra­

wę przywrócenia wolnego handlu zbożem i wszel-

kierai produktami rolnemi, .

W dyskusji, która się wyłoniła, przemawiali B. Zaleski z Gołąbek, F. Domański z Duninma i wielu innych, podkreślając bardzo wiele wad i nadużyć, popełnianych przez niektóre czynniki rządowe, na które poseł Górski odpowiadał, wyja­

śniając, że posłowie sejmowi z grupy Piasta czy nią wszystko, ażeby kres położyć wszelkim nadu­

życiom, lecz skutek będzie dobry wówczas, kiedy wszystkie gmjny będą silnie zorganizowane i całe społeczeństwo weźmie czynny udział w tępieniu łapownictwa i sprzeniewierzeń różnych urzędników miejscowych.

Po wysłuchaniu zebrani wyrazili pełne uzna­

nie i zaufanie posłom sejmowym z grupy „Piasta"

zą jeb działalność i wyrazili oburzenie i protest przeciw uchwale sejmowej w sprawie qdrzuceni.

rezolucji posła Jana Pąbskiego o przywróceniu wolnego handlu zbożem i wszęlkiemi produktami rolnemi w całej Rzeczypospolitej Polskięj za wy jątkiem pogranicznych powiatów i pokrywania róż nięy ceny przez skarb państwa przez wydawanie ludności ubogiej produktów pierwszej potrzeby po cenach zniżonych. Zebrani powzięli jecjnomyśjnię następujące rezolucje: '

Zebrąni na wiecu W Łukowie dnia 1 czerwca 1919 roku zgłaszają następujące rezolucje:

J. Zęby Sejm możliwie jąknajprędzej wpły­

nął na wewnętrzne stosunki państwa; a) aby urzęd nik by} sługą prawa, a nie panem swojej woli ja i dotąd. Policją państwowa i inne formacje w wie lu wypadkach traktują ludność brutalnie, co wpły­

wa ujęmnie na budujące się państwo polskie: bt nadmiar urzędników państwowych jako też komu nąltjych usunąć, ponieważ niepotfzehnie obciążaj;

budżet państwa.

jj. Żeby urzędy aprow izacyjne od dnia 1-go Sierpnia W 19 b były skasowane, bo całe rzesze rolnicze dom agają sje wolnego handlu, a rząd niepotrzebnie trzyma urzędy aprowizacyjne; ą) kartki 08 Chleb zę Zboża kontyngensowego lu­

dziom zamożnym, mającym firmy handlowe, jako też rękodzielnikom natychmiast wstrzymać, dlate- ffo że ci ludzie nie są w niczem ograniczeń ; chleb końtyngensow y dać tylko dla wojska » wyjątkowo biednym; b) rozporządzenie o zakazie gospoda­

rzom pytlowania pszenicy natychmiast cofnąć.

III. Podkomisarze ziemscy zamiast ułatwiać wsiom przeprowadzenie komasacji gruntów, to ieszcze utrudniają pracę w tym kierunku, a komi­

sje okręgowe, czy o tym nie wiedzą, czy też wie­

dzieć nie cheą. Wobec tego żądamy, żeby po za komisją okręgową były komisje miejscowe do kontrolowania działalności podkomisarzy ziem- skieh.

IV. W celu wydzierżawienia opuszczonych folwarków, komisarz ziemski nic nie zrobił, więc prosimy o wyjaśnienie.

Prazydjutn wiecu.

PRZYKŁAD DO N A ŚLA DO W A NIA.

Ze wsi Baby pod Kutnem*

N a zachodnim krańcu powiatu Kutnowskie­

go, o 4 w. od Dąbrowic, pośród rozległych, pól leży osada Baby, składająca się z dwuch wsi. W ieś to duża, pięknie zabudowania, zam ieszkana p rzez lud pracow ity i gospodarczy. Je d n ą z klęsk, jakie gro­

żą bezustannie wsi polskiej, są pożary, to też mie­

szkańcy wsi naszej starali się uchronić sw e chaty od tego nieszczęścia. Początkowo zorganizow ano w artę nocną, następnie, za ra d ą ks. proboszcza z Dąbrowic zorganizowano straż ogniową ochotni­

czą. M ieszkańcy Bab urządzili składkę pieniężną na ten cel i zebrąli kilka tysięcy m arek. Kupione zostały sikawki, kaski, toporki i inne przybory stra>

żackie. Oprócz tego straż posiada 5000 m arek go*

towizny, a tera z za te pieniądze m yśli pobudow ać szopę strażacką, Do straży zapisało się 30 m ęż­

czyzn, przew ażnie m łodzieży. N ależy jej się za te uznanie i szacunek od ogółu, Do zarząd u zostali w ybrani: prezes ks, G am carek z Dąbrowic, wice­

prezes J . Szadkowski, naczelnik G, Jabłoński, za­

stępca naczelnika W . Zakrzewski, skarbnik W i­

śniewski i sekretarz S. K ral. .

Tej nowej a niezm iernie ważnej placów ce składam y n a tern m iejscu staropolskie: „Szczęść Boże".

Zygmunt Broda i M. W łątctak.

W celu nabycia wyborowych DRZEWEK OWOCO­

WYCH, NASION, NARZĘDZI OGRODNICZYCH radzi­

my zwrócić się do najstarszych i największych Z a k ł a ­ d ó w O g r o d n ic z y c h . C. U L R I C H , istniejących od roku 1805 w Warszawie przy ul. Ceglanej II,

Wiadomości telegraficzne.

Z K O N G RESU PO K O JO W E G O . N areszcie skończyły się n a ra d y K oalicji n a d kontrw ąrunka- mi niemieckimi i dnia J6 b. m. wręczono Niemcom odpowedź m ocarstw sprzym ierzonych. W o s t a t - nich dniach poczyniono w traktacie pokojowym zmiany na korzyść Niemiec. N ajgorsze jest w tej spraw ie to, że apetyty niemieckie zadaw alniają na­

szym kosztem, P olska jest stanowczo przez Koali­

cję p o k rzy w d zo n a n a r z e c z N iem iec. G d a ń sk b ę ­ dzie wol nem m iastem z w łasną konstytucją. Polska otrzym a ty lk o p e w n e go sp o d a rcze p r a w a W G d a ń ­ sku, N a G órnym Śląsku m a być przeprow adzony po upływ ie 18 miesięcy plebiscyt (głosowanie hł- dowe) i to w łaśnie rozstrzygnie, czy Śląsk m a po­

zostać przy Niemcach.

Niemcy dostali 7 dni do nam ysłu. Jeżeli w przeciągu tego czaeu nie podpiezą traktatu po­

kojowego, w ojna wybuchnie nanowo.

W ojska K oalicji są przygotowane, Do G d ań ­ ska przybyło kilka okrętów w ojennych WgMfl*

slpph-

CZY N IE ZANAD TO H O JN I? Paryż. Po- dobno R ad a Pięciu, obradująca w spraw ie granicy polsko-ukraińskiej, p ro jek tu je granicę w G alicji wyznaczyć lhiją B rody — Tarnopol — S tanisła­

wów. T ęrytorjum n a w®chód od tej lipji m ą przy*

paść Ukrainie,

JĄK ŻEGNANO NIEMCÓW W PARYŻU- w esąąi? odjazdu m isji męjmeckięi Z P a ry ż a ze­

brały się tłum y ludności i w sposób bardzo ener­

giczny objaw iły swoje zadowolenie z tęgo p o w o ju . Musiały Bliższych szczegółów prasą nie

się tam jednak dziać rzeczy adę’ bardzo raiło dla Niemców, skoro Kleman§o, prezydent francuski, przeprasza listownie Niemów zą nieprzyjemności.

FORTECE NIEMIECKIE BĘDĄ ZRÓWNA­

NE Z ZIEMIĄ. Dochodzą do nas Wiadomości, że w razie oporu Niemiec, morskie fortece niemiec­

kie zostaną przez flotę angielską zrównane je ziemią, a wojska koalicyjne w razie potrzeby pójdą aż do Berlina i Weimaru, aby tam dyktować nowe wa­

runki pokoju,

MORDY N IEM IEC K IE N A GÓRNYM ŚLĄ­

SKU. Codzienne pism a warszaw skie plsząi Od dłuższego czasu Niemcy wywożą ,ze Śląska wszyst­

ko możliwe. Praw dopodobnie d la ochrony ewakua­

cji (wywozu) poniszczyli niektóre mosty kolejowe, obawiając się ataku polskiego. Władze wojskowe niemieckie jednakże, jakoby k a rz ą c za wysadzenie mostów, rozp częły nieludzki ucisk i masowe aresz­

tow ania działaczy polskich. Szczególnie w powia­

tach Oleskim i Kluczborskim robiono obław y na całe wsie i ludzi zakutych w k ajd an y pędzono do więzienia. Znanego działacza polskiego, Izydora

/

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z tej racji nawołuję, aby panowie z prawicy, którzy twierdzą, że leży im na sercu reforma rolna, zgodzili się z projektem grup ludowych i głosowali za

lityki chłopskiej, był założycielem pierwszego Stronnictwa Chłopskiego, był jego prezesem, byl pierwszym chłopem, który odważył się założyć własne pismo

„po porozumieniu ze stolicą apostolsko0. Dopie ro przy punkcie szóstym rozpoczęła się zacięta walka. Najzawziętsi przywódcy prawmy lakto Gra bski, Staniszkis,

BIAŁORUSINI ŻĄ D A JĄ WILNA, Jak się dowiadujemy, Białorusini na konferencję paryską przygotowali memorjał w którym domagają się dla siebie Wilna, jako

Jeżeli demoralizująca przemoc obcych rządów przyczyniła się do moralnego upadku jednostek to jednak nikt nie ma prawa mierzyć wszystkich’ ta właśnie złą

Pom ijając Rosję, gdzie to się odbywa w sposób dziki i niszczycielski, widzimy, że szeroką reform ę rolną podjęła Rum unja, która przymusowo ogra­.. nicza

Jeśli cebula już jest posadzona, to czeka się chwili, gdy pojawią się chwasty, wtedy za­. czynamy pleć, ale to zaraz, bo jeśli pdzwoiimy się chwastom

tucja. Konstytucja jest to prawo podstawowe, z którego wychodzą i na któretn się opierają wszystkie inne prawa, którymi się rządzi pewien naród. Podobnie jak