KASYNA I WIELCY LUDZIE
A N T O N I W Y SO C K I
w ego cza su k a sy n a w e w ięk sz y ch m ia sta c h p rz ed w o jen ej P o lsk i, w K rak o
w ie, L w ow ie, P ozn an iu i W arszaw ie, grały w życiu u m y sło w em tych m iast jeśli n ie p ierw sze, to liczn e drugie sk rzyp ce. Tam k o m itety ró żn y ch ju b ileu szó w , o b ch o d ó w , p o c h o d ó w i u ro czy sty ch p rzem ó w ień ob ra
d o w a ły nad form am i i sz czeg ó ła m i tych p rzed sięw zięć. Zanim p o w sta ł oso b n y , fo r
m aln y k o m itet ju b ileu szu K raszew sk iego, sp ro w a d zen ia p r o ch ó w M ick iew icza do k ra
ju, ob ch od u ro czn icy z w y cię stw a S o b ie sk ie g o pod W ied n iem , roczn icy Grun
w a ld zk iej i in n y ch o b ch o d ó w , to z k asyna, szła p ierw sza m y śl i n ajp rzód d ysk retn ie, p ó ź n iej w p rasie i ob rad ach R ad y M iejsk iej p oru szała i d o za m ierzo n e g o celu p row ad ziła o p in ję. W k ażdem z tych m iast, za leżn ie od w a ru n k ó w p o lity c z n y c h ó w c ze sn y c h za b o rów, in aczej. W ięc ja w n ie , szu m n ie, rep re
zen ta cy jn ie w G alicji, k o n sp ir a cy jn ie w W a r
sz a w ie i P o zn a n iu .
N ależeli, zb ierali się na „rod ak ów r o zm o wy'“ p rzy h erb acie i p referan sie.
P ro jek to w a li.
W K rak ow ie p rz ew o d n ic zy ł p rezes k asyn a K oła litera ck o -a r ty sty czn eg o , k om ed jop isarz M ichał B ałucki i w icep rezesi, h isto r y k Au
gust S o k o ło w sk i i K azim ierz B artoszew icz h isto ry k i satyryk , k tó ry w la ta p óźn iej d a row ał m iastu Ł odzi sw ą h ib ljotek ę, galerję o b razów i zb iór a u to g ra fó w .
Oni i inni, m iło ś n icy ku ltu ry, p rofesorow ie, red ak torzy, ad w o k a c i, lek a rze, in żyn ierow ie, u rzęd n icy , litera ci, ak torzy. W szyscy, których praca tw orzyła u m y sło w o ść ogółu.
Z Z akop anego, gd zie o sia d ł po gorzk ich ro zcza r o w a n ia c h w a r sza w sk ich , w p a d a ł do K rak ow a S ta n isła w W itk iew icz, m alarz i k r y tyk, p io n ie r n o w y ch p rąd ów w sztuce.
Gdy go k o m p lem en to w a n o , od rzek ł żartem :
— N ie u w ierzę, d o p ó k i k o ło littraćk o-arty- sty czn e nie w y d a na m oją c ześć sk ła d k o w e
go ban kietu .
T ak ie też w W arszaw ie zn a czen ie m iata, n ie w y łą czn ie to w a rzy sk ie, R esursa K up iec
ka. Z n ak om ity h isto ry k -g a w ęd zia rz A lek sa n der K raushar, n a p isa ł tej resu rsy sp orą m o- n ografję.
W e L w o w ie ży cie K asyna M iejsk iego nie o g ran iczało się do obrad i p rzy g o to w a ń r óżn ych u r o czy sto ści, ani do kart, p lotek i zab aw w karn aw ale. M iało pod k ieru n k iem p rezesa V ogla, p u b licy sty i e stety , i przy u c zestn ictw ie p oety R o so w sk ie g o i h isto ry k a H oliego, am b icje teatralne. R o zp o rzą d za ł0 trupą a k to ró w -a m a to ró w , sc en ą z d e k o ra cja m i i ku rtyn ą, a p rz ed sta w ien ia sztń k te a tra l
nych, p od o p iek ą ru ty n o w a n y ch reżyserów , d a w a ły a rty sty czn e sa ty sfa k cje.
N aw et w m a ły ch m iastach ch ó ry śp ie w a cze, różn e H arfy i L utn ie, w ieczo ry R eklam a
c y jn e i teatry a m a to rsk ie, n a jr u ch liw iej w W ielk o p o lsc e , w z m a g a ły czu cie d u ch ow e i o ż y w ia ły nu dę z a p a d ły ch k ą tó w . Szkod a, że d ziś z m n iejszy ły się i o b n iż y ły te z a in ter e so w a n ia , w p r z eciw ień stw ie do roli z esp o łó w am atorsk ich zagran icą, w N iem czech i w e W łoszech .
W ted y, o ile w zab orze au strjack im , gdy po p ow stan iu w roku 63-cim i erze szyk an p o licy jn y ch , sta w ia n y ch sp o łeczeń stw u p o l
sk iem u przez u rzęd n ik ó w C zechów i N iem ców , w o ln o b y ło za k ła d a ć zw iązk i o ch a r a k terze o św ia to w y m , a rty sty czn y m i sp o rto w ym , na p o d sta w ie za tw ierd z o n y ch przez w ła d ze statu tów , to w K rólestw ie w sku tek d rak oń sk ich praw ad m in istra c y jn y ch i k la u zul cen zu ry, m ógł, obok teatru i prasy, p o czy n a ć m eto d y czn y ruch w sp raw ach kultury raczej jed en czło w iek .
T ak im w W a rsza w ie b y ł pan G rosm an, w ła śc iciel sk ład u fortep ia n ó w , m enażer p r z ed sięw zięć w o k a ln y ch i m u zyczn ych , po-
Z K I C
trochu m ecen as. Na je g o p o ra n k a ch i w ie c z o rach w y stęp o w a li m ło d zi, n iejed n o k r o tn ie sła w y lok aln e, a jak P a d erew sk i, sław a o w ie lk o św ia to w y c h blask ach . H onorarja ich (daw ne czasy!) ja k że śm ieszn e w y d a ją się teraz — 20 rubli o d w ystęp u .
A ktor R ygier sp o ty k a P a d erew sk ieg o na u licy.
— P rzy cisn ą łem G rosm ana do m uru i p o d w y ż sz y ł mi h on orarju m na 30 rubli.
— Co? — d ziw i s ię P a d erew sk i. — D z ię k u ję za w ia d o m o ść. To i m n ie m usi p o d w y ższy ć. Mam p od arte buty. N o nie! Ale p raw ie. Już się k o ń czą w m ej g o n itw ie za lek cja m i.
G onił w W arszaw ie za lek cja m i, a po o d b y ciu k u rsó w w irtu o zo w sk ic h u p rofesora L e sz ety c k ieg o w e W ied n iu i żm u d n ej p racy d o szed ł d o m ety ten w ie lk i P o la k i sła w a św ia to w a .
Z nów po latach R ygier, w ó w cza s d yrek tor T eatru P o ls k ie g o w P o zn a n iu , sp o ty k a P a d erew sk ieg o na u licy, tym razem w B erlin ie.
G dyby pan r a czy ł dać k on cert w P o z n a niu? w< teatrze? — prosi n ieśm ia ło .
— N a jch ętn iej. K iedy? P o zw o li pan, w e jd ź m y d o b ram y. Sp raw dzę, jak rozp orządzam czasem .
P rzegląd a notatk i.
— Gram w B ru k seli, w L iverp oolu . W ięc p roszę, z a te lefo n u j pan do L ond ynu .
P o d a je adres, term in.
— P rzyjad ę.
— N ap ew n o?
— P an ie! W ie lk o p o ls ce słu żę k ażdej c h w i
li. A pan u? — śm ieje się P a d erew sk i. — Pan p o m ó g ł m i w p o d w y żce u G rosm ana, dzięk i czem u k u p iłem so b ie n ow e buty.
P rzyjech ał.
N a d w o rcu w P o zn a n iu . o c ze k iw a li go, im ien ie m sp o łe czeń stw a w ie lk o p o lsk ie g o , F erd yn ad R ad ziw iłł, prezes K oła P o lsk ieg o w B erlin ie, K o ścielsk i z M iłosław ia, człon ek Izby P a n ó w , p o s ło w ie C zartorysk i, D ziem b o w sk i, Seyda. O b ilety w k a sie „d ob ijaty- k a “, n ie ty lk o P o la k ó w z m iasta i ze w si, ale N iem ców , p rzy b y ły ch u m y śln ie z N iem iec, gd zie P a d e re w sk i n ie k o n certo w a ł, a od c z a su w ro g iej P o la k o m m alb orsk iej m o w y c e sarza W ilh elm a II w p rzejeźd zić nie z a trzy m ał się.
C eny za b ilety p o d w y ższ o n e, p o d w ó jn e.
— Ż ałuję — m ó w ił R ygier p o k o n cercie — że n ie d ałem p o tró jn y ch . T eleg ra fo w a łem do P a d erew sk ieg o , czy m ogę dać c en y p o d w y ż szone? — O d p ow ied ział: „ jeszcze po z n iż o n y ch n ie g r y w a m “.
— Co to za w ień ce? — pyta m istrz, idąc przez k u lis y do fo rtep ia n u na scen ę. — P rosiłem , żeb y nie b y ło w ień có w .
—• N ie — zapiera w żyw e oczy d yrek tor. •—
T o nie d la pana.
Sala w stała.
W ień ce, m ow y, d yrek cja teatru w ręcza w ien iec i... b atu tę d yrygen ta.
— D ob rze, że b yły w ie ń c e — zw ierza śię po k o n cercie pani H elen a P ad erew sk a. — Ign aś n ie ch ciał, ale b y ło b y mu przykro, gd yb y ich n ie b yło.
M istrz d zięk u je.
D zięk u ję panp za batu tę. W ień có w m am jak lod u , ale nik t mi d o ty ch cz a s nie dał batuty...
M niej u zn a n ia , m oże p o troch u i słu szn ie, o d c zu ł w W a rsza w ie p ew ien ziem ia n in z pod W iln a.
— K och asiu — za g a d u je p ortjera w H o te
lu E u ro p ejsk im . — Kto u czarta bęb n i tu
po n o ca ch na fortep ian ie? Sp ać n ie m ogę.
— T o pan P a d erew sk i — szep ce p o u fn ie portjer. — P rzed k on certem .
— P an P ad erew sk i...
— A leż k och asiu ! Mam z żo n ą b ilety na fen kon cert, ale w n o cy c h cę spać.
Na Obronę ziem ia n trzeba w sp o m n ieć, że gd y P a d e re w sk i p rzeb y w a ł w sw y m m ajątku K ąśna w G alicji i n ik o g o w dom u nie p rz y j
m ow ał, to S tefan hr. Z b orow sk i z Jank o- w ej p od k rad ał się nocą pod ogród, ab y s łu c h a ć gry tego m istrza nad m istrze. Raz le d w o że en tu z ja stę u ch r o n iła słu żb a o d z a ja d ło śc i p sów , p o czem P a d erew sk i rozczu lon y, z a p ro sił Z b orow sk iego do d w oru i u g o śc ił k o la c ją i grą, sw ą grą n a jcu d n iejszą .
T alen ty to w a rzy sk ie P a d erew sk ieg o , w d zięk , żarty, o fia rn o ść , sk ro m n o ść i b lask jego d u cha z a ch w y ca ły , o n ie śm iela ły , cza ro w a ły .
B y w a ją c w K rak ow ie, o d w ie d z a ł d o m W ła d y sła w a Ż eleń sk iego k o m p o zy to ra i d y r e k tora k o n serw a to rju m , o jc a T a d eu sza (B oyal i w u ja K azim ierza T etm ajera. M im o, że w ro zm o w ie sw o b o d n y b y ł i sk ło n n y , jak C ho
pin, do psot, g o śc ie p a ń stw a Ż eleń sk ich za p o m in a li „język a w g ę b ie “ .
P o d o b n e w r a żen ie c zy n ił S ien k iew icz.
N a u licy ro zp o zn a w a n o go z portretów , p rzy sta w a n o w m iejscu i g a p io n o się w o s łu pieniu.
T ak i na lic z n iejszy c h zeb ran iach p ry w atn ych . -
T łu m n ie, gw arnie, b y w a ło na sły n n y ch w W a rsz a w ie i P o lsce p ią tk a ch u dok tora B en n ieg o . Cała elita, literatu ra, sztu k a i n au ka, rep rezen to w a n a w sa lo n ie d ok tora, prze- d y sk u to w y w a ła b ieżą ce k w est je ku ltu raln e i p o lity czn e.
Gdzie d ziś te „ sa lo n y “ ?
W te w ie c z o r y p ią tk o w e d ogad ać, dosłu - ch a ć się n ie b y ło m ożn a. N araz c is z a „jak m ak iem sia ł, cisza, aż w u szach dzw oni", jak taką c iszę sk a m ien ia łą u w y d a tn ia ło w p i
sm a ch Jeg o pióro.
Co się stało?
T o on w sze d ł do salon u i m ilczą co , p o d a niem ręki, w ita ł zeb ran ych .
M a ło m ó w n o ść S ie n k iew icz a na w ięk sz y ch zeb ran iach b y ła n iem a l p r z y sło w io w ą . Za to w m ałem k ó łk u , w red ak cji „G azety P o l
s k ie j“ d a w n iej, u p r z y ja ció ł D y n o w sk ich , na p o lo w a n ia ch na w si, p o d cza s p o z o w a n ia do b iu stu w p racow n i rzeźb iarza R om an a L e
w a n d o w sk ie g o , ro zm a w ia ł o c h o c z o , z n ie sp o d z ie w a n y m u niego, rom an tyk a, k r y ty cyzm em .
K rytycyzm jeg o , o ja sn o w id z ą c y c h p ersp e
k ty w a ch h isto ry c zn y ch , p r zeja w ia ł d o n io słe p o g lą d y p o lity cz n e, o zło co n e n iezło m n ą w iarą w p rz y szło ść P olsk i.
M ów ił z hu m orem .
N ap rzyk ład raz w y p o w ied z ia ł u w agi na tem at, co o S ło w a ck im m oże m y śle ć c. k.
urzęd nik austrjaok i w e W ied niu.
Jak tra fn ie i d ow cip n ie!
B y ło tak, że rząd n iem ie ck i, z a in tr y g o w a ny p ro jek tem sp ro w a d zen ia p roch ów S ło w a ck ieg o do kraju, z a p y ty w a ł rząd austrjac- ki, co to znaczy? Kto b y ł S ło w a ck i? M ini
sterstw o sp raw zag ra n ic zn y ch w e W ied niu w y s to so w a ło przez m in isterstw o sp raw w e w n ętrzn y ch do n a m ie stn ictw a w e L w o w ie o d p o w ied n ie za p y ta n ie. Za p rzed m iot dla o d p o w ied zi m ia ły p o słu ży ć ja k o m aterjał, bo o p o w ied ź m u sia ła b yć w y czerp u ją ca , a r ty k u ły w prasie, p rz em ó w ien ia na w ieca ch m ło dzieży i studja n a u k o w e, k rytyk i. Otóż u rzęd n ik n a m iestn ictw a , który to refero w a ł z p ełn ą g o d n o ścią P o la k a d a ł o d p o w ied ź m za p y ta n ie o p o ecie. Jed n ak rząd c en tra ln y nr za d o w o lił się tą o d p o w ied zią i zażąd s hard ziej sz c ze g ó ło w eg o sp ra w o zd a n ia , a t w k ieru n k u sto su n k u S ło w a c k ieg o do Rosj D o k o ń c z en ie na str. 20-tej.
2* AS
ILDSTROWAIVY M A G AZ Y K T Y G O P a f l O W Y Z A Ł O Ż Y C IE L I W Y D A W C A ; M A R JA N DĄBROWSKI
R E D A K T O R ; J A N M A L E S Z E W S K I KIEROWNIK LITERACKI: J U L J U S Z LEO KIER OWNIK G R A F I C Z N Y ; JA N U S Z M AR JA BRZESKI A D R ES R ED A K C JI i ADM IN ISTRACJI: KRAKÓW, W IE LO PO LE 1 (PAŁAC P R A S Y ). - TEL. 1 5 0 -6 0 , 1 5 0 -6 1 , 1 5 0 -6 2 , 1 5 0 -6 3 , 1 5 0 -6 4 , 1 5 0 -6 5 , 1 5 0 -6 6
K ONTO P. K. O. KRAKÓW NR. 4 0 0 .2 0 0 .
PR Z E K A Z R O ZR A C H U N K O W Y Nr. 11 P R Z E Z URZ. PO C ZT. KRAKÓW 2
AS
I L U S T R O W A N Y M A G A Z Y K T Y G O D NI O W YC E N A N U M E R U G R O S Z Y 40
PR EN U M ER A TA K W A R TA LN A 4 ZŁ. 5 0 GR.
C E N A N U M E R U N A L I T W I E 4 5 CT.
CENY O G Ł O S Z E Ń : W y so k o ść k o lu m n y 2 7 5 m m . — S z e r o k o ś ć k o lu m n y 2 0 0 m m . — S tro n a d zieli s ię n a 3 łam y, s z e r o k o ś ć ła m u 6 3 m m . C ała s t r o n a zł. 6 0 0 P ó ł s tro n y zł. 3 0 0 .1 m . w 1 łam ie 9 0 gr. Z a o g ło s z e n ie k o lo ro w e d o liczam y d o d a tk o w o 50°/o za. k aż d y k olor, p ró c z z a s a d n ic z e g o . Ż a d n y c h z a s tr z e ż e ń c o d o m ie jsc a z a m ie s z c z e n ia o g ło s z e n ia n ie p rz y jm u je m y
N u m er 7 N ied ziela , 12 lu te g o 1939 R ok
P ik te l — W a n za io u Imieniny Pana P rezydenta R. P. dają rokrocznie najszerszym sferom sp o łeczeń stw a ok azję w yk azan ia swej g łę
bokiej czci dla W łod arza Polski, to te ż i w tym roku napłynęły d o pałacu w S p alę, w którym Pan Prezydent p rzeb y w a ł, liczn e d e le g a c je ch cg ce zło ży ć Mu im ieninow e ży czen ia . N a naszem zdjęciu Pan Prezydent w ita się z w łościan k g w bdrwnym stroju łowickim, która Panu Prezydentow i w y r a ż a ż y c z e n i a w imieniu swej okolicy.
ASY NUMERU 7 - G O ; RESURSA I W IELCY LUDZIE. O p a trjcuty©znyeh i sp ołeczn ych iimpreizaich i ich u czestn ik ach , k tórzy w c za sa ch n iew o li o rgan izow ali je w Tamach tow arzysk ich , chcąc zm ylić c z u jn o ść w ro g ich w ładz. (Str. 2). — PAŁACE W KRAINIE ŚNIEGU. D zięki tkanymi i uiiezwylkle c elo w y m in w estycjom w eszło Zalkopane w p o cz et .n ajp ow ażn iejszych z im o w isk św iata. (Str. 4— 6). — ASY NA ŚNIEGU. Jak w ie lc y m ę ż o w ie stanu sp ęd zają .rzadkie wedk-endy i d laczego isą .miiłoiśnilka- m,i sp o rtó w zim ow ych . (Str: 11). — „CURRICULUM V ITAE“ HUMORU. P sy ch o lo g iczn e zbadan ie źródeł, z których p łyn ie k o m izm , p ozw ala mam sp ojrzeć wgłąlb duszy lud zk iej i p o z n a ć charakter czło w iek a . (Str. 14—,15). — ZIMOWE .STOLICE E U ROPY. Od w ielu lat w szy stk ie n ieo m a l k ra je E u r o p y organizu ją w górskich m iejsco w o ścia ch , z a o p a tr zo n y ch w w szelk ie u d o g o dn ien ia tu rystyczn e i sp ortow e, w ielk ie zaw od y zim ow ych sp ortów , w k tó ry ch biorą ud ział .niezliczon e .rzesze am atorów . (Str.
16—1 7), — ŚCIGAŁ .SIĘ ŻÓŁW iZ ZAJĄCEM... •Porów nanie .szybkości osiągalnej p rzez r ó żn e .zwierzęta z szy b k o ścią .maszyn, stw o rz o n y ch ręką ludziką, ukazuje nam n iezw y k ły p ostęp w ty m k ieru n k u i p o z w a la sn u ć n a p rzy szło ść ciek aw e w n ioski. (Str.
Ig—.1 9) — z teki m u zyczn ej „Asa“ : WIECZÓR — .pieśń. S łow a i m u zyk a: L udw ik Ma.schoff. (Str. 32). N ow ele. — Kącik f ila telisty czn y . — D ział gosp od arstw a d om ow ego. — K ronika b alow a. — H um or sp ortow y. — N ow e k s ią ż k i. — Na scenie. —•
Program rad jow y.
AS *3
PdUuz w k&aihU SMequ
p i i * - r i n c i n i
^ , ażda im preza o ch arak terze ogóln ó- f ' krajow ym czy m ięd zy n a ro d o w y m —
zm usza pań stw o, które dan ą im prezę przygotow u je — do i je d n o r a z o w e g o , lecz bardzo in ten sy w n eg o w ysitk u fin a n so w e g o na z a g osp od arow an ie tej czy in n ej m iejsco w ości, w której ta im preza ma się od b yć — i p rzygotow an ie jej na p r zy jęcie gości.
W P o lsce , która m u sia ła zajm ow ać się przez w iele lat od b u d o w ą go sp o d a rczą — in w esty cje tu rystyczn e, rzecz prosta, o d su n ięte b y ły na plan d a lszy . P ierw sz y m z w ia stu nem rozb u d ow y o śr o d k ó w tu rystyczn ych w P o lsce i in w esty c y j tu ry sty czn y ch na w ielk ą sk a lę — b yła k olej lin ow a na Ka
sp row y W ierch w Z akop anem . B ud ow a ta sp o w o d o w a ła u p o rzą d k o w a n ie Z akop anego w paru p u nk tach . N astęp n e in w esty cje, o których b ęd zie m ow a — k azały tem u w a ż nem u ośr o d k o w i sp o rtó w zim o w y cji p o d cią g nąć się zn ow u w zw yż...
P o b u d o w ie k o lei lin o w ej n a K asprow y, K rynica zy sk a ła w yciąg
lin o w y na Górę P ark ow ą.
PIS — k tórego o rg a n iza cja p rzyp ad ła w tym ro
ku w u d zia le P o lsce — zb liży ł i p rzy sp ieszy ł gw a łto w n ie za m ierzen ia in w esty cy jn e w sze lk ieg o rodzaju na terenie Z ak o
pan ego. P om ijając już b ę
dącą w op racow an iu n o w ą trasę k olei e lek try cz
nej do Z akop anego i sz y b k o o sta tn io p ostęp u jącą b u dow ę n o w o czesn ej d ro
gi a sfa lto w ej z K rakow a do tegoż u zd row isk a — w Z ak op an em pod jęto przep row ad zk ę dw orca k o le jo w eg o pod G ub ałów kę, u p orząd k ow an o i w y asfa lto w a n o cały szereg w a ż n iejszy ch arteryj, p o b u d ow an o b eton ow e m o
sty, z a ło ż o n o n ow oczesn e o św ie tlen ie u lic, u ło ż o n o . ch od n ik i, przeb ito n ow e, szerok ie arterje k o m u n i
kacyjn e, w y b u d o w a n o w ielk i, p iętrow y garaż sa
m och od ow y w raz ze sta cją obsłu gi, u k oń czon o b u d ow ę w yciągu lin o w e go na G ub ałów kę w raz z b u d y n k iem resta u ra cy j
nym na szc zy cie, w yb u d o
w a n o n o w o cz esn y hotel- sch ro n isk o na K a latów kach, łą cz ą c go ze „ św ia tem" — w y g o d n ą i szero-
W idok 'H otelu T u rystyczn ego T. T. N. no K alatów kach od strony S u c h e g o Żlebu.
ką drogą, zm o n to w a n o w y c ią g sa n io w y na K asprow y, przeb ito k ilk a z ja zd ó w dla nar
ciarzy, u k o ń czo n o b u d ow ę olb rzy m ieg o sta- djon u z trybunam i na k ilk a n a ście tysięcy osób na K rokw i, sp ro filo w a n o now ą, bod aj n a jp ięk n iejszą sk o czn ię w E u rop ie — b o le żącą w ca ło ści w terenie, za g o sp o d a ro w a n o stad jon z im ow y i o b u d o w a n o tyrbun am i tor lo d o w y , na którym n ied aw n o o d b y ły się m i
strzo stw a w je źd zie fig u ro w ej param i.
W y m ien io n e tu in w esty cje, ja k k o lw ie k n a jw a żn ie jsze, nic dają je sz c z e ca ło k szta łtu w y siłk u , który o b ejm u ją c p o m n iejsze p o zy cje, a cza sem n aw et d ro b ia zg i — u cz y n ił z Z ak op an ego m iejsc o w o ść o olb rzy m iej sile
Poniżej: Przed budynkiem kaw iarni na G u b a łó w c e .
a trak cyjn ej — p orządku jąc w iele rzeczy, le żących o d ło g iem od n iep am iętn ych cza só w .
* * H'
Aby op o w ied zieć o rozm achu in w e sty c y j
nym w Z akop anem i p rzed ysk u tow ać w s z y s t
kie w artości w sp o m n ia n y ch w szalon ym sk ró cie n o w y ch o b jek tó w — trzebab y n a p i
sać sp ory tom . W o to czen iu g órsk ich o lb rzy m ów , k ażd y now y sz czeg ó ł zab u d ow y z a k o p ia ń sk iej d o lin y jest w ażn y, p o sia d a p ierw szo rzęd n e zn a czen ie. Ł atw o jest b u d ow ać n o w e m iasta na rów n in ie. Ale na tle dzik iej seen erji n ieu ja rzm io n y c h gór — trzeba u m ieć gosp od arow ać.
T utaj z u zn a n iem trzeba p o w ied zieć, że w szy stk o co zrob ion o, z m ałem i i błah em i ty lk o w y ją tk a m i — n a leży d o zam ierzeń uda- łych . A jak ła tw o b yło o op eretk ę — n iech św ia d czy tak nic nie z n a czą cy sz czeg ó ł, jak latarn ie uliczne — z a w ieszo n e na... c iu p a gach!
Do n a jw a żn ie jsz y ch d ok on ań z a liczy ć trze
ba: w y cią g na G ub ałów kę, h otel na K alatów k ach oraz sk o cz n ię narciarsk ą i sta d jo n u jej stó p . Do tych też p o zy cy j pragnę s ię tu o gran iczyć. (K olej lin o w a na K asprow y i ob- serw a to rju m — o m a w ia n e b y ły ju ż w ie lo k ro tn ie i zn an e są w n a jd ro b n ie jszy ch szczeg ó ła ch c a łej P o ls c e ).
* * . *
K tóregoś dn ia, późn ą je sien ią w sia d łem do w a g on ik a w ycią g u na G uba
łów k ę.
W tedy ch o d ził jeden d o p iero w ó zek . Na dru- gim koń cu lin y sp a ce ro w a ł w górę i w d ó ł w a gon ik roboczy, w ożący sz czy t p a ry sk ieg o m a sz
tu ja k o b alast. (O becnie jest o n zm o n to w a n y obok k aw iarn i na G ub ałów ce).
W ła śc iw ie nie- z a p o w ia d a ło się nic c ie k a w e go. C hm ury w isia ły ni- . sk o — u cz ep io n e w p o ło w ie sk a listy c h złom ów Tatr. W sia d łem do w a g o nik a, zatrzasn ąłem drzw i.
S tacja d oln a je szc ze nie w y k o ń czo n a , pachn iała św ież y m b eton em . W b ło cie o b o k toru stał drugi w agon ik , k aw ały m asztu z p rzed p a w ilo n u p o lsk ie go w P aryżu, pakt, ru m o
4 A S
w isk o. U słyszałem dzw on ki i wagonik rti- szy ł. Szybk o poszedł w górę. Ani się sp o strzegłem , jak stacja zam ieniła się w zab aw kę. Zakopane system atyczn ie zapadało się w dół. Chm urne góry rosły coraz w yżej. — W p o ło w ie drogi zrob iło się trochę chłodn iej i biało od śn iegu. Z ielona, b łotnista dolina zak op iań sk a nabierała z każdą ch w ilą uro
ków rozp ostartej m apy plastycznej.
.leszcze trochę... Szyby zaszły parą od d e
chów . W agon ik z w o ln ił i w toczył się pod d ach stacji szczytow ej. Stan ęliśm y na m iej
scu. Hm ... bardzo łatw o. Pam iętam , ile m u
siałem się nap racow ać, będąc m ałym c h ło p cem — by Zakopane legło mi u stóp — jak
teraz...
Obok w yjścia aparaty sygn ałow e i te le fo ny, regu lu jące ruch. Mokry śn ieg chlapał pod nogam i. Z perspektyw y paru kroków m ożn a już b y ło objąć w zrok iem całość bu
dyn k u ze strom ym dachem peronu.
0 k ilk a d ziesią t k roków dalej stoi budynek k aw iarni. P rzestron ny z w ielk iem i oknam i, zw rócon em i na góry i Zakopane. N ie było to w ted y je szc z e w szystk o gotow e. Ale da
w ało p o jęcie „ całości. Już w tedy (w ezom
zn aczn ie ciekaw iej — chociaż po w yjściu z n iej — zdziw ieniem napaw a, żc się jest na górze, z której prow adzi w dół taka długa i strom a droga.
W prost po „w ylądow aniu" na peronie d o l
nej stacji w yciągu na G ubałów kę — w sia dłem do autobusu. K ilkanaście m inut drogi now em i i niezu anem i mi jeszcze ulicam i — zap row ad ziło m nie do bram sk oczni na Krokwi. O czyw iście nie poznałem tego m iej-
Fragment pokoju w Hotelu na Kalatówkach.
nych. Można tam, na sk oczn i rozm aw iać w p rost z Paryżem , Berlinem , L ond ynem czy N ow ym Jorkiem .
Skocznia wraz z trybunam i robi im p on u jące w rażenie. Nie potrzeba b yło betonu, ani gigantyczn ych ścian. Natura i rozm ach architekta, który zam knął zeskok olbrzym im i harm onijnym pierścieniem z drzew a — działają tak siln ie na w idza, jak to jest p o trzebne, aby mógł om p o zn a ć i ocen ić ogrom i furję pod niebnego lotu skoczka-nar- ciarza.
Skocznia na K rokwi była niedaw n o je sz cze — punktem , do którego trudno było tra
fić — punktem , do którego brnęło się po wertepach. D ziś leży ona na sk rzy żo w a n iu ' dw u n ow ocześn ie i szerok o p om yślan ych ar- teryj, które w yrąban o w lesie. Tu w p rzy szło ści rosnąć będą now e rep rezentacyjne pen
sjon aty i być m oże niedługo ju ż ten z a k ą tek Z akopanego stan ow ić będzie now ą, c ie kaw ą dzielnicę.
H otel na K alatów kach, to jedna z najw aż
niejszych tegoroczn ych in w estycyj Zakopa
nego. Do Kuźnic, pod stację kolei lin ow ej na K asprow y — d ojech ałem autobusem . Stąd
Siiftll
W e j ś c i e d o r e s t a u r a c j i w H o t e l u n a K a l a t ó w k a c h . M a ś c i a n i e o r n a m e n t y
z k u t e g o ż e l a z a .
u p ew n iłem się później) ud erzał w ielk i sm ak z jakim op racow an o szczegóły — przy jed noczesnym nadm iarze tych szczegółów . W re
zultacie p rojektodaw cy wnętrz pp. W . Hry
niew icz, Z. K otyński i E. Szparkow ski — stw orzyli c ałość nie. harm onijną, nie sp o k o j
ną, ale w fragm entach, w m aleń kich ensam h- Jach kilku przed m iotów zaled w ie naraz ob
serw ow an ych — sm aczn ą i zajm ującą.
Spokoju gór nie p ow in no się przeciw sta
w iać nagrom adzeniu faktur, cacek i śliczno- ści. 1 dlatego kaw iarn ia w ieczorem w yg’
sca. Na now o sp ro filo w a n a sk ocznia, c a łk o w icie została „wbudowana" w teren. Jest to jej najw iększy plus, jeśli idzie o w a lo ry zew nętrzne. Skocznia nie posiad a stro
m ego rozbiegu, zaw ieszon ego na rusztow a
niu. Cały jej przekrój idzie po sp adzistości terenu, który odp ow ied n io przekopano i usy
pano.
P o obu stronach sk oczni rozbudow ano trybuny, k tó r e k o ń cz ą się am fiteatraln ie w znoszącem i się m iejscam i dla stojących . Z akończenie zeskoku w postaci olb rzym iego p łask iego stad jonu , ob u d ow an e zo sta ło przez architekta M ączyńskiego sly lo w e m i trybu
nam i — zakóńczoncm i w dwu punktach styczn ych dom kam i, pilnu jącym i w ejścia.
W bu dyn kach tych zain stalow an o lo żę pra
sow ą, oraz kabiny dla rozm ów te le fo n ier -
trzeba b yło już tpłiecłioitą, po m okrym śn ie gu dreptać dość strom ą drogą ku górze.
Drogę, którą ku K alatów kom w yrąbano — łatw o m ożna p o k o n a ć pieszo. W y jed zie nią także zaprzęg kon ny. Nie odp ow iada ona je dnak 'wszystikim typom autob usów . Do tej tei pory nie uruchom iono jeszcze p ołączenia sa m och od ow ego Z akopane— K alatów ki.
H otel na K alatów kach w yb ud ow ano w 150-eiu dniach. P om im o w ielu trudności h o tel stan ął na czas. In żyn ier Jaw orsk i — pro
jek tod aw ca hotelu na K alatów kach — zrobi)
AS - 5
■
S S ’
m m
i
sk o w a n y lu k su s — d a le k i o d k r zy k liw y ch e fek tó w , często sp o ty k a n y ch w n o w o c z e sn y c h b u d ow lach .
H o tel na K ala tó w k a ch u p rz y stę p n ia n ar
cia r zo m d o sk o n a le z ja zd y , z a p ew n ia p ra w d z iw y o d p o czy n ek w m a jesta ty czn e m u stro niu, d o sta rcza w sp a n ia ły ch w id o k ó w . Za
r ó w n o w ilecie, jak i w zim ie sta n o w ić on b ęd zie p u n k t o p a r c ia d la ty ch , k tó rzy chcą b yć d a lek o o d k r z y k liw y ch K ru p ów ek i p o z w o li lu d ziom w sp ó łży ć b lisk o z n atu rą, n ie p o zb a w ia ją c ic h je d n o c z eśn ie n o w o cz e sn e g o k o m fo rtu i w y g o d y . 1 to są w ła śn ie isto tn e p lu sy tej in w esty c ji.
T en s n o b isty c z n y ty p h o te lu -sc h r o n isk a g ó r sk ie g o O kazuje s ię diziś n ie zb ęd n y m dla k a ż d e g o o środ k a tu ry sty c zn eg o — lic z ą c e go się )z n a p ły w em g ości n ie ty lk o k r a jo w ych , ale p rz ed ew szy stk iem tu r y stó w z a g r a n iczn y ch .
Z K a la tó w ek w d ó ł sc h o d zi się łatw o. N o gi sa m e n io są . T u g d z ie p r z e d ro k iem p r z e m yk ać się trzeba b y ło w ą sk ą k a m ie n istą ścież k ą — p r o w a d z i szero k a w stęg a drogi.
Jeszcze dw a zak ręty. W d o le już w id a ć K uźnice, m a szty k o le i lin o w e j, d re w n ia n e
S a la kaw iarn ian a w H otelu n a K alatów kach
stw orzyć Fakturo- d o dw u b ęd ących i rzeczo- w iele, aby za ch o w a ć u m iar i aby
prop orcje godn e p ow a g i otoczen ia, w o oba fr o n ty b u d y n k u d o stro ił ró żn y ch g a tu n k o w o śc ia n górsk ich , tłem dila m u ró w b u d y n k u .
W n ętrza h otelu —- p rzestro n n e
W a g o n i k w y c i q g u l i n o w e g o n a G u b a ł ó w k ę .
wo za g o sp o d a ro w a n e ,' sta n o w ią jed n ą h ar
m o n ijn ą c a ło ść. U derza w n ic h c e lo w o ś ć d ą żeń a r ty sty cz n y c h i p rostota. W n ętrza te — p o cz ą w szy od p o k o ju g o ścin n eg o a s k o ń czy w szy n a h allu , c z y sa la c h r e sta u ra c y j
nych, p rezen tu ją sp o k o jn y , n ie o m a l zam a-
C zyteln ia w restauracji na G u b a łó w c e .
K om inek w hallu hotelu tu ry sty czn eg o na K alatów kach.
bar jery n a z a k r ęta c h sz o sy , szero k i zajazd pod stacją...
Z ak op an e p rzeży w a m e ta m o r fo z y , k tó re w y c isk a ją g łęb o k ie p ię tn o n a te j d o n ie d aw n a „ p r o w in c jo n a ln e j sto lic y z im o w e j“.
D ziś Z ak op an e nie je st ju ż tą p o c z ciw ą sta rą sta cją k lim a ty czn ą , d o k tó r e j z jeżd ża li e n tu zja śc i gór. Jest on o o b ecn ie n ie zm ier n ie w a żn ą p o z y c ją w b ila n s ie n a s z y c h d ok on ań i atu tem i p r o p a g a n d z ie P o lsk i zagran icą. — N ie m o ż n a ty lk o z a p o m in a ć , że n ie w s z y s t
ko je sz c z e jest zrob ion e, że droga ku p eł
n em u o sią g n ię c iu jest je szc z e d a lek a , i w reszcie, że k a ż d y grosz w y d a n y n a tu- .rystykę w P o lsce o d s ła n ia tak u p ra g n io n y przez za g ra n icę e g z o ły zm p ię k n e g o i tak e g zo ty czn eg o k ra ju , jak im je st P olsk a.
Z w o ln a zaczyn a sza rzeć. G zarne chm ury w isz ą n isk o . Tu i ó w d zie za p a la ją się św ia tła. S zyb k o m k n ącym a u to b u sem w racam ku cen tru m u d ek o ro w a n eg o o d św iętn ie Z a
k o p a n eg o .
6* AS
KĄCIK F IL A T E L IS T Y C Z N Y
„ Ü H I S A B I " C A R I T A S 1 9 3 9 . A .
EtSTI POST
1939
SZLACHETNA
c b tjiild la d a H I G H - L I F E ' U
B R A N K A
W id ią , ź a % n i
d td śu H ecfcW tm
/ W DOMU i W S P O P C IE \
' KREM '
, NIVEA ,
\ W Z M A C N IA SK Ó R Ę /
Krem N IV E A zn ajd u je się w handlu tylko w oryginalnych o p ak o w an iach . D o b re i zn a n e p re p a ra ty sq c h ę tn ie n aśla d o w an e — p rzestrz eg am y zatem p rzed nabyw aniem krem u, sp rz e d a w a n e g o na w ag ę p o d nazwq N I V E A .
C a n a od zł 0 , 4 0 d o 2 . 6 0 P e b e c o S p ó łk a A kcyina w P o z n a n iu
Bajecznie ! — a le p r o sz ę nie z a p o m i nać o mnie. P rzed wyjściem r a d z ę w e trze ć w sk ó r ę o d ro b in ę k re m u NIVEA.
W ten sp o s ó b c e r a Pani b ędzie o d porniej sz a na ujem ne wpływy słoty i m ro zu i p o z o stan ie m ło dzieńczo św ie ża. N I V E A wnika w g łę b skóry i d l a teg o nie p o z o staw ia po so b ie tłu ste go połysku. Je st z a t e m d o sk o n a ły m p o d kład em pod pud er.
U S A M A K S V A N A O E IN T E LU G E N TID E K O D U WEAKB
N ow y bloczek E s to n ji, w y d a n y na cele d o b ro czynne.
W e fra n cu sk iem p iśm ie fa ch o w em —
„L ‘E ch o de la T im b r o lo g ie“, które jest m o
że n ajb ard ziej rozp ow szech n ion a wśród w szy stk ich w y d a w n ictw fila telisty czn y c h —
f l c t e d f r
opu b lik ow an o bardzo ciek a w y list otw arty pod adresem p. m inistra p o czt i telegrafów .
List ten zasługuje na uw agę ze w zględu na sw ą rzeczow ość i rację, to też p rzyta
czam y go, d ostosow u jąc go do naszych sto sunków.
W ielce Szanow ny P an ie M inistrze!
Jest tyle spraw , k tórych nie jestem w sta nie zrozum ieć, że tą drogą o śm ielam się prosić o łask aw e w yjaśn ien ia. Od czasu o d zysk an ia n iep od ległości przez naszą O jczy
znę zajm u ję się bez przerw y zbieraniem zn aczk ów i oczyw iście każdy n ow y egzem plarz, który m ogę nabyć przy okienku p ocztow em spraw ia mi n iek łam an ą radość!
A jed n ak — P anie M inistrze — a jednak jest Wiele rzeczy złych, które w ym agają p o praw y i pozw olę sob ie zauw ażyć, że jednak d aleko nam do ideału. (N aszem zdaniem sp osób w yd aw an ia zn aczk ów przez USA.
jest do tego fila telisty czn eg o ideału najb ar
dziej zbliżony — przyp. red.).
T ak w ięc chciałbym się przede wszy.stkiem d o w ied zieć — kto d ecyduje o tern, że taki, a nie inny znaczek, ujrzy św ia tło dzienne, że będzie druk ow an y czerw oną a nie z ie lo ną farbą i posiad ał w ym iary prostokątu, a nie kw adratu. D laczego np. przy serji ju b ileu szow ej w zięto pod uw agę om al w y łą cz
n ie projekty p. B oratyńsk iego a także c ie k aw i jesteśm y kto interesu je się w y so k o ścią nakładu każdej now ej marki i um ie w zglę
dnie nie um ie przew id zieć czy będzie on w ystarczający.
P ozw olę sob ie p rzytoczyć kilka p rzyk ła
dów , które w sk azu ją na to, że inne są w y m agania fila telistó w , a m y ja k o bardzo p o w ażn i klien ci M. P. i T. m am y przecież przy obecnym k om ercjaln ym system ie tak
że sw oje prawa.
Tak w ięc interesuje nas to, czy znajdu je się w M. P. i T. k om isja artystyczna d ecy
dująca o zatw ierdzen iu projektu na gotow y znaczek czy też w p rost zam aw ia się ry su nek u znanego artysty. Jest to rzecz bardzo w ażna i chociaż ostatn io znaczk i nasze są w yk on an e p ierw szorzęd nie, to p rzecież nie chcem y ujrzeć w naszych albu m ach w y dań —- k tórych w artość artystyczna rów na-
Z naczki sz w a jc a rsk ie , w y d a n e z o k a z ji o tw a rc ia w y sta w y k ra jo w e j, — u g ó ry znaczek a n g ie ls k i.
%lvii>ocla k oiotw k a(Ä )i939
SUBTELNA « C Z A R U JA C A
J. I S. S T E M P N 1 E W 1 C Z • P O Z N A N
P oczta p o lsk a w y d a ła p ię k n ą se rję znaczków z o k azji teg o ro czn eg o F IS -u o d b y w a ją c e g o się
w Z ak o p an em .
łaby się zeru — a p rzyzn a Pan, P anie M ini
strze, że już niejed en taki zn aczek nosi n a pis „poczta p o lsk a “.
S p raw a barw jesl problem em , który po- w inen być raz na zaw sze ustalon y. Irytuje to zw łaszcza ludzi, k tórzy rzadko pisują, a zm ian a barw d ezorjen tu je ich czasem z u p ełnie. 25-groszów k a z B elw ed erem jest z ie lona, a dlaczegóż w serji h istoryczn ej, na znaczku „ za o lza ń sk im “ i „na p om oc zim o w ą “ zasto so w a n o k olor fio leto w y ? O ite nam w iad om o, to przep isy m ięd zyn arod ow e ustalają k olor znaczka na druk zagran iczn y (zielon y), kartki (czerw ony) i listu (n ieb ie
ski) co też i m y resp ek to w a ć m usim y.
Czy jed n ak nie b y ło b y słu szn em ustalić jaki będzie k olor znaczk a na kartkę m iej
scow ą i za m iejsco w ą oraz list zw yk ły i p o sp ieszn y? O czyw iście, że przy zm ian ie ia- ryfy, której ob n iżen ia sp od ziew am y się D o k o ń czen ie na str. 20-lej.
1 S -7
T Ę S K N O T A " A R T Y S T K A F I L M O W A S H E I L A D A R C Y
y ł m ały, jak p ięść. O czyw iście, jak F-/ pięść b ok sera. B ył oso w ia ły , sm utny J i m ia ł zam iar um rzeć. Zam iar ten do- ]»ro\va.l7ił m n ie do w ście k ło śc i. A lbow iem d ałem za n iego c a ły m ó j ó w czesn y m ajątek w w y so k o ści 3 szó stek i 5 cen tów . Chłopacy, k tórzy m i go p rzyn ieśli, b ylib y n aw et w ięcej od e m n ie w y łu d z ili‘ za n iego, gdyby... No, na szc zę ście, m ia łem p ew ien k o n flik t w dom u z p ow od u szybk i, ale to zupełnie m ałej szyb ki w y sta w o w ej (bodaj, czy n ie pierw szej w m ia steczk u ), k tóra w sp osób id jotyczn y stłu k ła się pod — co tam „p od “ — tw ierdziłem , że szyb a p ęk ła ze strachu przed kainieniem , któ ry w jej stron ę lec ia ł, ale b ezw aru nk ow o n ie d o lecia ł. Otóż d om ow e stosu n k i nie byty
p e rło w e. " x
— W iecie, k u p iłem jastrzęb ial
— Co ty m ó w isz? Jak się n azyw a? P o
każ go.
B ractw o z a ciek a w iło się — zarzucono m n ie p ytan iam i.
— T ak jest, k u p iłe m ,' bardzo tanio: za 3 szó stk i i 5 cen tów . T aki jastrząb kosztu je co n a jm n iej 2 k o ro n y — m ó w iłem dum ny.
— Czy n ie łżesz?
— No, ju ż m i m o żecie w ierzyć, znam się na zw ierzętach ! M iałem puhacza? Miałem.
M iałem zask roń ce? M iałem . M iałem prze
p ió rk i?
— Ale ci zaraz uciek ły...
-— Sam je pu ściłem . Jak tylk o w yszły z jajk a, to w nogi...
— Jakże, p u śc iłeś je! M yślałeś, że je trze
ba b ęd zie w w a c ie ch ow ać, jak kurczęta...
— Jak in d yczk i...
— A on e w n ogi! B y liśm y przy tern. Sam w id ziałem , jak jed n o m ałe z k aw ałk iem sk o ru p y na p leca c h w y rw a ło w sad.
— Już id ę — odrzek łem .
— Idź. Ale ja to m am zap isan e — od- pow iiedżiał Janek. A jak om mpał coś „za
p isa n e “, to b y ło św ięte.
W o b ec tego czu łem , że n ie w yp ada mi się o b ra zić w ob liczu tak n iezb itych d ow o
dów . Z ostałem .
— A ja k się n azyw a?
Z aru m ien iłem się. T roch ę z gniew u — bo o sta te cz n ie jastrząb jest m ój i co ich to ob ch o d zi? T roch ę ze w stydu, alb ow iem za
p om n iałem , przez trzy dni n ie w p adłem na to, że trzeba p tak a ja k o ś n azw ać.
— N azy w a się Kuba!
W yb u ch n ąłem . A le i zabrnąłem .
—- Kuba? N ie podoba się nam to!
A NA TO L KKAKOWICCHI
— Kuba, to takie d ob rotliw e im ię. Na strzubia?
— Mój ptak, c zy w asz?
— T w o jf ale m usisz
— N ie puk
— W ob ec lego n ie znam y 'cię.
Straszna groźbuT G niew aliśm y się bardzo.
często, ale p ow ody Knvsze b y ły n iezw yk le w ażne, wręcz w strząsające. Jastrząb? No, niech znają m oje dobre serce.
B yło nas pięciu. D w óch rów ieśn ik ów : W a ler i ja, Janek, brat W alera o rok od niego starszy — szan ow aliśm y starszyznę. D rugi brat W alera — Zygm unt i W łodek (już n i
czyj brat) stan ow ili odd ział ciu rów do grub
szych robót i sp ecjaln ych poruczeń. B yli m altretow ani, bici i torturow ani. U żyw a
liśm y ich też do różnych dośw iadczeń.
T akie b yło tow arzystw o. Ale zalety! N ie
zw ykłe. Jeden rzu cał kam ieniam i (m ańku
tem), tak, że p otrafił zabić Wróbla, jak mu się udało. O prócz tego p lu ł na 25 kroków . Z w ijał usta w trąbkę i plu ł. D rugi m iał in n y talent. D ok ład nie n ie m ogę nap isać ja ki. Moje zalety były natury, że się tak w yrażę, artystycznej. G wizdałem . Ale nie tak, jak w szyscy. D ziurkę do gw izdania w w argach przesunąłem na lew ą stronę (do dziś tak gw iżdżę), choć um iałem gw izdać jak w szyscy, nie sp ecjaln ie u talen tow an i lu dzie. O prócz tego gw izdałem z praw ej stro
n y i przez zęby. Ale szczytem w szystk iego b ył sp osób gw izdania, który dłu gie lata p o tem zapew nił m i du żą pop ularność. Oto gw i
zdałem na dw óch palcach. Ale jak! „Matti- natę“ L eoncavalla w yd m u ch iw ałem tkliw ie i su b teln ie na dw óch brudnych palcach , jak
n a flec ie . Z ak om p an jam en tem fo rtep ia n ą ,
„Arję z ku ran tem “ także.
T am ci dw aj się n ie liczyli.
Ale, czy to n ie dość, żeb y ża ło w a ć tak ie
g o tow arzystw a? P rzeto p ok azałem im „K u
b u sia“ .
N ader uw ażn ie go oglądali.'
— Tak, je st d ziw n y orzekli.
B yłem du m ny. T o b yła n ajw ięk sza z p o chw ał.
. — A le zdechł)
O debrałem ilu ptaka i poszedłem . W ie c zo rem napróWno w o k o lica ch dom u rozlegał się tęsk n y gw izd w ilg i — n asze h asło, n a sz e zaw ołan ie, nasza fan fara w ojenn a. H a
sło: którego nikt n ie p o tra fił naślad ow ać.
-A ik t!
Nie w yszed łem . Obraza b yła za w ielk a.
H ołu b iłem K ubusia. Ile p ieszczot, ile sta rań, ile krw aw ych śla d ó w na rękach! Ale zaczął jeść. Z aczął rozgląd ać się ciek aw ie p o p ok oju. T y lk o o d czasu do czasu p i
szczał. D ziw nie, nie jak ptak, ja k dziecko.
I rósł. D op raw dy p ięk n y z niego rósł ptak.
S zp on y p o tężn ia ły tak, że sied zą c na m ej ręce, bez m ała ją ob ejm ow ał. D ziób za k rzy w io n y drapieżn ie b y ł groźn y i n ieb ezp iecz
ny. Oczy, b ły szczą ce w ęgielk i p atrzały prze
n ik liw ie. Ale ja k ie m iał oczy! W id zia ł się , w lustrze. N a darm o u czy łem p sa przeglą
dać się w lustrze, na darm o u czy łem k ota — a on się w id ział. K iedy go p rzy n io słem do lustra, p o c h y la ł głow ę, ro zp o ściera ł sk rzy dła, a szp o n y w b ija ł m i w rękę - - orał mi rękę szpon am i. Z otw artego d zioba w yd a
w ał krzyk bojow y. A potem sk ok w lustro.
Przy o b ied zie „sia d y w a ł“ zaw sze k o ło m nie. „S iad yw ał“, to znaczy w b ija ł się sz p o n am i w obrus na k raw ędzi sto łu i rozglądał d ostojn ie. D o sta w a ł ch leb i k artofle. P o ły k ał to od n iech cen ia z m iną du m ną i o b o jętn ą. K artofel brał w pazury i objad ał go, jak p sotn y ch ło p a k objad a kw aśn e, n ied o j
rzałe jab łk o. R zekłbym naw et, że tak sam o się k r zy w ił na fizjo g n o m ji.
Ale raz dałem mu k a w a łek m ięsa. O czy
w iście m ięsa u gotow anego. I oto nastąp iła m etam orfoza.
— P atrzcie, patrzcie! — w o ła łem do w szystk ich , k tórzy sied zieli k o ło stołu.
' P tak w łap ie d zierży ł k a w a ł m ięsa . N ie trzym ał — dzierżył. T o w ła śn ie sło w o zn a k om icie odp ow iada istocie rzeczy! T ak c h o rąży, o toczon y przez w rogów , d zierży szta n
Dr. Dafoe, znany całym świecie lekarz slyn nych Pięcioraczków D ion
ne, pielęgnował ich de likatną skórę przy po
mocy olejku oliwkowe go. Później zalecił tylko mydło Palmolive.
W K O W T
O M o v
Każda kobieta winna miąć dziew częcy wygląd i brzoskwiniową cerę.
W ten sposób zdobywa powodzenie i miłość mężczyzny, którego kocha'.
N ic zaś nie przyczynia się w tjrna stopniu do prawdziwego piękna- promiennej cery-co olejek oliwkowy I
a H
Podróże i sporty niszczą cerę. M ą
dre kobiety strzegą swego uroku przy pomocy olejku oliwkowego, który jest niezastąpiony dla utrzy mania gładkości skóry. Palmolive daje korzyści tego naturalnego za
biegu przez proste, codzienne uży
cie go do twarzy i kąpieli.
''Nis,-?!-!
„Kobieta ma tyle lat na ile wygląda“ . Piękna cera zatym decyduje o praw-dziwej piękności. M i
liony szczęśliwych kobiet na całym św ie
cie poznały naturalną drogę do zdobycia pięknej cery... przez użycie Palmolive.
A S .9