• Nie Znaleziono Wyników

As. Ilustrowany magazyn tygodniowy, 1939, R. 5, nr 34

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "As. Ilustrowany magazyn tygodniowy, 1939, R. 5, nr 34"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

3 I Ł R P N A 4 C

W Y B R Z E Ż U

(2)

L E S Ł A W P E T E C K I

n ) z i m w g l ö - n

IMPRESJE WEEK ENDOWE

n y m w y n o s ić b ę d n 25 m iljo n ó w złotych, b ę d z ie m y m ie li k ilk a g łó w n y c h cyfr, ś w ia d c z ą c y c h w y m o w n ie o ro z m ia ra c h b u d o w y .

A le d o ść c y f r . W r a c a m y n a słońce.

W s z y s tk o n a s t r a j a d o m iłe j rozm ow y, k tó r e j d a ls z y c ią g o d b y w a się ju ż na b rz e g u je z io r a . L e ż ą c w y g o d n ie n a tra w ­ ce, w c ie n iu n a d b r z e ż n y c h s o s e n i św ier­

k ó w o g lą d a m y o k o lic ę . N a p r a w d ę p rze­

m iły z a k ą te k .

N a d n a m i b łę k itn e i b e z c h m u r n e n ie­

bo, p r z e g l ą d a ją c e się w w o d z ie d a je jej o je d e n to n c ie m n ie js z e z a b a rw ie n ie . Na je z io r z e m o c ło d z i, ż a g ló w e k i k ajak ó w . L u d z is k a ró ż n e g o w ie k u i p łc i p ła w ią się

w s ło ń c u i w odzie n a w sz y stk ie m ożli- j w e sp o s o b y .

K r ó tk a rozm ow a z je d n y m z m iejsco ­ w y c h g o sp o d arzy , k tó r y c h g r u n ta zn a j­

d o w a ły się n a te r e ­ n ie o b e c n ie zaję ty m p rz e z je z io ro , zazn a­

j a m ia n a s z n a stro ­ ja m i w śró d tu b y l­

có w .

N a p y ta n ie , czy są z a d o w o le n i, odpo­

w ia d a : J a ż e b y nie, p rz e c ie ż p łacili 3 lub 4 ra z y w ięcej, niż b y ło w a rte !

N a w y n io sły m brze­

g u , zai d ro g ą , w iodą­

c ą z Ż y w ca, w idnie­

ją p ię k n e w ille, po­

b u d o w a n e p rz e z m ie js c o w ą lu d n o ść , za c e n ę w y w ła s z c z o n y c h g ru n tó w . K ilka św ie ż o z b u d o w a n y c h s c h r o n is k , d a ją c y c h p o m ie s z c z e n ie lic z n y m t u r y s to m i p ięk ­ n y k o ś c ió łe k , ś c ią g a ją c y w n ie d z ie lę i ś w ię ta o k o lic z n y c h g ó ra li, d o p e łn ia ją p ię k n e j c a ło ś c i.

* * *

. -

S o ł a pon iżej z a p o r y w P o r ą b c e .

w s ło ń c u i w odzie n a w sz y stk ie m ożli­

w e sp o s o b y .

K r ó tk a ro zm o w a z je d n y m z m iejsco ­ w y c h g o sp o d arzy , k tó r y c h g r u n ta zn a j­

d o w a ły się n a te r e ­ n ie o b e c n ie zajęty m p rz e z je z io ro , zazn a­

j a m ia n a s z n a stro ­ ja m i w śró d tu b y l­

có w .

N a p y ta n ie , czy są z a d o w o le n i, odpo­

w ia d a : J a ż e b y nie, p rz e c ie ż p łacili 3 lub 4 ra z y w ięcej, niż b y ło w a rte !

N a w y n io sły m brze­

g u , zai d ro g ą , w iodą­

c ą z Ż y w ca, w idnie- p to p ! — p o w ie d z ia ł p e w ie n z n a n y

J y . i p r z e m iły d o k tó r , z k tó r y m d o - h ry lo s z łą c z y ł m n ie p e w n e g o p ię k n e g o p o r a n k a , — je s te ś m y w P o ­ rą b c e !

— U ff! W e s tc h n ą łe m c ię ż k o , j a k o że u p a ł b y ł s tr a s z n y , a n a s z e w s p a n ia łe a u ­ to s tr a d y n ie p o z w o liły m i n a r a z i e s k u ­ p ić m y śli.

Z w o ln a w r a c a łe m d o p rz y to m n o ś c i, p r z y a k o m p a n j a m e n c i e » ś m ie c h u m eg o to w a rz y s z a , k tó r y ty m c z a s e m z a p a r k o ­ w a w sz y s w ó j w s p a n ia ły , a e r o d y n a m ic z ­ n y m o d e l F . N .-n a z r o k u 1923, j a k m ó g ł n a js z y b c ie j ś c ią g a ł z s ie b ie b o ż e p o s z y ­ cie, g o tu ją c się d o k ą p ie li.

Ż a n im z d ą ż y łe m p rz e trz e ć z a k u rz o n e o czy , s ie d z ia ł ju ż w w o d z ie , w y ra ż a ją c ra d o ś ć w sz y stk ie m i m o ż liw e m i g ło s a m i, ja k ie m i d y s p o n u je ś w ia t z w ie rz ę c y o d k o lib ra d o r y b y w łą czn ie .

— A ha, w ię c j e ­ s te ś m y w P o rą b c e ! — rz e k łe m d o sie b ie , z o rje n to w a w s z y się n a re s z c ie w s y tu a c ji, tr z e b a w ięc p rz e d e - w s z y s tk ie m ,.s t r z e p ­ n ą ć p y ł z o b u w ia “ i w y k ą p a ć n ie tyle g rz e s z n e , c o b r u d n e ciało .

P rz y w io z łe m z s o ­ bą w s k r o m n y m ba^

g a ż u c a ły b a r d z o d u ż y z a p a s p e s y m iz m u w ła s n e g o , o r a z k u r s u ją c y c h n a te m a t P o ­ r ą b k i b a je k , k tó r y c h a u to r z y w s z y s tk o w ie d z ą n a jl e p ie j ; a w ię c , o ile z a d u ż o w y d a n o p r z y budow -ie p ie n ię d z y , ja k i e i w k tó r y c h m ie js c a c h s ą p ę k n ię c ia itp . g łu p stw 7a.

W c h w ili, g d y p o ra z p ie r w s z y p o p a ­ tr z y łe m p r z y to m n ie n a w s p a n ia łą z a p o ­ r ę w o d n ą , n a p r z e p ię k n e o to c z e n ie , p o ­ c z u łe m w y r z u ty s u m ie n ia , z r o b iło m i się b a r d z o n ie w y r a ź n ie i m o je o p a lo n e p o ­ lic z k i o b la ł r u m ie n ie c w s ty d u z a sie b ie i za ty c h w s z y s tk ic h , k tó r y c h p e s y m iz m z a b ija n a jr a d o ś n ie js z e m o m e n ty ży cia .

— N ie c h d ja b li w e z m ą p e s y m is tó w — rz e k łe m s u b te ln ie , a le d o ś ć g ło śn o , by m o g li m n ie u s ły s z e ć ja c y ś tu r y ś c i, k tó ­ rz y z m in a m i z n a w c ó w o g lą d a ją c i o p u ­ k u ją c w s p a n ia ły w a ł c e m e n tu , k r z y w ili się, m ó w ią c :

-— Cóż n a d z w y c z a jn e g o ? W A m e ry c e ta k ie ta m y z n a n e są o d w ie lu la t, a u n a s to z a w sz e o k a ż d ą d r o b n o s tk ę ty le c h a - ła s u ! E e e e , n ic ta k ie g o ciek aw 'eg o !

— T u je s t P o ls k a — p o w ie d z ia łe m d o n ic h g rz e c z n ie , ś c is n ą w s z y z ę b y , z a k tó ­ ry m i tk w iło k il k a z e g a d ło w ic z o w s k ic h , s o c z y s ty c h słó w . P o p a tr z y li n a m n ie z w y ż y n y s w e j m ą d r o ś c i i o d e s z li s p o k o j­

n ie , n ie r o z p r a w i a ją c w ię c e j o A m e ry ­ ce i n ie w a d z ą c n ik o m u , o c e n iw s z y z a ­ p e w n e ró w n ie fa c h o w o m ó j w z ro s t i c ię ż ­ k ą w ag ę.

O g lą d a m się z a m o im to w a rz y s z e m , n ie m a go — s z u k a m , je s t d a le k o n a j e ­ z io rz e , w y g lą d a j a k m a ły w ie lo r y b d o ­ m o w e g o c h o w u .

J e d e n s k o k i... je s te m w r a j u ! T e j r o z ­ k o s z y m u s i k a ż d y s a m z a k o s z to w a ć ! (Z a­

s trz e g a m się, że n ik t m i n ie p ła c i z a r e ­ k la m ę ).

* sg

A p o te m s ło ń c e , le p s z e od w ło s k ie g o i w ty m r o k u s z c z e g ó ln ie d la n a s ł a s k a ­

w e. P rz y s ię g a m , że m o g ło b y iść n a e k s ­ p o rt.

S ło ń c e ... czy w y w ie c ie m ie s z c z u c h y , co to je s t s ło ń c e ? ... J e ś li n ie , to je d ź c ie d o P o r ą b k i, p u c z u je c ie je d o s ło w n ie n a w ła s n e j sk ó rz e !

* * *

A p o te m w p o b lis k ie j r e s ta u r a c j i c z e ­ k a ła n a s c ie k a w a ro z m o w a z je d n y m z in ż y n ie ró w , k tó r z y p r a c o w a li p rz y b u ­ d o w ie . P r z y w s p a n ia łe m p iw k u , „ n a t u ­ r a l n ie ż y w ie c k ie m “ d o w ia d u je m y się sz c z e g ó łó w . N a sz ro z m ó w c a s y p ie f a c h o ­ w y m i te r m in a m i j a k z r ę k a w a , n ie sz c z ę ­ d z ą c c y f r , c o n a s b a r d z o in t e r e s u je . C y ­ fr y te m ó w ią s a m e za sie b ie . Z b io rn ik n a S o le p o w s ta ł p rz e z s p ię tr z e n ie w o d y z a p o r ą . P o w ie r z c h n ia s z tu c z n e g o je z io r a p r z y n a jw ię k s z e m s p ię tr z e n iu rz e k i w y ­ n o s i 380 h a , g łę b o k o ś ć — 22 m , d łu ­ g o ść je z io r a 7,7 k m , n a jw ię k s z a s z e r o ­ k o ść 800 m . P o je m n o ś ć z b io r n ik a w y n o s i 32 m iljo n y m e tr ó w s z e ś c ie n n y c h w o d y .

Ilo ś ć b e to n u z u ż y ta n a w y k o n a n ie t a ­ m y (z a p o ry ) w y n o s i 100.000 m 3, a ilo ść c e m e n tu 2,000 w a g o n ó w . D z ie n n ie z a ­ t r u d n io n y c h b y ło o k o ło 2000 r o b o t n i­

k ó w . O g ó łe m z u ż y to 2,100.000 ro b o c z o - g o d z in . J e ś li d o d a m y d o te g o k o s z ta b u ­ d o w y , k tó r e w r a z z z a k ła d e m e le k try c z -

N a d c h o d z i w ie c z ó r.

J e z io r o co c h w ila z m ie n ia b a rw ę . J e s z c z e p o ły s k u ją fa le o s ta tn ie m i p ro ­ m ie n ia m i s ło ń c a , je s z c z e z d a le k a sły ch ać p o k r z y k i w a n ia i ś p ie w y o b o z u ją c y c h h a r c e r z y , je s z c z e z p o b lis k ie g o szybow i- s k a w y la tu j e s r e b r n y p ta k , b y b ły sn ą ć s k r z y d ła m i n a d w o d ą i z g u b ić się w p o ­ w ie tr z u ...

R z e k ą s p ły w a n o c...

C isza o k r y w a d o lin ę . T w a r d y w a ł be­

to n u o p ie r a się w o d z ie i n o c y . T rzeb a o d je ż d ż a ć . N a p e łn ia m y s e r c a w ra ż e n ia ­ m i z c a łe g o d n ia ...

* * *

U to p ił się g d z ie ś w g łę b o k ie m jezio rze p e s y m iz m . Z n ik n ę ły p lo tk i, z rę c z n ie tw o­

r z o n e p r z e z w ie c z n ie n ie z a d o w o lo n y c h lu d z i, a z o s ta ła w n a s b a j k a p ię k n ie sp ę­

d z o n e g o d n ia i j a k a ś n o w a w ia r a w p rz y ­ szło ść, w siłę c z ło w ie k a , k tó r y o p a n o w a ł ż y w io ł.

2 -AS

(3)

ILUSTROWAĆ Y M A G A Z Y f t T Y G O D N I O W Y

ZAŁOŻYCIEL I W Y D A W C A : MARJAN DĄBROWSKI

R E D A K T O R : J A N W A L E S Z E W S K I KIEROWNIK LITERACKI: J U L J U S Z LEO KIEROWNIK G R A F I C Z N Y : J A N U S Z MARJA BRZESK^

ADRES R E D A K C JI i A DM IN IST R A C JI: KRAK Ó W , W IE L O P O L E 1 (PAŁAC PRASY). - TEL. 1 5 0 -6 0 , 1 5 0 -6 1 , 1 5 0 -6 2 , 1 5 0 -6 3 , 1 5 0 -6 4 , 1 5 0 -6 5 1 5 0 -6 6

K O N TO P. K. O. K RAK Ó W NR. 4 0 0 .2 0 0 .

PRZEKAZ R O ZR A C H U N K O W Y Nr. 11 P R Z E Z URZ. PO C Z T. KRAKÓW 2

I L U S T R O W A N Y M A G A Z Y N T Y G O D N I O W Y

C E N A N U M E R U G R O S Z Y 40

PR EN U M ER A TA K W A R TA LN A 4 ZŁ. 5 0 GR.

C E N A N U M E R U W L I T W I E 5 0 CT.

CENY O G Ł O S Z E Ń : W y so k o ść k o lu m n y 2 7 5 m m . — S z e r o k o ś ć k o lu m n y 2 0 0 m m . — S tro n a d zieli s ię n a 3 fam y, s z e r o k o ś ć ła m u 6 3 m m . C ała s t r o ­ na zt, 6 0 0 P ó l s tro n y zl. 3 0 0 .1 m . w 1 ta m ie 9 0 gr. Z a o g ło s z e n ie k o lo ro w e to lic z a m y d o d a tk o w o 50°'o z a k a ż d y kolor, p ró c z z a sa d n ic z e g o . Ż a d n y ch z a s trz e ż e ń co d o m ie jsc a z a m ie s z c z e n ia o g ło s z e n ia n ie p rz y jm u je m y

Num er 34 iYiedziela, 20 sie r p n ia 1939 R o k M

A S Y N U M E R U 34 -G O :

W KUŹNI NASZEJ POTĘGI.

Jak p ra c u ją n ajw iększe hu ty polskie w T rzyńcu i ja k ie jest ich znaczenie w b ilan sie sił gospodarczych i o b ro n n y ch k ra ­

ju? * sir. 4— 6.

X X .

GUZIE M ICKIEW ICZ W YDU­

MAŁ „PANA TADEUSZA'...

Z nakom ity lite ra t Stanisław W asylewski w skrzesza w spom ­ nienia, zw iązane z m iejscow o­

ściami n a szlaku podróży W ie­

szcza po W ielkopolsce.

Str. 9.

X X

Problem y życia codziennego:

SZABLON CZY NIEZW YKŁOŚĆ?

Dzięki szablonow i m ożem y u- nikńąć w sto su n k ach to w a rz y ­ skich w ielu gaff, pow odujących zadrażnienia i k o nflikly.

Str. 14— 15.

XX

MIASTO W NOCNEJ GALI.

Pom ysłow e w y k o rzy stan ie a r ­ c h ite k tu ry Z urychu pozw oliło o rg an izato ro m n a ro d o w e j w y­

staw y szw a jc a rsk ie j stw orzyć praw dziw ą św ie tla n ą b ajk ę.

Str. 16— 17.

X X

TA JEM N IC E ŻYCIA PO TW O RÓ W MORSKICH.

Głębiny oceanów w ciąż jeszcze k ry ją p rzed lu d zk iem tokiejn form y św iata zw ierzęcego, z a ­ dziw iające nas sw ym ogrom em i niezw ykłością try b u życia.

Str. 18.

X X

Gwiazdy na w eek endzie:

LODA NIEMIRZANKA.

P rim a d o n n a „ T e a tru 8.151' i gwiazda polskich e k ran ó w opo w iada o „zło tej k la tc e “ a telier film owego w okre'sie letnim .

Str. 19.

X X

Z tek i m uzycznej „A sa“ : NOW OGRECKIE PIEŚN I

LUDOWE.

Muzyka i słow a polskie W ło ­ dzim ierza P o żn iak a.

Str. 22.

X X

Nowele. — K ącik filatelisty cz­

ny. — Życie to w arzy sk ie i a r ­ tystyczne. — Moda kobieca. — G im nastyka. Ł am igłów ki mody m ęskiej. — D ział gospo­

darstw a dom ow ego. — H um or.

Rozrywki um ysłow e — Nowe książki. — Na scenie. — P r o ­

g ram rad jo w y .

Istnieją n a św ie c ie rezerw aty ciszy, spokoju i sk u p ien ia, w których ż y c ie n a c e c h o w a n e jest p o św ię c e n ie m i od d an iem się szczytn ym celo m , tak bardzo o d le g ły m o d d o c z e sn y c h sp raw teg o św ia ta , m iotan ego burza konfliktów m ięd z y n a r o d o w y ch . To k lasztory ukryte za w ie ­ lo w ie k o w y m i m uram i. które w y s z ły obronna ręka z n iejed n ej n a w a łn ic y d ziejow ej. N a z d ję c iu : Z akonnicy klasztoru w ło sk ie g o p o d c z a s rannej przechadzki w c y p r y so w e j a le i

4 S - 3

(4)

Na l e w o : Oto j e d e n z b e z im i e n n y c h „ k o w a li“ n a s ze j po tęgi w hutach trzy nieck ich...

w ysoko p onad kom inam i fabrycznem i, a ja rz ą c się tysiącem św iateł nocą, kiedy z o tw arty ch czeluści pieców hutniczych bu­

cha law a płynnego żelaza, stro ją c okolice w złociste i krwawe łuny.

T ak ą u k azu je się H uta T rzyniecka oczom lu ry sty , k tó ry nie pojedzie szosą od Skoczow a przez Cieszyn, lecz sk ieru je się przez Goleszów i G órną Lesznę w p ro st do T rzy ń ca. Z wirażów szosy G órnej Lesznej w idać H utę T rzy n ie ck ą i rozłożone wokół n iej m iasteczko. K róluje w k o tlin ie trzy n ieck iej m asyw stożka- kopca, usypiska granulow anego żużla, k tó ry o siad ając, tworzy nib y złom y skalne, nib y zw ały lotnego piasku. T en sam stożek w ita każdego przybysza, k tó ry zjaw i się na szosie trzynieckiej od stro n y Cieszyna. Z araz za nim , po d ru g iej stro n ie szosy i rów­

noległej z n ią Olzy, p iętrzą się w ielkie piece, m asyw y Cowperów, niezliczone k om iny i zabudow ania hutnicze. J a d ą c koleją widzi się je w szystkie z przeciw nej strony, n iejak o od w nętrza, które zw łaszcza o zm roku p rzed staw ia n iesam ow ity w idok czeluści piekielnych, w k tó ry c h cz a rn e j głębi m io ta ją się ognie, niecąc płom ienie i snopy iskier, przy hu k u i ło m o tan iu , ogłuszającym każdego m im ow olnego św iadka gigantycznych zm agań myśli i w oli lu d zk iej z oporn y m m aterjałem , m ający m z ziem istej ru ­ dy w ydać szaro-niebieską stal.

Użycie żelaza i stali je st ta k pow szechne, że stało się częścią sk ład o w ą życia cyw ilizow anej ludzkości. Nie zastan aw iam y sie n ad pochodzeniem stali i zapom inam y o niem , ja k zapom inam y o źró d łach n ajpow szechniejszych zjaw isk życia. A przecież każ­

dy k aw ałek stali, nóż k u ch en n y czy ra m a sam ochodu, koło lo­

kom otyw y czy skrzydło bom bow ca, rodzi się z m aiki ziemi (ru­

dy) i o jca koksu w now oczesnej „k u źn i cyklopów “, hucie że­

laznej, k tó ra je st p ra m a tk ą w szelkiej stali, p rz e tw a rz a n e j na mi- Ija rd y przedm iotów codziennego i... w ojennego użytku.

L osy w y p ro d u k o w an ej stali są różne. O puszczając ta k ą hutę ja k T rzyniecka, w postaci szyn kolejow ych lub dźw igarów , może służyć b ezpośrednio sw ojem u zadaniu, w y trzy m u jąc jazd ę pocią­

gów lub ciężar stro p u budynków . Ale w iększa część produkow a.

nej w h u cie ^stali, k tó ra opuszcza ją w p o staci sztab, p rętó w „ry­

gli“, „kęsów “, „ p la ty n “, czy pod innem i n azw am i żargonu haii-

Z d ię c ia : S p e c ja ln y serw is M ag a z y n u „A s (K eystone) |

icho i ro m an ty czn ie szum iały kiedyś nad w o d n e trzciny Ol­

zy, w ijącej się p o przez p ięk n ą dolinę, k tó re j k o n tu ry wy­

tyczają szczyty g ó r W ysokiego B eskidu Śląskiego, Stożek, t./.autorja. O stry, Jaw orow y. Za p rzełęczą Jab ło n k o w sk ą, ku k tó ­ rej niem al rów nolegle z W isłą płynie Olza ku zachodow i, zm ienia sw ój k ieru n ek k u północnem u zachodow i, m ija T rzyniec, Cie­

szyn i D arków , a b y pow yżej B ogum ina zjednoczyć swe wody z słow iańską ongiś rzek ą, Odrą.

N adw odne trzciny Olzy d a ły początek nazw ie osady przem y­

słowej T rzciniec-T rzyniec, k tó rą ja k o bogate w iano w niosła zie­

m ia Z aolziańska, p o w racając jesien ią ub. ro k u na w ieki do M a­

cierzy. N iebaw em m inie ro k od ow ej n ieza p o m n ian ej h isto ry cz­

nej chw ili i choć w m iędzyczasie licznie ciągną w ycieczki z c a ­ łe j Polski na Zaolzie, to przecież d la szerokiego ogółu jest to jeszcze „ te rra in co g n ita“, k tó ra budzi pow szechne zain tereso w a­

nie. P rzew ażnie je d n a k w y o b rażają sobie wszyscy, iż zakłady przem ysłow e Zaolzia n a d a ją m u ten sam c h a ra k te r, ja k i z n a ­ m ionuje surow ość k ra jo b ra z u Górnego Śląska.

R zeczyw istość jest tym czasem n a jz u p e łn ie j ró żn a od tego ro ­ dzaju przy p ad k o w y ch w yobrażeń. I całe Zaolzie i sam T rzyniec to przepięknie Bożą d ło n ią h a fto w a n y k ra jo b ra z , którego faliste teren y to p iętrzą się w w ysokie szczyty górskie, to dzielą na ła ­ godne w zgórza i doliny lub m ienią b łęk item rzecznych w stęg w i­

jący c h się m iędzy zielenią pól i lasów. Na tern tle w yrosłe m- ganty zakładów przem ysłow ych stały się n ieodłączną częścią nTa- low niczości k ra jo b ra z u , ro zciąg ając dniem pió ro p u sze dym ów

Na p rawo: W y s o k o w y r a s t a nad huty t r z y n ie c k ie las kominów...

4 - AS

(5)
(6)

'

dlow ego, jest dopiero p ó łfab ry k atem . P ow ­ sta n ą z n iej liny stalow e, łańcuchy, d ru ty , gwoździe, sprężyny, osie m aszyn o raz ty sią ­ czne inne pożyteczne- przedm ioty. O ile zaś d an y kaw ałek stali zaw ierał cenne dod atk i w p o staci ch ro m u , n ik lu , w an ad u lu b w olf­

ram u, to m oże liczyć na zrobienie w sp a­

nialszej k a rje ry , ja k o odpow iedzialna część m otoru sam ochodow ego lub sam olotow ego, k tó re d o p o m ag ają now oczesnem u człow ieko­

wi do p o k o n y w an ia p rzestrzen i ziem skich i pow ietrznych, czy głębinow o-m orskich, p rz y p in a ją c m u stalow e skrzydła... lub płe­

twy.

Bez stali nie byłyby też do pom yślenia śm iercionośne narzędzia w ojny now oczesne­

go człow ieka. Z w iedzając h u tę żelazną, tr u ­ d no p o w strzy m ać się od m yśli, iż tyle ku pożytkow i w iedzy i postępu m ożnaby p ro ­ dukow ać szlachetnych m etali, gdyby w resz­

cie postęp i cyw ilizacja św iata osiągnęła ten sto p ień ro zw o ju , iżby sp raw y sporne ro z­

strzygać m ożna było inaczej, niżeli przy po­

m ocy w ojny...

Bez w ojny odbyło się na szczęście objęcie Zaolzia p rzed n iesp ełn a rokiem . T o też 100- lecie swego istn ien ia obchodzić będzie H uta T rzyniecka już w łączności z po lsk im pniem państw ow ym . P o w stała ona w r. 1839 z p ry ­ m ityw nego pierw szego w ysokiego pieca, k tó ­ ry p rz e ta p ia ł na żelazo ubogie ru d y w schod­

niego Śląska. Do n a d e r szybkiego rozw oju tej h u ty przyczyniły się k o rzy stn e w aru n k i n a tu ra ln e w postaci położenia g eograficzne­

go przy przecięciu głów nych szlaków k o m u ­ n ik acy jn y ch , w iodących z północy n a p o łu ­ dnie tra s ą kolei bogum ińsko-koszyckiej.

Dziś zarów no ilości p ro d u k c ji, ja k i p rz y ­ w ożonych do T rzy ń ca rud, koksu, węgla i

N a p r a w o : S p u s t su ró w ki z w i e l k i e g o p i e ­ c a n a le ż y d o n i e z a p o m n i a n y c h w id o k ó w .

innych surow ców są olbrzym ie, to też. sum a linij kolejow ych, k tó re pow stały z biegiem czasu przy sam ej hucie dla je j obsłużenia, p rzekroczyła ju ż 250 km. torów.

H uta w T rzyńcu stan o w iła ongiś w łasność t. zw. Kom ory Cieszyńskiej, n ależącej do p o ­ tom ków królew skiego rodu polskich Piastów .

M a l e w o : W alc o w an ie szyn kolejow ych.

O ddana koleją losów w ręce czeskie, stano­

wi obecnie w łasność G órniczej i H utniczej S. A. w Cieszynie.

H u ta T rzy n ie ck a to olb rzy m i kom pleks zabudow ań, ro zciąg ający ch się w jednym k ieru n k u na p rz e strz e n i 3 km , a drugim l km . Z w ielu je j u rząd zeń n iek tó re są naj- uow ocześniejszem i w Polsce. I ta k jeden z w ielkich pieców je s t n ajw ięk szy m w Polsce, p ro d u k u ją c dziennie 650 to n surów ki. Stale szlachetne, w y tw arzan e w trzy n ieck ich sta ­ low niach, w chodzących w sk ład tejże huty, w ynoszą rocznie p o n ad p ó ł m iljo n a ton.

W alcow ane w w łasnych w alcow niach, nale­

żących do n ajlep iej u rząd zo n y ch w Europie, p rz o d u ją na w ielu p o lach św ietnością w y­

konania. Ale też w alcow nie trzynieckie są całkow icie z e le k try fik o w an e i stan o w ią je ­ den z w ażniejszych pow odów chluby nasze­

go przem ysłu.

W szedłszy na teren H u ty w T rzyńcu uczy się człow iek o p ero w ać ty lk o jak iem iś zawro- tnem i w p ro st cyfram i. O w ych ośm walcow ­ ni p o siad a k ilk an aście pieców m artenow - skich, elek try czn y ch i B o sh ard a, każdy po k ilk ad ziesiąt ton objętości. P iec przechylny daje 160 ton, je d e n z m ieszalników 300 ton.

P ro d u k c ja koksow ni je s t rów nież zaw rotna.

Jed n a b a te rja z p o śró d ośm iu czynnych, wy­

tw arza dziennie p ó łto ra ty siąca ton koksu.

W ytw arza się go ze słynnego węgla karwiń- skiego o w ysokich w arto ściach koksujących.

Te potężne p rz e tw a rz a ln ie ru d i koksu sp o trzeb o w u ją rów nie zaw ro tn e ilości tych­

że składników . To też ru d y żelaza posiada D o ko ń czen ie na itr. 8-ej.

I

n .

C Z E M U P O P R A W I A P A N I C I Ą G L E S W E U S T A ?

P ocóż u ż y w a ć p o m a d k i n ie m o d n e j, w y r a b ia n e j w e d łu g s t a r e j f o r m u ły e d v za t« aam o D . . .

„ G U IT A H E “ t r w a łą i n ie p o z o s ta w ia ją c ą śla d ó w ? P o m a d k a „ G U IT A B E “ trz y m a s i r p r z e z c a łV d z ^ e ń n z t ^ w e b a^ y naJnOWSZ? ^ ? d ° . w a r?

m oże P a n i sw o b o d n ie je ść , p ić , p a lić , z a n u rz a ć się w w odzie i ca ło w a ć , n ie o b a w ia ja c sie n a ru s z e n ia n A l w ch o d z*tęe m u w j e j s k ła d K isse fix o w i.

dów . L ic z n y z a s tę p P a n u ż y w a p o m a d k i „ G U IT A R E “ z d u ży m p o w o d zen iem . NiechTe i P a n ? n a ty c h m ia s t « 1 7 * WaTg ? h o z o s ta w ie m a Sia­

ta c h . P o m a d k a do u s t „ G U IT A R E “ w y r a b ia n a j e s t w 16 b a rw n y c h i P rz e ź ro c z y sty c h o d c ie n ia c h ? ? ? *!’ 8 p re ^ . o n a T 5. 0 3.e3 za' e~

m en „ H “ n a w ieczó r. > y cn o a c le m a c h , w sro d n ic h c y c la m e n „ G n a d z ie ń i cycla-

Do n a b y c ia we w s z y stk ic h p ie rw sz o rz ę d n y c h p e rfu m e ria c h , d r o g e ria c h i sk ła d a c h an t» c» „„„ i, n . ,

w y s ta rc z a ją c e n a 1 m ie sią c , zł 0.80. s i a d a c h a p te c z n y c h . C e n a : z ł 3.— i zł 6.50. O p a k o w a n ie p ró b n e, L a b o ra to ir e s „ V a id o r " P a r i s - J e n e r a ln e p rz e d sta w ic ie ls tw o n a P o lsk ę Z. B o c h n e r i S -k a, D zied zice (W y d z ia ł A . G. 3).

6* AS

(7)

KĄCIK FILATELISTYCZNY

Z astan aw ialiśm y się ju ż w jednym z po­

przednich num erów nad b a rw ą k a rte k w a l­

bum ach i doszliśm y do p rz ek o n an ia, że ko lor p ap ieru lu b k a rto n u pow inien być czy­

sto biały.

Teraz z kolei w y p ad a rozw ażyć ja k i sp o ­ sób um ieszczenia sam ego zn aczk a daje n a j­

lepszy e fek t zew nętrzny.

Do zam ierzch łej przeszłości n ależą oczy­

wiście te czasy, gdy zbieracze przyklejali znaczki w p ro st do k a rte k album ów i to przy pom ocy kw aśnego kleju. Po k ilku m iesią­

cach pod o b n y zb ió r p rz e d sta w ia ł obraz n ę ­ dzy i rozpaczy, a jakżeż często ulegały zni­

szczeniu sam e u n ik aty , za k tó re płaci się dzisiaj setki złotych.

T ak więc stosow ane od daw ien daw na

„ n a k le jk i“ lu b „p rz y le p k i“ do znaczków, sporządzone z przeźroczystego pap ieru i od­

pow iedniego k leju , są teraz w powszech- nem użyciu, a ty lk o n a jb a rd z ie j w-ybredni zbieracze w k ła d a ją znaczki do specjalnych

„ra m e k “ .

Z ąbki znaczka, to jego n ajw rażliw sza część i dlatego chcąc pochw alić się ja k im ś spe­

cjalnie p ięk n y m egzem plarzem należy go u- m ieścić na czarn em tle. S

W . H .

'

^

. . . t a k uczy p r z e z o r n o ś ć !

S k ó r a n a sza w y m a g a w ła ­ ściw ej p ielęg n a cji. K r e m N I V E A ch ron i sk ó rę naj­

lepiej, d l a ł e g o p am iętajm y :

— tylko z N iw eą na p o w ie ­ trze i sło ń c e . NIVEA bow iem z a w ie r a E U C E R Y T , środek w z m a c n i a j ą c y s k ó r ę . Euceryt sp raw ia, ż e NIVEA nie tylko chroni przed b o le ­ snym o p a rzen iem sło n eczn y m a le z a r a z e m u łatw ia szy b k ie i r ó w n o m iern e o p a le n ie na

> piękny brąz.

K re m N I V E A z n a jd u je s ię w h a n d lu tylk o w z n a n y c h n ie b ie s k ic h p u d e łk a c h z b iały m i n a p is a m i w o k rą g ły m o b r a ­ m o w a n iu p o c e n ie z ł 0 , 4 0 - 0 , 7 5 - 1 ,4 0 i 2 , 6 0 . P r z e s trz e g a m y z a te m p r z e d n a b y w a n ie m k r e m u , s p r z e d a w a n e g o n a w a g ę p o d n a z w ą N I V E A .

T U R K i Y E P O S T A L A R I ’

i ż y Mi

'S Ź L m

W.

m

W A L K A S I Ę T O C Z Y

m i ę d z y p r z e z o r n o ś c i ą ż y c i o w ą o słabostkami ludzi. Z w y c i ę ż q ci, którzy pamiętajg o przyszłości -

P. K. O.

P E W N O Ś Ć - Z A U F A N I E

Na praw o:

N ajnow sze z n a c z k i : w górnym rzędzie trzy znacz­

ki (od lew ej) w ydane zo­

s ta ły przez T urcję z oka­

zji udziału jej w now ojor­

sk iej w y s ta w ie św iatow ej.

P ostacie w m edaljonach na lew ym znaczku to, obecny prezyd en t T urcji Inönü o- raz U, S. A. R oosevelt, na znaczku za 12,5 k. K em al- pasza, oraz W aszyngton.

O statni znaczek na prawo w ydano w U. S. A. na 150- lecie w yb ran ia W a sz y n g to ­ na prezydentem . W dolnym rzędzie od lew ej znaczki:

F ran cji, B e lg ji, P rotek to­

ratu Czech i Moraw oraz N orw eg ji.

A S - 7

(8)

Ł m m

/

Dzięki p o łą c z e n iu leciiheriny*

z olejkiem oliw kow ym stw orzono n o w y niezw ykły

KREM SPORTOWY o szerokim z a s to s o w a n iu

0 X 0 KREM SPORTOW Y wyrabiany na zupełnie nowych zasa­

dach. KREM, który zadziwił i zachwycił kobiety, ponieważ w prowadza nową koncepcję chronienia skóry.

NAZWA jego brzmi — KREM PALMOLIVE — Przyjaciel Skóry, a działanie jego i osiągnięte rezultaty są niezwykłe.

Polski wynalazek, przeznaczony dla pielęgnacji cery pięknych kobiet, posiada te pięć jedynych nowych zalet.

1) Delikatny jak pianka, nie zatyka porów i nie w y ­ susza skóry. Skończyła się era staromodnych „tłusz­

czących“ kremów.

2) Zawiera kosztowną odżywką lecitheriną* oraz bez­

cenny olejek oliwkowy i czyni skórą elastyczną i świeżą.

3) IV przeciwieństwie do innych krem ów sportowych, stanowi skuteczny podkład pod puder i róż.

4) Nadaje skórze delikatność płatka róży, nie roz­

szerzając porów.

5) Umożliwia stałe zachowanie piąknej cery.

K U P G O DZI SI AJ Z G W A R A N C J Ą :

P E Ł N E Z A D O W O L E N I E

L U B Z W R O T P I E N I Ę D Z Y

, n S S '■■ ■'

* L e c i t h e r i n a — siL e c ith e r in a — s p e c j a ln a m ie ­ s z a n k a d r o g o c e n n y c h i r z a d k ic h s s k ła d n i k ó w - o d ż y w ia tk a n k i i je s i i ła tw o w c h ła n ia n a p r z e z s k ó r ę . [

D okończenie ze str. 6-ej.

h u ta w zapasie przeciętnie po pół m iljona ton. Żeby to sobie uzm ysłow ić, trzebaby w y­

o brazić sobie tę ru d ę załad o w an ą na p o c ią ­ gi. M usiałoby ich być tysiąc po 50 w agonów 10-tonowych.

Na zespół urząd zeń H uty T rzynieckiej sk ła d a ją się prócz w ielkich pieców , stalo w ­ ni, w alcow ni i koksow ni, odlew nie żeliw a i stali, w a rsz ta ty m echaniczne z fa b ry k ą zw ro­

tnic. kolejow ych, elektrow nie, kotłow nie, la- b o ra to rja chem iczne i m etalograficzne, f a ­ b ry k a szam oty, aglo m eracja rud, fab ry k a w ełny żużlow ej o raz wiele innych działów pom ocniczych.

W ty m stan ie rzeczy H u ta w T rzyńcu d a ­ je z atru d n ien ie około sześciu tysiącom p r a ­ cow ników , inżynierów i robotników , k tó rzy już od k ilku pokoleń, z ojca na syna, zaw ód h u tn iczy .sobie p rzek azu ją.

— Sium no tu je p ra c a — p o w ia d a ją o ko­

liczni w łościanie. K ażdy też do tej p racy od dziecka się sposobi i um ie ją szanow ać, nie- tylko ja k o źródło egzystencji, ale jak o n o ­

w oczesny w arsztat pracy, który zewsząd ściąga fachow ców i żądnych w rażeń tu ry ­ stów.

Dla tych o statnich m iłą n iespodzianką bę­

dzie sam a osada fabryczna T rzyniec, rozło­

żona szerokim kręgiem w okół huty. S k ład a­

ją się n a n ią schludne kolonje robotnicze i inżynierskie, w postaci m niejszych i w jęk i szych dom ków , otoczonych ogródkam i. Nie­

ma nazw poszczególnych ulic, lecz p o siad a­

ją je ju ż całe dzielnice, ja k Borek, K anada, Sciskałów ka i in. Św iatło elektryczne, k a n a ­ lizacja, w odociągi boiska sportow e, basen kąpielow y, k o rty tenisow e, a w zim ie tere­

ny n a rc ia rsk ie i ślizgaw ka — oto te n a jw a ż ­ niejsze, now oczesne urządzenia, łagodzące ciężar życia p racow ników hu ty w Trzyńcu, gdzie oddaw na p an o w ała zasada, iż każdy p raco w n ik ma 20 la t d o rab iać się stan o w i­

ska, 20 la t na tern stanow isku ku pożytkow i H uty praco w ać i 20 la t zażyw ać potem sp o ­ k o jn ej em erytury...

W cieniu drzew owocowych, licznie po o- g rodach robotniczych sadzonych i na tle

pięknego k ra jo b ra z u , ro ztaczająceg o się do­

koła, m ogłyby się sp ełn iać tak ie założenia, byle doczekać sp o k o jn iejszy ch czasów , któ­

re będą sp rzy jać rów nież rozw ojow i ziem zaolziańskich ja k o o śro d k a letniskow ego i turystycznego, p o siad ająceg o p rzew ażnie b a r­

dzo dobre szosy i k u ltu ra ln e w aru n k i egzy­

stencji. Z arów no latem ja k i zim ą, jakże tu je st p ięknie w śró d lesistych gór i tere­

nów n a rc ia rsk ic h po szczytach gór, zagospo­

d aro w an y ch przez liczne schroniska.

P rzybyw ającego z in n y ch okolic naszego k ra ju tu ry stę czy letn ik a sp o tk a też miła n iespodzianka, gdy p o słu ch a pięknego języ­

k a na Śląsku cieszyńskim , dźw ięczącego a r ­ chaizm am i rejow skiem i, lub n aw et odległą ja k ą ś p iasto w sk ą nutą. N ad brzegam i Olzy zadziw ia n a s po dziś dzień m oc ducha tych ludzi, k tó rzy w y trw ali 600 la t poza m acie­

rzystym pniem , a p rzy w iązan iem do języka i trad y cy j um ożliw ili sobie p o w ró t w g ran i­

ce R zeczypospolitej.

Ja d w ig a H arasow ska.

AS

(9)

S T A N I S Ł A W W A S Y L E W S K I

¥

P ałac w O bjeziarzu (pow. O borniki, W ielk op olsk a), gdzia Adam M ickiew icz b aw ił w g ościnie u pp. T urno w ok resie iw ią t B ożego N arodzenia 1831 r. Z djęcia: M agazyn „As".

a

eżeli zw ażyć, że M ickiewicz p rzeżył na ziem i w ielk o p o lsk iej osiem d ra m a ­ tycznych m iesięcy swego życia (od sierp n ia do lutego 1831), że u d zielał się w ie­

le, zm ien iając często „m iejsca i w idoki“, to ilość zach o w an y ch p a m ią te k je st znikom a i do zadziw u sk ro m n a. Zgoła nic, żaden n a j­

m niejszy choćby strzęp tra d y c ji nie d ocho­

w ał się w sam y m P o zn an iu , chociaż o sto ­ licę W ielk o p o lsk i z a trą c a ł często w swych rozjazdach, k a ż ą c sobie naw et listy a d re s o ­ w ać do oberży K ram ark iew icza.

W sie i dw o ry n a to m ia s t p o ch w alić się m o­

gą jeszcze niejjednem . W ięc je st dąb Mic­

kiew iczow ski w Sm iełow ie i p o k ó j jego im ienia, je st oficyna, w k tó re j m ieszk ał w C horyni i k o m in ek , p rzy k tó ry m im p ro w i­

zował. T o znow u sta ry szlachcic k ry je pod k orcem z azd ro śn ie p asem k o w łosów , bo w ła­

śnie u niego w y p ad ło strzy c się poecie. Są gdzieindziej zap isy w sztam b u ch ach i w m e­

try k a c h kościelnych, są n azw isk a ch rześn ia­

ków, k tó ry c h do c h rz tu p o d aw ał itd. itd.

Jeżeli ty ch w szy stk ich b ezp o śred n ich pa m iątek n ie zabezpieczono d o tąd i nie z a re ­ jestro w an o p o rz ą d n ie — to cóż się dziwić, że p o zo stała n a uboczu p a m ią tk a p ośrednia raczej, chociaż m a pilne, n ie o sta tn ie p raw o do w zm ian k i w b io g ra fji M ickiew icza?

Jest n ią k o śció łek d rew n ian y w Ł ukow ie, nad W a rtą , w pow iecie obornickim , a więc w m iejscow ości, w k tó re j P o eta — ja k z naciskiem w y zn aw ał pó źn iej p rzed p rz y ja ­ ciółm i — „w y d u m ał P a n a T ad eu sza“ ! K o­

ściółek, liczący do sw ych p a ra fja n w ia ru ­ sów i żo łn ierzy n ap o leo ń sk ich , k tó rzy p rz y ­ w iedli M ickiew iczow i na p am ięć k ra j lat dziecinnych!

W y b ie ra ją c się w odw iedziny do sędziw ej św iątyńki, b ierzem y za p rzew o d n ik a zap i­

skę we w sp o m n ien iach A dam a T u m y , któ ra brzm i:

„potem p o jech a liśm y n a O borniki do Ł u ­ kowa. P rzy jech aw szy n a d rzekę, n a k tó re j kry m ocn o szły, ledw'O po trz e c h godzinach przep raw io n o n a s i w ysłuchaw szy mszy św iętej, p rzy b y liśm y do Łukowa..,, Tu p o ­ znałem n aszego sław nego poetę M ickiewicza.

B runet, oczy ciem no-zielone, nos piękny...“

Zgadza się. T o znaczy: w szystko jest in a ­ czej zgoła, ja k b y ło w ów czas p rzed 108 la ­ ty. Z am iast 26 g ru d n ia 1831, m am y dzień 9 lipca 1939.

Z am iast k ry p ły n ą c e j W a rtą dzień w ym a­

rzony, p ięk n ie u p aln y , p szenica złocona w słońcu, d o ch o d zi n a łan ac h .

Na m iejscu lasów , k tó re M ickiewiczowi p rzy p o m in ały św iat b o ró w litew skich, bieg­

nie sre b rn a gład zizn a szosy i fo rm u ją się działki p arcelacy jn e.

Zm ieniły też w ygląd O borniki. B łotnista d ziu ra pod sło m ian ą strzechą, ja k j ą w idy­

w ał A dam T u rn o z Adam em M ickiewiczem, przein aczy ła się w jedno z p ięknych i przy ­ k ład n y ch m iast pow iatow ych n a zachodzie Polski.

D arm obyś szu k ał śladów ro k u 1831 w dw orze łukow skim . T ylko w kościółku msza św. o d p raw ia się ja k w ówczas. A w łaściw ie i to nie! Bo M ickiewicz zjechaw szy n a Boże N arodzenie do Ł ukow a, w pasterce raczej w ziął udział, m y zaś zdążam y n a sum ę n ie ­ dzielną.

W łaśnie ks. proboszcz Schmidt wryszedł z procesją w okół kościoła. „Gwiazdo morza, któraś Pana“ — zaniosło się śpiewem od­

wiecznym.

Kościółek, jak setki innych w każdej pra­

w ie w iosce na Podkarpaciu. Daleko mu do w spaniałości Dębna lub Sękowej, a tembar- dziej do tej przedziwnej bazytiki, jaką w Oleśnie na Śląsku Opolskim zmajstrował cieśla ludowy, biorąc sobie za wzór ni mniej;

K ościółek drew niany w Ł ukow ie b y ł już w ów ­ czas sędziw y, gd y wPan Tadeusz" p rzych od ził na św ia t (procesję prow adzi ks. Adam Sch m id t,

proboszcz rożnow ski).

Mickiewicz wydumał Pana Tadeusza“ ...

ni w ięcej a kościół H agja S o fija w K o n stan ­ tynopolu!

Ale n a ziem i w ielkopolskiej, gdzie i n a j­

m niejsza p a ra fja szczyci się m uro w an y m łom em Bożym — je st osobliw ością, relik tem daw nego, rom antycznego czasu.

Ja k b y ze stra c h u , że i do niego dobierze się bezlitosne, m u ro w an e p raw o i odm ów i racji dalszego b y tu jego odw iecznym , zielo­

nym ze staro ści „szk u d ło m “, sch o w ał się s ta ­ ro w in a ta k g ru n to w n ie w zakrzew iu, ja k P ro tazy w k onopiach. I długo m u siał głowić się fo to re p o rte r „A sa“ i biegać na wsze s tro ­ ny, zanim u d ało m u się w reszcie schw ycić zak o n sp iro w an ą św iątynkę na m uszkę obje- ktyw u.

* * -

...Z b ijącem sercem , p o k o n y w u jąc zaspy śnieżne i przeszkody w k o m u n ik acji, zd ążał M ickiewicz n a te św ięta do Ł ukow a. M iał w szakże po raz pierw szy od w ileńskich cza­

sów, sp o tk ać się z uko ch an y m b ra te m F r a n ­ ciszkiem , któ ry , chociaż „ułom ny i k o ślaw y “ pobiegł do szeregów pow stańczych, w rócił po klęsce i siedzi tu u swego przy jaciela G rabow skiego we dw orze łukow skim , zbo­

lały. Bo gdyby u d ało się było — ta k m ó ­ wi -— D em ińskiem u op an o w ać W ilno, s p r a ­ w a b yłaby w ygrana! P o eta przybył, by zo­

baczyć b ra ta , zaś obaj T urnow ie, ojciec i syn, ab y poznać poetę. Może z zazdrością p a trz y M ickiewicz n a krzyż zasługi, zd o b ią­

cy p ierś m łodego T u rn y , k tó ry niedaw no w rócił do sw ej m łodej żony z fro n tu — ale z tem w iększą ciekaw ością słucha opow ie­

ści ojca. Z rozrzew nieniem naw et. Bo c h y ­ ba chw ycił go za serce ten ziem ianin w iel­

kopolski, gaw ędą o • sw ej bytności, w czasie k a m p a n ji ro k u 1812 w W ilnie. I k tó r a n a j­

m ilej je w spom ina. W m ickiew iczow skiem w szakże m ieście m ógł ten -bitny oficer n a ­ poleoński, po ra z pierw szy od m iesięcy w ie­

lu, „spocząć w p o k o ju ciepłym i m iędzy lu ­ dźm i“, ta m u jrz a ł też po ra z pierw szy, k się ­ cia Jó zefa i g en erała D ąbrow skiego, c o fa­

jący c h się z pod Berezyny!

P otem opow ie T u rn o M ickiew iczow i, ja k było, „kiedy F ran cu zi przeszli rzekę W a rtę

„w ro k u tysiącznym osiem setnym szóstym “.

T reść te j gaw ędy um iem y n a pam ięć, p o ­ w tórzy ją w szakże B artek P ru s a k w k a rc z ­ m ie soplicow skiej. On też z a m ia n u je Józefa G rabow skiego szefem reg im en tu , chociaż dziedzic Ł uk o w a liczył sobie w ty m czasie zaledw ie la t 15 i d o p iero p o d ko n iec w iel­

kiej w o jn y zo stał p o d p o ru czn ik iem . P o m y ł­

ka tw órcy „ P a n a T ad eu sza“ b y ła w tym w y­

p ad k u św iadom a. P o d y k to w ała ją w dzięcz­

ność za opiekę n a d b ra te m zato, że uczynny p an Jó zef zao p ie k o w ał się „koślaw ym “ F r a n ­ ciszkiem .

* * *

D okończenie na sir. 20-tej.

A S - 9

Cytaty

Powiązane dokumenty

nia systemu nerwowego: nerwicę serca, b ó le i zawroty głowy, uczucie niepokoju oraz sprow adzają krzepią­.. cy, naturalny sen nie pow odując

Przedstaw ienie to charakterem swym znacznie różniło się od przedstaw ienia „Świętoszka“ w teatrze Jaracza, niem niej jednak było w ybitnie stylowe. Na program

Drobno pokrajaną małą cebulkę przysmaża się na łyżce masła; gdy się troszkę zrumieni dodaje się 10 dkg chleba skrajanego na cienkie płatki i smaży razem

dre kobiety strzegą swego uroku przy pomocy olejku oliwkowego, który jest niezastąpiony dla utrzy mania gładkości skóry.. Piękna cera zatym decyduje o praw-dziwej

W ytw orzyła się już między nami ta przepaść, jaka niestety, dzieli jedną generację od drugiej, obaj straciliśm y w łaściw y sposób m ów ienia do siebie i

W ten sposób usuwamy skutecznie wszelkie nieczystości cery oraz w qgry z głębi porów i uzyskujemy zdrowq, iw ie iq skórę.. Ceny flakonów:

H eleny Gintelowej, Kraków, oznaczony godłem „H. Ludwika Hirszsona, W arszawa, oznaczony godłem

- Niezamówionycb materiałów Redakcja nie zwraca R eklam acje w spraw ie nieotrzym ania lub późnego doręczania egzem plarzy należy wnosić niezwłocznie, pisem