r;>]w .vfv§i't
'i
w
i f §
n
1 9 3 9 - t p
Często ży cie zm usza nas do liczn y ch k om prom isów z su m ien iem . S m u tne to — p r a w da — ale tak już jest i w sz y scy się do tego przykrego z ja w isk a p r z y zw y c za iliśm y .
Ale pod k o n ie c ub iegłego roku — zb u n to w ałem się:
— Jakto? — p ow ied z ia łem z obu rzeniem , drapiąc się d ysk retn ie w su m ien ie, które m nie gryzło.' — Czy n ap raw d ę czło w iek w tych b rzyd k ich czasach n ie m oże b yć uczciw y i żyć w zgodzie ze sob ą? Ha, z o b a czym y! Od N ow ego Roku — zm ien ia m się gruntow nie! S k o ń czą się ow e m ałe k ła m stew k a i sp ore św iń stew k a ! B ęd ę czysty, jak kryształ.
Tak so b ie p o sta n o w iłem i od razu sp o w a ż niałem . R ozu m iałem , że p ew n em u c z ło w ie kow i ob iecałem rzecz trudną i n iezw y k łą . — A tym c zło w iek iem byłem — ja...
Moja m ałżon k a nie za u w a ż y ła b y n a jm n iej żad n ej zm ian y w e m nie. W ia d o m o : k o b iety
nas nie rozu m ieją.
O m aw ialiśm y k w estję n a jw eselsz eg o sp ę
dzenia Sylw estra. Moja żona była w esoła, jak w róbelek i w ła śn ie ć w ier k a ła na tem at n o w eg o k ap elu sza.
— M uszę m ieć n o w y k ap elu sz — p o w ie działa p ogod n ie.
P om y śla łem : do N ow ego Roku jestem j e szcze n ie od rod zon ym , starym łajd ak iem . Mogę w ięc w szystk o ob iecyw ać.
— Tak jest, k o ch a n ie — od p arłem — m u sisz m ieć n ow y kap elu sz!
— W ięc w ezm ę na k re d y t u m o d y stk i, je śli mi przyrzeezesz, że n ajd alej za tydzień zap łacisz dług. Bo m adam e S u lp icja odd aw - na up om in a się o ja k ieś sęd ziw e sto złotych .
— D osk on ale, m oje dziecko — o d p arł nie od rod zon y jeszcze cynik. — P o w ied z m a d a me Su lpieji, że w -p ie r w sz y c h d n iach s ty c z nia regu lu ję w szy stk ie dłu gi.
-— Czy m oże otrzym asz trzyn astą p en sj ę ? zaw ołała m oja ż o n u sia z n agłem za in teresow an iem .
:— T rzyn astą? — m ru k n ąłem n ied b ale. — Ha, nasz szef jest p rzesą d n y i uw aża, że trzyn astk a p rzyn osi pecha, w ięc p o sta n o w ił dać nam trzyn astą i cztern astą p e n sję je d n o cześn ie!...
M ałżonka n atu raln ie u w ier zy ła , a ja u- śm iech a łem się — n ien a tu ra ln ie.
Na S ylw estra p o szliśm y do e le g a n c k ie j re
stau racji z dan cin giem . P ie n ią d z e na tę h u lank ę w zią łem od p ew n ego b rod atego, jak dow cip, lich w iarza, k tórem u d ałem sło w o , że w n ajb liższym c za s ie o trzy m u ję n agrod ę N o bla (m ogłem m u dać n ie tylk o sło w o , ale n a wet ca ły sło w n ik , p o n iew a ż w cią ż jeszcze było przed N o w ym R okiem !...).
Moja żona w yglą d a ła u roczo — aż rw ała oczy. Mnie zresztą nie, gdyż p am iętałem , że n ied aw n o w y rw ała mi 200 złotych .
B yło du żo zn ajom ych . W szy ścy b y li b ar
dzo serdeczni i ży czliw i. Ż yczyli n am tyle dobrego, że gdyby sp ra w d ziło się to c h o ciaż w części — m u sielib y śm y z żo n ą żyć p rzyn ajm n iej po 300 lat i to w ch a ra k te
rze n ajb ogatszych łu d zi na św iecie.
Ja sza fo w a łem życzen iam i na p raw o i na lew o, troch ę naprzód, troch ę w tył. N astrój sta w a ł się tak ciep ły , że m u sian o n aw et przykręcić kaloryfery.
W pew n ej c h w ili n a tk n ę liśm y się na m o jeg o k o leg ę ze szk o ln ej ła w y p rz y sięg ły ch len iu ch ów .
— A, jak się m asz W aciu ! — za w o ła łe m .
— W sz y stk ie g o n a jlep sze g o życzę, żeb yś w y grał m ii jon!
W acio u śm ie c h a ł się u p rzejm ie. N a ch ylił się i sze p n ą ł m i na ucho:
— W olałb ym , żeb y ś m i zw ró cił te 100 z ło tych, k tóre p o ż y c zy łeś d w a lata tem u pod sło w e m do jutra. T o b y ło b y p e w n iejsz e, niż ten ilu zo ry czn y m iljon ...
— Och, p rzyjacielu ! — odp arłem , u d erza
jąc, się w czoło. — Jak iż ja jestem ro zta rg nion y! N atu raln ie, n atu raln ie — ju tro p rzy ślę ci przez słu żą c eg o do dom u!
B yło d o p iero w p ół do d w u n astej, w ięc m ia łem je szcze p ół g o d zin y czasu na sk a ziteln e życie...
W acio p rom ien iał. Ś cisk a ł mi ręk ę tak siln ie, ja k b y to nie b y ła m o ja sk rajn a p ra
w ica, lecz tu b k a ,z „ K a lo d o n tem “.
P otem z b liż y liśm y się do d o k to ro stw a Tru- cicielsk ic h . D o k tó r T ru cicielsk i b y ł o s o w ia ły, jak sęp i za sęp io n y , jak sow a. N ie d z i
w iłem m u się zresztą. S ied z ia ł b o w iem obok m ałżon k i, do k tórej w szystk im b iło serce — ale ze strach u. B y ła b o w iem b rzydka, jak noc i stara, jak n oc św . B a rtło m ieja .
— Ależ pani d ok torow a p ię k n ie je z dnia na dzień! — z a w o ła łe m z entu zjazm em .
D ok torow a u śm iec h n ęła się ra d o śn ie, u k a zu ją c zęb y żółte, jak n ie b ezp iec ze ń stw o .
D ok tór T ru cicielsk i p a tr zy ł na m n ie z p o nurem zd u m ien iem .
— P rzy d ob rym m ężu k ob ieta rozk w ita, jak k w iat — zau w a ży łem .
— Co za kw iat... P o k rzy w a ! — m rukn ął dok tór n iech ętn ie.
W tym m o m en cie zegar z a czą ł b ić p ó ł
noc. Ś w ia tło zga sło . P o ch w ili św ia tła z a p ło n ęły je sz c z e ja śn ie j i za cz ęto h a ła śliw ie w i
w a to w a ć na c ześć N o w eg o , J esz cz e N ie z n a n ego, Oby L epszego...
B yłem p o w a żn y i św ia d o m . W ied zia łem , że teraz ro z p o c z ęło się dla m n ie j n n e — u cz
c iw e — czy ste życie!
N a ch y liłem się do d o k to ra T ru cicielsk ie- go i p o w ie d zia łem p ółgłosem :
— Ma pan słu szn o ść , dok torze. T rudn o taić, że pań sk a m a łżo n k a m a p ysk nie do po za zd ro szczen ia . P rzytem zd a je m i się, że lew e oczk o tro ch ę zezu je, n o, a p o d b r ó d ków też m ogłob y b yć p r zy n a jm n ie j o trzy m niej!
D o k to ro w a k rzy k n ęła , ja k zran ion a k o z i
ca i o su n ę ła się na poducz fo telu . S p o jrza łem na nią ze w sp ó łcz u c iem i -o d szed łem
w olno. W k rótce sp o tk a łem Wa.ćia.
U śm iech ał się do m n ie serd ecz n ie. U p rzy to m n iłem so b ie, że b ied a czy sk o w ierzy , iż ju tro otrzy m a sw o ic h sto złotych .
— P ssst, W a ciu — z a w o ła łe m — je d n o słó w e czk o .
— S łu ch am cię, drogi p rzyjacielu !
— C h ciałem w y p r o w a d z ić cię z błędu . Rzecz jasn a, że tych stu z ło ty c h n ie d o s ta n ie sz ani ju tro, ani n aw et za m iesią c. Taka brynd za, że aż p iszczy.
— Jakto... co to zn aczy? — z a w o ła ł W a
cio z o b u rzen iem . ~ ~
— N ic. Jestem u czciw y.
A to...! — w y k rzy k n ą ł W acio, ale w tym m o m en cie p od eszła do n iego je g o m ałżon k a.
— Co się sta ło , W a cu la ? — sp ytała.
— Ach, o św ia d cz a m ci, żeb y ś n igd y nie ra czy ła o d k ło n ić się temu panu. Och, c o za typ! I z tak im c zło w iek iem m u siałem s i e d z ieć p rzez o siem lat na je d n ej ław ie!
O d szed ł stra sz n ie ob ra żo n y . W ted y p o s z e dłem do te le fo n u . N ak ręciłem „żą d a n y n u m er“. P o k ilk u m in u ta ch r o zleg ł się z a sp a
ny głos:
— H ajlojt!
— Czy to pan C yperm an? P an ie Cyper- nian, tu m ó w ią p ań sk ie 500 zło ty ch , p łatn e za d w a . ty g o d n ie, p lu s 20 p rocen t... C h cia
łem p a n u w y ja śn ić, że n agrod y N ob la w n a j
b liższy m c za sie n ie otrzym am , a i w n a jd a l
szym b ęd zie trudno... W ięc n iech pan n ie li c zy na to źród ło.
— Co, ć|OŚ N obla? — z a w o ła ł M organ -por
table. — Pan m y ślisz, że ja w ierzy łe m w te
go N ob lesa? Ja w iem , że pan d o sta n ie sp a dek... Bo ja k literat m ów i, że d o sta n ie n a grod ę ża p isa n ie, to un sp o d ziew a się sp a d ku i ch ce, żeb y k o le g ó w krew zalała z za zd rości. N o nie?
— N iestety, d rogi pan ie Ce. Sp adk u się też nie sp o d ziew a m . Chyba ze sch o d ó w , bo o sta tn io jest b ardzo ślisk o ... W o g ó le n ic z e go się nie sp o d ziew a m . No, dobranoc), p a n ie C yperm an. Śpij pan zd row o. P o m y śl
nego roku!
L ich w iarz zaczął stra szn ie k rzyczeć, ale p o ło ż y łe m słu ch a w k ę z ła g o d n y m u śm iech em czło w iek a , k tóry sp e łn ił sw ó j o b ow iązek .
Gdy w y c h o d z iłem z b u d k i te le fo n iczn ej, sp o tk a łem m oją żon ę. P łak ała.
— C h odźm y — w o ła łą , łk a ją c — c o ś ty narobił, coś ty n a ro b ił n ajlep szego!
— Chyba „ w szy stk ieg o n a jle p sz e g o “ — w trą ciłem p ogod n ie.
— N ie k p ij sob ie! — sy k n ę ła żon a, jak ro zin d y cz o n a kob ra. — T w ój k o leg a k ln ie na cieb ie, ja k szew c, a d ok torow a Truci- cie lsk a robi aw an tu rę m ężow i, żeb y w y z w a ł c ię na p ojed yn ek . Oh, to o k rop n e! Je- d ziem y do dom u!...
P o jec h a liśm y . W ta k só w ce p ow ied z ia łem z p ow agą:
— M oja zło ta , ż e b y n ie b yło n iep o ro zu m ień ... Na m o d y stk ę n ie m am ani grosza.
B ardzo mi przykro, ale m ó w i się: trudn o!
Ja p o w ie d z ia łem „tru d n o“, a m o ja m a ł
żo n k a m ó w iła p otem różn e sło w a p u n k tu a l
nie przez trzy god zin y.
A nazajutrz z ja w ili się u nas w m iesz k a niu d w aj czarn o ub ran i p a n o w ie. B yli to s e k u n d an ci d ok tora. B ęd ę m ia ł p o jed y n ek . D o k tó r żąd a n a jo strzejszy ch w aru n k ów . Ja w y su n ę p rojekt: szab le, p ię tn a śc ie k rok ów . A le zd a je się, że się n ie zgodzą.
P o sta n o w iłem w ró cić do d a w n eg o życia.
J ed n a k ten stary „m od u s v iv en d i“ jest le p szy! A gd yb y m n ie su m ie n ie zb y tn io gryzło, to mu w y b iję zęby! I co m i zrobi??
B o g d a n B rz e z iń s k i.
I L B S T R O W A K V M A G A Z Y f t T Y G O D N I O W Y ZAŁOŻYCIEL I W Y D A W C A : MARJAN DĄBROWSKI
R E D A K T O R : J A N M A L E S Z E W S K I KIEROWNIK LITERACKI: JU L JU SZ LEO KIEROWNIK G R A F I C Z N Y : JA N U SZ MARJA BRZESKI A D R E S R ED A K C JI i A D M IN ISTRACJI: KRAKÓW, W IE LO PO LE 1 (PAŁAC P R A S Y ), - TEL, 1 5 0 -6 0 , 1 5 0 -6 1 , 1 5 0 -6 2 , 1 5 0 -6 3 , 15 0 -6 4 , 1 5 0 -6 5 1 5 0 -6 6
K O N TO P, K, O. KRAKÓW NR. 40 0 .2 0 0 .
PR Z E K A Z R O ZR A C H U N K O W Y Nr. 11 P R Z E Z URZ. POCZT. KRAKÓW 2
i
I Ł P S T R O W A A Y M A G A Z Y N T Y G O P A I O W 1
C E N A N U M E R U G R O S Z Y 40
PR EN U M ER A TA K W A R TA LN A 4 ZŁ. 5 0 GR.
CENY O G Ł O S Z E Ń : W y so k o ść k o lu m n y 2 7 5 m m . — S z e r o k o ś ć k o lu m n y 2 0 0 m m . — S tro n a dzieli s ię n a 3 łam y, s z e r o k o ś ć ła m u 6 3 m m . C ała s tr o na zł. 6 0 0 P ó ł stro n y zł. 3 0 0 .1 m . w 1 łam ie 9 0 gr. Z a o g ło s z e n ie k o lo ro w e d o liczam y d o d a tk o w o 50°/o za k aż d y kolor, p ró c z z a s a d n ic z e g o . Ż a d n y ch z a s tr z e ż e ń co d o m ie js c a z a m ie s z c z e n ia o g ło s z e n ia n ie p rz y jm u je m y
N u m e r 1 N ie d z ie la , 1 s t y c z n ia 1939 Rok V
A S Y N U M E RU i - G O :
W Y S O K IE „ F I S “ Z A K O P A N E G O . Z w te z e z tt w ostaitmicłi e a a s a e k d a j ą s tę w Zalfoopanem zaiirw.ażyć li
cznie ittowiorasesn© m iządzem ia. czy n ią c e z u ro c z e g o z m aitury .miiej- scta wypoezymikciwfigo nm pnawde warkną i miłefflWyMe eunioipejską p l a ców kę sp o rto w ą . S tr. 4— 5.
JE M IO Ł A — SYMBOL SZCZĘŚCIA.
0 z w y c z a ja c h , .k tó re aairówtn© w P olsce, ja k i zaigrainicą, a z w ła szcza w A n g lii, łą c z ą s ię z ro ś lin ą , b ę d ą c ą od w ie k ó w syniibotem r a
dości i sz częścia, S tr. 6.
C E C Y L JA B U Y B A B B O SA . N a tle wieMdlego ś w ia ta staliłey niiezwykiLe diOidiaitmio a-ysuje się u - ’ ro e z a s y lw e tk a p ię k n e j B :razyl,iati
ki,, k tó r e j stilo n y groonaidzą ellü'te to w a rz y s k ą s to lic y . S tr. 8.
Ś P IE W A J Ą C A GO D ZIN A . O h a r a k t e ry s ty e zn y c e c h ą mlaist F la n d r jś są silyminie „ c a Ä o in y “ , k tó re tw o rz ą oirygiinailmą i miieapo- ty k a n ą g d z ie in d z ie j m u z y k ę . S t, 11.
R E K O K D Y M IM O W O L I.
L u d zie p r a c y m o g ą p o sz czy cić się w y c z y n a m i" , k t ó r ą śm ilato miożmia przw rów nać do r e k o rd ó w sp o rto w -
ców. s t r - 16—17-
Z i e k i m y ś l i w e g o : D W U Z N A O Z N IK . W sp o m n ie n ie z p o lo w a n ia n a W i
leń szczy źn ie. S tr. 22.
P rz e b ó j m u z y c z n y „ A s a “ : P B IN C E C A R N E V A L . W alc wiSdćiiski Julljusza Leo.
S tr. 23— 24.
RODOWÓD K S IĘ C IA K A R N A W A Ł U .
Od czasów re n e s a n s u k .arn aw al ob
c h o d zo n y b y ł n ie z w y k le u ro c z y śc ie, »w laszoza w e W łoszech i i' rancijĄ, gdiziie doitychczas, w N i
cei i W e n e c ji, dochow ał;} się 'tra d y c ja w s p a n ia ły c h im p re z .
S tr. 25— 27.
OD SY LW ESTRA — BALE I MASKARADY.
J a k k o lw ie k d u ża r ó ż n ic a zachodzi m ięd zy zailvanvami ikiamiaiwiałoiweinii w p rz e sz ło śc i i w d n iu d z isie jsz y m , to jietlmak i dzisaiaj p o 'WiiieUkich miiiastąuh s p o ty k a m y siłę z miieizwy- tole uidianiemi lilmpreaaimii tego ro
d z a ju . S tr. 28—29.
N O W E L E . — K Ą C IK F I L A T E L I STYCZNY . — D Z IA Ł GOSPODAR
S T W A D O M O W EG O . — ŻY C IE T O W A R Z Y S K IE I A R T Y S T Y C Z N E. — H U M O R , — R O Z R Y W K I U M Y SŁO W E . — N A S C E N IE . — N O W E K S IĄ Ż K I. — PR O G R A M
R A D JO W Y.
F ragm ent Rynku k r a k o w sk ie g o .
f t'
- " y
: ' . .■*>•*rt>'' ™«rtr
I
--■■ - ■ *
... '-,.':y,^
J<- . p f * ? ' *„ *
.^,»•4*^*^^®^“' ■'''' ' " ,,: ’ ; '
■głaŃ ^ r ^ * :-Ä
^■Äfeafc LM ?
"%3
N agle pad ło h asło. „T urysta też jest c z ło w ie k ie m “. I w tedy zaczął się ó w ok res d b a
ło śc i o w yg o d y o w y c h m as en tu z ja stó w , z a k o ch a n y ch do sza leń stw a w szczy ta ch ta trzań sk ich . '
O bok hasła:
„W góry, w góry m iły b racie T am sw obod a czek a na cię...
W y su n ięto bardziej n o w o c z e s n e h a sło :
„W góry, w góry m iły b racie T am w ygod a czek a na cię...
O b ecn ie m am y sw o b o d ę i w y god ę w na
szy ch u roczych górach.
P ie rw sz y o k r es „ p io n ierstw a “ z a k o p ia ń sk ieg o n a zw a łb y m o k resem n a rzeczeń stw a . M łodzi p o z n a w a li się d op iero, p a trzy li r o z
k och an i so b ie w o czy . 1 w y sta rc za ł im sz a ła s góralsk i.
D ziś p r z y sz ły c za s y d ojrzalsze... P o w ia ł wiiatr z z a ch o d u m ó w ią cy o d o b ro d ziej
stw a ch k u ltu r y m a terja ln e j, k tó rą m ożna św ie tn ie p o g o d zić z k u ltu rą d u ch o w ą .
I Z akop ane, k tóre b y w a ło tylk o „zabite
Na lewo : N i e z a p o m n i a n e s ą ch w ile, k tó r e p r z e ż y w a się p o d cz as zja zd u...
P o n iż e j : Z b ocze K a s p r o w e g o od s t r o n y H a ll G ą s ie n ic o w e j , po k tó r e m b ie g n i e t r a s a w y c ią g u
e a n lo w e g a .
m m
f ) n tu zjaści w sze lk ich z w ią zk ó w och ro- f j ny zw ierząt r o ztk liw ia ją cy s ię nad losem p iesk ów , k o tk ó w i w ie w ió rek tłu m aczyli zaw sze, że p ięk n e id ee dob roci dla w szelk ich cz w o r o n o g ó w m a ją sw e w y ż sze cele p ed agogiczn e. L udzie, k tó rzy n a u czą się dob roci dla zw ierząt — k ied y ś b ęd ą do- brym i tak że i dla sw y ch b liźn ich . N ie n a leży tylk o od n ich zaraz za du żo w ym agać.
N iech nap rzód p o k o ch a ją z w ier zęta , b yć m oże, że k ie d y ś p rzez w y c ię żą sw ą n ie ch ęć i do ludzi.
Znam w iele p rzy k ła d ó w , św ia d czą cy ch , że m etod a ta b y ła n iezw y k le c elo w ą . I tak na- p rzyk lad w T a tra ch szc z e g ó ln ą o p ie k ą o to czon o nap rzód zw ierzy n ę. Z ap ow iad ało się turystom , że n ie w o ln o d ręczy ć n ied źw ied zi, nie w o ln o m ęczy ć k ozic, zatru w ać ż y cia o w ieczk om .
P rzez dłu gie lata n ik t jed n ak nie r zu cił h a sła „n ie n a le ży d ręczyć tu ry stó w “. T u ry sta b y ł c ierp liw y . P rzyjeżd żał, m ieszk a ł w sz a ła sie, lu b p rzeciek a ją cej w illi, c h o d z ił p o b ło tn iste j u licy, a g d y b ył c z ło w iek iem sła b szy m n ie m ó g ł naw et m a r zy ć o p o z n a niu p ięk n a Tatr.
T u rysta jed n ak u rzeczo n y p ię k n em T atr — p rzy jeżd ża ł tutaj up arcie.
Aż p ew n eg o d n ia w szy stk o się od m ien iło:
‘
y
•• c ..
-
4* AS
narciarzy nagle sła ło „muro- *•
d e sk a m i“
w a n e“.
Z b liżyło się do Europy. T ak — każdy k ilo m etr au tostrad y, każda now oczesna jezd n ia , k ażd y w ygod n y h otel — sch ron i
sk o, u d o stęp n ie n ie szczytów , budow a au
tostrad — w szy stk o to sp raw iło, że pod T atram i p o w sta ło w ielk ie zim o w isk o na sk a lę eu rop ejsk ą.
D jam ent tatrzański — zam ienia się w p ię k n ie o sz lifo w a n y brylant.
0'wą d o s k o n a łą szlifiern ią — były w du
żej m ier ze p rzy g o to w a n ia do m ięd zyn aro
d o w y ch z a w o d ó w n a rciarsk ich FIS, jakie odb ęd ą się w lutym . M ożna zresztą zap om n ieć datę sw eg o urodzenia, ro czn icę ślubu, term in od k rycia A m eryk i, ale n ie w oln o za
p o m n ieć o tern, żc w lutym każdy sza n u ją cy się c zło w iek w zględ n ie kob ieta p ow in na zn a leźć się w Z akopanem , pod ziw iać sk o k i na K rokw i, przejech ać s ię na Guba
łó w k ę i K asp row y, zjech a ć po „nartostra
d z ie “, w y cią g n ą ć się na san iach na K aspro
wy, za m ie szk a ć ch o ć jed en dzień w w ytw or
nym h o te lu na K alatów kach, ku p ow ać p a m iątk i w b azarze, zagarażow ać sw ój wóz w w ie lk im garażu L. P. T.
P o w ied z m i jak sp ęd ziłeś luty**-— a p o w iem ci do ja k iej sfery należysz.
W tym o k resie — m ożesz zapom nieć o w ła sn y ch d ziecia ch i w n uk ach , ale m u
sisz p am iętać, że chlub ą naszą jest przede- w szy stk iem W nu k przez duże „W “. Możesz od czu w a ć urazę do C zech osłow acji, ale w ie lb ić C zecha. M ożesz zap om n ieć n azw i
ska w szy stk ich sła w n y ch lud zi, ale gdybyś nie w ie d z ia ł, kim jest M arusarz — będziesz u zn an y z a ignoranta. M usisz w ierzyć że urząd zen ie u nas zaw od ów FIS nie było p o rw a n ie m się z M otyką na m istrzostw a św iata.
Masz p o zd ra w ia ć w szy stk ich znajom ych sło w a m i „S lalom A lejkum “ — a gdyb y ci
N a p r a w o : S c h r o n ił k o n a K a la tó w k a c h od s tr o n y z a ja zd u .
M orskiem Oku — a „białe n o c e“ w Mokr
sk iem Oku.
Sp otkasz tu ludzi z c a łej P o lsk i, dla k tó rych p rzyjazd do Z akop anego je st w ielk iem pasm em n iesp o d zia n ek , radości i w esela.
Sp otk asz tu i p rzyb yszów obcych, k tórzy p rzy jech a w szy raz do n a szy ch gór, p o w ra cać tu będą stale.
Zakopane rośn ie i p otężn ieje. Szybkim krokietn p r zy sto so w a ło się d o sw ej w ła śc i
wej roli: rep rezen tacyjn ego sa lo n u P o lsk i, w którym m ożem y p rzy jm o w a ć naszych gości.
Zbigniew G rotow ski.
Na iewo: W zd lu z a le ji, w io d ą c e j do ko le jk i lino w ej n a G u b ał ó w k ę, u s t a w i o n o slu p y z p r z e w o d a m i sieci e l e k t r y c z n e j w po sta ci
o r y g i n a l n y c h ci u p a g g ó r a l s k i c h . Fot, T. S ie m ia n o w sk i.
‘ i-i
■
Fot. S ch a b o n b o ek
^ a MM
•; -sS:;
\ ^ ~ , Y -
. ■ ł ' r -
■ .M ■ -
O d l e w e j : W i d o k s t a d j o n u n a r c i a r s k i e g o t e s k o c z n i n a K r o k w i , — F r a g m e n t b u d y n k u s t a c j i k o ń c o w e j k o l e j k i n a G u b a ł ó w k ę . - N a p r a w o : W a g o n i k k o l e j k i z j e z d z a z G u b a ł ó w k i
F o t . L. M o t y k a .
się p rzyp ad k iem w tym okresie urodził syn — n ie w o ln o ci go n azyw ać Markiem, lecz T elem ark iem ...
P o jed zie s z w ięc do Z akopanego i nie b ęd ziesz m ia ł o c h o ty w yjech an ia stam tąd.
Bo śn ieg trw a d o lata niem al... A Zakopane jest n ie ty lk o zim ow ą, ale i letn ią sto licą P o lsk i. W arszaw a n a d a je się co n ajw yżej na ja k iś „ d em i-sa iso n “... Sezony praw d zi
we są ty lk o p od T atram i...
Góry p ociągną się sw ą o lśn iew a ją cą bia- łością. W yda oi się, że sta jesz na kob iercu z piękn ą pan ną m łodą, c a łą w bieli. S p o j
rzysz w oczy dolinom , które b liższe się twem u sercu stan ą, niż w ted y gdyś był w doi«—
U rosną ci skrzydła u nóg... p ójd ziesz w w yścigi z w iatrem . P o rw ie c ię b iałe sza leństw o... B ędziesz sp ęd zał „b iałe d n ie “ przy
AS* 5
A więta B ożego N arodzen ia, które w n oszą z sob ą tyle w zn io sły ch ch w il, u św ięco- ' ^ nych w iek o w ą tradycją — zbliżają człow iek a ku d ziełom otaczającej go p rzyro
dy. W k ażdym dom u zak w ita zielo n e d rz ew ko tysiącem barw i św iateł, w k ażd ym dom u jest bod aj odrobin a zielen i, która sp ra co w an ego czło w iek a nastraja radośn ie.
W niektórych krajach eu rop ejsk ich , za m iast z ie lo n y ch ig la k ó w zd o b y w a ją o b y w a telstw o p od czas u ro czy sto ści św ią teczn y ch ku liste k rzew y jem io ły . — M ały ten bu kiet zielen i, m ający do 1 m śred n icy, ro zg a łę
zion y w id lasto, p asożytu je niem al na w s z y s t
kich naszych drzew ach, ch arak teryzu jąc n ie raz całe krajobrazy, sw em i gw iazd o w atem i sk u p ien iam i. L iście zielo n e o w aln e, u łożon e n ap rzem ian legle nie opad ają na zim ę, tw o rząc w śród b ieli śn ieżn e j k on trastu jące o a zy soczystej zielen i. N a k o ń ca ch p ęd ó w znaj- dującje się jagody, p o czą tk o w o zielo n e, p ó ź niej p erło w o -b ia łe — p rzy cią g a ją , zim ą ś p ie w ające ptactw o.
Jem ioła n ależy do p ó łp a so ży tó w . P o trz eb ne jej do rozw oju m aterjały p ok arm ow e (or
ganiczn e) w ytw arza so b ie jak u m ie za p o m ocą ch lo ro filu jej z ielo n y ch liś ci i łod yg;
łod ygi nie p o sia d a ją w ięc w arstw y k o r k o w ej — liś c ie zaś żyją IV2— 2 lat. P on iew aż jem io ła nie rośn ie w ziem i, ty lk o za p u sz
cza k orzen ie w korze, w zg lęd n ie n aw et d r ew na sw ego żyw iciela , przeto w od ę i rozp usz czon e w n iej so le m in eraln e cią g n ie z r o śli
ny, na której p asożytu je. O ile jed n ak nie w ystęp u je w nad m iern ej ilo ści, w ięk szych szk ód nie p ow od u je. R olę za p y la cz y jej kw iatów sp ełn iają ow ad y, zw a b io n e p e r e ł
kam i m iod u , zaw artem i je sie n ią w k w iecie.
J em io ła d ojrzew a z n a sta n iem zim y. R o z sie
w ają ją ptak i — n ajch ętn iej d rozd y i je m io łuszki, które obclierając so b ie d zio b y po spożycjiu k leistej m asy jagód , p rzy lep ia ją w ten sp osób n a sio n a do gałęzi drzew . — Opa-
J e m i o l a z a c h o w u je p rzez c ał ą zimę p i ę k n e ziel one listk i.
N a g a ł ę z i a c h d rz e w tw o r z y j e m i o . t a c h a r a k t e r y s t y c z n e z g r u b i e n i a .
k ie czary i n iszczącą d z ia ła n ie sił m agicz
nych.
J eszcze ob e cn ie je m io ła u ch od zi n aw et w krajach o W ysokiej ku ltu rze, za ziele, słu żące do o d p ęd za n ia d em o n ó w . W A nglji nie m o żn a so b ie w y o b ra z ić Ś w iąt B ożego N aro
d zen ia bez gałązk i je m io ły . W iesza się ją na su fic ie łub ozd a b ia nią drzw i w ejśc io w e.
O lb rzym ie za p o trzeb o w a n ie na g ałązk i je m io ły p o w o d u je, z e sp row ad za się j ą z Breta- nji (w e F ra n cji jest je m io ła b ardzo r o zp o w szech n io n a ), sk ą d ca ły m i ok rętam i p rzy jeżd ża on a przez m orze do m glistej A nglji.
P o d je m io łą sk ra d zio n y ca łu s p ięk n ej p a ni — n aw et w n a jle p szy ch d o m a c h o o d w ieczn ej tra d y cji i su row ych ob y cza ja ch — nie jest n ie w y b a cza ln em p rzew in ien iem , ba!
n a w et u ch o d zi za fr y w o ln ą p sotę, ch ętn ie w yb aczan ą. W o sta tn ich latach przyjm u je się w N iem czech coraz bardziej zw yczaj o zd a b ia n ia d o m ó w je m io łą na Św ięta B oż. Nar.
W e F ra n cji a n aw et w P o lsce znajdu je ona w ielu zw o len n ik ó w . W sp o m n ieć tu n a leży o zw yczaju m ło d zieży fra n cu sk iej, która na N ow y rok w ęd ru je z dom u do d o m u z ga łęzią je m io ły , sk ła d a ją c n o w o ro c z
ne życzen ia.
W m ed y cy n ie lu d o w ej u ch o d zi jem io ła od setek lat za d o sk o n a ły i pon iek ąd jed y n y śro d e k przeciw e p ilep sji i zaw rotom głow y:
d o tego celu u ży w a n o sp ecja ln ie m łod szych p ęd ó w (S tip ites visci) i jagód . Naw et i w o b ecn y ch cza sa ch m ożna się jeszcze sp o t
kać w ap tek ach z p rep aratam i je m io ły (Vis- cu m qu ernu m ).
Kto zna dob rze Śląsk, tę krainę czarnych d iam en tów , ten z a ch o w a ł ży w o w p am ięci k rajob razy, ch a r a k tery sty czn ie ozd o b io n e j e m iołą. W P o lsce w ystęp u je ona n a jsiln iej n a Ś ląsk u Z aolzań sk im . O becnie po tylu la ta ch rozłąk i — o d w ied za ją c swycjh b lisk ich na Z aolziu, w id zim y w szęd z ie je m io łę — ten sy m b o l p o g o d y i przyjaźn i.
Z ofja D rozd ow sk a.
F r a n c ja p o s y ła do A n g l j i w ie lk ie tr a n s p o r t y j e m io ły , k tó ra n a le ż y w Z je d n o c z o n e m K r ó le s t w ie d o o b o w ią z k o w e g o ,,r e k w iz y t u “ iw ią t o e z n e g o .
d ające liście ch ętn ie zja d a ją rów n ież z w ie rzęta leśn e.
D ziw n a rzecz, jak ą to b ezu ży teczn e i ra czej dla ro ślin szk o d liw e ziele — c ie sz y się
d łu g o w ieczn ą trad ycją, zw ią za n ą ściśle z d ziejam i lu d zk ości. Jem io ła od gry w a ła już p ew n ą rolę n iety lk o w m ito ło g ji sta r o ży t
nej, lecz rów nież i w d ziejach śr e d n io w ie c z n ych . Już E neasz m iał otw orzyć so b ie w e j
ście do św iata pozagrob ow ego tą różd żk ą c za ro d ziejsk ą . W p ism ach sta ro ży tn y ch m a m y rów n ież w zm ian k i, że „bóg zim o w y “ z a bił „ducha sło ń c a “ za pom oc|ą oszczep u , sp o r ząd zon ego z jem io ły . Z nanem jest rów n ież o p o w ia d a n ie P lin iu sza, o czci, ja k ą kap łani sta ro ży tn i ota cza li jem io łę, ro sn ą cą na d ę b ie —- u osob ien iu siły . W o g ó le w pojęciu ó w czesn y ch lu d zi je m io ła odn aczała się ogrom ną m ocą m agiczną, u su w ającą w szei-
6 AS
gd y zdjąć fotograficznych dokonuje się na wypró- I bow anych i niezaw odnych płytach i błonach „ERO"
KĄCIK FILATELISTYCZNY
Z N A N E Z D O B R O C I K R A J O W E PREPARATY KOSMETYCZNE LABORATORIUMJ lic m p J H m p e z
o pa rt e n a rodzimych ziołach i środkach naturalnych z a p e w n i ą Pani na długie l ata
piękną, m ł o d z i e ń c z ą cerę.
Asortyment kosmetyków d o p i e l ę g n a c j i m e t od ą f t l a v y f y l a y e v do na byc ia we wszystkich miastach Polski tylko w p i e r w s z o r z ę d n y c h dr oger jac h o r az
w Centrali:
W A R S Z A W A , - K R Ó L E W S K A 2.
Firma r ep rezen to w a n a na Św iatow ej W ystaw ie w N . Jorku 1 9 3 9 M inął już rok li938, który obfitow ał
w w ięcej w yd arzeń fila te listy cz n y ch , aniżeli ja k ik o lw ie k in n y —- aż do 1918 w stecz, k ie
dy to m ap a E u rop y uległa jeszcze daleko w ię k szy m p rzeob rażen iom . Nie będziem y też n arazie o m a w ia li w szy stk ich wydarzeń, bo p o lity czn a historja roku 1938 będzie tem a
tem o so b n eg o artykułu, ale zajm iem y się ty lk o tern, co w y łą czn ie interesuje zbiera
c zy p o lsk ich zn aczk ów .
Otóż P o lsk a em itow ała dotychczas bardzo sk rom n e ilości n o w y ch znaczk ów —- bez
iBSTÖRKlYE POSTALARI®
T Ü R K ir e PO STAU R I
S T tiR K lV e .' POSTAIARI
POSTAŁARI
1 : I B Ä H W I A » - ! - ' ; :'! - TUEKl'fl POSTŁIWM
",. .. ' 11 , '
N a j n o w s z a s e r j a zn ac z ków t u r e c k i c h , na któ
re j w id z im y sc e n y z ws półc ze sn e go ży ci a T u r cj i o r a z b u d o w le w z n ie s io n e przez K em al a A t a t i i r k a , j a k r ó w n ie ż dw a jego p o r tre ty .
p o ró w n a n ia m n iejsze, aniżeli W łoch y czy B elgja — n ie m ó w ią c zupełnie o H iszpanji lub S o w ieta ch , gdzie ilo ść n ow ości przekra
czała rok ro czn ie granice m ożliw ości za- ku pn a n a w et zam o żn y ch zbieraccy.
T y m cza sem w tym sezon ie w eszło M. P.
i T. na drogę, z której niełatw o zaw rócić — b o zysk z k ażdej now ej em isji, którą P ola
cy „ k o n su m o w a li“ z bardzo dużym apety
tem — m oże b yć w ła śn ie źródłem , z które
go m in. Poczt i Tel. będzie chciało stale czerpać.
Jak d o ty ch cza s, c iesz y liśm y się pod tym w zględ em bardzo dobrą opiu ją — i chociaż
oddaw na oczekiw aliśm y serji „na pom oc z i
m ow ą“, to w łaśn ie ,w tym roku nie mogła ona dać takich w yn ik ów , jak k ied yin d ziej — ze względu na to, że w yd aliśm y już m n ó
stw o pieniędzy na inne znaczki.
Repertuar ich był też nad zw yczajnie o b fity: 2 znaczki z P. P rezydentem I. M ościc
kim za 15 i 30 groszy, w yd ane o k o licz n o ścio wo, ale w bardzo w ysokich nak ładach — po których ukazały się 2 bloki z okazji 1' W y
staw y F ilatelistycznej.
Im preza ta była najw iększą z dotych cza
sow ych i warto ocen ić jej znaczenie z1 d al
szego — czasow o — punktu w idzenia.
W W arszaw ie stanęli do konkursu prawic w szyscy zbieracze, których k olek c je były
przygotow an e do w y sta w ien ia , a przyzn ać trzeba, że u m iejętn e u łożen ie i o p isa n ie z b io ru, to trud rów n y częstok roć sam em u z d o b yciu egzem plarzy.
Na czo ło z pośród p olsk ich fila telistó w w yb ili się dr T islo w itz z K rakowa i mec.
N ik lew sk i z Torunia, d em on stru jąc sp ec ja lizow an e p olsk ie zbiory. P rzyzn ać tu trzeba, że w y sta w ien ie w szystk ich polskie/h zn acz
ków z' od różn ien iem każdej o d m ian y jest już praktycznie i teo rety czn ie, niem ożliw ym . Znakom ita w ięk sz o ść ek sp o n a tó w (70% ) sk ład ała się w ła śn ie tylko ze znaczków ’ n a szej O jczyzny (wraz z p leb iscytam i, Litw ą Środkow ą, Portem w Gdańsku itp.), pod- D o k o ń czen ie na str. 31-ej:
K R A K O W S K I E P I H D I A M l / A ż W K R A K O W Ł E
TOWARZYSTWO ' f L U l l J M I l l V M BASZTOWA 6 -8 U B E Z P I E C Z E Ń iiiilliilllllllllllllllflllKIIIIIKIIIIIIIIIIllllllHIIIIIIIIII S . A . Illlllllllllllillllllllllllllllllllllllllllillllllllllllllllllll T E L - 120-57,133-42
zawiera ubezpieczenia o d : szkód ogniowych - kradzieży i rabunku następstw w y p a d k ó w - odpowiedzialności prawnej - gradobicia.
ODDZIAŁY: w e Lwowie, ul. 3. Maja 16 - w Warszawie, ul. M a z o w i e c k a 4 - w P o z n a n i u , ul. 2 7 - g o Grudnia 9 - w Katowicach, ul. P o c z t o w a 6 - w Łodzi, ul. P i o t r k o w s k a 99.
R E P R E Z E N T A C J E : A g e n c j e n a c a ł y m o b s z a r z e P a ń s t w a P o l s k i e g o .
as * ?
Ö
d kilku m iesięcy w a r sz a w ski k orpu s d y p lo m a ty cz n y w zb o g a cił się o now ą piękn ość. J est n ią p an i Gedyija- E lżbieta Ruy B arbosa, m a łżo n ka I sek retarza p o selstw a b razy lijsk iego. S zybk o stała się u- lub ienicą i n a jw ięk szą atrak cją w arszaw sk ich sa lo n ó w d y p lo m atycznych i ary sto k ra ty cz
nych; jej p rzem iłe m ieszk an ie zaś w n ow ym d o m u na n o w o pow stałej a lei P rzy ja ció ł stało się m iejscem p ielgrzym ek św ia- tow ców stołeciznych, pragnących zarów ni zło ż y ć h o łd piękn ej pani dom u, ja k ob ejrzeć jej b e z
cenne, w sp a n ia łe zb iory chiń- szczyzny.
Ktoby p rzyp u szczał, że pani Ruy B arbosa, ja k o B razylijka, jest ogn istą brunetką, raczej pulchną o p ło m ien n y c h oczach- węgielkacdi i o liw k o w ej cerze, zdziw iłby się bardzo, w id zą c ją po raz pierw szy. P an i B arbosa to sm ukła pani o figurce, która m ogłaby b yć p rem jow an a na paryskim k o n k u rsie m od elek m agazynów m ód. Z d arzyło m i się w ub iegłym roku b yć na takim „concours de m a n n e
q u in s“, u rządzonym przez z w ią zek w ła śc icieli w ielk ich sa lo li ów m ody w P aryżu. G łów na laureatka, w yb ran a z pośród setek kan dyd atek , jeszczeb y m ogła p ozazd rościć pani Ruy B arbosa, bo żadna w rubryce;
„ćlćgance“ i „ sv elte“ i nie m o
głaby m ieć not tak zaszczytn ych . W łosy — zło ciste, o czy -— b łę k it
ne, zu p ełn ie p o lsk ie. Gdy pan i Ruy B arbosa w y je ch a ła do P o l
ski, p o w ied z ia n o jej też: „prze
kona się pani, że będą pan ią brali za P o lk ę “.
B o — pow ied zm y to szc ze
rze — pani Ruy B arb osa n ie je st B razylij- ką z p och od zen ia, lec z je d y n ie przez m a łże ń stw o. Z p och od zen ia je st p ó łn o cn ą A m ery
kanką; Jej pan ień sk ie n a zw isk o brzm i Lica- rione. P rzecież to ta k że n ie brzm i p o a m e ry kańsku! Słusznie! R od zina jej, jed n a z n a j
bardziej zn an ych i c e n io n y ch w W a szy n g to nie, w yw od zi sw ó j ród z W łoch .
J est w ięc p. Ruy B arbosa id ea ln em p o łą czen iem cecli ro m a ń sk o -ła ciń sk ich z a n g lo sask iem u Z u sp o so b ien ia i w ygląd u typow a w y sp ortow an a i im p etyczn a „ a m erican -girl“ , ma w so b ie jed n ak w ie le cech ku ltu ry ła- P flk ój j a d a ln y w m ie s z k a n iu p p . R u y B a r b o sa
w W a r s z a w ie z d o b ią c e n n e c h iń s k ie tk a n in y . IT. i
P A N I E W A R S Z A W S K IE G O H I G H L I FE ' U:
f iń s k ie j, a w ięc m ięk k o ść w rucjiach i ła g od n ość ch arak teru , o ra z w ie lk ie z a m iło w a nie d o sztu k i. N ęci ją z w ła sz cz a m alarstw o i rzeźba. Sam a tro ch ę m a lu je, w ie le czyta.
Już z d ą ży ła zak u p ić na w y sta w a c h w a rsza w
sk ic h k ilk a o b ra zó w , o mu ty w a ch eg zo ty czn y ch , które szc z e g ó ln ie lub i. U czy się u siln ie po p o lsk u , ju ż n aw et p o ro zu m iew a się potrpchu ze z n a jo m ym i i n ied a w n o p o w ied zia ła m i z ra d o ścią , że b a w ią c w tea- rze P o lsk im , ro zu m ia ła ju ż p o s z czeg ó ln e zdania... ,
T rzeba d o d a ć, że n a zw isk o p.
R u y B arbosa je st w P o lsce d o brze zn an e; w y sta rczy p o w ie d zieć, że o d kilk u la t ju ż is tn ie je w W a rsza w ie T o w a rzy stw o P o lsk o -B r a zy lijsk ie im . Ruy B arbosa, n a zw a n e tak ku czci jej teścia,’ k tórego m injaturu p o m n ik o w a zn a jd u je się w B e l
w ederze.
T e ść p ięk n ej p an i Cecylji.
pan J o a o R u y B arbosa, b y ł n ie gd yś p r ezy d en tem sen atu Bra- z y lji i je d n y m z je j n a jw y b it
n ie jsz y c h m ężó w stan u , a za ra zem n a jw ię k szy m p o lo n o filem , ja k ie g o m ożn a so b ie w yob razić.
On to p r o te sto w a ł je szc z e za d zasów p r zed w o jen n y ch p rze
c iw g w a łto m W rześn i i p r z eśla d o w a n io m w C h ełm czyźn ie, on też p ie rw szy zab rał gło s, żąda ją c n ie p o d le g ło ści P o lsk i, jaku w y n ik u n ie o d z o w n e g o Wojny św ia to w e j i tem ty lk o u w a ru n k o w a ł sw ó j p o d p is n a trak tacie w ersa lsk im . U żył, p rzem aw iając w p a r la m en cie za P o lsk ą zw ro tu, k tó ry sta ł się p am iętn y . Gdy k to ś d o w o d z ił, że w tej sp ra w ie n a jle p iej b yć n eu traln ym , o d rzek ł R uy B arb osa, że „niem asz n eu tra ln o ści m ięd zy sp ra w ied li
w o ś c ią a zb ro d n ią “ . Za jego sp raw ą B r a zy lja b y ła pierw szem p ań stw em , ja k ie u z n a ło n ie p o d le g ło ść P o lsk i. On p o d p isa ł też o d n o śn ą n otę; u fu n d o w a ł bib ljo- tek ę p o lsk ą w P aran ie. Po śm ierci n a g ro d zili go P o la cy b ra z y lijsc y p o m n ik iem . Gdy za ś w zo rem w szy stk ich P o la k ó w z zagran icy b r a zy lijscy em igran ci p r z y w ie źli d o K rak ow a gru d k ę sw ej ziem i na k o p iec M arszałka P iłsu d sk ieg o na S ow iń cu . p r zech o w y w a n o ją w urnie, b ęd ą cej c o k o łem m in jatu ry p om n ik a Ruy B arb osy. Gdy z ie m ię w y sy p a n o , m in jatu rę tę p r z e w ie z io n o d o B elw ed eru i tam p o sta w io n o , ja k o hołd P o la k ó w b r a z y lijsk ic h i d la M arszałka i d la jeg o w ielk ie g o w ie lb ic iela a p rzyjaciela Jego narodu. R ów n ież dla u p a m iętn ien ia j
D o k o ń cze n ie na str. 20-lej.
S a lo n z a w ie r a r ó w n ie ż c e n n e z a b y t k i c h iń s k ie j s z t u k i, w śr ó d k t ó r y c h w y r ó ż n ią t l ą s t o j ą c a na
s t o le W aza z p rzed S00 la t.
8* AS