I f y ' . w
■
1 É i
i w m v * a
,V 1 P S
r9
à
s . }k f T
1r !5 N r r r
)Cena 40.— zł.
P R i m z t i
ORGAN TOWAmsrWA PRZV9A2 n i POLSKO-RADZICCKICD
N r 12 ( 3 4 ) W arszaw a — G ru d zie ń 1 9 4 8 f f * **> \ Rok U
—... ... ... ...ł l U M L i j __________
f—■ Xj
Dzień Urodzin Generalissimusa Stalina c\J
W dniu 21 grudnia Związek Radziecki obchodzi radośnie 69 rocznicę urodzin współtwórcy ZSKrt — Generalissimusa J. W. Stalina. Naród polski zespalając swoje uczucia z wielką ro
dziną narodów ZSRR pragnie, by Generalissimus Stalin, przez wiele lat jeszcze stał na czele narodów miłujących wolność i pokój.
UhMijúutím
Ihetumierzdörorir
VOzütélnüconi VmyJtvznL’re
o k ła d a , najlepsze
áuczenia
SwLąJjecme i
Noworoczne
ZBIGNIEW MITZNER
Zjednoczenie i przyjaźń
\
0
S M E G O g ru d n ia .ro k u bieżącego zbiera się w W arszaw ie K o n g re s Z je d n o cze n io w y P o ls k ie j P a r tii R o b o tn icze j i P o ls k ie j P a r tii S o c ja listyczn e j. W te n sposób przeszło p ó łw ie k o w y ro zła m w ło n ie p o ls k ie j k la s y ro b o tn icze j zostaje ostatecznie z lik w id o w a n y . W ten sposób w s k a li m ię d z y n a ro d o w e j na jeszcze je d n y m o d c in k u zostaje z lik w id o w a n e rozbicie spow odow ane d łu g o le tn ią w a lk ą m ię d zy m a rk sizm em i re fo rm iz m e m . L ik w id a c ja ta d o k o n u je się na bazie m a rk s iz m u po ostatecznym , p rze zw ycię że n iu w s z y s tk ic h te n d e n c ji w istocie, sw ej obcych kla sie ro b o tn icze j.Trzeba sobie uśw iadom ić, iż ten proces, k t ó r y o b s e rw u je m y na naszym o d c in k u n a ro d o w y m , w k tó r y m b ie rz e m y udział, je s t fra g m e n te m o g ó ln e j w a lk i toczącej się w m ię d zyn a ro d o w y m ru c h u ro b o tn ic z y m . W a lka ta m ia ła sw ój p u n k t szczytow y i przesądzający o je j ostatecz
n y m w y n ik u w R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j. O r e w o lu c ji te j p isa ł S ta lin w dziesiątą je j rocz
nicę, że ,,oznacza ona z w ycię stw o m a rk s iz m u nad re fo rm iz m e m “ .
Z a d a w n io n y spór m ię d zy dw om a k ie ru n k a m i w ru c h u ro b o tn ic z y m , m ię d zy m a rksizm e m i re fo rm iz m e m , w R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j ro z s trz y g n ię ty został p ra k ty c z n ie na rzecz tego pierwszego, g d y zostało p ra k ty c z n ie u d o w o d nione, że droga m a rksisto w ska , że droga re w o lu c y jn a je st je d yn ą , k tó ra p ro w a d z ić może od k a p ita liz m u do socja lizm u .
W ty m aspekcie ro la R e w o lu c ji P a ź d z ie rn i
k o w e j n ie skończyła się n a d o k o n a n iu p rz e w ro tu w stosunkach p o lity c z n y c h i gospodarczych na w ie lk im obszarze daw nego p a ń stw a carów .
„R z u c iw s z y z ia rn o re w o lu c ji -— p isa ł S ta lin w ty m ż e a rty k u le — za ró w n o w ośrodkach im p e ria liz m u ja k i na jego ty ła c h , o słabiw szy p o tęgę im p e ria liz m u w m e tro p o lia c h i z a c h w ia w szy je g o p a n o w a n ie m w k o lo n ia c h — R e w o lu cja P a ź d z ie rn ik o w a p o s ta w iła przez to pod zna
k ie m za p yta n ia samo is tn ie n ie k a p ita liz m u św iatow ego, ja k o całości. P o d ry w a ją c im p e ria lizm , R e w o lu c ja P a ź d z ie rn ik o w a s tw o rz y ła rów nocześnie w postaci p ie rw s z e j d y k ta tu r y p ro le ta ria tu potężną i ja w n ą bazę św iatow ego ru c h u re w o lu c y jn e g o , . k tó r e j ru c h te n p rze d te m n ig d y n ie m ia ł i na k tó r e j może się te ra z oprzeć. S tw o rz y ła potę żn y i ja w n y .ośrodek św iatow ego ru c h u re w o lu c y jn e g o , któ re g o ru c h te n p rz e d te m n ig d y n ie m ia ł i w o k ó ł któ re g o może on się skupiać o rg a n iz u ją c je d n o lity fr o n t re w o lu c y jn y p ro le ta riu s z y i n a ro d ó w u ciska n y c h w s z y s tk ic h k r a jó w p rz e c iw im p e ria liz m o
w i“ .
P
O Ł Ą C Z E N IE P P R i PPS i u tw o rz e n ie Zjednoczon ej P a r tii je s t je d n y m z etapów lik w id a c ji złudzeń i oszustw re fo rm iz m u i ca łk o w ite g o z w ycię stw a m a rk ś iz m u -le n in iz m u w ru c h u ro b o tn ic z y m . W y w o d z i się w ię c ono z osiągnięć R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j. Ta R e w o lu c ja , stw a rz a ją c p ie rw s z y p rz y k ła d z w y cięstw a k la s y ro b o tn ic z e j idącej pod przew odem św iadom ej s w y c h celów p a r tii, s tw o rz y ła m ożliw o ś c i dla z w y c ię s tw a k la s y ro b o tn ic z e j w in n ych k ra ja c h k a p ita lis ty c z n y c h , dała im do
św iadczenie i m ądrość w walce. K lasa ro b o tn i
cza m n ie js z y c h n a ro d ó w k o rz y s ta ty m sam ym z o b ie k ty w n y c h w a ru n k ó w , ja k ie w św iecie s tw o rz y ło p o w sta n ie i is tn ie n ie p a ń stw a r a dzieckiego.
R e w o lu c ja P a ź d z ie rn ik o w a i w s z y s tk ie je j h i
sto ryczn e ko n se kw e n cje u m o ż liw iły ostateczną lik w id a c ję re fo rm iz m u i zarazem ro z b ic ia r u chu robotniczego, związanego z p asożytow a niem re fo rm iz m u na ru c h u ro b o tn ic z y m . Ta s y tu a c ja pozw ala je d n e m u k r a jo w i po d ru g im o d ryw a ć się od św ia ta k a p ita lis ty c z n o -im p e ria lis ty c z n e g o i p rzystępow ać do b u d o w y now ego życia na no
w y c h zasadach.
W te n sposób h is to ry c z n y a k t zjednoczenia p a r t ii ro b o tn ic z y c h w Polsce w ią że się z w z a je m n y m sto su n kie m P o ls k i i Z w ią z k u R ad zie ckiego. S kłócenie n a ro d u p olskiego z n a ro d a m i Z w ią z k u R adzieckiego b y ło dziełem k a p ita liz m u polskiego i m iędzynarodow ego, k tó r y o b a w ia ł się w y c ią g n ię c ia przez kla sę ro b o tn ic z ą P o ls k i ty c h sam ych w n io s k ó w re w o lu c y jn y c h , k tó re w ycią g n ę ła klasa ro b o tn icza R osji. Szerzona przez p ra w ic o w y c h p rz y w ó d c ó w PPS wrogość wobec Z w ią z k u R adzieckiego n ie b y ła n ic z y m in n y m ja k spieszeniem z pom ocą k a p ita lis to m w o d ry w a n iu p o ls k ic h ro b o tn ik ó w od ru c h u re w olu cyjn e g o .
Stosunek do Z w ią z k u R adzieckiego nie bez uzasadnienia je s t m ia rą w ła ś c iw e j p o sta w y w o bec s p ra w y r e w o lu c ji i dążenia do o balen ia k a p ita liz m u i b u d o w a n ia u s tro ju socjalistycznego.
N ie ma dążenia do re w o lu c ji, do o balen ia k a p i
ta liz m u i do b u d o w y so cja lizm u bez n a w ią z y w a n ia do w ie lk ic h tr a d y c ji R e w o lu c ji P aźd zie r
n ik o w e j i do dośw iadczeń p a r tii L e n in a . W szel
k i n a jb a rd z ie j „ le w ic o w y “ i „ r e w o lu c y jn y “ f r a zes je s t ty lk o frazesem , je ś li n ie w iąże się z w ła ś c iw y m sto su n kie m do Z w ią z k u Radzieckiego, je ś li choćby ty lk o jego ro lę m ię d zyn a ro d o w ą p rz e m ilcza ł. N ie m ożna b o w ie m dążyć szczerze do s o c ja liz m u ; p o m ija ją c je d y n ą drogę h is to ryczną, o tw a rtą przed m ię d z y n a ro d o w y m r u chem ro b o tn ic z y m przez R e w o lu c ję P a ź d z ie rn i
kow ą. W sze lkie ta k ie dążenie zaprow adzić m o że t y lk o na bezdroża u g o d y z k a p ita liz m e m i k a p itu la c ji wobec niego.
3
N
O W A Polska, odrodzona po d ru g ie j w o jn ie ś w ia to w e j, p rz y s tą p iła do n a p ra w ie n iaw s z y s tk ic h b łę d ó w w sto su n ku P o ls k i do Z w ią z k u R adzieckiego, do n a p ra w ie n ia błędów , k tó re w re z u lta c ie s ta ły się p rz y c z y n ą je j k lę s k i w e w rz e ś n iu 1939 ro k u i p ię c io le tn ic h cie rp ie ń całego n a ro d u pod ja rz m e m o k u p a c ji. Już nie in te re s y fa b ry k a n tó w i o b s z a rn ik ó w w yzn a cza ją p o lity k ę P o ls k i w obec w schodniego sąsiada.
N a jle p ie j p o ję te in te re s y naro d o w e p o z w o liły Polsce L u d o w e j zaw rzeć sojusz i p rz y ja ź ń ze Z w ią z k ie m R adzieckim , dać je j w ła ś c iw e opar
cie w E u ro p ie w obec g ro ź b y odrodzenia a g re sji n ie m ie c k ie j, w ym a rzo n e g o przez im p e ria lis tó w a m e ryka ń skich , i dać je j w ła ś c iw e i słuszne g ra nice na zachodzie.
P a rtie ro b o tn icze idące w je d n o lity m fro n c ie
w y k u ły tę n o w ą p o lity k ę zagraniczną P o lski, i na ty m polega ic h h is to ry c z n a zasługa.
K a ż d ^ w ię c w zm o c n ie n ie ru c h u robotniczego w Polsce, każde je g o z w ycię stw o i k a ż d y k r o k naprzód na drodze do s o c ja liz m u oznacza pogłę
b ie n ie i w zm o cn ie n ie sojuszu i p rz y ja ź n i P o ls k i ze Z w ią z k ie m R adzieckim . T y m sa m ym oznacza w zm o cn ie n ie P o ls k i i je j p o z y c ji w stosunkach m ię d zyn a ro d o w ych .
Z jednoczen ie p a r tii ro b o tn ic z y c h m ające ta k g łę b o kie ideologiczne i p o lity c z n e znaczenie, d o ko n u ją ce się n ie m echanicznie, ale na płaszczyźnie m a rk s iz m u - le n in iz m u ró w n o znacznie je s t z dalszym n a d a w a n ie m im g łę b szej n iż dotychczas tre ś c i ideolog icznej.
Na ty m polega je d n o ze z w y c ię s tw osiąganych obecnie przez ru c h ro b o tn ic z y w Polsce.
U W ID O W N I H |(M R O [lO N E )
W
przeciągu ostatniego miesiąca dwie wypowiedzi—Generalissimusa Stalina i min. Mołotowa — na
brały wielkiego rozgłosu międzynarodowego. Wy
powiedzi te jaskrawo naświetliły bieżące problemy międzynarodowe, wydobywając treść spraw z powodzi fałszywych frazesów.
Wywiad Generalissimusa Stalina, udzielony kores
pondentowi „Prawdy“ dotyczył tzw. „kwestii Berlina“.
Stalin stwierdził, iż w tej sprawie dwukrotnie zostały ustalone zasady porozumienia z mocarstwami zachod
nimi: raz .pod koniec sierpnia w Moskwie, a drugi raz W Paryżu, w czasie sesji ONZ w rozmowach wicemi
nistra Wyszyńskiego z przewodniczącym Rady Bez
pieczeństwa Bramuglią.
Stwierdzając te fakty, Generalissimus Stalin wypo
wiedział szereg uwag ogólnych, dotyczących aktual
nej polityki Stanów Zjednoczonych :i Wielkiej Bryta
nii. Stwierdził on, że rządy tych krajów nie dążą do istotnego porozumienia i współpracy ze Związkiem Radzieckim. Rozmowy» które prowadzą one ze Związ
kiem Radzieckim prowadzą po to tylko, aby po zer
waniu zrzucać winę na ZSRR. Taka polityka charak
teryzuje podżegaczy wojennych» którzy niczego nie obawiają się bardziej, jak porozumienia ze Związkiem Radzieckim. Pragną oni w ten sposób dowieść, że wojna jest konieczna i że istnieją możliwości do jej rozpętania. Ta polityka nie ma przed sobą dobrych perspektyw.
„Wszystko to — powiedział Stalin — może się skoń
czyć jedynie haniebnym fiaskiem podżegaczy do no
wej wojny. Churchill, główny podżegacz do nowej wojny, dopiął jedynie tego, że stracił zaufanie swego narodu oraz sił demokratycznych całego świata. Ta
ki sam los czeka wszystkich innych podżegaczy wo
jennych. Zbyt żywe są w pamięci narodów potwor
ności niedawnej wojny i zbyt wielkie są siły spo
łeczne» stojące na straży pokoju, by uczniowie Chur
chilla w dziedzinie agresji mogli siły te przezwycię
żyć i skierować na drogę do nowej wojny“.
M
IN ISTER Mołotow przemawiał na tradycyjnym posiedzeniu Moskiewskiej Rady Miejskiej w przededniu trzydziestej pierwszej rocznicy Rewolucji Październikowej. Nakreślił on szeroki obraz odbudo
wy i rozbudowy gospodarczej i kulturalnej Związku Radzieckiego na tle katastrofalnej sytuacji, w jakiej znajdują się państwa kapitalistyczne. Gospodarka so
cjalistyczna odnosi coraz większe sukcesy, podczas gdy gospodarka prywatna prowadzi narody do kata
strofy. Katastrofa ta zbliża się w miarę coraz bar
dziej rosnących zysków kapitalistycznych, które np w Stanach Zjednoczonych» jeśli chodzi o spółki akcyjne w 1939 roku wynosiły 6,4 miliarda dolarów, a w roku 1947 wyniosły 30 miliardów dolarów. Równocześnie położenie mas pracujących staje się coraz gorsze, ro
śnie bezrobocie, wzrastają ęeny, nierekompensowane odpowiednim wzrostem zarobków. We Francji sytu
acja podobna: 43 proc. całego dochodu narodowego Francji to zyski kapitalistów, podczas gdy płace pra
cowników najemnych iwynoszą tylko 39 proc.
4
Na terenie międzynarodowym Związek Radziecki reprezentuje tendencje zachowania i utrwalenia po
koju w imię zasad ustalonych przez sojuszników w toku wojny i w imię zasad, na których ¿budowana zo
stała Organizacja Narodów Zjednoczonych. Wbrew tendencjom imperialistów polityka radziecka stara się o utrzymanie charakteru tej Organizacji jako instru
mentu utrwalenia i pogłębiania pokoju. Wnioski Związku Radzieckiego, wnoszone na ONZ. zmierzają stale wyłącznie w tym kierunku. W roku 1946 ZSRR zaproponował powszechne ograniczenie zbrojeń i wpro wadzeni» zakazu broni atomowej. W roku następnym postawił wniosek o zastosowanie specjalnych środków przeciwko propagandzie i podżegaczom wojennym. A wreszcie na ostatnim zgromadzeniu generalnym za
proponował ogólną redukcję zbrojeń o jedną trzecią pięciu wielkich mocarstw.
T
E wszystkie propozycje napotykają na opór ze strony imperialistów, ale „im uporczywiej elementy agresywne przeciwstawiać się będą zakazowi broni atomowej, ’tym bardziej pogłębiać .się będzie rozłam między siłami agresji i imperializmu z jednej strony, a siłami broniącymi sprawy ugruntowania powszechnego pokoju i demokracji z drugiej strony.
Z tego wynika, że z dniem każdym będą coraz bar
dziej izolowani zwolennicy broni atomowej w mię
dzynarodowej opinii publicznej. Wynika z tego rów
nież, że stojąc na czele walki o zakaz zbrodniczej bro
ni atomowej, Związek Radziecki przewodzi wszystkim miłującym pokój narodom i postępowym ludom całe
go świata".
Minister Mołotow wskazał na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych, gdzie klęska Deweya oznacza nie co innego jak klęskę najbardziej reakcyjnych i a- gresywnyeh tendencji w społeczeństwie amerykań
skim. Azja stoi w ogniu wielkiej walki narodowo - wyzwoleńczej. A trzeba pamiętać, że kontynent ten zamieszkuje więcej, niż połowa ludzkości.
Ta wszystko razem oznacza, że ¡siły. imperializmu kruszeją, a siły pokoju rosną. Taka jest rzeczywi
stość naszego okresu historycznego mimo wszystkie wojownicze trazesy niektôrÿch rządów i wojowni czych polityków. Te rządy i ci politycy nacechowali są znamieniem jednej najgroźniejszej słabości: nie reprezentują oni opinii, dążeń i poglądów olbrzymiej większości własnych narodów. Narody te bowiem nie są zainteresowane w najmniejszym stopniu w nowej wojnie; przeciwnie: są zainteresowane w trwałym pokoju.
I na tym polega wyjątkowość pozycji Związku Ra
dzieckiego w dzisiejszym święcie: że jego dążenia i je
go polityka wyrażają nie tylko interesy tego państwa, ale i najszerszych mas ludowych na całym świecie.
CIVIS
Am erykański zaprzęg
,,Rząd USA. żądając żeby najpierw ustanowić międzynaro
dowy organ kontroli, a potem dojść do porozumienia w W sprawie broni atomowej —- stawia wóz przed koniem.
Zrozumiałe, że nie leży w jego interesach posunięcie na
przód sprawy komisji atomowej".
(Z przemówienia min. A J. Wyszyńskiego na ONZ).
(„Krokodyl“)
5
Śmieć admiralski — baron
j von szli
ze szesnastu przeróżnych stron.
Działo francuskie, angielski tank.
Białych
wycacka!
antancki klan Walczył
zaciekle nasz Związek Rad, walił
w h'storię granatów grad.
Nie do grabieży wzywa nas bój myśmy
obrońcy fabryk
i pól.
Szli cbszarpańcy i z miast i wsi żarły
walczących i głód
i wszy.
Szare kołpaki z czerwienią gwiazd brali biali
nogi
za pas.
Zmyka! Denikin i Machno
wiał i tak
każdego zetrzemy na miał.
Trzasnął,
złamany
na Krymie front.
Czerwona
krzepła w pierunach bomb.
Z wami
w czas próby, w zwycięstwa czas, myśli
i serca roboczych mas.
Nr. pierwszy sygnał / spod naszych strzech
stumilionowi wstaniem na zew.
Ziemią kołysząc, na nowy marsz dźwignie się
piechur czerwony nasz.
Pomnąc
przysięgi wzniesioną dłoń, ława
Budiennych skoczy
na koń.
Burżujskich
blokad zrywając sznur, czerwone
ptaki błysną zza chmur.
Popi zez
stulecia prowadząc nas, zwyciężaj
Armio ludowych mas!
P rze ło żył: Leon ,Pasternak (1928)
ł
W walce z »Suchowiejem«
— „S u c h o w ie j“ nadchodzi!
— „S u c h o w ie j“ id z ie !!!
W ieść p rz e la tu je
z
ust do ust. O g a rn ia re jo n za re jo n e m , o krę g za o kręgiem . Rozszerza p rz e stra ch e m oczy, zostaw ia boleśnie ściśnięte, bezradne ręce. W ieść — klęska, w ieść niosąca n ie u ro d za j, niosąca głód...
Z n a d d a le k ie j, w ie lk ie j p u s ty n i Gofoi n a d la tu je gorący, suchy w ia tr . O g a rn ia ogrom ne ob
szary n a d w o łża ń skie , zahacza o p o łu d n io w e re jo n y czarnoziem u, w ysusza glebę, w y p a la za
siew y. N ad popękaną ziem ią p rz e b ija ją się u p a l
ne p ro m ie n ie słońca poprzez gęstą, siw ą m gło rozpalonego ku rz u .
W ia tr p rz e p ły w a d a le j — i p rz ych o d zi znów.
W ciągu o sta tn ich 65 la t posucha niosąca gospo
darce n ie p o w e to w a n e s tra ty dew astow a ła pola Pow ołża 20 razy, o b w o d y W oroneża, Rostowa, W o ro szyło w g ra d u , S ta lin o — 15 ra zy, całe r e p u b lik i — B aszkirską, T atarską, M o rd o w ską pustoszyła 10 razy... A p otem znów p rz y c h o d z i
ły z b y t o b fite deszcze, k tó re z m y w a ły u ro d z a j
n y hum us.
A przecież w s z y s tk ie te obszary — to naj-»
b a rd z ie j u ro d za jn e te re n y w całej E u ro p ie . P ro d u ko w a n a w o krę g u sa ra to w s k im pszenica u w a żana je s t za najlepszą na świecie. Z n ie j to w ła śnie ro b io n o nie g d yś s ły n n y w ło s k i m akaron.
1 tu , na obszarach o p o w ie rz c h n i 120 m ilio n ó w
h e k ta ró w , u ro d za je w la ta c h suszy spadają do 10 — 20 p ro c e n t n o rm a ln y c h .
K lę s k a ta dobrze b y ła znana c a rs k im w ła d com R osji. Lecz dla je j p rzezw yciężenia n ie z ro biono k o m p le tn ie nic. Czyż czło w ie k, m aleńka kru szyn a , z d o ln y je st p rz e c iw s ta w ić się m ocar
n y m siło m p rz y ro d y , czyż z d o ln y je st postaw ić tam ę w ia tro w i, p rz y c z y n ie się do zm ia n y k l i m atu? — nie, to n a w e t n ie m ie ściło się w g ło wach. P rz y s ło w io w y m w o ła n ie m na puszczy b y ły prace z n a k o m ity c h uczonych — agronom ów : D oku cza je w a — „Nasze stepy d a w n ie j i, dziś“ ,
^zm ailskiego —- „ J a k w y s e c h ł nasz step“ , K o - styczew a — „O w alce z posuchą n a obszarach cza rn o zie m u “ , T im ira z e w a — „W a lk a ro ś lin y z posuchą“ ...
D o ku cza je w , Iz m a ils k i i Kos tycze w w p ra cach sw ych a k c e n to w a li przede w s z y s tk im ro lę fiz y c z n y c h w ła ściw o ści k ra jo b ra z u , s tr u k tu r y g leby, k o n fig u ra c ji w ód i p ro b le m ó w zab e zp ie czenia ic h przed s u c h y m i w ia tra m i. T im iria - zew n a to m ia st z a jm o w a ł się przede w s z y s tk im samą ro ś lin ą ja k o g łó w n y m p rze d m io te m z.cr,- teresow ań ro ln ik a oraz zachow aniem się ro śń - n y w w a ru n k a c h posuchy. Lecz c z o ło w i uczeni ro s y js c y n ie d a w a li w s w ych pracach je d y n ie obrazu całości zagadnienia posuchy — w s k a z y w a li także n a jw ła ściw sze d ro g i zabezpieczenia przed n ią z b io ró w . A le cóż m ogła zdziałać n a uka w w a ru n k a c h zacofanego u s tro ju k a p ita li-
7
f
styczno-obszarniczego, w ś ró d d z ie s ią tk ó w ty s ię cy d ro b n y c h gospodarstw chłopskich?
P row adzon e na szeroką skalę n a u ko w e ba
danie stepów rozpoczęło się dopiero po R e w o lu c ji P a ź d z ie rn ik o w e j, Ju ż w 1918 ro k u , na w / raźne zlecenie L e n in a uda ła się w ste p y spec
ja ln a m is ja n aukow a , pod k ie ro w n ic tw e m zna
nego uczonego, M alcew a. O d tego też czasu, za
częły się n a b e z m ie rn y c h obszarach stepow ych ro z w ija ć sta cje dośw iadczalne, s z ły specjalne k re d y ty na prace n a u k o w e uczonych, na prace dośw iadczalne k o m is ji, g ru p i poszczególnych agronom ów .
W s z y s tk ie te osiągnięcia, zarów no p rz e d - ja k i p o re w o lu c y jn y c h uczonych zostały ostatecznie podsum ow ane i ro z w in ię te w pracach z n a k o m i
tego agronom a ra d zie ckie g o p ro f. W illia m s a . I o n to w ła ś n ie s tw o rz y ł głęboko p rze m yśla n ą te o rię za pew nie nia w y s o k ic h p lo n ó w w zasto
so w a n iu do s p e c y ficzn ych w ła ś c iw o ś c i danego te re n u i danego k lim a tu . Z a p ro je k to w a n y przez niego system ś ro d k ó w o trz y m a ł nazw ę s y ste m u tra w o p o ln e g o , syste m u p rz e w id u ją c e go siew .w o d p o w ie d n ich m iejscach, o d p o w ie d n ic h dla danego te re n u w ie lo le tn ic h tra w . A le podstaw ą te j d o k try n y , zn a n e j w Z w ią z k u Ra
d z ie c k im pod nazw ą k o m p le k s u D o ku cza j ewa — K ostyczew a — W illia m s a , je s t s tw o rze n ie leś
n y c h pasów o ch ro n n ych .
L a sy b o w ie m przede w s z y s tk im h a m u ją siłę w ia tró w . W a rs tw a p o w ie trz a , zn a jd u ją c a się
przed lasem, ja k ró w n ie ż i c a ły drzew ostan sta-' n o w ią przeszkodę tru d n ą do poko n a n ia d la po
w ie trz a będącego w ru c h u . A w ia t r przecież zw iększa p a ro w a n ie z w o ln e j p rz e s trz e n i oraz z ro ś lin p ra w ie 2 0 -k ro tn ie . Z m n ie js z a ją c w zna
c zn ym s to p n iu siłę samego w ia tr u , las ty m sa
m y m zm niejsza też p a ro w a n ie z g le b y i tra n s - p ira c ję ro ś lin .
Dalsze dośw iadczenia w y k a z a ły , że celem zw iększenia w ilg o tn o ś c i p o w ie trz a i zaham ow a
n ia s iły w ia tr ó w n ie trzeba zalesiać w ię kszych obszarów. W y s ta rc z y ju ż c a łk o w ic ie zalesienie na w z ię ty m pod ochronę te re n ie w ą s k ic h po
d łu ż n y c h smug, o d le g ły c h od siebie o k ilk a s e t m e tró w . O d d z ia ły w a n ie ta k ie g o pasm a leśnego na zm n ie jsze n ie s iły w ia tr ó w je s t skuteczne na p rz e s trz e n i do 50 ra z y w ię k s z e j od w ysokości drzew .
Pasma leśne grom adzą śnieg, z w ie w a n y z po
w ie rz c h n i pól, m ię d z y lin ia m i lasów . P o w o d u je to ty m sam ym w o ln e s p ły w a n ie to p n ie ją c e go śniegu na sąsiednie pola, z w ilża ją ce g o je p rz y ty m ró w n o m ie rn ie .
L iczn e dośw iadczenia w y k a z a ły także, że step p o k r y ty pasm am i le ś n y m i w p e w n y m s to p n iu p rzycią g a opady. W la ta c h n o rm a ln y c h za
obserw ow ano n a ste p ie p o p rz e c in a n y m w stęga
m i le ś n y m i od 60 do 85% opadów w ię c e j, n iż na sąsiednich obszarach o tw a rty c h . W la ta c h w y b itn ie suchych, la sy d a w a ły do 20% zw iększo
n y c h opadów .
Fragment parku
przy doświadczalnej stacji miezurinowskiej na Ałtaju.Sad w kołchozie im. Mołotowa na Ałtaju zasłonięty od wiatru żywymi przegrodami z drzew liściastych.
A le swoją, olbrzym ią także rolę, spełniają ko
rzenie. Jednym z najważniejszych bowiem za
dań należytej organizacji rolnictwa jest osiąg
nięcie trw ałej grudkowatej struktury gleby.
W pracach prof; W illiam sa i innych przedsta
w icieli postępowej nauki rolniczej podkreślane jest stale twierdzenie: „Wysokie i stale wzra
stające zbiory możliwe są jedynie na podłożu posiadającym trw ałą, drobno-grudkowatą stru
kturę o średnicy grudek do 10 m m .“ Współ
czesna zaś wiedza agronomiczna i praktyka ro l
nicza nie zna innego, równie skutecznego środ
ka zachowania trw ałej takiej struktury, jak o- kresowe wprowadzanie do płodozmianu w ielo
letnich roślin w pomieszaniu z roślinami strącz
kowym i. Korzenie bowiem jednych, jak i dru
gich dokonują w glebie olbrzym iej pracy nad polepszeniem fizycznych cech gruntu, rozbijając go właśnie na drobne grudki, a zarazem wzbo
gacając glebę w niezm iernie cenne składniki.
Powstająca w ten sposób gleba posiada nie
zw ykłą właściwość magazynowania wilgoci przenikającej tu w okresie jesiennych desz
czów i wiosennego topnienia śniegu. Latem zaś
— gwałtowne ulew y nie spływ ają do parowów, lecz niem al w całości zatrzym ują się w grun
cie.
Poza tym system ochronnych pasów leśnych oraz sianie traw na polach są potężnymi środ
kam i przeciw tworzeniu się jarów , parowów i wąwozów. Dziesięcioletnie doświadczenie sto
sowania na Kam iennym Stepie obu tych syste
mów przyniosły całkowite ustanie procesu dal
szego tworzenia się parowów.
Na marginesie tych wszystkich badań, do
świadczeń, teorii i wniosków, nie należy zapo
minać o największym bodaj w kładzie do kwe
stii metod trawopolnych wniesionym przez prof. Łysenko. Rozwinął on przecież świetnie na tym polu ogólne założenia teorii agrobiolo- gicznych prof. M iczurina. Wychodząc z podsta
wowego założenia, teorii wysokich urodzajów, że nie poszczególne chw yty agrotechniczne de
cydują o zbiorach, ale cały system środków do
bieranych dla poszczególnych terenów, prof.
Łysenko w nracach swych, nie lekceważąc te
orii oddziaływania na grunt, największy nacisk jednak kładzie na samą roślinę jako centralny obiekt działalności rolnika.
Agrobiologiczna szkoła M iczurina, rozwiązu
jąc praktycznie podstawowe zagadnienia w alki o podwyższenie urodzajów, doskonale łączy na
ukę Tim iriaziew a o form owaniu i przekształca
niu natury rośliny z nauką Dokuczajewa — Kostyczewa — W illiam sa o kształtowaniu gle
by i metodach zwiększania je j urodzajności.
Razem — tworzą konkretne, naukowe, oparte na w ieloletnich doświadczeniach podstawy ra
dzieckiej agrobiologii. I na tych też podsta
wach oparte zostało historyczne postanowienie Rady M inistrów Z.S.R.R. i Centralnego Kom i
tetu W K P(b) — uchwała „O planie sadzenia la-
9
sów celem o c h ro n y pól, zastosowania tra w o p o l- nego płodo zm ia n u , b u d o w a n ia sta w ó w i z b io r
n ik ó w w o d n y c h w celu za p e w n ie n ia w y s o k ic h i s ta ły c h z b io ró w w ste p o w ych i lesisto-stepo- w y c h strefach e u ro p e js k ie j części Z .S .R .R .“
P la n te n z a k ro jo n y na ta k w ie lk ą , nieznaną dotychczas w d zie ja ch ro ln ic tw a skalę, p la n c a ł
k o w ite j lik w id a c ji k lę s k i n ie u ro d z a jó w na żyz
n y c h obszarach 120 m ilio n ó w h e k ta ró w zie m i o rn e j, p la n p o d e jm u ją c y w a lk ę z p o tę ż n y m ż y w io łe m , z a m ie rza ją cy g ru n to w n ie z m ie n ić w a r u n k i k lim a ty c z n e na obszarze, na k tó r y m sw o bodnie m ożna b y p om ieścić k ilk a śre d n ie j w ie l
kości k r a jó w ty p u zachodn io -e u ro p e jskie g o ■— c a łk ie m zrozum iałe, że n ie m oże b y ć w y k o n a n y w przeciągu k ró tk ie g o okresu czasu. P rz y g o to w ana w n a jd ro b n ie js z y c h szczegółach w ie lk a b a ta lia rozpocznie się w 1950 r. Z a k ła d a n ie w ie lk ic h p a ń s tw o w y c h le śn ych pasów o ch ro n n y c h , bo to je s t g łó w n y m i n a jtru d n ie js z y m za
razem p u n k te m u sta w y, m a b yć zakończone do 1965 r.
W ciągu ty c h 15 la t w y ro ś n ie 5.320 k ilo m e t
ró w pasów leśnych. P ie rw s z y z n ic h , długości 900 k m . ro zcią g n ie się w z d łu ż o b u brzegów W o łg i od S aratow a poprzez K a m y s z y n i S ta lin g ra d do A s tra c h a n ia . D ru g i — długości 600 k m
p ó jd z ie w k ie ru n k u Penza — J e k a tie rin o w k a — W ieszenskaja — K a m ie ń s k , nad p ó łn o c n y m Dońcem , w z d łu ż d z ia łu w odnego rz e k C h o p ru i M ie d w ie d ic y , K a lit w y i B ere zo w e j. T rze ci pas, długości 170 km . ciągnąć się będzie w z d łu ż d z ia łu w odnego W o łg i i rz e k i Iło w la w k ie r u n k u K a m y s z y n — S ta lin g ra d . C z w a rty o c h ro n n y pas leśny, długości 580 k m przebiegać bę
dzie w k ie r u n k u C zapajew sk— W ła d im iro w s k a . P ią ty długości 570 k m p rz e jd z ie w k ie ru n k u
S ta lin g ra d — S tie p n o j — C zerkiesk. N a jd łu ż s z y pas, o długości 1080 k m będzie p ro w a d z ić w z d łu ż b rzegów rz e k i U ra l na l i n i i W is z n ie w a ja G óra — C z k a ło w — U ra ls k , aż do m orza K a s
p ijs k ie g o . S ió d m y — przebiegać będzie w z d łu ż obu b rzegów D o n u od W oroneża do Rostowa.
D ługość jego w y n o s ić m a 920 km . O s ta tn i w re szcie p rz e jd z ie n a p rz e s trz e n i 500 k m . w z d łu ż obu b rze g ó w północnego Dońca od B ie łg o ro d u do Dońca,
W s z y s tk ie te pasy lasów o c h ro n n ych składać się będą z 2 do 6 pasm, szerokości od 30 do 100 m. każdy, p o ło żo n ych w odstępach 200 lu b 300 m e tro w y c h .
P race nad ty m g ig a n ty c z n y m zalesieniem roz
pocznie ju ż M in is te rs tw o L e ś n ic tw a w p rzysz
ły m ro k u . Sam p la n zalesiania je s t ju ż c a łk o w ic ie g o to w y . I n ie je s t on też w ca le ta k i p ro sty. D la każdego przecież poszczególnego pasa zalecone zo sta ły o d p o w ie d n ie do w a ru n k ó w m ie js c o w y c h g a tu n k i d rz e w i k rz e w ó w . 10 do 15% ogóln e j ic h lic z b y s ta n o w ić będą drzew a i k rz e w y owocowe.
S p o tk a m y w ię c t u sp e c ja ln ie w yh odow a ną przez M ic z u rin a w iś n ię p o ln ą i p o ln ą ś liw ę oraz ró żo w ą czeremchę, sadzone w p ro s t z pes
te k i o d p o rn e za ró w n o na zam iecie, ja k i na w iosenne p rz y m ro z k i. S y b ira c y będą m ie li sw o
ją „o b lip ic h ę “ , d a le j na p ó łn o c y w y ro ś n ie lesz
czyna, na p o łu d n iu — m o re la , „a ły c z “ i dereń, a n a w e t e u k a lip tu s , w c e n tra ln y c h okręgach — ja b ło ń i grusza, akacja b ia ła i żó łta (ze w zg lę d u na p a sie ki) oraz dębina.
Do o śm iu g łó w n y c h pasów le śn ych dołączo
na zostanie rozgałęziona szachow nica węższych, lo k a ln y c h sm u g le śn ych p o w s ta ją c y c h na te re
nach ko łch o zó w i m a ją tk ó w p a ń stw o w ych . T a k samo k a żd y staw , każde źródło, ka ż d y p a ró w czy ja r s k r y je się w gęstw ie leśnej. W ciągu la t 1949 — 1955 p la n p rz e w id u je założenie tv c h lo k a ln y c h pasów le śn ych na obszarze 6.031.000 ha.
A b y zapobiec p rze su w a n iu się p ia skó w w ste
p o w y c h i p ó łp u s ty n n y c h re jo n a ch N adw ołża, północnego K a u ka zu , c e n tra ln y c h czarnoziem - n y c h obw o d ó w i U k ra in y , do ro k u 1956 m a ją b y ć um ocnione i zalesione g r u n ty piaszczyste na obszarze 322 tys. ha. W la ta c h 1955 — 1965 p o w in ie n zostać u m o c n io n y i zalesiony obszar piaszczysty. W n ie k tó ry c h obw odach poprzez zasianie tr a w obszary piaszczyste zostaną prze kształcone w p a s tw is k a i łą k i.
W z w ią z k u z ty m i da le ko id ą c y m i p la n a m i trze b a będzie, poczynają c ju ż od r. 1949 w y h o dować b lis k o 34 m ilia r d y sadzonek drzew ek, k rz e w ó w i d rz e w ow ocow ych. .
A le to jeszcze n ie w szystko. Cała a kcja zale
sia n ia połączona zostanie z re g u la c ją rz e k i b u dow ą o lb rz y m ic h z b io rn ik ó w w o d n ych , za k ła d a n ie m sta w ó w , p rze p ro w a d za n ie m k a n a łó w itd .
W la ta c h 1949 — 51 zo rg a n izo w a n ych zosta
n ie 570 sp e c ja ln y c h s ta c ji leśnych, k tó re na pod
s ta w ie u m o w y z ko łch o za m i będą p ro w a d z ić prace nad zalesianie m oraz nad p ra ca m i w o d n o - m e lio ra c y jn y m i. F achow ców także będzie dość.
P onad 20 w yższych za kła d ó w n a u k o w y c h p rz y g o to w u je k a d ry sp e c ja lis tó w gospod arki leśnej.
W W oroneżu, w In s ty tu c ie R o ln ic z o -L e ś n y m u- tw o rz o n y został s p e c ja ln y w y d z ia ł m e ch a n iza cji gosp o d a rki leśnej. N iższych te c h n ik ó w — m e
c h a n ik ó w p rz y g o to w u ją 42 d w u le tn ie szko ły leśne.
G ig a n ty c z n y w ko n ce p cji, o p ra co w a n y w n a j
d ro b n ie js z y c h szczegółach, s ta lin o w s k i te n p la n stra te g ic z n e j o fe n s y w y na posuchę, p la n zape
w n ia ją c y z w ycię stw o nad ty m o d w ie czn ym w ro g ie m ro ln ic tw a , opiera c a łk o w itą realność sw e
go w y k o n a n ia na w s z y s tk ic h dotychczasow ych zdobyczach p la n o w e j gosp o d a rki Z w ią z k u Ra
dzieckiego, na o g ro m n ych osiągnięciach n a u k i i w ie d z y ra d z ie c k ie j, na potędze w o ln e j i ś w ia dom ej p ra c y społeczeństwa radzieckiego.
C z ło w ie k ra d z ie c k i p o d p o rz ą d k o w u je sobie p rzyro d ę . Chce on i może zm ie n ia ć p rzyro d ę , p rz y sto so w yw a ć ją do sw o ich p o trze b ta k , aby s łu ż y ła ona coraz le p ie j u s tro jo w i s o c ja lis ty c z nem u. P la n je s t dow odem o g ro m n e j s iły po
te n c ja ln e j u s tro ju socjalistyczneg o, je s t on do
wodem , że p a ń stw o s o cja listyczn e może dokonać ta k ic h rzeczy, k tó re w u s tro ju k a p ita lis ty c z n y m pozostają je d y n ie w d z ie d zin ie fa n ta z ji.
T a m przecież, a zwłaszcza w d zie d z in ie r o l
n ic tw a , u trz y m u je się nadal w ia ra w e w ładzę ślepo d z ia ła ją c y c h s ił p rz y ro d y . O sław ione
„p ra w o zm niejszającego się p rz y c h o d u “ z zie
m i chce zasłonić fa k t, że prow adzon a przez k a p ita liz m ra b u n k o w a gospodarka ro ln a , niosąca
w y c z e rp a n ie i w y ja ło w ie n ie z ie m i w y n ik a n ie z anarchistyczne go c h a ra k te ru e k o n o m ik i ka
p ita lis ty c z n e j, lecz z sam ej, niezależn ej od czło
w ie k a p rz y ro d y , rządzącej rzekom o ro ln ic tw e m . A le socja lizm , o b a lił, podobnie ja k w ie le in n y c h „ p r a w “ k a p ita liz m u , także w te o r ii i p ra k ty c e i to osław ione p ra w o ro ln ic tw a . Społe
czeństwo so cjalistyczne, k tó re p o tra fiło w yg n a ć a narchię n ie ty lk o z p rze m ysłu , ale i z r o ln ic tw a, p o d e jm u je teraz tę w ie lk ą b a ta lię c m ilio n y h e k ta ró w żyznej, niezależn ej od s ił p rz y ro d y zie m i — poka zu je w s z y s tk im jeszcze raz, ja k c z ło w ie k w y z w o lo n y z ja rz m a k a p ita liz m u m o
że u ja rz m ić w sze lkie b łędne p ra w a i teorie, m o
że u ja rz m ić — p rzyro d ę .
J, Zajączkowski
Fragment parku w kołchozie im. Mołotowa na Ałtaju.
BOHATEROWIE P R A C Y - BOHATERAMI P O K O J U
O zwykłej dziewczynie u z b e c k i e j
Z A M IR A Mutałowa miała zaledwie lat jede
naście, gdy na kraj jej spadała największa klęska, jaka może spotkać spokojny i m iłu
jący pracę naród — rozpoczęła się krwawa wojna.
— Niemcy napadli zdradziecko na Związek Ra
dziecki! — głosiło radio.
— Nie pozwolimy niemieckim faszystom gnę
bić naszej Ojczyzny! — m ów ili obywatele.
Zamira była Uzbeczką, do jej słonecznego kraju najeźdźcy nie ty lk o nie doszli, lecz nawet ich myszkujące wszędzie samoloty, nie mogły tu do
lecieć.
Jednakże skutki w ojny odczuła i ona.
Zamira miała w szkole trzy przyjaciółki: Ulmas, Chajri i Ziadat. B yły wprawdzie starsze od niej, lecz różnica wieku nic tu nie znaczyła. Dziewczyn
k i kochały się bardzo: radość jednej była radością wszystkich czterech, zmartwienie jednej — było ich wspólnym zmartwieniem.
Tak było i ze zmartwieniem Ziadat.
W D R U G IM roku w ojny Ziadat wyszła za mąż, lecz wkrótce mąż jej pojechał na front, zaś już w parę miesięcy potem przy
szło zawiadomienie o jego śmierci.
Niewielka kartka i kilka słów: ...„zginął w obro
nie Ojczyzny! Cześć jego pamięci!"
12
K ilk a słów, które mogą zmienić zupełnie bieg czyjegoś życia, lecz w których dźwięczy duma z wypełnionego obowiązku: zginął w obronie O j
czyzny...
Pocieszając płaczącą rozpaczliwie Ziadat, Zami
ra płakała z nią razem. W raz ze łzami wzbierał gniew, rosła chęć, aby gorzej jeszcze płakali spraw
cy tragedii Ziadat.
Zamira wówczas jeszcze nie była komsomołką, lecz gdy komsomolcy ogłosili pracę dla frontu w niedzielę, Zamira stawiła się na apel. Przecież kraj jej jest krajem bawełny. A z bawełny produkuje się wiele rzeczy: górnik z Donbasu zakłada do pracy kombinezon; metalowiec uralski, kupuje so
bie flaszeczkę żółtawego, przezroczystego oleju ja
dalnego, lo tnik siadając do samolotu nakłada spa
dochron...
T o wszystko bawełna! A prócz tego, bawełna, to materiały wybuchowe, to pokarm dla bydła, to sztuczny nawóz. Zaś łodygi jej — to opał w uzbec
kich kołchozach.
Kołchoz Zam iry hodował bawełnę. Od niezbyt dawna. Od czasów Rewolucji Październikowej.
Kiedyś, za „carskich" czasów szumiał tu gęsty zie
lony tatarak, ludzi było mało; dzierżawili ziemię
od bogatszych gospodarzy, ciężko pracując.
Później zmieniło się wszystko. Przyjechali inży
nierowie, badali glebę, kopali, mierzyli, a dziś — na całym tym zaniedbanym niegdyś obszarze rosną
ogromne plantacje bawełny.
Z A M IR A umiała hodować bawełnę. U czył ją tego najstarszy mieszkaniec jej wioski — stary Kam il, do imienia którego dodawano z szacunkiem słowo „ata" — ojciec.
Później otrzymała wiele wiadomości z tej dzie
dziny w szkole, resztę zaś — wzięła z książek, któ re tak lubiła czytywać. O ! Zamira znała się na hodowli bawełny. Toteż na apel komsomołu sta
wiła się chętnie.
Rano nie w ypiła nawet herbaty i zapomniała wziąć z sobą „podpłom yk". Pracowała przez cały dzień głodna.
— N a froncie gorzej mają! Tam nieraz dłużej nie jedzą — tłumaczyła przyjaciółkom.
— Na front iść nie możemy, więc pracujemy na tyłach! Gdy my pracujemy lepiej, armia będzie le
piej zaopatrzona i prędzej pobije wroga — doda
wała.
Za to — gdy przewodniczący komsomołu ogło
sił po pracy, że Zamira zebrała 100 kilogramów su
rowca, radość jej nie miała granic.
Przecież z bawełny tej zrobią bieliznę dla 50-ciu żołnierzy! Zmęczona, lecz pełna dumy i poczucia spełnionego obowiązku, powróciła do domu.
Z IM Ą , 1944 roku przyjechał sekretarz K om i
tetu rejonowego partii. M ó w ił o armii — oswobodzicielce, o heroicznej pełnej poświę
cenia pracy robotników na tyłach... O pracy na tyłach, która jest uzupełnieniem pracy żołnierza
na froncie.
W Taszkiencie zbiera się Ogólny Uzbecki „K u - rułtaj" (Zjazd) hodowców bawełny. „Bawełniarze"
będą składać przyrzeczenie Stalinowi. K ra j i armia otrzymają jeszcze więcej bawełny! Na „K u m k a j"
należy wybrać najbardziej zasłużonych... Gdy de
legat wyjechał do stolicy republiki, Zamira wpa
dła w zadumę.
Już przedtem Ulmas zauważyła, że sekretarz Komitetu rozmawiał o czymś na boku z Zamirą.
Lecz o czym — tego Zamira nie powiedziała na
wet Ulmas. Tak zazdrośnie kryją dziewczęta swą pierwszą miłość, która cieszy je, lecz i przeraża jednocześnie... Lecz wreszcie tajemnica wyszła na jaw. Ulmas długo nie chciała wierzyć. Klaskała w ręce, pytała... Później Zamira wtajemniczyła w te sprawy Chajri i Ziadat. Dziewczęta stały się uczestniczkami spisku i tajemniczo szeptały na pauzach w szkole, wzbudzając tym ogólną cieka
wość. Czuły się zupełnie dorosłe.
N a ogólnym zebraniu, gdy delegat opowiadał o „K u ru łta ju " dziewczęta tu liły się do siebie, ze strachem myśląc o tym, co miało nastąpić.
Sekretarz rejonowy uśmiechem dodawał im od
wagi. Zamira wzruszona, zdenerwowana siedziała, nie podnosząc oczu... Nagle zaproszono ją do gło
su. — Co ja mam powiedzieć? — dręczyła ją uparta myśl. Lecz tu dopomógł jej sekretarz, za
wiadamiając kołchoźników, że cztery przyjaciółki
postanowiły zorganizować młodzieżowe ogniwo pomocy frontow i.
"Wówczas zdecydowała się. — Przyrzekamy ze
brać urodzaj wysokości... Mówiono przedtem o pięćdziesięciu centnarach, lecz później zjawiła się chęć osiągnięcia większej cyfry. I Zamira wyrzekła
— ...sto centnarów.
Powiedziawszy to, przeraziła się...
O K R Ą G Ł Y dysk m otyki błysnął w słońcu i opadł, więznąć głęboko w prawo od krzaku bawełnianego. K rótkie szarpnięcie — i w y rąbane chwasty zaczęły więdnąć pod palącymi promieniami słońca. Drugie, trzecie i czwarte ude
rzenie zatopiły krzak w pulchnej kupce wilgotnej ziemi.
— Tak należy pracować!... — powiedział bry
gadier, oddając motykę Zamirze.
Pierwsze jej uderzenia b yły dość mocne, lecz później motyka coraz mniej się unosiła. — Zbyt ciężki — zawyrokowała Ulmas. — T u trzeba lżejszy, babski... Babskim nie sięgniesz tak głęboko
— odparła gniewnie Zamira.
— Ale takim za ciężko! — odparowała Ulmas.
Zbiór bawełny w Uzbekistanie
W okręgu Taszkienckim — kołchoz im. Iljicza zwozi zebraną bawełnę.
— Owszem, ciężko, ale wiedziałaś ¡przecież co przyrzekłaś — zakończyła dyskusję Zamira. N a ten argument Ulmas nie znalazła odpowiedzi i za
topiła się w pracy.
Nagle, gdzieś z oddali doleciał okrzyk. — K w ia tek — domyśliły się dziewczęta i porzuciwszy na
rzędzia pobiegły w kierunku skąd dobiegł je głos przyjaciółek.
Brygadier uśmiechnął się: — O t i pracuj tu z dziewuchami!
Rozsuwając ostrożnie krzaki bawełny, poszedł do dziewcząt, które śmiały się i przerywały sobie wzajemnie w ykrzyknikam i.
— Po co tyle hałasu?
Zamira z triumfem pokazała mu kremowy kwiatek.
— Pierwszy wyrzekła z dumą.
— To źle, że pierwszy — odparł brygadier.
— Dlaczego? — spytała zamierającym głosem.
— Spóźniony o tydzień! O tej porze całe pole powinno być pokryte kwiatami!
— Więc co zrobić?
— Z byt późno wzeszło. Teraz trzeba dopomóc sulfatem, a potem pochodzić nieco ze spulchnia- czem po polu.
Przodownica spojrzała na przyjaciółki:
— Słyszycie dziewczęta? — zapytała. Zwróci
ła się do brygadiera:
14
— Spulchniaczem. pracować będziemy dzień i noc, ale pomóżcie sulfatem.
Brygadier rozłożył ręce bezradnie: — A gdzie go znaleźć — odparł. Teraz wesołość przeszła bez śladu. Po chw ili jednak Zamira spojrzała na przy
jaciółki:
— Noce są księżycowe... zaczęła wyczekująco.
— Można by popracować. Jak myślicie, dziew
częta?
Ulmas wyciągnęła dłonie, na których rękojeść spulchniacza porobiła odciski: — Żeby tak trak
tor! — szepnęła żałośnie.
— M ina Urazbekowa pracuje traktorem i dla
tego idzie u niej tak szybko.
Ogniwo Urazbekowej współzawodniczyło z ni
mi w pracy, więc Zamira pogardliwie wydęła war
gi: — Co tam! Na przyszły rok i my będziemy m iały traktor. A tymczasem trzeba będzie popra
cować spulchniaczem — zadecydowała.
P O C Z Ą T K O W O n ikt nie zwracał uwagi na wieści: ot mielą coś tam próżniacze języki.
Lecz wieści te przybierały na sile.
Niemożliwością jest przecież, żeby młodziutka dziewczyna zbierała więcej niż doświadczone zbie-
raczki.
— Osiemdziesiąt kilo... N o, jeszcze! Ale sto?
— Można i sto, jeśli torebki otwierają się lekko.
— Mówią jednak, że Zamira zbiera aż dwieś
cie!
— Aha! "Wiemy, jak to się robi: matka pomaga, ciotka nakłada, a zapisuje się wszystko na Zamirę.
P lo tki te wreszcie doszły do zainteresowanej, psując jej humor. Pełna zniechęcenia poszła „p o żalić się" przed Ziadat.
Tej nocy płakały obie, tak jak w noc, kiedy na
deszła wiadomość o śmierci męża tej ostatniej.
Lecz już następnego dnia zniechęcenie minęło. Za
mira postanowiła dać plotkarzom nauczkę.
Następnego dnia Ulmas i Chajri obiegły wszyst
kie brygady, zawiadamiając, że każdy może przviść i popatrzeć, jak pracuje ich ogniwo.
Noc przeszła Zamirze niezbyt spokojnie: czy nie zawiedzie? Zbierania bawełny uczyła ją doświadczona zbieraczka — jej matka. Cienkie, jak u pianistki palce zręcznie zryw ały puszyste czubki. Początkowo zbierała ty lk o jedną ręką.
podczas gdy drugą podtrzymywała ruchliwe ga
łązki. Później jednak nauczyła się zbierać oburącz.
To podwajało tempo zbierania. A worawa dopro
wadziła je do perfekcji. Następnie Zamira skróci
ła czas odpoczynków, wprowadzając zamiast dłu
gich przerw, krótkie, lecz częste. Ostatnim udosko
naleniem było rozłożenie na polu mniejszych wor
ków, dzięki czemu, dziewczęta unikały uciążliwe
go biegania z ładunkiem, a wreszcie — rozstawie
nie koleżanek w odstępach k ilk u bruzd, co zapo
biegało przeszkadzaniu sobie wzajemnie i przecho
dzeniu przez zajęte już grządki. T ak rozplanowa
na nraca oszczędzała wiele marnowanego przed
tem bezużytecznie czasu i wzmagała tempo zbie
rania.
N ADESZŁA godzina próby. Dziewczęta daw
no już pracowały, gdy zaczęły przybywać zbieraczki z innych brygad. Przychodziły, patrzyły, odchodziły... Zmieniały je inne. Zamira w itała je uprzejmie, nie przerywając swej pracy.
Zwątpienia pozbyła się szybko, gdy w pcńowie ro
boty stwierdziła, że dwa w orki po 50 kilogramów leżą już pełne. Około godziny piątej, napełniła trzeci worek i rozpoczęła czwarty. Palce jej migo
tały po prostu! Świadomość powodzenia dodawa
ła jej sił, przezwyciężając zmęczenie.
Pić jej się chciało ogromnie, łecz woda była da
leko, a czasu szkoda. Wreszcie, gdy słońce chy
liło się już ku zachodowi przyszła i ta, która naj
więcej podawała w wątpliwość pracę Zamiry, po
sądzając ją o korzystanie z „rodzinne; " pomocy.
A kurat kończyło się zbieranie czwartego worka.
I wówczas dziewczęta pozw oliły sob:e na drobną satysfakcję. — Przechodząc obok plotkarki. U l
mas i Ziadat — udały, że jest im bardzo ciężko:
— Pomóżcie donieść worek do „cbirmanu” — po
prosiły, wstrzymując trium falny uśmiech. Lecz nie wszystko skończyło się tak pomyślnie.
Przy obliczaniu zbiorów okazało się, że ogniwo Zam iry zebrało zamiast stu —- sześćdziesiąt cent
narów. Zamira była w rozpaczy. Wiedziała, że
z na wpół otwartych torebek, pozostałych na polu, można zebrać jeszcze około dziesięciu centnarów.
Więc będzie zaledwie siedemdziesiąt... A reszta?
Przyjaciółki pocieszały ją: — Przecież chciałyśmy początkowo pięćdziesiąt centnarów... — zaczęła rozsądnie Ziadat.
— Ale przyrzekłyśmy sto! — ucięła krótko Za mira.
*
*
Z A M IR A nie myślała nigdy, że weźmie udział w drugim uzbeckim „K u ru łta ju ” hodowców bawełny. Jeszcze mniej myślała o tym, że otrzyma order Czerwonego Sztandaru Pracy. A jednak pierwsze i drugie stało się faktem.
Obecnie siedząc w Teatrze imienia Świerdłowa, gdzie zebrali się wszyscy najbardziej znani hodow
cy bawełny, odczuwała palący wstyd. N ie w ypeł
niła przecież zobowiązania. Zdawało się jej, że de
legaci patrzą na nią z wyrzutem...
Uzbekistan. Transport bawełny wjeżdża przez bramę miasta Chiwa.
Dziewczyna miała już szesnasty rok.
Twarda wola nie pozwoliła jej na załamanie się, lecz przeciwnie — utrw aliła ją w powziętym postanowieniu.
Następnego roku Zamira rozpoczęła pracę, sto
sując już od pierwszej chw ili wszelkie możliwe, znane jej udoskonalenia. Dopomagało jej w tym wiele, zdobyte kosztem wielkich wysiłków, do
świadczenie.
W raz z towarzyszkami zwoziła na pole z tru dem zdobyty nawóz. Widząc, że na brzegu Mar- galińskiego kanału nagromadziło się wiele mułu, postanowiła przewieźć go na swe pole. Dokonały tego, przenosząc w ciągu k ilk u dni od świtu do zachodu setki metrów sześciennych mułu.
Około jednego z okolicznych kołchozów było kiedyś zimowe stoisko owiec. Pod warstwą ziemi znalazły warstwę świetnego, przemacerowanego już nawozu, który również przeniosły na swe po
le. A by niedopuścić do niszczenia krzaków przez przechodzące drogą krowy, odgrodziły pole głę
bokim rowem. A później... Utarczki z traktorzy
stą, któ ry nie chcąc się przemęczać orał zbyt p ły t
ko, z agronomem i władzami nadrzędnym', które nie chciały dać jej dostatecznej ilości sztucznych nawozów, nocne przekopywanie i spulchnianie ziemi — wszystko to kosztowało Zamirę wiele wysiłków. N a tra fiła też i na zawody. Chemikalia, które miała wsypać na wzmocnienie wzrostu krza
ków, wysypała przez omyłkę w chw ili, kiedy za
wiązały się już torebki, skutkiem czego drobne roślinki pozbawione b yły możliwości należytego rozwoju... Słowem — bezustanna praca i niekiedy zawody. Lecz siła w o li i chęć przysłużenia się O j
czyźnie dopomogły jej do przezwyciężenia wszyst
kich przeciwności. Nawet do przezwyciężenia przeciwności na pozór od niej niezależnych, jak np. susza, gdzie głęboka orka zatrzymała wilgoć w ziemi i uratowała drobne roślinki od zagłady.
W P R A W D Z IE ogniwo nie zdążyło wypełnić przyrzeczenia na dwudziestą ósmą roczni
cę W ielkiej Socjalistycznej Rewolucji Paź
dziernikowej, lecz za to rok następny przyniósł wreszcie upragniony rezultat.
Zbrojna w doświadczenie, nabyte nieludzkim nieraz trudem i niemożliwą na pozór do w yko
nania pracą, Zamira wraz ze swymi przyjaciółka
mi osiągnęła cel upragniony.
Ogniwo jej dotrzymało przyrzeczenia!
Lecz ile kosztowało to trudu, ile bezsennych no
cy — o tym wiedzą tylko one cztery.
O to ciche bohaterki — bohaterki pracy!
Twardą, uporną pracą, bez chwały i rozgłosu, oddały Ojczyźnie to, co mogły jej dać najlepsze
go — swoją pracę i zdobyte w niej doświadczenie, dopomagając tym do rozwoju i wzrostu potęgi swego kraju.
A bohaterek i bohaterów takich jest L e- g i o n!
I ordery zdobiące ich piersi nie są nagrodą za uśmiercenie możliwie największej ilości istnień ludzkich, nie za zburzone wsie i miasta, lecz za szarą, codzienną pracę dla dobra całej ludzkości...
D la tego pokolenia, które oby już w ojny nie za
znało!
I . Ciecierski
Uzbekistan — Stary kołchoźnik dzieli się swoim do
świadczeniem z młodą dziewczyną.
SUGENIUSZ DOŁMATOWSK1
DWAJ ŻOŁNI ERZE
Jeden pocisk zw alił dwóch żołnierzy.
Umierając, obok siebie leżą.
Jeden w butach, drugi w owijaczach Rozmaite godła na ich czapkach.
Różne płaszcze na żołnierzach, ale jednakowe na ich k rw i korale.
Gdy ostatnie wymawiają słowa.
Brzmi odmiennie ich przedśmiertna mowo Lecz z jednego źródła płyną dźwięki słów surowych, pełnych gorzkiej męki.
Jeden upadł na ojczystą ziemię.
Drugi żołnierz ło w i w iatru tchnienie.
Zanim przyjdzie umrzeć żołnierzowi, W iatr od wschodu może go pozdrowi.
Są podobni, choć odmienni. Jedną, bielą śmierci usta chłopców bledną.
Dłonie chłopców śmierć owiała zimna.
Każdy w rękach swych automat trzyma.
Wiódł do boju wspólny gniew ich, Obu wpędził wspólny, srogi wróg do grobu.
Ż yw i niosą skroś śmierć i pociski Przyjaźń — sztandar polski i rosyjski.
(Przełożył Włodzimierz Słobodnik)