• Nie Znaleziono Wyników

Próby topograficzne : miejsca i krajobrazy w literaturze polskiej XX i XXI wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Próby topograficzne : miejsca i krajobrazy w literaturze polskiej XX i XXI wieku"

Copied!
308
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Miejsca i krajobrazy w literaturze polskiej

XX

XXI

wieku

(4)
(5)

Próby topograficzne

Miejsca i krajobrazy w literaturze polskiej

XX XXI wieku

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego • Katowice 2014

(6)

Recenzent

Stanisław Uliasz

Redaktor Magdalena Białek Projekt okładki Lucjan Dyląg Redaktor techniczny Barbara Arenhövel

Łamanie Bogusław Chruściński

Copyright © 2014 by Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego

Wszelkie prawa zastrzeżone ISSN 0208 ‑6336 ISBN 978 ‑83 ‑8012‑270‑3

(wersja drukowana) ISBN 978 ‑83 ‑8012 ‑097 ‑6

(wersja elektroniczna) Wydawca

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego ul. Bankowa 12B, 40 ‑007 Katowice

www.wydawnictwo.us.edu.pl e ‑mail: wydawus@us.edu.pl

Wydanie Ark. druk. 19,0 Ark. wyd. 20,0. Papier offset. kl. III, 90 g Cena 32 zł (+ VAT) Druk i oprawa: „TOTEM.COM.PL Sp. z o.o.” Sp.K.

ul. Jacewska 89, 88 ‑100 Inowrocław

(7)

Wstęp. Próby topograficzne

Topografia fascynacji i zdziwienia. Krzemieniec Marii Danilewicz Zie‑

lińskiej i Zygmunta Haupta

„Mgławica rzeczy i  spraw”. Drohobycz i  Wielkie Księstwo Bałaku An‑

drzeja Chciuka

Gliwickie ślady Tadeusza Różewicza. Nie tylko o  zbiorze Margines, ale…

„Hybrydowa treść”. Kresy Kuśniewicza

Otwieranie warowni. Dom w epopei Stanisława Vincenza

„Ten jego emigracyjny los”, czyli o  bezdomności w  tomie opowiadań Włodzimierza Odojewskiego …i poniosły konie

„Tu” i „tam”. O przełamywaniu melancholii w opowieściach Zbigniewa Żakiewicza (Ciotuleńka, Gorycz i sól morza)

7

17 59 81

101 119 139 163 Część pier wsza

Miasta

Część druga

Kresowe topografie i doświadczenia

(8)

Pytania o  Europę „zwaną Środkową” w  pisarstwie Andrzeja Stasiuka Ameryka jako doświadczenie, mit i  metafora. O  Podróży na najdalszy

Zachód Andrzeja Kijowskiego Literackie krajobrazy Górnego Śląska

„Krajobraz fundamentalny”. Glosy do biografii Józefa Tischnera, czyli o Kapeluszu na wodzie Wojciecha Bonowicza

Bibliografia (wybór) Nota bibliograficzna Indeks osobowy Summary

Zusammenfassung 304303

293 291 285 273 239 215 193 Część trzecia

Krajobrazy i idee

(9)

Próby topograficzne

Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla nas, dzieci sieci? Odkąd internet stał się naszą agorą, naszą pamięcią i  śmietnikiem, jakie znaczenie ma przestrzeń, geografia? Możemy siedzieć obok siebie w kafejce internetowej albo być na dwóch osobnych kontynentach, a  i  tak spotkamy się tylko jako wiązki energii, puste błyski, jako awatary, emanacje nostalgii i plazma zbiorowych fantazmatów? Bę‑

dzie taka sama bliskość między nami, a  raczej taki sam jej brak, taka sama samotność. Poczujemy się razem i poczujemy się wolni.

Jak elektron1.

Chciałabym za Tomaszem Różyckim powtórzyć: czy przestrzeń ma jakiekolwiek znaczenie? Nie sądzę, żeby to było tylko pytanie o  cha‑

rakterze retorycznym. Żadna odpowiedź nie wydaje się bowiem sa‑

tysfakcjonująca. Tym bardziej, że poeta w  przywołanym fragmencie znacząco przesuwa akcent z samej przestrzeni (realnej? wirtualnej?) na współczesne sposoby jej doznawania (samotność w przestrzeni? miejsce spotkania?). Tylko pozornie jest to pytanie domagające się prostego roz‑

strzygnięcia: tak lub nie. Raczej widzę w takim postawieniu problemu rodzaj prowokacji. Zatem, czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla nas tu i teraz? Czym jest miejsce dla ludzi czasu „płynnej nowoczesności”, epo‑

ki mobilności i globalizacji? Czy przestrzeń jest wciąż problemem w li‑

teraturze, w  literaturoznawstwie, w  naukach humanistycznych, w  co‑

dziennych praktykach?

1 T. Różyck i: Tomi. Notatki z miejsca postoju. Warszawa 2013, s. 106–107.

(10)

„Spatial turn, nareszcie” – tak z  kolei Karl Schlögel (autor książki W przestrzeni czas czytamy) skwitował coraz wyraźniejsze zainteresowa‑

nie przestrzenią w humanistyce, które – zdaniem niemieckiego history‑

ka i pisarza – ma wręcz znaczenie przełomowe2. Tezy na temat „zwrotu topograficznego” w socjologii, politologii, antropologii, filozofii, histo‑

rii i innych naukach humanistycznych są coraz wyraźniej stawiane już od połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku3. Wciąż jednak pozostają wątpliwości, czy rzeczywiście można już mówić o zmianie paradygma‑

tu (punkcie zwrotnym i  reorientacji w  badaniach), czy raczej jedynie o  nasileniu pewnej tendencji badawczej. Nieustabilizowana jest nazwa przywołanej orientacji badawczej, gdyż równolegle mówi się o zwrocie topograficznym i zwrocie przestrzennym4. W przypadku literatury i li‑

teraturoznawstwa bardziej adekwatna wydaje się nazwa pierwsza, uza‑

sadniona etymologicznie – topo-grafia – opis miejsca. Literatura jednak nie tylko opisuje, lecz także interpretuje, a nawet wytwarza przestrzenie, nazywając je i nadając im znaczenia, dlatego również druga wersja na‑

zwy ma swoich zwolenników, choć częściej stosuje się ją w  badaniach kulturowych.

Wcześniejsze badania literackie5, a także geografia humanistyczna6, przygotowały grunt pod współczesną refleksję nad przestrzenią, jednak dopiero w ostatnich dekadach poprzedniego stulecia wyłoniły się nastę‑

pujące subdyscypliny badawcze: filozofia miasta, geografia kulturowa, antropologia miejsca i przestrzeni, geokrytyka, geopoetyka, geokulturo‑

2 K. Schlögel: Spatial turn, nareszcie. W: Idem: W  przestrzeni czas czytamy.

O  historii cywilizacji i  geopoetyce. Przeł. I. Drozdowska, Ł. Musiał. Posłowie H.  Orłowsk i. Poznań 2009, s. 56–68.

3 Zob. przede wszystkim: E. Rybicka: Zwrot topograficzny w  badaniach literac- kich. Od poetyki przestrzeni do polityki miejsca. W: Kulturowa teoria literatury 2. Po- etyki, problematyki, interpretacje. Red. T. Wa las, R. Nycz. Kraków 2012, s. 311–343.

4 Wątpliwości, związane z zasadnością mówienia o omawianym zwrocie, problemy z ustaleniem jego nazwy (zwrot przestrzenny czy topograficzny) oraz zakresu, przed‑

stawia E. Rybicka: Od poetyki przestrzeni do polityki miejsca. Zwrot topograficzny w badaniach literackich. „Teksty Drugie” 2008, nr 4, s. 21–38.

5 Zob. np. zbiór Przestrzeń i  literatura. Red. M. Głowińsk i, A. Okopień‑

‑Sławińska. Warszawa 1978.

6 Zob. na ten temat: D. Jędrzejczyk: Wprowadzenie do geografii humanistycznej.

Warszawa 2001; Idem: Geografia humanistyczna miasta. Warszawa 2004.

(11)

logia, itp.7. Tego typu badania, określane również mianem place studies, są szczególnie popularne w  humanistyce brytyjskiej i  amerykańskiej, stopniowo nabierają coraz większego znaczenia w  polskim literaturo‑

znawstwie. Propagująca omawiane postępowanie badawcze Elżbieta Ry‑

bicka w wielu pracach zwraca uwagę na wpływ refleksji nad geografią i kartografią zarówno na praktyki twórcze, jak i refleksję teoretyczną8. Badaczka eksponuje wzrost zainteresowania interakcjami pomiędzy przestrzenią ludzką a  literaturą, pisze o  popularności badań dotyczą‑

cych relacji pomiędzy fikcyjnymi, imaginacyjnymi a  geospołecznymi przestrzeniami oraz ich roli w  determinowaniu tożsamości kulturo‑

wych. Tendencja topograficzna przejawia się (między innymi) w  ana‑

lizach „literackich i kulturowych reprezentacji przestrzeni miast i kraj‑

obrazów, które wpłynęły na pamięć zbiorową i  percepcję przestrzeni miejsc rzeczywistych” (na przykład Petersburga Dostojewskiego, Pragi Kafki, Dublina Joyce’a)9. Wiąże się z nią zarówno refleksja na temat sta‑

tusu przestrzeni w literaturze, jak i literatury w przestrzeni – m.in. za‑

interesowanie związkami pisarzy z konkretnymi miejscami: rodzinny‑

mi lub zwiedzanymi w podróży. Zagadnieniami podejmowanymi przez badaczy są związki intelektualne, zmysłowe pomiędzy człowiekiem a przestrzenią (spojrzenie na literaturę jako pryzmat, który przekształca autentyczne lokalizacje w  miejsca literackie). Głównym celem geopo‑

etyki jest badanie „topografii, czyli zapisów miejsc w tekstach kultury”.

Przestrzeń przestała być postrzegana tylko jako kategoria wewnątrz‑

tekstowa:

7 E. Rybicka: Geopoetyka, geokrytyka, geokulturologia. Analiza porównawcza po- jęć. „Białostockie Studia Literaturoznawcze” Rocznik Wydziału Filologicznego Uniwer‑

sytetu w Białymstoku. Red. E. Sidoruk i in. Białystok 2011, nr 2, s. 27–39.

8 E. Rybicka: Formy labiryntu w prozie polskiej XX wieku. Kraków 2000; Eadem:

Miejsce, pamięć, literatura (w perspektywie geopoetyki). „Teksty Drugie” 2008, nr 1/2, s.  19–31; Eadem: Modernizowanie miasta (zarys problematyki urbanistycznej w  no- woczesnej literaturze polskiej). Kraków 2003; Eadem: Powrót lokalności (o geograficz- nych korzeniach literatury lat ostatnich). W: Recepcja współczesnej przestrzeni miejskiej.

(Praca zbiorowa). Red. M. Madurowicz. Warszawa 2007, s. 497–500.

9 E. Rybicka: Geopoetyka (o mieście, przestrzeni i miejscu we współczesnych teo- riach i praktykach kulturowych). W: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i prob- lemy. Red. M.P. Markowsk i, R. Nycz. Kraków 2006, s. 477–478.

(12)

Szukanie śladów literackich światów w rzeczywistych przestrzeniach nie świadczy zatem o  prostoduszności w  stylu odbioru fikcyjne‑

go dzieła, ale o niezwykle żywej i twórczo rozwijającej się tendencji w  kulturze współczesnej. A  mianowicie o  przekonaniu, że kulturo‑

we reprezentacje miasta tworzą krajobraz, w którym żyjemy, są więc niezbywalną częścią naszego doświadczenia i  naszej rzeczywistości.

Nie chodzi tu bowiem o  naiwny mimetyzm, unieważniający fikcyj‑

ne ramy dzieła, lecz o  performatywny wymiar literatury i  artefak‑

tów kulturowych. Wykraczają one wszak poza imaginacyjny status i wkraczają w realność, kształtując nasze wyobrażenia topograficzne i nasze mapy świata10.

W sposób coraz bardziej otwarty zadawane są zatem pytania o realne, topograficzne odniesienia. Badania kulturowe skłaniają do mówienia o  „antropologii przestrzennych kontekstów, toposów”, do skierowania uwagi „w stronę konkretu geograficznego i topograficznego”11, uznania

„lokalizacji kultury” za jeden z  najważniejszych kontekstów. Elementy przestrzenne, składniki kolorytu lokalnego okazują się nie tyle czymś danym i  niezmiennym, ile nieustannie tworzonym, uzależnionym od podmiotu, zmieniającym znaczenia równolegle do przemian historycz‑

nych i ogólnocywilizacyjnych. Kluczowym okazało się zatem pytanie:

w jaki sposób przestrzenie i miejsca są przez nas doświadczane i in‑

terpretowane, jak kształtują tożsamość jednostkową i zbiorową, płcio‑

wą i etniczną, jak „upamiętniają” lub subwersyjnie kwestionują domi‑

nującą kulturę12.

Powszechne staje się przekonanie, że „literatura dostarcza języka i spo‑

sobów widzenia niezbędnych do zrozumienia »niemych« i  »bezimien‑

nych« terytoriów i to dzięki niej uzyskują one znaczenia”13. Opowieści o  miejscach nie sposób oddzielić od historii związanych z  nimi ludzi.

10 Ibidem, s. 483.

11 G. Grochowsk i: (Nie)widzialne miasta. „Teksty Drugie” 2008, nr 4, s. 7.

12 E. Rybicka: Geopoetyka (o mieście, przestrzeni i miejscu we współczesnych teo- riach i praktykach kulturowych)…, s. 477–478.

13 E. Rybicka: Zwrot topograficzny w badaniach literackich. Od poetyki przestrzeni do polityki miejsca…, s. 323.

(13)

Przekonuje o tym nawet następująca wypowiedź Mariusza Szczygła, za‑

strzegającego, że nie interesuje się przestrzenią:

nie ma niczego ciekawszego niż drugi człowiek, a miejsca zawsze two‑

rzą ludzie. W Moskwie są ogromne odległości, ulice są szerokie jak dwadzieścia ulic w Rzymie, drzwi do stacji metra tak wielkie, że led‑

wo je można otworzyć, a jak ktoś puści, to mogą człowieka przewró‑

cić. Czułem, że Moskwa mnie gwałci. To mówi coś o ludziach i wtedy mnie ciekawią ci ludzie. Jeśli w Czechach każde miasteczko chce wy‑

glądać, jakby było z bajki, też coś to mówi o tamtejszych ludziach. I ja wtedy jako reporter chcę tych ludzi poznać14.

W przestrzeni czytamy nie tylko czas, lecz także (a może nawet prze‑

de wszystkim) ludzkie losy. Topografia literacka bywa formą refleksji (auto)biograficznej i – szerzej – antropologicznej, ważną rolę odgrywa w  niej kategoria doświadczenia, na którą również zwracają uwagę ba‑

dacze.

Pomiędzy biegunem wątpliwości, zasygnalizowanych notatką Toma‑

sza Różyckiego a  biegunem entuzjazmu, pobrzmiewającym w  stwier‑

dzeniu Karla Schlögela o zwrocie topograficznym, chciałabym usytuo‑

wać prezentowane w niniejszej pracy „próby topograficzne”. Rozumiem przez nie – z jednej strony – teksty literackie, w których przestrzeń sta‑

nowi istotny problem, w których podejmowane są różne próby zapisy‑

wania miejsca bądź stawiane są pytania, mnożone wątpliwości związane ze współczesnymi sposobami doznawania przestrzeni. Z drugiej strony tak chciałabym określić swoje postępowanie analityczno ‑interpretacyjne osadzone w  zarysowanych metodologicznych ramach. W  zbiorze pre‑

zentuję próby odczytania znaczeń przypisywanych miejscom w wybra‑

nych tekstach, próby odkrywania i interpretacji literackich reprezentacji miast, krain (regionów) i  krajobrazów. Ważna jest dla mnie również zakodowana w  słowie „próba” tradycja eseju – odesłanie do słynnych Prób Michela de Montaigne’a. W  większości analizowanych utworów pierwiastek eseistyczny odgrywa znaczącą rolę. Można – jak sądzę – po‑

stawić hipotezę, że eseistyczny sposób prowadzenia wywodu wydaje się

14 M. Szczygieł: O  życiu w  bajce. W: Idem: Láska nebeská. Warszawa 2012, s. 85.

(14)

szczególnie bliski topografiom literackim. Refleksja na temat konkret‑

nego miejsca prowadzi zazwyczaj w różnych kierunkach, wywołuje cały szereg asocjacji, często angażuje bezpośrednio opowiadającego i czytają‑

cego, stawia duże wymagania tak przed jednym, jak i drugim.

Rozpoczynam od interpretacji pasaży miejskich – utworów, w któ‑

rych podejmowane są próby uchwycenia fenomenu różnych miast.

W pierwszym szkicu zarysowana została topografia Krzemieńca w wy‑

branych utworach Marii Danilewicz Zielińskiej i  Zygmunta Haupta.

Prozatorskie wizerunki tego miasta świadczą o roli literatury w kształ‑

towaniu realnych przestrzeni. Krzemieniec jest bowiem w  pierwszym rzędzie miastem Słowackiego. Zarówno w  opowiadaniu Danilewicz Zielińskiej, jak i w utworach Haupta, literacka reprezentacja przestrzeni wpływa i kształtuje percepcję rzeczywistego miasta. Pisarze w odmien‑

ny sposób podchodzą do „miejsca zajętego”, które w  różnym stopniu próbują przekształcić w  „miejsce własne”. Szczególnie ciekawa wydaje się oscylacja pomiędzy wizerunkiem miasta utrwalonym w świadomości zbiorowej (miasto romantyka, punkt na mapie emigracyjnego „kraju lat dziecinnych”) a indywidualnym miejscem autobiograficznym (Słowac‑

kiego, Danilewicz Zielińskiej, Haupta). W  kolejnym szkicu interesuje mnie „topografia historii”. Do refleksji na ten temat skłania Atlantyda i Ziemia księżycowa Andrzeja Chciuka. Ukazany w autobiograficznych utworach Drohobycz jest miejscem rodzinnym, centrum Wielkiego Księ‑

stwa Bałaku. W przestrzeni miasta czytany jest przede wszystkim czas, a  dokładniej przeszłość, reaktywowana przez wspomnienia. Pisarstwo Andrzeja Chciuka przynosi ciekawą alternatywę (choć może ostrożniej byłoby powiedzieć: uzupełnienie) dla onirycznego obrazu Drohobycza, jaki utrwalił się w kulturze polskiej za sprawą opowiadań Schulza. Trze‑

cia próba ukazuje wpływ przestrzeni na biografię i pisarstwo – analizuję w  niej „gliwickie ślady” odciśnięte w  twórczości Tadeusza Różewicza.

W  tym przypadku interesująca wydaje się przemiana w  stosunku do śląskiego miasta: od niechęci i niezadomowienia do opuszczenia i rów‑

noczesnej mitologizacji.

W  kolejnej części przedstawione zostały kresowe topografie i  do‑

świadczenia. Rozpoczynam od syntetycznego spojrzenia na Kresy w pi‑

sarstwie Andrzeja Kuśniewicza, które jest zarazem próbą przedstawienia przemian w „dyskursie kresowym”. Autor Stref jest zarówno mitotwórcą,

(15)

jak i demistyfikatorem, przestrzeń „stron pierwszych” w jego twórczości składa się z szeregu paradoksów, ma niejednoznaczny i złożony charak‑

ter, co oddaje najlepiej sformułowanie „nierzeczywista rzeczywistość”.

W  kolejnych szkicach przedstawiam skrajnie różne doświadczenia związane z przestrzenią: zadomowienie i wykorzenienie. W pierwszym z nich piszę o motywie domu, wyróżniając kresowe placówki, domy po‑

graniczne, kosmopolityczne, domy ‑gniazda i  domy ‑groby w  utworach różnych pisarzy. Następnie, na naszkicowanym w ten sposób tle, przed‑

stawiam interpretację motywu domu w Na wysokiej połoninie Stanisława Vincenza (dworu w Krzyworówni i grażdy huculskiej). W epopei pisa‑

rza, który musiał opuścić swoją „małą ojczyznę”, można przede wszyst‑

kim dostrzec znamienną ewolucję: od miejsca zamkniętego (warowni) do miejsca otwartego na inność i na spotkania, która wydaje się sednem regionalistycznych i  antropologicznych przekonań Vincenza, ale także istotnym rysem prozy kresowej w  ogóle. Odmienne doświadczenia są wpisane w prozę Włodzimierza Odojewskiego, w której obsesyjnym te‑

matem jest utrata domu i konieczność opuszczenia miejsca najbliższego.

W słynnej powieści Zasypie wszystko, zawieje…, ale też innych utworach tego autora, przestrzeń (w znacznej mierze) determinuje losy przedsta‑

wionych postaci. Odojewski opisuje biografie przełamane wzdłuż linii:

„tam” i „tu”. Doświadczenia ukazane w analizowanym w szkicu tomie

…i poniosły konie są ściśle związane z historią i z przedstawioną prze‑

strzenią, mają jednak równocześnie wymiar uniwersalny. Emigracja okazuje się losem, czymś, czego nie można uniknąć, archetypem. Na‑

tomiast w pisarstwie Zbigniewa Żakiewicza, które jest tematem kolejnej próby interpretacyjnej przedstawionej w prezentowanej książce, proble‑

mem dominującym staje się przepracowanie traumy związanej z utratą rodzinnej przestrzeni i próby zadomowienia w nowym miejscu. Autor Tryptyku wileńskiego naświetla równocześnie doświadczenie wygnania i  zadomowienia, ukazuje melancholię, ale i  próby jej przełamywania.

Przestrzeń w analizowanych opowieściach postrzegana jest w perspek‑

tywie religijnej, duchowej.

W  ostatniej części książki zgromadziłam szkice o  tekstach literac‑

kich, w  których opisywane krajobrazy związane są z  różnymi ideami.

W pierwszym z nich poruszam problem dyskusji na tematy europejskie w świetle pisarstwa Andrzeja Stasiuka. Zarówno w Jadąc do Babadag,

(16)

jak i w innych utworach tego pisarza można odnaleźć nowe spojrzenie na Europę „zwaną Środkową”. Znamienne wydają się zwłaszcza zmiany w stosunku do wcześniejszych dyskusji, przesunięcie punktu ciężkości z  historii na geografię i  kreacja „własnej” Europy, a  także tezy na te‑

mat „znikającego” miejsca. Następnie analizuję obraz Ameryki wyła‑

niający się z książki Andrzeja Kijowskiego Podróż na najdalszy Zachód.

Ameryka w  tym utworze widziana jest okiem Europejczyka, pisarza, okazuje się mitem, doświadczeniem i metaforą. W kolejnym szkicu do‑

konuję próby typologii literackich krajobrazów Górnego Śląska. Pro‑

pozycję wyróżnienia ogólnych typów (zbliżających się do stereotypów przestrzenno ‑topograficznych) osadzam przede wszystkim w kontekście nowego regionalizmu. Różne utwory literackie ukazujące region – jak sądzę – przekonują o słuszności sądu Karla Schlögela, że „w przestrzeni czas czytamy”. W szkicu pokazuję przede wszystkim zmiany o charak‑

terze ogólnocywilizacyjnym, analizując kolejno krajobrazy przemysłowe i postindustrialne, na końcu stawiam pytanie o nowe wizje przestrzeni.

Książkę zamyka refleksja na temat „krajobrazu fundamentalnego”, któ‑

rym była dla Józefa Tischnera rodzinna okolica i kultura Podhala. Im‑

pulsem do podjęcia tego zagadnienia stała się dla mnie lektura książki Wojciecha Bonowicza Kapelusz na wodzie.

(17)

Miasta

Miasta! Nie zostałyście opisane

Czesław Miłosz

(18)
(19)

Krzemieniec Marii Danilewicz Zielińskiej i Zygmunta Haupta

„Miejsce zajęte”

Istnieją na świecie miasta, które odgrywają rolę niezwykłą w  życiu społeczeństw i narodów. Zawartość duchowa takich ośrodków zaska‑

kuje różnorodnością i bogactwem. Miasta takie zdają się gromadzić wszystkie potencjały współczesności, przez co potrafią wpływać na dzianie się historii. […] Są to miasta magiczne1.

W przywołanych słowach z eseju Włodzimierza Paźniewskiego na te‑

mat Krzemieńca pobrzmiewa powszechna opinia, że jest to jedno z nie‑

zwykłych miast w kulturze polskiej2. Sąd taki motywowany bywa najczęś‑

ciej historią słynnego liceum, zwanego „wołyńskimi Atenami” i przede wszystkim rolą, jaką odgrywa to miejsce w biografii i twórczości Juliusza Słowackiego3. Romantyk uwiecznił następujący obraz Krzemieńca:

1 W. Paźniewsk i: Miasto magiczne. W: Idem: Biustonosz Marylin Monroe. Eseje.

Katowice 1998, s. 116. Wszystkie podkreślenia zastosowane w niniejszej pracy, jeśli nie oznaczono inaczej, są moje – E.D.

2 Zob. m.in.: A. Milewska ‑Mł y nik, M. Pałaszewska: Krzemieniec. Miasto wielkiej tęsknoty. Warszawa 2008; R. Przybylsk i: Krzemieniec opowieść o  rozsądku zwyciężonych. Warszawa 2003; J. Sk łodowsk i: Krzemieniec. Ateny wołyńskie. Wolyn Athens. Warszawa–Rzeszów 2006.

3 Zob. m.in.: A. Hermaszewsk i: Dzisiejszy Krzemieniec i  Słowacki. Londyn 1975; Krzemieniec. Ateny Juliusza Słowackiego. (Praca zbiorowa). Red. S. Ma kowsk i.

(20)

Tam stoi góra, Bony ochrzczona imieniem, Wyższa nad inne – miastu panująca cieniem;

Stary – posępny zamek, który czołem trzyma, Różne przybiera kształty – chmur łamany wirem;4

Do miasta dzieciństwa poeta powracał nie tylko w  cytowanej Go- dzinie myśli, lecz także w  Beniowskim, w  dramacie o  strażniku krze‑

mienieckim – Złotej Czaszce i innych utworach. Sformułowanie „miasto magiczne” nie jest może zbyt precyzyjne, ale często pojawia się w od‑

niesieniu do Krzemieńca i dość dobrze oddaje szczególny urok i klimat miasta, wytworzony w  dużej mierze przez literaturę. Kreacyjna rola słowa zastanawia tym bardziej, że Juliusz Słowacki zarysował w swoich utworach raczej szkic, niż dokładny, szczegółowy obraz. Stanisław Ma‑

kowski następująco charakteryzuje ten wizerunek:

Obrazy rodzinnego miasta pojawiały się kilkakrotnie w  twórczości Słowackiego jako autonomiczne całości, budowane z zapamiętanych w  młodości motywów. Nigdy nie miał y jednak charakteru panoram kompletnych. Tworzył je poeta jedynie z tych elemen‑

tów topograficznych czy architektonicznych, które w  danym przy‑

padku okazywały się funkcjonalne wobec nadrzędnego zamysłu danego utworu. […]  w  obrazie Krzemieńca zostały tu wysunięte na plan pierwszy ukochane szczyty gór krzemienieckich ze szczegól‑

nym uwzględnieniem ruin na Górze Zamkowej oraz ogólnikowo potraktowana zamglona dolina, z  której „piękne rodzinne miasto wieżami wytryska”. Latem, poprzedzielane zielonymi ogrodami, białe domy świecą w nocy „wieńcem okien”. Zimą szumią potoki spływają‑

cej stromymi ulicami wody. Centralnym komponentem obrazu staje się Góra Zamkowa5.

Warszawa 2004; Krzemieniec – miasto Juliusza Słowackiego – w malarstwie i fotografii.

Katalog wystawy. Wrocław – Rynek – Ratusz, marzec 1992. Wrocław 1992. Zob. tak‑

że „Biesiada Krzemieniecka”. Red. Z. Jagodzińsk i (T. 1. Londyn 1977, T. 2 Londyn 1985).

4 J. Słowack i: Godzina myśli (w. 23–26). W: Idem: Dzieła wszystkie. Red. J. K lei‑

ner. T. 2: Tom trzeci poezyj – Kordian. Oprac. J. Ujejsk i. Bibliografię oprac. W. Ha hn.

Wrocław 1952, s. 79.

5 S. Ma kowsk i: Krzemieniec Juliusza Słowackiego. W: Krzemieniec. Ateny Juliusza Słowackiego…, s. 146.

(21)

Jednak nie w dokładności odwzorowania realnej przestrzeni tkwi po‑

tencjał, lecz w  znaczeniach nadawanych okolicy – w  świadomej kreacji.

Szkic Krzemieńca w utworach Juliusza Słowackiego, choć ogólny, okazał się wyjątkowo inspirujący i trwały, wzmocniony dodatkowo legendą bio‑

graficzną romantycznego twórcy i rangą jego twórczości. W tym miejscu – jak zauważa Jacek Kolbuszewski – „sugestia Słowackiego silniej dzia‑

ła od geografii”6. Stanisław Makowski widzi siłę literackiego wizerunku w tym, że romantyk utożsamiał Krzemieniec z „domem rodzinnym, mat‑

ką i ojczyzną, a w konsekwencji traktował jako idealny miernik wartości wszechrzeczy”7. Przestrzeń została nacechowana zarówno emocjonalnie, jak i aksjologicznie. Alina Kowalczykowa zauważa, że obraz Krzemieńca w pismach Słowackiego „promieniuje dobrocią, spokojem i malowniczym pięknem”8. Zdaniem badaczki, w wizerunku rodzinnego miasta najważ‑

niejszą rolę odgrywają uczucia, a z tym wiążą się już świadome wybory i  kreacja miejsca najbliższego9. Obraz ukochanego miasta szczęśliwego dzieciństwa jest wyidealizowany, poeta marzył o nadaniu Krzemieńcowi szczególnego „romantycznego”, nieco może niepokojącego, mrocznego, ale przede wszystkim intrygującego wyrazu:

Bo ileż to razy patrząc na stary zamek koronujący ruinami górę mego rodzinnego miasteczka, marzyłem, że kiedyś w ten wieniec wyszczer‑

bionych murów nasypię widm, duchów, rycerzy, że odbuduję upadłe sale i oświecę je przez okna ogniem piorunowych nocy, a sklepieniom każę powtarzać dawne Sofoklesowe niestety! A za to imię moje sły‑

szane będzie w szumie płynącego pod górę potoku, a jakaś niby tęcza z myśli moich unosić się będzie nad ruinami zamku10.

6 J. Kolbuszewsk i: Kresy. Wrocław 1996, s. 178–179.

7 S. Ma kowsk i: Krzemieniec Juliusza Słowackiego…, s. 122.

8 A. Kowa lczykowa: Słowacki. Warszawa 1994, s. 11.

9 Badaczka podkreśla, że obraz Krzemieńca w Godzinie myśli jest nie tylko efek‑

tem wspomnień, lecz także wyrazem kreacji i świadomego wyboru. Choć Słowackiego więcej łączyło z Wilnem, wybrał jednak Krzemieniec, gdyż dla „kreowanej w poezjach Słowackiego atmosfery autobiograficznej ważniejszy jednak niż fakty okazał się emo‑

cjonalny do nich stosunek. Kochał Krzemieniec – nie kochał Wilna. I odwoływanie do dat niczego tu nie zmieni, Wilnu go nie przywróci”. Ibidem, s. 15.

10 J. Słowack i: Kochany poeto ruin. W: Idem: Dzieła wszystkie. Red. J. K leiner.

T. 4: Balladyna – Mazepa – Lilla Weneda (wraz z listem do Aleksandra H. i Grobem

(22)

W  pewien sposób marzenia poety zostały zrealizowane – potomni uznali Krzemieniec, jak już wspominałam, za miasto „magiczne”. Lite‑

racki mit tego miejsca jest tak mocno zakorzeniony w kulturze polskiej i ściśle związany z osobą autora Beniowskiego, że innym pisarzom trud‑

no z nim rywalizować. Gród nad Ikwą ma swoją kulturową specyfikę, wyrazisty mit lokalny – jest miastem Słowackiego. W przypadku miejsc, o  których można powiedzieć, że na kulturalnej mapie już są „zajęte”

(można by tu wymienić także Drohobycz Schulza, Stratford Szekspi‑

ra czy Dublin Joyce’a), powstawanie kolejnego wyobrażenia wchłania i nadbudowuje się nad istniejącymi już znaczeniami – jak pisze Małgo‑

rzata Czermińska – wizja nowego pisarza:

po części wyrasta z istniejącej tradycji, a po części zmienia i wzbogaca zastany obraz o nowy, własny ton, na podobnej zasadzie, jak opisywał to T.S. Eliot, charakteryzując relacje pomiędzy tradycją a talentem in‑

dywidualnym. Skala oryginalności tego własnego tonu lub jego wtór‑

ność wobec stereotypów to raczej problem ilościowy niż jakościowy11.

„Miejsca zajęte” nie są więc miejscami zamkniętymi na kolejne eks‑

ploracje i literackie dopowiedzenia czy przekształcenia, powstaje jednak pytanie, na ile kolejny twórca potrafi przeforsować własny obraz, a na ile jest uległy wobec już funkcjonującego modelu.

Pragnę zwrócić uwagę na dwa, raczej mniej znane XX ‑wieczne literac‑

kie wizerunki miasta Słowackiego, w których podjęte zostało wyzwanie, jakim jest próba zobaczenia na nowo, może nieco inaczej, Krzemieńca.

Interesujące wydaje się spojrzenie, które można odnaleźć w opowiadaniu Maj w  Krzemieńcu i  wypowiedziach o  charakterze autobiograficznym Marii Danilewicz Zielińskiej, a także w dwóch utworach Zygmunta Haup‑

ta: Krzemieniec oraz Dziwnie było bardzo, bo… Za takim zestawieniem przemawia wiele czynników. Wybrani pisarze byli rówieśnikami – uro‑

dzili się w roku 1907, Maria Markowska (która później używała nazwisk swoich mężów: Danilewicz Zielińska) w  Aleksandrowie Kujawskim

Agamemnona). Oprac. J. K leiner. Bibliografię zestawił W. Hahn. Wrocław 1953, s. 22.

11 M. Czermińska: Miejsca autobiograficzne. Propozycja w  ramach geopoetyki.

„Teksty Drugie” 2011, nr 5, s. 186.

(23)

a  Zygmunt Haupt w  Ułaszkowcach. Początkiem drogi do Krzemieńca dla obojga były literackie fascynacje, związane zwłaszcza z lekturą utwo‑

rów Słowackiego (w  przypadku Marii Danilewicz dużą rolę odegrała także poezja mniej obecnie znanego ucznia Liceum Krzemienieckiego – Tymona Zaborowskiego). Artyści przyjeżdżali do Krzemieńca, ale nie zamieszkali w nim na stałe. Maria Danilewicz w dwudziestoleciu rozpo‑

częła pracę naukową i bibliotekarską, opublikowała swoje pierwsze prace (przygotowała rozprawę o poezji wspominanego już Tymona Zaborow‑

skiego, a także o życiu naukowym dawnego Liceum Krzemienieckiego)12. Zygmunt Haupt interesował się zarówno malarstwem, jak i architekturą, chętnie zwiedzał różne zakątki rodzinnych stron: Podola i Wołynia. Ar‑

tysta zadebiutował jeszcze przed drugą wojną na łamach prasy reporta‑

żem o  Śląsku13. Druga wojna sprawiła, że oboje stali się emigrantami, choć ich losy potoczyły się nieco odmiennie. Różne są także dzieje re‑

cepcji pisarstwa tych autorów. Maria Danilewicz Zielińska pracowała najpierw w Bibliotece Polskiej w Paryżu, potem w Londynie, stale współ‑

pracowała z  czasopismami emigracyjnymi (głównie z  „Wiadomościa‑

mi”), była znana przede wszystkim jako badaczka literatury powstającej poza krajem, autorka Szkiców o  literaturze emigracyjnej14. Emigrantka nie szczędziła sił, by ogarnąć w miarę możliwości całość polskiego piś‑

miennictwa na uchodźctwie, ale także w kraju, pragnęła:

12 M. Danilewiczowa: Tymon Zaborowski. Życie i  twórczość (1799–1828). War‑

szawa 1933; Eadem: Życie naukowe dawnego Liceum Krzemienieckiego. (Nadbitka z tomu XXII „Nauki Polskiej” Wydawnictwa Kasy im. Mianowskiego). Warszawa 1937.

Por. zmienioną wersję tej rozprawy: Eadem: Ateny Wołyńskie. Dawne Liceum Krze- mienieckie (1805–1832). W: Eadem: Próby przywołań. Szkice literackie. Wybór, oprac.

i przedm. M. Zielińsk i. Warszawa 1992, s. 58–98.

13 Jak podaje A. Madyda debiutem Z. Haupta był reportaż zatytułowany Aspekt Śląska opublikowany na łamach „Dziennika Polskiego” 7 lutego 1937 roku – A. Ma‑

dyda: Posłowie. W: Z. Haupt: Baskijski diabeł. Opowiadania i reportaże. Zebrał, opra‑

cował i posłowiem opatrzył A. Madyda. Warszawa 2008, s. 684.

14 Książka po raz pierwszy ukazała się w roku 1978 w Paryżu, w kraju została wy‑

dana dopiero po przemianach ustrojowych – korzystam z wydania: M. Danilewicz Zielińska: Szkice o literaturze emigracyjnej. Wrocław–Warszawa–Kraków 1992. Zob.

także Eadem: Pierścień z  Herkulanum i  płaszcz pokutnicy. Londyn 1960; Eadem:

Wspomnienia o Bibliotece Narodowej w Warszawie. Paryż 1978; Eadem: Książka i czy- telnictwo polskie w Wielkiej Brytanii. Warszawa 1996.

(24)

rejestrować i śledzić jako krytyk literacki dokonania swych współczes‑

nych, a jako pisarka, historyk literatury i wydawca – tworzyć kształt przymierza między dawnymi i  nowymi laty. Jej głos płynący przez długie lata na falach radia Wolna Europa to nie tylko recenzje i infor‑

macje o książkach, to przede wszystkim praktyka dialogu na przekór wrogim mu siłom, i tak jak Jej książki i teksty drukowane w paryskiej

„Kulturze”, dowód jedności Rzeczpospolitej Polskiej Mowy15.

Autorka wielu studiów historycznoliterackich i  bibliologicznych oraz syntez literatury na obczyźnie niewątpliwie miała ambicję, żeby opisać najróżnorodniejsze przejawy pisarstwa emigracyjnego, przy tym jednak najczęściej korzystała ze wzorów krytyki opisowo ‑impresyjnej16. Maria Danilewicz była także cenioną pisarką – jak stwierdza Jan Zieliński – pro‑

za artystyczna stanowi ilościowy margines obfitej i różnorodnej działal‑

ności krytycznej, historycznoliterackiej i bibliograficznej emigrantki, ale

„ze względu jednak na walory literackie wysuwa się na pierwszy plan”17. Zarówno w powieści Dom, jak i w opowiadaniach pisarka przedstawiała życie na prowincji w latach międzywojennych, eksplorowała zakątki pa‑

mięci z pietyzmem, ale i z humorem18. Pod koniec życia pisarka miesz‑

kała w Portugalii, tam zmarła w roku 2003. Maria Danilewicz Zielińska zajmuje ważną pozycję jako jedna z pierwszych badaczek literatury emi‑

gracyjnej, opisująca to zjawisko od wewnątrz i na bieżąco, ale jej własna twórczość literacka jest obecnie raczej zapomniana, rzadko sięgają po nią czytelnicy i badacze, nie powstały większe prace naukowe na ten temat19.

15 H. Siewiersk i: Ponad granicami. Pożegnanie z  Marią Danilewicz Zielińską (1907–2003). „Tygodnik Powszechny” 2003, nr 24, s. 20.

16 Opinia M. Kisiela: Krytyka literacka na emigracji. W: Literatura emigracyj- na 1939–1989. T. 2. Red. J. Garlińsk i, Z. Jagodzińsk i, I. Opack i, M. Py tasz, J.  Olejnicza k. Katowice 1996, s. 217–218.

17 J. Kowa lsk i [J. Zielińsk i]: Leksykon polskiej literatury emigracyjnej. Lublin 1989, s. 37.

18 Zob. m.in.: M. Danilewicz: Blisko i  daleko. Opowiadania. Londyn 1953;

Eadem: Dom. Powieść. Londyn 1956; Eadem: Pierwsza miłość. Warszawa 1995;

Eadem: Opowiadania. Włocławek 1997; Eadem: Biurko Konopnickiej. Wstęp, opraco‑

wanie i przypisy W. Lewandowsk i. Warszawa 2000.

19 Zob. hasło poświęcone M. Danilewicz Zielińskiej w Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Słownik biobibliograficzny. T. 2. Red. J. Czachowska, A.  Szała‑

gan. Warszawa 1994, s. 131–134.

(25)

Zygmunt Haupt walczył w  kampanii wrześniowej, a  następnie jego szlak wojenny prowadził na Węgry, do Francji, Szkocji i Anglii. Ostatecz‑

nie emigrant osiedlił się na południu Stanów Zjednoczonych w Nowym Orleanie, zgodnie ze swoimi pasjami zajmował się przede wszystkim malarstwem i architekturą. Pisarz nie był tak mocno jak autorka Biurka Konopnickiej zaangażowany w życie literackie na obczyźnie, raczej zaj‑

mował pozycję outsidera. Artysta nie przykładał wielkiej wagi do włas‑

nej twórczości, nie zabiegał o publikacje, rozgłos i uznanie, miał opinię człowieka „skrajnie niepraktycznego”20. Za życia artysta opublikował zaledwie jeden tom opowiadań Pierścień z  papieru21, kolejny – Szpica, ukazał się już po jego śmierci (pisarz zmarł w roku 1975)22. W związku z tym Zygmunt Haupt długo „cieszył się paradoksalną sławą najbardziej niedocenionego polskiego pisarza XX wieku”23, był autorem „wysoko ce‑

nionym, a jednocześnie prawie zupełnie nieznanym”24. Popularności nie sprzyjał dość trudny kształt prozy autora Szpicy, stawiający czytelnikom spore wymagania:

Utwory Haupta sprawiają wrażenie przypadkowej mozaiki, eklek‑

tycznej składanki. Są to opowiadania i  mikroopowiadania, gawę‑

dy i  obrazki, jakieś fragmenty reportażowe, warianty i  szkice, małe narracje hybrydalne powstałe z  luźnego ciągu przypomnień i  stru‑

mienia świadomości. Zawierają złoża realiów i  elementy fikcji, wąt‑

ki dyskursywne, a  także swoistą nadorganizację, mają własny rytm i „dudnią jak poemat”. Autor wykorzystuje konwencje sylwy, repor‑

tażu, pamiętnika i  eseju […]. Chętnie stosuje technikę enumeratio i accumulatio polegającą na zagęszczaniu wyrazów bliskoznacznych, na szczegółowym określaniu miejscowości, nazwisk, przedmiotów i  właściwości. Metoda Haupta polega na zapisywaniu wspomnień i  przypomnień wczorajszych, przedwczorajszych i  dzisiejszych, bez chronologii i uporządkowania przyczynowo ‑skutkowego. Jest to swo‑

20 A. Madyda: Posłowie. W: Z. Haupt: Baskijski diabeł…, s. 680.

21 Z. Haupt: Pierścień z papieru. Paryż 1963.

22 Z. Haupt: Szpica. Opowiadania, warianty, szkice. Paryż 1989.

23 Takiego określenia używa A. Nawareck i: Proza poszukiwań formalnych.

W: Literatura emigracyjna 1939–1989. T. 2…, s. 45.

24 A. Madyda: Zygmunt Haupt. Życie i twórczość literacka. Toruń 1998, s. 7.

(26)

iste „gadulstwo i  głośne marzenie”, kalejdoskop różnorodnych frag‑

mentów, urywków i  epifanii, migawek i  historyjek posplatanych ze sobą na temat domowej ojczyzny25.

Dorobek twórczy tego emigranta powoli był przyswajany przez czy‑

telników, swego rodzaju barierą w recepcji okazały się – jak pisze An‑

drzej Niewiadomski – etykietki pisarstwa „osobnego”, które trudno porównać z  czymkolwiek, osadzić w  znanych kontekstach, twórczości bardzo „hermetycznej”, zamkniętej w  kręgu spraw „rodzinnych”, lo‑

kalnych, bliskich wąskiemu kręgowi odbiorców26. Walory uniwersalne nietypowej prozy były odkrywane powoli, długo dzieło Haupta pozo‑

stawało „niechcianym, nierozumianym arcydziełem”. Opowiadania emigranta dla szerszego grona czytelników krajowych stały się dostępne w latach dziewięćdziesiątych, ale tak właściwie dopiero w roku 2008, po publikacji zbioru pod tytułem Baskijski diabeł27. O wzrastającym zainte‑

resowaniu tym pisarstwem świadczą kolejne, coraz liczniejsze prace ba‑

daczy28, a zwłaszcza bardzo obszerne monografie autorstwa Aleksandra Madydy i Doroty Utrackiej29. Dostrzec można również wpływ twórczo‑

25 B. Hadaczek: Historia literatury kresowej. Kraków 2011, s. 364.

26 A. Niewiadomsk i: „Dziwna” nowoczesność Zygmunta Haupta. W: Formacja 1910. Świadkowie nowoczesności. Red. D. Kozicka, T. Cieśla k ‑Sokołowsk i. Kra‑

ków 2011, s. 241–242.

27 Z. Haupt: Baskijski diabeł… Wcześniej ukazał się zbiór: Idem: Pierścień z pa- pieru. Czarne 1997. Zob. także Idem: Z  Roksolanii. Szkice, opowiadania, warianty.

Zebrał, opracował, bibliografią i posłowiem opatrzył A. Madyda. Toruń 2009.

28 Zob. m.in.: A. Nęcka: „To ja sam jestem Emmą Bovary” Zygmunt Haupt. W:

Eadem: Emigracje intymne. O współczesnych polskich narracjach autobiograficznych.

Katowice 2013, s. 31–93; A. Niewiadomsk i: „Niespokojna świadomość”. O „manie- rystycznej” architektonice arcydzieła Zygmunta Haupta. „Kresy” 2009, nr 3, s. 76–104;

E.  Wiegandt: Wszystko -nic Zygmunta Haupta. W: Eadem: Niepokoje literatury. Stu- dia o prozie polskiej XX wieku. Poznań 2010, s. 199–214; J. Wierzejska: Retoryczna interpretacja autobiograficzna pisarstwa Zygmunta Haupta. W: Eadem: Retoryczna interpretacja autobiograficzna. Na przykładzie pisarstwa Andrzeja Bobkowskiego, Zyg- munta Haupta i Leo Lipskiego. Warszawa 2012, s. 245–364; S. Zając: Zygmunt Haupt:

wstęp do teorii „nowej wiarygodności”. W: Na boku. Pisarze teoretykami literatury?…

(szkice). Red. J. Olejnicza k, M. Bogdanowska. Katowice 2007, s. 139–156.

29 A. Madyda: Haupt. Monografia. Toruń 2012; D. Utracka: Strzaskana mozai- ka. Studium warsztatu pisarskiego Zygmunta Haupta. Toruń 2011.

(27)

ści emigranta na pisarstwo innych autorów – otwarcie przyznaje się do takich fascynacji i inspiracji Andrzej Stasiuk30.

W  bardzo odmiennych utworach Danilewiczowej i  Haupta odnaj‑

duję podobne napięcia pomiędzy literackim mitem miasta Słowackie‑

go (czyli „miejscem zajętym”) a  konkretem geograficzno ‑społecznym (przedwojennym Krzemieńcem) i „miejscem autobiograficznym” (miej‑

scem własnym). Z drugiej strony porównanie tych opowiadań odsłania zupełnie odmienne rozwiązania i mechanizmy. Topografię Krzemieńca wyznaczają przy tym przede wszystkim – jak sądzę – dwa, kluczowe elementy: fascynacja i zdziwienie.

Topografia fascynacji Krzemieniec Marii Danilewiczowej

W roku 1953 jako drugi tom w serii „Biblioteka Polska” ukazał się zbiór opowiadań Marii Danilewiczowej zatytułowany Blisko i  daleko.

Utwory zostały poprzedzone mottem – cytatem z  wiersza Zygmunta Krasińskiego:

Gdy się przeszłość w duszę wnęci Lśniąc anielskim w niej obliczem, W porównaniu z snem pamięci I nadziei sen jest niczym.

Zgodnie z tym cytatem w czternastu opowiadaniach powraca prze‑

szłość, przewijają się wspomnienia, nostalgia za miejscami i  ludźmi, którzy są „blisko i daleko”. Przedostatnim opowiadaniem w tomie jest utwór zatytułowany Maj w Krzemieńcu, na końcu którego widnieje ad‑

30 A. Stasiuk: Zygmunt Haupt. W: Z. Haupt: Pierścień z papieru. Czarne 1997, s. 259–266. Zob. także Z. Tr ysińsk i: Z problematyki związków Andrzej Stasiuk – Zyg- munt Haupt. Rekonesans historycznoliteracki. „Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Peda‑

gogicznej w Rzeszowie”. Seria Filologiczna. Zeszyt 41/2001. Historia Literatury 7. Red.

S. Uliasz, s. 57–67.

(28)

notacja „Stanmore, maj 1943”31. Informacja ta pozwala osadzić zbiór Danilewiczowej w  kontekście fali emigracyjnych utworów nostalgicz‑

nych, autobiograficznych (nazywanych przez późniejszych badaczy prozą „wspominkarską”), którą wywołała w  tym czasie publikacja an‑

tologii Kraj lat dziecinnych32. Opowiadanie wpisuje się w tę konwencję, choć warto zaznaczyć od razu, że pisarka była przekonana, iż nostalgia w utworach współczesnych (w odróżnieniu od wcześniejszych, zwłasz‑

cza romantycznych) nie powinna objawiać się w formie bezpośrednich wynurzeń, lecz musi być artystycznie przepracowana33. Także w anali‑

zowanym opowiadaniu można dostrzec pewną „dyscyplinę emocjonal‑

ną”, wystrzeganie się zbyt sentymentalnych tonów, choć przypomnienie miasta „bliskiego i dalekiego” budzi oczywiście żywe emocje.

Utwór Maj w Krzemieńcu jest właściwie gatunkową hybrydą – oka‑

zuje się bardziej zbeletryzowanym wspomnieniem niż tradycyjnym opowiadaniem. Narratorka, którą można utożsamić z pisarką, opowiada o przygotowaniach do otwarcia wystawy poświęconej Juliuszowi Słowac‑

kiemu, organizowanej w Krzemieńcu w roku 1939. Przywołane zostało w ten sposób ważne wydarzenie z biografii autorki, wielokrotnie przez nią wspominane34. Wystawa była częścią prac związanych z  organiza‑

cją pod egidą Liceum Krzemienieckiego instytutu naukowego, a także

31 M. Danilewiczowa: Maj w Krzemieńcu. W: Eadem: Blisko i daleko…, s. 165–

175. Cytaty z tego opowiadania lokalizuję bezpośrednio w tekście głównym, stosując skrót: MWK.

32 J. Olejnicza k: Proza „wspominkarska”. W: Literatura emigracyjna 1939–1989.

T. 2…, s. 126–137. Badacz podkreśla, że wydana w 1941 (lub 1942) roku antologia pod redakcją Mieczysława Grydzewskiego i  ze wstępem Ksawerego Pruszyńskiego miała ogromny wpływ na rozwój literatury emigracyjnej, była jedną z  pierwszych dużych inicjatyw wydawniczych po roku 1939, wpłynęła później na powstanie Rodzinnej Eu- ropy Czesława Miłosza, Mojego Lwowa Józefa Wittlina, utworów Stanisława Vincenza, Zygmunta Haupta i innych – „Motyw utraconej (i idealizowanej) ojczyzny dzieciństwa stał się jednym z najczęściej eksploatowanych przez pisarzy polskich przebywających poza krajem; powtarzali oni »panatadeuszowy« gest (określenie M. Danilewicz Zieliń‑

skiej), poszukując nowego stylu, języka i gatunku literackiego, adekwatnego dla drugiej połowy XX wieku”. Ibidem, s. 128.

33 O takich poglądach M. Danilewicz Zielińskiej pisze W. Lewandowsk i: Wstęp.

W: M. Danilewicz Zielińska: Biurko Konopnickiej…, s. 23–24.

34 M. Danilewicz Zielińska: Ateny wołyńskie. Dawne Liceum Krzemienieckie (1805–1832)…, s. 97.

(29)

z  obchodami 130. rocznicy urodzin i  90. rocznicy śmierci autora Snu srebrnego Salomei. Powołano wówczas Ogólnopolski Komitet Uczczenia Juliusza Słowackiego, nad którym objął patronat prezydent Polski Igna‑

cy Mościcki i prymas – kardynał August Hlond. Pisarka tak wspomina‑

ła pracę nad wystawą, zatytułowaną Słowacki na tle epoki:

Ponieważ pomiędzy krzemieńczanami z Dwudziestolecia a Biblioteką Narodową, gdzie pracowałam, nawiązały się bardzo serdeczne kon‑

takty, wobec tego wystawę przygotowywaliśmy w Warszawie, z tym, że miała być i była, przewieziona do Krzemieńca. Tym się tłumaczy, że maj 1939 roku spędziłam tam, organizując przy pomocy plasty‑

ków, ogromną ekspozycję. Na tę wystawę ściągnęliśmy rękopisy Sło‑

wackiego z  Warszawy, przede wszystkim Balladynę, której autograf znajdował się u nas oraz z Biblioteki Krasińskich rękopisy i materiały dotyczące Słowackiego, dokumenty z Ossolineum, z Biblioteki Bawo‑

rowskich, ze zbiorów prywatnych, z których na plan pierwszy wysu‑

wały się Przyłbice Szeptyckich. Dużo w tym 1939 roku podróżowa‑

łam po Wołyniu i czułam się tam coraz bardziej u siebie w domu35. Ekspozycja została udostępniona zwiedzającym już 18 maja 1939 roku, choć oficjalne otwarcie miało nastąpić dopiero we wrześniu pod‑

czas spotkań naukowych (Zjazdu Polonistów) i wydarzeń artystycznych.

Maria Danilewicz Zielińska wspomina:

Przygotowując wystawę, koncentrowałam się głównie na jej stronie bibliotecznej, tj. np. zebraniu wszystkich pierwodruków Słowackie‑

go. I  ku mojemu zdziwieniu nie były one rzadkościami. Podczas, gdy pierwodruki Mickiewicza osiągały na aukcjach gigantyczne ceny, pierwodruki poszczególnych utworów Słowackiego, wydawa‑

ne w dość nikłych nakładach, sumptem matki Słowackiego, były za moich paryskich czasów stosunkowo łatwo dostępne w  antykwaria‑

tach. Traktowaliśmy je jak skarby. Na wystawę przygotowałam druki i rękopisy. Ekspozycja zajmowała pięć sal Liceum Krzemienieckiego.

Wystrój sal objęli młodzi plastycy: Halina Centkiewiczówna i Jan Mi‑

chalski, i wywiązali się z tego zadania, tak mi się przynajmniej zdaje,

35 M. Danilewicz Zielińska: Krzemieniec, Krzemieniec. W: Eadem: Fado o moim życiu. Rozmowy z Włodzimierzem Paźniewskim. Toruń 2000, s. 36.

(30)

dobrze. Największe wrażenie robiła sala romantyczna. Była wypełnio‑

na meblami i przedmiotami wypożyczonymi z miejscowych domów związanych z dziejami Liceum Krzemienieckiego. Wystawa była go‑

towa w  maju i  wówczas nieoficjalnie udostępniono ją publiczności.

Obejrzało ją kilka tysięcy osób, a  prof. Wacław Borowy napisał re‑

cenzję, bardzo ją chwaląc. Otwarcie oficjalne miało nastąpić 4 wrześ‑

nia 1939 roku, ale na przeszkodzie stanęła wojna. Pamiętam, że na tej uroczystości prof. Juliusz Kleiner zamierzał wygłosić odczyt pod wymownym tytułem: Słowackiego czar i potęga36.

Po wybuchu wojny wystawa była pośpiesznie likwidowana, pisar‑

ka brała udział w zabezpieczaniu cennych eksponatów, składając je do drewnianych skrzyni i do kasy ogniotrwałej. Maria Danilewicz Zieliń‑

ska wspomina:

Z  tragicznego dnia, kiedy wypadło mi likwidować wystawę, zosta‑

ło mi wspomnienie, jak jednocześnie jednymi drzwiami wynosili‑

śmy eksponaty, a  drugimi wnoszono już walizki i  łóżka polowe dla urzędników MSZ, którzy dotarli do Krzemieńca, a  dla których nie było miejsca w  hotelu. Jakiś urząd kwaterunkowy rozmieszczał ich w różnych miejscach, od plebani zaczynając, a na szkolnym internacie kończąc. Dotyczyło to personelu MSZ i  dyplomatów, bo za rządem ciągnął korpus dyplomatyczny. Krzyżowanie się tych łóżek z wyno‑

szonymi eksponatami robiło makabryczne wrażenie37.

W  opowiadaniu Maj w  Krzemieńcu pełne dramatyzmu chwile nie zostały przywołane. Akcja krótkiego utworu rozgrywa się w  ostatnim dniu przygotowań do majowego otwarcia wystawy, właściwie już po zakończeniu prac, obejmuje zaledwie parę godzin, dalsze losy ekspo‑

zycji nie są wspominane. W opowiadaniu przywołane zostały odczucia niepokoju, ostatnie wątpliwości i emocje, jakie towarzyszyły pracy, ale także poczucie satysfakcji z  wykonanego zadania. Pojawia się przy tej okazji dłuższa wypowiedź o związkach pomiędzy pamiątkami po wiel‑

kim poecie a miejscu, w którym będą eksponowane. Narratorka suge‑

36 Ibidem, s. 38–39.

37 Ibidem, s. 40.

(31)

ruje bardziej skomplikowaną, niż mogłoby się wydawać, naturę relacji pomiędzy miejscem i twórczością:

Mówiliśmy, że dziwną jest sprawą, że rękopisy Słowackiego przybyły po raz pierwszy do Krzemieńca, boć przecież łączyły je z tym miastem związki oczywiste i dawne. Wydawało się, że wracały, choć przecież można to było powiedzieć bez przenośni tylko o listach do matki. Te były tu już raz, dzięki uprzejmości panów Hausera i Violanda, ban‑

kierów we Lwowie, którzy przesyłali je przez Brody do pani Salomei Bécu. A  gdy zwłoki poety spoczęły na paryskim cmentarzu, a  nad mogiłką Sally wyrósł jesion płaczący, listy wędrować zaczęły z  rąk do rąk po całej Polsce i dwa z nich tylko powróciły do Krzemieńca, jako eksponaty wystawy, którą „piękne rodzinne miasto” czciło swego wielkiego syna.

MWK, s. 165–166

Poza przywołanym fragmentem wątek wystawy w opowiadaniu nie jest jednak szerzej rozwijany.

Centralną rolę odgrywa w Maju w Krzemieńcu spotkanie z dziewię‑

cioletnim Sławusiem, synem jednego z  licealnych nauczycieli. Pierwo‑

wzorem tych bohaterów były postacie dobrze znane pisarce. W profeso‑

rze pomagającym przy przygotowaniach do wystawy można rozpoznać Franciszka Mączaka – geografa w Liceum Krzemienieckim, podróżni‑

ka, który organizował szkolne wyprawy krajoznawcze i archeologiczne, był założycielem i dyrektorem muzeum w Krzemieńcu. W opowiadaniu został przywołany napisany przez niego przewodnik po mieście Słowac‑

kiego38. W  innym miejscu Danilewiczowa wspomina, że jej ostatnim bezpośrednim kontaktem z Krzemieńcem po wybuchu wojny była kart‑

ka od tego licealnego profesora z  wiadomościami o  zsyłkach i  aresz‑

towaniach39. Franciszek Mączak został rozstrzelany przez Niemców

38 F. Mącza k: Krzemieniec. Wilno [bez daty wydania]. Reprint pod red. i ze wstę‑

pem W.J. Kowa lowa. Biały Dunajec–Ostróg 2005. Publikacja została wydana przez Ogólnopolski Komitet Uczczenia Juliusza Słowackiego z inicjatywy Krzemienieckiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Autorem fotografii był znany arty‑

sta – Henryk Hermanowicz (1912–1992), pochodzący z Wilna, który kształcił się pod kierunkiem J. Bułhaka, a potem pracował w Krzemieńcu.

39 M. Danilewicz Zielińska: Ateny wołyńskie. Dawne Liceum Krzemienieckie (1805–1832)…, s. 96.

(32)

w  roku 1941 na Górze Krzyżowej, jego nazwisko można odnaleźć na tablicy poświęconej Polakom zabitym w czasie drugiej wojny światowej, wmurowanej w ścianę kościoła katolickiego w Krzemieńcu. Sławusiem z opowiadania Danilewiczowej jest syn nauczyciela geografii – Sławomir Mączak40. W rozmowie z Włodzimierzem Paźniewskim pisarka mówi, że w  Krzemieńcu zazwyczaj mieszkała właśnie u  państwa Mączaków i że „mali Mączakowie”, czyli Sławuś i jego starszy brat Staszek (także przywołany w opowiadaniu) „bawili się ze znanym później aktorem”41. W  opowiadaniu został przedstawiony spacer pisarki ze Sławusiem na cmentarz tunicki i złożenie kwiatów na grobie matki Słowackiego. Au‑

torka przywołuje zabawne dialogi z  dzieckiem, które martwi się, czy mama zgodzi się na to, żeby przyniósł do domu małe kaczuszki. Opo‑

wiadanie kończy się szczęśliwie udanymi „pertraktacjami” pisarki w tej sprawie.

Wątek wspólnej wędrówki z dzieckiem ulicami Krzemieńca, choć jest centralny w tym krótkim opowiadaniu, jednak w istocie pełni, podobnie jak sprawa wystawy, jedynie pretekstową rolę. Najważniejszy w utworze emigracyjnej pisarki okazuje się sam Krzemieniec. Miasto jest przed‑

stawiane z dużą dokładnością i dbałością o konkrety topograficzne. Pi‑

sarka powraca do miejsca, które zapamiętała podczas ostatniego przed‑

wojennego pobytu. W  opowiadaniu wyraźnie zostało podkreślone, że przedstawione obrazy należą do przeszłości, zastygły w  pamięci. Póź‑

niejsze, tragiczne, wojenne losy miasta i jego mieszkańców nie są szerzej naświetlone, jednak narratorka raz po raz o nich napomyka, wybiegając myślą w przyszłość i „zdradzając” w ten sposób swoją wiedzę na temat późniejszych wydarzeń:

40 S. Mącza k: Franciszek Mączak – w  55 rocznicę egzekucji (wspomnienie syna).

„Czasopismo Geograficzne” 1997, z. 3/4, s. 283–286. Zob. także A. Chałubińska:

Wspomnienie o  Franciszku Mączaku. „Czasopismo Geograficzne” 1998, z. 1, s. 109–

110 – autorka poznała F. Mączaka w latach dwudziestych podczas studiów we Lwowie, w  kontekście opowiadania Danilewiczowej warto przywołać następujące wspomnie‑

nie: „Po paru latach spotkaliśmy się na zjeździe w Krzemieńcu, gdzie był nauczycielem gimnazjalnym. […] Momentem, który szczęśliwie utkwił mi w  pamięci, było odwie‑

dzenie grobu matki Słowackiego na cmentarzu Tunickim. Parę słów wypowiedzianych tam przez Franka zapadło mi głęboko w pamięć”. Ibidem, s. 110.

41 M. Danilewicz Zielińska: Krzemieniec, Krzemieniec…, s. 42.

(33)

„Kiedyś” wydawało się nam naturalnym dalszym ciągiem wczoraj i  przedwczoraj. Nie braliśmy pod uwagę tego, że Staszek zemrze na tyfus pod okupacją sowiecką zimą roku 1941, cieszyliśmy się chwi‑

lowym odprężeniem sytuacji politycznej i  wiosną, która powróciła i rozkwitała tak samo lekkomyślnie czy okrutnie, jak przed tysiącem lat, jak wtedy właśnie w roku 1939 – jak dziś.

MWK, s. 166

Opisywane wydarzenia stanowią „wtedy”, które jest w opozycji do „te‑

raz” – „Wtedy – było inaczej” (MWK, s. 169). To rozróżnienie dodatko‑

wo wzmacniają dwie daty: przywołany w opowiadaniu rok 1939 i data widniejąca pod tekstem – maj 1943. Czas, który upłynął od wydarzeń przedstawianych do momentu pisania, jest bardzo krótki, to zaledwie cztery lata. Właściwie można by Maj w  Krzemieńcu uznać za utwór współczesny. Jednak lektura opowiadania wyraźnie uświadamia, że między „wtedy” a „teraz” minęła cała epoka. Tamten maj w Krzemień‑

cu należy już do innego świata, a  wydarzenia wojenne i  dystans emi‑

gracyjny dodatkowo pogłębiają przepaść pomiędzy tym, co wspomina‑

ne, a chwilą wspominania. Podkreślone to zostało również poprzez styl – nieco patetyczny i  podniosły, oddalający od opisywanych wydarzeń i  miejsc, bo sugerujący od razu pewną dawność, ale i  rangę przedsta‑

wianych spraw:

Maj był roku 1939. Przez tydzień szalały deszcze i  wichury, poto‑

ki żółtej wody pędziły stromymi uliczkami, księżyc przeglądał się w  wielkich kałużach, mury licealne zionęły chłodem klasztornych korytarzy.

Wreszcie, niespodzianie, któregoś ranka zaczęła się od razu wios‑

na, zakwitły sady śliwkowe i  kasztany w  parku, a  ludzie – pomni na zbliżające się Zielone Święta – bielić zaczęli domostwa, dodając starym zwyczajem farbki do wapna, jeśli w domu była córka na wy‑

daniu.

MWK, s. 166

Taka introdukcja przypomina początek pierwszej części trylogii Henryka Sienkiewicza, do którego Maria Danilewicz nawiązuje wprost w tytułowym opowiadaniu z tomu Blisko i daleko:

(34)

Ogniem i mieczem rozpoczyna się wspaniałym opisem stepu ogarnię‑

tego ciemnością nocy. Niechże będzie to, jak uderzenie w kamerton, byśmy przypomnieć sobie mogli, jak było42.

Podobne „uderzenia w kamerton” wywołują przeszłość w Maju w Krze- mieńcu. Miasto staje się przestrzenią wspominaną, przy czym jego utrwalona w  opowiadaniu reprezentacja wiąże się z  historycznymi i kulturowymi uwarunkowaniami podmiotu – pisarki patrzącej z per‑

spektywy czasów wojny i emigracyjnego oddalenia. Maj w Krzemieńcu nie jest zatem jedynie sentymentalnym powrotem do miejsca i  przy‑

wołaniem szczęśliwych, jeszcze beztroskich chwil. „Piękne rodzinne miasto” w  tym utworze, podobnie jak w  twórczości Słowackiego, ma równocześnie bardziej mroczną stronę, a prostą opowieść o rozterkach bibliotekarki przygotowującej wystawę i „problemach” dziewięciolatka przeszywa myśl o tragizmie ludzkiej egzystencji i zmorach dwudziesto‑

wiecznej historii.

W  opisie Krzemieńca odnaleźć można zarówno szersze plany, jak i swego rodzaju zbliżenia. Klamrę kompozycyjną stanowi widok Bony.

Na początku utworu bohaterka przypatruje się górze „panującej” nad miastem z dużą uwagą:

Przed nami, na wprost okna, wznosiła się ciemna stożkowata góra – Bona. Światło było bardzo jaskrawe, niebo bez chmur. Góra rysowała się twardo, ostro, wyraźnie, ze złą dokładnością fotografii. Do ruin na szczycie wiódł szeroki pas białej drogi. […]

Niżej, na zboczu, czerniał las, zagajnik raczej, który powstrzy‑

mywać miał osypywanie się zwietrzałych skał wapiennych od strony miasta. Wydawał się wielką ciemną plamą.

MWK, s. 167

W  zakończeniu opowiadania wzrok narratorki ponownie pada na górę Bony, która jest już jednak słabiej widoczna, gdyż zapada zmrok.

W końcowym opisie obraz staje się coraz bardziej rozmyty, niewyraźny, większą rolę odgrywają zatem wrażenia słuchowe:

42 M. Danilewiczowa: Blisko i daleko. W: Eadem: Blisko i daleko…, s. 135.

(35)

Przede mną w blasku zachodu pięła się w górę strzeliście Bona zroś‑

nięta w  jedno z  Zamkiem – sylweta z  czarnego papieru na poma‑

rańczowo podmalowanym tle. Znikł las i  krzywa brzózka, zatarły się kontury zabudowań u  podnóża i  tylko gdzieniegdzie, rozsypane bezładne połyskiwały światełka domostw ludzkich. Z daleka dobiega‑

ły echa próby chóru. Coraz inne głosy powtarzały, że „Maty Bożaja, Poczajiwśkaja, bude nas ratuwaty” z tą samą żarliwą pewnością, którą zaklęli w proste słowa praojcowie ich, gdy Wołyniowi groził zalew ta‑

tarski. Czemu prastara pieśń biła dziś skargą ku pogodnemu niebu, gdyśmy wierzyć nie przestawali, że „jakoś to będzie”?

MWK, s. 174

W  opowiadaniu szczegółowo została zarysowana topografia Krze‑

mieńca. Zdecydowanie przeważają miejsca znane z utworów Słowackie‑

go lub związane z jego biografią. Spacer na grób matki poety staje się pretekstem dla dokładnego przedstawienia ulic krzemienieckich:

W  chwilę później wędrowaliśmy razem Szeroką w  kierunku Kró‑

lewskiego Zjazdu. Zbliżał się wieczór. Otwarte były nieliczne tylko sklepy, ruch uliczny zamarł niemal zupełnie. Na balkonach grzały się w słońcu stare Żydówki w odświętnych perukach, dym walił z komi‑

nów, rozchodziła się smakowita woń ryby i cebuli, na biało nakrytych stołach ustawiano ciężkie mosiężne świeczniki. Szliśmy wzdłuż sta‑

rych domostw mieszczańskich, pamiętających czasy dawnego Lice‑

um, rozmalowanych barwnie według wskazówek konserwatora, który wydobyć pragnął i podkreślić urok ich specyficznie krzemienieckiej architektury. Na ganeczku zajazdu Kuczera drzemało stare kocisko, zmęczone całodziennym skwarem, obojętne na wszystko, na kanar‑

ka nawet harcującego bezkarnie w  pobliżu w  klateczce zawieszonej wśród mirtów i fuksji.

Skręciliśmy w  uliczkę Starego Detiuka, w  drodze na Tunik i.

Ogarnął nas chłód zielonych ścian parowu, a gdy obejrzałam się ku miastu, w ramach rozkwitłych gałęzi wyrosła przed nami Bona, da‑

leka, oderwana od miasta, pełna romantycznego uroku i zupeł‑

nie niepodobna do góry codziennej, widzianej z okien Liceum, panu‑

jącej ciężk im cielsk iem nad miastem.

Cmentarz tonął także w zieleni. Trawa i chwasty ogarnęły nawet kręte ścieżyny wśród zapadłych mogiłek pod kwitnącymi „fruktowy‑

Cytaty

Powiązane dokumenty

Anatomizacja ciała w poezji Leśmiana to z jednej strony sposób ukazania potęgi i wszechobecno- ści życia kryjącego się w każdym, nawet najmniejszym bycie, także cząstkowym;

PC i PEPCK oraz na ekspresję wybranych genów związanych z metabolizmem glukozy oraz tłuszczu w wątrobie krów w okresie okołoporodowym (PC, PEPCK-C, PEPCK-M, apo B100 oraz

wiczowskiej ewolucji twórczej wiąże się z ambiwalentną postawą autorów wobec uprawianej przez nich „nowej sztuki”, jednak można by się zastanawiać, czy istotnie

1 Rok 1913 jest najbardziej prawdopodobną i ogólnie przyjętą datą pierwszego wydania Przygód Sindbada Żeglarza (wskazuje na nią przede wszystkim spis li- terackich

Na ogół zarówno paradygmat kultury, z której się wywodzi, jak i kultury, w której zagościł, jest przez niego poddawany rewizji i postrzegany jako konstrukcja. W

Korzystając również z inspiracji autora Legendy Młodej Polski, Breiter ze sprawnością cechującą adwokata „odwracał” jego argu- menty; język artykułu także

Dowodem na potwierdzenie tej tezy może być właśnie tom Milczę, więc jestem?… Nadrzędnym celem autorek szkiców składających się na tę monografię stało się

Trzeba przyznać, że wierność jest piętą achillesową mieszkańców. Wie- czorami, zwłaszcza w soboty i niedziele, Miasto Szklanych Słoni prze- mienia się w