• Nie Znaleziono Wyników

Misyonarz Katolicki, 1891, R. 1, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Misyonarz Katolicki, 1891, R. 1, nr 20"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Czasopismo illustrowane dla ludu katolickiego.

Ojciec święty Leon XIII. udzielił pisemku temu Błogosławieństwa Apostolskiego*

Wychodzi 2 razy na miesiąc (1-szego i 15-stego.) Przedpłata cwiercroczna na pocztach, w księgarniach i agenturach 1 markę. Wprost z ekspedycyi z Mikołowa z przesyłką pocztową 1 markę 20 fen., w Austryi 60 cent., z przesyłką

pocztową 72 cent. — Ogłoszenia za trzyłamowy wiersz 20 fen.

Nr. 20. Mikołów, 15. Października 1891. Rocznik I.

Bra.tan.elc królowej.

(Powieść historyczna z dziejów inissyj na wyspach Japońskich.)

(Ciąg dalszy.)

Namówiła Sikatondona, aby z pomiędzy arystokracyi dworskićj bawiącój przy boku cesarza przybrał za syna pewnego panicza, który jak mówiono, miał w sobie ducha ry­

cerskiego i był godnym zasieść na tronie.

Wybór padł na Sikatorę i zdawał się bar­

dzo trafny. Chłopiec jednoczył w sobie wszystkie zalety ciała i umysłu. Smukłe, a jednak silne jego ciało było wyćwiczone w gimnastyce i sztukach rycerskich, cenio nych przez szlachtę japońską, w występo­

waniu był zręcznym i przyjemnym; pogodne jego czoło, żywe oko, wyraziste rysy twa­

rzy znamionowały energią i otwartość. Rze­

czywiście był Sikatora czułym na wszystko, co jest wielkićm i wzniosłćm i serdecznie pragnął przyczynić się do szczęścia i sławy swój ojczyzny. Te przymioty czyniły go wielce zdatnym do odegrania roli, jaką mu

zarozumiałość królewskiej ciotki przeznaczyła.

Jedno tylko było wątpliwem. Chodziło o to, jakie zajął stanowisko względem krzewiącego się chrześcijaństwa. Wiadomo było monar- chini, że młodzieniec łaknął zarówno prawdy jak sławy; słuszną była przeto obawa, aby nie porzucił wiary ojców dla wiary w Chry­

stusa. Sama myśl o tóm przejmowała ją zgrozą. Takiemu krokowi, zdolnemu pokrzy­

żować wszystkie jej plany, pragnęła wcześnie zapobiedz. Sądziła, że prędzój osięgnie swój cel, jeśli ukaże Sikatorze obraz, zdolny ra­

czej skłonić do odstępstwa chrześcijanina, a niżeli ochronić poganina od chrześcijaństwa.

Takićm łudziła się przypuszczeniem.

Gdy młodzieniec zajęty był obiadem, królowa do niego tedy owędy uprzejmie się odzywała. Skoro się nasycił i talerze od- odsunął, przygarnęła fałdzistą i ogoniastą su

(2)

306 Bratanek królów ćj.

knią do siebie i rzekła: >Przysuń się i słu­

chaj słów ciotki! Z radością usłyszałam, że dzisiaj zamiast księcia Tozy, którego za to spotka kara bogów, złożyłeś obyczajem przodków ofiarę Midzu-no Kamiemu. Oby pobożność twoja i gorąca wiara nigdy nie ostygła. Wierzaj mi, że największóm złćm, jakie kiedykolwiek Japonii groziło, jest obca wiara i obce obyczaje. Wszakże cesarz chiński odgrodził swoje ziemie od sąsiednich krajów murem mającym kilka tysięcy mil długości, aby je zabezpieczyć od najazdu i wpływu cudzoziemców. Naszą ojczyznę o toczyli bogowie silniejszym murem fal Ocea­

nu. Mur ten byłby nieprzebytym, gdyby władzcy Japonii nie dawali dobrowolnie przy stępu nienawistnym przybyszom. Za ich po­

zwoleniem rozpanoszyli się u nas, czas przeto ich wyrzucić i Japonią ocalić od ich najazdu.

Cóż się dzieje na naszćj rozkosznćj wyspie Szimo? Książęta Goty, Avimy, Omury, — bodaj wszyscy przepadli, — przyjęli wiarę Chrystusa. Cały wschód i jądro wyspy jest w ręku przeklętych przybyszów. Teraz za­

kładają port Nangasaki, tworzący niejako bramę i wstęp do cesarstwa. Tu na wscho­

dzie zawładną wkrótce królestwem Bungo.

Własny mój syn przyjął ich wiarę, a Siwan, małżonek mój, już nieraz okazał chęć ugię­

cia karku pod jarzmo przeklętego ich za­

konu. «

Oczy jćj pałały nienawiścią, głos drżał od gniewu. Sikatora patrzał ze zgrozą na jćj rysy oszpecone namiętnćm uniesieniem.

>Dotychczas,« prawiła dalćj, »udawało mi się powstrzymać go od tego szaleństwa;

gdyby to uczynił, klnę się na Dżinmu, bozkiego nauczyciela naszego państwa, iż strasznym byłby jego koniec. Widzisz, jak wielki jest wpływ tych przybłędów na naszćj wyspie.

Na sąsiednićj wyspie Sikoku oplątali księcia Tozy swojemi siećmi. Trudno mu tćż bę­

dzie po jawnćm odstępstwie od wiary ojców odzyskać wytrącone z swych rąk berło.

On, który z urzędu winien być hetmanem siły zbrojnćj Mikady (cesarza), on, który w prostćj linii jest potomkiem panującego przed dwoma tysiącami lat Dżinmu i boga słońca, tak dalece się teraz^zapomniał, że sprzymierzył się z książętami chrześcijański­

mi, chce w ręku Mikady pozostawić tylko cień władzy, a sam zająć miejsce cesarza.

Czyż tak nie jest, bratanku?«

»Słusznie mówisz. Nobunanga jest sa modzierzcą; nikt na dworze w Meako nie pyta o Mikadę; przybysze wszystko teraz znaczą. Sam byłem świadkiem, jak Nobu nanga usłużnie i pokornie ich oprowadzał po pałacu; pierwsza jego żona przyjęła za­

kon nowy, obchodzi się pogardliwie z Bon­

zami, a niejeden z ich klasztorów kazała o brócić w perzynę. Ale dla czegóż mi o tćm mówisz?«

»Dla czego, czyż trudno ci odgadnąć?

Ciebie, ciebie bogowie wyznaczyli, abyś się pomścił na Nobunandze, na tych wiaroło­

mnych książętach i na nienawistnych cudzo­

ziemcach. Posłuchaj mnie do końca, gdyż wiem, co masz na myśli. Powiesz, że jesteś chłopcem niedorosłym do tego zadania.

Słusznie mówisz, ale za trzy lub cztery lata będziesz mężem, a tyle tćż czasu potrzeba, aby przedsięwzięcie dojrzało. Tobie jednak trzeba od dnia dzisiajszego zająć się potrze bnemi do tego przygotowaniami. Środki i zasoby do tego są dostateczne. Brat mój Sikatondono stoi na czele 30,000 dwumie- czowych mężów. W przeciągu roku od­

daną ci zostanie władza nad królestwem To­

zy. Aby zaś potężny kraj Bungo dostał się tobie, a nie komuś z mych synów, to bę­

dzie mojćm staraniem. Tak więc 100,000 wojska stanie na twe rozkazy. Nie dość na tćm; po twój stronie staną Bonzowie ze swemi nieprzebranemi skarbami, po twój stronie lud ślepo przywiązany do wiary oj­

ców, po twój stronie większa część książąt, skoro tylko dasz hasło: »walczmy za bogów i Mikadę. Niech ginie Szo- g u n i szajka wiernych mu oszu­

stów!« Ty przywrócisz Mikadzie przyna­

leżną mu władzę, ty staniesz w miejscu No- bunangi, na czele zbrojnych jego zastępów ty oswobodzisz Japonią od najazdu i zalewu cudzoziemców, a przyszłe pokolenia sławić będą w pieniach bohaterskiego bratanka królowój ziemi Bungo. <

Roznamiętniona królowa rozwinęła przed oczyma jego swój plan, który nie po­

został bez wpływu na serce i wyobraźnią

(3)

Bratanek królowćj. 307 młodzieńca. Już chciał oświadczyć, że się

zgadza nań, w tćm przypomniały mu się słowa chrześcijańskiego pazia i zdało mu się, że widzi przed sobą Panienkę ze świę- tćm Dzieciątkiem. Odpowiedział przeto ze spokojnością, jakićj się królowa nie spo- działa:«

> Dziękuję ci, ciotko! Zastanowię się nad tćm, coś mi oświadczyła. Jedną tylko widzę przeszkodę, któraby mnie wstrzymać mogła od wstąpienia na drogę bohaterstwa, którą okazałaś mi w tak ponętnych bar­

wach. «

>Jakaż to przeszkoda?«

»Przekonanie o prawdzie wiary chrze­

ścijańskiej.«

^ Pobladła królowa od gniewu i ochry­

płym głosem rzekła: »Nieszczęsny, gdybyś miał mnie zdradzić, zdeptałabym cię, jak po­

dłą gadzinę!« Chciała jeszcze coś dodać, ale zbliżyła się dama dworska i oświadczyła, że król się zbliża do pałacu.

4. Natura i łaska.

Kilka tygodni minęło od rozmowy Si katory z królową, serce młodzieńca wahało się pomiędzy chęcią ziemskićj sławy i wiel­

kości, która jak świetny meteor wabiła jego oczy, a głosem laski, który coraz wyraźniej odzywał się w sercu jego. Zaraz w pier­

wszych dniach po owćj rozmowie spotkał na przechadzce po nad wybrzeżem mor skićm, do którego wiodły schody z bramy ogrodowej, niewidomego Tobiasza. Przy­

siadłszy się do niego, wypytywał go o zda­

rzenie, jakie zaszło w gaju Kwannona, a które jest nam wiadoinćm z opowiadania pazia Stefana. Starzec potwierdził wszystko, przypisując oczywisty cud sile Krzyża św.

Wywiązała się ztąd rozmowa o wierze chrze­

ścijańskiej, wśród której książę napomknął, że sama myśl o Bogu konającym na krzyżu trąci śmiesznością. Stary Tobiasz oświad­

czył, że odpowiada jak najzupełniej pojęciu o wszechmiłości Boga wcielenie się Boga w postać człowieczą i zadosyćuczynienie spra­

wiedliwości drogą cierpień, mąk i śmierci.

Książę nie mógł zaprzeczyć wzniosłości tego pojęcia, lubo jeszcze był dalekim od wiary.

Zawsze jednak odzywał się w jego sercu głos tajemny: »Czyżby to było prawdą?

Czyżby Bóg także za mnie mógł umrzeć na krzyżu? Gdyby to było prawdą, jakże­

bym się mógł wywzajemnić za tę miłość Boga?«

Odtąd powtarzały się częściej schadzki Sikatory z Tobiaszem i wypytywania o inne artykuły wiary. Najsilniejsze wrażenie wy­

wołało w nim porównanie chrześcijańskiej nauki o stworzeniu świata ze śmiesznemi bredniami japońskiemi o siedmiu bożkach, z których jeden podrzucił w górę miecz, na którego końcu osiadła kropla wody, a tą kroplą była główna wyspa japońska. Zaczął tedy ściślej badać wiarę chrześcijańską.

Skoro się o tych schadzkach dowiedziała królowa, starała się tamę im położyć Ob­

sypując młodzieńca pochlebstwami, nie chciała go od siebie puścić. Podżegała jego zarozumia­

łość i ciągle przed nim wznawiała obraz sławy wojennćj. Wyobrażał sobie, że stoi na czele dzielnych hufców i że po pogromie wroga odprawia wjazd tryumfalny do zdobytej sto­

licy, że wśród okrzyków radości zgromadzo nego ludu osadza Mikadę (cesarza) na tro­

nie, że jest oswobodzicielem kraju rodzinnego i sprawcą jego szczęścia. Takie obrazy podniecały jego wyobraźnią i budziły w nim żądzę walki. Ćwiczył się w jeździe konnój i potykaniu się orężnóm i w krótce zjednał sobie sławę mistrza w rzemiośle rycer- skióm. Z lukiem i strzałą umiał się ob­

chodzić , gdy jeszcze był niedorostkiem;

wkrótce odznaczył się w strzelaniu bronią ognistą, którą otrzymał w darze od Siwa- na. Niekiedy przesiadywał nad księgą opiewającą czyny bohaterskie, opisującą długoletnie walki rodzin Szogunów, dairy, Genzi i Feików, i sławiącą bohaterskiego Joritoma, tudzież słynne zwycięztwa nad hordami tatarskiemi. Wtedy błyszczało jego oko żądzą odznaczenia się podobnemi czynami.

(Dalszy ciąg nastąpi.)

(4)

308 Przegląd powszechny prac missyjnych.

Przegląd powszechny prac missyjnych.

Umyślnie obraliśmy napis .przegląd powsze­

chny prac missyjnych,' albowiem pragniemy nieco obszerniej rozwieść się o różnych pracach, jakie muszą podejmować missyonarze i jakie ty sam, kochany Czytelniku, podejmować możesz wzglę­

dem missyj katolickich.

Najprzód, uważajmy, że każde dzieło pracy wymaga, a im zacniejszem jest, tern większej pracy wymaga.

Patrz na ten pałac wysoki 1 Brama w po­

środku jest szeroka, okna wysokie, ściany ozdo­

bione figurami i rzeźbą. Czyż w okamgnieniu po­

wstał? Nie! Wiele pracy było potrzeba do jego wybudowania.

Pismo św. wysławia świątynię Pańską, którą król Salomon wybudował na górze Syońskiej.

Dom Boży miał sześćdziesiąt łokci w dłuż, dwa­

dzieścia łokci w szerz i trzydzieści w wyż. Bu­

dowano go z kamienia ciosowego i wyrobionego, ściany domu wewnątrz były ozdobione drzewem cedrowem, fugowanie jego było bardzo foremne, i rzeźby wypukłe i wystające. Zdobiły ją che­

rubiny, palmy i kwiaty rozmaite. Drzwi i naczy­

nia, ołtarz i świeczniki były z drzewa oliwnego, powleczone złotem. Żaden naród nie miał tak przepysznej świątyni jak Izraelski. Długą i mo­

zolną była praca Salomona około budowli: robo­

tników było około trzydzieści tysięcy. Jedni roz­

bijali kamienie na górze Libanu, drudzy wozili je trzydzieści mil aż na górę Syońską, inni zaś stawiali mury, przysposabiali drzewo i naczynia po­

trzebne. Bez pracy nie byłby powstał ten dom Boży!

Może już podziwiałeś jaki obraz, lub figurę z kamienia albo drzewa, widziałeś ogród z prze­

ślicznemu kwiatami i drzewami owocowemi, staną­

łeś na moście unoszącym się nad rzeką szeroką, jechałeś prędko jak błyskawica koleją żelazną —

czyż to wszystko powstało bez pracy?

A teraz zwróć oczy na pomieszkanie swoje, zapewnie szczupłe. Cóż tu widzisz ? Stół i stołki, ławkę i łożę, piec i komin, obrazki i krzyżyki, i garnki. Pracy było potrzeba, aby ci dać po­

mieszkanie i wszystko, co jest w nićm. Patrz na samego siebie. Masz na głowie kapelusz, nogi chronisz od zimna obuwiem, ciało szatą — któż cię przyodział ? Praca I

Choćbyśmy przeszli cały świat od wschodu słońca aż do zachodu, zawsze spostrzeżemy, że wszystko wymaga pracy.

Najmozolniejszą jest praca około duszy. Dzie­

cię sześcioletnie bierze tablicę i rysik, idzie do szkoły i zwiedza ją przez wiele lat — pracuje w niej codziennie nad wykształceniem umysłu, a nauczyciel nie przestaje pouczać, powtarzać, egza­

minować dziatki dopóty, póki władz umysłowych nie okrzesze z grubszego. Znasz zapewnie nie­

jednego uczonego i podziwiasz jego naukę, lecz do tej nauki doszedł niezmierną i długoletnią pracą. Każdy lekarz, profesor, kapłan, sędzia, musiał dziewięć lat chodzić do gimnazyum a cztery lata jeszcze przykładać się do nauk na uniwersytecie.

Któżby więc twierdził, że bez pracy można dokazać czegoś pięknego i ważnego?

Tylko Pan Bóg wolny jest od pracy, bo jest wszechmogącym. On rzekł: »Niech się stanie światło !• i stało się światło. Na jego roz­

kaz stało się niebo, ziemia i morze, powstały zioła i drzewa, ukazał się na firmamencie księżyc, słońce i gwiazdy. Słowem stworzył ryby mor­

skie, ptastwo powietrzne i zwierzęta na całej ziemi.

Inaczej człowiek z gliny stworzony 1 Do człowieka rzekł Pan Bóg: *W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba, aż się wrócisz do ziemi, z której jesteś wzięty, boś jest prochem i w proch się obrócisz." Jak ptak jest stworzony do latania po powietrzu, tak człowiek do pracy.

Sam Zbawiciel świata Jezus Chrystus obrał Sobie za opiekuna cieślę Józefa św. i pracował w mia­

steczku Nazarecie aż do roku trzydziestego życia Swego. Do pracy zachęca w Piśmie św. apostoł Paweł św. Tessaloniczan: »Albowiem gdyśmy byli u was, tośmy wam opowiadali: iż jeśli kto nie chce pracować, niech też nie je! Bo słysze­

liśmy, iż niektórzy niespokojnie chodzą między wami, nic nie robiąc, ale dwornie się sprawując.

A tym, którzy takimi są, opowiadamy i prosimy przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w milczeniu pracując, swój chleb jedli.« (2. Tess. 3.)

Sześć dni człowiek winien pracować, siódmego dnia zaś odpoczywać. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

(5)

Szczegółowe nowiny z missyj katolickich. 309 Ponieważ wszystko wymaga pracy, do którćj

każdy z nas od Boga jest powołanym; Aposto­

łowie pilnie pracowali, wszelkimi siłami starali się nawracać ludy pogańskie. W ślady ich wstąpili missyonarze katoliccy. Pracowali i pracują od rana do nocy, od nocy do poranku nad nawró­

ceniem niewiernych. Całe ich życie jest nieprzer­

waną pracą około zbawienia poganów.

Jakaż jest atoli poszczególna praca mis­

sy onarzy } Niezmiernie mozolną 1 Missyonarzy pierwszą pracą missyjną jest nauczyć się języka pogan. Nie łatwą jest rzeczą, przyswoić sobie obcy język. Kto się musiał ćwiczyć w obcym języku, wie najlepiej, jak ciężko jest nauczyć się mowy dotąd nieznanej. Chociaż Duch święty oświeca missyonarzy, jednakże od pracy i mozo­

łów ich nie uwalnia, muszą bowiem współ działać własnemi siłami z łaską Ducha świętego. W Rzy­

mie jest słynna szkoła przy .Propagandzie' ist­

niejąca, gdzie młodzież wszystkich narodów ćwi­

czy się w tej mowie, w której głosić ma Ewan- gielią Chrystusa Pana. Oprócz tego każdy zakład missyjny musi też mieć nauczycieli uczących mło­

dych missyonarzy obcego języka. Taka nauka trwa niekiedy kilka lat i dopiero po kilku latach ciągłćj i ustawicznej pracy nowi missyonarze mogą poganom opowiadać w ich języku słowo Boże.

Druga praca missyjną polega na poznaniu kraju i obyczajów ludu, do którego bywają wy­

syłani. Tak postępowali sobie Apostołowie. Oni najprzód poznali obyczaje, zabobony i uprzedze­

nia Rzymian i Greków, dopiero potem sposobili oba narody do przyjęcia wiary Chrystusa Pana.

Tak tćż i dziś missyonarze muszą gruntownie po­

znać obyczaje pogan. W Chinach na przykład powszechnie mniemają, że tylko człowiek w je­

dwab ubrany ma jakieś znaczenie. Missyonarze --- —---- ——*— f* ■ —

Szczegółowe nowiny

Katolicy w Saksonii. Wiadomo każdemu, że polscy robotnicy puszczają się w kraje zupeł­

nie protestanckie, jak n. p. Saksonia. »Wielko­

polanin* troszczy się o rodaków i ogłasza ich po­

trzeby. Pisze n. p. dnia 3-go Października:

Z Klostermansfeld w prowincyi saskiej ogłosiliśmy przed miesiącem nadesłaną nam przez ks. missyo- narza Alfesa wiadomość, że coraz większy na­

pływ polskich w tamte strony luterskie robotni-

muszą to uprzedzenie uwzględniać i pięknie się w jedwab ubierać, aby byli przyjętymi od po­

gan. Starodawnym Pomorzanom opowiadali pier­

wsi missyonarze Ewangielią, nie dbając wcale o strój zewnętrzny. Pomorzanie gardzili nimi, mó­

wiąc: .Jakże ubogim musi być Bóg tych missy­

onarzy, gdy sami są tak licho przyodziani.* Ni­

kogo też nie nawrócili. Poznał to święty Oton, biskup bambergski. Przyjechał więc do Pomo­

rzan w przepysznym ubiorze, ślnącym od złota i srebra. Natychmiast słuchali jego nauki, twier­

dząc: »Bóg Otona musi być bardzo bogatym i mocnym, jeżeli missyonarz jest tak pięknie ubra­

nym.* W Indyach znaczy coś u pogan tylko głęboka nauka i wymowa. Jeżeli więc kto chce coś zdzia­

łać u nich, musi koniecznie być biegłym w nauce i wymowie. Widzimy zatem, że missyonarze mu­

szą dokładnie poznać zwyczaje pogan, kraj i jego mieszkańców, zanim zabiorą się do głoszenia im słowa Bożego. Im więcej potrafią zastosować się do zapatrywań i obyczajów obcych, tern obfitsze jest żniwo ewangieliczne. Aleć wszystko to nie­

zawodnie z mozolną pracą jest połączone 1

Trzecią pracą missyjną jest podróż do po­

gan. W tych czasach wprawdzie koleje żelazne łączą najodleglejsze kraje, okręty prędko jak strzała z luku przerzynają morze i przenoszą człowieka z jednej części świata do drugiej. Lecz taka po­

dróż jest bezpieczna. Nie mówię tu o nieszczę­

ściach, na jakie jest wystawiony ten, kto daleką podróż na kolei żelaznej podejmuje, lecz wspomnę tu tylko burze na morzu, co często pochłaniają okręt i podróżnych. Nie jeden missyonarz nie ujrzał miejsca przeznaczenia swego, ponieważ już w drodze utracił życie. Podróż też kosztuje wiele pieniędzy.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

*r~ " —"-i

z missyj katolickich.

ków wywołuje bardzo naglącą potrzebę budowa­

nia Kościoła katolickiego ; dotychczas bowiem na­

bożeństwo katolickie (katolikami są tu wyłącznie Polacy) odbywa się tu w najmowanych ciasnych lokalach; jeden z nich jest po prostu salą do tań­

ca! — Taką to przedstawiając potrzebę czcigodny kapłan gorącą wyraził prośbę o składki na budowę kościoła. Nie ma bowiem żadnych funduszów, a tamtejsza kolonia polskich robotni­

(6)

310 Szczegółowe nowiny z missyj katolickich.

ków oczywiście nie tak się dorabia, by z własnych oszczędności i datków wystawić mogła kościółek choćby najskromniejszy.

Z listu dziś odebranego od troskliwego o swoją gromadkę pasterza widzimy, że pierwsza jego odezwa nie odnosi pożądanego skutku, mało bowiem wpływa składek. .Wielkopolanin* odebrał do tej chwili tylko 8 marek na kościół w Kloster- mansfeld. — Czcigodny więc ks. missyonarz prze­

słał nam ponowną prośbę, temi odzywając się słowy:

• Kochani współwyznawcy Polacy 1 Nie za­

pominajcie o rodakach, którzy w ziemi mansfeldz- kiej w prowincyi saskiej osiedli wśród innowier­

ców ! Zniewoleni jesteśmy odprawiać nabożeństwo w szczupłćj izbie szkolnej. Na nabożeństwo nie zwołuje wiernych odgłos dzwonu. Ach, dopomóż­

cie nam wybudować kościół, nie skąpiąc jałmu­

żny nadsyłanej w pieniędzach lub znaczkach pocz­

towych na ręce ks. missyonarza Alfesa w Kloster- mansfeld.*

Redakcya nasza także nadal służy jako po­

średniczka pomiędzy darodawcami a szanownym ks. missyonarzem.

Dodajemy do tćj korespondencyi, że i my go towymi jesteśmy przyczynić się do składek na budowę Kościoła katolickiego w Klostermansfeld.

Przesyłamy zarazem 15 marek z jałmużn na cele missyjne zebranych i prosimy ks. missyonarza Al­

fesa, aby nam udzielił bliższych wiadomości.

• Missyonarz katolicki* stara się służyć wszystkim missyom, a zatem i missyom pomiędzy protestantami! Ubolewamy jednak, że

• Missyonarz katolicki* na obczyźnie mało jest znanym. Im więcej go kapłani na obczyźnie roz­

powszechnią, tern większą będzie obfitość jałmużn.

Ameryka północna. W Ameryce północnej mieszka bardzo wielu Polaków. »Wiara i ojczy­

zna,« pismo ludowe, wychodzące tygodniowo w Chicago, przyczynia się wytrwale do zachowa­

nia wiary katolickiej pomiędzy ludem polskim, który opuściwszy kraj rodzinny, osiadł w Ame­

ryce. O rozwoju wiary katolickiej w Stanach Zjednoczonych i razem o wyświęceniu indyań- skiego Biskupa Mershaert tak pisze: »Z świeżo ogłoszonego pisma katolickiego dowiadujemy się, że pierwsze nabożeństwo katolickie odbyło się w 1572 r. w Nowym Meksyku, a mianowicie w obrębie dzisiajszej dyecezyi Santa Fe. Właśnie 100 lat później 1672 r. założyli missyonarze fran- cuzcy missyą w Mt Desert w Maine.

Pierwsze biskupstwo założone w Baltimore 1789 r. podniesione zostało do godności A rcybi­

skupstwa 1808 roku. Obecnie jest obszar ko­

ścielny podzielony na 13 prowincyi: Baltimore, Oregon, St. Louis, New Orleans, Cincinnati, New York, San Francisco, Santa Fe, Philadelphia, Mil­

waukee, Boston, Chicago, St. Paul, założonych w porządku tutaj podanym. Obejmują one 66 biskupstw, 5 apostolskich wikaryatów i jednę

prefekturę. — Parafii katolickich w Stanach Zje­

dnoczonych jest 10,221 z których 1,409 t. j.

14,7 procent nie mają jeszcze kościołów, lecz nabożeństwo odbywa się w halach, szkołach i do­

mach prywatnych. Katolicy posiadają 8,765 ka­

tedr, kościołów i kaplic, które reprezentują war­

tość dolarów 118,381,516, a powstały z ofiar­

ności wiernych. Cena przeciętna każdego ko­

ścioła wynosi zatem 13,500 dolarów. Komuniku­

jących wiernych znajduje się 6,250,045, z których połowa przypada na Stany New York, Massachu­

setts, Pensylwania, Illinois i Ohio. Kościoły i do­

my modlitwy mogą pomieścić 3,366,633 osoby, t. j. około połowy komunikujących; w święta i niedzielę bywają odprawiane 8 do 7 Mszy św.

w każdym kościele. Dyecezya Nowoyorska po­

siada własności kościelnćj za 9,000,000 dolarów, Chicag oska za 6,447,064 dolarów, Bostońska za 6,379,0,78 dolarów, Brooklińska za 5,751,907 do larów' i Newarkska za 4,279,482 dolary.

święcenie biskupie. Natchez, Miss , 8 Wrze­

śnia. Uroczyste święcenie biskupie Najprzew.

ks. Mershaert na biskupa terytorium indyańskiego odbyło się dzisiaj w katedrze w St. Mary’s. Ar­

cybiskup Jamisson z New Orleans dokonał świę­

cenia i odprawił uroczyste nabożeństwo. Kate­

dra była przepełnioną duchowieństwem i wiernymi Szczep indyański Oneida zaczął się nawracać 1656 r., lecz wracał napowrót do dawnej wiary, jakkolwiek zachował wielki szacunek dla czarnych sukni, t. j. missyonarzy. Niedawno temu wrócił czcigodny Lochmann z Freedom w Wissconsin z missyj między tym szczepem do Nowego Yorku nawróciwszy jego naczelnika i wielu znaczniejszych Ipdyan. Nawróceni zaczęli budować kościół.

Ameryka południowa. Już pisaliśmy o nie szczęśliwćm położeniu południowej Ameryki, gdzie ustawiczne wojny domowe i rewolucye niszczą zbawienny wpływ Kościoła. Nieszczęście tein wię­

ksze, im bardziej zwiększa się liczba masonów, (wolnomularzy,) którzy piastując najwyższe urzędy w rzeczypospolitej, są wrogo usposobieni wzglę­

dem władzy kościelnćj. W rzeczypospolitej Chili ciągle toczyła się wojna domowa pomiędzy pre­

zydentem Balmaceda i jego przeciwnikami. Pre­

zydent Balmaceda został zwyciężony i uciekł do miasta Santiago. Policya wszędzie go szukała, a ponieważ niektórzy sądzili, że ukrył się w jakim klasztorze, przeszukano klasztory; lecz nie znale­

ziono go. Bawił bowiem w pewnym hotelu.

Widząc, że od wszystkich jest opuszczony, rewol werem sam sobie życie odebrał. Nikt nie wie, czy pokój w Chili się ustali. Gdyby wiara kato­

licka mogła się tak rozwijać jak w północnej Ameryce, rzeczpospolita miałaby pokój, bo wiara nasza jest filarem pokoju nauczając podda­

nych: .Dajcie Bogu co jest Bożego, a cesarzowi co cesarskiego.'

Afryka,

w

niemieckiej Afryce panuje wiel­

ka trwoga. Załoga obrończa (Schutztruppe,) pod

(7)

Czytanie dobrych i złych książek. 311 dowództwem oficera Zalewskiego doznała przez

szczep Wahehe całkowitego pogromu. Wielka część wojska poległa. Pomiędzy missyonarzami katolickimi jest obawa, aby Arabowie i szczepy murzyńskie nie podniosły rokoszu. W państwie niemieckiem jest wielki smutek nad utratą tylu żołnierzy. Są niektórzy, co twierdzą, że koloni zacya niemiecka w Afyce oczekiwanych korzyści nie przyniesie.

Chiny. Jak w Japonii, tak tćż w poblizkich Chinach strumieniami lala się krew męczenników.

Męczennik Jan Gabryel Peboyre ze zgro­

madzenia missyonarzy św. Wincentego, został umę­

czonym za wiarę w Chinach roku 1840. Odzna­

czał się cnotami nadzwyczajnemi. Po jego śmierci nie brakowało cudów, któremi Bóg wszechmogący okazał świątobliwość Swego sługi. W krotce ma być w poczet Świętych policzonym. Inny mis syonarz chiński, Jan Franciszek Clet, także w Chi­

nach umęczony, ma być zaliczony do rzędu Bło­

gosławionych.

Czytanie dobrych

Czytanie dobrych książek.

Z pewnością można twierdzić, że w obecnych czasach nie masz zbawienniejszego zatrudnienia, jak czytanie dobrych książek! Dobra książka jest twoim najwierniejszym przyjaćlelem. Jest bowiem pociechą w smutku, słodyczą w utrapieniu, nauką w wątpliwości, rozrywką w czasie odpoczynku.

Gdzie się znajdują dobre książki, tam mieszka dobry duch wiary chrześcijańskiej.

Liczne przykłady jasno dowodzą, jak zba- wiennem jest czytanie dobrych książek. Patrz na św. Augustyna! Pierwej był poganinem, pogrą­

żonym w grzechach i zbytkach. Miał on bardzo pobożną matkę, św. Monikę, lecz nie chciał zwa żać na jćj napomnienia i rozwiozłe prowadził życie. Czytanie dobrej książki, czyli raczej naj­

lepszej, to jest Pisma św., przywiodło go do po­

kuty. Pewnego razu idzie do domu i widzi ksią­

żkę otwartą. Czyta niby przypadkiem w niej i cóż takiego f Słowa św. Pawła apostoła do Rzymian: .Noc przeminęła a dzień się przybliżył. Odrzućmy tedy uczynki ciemności a obleczmy się w zbroje światłości. Jako we dnie uczciwie chodźmy nie w biesiadach i pijań­

stwach, nie w łożach i niewstydli- wościach, nie w zwadzie i w zazdro­

ści, ale się obleczcie w Pana Je­

zusa Chrystusa.* (Rzym 13, 13.) Te sło­

wa Pisma św. głębokie zrobiły wrażenie na duszy marnotrawnego Augustyna. Natychmiast

Kapucyni. Zakon Kapucynów wysyła li­

cznych missyonarzy do wszystkich części świata.

Według gazety amerykańskićj .Wiara i Ojczyzna*

posiada zakon 803 klasztorów z 7,881 członkami zakonnymi. Ojcowie kiefują 567,213 tercyarzami.

Zakon rozpada się na 54 prowincyj. W austry- ackiej znajduje się 13 klasztorów (1 nowicyat) z 185 braćmi. Tyrolska prowincya ma 19 kla­

sztorów, 7 hospicyów, 1 nowicyat i liczy 386 członków. Trydent ma 7 klasztorów, 1 nowicyat i liczy 155 zakonników. W Galicyi mamy 6 kla­

sztorów. Zakon wysyła licznych członków na niissye. Posiada w Europie 6 wikaryatów apo­

stolskich i prefektur, 8 w Azyi, 3 w Afryce, 3 w Ameryce, a w Oceanii wyspy Karoliny. Od roku 1860 wysyła na missye nietylko samych Włochów, ale także i zakonników z innych naro­

dowości. W ubiegłym roku pracowało też po missyach 241 Włochów, a 148 nie Włochów.

W ciągu roku wysłał zakon 34 włoskich, a 100 nie włoskich missyonarzy.

i złych książek.

żałował za grzechy swoje, przyjął św. Chrzest, zostaT kapłanem, biskupem, wielkim doktorem Kościoła i świętymi A komuż zawdzięczał swoje nawrócenie? Czytaniu dobrćj książkiI

Inny przykład 1 Ignacy de Loyola był wa­

lecznym oficerem w hiszpańskim wojsku i bronił fortecy Pampeluny. Kula armatnia zraniła go, padł i ciężko chorował. Nie mogąc się ruszyć, musiał długi czas leżeć na łożu boleści. Mocno mu się dłużyło, minął nie jeden dzień, a rana goić się nie chciała. W tern smutnćm położeniu prosił o jakąkolwiek książkę. Przyniesiono mu, chociaż jej nie żądał, nabożną książkę, to jest Le­

gendę czyli opis żywota Świętych. Nasamprzód tylko z ciekawości czytał Legendę, ponieważ innej nie miał książki. Lecz niezadługo ciekawość za­

mieniła się w podziw Świętych. Widział bowiem, że Święci dla Boga i Kościoła największe ponosili ofiary, że byli cierpliwymi w boleściach, ubogimi w duchu, że odpuszczali nieprzyjaciołom i byli gotowi nawet życie położyć za Chrystusa Pana.

Treść dobrej książki wyryła się głęboko w sercu i pamięci Ignacego, postanowił więc także zostać świętymi Obietnicę, którą Bogu uczynił, wypeł­

nił zupełnie. Odtąd jego hasłem było .Omnia ad majorem Dei gloriam,« tj. .wszystko na większą chwałę Bożą 1* Założył sławny zakon 00. Jezui­

tów, którzy idąc śladami mistrza swego świętego Ignacego, stali się filarem Kościoła i prawdy.

Wszystko to było skutkiem czytania dobrćj książki 1

Przypatrz się uważnie powabnemu obrazkowi

(8)

312 Czytanie dobrych i złych książek.

poniżćj umieszczonemu. Dziewczyna czyta z pil­

nością pobożną książkę. Piękne jej nauki przyj­

muje chętnie do serca, pokój duszy maluje się na jćj obliczu niewinnem. Ręce ma złożone do mo­

dlitwy, czytając przestrogi zbawienne. Anioł Stróż cieszy się niezmiernie, a stojąc przy dziew­

czynie, pokazuje jćj drogę do nieba. Otoczoną jest wieńcem róż i kwiatów pachnących, które są jakby obra­

zem jćj cnót chrześcijań­

skich. Róża znaczy miłość Boga i bli­

źniego, lilia zaś niewin­

ność serca.

Nad dziew­

czyną dobrą książkę czy­

tającą cieszy się Anioł Stróż i Pan Bóg na wy­

sokości , bo dusza poty zostaje nie­

winną i łaski pełną, dopó­

ki miłuje do­

bre książki.

Ponieważ dobre książki mają wielki

wpływ na szczęście do­

czesne i wie­

czne człowie­

ka, starajmy się czytać je i rozpowsze­

chniać 1 Kto je czyta, bę­

dzie wiernym pomocnikiem samego Boga, któremu tak bardzo cho­

dzi o zbawie­

nie tych, któ­

rych wybrał od początku świata.

»Missyonarz katolicki* stara się także mno­

żyć chwałę Bożą i szczęście naszego ludu. Dla tego niezawodnie jest dobrą książką i godną wszelkiego polecenia. Nawet Ojciec św. Leon XIII.

pobłogosławił naszemu pismu i czytelnikom jego.

Czytajcie go więc pilnie i z uwagą.

Napomnienia nasze, aby czytanie dobrych książek coraz bardzićj się rozpowszechniało, uzu­

pełniamy słowami Najprzew. księcia-biskupa wro­

cławskiego dr, Jerzego Koppa, który pisze w li­

ście pasterskim: (»Rozpowszechnienie wiadomości religii dzieje się przez dobre książki i pisma.

Potrzebujemy takich pism ludowych, któreby po­

uczały lud wierny co do wiary i spraw socyal- nych w duchu Kościoła, i walczyły przeciw pi­

smom szerzącym bezbożność. Zarówno potrzebne uważam pi­

sma przezna­

czone do roz­

rywki i nauki z treścią reli­

gijną. Niech jc ma ka­

żda fam i-

lia. *

Oby speł­

niło się ży­

czenie arcy- pasterza, oby dobrych ksią żek w ża­

dnej familii nic zabrakło I

Czytanie złych ksią­

żek.

Straszne spustoszenie moralne, utrą tę szczęścia dqczcpnego i wiecznego sprawuje czę­

sto czytanie złych książek.

Przykłady po twierdzają tę prawdę. Gdy przed stu la­

ty francuzcy niedowiarko­

wie chcieli wygubić wia­

rę chrześci­

jańską, ogło­

sili tak nazwa­

ną »Encyklo- pedyą* t. j. pismo, w którym bluźnili przeciw Chrystusowi Panu i Jego Kościołowi, wyśmiewali kapłanów i obrządki chrześcijańskie, fałszem i kłam­

stwem zawodząc lud wierny. I cóż się stało ? Tą Encyklopedyą przywiedli naród francuzki do tego, że się oburzył przeciw Kościołowi i królowi Lu­

dwikowi XVI. Encyklopedyści czyli zwolennicy niedowiarstwa byli przyczyną okropnej rewolucyi francuzkiej w roku 1789, w którćj palono kościo- Czytanie dobrych książek.

(9)

Czytanie dobrych i złych książek. 313 ły i rozstrzelano kapłanów i ścięto króla Lu­

dwika XVI. Takie bywają skutki czytania złych książek!

Przytoczmy jeszcze inny przykład! W mie­

ście szwajcarskiem St. Gallen prowadzono około roku 1840 pewnego zabójcę na śmierć. Ksiądz Greith, który później został biskupem w St. Gal len, towarzyszył nieszczęśliwemu na rusztowanie, napominając go,

aby w tćj okro­

pnej godzinie ża­

łował za zbrodnię i Bogu ofiarował śmierć jako po­

kutę za grzechy swoje. Zbro­

dniarz był wiel kim żalem prze­

jęty. Gdy już sta­

nął na rusztowa­

niu , pozwolono mu do ludu li­

cznie zgromadzo­

nego kilka słów przemówić. Cóż rzekł ? »Biada mi 1 Czytałem złe książki, oso­

bliwie bezbożne dzieła, które o

głosił Dawid Strauss. Złe ksią­

żki pozbawiły mnie wiary i cno­

ty, stałem się po­

tem mordercą i jako zbrodniarz teraz tu pod to­

porem kata życie dać muszę.

Chrońcie się złych książek. *

Jeszcze trzeci przykład: »Ja, redaktor tego pi­

sma, znałem bar­

dzo dobrze pe­

wnego człowieka, który miał pobo­

żnych -rodziców katolickich i sam

odznaczał się cnotliwćm życiem i szczerćm przy­

wiązaniem do wiary katolickiej. Na nieszczęście złe książki wpadły w jego ręce. Czytał je z naj­

większą ciekawością, odrzucił dobre i przejął się przewrotnemi zasadami pism szkodliwych. Sprzy­

krzywszy sobie cnotę zwątpił o wierze katolickiej

• ostatecznie został protestantem. Jeszcze dziś żyje w Pomeranii i jest zawziętym wrogiem wiary ka- tolickićj.

Czytanie złych książek.

Patrz na obraz poniżej umieszczony. Cóż ci przedstaw ia f Pannę czytającą złą książkę. Oto­

czoną jest wieńcem z cierni i ostu, bo człowiek czytający złe książki rodzi ciernie i oset plugawych myśli i szkaradnych uczynków. Wąż jadowity czycha na nią, aby ją ukąsić, ponieważ dusza człowieka czytającego złe książki jest zatruta py­

chą, nieczystością i nienawiścią. A przed panną stoi szatan, któ­

ry się cieszy, że dusza jej „ nie­

śmiertelna stała się łupem pie­

kła. Chroń się złych książek, nie kupuj ich, a- jeżeli je posia­

dasz, rzuć je?do pieca I Czyń tak, jak św. Paweł apostoł. Przy­

szedłszy do wiel­

kiego miasta E- fezu, gdzie opo­

wiadał słowo Bo­

że, napominał wiernych, aby

palili książki czarnoksięzkie i heretyckie. Usłu­

chali chrześcija­

nie, bo czytamy w dziejach apo­

stolskich: »A wielu z tych, którzy się dwornością parali, znie­

śli księgi i popalili je przed wszyst­

kimi, a ob>a- chowawszy

cenę ich, z n a 1 e ź l.i ■ s u- m ę pięćdzie­

siąt tysięcy srebrników.

Tak potę­

żnie rosło słowo Boże i z mac niało się.» (Dz. apost. 19, 19.)

W obecnych czasach socyalni demokraci po­

jęli wielki wpływ złych książek, dla tego wydają książki i gazety treści przewrotnej. Ogłosili do­

tychczas około pięćset dzieł wzywających lud chrześcijański do niedowiarstwa. Im liczniej złe książki pojawiać się będą, tern więcej dusz nie­

śmiertelnych zginie I

(10)

314 Wiadomości ze wszystkich części świata.

Wiadomości ze wszystkich części świata,

tyczące się Kościoła katolickiego i sprawy socjalnej.

Wiec katolicki w Toruniu. Społeczeństwo katolickie wśród obaw, jakie wznieca stronnictwo, dążące do przewrotu wszelkich dotychczasowych stosunków społecznych, uznało za konieczne od­

bywanie wieców, by na wielkich zebraniach wspól­

nych, publicznych przeciwstawić temu stronnictwu zasady Kościoła św., pouczać, jakiemi są te za­

sady i ugruntować wiarę, która jedyna posiłko­

wana czynem, zdolną jest do coraz większego umoralnienia tegoż społeczeństwa. W tym celu powzięto myśl zwołania wieca dla katolików Niem­

ców w Gdańsku. Wiec ten odbył się z całą okazałością przy licznym udziale wiernych.

To, czego Niemcom było potrzebą, okazało się nie mniejszą dla Polaków pod berłem pru- skićm żyjących i gorliwi o dobro społeczeństwa polskiego mężowie, zawiązawszy się w komitet, postanowili wiec zwołać na koniec Września do Torunia, jako do miasta, leżącego nieomal w śro­

dku dzielnic polskich państwa pruskiego.

Z razu wyrażano obawy, czy wiec taki się uda, czy dostateczną okaże się liczba wiecowni ków, by należycie poprzeć uchwały na nim za­

paść mające. Z całego świetnego przebiegu wieca okazało się, że obawy te były płonne — dzięki poczuciu, jakie ożywia społeczeństwo katolicko- polskie.

Przebieg wiecu tego był następujący: Po uroczystem nabożeństwie popołudniowem we wspaniałym kościele św. Jana w Toruniu w nie­

dzielę dnia 27. Września, odprawionem na inten- cyą wieca, pospieszyli wiecownicy na salę do Mu­

zeum, gdzie senior obywatelstwa Zachodnio-Pru- skiego sędziwy poseł i członek Izby panów p. Ludwik Śląski wiec otworzył, przema­

wiając rzewnemi i pięknemi słowy do licznie ze­

branych.

Poczem nastąpiło ukonstytuowanie się bióra wiecowego. Marszałkiem obrano p. Kazimie­

rza Chłapowskiego z Kopaszewa, wice­

marszałkami: pp. posłów ks. prałata Stablew- s k i e g o z Wrześni i Leona Rybińskiego z Dąbieńca.

Pan Chłapowski powołał do stołu na sekre­

tarzy pp. ks. proboszcza Larysza z Pińczyna, I. Dominirskiego z Buchwałdu, ks. W a- wrzyniaka ze Śremu, F antę-Połczyń­

skiego z Żabiczyna, Lud w. Śląskiego z Trzebcza i St. Sikorskiego z Wielk.

Chełmców.

Na samym wstępie odczytał marszałek tele­

gram do Ojca św. Treścią jego było błogosła­

wieństwo, jakie papież Leon XIII. przesłał wieco- wnikom. Telegram Ojca św. przesłany w języku

francuzkim następujące zawierał słowa: »Uwia­

domiony o zebraniu wiecakatolików

! Polaków, przesełam im z serdecznem I u czuciem Apostolskie błogosławień­

stwo z życzeniem, aby ich praca i na­

rady przyczyniły się do dobra reli- gii i podwyższenia Kościoła św.*

Na telegram ten przesłano słowa dziękczynne Ojcu św. po łacinie w następujących wyrazach:

»Wierze katolickiej oddani Polacy w starożytnym grodzie toruńskim zebrani celem wzmocnienia tejże wiary, ścieląc się do stóp Waszej Świątobliwości, szczere dzięki skła­

dają za otrzymane błogosławień­

stwo Apostolskie i oświadczają, że zawsze wyznawać będą: gdzie Piotr, tam Kościół św.»

Nadto nadeszły telegramy z życzeniami dla wieca od biskupów: ks. Rednera z Chełmna, ks. dr. Likowskiego z Poznania, ks. Andrzejewicza z Gniezna i ks. ofieyała Liidtkiego z Peplina, oraz liczne telegramy od obywateli, którzy wy­

bitne w społeczeństwie naszem zajmują stanowiska, a nie mogli w wiecu tym uczestniczyć.

W końcu przemówił ks. prałat Stable w- s k i zaznaczając, że prawdziwie szczęśliwy to traf, iż pierwszy wiec dla ludności katolicko - polskiej odbywa się w Toruniu, jako miejscu, będącym na granicy pomiędzy dyecezyami chełmińską i war­

mińską z jednćj, a gnieźnieńską i poznańską z dru- gićj strony. Mówca, widząc na wiecu takie życie pełne, tak gorące, widząc starszych osiwiałych kolegów, zastęp młodych i dzielnych szermierzy, mimowoli przenosi się myślą do tych, których między nami już nie ma, bo umarli, a którzy całe życie pracowali w tym celu, w jakim my się dzi­

siaj zebraliśmy, i wezwał zebranych do uczczenia ich pamięci przez powstanie z miejsc, co tćż na­

stąpiło.

Kiedy bracia z nad Warty — mówił ksiądz Stablewski dalćj — stanęli nad mętnemi falami Wisły, sami smutni, przypomnieliśmy sobie, że fale te płyną z kraju, w którym bracia nasi Unici stwierdzają męczeństwem przywiązanie do wiary ojców. Zebraliśmy się, aby działać w myśl En­

cykliki Ojca św. i oprzeć się burzom, które nam z dwóch stron zagrażają: niebezpieczeństwo schi­

zmy i niebezpieczeństwo przewrotu socyalnego.

Nie łudźmy się, niebezpieczeństwo jest groźne, zabierzmy się do sypania grobli i nie czekajmy, aż niebezpieczeństwo to będzie nas zalewało.

Stoimy pod znakiem Krzyża św. i oprzemy się tej burzy socyalistycznej mającćj na celu zohy­

(11)

Wiadomości ze wszystkich części świata. 315 dzenie wiary naszej katolickiej i zamienienia nas

w nędznych niewolników. Cześć komitetowi wie?

cowemu, że ów sztandar nasz podniósł. Za nami stoją miliony serc katolickich i stać za nami będą, gdy wiernymi temu sztandarowi pozostaniemy.

Na tern porządek zebrania wyczerpano, mar­

szałek odroczył zebranie do dnia następnego, a wiecownicy zabrali się prywatnie celem bliższego poznania się wzajemnego.

Na drugi dzień w poniedziałek o godz. 9-tćj odbyła się uroczysta Msza św. w kościele świę­

tego Jana, którą celebrował ks. kanonik Bielicki z Peplina.

Po nabożeństwie zapełniły liczne tłumy wie- cowników wielką salę * Wiktorya« za murami forty cznemi. W głębi sali urządzono okazałą trybunę dla komitetu i przodowników obrad.

W głębi górował wizerunek Matki Bozkiej Ostro­

bramskiej, pod nim popiersie Ojca św. Leona XIII.

Marszałek p. K. Chłapowski krótką przemową otworzył walne posiedzenie. P. Donimirski od­

czytał nowe telegramy nadeszłe od rana, a po załatwieniu wszelkich formalności wstąpił na mó­

wnicę ks. prałat Połomski z Wąbrzeźna i prze­

mawiał: ,0 pożytkach zebrań katolickich.» Wy­

kład ten bardzo wyczerpujący zadanie, z głębo- kiem wygłoszony przejęciem, przyjęli wiecownicy grzmotem oklasków; była to słuszna nagroda długiej przemowy czcigodnego mówcy. Nastąpiło podzielenie się wiecowników i mówców na osobne wydziały w czterech salach mniejszych.

We wydziałach tych przemawiali w ponie­

działek i wtorek: ks. prob. Gustaw P o płocki z Kokoszek: .0 stosunku Kościoła do państwa i niezależności Ojca św. od władzy świeckiej.*

Poseł Emil Czarliński z Brąchnówka:

• O znaczeniu i wpływie prasy.*

Ks. proboszcz Odrowski z Nawry: *0 sprawach społecznych.«

P. Michał Sczaniecki z Nawry: ,0 stowarzyszeniach katolickich.'

Poseł prof. Fr. Schröder: »0 zależności Ojca św.*

Ks. proboszcz Batke z Radomna: *0 sprawach szkólnych.*

Marszałek p. K. Chłapowski z Kopa- szewa: ,0 pozostałościach walki kulturnej i ko­

nieczności powrotu zakonów.*

Ks. prob. Szołowski z Wudzyna: .0 wychodźtwie i włóczędze robotników.*

Ks. patron Spółek zarobkowych Wawrzy­

niak ze Śremu: »O stowarzyszeniach katoli­

ckich,« który mówił zgodnie z referatem swoim o tym przedmiocie w wydziale z p. Michałem Sczanieckim, poświęciwszy przedmiotowi swemu osobne zbadanie rzeczy.

We wtorek, w dniu trzecim wieca odbyło się nabożeństwo żałobne za dusze zmarłych w ko­

ściele św. Jakóba na nowem mieście. Mszą św.

celebrował z asystą ks. dr. Pobłocki pro­

boszcz chełmiński. Po nabożeństwie w dniu tym jak i w poprzednim wygłaszano mowy, których wiadomość podaliśmy poprzednio. Po wysłucha­

niu mowy ostatniej przyjęto rezolucye poszcze­

gólnych wydziałów, których treść podajemy w na­

stępującym porządku:

Katolicy Polacy zebrani na wiecu w Toruniu wypowiadają głębokie przekonanie, że powrót zakonów w ogóle jest i ze względów religijnych i społecznych koniecznością, a szczególniej w zie­

miach z ludnością polską, w których ani jeden zakon missy om i wychowaniu oddanym nie został przywróconym. W rzędzie tych zakonów uwa­

żamy przywrócenie Towarzystwa Jezusowego za naglącą potrzebą czasu.*

•Zebranie katolików polskich ubolewa, że w archidyecezyi gnieźnieńsko-poznańskiej rządzcy parafii dotąd nie otrzymali przewodnictwa w dozo­

rach kościelnych.*

•Przywrócenie terytoryalnego zwierzchnictwa Stolicy św., dla jej samodzielności, zupełnej swo­

body i niezależności w rządzeniu Kościołem Bo­

żym jest nieodzownie potrzebnem.*

• Tylko szkoły wyznaniowe dają rękojmią do­

brego wychowania.*

»Inspekcya tak powiatowa, jak lokalna winna być oddaną mężom katolickiego wyznania, a prze- dewszystkiem duchowieństu.«

• Nauka religii i śpiew kościelny we wszyst­

kich oddziałach szkół udzielaną być winna w ję­

zyku dzieci ojczystym, to jest tym, którym dzieci rozmawiają i modlą się w domu rodzicielskim.*

• W tym celu winien być język ojczysty dzieci przedmiotem nauki w szkole ludowćj.«

• Zanim to nastąpi, obowiązani są rodzice i duchowieństwo odpowiednie uczynić kroki, aby wszędzie przynajmniej prywatnie uczono dzieci polskie po polsku, jak to obecnie w W. K. Po- znańskićm się dzieje.«

• W seminaryach nauczycielskich i szkołach preparandów dla wszystkich kandydatów winna być zaprowadzoną obowiązkowa nauka języka polskiego.*

•Wiec katolicki w Toruniu wyraża Ojcu św.

podziękowanie za wydanie encykliki (okólnika) o położeniu robotników wraz z zapewnieniem, że w zasadach Ojca św. widzi rozwiązanie sprawy.«

•Jeżeli brak roboty u robotnika, należy sta­

rać się o to, ażeby robotnik na miejscu szukał roboty, bo są okolice, które sprowadzają ludzi do ziemi buraków i t. p. ze Szlązka i Królestwa polskiego.*

• Gdy zbytek robotnika, starać się należy 0 to, by u nas pozostał; a chętnym do wałęsania zwracać należy uwagę, że w dalekich stronach nie ma kościołów katolickich, a jeżeli są, to nie ma księży znających język polski.*

• Wiec w Toruniu poleca pielęgnowanie bractw 1 przystępowanie do nich i do wszelkich stowa­

rzyszeń chrześcijańskich, oraz pilne wypełnianie

(12)

316 Wiadomości ze wszystkich części świata.

obowiązków, a poleca to każdemu katolikowi we­

dług możności bez różnicy stanu."

»Wiec w Toruniu poleca pielęgnowanie To­

warzystwa św. Wincentego a Paulo i należenie do niego czynnie i gorliwie wszystkich katolików bez różnicy płci i stanu.«

»Wiec w Toruniu poleca usilnie życzliwe i czynne popieranie Towarzystw pomocy Nauko­

wej, celem Wychowania sobie ludzi prawdziwie światłych i społeczeństwu za przychylną pomoc wdzięcznych i oddanych."

»Wiec w Toruniu poleca popieranie już ist­

niejących i zakładanie nowych katolickich Towa­

rzystw ludowych w takich miejscowościach, gdzie są do tego wystarczające inteligentne siły dość liczne, aby z ich Towarzystw wytworzyli się nau­

czyciele i przewodnicy do zakładania z czasem nowych, a przedewszystkiem do pouczania na mniejszych zebraniach ludu naszego w sprawach społecznych."

Piękne te wszystkie i gruntownie obmyślane rezolucye wiecownicy przyjmowali grzmotem okla­

sków, dając wyraz przekonania, że wyszłyby na korzyść społeczeństwa, gdyby wszystkie mogły być w czyn wprowadzone.

Na zakończenie przemawiał ksiądz prałat Stablewski. Przebiegł po krotce wszystkie czynności wiecowe, powtarzając wszystkie ich cenniejsze ustępy. Chciałbym zakończyć — mó­

wił — słowami nadziei, że starać się będziemy, aby chorągiew Pana Niebieskiego jaśniała nam w pracach naszych, a więc starajmy się utrwalić ją w sercach naszych i w sercach braci naszych.

Wiec ten nasz był niejako pierwszym przeglądem żołnierzy katolickich, którzy do pierwszej stanęli próby. Dał on nam hasło do wielu spraw a wa­

szym obowiązkiem ponieść to hasło do ognisk domowych, byście tam byli apostołami światła i prawdy.

Mogą przyjść burze niechaj nawet na­

dejdą, my stać będziemy pod Krzyżem świętym, z pod Krzyża nie ustąpimy i pod Krzyżem zło­

żymy nasze świętości, a z pod tego Krzyża pły­

nąć będzie pieśń i modlitwa w ojczystym języku, a z nich jaśnieć będą promienie światła i prawdy, męztwa i wiary.

Na wniosek redaktora p. Danielewskiego obrano p. K. Chłapowskiego gospodarzem przy­

szłego wieca, o którego zwołaniu i miejscu, gdzie się odbyć ma w danym czasie rozejdą się ogło­

szenia.

P. Danielewski imieniem komitetu pożegnał wiecowników następującemi słowy: »Otworzy­

liśmy wam nasze świątynie, nasze domy i serca nasze; opuszczając wiec ten otwórzcie serca swe i zachowajcie w nich wspomnienie o nas. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus 1

Tak się zakończył pierwszy wiec dla kato­

lickiej ludności polskiej w Toruniu w d. św. Mi­

chała o godzinie 5-tej po południu.

Postęp katolicyzmu. »Univers« zamieścił niedawno zajmujący artykuł o rozprzestrzeniu się katolicyzmu w Europie, mianowicie w Anglii, Ho- landyi, w Niemczech i Szwajcaryi. Postępy jego w Anglii są najznaczniejsze. Od r. 1833, t. j. od czasu, jak tacy Spencerowie, Fabrowie, Newmano­

wie i Manningowie stanęli na czele ruchu puzeisty- cznego, nawrócenia mnożyć się zaczęły z każdym rokiem, zwłaszcza wśród arystokracyi. W r. 1880 24 lordów, 6 członków rady prywatnej i 55 de­

putowanych wyznawało wiarę katolicką. Liczba ta wzrosła znacznie od dziesięciu lat; wedle osta­

tnich informacyi, zamieszczonych przez »Catholic Directory", katolicy liczą 41 członków w Izbie lordów, 9 członków w radzie, 76 przedstawicieli w Izbie niższej, 53 baronetów, a nadto wielka liczba wysokich urzędników, wyższych oficerów jest katolicką; nawrócenia mnożą się wśród szla­

chty. Jednem ze znaczniejszych jest nawrócenie się starszego syna lorda Absburn, wielkiego kan­

clerza Irlandyi, który niedawno wyrzekł się pro­

testantyzmu.

W Anglii i Szkocyi Kościół rzymski odzna­

cza się zasługami i gorliwością swego duchowień­

stwa ; liczy obecnie 2 Kardynałów, z których je­

den rezyduje w Rzymie, 3 Arcybiskupów, 18 Bi­

skupów i 2800 kapłanów w 300 kościołach i licznych kaplicach. W tych krajach, gdzie za­

konnik i zakonnica budzili wstręt i pogardę, pra­

wie wszystkie główniejsze zgromadzenia mężczyzn i kobiet posiadają zakłady, utworzone swobodnie, tolerowane przez władze, otoczone szacunkiem pu­

bliczności, Od początku stulecia liczba katolików wzrosła w obydwóch królestwach z 120,000 na 1,700,000.

Anglia panuje oprócz tego w swych koloniach nad blizko 14,000,000 katolików, a ich liczba pod­

nosi się szybko w tych krajach zamorskich, mia­

nowicie w Kanadzie i Australii. I tak w północ­

nej Kanadzie był w r. 1848 tylko jeden Biskup i sześciu księży, obecnie znajduje się tam Arcy­

biskup, 5 Biskupów, 200 księży i 180 kościołów.

Katolicyzm postępuje w tych okolicach, jak w sąsiednich Stanach Zjednoczonych, gdzie w r.

1800 istniał zaledwie a teraz wyznaje go piąta część ludności w wielkiej rzeczypospolitej.

W Holandyi Kościół jest od 50 lat tak swo­

bodny, jak w Stanach Zjednoczonych; nie doznaje on tam ani prześladowań, ani przeszkód; od dawna uciskani i pogardzani, katolicy holenderscy bronili się. podnosząc się i mnożąc, a władza ustąpiła w obec ich potęgi wzrastającej. Było ich 300 tysięcy w roku 1800, obecnie jest ich 1,500,000 na ludność 4,138,000 dusz liczącą. Biskupi ad­

ministrują swobodnie, zakładają kolegia, szkoły, klasztory, wznosząc kościoły bez trudności ze strony państwa; wszystkie zakony przyjęto w kró­

lestwie, duchowieństwo i wierni odznaczają się czystością nauki i przywiązaniem do Stolicy św.

Trzy tysiące ochotników holenderskich zaciągnęło

(13)

Prześladowanie chrześcijan w Japonii.

(14)

318 Wiadomości ze się do żuawów papiezkich, a byli to znakomici

żołnierze.

Ustawy nieprzychylne zniesiono w ostatnim czasie w Danii, Szwecyi i Norwegii; dwóch wika- ryuszy apostolskich i 63 missyonarzy głosi Ewangelią kilku milionom katolików w tych pań­

stwach.

W Austryi duch józefinizmu, który panował wśród duchowieństwa w końcu zeszłego wieku, utrzymał się w uniwersytetach do 1870 r., zniknął on teraz niemal zupełnie. Katolicy w Niemczech bronili dzielnie swych praw i wiary w obec Bis- marka i rządu pruskiego. I tutaj rozkład prote­

stantyzmu uwydatnia się silnie; corocznie 1200 do 1500 protestantów wyrzeka się herezyi; na­

wrócenia są względnie nieliczne, lecz wśród na­

wróconych mieszczą się znakomici uczeni i człon­

kowie wysokiej arystokracyi.

Szwajcarya jest nierówno podzielona na kan­

tony protestanckie i katolickie, pierwsze ludniejsze nadużyły swych sil, aby stłumić »Sanderbund * i prześladować Kościół, ale duchowieństwo katolickie dało odwet, dokonując licznych nawróceń, nawet w głównych miastach protestanckich: Bernie, Ba­

zylei, Neuchatel, Lauzannie i Genewie.

W Genewie i okolicy liczono na początku bieżącego stulecia 200 katolików; dzisiaj większość ludności kantonu należy do Kościoła rzymskiego.

Posiada on tam wedle ostatniego spisu ludności 1,169,900 dusz na 2,285,226 mieszkańców, to zna­

czy, że większość ludu szwajcarskiego niebawem stanie się katolicką.

A zatem wszędzie protestantyzm upada nie­

powetowanie; rozpada on na sekty, których wielu duchownych, zaprzeczając bóztwa Chrystusa Pana, nie ma prawa do imienia chrześcijan. Wszędzie ujawnia się żyzna czynność, chwalebna wydajność Kościoła katolickiego, mającego jednę naukę, je- dnę wiarę, jednego pasterza.

Nie tylko w protestanckich krajach Europy katolicyzm wzrasta. Dzieło missyjne we wszyst­

kich częściach świata stwierdza potężny rozkwit katolicyzmu w krajach pogańskich. Weźmy n. p.

Annam. Kiedy rozpoczęła się wyprawa kochin- chińska w r. 1858, missya anamska, pomimo o- krutnych doświadczeń, zdobyła 500,000 dusz.

W czasie wojny, która trwała cztery lata, wy- buchnęla wściekłość pogan w obec chrześcijan;

dwa tysiące chrześcijańskich osad zniszczono i przeszło 55,000 chrześcijan zginęło bądź z nędzy, bądź też w skutek męczarni.

Wzięcie Hue i wyprawa tonkińska w r. 1885 przyniosły tej missy i równie straszliwe spustosze­

nie; ogólna rzeź, urządzona przez .wykształco­

nych* szalała długo, a Francy a ani nie pomyślała na seryo o uśmierzeniu jej; 50 kapłanów i 50 ty­

sięcy chrześcijan zamordowano i straty materyalne były ogromne.

Ruch nawracający jest tak potężny w tym kraju, że liczba katolików przechodzi obecnie 600

ystkich części świata.

tysięcy; sami kapłani katoliccy zagranicznych missy i nawrócili w r. 1890 19,451 pogan.

Język polski. Piękny przykład uszanowania języka polskiego dał pewien kleryk w Trewirze.

Gdy bowiem Polacy z Essenu i okolicy urządzili pielgrzymkę i stanęli przed wielkim ołtarzem, aby uczcić świętą sukienkę Zbawiciela, otrzymali od jednego z kleryków kartkę, na której było na­

pisane: »Witajcie mi Polacy tu w Trewirze.

Przyjaciel Polaków, Niemiec. Mieszkam Weber- bachstr. 67.« Polscy pielgrzymi szukali i znaleźli kleryka, który ich mile przyjął i oświadczył, że będąc Niemcem, uczy się z książek języka pol­

skiego. Bardzo mu się też podobał śpiew pol­

skich pielgrzymów. Inny przykład 1 W Kistrzy- nie (Kiistrin) pracuje wiele Polaków. Smucili się, że w katolickim kościele nie mogli słyszeć pol­

skiego kazania ani się spowiadać po polsku, po­

nieważ ksiądz proboszcz jeszcze młody, jest Niemcem. Ulitował się nad nimi zacny kapłan.

Za pomocą książek polsko niemieckich i jednego chłopca polskiej poczciwćj familii nauczył się czy­

tać po polsku i tyle mówić, że już może Pola­

ków przyjąć do polskiej Spowiedzi. Jakże się cieszą polscy robotnicy i żołnierze, gdy w oj­

czystym języku słyszą słowo Boże. Może nieje­

den byłby utracił wiarę katolicką, a teraz obu­

dziło się w nićm na nowo przywiązanie do wiary.

Trzeci przykład 1 Pewien kapłan na dolnym Szlą- zku ani słowa nie rozumiał po polsku. Bardzo mu to leżało na sercu, ponieważ do jego parafii przybyli polscy katolicy; kobiety nie umiały po niemiecku, chciały iść do św. Spowiedzi, lecz nie rozumiały kapłana. Coż uczynił ? Chociaż już jest w wieku dosyć podeszłym, zaczął po polsku się uczyć. Jednej familii polskiej urodziło się dziecię. Któż opisze radość ubogiego ludku, gdy przy Chrzcie św. przepisane zapytania w pol­

skim języku niemiecki kapłan stawiał ojcom chrzestnym ? Kapłani wszyscy szanują język pol­

ski i idą za rezolucyą ks. prob. Krahla na wiecu raciborskim, który tak brzmi:

•Wszystkie mowy są darem Boga i mają równe prawo dalszego istnienia, o które należy walczyć w sposób sprawiedliwy i stosowny, ale nie wolno stawiać narodowości po nad jedność wiary i pokój obywateli, oraz miłość ojczyzny.

Wszelka walka narodowościowa daleką być po­

winna od dzieci tego samego Kościoła.«

Sukienka Zbawiciela w Trewirze. Po po­

łudniu dnia 19. Sierpnia wyjęto ze skarbca szafę, w której przechowaną jest sukienka Zbawiciela.

Dnia 4. Października w dzień niedzieli różańcówój zakończyło się wystawienie. Dwa miliony piel­

grzymów zwiedziło ją i zanosiły serdeczne mo­

dlitwy o spokój Kościoła i rozszerzenie wiary naszej świętej.

Dziwne zdarzenie które uczy, że Pan Bóg obficie nagradza tym, którzy się litują nad ubo­

gimi, czytamy w pewnej gazecie: Zmarły nie

Cytaty

Powiązane dokumenty

piono ich zaś nowemi urządzeniami, oprócz tego system państwowy coraz więcej odrzucał obyczaj ' zapatrywania chrześcijańskie i stało się, iż rze­. miosło i praca zwolna

Ciężko się bowiem rozchorował i zanim minął rok 1890, pochowano jego zwłoki w obcej ziemi, w której pragnął zasiać ziarno wiary Chrystusowej.. W miejsce zmarłego wstąpił

Tysiące wynoszą się w takie strony, gdzie nie masz ani kościoła ani kapłana katolickiego: o katolickiem święceniu niedzieli, o wysłuchaniu mszy św,, o obecności na kazaniu

Jeden z nich odezwał się: »Teraz już mogę spokojnie zamknąć oczy i w krotce pewno umrę, bo Pan Bóg za wstawieniem się Najświętszej Panny Maryi wysłuchał moich

zmy i rząd jego stara się katolików skłonić do od szczepieństwa nie tylko namową, pokusą i w spo-.. W północnej Afryce znajduje

Każdy katecheta (to jest nauczyciel wiary) bierze jako zakres działania pewien powiat, gdzie krzewi wiarę, uczy tych, którzy się do niej garną i przysposabia ich do

zań Bozkich i praw ludzkich, jawny bunt przeciw powadze państwa i kościoła. Cóż jest powodem tych smutnych objawów ? Oto wyparcie się wiary w Jezusa Chrystusa, jednorodzonego

czeni węzłem jednej wiary i jednej miłości, która tylko w Kościele katolickim się