• Nie Znaleziono Wyników

Ilustrowany Kurjer Polski. R. 3, nr 26 (28 czerwca 1942)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ilustrowany Kurjer Polski. R. 3, nr 26 (28 czerwca 1942)"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Kraków, di

r t f M i - ,4 x 1i - - ; , . Mfek i- J KkWi k

' ' ' B ' \ ft

(2)

Atlantic Sched P.B.Z.

W ellbiłd BOMBOWCE NIEMIE­

CKIE NAD TWIERDZA D a zwycięstwa w bi­

twie w Afryce półno­

cnej p r z y c z y n iło się w wielkiej mierze lo­

tnictwo mocarstw osi.

Ono przygotowało upa­

dek Tobruku przez swe niezliczone i skuteczne

ataki bombowe.

TWIERDZA T O B R U K S K A P IT U L O W A Ł A DNIA Z f CZERWCA

Tobruk został zdo­

byty szturmem, Bardia wzięta i Bir Elgobi upadło. Obok własnej wyspy stał się front libijski albo raczej front egipski, jak na­

leży teraz m ó w ić , pierwszą linię obronną W ie lk ie j Brytanii prze­

ciw w ytrw ałym ata­

kom wojsk osi. W Lon­

dynie mówi się j uż dzisiaj, że strategicz­

ne i taktyczne podsta­

w y do niemiecko-wło- skiego ataku na Egipt nie były nigdy tak ko­

rzystne jak są dzisiaj.

CZOŁGI NIEMIECKIE I CIĘŻKA ARTY­

LERIA WŁOSKA POD TOBRUKIEM

W nieprawdopodobnym upale, przy temperaturze, która prawie uniemożliwiała działania wojen­

ne rozpoczęły wojska niemiec­

kie i włoskie swój atak w Libii.

Po dniach zażartych walk skoń­

czył się len atak rozbiciem angielskich s.i ł zbrojnych i kapitulację T o b r u k u .

K A P I T U L U J E M Y ' Czołg angielski, biorł"

cy udział w b i ł * ' * w Libii, został tralioW i pali się. Załoga

poddaje.

GENERALNY MARSZAŁEK POLNY ROMMEU ZWY- C I Ę Z C A W B I T W I E W AFRYCE PÓŁNOCNEJ Dzięki wielkiej znajomości szłuki wojennej udało się mu poprowadzić podle­

gające mu wojska niemie­

cko - włoskie na przekór w s z y s tk im trudnościom

do zwycięstwa.

WYSUNIĘTA PLACÓWKA WŁOSKA POD TOBRUKIEM Ostatnia próba przebicia się angielskich sit otoczo­

nych w Tobruku została odbita, poczem wdarły się wojska niemiecko-włoskie

. do miasta.

(3)

7 nieprawdopodobną wprost zaciętością,

“ tórą należy najczę­

ściej uważać za odwa­

'GOTOWAĆ SI - o A T A K U Niemieccy i rumuńsc kołnierze piechoty cz«

*ł ię w okopach w pie

**zej linii na rozkz do ataku.

Z I A Ł A rrudnoici, jakie netu wal bagnisty eren walki wymagały od lotniarzy niezwykłych w y s iłk ó w zwłaszcza

w gęstych lasach.

lił rozpaczy próbują bolszewicy bronić por­

tu wojennego i miasta Sewastopola przed nie­

ustannymi a t a k a m i Wojsk niem iecko-ru­

muńskich. Bolszewicy ni8dy jeszcze nie zgru­

powali swoich stano­

wisk obronnych tak 8ł«to jak tutaj. Od je ­ sieni rozbudowali oni system obronny Sewa­

stopola i wyposażyli

‘ł już z natury potęż- n*t twierdzę morską w dodatkowe urządze­

nia obronne. Te w y­

siłki bolszewickie są zupełnie zrozumiale, 8dy spojrzymy na na- s*«ł mapkę na prawo.

Jedno spojrzenie po­

zwoli nam zrozumieć znaczenie strategiczne tej twierdzy. Z chwilą W z ię c ia Sewastopola Wytworzyłaby się dla bolszewików katastro­

falna sytuacja na po- Judniowym skrzydle

•rontu wschodniego,

‘■omijając już fakt, że 'fota c z a r n o m o r s k a tra ciłab y swoją bazę,

■Uogłoby dowództwo niemieckie, po oczy­

szczeniu Krymu, dać

^olnione tu wojska na Inny punkt frontu Wschodniego.

* A OKOI '•tJNKIERZAWUNK

obija się bolszew w zaciętych w a lk

D O A T A K U I P O L E W A L K I I Teren walk pod Sewasto­

polem nastręcza atakującym nie­

przejrzane Irudnoici, bronięcy natomiast mogę wyzyskać wszy­

stkie warunki terenowe. Artyle­

ria niemiecka zasypuje teren gradem bomb, a piechota cze­

ka na swę kolej d o a t a k u .

(4)

I W A * :X‘

>

MM! i ii

Bitw ai konwojami na M. Śródziemnym

I4ITI

a c i f i e

t e r

Na prawo:

ZWIĄZEK MŁODZIEŻY EUROPEJSKIEJ

W Weimarze odbyta się manife­

stacja kulturalna młodzieży euro­

pejskiej. Propozycję utworzenia

„zwięzku młodzieży europejskiej"

w y s u n ę ła młodzież niemiecka i włoska. Zorganizowanie tego z w i ę z k u nastąpić ma jeszcze w ciągu bieżącego roku, przy- czem mają nad tym współpra­

cować organizacje młodzieżowe wszystkich m ł o d y c h narodów

Europy.

Fol. Atlantic Scherl

W tych dniach powróciły do Gibraltaru niedobitki dwóch wielkich konwojów angielskich, które w tra­

kcie trzydniowej bitwy morskiej zostały częściowo zniszczone i rozbite przez lotnictwo mocarstw osi.

Oba konwoje, którym towarzyszyły liczne okręty wojenne, wypłynęły prawie równocześnie z G i­

braltaru i Aleksandrii aby osiągnąć Maltę wzglę­

dnie Tobruk i oba te punkty zaopatrzyć w rezer­

wy. Konwoje zostały jednak wkrótce wypatrzone i od tej chwili wystawione były na ciągłe ataki bombowców i torpedowych samolotów włosko-

niemieckich oraz łodzi podwodnych. W ciągu tych trzech dni straciły angielskie siły morskie na M- Śródziemnym 14 okrętów handlowych łącznej po­

jemności 110 000 blr i 7 jednostek wojennych.

Potyczka zakończyła się zupełnym rozbiciem kon­

wojów, które usiłowały wrócić do swych portów.

Na naszych zdjęciach widzimy atak włoskiego samolotu torpedowego, który właśnie wyrzucił torpedę na kontrtorpedowiec angielski, obok to­

nący konłrtorpedowiec angielski, a powyżej chmu­

ry dymu z p ł o n ą c y c h okrętów handlowych-

Na lewo:

TRZYSTA TYSIĘCY ROBOTNIKÓW B E L G IJ S K I C H WYJECHAŁO

OGÓŁEM DO NIEMIEC Pociągi, którymi robotnicy bel-

\ gijscy wyjeżdżali z Brukseli d 1 N ie m ie c ustrojono kwiat®1”

I i zielenią.

A N G L I A L E K C E W A Ż Y N E U T R A L N O Ś Ć T U R C J I Na prawo widzimy mapkę, na której przedstawione są drogi dowozu rezerw do Egiptu, Chin i Unii Sowieckiej. Zjawiskiem ciekawym jest przytem to, że dla Rosji przewidziane są dwie dro­

gi, z których jedna idzie w po­

przek Turcji do portów nad M.

Czarnym. Opublikowanie tej ma­

py w angielskich czasopismach Bliskiego Wschodu dowodzi, że

Pogwałcenie neutralności Turcji e i. y w planach operacyjnych

Anglii.

Pierwsze zdjęcie od I e * • ! ' O Z N A C Z E N I E ŻYDÓW W PARYŻU

Również w Paryżu wydano °h e cnie zarządzenie, na mocy kt rego zmuszeni są żydzi do nos® . nia gwiazdy żydowskiej. Ponie*®

zachowanie ich byto bardzo wTI .c wające, t r z e b a było wprowadzi znak, który by ich odróżnia! od Fr®

cuzów. ,

Na zdjęciu dwie żydówki z gwiazda Dawida na ulicach Paryża.

(5)

ffurmtńtka droga.

Na lewo: Mapka terenów, na których rozgrywa się

* wojna chińsko-japońska.

Czungking

T y b e f Montuhanj

K/ancsi

uciou.

łtongkmg

M orze '♦ł*'

ifterunelc m artzu o/tnzyu Obiia/y zajtft p n n Japonię

Agitacja bolszewicka wśród ludności chińskiej doprowadziła również do tego, że ludność chińska przejęta wszystkie gesty sowieckie, które sę wyrazem błędnego kierownictwa całego narodu. Kobiety chińskie pozdrawiają marszałka Czangkaiszeke

przez wzniesienie w górę zaciśniętej pięści.

Żołnierz chiński, który otrzymywał swę broń z Anglii lub Ameryki, a po załamaniu się ruchu Sun-Yatsena kierunek duchowy z Moskwy, jest w swej konserwatywnej postawie zbyt skostniały by pojęć, że polityka jego marszałka

doprowadzić musi do zguby.

/''o b y powiedział Sun-Yatsen, pierwszy wybitny przywódca chińskiego ruchu wolno- ściowego, gdyby widział, co jego zaufany, marszałek Czangkaiszek zrobił z jego idei i jak bardzo oddalił się od celów chińskiego narodowego ruchu wolnościowego?

Sun-Yatsen w ierzył zawsze w posłannictwo narodów wschodnio-azjatyckich i był przekonany o tym, że drogę do większej potęgi A zji wschodniej mogę Chiny odbyć tylko wspólnie z Japonię. Zdawał on sobie zawsze sprawę z tego, że połęczenie z anglosaskimi interesami gospodarczymi i zbyt silne zacieśnienie się obustronnych stosunków doprowadzić musi prędzej czy później do tego, że Chiny dostanę się w dławięcy chwyt bezwzględnych anglo-amerykańskich metod kolonialnych.

Toteż w trakcie budowania dzieła swego życia trzyma, się ostrożnie zdała od wszelkich przymierzy, które by mogły zwiększyć niebezpieczeństwo, że pewnego dnia stanę się Chiny ze swym bogactwem gospodarczym i skarbami naturalnymi przedmiotem wyzysku dla spekulacji anglosaskiej. Mimo, że marszałek Czang­

kaiszek wychowany by, w tyra duchu, nie pozostało jego wychowanie w Ame­

ryce bez w pływ u na jego działalność. N ie potrafił on nigdy osędzić i ocenić należycie stanowiska Chin w stosunku do Japonii, wynikajęcego ze stosunków w A zji wschodniej. W pierwszym rzędzie przeoczył on fakt, że „młodszy brat"

prześcignę, w postępie stare Chiny prawie o sto lat i ufał, że próba dogo­

nienia tych zaległości uda mu się w przecięgu kilku lat. Jego starania w tym kierunku i jego dężenie, by Chiny wychować i zapewnić im rozwój, trzeba mimo tego stwierdzenia uznać. Czangkaiszek dokonał olbrzymiego dzieła, jest jednak dopiero w połowie swej drogi. Oprócz tego Czang­

kaiszek zazdrościł — o ile do polityki wprowadzić można terminy uczu­

ciowe — Japonii je j pierwszeństwa, odczuwał wobec niej nieufność kon­

kurenta i ponieważ ostatecznie w pływ y japońskie nie dały się po-

Wojska japońskie zajęły wszystkie drogi zaopatrzeniowe, co może mieć rozsłrzygajęce znaczenie dla armii Czangkaiszeka. Poniżej: żołnierze chińscy

odpoczywaję na skraju drogi.

G a s z e n i e pożaru na jednej z ulic Czungkingu po n a l o c i e japońskim.

wstrzymać, uznał w narodzie sęsiednim swego wroga. Sto­

sunki te nie w ytw orzyły się tak same z siebie 1 na pod­

stawie przeprowadzonych przez Czangkaiszeka poró­

wnań między obu krajami, lecz rozwój ich odbywieł się pod silnym wpływem i naporem z zewnętrz. Ja­

kaś unia między Japonię a Chinami byłaby w wyso­

kim stopniu szkodliwa dla interesów angielsko-amery- kańsklch, dlatego też Anglicy 1 Am erykanie będęcy rzecz­

nikami tych interesów użyli wszystkich środków, aby prze­

szkodzić porozumieniu między Japonię i Chinami, a wreszcie doprowadzili oba narody do po­

w ikłań wojennych.

Z b ł a h y c h powodów wyrósł ostatecznie konflikt chiński, w któ­

rym Japonia usiłowała raz za ra­

zem stawiać na pierwszy plan w ię­

ksze zainteresowania obu narodów dla ich spraw kontynentalnych.

Czangkaiszek odrzucał zawsze mo­

żliwość zjednoczenia się obu na­

rodów 1 samodzielnego podporzęd- kowania się Chin w powiększo­

nej w ten sposób A zji Wschod­

niej. Tu właśnie tkw i uzasadnio­

ny zarżut, który mimo uznania dla jego osobistych zasług położo­

nych dla odbudowy kraju, może mu postawić jego naród i świat.

On przygotował dla swego naro­

du dramat, którego dalszy cięg stanowi obecna wojna w Chinach nie majęca po odcięciu wszystkich dróg dowozowych żadnych wido­

ków takiego zakończenia, które przyniosłoby narodowi chińskie­

mu te korzyści, jakie mógł on czer­

pać z ręk bratniego narodu już od pięciu lat. Chiny i ich marszałek muszę odbyć do końca tę ciernl- stę drogę, którę same wybrały.

Na lewo:

Najnowsze zdjęcie chińskiego ge­

neralissimusa Czangkaiszeka i jego małżonki, kłóra otrzymała wycho­

wanie amerykańskie.

Foł. Slg. Sailer 3

(6)

Ó'ycie na wsi biegnie zupełnie innym torem niż w mieście, toteż dzień w zagrodzie wiej­

skiej ma zupełnie inny prze­

bieg niż w mieście, gdzie czas pracy jest uregulowany a czło­

wiek ma możliwość wypoczyn­

ku według własnego upodoba­

nia. Wieśniak natomiast zna od wczesnego rana do późnego wieczora tylko jedno: pracę.

Różnorodne są te prace, które trzeba stale powtarzać, zaczy­

nając je od wczesnego rana w oborze, przy zadawaniu pa­

szy, w podwórzu, w domu, w stodole a wreszcie i w polu.

W ostatnich tygodniach wy­

sunęły się na plan pierwszy prace w polu. Chodziło prze­

cież o przygotowanie przyszłych żniw. Należało więc uprawić ziemię i obsiać ją. Uprawa roli, przygotowanie materiału siew­

nego, sam zasiew, a teraz dba­

łość o zasiane pola, są to spra­

wy, które wymagały i wyma­

gają od rolnika, jego rodziny i jego pomocników od rana do późnej nieraz nocy pracy przez kilka tygodni.

A jednak rolnik wypełnił swoje zadanie.

Aczkolwiek niesprzyjająca pogoda opóź­

niła prace wiosenne o cale cztery tygod­

nie, mógł on jednak obsiać swoje pola.

Doznał przy tym wydatnego poparcia ze strony kierowniczych czynników Gene­

ralnego Gubernatorstwa. One udzielały mu wskazówek i rad oraz postawiły do -jego dyspozycji odpowiednie narzędzia pracy. W ten sposób wspólnymi siłami można było w tych dniach ukończyć zasiewy. Również i wynikłe wskutek wielkich mrozów szkody — zwłaszcza gdy idzie o zboża — które jednakże nie odbiegły od zwykłej normy, można było usunąć we właściwym czasie. Zboża wy- marzłe zastąpiono nowymi zasiewami.

W porównaniu z rokiem ubiegłym można stwierdzić w rozmieszczeniu powierzchni uprawy poszczególnych płodów pewne zmiany, które okazały się konieczne na skutek poczynionych doświadczeń i uzy­

skanych w roku ubiegłym plonów.

W szczególności zwiększono znacznie po­

wierzchnię uprawy roślin oleistych, oko- powizn i warzyw. Jeżeli chodzi o ziem­

niaki, powiększono przede wszystkim uprawę odmian wczesnych, które na tym obszarze grały dotychczas nieznaczną rolę. Warzywa, które uprawiano dotąd wyłącznie w pobliżu wielkich ośrodków konsumcyjnych a więc wielkich miast i terenów przemysłowych, uprawia się obecnie również w miejsco­

wościach bardziej odległych, uporządkowanie r ynku g w a r a n tu je bowiem szybki skup i pew­

ny zbyt artyku­

łów nawet ła­

two ulega- j ą c y c h

ciu.

Trudności, jakie trzeba było pokonać przy uprawie wiosen­

nej leżą przede wszystkim w tym, że ludność wiejska nie ma dostatecznych wiadomości fachowych i nie zdaje sobie sprawy z ważności oświaty w dziedzinie uprawy gleby, i przygotowania materiału siew-

I nego, pielęgnowania zasiewów,

I zwalczania chwastów, sposobu I I składania obornika itd. Celem I I podniesienia wartości natural- 51 nych czynników produkcji za- I I stosowano już od dość dawna I I wszelkie sposoby uświadomie­

ni nia rolniczego i wyszkolenia

I fachowego przez wydawanie F czasopism rolniczych, książek ' i pism oraz przez urządzanie szkół zawodowych i kursów rolniczych. W związku z tym wspomnijmy o premiach prze­

widzianych za dobre wyniki prac oraz o konkursie „wydajny ogródek", który zwłaszcza go­

spodyniom wiejskim ma dodać bodźca do pracy nad podniesie­

niem plonów w ogrodach wiej-ł skich.

Podczas tegorocznych prac wio­

sennych mogli po raz pierwszy wykazać swą działalność agrono­

mowie wiejscy, wprzągnięci do pracy na obszarze całego Gen.

Gubernatorstwa. Dotychczasowy brak odpowiedniej łączności mię­

dzy czynnikami kierowniczymi a ludnością wiejską oddziaływał ujemnie na samą pracę. Agrono­

mowie wiejscy stanowią obecnie odpowiednie ogniwo łączne. Na kursach i wykładach zaznajamiają się . oni stale ze wszystkimi zaga­

dnieniami z zakresu nowoczesne­

go rolnictwa, w szczególności je­

dnak z problemem rolnictwa ro­

dzimego. Na wsi przychodzą oni następnie ludności wiejskiej z ra­

dą i pomocą. Środki zastosowane tutaj są bardzo wielostronne. Przy pracach wiosennych nie było bo­

daj jednej możliwości, której by odpowiednio nie wykorzystano.

W ten sposób przygotowano prze­

zornie i z pełnym poczuciem od­

powiedzialności nowe żniwa. Mlej- my nadzieję, że i nieba będą dla nas łaskawe, a pogoda obfitym plonefn wynagrodzi nas za ponie­

sione trudy.

pierwsza wró- przygotować fch praco-

flortiwie

W kole na prawo:

Gospodyni lubi czystość i po­

rządek, więc pierwszą rze­

czą którą robi — to za­

ś c i e l e n i e ł ó ż e k .

, sie- y “wieś.

" S S K Ł . ! -

(7)

CZY PANI GRA W SZACHY?

Było to dopiero ich drugie spotkanie. Spacerowali po parku. Nie mogli usiąść na ławce gdyż było chłodno i za­

czął mżyć deszcz. — Może pójdziemy do restauracji panno Danusiu. — Dziękuję panu, nie jestem głodna. — Może się pani napije lemoniady? — Dziękuję, nie odczuwam pragnie­

nia. — Kazio westchnął i w milczeniu przeszli przez aleję.

Następnie Kazio zapytał: — Czy interesują panią znaczki pocztowe? — Nie — odpowiedziała ona. — Szkoda, mam wspaniały album — a może pani gra w szachy? — W sza­

chy, naturalnie, że gram w szachy, a dlaczego się pan o to pyta? — No, tak sądzę, to znaczy chciałbym powiedzieć, chciałbym pani zapytać panno Danusiu, że skoro tak nam pogoda nie dopisała, to może byśmy u mnie zagrali w sza­

chy. — Ależ panie Kaziu, co sobie pan wyobraża? Pan mnie chce obrazić. — Niech mnie pani źle nie rozumie, chcia- łem naprawdę grać w szachy bez jakiejkolwiek myśli ubocz­

nej — zapewniał pan Kazio gorąco. — Gdybym przypuścił, że pani tak wytłomaczy sobie moją niewinną propozycję, nigdy bym jej nie uczynił! — dodał nieco urażony. Szli jakiś czas w milczeniu obok siebie. — Nie chciałam panu zrobić przykrości — powiedziała po chwili dziewczyna. — Niech pan sam powie, gdybym przyszła do pana mieszka­

nia, coby na to powiedziała pana gospodyni? — Moja gospo­

dyni? — wykrzyknął Kazio — nic by nie powiedziała, a zresztą mój pokój ma osobne wejście. — Po chwili — I rzeczywiście, gdybym przyszła zachowałby się pan cał­

kiem poprawnie i grał ze mną w szachy? — Naturalnie — ucieszył się Kazio — przysięgam. Danusia zgodziła się. Jedli chleb z masłem i popijali wino, które wydobył Kazio z szafy. Danusi bardzo podobał się pokój pana Kazimierza.

Po drugiej szklance wina siedzieli wprawdzie całkiem po­

prawnie ale może za blisko siebie. Nieco znużona oparła się Danusia o poręcz krzesła i przymknęła oczy. Wyglądała wtedy tak uroczo, że młodzieniec nie mógł się powstrzy­

mać i skradł jej pierwszego całusa. — Ach jaki pan nie­

dobry — powiedziała Danusia. — Przy drugim pocałunku już się nie opierała. Po chwili dopiero poprawiając sobie

chciał grać w szachy panie Kaziu. — Wybacz mi kochanie, muszę ci się do czegoś przyznać. Nie umiem grać w sza­

chy. -— Bardzo to brzydko z pana strony zwabić do swego mieszkania pod fałszywym pretekstem porządną dziewczynę.

— Najdroższa — zawołał Kazio — ja cię tak kocham, wy­

bacz mi, zupełnie poważnie myślę o tobie. Długo musiał ją zapewniać o swej miłości nim się wreszcie Danusia trochę uspokoiła. Odprowadził ją do domu. — Przyjdziesz jutro do mnie Danusiu? — zapytał na pożegnanie. — Cóż ty so­

bie znów myślisz? Chcesz znów wyszukać jaki fałszywy pretekst do tej wizyty. — Wprost przeciwnie — musisz mnie nauczyć grac w szachy, — powiedział Kazio. — W sza­

chy? — zaśmiała się filuternie Danusia, — przecież ja też nie umiem grać w szachy.

błyskawice przenosiły nieraz tego rodzaju obrazy.

W roku 1928 w Pont Rousseau pojawił się na biab1 murze jednego z pokoi parterowych pewnego domu o szereg stylizowanych lilii. Badania wykazały, że do sśs dniego domu wpadł piorun nie wyrządzając nikomu szi

pan szkoli - ani nikogo nie raniąc. W tym domu znajdował się s jfrz‘

którego blat posiadał wzór z lilii stylizowanych. Lil>e zostały w naturalnej wielkości przeniesione na ścianę-

O g ła s z a j

H Ilustrowa­

nym K u r ie r z e P o ls k im

Mermik

BŁYSKAWICE

JAKO MALARZE

D u ż a w y d a j n o ś ć

m a ły c h m a sz ;

Błyskawice nieraz odgrywały rolę malarzy, a te wypadki wydawały się dawnym ludziom taką ospbliwością, że tro­

skliwie przechowywali rysunki kreślone gromami. Pierwszy autentyczny wypadek, o którym wiemy miał miejsce w roku 1689. 18 lipca tego roku uderzył piorun w kościół w Lagny. Uczony benedykt Lamy, który przybył po wypadku do kościoła stwierdził, że piorun wywrócił tabicę z wy­

drukowaną modlitwą. Kilka słów modlitwy i to najważniej­

szych, wyrytych w innym kolorze lśniło na białym blacie ołtarza. Pater nie umiał sobie wytłomaczyć tego osobliwego zjawiska. Niedawno dopiero wiedza postępując naprzód ustaliła, że piorun wybiera jako podkład do tego rodzaju rysunków tylko pewne gatunki metali, a więc słowa po­

wstałe na blacie ołtarza były napisane metalowym atra­

mentem.

W roku 1892 dnia 13 lipca uderzył piorun w szafę ścienną jednego domu w Fiskill i w jakiś czas potem zauważono na murze ornament utworzony z ornamentu znajdującego się na czterech talerzach z miśnieńskiej porcelany. Talerze te przechowywane w szafie były zupełnie nieuszko­

dzone i nienaruszone. Czasem jednak tego rodzaju wyda­

rzenia nie miały tak niewinnego charakteru. Na przykład w roku 1846 zabił piorun marynarza w porcie Zante, Gdy go rozebrano znaleziono na jego plecach rysunek monet,

I l u s t r o w c t n y K u r ie r P o ls k i

Rady dla posiadaczy małych

maszyn do pisania

to aktualne, bogate w ilustracje czasopismo, wyczekiwane co ty­

dzień z n a p i ę c i e m przez setki t y s i ę c y c z y t e l n i k ó w .

Ogłoszenia w ł. K. P.

t l t t z i f s ig s a t e m s k u t e c z n o ś c i

D r . m e d .

K. S IE Ń K O

win. skórne ppbana Wi,tina I I m. I I I - I 14-7 lal. 926-11

Dr. BMDNKKI FL choroby skórne i w.

Mantałkawika I I ■. 10 H r - a m i- ll 13116-18

tal. 936-32

Vasenol

Uradowana spogląda na nią mata jej pociecha, gdyż nie ma już odleżeń, dzięki codziennej pielęg­

nacji delikatnej skóry za pomocą

-p u d ru d la d z ie c i

Cu do to n e loki

(TRWAŁĄ ONDULACJĘ)

Ot. SCIULZ JERZT tobere, tkuneria

Chlrwgla W a r 11 a w i ,

S k o r u p k i 8 m . 6 Tal. 199-63 H i . 3-6

Osięga się w rekordowo krótkim czasie po użyciu esencji „A lm a". Zaraz po umyciu wspaniale (ale ondulowanych włosów, pełna powabu fryzura. Mnóstwo podziękowań (przede wszystkim od artystek scenicznych). Skutek gwarantowany. Cena zł 6.— , 3 flaszki zł 12.— . Kto w trzech dniach przeile wycinek ogłosze­

nia wraz z zamówieniem, otrzyma 20% rabatu na mały, a 30% na duży pakieł.

H. K U K L I Ń S K A W A R S Z A W A , P O S T F A C H 1 0 7 1

Dr.

GUTOWSKI Skórni i w m r y c z s i Waniawa. Żurawia 35 H i - 3— 6. « Luzaki TrHcka 2. , . 12— 2

Rozwodowe spraw y

prowadzi lafarmaii Obrania Kanryitarcki

S t a j i a k i ewicz

Waniaara. Zlała 32.

S Z T U C Z N A < I l < M N I A

Janiny Rełmańczyk, byłej kierowniczki obu firm Kellera, Warszawa, ul. Chmielna 13, m. 3, tel. 585-22. Sztucznie ceruje, nicuje, pierze. Reparacje trykotaży. Odświeżanie kapeluszy,

krawatów. Cerujemy na żędanie na poczekaniu.

D a w n i e j uważano bardzo często małą maszynę do pi­

sania tylko jako p o m o c w podróżach lub jako sprzęt dla prywatnego użytku. Lecz to się zmieniło. Dzisiaj mu­

szą małe maszyny wykony­

wać duże prace. Obecnie też nie może być żadna maszy­

na niezupełnie wykorzysta­

na lub nawet stać całkiem bezczynnie. Obsługa przez szybkie siły biurowe stawia jednak o wiele większe w y­

magania niżeli użytkowanie prywatne. Dlatego też facho­

we obchodzenie się z mały­

mi maszynami jest ważniej­

szym, a n iż e li z s iln ie js z y m i modelami biu rowymi. Podaje my k i l k a re-' guł, które mu szą być prze­

strzegane. Równomiernie' za silnie uderzać, nie robi | ę dużo kopii, często przecz?’ i czać i zakrywać Przedg(ego si

L’ wV 'I"ha rzem. Celem przejrzy- . i pięknego układu HstóW * ’a j Y dał komitet dla ustanawian‘a [ ^ norm kilka reguł <D* * kusz 676, przez Beut^ 68).kOv trieb G.m.b.H. Berlin SW » Zresztą regułą dla m3'?

maszyn do pisania

des" jak też dla w s z y s t e k , innych maszyn jest: d°k e.

i n i i y c i i n t a s i y i i jc o i . - g.

ne przestrzeganie załącz^.

go do maszyny sposobu u > .osi cia! (O ile nie jest w P ^ j. 3 daniu należy zażądać w

ten- pOv cedes ). * czasimałei»aSJ f !a^

będą swoje danie pełno'*3 U M E R C E D E S BCROMASCH1NEN-WERKE AG. ZELLA-ME

P E D IC U R E

Cytaty

Powiązane dokumenty

Starszy z nich, o rysach prawdziwego arystokraty, był to książę Wielcepański, dziedzic na Wielkopałkach.. Młodszy był jego dalekim krewnym, hrabią Zenobiuszem

' Tak naprawdę jest się gburem, jeśli ja- dąc z kobietą w przedziale i to w dodatku z piękną kobietą, nie zwraca się na nią uwagi. Tymczasem Eliza

Młody człowiek już promieniał z zadowolenia, że udało mu się wreszcie osiągnąć swój cel, ale w dwie minuty później zjawił się Ja- wajczyk z dużą

Bogaty wielki kupiec, który bez ustanku znajduje się w podróży (od ganku do ganku) przedstawiciel potężnej przemysłowej firmy, która się sprowadziła do Lwowa

ściej wtedy, gdy jakiś inny mężczyzna pragnie się ożenić z jego byłą żoną. U wielu jednak dzikich ludów małżeństwo jest bardzo ścisłym związkiem

N a ­ ród amerykański widzi że ta wojna zbliża się coraz bardziej do źródeł jego własnego bytu tak od zewnątrz jak i od wewnątrz wskutek coraz bardziej

czone jest ukrycie się przed wzrokiem człowieka wcho­.. dzącego przez

zerwatach, zachować swe obyczaje i pokazywać się za opłatę ciekawym. Na naradę wojennę nie zbieraję się też już jak dawniej w ostępie leśnym pod drzewami,