W A R S Z A W S K I.
d z i e n n i k h i s t o r y c z n y , p o l i t y c z n y , T U D Z I E ŻN A U K i U M I E I Ę T N O S C L
T O M XIII.
' I*. R O K 1 8 0 4 . S T Y C Z E Ń , L U T Y , M A R Z E C , 4 - r — -- -— ■ — 1 — ■■ .. . . ... — "■ ■--» '■ ■■■ — < —cl Hsec studia edotascentiam alunt , senectutem c«bie« Ctant , secuńdss res ornant , adyersis psrfogiau) sc sola-linm prajbent, dulectant dcrsił , non impediunt forij , pernoctant nobiscum , paregrinantur , rasticantur.
Cicero.
Z a pozwoleniem Zwierzchności.
N
O
W
Y
P
A
M
I
Ę
*T
N
I
K
W A R S Z A W S K I .
R O SC 1 804.
M A R Z E C . fflran » ■■■—., ■■■■ ■■■■■■■■ i- mmmmmm — iH I S T O R Y A.
Oddawanie tryumfalne
Wasilia S z u y f k i e g oCart%
Mujkiewjkiego i z bracią, £fego kr ó lew/kie tf
M o i ci na s ujmie w lV ar iza w ie
,p rzez het*
mana koronnego P. Stanisława
Z o ł k i e w f k i e -g o ,
który woyjka wielkie Mo/hewfikie pod
Kluzinew poraziwszy
,Jlolicę Mojktewfkcf,
spaliwszy, Cara tego poimał. Z rgkopismii
biiblioteki X . A . C.
W ro k u 1 6 1 1 . dzień 2 9 ty Października naza» iutrz po święcie A p o ito łó w SS. Szymona i J u d y , oddawaniem królow i Jmci C ara M o (kiew-
(kiego i dwu braci iego p o im an ych , był sła w n y , tym sp osobem : Godzin Ąry na dzień P.
ZoŁkiewJki
hetman ko ro n n y z niektóremi Jm ość p a n y Koronnemi i L ite w fld e m i, z p osły ziem-Ikiemi, z dworem i rycfjrftwem swoiem , przed
mieściem krakowikiemj Cara tego
honęriftcentisr
254
HiJlorija.
sitne do zamku prowadzili. Z a P . hetmanem im- mediate szła kareta skórzana otworzyfla króla
Jmci sześcią koni. Na tey karecie siedział
sam Car w zło to g ło w ej białey szacie długiey , w s z ł y k u ^ i ) marmurowym, z s ia d ły , niezbyt
w y s o k i , twarzy okrągłey , śniadey , poftrzyżoną niska okrągłą b r o d ę , większy połowicę siw^ m a i a c , oczu oparzyftych p o n u r y c h , w k ę p ie surowych , nosa pociągłego trochę garbatego t
uft rozciągłych. Przed nim dway bracia r o
dzeni iego Szuyscy , ieden Itarszy D im it r , dru gi młodszy J>wan , a między niemi w pośrodku karety n i ż e y , przyftawa króla Jmci. Z e b o wiem otwrorzyfta kareta była , łacno wszyftko
widzieć b y ł o , a tem tez na to konkurs byt
większy ludzi. W zam ku, gdzie i k ró lo w a
Jmość sama , ze wrszyitkim swym dworem , na nich p a t r z a ła , do wdelkiey izby senatorlkiey wprowadzeni, i przed maieltat Jego królewlluey M ości poitawieni są. Gar z bracią p o k ło n u- czyniwszy głową przed Jego królewską Mością , szłyk w ręku trzymaiąc , i przed maieltatem J. X . Mo ści ft o ią c , wszyftkim uczynili żałosny
( 2 ) w i d o k szczęścia odmiennego na świecie. Przypadła każdem u niezbyt dawnemi laty pa m ięć ona rokowania między królmi Polfkiemi,
a Carami Moskiewskiemi , k to b y przed kim szłyk swóy zd ey m o w a ć, i ktob y komu
uftępo-C-t) Czapka.
w a c miał. I k i w a n e wszyscy głowami swemi 9 dziwowali się szczęściu wielkiemu i blogosła- wieńitwu od B oga , króla Jmci nigdy niespo-*
dziewanemu. T a k ie g o bowiem (3) człowieka
przytomność, i dawney świetności wspomnienie, litość wzbudzały w t y c h , co się na niego pa trzyli: itawały im przed oczyma k w itn ą c y nie
dawno ftan, siła i zamożność tak zawołanego p a ń ltw a , a widząc cara z tego szczytu wielko ści I t r ą c o n e g o , użalali się nad nim. P r z y p a tryw ał mu się król Jmć sam , przypatrowali PP. sen atorow ie i PP. posłow ie w szy s cy , i P a n a B o g a za to w sercach swoich chwalili. C h o e t e ż sam Gar przypatrow ał się pilnie wszyftkim ,
i pewnie nie bez Itrachu, nie bez b o i a ź n i , wi d z ą c tak wielką (4) świetność k r ó l a , senatu i f t a n ó w , a zwłaszcza, g d y w pośrodku senatu widział P. Jerzego Mniszka w oiew od ę S a n d o -
mirfkiego o y c a carow ey MoCkiewIkiey, k tó rą o n zdradził, znieważył z nim zarówno. Powitał za-*
' i ^
tem pan Żółkiew ski hetman k o r o n n y , i u czy niwszy przemowę piękną szczęścia rozmaitego n a
S2
o Szuy/kich.
255
Tanti enim viri preesentia et prislin.ee M a jefla tis recordatio misericordiam in tu -
entibus movit , meminerant enim quam cele<» t r e im perium , quam florentes opes et am« p lissim i imperii vires pauloante extiter ant* nunc vero ex tanto fa slig io prolapsum cer* nentes miserabantur.
£4)
Tanta.n majeslatem regis 7 senatus et ęr*
ś w i e c i e , podziwowawszy się Szczęściu wielkie mu J. K. M o ści, pochwaliwszy s e r c e , rnęztwo i animusz pański króla Jmci w tak wielkiem ,
dziwnem , na tę i owę Ilronę nachylonem szczę ściu nie wtesknienie , ani u le k n ie n ie ; ukazu- i ą c jfaffekt prac i trudów wielkich J. K. Mości wzieciem Smoleńska i miafta Itołeczneeo M o -0 , o
f k w y , jWskazował na o s o b y te przed królem Jmcią Itoiące , Gara wielkiego M oskiewskiego,
owych carów wielkich Moskiewskich przed la ty k o r o n i e , królom P o ls k im , panom sąsie-
d n y m , aż i samemu cesarzowi Tureckiem u m o cą , silą p o tę ż n ą , z nikim nieporównaną , prawie wszyftkiemu światu itrasznych i gro
źnych naftępnika.
Ukazował brata iego Dim itra , nad i 80,000 ludu woiennego hetmana wielkiego , ukazował męftwo , siłę , serce i moc ich wszyltkę ; w y liczał pańftwa , ćarltwa, xięłtwa , prowincye ,
ludu i poddanych wielką w ielk o ść, p o t ę g ę , mialta, zamki , bogactwa zbyt niezliczone pod swym rządem i rozkazywaniem maiące ; teraz szczęściem, męztwem, dzielnością i błogosła- wieńitwem od Pana B oga , Jego K. M ości ze wszyfrkiego’ w y z u t e , obnażone i o g o ł o c o n e , i za więźnie p rzyw ied zio n e, poftawione i pod la
fkę i miłosierdzie do progu i nóg maieftatu Je g o królew skiey Mości o d d a n e , miłosierdzia i łaski p r o s z ą c e , i czołem o ziemię biiące. T u przy tych słowach sam car nachyliwszy głowę
carów , czołem swem do samey ziemi raz ude rzył , a brat trzeci młodszy trzykroć czołem
f ^
bit i płakał. Oddawał ie zatem pan hetman
królow i J e g o m o ś c i , nieiako za w ię źn ie , ale iako za wzór szczęścia odmiennego , przykłady niektóre przypomniawszy, które, b y naywiększe- go m onarchy szczęśliwym b y d ź nie pokazuią , aż po skończeniu wszyftkich swoich rzeczy na
świecie. Prosił potem i przyczyniał się za
nimi o łaskę i m iło sie rd zie: o co też i sam car z bracią swoią toties quoties dotykaiac się r ę k a ziemi i czołem biiąc, wielkiem poniżeniem, m ilcząc prosili.
Była to audyencya w ielka, było to wi- dowifko dziwne i litość w z b u d z a ią c e : przy puszczeni ietlnak do całowania ręki J. K. M o
ści i całowali. A po całowaniu, P. podkan
clerzy k o r o n n y , imieniem J. K. M ości dzięko wał P. h e t m a n o w i; dziękowali też PP. posłowie przez marszałka swego nie tylko P. hetmanowi,
ale też i wszyftkim J ch m o ścio m , którzy na tey w o y n ie M oskiewskiey z królem Jmcią gardł s w y c h , maiętności , trudów wielkich i prac p o d e y m o w a ć nie żałowali. Przy tym akcie tak sławnym , wielkim i niedy w Polsce niewidzia- nym c i , co w glębiey rzeczy u w ażali, co o wszyftkich rzeczach wiadomość mieli, s k ą d , co i z jakich przyczyn wszyftko aż dotąd pochodzi
ł o , na czem Itanęło i czego potrzeba było upa- tru ią c ; chwalilić w p r a w d z ie akt ten wszylitek dobrze i według potrzeby od p raw ion y; ale na druga ftronę oko m a ią c, tego bydź wielką p o
trzebę udawali wspomnieć i p rzełożyć tych lu
2 5 8
Hifłorya.
dzi takich n ie c n o ty , zwłaszcza cara s a m e g o , i u k a za ć, ze to ten i e f t , który nad panem swym
JDimitrem koronowanym , przysięgę mu odda
wszy , za pana p rzy ią w szy , zdradę u czyn ił; że ten znieważył posły J. K. Mości do M oskwy p o s ła n y c h , a w posłach osobę J. K. m ości; że ten mordów wielkich , krwie ślacheckiey P o ł- skiey rozlania i kapłana zamordowania przy
czyną. Trzeba b y ło , aby się był natenczas i
sam P. Mniszek w oiew oda Sandomirski powita wszy ozwał i inltancya uczynił z ftrony znie ważenia córki swey c a r o w e y , iuż k o ro n o w a n ey i do czego przyszła , więc i z ftrony osoby sw ey, co go od niego potkało , iakie przetrzą sania , iakie powłóczenia . iakie więzienia, g ło
dy , nędze cierpieć musiał , i iako mu wszyli - ko pobrał: trzeba było pokazać i teraźnieyszą w o y n ę , iako się z królem Jmcią o b c h o d z ił, co m ó w i ł , co czynił i teraz choć w więzieniu ieft i w n iew oli, iakiego uporu z natury swey o- krutney zażyw a, le k c e sobie wszyliko pow a-
ż a ią c i ieszcze wszyftkim potrząsaiąc. T e i
tym po d o b n e rzeczy w ięcey niektórzy upatry w a l i , że ich było wnieść trzeb a, czego się car
obawiał sam i spodziewał. Jedno , że p o d o
bno albo umyślnie zamilczano , albo d o b ro ć
( 5 ) pana, królom Polskim w ro d zo n a , smutku
(6) smucącemu się żadnego przydawać z łaski swey pańskiey nie dopuszczała ; odmiany
dzi-C5) Benignitas principis,
o Szuyjktch.
259
wne na świecie, iako pan m ądry upatrui^c i tern się k o n te n tu ią c , ż e nadobno ielt p o k o n a ć nieprzyiaciela , lecz uczciwie u ży w a ć trzeba zwycigztwa , ch c ą c hoyności odzierżeć
sławę (7).
O dprow adzono potem cara i z bracia iego 2 zamku p r e c z , a potem na zamek Goftyński
kilkanaście mil od Warszawy na wiezienie zapro wadzeni , i tam w kilka lat pomarli. Ciała cara samego i brata iego Dimitra , z Goftyna k ró l Z y g m u n t kazał do ¥/arszawy p rzyw ieść, i tam zmurowawszy kaplice na przedmieściu K ra k o wskim przeciw k o śc io ło w i Sgo Krzyża uczciwie p o c h o w a ć dal. N a tey Kaplicy nade drzwiami ta k o w y ieft napis na marmurze:
JE S U C H R I S T I D E I F I L I I (*). R egis R egum D ei exercitus
GLOKI.4E. 1
Sigismundus rex Polonias et Svecire
Exercitu M oschovitico ad Clusinam casso, Moschovi;.e M etropoli deditione accepta,
Smolensco Rpcas reltituto,
Basilio Suyski M. D u c e Moschoyias
et fratre ejus D e m etrio Militias pra?fecto
( 7 ) Pulchrum eśi hośtem vincere \ victoria autem_
ad liberalitcitis ineundam gra tia m , hone
śle uti necejse eśl.
(") N a c h w a ł ę
J e z u s a Chrystusa, Syna Bożego f króla królów , Boga zastępów, Zygmunt król Polski i
2 6 o
Hi (lory a.
Captivis jure Belli a c c e p t is , ac in arce Gofti- nensi sub cultodia liabitis , ibique yita
functis ; sortis humanse memor Ofsa illorum huc deferri,
E t ne se regnante etiam hoftes injulteąue sceptra parantes, juftis, ac sepultura carerent,
Jn h o c a se ad publicam polteritatisq; memoriam Regnique sui nomen extructo trophaso
deponi jufsit.
Anno a partu Yirginis 1620.
Regnorum noftrorum Polonias 5 3 - Syeciae 37.
Jn anno 1 6 5 7 . te ciała albo kości M o skiewscy posłowie u króla W ładysława IV. upro sili , i z wiełkiemi ceremoniiami z g ro b ó w do
bywszy , do M oskw y zawieźli.
Po zwycięztwie pod Kluzinem woysk Mofkiew- s k ic h , po obięciu poddaiacey się słolicy , po powróceniu Rplitey Smoleńjka;
B azylego Szuyskiego W % xięcia Moskitwjkiego i brata tego Dim itra hetm ana, w plon p r a wem woiennćm zabrawszy-, i pod strażą na
zamku Gostyń/kim osadziw szy, gdzie tez Bogu ducha o d d a li, pamiętny na ludzkie
l o s y , zwłoki ich do tego tu mieysca p r z y wieść, i chcąc aby za iego panowania n ie- przijiaciol nawet ciała i t y c h , co niepra
we berło sobie p rzy w ła szcza li, nie zostawały bez pochowania , w wysławionym przez siebie na pamiątkę żyiącym i potomnym monumen«■
cie złożyć k a za ł.
261
Obraz £Juliusza Cezara.
Jeden ze znaków właściwych nadzwyczay-r nym mężom ieit t e n : że ieśli można im do
dać przymiotów których nie m ą ią , trudno ieit
powiększać t e , k tó re posiadaią. Jm bardziey
są z bliska- u w a ż a n e , tem w ięc ey nabieraią
ro zciągłości, wielkości i blasku.
JNaysławniey-si pisarze dawnego Rzymu nie są d zili, żeby w ym ow a naywytwornieysza mogła doyść Ito- pnia wysokości duszy i spraw Juliusza Cezara. W tem więc przeświadczeniu, że trudno ieit wy- Itawić p o d o b n y i wierny obraz ie g o , ośmielam
się rys ten uczynić.
T e n rzadki człowiek urodził się w czasach nayburźliwszych R p t e y , i w^krótce zaraz okazał
energiia swego charakteru , rozciągłość zamia
rów swoich , i dumne swe nadzieie. Ledw o
mialpat i g. śmiał się sprzeciwić woli Sylli, wtedy g d y w Rzymie liczono tylko takich ludzi, k t ó rym ten człowiek krwi chciwy ż y ć pozwalał :
a pragnąc iuż wówczas utworzyć swą wielkość nie na gruncie tych cnót Republikańskich, k t ó rych Katon mu przykłady w y lta w ia ł, ale na p o niżeniu swych współ-obywateii , i obaleniu r ó wności ; p o łą c z y ł się zręcznie ze wszyflkiemi b u rzy cielam i, Pizonem , Lentulusem , K atyliną,
k tó ry ch spiski i zamachy przygotow ały ich k o
sztem iego niepoięte szczęście. Natura umie
ściła w nim w ięcey talentów , energii i sp oso b ó w do obalenia wolności , niż k ied y mogli
262
Hijlorya
.
N ic nie spuszczaiąc na lo s , ale dufaiąc wiele w swóy gieniiusz, a wszyftkiego się od swoiego m ę ii w a i odwagi spodziewaiąc, potra fił osiąść pierwsze mieysca w R plitey , gotowy zawsze ie o p a n o w a ć, gdyby do nich powołanym nie był. Jego c z y n n o ś ć , k t ó r e y nigdy nie p o
dzielał , ale ią zawsze całą obracał do celów
ambicyi swoiey , była n ie zm ie rn ą , ani ża
dna przeszkoda , lub w ypadek nie potrafił ią wftrzymać. Żądza dokonania tego co miał u- czynić , ledwo pozwalała mu się zaftanowić nad
tem, co iuż uczynił.
T a k , po zwycięztwach bez liczby otrzyma n y c h , i z szybkością wówczas nieznaną, iuż to w niezn aiom ych *klim atach , iuż nad narodami poteżnem i i woiennemi ; kied y Rzym sam odu rz o n y tylą dziwami, wyftawiał mu f t a t u y , ołta r z e , i Boskie czynił h o n o r y ; gdy w rzeczy sam ey przewyższał to, wrszyftko co tylko Rzym wielkiego kiedy w y d a ł ; iemu brakowało ieszcze a b y się pokazał równym sobie samemu; widział u n ó g swych panów świata, a ieszcze miał ży czenia, właśnie iak g d y b y nic nie było na świecie
godnego dla tey duszy hardey i wspaniałey,[coby i e y mogło na moment dać spocznienie.
Obraz Juliusza Cezara.
263
wia i doyrzałemi r o b i ; nigdy żadney wyprawy nie przedsięw ziął, aż był przekonany o sposo
bach zw y cię że n ia , a nigdy się nie miał za zwy cięzcę , aż wszyltkie sp o so b y odiął zw yciężo nym. B ył czczony od ż o łn ie r z y , którym po p o tyczce wszyftkiego p o zw alał; ale w czasie bitwy nic nie przebaczył : wpoił w nich chwrałę , iako pierwszą i konieczną potrzebę ; a zaszczyt otrzy manego zwycięztwfa , iako pierwszą nagrodę.
Słodki, przyiemny, ludzki, wspaniały, miał c n o t y , ale cnotliwym nie b ył : wszyftkieby p o święcił , g d y b y ta ofiara choć na krok go zbli
ży ła do nayw yższey władzy. Przyiaźń Juliusza
Cezara, nie była tym czułym sentym entem , k tó r y
nam euaze szczęście lub nieszczęście czyni
osobiltem , była to tylko żyTczliwrość ugrunto wana na potrzebie i użyteczności , była ona
ceną poświęcenia się iego o so b ie , iego zamia
rom , iego woli. Jeżeli po owey pamiętney
bitwie , która los Rzymu zadecydow ała , Rzym nie m ógł mu wyrzucać ani iedneyT krwi kropli z pozoftałych od w o y n y obywratelów , to dla tego, że p ożyteczn ie było darować : w i d z i a ł , iż
przebaczenie było nayślachetnieyszem u ż y
ciem władzy. Po śmierci Pom peiusza, kazał
podnieść posągi tego wielkiego człowieka, k tó ry lud p o o b a l a ł, ale taż sama ręka podniosła
trofea Maryusza. Jego szczodrobliwość by-,
ła bez granic , a wspaniałość bez przykładu ; ale c ó ż za zamiar b y ł iego szczodroty? ota p o z y s k a ć sobie lud , którego władza była mu potrzebna na obalenie władzy senatu, i przy=»
-2 6 4 Htsłorya.
tęgi Krassusa i Ponipeia , a potem na obalenie potęgi ludu samego. Raz tylko iego ambicya zdawała się w [trzymana , przez uwagę na dobro publiczne w t e d y , gdy maiąc przeyść Rubikon’, wyftawił sobie obraz wszyftkich n ie s z c z ę ś ć , w
k tó r e b y Rplita była pogrążona. T a myśl go
wftrzymała , ale tylko na m o m e n t, wolałby fto razy zginać , i w zgubie swoiey cały świat p o g r ą ż y ć , niż odftąpić zamiaru p o d b i c ia , i da wania prawa światu całemu.
Uczuł od pierwszych lat swey młodości, ż e oyczyzna iego pana potrzebuie , tern wię-
c e y uczuł p o trze b ę , zoilania panem swey oy-
czyzny. Dla lepszego utajenia zamysłu swego ,
p o k ry ł go zasłoną popularności, ro zw io zło śc i, a nawet rozpufty: wiele sobie zadawał Jftarania o k o ło swego ftroiu i trzymania, z przysadą nawet anłodego człowieka , k tó ry tylko szuka się p o
dobać: nayiaśniey widzące oczy się omyliły.
O krutn y ów Sylla był tylko ieden , k tó ry w po śród tey miękkości pozorney upatrywał w nim naywiększego nieprzyiaciela R p l i t e y : ale tego
przewidzieć nie mógł , że tę wolność , któ-
re y szczątki mniemał tylą krwi okupem utrzy
mać , Cezar obali łaskawością i przebacze
niem, T e n wielki człowiek szedł do celu swego nie przez plan pomału i z flegmą u ło żo n y ,
ale wciągnięty przez nienasyconą żądzę chwa ł y , przez potrzebę panowania , przez uczucie
sił swoich , przez ten gwałtowny i skryty in
stynkt , k tó ry nie słucha rozumu , a więcey
czasem iak rozsądek posłuży. Zamiaft o b a
rao-g ły na d r o d z e , umysł i e rao-g o , k tó ry mu za w szy- łtko z a r ę c z a ł , szukał ich ; gdyż wzgardziłby b y ł naywiększemi rzeczam i, ieśliby do ich o - siągnienia nie znaydował wielkich trudności.
C zynność niezmienna, i cierpliwość riaywiększa, śmiałość i ro zsa d e k , łaskawość i s u r o w o ś ć , sztuka udawania t e g o , czego się nie p o s ia d a , a ukrycia tego czem człowiek ieft; sztuka trudniey-
sza ieszcze pokazania się pod maska fałszu, na turalnym , proltym i o tw artym ; serce g o r ą c e ,
a umysł zawsze sp o k o yn y i w y p o g o d z o n y , i ma ginący a żywa , a rozsadek ftaly i światły;
O to są p r z y m i o t y , z których niektóre są d o - ftateczne do uformowania b o h a t y r a , człowieka wielkiego , iednego nareście z takich ludzi , których natura tylko wiekami w y d a ie, bo t a -
kie przymioty rzadko razem chodzą. Cezar
posiadał ie wszyftkie, a posiadał w n a y w y ż
szym ftopniu. T a k ted y ten sam czło w iek ,
k tó ry zw yciężył trzy miliony ludzi, który wziął szturmem 800. m i a f i , k tó r y trzyita narodów, p o d b i ł , k tó ry ciężarem gieniinszu i charakteru swego obalił ten posąg wielkości i p o t ę g i,
cie m ię żą cy świat c a ły ; ten sam człowiek p o
prawiał b łęd y , dyktował zbawienne prawa ,
czuwał na wszyftkie części adminiitracyi, wspie rał i zachęcał wszyftkie sztuki , pragnął celo w ać w y m o w a , nad naywiększemi w Rzymie mówcami ; ftanowił nieiednoftayność ięzyka , przez wprowadzenie prawdziwych znaczeń , i p o d a ią c p o d pewne prawidła wyrazy , k tó ry c h zawsze lud pospolity tylko trafunkiem używa ; sam swe czyny opisywał takim liylem , że mu
2 6 6 Hljłorya.
żaden pisarz w tak w ytw orney proltocie nie wy ró w n a ł: nie m ogąc niebu r o z k a z y w a ć , chciał
pozn ać iego prawa , uczył się biegu gwiazd i przeciąg ro k u w przyzwoitych zawarł granicach.
Wszyitko' to ulfcuteczmł , a ieszcze my ślał o ró żn ych przedsięwzięciach , z k tó ry c h iedno b yłob y d iiateczne, m etylko do nieuśmier- telnienia człowieka, ale do zaszczytu w ie k u , kiedy zginał przez tę cnotę , k tó r e y winien by! i swoię władzę i swoie wyniesienie , to ieft ł a -
Ikawość. Zginał i powinien był zginąć. "W rzą dzie wolnym naywiększym ieft wyftępkiem p o
ryw ać się na szczątki wolności. L e c z Rzy
mianie musieli rozum ieć, ż e bogowie równie
sądzić nie będą. O kropne fenomena , które
p o p rzed ziły i towarzyszyły śmierci ie g o , kometa k tó ry się .podczas pogrzebu u k a z a ł, koniec o- k r o p n y wszyltkich iego zab o ycó w , z których iedni tem samem się przebili żelazem , którem go u d e r z y li; wszyitko zdawało się m ó w i ć , że niebo rozgniewane mści się śmierci Cezara , iako zbrodni naturze wyrzad^.oney, która ta kiego człowieka w y d a w s z y , tak się wysiliła i
35© iuż p ow tórzyć nic p o d o b n e g o nie mogła.
9
267
Podróż do Szw eciji, Filandyi i Laponii,
z# roku 1798- i I 799* p rzez J o ze fa
Acerbi
w Londynie 1S02.
wydana.
A k t o r e m t e j p o d r ó ż y ieit W i o c h , k t ó r y ią przedsięwziął wtenczas, gdy iego oyczyzna zoftawała teatrem w oyny. Zabaw iw szy nieco w N ie m c z e c h , Acerbi obiechał D a n i i ą , udał się
p o te m do Szwecyi i wysiadł w Helsinborg. N ie znalazł nic interesuiącego w drodze s w o i e y , a ż do G o t e m b o u r g , k tó re ieft drugiem miaftem króleftwa maiącem piętnaście tysięcy mieszkań
ców. T o miaito ma w sobie wszyftkie korzy->
ści pięknych o k o lic S z w a y c a r y i, i czyftośe miaft Hollenderskich ; przecinaią ie kanały o b
sadzone drzewami. Jeftto miafto handlowe ,
z a m o ż n e , w którem przyiemności towarzyftwa są tak obfite iak w samey ftolicy.
Acerbi z Gotem burga poiechał dla widze
nia sławnego kanału Trolhatta odległego stam-. tąd o mil 5 °- Żegluga rzeki G oth a łą c z ą c e y
iezioro W e n n e r z morzem, przerwana ieft gę-, ftemi kataraktami. N ic p odobno nie maf‘2 w E u ropie okazalszego i pięknieyszego nad-spadki
tey rzeki. Ogrom na massa w o d y rzuca się z
w yso kości m aią ce y fióp sześćdziesiąt , a nie daleko stamtąd z drugiey p o d o b n e y wyłkakuie g ó r y i zbiera się wr upuft rozległy. W p ro ft pa trzącego wznosi się granitowa s k a ła , od trzech
268
Hijłorya,
N a przeciwney pochyłości skały poltrzegać się daią młyny iak gdyby zawieszone , a k t ó rym nadaią obrot małe potoki oddzielone od
rzeki. Nazwisko Trolhatta znaczy Czarnoxię-
skie mieszkanie, i b y ło nadane temu mieyscu
z przyczyny, iż patrząc na| te dom y , zdaie się ia k o b y b y ły cudownym kunsztem przywiązane
do skały.
Guftaw Waza uczynił przedsięwzięcie p o łączenia w o d B a łty c k ic h z wodami morza półno
cnego przez ciąg iezior. Zrobienie kanału
Trolhatta , k tó re należało do tego pianu , a
k tó re Itało się naypotrzebnieysze , przedsię wzięte było naypierwey przez Karola X II. po-* tem za naliępnych panowań niedbale d o k o n y
wane. W y ło ż o n o summy niezmierne , a mało
zrobiono. N a k o n ie c znowu było rozpoczęte
przez towarzyftwo n egocyan tów , których o- czywiftość p o ż y tk ó w maiących stąd dla handlu w y n ik n ą ć , i nadzieia zyskownych o p ła t, zachę
cała do odważenia kosztów potrzebnych. Acerbi widział ten- kanał po dwa r a z y ^ r a z tam gdzie się zaczyna, drugi raz gdzie się kończy. Zrobiono
dziewięć sluz z potrzebnemi upuitami od sze-
snaftu ftóp głębokości , a dwudzieltu dwóch
szerokości. T o wszyitko było w ykonane w
granicie.
T a k w Szwecyi iako i w Danii, oraz w Niem czech północnych , nayznacznieyszym zbiorem ieft ż y t o , po nim naltępuie owies, potem groch i lęczmień na wiosnę. N ie można widzieć psze
nicy tylko na płaszczyznach Upsalłkich , i
el-Podróż przez Acerbi.
269
zupełnie od gruntów reszty króleflwa. N ie d o - ftatek żywności w Szwecyi przyniewala wycinać lasy i karczować pola. R olnicy w?ypalaią drze
wa , potem lekko podorywaią. Płytka warsta
urodzayney ziemi leżąca na g r a n i c i e , łatwo b yw a od deszczu na spadziltym gruncie spłó- kana , a wtenczas odkryta wyftawia smutny w'i* dok niepłodności.
Sztokolm , gdzie autorzim ę przepędził , ielt miaftem pełnem przyiemnych widoków. Wybu» dowane w k o ń cu ieziora M a l a r , gdzie toż ie - zioro łą c z y się z morzem Baltyckiem. G m ac h y publiczne doią p o większey części na małych
kępach b ę d ą c y c h w kanale. W szyltkie okoli
czne wzgórki okryte są drzewami lub domami wieyskiemi. Z tych wysokości odkrywa się w idok wspaniały : piękne budowle , z a m k i , w i e ż e , o - k rę ty iednakowo zdaią się unosić na posadzie w ó d błękitnawych. N o w e części miafta są bar
dzo dobrze budowane. Znacznieysi negocyanci mieszkaią w domach nadbrzeżnych przy gro blach , do któ rych naywiększe przyftępuią o-,
kręty. Pałac królewski bez wytwrorności ma
piękną architekturę. T eatr godzien ielt zafta-
nowienia. W zimie wszyłtko w odmienney w i
dzieć się daie poltaci. Wszyltkie w y s p y , iedna z lodu zrobiona łą c z y powierzchnia , samo na w e t m o r z e , aż do pew ney odległości zamarz
za. Wtenczas k a ż d y musi używ ać sanek lub
łyżew . A utor opisuie p o ż a r , z którego sądzić
m ożna o wielkości zimna w tamteyszym kraiu.
Htslorya.
R o k u 1799. v/ zimie ( wyraża autor) b y łem w Sztokolmie świadkiem osobliwości , ia-
kiey zapewne nigdy widzieć nie będę. Pożar wszczął się w domu fabryki cukrówey na ie- dnem przedmieściu będącey. Za Wyltrzalem ar- m atnym , sprowadzono bardzo prędko sikawki. D la wielkiego mrozu wszędzie w pobliskości nie Itało w o d y , musiano przerębywać lody i pom pow ać wodę iak ze Itudni; spieszono się z prze niesieniem napełnionych w iad er, a przecież znaczna ich liczba była zamarznięta w momen
cie gdy w odę w sikawki lać miano. Za pomo
cą iednak wielkiey liczby sikawek ugaszono o- g ień , i skończyło się na spaleniu dachu. M a gazyn cukru znaydował się na wyższem piętrze gm achu; im bardziey topniał, tem się bardzięy
rozlewał po murach. Również i woda goli o
ściekaiąca z dachów zamieniała się w lod. Przez nieiaki czas po ugaszeniu p o ż a r u , puszczano ie«zcze do góry w odę , która zupełnie mury
lodem okryła. Z tego uformował się gmach
nadzwyczaynego kształtu. K ażd y przybiegał o- glądać tak ciekawe widowisko. JNie było znać
okien i drzwi, musiano ie p r z e r ę b y w a ć , ró wnież wycinano i w s c h o d y , ażeby się doftać
na piętra górnieysze. W e wszyftkich izbach
p o ro b iły się sople , pięknego k o lo ru ż ó ł
tego , ulane z cukru i lodu. Patrząc na
ten budynek przy słońcu, zdawał się bydż ie- dnyrn z tych pałaców dyamentowych , które
Podróż przez Ac&rbu
271
jla n ie , przeszło przez dwa miesiące. Wszyftek lud z miafta i okolic tłumami się zbiegał ; na- dewszyftko zaś dzieci , gdyż znaydowały sztuki
cukru wśród lodów , które rozbiiały , pracuiąc
z usiluościa nad zburzeniem oczarowanego
pałacu.
O biady w Szwecyi (m ó w i a u t o r ) są nader kosztowne i pełne ceremoniy. Czefto się zda rza, iż ze czterdzieftu lub pięćdziesiąt osób dwo ma tygodniami wprzód zaproszonych , zaledwie
znnydą się trzy lub cztery znaiome. C u d zo
ziemiec większey ieszcze doznaie niedogodno śc i, będąc posadzony o b o k g o ś c i , m ow ią- iąeych tylko Szwedzkim ięzykiem. Przed za
częciem o b ia d u ; k a żd y idzie do stolika napeł nionego chlebem , m asłem , serem , wędzonym łososiem i tęgiemi trunkami. T o wszyftko c z y
nią dla wzbudzenia apetytu do obiadu. Przed każd ym p o ło żo n e są trzy gatunki chleba, to ieft chleb żytn y bardzo gruby i płaski , chleb
b ia ły i chleb średni. Pierwszy ieft pokarmem
w ie ś n ia k ó w , oftatni ma smak słodkavry, g d y ż w oda wzięta do rozrobienia cialta,służyła wprzód do umywania naczyń cukrowych w f a b r y c e } co ieft rzeczą nader obrzydliwą osobliwie dla
cudzoziemców. Sam tylko chleb biały ieść
mogłem. Stawiają na ftół wszyftkie razem
półm iski; nikt iednak nie m oże mieć z a r a z , czego by ż ą d a ł ; k a żd y półmisek przechodzi w k o le y z ręki do ręki , i trzeba wielkiey cier pliwości , nim się kto doczeka tego , który mu
się spodobał.
2 7 2
Hijlorya
.
Szwedzi iedzą to wszyftko co do nich
przychodzi: przez zwyczay wszyftko u nich ieft
dobre. Na iednymże talerzu naydziwnieysze
czynią mieszaniny , słodkie z kwaśnem , mu sztarda z konfiturami , słone mięso z jaiami ,
ciafta i o w o c e , zgoła nic tam nie ieft przeci- wnem i obcem. W łoch iakokołw iek to zniesie, lecz Anglikowi wcale to nie przypada do sma ku. P o obiedzie damy nie pozwalaią mu pić ł o n u , gdzie k a żd y z uniżonością p o d zięk o wawszy pani i panu d o m u , siada do herbaty i kawy. N ic nie widziałem tak nieprzyiemne-
go iak te obiady. Przeciąg m iędzy obiadem i
w ie c z e r z ą , ieft bardzo m a ł y , gdyż momenta przeznaczone na spełnianie kielichów są nadto długie, niekiedy tę zabawę gra zaftępuie, a nie graiąpy ziewaią po kątach salonu.
Etykieta dworu ieft ścisła, ^i zdaie się w pływ ać do ceremoniialnych zw y cza ió w , p o między towarzyftwami ftolicy.
G d y familia królewfka publicznie je wie czerzą , wszyscy urzędnicy i ślachta fto ią c , są ie y widzami. Z o n y senatorów maią przywiley siadania na taboretach uftawionych wpół cyr kuł naprzeciw króla i królowey. Urzędnicy xią- ż a t i xieżniczek Itoia za krzesłem o s o b y doC/ ^ L, J
k tó r e y należą. Senatorowie są po le w e y ,
Podróż przez Acerbi
273
lek ftoi prolto naprzeciw króla , niżsi urzędnicy nieco w tyle. Po skończonym obiedzie król daie znak król o wy i caley familii, natychmiaftwszy- scy schylaią głowy i powftaią. Król łalkawie wszyltkich przytomnych pozdrawia i odchodzi ze sw?oią familią. N ikt nie śmie odeyść z sali ia d a ln e y , p ó k i się król nie oddali.
Opiszemy z nieiakiemi szczegółami sposoby , iakich używał nasz wędrownik w przeprawie
r z e k , gdy iechał wgłąb Laponii.
„ Odwaga i wytrzymałość z jaką nasi prze
w odn icy znosili te ciężkie p r a c e , dowodzą ia-
ka ielt m oc nałogu. G dzie woda nie była
dosyć głęboka , ażeb y nie osieść na piasku , co nam się dosyć częlto zdarzało, albowiem Ita- te k nadto był o b c ią ż o n y , musieliśmy w ycho
dzić na ląd , i ciągnąć go sznurami wzdłuż b rze gu. Finlandczykowie do tey pracy naięci trzy
mali się zawsze brzegu skacząc z kamienia
na k a m ie ń , a gdy sznur zahaczył się pomiędzy skałam i, dla odwikłania go rzucali się w wodę.
do pasa. Częlto baty zawięzły pomiędzy dwro-
ina skałami, wtedy dla zaradzenia tey przygodzie wpławr rzucić się było potrzeba.
Przybyliśm y nakoniec do m ie y s c a , gdzie m o c pędu w o d y i łiczba skal czyniły przeiazd
prawie nie podobnym . M ę ż n y nasz Szymon
sam tylko ieden w żadne nie wierzył niebez- pieczeńftwo. W szyscy inni mieli ten proiekt za n ie p o d o b n y do uskutecznienia; lecz Szymon dawał zawsze przykład , i gdy co doradzał , w tedy brał na siebie naytrudnieyszą pracę. N i-
2 7 4
Hifłorya.
rzucał się w w o d ę* i zdawał się wszyflko sam wykonywać.
Nie przyzwyczaieni do skakania ze fkały na skałę , iak czynili nasi przewodnicy , mu sieliśmy oddalić się nieco od brzegów , lecz
droga przez las niemniey była m orduiąca; czę- fto wpadaliśmy w doły bagniste i^gęlte drzew g a łę z ie , i krzaki tamowały nam d r o g ę , zasłony które mieliśmy na twarzach chroniąc się od robactwa , wszędzie się zahaczały.
T a część Laponii mało ielt zamieszkana : k a żd y kolonifta mieszka z osobna w pośrodku swoiey osady, pozbawiony wszyfikich korzyści
społeczeńftwa. Każda przybywaiąca familia,
m oże bez niczyiego oporu osieśe w tym kraiu , byle tylko o sześć przynaymniey mil od wszel- kiey inney possessyi. N o w y kolonifta ma prawo do sześciu mil kraiu w około ze wszyltkiemi paftw iskam i, rybołowltwem i innemi grunto-
wemi użytkami. W szyscy teraźnieysi mieszkań c y tey części kraiu są Finlandczy k o w i e , lubo się nazywaią L apończykam f.
Podczas lata koloniści ży ią naywięcey ry
bam i suszonemi na słońcu. P o obfitym poło
wie, zbywaiące ry b y przedaią lub wymieniaią za m ięso , sol i żelazo. W o lą oni nabyw ać mięsa przez zamianę za r y b y , niżeli trudnić się rol nictwem. N i e z n a i ą użytku pługa , grunta swoie poruszaią motykami. Pleban kantonu napróżno
P o iró z przez Acerbi.
275
. * * ■ * ' 4| 9 ' f>lł
Skoro tylko śniegi zaczynaią padać w je sieni , koloniści idą wyszukiwać śladów nie- dżwie I z i , a znalazłszy zbieraią się po kilku
dla polowania na to zwierze. W miesiącu Sier
pniu zaczyna się polowanie na k a c z k i, które
ieft. bardzo obfite, iak zwyczaynie w czasie pierzenia s i ę , gdy ulatywać nie m o g ą ; naten
czas można ie zabiiać wiosłami.
Po skoszeniu i przesuszeniu s ia n a , roz- rzucaią ie na wyniesioney podfiawie, ażeby ie ochronić od zamoczenia w czasie wylewów. N ie k tó rzy koloniści wychowuią Pienny , i p o -
wierzaią ie Lapończykom , a ci w czasie lata maia o nich ftaranie.O
Ci koloniści są nadzwyczaynie trzeźwemi. N ig d y nie używąią mocnych trunków , oprócz w czasie obchodów małżeńskich, a i w tem zda
rzeniu zachowuią wielkie umiarkowanie. Gere- moniia małżeństwa kończy się na o b ied zie , a po nim naftępuie taniec bez inftrumentów mu
zyc zn y ch , oznaczaia tylko takty klaskaniem w ręce. N ie cierpią piwa, ani wina. Gdyśm y im dawali naszego wina, krzywili się na n ie , mnie-
maiąc , iż to było lekarltwo. Pleban zapewnił
nas iak nayuroczyściey , iż w całym iego kan tonie, maiącyin dwieście mil kw ad rato w ych , nie zna^duie się iedna śklanka gorzałki. D o d a ł, iżO ^ 1 f
piiańftwo uważane i eft pomiędzy lego koloni-
Itam i, iako nayobrzydliwszy wyftępek , którego się człowiek dopuścić może.
276
HiJłonja,
fto dzi esieć lat. Szczególną chorobą bywa u
nich pewny rodzay gorączki i zapalenia.
W Lappajerwi nasz p o d różn y znalazł pier wszy raz rozległe błonia, pełne mchu którym się karmią r e n n y : tak o nich m ó w i :
Są to wielkie płaszczyzny opasane wzgór
kami. Jedne i drugie okryte są m c h e m ,
k t ó r y ielt zwryczanem pożywieniem rennów. Ko lor tego mchu ielt b la d y , a gdy uschnie Itaie
się białym. T a wegetacya ma taką iednoftay-
n o ś ć , iż zdaie się bydź pięknym kobiercem. Rośliny są ośmiogranne i tak gęflo ściśnione, iż można w nich znaleźć podobieńltwo do mo
zaiki lub haftu. G d y mech bieleie , kray cały zdaie się bydź śniegiem o k ry ty ; lecz w tym przyiemnym obrazie naypiękniey się wydaią małe zielone gaiki, k tó re mieyscami widzieć można. Mech ten będąc suchym nabiera przy- iemney miękkości, ieftto razem w y g o d n e i czy- Ite posłanie. G dyśm y rozbili nasz n a m io t , miło nam było spoczywać na tych pulchnych i ela-
Itycznych kobiercach. Jelito ulubiona w ty c h
kraiach naturze roślina nie masz tam ani ie-
dney trawrki innego rodzaiu , mieyscami tylko p rzy wzgórkach i na brzegach rzek poftrzegać
można w małey liczbie brzozy i iodły. T e
drzewa zdaią się rosnąć z trudnością: mech , k tó r y ie otacza, odbiera im soki ziemi.
Lapończykow ie mniey maią odwagi i siły od Finlandczyków, i nie tyle są wytrzymałemi
na upały. L ap ończyk ielt dzieckiem natury
Podróż przez Acerbi.
277
p raw id ła , prócz swoiey ż ą d z y , iada i sypia bez
względu na godziny. Nie ma naymnieyszego
wyobrażenia r e l i g i i , i lubi ultawicznie gadać.
Acerbi przybywa do rzeki P e p o jo v a iv i,
w pauaiacey wr rzekę A lte n , która wchodzi do O ceanu lodowatego , przyieżdża do miafta
Duńskiego Kautokeino , leżącego pomiędzy
bagnami. T o mialto należy do Danii na m ocy
traktatu zapewniaiacego iey wszyltek kray , o- blany rzekami, które wpadaia w O cean lo d o w a t y , ' tym czasem Szwecya warowała sobie to wszy fik o , co skrapiaią rzeki do morza B ałtyc
kiego wchodzące.
Rzeka Alten ( mówi a u t o r ) narobiwszy wiele iezior, ścieśniona potym w swoim k o r y cie , maiąc brzegi uwieńczone drzewami , spada między dwie skały na czterdzieści Itóp wynie
sione. Jelito wspaniała katarakta. N a d z w y c z a j ne rozdzielenie w o d y formuie nader piękna tę
czę. Musieliśmy przewozić nasze czółna lądem
blisko przez całą milę. Przy tey katarakcie
znaydował się skład ryb suszonych , n a le żą cy do naszych przewodników Lapończyków . Na* patrzyw'szy się z roskoszą tey katarakcie , kaza liśmy ugotow ać i upiec nieco ryb. L a p o ń czy - kowife maia tylko zwyczay kłaść r y b y na
ostrugane k iie , i trzymać ie nad rozpalonemi węglami , dopóki się nie upieką.
Zasiliwszy się kończyliśmy naszę p o d ró ż , zrobiliśmy wprzód rysunek przepyszney kata r a k t y , rzeki w chodzącey do Alten , i spadaiącey
278
Hi flory a.
regularne, iak tylko mogą bydź ftopnie scho dów umyślnie w skale wykutych. Rzeka która-*J %/ %J ^ -* o
śmy się spuszczali , bieży tak szybkim pędem , i ż podług zapewnienia naszych przewodników, we dwudziefiu minutach ujechaliśmy milę INor- w eg sk a, to ieft półtrzeciey naszey.
Nazaiutrz z rana /ami aft udania się w dal szą drogę, poszliśmy oglądać kościół Masi. G dybyśm y tam przybyli nie widząc żadnego L apończyka , lub gdyby nas tam przeniósł ba
l o n , bylibyśmy się domyślali z rozmiaru tey budowy , że iefteśiny w krain Pigmeyczyków.
Była ona bardziey podobna do modelu ko ścioła , niżeli samym kościołem. Drzwi na trzy ftopy i dach na sześć był wysoki. Cała budowa z przysionkiem i zakryltyą miała a 4 :ry ftóp dłu
g o ści, a i a. szerokości. Gdym łtanał na środ ku tego kościoła , rozumiałem się bydź iednym
z olbrzymów, dzieci ziemi, a gdym usiadł na przeciw am bony, wyciągnąwszy nogę łedwiem nią nie uderzył w nos kaznodziei. K a żd y przy zna , iż dla Włocha , podobn y gmach musi się zdawać bardzo pociesznym.
W tem mieyscu rzeka przeftaie bydź że glowną dla katarakt , i wędrownicy z swe- mi przewodnikami przez góry przeprawiać się musieli.
Przedzieraliśmy się, mówi autor, cala ćwierć mili przez gęfte krzaki brzeziny po gruncie ba- gniftym i m iękkim , przez co p o d róż nasza była nader trudząca : czas był mglilty , z trudnością
Podróż przez Acerbi
279
ICornary zaczęły nas niewypowiedzianie dręczyć ; ićh liczba b\la niezmierna , od ftóp do głow y byliśmy niemi okryci. Mieliśmy po- dobieńltwo do zepsutych szynek wyitaw ionycli na sło ń ce, na których wszyftkie roie much o-
b rały sobie siedlifkó. Uszedłszy około czte
rech mil poftrzegliśmy g ó rę , lecz iuż żadnego nie było widać drzew a, sarnę tylko mieliśmy
przed sobą przeftrzeń usłaną ze mchu, o iakim m o w iiś m y w y ż e y ; gdzie niegdzie znaydowały
się małe ieziora, stawy lub bagna. Byłato iak
nayposępnieysza posada. Ta smutna iednoltay-
ność nic nie zoltawiala dla imaginacyi. N ie
zmierna przeftrzeń rozciągała się przed nasze- mi oczyma. T rzeb a i ą b y ł o przechodzić z nie
wypowiedzianym tr u d e m , a częfto z niebezpie- czeńftwem zagrąźnienia w bagnach. Tym spo sobem przez pięć mil szliśmy po wierzchu
góry wpośród chmur i śniegów. Na tey w y
sokości doymowalo nam zimno : w którem b y libyśmy wolni od komarów , gdybyśmy icłi z sobą nie sprowadzili, lecz mnofiwo tego uprzy krzonego robactwa , nie odftępuiac nas na mo ment nawet wśród śniegów' , tem więcey nam
dokuczało. / ^
W iłg o tn e powietrze czyniło niewygodną p o d r ó ż . Nasze namioty i odzienie b j ł y zupeł nie zm oczone tak , iż nie mieliśmy na cze spoczywać. Poftępowaliśmy dałey iak było mo
żna bez zatrzymania się. N akoniec zaczęliśmy
schodzić na d ó ł , i nagłe znaleźliśmy się wcale pod inną atmosfera.w w
Z drugiey ftrony Alp ów Lapońfkich natura daie się widzieć w inney poftaci; rośliny iak n aypiękn ieysze; przyiemność o kolic w rozli
cznych okazuie się wzorach. linyna trawa i
niezmierney wielkości drzewa pokrywaią ziemię. Weszliśmy w gęlty las, tam z naywiększem u- kontentowaniem znaleźliśmy powtórnie rzekę Alten przebiegaiacą byftrym pędem po obfi
tych paltwilkach. Pomiędzy K autokem o i tym roskosznym kantonem, to ieft w przeciągu czter-
dzieltu m i l , nie napotkaliśmy ani iednego czło wieka.
Przybywszy do Altengaard , nasz w ęd ro wnik musiał przewozić się po nad brzegami lodowatego morza, ażeby się doltać do Gap* nord , gdzie był cel iego podróży. Alten ielt oftatniem m iejscem osiadlem przez lud towa-
rzytki. Accrbi byt tam bardzo dobrze przyięty
od iednego negocyanta JNorwegskiego. P łyn ąc ku C a p -N o rd miał sposobność przypatrzenia się niepo obyczaiom Lapończyków.
Zdarzyło nam się przecięż wyraża A c t r b i , widzieć iednę familia Lapońlka w jey pomie szkaniu i za sp o k o ić naszę ciekawość. INainiot L a p o ń c z y k ó w ma kształt podłragowaty, zrobio n y ieit z kilku tyk świeżo uciętych i wbi tych wr ziemię ta k , iż ich końce ftykaią się w górze , powiązane są i powleczone grubą ma- te rya wełnianą. D ya m etr namiotu u spodu ma
w C % J . • . , . ■
*-ośtn lióp angielfkich; na środku był n ało żo n y o g ie ń , przy nim siedziała żona L a p o ń czyk a z małym synkiem , obok kilka psów , k tó re nie
Podróż przez Actrbi.
28*
przeflaly szczekać , pókiśmy się tam bawili. Przy namiocie b y ł [kład ż y w n o ś c i, iako to , sera z r e n n ó w , mleka i ryb suszonych; daley lada- iako ogrodzone m i e y s c e , gdzie utrzymywano
samice rennów dla doienia ońych. JNie zafiali-4/ śmy -wówczas tych zw ierząt, lecz wkrótce po- ftrzegliśmy ftado od trzecliset nayrnniey rennów, któ re biegły z góry od psów pędzone. Prosi liśmy ażeby ie wpuszczono do ich ftaienek ,
chcąc się im dobrze napatrzyć i napić świe
żego ich mleka. N ie ła tw o było lego dokazać,
gdyż te zwierzęta nie były zwyczayne widzieć
się zamkniętemi o p o d o b n ey godzinie. G d y
ie nakoniec zagnano do z a g r o d y , dziwiliśmy
się, iż tak b yły chude i słabe. D yszały nie
zmiernie. Skóra ich była w wielu mieyscach p o kaleczona przez kom ary i muchy nazwane od
L ap o ń czyk ó w Kerma ( Aestrus tarandi Lin ). W ziąłem kilka z tych robaków z ich iaykamiW K/
dla zawiezienia ich któremu z kochaią.cv ch siew */ O w hiftoryi naturalney. Szkosztowaliśmy m le k a , k tó r e nam się zdawało wcale n ieprzyiem nem ; a które lepsze ieft nierównie w zimie niżeli
vr lecie.
T o co autor mówi o przylądku Cap-NorP, dokąd nakoniec się doltał, daie wyobrażenie , iak ieft smutna poftać natury wr tych ftronach.
C ap -N o rd ( mówi a u t o r ) ieftto niezmierna massa fkał nachylonych ku morzu , a które wyftawione na wrszelkie gwałtowności burzy ,
coraz bardziey się psuią. W szyli ko tam ieft
282
Hiftoryn,
nie słychac śpiewania ptaków , które nawet W
L ap on ii dam weselszą poitać lasom. Same k a
rę łkały , a na nich ani iednego krzaka. W i e
czne w tych mieyscach pannie milczenie. Ję
d r n y tylko uderza łoskot , który wydaią roz biiaiące się o skaliity brzeg bałwany , a O c e
an zdaie sic nie mieć innych granic prócz fir mamentu. Rozmyślaiąc nad tern idą w niepa mięć ftarania , ż ą d z e , i niespokoynosci ludzkie. Kształty ożyw iaiące przyrodzenia snem tylko zdaią się bydź w imaginacyi a ziemia iak g d y b y nieruchoma massa należąca do syftematu
słonecznego.
Dzieci L a p o ń czy k ó w , mówi daley dcerbi , są nadzwyczaynie o t y ł e , lecz im bardziey r o
sną , w ięcey też ich otyłość się zmnieysza. L apończyk ieft znacznie czarniawy; włosy ma czarne i krótkie , ufta szerokie , policzki wklę słe , brodę podługowatą i kończaftą. O czy sła- be i ociekłe . co stąd p o c h o d z i , iż żyie nfta- wicznie wśród dymu f lub wyftawiony ieft: na
blask odbiiaiący się od śniegu. Częfto się zda
rza , iż myśliwi po kilku dniach przepędzonych na śniegu , wzrok na nieiaki czas utracaią.
Lapończykow ie maią niewypowiedzianą szybkość i zręczność; mogą się t ł o c z y ć , zapy
chać av wiełkiey liczbie a na małem mieyscu.
Siadaią zwyczaynie na ziemi na p i ę t a c h , iak dzicy ludzie Ameryki północnej?. By lir ość z ja- k-ą schodzą z przepaściłtych p o c h y ło ś c ią ieft
Podróż prztz Acerbi.
283
U żyw a ią na śniegu pewnego obuwia bardzo odmiennego od dzikich Amerykanów. Jęli; ono zakrzywione w górę z przodu i z tyłu , a środ kiem przywiązane do nogi. T o obawie nie daie
zapadać w śniegu, i pomaga ślizgać się po wierzchu.
L ap o ń czyk spuszcza się z gór z taką szyb kością , i/, powietrze świszczy mu w uszach iak
wiatr gwałtowny. Skoro tylko dzieci mogą się
utrzymać na nogach , na tych mi aft wkładaią sio do ślizgania po śniegach w takiem obuwiu , i w tey nauce bywaią tak zręczni, iz w n ayby- Itr/eyszym pędzie podeymuią wszystko, co znay-
dą po drodze.
Autor podaie nowe doftrzeżenia tyczące sic inftynktu wilka w polowaniu na renny.
]N aywiększym nieprzyiacielem rennów, wy-’
raża on , ieit wilk. Trzeba niezmierney pilno
ści , ażeby przed nim ultrzedz renny. L apoń- czykowie maią zw\ czay oditraszać to żarłoczne zwierze , zawieszaiąc w pobliskości domów fta-
re łachmany na żerdziach. Lecz nadewszyftko
w czasie nawałnicy i burzy potrzeba ftizedz się w i l k ó w , albowiem w takich momentach nay- częściey szukaią obłowul Renny domowe tak mało maią infiynku , iż Itaią się ła W o paltwą wilka , iezeli ich człowiek nie Itrzeże. W cza
sie trwogi z a mi alt chronienia sie do namio tów , uciekaia w l a s y , a wi(k zawsze prze-
cina im d r o g ę , Itawaiąc między ftadem i na miotami. Jeżeli renny biegną pod g ó r ę , wilki
28 4 Hijłorya.
Należy uważać , iż wilk nigdy nie pożera swo- iego łupu na mieyscu z d o b y c z y , lecz go do
pewney odległości zanosi. G d y szuka ob-
łowu, kruki i wrony przelatuią zawsze wokoło n ie g o , a to ieft znakiem oftrzegaiącym Lapoń
czy k ó w , którzy pośpieszaią bronić swoiego fta- da na krzyk tego ptaftwa. N iekiedy u w ażan o, iż wilk nie chwytał rennó v u w iązan ych, a r z u
cał sie na wolno chodzące.
Niektóre szczegóły o Alexandryi i
Egipcie, wijięte z dzieła
W i l s o n a .
DziHNmK podpułkownika Wilson rozciąga się w ięcey niż do iednego r o k u , to ieft od zbierania się floty angielfkiey, przeznaczoney na zawiezienie woyfka angiellkiego do Egiptu,
aż do kapitulacyi Alexandryi 2go Września 1 8 0 1 . Okoliczności przez autora przytoczone r ó żn ią się w wielu ważnych przedmiotach od
opisów generała R eg n ier, i od niektórych szcze g ó ł ó w ogłoszonych względem działania woyfk
w Egipcie. JNic z tego dzieła nie przytoczemy
co m o że pochodzi z osobiltey nienawiści. G o r liwość autora prowadzi go czasem aż do za wziętości, a mocne czucie iako Anglika i ia-
o Akxandriji i Egipcie
.
285
Czas naznacza prawdziwa cenę wszyftkie-
mu , co ieft n am iętn o ścią, błędem lub unie
sieniem , a ci których rzemiosłem ieft ugrun towanie p o k o iu , powinni się wftrzymywać od t e g o , c o b y mogło p o J s y c a ć niezgodę. Przyto-
czemy ułomki dziennika pisanego w czasie p o d dania Alexandryi.
D nia a g g o Sierpnia wieczorem adjutant generała Menou , przybył do obozu Angielfkie- go ; lecz zamialt przywiezienia artykułów kapi- t u l a c y i . żądał ażeby do trzydzieftu sześciu g o
dzin przedłużono zawieszenie broni. Jenerał
Hutchinson odpowiedział, iż rozkaże ro z p o c z ą ć
działania nieprzyiaciellkie o p ó łn o cy , i p o słał
generałowi Coot ftosowne do tego rozkazy. Ó
dziewiątey godzinie adjutant powrócił do iene- rała Angiellkiego z tem zapewrn ie n ie m , iż na- iutrz o drugiey godzinie odbierze p r o p o z y c y e ; na to zapewnienie ienerał Hutchinson posłał przeciwny rozkaz ienerałowi Coote.
Nazaiutrz o drugiey godzinie ieden szef brygady i ieden adjutant przybyli do pierwszych p l a c ó w e k , i oddali artykuły k a p i t u l a c j i , z k t ó rych kilka zoltało odrzuconych.
O iedenaltey wieczorem adiutant p o w r ó c ił z artykułami poprawionemi podług żądania ie-
nerała Hutchinson. N aftępuiącego dnia ienerał
Hope wszedł do Alexandryi dla podpisania ka-*
pitulacyi. Menou przyiął go z naywiększą uprzey-
m ościa i zaprosił na obiad. N a tym obiedzie
nie dano innego mięsa oprócz końlldego , lecz ci , którzy znaią ienera Mcnou , wiedzą , iż ieg®
rozmowa w ięcey była wrarta niż naylepsze p o trawy.
Dnia aeo Września zrana łord Kcith
wy-f U fj
siadł na ląd dla potwierdzenia warunków , i tak kapitułacya zoftała zawartą. Dogadzała ona wa- żnieyszym przedmiotom zachowuiąc winny dla
mężnych ludzi szacunek. Generał Meno a miał
prawo spodziewać się wszelkich względów iakie się należą nieszczęśliwemu i walecznemu wo
dzowi. Jenerał Hutchinson umiał ocenić śla-
chetne ienerała Francuzkiego poltępowanie. Je żeli w oiow nik czyniący swoię pow inność, nie zyskuie szacunku zwycięskich swoich nieprzy- iacioł, ci nie zasługuią na pomyślne powodzenia.
O bron a ienerała Menou powinna była dogodzić
trolkliwości iego n a ro d u : dłuższy odpor nie
m ógłby był mieć innego fkutku, tylko ten, iż przez większejwoyłk wyniszczenie, wyprawa armii
wschodu ftałaby się ieszcze pamiętnieyszą.
Arrniia Angiellka weszła w o k o p y z prawey ftrony idąc drogą prow adzącą zAiexandryi do Rozetty. W o y s k a zaięły wszyitkie szańce oraz redutę K leopatry, i tę k tó ra była przy bramie
Rozetty. Obiedwie są pięknemi dziełami zro-
bionemi od czasu bitwy dnia a i . T r z y baterye b y ły nadpsute , a większa część armat upro wadzona.
Uważaliśmy pod innym wgzlędem w ysoko ści , k tó re zrazu zdawały nam się bydź tak o-
gromne i do przyltępu trudne. Z pilnego przy patrzenia się położeniu mieysca , pokazało się, iż gdyby słabe części były lepiey p o z n a n e ,
o Alexandnji i Egipcie»
287
tenćzas dobrze kierowanym szturmem mialto b y ł by zdobyte.
Na lewey (tronie szań ców , i aż na 5 °*
sążni od kan ału , ielt pasmo g ó r mocno osa dzonych i od j o . armat bronionych. Przed o -
kopami była szeroka i głęboka fossa. Brzeg
m rza zabezpieczony b ył r o g a tk a m i, a p o d broniącą go bateryą znaydowały się m iny: tam ędzie okop zbliżał się ku kanałowi , z pra- w ey itrony płaszczyzna , lubo oszańcowana, była
iednem z mieysc naysłabszych. Mur dawnego
mialta rozciągał się w p ó łk o le za tem ftanowi-
Ekiem. Brama Rozetty w pośrod ku tego za
g ię c ia , ftała tylko o 70. sążni od cytadelli. Z am ek Crełin stał w obrębie murów na odle
głość 600. sążni. N a murach były wieże o
trzydzieści sążni od siebie ftoiące. W ie le z nich miały po iedney armacie p o l o w e y , a na w a łach b y ły baterye. G d y b y więc zaięto o k o p y , w oyska byłyby wyltawionemi na kartacze z r e
duty zasłaniaiącey bramę R o ze tty, oraz na o- gień z armat bateryy wałowych , tym czasem zamek Crctin , reduta Kleopatry i inna ieszcze reduta po prawey Itronie, mogła była razić szturmuiących tak dalece, iż trudnoby taki o*
gień wytrzymać. L ecz g d y b y Francuzów opa
sano od prawey (trony, woy(ka nasze o p an o w ałyby wzgórki bez żadnego niebezpieczeńftwa. Prawda , baterye które m ożna było wysypać na tych wzgórkach nie b y ły b y zagrażały znaczniey- szym fortyfikacyom ; lecz mur dawnego mialta b y łb y stamtąd burzony , i po zrobionym w y ło mie , m ożnaby tam posłać T u r k ó w , którzy
288
Historya.
w ruinach Alexandryi byliby tak dobrze i na wet lepiey się p o ty k a li, niżeli woyska E u ro pę;, skie.
FortyPikacye Cretin i Caffartlli zdawały się b y d ź wyltawionę na mieyscach nader w y n io słych , lecz te mieysca na p o zo r wzniesione
b y ł y tylko kupami nie ubitych gruzów. Kilka w yrzuconych b o m b , m ogły ie rozrzucić i za
sypać row y , przez co b yłb y ułatwiony przyftęp. a tylko narożnikiem dawnego muru i nie wytrzym ałaby dwunaltu wyftrzałów. Reduta zrobiona p o w y ż e y kolumny Fompeiusza była nader m o c n a , otoczona sze
ro k im i głębokim rowem , lecz miała tak zna czna spadziltość, iż n i e p o d o b n a b yło k ie r o
wać działa tak nisko. A zatym bez opanowa
nia nawet tey g ó r y , m ożnaby wyłamać mur
środkowy. Z prafwey ftrony mała reduta była
mnieyszey wagi.
Po przeyrzeniu tego położenia k a żd y ża łow ał, iż attak i 3 g o Marca nie był mocniey p o p ieran y, gdyż w tym dniu wielka część for-
tyfikacyy nie była ieszcze dokończona.
G d y b y ienerał Hutchinson mógł był wi- dieć wewnętrzne położenie Francuzów', nie był b y zapewne wysłał ienerała Coot ku ftronie za-
chodniey. T e n obrot mógłby się był Itać bar dzo ważnym , bądź dla niewdadomości o obronie przyftępu do A le x a n d r y i, bądź dla niedoltatku wody, b ąd ź na koniec dla niepodobnego dowozu
żywności z floty. G d y b y ienerał miał dolda-
dnieysze w iadom ości, byłby wolał rozp ocząć swoie działania od p raw ey firony F r a n c u z ó w ,
o AUxandnji i Egipcie.
289
to ie!t! od z ie lo n e j g ó r y , i przysposobiwszy się luz do sz tu rm u , m ógłby wyprawić ieziorem ieden oddział i wysadzić go w lmiiach Francuź- kich przy kolumnie Pompeiusza. Stegoto wzgór ka łatw oby było psuć szańce nieprzyiacieikie. Wszelka obrona Francuzów na kanale nie w y trzymałaby dobrze wymierzonego attaku. Lecz w tey niewiadomości w jakiey zofławał ienerał
Hulchinson względem położeń mieyscowych ,
czyny iego były wcale roiiropne. Dom yślał się, iż gdy ienerał Coot poszedłszy ku zachodowi ,
zaymuie fo rty fik acją Marabou , on tym czasem
wyśle palne /tatki do portu. C o żk o lw iek
b y łb y dokazał ienerał Coote, Francuzi lękaliby
się o zapalenie okrętów i miaita. T e n pożar
przymusiłby ich do opuszczenia klinu ziemi
k tó rego byli panami , zniszczyłby ich maga
z y n y , ponieważ b o iąc się szturmu, chcieliby przenosić swoie żywności do środka miafta. P ró czte g o podw oyny attak rozdwaial siły oblę żonych, tak dalece, iż nie byli dosyć licznemi , a że b y zabezpieczyli wszyftkie zagrożone miey-
s c a , i nie mogli długo podobnym trudom
wydołać.
O d rozpoczęcia oblężenia Francuzi byli p o d bronią we dnie i w nocy, i ienerał Menou nie
mógł im w tem naymnieyszey uczynić ulgi.
Z poznania wszyftkich fortyfikacyy Alexan- dryyskich okazuie się, iż głownieyszy attak powinien był bydź wym ierzony z prawego boku w schod niey części nieprzyiacielfkiego oboz,u.
290
Hiftorija.
zacząwszy od przyległych wzgórków kolumny Pom peiusza, a bardziey ieszcze od reduty nad ta ż kolumną b ę d ą c e y , gdyż ten wzgórek, prze
chodził swoią wysokością inne fortyfikacje. G d y b y Anglicy wprzódy wdarli się do dawnego
miafta , w trzech dniach naywięcey bylib zo-
ftali panami całey fortecy , maiąc zwłaszcza
nierównie większą siłę. G d y b y zrobiono pod-
k o p y p rzecm k o lewey ftronie szańców' Fran- cuzkich , Anglicy byliby się zbliżyli ku nowe mu m ia ftu ; lecz reduta Kleopatry była dzie łem osobnem nader z m o c n io n e m , i w zbyt wielkiem znaydowrafa się oddaleniu, a że b y mo gła bydź attakow'aną przed zaięciem ruin da
wnego miafta. P o zdobyciu onego Anglicy nie
mieliby innych przeszkód oprócz rowu i muru przerzynaiącego cieśninę i dzielącego dawrne
od nowego miafto. D la w'ylamania muru trze
ba było u ż y ć ciężkiey artjlleryi. Szczęściem obiedwie ftrony usłuchały rady ludzkości. Jene rał Angiellki w momencie podpisania pokoiu , nie chciał gubić swoich żołnierzy bez żadnego pożytku. „ Z y c ie k a żd eg o człowieka ( mawiał on częfto) ieft dla oyczyzny tak szacowne , iż nigdy nie chcę narażać ludzi moich na wypad
ki wroienne. Zachowanie życia ftu woiowni-
kom w ięcey mnie cieszy, niżeli nayświetniey- sze powodzenia szturmu.,,
Stan armii Francuzkiey nie usprawiedli wiłby dłuższego oporu. Jenerał Menou dowrOr
dził ludziom walecznym, którzy lubo się widzieli
samyrm sobie zoftaw ionem i, z nie mnieyszą
Widzieli iak ich towarzysze powracali z rado- ścia do swoiego krain; pragnęli od dawna p o
dobnego szczęścia , nie okazuiąc przecię nay- mnieyszego znaku niecierpliwości i narzekania. Zm ęczeni trudami , wyftawieni codziennie na
śmierć prawie niepoży t e ć z n ą , cierpieli bez
szemrania , i całą swoię ufność pokładali w
przekonaniu wodza. Zachowanie więc tey wa-
leczney armii było świętym obowiązkiem dla ienerała Francuzkiego od momentu , gdy się przekonał , iż dłuższy odpór byłby bez żadney dla iego kraiu korzyści. Nie malz zatem wątpli wości , iż g d y b y Alexandrya przez szturm była zaięta , a T u r c y wraz z Anglikami do niey się w d a r l i , wszyftko co by tylko w obrębie mialta znaleźli, padłoby ofiarą okrucieńltwa Muzuł
manów.
N ie zgadza się z praw dą, ia k o b y , za brakło w o d y w Alexandryi. O d czasu bawie
nia tam A n glików , Itudnie na moment nie były
wyczerpane. Można tam nawet znaleźć w o d ę
k o p ią c ziemię. Nie ieft ona nadto obfita, ani
Wyborna , wyltarcza iednak dla garnizonu o b lę
żonego mialta. Cezar wyraża , iż toż samo
było za iego czasu. Prędzey można powiedzieć, iż AIexandryi nie doftawało ż y w n o ś c i, atoli znaydowało się tam ieszcze 800. k o n i, 300.
wielbłądów i nie mało ryżu na [kładach.
Miasto bronione było od 3 1 2 . armat.
Zna-1 \
leziono ich 70. na okrętach liniiowych śwrieżo sprowadzonych. Zoltaio się w magazynie i Ą , i o z
n a b o ió w i 195,000 funtów prochu.
2G)2 Hijłorya.
P o d łu g podania ienerała Menoa garnizon Ikładał się? z 10,974* o s ó b , nie licząc w to k o b ie t i dzieci.
L u b o przystęp do miasta nie był wolny , atoli z rozkazu ienerała Menou , officyerowie wszędzie byli z naywiększą grzecznością o p ro
wadzani.
Mur opasuiący dawne mialto osadzony walącemi się iuż w i e ż a m i , pokazuie pamiątkę g o d n ą zaftanowić umysł myślącego człowieka ;
oko zapatruie się z nieiaką roskoszą na ten obraz zniszczenia. D łu g o ść tego muru w około
do czterech mil dochodzi.
N a bokach tego starego muru widzieć ie szcze m ożna ogromne kolumny z granitu , w y chodzące horyzontalnie p o ło żo n e w jednako- w ey wysokości , a odległe na pięć sążni iedna
od drugiey. N ie wiadomo czyli ie tam umie
szczono dla o zd o b y , czyli też dla wzmocnienia
murów. W dalekiey odległości te kolumny
zdaią się bydź armatami wychodzącem i z lini-
iow ych okrętów. Oczywiftą iest rzeczą , iż te
kołum ny z granitu należały kiedyś do miafta nierównie dawnieyszego , którem była zapewne owa wspaniała Ałexandrya , wystawiona przez Alexandra wielkiego.
W obwodzie murów widać ruiny kościoła słońca. Stoi tam ieszcze kilka ogromnych ko* lumn z granitu , k tó re daią nader okazałe w y o brażenie o wielkości tego gmachu. Znaczne u- łom ki do niego należące , leżą porozrzucane