• Nie Znaleziono Wyników

Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 13 (marzec 1804)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 13 (marzec 1804)"

Copied!
132
0
0

Pełen tekst

(1)

W A R S Z A W S K I.

d z i e n n i k h i s t o r y c z n y , p o l i t y c z n y , T U D Z I E Ż

N A U K i U M I E I Ę T N O S C L

T O M XIII.

' I*. R O K 1 8 0 4 . S T Y C Z E Ń , L U T Y , M A R Z E C , 4 - r — -- -— ■ — 1 — ■■ .. . . ... — "■ ■--» '■ ■■■ — < —cl Hsec studia edotascentiam alunt , senectutem c«bie« Ctant , secuńdss res ornant , adyersis psrfogiau) sc sola-

linm prajbent, dulectant dcrsił , non impediunt forij , pernoctant nobiscum , paregrinantur , rasticantur.

Cicero.

Z a pozwoleniem Zwierzchności.

(2)
(3)

N

O

W

Y

P

A

M

I

Ę

*

T

N

I

K

W A R S Z A W S K I .

R O SC 1 804.

M A R Z E C . fflran » ■■■—., ■■■■ ■■■■■■■■ i- mmmmmm — i

H I S T O R Y A.

Oddawanie tryumfalne

Wasilia S z u y f k i e g o

Cart%

Mujkiewjkiego i z bracią, £fego kr ó lew/kie tf

M o i ci na s ujmie w lV ar iza w ie

,

p rzez het*

mana koronnego P. Stanisława

Z o ł k i e w f k i e -

g o ,

który woyjka wielkie Mo/hewfikie pod

Kluzinew poraziwszy

,

Jlolicę Mojktewfkcf,

spaliwszy, Cara tego poimał. Z rgkopismii

biiblioteki X . A . C.

W ro k u 1 6 1 1 . dzień 2 9 ty Października naza» iutrz po święcie A p o ito łó w SS. Szymona i J u d y , oddawaniem królow i Jmci C ara M o (kiew-

(kiego i dwu braci iego p o im an ych , był sła­ w n y , tym sp osobem : Godzin Ąry na dzień P.

ZoŁkiewJki

hetman ko ro n n y z niektóremi Jm ość p a n y Koronnemi i L ite w fld e m i, z p osły ziem-

Ikiemi, z dworem i rycfjrftwem swoiem , przed­

mieściem krakowikiemj Cara tego

honęriftcentisr

(4)

254

HiJlorija.

sitne do zamku prowadzili. Z a P . hetmanem im- mediate szła kareta skórzana otworzyfla króla

Jmci sześcią koni. Na tey karecie siedział

sam Car w zło to g ło w ej białey szacie długiey , w s z ł y k u ^ i ) marmurowym, z s ia d ły , niezbyt

w y s o k i , twarzy okrągłey , śniadey , poftrzyżoną niska okrągłą b r o d ę , większy połowicę siw^ m a i a c , oczu oparzyftych p o n u r y c h , w k ę p ie surowych , nosa pociągłego trochę garbatego t

uft rozciągłych. Przed nim dway bracia r o ­

dzeni iego Szuyscy , ieden Itarszy D im it r , dru­ gi młodszy J>wan , a między niemi w pośrodku karety n i ż e y , przyftawa króla Jmci. Z e b o ­ wiem otwrorzyfta kareta była , łacno wszyftko

widzieć b y ł o , a tem tez na to konkurs byt

większy ludzi. W zam ku, gdzie i k ró lo w a

Jmość sama , ze wrszyitkim swym dworem , na nich p a t r z a ła , do wdelkiey izby senatorlkiey wprowadzeni, i przed maieltat Jego królewlluey M ości poitawieni są. Gar z bracią p o k ło n u- czyniwszy głową przed Jego królewską Mością , szłyk w ręku trzymaiąc , i przed maieltatem J. X . Mo ści ft o ią c , wszyftkim uczynili żałosny

( 2 ) w i d o k szczęścia odmiennego na świecie. Przypadła każdem u niezbyt dawnemi laty pa­ m ięć ona rokowania między królmi Polfkiemi,

a Carami Moskiewskiemi , k to b y przed kim szłyk swóy zd ey m o w a ć, i ktob y komu

uftępo-C-t) Czapka.

(5)

w a c miał. I k i w a n e wszyscy głowami swemi 9 dziwowali się szczęściu wielkiemu i blogosła- wieńitwu od B oga , króla Jmci nigdy niespo-*

dziewanemu. T a k ie g o bowiem (3) człowieka

przytomność, i dawney świetności wspomnienie, litość wzbudzały w t y c h , co się na niego pa­ trzyli: itawały im przed oczyma k w itn ą c y nie

dawno ftan, siła i zamożność tak zawołanego p a ń ltw a , a widząc cara z tego szczytu wielko­ ści I t r ą c o n e g o , użalali się nad nim. P r z y p a ­ tryw ał mu się król Jmć sam , przypatrowali PP. sen atorow ie i PP. posłow ie w szy s cy , i P a n a B o g a za to w sercach swoich chwalili. C h o e t e ż sam Gar przypatrow ał się pilnie wszyftkim ,

i pewnie nie bez Itrachu, nie bez b o i a ź n i , wi­ d z ą c tak wielką (4) świetność k r ó l a , senatu i f t a n ó w , a zwłaszcza, g d y w pośrodku senatu widział P. Jerzego Mniszka w oiew od ę S a n d o -

mirfkiego o y c a carow ey MoCkiewIkiey, k tó rą o n zdradził, znieważył z nim zarówno. Powitał za-*

' i ^

tem pan Żółkiew ski hetman k o r o n n y , i u czy­ niwszy przemowę piękną szczęścia rozmaitego n a

S2

o Szuy/kich.

255

Tanti enim viri preesentia et prislin.ee M a jefla tis recordatio misericordiam in tu -

entibus movit , meminerant enim quam cele<» t r e im perium , quam florentes opes et am« p lissim i imperii vires pauloante extiter ant* nunc vero ex tanto fa slig io prolapsum cer* nentes miserabantur.

£4)

Tanta.n majeslatem regis 7 senatus et ęr*

(6)

ś w i e c i e , podziwowawszy się Szczęściu wielkie­ mu J. K. M o ści, pochwaliwszy s e r c e , rnęztwo i animusz pański króla Jmci w tak wielkiem ,

dziwnem , na tę i owę Ilronę nachylonem szczę­ ściu nie wtesknienie , ani u le k n ie n ie ; ukazu- i ą c jfaffekt prac i trudów wielkich J. K. Mości wzieciem Smoleńska i miafta Itołeczneeo M o -0 , o

f k w y , jWskazował na o s o b y te przed królem Jmcią Itoiące , Gara wielkiego M oskiewskiego,

owych carów wielkich Moskiewskich przed la­ ty k o r o n i e , królom P o ls k im , panom sąsie-

d n y m , aż i samemu cesarzowi Tureckiem u m o cą , silą p o tę ż n ą , z nikim nieporównaną , prawie wszyftkiemu światu itrasznych i gro­

źnych naftępnika.

Ukazował brata iego Dim itra , nad i 80,000 ludu woiennego hetmana wielkiego , ukazował męftwo , siłę , serce i moc ich wszyltkę ; w y ­ liczał pańftwa , ćarltwa, xięłtwa , prowincye ,

ludu i poddanych wielką w ielk o ść, p o t ę g ę , mialta, zamki , bogactwa zbyt niezliczone pod swym rządem i rozkazywaniem maiące ; teraz szczęściem, męztwem, dzielnością i błogosła- wieńitwem od Pana B oga , Jego K. M ości ze wszyfrkiego’ w y z u t e , obnażone i o g o ł o c o n e , i za więźnie p rzyw ied zio n e, poftawione i pod la

fkę i miłosierdzie do progu i nóg maieftatu Je­ g o królew skiey Mości o d d a n e , miłosierdzia i łaski p r o s z ą c e , i czołem o ziemię biiące. T u przy tych słowach sam car nachyliwszy głowę

(7)

carów , czołem swem do samey ziemi raz ude­ rzył , a brat trzeci młodszy trzykroć czołem

f ^

bit i płakał. Oddawał ie zatem pan hetman

królow i J e g o m o ś c i , nieiako za w ię źn ie , ale iako za wzór szczęścia odmiennego , przykłady niektóre przypomniawszy, które, b y naywiększe- go m onarchy szczęśliwym b y d ź nie pokazuią , aż po skończeniu wszyftkich swoich rzeczy na

świecie. Prosił potem i przyczyniał się za

nimi o łaskę i m iło sie rd zie: o co też i sam car z bracią swoią toties quoties dotykaiac się r ę k a ziemi i czołem biiąc, wielkiem poniżeniem, m ilcząc prosili.

Była to audyencya w ielka, było to wi- dowifko dziwne i litość w z b u d z a ią c e : przy­ puszczeni ietlnak do całowania ręki J. K. M o ­

ści i całowali. A po całowaniu, P. podkan­

clerzy k o r o n n y , imieniem J. K. M ości dzięko­ wał P. h e t m a n o w i; dziękowali też PP. posłowie przez marszałka swego nie tylko P. hetmanowi,

ale też i wszyftkim J ch m o ścio m , którzy na tey w o y n ie M oskiewskiey z królem Jmcią gardł s w y c h , maiętności , trudów wielkich i prac p o d e y m o w a ć nie żałowali. Przy tym akcie tak sławnym , wielkim i niedy w Polsce niewidzia- nym c i , co w glębiey rzeczy u w ażali, co o wszyftkich rzeczach wiadomość mieli, s k ą d , co i z jakich przyczyn wszyftko aż dotąd pochodzi­

ł o , na czem Itanęło i czego potrzeba było upa- tru ią c ; chwalilić w p r a w d z ie akt ten wszylitek dobrze i według potrzeby od p raw ion y; ale na druga ftronę oko m a ią c, tego bydź wielką p o ­

trzebę udawali wspomnieć i p rzełożyć tych lu­

(8)

2 5 8

Hifłorya.

dzi takich n ie c n o ty , zwłaszcza cara s a m e g o , i u k a za ć, ze to ten i e f t , który nad panem swym

JDimitrem koronowanym , przysięgę mu odda­

wszy , za pana p rzy ią w szy , zdradę u czyn ił; że ten znieważył posły J. K. Mości do M oskwy p o s ła n y c h , a w posłach osobę J. K. m ości; że ten mordów wielkich , krwie ślacheckiey P o ł- skiey rozlania i kapłana zamordowania przy­

czyną. Trzeba b y ło , aby się był natenczas i

sam P. Mniszek w oiew oda Sandomirski powita­ wszy ozwał i inltancya uczynił z ftrony znie­ ważenia córki swey c a r o w e y , iuż k o ro n o w a n ey i do czego przyszła , więc i z ftrony osoby sw ey, co go od niego potkało , iakie przetrzą­ sania , iakie powłóczenia . iakie więzienia, g ło ­

dy , nędze cierpieć musiał , i iako mu wszyli - ko pobrał: trzeba było pokazać i teraźnieyszą w o y n ę , iako się z królem Jmcią o b c h o d z ił, co m ó w i ł , co czynił i teraz choć w więzieniu ieft i w n iew oli, iakiego uporu z natury swey o- krutney zażyw a, le k c e sobie wszyliko pow a-

ż a ią c i ieszcze wszyftkim potrząsaiąc. T e i

tym po d o b n e rzeczy w ięcey niektórzy upatry­ w a l i , że ich było wnieść trzeb a, czego się car

obawiał sam i spodziewał. Jedno , że p o d o ­

bno albo umyślnie zamilczano , albo d o b ro ć

( 5 ) pana, królom Polskim w ro d zo n a , smutku

(6) smucącemu się żadnego przydawać z łaski swey pańskiey nie dopuszczała ; odmiany

dzi-C5) Benignitas principis,

(9)

o Szuyjktch.

259

wne na świecie, iako pan m ądry upatrui^c i tern się k o n te n tu ią c , ż e nadobno ielt p o ­ k o n a ć nieprzyiaciela , lecz uczciwie u ży w a ć trzeba zwycigztwa , ch c ą c hoyności odzierżeć

sławę (7).

O dprow adzono potem cara i z bracia iego 2 zamku p r e c z , a potem na zamek Goftyński

kilkanaście mil od Warszawy na wiezienie zapro­ wadzeni , i tam w kilka lat pomarli. Ciała cara samego i brata iego Dimitra , z Goftyna k ró l Z y g m u n t kazał do ¥/arszawy p rzyw ieść, i tam zmurowawszy kaplice na przedmieściu K ra k o ­ wskim przeciw k o śc io ło w i Sgo Krzyża uczciwie p o c h o w a ć dal. N a tey Kaplicy nade drzwiami ta k o w y ieft napis na marmurze:

JE S U C H R I S T I D E I F I L I I (*). R egis R egum D ei exercitus

GLOKI.4E. 1

Sigismundus rex Polonias et Svecire

Exercitu M oschovitico ad Clusinam casso, Moschovi;.e M etropoli deditione accepta,

Smolensco Rpcas reltituto,

Basilio Suyski M. D u c e Moschoyias

et fratre ejus D e m etrio Militias pra?fecto

( 7 ) Pulchrum eśi hośtem vincere \ victoria autem_

ad liberalitcitis ineundam gra tia m , hone

śle uti necejse eśl.

(") N a c h w a ł ę

J e z u s a Chrystusa, Syna Bożego f króla królów , Boga zastępów, Zygmunt król Polski i

(10)

2 6 o

Hi (lory a.

Captivis jure Belli a c c e p t is , ac in arce Gofti- nensi sub cultodia liabitis , ibique yita

functis ; sortis humanse memor Ofsa illorum huc deferri,

E t ne se regnante etiam hoftes injulteąue sceptra parantes, juftis, ac sepultura carerent,

Jn h o c a se ad publicam polteritatisq; memoriam Regnique sui nomen extructo trophaso

deponi jufsit.

Anno a partu Yirginis 1620.

Regnorum noftrorum Polonias 5 3 - Syeciae 37.

Jn anno 1 6 5 7 . te ciała albo kości M o­ skiewscy posłowie u króla W ładysława IV. upro­ sili , i z wiełkiemi ceremoniiami z g ro b ó w do­

bywszy , do M oskw y zawieźli.

Po zwycięztwie pod Kluzinem woysk Mofkiew- s k ic h , po obięciu poddaiacey się słolicy , po powróceniu Rplitey Smoleńjka;

B azylego Szuyskiego W % xięcia Moskitwjkiego i brata tego Dim itra hetm ana, w plon p r a ­ wem woiennćm zabrawszy-, i pod strażą na

zamku Gostyń/kim osadziw szy, gdzie tez Bogu ducha o d d a li, pamiętny na ludzkie

l o s y , zwłoki ich do tego tu mieysca p r z y ­ wieść, i chcąc aby za iego panowania n ie- przijiaciol nawet ciała i t y c h , co niepra­

we berło sobie p rzy w ła szcza li, nie zostawały bez pochowania , w wysławionym przez siebie na pamiątkę żyiącym i potomnym monumen«■

cie złożyć k a za ł.

(11)

261

Obraz £Juliusza Cezara.

Jeden ze znaków właściwych nadzwyczay-r nym mężom ieit t e n : że ieśli można im do­

dać przymiotów których nie m ą ią , trudno ieit

powiększać t e , k tó re posiadaią. Jm bardziey

są z bliska- u w a ż a n e , tem w ięc ey nabieraią

ro zciągłości, wielkości i blasku.

JNaysławniey-si pisarze dawnego Rzymu nie są d zili, żeby w ym ow a naywytwornieysza mogła doyść Ito- pnia wysokości duszy i spraw Juliusza Cezara. W tem więc przeświadczeniu, że trudno ieit wy- Itawić p o d o b n y i wierny obraz ie g o , ośmielam

się rys ten uczynić.

T e n rzadki człowiek urodził się w czasach nayburźliwszych R p t e y , i w^krótce zaraz okazał

energiia swego charakteru , rozciągłość zamia­

rów swoich , i dumne swe nadzieie. Ledw o

mialpat i g. śmiał się sprzeciwić woli Sylli, wtedy g d y w Rzymie liczono tylko takich ludzi, k t ó ­ rym ten człowiek krwi chciwy ż y ć pozwalał :

a pragnąc iuż wówczas utworzyć swą wielkość nie na gruncie tych cnót Republikańskich, k t ó ­ rych Katon mu przykłady w y lta w ia ł, ale na p o ­ niżeniu swych współ-obywateii , i obaleniu r ó ­ wności ; p o łą c z y ł się zręcznie ze wszyflkiemi b u rzy cielam i, Pizonem , Lentulusem , K atyliną,

k tó ry ch spiski i zamachy przygotow ały ich k o ­

sztem iego niepoięte szczęście. Natura umie­

ściła w nim w ięcey talentów , energii i sp oso­ b ó w do obalenia wolności , niż k ied y mogli

(12)

262

Hijlorya

.

N ic nie spuszczaiąc na lo s , ale dufaiąc wiele w swóy gieniiusz, a wszyftkiego się od swoiego m ę ii w a i odwagi spodziewaiąc, potra­ fił osiąść pierwsze mieysca w R plitey , gotowy zawsze ie o p a n o w a ć, gdyby do nich powołanym nie był. Jego c z y n n o ś ć , k t ó r e y nigdy nie p o ­

dzielał , ale ią zawsze całą obracał do celów

ambicyi swoiey , była n ie zm ie rn ą , ani ża­

dna przeszkoda , lub w ypadek nie potrafił ią wftrzymać. Żądza dokonania tego co miał u- czynić , ledwo pozwalała mu się zaftanowić nad

tem, co iuż uczynił.

T a k , po zwycięztwach bez liczby otrzyma­ n y c h , i z szybkością wówczas nieznaną, iuż to w niezn aiom ych *klim atach , iuż nad narodami poteżnem i i woiennemi ; kied y Rzym sam odu­ rz o n y tylą dziwami, wyftawiał mu f t a t u y , ołta­ r z e , i Boskie czynił h o n o r y ; gdy w rzeczy sam ey przewyższał to, wrszyftko co tylko Rzym wielkiego kiedy w y d a ł ; iemu brakowało ieszcze a b y się pokazał równym sobie samemu; widział u n ó g swych panów świata, a ieszcze miał ży­ czenia, właśnie iak g d y b y nic nie było na świecie

godnego dla tey duszy hardey i wspaniałey,[coby i e y mogło na moment dać spocznienie.

(13)

Obraz Juliusza Cezara.

263

wia i doyrzałemi r o b i ; nigdy żadney wyprawy nie przedsięw ziął, aż był przekonany o sposo­

bach zw y cię że n ia , a nigdy się nie miał za zwy­ cięzcę , aż wszyltkie sp o so b y odiął zw yciężo­ nym. B ył czczony od ż o łn ie r z y , którym po p o ­ tyczce wszyftkiego p o zw alał; ale w czasie bitwy nic nie przebaczył : wpoił w nich chwrałę , iako pierwszą i konieczną potrzebę ; a zaszczyt otrzy­ manego zwycięztwfa , iako pierwszą nagrodę.

Słodki, przyiemny, ludzki, wspaniały, miał c n o t y , ale cnotliwym nie b ył : wszyftkieby p o ­ święcił , g d y b y ta ofiara choć na krok go zbli­

ży ła do nayw yższey władzy. Przyiaźń Juliusza

Cezara, nie była tym czułym sentym entem , k tó r y

nam euaze szczęście lub nieszczęście czyni

osobiltem , była to tylko żyTczliwrość ugrunto­ wana na potrzebie i użyteczności , była ona

ceną poświęcenia się iego o so b ie , iego zamia­

rom , iego woli. Jeżeli po owey pamiętney

bitwie , która los Rzymu zadecydow ała , Rzym nie m ógł mu wyrzucać ani iedneyT krwi kropli z pozoftałych od w o y n y obywratelów , to dla tego, że p ożyteczn ie było darować : w i d z i a ł , iż

przebaczenie było nayślachetnieyszem u ż y ­

ciem władzy. Po śmierci Pom peiusza, kazał

podnieść posągi tego wielkiego człowieka, k tó ry lud p o o b a l a ł, ale taż sama ręka podniosła

trofea Maryusza. Jego szczodrobliwość by-,

ła bez granic , a wspaniałość bez przykładu ; ale c ó ż za zamiar b y ł iego szczodroty? ota p o z y s k a ć sobie lud , którego władza była mu potrzebna na obalenie władzy senatu, i przy=»

(14)

-2 6 4 Htsłorya.

tęgi Krassusa i Ponipeia , a potem na obalenie potęgi ludu samego. Raz tylko iego ambicya zdawała się w [trzymana , przez uwagę na dobro publiczne w t e d y , gdy maiąc przeyść Rubikon’, wyftawił sobie obraz wszyftkich n ie s z c z ę ś ć , w

k tó r e b y Rplita była pogrążona. T a myśl go

wftrzymała , ale tylko na m o m e n t, wolałby fto razy zginać , i w zgubie swoiey cały świat p o ­ g r ą ż y ć , niż odftąpić zamiaru p o d b i c ia , i da­ wania prawa światu całemu.

Uczuł od pierwszych lat swey młodości, ż e oyczyzna iego pana potrzebuie , tern wię-

c e y uczuł p o trze b ę , zoilania panem swey oy-

czyzny. Dla lepszego utajenia zamysłu swego ,

p o k ry ł go zasłoną popularności, ro zw io zło śc i, a nawet rozpufty: wiele sobie zadawał Jftarania o k o ło swego ftroiu i trzymania, z przysadą nawet anłodego człowieka , k tó ry tylko szuka się p o ­

dobać: nayiaśniey widzące oczy się omyliły.

O krutn y ów Sylla był tylko ieden , k tó ry w po­ śród tey miękkości pozorney upatrywał w nim naywiększego nieprzyiaciela R p l i t e y : ale tego

przewidzieć nie mógł , że tę wolność , któ-

re y szczątki mniemał tylą krwi okupem utrzy­

mać , Cezar obali łaskawością i przebacze­

niem, T e n wielki człowiek szedł do celu swego nie przez plan pomału i z flegmą u ło żo n y ,

ale wciągnięty przez nienasyconą żądzę chwa­ ł y , przez potrzebę panowania , przez uczucie

sił swoich , przez ten gwałtowny i skryty in­

stynkt , k tó ry nie słucha rozumu , a więcey

czasem iak rozsądek posłuży. Zamiaft o b a­

(15)

rao-g ły na d r o d z e , umysł i e rao-g o , k tó ry mu za w szy- łtko z a r ę c z a ł , szukał ich ; gdyż wzgardziłby b y ł naywiększemi rzeczam i, ieśliby do ich o - siągnienia nie znaydował wielkich trudności.

C zynność niezmienna, i cierpliwość riaywiększa, śmiałość i ro zsa d e k , łaskawość i s u r o w o ś ć , sztuka udawania t e g o , czego się nie p o s ia d a , a ukrycia tego czem człowiek ieft; sztuka trudniey-

sza ieszcze pokazania się pod maska fałszu, na­ turalnym , proltym i o tw artym ; serce g o r ą c e ,

a umysł zawsze sp o k o yn y i w y p o g o d z o n y , i ma ginący a żywa , a rozsadek ftaly i światły;

O to są p r z y m i o t y , z których niektóre są d o - ftateczne do uformowania b o h a t y r a , człowieka wielkiego , iednego nareście z takich ludzi , których natura tylko wiekami w y d a ie, bo t a -

kie przymioty rzadko razem chodzą. Cezar

posiadał ie wszyftkie, a posiadał w n a y w y ż ­

szym ftopniu. T a k ted y ten sam czło w iek ,

k tó ry zw yciężył trzy miliony ludzi, który wziął szturmem 800. m i a f i , k tó r y trzyita narodów, p o d b i ł , k tó ry ciężarem gieniinszu i charakteru swego obalił ten posąg wielkości i p o t ę g i,

cie m ię żą cy świat c a ły ; ten sam człowiek p o ­

prawiał b łęd y , dyktował zbawienne prawa ,

czuwał na wszyftkie części adminiitracyi, wspie­ rał i zachęcał wszyftkie sztuki , pragnął celo ­ w ać w y m o w a , nad naywiększemi w Rzymie mówcami ; ftanowił nieiednoftayność ięzyka , przez wprowadzenie prawdziwych znaczeń , i p o d a ią c p o d pewne prawidła wyrazy , k tó ry c h zawsze lud pospolity tylko trafunkiem używa ; sam swe czyny opisywał takim liylem , że mu

(16)

2 6 6 Hljłorya.

żaden pisarz w tak w ytw orney proltocie nie wy­ ró w n a ł: nie m ogąc niebu r o z k a z y w a ć , chciał

pozn ać iego prawa , uczył się biegu gwiazd i przeciąg ro k u w przyzwoitych zawarł granicach.

Wszyitko' to ulfcuteczmł , a ieszcze my­ ślał o ró żn ych przedsięwzięciach , z k tó ry c h iedno b yłob y d iiateczne, m etylko do nieuśmier- telnienia człowieka, ale do zaszczytu w ie k u , kiedy zginał przez tę cnotę , k tó r e y winien by! i swoię władzę i swoie wyniesienie , to ieft ł a -

Ikawość. Zginał i powinien był zginąć. "W rzą­ dzie wolnym naywiększym ieft wyftępkiem p o ­

ryw ać się na szczątki wolności. L e c z Rzy­

mianie musieli rozum ieć, ż e bogowie równie

sądzić nie będą. O kropne fenomena , które

p o p rzed ziły i towarzyszyły śmierci ie g o , kometa k tó ry się .podczas pogrzebu u k a z a ł, koniec o- k r o p n y wszyltkich iego zab o ycó w , z których iedni tem samem się przebili żelazem , którem go u d e r z y li; wszyitko zdawało się m ó w i ć , że niebo rozgniewane mści się śmierci Cezara , iako zbrodni naturze wyrzad^.oney, która ta­ kiego człowieka w y d a w s z y , tak się wysiliła i

35© iuż p ow tórzyć nic p o d o b n e g o nie mogła.

9

(17)

267

Podróż do Szw eciji, Filandyi i Laponii,

z# roku 1798- i I 799* p rzez J o ze fa

Acerbi

w Londynie 1S02.

wydana.

A k t o r e m t e j p o d r ó ż y ieit W i o c h , k t ó r y ią przedsięwziął wtenczas, gdy iego oyczyzna zoftawała teatrem w oyny. Zabaw iw szy nieco w N ie m c z e c h , Acerbi obiechał D a n i i ą , udał się

p o te m do Szwecyi i wysiadł w Helsinborg. N ie znalazł nic interesuiącego w drodze s w o i e y , a ż do G o t e m b o u r g , k tó re ieft drugiem miaftem króleftwa maiącem piętnaście tysięcy mieszkań­

ców. T o miaito ma w sobie wszyftkie korzy->

ści pięknych o k o lic S z w a y c a r y i, i czyftośe miaft Hollenderskich ; przecinaią ie kanały o b ­

sadzone drzewami. Jeftto miafto handlowe ,

z a m o ż n e , w którem przyiemności towarzyftwa są tak obfite iak w samey ftolicy.

Acerbi z Gotem burga poiechał dla widze­

nia sławnego kanału Trolhatta odległego stam-. tąd o mil 5 °- Żegluga rzeki G oth a łą c z ą c e y

iezioro W e n n e r z morzem, przerwana ieft gę-, ftemi kataraktami. N ic p odobno nie maf‘2 w E u ­ ropie okazalszego i pięknieyszego nad-spadki

tey rzeki. Ogrom na massa w o d y rzuca się z

w yso kości m aią ce y fióp sześćdziesiąt , a nie daleko stamtąd z drugiey p o d o b n e y wyłkakuie g ó r y i zbiera się wr upuft rozległy. W p ro ft pa­ trzącego wznosi się granitowa s k a ła , od trzech

(18)

268

Hijłorya,

N a przeciwney pochyłości skały poltrzegać się daią młyny iak gdyby zawieszone , a k t ó ­ rym nadaią obrot małe potoki oddzielone od

rzeki. Nazwisko Trolhatta znaczy Czarnoxię-

skie mieszkanie, i b y ło nadane temu mieyscu

z przyczyny, iż patrząc na| te dom y , zdaie się ia k o b y b y ły cudownym kunsztem przywiązane

do skały.

Guftaw Waza uczynił przedsięwzięcie p o ­ łączenia w o d B a łty c k ic h z wodami morza półno­

cnego przez ciąg iezior. Zrobienie kanału

Trolhatta , k tó re należało do tego pianu , a

k tó re Itało się naypotrzebnieysze , przedsię­ wzięte było naypierwey przez Karola X II. po-* tem za naliępnych panowań niedbale d o k o n y ­

wane. W y ło ż o n o summy niezmierne , a mało

zrobiono. N a k o n ie c znowu było rozpoczęte

przez towarzyftwo n egocyan tów , których o- czywiftość p o ż y tk ó w maiących stąd dla handlu w y n ik n ą ć , i nadzieia zyskownych o p ła t, zachę­

cała do odważenia kosztów potrzebnych. Acerbi widział ten- kanał po dwa r a z y ^ r a z tam gdzie się zaczyna, drugi raz gdzie się kończy. Zrobiono

dziewięć sluz z potrzebnemi upuitami od sze-

snaftu ftóp głębokości , a dwudzieltu dwóch

szerokości. T o wszyitko było w ykonane w

granicie.

T a k w Szwecyi iako i w Danii, oraz w Niem ­ czech północnych , nayznacznieyszym zbiorem ieft ż y t o , po nim naltępuie owies, potem groch i lęczmień na wiosnę. N ie można widzieć psze­

nicy tylko na płaszczyznach Upsalłkich , i

(19)

el-Podróż przez Acerbi.

269

zupełnie od gruntów reszty króleflwa. N ie d o - ftatek żywności w Szwecyi przyniewala wycinać lasy i karczować pola. R olnicy w?ypalaią drze­

wa , potem lekko podorywaią. Płytka warsta

urodzayney ziemi leżąca na g r a n i c i e , łatwo b yw a od deszczu na spadziltym gruncie spłó- kana , a wtenczas odkryta wyftawia smutny w'i* dok niepłodności.

Sztokolm , gdzie autorzim ę przepędził , ielt miaftem pełnem przyiemnych widoków. Wybu» dowane w k o ń cu ieziora M a l a r , gdzie toż ie - zioro łą c z y się z morzem Baltyckiem. G m ac h y publiczne doią p o większey części na małych

kępach b ę d ą c y c h w kanale. W szyltkie okoli­

czne wzgórki okryte są drzewami lub domami wieyskiemi. Z tych wysokości odkrywa się w idok wspaniały : piękne budowle , z a m k i , w i e ż e , o - k rę ty iednakowo zdaią się unosić na posadzie w ó d błękitnawych. N o w e części miafta są bar­

dzo dobrze budowane. Znacznieysi negocyanci mieszkaią w domach nadbrzeżnych przy gro­ blach , do któ rych naywiększe przyftępuią o-,

kręty. Pałac królewski bez wytwrorności ma

piękną architekturę. T eatr godzien ielt zafta-

nowienia. W zimie wszyłtko w odmienney w i­

dzieć się daie poltaci. Wszyltkie w y s p y , iedna z lodu zrobiona łą c z y powierzchnia , samo na­ w e t m o r z e , aż do pew ney odległości zamarz

za. Wtenczas k a ż d y musi używ ać sanek lub

łyżew . A utor opisuie p o ż a r , z którego sądzić

m ożna o wielkości zimna w tamteyszym kraiu.

(20)

Htslorya.

R o k u 1799. v/ zimie ( wyraża autor) b y­ łem w Sztokolmie świadkiem osobliwości , ia-

kiey zapewne nigdy widzieć nie będę. Pożar wszczął się w domu fabryki cukrówey na ie- dnem przedmieściu będącey. Za Wyltrzalem ar- m atnym , sprowadzono bardzo prędko sikawki. D la wielkiego mrozu wszędzie w pobliskości nie Itało w o d y , musiano przerębywać lody i pom­ pow ać wodę iak ze Itudni; spieszono się z prze­ niesieniem napełnionych w iad er, a przecież znaczna ich liczba była zamarznięta w momen­

cie gdy w odę w sikawki lać miano. Za pomo­

cą iednak wielkiey liczby sikawek ugaszono o- g ień , i skończyło się na spaleniu dachu. M a­ gazyn cukru znaydował się na wyższem piętrze gm achu; im bardziey topniał, tem się bardzięy

rozlewał po murach. Również i woda goli o

ściekaiąca z dachów zamieniała się w lod. Przez nieiaki czas po ugaszeniu p o ż a r u , puszczano ie«zcze do góry w odę , która zupełnie mury

lodem okryła. Z tego uformował się gmach

nadzwyczaynego kształtu. K ażd y przybiegał o- glądać tak ciekawe widowisko. JNie było znać

okien i drzwi, musiano ie p r z e r ę b y w a ć , ró­ wnież wycinano i w s c h o d y , ażeby się doftać

na piętra górnieysze. W e wszyftkich izbach

p o ro b iły się sople , pięknego k o lo ru ż ó ł­

tego , ulane z cukru i lodu. Patrząc na

ten budynek przy słońcu, zdawał się bydż ie- dnyrn z tych pałaców dyamentowych , które

(21)

Podróż przez Ac&rbu

271

jla n ie , przeszło przez dwa miesiące. Wszyftek lud z miafta i okolic tłumami się zbiegał ; na- dewszyftko zaś dzieci , gdyż znaydowały sztuki

cukru wśród lodów , które rozbiiały , pracuiąc

z usiluościa nad zburzeniem oczarowanego

pałacu.

O biady w Szwecyi (m ó w i a u t o r ) są nader kosztowne i pełne ceremoniy. Czefto się zda­ rza, iż ze czterdzieftu lub pięćdziesiąt osób dwo­ ma tygodniami wprzód zaproszonych , zaledwie

znnydą się trzy lub cztery znaiome. C u d zo ­

ziemiec większey ieszcze doznaie niedogodno­ śc i, będąc posadzony o b o k g o ś c i , m ow ią- iąeych tylko Szwedzkim ięzykiem. Przed za­

częciem o b ia d u ; k a żd y idzie do stolika napeł­ nionego chlebem , m asłem , serem , wędzonym łososiem i tęgiemi trunkami. T o wszyftko c z y ­

nią dla wzbudzenia apetytu do obiadu. Przed każd ym p o ło żo n e są trzy gatunki chleba, to ieft chleb żytn y bardzo gruby i płaski , chleb

b ia ły i chleb średni. Pierwszy ieft pokarmem

w ie ś n ia k ó w , oftatni ma smak słodkavry, g d y ż w oda wzięta do rozrobienia cialta,służyła wprzód do umywania naczyń cukrowych w f a b r y c e } co ieft rzeczą nader obrzydliwą osobliwie dla

cudzoziemców. Sam tylko chleb biały ieść

mogłem. Stawiają na ftół wszyftkie razem

półm iski; nikt iednak nie m oże mieć z a r a z , czego by ż ą d a ł ; k a żd y półmisek przechodzi w k o le y z ręki do ręki , i trzeba wielkiey cier­ pliwości , nim się kto doczeka tego , który mu

się spodobał.

(22)

2 7 2

Hijlorya

.

Szwedzi iedzą to wszyftko co do nich

przychodzi: przez zwyczay wszyftko u nich ieft

dobre. Na iednymże talerzu naydziwnieysze

czynią mieszaniny , słodkie z kwaśnem , mu­ sztarda z konfiturami , słone mięso z jaiami ,

ciafta i o w o c e , zgoła nic tam nie ieft przeci- wnem i obcem. W łoch iakokołw iek to zniesie, lecz Anglikowi wcale to nie przypada do sma­ ku. P o obiedzie damy nie pozwalaią mu pić ł o n u , gdzie k a żd y z uniżonością p o d zięk o ­ wawszy pani i panu d o m u , siada do herbaty i kawy. N ic nie widziałem tak nieprzyiemne-

go iak te obiady. Przeciąg m iędzy obiadem i

w ie c z e r z ą , ieft bardzo m a ł y , gdyż momenta przeznaczone na spełnianie kielichów są nadto długie, niekiedy tę zabawę gra zaftępuie, a nie graiąpy ziewaią po kątach salonu.

Etykieta dworu ieft ścisła, ^i zdaie się w pływ ać do ceremoniialnych zw y cza ió w , p o­ między towarzyftwami ftolicy.

G d y familia królewfka publicznie je wie­ czerzą , wszyscy urzędnicy i ślachta fto ią c , są ie y widzami. Z o n y senatorów maią przywiley siadania na taboretach uftawionych wpół cyr­ kuł naprzeciw króla i królowey. Urzędnicy xią- ż a t i xieżniczek Itoia za krzesłem o s o b y doC/ ^ L, J

k tó r e y należą. Senatorowie są po le w e y ,

(23)

Podróż przez Acerbi

273

lek ftoi prolto naprzeciw króla , niżsi urzędnicy nieco w tyle. Po skończonym obiedzie król daie znak król o wy i caley familii, natychmiaftwszy- scy schylaią głowy i powftaią. Król łalkawie wszyltkich przytomnych pozdrawia i odchodzi ze sw?oią familią. N ikt nie śmie odeyść z sali ia d a ln e y , p ó k i się król nie oddali.

Opiszemy z nieiakiemi szczegółami sposoby , iakich używał nasz wędrownik w przeprawie

r z e k , gdy iechał wgłąb Laponii.

„ Odwaga i wytrzymałość z jaką nasi prze­

w odn icy znosili te ciężkie p r a c e , dowodzą ia-

ka ielt m oc nałogu. G dzie woda nie była

dosyć głęboka , ażeb y nie osieść na piasku , co nam się dosyć częlto zdarzało, albowiem Ita- te k nadto był o b c ią ż o n y , musieliśmy w ycho­

dzić na ląd , i ciągnąć go sznurami wzdłuż b rze­ gu. Finlandczykowie do tey pracy naięci trzy­

mali się zawsze brzegu skacząc z kamienia

na k a m ie ń , a gdy sznur zahaczył się pomiędzy skałam i, dla odwikłania go rzucali się w wodę.

do pasa. Częlto baty zawięzły pomiędzy dwro-

ina skałami, wtedy dla zaradzenia tey przygodzie wpławr rzucić się było potrzeba.

Przybyliśm y nakoniec do m ie y s c a , gdzie m o c pędu w o d y i łiczba skal czyniły przeiazd

prawie nie podobnym . M ę ż n y nasz Szymon

sam tylko ieden w żadne nie wierzył niebez- pieczeńftwo. W szyscy inni mieli ten proiekt za n ie p o d o b n y do uskutecznienia; lecz Szymon dawał zawsze przykład , i gdy co doradzał , w tedy brał na siebie naytrudnieyszą pracę. N i-

(24)

2 7 4

Hifłorya.

rzucał się w w o d ę* i zdawał się wszyflko sam wykonywać.

Nie przyzwyczaieni do skakania ze fkały na skałę , iak czynili nasi przewodnicy , mu­ sieliśmy oddalić się nieco od brzegów , lecz

droga przez las niemniey była m orduiąca; czę- fto wpadaliśmy w doły bagniste i^gęlte drzew g a łę z ie , i krzaki tamowały nam d r o g ę , zasłony które mieliśmy na twarzach chroniąc się od robactwa , wszędzie się zahaczały.

T a część Laponii mało ielt zamieszkana : k a żd y kolonifta mieszka z osobna w pośrodku swoiey osady, pozbawiony wszyfikich korzyści

społeczeńftwa. Każda przybywaiąca familia,

m oże bez niczyiego oporu osieśe w tym kraiu , byle tylko o sześć przynaymniey mil od wszel- kiey inney possessyi. N o w y kolonifta ma prawo do sześciu mil kraiu w około ze wszyltkiemi paftw iskam i, rybołowltwem i innemi grunto-

wemi użytkami. W szyscy teraźnieysi mieszkań­ c y tey części kraiu są Finlandczy k o w i e , lubo się nazywaią L apończykam f.

Podczas lata koloniści ży ią naywięcey ry­

bam i suszonemi na słońcu. P o obfitym poło­

wie, zbywaiące ry b y przedaią lub wymieniaią za m ięso , sol i żelazo. W o lą oni nabyw ać mięsa przez zamianę za r y b y , niżeli trudnić się rol­ nictwem. N i e z n a i ą użytku pługa , grunta swoie poruszaią motykami. Pleban kantonu napróżno

(25)

P o iró z przez Acerbi.

275

. * * ■ * ' 4| 9 ' f>lł

Skoro tylko śniegi zaczynaią padać w je­ sieni , koloniści idą wyszukiwać śladów nie- dżwie I z i , a znalazłszy zbieraią się po kilku

dla polowania na to zwierze. W miesiącu Sier­

pniu zaczyna się polowanie na k a c z k i, które

ieft. bardzo obfite, iak zwyczaynie w czasie pierzenia s i ę , gdy ulatywać nie m o g ą ; naten­

czas można ie zabiiać wiosłami.

Po skoszeniu i przesuszeniu s ia n a , roz- rzucaią ie na wyniesioney podfiawie, ażeby ie ochronić od zamoczenia w czasie wylewów. N ie k tó rzy koloniści wychowuią Pienny , i p o -

wierzaią ie Lapończykom , a ci w czasie lata maia o nich ftaranie.O

Ci koloniści są nadzwyczaynie trzeźwemi. N ig d y nie używąią mocnych trunków , oprócz w czasie obchodów małżeńskich, a i w tem zda­

rzeniu zachowuią wielkie umiarkowanie. Gere- moniia małżeństwa kończy się na o b ied zie , a po nim naftępuie taniec bez inftrumentów mu­

zyc zn y ch , oznaczaia tylko takty klaskaniem w ręce. N ie cierpią piwa, ani wina. Gdyśm y im dawali naszego wina, krzywili się na n ie , mnie-

maiąc , iż to było lekarltwo. Pleban zapewnił

nas iak nayuroczyściey , iż w całym iego kan­ tonie, maiącyin dwieście mil kw ad rato w ych , nie zna^duie się iedna śklanka gorzałki. D o d a ł, iżO ^ 1 f

piiańftwo uważane i eft pomiędzy lego koloni-

Itam i, iako nayobrzydliwszy wyftępek , którego się człowiek dopuścić może.

(26)

276

HiJłonja,

fto dzi esieć lat. Szczególną chorobą bywa u

nich pewny rodzay gorączki i zapalenia.

W Lappajerwi nasz p o d różn y znalazł pier­ wszy raz rozległe błonia, pełne mchu którym się karmią r e n n y : tak o nich m ó w i :

Są to wielkie płaszczyzny opasane wzgór­

kami. Jedne i drugie okryte są m c h e m ,

k t ó r y ielt zwryczanem pożywieniem rennów. Ko­ lor tego mchu ielt b la d y , a gdy uschnie Itaie

się białym. T a wegetacya ma taką iednoftay-

n o ś ć , iż zdaie się bydź pięknym kobiercem. Rośliny są ośmiogranne i tak gęflo ściśnione, iż można w nich znaleźć podobieńltwo do mo­

zaiki lub haftu. G d y mech bieleie , kray cały zdaie się bydź śniegiem o k ry ty ; lecz w tym przyiemnym obrazie naypiękniey się wydaią małe zielone gaiki, k tó re mieyscami widzieć można. Mech ten będąc suchym nabiera przy- iemney miękkości, ieftto razem w y g o d n e i czy- Ite posłanie. G dyśm y rozbili nasz n a m io t , miło nam było spoczywać na tych pulchnych i ela-

Itycznych kobiercach. Jelito ulubiona w ty c h

kraiach naturze roślina nie masz tam ani ie-

dney trawrki innego rodzaiu , mieyscami tylko p rzy wzgórkach i na brzegach rzek poftrzegać

można w małey liczbie brzozy i iodły. T e

drzewa zdaią się rosnąć z trudnością: mech , k tó r y ie otacza, odbiera im soki ziemi.

Lapończykow ie mniey maią odwagi i siły od Finlandczyków, i nie tyle są wytrzymałemi

na upały. L ap ończyk ielt dzieckiem natury

(27)

Podróż przez Acerbi.

277

p raw id ła , prócz swoiey ż ą d z y , iada i sypia bez

względu na godziny. Nie ma naymnieyszego

wyobrażenia r e l i g i i , i lubi ultawicznie gadać.

Acerbi przybywa do rzeki P e p o jo v a iv i,

w pauaiacey wr rzekę A lte n , która wchodzi do O ceanu lodowatego , przyieżdża do miafta

Duńskiego Kautokeino , leżącego pomiędzy

bagnami. T o mialto należy do Danii na m ocy

traktatu zapewniaiacego iey wszyltek kray , o- blany rzekami, które wpadaia w O cean lo d o ­ w a t y , ' tym czasem Szwecya warowała sobie to wszy fik o , co skrapiaią rzeki do morza B ałtyc­

kiego wchodzące.

Rzeka Alten ( mówi a u t o r ) narobiwszy wiele iezior, ścieśniona potym w swoim k o r y ­ cie , maiąc brzegi uwieńczone drzewami , spada między dwie skały na czterdzieści Itóp wynie­

sione. Jelito wspaniała katarakta. N a d z w y c z a j­ ne rozdzielenie w o d y formuie nader piękna tę­

czę. Musieliśmy przewozić nasze czółna lądem

blisko przez całą milę. Przy tey katarakcie

znaydował się skład ryb suszonych , n a le żą cy do naszych przewodników Lapończyków . Na* patrzyw'szy się z roskoszą tey katarakcie , kaza­ liśmy ugotow ać i upiec nieco ryb. L a p o ń czy - kowife maia tylko zwyczay kłaść r y b y na

ostrugane k iie , i trzymać ie nad rozpalonemi węglami , dopóki się nie upieką.

Zasiliwszy się kończyliśmy naszę p o d ró ż , zrobiliśmy wprzód rysunek przepyszney kata­ r a k t y , rzeki w chodzącey do Alten , i spadaiącey

(28)

278

Hi flory a.

regularne, iak tylko mogą bydź ftopnie scho­ dów umyślnie w skale wykutych. Rzeka która-*J %/ %J ^ -* o

śmy się spuszczali , bieży tak szybkim pędem , i ż podług zapewnienia naszych przewodników, we dwudziefiu minutach ujechaliśmy milę INor- w eg sk a, to ieft półtrzeciey naszey.

Nazaiutrz z rana /ami aft udania się w dal­ szą drogę, poszliśmy oglądać kościół Masi. G dybyśm y tam przybyli nie widząc żadnego L apończyka , lub gdyby nas tam przeniósł ba­

l o n , bylibyśmy się domyślali z rozmiaru tey budowy , że iefteśiny w krain Pigmeyczyków.

Była ona bardziey podobna do modelu ko­ ścioła , niżeli samym kościołem. Drzwi na trzy ftopy i dach na sześć był wysoki. Cała budowa z przysionkiem i zakryltyą miała a 4 :ry ftóp dłu­

g o ści, a i a. szerokości. Gdym łtanał na środ­ ku tego kościoła , rozumiałem się bydź iednym

z olbrzymów, dzieci ziemi, a gdym usiadł na­ przeciw am bony, wyciągnąwszy nogę łedwiem nią nie uderzył w nos kaznodziei. K a żd y przy­ zna , iż dla Włocha , podobn y gmach musi się zdawać bardzo pociesznym.

W tem mieyscu rzeka przeftaie bydź że­ glowną dla katarakt , i wędrownicy z swe- mi przewodnikami przez góry przeprawiać się musieli.

Przedzieraliśmy się, mówi autor, cala ćwierć mili przez gęfte krzaki brzeziny po gruncie ba- gniftym i m iękkim , przez co p o d róż nasza była nader trudząca : czas był mglilty , z trudnością

(29)

Podróż przez Acerbi

279

ICornary zaczęły nas niewypowiedzianie dręczyć ; ićh liczba b\la niezmierna , od ftóp do głow y byliśmy niemi okryci. Mieliśmy po- dobieńltwo do zepsutych szynek wyitaw ionycli na sło ń ce, na których wszyftkie roie much o-

b rały sobie siedlifkó. Uszedłszy około czte­

rech mil poftrzegliśmy g ó rę , lecz iuż żadnego nie było widać drzew a, sarnę tylko mieliśmy

przed sobą przeftrzeń usłaną ze mchu, o iakim m o w iiś m y w y ż e y ; gdzie niegdzie znaydowały

się małe ieziora, stawy lub bagna. Byłato iak

nayposępnieysza posada. Ta smutna iednoltay-

ność nic nie zoltawiala dla imaginacyi. N ie ­

zmierna przeftrzeń rozciągała się przed nasze- mi oczyma. T rzeb a i ą b y ł o przechodzić z nie­

wypowiedzianym tr u d e m , a częfto z niebezpie- czeńftwem zagrąźnienia w bagnach. Tym spo­ sobem przez pięć mil szliśmy po wierzchu

góry wpośród chmur i śniegów. Na tey w y ­

sokości doymowalo nam zimno : w którem b y ­ libyśmy wolni od komarów , gdybyśmy icłi z sobą nie sprowadzili, lecz mnofiwo tego uprzy­ krzonego robactwa , nie odftępuiac nas na mo­ ment nawet wśród śniegów' , tem więcey nam

dokuczało. / ^

W iłg o tn e powietrze czyniło niewygodną p o d r ó ż . Nasze namioty i odzienie b j ł y zupeł­ nie zm oczone tak , iż nie mieliśmy na cze spoczywać. Poftępowaliśmy dałey iak było mo­

żna bez zatrzymania się. N akoniec zaczęliśmy

schodzić na d ó ł , i nagłe znaleźliśmy się wcale pod inną atmosfera.w w

(30)

Z drugiey ftrony Alp ów Lapońfkich natura daie się widzieć w inney poftaci; rośliny iak n aypiękn ieysze; przyiemność o kolic w rozli­

cznych okazuie się wzorach. linyna trawa i

niezmierney wielkości drzewa pokrywaią ziemię. Weszliśmy w gęlty las, tam z naywiększem u- kontentowaniem znaleźliśmy powtórnie rzekę Alten przebiegaiacą byftrym pędem po obfi­

tych paltwilkach. Pomiędzy K autokem o i tym roskosznym kantonem, to ieft w przeciągu czter-

dzieltu m i l , nie napotkaliśmy ani iednego czło­ wieka.

Przybywszy do Altengaard , nasz w ęd ro ­ wnik musiał przewozić się po nad brzegami lodowatego morza, ażeby się doltać do Gap* nord , gdzie był cel iego podróży. Alten ielt oftatniem m iejscem osiadlem przez lud towa-

rzytki. Accrbi byt tam bardzo dobrze przyięty

od iednego negocyanta JNorwegskiego. P łyn ąc ku C a p -N o rd miał sposobność przypatrzenia się niepo obyczaiom Lapończyków.

Zdarzyło nam się przecięż wyraża A c t r b i , widzieć iednę familia Lapońlka w jey pomie­ szkaniu i za sp o k o ić naszę ciekawość. INainiot L a p o ń c z y k ó w ma kształt podłragowaty, zrobio­ n y ieit z kilku tyk świeżo uciętych i wbi­ tych wr ziemię ta k , iż ich końce ftykaią się w górze , powiązane są i powleczone grubą ma- te rya wełnianą. D ya m etr namiotu u spodu ma

w C % J . • . , . ■

*-ośtn lióp angielfkich; na środku był n ało żo n y o g ie ń , przy nim siedziała żona L a p o ń czyk a z małym synkiem , obok kilka psów , k tó re nie

(31)

Podróż przez Actrbi.

28*

przeflaly szczekać , pókiśmy się tam bawili. Przy namiocie b y ł [kład ż y w n o ś c i, iako to , sera z r e n n ó w , mleka i ryb suszonych; daley lada- iako ogrodzone m i e y s c e , gdzie utrzymywano

samice rennów dla doienia ońych. JNie zafiali-4/ śmy -wówczas tych zw ierząt, lecz wkrótce po- ftrzegliśmy ftado od trzecliset nayrnniey rennów, któ re biegły z góry od psów pędzone. Prosi­ liśmy ażeby ie wpuszczono do ich ftaienek ,

chcąc się im dobrze napatrzyć i napić świe­

żego ich mleka. N ie ła tw o było lego dokazać,

gdyż te zwierzęta nie były zwyczayne widzieć

się zamkniętemi o p o d o b n ey godzinie. G d y

ie nakoniec zagnano do z a g r o d y , dziwiliśmy

się, iż tak b yły chude i słabe. D yszały nie­

zmiernie. Skóra ich była w wielu mieyscach p o ­ kaleczona przez kom ary i muchy nazwane od

L ap o ń czyk ó w Kerma ( Aestrus tarandi Lin ). W ziąłem kilka z tych robaków z ich iaykamiW K/

dla zawiezienia ich któremu z kochaią.cv ch siew */ O w hiftoryi naturalney. Szkosztowaliśmy m le k a , k tó r e nam się zdawało wcale n ieprzyiem nem ; a które lepsze ieft nierównie w zimie niżeli

vr lecie.

T o co autor mówi o przylądku Cap-NorP, dokąd nakoniec się doltał, daie wyobrażenie , iak ieft smutna poftać natury wr tych ftronach.

C ap -N o rd ( mówi a u t o r ) ieftto niezmierna massa fkał nachylonych ku morzu , a które wyftawione na wrszelkie gwałtowności burzy ,

coraz bardziey się psuią. W szyli ko tam ieft

(32)

282

Hiftoryn,

nie słychac śpiewania ptaków , które nawet W

L ap on ii dam weselszą poitać lasom. Same k a ­

rę łkały , a na nich ani iednego krzaka. W i e ­

czne w tych mieyscach pannie milczenie. Ję­

d r n y tylko uderza łoskot , który wydaią roz biiaiące się o skaliity brzeg bałwany , a O c e ­

an zdaie sic nie mieć innych granic prócz fir­ mamentu. Rozmyślaiąc nad tern idą w niepa­ mięć ftarania , ż ą d z e , i niespokoynosci ludzkie. Kształty ożyw iaiące przyrodzenia snem tylko zdaią się bydź w imaginacyi a ziemia iak g d y ­ b y nieruchoma massa należąca do syftematu

słonecznego.

Dzieci L a p o ń czy k ó w , mówi daley dcerbi , są nadzwyczaynie o t y ł e , lecz im bardziey r o ­

sną , w ięcey też ich otyłość się zmnieysza. L apończyk ieft znacznie czarniawy; włosy ma czarne i krótkie , ufta szerokie , policzki wklę­ słe , brodę podługowatą i kończaftą. O czy sła- be i ociekłe . co stąd p o c h o d z i , iż żyie nfta- wicznie wśród dymu f lub wyftawiony ieft: na

blask odbiiaiący się od śniegu. Częfto się zda­

rza , iż myśliwi po kilku dniach przepędzonych na śniegu , wzrok na nieiaki czas utracaią.

Lapończykow ie maią niewypowiedzianą szybkość i zręczność; mogą się t ł o c z y ć , zapy­

chać av wiełkiey liczbie a na małem mieyscu.

Siadaią zwyczaynie na ziemi na p i ę t a c h , iak dzicy ludzie Ameryki północnej?. By lir ość z ja- k-ą schodzą z przepaściłtych p o c h y ło ś c ią ieft

(33)

Podróż prztz Acerbi.

283

U żyw a ią na śniegu pewnego obuwia bardzo odmiennego od dzikich Amerykanów. Jęli; ono zakrzywione w górę z przodu i z tyłu , a środ­ kiem przywiązane do nogi. T o obawie nie daie

zapadać w śniegu, i pomaga ślizgać się po wierzchu.

L ap o ń czyk spuszcza się z gór z taką szyb­ kością , i/, powietrze świszczy mu w uszach iak

wiatr gwałtowny. Skoro tylko dzieci mogą się

utrzymać na nogach , na tych mi aft wkładaią sio do ślizgania po śniegach w takiem obuwiu , i w tey nauce bywaią tak zręczni, iz w n ayby- Itr/eyszym pędzie podeymuią wszystko, co znay-

dą po drodze.

Autor podaie nowe doftrzeżenia tyczące sic inftynktu wilka w polowaniu na renny.

]N aywiększym nieprzyiacielem rennów, wy-’

raża on , ieit wilk. Trzeba niezmierney pilno­

ści , ażeby przed nim ultrzedz renny. L apoń- czykowie maią zw\ czay oditraszać to żarłoczne zwierze , zawieszaiąc w pobliskości domów fta-

re łachmany na żerdziach. Lecz nadewszyftko

w czasie nawałnicy i burzy potrzeba ftizedz się w i l k ó w , albowiem w takich momentach nay- częściey szukaią obłowul Renny domowe tak mało maią infiynku , iż Itaią się ła W o paltwą wilka , iezeli ich człowiek nie Itrzeże. W cza­

sie trwogi z a mi alt chronienia sie do namio­ tów , uciekaia w l a s y , a wi(k zawsze prze-

cina im d r o g ę , Itawaiąc między ftadem i na­ miotami. Jeżeli renny biegną pod g ó r ę , wilki

(34)

28 4 Hijłorya.

Należy uważać , iż wilk nigdy nie pożera swo- iego łupu na mieyscu z d o b y c z y , lecz go do

pewney odległości zanosi. G d y szuka ob-

łowu, kruki i wrony przelatuią zawsze wokoło n ie g o , a to ieft znakiem oftrzegaiącym Lapoń­

czy k ó w , którzy pośpieszaią bronić swoiego fta- da na krzyk tego ptaftwa. N iekiedy u w ażan o, iż wilk nie chwytał rennó v u w iązan ych, a r z u ­

cał sie na wolno chodzące.

Niektóre szczegóły o Alexandryi i

Egipcie, wijięte z dzieła

W i l s o n a .

DziHNmK podpułkownika Wilson rozciąga się w ięcey niż do iednego r o k u , to ieft od zbierania się floty angielfkiey, przeznaczoney na zawiezienie woyfka angiellkiego do Egiptu,

aż do kapitulacyi Alexandryi 2go Września 1 8 0 1 . Okoliczności przez autora przytoczone r ó żn ią się w wielu ważnych przedmiotach od

opisów generała R eg n ier, i od niektórych szcze­ g ó ł ó w ogłoszonych względem działania woyfk

w Egipcie. JNic z tego dzieła nie przytoczemy

co m o że pochodzi z osobiltey nienawiści. G o r ­ liwość autora prowadzi go czasem aż do za­ wziętości, a mocne czucie iako Anglika i ia-

(35)

o Akxandriji i Egipcie

.

285

Czas naznacza prawdziwa cenę wszyftkie-

mu , co ieft n am iętn o ścią, błędem lub unie­

sieniem , a ci których rzemiosłem ieft ugrun­ towanie p o k o iu , powinni się wftrzymywać od t e g o , c o b y mogło p o J s y c a ć niezgodę. Przyto-

czemy ułomki dziennika pisanego w czasie p o d ­ dania Alexandryi.

D nia a g g o Sierpnia wieczorem adjutant generała Menou , przybył do obozu Angielfkie- go ; lecz zamialt przywiezienia artykułów kapi- t u l a c y i . żądał ażeby do trzydzieftu sześciu g o ­

dzin przedłużono zawieszenie broni. Jenerał

Hutchinson odpowiedział, iż rozkaże ro z p o c z ą ć

działania nieprzyiaciellkie o p ó łn o cy , i p o słał

generałowi Coot ftosowne do tego rozkazy. Ó

dziewiątey godzinie adjutant powrócił do iene- rała Angiellkiego z tem zapewrn ie n ie m , iż na- iutrz o drugiey godzinie odbierze p r o p o z y c y e ; na to zapewnienie ienerał Hutchinson posłał przeciwny rozkaz ienerałowi Coote.

Nazaiutrz o drugiey godzinie ieden szef brygady i ieden adjutant przybyli do pierwszych p l a c ó w e k , i oddali artykuły k a p i t u l a c j i , z k t ó ­ rych kilka zoltało odrzuconych.

O iedenaltey wieczorem adiutant p o w r ó c ił z artykułami poprawionemi podług żądania ie-

nerała Hutchinson. N aftępuiącego dnia ienerał

Hope wszedł do Alexandryi dla podpisania ka-*

pitulacyi. Menou przyiął go z naywiększą uprzey-

m ościa i zaprosił na obiad. N a tym obiedzie

nie dano innego mięsa oprócz końlldego , lecz ci , którzy znaią ienera Mcnou , wiedzą , iż ieg®

(36)

rozmowa w ięcey była wrarta niż naylepsze p o ­ trawy.

Dnia aeo Września zrana łord Kcith

wy-f U fj

siadł na ląd dla potwierdzenia warunków , i tak kapitułacya zoftała zawartą. Dogadzała ona wa- żnieyszym przedmiotom zachowuiąc winny dla

mężnych ludzi szacunek. Generał Meno a miał

prawo spodziewać się wszelkich względów iakie się należą nieszczęśliwemu i walecznemu wo­

dzowi. Jenerał Hutchinson umiał ocenić śla-

chetne ienerała Francuzkiego poltępowanie. Je­ żeli w oiow nik czyniący swoię pow inność, nie zyskuie szacunku zwycięskich swoich nieprzy- iacioł, ci nie zasługuią na pomyślne powodzenia.

O bron a ienerała Menou powinna była dogodzić

trolkliwości iego n a ro d u : dłuższy odpor nie

m ógłby był mieć innego fkutku, tylko ten, iż przez większejwoyłk wyniszczenie, wyprawa armii

wschodu ftałaby się ieszcze pamiętnieyszą.

Arrniia Angiellka weszła w o k o p y z prawey ftrony idąc drogą prow adzącą zAiexandryi do Rozetty. W o y s k a zaięły wszyitkie szańce oraz redutę K leopatry, i tę k tó ra była przy bramie

Rozetty. Obiedwie są pięknemi dziełami zro-

bionemi od czasu bitwy dnia a i . T r z y baterye b y ły nadpsute , a większa część armat upro­ wadzona.

Uważaliśmy pod innym wgzlędem w ysoko­ ści , k tó re zrazu zdawały nam się bydź tak o-

gromne i do przyltępu trudne. Z pilnego przy­ patrzenia się położeniu mieysca , pokazało się, iż gdyby słabe części były lepiey p o z n a n e ,

(37)

o Alexandnji i Egipcie»

287

tenćzas dobrze kierowanym szturmem mialto b y ł by zdobyte.

Na lewey (tronie szań ców , i aż na 5 °*

sążni od kan ału , ielt pasmo g ó r mocno osa­ dzonych i od j o . armat bronionych. Przed o -

kopami była szeroka i głęboka fossa. Brzeg

m rza zabezpieczony b ył r o g a tk a m i, a p o d broniącą go bateryą znaydowały się m iny: tam ędzie okop zbliżał się ku kanałowi , z pra- w ey itrony płaszczyzna , lubo oszańcowana, była

iednem z mieysc naysłabszych. Mur dawnego

mialta rozciągał się w p ó łk o le za tem ftanowi-

Ekiem. Brama Rozetty w pośrod ku tego za­

g ię c ia , ftała tylko o 70. sążni od cytadelli. Z am ek Crełin stał w obrębie murów na odle­

głość 600. sążni. N a murach były wieże o

trzydzieści sążni od siebie ftoiące. W ie le z nich miały po iedney armacie p o l o w e y , a na w a­ łach b y ły baterye. G d y b y więc zaięto o k o p y , w oyska byłyby wyltawionemi na kartacze z r e ­

duty zasłaniaiącey bramę R o ze tty, oraz na o- gień z armat bateryy wałowych , tym czasem zamek Crctin , reduta Kleopatry i inna ieszcze reduta po prawey Itronie, mogła była razić szturmuiących tak dalece, iż trudnoby taki o*

gień wytrzymać. L ecz g d y b y Francuzów opa­

sano od prawey (trony, woy(ka nasze o p an o ­ w ałyby wzgórki bez żadnego niebezpieczeńftwa. Prawda , baterye które m ożna było wysypać na tych wzgórkach nie b y ły b y zagrażały znaczniey- szym fortyfikacyom ; lecz mur dawnego mialta b y łb y stamtąd burzony , i po zrobionym w y ło ­ mie , m ożnaby tam posłać T u r k ó w , którzy

(38)

288

Historya.

w ruinach Alexandryi byliby tak dobrze i na­ wet lepiey się p o ty k a li, niżeli woyska E u ro ­ pę;, skie.

FortyPikacye Cretin i Caffartlli zdawały się b y d ź wyltawionę na mieyscach nader w y ­ n io słych , lecz te mieysca na p o zo r wzniesione

b y ł y tylko kupami nie ubitych gruzów. Kilka w yrzuconych b o m b , m ogły ie rozrzucić i za­

sypać row y , przez co b yłb y ułatwiony przyftęp. a tylko narożnikiem dawnego muru i nie wytrzym ałaby dwunaltu wyftrzałów. Reduta zrobiona p o w y ż e y kolumny Fompeiusza była nader m o c n a , otoczona sze­

ro k im i głębokim rowem , lecz miała tak zna­ czna spadziltość, iż n i e p o d o b n a b yło k ie r o ­

wać działa tak nisko. A zatym bez opanowa­

nia nawet tey g ó r y , m ożnaby wyłamać mur

środkowy. Z prafwey ftrony mała reduta była

mnieyszey wagi.

Po przeyrzeniu tego położenia k a żd y ża­ łow ał, iż attak i 3 g o Marca nie był mocniey p o p ieran y, gdyż w tym dniu wielka część for-

tyfikacyy nie była ieszcze dokończona.

G d y b y ienerał Hutchinson mógł był wi- dieć wewnętrzne położenie Francuzów', nie był­ b y zapewne wysłał ienerała Coot ku ftronie za-

chodniey. T e n obrot mógłby się był Itać bar­ dzo ważnym , bądź dla niewdadomości o obronie przyftępu do A le x a n d r y i, bądź dla niedoltatku wody, b ąd ź na koniec dla niepodobnego dowozu

żywności z floty. G d y b y ienerał miał dolda-

dnieysze w iadom ości, byłby wolał rozp ocząć swoie działania od p raw ey firony F r a n c u z ó w ,

(39)

o AUxandnji i Egipcie.

289

to ie!t! od z ie lo n e j g ó r y , i przysposobiwszy się luz do sz tu rm u , m ógłby wyprawić ieziorem ieden oddział i wysadzić go w lmiiach Francuź- kich przy kolumnie Pompeiusza. Stegoto wzgór­ ka łatw oby było psuć szańce nieprzyiacieikie. Wszelka obrona Francuzów na kanale nie w y­ trzymałaby dobrze wymierzonego attaku. Lecz w tey niewiadomości w jakiey zofławał ienerał

Hulchinson względem położeń mieyscowych ,

czyny iego były wcale roiiropne. Dom yślał się, iż gdy ienerał Coot poszedłszy ku zachodowi ,

zaymuie fo rty fik acją Marabou , on tym czasem

wyśle palne /tatki do portu. C o żk o lw iek

b y łb y dokazał ienerał Coote, Francuzi lękaliby

się o zapalenie okrętów i miaita. T e n pożar

przymusiłby ich do opuszczenia klinu ziemi

k tó rego byli panami , zniszczyłby ich maga­

z y n y , ponieważ b o iąc się szturmu, chcieliby przenosić swoie żywności do środka miafta. P ró czte g o podw oyny attak rozdwaial siły oblę­ żonych, tak dalece, iż nie byli dosyć licznemi , a że b y zabezpieczyli wszyftkie zagrożone miey-

s c a , i nie mogli długo podobnym trudom

wydołać.

O d rozpoczęcia oblężenia Francuzi byli p o d bronią we dnie i w nocy, i ienerał Menou nie

mógł im w tem naymnieyszey uczynić ulgi.

Z poznania wszyftkich fortyfikacyy Alexan- dryyskich okazuie się, iż głownieyszy attak powinien był bydź wym ierzony z prawego boku w schod niey części nieprzyiacielfkiego oboz,u.

(40)

290

Hiftorija.

zacząwszy od przyległych wzgórków kolumny Pom peiusza, a bardziey ieszcze od reduty nad ta ż kolumną b ę d ą c e y , gdyż ten wzgórek, prze­

chodził swoią wysokością inne fortyfikacje. G d y b y Anglicy wprzódy wdarli się do dawnego

miafta , w trzech dniach naywięcey bylib zo-

ftali panami całey fortecy , maiąc zwłaszcza

nierównie większą siłę. G d y b y zrobiono pod-

k o p y p rzecm k o lewey ftronie szańców' Fran- cuzkich , Anglicy byliby się zbliżyli ku nowe­ mu m ia ftu ; lecz reduta Kleopatry była dzie­ łem osobnem nader z m o c n io n e m , i w zbyt wielkiem znaydowrafa się oddaleniu, a że b y mo­ gła bydź attakow'aną przed zaięciem ruin da­

wnego miafta. P o zdobyciu onego Anglicy nie

mieliby innych przeszkód oprócz rowu i muru przerzynaiącego cieśninę i dzielącego dawrne

od nowego miafto. D la w'ylamania muru trze­

ba było u ż y ć ciężkiey artjlleryi. Szczęściem obiedwie ftrony usłuchały rady ludzkości. Jene­ rał Angiellki w momencie podpisania pokoiu , nie chciał gubić swoich żołnierzy bez żadnego pożytku. „ Z y c ie k a żd eg o człowieka ( mawiał on częfto) ieft dla oyczyzny tak szacowne , iż nigdy nie chcę narażać ludzi moich na wypad­

ki wroienne. Zachowanie życia ftu woiowni-

kom w ięcey mnie cieszy, niżeli nayświetniey- sze powodzenia szturmu.,,

Stan armii Francuzkiey nie usprawiedli­ wiłby dłuższego oporu. Jenerał Menou dowrOr

dził ludziom walecznym, którzy lubo się widzieli

samyrm sobie zoftaw ionem i, z nie mnieyszą

(41)

Widzieli iak ich towarzysze powracali z rado- ścia do swoiego krain; pragnęli od dawna p o ­

dobnego szczęścia , nie okazuiąc przecię nay- mnieyszego znaku niecierpliwości i narzekania. Zm ęczeni trudami , wyftawieni codziennie na

śmierć prawie niepoży t e ć z n ą , cierpieli bez

szemrania , i całą swoię ufność pokładali w

przekonaniu wodza. Zachowanie więc tey wa-

leczney armii było świętym obowiązkiem dla ienerała Francuzkiego od momentu , gdy się przekonał , iż dłuższy odpór byłby bez żadney dla iego kraiu korzyści. Nie malz zatem wątpli­ wości , iż g d y b y Alexandrya przez szturm była zaięta , a T u r c y wraz z Anglikami do niey się w d a r l i , wszyftko co by tylko w obrębie mialta znaleźli, padłoby ofiarą okrucieńltwa Muzuł­

manów.

N ie zgadza się z praw dą, ia k o b y , za­ brakło w o d y w Alexandryi. O d czasu bawie­

nia tam A n glików , Itudnie na moment nie były

wyczerpane. Można tam nawet znaleźć w o d ę

k o p ią c ziemię. Nie ieft ona nadto obfita, ani

Wyborna , wyltarcza iednak dla garnizonu o b lę­

żonego mialta. Cezar wyraża , iż toż samo

było za iego czasu. Prędzey można powiedzieć, iż AIexandryi nie doftawało ż y w n o ś c i, atoli znaydowało się tam ieszcze 800. k o n i, 300.

wielbłądów i nie mało ryżu na [kładach.

Miasto bronione było od 3 1 2 . armat.

Zna-1 \

leziono ich 70. na okrętach liniiowych śwrieżo sprowadzonych. Zoltaio się w magazynie i Ą , i o z

n a b o ió w i 195,000 funtów prochu.

(42)

2G)2 Hijłorya.

P o d łu g podania ienerała Menoa garnizon Ikładał się? z 10,974* o s ó b , nie licząc w to k o b ie t i dzieci.

L u b o przystęp do miasta nie był wolny , atoli z rozkazu ienerała Menou , officyerowie wszędzie byli z naywiększą grzecznością o p ro ­

wadzani.

Mur opasuiący dawne mialto osadzony walącemi się iuż w i e ż a m i , pokazuie pamiątkę g o d n ą zaftanowić umysł myślącego człowieka ;

oko zapatruie się z nieiaką roskoszą na ten obraz zniszczenia. D łu g o ść tego muru w około

do czterech mil dochodzi.

N a bokach tego starego muru widzieć ie­ szcze m ożna ogromne kolumny z granitu , w y ­ chodzące horyzontalnie p o ło żo n e w jednako- w ey wysokości , a odległe na pięć sążni iedna

od drugiey. N ie wiadomo czyli ie tam umie­

szczono dla o zd o b y , czyli też dla wzmocnienia

murów. W dalekiey odległości te kolumny

zdaią się bydź armatami wychodzącem i z lini-

iow ych okrętów. Oczywiftą iest rzeczą , iż te

kołum ny z granitu należały kiedyś do miafta nierównie dawnieyszego , którem była zapewne owa wspaniała Ałexandrya , wystawiona przez Alexandra wielkiego.

W obwodzie murów widać ruiny kościoła słońca. Stoi tam ieszcze kilka ogromnych ko* lumn z granitu , k tó re daią nader okazałe w y o ­ brażenie o wielkości tego gmachu. Znaczne u- łom ki do niego należące , leżą porozrzucane

Cytaty

Powiązane dokumenty

jeft opasane murami, nieporządnie rozprzeftrze- nione domami zbudowanemi od panów dworlkich, odtąd iak to miafto ftalo s-ię z w ykłem mieszka­ niem Królów.. W

czego obowiązali się traktować przez czte ry dni Króla i dwór iego, ile razy miafto ich odwiedzać będzie. Dał im tenże X iąże ftraż morza , dozwa­ lając

Na próżno przypomina dawne soiusze ; zrywaią się długo szanowane w 'ę z ły ; widzi się sam iedeu wpo­ śród zatrwożonego świata; umyka się każdy od nie­.. go,

Szanow ny admirał Mordwinow kazał mu wystawić monument z tym tylko napisem :.. Ta leży dobry

Ratunek iego przy- ia c ió ł równie dla niego był bezfkuteczny , iak iego poświęcenie się dla swoiey

w zn io sło się na wierzch wiele piany.. części bóraków surowych za pomoea Al-.. Robienie cukru z bóraków.. funtów bóraków

re y złoty napis świadczył bytność króla u

Nie mogłem dociec przyczyny tego przymuszone­ go wstrzymywania się iego od widzenia się z nami; domyślam się iedynie z powziętych wia­ domości, iż to tylko