• Nie Znaleziono Wyników

Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 3 (wrzesień 1801)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nowy Pamiętnik Warszawski : [dziennik historyczny, polityczny, tudzież nauk i umiejętności]. T. 3 (wrzesień 1801)"

Copied!
128
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

N O W Y

M

W A R S Z A W S K I .

R O K

i g o i .

W R Z E S I E Ń . \

H I S T O R Y A .

IFypis osłcitni z podróży Pani cle G u e b ria n t,

poslowtij nadzwyczayney. do Polski za IFlady* sława IV g o .

^

Zeą-na sie Pani M arszałkowa de Guebriant

O W

z Królem i Królowa polską wyizźdzaiąc do-Franciji,

t ^ | ' J % lfe % y *■# . ą*

Choroba Króla polfluego , opóźniła oftate-* czne dopełnienie iego rnałżeńftwa , aż do osme- g o K w i e t n i a , dwudzieftego dziew iątego dnia od przyjazdu K r ó l o w e y , w którym iego królewlka Mość p r z y s ł a ł iednego z s w y c h szambelanów do Pani dc G uebriant, aby ią u w i a d o m i ł , iż K ró lo ­ w ą te g o ż wieczora odwiedzi ; ta ią zatrzymała u siebie n a k o l a c y i , po którey wkrótce Król p r z y ­

był. Pani marszałkowa zaciągnęła firanki łó żka, w y p r a w i w s z y wprzód w s z y f t k i c h , którzy się znr*y- dowali w pokoiu K r ó l o w e y , prócz iedney z j e y s ł u ż ą c y c h . Samiśmy w t e d y z Francuzów znay- dowali sie w W arszaw ie. f a n d& B r ig i poset

(4)

258

H i f tory a

I

francuzki pojechał d o G d a ń l k a , a Biflcup d} Orange

w ró cił do Francyi.

Nazajutrz w niedziele była Fani de Guebriant

z pożegnaniem u Króla, i wprowadziła n a s , aby­ śmy rękę iego p o c a ł o w a l i : p r z y j ą ł nas nader ła- fkawie. Gsano potem koniedyą włofka w sali kró- l e w f k i e y , która umyślnie dla Pani marszałkowey daną była. C a ł y dwór na niey znaycfował się ; Król i Królowa cbok siedzieli : X i ą ż ę Karol przy Królu , Pani marszałkowa de Guebriant p rz y Kró- l o w e y . Grali tę k o m e d y ą , równie iak w Gdań- iku , m u z y c y k r ó l e w s c y , z tą ró żn icą, iż prozą pisana b y ł a , i że akt każdy przecinał koncert i balet. Po komedyi Król i Królowa zabrali z s o ­

bą na kolacyą Panią marszałkowa.

Ponieważ dziesiąty Kwietnia b y ł dniem prze- 2naczonym na iey w y ia z d ; Król p rz y s ła ł do niey hrabię D en hoffa, p r o s z ą c , aby się ieszcze z nim widziała. B y ł a u niey Królowa z pożegnaniem, zapewniła o s w e y wdzięczności za ftarania i tru­

d y , które dla niey podieła. W s z y s c y panowie dworscy i panie, poszli za iey przykładem: o d ­ wiedzili ią także deputowani miaft głów nych ; słowem odebrała publiczne dzięki od c a łe y Pol- I k i, gdzie i e y sława uczyni wiecznie pamietnem i e y poselftwo. W idziała Króla zaraz po obiedzie, a gdy się iey wyiazd spóźnił do w i e c z o r a , raz ią ieszcze w e z w a ł do siebie, i p rz y oftatnim poże­

(5)

j * i I %

Podroż Pani de Guebriant do Polski.

2 5 9

9

b y ł o bez ł e z zobopółnych. Darował iey Król r o z ­ maite kobierce perlkie, złotem i jedwabiem t k a ­ n e , i c u g tarantowatych koni. Panna de Gue-

briant doftała w podarunku róża dyamentową.

W yiazd Pani Marszałkoweij de Guebriant od

Dwora Polskiego.

G d y Pani marszałkowa de Guebriant schodzi­ ła ze schodów zam kow ych , aby wsiadła do k a ­ r e t y , Rifkup poznańfki, pontyfikalnie ubrany, dał

i e y b lo go sła w ień lłw o. C h c ia ł K r ó l , aby odebra­ ła ten z a s z c z y t , ( c h o ć panuiącym t y l k o zach o­ w a n y ) , dla w iększeg o okazania ku niey szacunku. K r ó l o w a , która się p rz y Królu ( i e s z c z e słabym) z o r a ł a , patrzała z nim z o k n a , iako też z m ł o ­ dym X i ą ż ę c i e m , i X ią żę cie m Karolem dla w idze­ nia naszego wyiazdu. Czekali na Panią marszał­ kow a Nuncyusz p a p ie z k i, Poseł w e n e c k i, X i ą ż ę

R a d z iw iłł podkomorzy l i t e w i k i , marszałek Kaza-

nowski i podlkarbi S łu s z k o , brat m arszałkow ey,

która się tam także znaydowae chciała, i wraz z Pa­

nią de Guebriant wsiadła do karety. B y ł tam i

margrabia z Gonzagów Myszkowski, iako te ż pier­ wsi urzędnicy i panowie d w o r s c y , w karetach o- toczonych liczną kalwakatą. Pożegnali ią o pół mi­ li od miafta, p ok azaw szy iey wprzód arsenał i te

niezmierne śmigownice, które Król z d o b y ł n a w o y - nie mofkiewlkiey. M arszałek Kazanówski i żona iego ścisłą złączeni przyiaźnią z Panią marszałko­

w a , dali widzieć żal niemały przy tein rozftaniu. O ś w i a d c z y ł sam czucje swoie z z w y k ł ą sobie w y ­ m o w ą , ż o n a , k t ó r a wyrazić sw e go nie m o g ł a , iak

(6)

2 6 0

H iń o r ija .

przez t ł u m a c z a , w łza ch naywiernieyszego zna­ lazła. Nuncyusz i poseł wenecki , zapewnili ią o głębokim swoim szacunku, którego

zaświadczę-# # 4 t i i ' l i i <

nie odebrała we W łoszech z uft ich krewnych i przyjaciół.

W yiechaliśm y z Warszawy po piątey w w ie ­ czór. Powiem w krótkości o tem mieście , iż nie

jeft opasane murami, nieporządnie rozprzeftrze- nione domami zbudowanemi od panów dworlkich, odtąd iak to miafto ftalo s-ię z w ykłem mieszka­ niem Królów. W ię k s z a część domów ielt z dre­ wna , niektóre z c e g ł y , lub z ziemi wapnem o-

k r y t e y . Okolice sa n i e k n e : zdobią ie obszerne

J v A o w

pola i lasy , wśród których pod samem miaftem płynie W isła , na ćwierć mili francuzkiey szero ­

ka : nie ma ona m.oftu , badź dla s w o ie y

szero-W

k o ś c i , b.adź dla byftrości ; przewozić się na niey t r z e b a , prócz z i m y , gdy lody za raoft służą. Z a ­ mek królewski nad brzegiem W isły panuie, skąd

się wśród miafta r o z c i ą g a , i fik ład a naypiękniey- szą część iego. Zbudowanym iest z c e g ł y po francuzku, pomieszkania są niepospolitey o z d o ­ b y , i każde z nich ma swoie osobne wniyście.

N ie ieft zw yczajem * aby dworscy panowie w nim mieszkali ; zaymuie go całkiem Król z K r ó ló w .} , z s yn e m , b racią, i służbą Królowey. Meble ie- go są w i e ł k i e y wartości. Obicia n ie tylk o z nay- p iękn ieyszy ch w Europie, ale nawet w A z y i . W ar­

szawa ma znaczny hand el, k tó ry się codzień p o ­

(7)

Podroż Pani de Guebriant do Paliki.

261

Dom inikanów , Franciszkanów , Karmelitów > K a ­

pucynów , Augustyanów. Są one wprawdzie po

w i ę k s z e y części z drewna , i dość źle zbudowane, lecz Kościół farny Sgo J>ana iefl z ciosu. Kano­ n i c y są ś l a c h t ą , a dziekan z w y k l e c z ł o w i e k w i e l ­ k ie g o urodzenia. Król idzie do Fary, w dni ś w ią ­ teczne przez galeryą umyślnie na to spo rząd zo ­ ną ; w dni powszednie słucha m szy w s w o ie y ka­ p l i c y , zbogaconey obrazami n a y s ła w n ie y s z y c h malarzów. Królowa słuchać i,ey raoże z s w e g o pokoiu. Damy dworfkie maią ganki osobne, aby

$

b y ł y od m ężczyzn odłączone. Król posiada pa­ łać wieyfki o mile od Warszawy, drugi na p rzed­ mieściu : ten malowaniami o z d o b n y : ma on z j e - dney ftrony widok na rzekę , z drugiey na ogród p i ę k n y , iak t y l k o kray pozwala.

Pani marszałkowa de Gueb)'iant, noclegowa- ła w zamku F a le n c k im , gdzie dość późno ftanę- ła. Ten to b y ł sam z a m e k , w którym Królowa czekała wyzdrowienia K r ó l a , i z którego w je żd ża ­

ł a do W a r sza w y , o t r z y godziwy t y l k o od niego o d l e g ł e y . Nazajutrz iedenaftego Kwietnia , g d y ś ­

m y sie do drogi zabierali, X i a ż ę R a d z iw iłł, S t a ­ szka podlkarbi litewfki , margrabia Myszkowski

Gonzagiem z w a n y , żona iego i syn iey z pierw sze­

go małżeńftwa , w tow arzyftw ie liczney ś l a c h t y , p rzyb yli na powtórne pożegnanie. Zam yślali o d ­

prowadzić Pani a 'm a r s z a ł k o w a do zamku R a d z ie

-* w O

iow skiego, którego pan J>erzy R a d zieiow ski, fta-

rofta Łomżyński i k r a y c z y wielki k r ó łe w f iu , miat ich p rz yią ć z z w y k ł ą sobie wspaniałością. X i ą ż e

R a d z iw iłł p r z y w i ó z ł z sobą karetę pełną s w o ic h

(8)

przy-2 6 2

His tor ij a

iaztl t e y kompanii. Z e s z ł a cała droga na goni­ twach kon nych, ftrzelaniu z łuków , bądź na wiatr, badź do czapek. G d y ś m y sie zbliżali do zamku

R adzicicw skiego, o d l e g ł e g o od Falent o c z t e r y mi­

le dobre pollkie , które się ośmiu frańcuzkim ró- wnaią , trzydzieftu dworzan Radziciowskiego

w żałobę ubranych, zaftąpiło nam drogę z oświad­ czeniem , iż Pan ich oczekuie z niecierpliwością Pani m arszałkowey w domu swoim.

G d y wysiadła , kazał ią pozdrowić wyftrza- }em dwudzieftu armat, i zaprowadził do aparta­

mentu dla niey przygotow anego. Składał sie on z czterech wielkich pokoiów wspaniale obitych. S t o ł y i szafy przyozdobione b y ł y niemałą liczba

sztuk bursztynowych , z ł o t y c h , srebrnych , i k i l­ ką niezmiernemi zegarami , w których s;ę kocha

ślachta polfka. Pokazał ie y s w ó y dam , który się pięknym i regularnym nazwać może : fkłada go bowiem znaczna w środku budowa z dwoma ob- szernemi oficynami , które dość maią pomieszka­ nia : wszyftko to z kamienia, c e g ł y , co nie ieft pospolitą rzeczą w Polszce. Potem zaprowadził

ią do ogrodu wesołego i ozdobnego tein wszyft- kiem , co się oczom podobać może. Z je d n e y liro-

ny są w o d y , z drugiey k w i a t y , s z p a l e r y , drze­ w a , i różne g a b in e t y , do o d p o c z y k u , do bilardu j innych g r ó w : każdy z nich ma piętro m ieszkal­ ne. Na końcu tego ogrodu dość r o z l e g ł e g o , ieffc

o t w a r c i e , które odpowiada u l ic y p ryncypalney z w i e r z y ń c a , i daleki widok daie od w niyścia do o g r o d u , a nawet i podwórza ; ten ginie na mu­ r a w i e , chyba że go wftrzyma iaki zw ierz d z i k i ,

(9)

Podroż Pani de Guebriant do Polski.

263

ieft c z ę ś c i ą oparkanionym , cz ęścią okolcowanym sośniną , iak są wszyftkie w Polszce zamknię­ c i a : wśród niego płynie f t r u m y k , ten kanałom o g r o d o w y m w ody d oftarczaiąc, wpada w ftaw w i e l ­ ki k w a d r a t o w y , oblewający z je d n e y ftrony za> mek. W eyrzenie t o ieft bardzo p r z y ie m n e m , o-> ż y w io n e nawet widokiem g o łę b n ik ó w , które o t a ­

czają w i e ż ą , c z y l i dom o k r ą g ł y , wśród ftawu l e ż ą c y , gdzie się czasami rozwesela kompania. Przed tym ftaweni ieft plac wielki o w a l n y , o g r a ­ n iczo n y z jedn ey ftrony wniyściem do w i e l k i ,

z drugiey do pałacu.

G d y p rzysze d ł czas w i e c z e r z y , zaftawiono ftół wielki kwadratowy na osób c z t e r d z i e ś c i , bo nas t y l u b y ło . S t a ł y półmiflei, ieden prawie na dro­

gim , w s z y f t k i e , iak t a l e r z e , z srebra u la n e , nie tknięto się nawet wspaniałego kredensu , sreber pełnego. Drugie danie, równie okazałe iak pier­ wsze b y ło . W e t y fleładały sie z wszelkich r o ­ d z a j ó w , suchych konfitur, na tacach z ł o c i f l y c h . Niemasz u c z t y w Polszce bez picia. Chlubno ieft bydź biegłym w t e y s z t u c e : zbytnie w pra­ wdzie ubiegają się w niey P o l a c y ; p rz y cz y n a ie- dnak t e g o ślachetna zdaie s i ę , choć nadużycie

nagannem. M ieszkańcy kraiu , nie rodzącego wi* n a , mniemaia, iż nie mogą dobrze przyiąć p rzy-

i a c i e l a , ieśli nie trwonią dla niego naydroższe- g o , iakim ieft wegierlkie. Nie masz t e ż bankie­ tu , w którymby wino nie ko szto w a ło w ię ce y , iak

(10)

2 Ó'4

H islorija,

w y z n a ć , ze chociaż mniey północni , a zatem mniey p rz y w y k li clo zbytecznego picia , grze­

czność dodawała nam zdolności do wszyftkiego. Po fkończoney k o l a c y i , odprowadziwszy Pa­ nią marszałkową do iey p o k o i u , prosili ia w s z y ­ s c y panowie, aby im pozw oliła zabawić tańcem synowice swoie- Grzeczność i zręczność ich ścia-

gnęła nasze pochwały, l^cz znaleźć dosyć nie mo­ g liś m y dla X iążę cia R a d z iw iłła ; tańcować bo­ wiem l e p i e y , iak o n , p op o llku , powłolku i po-

f r a n c u z k u , niepodbna. Bal {kończył się o pół­ nocy. Nazaiutrz po mszy Pan Radzieiowski , tra kto w a ł marszałkowa wspaniale , i darował iey pięknego konia Tureckiego tarantowatego. X i a -

żę R a d z i w i ł ł, ktorego wspaniałość równa się z a ­

cności i odwadze , którego poftać i wszyftkie c z y - n y odpowiadaia sławie przodków ; chciał także 2oitawić t e y Pani znak swego s z a c u n k u : u c z y n i ł t o iak naygrzeczniey ; gdy bowiem gadano o chu- ftkach panów poiIkich, po w’iekszey części baweł­ nianych , z haftem tu r e c k im , zło ty m , srebrnym , łub iedwabuym : p o w i e d z i a ł , iż chce iey dać chu- ftkę haftowany reka ż o n y s w o i e y , córki X i ę c i a

W o ło sk ie g o , na którey w y s z y ł a ich imiona i h e r­

b y . Poszedł po nię do swego p o k o i u , i wkrótce p r z y s ł a ł przez małego karła tatarlkiego, na p i ę ­ knym bardzo kobiercu perfkim, zło te m t k a n y m ,

k t ó r y także pr-zyiąć musiała.

N i g d y ś m y t y l e w Polszce nie p i l i , iak w t y m domu, iednym z naysław nieyszych przez swoie

gościnność- D o c z y t a l i ś m y sie t e g o na tablicy m a r m u r o w e y , gdzie w y r y t e b y ł y imiona kilku

(11)

tra-Podroż Pani de Gułbńant do Polski

. 265

ktowano. X i ą z e R a d z iw iłł i pan S l u s z k o , p o i­ li nas ieszcze po cbiedzie , i p rzy wsiadanym d o ­ konać nas c h c i e i i , lecz bezlkutecznie, równie iak

o milę stamtąd, gdzie nas na oftatnie pożegnanie odprowadzali. Pan S lu szk o podlkarbi wielki l i ­ te w fk i , okazał żal niemały, widząc odiazd pan­ n y de G uebriant, o k tó rey rękę prosił przez Kró­ la. L e c z Fani marszałkowa, o ś w ia d czy ła Królo­ w i , marszałkowi Kazanowskipnu i żonie i e g o ,, siofrrze podikarbiego, ( k t ó r a z w i ą z k u teg o usil­ nie p r a g n ę ł a ) ; iż na to przyftać nie m oże bez z e ­ zwolenia naszey K r ó l o w e y , którey synowicą iey b y ł a dama d w o r l k a : wreście c i e s z y ł a S łu sz k e

U v • / w

nadzieia. W rzeczy samey spodziewał się on dóyść swrego zam iaru: b y ł b y przyiechał do Francyi w t y m celu , z towarzyftwesn wspaniałem, takiem , jakie przyftoi Panu te g o urodzenia i zacności , co za naybogatszego w Polszce u c h o d z i ; g d y b y nie­ wczesna śmierć prwmy de Guebriant, n i e b y ł a zni­ szczyła. iego zamysłów. P r z y r o z l a n i u s i e , dali w s z y s c y tysiączne znaki powszechnego ukon­ t e n t o w a n ia , z poselftwa Pani de Guebriant. Z a ­

pewnił o tem W ładysław I V . Króla i K rólow ą Francuzką, liftami, które do nich pisał (*).

( / ' ) Listy te ięzykiem włoskim p isa n e, znaydu-

ią się całkowicie umieszczone iu podróży

Pani de G u e b r i a n t : nie zamykaią one w so­ bie nic innego , tylko oświadczenie ukonten­

towania z wyboru tey Darpy na u r z ą d ,

którym zaszczycona b y ła , i osobiste iey za­

lecenie Królowi Francuzkiemu i Regentęe.

matce iego.

(12)

26 6

His tory a.

D alszy ciąg podróży Pani M ars z alków ey deGuó*

briant, a i do Częstochowy.

Odprowadził Panią marszałkową dc Guebriant

do R a w y , która o c z t e r y mile od Radzieiowa,

l e ż y , officer od gwardyi królewlkiey. Przydano i e y także półkownika Czecha r o d e m , aby miał ftaranie o iey pomieszkaniu za granicą króleflwa, iako też , żeby w Polfldm kraiu na niczym i e y nie zbywało. Rawa ieft małe m ia ft e c z k o : całą ie-

go ozdobą ieft flary z a m e k , mieszkanie X i ą ż ą t

Mazowieckich i kolegium j e z u i t ó w , których K o ­

ściół acz m a ł y , zdał mi się ładnym. Nazaiutrz trzynaftego Kwietnia uiechaliśmy mil pięć do

Wolborza, miafteczka do Rawy podobnego , skąd

ftanęliśmy na nocleg w G arend o r f , wiosce nale- ż ą c e y do Koniecpolskiego, i brata zmarłego h e t ­ mana, w którego domu mieszkała Pani marszał­ kowa : ten acz drewniany ma piękne podwórze i ogród. Przebyliśmy po drodze miafto Piotrków

znakomite w Polszce , bo w nim się sądzi T r y ­ bunał , Sąd n a y w y ż s z y ślachty polficiey. Piotr­ ków zacieśniony ieft domami , i pc w i e k s z e y c z ę ­ ści z d r e w n a , lecz bardzo ładny i p rz y o z d o b io ­ ny dość pięknemi Kościołami.

Czternaftego Kwietnia zatrzymaliśmy się w

Kruszynie : piękna ta maiętność należy do m ło ­

dego Hrabi D en hoffa , syna nieboszczyka w oje­ wody Sieradzkiego. Znayduie się tam ieden z zam- ków nay wspanialszych w Polszce. Jeft to dom ogromny z dwoma niemałeani pawilonami. Wjazd od podwórza zd a ł mi się przyo zd ob io ny okazałą

(13)

pomie-Podroż Pani de Guebriant do Polski.

267

s z k a n i a , przynaynmiey dla dwóch set służących. Za pałacem odkrywa się ogród l.sztaltny parte­ ram i, szpalerami i gabinetami mieszkalnemi? przy-

branemi w malowania. Za ogrodem sad wielki

* O

widzieć sic da.ie. Z d z iw ił o rnię , gdym się d o ­ w ie d z ia ł , że się tam oranżerya znayduie , co ieft

rzeczą rzadką w Polszce. W y b a c z y c z y te ln ik , ieżeli g o zatrudniam opisaniem domów, które nie w y r ó w n y w a i ą miernym pomieszkaniem ślachty

francuzkiey, lecz trzeba się^ nad tem z a f t a n o w i ć , że w Poiszce braknie wszyftkich materyałów do budowy, prócz d r z e w a : iż powietrze nie ieft przy- iazne ogrodom ; mało do t e g o architektów i o- grodników kray p o sia d a, a k o s z t budowy ieft nie­ zmiernym , tak d a l e c e , iż naypierwsi t y l k o i naybogatsi panowie są w ftanie mieć domy, iako

tako mieszkalne. Chociaż Hrabi na* Denhojfow a, w d o w a (sioftra zmarłego hetmana Koniecpolskie­

go') ch oroba była z ł o ż o n a , i w t r z y dni dopie-

ro S p o d z i e w a ł a , się Pani m a r s z a ł k o w e y , podług

liftów syna swego ode dworu pisanych ; jednak­ że we dwie godziny wszyitkiemu ludzie ie y zara­ dzić umieli , i lubo w dzień sobotni w sp aniały za- ftawiono ftół dla Pani m a r s z a ł k o w e y , i dla c a ł e ­ go ie y dworu : konie nawet nasze w iey ftayniach karmione b y ł y . Odwiedziła Pani marszałkowa w o ­ j e w o d z i n ą , aby iey za te grzeczność p o d z i ę k o ­ wać. Pożegnała się z nią t e g o ż w i e c z o r a , chcąc nazaiutrz mszy słuchać w Czesio chowie , o c z t e ­ r y mile stamtąd. Jelł to iedna z naysław niey-

(14)

2 6 8 H is tory a.

zgromadzeni pod znakiem k r z y ż a : Ślązacy, Mo­

rawianie i Węgrzy. Zwane ieft pospolicie Ma~

tką nayświętszą Częstochowską, od minfta tego

imienia , które o wyftrzał armatni od klasztoru

l e ż y : leez właściwie w kraiu i we wszyftkich pro-

wincyach nosi nazwiflco J>asney Góry., bo l e ż y

na górce , która się pięknie wśród równin w z n o ­

s i. Widać ią z Częstochowy, iak górę Montmarte,

z Paryża: Pani marszałkowa wysiadła z całem

s w o i e m towarzyftwem pod górą , aby z większem

naboźeńftwem przylląpiła do tego mieysca. Za iey przybyciem Zakonnicy ( R e g u ł y Sgo Pawła Fu- fteln ika) u drzwi ią przy i cli z krzyżem i wodą święconą. Przeor miał do niey mowo połacinie

w t y c h słowach. „ Nie ieft to leden z naymniey-« „ szych e u d ó w , B ło g o s ła w io n e y Opiekunki naszey, „ że na to sprowadziła mieysce Panią tw e g o naro- „ d u , t w o i e y zacności i cnoty. Francya noszą-.

y, ca nazwilko króleftwa clirześciiańfkiego,winna by- „ ł a ten hołd mieyscu nayświętszemu na półno-

cy. Pobudziła ią do t e g o pobożność , którą ,, tw óy naród żadnemu nie uftępuie ; lecz w ię o c y „ i e s z c z e zniewalała Matka N a y ś w i ę t s z a , która mówi o sobie ; Beatam me dicent omnes gene-

„ ratlones. Sława tego Kościoła nie mogła bydź

z u p e ł n ą , nie odebrawszy z a s z c z y t u od t w o i e y „ o y c z y z n y , który tem w i ę c e y szacować będzie,

że go odbiera przez ciebie. B o iako znakomita /.sława t w o i a , przedziera się za granice króle-

fiwa chrześciiańlkiego , tak i g orliw e nabożeń- „ ftwo wiedzie c i ę do ftóp o ł t a r z ó w P a n i naszey,

(15)

przy-Podroż Pani de Guebriant do Foljki

269

iąc raczyła. Od niey odbierzesz nadgrodę za to, żeś nam tak c n o tliw ą p r z y w i o z ł a Królową. Ona

h

}} n a w e t , iak mniemam, obiecuie ci uftami męmi

„ ż y c i e w i e c z n e ; takie pi rynayniniey ieft domu naszego ż y c z e n i e , za które z serca ofiaruiemy ci gorące modły n a s z e . ” O dpow iedziałem , za rozkazem Pani m a r s z a ł k o W e y , na te grzeczn ość

klasztorną. Przeor podał i e y wodę ś w i e c o n ą , potem ią z a p r o w a d z i ł do c h ó r u , gdzie znalazła

p r z y g o t o w a n y dla siebie k lę c z a ln ik , stamtąd uda­ ła się do cudowney k a p l i c y , która po l e w e y ręće

wznosi się nakształt osobnego Kościoła. Wśród o łtarza feft Obraz N a y ś w i ę t s z e y Pa n n y , z Panem

Je z u s e m , według trifdycyi k r a i o w e y , reką S g o

Łukasza m a l o w a n y . Pod t y m obrazem znayduie

się k o b ie r c z y k wielkości obrazu, c a ł y perłami i dużemi dyamentami o k r y t y . Przed nim wielka

liczba pięknych lamp srebrnych: ogólnie mówiąc, o łt a r z i cala kaplica, są napełnione obrazami sre^

brnemi i z ł o t e m i , wyraźaiacemi znakomitsze

cu-' J V

d a za wdaniem się M a t k i N a y ś w i ę t s z e y o t r z y

-# « # * 4 * y

manę. M ia ł tam msza X ią d z de F leu ri D o k t o r Sorbony, kaznodzieja i spowiednik K rófow ey pol- I k i e y , który aż do Krakowa t o w a r z y s z y ł Pani marszałkowey de Guebriant. Podczas m szy gra­ ł a muzyka kościelna , z różnych inftrumentów złożona.

Świętość mieysca t e g o zatrzym ała Panią mar­ s z a ł k o w a , aż do dnia naftępuiącego ; dali iey za­ konnicy z w y k ł e mieszkanie Królowych p o l i k i c h : po obiedzie zaś pokazali kościelny Ikarbiec, T11

' 4 + * i # ^ §

w y z n a ć n a l e ż y , iż ślachta polfka, równie iest

(16)

'2^ 0

His lory a

przepychu.

Jeżeli

lubi oka zyw a ć się w zbytku na ubiory, liczne d w o r y

i

obfite bankiety, zachowu- ie t e ż samę hoyność

w

prezentach, które daie Ko­

ścio ło m : te w i d z ą c , mniem ałbyś, że się na nie w y n is z c z y ć

musiała.

Są tutay w w ie jk ie y liczbie ornaty

i

kapy z z ł o t o g ł o w i a , tak obciążone wiel- kiemi perłami

i

rozmaitemi drogiemi kamieniami, że ich z a ż y w a ć nie można. W i ę c e y iak dwieście kielichów , z których część większa ulanych ze z ł o t a , między innemi siedem o k r y t y c h kamienia­ mi , roboty

i

wartości nieoszacowaney, i k rzy żó w kilka podobnych znayduie się. Nakoniec, gdy to ieft zwyczaiem ślachty polflciey, odwiedzaiąę to n ‘e y s c e , nie porzucać go frez zoftawienia znaku iakiego swey pobożuości , znayduią się

w

fkarb- cu szkatułki pełne łańcuchów z ł o t y c h , dyamen- t o w y c h pierścionków ,

i

ty s ią c z n y c h kleynotów, z takowych darów pochodzących. P:.ni marszał­ kow a de Guebriant, zoftawiła tam wielki medal ' z ł o t y nieboszczyka Króla naszego Ludwika X I I I .

c z e k a i ą c , aby mogła, iaki inny prezent przesłać

z Krakowa. Jakoż X iadz F leu ri wracając do W ar­

szawy , oddał iey imieniem obraz srebrny w K r a ­

kowie sporządzony.

M ię d zy ornatami widziałem ieden bardzo da­ w n y , k t ó r y , iak nam z a r ę c z a n o , b y ł danym od

W ładysława X ię cia Opolskiego, fundatora tego

kościoła : z t y ł u herb się iego znaydował.

Nazaiutrz siedemnaftego K w i e t n i a , Pani mar­ szałkowa {kończywszy nabożeńftwo, kazała w p i ­ sać imię swoie w księgę b r a c t w a , gdzieśmy także nasze i p rz y ia c ió ł p o ło ży li. Dała mnichom na

(17)

Podroż Pani de Guebriant do Polski

.

271

;ze Króla i Królową p o l l k ą , oraz różne o s o b y , m ię d zy innemi za zmarłego męża sw tg o.

4 4 « | }

C f ą g dalszey podróży Pani Marszałkowey.

de G ueb riant, az do Krakowa.

Siedemnaftego Kwietnia uiechaliśmy mil c z t e ­ r y z Częstochowy do Żar s k a , małego miafteczka n a le ż ą c e g o do Pana K o ry ciń skieg o, podczaszego krakowfkiego. P r z y i ą l nas w domu s w o i m , ró­ wnie iak miafteczko, z drewna zbudowanym. A - partamenta są p i ę k n e , mianowicie sala : nie raz w nich Króla i dwór iego t r a k t o w a ł . D a r o w a ł Pani de Guebriant rozmaite w i n a , piwa i konfi­ t u r y , i pewne cia fta , w któ rych w i ę c e y szafra­ n u , iak mąki b yło . Zona iego i sidihn pozdro­

w i w s z y i ą , p i ł y z nami różne zdrowia.

W y j e c h a w s z y nazajutrz zra n a , ftanęiiśmy o c z w a r t e y w wieczór w O lk u s z u , po drodze

pię-\

ciogodzinney i całkiem górzyftey : o milę od Czę­

stochowy > kończy się r ó w n in a : zawsześmy odtąd

aż do ffę g ie r pod górę iechali. Olkusz ieft

sła-m

w n y kopalniami srebra i o ło w iu , znayduiącemi się w wielkiey obfitości koto miafta t e g o , w r o z ­ le g ło ś c i przeszło mili. W i ę c e y iak sto osób u- ftawnie p o d z i e m i a pracuie, dobrowolnie poświę- caiących się na te męczarnią za talar b ity na t y ­ dzień , która od wieków uchodzi u innych naro­ dów za naysroższą karę. C a łym ich ubiorem są

(18)

nayo-2^2

H is tor ij a.

ftrzeysze czasy. Blilko min znaydnią się piece do oddzielenia i czyszczenia metalów , uftawnie się tam t o p i ą c y c h : z t e y to p r z y c z y n y miasto

Olkusz wyftawionćm b y ł o , i w z r o s ło nieznacznie

wśród kraiu niemiłego, i wśród gór nieźyznych. M i n y nie są w Polszce iedynie prawa królewlkie-

g o , należą one do t e g o , na czyim sie gruncie z n a y d u i ą : oddaie t y l k o z nich czaftkę koronie;

O lk u sk ie, choć lezą w dobrach królewskich, ma­

ją w nich cześć swoię bifkup i woiewoda.

Dwudzieftego K w i e t n i a , odbyliśmy dwanaście mil przykrey drogi aż do Krakowa , od którego

Olkulsz l e ż y o sześć m i l , a to z p r z y c z y n y g ó r ,

X których trzeba z je ż d ż a ć : tę iednoduiowy deszcz tak zepsuć może , iż przeiazd prawie niepodo­ bnym się ftaie. Piękne to miafto widać z daleka wśród ieduey z nayprzyiemnieyszych równin : śro­ dkiem iego płynie W isła, otacza ie zewsząd w iel­ ka liczba domów wieylkich j przyiemn\/ch o g r o ­ dów ; ziemia równie przyjemna oczom patrzących,

jak wdzięczna pracy rolnika. Ten widok ieft zam­ knięty od północy pagórkami i flcałami okrytemi

s o ś n i n ą , od południa Karpackiemi górami.

#

Przyiazd do Krakowa.

$

Przebyliśmy przedmieścia i m iafto, iadąc do z a m k u , gdzie Król r o z k a z a ł , aby Pani de Gue-

śriant mieszkała. Pan Zygm unt O p a c k i, pod­

komorzy krakowfki, który ieft iego rządcą , p r z y ­ j ą ł ią u drzwi wraz z żoną swoią , niegdyś da­ mą dworiką nieboszki K r ó l o w e y , i z dwoma cór­ kami. Zaprowadził do apartamentu królewskiego

(19)

Podróż Pcim de Guebriant do Polski.

2*73

f |

dla nie y p r z y g o t o w a n e g o , n a z n a c z y w s z y iniie po­ mieszkania .dla X ię d za F l e u r i , spowiednika Kro * l o w e y p o l f k i c y , i dla ślachty t o w a r z y s z ą c e y Fan i

3

e Guebriant. Zaftep ow ał przez dwa dni c a ł ą e x -

pens, bądź na k o n i e , bądź na ludzi n a s z y c h , po których zaledwie z e z w o l i ł ', aby ten koszt w z i ę

-W ^ •

ł a na siebie Pani m a r s z a ł k o w a , i t o dopiero, g d y o ś w i a d c z y ł a , i ż ią przymusi Kraków o p u ś c i ć ,

gdzieby się rada dai kilka zatrzymać , dla o d p o ­ czynku sw y ch ekwipażów , i ułożenia d a ls z e y podróży.

C horow ał w t e d y na podagrę w tem mieści© woiewoda krakowlki Stan isław L u b o m ir s k i, i e - den z sędziwych rycerzów 1 możnych panów kró- leftwa: w którem wielkie iego c z y n y i wspania­ łość niemniey mu iednaią szacunku, iak urzącf p o w a g i : drugie bowiem trzynri m ieysce w sena­

cie miedzy świeckiemi. P o s i a ł do Pani de Gue~

briant z powitaniem i oświadczeniem radości ,

Jctórą s ło d z ił swoie cierpienia , spodziewaiąc s i ę , śź przyiazd t e y Pani do K rakow a, poda mu z r ę ­ czność służenia i e y ; o ś w i a d c z y ł o r a z , że g d y mu wiek p o d e s zły nie p o z w o lił znaydowac si© na weselu Jego królewtkiey Mci , c i e s z y s i ę , ias

będzie mógł przynaym niey okazać iey radość s w o ­ ie z zw ią z k u dwóch króleftw. P r o s i ł , aby prze­ b aczyć r a c z y ł a s ł a b o ś c i , która mu nie pozwala »

jakby ż ą d a ł , do zamku u c z ę s z c z a ć : lecz się spo­ d z i e w a , iż i e y p r z y i a z d , wraz ze zdrowiem da mu

to szczęście. Odwiedzali się przez t r z y dni t y m s p o s o b e m , nakoniec W niedzielę dwudzieftego

c z w a rte g o K w ie t n i a , zd row szym się czuiąc ubrał s i ę , i kazał się zanieść w krześle z domu swego*

(20)

274

B is to n ja .

k tó ry ieft bliflcim zam ku, aź do pokoiu Pani mar- sza łko w e y de G uebriant, która go u drzwi swe­ go przedpokoiu przyięła. Syn iego ftarszy, ko­ niuszy k o r o n n y , zięć kanclerza, i Pan OjsoLiński

brat t e g o ż , przyszli za nim p i e c h o t ą , i w ię ce y iak pięćdziesiąt ślachty, zw y k le mu towarzyszą- c e y , w s z y s c y kszałtnie i dobrze ubrani. Od tych się dowiedziałem, że o kazalszeg o, iak o n ,

dwo-* \

r u , nikt w Polszce nie t r z y m a : fkłada się bo­ wiem z przeszłp sześciu t y s i ę c y l u d z i , bądź śla­ c h t y , bądź w o y fk o w y c h i s ł u ż ą c y c h ; W czasie zaś w o y n y , ma dziewięć t y s i ę c y łudzi pod bronią.

Po wielu grzecznościach i konferencyi godzin- n c y w j ę z y k u w ło lk im , którey b y ł tłumaczem syn iego koniuszy ko ro nn y, umieiący i ę z y k francuz- k i , pożegnał się z Panią marszałkowa: ta go od­

prowadziła aż do trzeciego p o k o iu , mimo próśb i e g o usilnych. Oddała mu w i z y t ę n a z a iu tr z , cze- • k a ł ie y na schodach w swem krześle. Ludzie

ie-0

g o ftali uszykowani na ie y p r z y i ę c i e , ślachta c z ę ­ ścią za nim > częścią w g a l e r y i , n a u licy zaś po in- nem żołnierftwie , o k o ło pięćset hayduków w bar­ w ie i e g o , toporami uzbrojonych. Mówili o d r o ­ dzę , którą Pani marszałkowa na powrót wziąć miała. Lubomirski ży czy ł trzymać się W ęgier­

ski e y , nie zważaiąc na cię żk a /p rz e p ra w ę przez

góry. Nie sądził bowiem rzeczą p r z y z w o i t ą , w przypadku z łe g o się z nią obeyścia w o y l k , w

Śląsku i Morawie b ę d ą c y c h , niewczesne o d w o ­

ły w anie się do Cesarza i Króla pollkiego. Oprócz t e g o zn ay d o w a ły się w t y c h kraiach partye bez komendy, różne nawet kupy złodzieiów i w ł ó c z ę ­

(21)

chy-v ba żeby nam dana była mocna eflcorta , ciężka do

w y ż y w i e n i a w t y c h prowincyach zruynowanyeh. D r o g a na Węgry w y g o d n i e y s z ą zdawała mu się, w t e m , źe iedna kompańiia dragonów iego, doftar- czaiąca dla bezpieczeńftwa b ę d z i e ; droga zaś acz c i ę ż s z a , krótsza i lepiey opatrzona w ży w n ość.

Dzień w y i a ' lu Pani m a r s z a ł k o w e y , b y ł w y ­ znaczonym dwudzielnego p i ą t e g o , po ośmiodnio-

wera w Krakowie mieszkaniu. Natychmiaft L u -

botnirski dał rozkaz Baltazarowi O nuat Kierne-

kocemu ślachcicowi z K r o a c y i, którego znał w i e r ­

ność i o d w a g ę , aby ftanął z kompaniią sześciu- dziesiąt dragonów ,'ftoiąca o mii dwadzieścia pięć, dla elkortowania Pani m a r s z a ł k o w e y , aż d o m i e y - sca, guzieby się bezpieczna sadziła.

Trzeba coś przed wyiazdem z Krakowa, po­ wiedzieć o tera wielkiem mieście , ftolicy wielkie­ go k ró le ftw a , a raczey o czterech mi aft ach z ł ą ­ czonych. Dawny Kraków z a ł o ż o n y przez K ra­

kusa t X ią ż ę c ia p o l l k i e g o , p o m n o ż y ł się trzema

c z ę ś c ia m i, z których każda zachow ała nązwiflco miafta o s o b n e g o , i ma swoich oddzielnych urze- Uników. Jedno l e ż y za zamkiem ku południowi p

i zo w ie się Kazim ierz : niegdyś Ż y d z i cząftkę ic- g o z a m i e s z k i w a l i , lecz tak się odtąd rozmnoży­

l i , że go dziś całkiem posiadaią , w liczbie w i ę - c e y dwudzieftu t y s i ę c y . Widać ich uftawicznie b i e g a i ą c y c h , zb łocony ch w plugawych czarnych

sukniach, w długich płaszczach z r ę k a w a m i, z bru­ dnym na s z y i gałganem , nakształt f r y z y ; aby co u t a r g o w a l i , czynią to z taką niespokoynością i tro fkliw ością, iż zdaie s i ę , że to nieszczęsne po­

kolenie Ikazane na wiekuiste ud ręczenie , znaydu-S a "

Podroż Pani de Guebriant do Polski.

275

(22)

2 ^ 6

H isto rija

* » / f % i

ie całą swą rozryw kę w pracowifcey czynności. Drugie miasto Strac>omiem z w a n e , ieft częścią wschodnią Krakowa. T e , którą właściwie tem

imieniem nazwać m o ż n a , ieft na zachodzie : p r z y ­ ł ą c z y ć do niey należy górę , na którey ftoi za ­ mek. Nakoniec Klep ar z , czwartem miaftem z w a ­ n y , nie ieft co i n n e g o , iak przedmieście półno­ cne d ł u g i e , l e c z ważkie. Miafta te przypadko-

wie podzieliła lV isia\ nie maią one m u r ó w , ani żadnych znacznych fo rt y fik a c y y : cała ich moc polega w liczbie i odwadze mieszczan. Niebardzo ieft obronnieyszym za m e k , chociaż od dołu Król g o opasać k a z a ł kilką b asztam i, i wałem okol- conym z ftrony miafta, nad którem panuie. L e c z ta fo rt y fik a c y a , bardziey ieft o k a z a ł ą , iak obron­ n ą , bo z b y t zacieśnioną dla szczupłości mieysca.

Budowa zamku ieft dolkonałey p i ę k n o ś c i , i godna wielkiego Monarchy. M a wiele podobień- ftwa z zamkiem Sgo A n io ła w R zy m ie : w e s e l­ szym się nawet zdaie , ale mniey ieft r o z le g ł y . Jeft to wielki korpus mieszkalny, z ciosanego k a ­ mienia zbudowany, równie iak dwa f k r z y d ł a , kto- re się rozciągają bokami kwadratowego podwó- i z a , iednoftaynie przyozdobione trzema rzędami g a l e r y y , służącemi za wftęp do wszyftkich mie­ szkań. Pierwsze równiaią się z p od w órzem , dru­ gie są na pierwszem p i ę t r z e , trzecie na drugiem, g d zie się kończą schody z twardego kamienia. T e

g a l e r y e , tak iak p o k o i e , m a i ą posadzki z

marmu-i « I r | 1 t f

rit białego i czarnego w różne desenie, są p r z y ­ ozdobione malowaniami, i posągami Cesarzów. L e c z nic nie w y r ó w n y w a piękności lamperyi dru­

(23)

.Królowey: ieft to prawdziwie naypięknieyszą r z e ­ c z ą , którą w i d z i a ł e m , co do delikatności rzeźby

i do p o z ł o t y , co do ż y w o ś c i i wyboru kolorów. W pryncypalnym pokoiu znayduią się trofea K r ó ­

l a Zygm unta z tysiącznemi napisami, i rozmai- temi ozdobami d ziw n e y sztuki. W i s z ą na p o w i e ­ trzu o r ł y srebrne ( herb polfki wyrążaiące ) , k t ó ­ re nayleksze powionienie wiatru porusza, i o ż y ­ w ia ruchem , tak naturalnym, że równie zw odzi po-

i ę c i e , iak oczy. Pokoie są wielkie i w znaczniey- s z e y l i c z b i e , niżeli obiecuie b u d o w a , nieco za­ cieśniona szczupłością g ó r y : lecz tak ie# dobrze ten zamek wewnątrz urządzonym , iż mu na po- mieszkaniach nie zb yw a ; i że Król , K r ó l o w a , X i ą ż ę t a bracia k r ó l e w s c y , i osoby potrzebne do ich s łu ż b y mieszczą się wygodnie. Chociaż Król

i Królowa maią kaplicę p r z y l e g ł ą do s w o ic h a- partamentów, słuchają mszy w Kościele katedral­ nym , k tó ry ł ą c z y z zamkiem przeyście prow a­ dzące do l o ż y : ta ma widok na k a p l i c ę , w któ- rey l e ż y Stefan B a to r y , i kilku innych X i ą ż ą t . Winni ten przykład n a r o d o w i , liczącemu za pier­

wsza cnotę w K rólu, dopełnienie powinności

chrze-I I ' '• » < * • . \ i * • 1 * * I ' * 4 '

ściianina ; tak dalece, iż małoby który dał mu krelkę do k o r o n y , g d y b y m n i e m a ł , że codzień mszy nie słucha. Podczas elekcyi d zisie ysze g o K r ó l a , pewna partya c h w y c ił a się tego p r e t e x t u , a korzyftaiąc z słabego w t e d y zdrowia i e g o , mó­ w i ł a , iż ciężko mu będzie bywać codzień w K o ­ ściele , przynaymniey bez poprzedzaiącego śnia­ dania ; iak gdyby P a n B óg w y c i ą g a ł od nas

r z e c z y przechodzących s i ł y nasze Z a c ó ż w i ę c dozwalają d u c h o w n i , aby mieysce kanoników k a j

(24)

2 7 8

Hhtonja.

ted rainych , mianowicie zaś krakowfkich, zaftepo- wali kapelanowie, odbywaiący.kościelne naboźeń-

f l w o , które trwa dz,ień prawie c a ł y ? Jeżeli nie są p rz y w o ic ie y zaprzątnionemi , ink u dworu, gdzie ,w nadziei Bifkupftw trwonią intraty trzech, albo czterech kanoniy. Są oni bowiem po wię- k s z e y części znakomitego urodzenia :■ Kanonicy

Sgo SianisŁawęt ośrn ilopniów ślachectwa d o w o ­

dzić powinni. Sześć t y l k o mieysc ieft av t e y ka­ pitule przeznaczonych dla t y c h , których cnota i umieiętność uślachca, byleby doktorowani w aka­

demii byli. Kapituła krakowlka ieft seminarium

B ilk u p ó w .i P r a ł a t ó w , którzy stamtąd w y ch o d zą iui pierwsze godności w k r a i u , gdzie Duchowień-

itwo znaczną ma przewagę.

Kościół katedralny ieft niepospolitey piękno­ ś c i , lecz przyciasny na swoię d ł u g o ś ć ; chór k s z t a łt n y , środek Kościoła przyozdobiony wielą

okazałem; nadgrobkami Królów i sła w n ych mę­ żów. Kaplica Sgo Stanisława , l e ż y na prawey ręce przy wftepie do chóru : ftatua iego ieft ula­

na ze srebra, równie iak umarłego Pietrowina. , , którego u nóg swoich wlkrzesza , aby prawdę do­

wieść Królowi Bolesławowi. B y ł on pochowanym w blitkiey k a p l i c y , gdzieni w id z ia ł dawny grób iego z ciosowego kamienia ; lecz gdy cuda do­

znawane zgromadziły mnogość c h o r y c h , których u l e c z a ł , zoftał z ziemi w y i ę t y m i w poczet Swię-' t y c h z a p is a n y m , a zwłoki iego w t e y kaplicy u-

m i e s z c z o n e , która wspaniałość dziś panuiącego Króla przyozdobiła trumną ze srebra, nader boga-

t ! j , i p o s a g a m i , o których wspomniałem.

(25)

Podroż Pani de Guebriant do Polski.

279

Otaczaią c a ł y K o ś c ió ł kaplice: we wszyftkich prawie znayduią się nadgrobki Królów z marmu­

ru B u d z k ie g o , w ę gie rskie go , kolor iego spiźo-

w a t y , wprawia oko w powątpiewanie między ka­ mieniem a metalem- Nie sa te nadęrobki tak

o-\ ^ , w

g r o m n e , jak nasze, lecz dość t o nagradzaia sztu« ka i wybór , tak dalece , że powiedzieć m o ż n a , iż mało się pieknieyszych widzieć zdarza. S ł u ż ą ozdobie Kościoła bynaymniey g o nie zacieśnia­

jąc , są bowiem w dobrym porządku przyftawio- ne do nnirn.

G d y pierwszy raz odwiedziła Pani marszałko­ wa ten K o ś c i ó ł , naydaw nieyszy z Kanoników na czele i n n y c h , p r z y i ą ł ią z wodą ś w i ę c o n ą , i dał błogosławieńftwo, po krótkiey przemowie w j ę z y ­ ku łacińlkim. Pokazano iey (karb, który ieft ie-

den z pięknych ? co się widzieć n. g ą , b ą d ź dlarza* dkości r e i i k w i y , bądź dla wspaniałości ich o- p r a w y , bądź dla bogactwa wszelkich ozdób k o ­ ścielnych , które ceny nie niaią. M i ę d z y innemi znayduie się k r z y ż z ł o t y czterech ftóp w y s o k o ­

ści, z kawałkiem prawdziwego krzy ża równey mia­ r y , prócz teg o wielka liczba kielichów z ł o t y c h , drogiemi kamieniami o k r y t y c h , siedm lub ośm in­ f u ł , między innemi Sgo Stanisława i iego paliusz, które tak są obciążone dyamentami, wielkiemi rubinami , ogrom ufemi turkusami , hiacyntami i

(26)

2 g o

Histonja.

t e g o : są one bowiem tak pełne relikwiy, fkrzyń b o g a t y c h ie zamykaiących , i ozdób w y b o r n y c h ,

ż e b y ie ledwie w grubą książkę wpisać można. W y c h o d z ą c z l k a r b c u , widzieliśmy !rrucyfix dre­

wniany naturalney w ie lk o ś c i, zamknięty w ołta-

y z u iedney z kaplic. M ó w i ą , że mu w ł o s y r o ­

s n ą ,

co rok

W

dzień w i e l k o p i ą t k o w y , lecz za pe-

w n i e y s z ą rzecz u c h o d z i , iż niegdyś przemówił d o błogoslaw ioney K ró low y J a d w i g i , żo n y w i e l ­ k i e g o J a g ie łły ..

* 9 % • • / ł U ' / *

Muszę się wftrzymać od opisywania innych K o ś c i o ł ó w , w liczbie w ię ce y iak p ię ć d z ie s ią t, rza­

dkości ich relikwiy i drogich sprzę tów : x i ę g ę bym niemi n a p e ł n i ł : dość hędzie powiedzieć , że wszyftkie są wspaniale z ciosów ogromnych zbu­

dowane , między innemi S. Maryi in circulo na placu l e ż ą c y , ieft on wielkim i dobrze p r z y o ­

zdobionym , mianowicie część chorowa. Na k6ń- c u Kościoła wznosi się kaplica N a y ś w i ę t s z e y Pantnv L o r e ta ń s k ie j, pełna srebrnych o b r a z ó w , w y r a ż a ją c y c h hiftoryą iey cudów. K o ś c ió ł tak­ ż e Dominikanów między wspaniałemi l i c z y ć się m o ż e ; Polfka go cała i wićlu cudzoziemców o d ­

w i e d z a , bo są w nim złożone w w ie lk ie y flerzy- jii srebrney zw ło k i błogosławionego Hyacynta

Qd> 'o waz a . Jednem słowem , mało ieft Kościo­

ł ó w w K rakow ie, któreby okazałem! nazwać nie *iale/,ało * a wszyftkie oąólnie posiadaia nie t y l ­ k o wielką liczbę r e l i k w i y , lecz c a łk o w ite ciała ś w i ę t y c h . Fraciszkanie maią Sgo Szymona L i -

polickiego, zakonnika swego, który w tym k l a s z t o ­

(27)

Podroż Pani de Guebmant do Polski

.

28 s

ftarownie zachowuią dwie Święte sw e go zakonu, iedna z nich sioftra uczonego P u łe a n a , profefso* ra łowańfkiego , przysłaną była z B r u x e l l i , oy~ c z y z n y s w o i e y , dla uftanowienia zakonu teg o w

K ra k o w ie; druga ieft sioftra M yszkow ska, z r o ­

dzona z znakomitey w Polszce familii, co za tarutey czasów ż y ł a , i ftała się tow arzyszką w niebie *

iak b y ł a w świętem życiu. C ia ła ich pogrzebione w K o ś c i e l e , z a c h o w a ły się niefttazitelnemi wśrócl z g n i l i z n y wielu i n n y c h , i po czternaftu leciech

wyięterai b y ł y bez znaku zepsucia. W y f l a w i o - no ie potem na wolne p o w i e t r z e , które nie w i ę - c e y ich uszkodziło, iak ziemia. Pokazano ie całko^ wite Pani m a rs za łk o w e y > która podczas bytności

s w o i e y w Krakow ie, odwiedziła wszyftkie Ś w i ę ­ t y c h p a * i i ą t k i , mianowicie S g o H iacijnta, o- t r z y m a w s z y część iego r e l i k w i y : ofiarow ała w i e l ­

ki medal z ł o t y Króla naszego Ludw ika X I I I g o .

Posiada także K o śció ł S . Anny święte ciało , t o ieft Doktora J>ana K a n c y u s a , który umarł dnia

24. Grudnia 1 4 7 3 . roku.

Król W ła d y sła w J a g i e ł ł o , szukaiąc w s z e l ­ kiemu sposobami zachować niefkażoną w Polszce,

i we w szyftkich swoich kraiach wiarę chrześcj- iańflcą, którą b y ł p r z y i ą ł , w s z e d ł w z a m y s ł ż o ­ n y s w o ie y J a d w ig i , X ię ż n ic z k i krwi Królów francuzkich , domu Andegaweńskiego , i p rz e d ­

s i ę w z i ą ł poftanowić s z k o łę publiczną , gdzieby w s z y ftk ic h uczono n a u k , mianowicie zaś T e o l o

-t 9 0

g i i . W e z w a ł Doktorów sław ney Sorbony pa- r y z k i e y , k t ó r e y nauka i p o b o ż n o ś ć , w s z ę d y s»

znane; za w o ła ł innych

z

akademii prazkiey, wy*

(28)

282

H iń o n ja .

ftawił im dom w Krakow ie, w roku 1400. A k a ­ demia ta, tak potĆm uczęszczana była od młodzie­

ż y wielu narodów, iż wśród ro z r u c h ó w , które •wzbudzała , miafta nie raz w niebezpieczenftwie rabunku znalazło się , mianowicie od W ęgrzy­ nów , k t ó r y c h , będzie temu łat d w ie ś c ie , prze­ szło czteryfta dnia iednego zginęło , gdy Rządca w y s z e d łs z y z zam ku, dla uśmierzenia wszczętego r o z r u c h u , ftrzałą od nich zabitym zoftał.

Akademia krakowlkaobficie się i owocnie Polszce w y p ł a c i ł a : ftała się podporą religii k a to łick iey, cudem zachowaney w tym k r a iu , zewsząd prote- ftanckiemi o to czo n y m . Nie b y ło akademii na północy w ięcey k w i t n ą c e y ; i chociaż nowe ka- cerftwo zm nieyfzyło zbieg cudzoziemfkich uczniów,

ma ich dość ieszcze , i można sadzić o dawnem

7 U

i e y byciu przez ftan dzisieyszy. Wśród swego naywiększego blafku , zawsze sobie za chwałę mia­

ł a , mianować się córką akademii p a r y z k i e y : ś w ia ­ dkiem byłem poszanowania, które ku nie y za- chowuie , widząc z j a k ą uprzeymością przyymo- wała Xiędza de, F ieu ri Doktora Sorbony, spowie- .dnika i kaznodzieię Królowey pollkiey , odprowa- dzaiącego do Krakowa Panią marszałkowa. M ą ż

ten ł ą c z y w sobie zaletę nauki i ż y c i a p r z y k ł a ­ dnego : godny członek ciała tak s ł a w n e g o , po­ mnaża chwałę iego , tą którey sam n a b y w a , gdy

kaznodzieyfkie prace iego rozszerzaią prawdziwą światłość w iary naszey. Akademia paryzka o- sładzaiąe sobie tą nadzieią oddalenie iego , chcia* Ja dać dowód swoieęo ku niemu szacunku Polszce

/ ‘ ' W ? f

i Doktorom krakow lkim , liftami na ręce iego

(29)

sanemi ( ’ ) . Koadiutor paryzki dał mu równy d o ' wód swoiego szacunku liftem osobnym (b) , za-

lecaiąc naukę , pobożność , i inne iego dobre p r z y ­ m ioty : wiele nam osłodziło tow arzyftw o i ob­ cowanie z nim , trudy t e y d łu g ie y podróży.

G d y przyiechał do K rakow a, gdzie iuż imie iego znanem b y ł o ; odwiedzili go naczelnicy aka­ demii, i wiele osób d u c h o w n y c h , które maia so-7 * i . Ą ^ J w

bie zs z a s z c z y t , bydź iey członkami. Umówili się z n i m na poniedziałek 23. Kwietnia , d z i e ń , w k t ó -

rym sie s z k o iy o t w i e r a ł y , aby go do akademii zaprowadzić : Rektor i pierwsi urzędnicy u drzwi g o przyięli. Nim go wprowadzili do sali teolo- g i c z n e y , poszli z nim do Kościoła S~. Anny. , dla uczczenia grobu b łogosław ionego Jfana. Kaniego,

kolegi swego ; pokazali mu togę iego dektorjka z fioletowego s u k n a , ftarannie od nich z a c h o w y ­ wana , w Ikrzy ni śklanney w srebro oprawney. Stamtad t o w a r z y s z y li mu do kollegium , gdzie na

' | * f - *

podwerzu b y ł pozdrowionym od wielkiey lic zb y uczniów, wybranych z naypierwszych familiy. Je­

den z nich o ś w i a d c z y ł mu radość c a ł e y akademii,

Podroż Pani de

Guebriant

do Polski.

283

^ r , — — , ■ ■ ■ ■ ■ ■« — » ■ ■ ■ ■ « ■ ■ ■ — — ■ » , , ■ . - M L .

(a ) Opuszczam te lifty, w texcie fra n cu zk im znay-duiące s i ę , których iest treścią zalecenie i

obszerna tegoż X ięd za de Fleiui pochwala.

W idać w n ich , iż tenże był dawniey w Pol-

szce , i że go K ról W ł a d y s ł a w IV. łaską

swoią i dobrod: szczycał.

(b) Stawny Kardynał dc Retz.

(30)

284

Historija.

ze się iey zdarza oddać hołd winny w je g o osobie, nie t y lk o tak znakomitemu Doktorowi , ale wraz ,i akademii paryzkiey , matce ty lu mądrych D o ­

k t o r ó w , mianowicie zaś matce akademii krnkow- I k i e y , która tak dalece chełpi się tym zaszczy­ tem , iż g o kładzie na czele wszyftkich swych

p rz y w ile jó w i prerogatyw. G d y weszli do sułi te o lo g iczn e y , dane mu b yło mieysce p rzy R e ­ ktorze. Msza się odprawiła uroczyście z m u zy ­ ką , z g ł o s ó w , iniirumentów i o r g a n ó w , złożoną. M ł o d y ślachcić p r z y szabli miał m o w ę , w którey z a c h ę c a ł to w a rzy szó w s w o i c h , aby się okazać fta- rali godnemi Muz w y c h o w a ń c a m i , i fltouczył na pochlebnym komplemencie dla Xiędza de F leu ri.

Odpowiedział tenże uczenie oddniąc dzięki z g r o ­ madzeniu , za tak łafkawe przyięcie. N ie b y ł o im niemiłem i t o , żem im o ś w i a d c z y ł , ile mnie zniewalało to ich przyiacielfide i szczere p r z y ­ i ę c i e , iako s z c z y c ą c e g o się przyiaźnią Xiędza de

Fleuri. Zaprosili -mnie wraz z nim na śniadanie,

z rozmaitych rodzaiów win i konfitur z ł o ż o n e : zaprowadzili nas potem d o s w o i e y biblioteki, zam-

k n ię te y w jednym pokoiu i sali. Drzwi ie y są ż e l a z n e , otoczona ieft zewsząd sza fam i, i pełna p u l p i t ó w , na których leżą księgi przykowane dla t e g o , aby ich stamtąd bez pozwolenia nie brano.

A b ym w krótkich słowach opis Krakowa za- k o ń c z y ł , p o w ie m : że to miafto ieft trochę w i ę ­ k s z e , niżeli OrLeans, lecz daleko ludnieysze, bo ieft handlownem. Znaczna cześć mieszkańców

ii

(31)

nayznaczniey-szych miafta o b y w a t e l ó w , W ł o c h ó w rodem , al» bo z kraiu teg o początkowie w y s z ł y c h . Król da^ ie im dyplomata mieszczańłkie ; niemi opatrzeni , posiadać mogą mieylkie u r z ę d y , pott^m zyflcać in- dygenrct , a nawet bez indygenatu ślachectwo. Zn ay d uie sie w Krakowie wiele ludzi u c z c iw y c h , k t ó r y c h społeczność czyni przyienmem to mie­

szkanie. D o m y z kamienia dobrze ftawiane, ró­ wnie iak i niektóre ozdobne pałace. O kolice p e ł ­ ne dość wspaniałych pomieszkań wielkich panów. Jedyny miafta teg o niew y g o d ą są błota niezno­

ś n e , lezącego w dolinę pod g ó ra m i, tak d a l e c e , i ż napełniają środek u l i c : W pew ney t y l k o

siebie odległości położone są w y ż s z e kamienie dla przechodu. M a Kraków sławną drukarnią » co nie ieft pospolite™ w P o l s z c e , która od obcych

nabywa k s i ą ż e k , iako i wiele innych r z e c z y

po-1 po-1 V »

trzebnych. Ma także W ilno dobrą drukarnią i akademia ; ma i a i Warszawa.

4 r

s f . * " • ' 1 *

O mil dwie od Krakowa le z ą miny solne W ie­

liczk i > niemniey zn ak om ite , iak piramidy egip-

i k i e , l e c z u ż y t e c z n ie y s z e . S ą one bowiem c h w a ­ lebną pamiątką pracowitości P o l a k ó w , a tamte świadectwem t y r a n n i i , i próżności E g i p c y a n ó w ; t e dziećmi ziemi nazwać m o ż n a , tamte wiatrów: nie w y ró w n yw a ią osie próżną w y s o k o ś c ią s w o ią u ż y t e c z n e y ty c h .głębokości, która sięgać w n ę ­ trzn ośc i ziemi zdaie się.

V

J»an Hoysman, co podróż do Pollki odprawił

z Panem de B a li g a i , w y s ł a n y m na e le k c y ą Króla

H enryka, p o w i a d a , iż z w i e d z i l i ie w roku 1 5 7 2 *

(32)

286

B isio r

ij

a.

i . - * » 1 i

i że przez półgodziny spuszczali się na niezmier­

nych linach razem W liczbie osób pięćdziesiąt. D w ó c h ślachty z naszego t o w a r z y f t w a ,

Patio-■ W* V * / i/ t ' | ^ '

wie d’ Incaruille i de B r is c o li} byli t a m , i

za-\ I - 4 | • | J , M '

pewniali nas , iż błifko trzy mile spuszczać się można na t y c h sznurach , w y i ą w s z y drabinę o dwochset lub trzechset szczeblach. Ze w ię c e y jak pięćset familii mieszka w t e y przepaści, że

w y k u ł y sobie w t e y solney opoce nakształt mia- f t a , w którey się ulice i pomieszkania wygodne znayduią. Ze są tam d z i e c i , co nigdy stamtąd nie w y s z ł y , i co wyobrażenia innego świata nie maią. Widzieli tam K o ś c i ó ł , X i ę ż y , Sędziego, i innych porządkowych urzędników ; tam się ślu­ by z a w i e r a i ą , rodzą się częfto dzieci. C a ła z a ­ bawa t y c h podziemnych m ie sz k a ń có w , ieft kucie

t e y soli łkaliftey, którą P o l a c y , Ś l ą z a c y , Mora­ wianie , A u ftr y a c y i Niemcy , kupnią. Rzeki wę- gierflde Braw a i W a g u s , do tego prawie ty lk o służą. Dwid z t y c h kolumn s o ln y ch , mogących mieć sześć ftóp d ł u g o ś c i , c z t e r y o k r ą g ł o ś c i , bio­ rą na iednę tratwę , która ie byftro niesie , aż

do Tyrnawij. o pięć mil od Prezburga : tam ią

laduią na D u n a j , nie t y l k o dla g łę b s z y c h W ę­ grów , ale nawet i Turków , prowadzących tę sól aż do Stambułu. W ieliczka przynosi wielką in- tratę K r ó l o w i , k r ó l e f t w u , bifkupowi i woiewo- dzie krakowfkiemu. Każdy z nich ma część so~ foie w y z n a c z o n ą , lecz przypadek o g n io w y mało t y c h kopalni nie z n i s z c z y ł , będzie d w a , lub trzy

l a t temu.

V

(33)

mieszkań-Podroż Pani de Guebriant do Polski.

287

%. ' /

c ó w , co się w tym pożarze bez źadney prawie

widzieli nadziei. OcaliŁa ich rospacz , dodaiąca o d w a g i : ż y c ie narażaiąc, przecięli kommunikacyą

ogniowi w m i e y s c u , gdzie się dotąd pali. W ali s ię stamtąd dym ciemny o t w o r e m , który sobie ogień w t e y iaikini w y d r ą ż y ł , i zagraża ieszcze t y m nieszczelnym. Wzmacniała oni częfto zaporę za obronę im s ł u ż ą c ą , s i e m i ę , g n o i e m , sianem,

i d r z e w e m ; słowem , czem mogą; I

T a obawa i niebezpieczeńftwo lin , gasi w wie­ lu osobach ciekawość spuszczania się do t e y ko ­ p a ln i: nie d o z w o l i ł i mnie tego ślachcic p o l l k i , njóy dobry przyiaciel.

Ciąg dalszy podróży Pani lYIarszałkpwey de G u e ­

b rian t, aż do granic Węgierskich.

W e środę 24. Kwietnia Pani marszałkowa w y ­ jechała z Krakowa ; odprowadził ia o d w i e r ć mili X ią d z de F l a u r i , spowiednik K r ó l o w e y , potem z bratem swoim wrócił do Warszawy. Uiechała dnia tego mil c z t e r y ciężkich i d ł u g i c h , aż do M y­

ślenic , lecz czas b y ł pięknym , góry i doliny tak

w d z i ę c z n e m i , że nam się wśród uftawney ich r o ­ zmaitości , droga i trudy czuć nie dały. Myślę-

nice są miafteczkiem tak z a m k n i ę t e m , że z p r z o ­ du i z t y ł u ma t y l k o na widoku dwie w y s o k ie g ó r y , iednę uprawną i ż y z n ą , drugą świerkami o k r y tą . M ieysce to ieft p ie lg rz y m k ą dość s ła ­ wną , z p r z y c z y n y obrazu N a y ś w i ę t s z e y P a n n y ,

(34)

288

Histonia.

9

le ż a ła w izbie r z e m ie ś ln ik a , g d z i e , iak niosą św ia d e c t w a , łzami zalewała s i ę , widząc się tak

opuszczoną. Przeniesioną nako*iiec zoftała do ko- ścielney k a p l i c y , którą pobożność wielu Panów

5

innych osób , przyozdobiła srfebrnemi obraza­ mi , na pamiątkę łafk od niey doznanych.

( * • ; • *. f * < 0 ♦ < • * ■ / ( • ’ » . » , 4 * W i < A < i

Dwudzieftego szóftego uiechaliśmy mil t r z y d ł u ż s z y c h iak niemieckie, kamieniftemi drogami. Przebyliśmy w i ę c e y , iak trzydzieści razy rzekę

R a l t f spadaiącą z gór w ę gie rflu ch , a po dziewię-

ciogodzinney drodze, ftanęliśmy na nocleg w J o r ­

danowie. P r z y b y ł tam do nas Pan Orwat Kier-

nckocif rotmiftrz kompanii nadworney ftu pan­

cernych w o j e w o d y krakowskiego. B y ł on ( i a k r z e k ł e m ) K roal rodem, miał z sobą sześćdziesiąt dragonów po po liku u b r a n y c h , których mu Pan iego komendę p o w i e r z y ł , znając o d w a g ę , wier­ ność i uczciwość iego*

* v

I '

Nazaiutrz dwudzieftego s io d m e g o , ftrawili- śm y dzień c a ł y , nie uiechawrs z y wnęcey, iak w w i ­ lią ; a p rz e b y w s z y wielką g o r ę , która Poiikę dzie­ li od W ę g ie r , obiadowaliśmy w O r a w ie , pier­ wszym mieście W ę g i e r l k i e m , leżącem w Hrab-

iłwie Orawskim.

I ^ w 4

(35)

Ueber den E influfs Friedrichs des Zweytey a a f die A u fk la r u n g und Ausbildung fein es $ a h r -

hunderts. — Eine gekronte P i e i s f c h r i f t , von J. G .

Gebhard, erften reform. Predięer an der Jerufa-

lems - und neuen K i r c h e .

O tuplywie, ictlci miał Fryderyk I I ’ na oświe­

cenie i ukszialcenie swego w ie k u : dzieło J>ancu

J e r z e g o Gebharda K a z n o d z i e i , uwieńczone przez

Akademią u m ie ję t n o ś c i. w B e r lin ie , 1 8 0 1 .

O wpływie Fryderyka II. w Wiek X V I I I .

289

O lux Dardanja ! spes o jliissima Teucrum ! . .

Virg.

f \ [ i c u z y t e c z n i e y i przyiemniey nie znftanawia m y ­

ś l i , nad widok w i e l k i e g o x z ł o w i e k a , co jakim­ kolwiek budź rodzaiem moralney w yższo ści, w z n o ­

si się nad spółczesnych. L e c z ieżeli ten c z ł o ­ wiek rozmaitemi celnie p r z y m i o t y , ieźełi w s z y - ftkie chwile czjmnego ż y c i a rozprzestrzenieniu światła i wykorzenieniu grubych przesadów p o ­

święca; ieżeii samorządczą piaftuiąc w ł a d z ę , mo­ że w p ły w e m swoim dosięgać wielu narodów i o d l e g i e y s z e y przyszłości ; naówczas tłum w y o ­ brażeń i uczu ciów , takowem obudzonych zjawie­

niem , pory wa d u s z ę , natęża iey działania ; i zda­ je się wznosić nas do górnieyszego ftanowifka, z któregobyśmy lepiey przypatrywać się mogli przedmiotowi naszego podziwienia.

Pod takim względem ftawia się uwadze ż y c i e M o n a r c h y , którego i tnie nieoddzielnem zoftało od s ł a w y wieku dopiero {kończonego. W i e l k i w zawodzie wojennym ; gdzie z tw ó rc z ym uka**

(36)

290

B iń on ja .

gał się gieniuszem ; wielki w obrotach p o l i t y k i , gdzie w y ż s z ą zręcznością i nadzwyczayną czuy- nością Europę całą z a d z i w i ł ; razem prawodawca, ekonomifta p o lity c z n y i adminiftrator ; Frijde-

riik I I . znalazł ieszcze inny sposób utrwalenia

s ł a w y s w o i e y , oddaiąc ia pod opiekuńczą ftraż Muz i filozofii. Uczuł o n , że czas i poftęp ś w i a t ł a , wiele mniemań na nieuchronną wyftawu- iąc zm ianę, wftrząsa nieiednego rodzaiu pamią­ tki na słabszych oparte p ra w a ch , i tych ty lk o dobroczynnych ludzi chwałę naytrolkliwiey o- s z c z ę d z a , co czynnemi o k o ło rozprzeftrz^hienia rozumowych nabytków pracami, do uślachetnienia rodu ludzkiego p r z y ł o ż y l i się iftotnie.

Chęć oddania hołdti pamiątce tego Monar­ c h y , oraz obiaśnienia epoki sławney w dzieiach poftępów rozumu, zniewoliła niedawno akademiia nauk królewlką w B e r lin ie , że wydała na popis dla piór u c z o n y c h , ważne to zapytanie: J a k i miał wpływ Fryderyk II. na oświecenie i u k szta łce'

nie swego w ieku? Z pomiędzy dzieł u c z o n y c h ,

maiących za cel rozwiązanie rzuconego zagadnie­ n i a , pismo, którego t y t u ł na czele umieściliśmy, uwieńczonem zoftało przez akademią, osiągnęło honor druku nakładem i e y , i autor przeznaczoną o tr z y m a ł nadgrodę. Porządny szyk w y o b r a ż e ń ,

jasność i precyzya , celnemi są pisma l e g o aple­ tami , dla których nieraz autor umyślną z w szel­ kich krasomówftwa ozdób uczynił ofiarę. Usza­

nowanie dla p r a w d y , bezftrouność , czułe p r z y ­ wiązanie do sprawy ludzkości i ś w i a t ł a , znamio- nuią na każdey karcie wyborny charakter moral­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Odpowieiiź tego Papieża iest dana Arcybisku- powi Kantuaryyskiemii... P rzy ia cioł

maią moc uiecla serc poczciwych', słusznie można wnosić , źe ieszcze przyczynić si§ cokolwiek mora d6 okrzesania obyczaiów przez polityczne zaburzenia

W ciągu roboty moiey, nieznane mi by­ ło przełożenie teyźe rym o twór*fluey sz tu k i, przey Onufrego Korytijńjkiego (b ).. Thom as

nikiem tego Poselftwa b y ł świekier młodego Xią- źęcia, dziś panującego ; lecz nie będzie miał ukon* tentowania, widzieć na tronie wnuków swoich, dla

czego obowiązali się traktować przez czte ry dni Króla i dwór iego, ile razy miafto ich odwiedzać będzie. Dał im tenże X iąże ftraż morza , dozwa­ lając

R«ktor Uniwersytetu bezpośrednie de- penduia od Popieczyteła Uniwersytetu i iego w yd zia łu ; Dyrektorowie gimnazyów są podlegli bezpośrednie Rektorowi Uaiwersytetu

^Urzędnik public2ny wtenczas dopiero odezwać się powinien, kiedy przyczyna nieważności ieft iawsaa, trw ała i długie pożycie.. małżonków nie mogło ich

Na próżno przypomina dawne soiusze ; zrywaią się długo szanowane w 'ę z ły ; widzi się sam iedeu wpo­ śród zatrwożonego świata; umyka się każdy od nie­.. go,