m
#
ISNN 1425-8730
Bierdzany * Kadłub Turawski
* Kotórz Mały * Kotórz Wielki
* Ligota * Osowiec * Rzędów
* Turawa * Węgry * Zakrzów ' Zawada
P onad siedem dziesięcioletnie pano
wanie na terenach turawskich rodziny B lan k o w sk y ch w yw arło p rz e m o ż n y wpływ n a kształt i wielkość m ajątku.
Pieiwszym z rodziny Blankowskych, któ
ry wszedł w posiadanie tych włości był Nikolaus Blankowsky von Dembschütz.
Było to w roku 1638 kiedy to Jo h a n n Dombrowka (Dubrawka) sprzedał Blan- kowsky’em u ów majątek za 30 tys. talarów.
W 1650 r. nowym właścicielem dó b r turawskich został Jo h a n n Blankowsky.
Powiększył nabyty majątek o niedaleko położone Kosice, płacąc za nie 570 ślą
skich talarów, a nieco później dokonał kolejnych zakupów w obrębie tej miejs
cowości i nabył dwa zabudowania, zie
mie upraw ne w całości i pastwiska, za które zapłacił 270 talarów.
J o h a n n Blankow sky u ro d z ił się w sierpniu 1604 r. O żenił się 10 listopada 1670 r. z wdową Marią Beatą Ludwiką von K ürben, z d o m u von Pawlosky.
Był, ja k wielu szlachetnie urodzonych na Śląsku, chrześcijaninem , któiy póź
niej przeszedł n a luteran izm . Dzieci swoje wychowywał je d n a k w w ierze ch rz eśc ija ń sk iej, a o n sam zm arł w 1687 r. ja k o katolik — taki bowiem wid
nieje zapis w Księdze zgonów w Kotorzu Wielkim.
Spadkobiercą został je g o syn Bogu
sław Ernst, któiy był pułkownikiem a za
razem pełnom ocnikiem cesarskiej moś
ci n a powiat oleski i opolski. Je g o naz
wisko widnieje n a pamiątkowej tablicy w
U e s o ł y c h i po godny S u i ą t W i e l k a n o c n y c h w s z y s t k i m C z y t e l n i k o m i Ich R o d z i n o m
Z w ią z k i rodziny B la n k o w s k y c h z do bram i tu ra w s k im i
w ia t a c h 1638— 1 7 1 2
Kaplica w Kotorzu Wielkim, w której spoczywają pierwsi właściciele ziem turawskich
zyczy
R e d a k c j
K otorzu W ielkim wraz z inskrypcją:
„Właściciel Turawy, Zembowitz, D obro
dzienia i Gosławic”.
Żadne źródła nie podają daty przejś
cia wymienionych dó b r w ręce Blankow
skych. Istnieje natom iast dokładna data z a k u p u B ie rd z a n od Jo h a n n a G eor
ga Dombrowki von Jaschin i je g o żony E lizabeth C harlot
te Sadow ska. A kt n otarialny zawarty 31 stycznia 1704 r.
opiewa na kwotę 12 500 śląsk ich tala
rów. Ernst Blankow
sky przeprow adził poważny r e m o n t d re w n ia n e g o koś
ció łk a w K otorzu
W ielkim , co m iało m iejsce w latach 1690— 1692 r. Zmarł 23 g rudnia 1707 r.
mając zaledwie 48 lat. Zostawił dwóch synów — Franza-Karla i Johanna-Wenzes- lausa, którzy m a ją te k o jc a podzielili m iędzy siebie.
W edług istniejących źródeł, posiad
łości turawskie od 15 m arca 1710 r.
przeszły w ręce Karla Franza von Blan- kowsky’ego. Chodzi tu o samą Turawę, Kotorz Wielki, Kotorz Mały, Ligotę, Za
krzów i Bierdzany. D obra zębowickie i d o b ro d zie ń sk ie przejął je g o b ra t Jo- hann-W enzel.
R odzina Blankowskych pozbyła się ostatecznie d ó b r turawskich n a rzecz M a rtin a S ch o lz a vo n L o e w e n c ro n a 8 kwietnia 1712 r., dokonując sprzedaży m ajątku za 66 tys. florenów reńskich.
Walter Świerc
2 Marzec 1996
F a b ryka w O sow cu
— te ra źn ie js zo ś ć i przyszłość
Działająca n a terenie turawskiej gminy fabryka, o ponad 200-letnich tradycjach, od połowy 1994 r. funkcjonuje pod n o wym kierownictwem. Ambicją zarządu fa- biyki jest utrzymanie poziomu zatrudnie
nia przy stałym zwiększaniu sprzedaży produkowanych wyrobów.
Rok 1995 zam knięto dodatnim bilan
sem finansowym. Mimo ogrom nej kon
kurencji i wysokich wymogów stawia
nych przez odbiorców, zadania gospo
darcze są z pow odzeniem realizowane.
Produkcja opiera się najczęściej n a „wy
służonych ”ju ż maszynach, stąd n a utrzy
m anie ich w sprawności przeznaczanych je st wiele środków finansowych. Poza za
sadniczą sprzedażą hurtow ą, fabryka na detaliczną
wszystkich swoich wyrobów p o cenach fabrycznych. M ożna tu kupić m .in. łopa
ty, siekiery, grabie, kilofy, młoty, łomy, haki dla murarzy, młotki murarskie. W uznaniu za d obrą i solidną pracę, wszy
scy pracownicy fabryki zostali nagrodze
ni w postaci „wczasów p o d gruszą” oraz bonów towarowych „ n a gwiazdkę”. Nie zapom niano również o 139 rencistach i em erytach. Prawie wszyscy byli obecni n a zorganizowanym w d n iu 14 grudnia 1995 r. spotkaniu z kierownictwem fa
bryki. W program ie przewidziano zwie
dzanie obiektów fabrycznych, spotkanie z załogą, pogawędkę przy kawie w Do
m u Kultury połączoną z występem miej
scowego chóru dziecięcego, który wyko
nał piękną wiązankę polsko-niemieckich
kolęd. Na zakończenie wystąpił Zespół Pieśni i Tańca „Osowiec”, który swym bogatym program em uświetnił imprezę.
Byłych pracowników fabryki pożegnano upominkami. Łączna kwota przeznaczona na cele socjalne załogi wyniosła w 1995 r.
ok. 1(X) 000 zł, czyli 1 mld starych złotych.
Fabryka znajduje się w przededniu proce
su przekształceniowego, gdyż obecnie działa jako Spółka Skarbu Gminy, a jest to struktura tymczasowa Jako docelową for
m ę działalności najczęściej wymienia się spółkę z udziałem kapitału wspólników krajowych, będących odbiorcami fabrycz
nych produktów. Jednak aby do tej zmiany mogło dojść, trzeba zrealizować warunki stawiane przez przyszłych udziałowców, m.in.:
— przekazać 264 mieszkania 130 za
trudnionym pracownikom,
— u p o rzą d k o w a ć księgi wieczyste obejm ujące majątek fabryczny,
— utrzymać odpow iednią kondycję fi
nansową fabryki.
Ponieważ w arunki te wymagają podję
cia zdecydowanych działań ze strony kierownictwa, słyszy się głosy pewnego niezadowolenia. Zm iana adm inistratora nieruchom ości je s t konieczna nie tylko ze względu n a proces przekształcenia fa
bryki, ale szczególnie z uwagi na prowa
dzoną o d kilku lat politykę państwa. Po
lityka ta zakłada, że fabryki mają wyko
nywać swą statutową działalność, czyli produkować, tj. zapewnić zatrudnienie miejscowej społeczności, a zatrudnio
nym dać wynagrodzenie za wykonywaną pracę. G ospodarka mieszkaniowa zosta
ła przydzielona, ja k o statutowa działal
ność, sp ółdzielniom mieszkaniowym, k tó re n a te n cel otrzym ują znaczne środki z budżetu państwa.
Spółdzielnie mieszkaniowe z tych środ
ków m odernizują budynki, usprawniają ogrzewanie i poprawiają izolację termicz
ną ścian. Fabryka z tych środków skorzy
stać nie może, gdyż gospodarka mieszka
niowa nie je st wpisana w jej statut.
P rzechodząc d o spraw, któ re m.in.
sta tu to w o w ykonuje fabryka, należy w spom nieć o w aru n k ach stawianych przez o rg an a k o n tro ln e , dotyczących emisji zanieczyszczeń d o atmosfery i od
prowadzanie ścieków. Poza zadaniam i m ającym i n a celu popraw ę ja k o ści i wzrost produkcji jednostkow ej wytwa
rzanych wyrobów, kierownictwu fabryki n ie o b ce są działania m ające n a celu ograniczenie negatywnych wpływów fa
bryki n a środowisko. I tak pod koniec 1995 r. zakupiono now<x:zesną malamię proszkową, spełniającą wymogi ekologicz
ne. Malamia ta wyeliminuje część eksplo- Dokończenie na str. 3
Marzec 1996 3
F a b ry k a w O s o w c u
—t e r a ź n ie js z o ś ć i p rz y s z ło ś ć
Dokończenie ze str. 2
atowanych dotąd lakierni, w któiych sto
suje się farby z rozpuszczalnikami ftalo
wymi i nitrocelulozowymi. Ich stosowa
n ie pow oduje w płacanie pow ażnych sum do budżetu państwa z tytułu zanie
czyszczania powietrza atmosferycznego.
Uruchomienie nowej m alam i planuje się w I kwartale 1996 r. Całość zadania zamyka się kwotą około 100 000 zł, tj.
1 m ld starych złotych. M alarn ia ta, oprócz spełnienia wymogów ekologicz
nych, umożliwi produkcję wyrobów o lepszej estetyce. W ym agania tynku w tym zakresie są ogrom ne.
Na teren ie fabtyki, w sąsiedztwie Do
mu Kultuiy, znajduje się budynek stołó
wki z kom pletnym wyposażeniem, mo
gącej wydawać 200 obiadów dziennie.
Jest to obiekt przeznaczony d o wydzier
żawienia lub sprzedaży. M ożna w nim urządzić b ar ze stołówką. Kierownictwo fabtyki liczy na zainteresow anie się je g o zagospodarowaniem .
Piotr Jendrzej
Turaw a w grafice
W altera Ś w ierca
Urząd Gminy w Turawie
A g ro tu ryzm
— a lte rn a ty w n e źró d ło dochodu rodziny
Agroturystyka to organizacja wypo
czynku dla wczasowiczów i tuiystów przez rodzinę wiejską we własnym go
spodarstwie rolnym. Należy ona obec
nie do szybko rozwijających się form p rzed sięb io rczo ści wiejskiej. Stwarza ro ln ik o m szansę uzyskania d o d a tk o wych źródeł d och o d u , poprzez m.in. wy
najm ow anie pom ieszczeń n a noclegi, sprzedaż własnych produktów rolnych, wypożyczanie sprzętu sportowego, koni, łódek, rowerów itp. Usługi agroturysty
czne adresowane są, ja k n a wstępie za
znaczono, do tuiystów indywidualnych, rodzin lub małych gru p zwiedzających.
G ospodarstw a agro tu ry sty czn e nie m uszą p o sia d ać ro z b u d o w an e j bazy noclegowej czy żywieniowej. O rganizo
wane są w oparciu o istniejące wolne pokoje w dom u gospodarzy, bądź w nie wykorzystanych lub adoptowanych do tego celu osobnych budynkach, znajdu
jących się w obrębie gospodarstwa. W gospodarstwach możliwe je st też wydzie
lenie małych pól nam iotowych, czy sta
nowisk n a przyczepy kempingowe.
Wakacje na wsi to nie tylko alterna
tywne źródło d o ch o d u rolnika; je s t to również o d m ien n a form a wypoczynku d la turystów zn u d z o n y ch wypoczyn
kiem w zatłoczonych, pełnych hałasu miejscowościach wczasowych. Wypoczy
nek n a wsi umożliwia bliski kontakt z przyrodą, ciszę, spokój, zdrowe środo
wisko i czyste powietrze.
Gospodarstwa agrotuiystyczne prowa
dzić m ogą osoby życzliwe, które lubią ludzi, potrafią nawiązać kontakt z inny
mi, posiadają wiedzę o swoim regionie, dla których wczasowicze nie są intruza
mi, lecz mile widzianymi gośćmi.
G ospodarstw o podejm ujące działal
ność agroturystyczną powinno posiadać:
* bazę noclegową: pokój 1-osobowy (10 m 2) lub pokój 2-osobowy (m ini
m um 14 m ) z odpowiednim wyposaże
niem : łóżka, fotele lub krzesła, stolik, szafa, półki lub regał, lam pka nocna, radio, telewizor, kosz na śmieci,
* pokój wypoczynkowy: 4— 8 osobowy o pow. m inim um 20 m 2, z wyposaże
niem , zapewniającym gościom wypoczy
nek w czasie niepogody,
* jeżeli gospodyni sama nie sporządza posiłków kuchania pow inna być wyposa
żona w kuchenkę elektryczną lub gazo
wą, lodówkę, zlewozmywak, szafki z na
czyniami kuchennym i,
* łazienkę z piysznicem, umywalką, ubikacją, szafką, wieszakami i półeczką.
Wszystkie wymienione pomieszczenia i ich wyposażenie powinny być:
* dostosowane d o odpowiedniej licz
by gości,
* łatwe d o utrzym ania czystości,
* dostatecznie oświetlone,
* wyposażone w sprzęt przeciwpoża
rowy z instrukcją obsługi,
* je d n o lite stylowo i kolorystycznie.
Dokładnych inform acji dotyczących agroturystyki udziela WOPR Łosiów za pośrednictw em Referatu Rolnictwa w Urzędzie Gminy Turawa.
Barbara Zając
4
Marzec 1996
B a rb a rzy ń c y n a c m e n ta rzu
Zniszczenia dok o n an e przez g rupę wandali na cm entarzu w Kotorzu Wielkim W nocy z 9 n a 10 gru d n ia 1995 r.
doszło d o dewastacji części cm entarza w Kotorzu Wielkim. Zaskoczeni mieszkań
cy naszej parafii dowiedzieli się w nie
dzielny ranek co stało się z grobam i ich bliskich.
Widok byl rzeczywiście przerażający:
potłuczone i powywracane płyty pom ni
ków n ag ro b n y c h , zniszczone krzyże.
Z dew astow ano 53 p o m n ik i. P olicja wszczęła natychmiastowe śledztwo w tej sprawie i d oprow adziła d o ustalenia sprawców wandalizmu.
Okazali się nim i młodzi ludzie — mie
szkańcy okolic O zim ka. P o d o b n o ci młodzi w andale od dłuższego czasu byli widziani n a teren ie kilku naszych wsi w różnych sytuacjach i awanturach. Szko
da, że nikt wówczas nie zareagował na to co widział. Może gdyby ludzie nie byli
tacy bierni wobec, totalnej głupoty i tych wszystkich nagannych występków nie
których młodych ludzi — nie doszłoby d o zniszczenia cm entarza w Kotorzu.
Może wiele innych miejsc zostałoby uchronionych od zniszczenia. Nie bój
my się potępić tych, którzy zasługują na to. Trzeba zdecydowanie reagować na bezmyślność i głupotę. Sprawcy czynu, który możemy nazwać barbarzyństwem, czekają n a rozprawę sądową. Ale kto na
prawi wyrządzoną krzywdę? Kto zapłaci za uszkodzone pom niki n a cm entarzu?
Logiczne wydaje się, że właśnie sprawcy tego czynu muszą to zrobić. Ale są to chyba pobożne życzenia. Miejmy tylko nadzieję, że wymiar sprawiedliwości bę
dzie rzeczywiście sprawiedliwy wobec wandali.
Redakcja
M a ria ż dw ó ch z a k ła d ó w
b u d ż e to w y c h
N a sesji Rady Gminy w d niu 13 lutego br. rad n i podjęli uchwałę o połączeniu dwóch zakładów budżetowych: Zakładu G ospodarki K om unalnej i Mieszkanio
wej oraz O środka S portu i Rekreacji w j e d e n zakład, który będzie nosił od 1 kwietnia br. nazwę: Zakład Usług Ko
m unalnych i Turystycznych w Turawie.
Łącząc te dwie jednostki g m inne rad
n i m ieli n a uwadze przede wszystkim aspekty ekonom iczne. Przy nie zm ienio
nym zakresie działalności gospodarczej i tej samej liczbie pracowników produ- kcyjno-usługowych ograniczona zosta
nie liczba pracowników administracyj
nych (zamiast dwóch będzie je d e n dyre
ktor, je d e n główny księgowy itp .). Rów
nież sprzęt i środki transportowe sku
p io n e w ręku je d n e g o dysponenta po
winny być lepiej wykorzystane. Dotych
czas zdarzały się przypadki, że beczko
wozy asenizacyjne czy sam ochody do wy
wozu nieczystości stałych mijały się po drodze robiąc, zam iast usług, ,.kilome
try pustych przebiegów ”. O becnie moż
liwe je st lepsze wykorzystanie sprzętu, środków transportowych i ludzi.
Inaczej mówiąc — pow inno być lepiej i taniej. Jak będzie faktycznie, pokaże sam o życie ju ż w d ru g im p ó łro c z u 1996 r.
Edward Malisz
R o ln ic tw o w dobie zm ia n s tru k tu ra ln y c h ...
Coraz wyraźniej dostrzegamy różnico
wanie się elem entów rynku rolnego w Polsce. Ceny tradycyjne zostały wyparte cenam i realnymi. Eksperci mylą się w analizach czynników podażowych i po
pytowych, często korygując wcześniejsze prognozy.
Przynosząca straty p rodukcja rolna pow inna powodować powszechnie spa
dek cen ziemi, tym większy, im więcej ziemi przeznaczonej je s t d o sprzedaży.
A tu obserw ujem y proces odwrotny:
w artość dzierżawna, bądź sprzedażna ziemi wciąż rośnie. Za tę najlepszą w woj. opolskim trzeba ju ż płacić powyżej 14 tys. z ł/h a (140 m in starych zł). Ceny zbóż wzrosły od żniw o 100%. Za tonę pszenicy płacą 600 zł, choć w progno
zach n a koniec II kwartału cena miała
dojść tylko d o 440 zł. Podobnie ze sku
pem mleka. Uzyskane ceny z m leczarni (0,70 zł) dawno wyprzedziły cenę prog
nozowaną n a koniec I półrocza. O dcho
dzi ju ż era baniek i wozaków. O d p ro d u c e n tó w posiadających sc h ład z aln ik , m leczarnia odbiera surowiec bezpośre
d n io cysterną. Coraz więcej w naszej gm inie metalowych silosów n a zboże ty
p u „BIN”. Niektórzy nasi rolnicy doku
pili dzięki „BIN-om” p o n ad 100 ton zbóż. Łatwo wyliczyć, że taka inwestycja zwróciła się w krótkim czasie z nawiązką.
A przecież inaczej wygląda kalkulacja produkcji wieprzowiny z pasz kupowa
nych dziś, a inaczej w oparciu o własne zapasy paszowe.
Wówczas mamy do czynienia z czystą spekulacją, ja k o trwałym elem en tem
wolnej gry rynkowej. Nasz rynek staje się co raz b ardziej pow iązany z rynkam i światowymi. Posługując się dużym upro
szczeniem, to tynki światowe m ożna po
równać do zespołu basenów napełnio
nych w różnym stopniu i połączonych wzajem nie systemem zasuw i zaworów.
C hoć wysokość fali w poszczególnych basenach będzie rozm aita, to kierunek i intensywność przepływu zależy od poło
żenia tych basenów względem siebie i o d stopnia napełnienia. Fale — to sezo
nowe fluktuacje cen, zawory — to cło, system subsydiów d o produktów, tzw.
ceny referencyjne (równowagi), ceny progowe — poniżej których nie wolno im portować towarów z krajów trzecich i in n e jeszcze instrum enty regulujące za- Dokończenie na str. 5
Marzec 1996 5
Co s ły c h a ć w K o to rzu W ielkim ?
Klub Strażaka w Kotorzu Wielkim sta
je się kilka razy w roku miejscem, w któ
rym mieszkańcy tej wsi spotykają się z różnych okazji.
Były to m.in. 60-te urodziny Księdza Proboszcza, obchody 700-lecia Kotorza Wielkiego, Sylwester, kolęda. Zorganizo
wanie takich uroczystości wymaga wiele trudu i pracy. Kobiety pieką kołacze, przy
gotowują poczęstunek i wystrój sali. Całą jednak opiawę artystyczną od dłuższego czasu przygotowuje je d n a osoba — pani Aneta Długosz, która na co dzień piacuje jako intendentka w przedszkolu w Koto
rzu Wielkim. Angażuje ona do tych wystę
pów wszystkie dzieci szkolne, a do pomocy także rodziców. Pani A neta robi to z wiel
kim zaangażowaniem i poświęceniem.
Dlatego też uroczystości te są bardzo uda
ne i mieszkańcy K otorza W ielkiego gre
m ialnie i z przyjem nością w nich uczest
niczą.
Pani Aneto, co skłania Panią do takiej społecznej pracy?
Myślę, że praca z dziećmi sprawia mi wiele satysfakcji, tym bardziej że dzieci
również chętnie biorą udział w różnych przedstaw ieniach. Uważam, że nasze uroczystości, jeżeli połączone są z wystę
pam i dzieci, na pewno bardziej ciekawią i przyciągają wszystkich mieszkańców.
Na jakie trudności napotyka Pani, a co j ą cieszy?
Trudnością je st fakt, że występy dzieci odbywają się w małym pom ieszczeniu i często je st za ciasno n a scenie podczas
występów. Wysiłku też wymaga zmobili
zowanie dzieci i przygotowanie strojów.
Ale wśród rodziców je st wiele osób życz
liwych, które pom agają mi w przygoto
waniu dekoracji, wystroju sali, itp. Nato
miast cieszy m nie to, że ludzie doceniają moją pracę z dziećmi, co dla m nie je st zachętą do dalszego działania.
Pani Aneto, dziękując za rozmowę życzę w tej społecznej pracy wiele sukcesów i za
dowolenia.
Teresa Żulewska
„Małe Mikołajki” z Kotorza Małego i Kotorza Wielkiego
Dzieci z Kotorza Małego i Kotorza W ielkiego chcą się podzielić wielką ra
dością, którą sprawili starszym miesz
kańcom ob u tych wsi.
Jako „m ałe Mikołajki” dzieci — pod opieką swoich mam — w d niu świętego Mikołaja odwiedziły wszystkich starszych i sam otnych ludzi. P rzedtem je d n a k wspólnie z m am am i przygotowywały la
urki, piękne stroiki, a także słodycze.
Pięknym prezentem były Weihnachtslie-
der, których nauczyła dzieci pani Gerda Golla, a które dzieci śpiewały podczas odwiedzin. N a twarzach odwiedzanych osób malowała się radość i wzruszenie.
Był to bardzo pożądany gest życzliwości wobec osób starszych. Dzieci wybierają się z p o d o b n ą wizytą z okazji D nia Cho
rych. Pewnie i tym razem wywołają uś
m iech n a twarzy.
Gerda Golla
R o ln ic tw o w do bie zm ia n s tru k tu ra ln y c h ...
Dokończenie ze str. 4
chow anie się rynku wewnętrznego. Po
ziom produkcji, poziom rezerw i zapa
sów to zawartość basenów. Po wybuchu
„zielonej rewolucji” wielu im porterów stało się dziś znaczącymi eksporteram i.
Na rynki światowe m ożna dziś przebić się jakością i uU zym aniem się w niskim pułapie cen światowych. Nie dające się obniżyć koszty produkcji, dotyczące w większej części m ateriałów będących przedm iotem sw obodnego h an d lu mię
dzynarodow ego, n ap otykają n a o p ó r konsum entów . Powszechnie krytykowa
ny je st brak stabilnej polityki rolnej ko
lejnych rządów. Wielkie nadzieje pokła
d an e są w izbach rolniczych, które na podstawie ustawy z 14.12.1995 r. uzyska
ły moc opiniotwórczą ja k o organizacje sam orządow e rolników. Jest wiele wy
zwań. T w a współzawodnictwo polskie
go rolnictwa z rolnictwem innych kra
jó w środkow o- i w s c h o d n io e u ro p e j
skich. Izby rolnicze b ęd ą wspomagały p rzed e wszystkim działania rozwijają
cych się gospodarstw. Decydując się n a kierunek zachodni musimy przyjąć do wiadomości, że tam procesy restruktury
zacyjne były bardzo bolesne i wiele ro
dzin utrzymujących się d o tą d z rolnic
twa zm uszone było zająć się czymś in
n ym . W n a s y c o n y m n o w o cz esn y m sprzętem czeskim rolnictwie, tą dziedzi
n ą gospodarki para się kilka p ro ce n t
czynnych zawodowo ludzi, p o d o b n ie ja k w krajach Wspólnoty Europejskiej.
W zm ocnienie naszego rolnictwa zale
ży od szeregu czynników. Pierwszym je st sta b iln o ść c e n m in im a ln y c h , k tó re u c h ro n ią gospodarstw a ro ln e p rze d bankructw em . Ważnym instrum entem reform je st solidny system kredytowy, który umożliwia rozwój i m odernizację produkcji. Tutaj nasz rynek je st jeszcze zbyt labilny. Banki, mając przykre do
świadczenia z lat poprzednich, żądają co najm niej dw ukrotnego zabezpieczenia kredytu, szeregu dokum entów poświad
czających wiarygodność i zdolność do spłacenia w term inie kredytu wraz z od
setkami. Dzisiaj je st ju ż szereg atrakcyj
nych kredytów n a zakup ziemi, n a utwo
rzenie lub urządzenie gospodarstwa, na m odernizację mleczarstwa, n a odbudo
wę populacji owiec oraz pożyczka na rozwój małej przedsiębiorczości na wsi.
W nioski opiniują oraz pom agają w opra
cowaniu planów przedsięwzięcia specja
liści — doradcy z ROD Łosiów, dyspo
nujący standardowym program em kom
puterowym, d o którego należy wprowa
dzić d an e z analizy gospodarstwa. Istnie
j e system szkoleń z tzw. funduszy pom o
cowych PHARE i FAPA, dzięki którym świadomi producenci rolni kierując się ścisłymi regułami merketingu, łączą się w grupy merketingowe wykorzystując po
wiązania ro d z in n e lub sąsiedzkie, by spełnić podstawowe wymagania konku
rencyjności: zwielokrotnienie skali pro
dukcji, obniżenie kosztów produkcji i p o d n ie sie n ie jakości produktów . O d tych elementów nie można odejść, gdy myśli się o rozwoju i przeciwstawianiu się niekorzystnym relacjom cenowym, od których nie zdołamy uciec. Z jednej strony mamy światowe ceny środków produkcji, a z drugiej barierę popytu u konsumenta o zarobkach dalekich od zachodnich. Ograniczenia eksportowe, system rozliczeń m iędzynarodowych, brak dobrej renom y (reputacji) naszych produktów osłabia naszą dynam ikę eks
portową.
N a przekór realiom, szereg polityków głosi nieodpowiedzialne, populistyczne hasła, dając świadectwo swej totalnej ig
norancji. W ielu „rolników z Marszałko
wskiej” trudniących się zawodem dzien
nikarza głosi herezje wprowadzające za
m ęt w umysłach. Rodzą się domysły, nie m ające żadnych uzasadnień. Reforma będzie z całą konsekwencją prowadzo
na, m oże być tylko zwolnione jej tem po z oczywistych przyczyn politycznych, których niestety się nie lansuje. Tutaj panuje zmowa milczenia.
H enryk Jakubowski
6 Marzec 1996
C z ło w ie k z n a s ze j g m iny
na s zp a lta c h „K u rie ra P o lskieg o ”
Upłynęło kilka lat od ukazania się re
portażu po d tytułem Człowiek pięciozłotó
wki zam ieszczonego w „Kurierze Pol
skim ”. Główną postacią reportażu je st człowiek, który urodził się w wiosce na terenie naszej gm iny i który swoje dzie
ciństwo przeżył przed- i w czasie drugiej wojny światowej. Pam ięta on, gdzie były wioski Kryszlina, Kuchary i Zamoście je szcze przed zalaniem terenów wodami obecnego Jezio ra Dużego. Wie gdzie stały tam kapliczki, gdzie i ja k ie rosły drzewa owocowe, ja k przebiegały drogi.
Z nał ludzi, którzy te te re n y m usieli opuścić przed zalaniem . Chociaż dostali oni odszkodowania, za które m ogli so
bie kupić ziemię w różnych miejscowoś
ciach i tam pobudow ać nowe dom o
stwa, to przew ażnie starsi opuszczali swoje gospodarstwa z żalem i łezką w oku, m łodsi przyjmowali ten fakt ze zna
cznie mniejszym pesymizmem i bez roz
rzewnienia. Nasz b o h ater pam ięta też budowę wału wokół jeziora, budow ę ele
ktrowni wodnej i regulację Małej Panwi, a następnie zalanie terenów i powstanie jeziora. Przy budow ie jezio ra pracował je g o ojciec. Rok przed zakończeniem
wojny zaczął pracę n a Rybaczówce.
Był wówczas młodym chłopcem , więc nic dziwnego, że spotkał się z przygodą ja k w bajce Krasickiego, w której to „psa obito za to, że n a złodzieja szczekał, a przez to p an a obudził, a drugiego dnia obito za to, że nie szczekał, a złodziej w nocy dom okradł”.
Pewnego dn ia nasz m łodzieniec poz
drowił nowego przełożonego w stylu, ja ki wówczas obowiązywał : „H eil H id e r”.
T e n o d p o w ied ział ze w zgardą „G ut M orgen”, a potem kiedy zostali sami do
radzał, żeby p o d o b n e powitanie wsadził sobie „gdzieś”. In n eg o d n ia młodzie
niec pom ny tych wskazówek nie odpo
wiedział n a hiderowskie pozdrowienie zastępcy przełożnego. T en nadał spra
wie rozgłos, a chłopiec miał dużo nie
przyjemności i chociaż szef Rybaczówki, przy udziale turawskiego grafa, złago
dził przestępstwo przeciw Rzeszy, to i tak m atka chłopca m usiała za przewinienie syna zapłacić pięć m arek grzywny.
M łodzieniec pracował n a Rybaczówce ja k o pom ocnik przy połowie lyb. Nie przeszkadzało m u to, że n ie raz w chłod
ne dni zm aiznięte ręce bolały od wioseł i zadrapań rybich kolców. Łowił ryby, cerował sieci i smołował łodzie. Lubił swoją pracę, gdyż wymagała solidności i gospodarności. N iedługo cieszył się tą pracą, bo po d koniec wojny został przy
musowo wywieziony do kopania rowów przeciwpancernych n a terenie G órnego Śląska.
Spał w szkole, a za łóżko służyła m u garść słomy rozłożonej na podłodze.
Gdy zbliżał się fro n t w schodni i wiado
m o było, że żołnierze radzieccy wkroczą lada dzień, skorzystał z nieuwagi pilnu
ją c y c h g o ż o łn ie rz y n ie m ie c k ic h i uciekł. Być może, że ci którzy go pilno
wali sami byli zajęci myślą o ocaleniu własnego życia i nie zwracali uwagi na to, co robią młodzi chłopcy przydzieleni d o kopania rowów przeciwpancernych.
W zimie przez lasy, zarośla, wzdłuż kory
ta Małej Panwi, szedł pieszo d o Turawy.
Spał pod gałęziami drzew i uciekał od kopania niepotrzebnych rowów i przed żołnierzam i z czeiw oną gwiazdą, któ
rych nigdy nie widział, a których panicz
n ie się bał. Rzeczywistość pokazała, że je g o obawy nie były bezzasadne. Przeko
nał się, że radziecki żołnierz trzeźwy to rzadki widok, a spotkanie z nim nie na
leżało d o przyjemności i w każdej chwili m ożna było to przypłacić życiem. Dlate
go też unikał ich. Pewnego dnia, gdy przed je g o dom em pojawił się rosyjski gazik, ukiył się w stodole. Przez szparkę w deskach obserwował m atkę rozmawia
ją cą na migi z żołnierzami i zaraz usły
szał jej wołanie: „pódź sam tukej”. „No ładnie — pomyślał — własna matka mnie wydała”. To, co później się stało rozwiało je g o obawy, bo żołnierze wsadzili go d o auta i zawieźli d o sztabu n a Rybaczówce, a tam polecili zorganizowanie połowu lyb. Namówił więc d o tego innych i przystąpił d o pracy. Ruscy największą ochotę mieli n a hajdaka (węgorza), któ
ry służył im za zakąskę. Wrzucali do j e ziora wiązki granatów, a że przy tych m etodach połowu lyb ginęło w jeziorze
wszystko co żyło — to ich nie obchodzi
ło. Nie interesowało ich też, że pewnego wrześniowego p o ran k a bez pow odu i bezmyślnie, uszkodzili kraty ochraniają
ce zasuwy spustowe w elektrow ni, a na
stępnie otworzyli je . W oda szorowała ko
rytem rzeki rwąc p o d ro d ze brzegi i unosząc mnóstwo ryb. Tak było d o go
dzin wieczornych, kiedy to zam knięto zasuwy. Jezioro niem al całkowicie zosta
ło pozbaw ione wody, a n a je g o dnie, w czarnym błocie, srebrzyło się mnóstwo ryb różnych gatunków, które dusząc się wydawały przeraźliwe piski. N astępnego dnia ran o zbiegli się ludzie z okolicz
nych wsi z wiadrami, koszami i z tym do czego m ogli nakładać ryby, a potem bez czyszczenia z łusek, patroszyli j e i posy
pywali solą.
Jezioro powoli napełniało się wodą, ale obfitości iyb ju ż nie było. Żołnierze nadal kazali łowić. Nasz m łodzieniec ze swymi współpracownikami wypływał n a w odę, łowił i ryzykował, b o nie było d nia, żeby kłusownicy lub żołnierze sta
cjonujący po drugiej stronie Rybaczó
wki nie strzelali śm iercionośnym i kula
mi. Po p ółtora roku Rosjanie opuścili Turawę, a Rybaczówkę objął w posiada
nie Polski Związki Wędkarski. W jezio
rze nie było je d n a k bogactwa iyb. Trze
b a było więc urozm aicić i wzbogacić na
rybek. W tym też celu jeździli do O tm u
chowa, p o d osłoną nocy, po cichu wy
pływali n a je zio ro i zatapiali pęki gałęzi świerkowych, tworząc sztuczne tarlisko.
Sandacz w gałęziach składał ikrę, a wte
dy wyciągali wszystko, okładali lodem , m chem zachowującym wilgoć i gnali do Turawy z piskiem opon. W ten sposób stworzyli je d n o z najbogatszych jezior sandaczowych w kraju. W latach siedem
dziesiątych decyzją władz O pola Ryba
czówkę zburzono, a n a je j miejscu zbu
dow ano ośrodek wczasowy dla rodzin p ro m in en tó w partyjnych. Wówczas to nasz Człowiek z pięciozłotówki, m im o dzie
siątek lat pracy przy połowie iyb i pode
szłego ju ż wieku, poizucił pracę na Ry
baczówce i przeniósł się d o pracy w le- sie, gdzie pozostał aż do em eiytury.
Stanisław Pikul
R o d zice d la s zk o ły
Za pośrednictw em „F ali” młodzież Szkoły Podstawowej w Turawie pragnie podziękować za wykonanie następują
cych prac n a rzecz szkoły w bieżącym roku szkolnym rodzicom , którzy:
•pom alowali gabinet matematyczny, (panowie Emil Czymia, Andrzej Kacz
marczyk, Józef Wiącek),
• pomalowali kl. III (pan Witold Kała),
• pokryli 10 stołów d o pracowni ZPT (pan Henryk Dudek),
• pocięli 10 m 3 drzewa opałowego (pan Grzegorz Halupczok).
W chwili oddawania tekstu do d m k u odszedł od nas pan Rudolf Syboń, któ
ry przez wiele lat z wielkim zaangażowa
niem działał n a rzecz szkoły. Był człowie
kiem otwartym n a potrzeby młodzieży
naszej szkoły i nie szczędząc czasu i środ
ków starał się j e zaspokajać. Ostatnią pracą dla szkoły było wykonanie 7 bla
tów n a stoły do obróbki m etalu. Pan R udolf Syboń pozostanie w pam ięci ucz
niów i nauczycieli naszej szkoły ja k o pra
wy i bezinteresowny człowiek.
Dyrektor Szkoły Henryk Graczyk
Marzec 1996
„D O S T O JN E J U B IL A T K I
MStyczeń obfitował w kilkajubileuszy.
I tak 14 stycznia odwiedziliśmy panią WANDĘ PODSTOLSKĄ, która obcho
dziła swój 91 jubileusz.
szczyt by podziwiać ruiny zamku. Lubi kontakt z przyrodą i gdy tylko sprzyja aura przebywa n a łonie natury. Ponadto kocha książki, które czyta d o dzisiaj.
18 stycznia złożyłyśmy wizytę kolej
nym jubilatkom . J e d n ą z nich była pani MARTA ŚWIENTEK m ieszkanka Wę
gier, która w tym d n iu obchodziła swoje 91 urodziny.
W anda Podstolska
Mimo sędziwego wieku Jubilatka za
chowała świetną kondycję zarówno fizy
czną, ja k i umysłową. Aktywnie uczestni
czyła w rozmowie, wspominała czasy od
ległe i teraźniejsze. Pani W anda je st oso
bą pełną życia i poczucia hum oru.
Jubilatka je s t związana ze Śląskiem od 50 lat, je s t mieszkanką Turawy. Tutaj wychowała swoje dzieci, z któiych jest d u m n a . Ja k o ciekaw ostkę dotyczącą sprawności fizycznej pani Wandy poda
jem y fakt, że w ubiegłym roku będąc w okolicach C zęstochow y (Jura Krako
w sko-Częstochow ska) w spięła się n a
Marta Świentek
Dostojna Jubilatka cieszy się również d obrą kondycją fizyczną. Mile wspomi
nała swoją młodość, z hum orem opo
wiadała zabawne historie swego życia.
Wychowała dwie córki, które mieszkają obok i sprawują opiekę nad matką.
Okrągły jubileusz — 90 urodziny — o b c h o d z iła p a n i A G NIESZK A MI
CHALCZYK, mieszkanka Zawady. Los okazał się dla niej mniej łaskawy, obec-
Agnieszka Michalczyk
n ie je s t poważnie chora, przykuta do łóżka. Kontakt z otoczeniem m a ograni
czony. Jedynie córka, która się nią opie
kuje, rozum ie potrzeby matki. Z opo
wiadań córki wynika, że m atka bardzo lubiła pracę w polu. Mimo chorób, któ
re j ą nękały pracowała w gospodarstwie z ochotą. Gospodarstwo rolne było jej życiową pasją.
D rogim Ju b ila tk o m życzymy dużo zdrowia, pogody ducha, radości z życia i doczekania następnych jubileuszy.
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Turawie
M o ja m a ła O jczyzna
Moją ukochaną miejscowością, w któ
rej się urodziłam i mieszkam d o tej po
ry, je s t Kadłub Turawski. Ta m ała wieś liczy 738 mieszkańców. Jest ona położo
na w okolicach Turawy. Kadłub otaczają lasy, w których przeważają sosny i świer
ki. W centrum wioski znajduje się koś
ciół. W nim mieszkańcy Kadłuba grom a
dzą się co niedzielę n a wspólnej mszy świętej. Nasza świątynia została niedaw
no pom alow ana na biało. Jest o n a teraz prawdziwą ozdobą tej miejscowości. Pa
rę metrów od kościoła znajduje się szko
ła, d o której uczęszczam ju ż ósmy rok.
W tym miejscu nasi nauczyciele wkłada
ją nam codziennie d o głowy ogrom ne porcje wiadomości. Szkoła je st naszym drugim dom em . P anuje w niej bardzo miła atmosfera. Starsi uczniowie starają się n ie tylko pom agać młodszym kole
gom w nauce, ale również dbają o to, aby maluchy czuły się tu zawsze pewnie i bezpiecznie. Każdy może stwierdzić, że dzieci ze szkoły w Kadłubie Turawskim tworzą je d n ą wielką rodzinę. Niedaleko naszej podstawówki je st przedszkole, a zaraz obok niego sala gimnastyczna, w której w czasie lekcji wychowania fizycz
nego kształtujemy nasze sylwetki oraz rozwijamy sprawność fizyczną.
Miejscem częstych spotkań kadłubia- ków je st sala nosząca nazwę „U Breile- ra ”. Pan Breiler ju ż od dawna nie jest użytkownikiem tego obiektu. Ludzie je d n a k przyzwyczaili się d o tej nazwy i używają je j d o dziś dnia. W sali „U Brei- le ra” organizowane są różne uroczystoś
ci, np. z okazji Dnia Matki. Tu odbywają się też zabawy karnawałowe.
Zebrania mniejszości niemieckiej naj
częściej m ają miejsce w remizie strażac
kiej, która została niedawno odnowio
na. Cieszy o n a oko nie tylko mieszkań
ców Kadłuba, ale i gości. Nasz cm entarz, znajdujący się przy ulicy Opolskiej jest zawsze zadbany, uporządkowany i pełen świeżych kwiatów n a grobach. U zbiegu ulic Głównej i Starej stoi kapliczka wybu
dow ana n a cześć zmarłych i pochowa
nych tam żołnierzy napoleońskich, wra
cających z Rosji. Wokół niej znajduje się pas zieleni i kwiatów, który je st pod stałą opieką kadłubiaków. Nasza wioska pięk
n a j e s t we wszystkich p o ra c h roku.
Szczególny urok m a ulica Główna. Przy niej właśnie stoi mój dom . Po obu jej stronach rosną ja b ło n ie . D odają one Kadłubowi szczególnego uroku. Wiosną Dokończenie na str. 10
8 Marzec 1996
T o w a rzy s tw o M iło ś n ik ó w Z ie m i T u ra w s k ie j o c e n ia s w o ją d o ty c h c za s o w ą p ra c ę
Sala obrad 111 W alnego Zgrom adzenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Turawskiej
N a ze b ran iu sprawozdawczo-wybor
czym Towarzystwa M iłośników Ziemi Turawskiej w d n iu 19 stycznia 1996 r.
podsum ow ano dotychczasową pracę i ustalono kierunki działania n a najbliż
sze lata. Zebranie odbyło się z udziałem sekretarza Opolskiego Towarzystwa Kul
turalno-Oświatowego, panajerzego Ma- ciałka. N a wstępie zebrani uczcili m inu
tą ciszy p am ięć zm arłych członków:
Wacława Szumilewicza, Rudolfa Sybo- nia, Mariana Latacza.
Uczniowie Szkoły Podstawowej w Tu
rawie pod opieką pani Doroty Wieczo
rek uświetnili zebranie występem arty
stycznym, n a któiy złożył się m ontaż słowno-muzyczny. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie piosenki i dialogi zespół wyko
nał w gwarze śląskiej.
Z e b ra n i w ysłuchali sp ra w o z d a n ia przewodniczącego, a w dyskusji omawia
li dotychczasową pracę i wysuwali wnio
ski dotyczące działalności organizacji w najbliższych latach. W wyniku głosowa
nia przewodniczącym Towarzystwa Mi
łośników Ziemi Turawskiej ponow nie został pan Walter Swierc, zastępcą pan Leonard Richta, sekretarzem pani Tere
sa Zulewska, a skarbnikiem Stanisław
Golik. Zebrani n a najbliższe lata przyjęli następujący program działania:
I. W zakresie ekologii i ochrony śro
dowiska:
1. Doprowadzić d o spotkania z insty
tucjam i odpowiedzialnymi za ochronę środowiska i budow ę oczyszczalni ście
ków. Dotyczy to dyrekcji „Elektrowni O p o le”, kierownictwa Wydziału O chro
ny Środowiska U rzędu Wojewódzkiego w O polu, Fundacji Rozwoju Śląska i in
nych organizacji posiadających możli
wości w spom agania podjętego zadania, 2. Przewodniczący Zarządu Gminy i dyrektor OSiR złożą inform ację o za
m ierzeniach dotyczących spraw ekolo
gii i ochrony środowiska.
II. W zakresie działań wychowawczych i oświatowych:
1. O rganizowanie w środowisku mło
dzieży szkolnej tradycyjnego konkursu
„Co wiem o swojej gm inie”,
2. Zorganizowanie wśród młodzieży sz k o ln ej k o n k u rs u plastycznego pt.
„C hrońm y naszą ziemię przed zagładą”.
III. W zakresie działań wydawniczych:
1. W ydawanie kolejnych num erów kwartalnika „Fala”.
IV. W zakresie działań organizacyj
nych:
1. Powiększanie liczby członków To
warzystwa,
2. P ow ołanie dwóch zespołów spe
cjalistycznych.
V. W zakresie spraw finansowych:
1. U a k tu a ln ie n ie składek członko
wskich ,
2. Pozyskiwanie środków finansowych poprzez zamieszczanie w „Fali” ogło
szeń, reklam , podziękowań, itp„
3. W spółudział środków budżetu gmi
ny w kosztach wydawania kwartalnika, 4. Pozyskiwanie sponsorów.
VI. W zakresie kontaktów z uczelnia
mi opolskimi:
1. Nawiązanie kontaktów z Katedrą Historii Uniwersytetu Opolskiego w ce
lu podejm ow ania przez studentów prac magisterskich n a tem at przeszłości i te
raźniejszości ziemi turawskiej,
2. Nawiązanie kontaktu z Uniwersyte
tem Opolskim w sprawie zorganizowa
n ia sem in ariu m d la wójtów i b urm i
strzów zainteresowanych och ro n ą śro
dowiska rejonów turystycznych i wypo
czynkowych,
3. Utrzym anie ciągłych kontaktów z Klubem „Ekoinżynier” Wyższej Szkoły Inżynierskiej w O polu,
4. Utrzymanie kontaktów z miejsco
wymi placówkami oświatowymi w zakre
sie o rg an iz o w an ia reg io n a ln y c h izb etnograficznych.
Dokończenie na str. 9
„ŚW IĘTO S Z K O Ł Y ”
W środę 17 stycznia hr. uczniowie tu
raw sk ie j p o d s ta w ó w k i o b c h o d z ili
„Dzień P atrona Szkoły”, którym od 29 listopada 1971 r. je st Kazimierz Malcze
wski. Kim był nasz Patron?
Urodził się 15 lutego 1886 r. we wsi Runów w Bydgoskiem. N aukę rozpoczął w miejscowej szkole ludowej. Będąc w gim nazjum w Poznaniu włączył się w działalność n ie leg a ln y c h o rganizacji młodzieży polskiej. W 1902 r. był kurie
rem i przewoził n a Śląsk ulotki i broszu
ry. Za swą działalność konspiracyjną zo
stał aresztowany. Po 1918 r. walczył o przyłączenie G órnego Śląska d o Polski.
Za działalność n a niwie narodowej i spo
łecznej był w ielokrotnie odznaczany.
Otrzymał między innymi: Krzyż Kawa
lerski O rd eru O drodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi, Śląski Krzyż Powstańczy, Gwiazdę Śląską.
Zmarł 16 stycznia 1969 r. w Opolu.
W związku z tą ważną dla naszej szkoły datą, cały dzień obchodzony był bardzo uroczyście. Jak przystało n a święto, od rana nie było zajęć lekcyjnych, ale ucz
niowie nie narzekali n a nudę, gdyż cze
kało ich w iele atrakcyjnych zabaw . D zień poświęcony Kazimierzowi Mal
czewskiemu rozpoczęliśmy uroczystym apelem , n a którym uczniowie klas V i VIII zaprezentowali kilka śląskich do
wcipów oraz kilka śląskich piosenek. W szkolnym kąciku P atrona m ożna było obejrzeć wystawkę, n a którą składały się liczne fotografie i publikacje związane z Jeg o życiem. Po apelu odbyły się rozgry
wki sportowe, w których uczestniczyli uczniowie klas VII i VIII. Ci, którzy nie brali udziału w meczach, dopingowali
Dokończenie na str. 9
Marzec 1996
„ŚW IĘ TO S Z K O Ł Y ”
Dokończenie ze str. 8
swoich „mistrzów”. P opołudnie rozpo
częło się zabawą karnawałową dla naj
młodszych. Z aprezentow ali niezwykle baiw ne i ciekawe stroje. Byli wśród nich:
kot w butach, Sylwester, klown; je d n ą z najzabawniejszych postaci był chłopczyk przebrany za p an n ę m łodą w adidasach.
Ósmoklasiści z RSU przygotowali dla najm łodszych liczne konkursy z atra
kcyjnymi nagrodam i. Zabawa dla ucz
niów klas IV—VIII ro zp o c zęła się o godz. 17.00. Panowała niesamowita at
mosfera. Wszyscy znakom icie się bawili w rytmie dyskotekowych piosenek. Po
nieważ było to dość wyczerpujące, byliś
my wdzięczni m am om z Komitetu Ro
dzicielskiego za przygotowanie smacz
nego poczęstunku. Natom iast ojcowie p o d kierownictwem przewodniczącego Rady Szkoły pana Manka Milera wspól
n ie z wychowawcami czuwali nad p o rządkiem i bezpieczeństwem dzieci.
Dzień spędziliśmy niezwykle przyjem
nie. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku
„Dzień Patrona Szkoły” będziemy obcho
dzić równie uroczyście i atrakcyjnie.
Anna Kuhów, Helena Jończyk uczennice kl. VIII Szkoły Podstawowej w Turawie
T o w a r z y s tw o M iło ś n ik ó w Z ie m i T u r a w s k ie j o c e n ia s w o ją d o ty c h c z a s o w ą p r a c ę
Dokończenie ze str. 8
Jak widać program Towarzystwa Mi
łośników Ziemi Turawskiej je st obszerny i am bitny. Ludziom dobrej woli, którzy prag n ą realizować te założenia należy życzyć dużo sił i wytrwałości w ich poczy
naniach. Zrealizowanie p rogram u słu
żyć będzie wszystkim mieszkańcom na
szej gm iny i zm ierza d o zachowania i poprawy czystości otaczających nas wód,
właściwego utrzym ania stanu naszych la
sów, rozwoju turystyki i wypoczynku, rozwoju agroturystyki, która w inna przy
nieść większe korzyści mieszkańcom na
szej gminy niż efekty uzyskane z trady
cyjnego prowadzenia gospodarstw rol
nych.
Stanisław Pikul
T u ra w ia n k a w n o w e j s za c ie !
T uraw a doczekała się restauracji z prawdziwego zdarzenia. Funkcjonalny a zarazem estetyczny wystrój pomieszczeń zachęca każdego d o spędzenia w nich choć paru chwil.
Jeżeli jeszcze w przyszłości owa placó
wka dopracuje się odpowiedniej obsługi i smacznych potraw — powodzenie jej je s t zapewnione, czego z całego serca
życzy Gospodarzom
Redakcja ..Fali"
F ragm ent wnętrza restauracji „Turaw ianka”
P rzed szko le dla d z ie c i i ro d zic ó w
Z relacji wielu nauczycieli wynika, że zmniejsza się zainteresowanie sprawami przedszkola. Dlatego też nasze działania powinny zmierzać d o pozyskiwania ro
dziców i nie tylko ich. Jesteśmy bowiem świadomi, że nie może istnieć wychowa
nie przedszkolne bez udziału rodziny.
W tworzeniu szczerych, wzajemnych sto
sunków między przedszkolem a dom em pom agają różne uroczystości. Pokazuje
my efekty codziennej pracy z dziećmi, ład, porządek, współpracę personelu, co n a pewno ma wpływ n a ocenę naszej pracy. Organizujem y wspólnie wiele cie
kawych im prez, które zarejestrowaliśmy n a taśmie wideo. Ostatnio w przedszko
lu w Bierdzanach odbyła się zabawa kar
nawałowa dla dzieci. Rada Rodziców wspólnie z p ersonelem zaangażowała się w wystrój przedszkola, zakupiła sło
dycze do paczek dla dzieci, rodzice upiekli ciasto. Zaproszeni rodzice chęt
n ie uczestniczą w takich uroczystoś
ciach, m ają bowiem okazję zobaczyć swoje dzieci w sytuacji innej niż zwykle.
Obserwacja nabytych um iejętności wy
wołuje radość rodziców, a niejednokrot
nie wzruszenie. 22 stycznia br. gościły również w naszym przedszkolu babcie i dziadkow ie, których posadzono przy ładnie nakrytych stołach zastawionych m .in . ciastam i d o m o w eg o w ypieku, przygotowanymi przez rodziców. Przed
szkolaki umilały babciom i dziadkom to sp o tk an ie specjalnie przygotowanym p ro g ra m e m artystycznym . B abcie i dziadkowie byli wzruszeni troskliwością personelu przedszkola, ja k też występa
mi swoich wnuków. Na twarzach na
szych gości kwitła radość. A to ważne, bo o n e często tworzą klimat ciepła wokół nas. Bądźmy zaangażowani w sprawy wy
chow ania, twórczy, otwarci i szczerzy wobec dzieci i rodziców.
Na zakończenie pragnę podziękować p an u prezesowi LKS Hubertowi Mi
chalczykowi za okazaną pom oc m ate
rialną, tj. przekazanie dla przedszkola 210 zł. Rada Rodziców wspólnie z rodzi
cami zorganizowała loterię fantową, a uzyskane pieniądze przeznaczyliśmy dla przedszkola n a zakup pomocy. Poza tym rodzice pom agają placówce dostar
czając produkty ze swoich działek.
Jeszcze raz gorąco dziękuję Radzie Rodziców, rodzicom dzieci i personelo
wi za ogrom ne zaangażowanie.
Dyrektor Przedszkola w Bierdzanach Barbara Studzińska
10 Marzec 1996
M o ja m a ła O jczyzna
Dokończenie ze str. 7
m ożna podziwiać biel ich kwiatów, la
tem rozkoszować się owocami, a zimą, patrząc n a oszronione lub pokryte śnie
giem korony drzew, czuć się ja k w krai
nie baśni.
Otaczające nas lasy wzbogacają atm o
sferę w den , są też miejscem, w którym częstokroć m ile i pożytecznie spędzamy czas. Stamtąd latem lub jesienią wraca
my do dom u z pełnym koszem jagód lub grzybów.
Jed n ak nie tylko piękno otaczających nas lasów i zadbane dom y wraz z ogród
kami dają nam poczucie bezpieczeństwa i serdecznej atmosfery. Na nasz dobry na- strój mają również wpływ mieszkańcy Ka
dłuba, a zwłaszcza ich otwartość na prob-
K o m u n ik a ty !
Ścieki w kanalizacji burzowej!
U rząd G m iny w T uraw ie zawiada
m ia m ieszkańców tych m iejscowości, w k tórych zn a jd u je się ch o ć częściowa kanalizacja burzow a, że p o d żadnym po zo re m n ie zezwala n a p o d łą cz en ie szam b do tej instalacji. W razie ujaw
n ie n ia ta k ich przypadków b ę d ą wy
ciąg n ięte d alek o idące konsekw encje w stosunku do właścicieli posesji, sto
sujących p o d o b n e praktyki.
Odpady komunalne na drogach!
Z dużym n ie p o k o je m obserw ujem y pojaw iające się zjawisko (szczególnie w T uraw ie) wysypywania śm ieci n a d ro g a c h p u blicznych. W iad o m o , że do tych celów służą o d p o w ied n io roz
m ieszczone w poszczególnych sołec
twach k o n te n e ry i kubły n a śm iecie.
Zwracamy uw agę zatem n a zachow a
n ie o d p o w ied n ieg o p o rz ą d k u n a d ro gach publicznych, w przeciw nym ra
zie właściciele poszczególnych posesji b ę d ą m usieli usuwać popioły i in n e odpady k o m u n a ln e n a własny koszt.
Wójt Gminy Walter Ś wierć
lemy innych i wzajemne poszanowanie.
To sprawia, że nigdy nie opuściłabym mojej rodzinnej wioski. Tutaj, w Kadłu
bie są moi najbliżsi, moi przyjaciele i ludzie, na których zawsze mogę liczyć.
Kiedy jestem w Niemczech i podziwiam bogactwo Zachodu, wiem, że nic w świę
cie nie jest w stanie zastąpić mi mojej małej wioski, mojej szkoły i moich kole
żanek. Dlatego z wielkim utęsknieniem wracam do domu. Nie mogę zrozumieć tych wszystkich, którzy zostawili swoje do
my i rodziców, i pojechali szukać szczęścia w innych krajach. Przysłowie mówi, że sta
łych drzew nie da się pizesadzić. Myślę, że nawet młode dizewa poUafią głęboko za
puścić korzenie.
K ry m in a łk i
Moim wielkim życzeniem je s t móc wzrastać dalej tam, gdzie są moje korze
nie, tzn. wśród znanych mi od urodze
nia twarzy oraz miejsc zabaw i nauki.
Tylko w Kadłubie, wśród swoich czuję się dobrze. Ani luksusowy sam ochód, ani wczasy n a Wyspach Kanaryjskich nie byłyby w stanie dać mi uczucia takiego szczęścia, jakiego doznaję dzięki przyja
znym uśm iechom i życzliwym spojrzy niom napotkanych na ulicy lub w szkole kadłubiaków.
Anna Kilian klasa VIII Szkoła Podstawowa w Kadłubie Turawskim
W d n iu 15 g ru d n ia 1995 r. d o k o n a n o w łam ania d o sklepu w Zakrzowie Turaw skim . Sprawcy d o k o n ali kradzieży artykułów spożywczych i zniszczyli m ie n ie n a szkodę GS T uraw a w wysokości o k o ło 1000 now ych złotych. W wyniku p odjętych n atychm iast czynności przez fu nkcjonariuszy R eferatu Dziel
nicow ego Turawy, sprawcy w łam ania zostali zatrzym ani, a sk rad zio n e artykuły odzyskano.
• • • • •
W d n iu 13 stycznia br. K om isariat Policji w O zim k u został pow iadom iony przez m ieszkańca Turawy o d o k o n an y m w łam an iu d o je g o d o m u . Sprawcy p o u p rz e d n im p rzecięciu 4 p rętó w w k racie zabezpieczającej wejście d o piwnicy dostali się d o budynku, skąd n a stę p n ie skradli b iż u terię , num izm aty i p ie n ią
d ze n a kwotę blisko 14 000 nowych złotych.
• • • • •
A pelujem y d o m ieszkańców naszej gm iny o tzw. p o m o c sąsiedzką, tj. zwraca
n ie uwagi n a ob ce osoby k ręcące się w re jo n ie budynków , w czasie n ie o b ec n o ś
ci ich m ieszkańców. N ie należy rozpow szechniać w iadom ości o stan ie m ajątko
wym m ieszkańców, n ato m ia st zwracać uw agę n a w szelkie sam ochody p arkujące w p obliżu posesji, obiektów handlow ych, k tó re n ie są z n a n e oso b o m zam iesz
kałym w pobliżu. Należy rów nież ew e n tu a ln ie zapisywać n u m e ry rejestracyjne i m arki parkujących a u t i natychm iast inform ow ać policjan tó w z R eferatu Dziel
nicow ego Turawy lu b K om isariat Policji w O zim ku. T e le fo n Referatu Dzielni
cow ego Turawy — 212-077, Komisariatu Policji w Ozim ku — 651-409 lub 651-404, lub telefon o g ó ln y — 997.
Redakcja
Pani MARII KALEJA
wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci TEŚCIOWEJ
składają
Rada Gminy, Zarząd Gminy, Wójt i pracownicy U rzędu Gminy w Turawie
Marzec 1996 11
C iąg d a ls zy h is to rii K a d łu b a T u ra w s k ie g o
Bardzo tru d n o je s t przedstawić histo
rię najnowszą, dlatego też bardzo długo zabierałem się d o przedstawienia ostat
niego stulecia m ojej miejscowości — Kadłuba Turawskiego. Artykuł ten je st dalszym ciągiem opracow ania historii Kadłuba, który ukazał się w num erze 4 /1 3 /9 3 „Fali”.
W 1890 roku wieś zamieszkiwało 807 osób, a dziesięć lat później już tylko 680 osób. Jaka była przyczyna takiego stanu rzeczy nikt ju ż nie pam ięta. Przypusz
czam, że stale pogarszająca się stopa życio
wa, ja k również przeludnienie wsi, zmu
siło niektórych do szukania szczęścia na obcej ziemi. Jak to zwykle bywa emigro
wali n ajbardziej aktywni mieszkańcy.
Emigrowali na Górny Śląsk („na góry”), jak również w głąb Niemiec, szukając pracy w kopalniach. Już wtedy popular
ne były wyjazdy na zachód, n a roboty sezonowe. Do pracy u „bauera” wyjeż
dżały najczęściej panny i kawalerowie.
Jeszcze niedaw no, starsze pokolenie, mile wspominało swoch „punów” i dale
kie wyjazdy. Emigracja była nierozłącz
nym elem entem rozwoju Śląska. Wyjeż
dżało wiele osób, lecz najczęściej wraca
li. Każdego Ślązaka cechuje przywiąza
nie d o swojej ziemi, tej „małej ojczy
zny”. M ieszkańcom K adłuba żyło się bardzo spokojnie, lecz biednie. Wieś by
ła p rzeludniona, domy malutkie. Brako
wało pracy, a do miasta było dosyć dale
ko.
Mimo tak niesprzyjających okoliczności Simon Panic ofiarował mieszkańcom spi
chlerz, który zam ieniono n a kaplicę.
Dokończenie na str. 12
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego N arodzenia i Nowego Roku w wygodnej i estetycznie przygotowanej sali OSP w W ęgrach, 17 grudnia 1995 r. odbyła się uroczystość zorganizowana przez miej
scowe Kolo Towarzystwa Społeczno-Kul
turalnego Niem ców n a Opolszczyźnie.
M oderatorem owej uroczystości była na
uczycielka j . niem ieckiego pani J. Lem- ke, która swym zachowaniem i profesjo
nalnym sposobem realizacji przygoto
wanego program u zaskarbiła sobie sym
patię zgrom adzonych mieszkańców.
C hór Szkoły Podstawowej w W ęgrach. C hórem kieruje p. Lemke
Słowa uznania należą się chórowi z W ęgier, który p o d kierunkiem p an a J. Barona z doskonałym rezultatem pod
nosi swój poziom artystyczny.
Podkreślenia wymaga także wprowa
dzenie w program wieczoru niecodzien
nego występu muzykującej rodziny Ko
sińskich z Lewina Brzeskiego, która wy
konała wiązankę kolęd z różnych regio
nów Polski. Takich im prez więcej, a bę
dzie to z korzyścią dla występujących i słuchaczy.
Brawo Węgry!
Walter Swierc
Zespół rodzinny po d kier. J. Kosińskiego z Lewina Brzeskiego. Uroczystość zorganizowana przez Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców
Z okazji zbliżających się urodzin i im ienin życzenia
zdrow ia oraz wszelkich Łask Bożych dla ks. Proboszcza
Józefa Swolany przesyłają
Parafianie
W ieczór pięknych
m elodii
12 Marzec 1996
C iąg d a ls zy h is to rii K ad łu b a T u ra w s k ie g o
Dokończenie ze str. 11
Wreszcie w centrum wsi był „swój koś
ciół”. Trudno, że msze odprawiane były w nim rzadko, ale wieś posiadała Dom Boży, któiy łączył wszystkich mieszkańców.
W 1910 roku ówczesny sołtys Piotr Syga i Fric Breiler założyli w Kadłubie straż pożarną, która istnieje d o d n ia dzi
siejszego. Wieś posiadała również małą parterową szkołę rozbudowaną w latach 1911— 1912.
W 1914 roku wybuchła I wojna świato
wa. Mężczyźni musieli iść walczyć za cesa
rza. Wszyscy myśleli, że walki będą trwały parę tygodni, najwyżej parę miesięcy. Jak wiemy wojna ta była je d n ą z najbardziej okrutnych i trwała do 1918 r. Wojsko gi
nęło od gradu pocisków armatnich. Czę
sto i parę lat żołnierze przebywali w tym samym okopie. W wyniku ostrzału artyle
ryjskiego powstawały ogrom ne wyrwy w ziemi, które zapełniały się wodą, topiąc w nich żołnierzy.
Bardzo tru d n o żyło się n a wsi. Brako
wało rąk d o pracy, a sytuację pogarszały przymusowe dostawy. Mieszkańcy Kad
łuba wszelkimi sposobam i starali się o żywność. T ru d n o było naw et o chleb.
Brakowało w sklepach wszystkich towa
rów. Uczniowie musieli zbierać pokrzy
wy, które pakowano d o worków i wysyła
no. Dziś ju ż nikt nie pam ięta, jak i był cel tych dziwnych pakunków. Ludzie żyli w niepewności, czekając n a wiadomość od swoich najbliższych z frontu. Atmosferę strachu wzmógł fakt, że n a początku wojny, jeszcze w 1914 r. zginęło dwóch żołnierzy, mieszkańców Kadłuba. Bar
dzo tragiczny okazał się rok 1915. Na froncie zginęło aż 8 mieszkańców. W latach n a stę p n y c h zgonów było ju ż mniej: w 1916 r. — 1 żołnierz, w 1917 r.
— 5, a w 1918 r. — 6. W latach 1914—
1918 zginęło łącznie 22 żołnierzy — mieszkańców Kadłuba.
Gdy skończyła się w ojna mężczyźni wrócili do swych rodzin. Jednak na ziemi śląskiej nie zapanował pokój. Ludność musiała opowiedzieć się do jakiego pań
stwa chce należeć: do Niemiec, czy do tworzącego się państwa polskiego. Trud
no było odpowiedzieć mieszkańcom Kad
łuba dt) jakiego państwa chcą należeć.
Wszak czuli się Ślązakami. Jedni chcieli należeć do Niemiec, a inni byli ciekawi, co to za nowe państwo powstało — Polska.
Głośną akcję propagandow ą, popierają
cą Polskę, prowadził ks. d r Josef Jelitto.
W tym trudnym czasie był przez 9 miesięcy duszpasterzem n a terenie pa
rafii Ligota Turawska. 20 m arca 1921 roku odbył się n a Śląsku plebiscyt. Jak podają źródła, za Polską głosowały 292 osoby, za Niem cami 171. Kiedy w maju 1921 r. wybuchło III powstanie śląskie, to powstańcy dotarli od strony Zębowic aż d o Zakrzowa Turawskiego i musieli zawrócić. Kadłub Turawski był broniony przez oddziały Freikorpsu.
Najświetniejszym czasem dla Kadłuba był okres międzywojenny. Kadłub ze wsi drewnianej, stał się miejscowością m u
rowaną. W ciągu krótkiego, bo wynoszą
cego dwadzieścia lat okresu, wieś zmie
niła całkowicie swoje oblicze. Mieszkań
cy zaczęli dbać o swoje domostwa, wybu
dowano wiele domów z cegły. M ożna dziś powiedzieć z całą stanowczością, że rozwój taki był możliwy dzięki uprzemy
słowieniu Śląska. Więcej osób m ogło p racow ać w H u c ie „M ała p en e w ” w Ozimku, inni podjęli pracę w Fabryce Dziewiarskiej w Dylakach. W trudnych latach kryzysowych podjęto budowę Je ziora Turawskiego. Ci, którzy pracowali przy budowie jeziora wozili piasek, sypa
li um ocnienia. Trzeba było również zbu
dować domy dla kolonistów (siedlongi).
Takie domy wybudowano między inny
m i w Zakrzowie Turawskim i Ligocie Turawskiej. Starsze pokolenie bardzo m ile wspomina okres międzywojenny.
Chociaż pracy było bardzo dużo, a ma
szyn jeszcze nie stosowano w takim za
kresie ja k obecnie, to ludzie mieli wię
cej czasu. Bardzo to je st dziwne, ale był czas n a plotki, n a wieczorne spotkania sąsiedzkie. Mężczyźni bardzo chętnie spędzali długie godziny w gospodzie.
Zdarzało się, że przepijali łąki, pola.
Przed wojną były w Kadłubie dwie go
spody, położone kilkadziesiąt metrów od siebie. Życie płynęło bardzo spokoj
nie. Ludzie nie żyli zamknięci w czte
rech ścianach, byli bardziej otwarci. La
tem koło leśniczówki odbywały się zaba
wy na świeżym powietrzu. Bardzo p o p u larne były festyny.
Większość gospodarstw jeszcze przed wojną zostało zelektryfikowanych. Moż
n a było włączyć lampy elektryczne i nie trzeba ju ż było siedzieć przy dymiących lam pach naftowych. Niektórzy kupili so
bie radia i mogli dowiedzieć się, co dzie
j e się w Berlinie i n a świecie.
Wszyscy wiedzieli, że n ie u c h ro n n ie zbliżała się wojna.
cdn
K ą c ik p o e z ji
P onow nie gościmy w kąciku poezji Wiesława Janusza Mikulskiego z O stro
łęki. A utor je st nauczycielem w Zespole Szkół Zawodowych n r 4 w Ostrołęce.
Należy podkreślić, iż w swoim dorobku twórczym posiada p onad tysiąc publika
cji rozproszonych w pismach krajowych i zagranicznych. Poniżej zamieszczamy trzy wiersze z cyklu „Słoneczny se n ”
* liście w p o d m u ch u wiatru zerwane z drzewa m kną liście zerwane z drzewa w p o d m u c h u w iatru m kną
słowa zerwane z serca ja k liście szybko m kną
w p o d m u c h u wiatru słowa ja k liście cicho drżą...
* ju tr o nim przyjdzie
chwytaj dziś
rękam i serca sny otul myśli w zburzone nocą ścisz
ju tro nim przyjdzie
chwytaj dziś n a je g o kwiatach lśnią krople czasu
a nad snem twoim wisi krzyż
ju tro zaczyna się ju ż dziś pom ostem snu
w nadziei biegu i wschodzi słońce gdy ty śpisz
* niosę Ci miłość niosę Ci milczenie ciszę serca spragnionego Twoich słów
kwitnące z ziemi czasu mojej wiary kwiaty niosę Ci mych godzin owoc mój i tru d
niosę Ci miłość — mojej duszy szatę którą z kłębków czasu wyhaftowałem swym snem...