• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1988, nr 28 (613).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie : gazeta międzyzakładowa 1988, nr 28 (613)."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

W NUMERZE: # Ni« boimy się piurafizmu związkowego # Jak za «aJtepMych lal ('

# Sanepid ostrzega # Korespondencja x Z S tt # Znów na mon« # Z wędką w I? kwartale # Krzyżówka

K I E

Gazeta międzyzakładowa: Zakładów Urządzeń Przemysłowych, Fabryki Pomocy N au­

kowych, Zakładów W ytwórczych „Cukry Nyskie", Zakładu W ykonaw stw a Sieci Elek­

trycznych, Spółdzielni Inwalidów „Pokój", Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych w Białej Nyskiej.

Ni 28 (6 1 3 ) 10 października 1988 roku Cena 10 zł

W zak łada ch po trzech kwartałach

Wyniki dobre - gorzej z zaopatrzeniem

T rudno je st utrzy m ać r y t­

miczną pro d u k cję i w yw iązać się z przy jęty ch zobowiązań obec- odbiorców k rajo w y ch i

» g ran ic zn y c h — opinię ta k ą Wyrażają pracow nicy w zakła

dach. W ynika ona z pogłębiają cych się tru d n o ści na- ry n k u zaopatrzeniow ym . A sortym ent m ateriałó w i surow ców trudno dostępnych rozszerza się.

Od la t m ów i się o koniecz­

ności takiego rozw oju prze­

m ysłu przetw órczego, by bazo w ał n a surow cach, k tó ry ch nie b rak u je w k ra ju . Tylko że od

(Dokończenie na str. 3)

Na stanow isku nadziew ania m a rk ii, produkow anych w ZW „C ukry Nyskie”.

Zdjęcie: Zbigniew Kwiecień

V czttnliicsti raczilct z jiliitz e iii rada n lilil(z i| i

Y 1 '

l •' .1 ’ ^

B y ła to w a lk a o nowej Polskę

Zbliża się czterdziesta roesniea zjednoczenia polskie­

go ru c h u robotniczego i pow stania P olskiej Z jedno­

czonej P a rtii Robotniczej.

W o ficjalnej 1 n ieoficjalnej prasie, w rad iu , w k r a ­ ju i za granicą słyszy się coraz częściej w ątpliw ości, czy było to słuszne posunięcie. Tw orzy się spekulacje na tem at, ja k by to było, gdyby w dalszym ciągu d zia­

łały dw ie niezależne, socjalistyczne p a rtie robotnicze.

P rzepraszam , ale d la m nie je st to zw ykłe gdybanie z serii: co by było, gdyby ciocia m iała w ąsy.

W ydaje m i się, że w szystkie te rozw ażania są oderw ane od re a ln e j, Inna sp raw a — dobrze czy źle analizow anej, rzeczyw istości.

P rzypom nijm y sobie, że w ro k u 1948 już daw no w gruzy ru n ę ła koalicja an ty h itlero w sk a. Przecież Z a ­ chód n ap ra w d ę szykowa! się do antykom unistycznej k ru cja ty . M usiało to spow odow ać pow stanie ta k iej, a nie in n e j psychozy w k ra ju . A w k ra ju też działały siły, któ re nie godziły się z zaistniałym i zm ianam i, i dochodziło nie tylko do słow nych utarczek. Często za­

pom ina się, że w k ra ju trw a ła , na szczęście niezbyt szeroka, w ojna dom owa. N apraw dę P olacy staw ali przeciw P olakom i k r a j pokryw ały mogiły. Poza tym je st to okres silnego w zrostu stalinizm u w Polsce i śle­

pego za patrzenia się na Zw iązek Radziecki. L anso­

w ano bardzo skutecznie hasło (pragnę przy tym skrom ­ nie przypom nieć, iż lansow ali je rów nież obecni starsi w iekiem k ry ty cy i opozycjoniści), że w szystko, co dzie­

je się w Z w iązku R adzieckim , je st najlepsze. T am byt najlepszy system ekonom iczny, najlepsze p raw a, ba, naw et najlepszy sport, n ajlepsza p iłk a nożna. Czynio­

no też cuda, np. gdy okazało się, że nasza drużyna p iłk a rsk a zaczyna w ygryw ać, w przerw ie m eczu zwo­

łano posiedzenie egzekutyw y krakow skiego kom itetu P Z P R — no i nasi zaczęli przegryw ać.

M ówi się, iż należało p rzy jąć in n y m o d e l Zgoda, tylko ja k i? O drzuciliśm y m odel kapitalistyczny, a je ­ dyny k r a j socjalistyczny to byt Z w iązek Radziecki Innych jeszcze w tedy nic było.

Pow ie ktoś: a Jugosław ia? Zgoda, poszła inną drogą rozw oju — i do czego doszła? In fla cja w iększa niż w Polsce, niepokoje narodow e i separatystyczne w po­

szczególnych rep u b lik ach . P ragitę też przypom nieć, że przed kilku la ty , wszyscy kazali w zorow ać się na mo«

delu w ęgierskim . Ja k o ś od p artii. Wszyscy m oi roz- tem at, bo okazało się, że bracia W ęgrzy m ają nie m niejsze od nas trudności.

Piszę o tym nie po to, by uspraw iedliw ić m iniony okres i rozgrzeszyć go z popełnionych błędów i zbrod­

ni. Piszę, by przypom nieć, ja k ie istniały u w aru n k o w a­

nia, w których przyszło działać członkom P P R i PPS.

O statnio w iele rozm aw iałem z byłym i członkam i PPR i P P S na te m at zjednoczenia partii. W szyscy moi roz­

m ówcy stw ierdzili, że w owym czasie nie m ieli n a j­

m niejszych w ątpliw ości, iż należy się zjednoczyć. W ie­

rzyli mocno, że tylko zjednoczony ru ch , zjednoczona p a rtia będzie w stanie zbudow ać w k ra ju now y ustrój.

W im ię tego czynili w szystko, by P PR i P P S po­

łączyły się jak najszybciej. Bo — ja k tw ierdzą — szło w tedy o Polskę.

ZBIGNIEW KULIG

W

ydaw ałoby się, że w ięk­

sze pieniądze p o p raw iają i hum or, cieszą. A jed- [ Bok...

W Z ak ład ach U rządzeń P rze myślowych podliczono ośm io­

miesięczny zysk i stw ierdzo­

no, że zgodnie z w szelkim i re- : gulami p raw n y m i m ożna bę- oz;e przyznać załodze dość w y soką prem ię m otyw acyjną, czy li — m ów iąc prościej — do­

trz e nagrodzić tych, co dobrze

¡pracowali. A b y ły to sum y znaczące, bo sięg ające k ilk u i więcej tysięcy złotych.

P Zadowolona by ła dyrekcja, że udało się w ysupłać d la zało gi niezły grosz, zadowolone by ły zw iązki zawodowe i koml tet zakładow y p a rtii, bo prze cież ludzie dostaną pieniądze, co w a k tu a ln e j sytuacji b a r ­ dzo się liczy.

1 A tu n a ra z bom ba,

i < 30 w rześn ia zastrajkow ali pracownicy w ydziału m echa­

nicznego (PR-2).

Powód? Ano w łaśnie ta nde ipedziewana, w ysoka p rem ia m otywacyjna. -

Od k ilk u dni w zakładzie było wiadom o (a w zakładzie szyscy w szystko wiedzą), że szykuje się w ysoka w porów ­ naniu z Innym i m iesiącam i p re mia. Każdy sobie policzył, ile jej pow inien dostać, często przy tym zapom inając o reg u łach określonych w obowiązu

jącym ju2 ponad trzy la ta re g ulam inie p rzy z n aw an ia p re ­ m ii m otyw acyjnych. Bo do­

tychczas ja k dostaw ał np. 1300 złotych, to te 300 złotych po­

trąc eń regulam inow ych nie bardzo się liczyło. Kto by. się przejm ow ał głupim i 300 zł.

m nie przy tym , ale łatw o mo gę sobie w yobrazić zaistniałą sytuację. Z jednej stro n y zde­

term in o w an i robotnicy, z dru giej zastępca, zdenerw ow any tym , że pracow nicy nie przy­

stęp u ją do pracy. Zaw iodły nerw y i odpow iedział nie-

tu, ale jeśli już są, to mogą z zebranym i porozm awiać.

W ty m sam ym m niej więcej czasie na w ydziale m ontażo­

w ym (PR-4) kilkunastoosobo­

w a g ru p a pracow ników rów ­ nież p rzerw ała pracę, żądając spotkania z dyrekcją zakładu.

P I E N I Ą D Z E I E M O C J E

Aż tu nagle, Ale nie uprze dzajm y faktów .

S zum na PR-2 rozpoczął się 29 w rześnia pod koniec zm ia­

ny, gdy w yw ieszone zostały na tablicy listy p rem ii m otyw a­

cyjnej. Zaczęto je uw ażnie stu diow ać i okazało się, że przy różnych nazw iskach zn a jd u ją się różniące się o k ilk a tysięcy kw oty. W ypow iadane uw agi n ie d o ta rły n iestety an i do k ierow nictw a w ydziału, an i do kom órki związkow ej, an i do OOP.

30 w rześnia około godziny 0.10 część pracow ników nie p rzy stą p iła do pracy, żądając sp o tk a n ia z kierow nikiem wy działu w celu w yjaśnienia w ątpliw ości. K iero w n ik a nie było a k u ra t u siebie, w ięc po proszono zastępcę, by go po­

szukał. N astępny incydent był lontem zapalnym.., Nie było

grzecznie, że nie je st niczyim posłańcem i nie będzie szukał kierow nika. To w ystarczyło.

R obotnicy uznali to za lekce ważenie ich godności i p o s ta ­ now ili tw ard o : jeśli tak, to nie będą rozm aw iać z kierow nic­

tw em w ydziału i żądają roz­

m ow y z d yrekcją.

U dali się do jadalni, w ybra li spośród siebie negocjatorów i oczekując n a dyrekcję, jak to w takich pełnych em ocji chw ilach byw a, w ylew ali swo je żale i p rete n sje , z których ad hoc przygotow ano postula ty do rozmów.

P ierw szy n a spotkanie przy był zastępca d y rek to ra ds. pro d ukcji, H enryk Siem ieniak.

P o pew nym czasie przybył w yrw an y z dom u dyrektor, J u lia n Nosal. O baj stw ierdzi­

li kategorycznie, że nie zga­

dzają się z ta k ą form ą protes

Po zapew nieniach kierow nika, że d y rek to r przyjdzie, ja k tyl ko skończy rozm ow y na „dwój ce”, , przystąpiono do pracy.

Wieść gm inna niesie, że n a po zostałe w ydziały u d ali się e- m isariusze z „dw ójki”, próbu jąc nam ów ić ich do strajk u solidarnościowego. Czy ta k by łó istotnie — nie udało m i się stwierdzić.

Na „dw ójce” trw a ły rozm o­

wy. W im ieniu zebranych p ra cowników po stu laty p rze d sta­

w iał Rom an F otujm a. P o d sta­

wowy zarzut dotyczył niespra wiedliwego, zdaniem p racow ­ ników , podziału p rem ii m o ty ­ w acyjnej, tajności jej przy­

znaw ania oraz tego, iż pracow nicy nie bardzo w iedzą, d la ­ czego m ają ta k duże potrące­

nia.

Na uw agę dyrekcji, że tak przecież dzielona jest prem ia

m otyw acyjna od trze ch lat, od powiedzieli, że gdy sp raw a do tyczyła k ilk u set złotych, to Im n a ty m nie bardzo zależało, ale te ra z chodzi o tysiące.

K olejny zarzut dotyczył me tod stosow anych przez k ierów n ik a w ydziału. O kreślono je jako wojskowe, arb itra ln e , n ie dem okratyczne.

Pozostałe po stu laty dotyczy ły m .in. term inow ego, zgodne go z zarządzeniem d y re k to ra w yw ieszania w szelkich list p ła cowych, m etodologii naliczania stażowego, nagrody jubileuszo w ej, płacenia z p rem ii m o ty ­ w acy jn ej za nadgodziny, róż­

nic w w ysokości p rem ii — ja k to określono — um ysłowych i fizycznych, ze szkodą dla tych drugich.

W w yniku negocjacji u s ta ­ lono, że d y rek to r zawiesza wy działow ą listę m otyw acyjną, a w ybrany zespół dokona ponow nych przeliczeń. W spraw ie po zastałych postulatów postano wiono spotkać się w najbliż­

szych dniach. D yrektor zgłosił gotowość do rozm ów w ponie działek.

P ostój i spotkanie trw ały łącznie dwie godziny, dlatego też załoga zadeklarow ała, że jeszcze w tym sam ym dniu od p ra c u je straty , przedłużając pracę do godziny 16.

(Dokończenie na *tr i)

(2)

Sfr. 2 NOWINY NYSKIE

Nr 28 (613)

i i i

ii:Hi:

m i ■

WBBl ■■" , < * <*wlf

I

h

|' /.* v -* / f lip?#0r/;: * . ,>*

' « S * ' ' >V-\f ? ' ? * • ‘ * 7 ^ IsMfi&aA»: #s.t*i i i- ■ • •** *•..»...»....

• ••• i: -. x\-¿T:

¡te••

,x : ' v *■• “ •• •<*•:

j l M i M

,

^.--.r: *

l i l i i 1 . ^>»*4 .

N ysa-P oludnle (jedno a l« p le j zagospodarow anych osiedli). Zdjęcie: Zbigniew Kw iecień

By N y s a b y ła piękniejsza

Bogaty byl program p ie rw ­ szej po w akacjach sesji Rady N arodow ej M iasta i G m iny w Nysie. W porządku obrad zna lazło się k ilk a istotnych dla działalności rad y tem atów .

Funkcjonow anie handlu, ko m u n ik a cji m iejskiej, utrzym a nie porządku i czystości m ia ­ sta — to problem y najczęściej poruszane w interpolacjach radnych. N ajw ięcej uw agi po­

święcono program ow i działa­

nia rad y na okres kadencji.

Nic dziwnego, bo rad ę narodo wą i je j poszczególne kom isje w yborcy ocenią za rozwiązy­

w anie żyw otnych dla m iasta problem ów i usuw anie uciążli wości w życiu m ieszkańców .

P rzy opracow yw aniu p rogra m u n a la ta 1988— 1992 wzięto pod uw agę p lanow aną od 1 stycznia 1989 roku sam odziel­

ność gospodarczą rad , umożli w iającą pełny udział w obro­

cie cyw ilno-praw nym , np. w zaciąganiu kredytów i w pro­

w adzaniu w łasności k om unal­

nej. Ma to być jede« ze spo­

sobów zyskiw ania źródeł do­

chodów.

P ełne w ykorzystanie nowych możliwości praw no-ekonom icz­

nych oznacza dla nas szansę, ja k i potrzebę w spółrealizacji na płaszczyźnie ra d a —adm inis

(Dokończenie na str. 5)

PIENIĄDZE I EMOCJE

(Dokończenie ze str. 1)

Na PR-4 poruszano podobne skraw y, ale był i ta k i po stu ­ lat, by prem ię m otyw acyjną dzielić rów no (!?).

Czy m usiało dojść do kon­

fliktu?

W ydaje m i się, że decydują cą przyczyną nie było samo przydzielenie prem ii m otyw a­

cyjnej przez kierow nika w y­

działu, bo w yłoniona przez za łogę kom isja potw ierdziła w pełn i zasadność przydziału tych prem ii na obróbce lek­

k ie j i ciężkiej i na obróbce średniej (z kilkom a nie liczą­

cym i się w sporze kilkusetzło tow ym i popraw kam i), ale nie przygotow anie ludzi do odbio ru tej prem ii To, że system działał bez większych zakłó­

ceń przy m ałych kw otach, wca le nie oznaczało, iż ta k będzie

przy liczących się sum ach.

Większe pieniądze niosą w ięk sze em ocje. I to była podsta­

wowa przyczyna, bo następne ad hoc tw orzone p o stulaty po w stały n a fali em ocji. Ś w iad­

czy o tym fakt, że ¿dy zastęp ca d yrektora, H enryk Siemie niak, zgłosił się w poniedzia­

łek na wydział, by zgodnie z um ow ą o nich podyskutow ać, okazało się, że przedstaw iciele pracow ników jeszcze nie za­

kończyli ich opracow yw ania i nie są gotowi do rozmowy.

Ogłoszenie pew nych aktów p raw nych jeszcze wcale nie świadczy o tym , że zostały dokładnie zrozum iane i są zna ne. Z astanaw ia rów nież fakt, że czujący się w sw ej subiek ty w n ej ocenie pokrzyw dzeni nie zwrócili się o pomoc do organizacji zw iązkow ej lub p a rty jn e j, lecz od razu sięg­

nęli po najcięższy arg u m en t

— postój, zresztą — ja k póź niej sam i przyznali — zbyt po chopnie.

P rzyznaję ra c ję I sekretarzo wi KZ PZPR, M ieczysławowi Bog_ózowl, który na nadzw y­

czajnej egzekutyw ie stw ier­

dził, że je st to porażka z w iąz ków zawodowych i OOP na tym wydziale i że z tego la k tu należy w yciągnąć odpowied nie w nioski do dalszej pracy.

Pow iedział rów nież, iż najgor sze jest to, że ludziom nie m iał kto odpowiedzieć na ich pvtania. Ze m usieli to uczynić dopiero dyrektorzy. A b ra k in form acji to pole do dom ysłów, plotek i niepotrzebnych em o­

cji.

Pow iedział roi jed en z p r a ­ cowników, że w zasadzie nic takiego się nie stało. Załoga odpracow ała dwie godziny po stoju i zakład nie poniósł żad nych strat. Zgoda, nie poniósł s tra t ekonom icznych, ale kto policzy stra ty m oralne?

ZBIGNIEW KULIG

Co słyc h ać u m ł o d z i e ż y

Roziiczaji) i wybierają

Dobiega końca k o lejn a k a ­ dencja poszczególnych in sta n ­ cji Zw iązku S ocjalistycznej Młodzieży P olskiej. K am panię spraw ozdaw czo-w yborczą za­

inaugurow ały podstaw ow e ogni w a — koła ZSMP.

W Z akładach Urządzeń Prze m yślow ych większość kół do­

konała rozliczenia sw ojej dzia łalności w latach 1984— 1988.

W ybrano rów nież now e zarzą dy i delegatów na konferencję zakładową, k tó ra odbędzie się n a początku listopada b r

O codziennej działalności koła ZSM P przy w ydziale re m ontow ym m ów ił n a zebraniu jego przew odniczący, Ja n Sze liga.

W ciągu ostatnich la t m ło­

dzi pracow nicy TM-1 chętnie b rali udział w pracach społecz nych, m.in. w przedszkolu przy ul. P odolskiej o raz na osiedlu Podzam cze, gdzie niw elow ali tereny.

Członkowie koła pracow ali w ram ach F unduszu A kcji So cja łn e j Młodzieży. Dzięki te ­ m u wspom ogli sw oje domowe budżety, ale jednocześnie zro­

bili sporo dla zakładu. To oni w łaśnie przeprow adzili w r a ­ m ach FASM dem ontaż oczysz

czarki w w ydziale PR -8, re m o n ty suw nic. 'Remontował urządzenia pow ierzone ia przez firm y zew nętrzne. '3

Młodzież z w ydziału rema towego żyła nie tylko pras Licznie b ra ła udział w tura:

jach i zaw odach sportow Członkowie koła uczestnic w Szkole A ktyw u R obota go przy KZ PZP R , w olinr._

dach społeczno-politycznych społeczno-praw nych. Mają ich re p rez en ta n tó w w zwi.

zawodowym , a w ostatnim sie 4 członków w stąpiło w reg i PZPR.

Ja k o w yróżnienie za dc_

pracę, 5 m łodych pracownik!) TM-1 otrzym ało mieszkamia tronackie.

W d y sk u sji poruszono _ sp raw n u rtu ją c y c h ml od.

Z auw aża się coraz m nie,, zainteresow anie racjonalizac Mówiono o płacach, szczegi nie zaś Interesow ała członki koła prem ia m otyw acyjna.

W ysunięto w niosek o k tyrm acji budow nictw a pi nackiego. W spom niano o w ężającym się zakresie , w ram ach FASM . B rak j (Dokończenie na s u

GAZ DLA N Y SY

Dobiegły końca roboty przy budow ie gaaociągu łączącego P ru d n ik z Nysą. M ontaż n itk i gazow ej o średnicy 200 m m 1 długości około 31 km rozpoczę to w g ru d n iu 1986 roku. za­

kończono 30 w rześnia br.

W łączenie gazociągu (11 paź dziernika) do ek sp lo atacji po­

zwoli na dw u stro n n e zasilanie

N ysy w gaz, a tym sam ym i dopływ gazu w w ystarczają«

ilości w okresach saczytov poboru.

Inw estycja w artości pól m iliard a złotych wyko na została p rzez Przedsiębiorą stw o B udow nictw a Gazowe

„G aaobudow a” Zabrze.

Brakowało takiego miejsca

M iesiąc trw ało urządzanie Izby T ra d y cji w Zakładzie Wy konaw stw a Sieciowego. P ow sta la ona kosztem pół m iliona złotych, dzięki zaangażow aniu wielu osób — pow iedział za­

stępca dy rek to ra ds. ekono­

m icznych w Z WSE, Je rsy F i­

szer. G dybyśm y zlecił 1 wyko­

nanie izby firm om czy oso­

bom z zew nątrz, koszty były­

by ó wiele wyższe.

Z akład nie m usiał n a w e t an gażować p lasty k a czy dekora­

tora. RoJę tego pierw szego w ziął n a siebie sam d y rek to r Fiszer, n ato m iast realizacją je go pom ysłów, pro jek tó w i de-

— Na posiedzeniu Rady O PZZ odbytej 29 w rześnia o- m aw iano dw a tem aty. P ie rw ­ szy to przyjęcie m ateriałów na III Zgrom adzenie, a więc spra w ozdania Rady, K om isji Rewi zyjnej i K om itetu W ykonaw ­ czego. W w yniku burzliw ej dyskusji m ateriały nie zostały przyjęte. S tw ierdziliśm y, że nie d ają one odpowiedzi na pod­

staw ow e pytan ie: czy rząd i O PZZ rea lizu ją uchw ały Kon gresu Zw iązków Zawodowych.

S tw ierdziliśm y, iż m ateriały są nieczytelne dla przeciętne­

go delegata. Z adecydow aliś­

m y, że stanow ić one będą za­

łącznik do harm onogram u rea lizacji uchw ał.

Zażądaliśm y p rzedstaw ienia na Zgrom adzenie konkretnego harm onogram u, z którego jed noznacznie w ynikać będzie, co zostało zrobione, co nie, i k to za to odpowiada. Idzie o to, by każdy delegat, a nie tylko spe cjalista, k tó ry zna całość dzia lalności, mógł stw ierdzić, na ile OPZZ w ykonuje sw oje za dania.

O dczuwam pew ien niedosyt.

M ówiłem o tym w dyskusji.

W edług m nie, pow inniśm y za P”tać delegatów, co sądzą o naszej działalności. Ł atw o wy raziliśm y w otum nieufności d la rządu, ale nie w iem y, czy delegaci u fają nam . Zapow ie­

działem , że w dy sk u sji n a Zgrom adzeniu postaw ię te n problem . M usim y w reszcie wy

raźnie zadać sobie pytanie, co je st dla nas w ażniejsze: zwią zak czy też stołki, na których się siedzi. W ydaje m i się, co zresztą potw ierdził w swoim w ystąpieniu przewodniczący F ed era cji M arynarzy, że w

przez ponad sześć la t mówił o byłej „Solidarności”, o byłej opozycji. A przecież rzeczywis tość, o czym świadczy zwoła­

nie „okrągłego stołu”, jest in ­ na i -— czy chcemy, czy nie chcem y — m usim y się z nią

Nie boimy się plurlizmu związkowego

OPZZ je st coraz więcej połity kierów . A ludzie p rac y nie po trze b u ją ani W ałęsy, an i poJi- tykierów z OPZZ. M amy do­

kładnie określone zadania, któ re dla ludzi p racy w inniśm y w ykonać, i na tym należy się skupić.

G ros rozm ów i dyskusji do tyczyło „okrągłego stołu” i e- w entualnego przyszłego kształ tu związków zawodowych. O tym rozm aw ialiśm y wszędzie:

n a sali obrad, w k u lu a ra ch , w stołówce. Wśród delegatów w te j kw estii ry su je się w y ra ź­

ny podział. S tarsi w iekiem u - w ażają, że nie m a co dyskuto wać z kim ś, kito legalnie nie istnieje. Dla nich liczy się związek, k tó ry jest dobry. Nie bez w pływ u na ta k ą postaw ę m iał fak t, że m in iste r U rb an

liczyć.

Młodsi, któ ry ch je st m niej, stoją n a stanow isku, że m y — jako związek — nie m am y m o nopalu na m ądrość, że m y też popełniam y błędy i kon­

frontow anie poglądów z drugą stro n ą może w yjść tylko na dobre. U w ażam y, że w te j chw ili związki zawodowe m a ­ ją za duży kom fort w działa­

n iu, w ynikający z m onopolis­

tycznej pozycji w zakładzie.

My nie boim y się plu ralizm u związkowego. U w ażam y, że do b ra organizacja zw iązkowa, m a jąc a duży a u to ry te t w śród załogi,' będzie działać naw et w tedy, gdy w zakładzie będą d w a czy te ż w ięcej zawiązków.

Po p ro stu będzie się tru d n ie j pracow ać.

Aby jed n ak nie było żad­

nych niedom ów ień i niejasnoś ci, podkreślam , że m am y na m y ili związki zawodowe, a nic p artie lub k ry p to p artie po lityczne.

Nie do przyjęcia dla nas jest rów nież sytu acja, że w zakła­

dzie będzie kilka zw iązków za wodowych, któ re będą się prze licytow yw ać w roszczeniach.

T aką lekcję ju ż p rze ra b ialiś­

m y

Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by w zakładzie pow stał jed en zarząd, w k tó ­ ry m poszczególne związki bę dą m iały sw ych p rze d staw i­

cieli p roporcjonalnie do ¡iloś­

ci członków 1 tam dem okra­

tycznie w w yniku głosow ania bedzie się ustalać w spólne dla załogi stanow iska.

Sądzę, iż ta k i p lu ralizm nie pow inien nikogo przerażać.

W szystko, o czym w te j chwi li m ówię, to tylko dy sk u sje i rozw ażania, a nie żadne u s ta ­ lenia. Zobaczym y, ja k się sy tu a c ja d alej rozw inie.

Jed n o je st pew ne. Coś się m usi zm ienić i naszym zada­

niem jest, b y zm iany szły w pożądanym k ieru n k u .

R E F L E K S JI CZŁONKA R A ­ DY OGÓLNOPOLSKIEGO PO ROZUM IENIA ZW IĄZKÓW ZAWODOW YCH — M IECZY­

SŁAW A BOLESŁAW A BOGU SZA W YSŁUCHAŁ ZBIG ­ NIEW K U LIG .

k o rac ją zajął się ju ż Hen Początek.

J a n A ndruch, T adeusz M u l rek i Em il P rzy b y lsk i wlożjtr rów nież niem ało p rac y w wy s tró j pom ieszczenia. Powier no im wyłożenie su fitu oz nynri p ły tk a m i 1 wykom_

półek oraz regałów . Pom niej|

szone m odele stacji transfa m atorow ych zm ontow ał facL wo i sta ra n n ie J a n Buczek.

W Izbie T ra d y cji ____

no w iele dokum entów , adj, I innych pam iątek, obrazują cych osiągnięcia 25-lecia wy, konaw stw a sieciowego w enal getyce, h istorię i rozw ój i kładu W ykonaw stw a Sieci lektrycanych. Sporo dokunu—

tów przek azali kierow nicy ie.1 jonów z G liw ic i Opola.

Nowo pow stała lab a Tra.

cjl będzie m iejscem szczegi^

nych uroczystości. W ZWSi b rakow ało do te j pory takie-l go m iejsca, a św ietlica nie a | wsze spełniała swe zadam ti W izbie m a ją się w ięc odbyJ w ać w pisy do K sięgi Zashiżo-I nych, pożegnania odchodzącymi

na em e ry tu ry 1 renty, spotl n ia z okazji św iąt p a ń s tw ..

v. x h i inne uroczyste imprej

zy. K il

Rocznicow e spotkanie

W 70 rocznicę odzyska przez P olskę niepodległość R ada M iejsko-G m inna Patri»

tycznego R uchu Odrodzenia Narodowego w N ysie organi­

zuje uroczyste spotkanie O dbędzie się ono 11 listoa d a o godzinie 17 w N yskim Do m u K u ltu ry . W programie!

p re le k c ja h isto ry k a oaraz wy­

stę p arty sty czn y nyskich zes­

połów.

N a sp o tk a n ie zaprasza »i*

w szystkich chętnych m ieszkał ców.

<K1

(3)

Nr 28 (613) NOW INY NYSKIE Sir. 3

S n n e p ś d o s l r i : e q a

CZERWONKA ATAKUJE

Ja k oas poinform ow ała T e re io w a S ta c ja S a n ita rn o -E p i­

dem iologiczna w Nysie, w d ru giej połow ie WTzeSnia zanoto­

wana w naszym m ieście 8 przypadków zachorow ań na czerwonkę b a k te ry jn ą , zw aną dczynterią lu b k rw a w ą biegun ką. T ( epidem iczną choroby (o łagodnym przebiegu) stw lc r dzoao a dzieci nyskich szkól podstaw ow ych i przedszkoli.

Nie w yklucza się dalszych la ii.TOWań. S anepid nie zna jeszcze źródła zakażenia.

Za'.', arżenie może nastąpić przez śro d k i spożywcze (głów nie mleko, w odę i owoce), za pośrednictw em ludzi chorych, a także m uch. Szczególnie la t wo choroba ro zp rzestrzen ia się w m iesiącach letnich i w je -

•leni.

W arto wiedzieć, że objaw ia

*iq oria w 5—7 dni po zaka­

żeniu, b iegunka, bolesnym i p a r ciaml. rz a d k im i stolcam i s krwią ł w ielką ilością Śluzu, gorączką.

Zapobieganie czerw once to rygorystyczne p rzestrzeganie czystości osobiste] l higieny żywienia, zw alczanie m u ch 1 natychm iastow e zgłaszanie za chorowań.

Rodzice pow inni uczulić dzie ci i m łodzież n a higienę, B f a n ę i a n a s ta ra n n e m ycie

ra k p rze d jedzeniem , po w yjś ciu z to a lety ora* n a d o k ła d ­ n e m ycie owoców.

Śmiertelne zatrucie

grzybami

Dwoje dzieci, w w ieku 6 1 I I la t, zm arło na sk u tek za­

tru c ia grzybam i, Sd5łpj: m u ­ chom oram i grotnotnlkow ym l, k tó ry m i zostały poczęstow ane przez rodziców . T en tragiczny w ypadek m iał m iejsce we w rześni« w G łuchołazach.

K ilka ostrzeżeń T erenow ej S ta c ji S an itarno-E pidem iolo­

giczne] w Nysie d la zbieraczy l sm akoszy grzybów :

Z b ierajm y grzyby tylko do­

brze n am znane.

N ajlepiej, Jeśli zrezygnujem y ze zbierania grzybów blaszko w atych.

N ie podaw ajm y grzybów dzieciom, zw łaszcza m ałym .

M uchom or sromotmikowy Jest najczęściej m y lo n y z ta k i

(D okończenie na str. 5)

C z y te ln icy s y g n a liz u ją

Zro b ić ra z, a dobrze!

Na d ziu ry w chodniku m ożna n a tkn ą ć się przy w ejściu do posesji num er 22 w R y n k u (od podw ór­

ka). Część chodnilca w y ko nan a została z grubych p ły t szklanych. S zk ło ma to do siebie, że je st k r u ­ che i łatvx) się tłucze.

Po k a żd o ta zo w y m poja­

w ieniu się dziu r grożących upad kiem czy skręceniem nogi lo ka to rzy powiadamia ją ZGM ¿Śródm ieście”, któ re reprawdzie ła ta dziury, ale czyn i to doić niedbale, p rzy k ry w a ją c je knioalka- m i blachy.

C zy n ie m ożna tego zro bić raz, a dobrze? zapytu ją lokatorzy. Na pytanie za dane przez m ieszkańców ka m ie n ic y nr 2 i oczekuje­

m y odpow iedzi od d yrek to ra RPGK iM .

A p e l

SPOŁECZNEGO KOMITETU BUDOWY POMNIKA „BOHA­

TERÓW POW STANIA W AR­

SZAW SKIEGO 1944”

Do rodaków w k raju i za granicą.

W trad y cjach narodu pol­

skiego sp raw a w alki o w ol­

ność I niepodległość stanow i w artość najcenniejszą, dla któ r e j nie w ahano się ponieść najw yższej ofiary. P ow stanie W arszaw skie 1944 roku było zrywem , stanow iącym istotną część w alki z okupantem pod­

ję tej przez Arm ię K rajow ą, będąc jednocześnie dobitnym w yrazem zbiorow ej w oli spo­

łeczeństw a stolicy, ab y w łas­

nym udziałem przyczynić się do odzyskania wołnośoi.

N a rozkaz dowódcy Arm ii K ra jo w ej w alkę podjęło pod­

ziem ne wojsko, w sparte spon­

tanicznie przez ludność W ar­

szaw y bez względu na poglą­

dy polityczne czy przekonania osobiste. Obok żołnierzy A r­

m ii K rajow ej uczestniczyli w te j walce żołnierze A rm ii L u­

dow ej, P olskiej A rm ii Ludo­

w ej, K orpusu Bezpieczeń­

stw a, B atalionów Chłopskich, a także jednostki 1 A rm ii WP po obu brzegach Wisły.

Społeczeństw o nasze w cią­

gu całego 40-leoia nie zapom niało o uznaniu dla P ow sta­

n ia W arszawskiego l jego bo­

h aterów , podziw iając ich w spaniałą w alkę z najeźdźcą, prow adzoną ponad granice ludzkiej w ytrzym ałości, sięga­

jącą szczytów heroizm u, oraz doceniło w pow stańczym zryw ie tw órcze pierw iastki, uczące patriotyzm u, poświęce­

n ia dla dobra ojczyzny i je d ­ ności narodow ej w obliczu śm iertelnego zagrożenia.

D latego w yrazem tego sta­

now iska całego społeczeństw a polskiego będzie w zniesiony w stolicy na P lacu K rasiń ­ skich pom nik „B ohaterów P>>- w stania W arszaw skiego 1944".

Społeczny K om itet B udow y P om nika, złożony z byłych żołnierzy A rm ii K ra jo w ej i innych organizacji podziem ­ nych, uczestników w alki po­

w stańczej. jak i p rzedstaw i­

cieli społeczeństw a całego k ra }u i stolicy, zw raca się do Po­

laków w k r a ju I za granicą, szczególnie do młodzieży, o poparcie idei budow y pom ni­

ka.

K<wito złotówkowe — NBP V O /W arszaw a, N r 1052-15860-

-132.

K onto dewizowe — PeKaO SA I O /W arszaw a, n r 25058.

P oland.

K onto w alut k rajó w socja­

listycznych — P K O I O/War»

szaw a, n r 6570945.

Społeczny K om itet Budowy P om nika „B ohaterów Po«

wstania Warszawskiego 1*44*

dzaju p rze k ład n i i silników.

Je że li chodzi o prognozę na IV k w a rta ł — to nie pow inno być gorzej niż w m inionym okresie. W m agazynie znajdu ją się blachy 1 in n e m a teria ły potrzebne do w ykonania p la ­ nu rzeczowego n a o sta tn i k w ar tał, m ogą n ato m iast w ystąpić pow ażne problem y ae skom ple tow anlem auto m aty k i, p rze­

k ła d n i i silników.

M ARIAN ZELWETRO Bardzo d obre w yniki uzys­

k u je Spółdzielnia Inw alidów

„Pokój”. W m inionych trzech k w arta łac h osiągnięto sprzedaż pro d u k cji w artości 1.992.732 tys. złotych, co stanow i 130,9 proc. plan u , n ato m iast w artość usług w yniosła 27.574 tys. zło­

tych (190,2 proc. planu).

Nie w ykonano jedynie d o ­ staw na ry n ek , w edług cen zbytu. Z am iast planow anych 447.750 tys. złotych, dostaw y na ry n e k w yniosły 427.175 tys.

złotych. Mimo to d ynam ika do staw na ry n ek w stosunku do takiego samego okresu roku ubiegłego je st w ysoka i wyno si 334,5 procent.

M imo osiągania ta k dobrych w yników , w spółdzielni a ie p a n u je b y n ajm n ie j euforia. C ią­

gle d ają o sobie znać b ra k i m a teriało w e. To cud, że zało­

ga osiąga jeszcze ta k wspamia łe rezu ltaty . N ajw iększa w ty m zasługa zaopatrzeniow ­ ców, któ rzy dw oją się i tro ją, b y zapew nić dostaw y m a te ria łów. Ale zaangażow anie zao­

patrzeniow ców ju ż nie w y sta r cza. K ażdy dostaw ca l i d a dal sia j w sadu dewizowego, i to w dość dużych kw otach. Co­

ra z tru d n ie j o tkaniny, la k ie­

ry , kleje, b a — n aw e t o zszyw ki, któ re w ykonyw ane są z im portow anego d rutu.

N ajw iększe kłopoty w ystępu ją z otrzym aniem szlarafii ,,Bo n ell”, używ anej do pro d u k cji m ebli: do zapew nienia p ro d u k cji zaplanow anej n a IV k w a r­

ta ł b ra k u je aż 40 p rocent -do­

staw . Jeżeli spółdzielnia nie o- trzy m a szlarafii na czas, nie wykoina dodatkow ych 800 k a - naio, zam ów ionych przez h a n ­ del.

Czy i kiedy skończy się ta p atow a sy tu a cja? — ra d z i są w iedzieć zaopatrzeniow cy ze spółdzielni „P okój”. 1 nie tyl­

ko oni.

KAZIM IERA KOTECKA W ta p ice rn i sam ochodow ej Spółdzielni Inw alidów „Pokój".

Wyniki dobre —

gorzej z zaopatrzeniem

(Dokończenie ze str. I) d eklaracji do rea liza cji droga bardzo daleka.

| O kresow e b ra k i i niery tm icz tie dostaw y tłuszczu cu k iern i­

czego pow odują w Z ak ład ach W ytwórczych „C ukry N yskie”

¿zaniżanie p ro d u k cji ry n k o w ej rocznie o 200—300 ton, o w a r­

tości 65—90 m in złotych. R o ­ bi się w zakładach w iele, by nie było przestojów , u ru c h a ­ mia się p ro d u k cję w yrobów, na k tó re ak tu a ln ie są surow ­ ce. B rak u je z re jztą „C ukrom N yskim ” nie tylko surowców, lecz rów nież opakow ań — głównie tom ofanu term ozgrze walnego i k arto n ik ó w ozdob­

nych.

N:ejpełne w ykorzystanie zdol Ucści p ro d u k cy jn y c h w pływ a na zaw yżanie kosztów wy tw a rzania, a ty m sam ym obniżę nie w yn ik u finansow ego.

Za trzy k w a rta ły „C ukrom Nyskim” zabrakło do p la n u 135

to n różnych w yrobów ciast­

k a rsk ic h o w artości 65 m in złotych, 35 to n pieczywa w czekoladzie, 35 to n pieczyw a cukierniczego, 17 to n pieczy­

wa w polew ie kakaow ej.

Szkoda, bo w yroby ze zna­

k iem firm ow ym „C ukry Nys­

kie" są coraz tru d n ie j dostęp­

nym tow arem , rów nież w Ny sie.

Z ak ład y U rządzeń Przem ysło w ych w ykonały p rzy ję te do p la n u zadania n a trzy k w a rta ły ze znaczną nadw yżką. W sprzedaży ogółem w yniosła o- n a 590,5 m in złotych, w ek s­

porcie 661,5 m in złotych. T y l­

ko w dostaw ach urządzeń dla odbiorców krajo w y ch w ystąpił niedobór: 71 m in złotych. P rzy dostaw ach o w artości 2,5 m ld złotych je st to niedobór nie­

znaczny.

N ajw ięcej urząd zeń z prze­

znaczeniem na ek sp o rt w y k o ­ n a li p racow nicy w ydziału PR-3. P ro d u k c ję o najw iększej

B rygada K. Ja ro siy k a z P R -3 — ZU P w ykonuje m.in.

chłodnice spiralne na eksport. Zdjęcie M ariola W alaszek w artości dala załoga wydziału PR-7. W ydział m ontażow y n a tom iast u p o rał się w term i­

nie z k o m pletacją i m ontażem części zam iennych i podzespo lów potrzebnych do tegorocz­

n e j kam p an ii cukrow niczej, za m ów ionych nie tylko przez cu krow nie krajow e, lecz rów nież przez odbiorców zagranicz­

nych: z Czechosłowacji, W ę­

g ier, N iem ieckiej R epubliki De m okratycznej, B ułgarii, Zwiąż ku Radzieckiego.

Nie obeszło się i w ZU P bez kłopotów . N ajgorzej było z do staw am i farb , lakierów , drew na, acetylenu i auto m aty k i — pow iedział zastępca d y rek to ra ds. produkcji, H enryk Slem le niak. Iłu zabiegów wym agało zdobycie m ateriałów i surow ­ ców — wiedzą tylko zaopatrzę niowcy, których zapobiegli­

wość często decyduje o powo dzeniu.

Są i inne trudności. Mimo przekazania przez zakłady ¿rod ków dew izow ych, w ram ach żądanego w sadu dewizowego, przez P o n a r W adowice I M era P n efal F alenica — w dalszym ciągu są kłopoty z a u to m aty ­ k ą i u rządzeniam i stero w n i­

czymi do e k stra k to ró w i pras.

B rak u je rów nież różnego r o ­ Zdjęolc: Zbigniew Kwiecień

(4)

» iO W IN Y N Y S K IE N» 26 (6t 3}

M ontaż końcowy głównego korpusu dolnego skraplacza do tu rb in y 200 MW

M inęło blisko 15 la t od chwi U, gdy opuścił bram y zakła­

dów o statni skraplacz — jako podzespół do tu rb in y o mocy 200 MW. Oczywiście p ro d u k ­ cji skraplaczy nie zaniechano, lecz przystąpiono do m ontażu skraplaczy do tu rb in o znacz nie większej m ocy — 360 MW.

O dbiorca tu rec k i zamówił dw a skraplacze o mocy 200 MW. Ich w ykonanie zlecano w ydziałow i PR-7, a k o n k ret­

nie brygadzie S tanisław a J a - cykowskiego, k tó ra od la t spe cjalizuje się w m ontażu tego typu urządzeń energetycznych.

Były duże kłopoty ze skom pletow aniem potrzebnych m a­

teriałów . Na blachy kw asood- p orne z im portu (na sita i prze grody) zakłady czekały wiele m iesięcy, a bez tych p o d sta­

wowych d etali nie m ożna by­

ło rozpocząć m ontażu. O trzy ­ m anie b rakujących blach nie w ystarczyło jed n ak do rozpo­

częcia m ontażu. W dnach sito wych i przegrodach należało w cześniej w yw iercić bardzo do kładnie tysiące otw orów za po m ocą w ierta rk i wielowrzecio now ej stero w an ej num erycz­

nie.

W iercenie w norm alnych w a ru n k ac h trw a około półtora m iesiąca. Dzięki pracow nikom obsługującym w ierta rk ę wielo

wrzecionową, którzy często pra cowali n a w ydłużonej dniów ­ ce i w dni w olne od pracy, okres te n skrócono. Wjrwierco ne d n a sitowe i przegrody tra fiły w reszcie do brygady Sta nisław a Jacykow skiego.

Rozpoczął się wyścig z cza­

sem. W naileoszych dla zakla

dów latach m ontaż tego typu skraplacza trw a ł od 3 do 3,5 m iesiąca. J a k będzie tym ra­

zem? — zastanaw iano się w

„siódem ce” i w brygadzie na początku lipca, gdy przystąpio no do w ykonyw ania pierw sze go skraplacza dla T urcji. Eg- zemDlarz d ru si m a bvć wvko

n an y do końca g ru d n ia, n a j­

później w p ierw szej połow ie stycznia 1989 roku.

B rygada S tan isław a Ja c y ­ kow skiego w składzie: D lter S zubert — bryg ad zista zm iano wy, A ndrzej Salam on, Józef Bialom ozur, E dw ard D ąbski o raz ubiegłoroczni absolw enci Z asadniczej Szkoły Zaw odo­

w ej: P io tr Stecko, A rk ad iu sz Z ając 1 S ław om ir W arzocha — p rzy stą p iła do pracy.

Tem po czynności m ontażo­

w ych tego potężnego urządzę nia, ważącego 267 ton, w znacz n ej m ierze uzależniane było od postępu prac spawalniczych.

N ależy pam iętać, że praco ­ chłonność robót spaw alniczych skraplacza jest znaczna.

W położeniu setek m etrów spoin o różnych p rzekrojach i w różnych w aru n k ach (nie­

jedn o k ro tn ie w m iejscach tru d no dostępnych) najw iększy u- dział m a ją spawacze: Tadeusz Paw elec, Ryszard G ąsiorek, S tefan M crkel, Jerzy Piotrow ski i H enryk Bednarz.

Dokładne zgranie robót spa w alniczych z m ontażem d eta­

li i podzespołów pozwoliło na utrzy m an ie wysokiego tem pa prac. Nic więc dziwnego, że i tym razem w okresie trzech miesięcy pow stał sk rap lacz w artości 252 m in złotych dla odbiorcy tureckiego.

N adzór nad całością spraw o w al m istrz Józef M a jk at, a nad czynnościam i spaw alniczy m i — m istrz Je rz y Suliga.

P racow nicy „siódem ki” do- w iedliv że p o trafią pow ierzone zadanie w ykonać dobrze i w term inie.

MARIAN ŻEIAVETRO

D em ontaż korp u su skraplacza »rzed w ysyłką. Zdjęcia: M ariola W alaszek

Rozliczają i wybieraj«)

(D okończenie ze str. 2) i propozycji ro b ó t ze strony kładu.

W ybrano now y zarząd I w składzie: K azim ierz Krów

— przew odniczący oraz Pa*

S ztandera, P io tr M isiura i 1 nusz Om yła. W konferencją kładow ej weźm ie udział 6 legatów.

Nowo w y b ran y przewo czący chce zająć się pra w szystkim tu ry sty k ą zagrań ną, k tó rej jest en tu zja stą ! w aża, że w ystarczy trochę ci i pom oc ze strony zakła (np. udostępnienie autoka by organizow ać wycieczki]

tram pingi. Chce nawia w spółpracę z kotam i innjl przedsiębiorstw . Z arząd będ w alczył o spraw y socjalno- to we m łodych, by nie byli m ijan i przy przeszerego«

niach. przydziale zakiadowj m ieszkań, w yjazdach na niczne m ontaże.

Przew odniczący m a też ne pom ysły w arte uwagi, [ podnoszenie k w alifik acji i zdobyw anie różnych upraw a

na specjalistycznych szkoli niach. Je st za propozycją. I w k lu b ie „H efajstos” u ruch mić k u rsy jeżyków obcych i członków ZSM P. zważy«

iż od la t organizacja ZUP i trzy m u je k o n ta k ty z młodzi żą innych k rajó w .

* * *■

Z eb ran ia sprawozdawczo-»

borcze odbyły się też w nych kołach ZSM P W wyd le odlewni przewodnicząca ! stała Lucyna L itw in. Na k' feren cji zakładow ej koło rep rezen to w ać będzie 4 dętej tów

Szefem koła w wydziale ^ rzędziow ni został Jarosław 1 nia. W ybrano dwóch delep tów na listopadow ą kenfer cje.

4 delegatów wytypowało 1 swojego grona koło środowi kowe, a przew odniczyć mu l dzie w now ej kadencji Henn Nowak.

Do końca w rześnia zebra spraw ozdaw czo-w yborcze

prow adzone zostały w TE PR-2. W kole przy TE w odniczacym został wybr S tefan O lesiak, w konferenc zakładow ej weźm ie udział' delegatów.

3 delegatów repreaento będzie na konferen cji m ł"dt w ydziału m echanicznego tom iast szefostwo koła do* rzono G rzegorzow i Jabłnńsk mu.

M AŁGORZATA KWARCU

Kuresaofldencja własna z ZSRR ( 3 )

P

rzyjeżdżam y do Tallina.

V ana T allin w ita nas po chm urną i deszczową po godą. Je d n a z uczestniczek wy cieczki, Bożena z Nysy. p rze­

pow iada, że niedługo zaświeci słońce, bo ona m a szczęście do ła d n ej pogody. J e j przepow ied nia spraw dzi się wkrótce.

Na dw orcu w T allinie o- czekuje nas przew odniczka „In tu ris tu ”, m łodziutka, sym pa­

tyczna EstDnka im ieniem Vil- ge. Je j serdeczność i życzli­

wość rozjaśnia nieco pochm ur ne niebo. Jedyny szkopuł w tym , że nie zna języka polskie go. a na dodatek czasami w trą ca estońskie słowa.

Lokujem y się w hotelu „Tal lin ”. S tan d a rd nieco niższy niż w Wilnie czy Rydze, ale za to są już do dyspozycji pokoje i nie m usim y czekać, aż roz­

pocznie się doba hotelowa.

Ś niadanie, składające się z k ra bów przyrządzonych na spo­

sób „artystyczny” i gorących parów ek, popraw ia n astró j na w et n ajb ard ziej m arkotnym .

W ychodzimy na zwiedzanie starego T allina, zwanego za pa n aw a n ia Duńczyków Revalem . Ludność estońska w tych cxa ta'-h nazyw ała go T a n ik an -

•L in n a (Gród Duńczyków).

Skandynaw ow ie nazyw ali go L indanas, a R osjanie od tej o statniej nazw y — Ledieniec.

Później Estończycy nazyw ali to sta re portow e m iasto Kale w anlinna, a R osjanie zm ienili n a Koływań. Ju ż ta mnogość nazw w skazuje, ja k różnorod ne m usiały być dzieje Tallina.

L ubię takie m iasta ja k T allin i lubię sam otne po nich w ędrów ki. Obchodzę sta re m u ry , krążę w ąskim i uliczkam i, w idie p a rk a n y pom alow ane na niebiesko z dużym napisem : P rzedsiębiorstw o K onserw acji Z abytków — Polska. I rzecz dziwna: wszędzie słyszę po­

chw ały pod Jego adresem . Je st to sprzeczne z potoczną opinią o naszych budow niczych, że aż tru d n o uw ierzyć. Czyżby in ni ludzie budow ali nasze miesz kania, szpitale, szkoły? Okazu Je się, że ci sam i. Większość z nich to pracow nicy polskich przedsiębiorstw budow lanych.

Skąd więc tak i zbaw ienny w pływ i tak a różnica w jakoś ci, porządku, term inow ości?

P rz ery w a m często sw oje wę drów ki, zachodząc do licznych k a w ia rn i n a filiżankę zupełnie przyzw oitej kaw y czy szklan­

kę «oku, podaw anego w k il­

k u n astu ro dzajach u sym bo­

liczną opłatą. I znów chw ila zastanow ienia: dlaczego n a tu ­ ra ln y w inogronowy czy ja b ł­

kowy sok może tu kosztować p arę kopiejek, a w Polsce szklanka „grużliczanki” z p a ­ rom a kroplam i soku 15—20 zł (jak nie więcej).

Jeszcze niejed en raz, porów n u jąc ceny i zaopatrzenie, doj dę do w niosku, że pierie<stroj­

ka lepsza je st od reform y.

J e d n a z kaw iarenek, które odw iedziłem , to K otlvl-B ar, u - lokow ana w ew n ątrz m urów obronnych. M alowniczo polożo na, dysponuje trzem a b u fe ta ­ mi, z których każdy podaje co innego. Z najw yższej kondyg nacji, p rzy dobrej kaw ie 1 li­

kierze „Vana T allin ”, możemy podziwiać p ięk n ą starów kę i m u ry m iasta. „V ana T allin*

to słodki lik ier o sm aku doj­

rzałych, Jesiennych owoców, k tó ry m zachw ycają się nie tyl ko panie, ale i am atorzy znacz nie m ocniejszych trunków . S m ak u je cn w tych m u rach szczególnie.

K oneserom radzę poświęcić Jeden w ieczór i zjeść kolację

w re sta u ra c ji „G loria”. Ta luksusow a re sta u ra c ja se rw u ­ je w iele przysm aków estoń­

skiej kuchni, a nigdzie taik Jak w „G lorii” nie p odają „owo­

ców m orza” . Po jed n ej ta k ie j kolacji m ożna się przekonać do kalm aró w i dojść do wnios ku, że w cale nie są gorsze od śledzia w oleju. Jeżeli ktoś chce potańczyć przy dobrej muzyce, to n ajlep iej w noc­

nym klubie hotelu „V iru”, chociaż w tym p unkcie nie zga dza się ze m ną Vilge, tw ie r­

dząc, że najlepsza o rk iestra g ra w „O lim pijskim ”.

Dla koneserów innego ro­

d zaju m am też innego rodza­

ju atrak cje. P roponuję odwie dzić au to rsk ą galerię obrazów H illa r Ja an u sa . C hyba żaden ze współczesnych m alarzy nie p o trafi ta k Jak on p rzedstaw ić uroków zimnego M orza Bał­

tyckiego., Z Jego obrazów czu je się bryzgi fal. zapach ry b i m orskiej wody. Innym m ogę polecić M uzeum P io tra, a tam w śród obrazów p łótna AJli W inta. P rzed jego obrazam i najczęściej za trzy m u ją się zwie dzający. T rzeba bardzo kochać tę esto ń sk ą ziemię, żeby ta k ją m alow ać. Spod jego pędzla w yszła tajem niczość w ieczcru a a podm okłych ląJcach, d elik at ność b a rw niespotykana n współczesnych i dał, k tó ra

przyciąga w zrok zwiedz cych. Dla tych p a ru plóc*

w arto przyjechać do Taili W czasie spacerów po cie w idzę ro zte rk ę panów, kii rzy — niezależnie od wieku • nie wiedzą, n a co w pierw trzeć i co podziw iać: czy bytki, czy urodę dziewc K onglom erat m łodości i uroi dziew cząt dodaje uro k u stan m u T allinow i.

Wchodzę w ulicę Likk, pnj m y k am oczy i nie w iem , gd się zn ajduję: na ulicach Gda ska, Rostocka, H am burga? , dobnycb złudzeń doznaje n a P lacu R atuszow ym czy I na uliczkach o żartobliwyc nazw ach „Długa N oga” i „Kił k a N oga”.

W p a rk u obok pałacu Kat rzyny, m iędzy d rzew am i kn cą się w iew iórki, podbie do przechodniów , pozwala się głaskać, u pom inają się poczęstunek. Są one na w pisane w pejzaż m iasta. Pnj sta ję przy sta w ie z łabędzi*

mi i słyszę za sobą: „Wr:

m onetę — to w rócisz”. To ' ge doradza. J a t ta k wróct m iła przew odniczko. T a l lin ;

po p ro stu ta k im m iastem , którego się w raca.

J a k a b y ła to wycieczka?

pew no a tra k c y jn a i piękna.

(Dokończenie na itr.

(5)

Nr 21 (613) NOW INY NYSKIE

• f i l i i

■ ** V , W H s£|k ♦, # s ✓ ¿¿& <•" * - -~ . ~# -" J E a Ł a * ^ a ,:V

i i 4-

'

• 1 OSOBA UTONĘŁA D WANDALE I CHULIGANI

NA POLU NAMIOTOWYM f WYPISANO 270 M ANDA­

TÓW

W m inionym sezonie letnim Jezioro Nyskie cieszyło się du żym wzięciem. Szacuje się, że t różnych form w ypoczynku naa jeziorem skorzystało oko­

ło 32 tys. osób. W upalne i w.lne od pracy dni na plaży 1 pobrzeżach jeziora przebyw a

ło w g ranicach 8000 osób.

Czy osobom w ypoczyw ają­

cym nad wodą zapew niono bez p.eczeństwo?

Ze sporządzonej analizy sta nu bezpieczeństw a w ynika, że sezon m iniony nie odbiegał od p przednich. Nie obeszło się b?z tragedii. Na kąpielisku strzeżonej plaży utonęła 1 oso ba w wieku 13 lat ze Śląska, przebywająca na wycieczce.

426 osób m usiało opuścić pole nam iotow e za zakłócanie spo koju ł porządku publicznego.

Sporządzono 13 wniosków o u k ara n ie do kolegium ds. wy kroczeń, 270 osób ukaran o m andatam i. Sporządzono kilka w ystąpień do szkół i zakładów p racy z inform acją o zacho­

w aniu uczniów i osób doros­

łych.

N iew łaściw e użytkow anie sprzętu pływ ającego, nieprze­

strzeganie przepisów p orząd­

kowych, b ra k w yobraźni, bez m yślność i głupota — to głów ne przyczyny nakładania róż­

nego rodzaju k a r

Nie tylko k ara n iem osóbi ła m jących przepisy na wodzie i nad wodą zajm ow ała się zało ga p ;steru n k u wodnego w skla dzie: chorąży Tadeusz S tra ­ szak — k om endant p o ste ru n ­ ku, sierżant sztabow y S tan i­

sław R iałochław ek — m ili- cja n t-ste rn ik , plutonow y Krzy

Zdjęcie: Zbigniew Kwiecień sztof Góżdź — m ilicjan t-ste r- ni,k 1 st. k ap ra l Ja n u sz K apuś cińskL

W okresie letnim m ilicjanci uczestniczyli w 17 akcjach ra tow niczych osób 1 sprzętu na wodzie, przeprow adzali kontro lę stan u technicznego sprzętu pływ ającego i w yposażenia w sprzęt ratow niczy łodzi i przy Stani oraz kontrolow ali pracę ratow ników .

W lipcu i sierpniu p rze p ro ­ w adzono akcję „Bezpieczny wypoczynek” , z udziałem człon ków ORMO, WOPR, WSW, PZW, P aństw ow ej i Społecz­

n ej S traży R ybackiej.

W szelkiego rodzaju akcje, kontrole, pogadanki na obo­

zach i biw akach m ają na ce­

lu zwiększenie stopnia bezpie­

czeństwa w szystkich uczest­

ników w ypoczynku nad wodą.

W yniki analizy pozwoliły rów nież na sform ułow anie wniosków pod adresem róż­

nych instytucji, k tó re należy w okresie przerw y zrealizo­

wać. by w przyszłym sezonie wody Jeziora Nyskiego były bezpieczne.

M. 2.

By N y sa

była piękniejsza

(Dokończenie ze S U

tra c ja —zakłady p rac y w ta -

■kich dziedzinach jak : re s tru k ­ tu ry zacja gospodarki, w d ra ża­

nie postępu organizacyjno-tech nicznego, w spieranie inicja­

tyw gospodarczych, tw orzenie w arunków rozw oju w szystkich sektorów , popraw a jakości u- sług społecznych i obsługi ad m in istracy jn ej obyw ateli.

P ro g ram oparto na zadaniach kontynuow anych z lat poprzed nich oraz na uchw alonym pla nie 5-letnim . P onadto uwzględ niono w nioski i postulaty wy borców z dwóch ostatnich kam p an ii w yborczych i program rozw oju wsi nyskiej do 1990 roku.

W cen tru m zainteresow ania rad y znalazły się n astępujące problem y: budow nictw o m iesz kaniow e, rolnictw o, zaopatrzę nie nyskiego ry n k u , szeroko rozum iane usługi społeczne.

W dziedzinie budow nictw a m ieszkaniow ego zakłada się w program ie: zakończenie r e ­ m ontów budynków m ieszkal­

nych — p rzy ulicy M arcinków skiego, K rakow skiej i D rzym a ły; rozw inięcie' budow nictw a kom unalnego; przeznaczenie te renów pod budow nictw o m iesz kaniow e w rejo n ie ulicy Sło­

w iańskiej; rozszerzenie produk cji m ateriałów dla budow nic­

twa.Z akłada się rów nież szybki rozw ój in fra stru k tu ry tech­

nicznej poprzez: zakończenie budow y u jęcia wody i stacji u zd atniania w ra z z zapleczem na rzece Biała G łuchołaska, łącznie z doprow adzeniem ma g istrali do m iasta i sąsiednich wsi; rozpoczęce i kontynuow a nie budow y oczyszczalni ście­

ków; kom pleksow e uzbrojenie osiedli dom ków jednorodzin­

nych; w ykonanie sieci m agis­

tra li cieplnej „Północ”.

Nie zapom niano w p ro g ra­

m ie o potrzebach wsi nyskich.

Z akłada się budow ę k a n a li­

zacji i m inioczyszczalni ście­

ków w K opernikach, W ierzbię cicach, Regulicach i W yszko­

wie, budow ę wodociągów w Sękowicach, Radzikow icach i K onradow ej oraz sieci gazyfi kacyjnyc’.. dla k ilk u n a stu wsi.

N astępny blok tem atów to gospodarka kom unalna. W tej dziedzinie ' zakłada się: w ybu dow anię przejść podziem nych dla pieszych przy ulicy A sny­

ka i Bema; dokończenie p rze­

budow y alei W ojska Polskiego w raz z w iaduktem kolejow ym ; budow ę dróg na osiedlach don»

k ó w jednorodzinnych; odtw o­

rzenie zdegradow anego w la­

tach poprzednich d rzew ostanu;

w yprow adzenie ru ch u kołow e go z Rynku.

Dużo m iejsca w p rogram ie działan ia rady poświęcono zdrow iu i opiece społecznej.

N ajw iększym zadaniem w te j dziedzinie je st rozbudow a II e ta p u szpitala m iejskiego; do kończenie rem ontu przychodni p rzy ulicy M. C urie-S kłodow - skiej; budow a przychodni ń a osiedlu Nysa Południe i P o d ­

zamcze.

W dziedzinie k u ltu ry i sztu­

ki p rzew iduje się: zakończe­

nie rem ontu K anonii; k o n ty ­ nuow anie rem o n tu b udynku pom uzealnego z przeznacze­

niem na bibliotekę; re k o n stru k cję pałacu w S iestrząchow i- cach itd.

P odałem najistotniejsze za m ierzenia przyjętego przez Ra dę N arodow ą p rogram u dzia­

ła n ia na la ta 1988— 1992. Z wy powiedzi rau n y c h i naczelni­

ka m iasta i gm iny w ynika, że je st to program realny. Jego realizacja w ym agać będzie za angażow ania całej nyskiej spo leczności.

M ARIAN ŻELW ETRO

IDokończenie ze str. 3) nu grzybam i jad aln y m i jak gą

S ita , gołąbek, pieczarka i czu

ba ka kania.

..wiązki zaw arte w m ucho­

morze sr^m otnikow ym są naj bardziej tru ją c e ze w szystkich substancji toksycznych pocho­

dzenia roślinnego. G rzyb o ma se 50 g może spowodować s lierć dorosiego cz'owieka.

Są substancje toksyczne za­

darte w grzybach szczególnie w-ażliwy je st organizm dziec ka.

! T J L G t f t M . : v t Im b ardziej tru ją c y grzyb, tym późniejsze w ystąpienie ob jaw ów zatrucia. Np. pierw sze ob.aw y zatrucia m uchom orem sromotn^kowym w ystępują po 8. 12 1 24 godzinach, a po zje dżem u zasłonaka rudego — dopiero po 3— 4 dniach, naw et po 14 dniach.

P rzebieg choroby w yw oła­

nej zatruciem będzie cięższy u osób. któ re spożywały grzy by na surow o, pieczone na bla sze lub sm ażone.

(KK)

Z głębokim żalem zaw iadam iam y, że 11 października 1988 r. w w ieku 41 la t zginął tragicznie

**© TasSeu z S tra s , a k

W Z m arły m u traciliśm y długoletniego, oddanego fu n k ­ cjonariusza RUSW. aktyw nego działacza ORMO.

WOPR i LOK. Za działalność zawodowo-społeczną odzna:zony M eda.tun 40-lecia P L, Złotym Krzyżem za Zasługi dla ZH P i w yróżniony odznaczen'am i r e ­ sortow ym i.

W yrazy szczerego współczucia RODZINIE ZMARŁEGO

sk ład ają

KIEROW NICTW O I PRACOWNICY REJONOWEGO URZĘDU SPRAW WEWNĘTRZNYCH W NYSIE

ORAZ SZTAB REJONOWY ORMO W NYSIE.

Dyrekcji Z akładów U rządzeń r zem yslowych oraz wszystkim, którzy wzięli udział w uroczystościach pogrzebowych

R r o n i s .a w y h y n c m a it

sk ła d ają podziękow anie

m ąż, syn z synow ą i rodzina.

i - e M ś e t o m

l lf ff. Cale szczęście, że ma m y to ju ż za sobq.

O statnie dw a tygodnie w rześn ia b yły m ordercze.

C złow iek chodził niew yspa­

ny. z czerw onym i ja k u kró lika oczym a od ciągłego ga pienia się w telew izor.

Dzienne i nocne spraw o- Zdania z olim piady, trans- m isje z Sejm u , upadek rzą du, pow ołanie nowego pre miera.

T u d ysku sje nad stanem kraju, ta m nad kondycją p o lsk u go sportu. Mieszało się w szy stk o w głouńe i człow iek chodził ja k durny.

A le •wreszcie m am y nowe go premiera, odbędzie się

„okrągły stół” i, co by nie r w i e d z i e t . na olim piadzie nasza reprezentacja ze swoi nu 16 k rążkam i w ypadła le piej, niż s-ę spodziew aliś­

m y.

T y ik o ten „ okrąjiy stó ł”

ciągle m i spędza sen z po- w iik . i to wcale nie z po­

w odu. że się wreszcie odbę­

dzie. Nigdy za w iele czasu na roz loicy i d';:kus;e oraz A can^yinarie się r * fn i’ch

stron w spraw ie przyszłości naszego kraju.

Przeraża m nie całkiem co innego.

Radio, prasa, telew izja zn ó w w ytw a rza ją znaną nam ju ż z przeszłości a t­

m osferę, że niech się ty lk o odbędzie „okrągły stół”, to od razu staniem y się kra ­ je m m lekiem i m iodem pły nącym . Ja k za spraw ą cza rodziejskiej różdżki znikną

Ciężk ie dni

kłopoty, pozbędziem y się długów, zapełnią się puste sklepow e półki, o złotów ka będzie w ym ienialna.

To w szystko nieprawda.

„Okrągły stół” ma ka p i­

talne znaczenie dla naszej przyszłości, ale bardziej to sferze spraw politycznych.

N atom iast ekonom ia ma sw oje praw idła i w ym aga­

nia. których nie chcem y, m im o deklaracji, uw zęlęd- ria ć i przy-^ć do w ia ^ o m r i

Ciąale zapom inam y, że po dzielić m ożna je d y n i tyle, ile się w y tw o rzy. Z rozum ie nie te j praw idłow ości i je j respektow anie to spraw a najw ażniejsza i n a jtru d n iej sza. Bo w te d y nie m ożna w ysu w a ć haseł roszczenio­

w ych. bo w te d y należy go­

dzić się na rów nowagę po­

p y tu z podażą, a to niesie za sobą szybszy w zrost cen n iż płac.

Udawanie, że to niepraw da, na nic się nie zda. Ileż to razy p rzyjm o w a liśm y na sze życzenia za rzeczyw is­

tość.

C zekają nas ko lejn e trud ne dni, ale w ierzę, a ściślej:

chcę w ierzyć, że n o w y p re­

m ier podejm ie wreszcie tw arde, m ęskie decyzje. Bo ani on, ani m y nie ma n y ju ż nic do stracenia, jeśli w najbliższej przeszłości nie chcem y zostać j u i nie w trzecim , a w czw a rtym ś wiecie.

T y lk o czy m y takie de­

cyzje będziem y chcieli rea­

lizow ać?

Oto pytanie na wagę na­

szej przeszłości.

jZ e fk a "

Cytaty

Powiązane dokumenty

rzata M adejczjk zwróciła klientow i pozostaw ione pienią dze. Czas ten nie był je d n ak rygorystycz nie przestrzegany. Większość załogi udała się na urlopy,

[r]

[r]

[r]

Zaangażowano ludzi, sprzęt, materiały, byle tylko przypodobać się wykonawcy, ale ten będąc samorządnym i niezależnym monopolistą, wy piął się na

PR 2 boryka się przecież z brakiem ludzi i jeśli starszych pracowników nie zastąpią młodzi, którzy stale odchodzą, wydział może. stanąć przed

niu liceum zatrudniłem się w Zakładzie Sieci, Elektrycznych przy ul.. O dpow iedzialne to było

wtarzają się, co jakii czas wznawia się ich produkcjo, trzeba w ięc nie lada rutyny, by przypomnieć sobie po la­.. tach, skąd sprowadzało się potrzebne