• Nie Znaleziono Wyników

Światowid : ilustrowany kuryer tygodniowy. R. 4, nr 10 (135).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Światowid : ilustrowany kuryer tygodniowy. R. 4, nr 10 (135)."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena \ zł.

Cena w C zechosłow acji: 3 50 K i.

N al. poczt. opł. ryczałtem .

Numer zawiera 20 stronic

Nr. 10 (135) Sobota, 5. marca 1927 ~ . Rok IV.

LAUREAT NAGRODY IM. ELIZY ORZESZKOWEJ.

Zebrany w W a rs z a w ie są d k on k urso w y n a gro d y im . E lizy O rzeszkow ej p rzy zn ał to w y so k ie odznaczenie za całą twórczość literac k ą A n d rz e jo w i S tru gow i, je d n e m u z n a j­

wybitniejszych spółczesnych po w ieściop isarzy polskich, an torow i .L u d z i Podziem nych", .D z ie jó w je d n e g o po cisk a * i .M o g iły N iezn an ego Ż o łn ie rz a ", powieści, które o bok wysokiego artyzm a, o d zn ac zają się głęfaokiem w niknięciem w za g a d n ie n ia now ożytnego życia narodow ego i społecznego. Ag. fot. .Światowida“ zdj. na pł. kraj! „Alfa“.

(2)

K u rs is tk i o b o k w ła ś c iw y c h prac o b o w ią z a n e są d o u p ra w ia n ia ć w ic z e ń g im n a ­ s ty c z n y c h .

W o b e c te g o , i e o d d z ia ły k o b ie c e m o g ą by< d y r y g o w a n e d o s t r a t y p r z y m a g a z y - n ach w o js k o w y c h , u m ie ję tn o ś ć w ła d a n ia b r o n ią je st z a s a d n ic z y m o b o w ią z k ie m .

oczyw iście w pierwszym rzędzie o m ężczyzn, ale i kobietom przypaść m oże w chwili koniecz­

ności część ogólnego zadania. I dlatego Zwią­

zek Strzelecki zorgani­

zował obecnie w War­

szaw ie dwum iesięczny kurs, który ma na celu przygotować kobiety polskie do pomocy poza- trontowej, na wypadek ewentualnej wojny, której państwo nasze z pewnością nie sprowo­

kuje. K iedy ojczyzna b ęd zie w niebezpieczeń­

stw ie, pospieszą kobiety polskie na równi z męż­

czyznam i do złożenia da­

niny patrjotycznej. Ko­

bieta polska m oże się pod tym w zględem poszczy­

cić chlubną tradycją. Wy­

starczy przypom nieć rolę kobiety polskiej w wal­

kach o Lwów.

P r o w a d z e n ie k s ię g o w o ś c i w o js k o w e j.

Mimo w szelkich usiłowań pacyfistów, mimo rozmaitych konfe­

rencji m iędzynarodowych w sprawie rozbrojenia, nikt nie m oże zaręczyć, źe w ykluczone są na przyszłość wypadki,kiedy w konflikcie dwóch lub kilku państw o żyw otne ich interesy, nie trzeba się będ zie uciec do ostatecznego sposobu rozstrzygnięcia: walki orężnej. Już ostatnia wielka wojna światowa wykazała, że wojny w spółczesne to nie tylko starcia regularnych armji, ale i całych społeczeństw . Muszą one tedy za­

wczasu być przygoto­

wane na ten wypadek, przez nikogo nie pożą­

dany, ale też przez n ikogo nie dający się w ykluczyć ze sfery

m ożliwości. Chodzi tu

W ś r ó d r o z m a ity c h s p o r tó w w ie lk ą u w a g ę k ła d z ie s ię na łu c zn ic tw o .

Ś W IA T O W ID N um er 10.

P R Z Y G O T O W A N I E K O B I E T Y DO O B R O N Y G R A N I C P A Ń S T W A .

Ć w ic z e n ia te o r e ty c z n e w s łu żb ie k a n c e la r y jn e j.

(3)

T urner 10. ŚW IA TO W ID _________ _ _ Str. 3.

P R Z Y GOT OWA N I E KOBIETY DO O B R O N Y GRANI C P A Ń S T W A . I

p o lo w y c h .

w e wszystkich od ­ działach wojskow ych ważną jest rzeczą karność z jednej strony, a wzajem ne zżycie się z drugiej, kursistki przez czas tej nauki mieszkają wspólnie, systemem internatowym . Myśl powoływania k ob iet do prac nad obroną państwa jest szczę­

śliwą i pochwały g o d ­ ną. W czasie, gd y k ob iety zostały pod w zględem praw o b y ­ watelskich zrównane z m ężczyznam i, słu­

szną rzeczą jest, by wzięły na siebie i część obow iązków , speł­

nianych dotychczas wyłącznie przez m ęż­

czyzn.

S z y c ie m u n d u rów w o js k o w y c h . W y p ie k a n ie e b le b a w p ie k a rn ia c h

W kursach tych, przez Związek Strze­

lecki w W arszaw ie urządzonych, chodzi w pierwszym rzędzie 0 wykorzystanie dla

celów państwowych właściwych kobiecie zadań i upodobań.

Z tego powodu ważną uwagę poświęca się tutaj wyszkoleniu ko­

biet do pełnienia o b o­

wiązków, nie wykra­

czających poza gra­

nice zwykłej trady­

cyjnej kobiecości.

Kursistki uczą się wypiekania chleba w piekarniach p o­

lowych, przygotow y­

wania posiłku dla żołnierzy, szycia mun­

durów wojskowych

1 t. p. Ponieważ zaś

P r z y g o t o w a n ie p os iłk u ż o łn ie rs k ie g o .

W s p ó ln a ja d a ln ia k u rs istek . W s p ó ln a s y p ia ln ia k u rsistek .

(4)

Z B a lu P ra a y w W a rszaw ie. Z d ję c ie to w a r z y s t w a , s ie d z ą c e g o w je d n e j z sal w b u fe c ie . D e le g a c ja g r u p y parlam en tarn ej p o lsk o -fran cu skie j je d z ie do P aryża. Z d ję c ie n asze W g r o n ie pań s ie d z ą pp. rod . B a z y le w s k i, m in . M ie d z iń s k i, red . S tp ic z y ń s k i i re d . p r z e d s ta w ia g ru p ę u c z e s tn ik ó w w y c ie c z k i na d w o r c u w W a r s z a w ie p rze d o d ja z d e m M a gn u s k i. d o s to lic y F ra n c ji. M ię d z y o b e c n y m i pp. p o s e ł S tro ń s k i (1 ), p o s e ł C h ą d zy ń s k i (2 ), Ag. fot. .św iatow ida* zdj. na pł. kraj .A lfa *. B a liń s k i (3 ), sen. K in io r s k i (4 ), pos. N ie d z ia łk o w s k i (5 ) , pos. T h u g u tt (6 ).

Str. 4. Ś W IA T O W ID _ _ _ _ _______________ Numer 10

W S T O L I C Y .

B a l P rasy. T r a d y c y jn y B al P r a s y w W a r s z a w ie i te g o ro k u o d b y ł s ię ze z w y k łą w s p a n ia ło ś c ią i b y ł p u n k tem k u lm in a c y jn y m w a r s z a w s k ie g o k a rn a w a łu , g łó w n ie d z ię k i o b e c n o ś c i p. P r e z y d e n ta R z e c z y p o s p o lit e j, a k r e d y ­ to w a n y c h w W a r s z a w ie p r z e d s ta w ic ie li P a ń s tw z a g ra ­

n ic z n y c h i n a jw y ż s z y c h d o s to jn ik ó w . Z d ję c ie n asze p rz e d ­ s ta w ia p. P r e z y d e n ta R zp lte j

(X )

w ra z z o to c z e n ie m i g o ś ć m i, g d y p rz y g lą d a s ię ta ń com . P o je d n e j s tro n ie p. P r e z y d e n ta s ie d z ą (o d le w e j) pp. a m b a sa d o ro w a L a r o c h e , m a rs z a łe k S ejm u R a ta j, a m b a s a d o r L a r o c h e —

p o d ru g ie j p. m a rs z a łk o w a R a ta jo w a . O b o k n iej p o c h y lo n y s to i w o je w o d a S ołtan . S to ją pp. d o w ó d c a O. K .

gen.

W r ó b le w s k i, kpt. N a g ó r n y , rtm . J u r g ie le w ic z , s ze f.

kan-

c e l. c y w . D z ię c io ło w s k i, k p t. C zu ru ch i m in . p o c z t i

tel.

M ie d z iń s k i. Ag. fot. .Św iatowida*, na płytach kraj. „Alin*

Szw edzk i aeroplan n a lotnisku w arszaw skiem . W d ro d z e d o K o n s ta n ty n o p o la w y lą d o w a ł na lo tn is k u m o- k o t o w s k ie m o lb r z y m i a e ro p la n s z w e d z k i na 25 osó b . Z d ję c ie n a s ze p r z e d s ta w ia p ilo ta t e g o s a m o lo tu w

b iu rz e k o m e n d a n ta P o ls k ie j L in ji L o tn ic z e j na lo tn is k u m o k o to w s k ie m . A g. fot. „Światowida“ , » a płytach krajowych „A lfa*.

N ow y d y re k to r Pań atw ow ego K onserw atorjum m uzycznego w W a rszaw ie. N a c z e le tej n a jw y ż s z e j u c ze ln i m u z y c z n e j w s to lic y s ta n ą ł o b e c n ie z n a k o m ity m u z y k i k o m p o ­ z y to r p. K a r o l S z y m a n o w s k i. Ag. fot. .św iatow ida*

(5)

_______________________ Ś W IA T O W I D ______________ ________________

A G R A N I C

l i

Pięciolecie rządów P i u s « X I. W p ią tą r o c z n ic ę s w e j k o r o n a c ji O jc ie c Ś w ię t y Śm ierć znakom itego k ry ty k a J e r z y B ra n d e s, d u ń sk i h is t o r y k lite ra tu r y , a u to r g ło ś n e g o Pius X I., s ied zą c na tr o n ie w p r z e s ła w n e j K a p lic y S y k s ty ń s k ie j w W a t y k a n ie , s w e g o czasu p o m n ik o w e g o d z ie ła „ G łó w n e P r ą d y L ite r a tu r y X IX . w . “ k tó r y s w e g o p r z y ją ł "hołd i ż y c z e n ia o d Ś w . C o lle g iu m K a r d y n a łó w . czasu b y ł r ó w n ie ż i w P o ls c e i w r a ż e n ia s w o je w s y m p a ty c z n e j k s ią żc e o g ło s ił, zm a rł

Fot. ca rio Delio*, N trv i. w K o p e n h a d z e w 85. rok u ży cia .

Numer 10 _________

Z

Walka o S h a n gh a j. W a lk a d o m o w a , z w ią z a n a z k o n flik t e m z A n g lją w C h in a c h , zd ą ż a d o rezu łtatu , k tó r y z a p e w n e n ie położ,y je j kresu, a le b ę d z ie z a m k n ię c ie m jfed n ego z je j e p iz o d ó w . Portow^e m ia s to S h a n gh a j b ro n io n e je s t p rze z w o js k a Czang-So-Litia, p r z e c iw n a p ie r a ją c y m w o js k o m K a n to n u . P o d a je m y tu ta j na le w o p o r tr e t te g o g e n e r a ła — na p r a w o w id o k

portu w Sh an gh aj. P r ts s P hoto N ew s-S erv ice. Berlin.

Boy w P aryża. Z n a k o m ite g o p o ś re d n ik a p o m ię d z y lite r a tu r ą fran cu sk ą , a k u ltu rą p ols k ą , w it a o b e c n ie e n tu z ja s ty c z n ie Francja, d ok ą d B o y w y je c h a ł. P o o fic ja ln e m p r z y ję c iu w p a r y s k ie j S o r b o n n ie o d b y ł s ię na c z e ś ć B o y ’a

(X )

b a n k ie t,

Z k tó re g o p o d a je m y tu ta j z d ję c ie . Fot. Henri Manuel, Paryi.

Lotnik Pinedo. It a lja , ta k w r a ż liw a na c h w a łę s w o ic h r o d a k ó w , ś w ię c i o b e c n ie e n tu z ja s ty c z n ie tr iu m f s ła w n e g o sw 'ego lo t n i­

ka P in e d o , k tó r y p r z e le c ia ł A t la n ty k . P o d a ­ je m y tu ta j P in e d ę (n a l e w o ) z s z e fe m lo t n i­

c tw a it a ls k ie g o B a lb o . Mezzogiorm-

Nowoczesne pielęgnowanie urody.

W y s u b te ln ia n a d łu g o w ie k o w ą k u ltu rą dusza w s p ó łc z e s n e j e p o k i tę s k n i za p ię k n e m , za h a r m o n ijn y m a k o rd e m ż y c ia , w ś r ó d p ra ­ g n ie ń w ie c z n e g o za c h o w a n ia m ło d z ie ń c z o ja ś n ie ją c e j u ro d y . M od a , ten d y k ta t n orm z e w n ę trz n y c h , p r z y s to s o w a ła s ię już d o p ęd u p o s tę p u h ig je n y , w y z w o lił a k o b ie tę z k ajd an , p od k tórern i u g in a ł s ię je j w ą t ły o rg a n iz m . T y lk o z s za b lo n u p ie lę g n o w a n ia ' u r o d y n ie o trz ą s ła s ię k o b ie ta , k o rzą c s ię p rze d b ł y ­ s k o tliw y m , „ m o d n y m “ k o s m e ty k ie m , w p r z e ­ k on a niu o je g o „ c u d o w n o ś c i* . . . A le u p o ­ je n ie c h w ilo w e p rz e m ie n ia s ię r y c h ło w r o z c z a ro w a n ie . N a jm o d n ie js z y b o w ie m k rem , n a jp ię k n ie j o p a k o w a n e m y d ło p rze tłu s zc za n e , n a jh a r d z ie j w o n n y p u d e r z z a w a r to ś c ią oło- w iu z n is z e z ą c e rę s k ło n n ą d o p o r ó w , w ą g ró w i p ry s zc zy . D la te g o in d y w id u a liz u je k o s m e ty k a le k a rs k a , ś c iś le d o s to s o w u ją c p o s z c z e g ó ln e p re p a r a ty k o s m e ty c z n e d o d a n e j w ła ś c iw o ś c i c e ry , a nawre t s z a m p o n y p r z y s to s o w a ła d o k o lo ru w ło s ó w , ja k n, p. D ra L u s tra S h am - p o o u : d o ja s u y e h o d r ę b n ie i d o c ie m n y c h W b ro s z u rc e o „p ie lę g n o w a n iu u r o d y * za łą­

c z o n e j d o k a ż d e g o p rep a ra tu z p rz e p is u Dra L u stra, n a w o łu je a u to r s łu szn ie d o r a c jo ­ n a ln e g o d o b o r u p rep a ra tu , s to s o w n ie d o d a n e j w ła ś c iw o ś c i c e ry . I ta k p o le c a d o tłu stej c e r y : D ra L u stra p ro sz ek m a rm u ro ­ w y , je g o w y k w in t n y p u d er e g z o ty c z n y , k tó r y w y ją t k o w o n a d a je s ię d o p ie lę g n o w a n ia k a ż ­ d e j, n a w e t s u c h e j c e ry , p o n ie w a ż z m ię k c z a tw a r d y n a b ło n e k i w a r u n k u je je j s o c zy ­ stość. C e lein u ś w ia d o m ie n ia c z y te ln ic z e k , r a d z im y b ro s z u rk ę t ę d o k ła d n ie p rze cz y ta ć i p r z y s w o ić s o b ie e le m e n ta r n e b o g d a j za sa ­ d y n o w o c z e s n e g o p ie lę g n o w a n ia c e r y , w ł o ­

s ó w i s k ó ry cia ła . ?fl

(6)

Ś W IA T O W ID N u m er 10.

MODA PRZEDWIOŚNIA

E fe k t o w n e p o m p a d u rk i z b ro k a tu i n a jm o d n ie js z e ręka w ic z k i.

C h o c ia ż te r m o m e tr w s k a z u je je s z c z e te m p e ra tu ry p o n iż e j zera, c h o ć o b fit e p o k ła d y ś n ie g ó w s p r z y ja ją s p o rto m z im o w y m , je d n a k z b liż a s ię ju ż sezon p rze d - w io s e n n y , w o b e c c z e g o czas p o m y ś le ć o s to s o w n y m e k w i­

p u n ku t o a le t o w y m . N ie d łu g o ju ż b o w ie m p ła szcz z im o w y u s tą p ić m u si m ie js c a k o s tju m o w i i p ła s z c z y k o w i p r z e j­

ś c io w e m u . J a k ie ż n o w o ś c i p r z y n ie s ie n am m o d a w i o ­ s e n n a ? T w ó r c y m o d y o d s ła n ia ją nam ju ż rą b e k ta je m ­ n ic y , ta k in te re s u ją c e j d la ś w ia ta k o b ie c e g o . E fe k to w n ą n o w o ś c ią są k os tju rn y z ż a k ie ta m i z in n e j m a te rji a n i­

ż e li s p ó d n ic zk a . D w u k o lo r o w o ś ć to h a s ło m o d y w i o ­ s en n ej. S p ó d n ic z k i m a ją b y ć zn o w u p lis o w a n e , ju m p ry lu b b lu zk i c z ę ś c ie j w p a s y p o p rz e c zn e . Ż a k ie t k ostju m u je st d oś ć k ró tk i i n ie s ię g a n ig d y p o n iż e j b io d e r . B a rdzo m o d n e s ą k o łn ie r z e s z a lo w e , o b o k n ic h zaś r ó w n ie ż k o łn ie r z e w y s o k ie . O b o k k o s tju m ó w p ła s z c z y k je s t c ią g le g r a n d ę m o d e , p r z y c z e m m o d n e są je s z c z e r y p s y , o b o k te g o , k ash a C h a r m e la in e , o r a z s p e c ja ln a w e łn a a n g ie ls k a , n a d a ją ca s ię na p ła s z c z y k i s p o r to w e . C h a ra k te ­ r y s ty c z n ą c e c h ą w ię k s z o ś c i s u k ien w io s e n n y c h są p ask i w n a jr ó ż n ie js z y c h k o m b in a c ja c h . P o d n ie s ie n ie stanu je s t w y ra ź n e . Z k o lo r ó w b a rd z o m o d n y je s t k o lo r g r a ­ n a t o w y na k os tju rn y i s u k n ie , d a le j b a rw a c z e r w o n e g o w in a , k o lo r „c h a m p a g n e “ , k o lo r p ia s k o w y , o d c ie ń s z a r o ­ b łę k it n y , s z a r o z ie lo n y . S ły c h a ć ta k że, ż e k o lo r c za rn y , k t ó r y ta k m o d n y b y ł w k a r n a w a le , u trzy m a s w o je s ta n o ­ w is k o w m o d z ie p rz e d w io s e n n e j. S m o k in g d a m s k i p o ­ m im o , ż e w r ó ż o n o mu k res . b ę d z ie je s z c z e n o s z o n y , ty lk o w n ie c o in n y c h k o m b in a c ja c h . Ł a d n ie p rz e d s ta w ia s ię c z a r n y s m o k in g z b ia ły m je d w a b n y m ju m p r e m , z cza rn ą k ra w a tk ą p r z y p ó łw y s o k im k o łn ie r z y k u z e s p ó d n ic zk ą w k ra ty . W o g ó le k ra ta , k tó ra na ja k iś czas u stą p iła z h o ry z o n tu , p o w ra c a zn o w u z w y c ię s k o . Z w ła s z c z a s p ó ­ d n ic z k i w k ra tę s ta n o w ią o s ta tn i k r z y k m o d y . M od n e są r ó w n ie ż z n o w u su k n io ju m p r o w e . J u m p e r w y s t ę p u je w p r z e r ó ż n y c h o d m ia n a c h b a rd zo e fe k t o w n y c h . Jaga.

M o d n y k o m p le t z k ash a b e ig e i g r a n a to w y N a jn o w s z y m o d e l r o b e s m o k in g.

S u k ie n k a z c z a r n e g o c r ê p e m a roca in . P ła s z c z y k p o d r ó ż n y z p o p ie la t e j a n g ie ls k ie j w e łn y .

N a jm o d n ie js z e to r e b k i i k w ia t d o p ła s z c z y .

(7)

N um er 10. Ś W IA T O W ID Str. 7

A l. Engla „W iecznie M iody“ w T eatrze M iejskim im.

J. Słowackiego w K rakow ie. P o g o d n a , ja k na n ie m ie c k ą tw órczość w y ją t k o w o le k k a k o m e d ja o p o w ia d a o „ w i e ­ czn ie m ło d y m “ T yb u rc ju s zu D o llo r e d e r z e , k t ó r y c h o c ia ż

m a ju ż p ra w n u c z k ę , sam je st m ę ż e m — i d o te g o s zc zę ­ ś liw y m — m ło d e j k o b ie ty . Z p rz e d s ta w ie n ia le g o p o d a ­ j e m y tu taj na lew’o s ce n ę z b io r o w ą a k tu III ., w k tó ry m s z c z e g ó ln ie n d a tn ie w y p a d ły r o le s y n a „ w ie c z n ie

m ło d e g o “ ( . < ) , p. J e d n o w s k i i e p iz o d y c z n a ro lk a gra n a p r z e z d y r. N o w a k o w s k ie g o ( X X ) ~ na p ra w o zaś d ja lo g p o m ię d z y „ w ie c z n ie m ło d y m “ , (p . S o s n o w s k i)

i je g o d ru ga żon ą F ia m e ttą (p . H a ta ciń sk a ).

Nowości teatrów an gielskich. W y s t a w ia m y tu taj d w ie ostatnie s e n s a c y jn e n o w o ś c i te a t r ó w lo n ­ d yńskich, a m ia n o w ic ie sta rą s ztu k ę h is to r y c z n ą i czysto n o w o c z e s n y m e lo d ra m a t, a ż e b y b o d a j w ten sposob na ty ch dw-óch, w re p e r tu a r z e a n g ie ls k im

n a jb a rd z ie j p o p u la rn y c h ro d za ja c h p ok a za ć i a k to r ó w i in s c e n iz a c ję . Z d ję c ie na le w o p rze d s ta w ia w z n o w io n ą p o 120 la ta c h k o m e d ję z c z a s ó w re s ta u ra c ji J e r z e g o F r a r q u b a r „ T a k t y k a z a k o c h a n e g o “ z pp. (o d lew re j) E d itą E va n s , Pb. K o n s ta m , J e r z y m H a y es , C. H ob b s,

W . E v a h s i M a rją B re tt D a v ie s . Z d ję c ie na p raw - je s t o d tw o r z e n ie m s c e n y z s p ó łc z e s n e g o m e lo d ra m a tu

„ In t e r w e n c ja “ , g r a n e g o o b e c n ie z o lb r z y m ie m p o w o ­ d z e n ie m w Teatrze. St. J a m es w L o n d y n ie z pp. H ild ą M o o r e i G e r a ld e m du M a u rie r, Sport & G m

Powrót S ifo a m a do K o m ed jl F ra n cu sk ie j. O s ta tn i W y stęp słyn nej Id y R u binstein w W ie lk ie j O perze p a ry skie j. O d czasu s w o je j k r e a c ji w „ Ś w ię t y m ju ż

2

e „s ta r e j g w a r d ji* p ie r w s z e g o te a tru ś w ia ta S e b a s tja n ie “ Id a R u b in s te in sta ła s ię c z o ło w ą ś p ie w a c z k ą W ie lk ie j O p e r y p a r y s k ie j, n ie t y l e w zn a czen iu

„ K o m e d ji F ra n c u s k ie j“ , S ilv a in w r ó c ił z tr iu m fe m d o c z y s to a r ty s ly c z n e m , ile , że w y s t ę p y j e j są z a w s z e p ie r w s z o r z ę d n ą sen sa cją . O s ta tn io Id a R u b in s te in ( X ) te g o teatru . N a s z e z d ję c ie p iz e d s t a w ia g o w t y t u ł o w e j k r e o w a ła ty tu ło w ą r o lę w o p e r z e „ W ła d c z y n i S k a ł“ , z k tó re j tu taj p o d a je m y z b io r o w ą s ce n ę na t l e w s p a n ia łe j

r o li „ Ś w ię to s z k a “ M o lie r a . Fot. H. Manuel, Paris. d e k o ra c ji. Fol H Manuel, Parte

(8)

s . , :~f Ś W IA T O W ID _ Nińj£! lit

O B R A Z K I S P O R T O W E .

R o iła m w Polskim Z w ią zk u Pitki Nożnej. N a z d a w n a o c z e k iw a n e m w a ln e m ze b ra n iu P Z P N , o d b y te m w u b ie g łą s o b o tę w s a li T o w . L e k . w K r a k o w ie , p rz y s z ło d o ro zła m u w ty m Z w ią z k u , co m o że p o c ią g n ą ć za s ob ą b a rd zo w a ż n e , a u je m n e s k u tk i d la sportu p iłk i n o żn e j

w P o ls c e . N a sze z d ję c ie na le w o p r z e d s ta w ia h o n o r o ­ w e g o c z ło n k a P Z P N p. L . C h ris te lb a u e ra , k tó r y b e z s k u te c z n ie p r ó b o w a ł s p ra w ę u g o d o w o za ła tw ić . Z d ję ­ c ie na p r a w o o d t w a r z a m o m e n t o b ra d p o d p r z e w o d n i­

c tw e m p. C e tn a r o w s k ie g o (1 ), z u d z ia łe m w ic e p re z e s a ,

m jr. a r m ji fra n c u s k ie j E ssm an a (2 ), p re z e s a g ó r n o ś lą s k ie g o Z w ią z k u okr. F lie g e r a (3 ) i in n y c h . W y n ik ie m zo z ła m u je s t z a ło ż e n ie p r z e z s e c e s jo n is tó w o s o b n e j P o ls k ie j L ig i

P iłk i n o żn e j.

A g. fot. .Światowida“ zdj. na pt. kraj. .A lfa “ . E pilog w i e l k i * d n i z a k o p ia ń s k i* . S en s a c ją d la tłu m ów n a szego a e ro p la n u w o js k o w e g o , k tó r y , o d b y w a ją c ć w i-

p rz y p a tru ją c y e h s ię m ię d z y n a r o d o w y m z a w o d o m nar- c ze n ia , w y lą d o w a ł p ó ź n ie j n a śn iegu . (Z d ję c ie na le w o ).

. ja rsk im b v ło s z y b o w a n ie w y s o k o p on a d g ło w a m i w id z ó w P o o d b y t y c h z a w o d a c h n a rc ia rsk ich z m ie r z y ły s ię z sob ą

w w a lc e o m is tr z o s tw o P o ls k i d r u ż y n y h o c k e y ’o w e . W z a w o d a c h z w y c ię ż y ła w a rs z a w s k a d ru ż y n a A . Z. S.

(z d ję c ie na p r a w o ). Fot. Schabcnbeck, Zakopane.

R o z ła m w Zw iązk n P lłk ł Nożnej. P o d a je m y g ru p ę c z ło n k ó w s e c e s ji P Z P N . O d le w e j ku p r a w e j s to ją d r. S y r o p (J u trz e n k a ), P io t r o w s k i (P o lo n ja ), dr. M ic z y ń s k i (C z a rn i), d yr.

B ro n ia s z ( W a r t a ), inż. 1. K u c h a r, S z a rg e l (H a s m o n e a ), S tru m iłło (W a r s z a w ia n k a ), Luxem ­ b u rg (W a r s z a w ia n k a ), d y r. B ie rz e ń s k i (W is ła ), D e m b iń s k i (W is ł a ), G la ż e w s k i (T u r y ś c i),

K o n o p k a (Ł . K . S .), G óra ( I . F . C .), P r ä g e r (J u trze n k a ), dr. G le is n e r (J u trz e n k a ).

Sporty zim ow e w rzeźbie. R ze źb a p. O lg i N ie w s k ie j, p r z e d s ta w ia ją c a n a rc ia r za , za­

k u p io n a p r z e z m in is tra s p r a w z a g ra n ic z n y c h p an a A . Z a le s k ie g o , ja k o n a g r o d a na Z a w o d y M ię d z y n a r o d o w e w Z a k o p a n em .

Ag. fot. .Światowida“, na pi. kraj. „Alfa“.

(9)

N u m er 10. Ś W IA T O W ID Str. 9.

J A K P R A C U J E C E N T R A L A T E L E F O N Ó W W W A R S Z A W I E .

Przechodzących przez ulicę Zielną w Warszawie uderza ośm io- piętrowy gmach, prawie że już „drapacz n ieb a“, mający bardzo ory­

ginalną fasadę. Jest to Centrala warszawskich telefonów , obsługająca ludność naszej stolicy. Telefon jest dziś w całym kulturalnym św iecie

„artykułem cod zien nego zapotrzebowania“, bez którego niepodobna

sob ie wyobrazić życia sp ołeczn ego i gospodarczego. Jak niema ponoś

róży bez kolców, tak i telefon, a raczej jego funkcjonowanie, daje

niejednokrotnie powód do krytyki, o ile się jednak chce być objek-

tywnym i spojrzeć na stronę techniczną, to nie będ zie zbyt trudno

znaleźć momenty, tłomaczące niejedną usterkę. T elefony warszawskie

mają stosunkowo dobrą markę, słuszną tedy jest rzeczą pokazać

naszym P. T. Czytelnikom, jak wyglądają urządzenia telefoniczne od

wewnątrz. Zdjęcia przedstawiają: 1. Widok ogóln y sali z telefonistkami

przy tablicach rozdzielczych. 2. Centralę przy ul. Zielnej. 3. Motorową

pompę doprowadzającą w odę na 9. piętro. 4. Salę napraw uszkodzonych

aparatów, w reszcie 5. Funkjonarjusza Centrali, sprawdzającego jakość

sieci w aparatach ulicznych.

Ag. fot. „św iatow ida“ , na płytach krajowych „A lfa “ .

(10)

Str. 10. Ś W IA T O W ID * N u m e r 10.

W o jc ie c h We

Z W YSTAW Y NIEZA- PLASTYKÓW

A G . F O T . „ Ś W I A T O W I D A “

K a s p e r Ż e le c h o w s k i: „ B e z d o m n i“ (o le j).

Drukarnia Narodowa Telza.

J ó z e f U n ie r z y s k i: „ P ia s t “ (o le j).

W o jc ie c h K o s s a k : P o r tr e t p. Z . (o le j).

Ostry konflikt pom iędzy o l­

brzymią w iększością krakowskich artystów — plastyków, a miej- scowem Towarzystwem Sztuk Pięknych, trwający już od kilku tygodn i, przyniósł jeden p o zy ­ tyw ny w ynik : artyści krakowscy zrozum ieli, że najsilniejszym ar­

gum entem w tej w alce jest w y­

kazanie własnych walorów. W yni­

kiem tego przekonania jest otwarta przy ulicy Sławkowskiej w Krakowie „Wystawa N ieza­

leżn ych *. Jest ona zjawiskiem niezaprzeczenie wyjątkowem zw ła­

szcza w powojennych czasach.

Nierozstrzygając bowiem w tej chwili pytania, kto temu był w i­

nien, stwierdzić trzeba, że cały szereg w ystaw , urządzonych p o ­ przednio w pięknym pałacu Sztuk Pięknych przy pi. Szczepańskim w Krakowie, nie

m ógł ani zbyt do- w

środ k u :

Wl.

datnio św iadczyć Augustyno- o spółczesnej pro- wiczówna:

j i •• , . „Dziewczyna dukcji artystycz- \ lalkai^<.

nej w Polsce, ani (olej).

K s a w e r y D u n ik o w s k i: P o r tr e t p r o f. F . K.

(r z e ź b a ).

też nie zdołał w zbudzić dla sieb ie szer­

sz eg o zaciekawienia wśród publiczności kulturalnej, dla której przecież sztuka ostatecznie istnieje. Obecna zaś wystawa, zorganizowana w stosunkowo krótkim czasie, pod jednym i pod drugim w z g lę ­ dem przedstawia się bardzo korzystnie.

V Ia s t im il H o ffm a n : „C h ło p k a , w r a c a ją c a z k o ś c io ła “ (o le j). D ru k a rn ia N a r o d o w a T elz n .

(11)

LEZNYCH ARTYSTÓW W KRAKOWIE

Z D J. N A P ł . K R A J . „ A L F A

J ó z e f M e h o ffe r : „ W ia r a “ , k a rto n d e k o r a c y jn y d la k a te d r y o r m ia ń s k ie j w e L w ó w (a k w a r e la ).

W o jc ie c h K o s s a k : P o r tr e t p. Z . (o le j).

Weiss: Afisz Wystawy.

J u lja n F a ł a t : „ B y s t r a “ ^ a k w a re la ). D ru k a rn ia N a r o d o w a T elza.

K s a w e r y D u n ik o w s k i: W ic e p r e z . m. K r a k o w a W . O s tr o w s k i (r z e ź b a p r z e z n a c z o n a d o k a s e ­

to n ó w na W a w e lu ).

ulicznych

i. ł.

p. dopominają się o w ięk­

sze prawa w Pałacu Sztuki, nawet na tej w ystaw ie, w zewnętrznych ramach wcale nie „pałacow ych“, stwierdzają słu szność swoich żądań. Publiczność kra­

kowska zw iedza tłum nie w ystaw ę sece- sjonisłów .

P io t r S t a c h ie w ic z : „M le c z a r k a “ (p a s te l).

N u m e r 10. Ś W IA T O W ID Str 11.

(12)

F ra g m e n t ta ń ca w s c h o d n ie g o s z k o ły M ie c z y ń s k ie j w W a rs z a w ie .

Str. 12. Ś W IA T O W ID . N u m e r 10.

S Z T U K A T A N E C Z N A W W A R S Z A W I E . A\ ? ;A ir“?.Vdi

}\ B o ja rs k a w stu d ju m „ K w i a t “ . P. S zy m a ń s k a z O p e r y W ie lk ie j ja k o M erk u ry.

Ć w ic z e n ia ta n e c zn e s z k o ły p. T a tja n y W y s o c k ie j.

S ta n is ła w a W e ls k a (s to ją c a ) i A lin a K o n o p k a (k lę ­ c z ą c a ) w tańcu „ F r e s k i e g ip s k ie “ .

S tu d ju m ta n e c zn e p. H r y n łe w ic k ie j.

(13)

game» 10 _____ ŚWIATOWID _ Str. IS.

W P O L S C E I Z A G R A N I C Ą.

Konferencja w spraw ach rolnych. D n ia 27 lu te g o o d b y ło s ię w P r e z y d ju m R a d y Miejskiej p o s ie d z e n ie , p o ś w ię c o n e z a g a d n ie n io m z w ią z a n y m z r e fo r m ą r o ln ą i s p ó ł­

dzielczością ro ln ic z ą . Z d ję c ie n a s ze p r z e d s ta w ia P r e z y d ju m K o n fe r e n c ji: pp. m in.

Staniewicz (1 ), w ic e p r e m ie r d r. B a rte l, k tó r y p o w r ó c ił ju ż d o z d r o w ia (2 ) i m in.

N ie z a b y t o w s k i (3 ).

Ag. fol. „¿światowida*, na pł. krajowych „A lfa “ .

Posiedzenie P aństw ow ej R ady e m ig ra cy jn e j w W arszaw ie. U c z e s tn ic y t e j w a żn e j k o n fe r e n c ji, o d b y t e j 26 lu te g o . S ie d z ą p p . m in . T a r g o w s k i (1 ), w ic e p r e z . G ilic z y ń - s k i (2 ), m in . p r a c y , p r z e w o d n ic z ą c y k o n fe r e n c ji d r. J u r k ie w ic z (3 ), d y r. K u ty - ło w s k i (4 ), d y r. in ż. G a d o m s k i (5 ), r a d n y A lt e r (6 ), ra d ca z m in . o ś w . Z d r o je w ­ s k i (7 ), ra d c a e m ig r . D a lb o r (8 ), p rez. T o w . e m ig r. inż. H u z a rs k i (9 ), p rof.

L u d k ie w ic z (1 0 ). A g. fot. .Światowida* zdj. na pt. kraj. .A lfa*.

K ról szwedzki u P apieża. K r ó l G u s ta w s z w e d z k i (X )> b a w ią c w ły c h d n ia ch in c o g n ito w R z y m ie , w y s t ą p ił ra z P rim a b a le rin a O p e ry W a rs z a w s k ie j. S ła w ę b a le tu w a rszaw - tylko o fic ja ln ie , s k ła d a ją c u ro c zy s tą w iz y t ę O jc u Ś w ię t e m u . Z d ję c ie n a s ze p rz e d s ta w ia g o w o to c z e n iu d w o r u s k ie g o , ta k w y s o k o c e n io n e g o n ie t y lk o u nas, a le i za- p a p ie s k ie g o w c h a r a k te r y s ty c z n y c h s ta r o d a w n y c h s tro ja c h . g ra n ic ą , p o d tr z y m u je w o b e c n e j c h w ili p r z e d e w s z y s tk ie m

Fot. Carlo Delius, Nervi. p. H a lin a S z m o lc ó w n a , zn a k o m ita p rim a b a le rin a .

Dwa pogrzeby w W iln ie . W W iln ie zm a rł ś. p. Bassano- wicz, tw órca o d r o d z e n ia n a r o d o w e g o L it w in ó w . W b r e w ikcyjnem u tw ie r d z e n iu rząd u lit e w s k ie g o , ja k o b y p o ­ między P olsk ą a L it w ą is tn ia ł stan w o jn y , rzą d nasz spontanicznie w im ię u czu ć h u m a n ita rn y c h o t w o r z y ł granice P o ls k i, b e z ż a d n y c h fo r m a ln o ś c i pi ze p u s zc za ją c

p r z e d s ta w ic ie li n arod u i p a ń s tw a lite w s k ie g o , p r z y b y ły c h na ten p o g rz e b . P o m ię d z y o b e c n y m i b y li pp. sen. K r z y ­ ż a n o w s k i (1 ), dr. O ls e jk o , p rez. k om . L it. w W iln ie , p rze ­ m a w ia ją c y p rz y w y p r o w a d z e n iu z w ło k (2 ), W ite js z y s , b u rm is tr z m . K o w n a (3 ), B irż y s k o , re k to r n n iw . K o w . (4 ) i A b r a m o w ic z (5 ). (Z d ję c ie na le w o ). D ru gim w ie lk im

p o g rze b e m w W iln ie , w k tó ry m o b o k tłu m ó w lu d n o ś c i p o ls k ie j w z ię li u d zia ł r ó w n ie ż Ż y d z i i L it w in i, b y ło o d d a ­ n ie o s ta tn ie j p r z y s łu g i ś. p. k om . W im b o r o w i, o g r o m n ie za słu żo n e m u o b y w a t e lo w i i d z ia ła c z o w i m ie js c o w e m u , p o ś w ię c o n e m u id e i p o k o jo w e g o w s p ó łż y c ia lu d n o ś c i.

(Z d ję c ie na p r a w o ).

W rocznicę b itw y pod Grochowem. L a t 96 tem u , p od G r o c h o w e m , p o r a ź p ie r w s z y w y s t ą p ił s a n ita rja t w o js k o w y w A r m ji P o ls k ie j. N a u ro c zy s to ś c i, k tó ra w tę ro c zn ic ę o d b y ła s ię w W a r s z a w ie , in s p e k t o r s ił s a n ita rn y c h R z e c z y p o s p o lit e j (1 ) w o to c ze n iu p u łk o w n ik ó w K o łłą ta j-S r z e d n ic k ie g o (2 ) i M is z e w s k ie g o (3 ) w z n ió s ł to a s t na c ześć P r e z y d e n ta R z e c z y p o s p o lit e j i M a rs za łk a P iłs u d s k ie g o . A g. fot. .św ia tow id a*.

Zjazd Zw iązku In w a lid ó w Polskich w K rakow ie. W a tm o s fe rz e o s tre g o k o n flik tu pom iędzy o s k a r ż y c ie la m i, a o b r o ń c a m i o b e c n y c h k ie r o w n ik ó w Z w ią z k u In w a lid ó w obradował ten Z ja z d w s a li S ta r e g o T e a tr u w K r a k o w ie . Z d ję c ie n asze p r z e d s ta w ia

Prezyd ju m : pp. K a n t o r (1 ), D a c k ó w (2 ), S ta c h e c k i (3 ), R o s o c b a c k i (4 ) i in n i.

A g. fot. .Światowida“ , zdj. na płytach kraj. .A lfa “ .

(14)

Ś W IA T O W ID N u m e r 10.

A. MARCZYŃSKI

OSTRA

Major ciągnął d a le j:

— Ten młody człow iek przysłużył mi się bar­

dzo . . . Teraz zrozumiałem g en ez ę naszych długich niepow odzeń na froncie . . . Tak panowie . . . M ie­

liśm y wśród swoich najzaufańszych ludzi zwykłych szp iegów rifenskich . . . Poniew aż Rifowie są słabsi od Hiszpanii czy Francji, w ięc ci ludzie pracowali dla słabszych . . . Gdyby było naodwrót, b ylib y na­

szym i sprzymierzeńcami . . . Cel był jeden, a miano­

w icie, przedłużać wojnę w nieskończoność . . . Tak panowie . , . Zaopiekowałem się tymi ludźmi i z pom iędzy tych, których znał ów m łody człowiek, w szyscy już są pod kluczem . . . A raczej za jednym wyjątkiem, za wyjątkiem jed nego, najw iększego łotra, który dziś także otrzyma zasłużoną karę . . . Ten szp ieg komunikował się ustawicznie z Rife- nami . . . w jaki sposób, to się panowie zaraz dow ie­

cie . . . Kiedy miał nastąpić atak na Ajdir . . . z mej porady u m yślnie generałow ie Perez i Saro na na­

radzie w yznaczyli atak na dzień 4 października i om ówili zm yślony plan uderzenia . . . Obserwowa­

łem, jak szp ieg po chwili w yszed ł do sw ego na­

m iotu, by dać znać wrogom . . . Już w ówczas chcia­

łem g o zdem askować, niestety jego posłaniec był zręczniejszy odem nie i uciekł . . .

A ja chciałem mieć namacalne dowody . . . D zięki jego fałszywej informacji zdobyliśm y Ajdir fak łatwo w nocy z 2 na 3 października . . . Sposobność znowu się nadarzyła . ; . Wczoraj wieczorem ten łotr wysłał now e informacje i dzisiaj rano nadeszła stamtąd odpo­

w iedź . . . O bie korrespondencje są w moich rekach . . . Pozostaje mi jeszcze do wyjaśnienia, dlaczego to w szystko tutaj mówię . . .

— Zupełnie s łu s z n ie . . . mruknął prokurator, który się już dawno niecierpliwił tą opowieścią, ilie mającą nic w sp óln ego ze sprawą Carmen . . .

— D latego io m ówię, ponieważ w liście tego szpiega jest wyraźna wzmianka o sprawie tej pani, oskarżonej . . . Proszę . . . Ten list jest pisany szyfrą . . . Klucz do tej szyfry częściow o odnalazłem przy pomocy wskazówek tego m łodego nawróconego człow ieka . . . A nadto pom ogła mi gruntownie od­

pow iedź przysłana dzisiaj, która z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn nie jest pisana szyfrą, ale we formie zw yczajnego listu . . . O p r o sz ę . . .:

Pod szed ł do trybunału i pokazał kilka świstków papieru . . . Pochyliły się gło w y zaciekawionych sędziów . . . Siw y, krótkowzroczny podpułkownik przytykał papier blizko do oczu i zasłaniał innym.

— Tu jest k lu c z ... Proszę teraz uważać . . . Początkowa treść jest dla panów o b o ję tn a ... Chodzi tu o tajemnice w ojskowe i o przysłanie czeku . . . A tutaj pontżej jest: „Znalazłem tę, dla której po­

strzelił m nie Ali. Siedzi jutro sąd, robię ją waszym szpiegiem . . .* tu znów nie m ogłem jeszcze odczytać aż d opiero: „podejrzenie z sieb ie*. N ależy się do­

m yślić: „szpiegiem , co mi pozwala zrzucić podej­

rzenie ze sieb ie . . . “ D om yśliłem się, że chodzi o tę kobietę, w ięc przyszedłem . . .

Umilkł na chwilę . . . W szystkie oczy skierowały się na Birranę . . . A ten stał blady jak trup . . . W szystka krew zb iegła mu z tw a r zy ...

A kiedy przewodniczący zaczął w olno odczytywać od pow iedź Hagena na jego ostatni list, nagłym ru­

chem ręki wyjął z kieszeni maleńką flaszeczkę i za­

nim m ógł ktoś mu przeszkodzić, wyrwał zębam i ko- reczek i całą zawartość połknął szybko . . . Rzucił buteleczkę z siłą pod n ogi i krzyknął:

— Teraz m ożecie mnie kazać aresztować . . . Zrobiło się w ielkie zam ieszanie . . . W ezwano szybk o lekarzy . . . Słaniającego się Birranę odnie- siono p osp ieszn ie, aby dokonać wypom powania żo ­ łądka . . . Obrońca ściskał dłonie Carmeny . . .

£

W

Rozdział XIV.

Z powrotem do starej Europy! . . .

I.

— Kiedy ten kapitan obrońca p ow ied ział:

„Tunis*, zaraz się dom yśliłam , ż e to ty Rysiu jesteś owym młodym cz ło w ie k ie m ... W ięc nawróciłeś z do­

tychczasowej drogi ? . . .

— Tak Z u . . . 1 mojem jedynem życzeniem jest, byś poszła w moje ślady . . .

— Ryśku kochany, już to dawno zrobiłam . . . D osyć mam tego w strętnęgo życia p ełn ego ustawi­

cznej obawy i niepew ności . . . Ja także chcę raz w reszcie żyć uczciw ie . . . Zostałam b oleśn ie ukarana za dotychczasow e przewiny . . .

— Moje iy biedactwo kochane . . . Doktór mó­

wił mi dzisiaj, że jest lepiej, niż się sam sp od zie­

wał . . . N iedługo w yjedziem y razem . . . Pojedzie Zu z Rysiem ?

— A w eźm ie mnie Ryś z e sob ą?

— Naturalnie najdroższa . . . Pojedziem y do Włoch . . . do Neapolu . . . tam, g d zie poznaliśm y się . . . gd zie spędziliśm y iyle chwil pięknych . . . Ale teraz Zu będzie kochać tylko jednego Rysia . . . N ikogo więcej . . . Jeżeli chcesz zerwać naprawdę z dotychcząsow em życiem , to od tego trzeba zacząć . . . Nie m oże być mowy o uczuciu, jeżeli kobieta żyje z innymi m ężczyznam i . . . Prawda, Zu ?

— Tak Rysiu . . . Ja już zapomniałam, że by­

łam taką . . .

— Cicho mi zaraz, bo nie pocałuję . . . Spełniając groźbę, pochylił się nad nią i nakrył jej wargi sw ym i ustami . . . A le Hektor, leżący dotychczas spokojnie, zazdrosny był o sw ego now ego pana. Wcisnął się pom iędzy n iego a łóżko Zu i energicznym ruchem swej wielkiej głow y odsunął go . . . Oboje m łodzi roześmiali się w esoło . , .

— A n ie b ędziesz się w stydził kulawej Z u ? P ow iedz Rysiu . . .

— N i e ! Ja cię znowu m uszę ukarać, tylko w ypędzę teg o n ieznośn ego psa. Nim jednak Hektor, przeszkadzający w ekspedycjach karnych na usta Zu został wyewakuowany za drzwi, zapukał ktoś . . .

Weszła Carmen z Witołdem . . . Oboje na widok Ryszarda zdum ieli się ogrom nie . . . Carmen przy­

pomniała sob ie nieznajom ego oszczercę z Tunisia Pałace Hotel, a Witołd sw ego neapolitańskiego ry­

wala w afektach do Zu . . . Nastąpiły wyjaśnienia . . . Ryszard przeprosił Carmen. Tłómaczył się, że działał w najlepszej wierze, powtarzając o niej to, co słyszał.

. . . Dzisiaj skoro poznał tych ludzi, skoro sąd w oj­

skowy oczyścił piękną Hiszpankę ze w szelkich cieni na jej honorze, on, Ryszard, prosi ze skruchą o prze­

baczenie . . . Przyznał się również W itoldowi, że on był tym rodakiem, który mu posłał intrygujący anonim w Tunisie . . .

— To pan jest Polakiem także? . . . zdziw ił się Witołd.

— A tak . . . I to powinno być okolicznością łagodzącą . . . odpow iedział Ryszard po polsku . . . O bie kobiety, nierozumiejąc ani słowa, słuchały z zaciekawieniem obcej m owy . . . Rodzinnej mowy swych kochanków . . .

— Teraz na mnie kolej przeprosić panią za te w szystkie intrygi podłe . . . C zy m oże mi pani w ybaczyć? . . . zapytała Zu Carmen . . .

— Już zapomniałam o w szystkiem . Pani od­

waga w obec sądu naprawiła moje krzywdy i przy­

krości . . . Przyszłam panią serdecznie ucałować i podać rękę . . .

— Jaka pani dobra . . .

Carmen nachyliła się nad leżącą . . . O bie ko­

biety ucałowały się kilkakrotnie . . . Potem w szyscy troje usiedli dokoła łoża Zu . . . Zaczęła się rozmowa o ostatnich wypadkach . . . W pewnej chwili ranna zapytała:

— A cóż z Birraną? C zy odratowano g o ?

— N ie . . . Organizm zb yt był wyczerpany chorobą płuc . . . N ie przetrzymał tej dawki, mimo szybkiej pomocy . . . Uniknął ted y sądów ludzkich . . . rzekł W itołd.

Zu odczuła, jak gd yb y kamień spadł jej ze s e r c a . . . Zawstydziła się zaraz, że czyjaś śmierć sprawia jej radość . . . A jednakże? . . . Obawiała się, ż e w razie śledziw a czy rozprawy Birrano mszcząc się za jej korzystne dia Carmen zeznania, zdem askuje i ją także . . . Tylko Birrano i Ryszard w ied zieli w obecnej chwili na terenie Marokka

h iszp ań sk iego, kim była Zu de facto . . . Chociaż nawróciła ze złej drogi, chociaż zerwała z dotych- czasow em życiem i dała tego pierwsze dowody w rozm owie z W itołdem i na rozprawie . . . to jednak ręka sprawiedliwości dosięgłaby ją na równi z Bir­

raną . . . Teiaz Birrano nie żyje . . . nie powie nic, a Ryszard ? . . . Ryszard zanadto kocha, by mu przez m yśl przeszło zrobić cośkolw iek, cob y m ogło zaszko­

dzić jego słodkiej Zu . . .

Pomimo w szystko zrozumiała Zu, że naprawdę bezpieczną b ęd zie dopiero wtedy, gd y opuści tery- torjum hiszpańskie . . . Skierowała rozmowę na w y­

jazd z Ajdir . . . W itołd przem ówił:

— Formalności, jakie miałem do załatwienia, są na ukończeniu . . . Prawdopodobnie pojutrze lub najdalej za trzy dni odjedziem y razem z Carmen do zatoki Alhucemas . . . Przecież to tak szalenie blisko stąd . . . Tam wynajmę jakiś w ięk szy żaglowiec i w zdłuż wybrzeża popłyniem y na zachód aż do Ceuty . . . W ięc, o ile doktór pozw oli pani na'trans- port, to chętnie odbędziem y podróż razem . . . D obrze?

— A leż naturalnie . . . Ogromnie panu d zię­

kuję . . . Ryś, zaraz mi m usisz sprowadzić tego te- karza . . . N iechby próbował nie p o z w o lić !. . . Rysiu idź zaraz! . . .

— D ajże spokój Zu . . . Mamy c z a s . . . Pow iesz mu, skoro przyjdzie tu do c i e b ie . . . M oże jest teraz zajęty . . .

— W ięc dobrze . . . A teraz mam jeszcze jedną wielką prośbę do pani . . . Zu zwróciła się do Hiszpanki . . .

— Spełnię każdą, chyba żeby -pani zażądała, bym jej odstąpiła m ego Wita. Tej prośbie odm ów i­

łabym „jaknajkategoryczniej“, mówiąc językiem m ego obrońcy . . .

— Moją prośbą gorącą jest, żeby pani przyjęła z powrotem ten pierścionek . . . W idząc przeczący ruch głow y Carmeny mówiła szybk o:

— Nie w olno rannej odmawiać . . . Nie w olno . . . Zresztą przyrzekła pani spełnić każdą moją prośbę . . . A ja bardzo proszę . . . Tym pierście­

niem państwo zaręczyliście się . . . To pamiątka dla pani . . . Ryś, proś panią także . . . Panie Wit, udaję się do pana o protekcję . . . Niech pan pow ie swej narzeczonej . . .

— No, dobrze zgadzam się . . . ale nawzajem proszę, by pani odem nie przyjęła pewną drobnostkę na pamiątkę . . . Tylko pod tym warunkiem przy­

stanę . . . P ojedziem y razem aż do C e u ty . . . Tam pani ją ofiaruję . . . bo tu jestem tylko biedną siostrzyczką . . . pielęgniarką . . . odparła Carmen . . . Zu wskazała Ryszardowi m iejsce, g d z ie schowany leżał pierścionek . . . dar Witołda . . . Zabłysły dwa brylanty po bokach ciem nego szałiru . . .

Wtem huk strasznej detonacji rozdarł powietrze . . . Po chwili nastąpiła druga eksplozja . . . Zu zbladła . . . Carmen niem niej przerażona usiadła przy niej i zaczęła gładzić jej w łosy . . . Obaj m ężczyźni podskoczyli ku drzwiom werandy . . .

Hen w górze płynął w ielki aeroplan bojowy i kołując nad okolicą m iasta, rzucał bom by na zaskoczone atakiem z tej niebyw ałej dotychczas strony . . . oddziały hiszpańskie . . .

Znowu rozległ się huk straszny . . .

Z góry widać było przelatujące patrole, sp ieszące w stronę wybuchłych pożarów . . . Przepędziło kilku jedźców , dążąc w stronę pozycji artylerji . . .

W Ajdir zapanowała panika . . . W itołd i Ryszard zauw ażyli, jak na gw ałt w yw ieszano w szęd zie fłagi hiszpańskie . . . Zaczęli bacznie obserwować szy b u ­ jący aeroplan . . . N agle W itołd rozpoznał. Krzyknął z e zdum ieniem :

— Cóż do djabła . . . Przecież to jest 'samolot francuski . . . Napewno francuski . . . Typ wielkich opancerzonych sam olotów . . . T a k ! . . . Z całą pew nością! . . . Fatalna pom yłka! . . . Sądzi zapewne, że bombarduje pozycje rifeńskie . . .

— Przecież m oże rozpoznać f l a g i . . . dorzucił Ryszard . . .

— Istotnie . . . Pow inien je zauw ażyć . . .

— Patrz pan . . .

W ielki aeroplan w ykonał sprawny zwrot i płynął ponad w ielkiem skupieniem trenów hiszpańskich . . . W szęd zie pow iew ały już flagi . . . A le sam olot sprzym ierzeńców jak g d y b y nie w idział \ . . jak gd yb y n ie dbał o to . . .

(D okończenie nastąpi.)

(15)

p od c za s g d y z d ję c ie na p r a w o je s t re p r o d u k c ją w s p a n ia ­ ł e g o tron u s u łtan a M u ra d a IV . (1623 — 1640), z d o b y w c y B a gd a d u . Fot. Central News. London.

H u b e rt M arischka w „Księżniczce C y rkó w ce ". N a jg ło ś n ie j*

szyra d z is ia j ś p ie w a k ie m o p e r e t k o w y m w ie d e ń s k im je s t n ie w ą t p liw ie H u b e rt M a ris ch k a , u lu b ie n ie c w s z y s tk ic h W ie d e n e k . Z d ję c ie n asze p rz e d s ta w ia g o w p o p u la rn e j o p e r e t c e „ K s ię ż n ic z k a - C y r k ó w k a “ , g ra n e j ju ż p rze szło 300 r a z y w o p e r e tk o w y m T e a trz e „ A n d e r W ie n “ .

Fot. Ftlrst, Wiedeń.

Stulecie sław n ego fiz y k a . Dniu i-te g o m a rca b. r. u p ły w a 100 la t od ś m ie r c i b r . A le k - ar.ara Y o l t y (1745-1827), jednego z n a jz n a k o m its z y c h f i z y s ó w ś w ia ta , k tó r e g o zasługi p a m ię tn e są zw ła s z c z a w z a k r e s ie n a u k i o e le k t r y ­ czności, on to b o w ie m p ie r w s z y z b u d o w a ł e le k tr y c z n y

e le m e n t w t. z w . s łu p ie V o lt y . C a ły ś w ia t, a z w ła s z c z a ocz\ w iś c ie o jc z y z n a u c zo n e g o , It a lja , ś w ię c ą u ro c z y ś c ie te n ju b ile u s z. P o d a je m y tu taj na le w o p o r tre t V o lt y w e d łu g s p ó łc z e s n e g o s z ly c b u , w środ k u r e p r o d u k c ję o b ra zu , p r z e d s ta w ia ją c e g o Y o l t ę

(X).

d e m o n s tru ją c e g o

s w e b a d a n ia p rze d B o n a p a rte m , p ó ź n ie js z y m c es a rz em N a p o le o n e m , w ó w c z a s P ie r w s z y m K o n s u le m — n a p ra w o w r e s z c ie w s p a n ia ły s a rk o fa g na c m e n ta rz u w C o m o , k r y ją c y z w ło k i V o lt y , k t ó r y tu taj p rz e d 100 la t y zm a rł.

Fot. Atlantic i Carlo Delius.

Otwarcie skarbca sułtanów tureckich. N o w y re p u b lik a ń s k i rząd w T u rc ji u p r z y s t ę p n ił p ora ź p ie r w s z y s ze rs z y m kołom w śród z w ie d z a ją c y c h b a je c z n e s k a r b y i z b io r y ,

u k ry te d o ty c h c z a s p rze d o k ie m c ie k a w y c h w s ta m b u l­

sk ic h p ała c a c h s u łta ń s k ic b . N a s z e z d ję c ie na le w o p rz e d s ta w ia z ty c h s k a rb ó w tr o n sza c h a ls m a iła p e rs k ie g o ,

Skarby Sułtanów t u r e c k i * . O b ok o d t w o r z o n y c h p o w y ż e j skarbów je d n y m z n a jc e n n ie js z y c h p r z e d m io t ó w w o t w o ­ rzonych dla p u b lic z n o ś c i p a ła c a c h s u łta ń s k ic h w Sta m bule je s t o z d o b io n y b e z c e n n e j w a r to ś c i p e rła m i i tu rk u ­ sami tron su łtan a A c h m e d a I I I . , k tó r y p a n o w a ł na p o ­ czątku w . X V I I I . i w a lc z y ł z c a re m P io t r e m W ie lk im .

Fot. Central News. London.

R ektor — m u m ja . W k o le g ju m u n iw e r s y t e c k ie m w L o n ­ d y n ie z n a jd u je s ię d o s k o n a le z a k o n s e r w o w a n a m u m ja z a ło ż y c ie la t e g o In s ty tu tu J e re m ia s za B en th am a . J e d y n ie g ł o w a je s t d o r o b io n a , p r a w d z iw a za ś g ło w a s p o c z y w a na m is ie u s tó p m u m ji. M u m ję o g lą d a ła n ie d a w n o k r ó lo w a M arja , zrazu z p r z e r a ż e n ie m , a p o te m z e z d u m ie n ie m .

Fox-Phoło, London.

N um er 10. _• _ _ _ ____________ Ś

w i a t o w i d

______ ____________________________________

R O Z M A I T O Ś C I .

(16)

Ś W IA T O W ID N u m e r 10

G d y n ic z e m n ie u ś m ie rzy s z g n ie w u b ia ło g ło w y , prze-

»BBMI »MIII OKI BOBY« WIELKI SUKCES KRAKOWSKIEJ FABRYKI„FARBA

J bez Kremu

i Pudru.

Już od 50 la t P a n ie u ż y w a ją p r z e r ó ż n y c h k r e m ó w d la u k ry c ia p e w n y c h w a d c e ry , n ie w ie d z ą c o tern, że p r a w ie w s z y s tk ie k r e m y ta k z w a n e su c h e z a w ie r a ją ja k o p o d s ta w o w y s k ła d n ik s te a ry n ę (k a ż d y a p te k a rz to p o t w ie r d z i) i w y s u s z a ją c e rę . T łu s te k r e m y n ad a ją t w a r z y n ie ła d n y p o ły s k , k t ó iy s ię z a z w y c z a j u k r y w a p u d rem . P r z e c ie ż k a żd a z P a ń w ie d z ie ć p o w in n a , że p u d er, łą c zą c s ię z r o z g r z a n y m n a tw a r z y k re m e m w y tw a r z a le p k ą m asę. P o r y s k ó rn e za tk a n e tą m asą z a m ie ra ją , p o w o d u ją c c z e rw o n o ś ć i z a o g n ie n ie lu b te ż w p o s ta c i w ą g r ó w i k ro s te k p o w ię k s z a ją w a d liw o ś ć c ery .

N ie s t e t y d o p ie r o o d n ie d a w n a d o n io s ły w y n a la z e k fra n c u s k i „ M ix a “ (p re p a r a t p o s ia d a ją c y z a le t y k rem u i p u d ru ) d a je m o żn o ś ć k a ż d e j z P a ń p r z e z je d n o ra ­ zowe użycie go nad ać s w e j c e r z e d e lik a t n e j i ś w ie ż e j b a r w y o ra z zachować j ą przez cały dzień. O p ró c z te g o z a w ie r a „ M ix a " s k ła d n ik i, k t ó r e u d e lik a tn ia ją c e r ę i z czasem u s u w a ją w a d liw ą c ze rw o n o ś ć . T o t e ż o b e c n ie ten t y lk o d r ę c z y s ię w a d a m i c e r y , k to n ie u ż y w a

„M ix a * .

C h o c ia ż b y d z iś je s z c z e n a le ż y z r o b ić p ró b ę , n ic. s ię p rzez to n ie r y z y k u je , b y g d y b y ten ś ro d e k w czem - k o lw ie k z a w ió d ł lu b n ie w y w o ła ł z u p e łn e g o z a d o w o ­ le n ia , g o t o w i je s t e ś m y za z w r o te m tu b y z w r ó c ić p ie ­ n iąd ze. D o k a ż d e j tu b y je s t d o łą c z o n y k w it g w a r a n ­ c y jn y . „ M ix a “ m o żn a n a b y ć w e w s z y s tk ic h o d n o ś n y c h s k le p a c h p o c e n ie zł. 6-— za tu b ę.

G en eraln e P rzedstaw icielstw o:

A . B o r n s t e i n & C o . , Gdańsk,

Boettchergasse 23 27. T e l . :---^ ---I

G d ań sk 266-14. Pocztowe konto / i

czekowe: P . K . O. Poznań 207.170. / \

T y lk o przy tubach z nadru- I \

kiem firm y A . Bornstein & Co., 1 - r , )

dołączony je st sposób użycia w

j

ję z y k u polskim i tylko za te |Jy /

gw a ra n tu je m y . 78

Z n an a fa b r y k a fa rb „F a r b a “ w K r a k o w ie , z a ło ż o n a p rze z w y b it n e g o p r z e m y s ło w a c L e n e r t a , o tr z y m a ła d y p lo m i z ło ty m e d a l na w y s t a w ie m ię d z y n a r o d o w e j w R z y m ie . O d zn a c ze n ie to je s t w ie lk im s u k c e s e m p o ls k ie g o p rze m y s łu .

[filii

lo n y e le k tr y c z n ie , o b e jm u ją c y o b o k g łó w n e g o g m a c h u

„ Ś w ią t n ic y “ w o to c z e n iu 3 8-m iu m is ty c z n y c h k om n a t w e w n ę tr z n y c h , k ilk a n a ś c ie p r z y b o c z n y c h b u d y n k ó w , p rze z n a c z o n y c h d la c e ló w s łu ż b o w y c h , s ą d o w y c h i n au ­

k o w y c h i 3 w ie lk ie d z ie d z iń c e , o to c z o n e m u ra m i.

A g. fot. .Światowida1', na płytach krajów. „A lfa "

lim s k ie j Ś w ią ty n i H e ro d ja ń s k ie j, w k tó r e j n au czał C h r y ­ stus. Jest t o p. M o jż e s z J a k o b , k tó r y w s w y m d o s s ie r m a c a ły s z e r e g p o c h w a ł i lis t ó w m. i. k się d z a M etro p . S a p ie h y , p ro f. d r. K o p e r y i in n y ch , w y r a ż a ją c y c h p e łn e u z n a n ie d la j e g o d z ie ła i a r c h e o lo g ic z n e j w ie d z y . Z d ję c ie n asze p rz e d s ta w ia m o d e l, w y b u d o w a n y z d r z e w a , o ś w ie t ­ Model H ero d jań sk iej św iątyni Jerozolim skiej. P r z y u lic y

Z ie lo n e j w K r a k o w ie m ie s z k a c ie k a w y c z ło w ie k , k tó r y p o ś w ię c ił, o b o k s w e j p ra c y n a u c z y c ie la r e lig ji m ojż.

i o b o k p ra c y a u to rs k ie j 20 la t s tu d jó w na s k o n s tru o w a ­ n ie, p o d łu g ź r ó d e ł w ia r o g o d n y c h na p o d s ta w ie w y k o p a ­ lis k i z d o b y c z y w ie d z y a r c h e o lo g ic z n e j m o d e lu , J e r o z o ­

Jazzband M elodysty w Z a ko pan em . Z n a n y m u z y k A lfr e d M e lo d y s ta , k tó r e g o z e s p ó ł ja z z b a u d o w y b y ł d łu g i czas s e n s a c ją W a r s z a w y , p ó ź n ie j K r a k o w a , a o s ta tn io L w o w a , o b e c n ie z o r g a n iz o w a ł n o w y z e s p ó ł p o d n a z w ą „M e lo d y s t -B u n d z ik “ i g r a w Z a k o ­ p a n em w zn a n e j r e s ta u ra c ji T r z a s k i z n ie b y w a łe m w p ro s t p o w o d z e n ie m . J a zzb an d

M e lo d y s t y n ie u s tę p u je w n ic z e m n a jle p s z y m ja z z b a n d o m za g ra n ic zn y m . Fot. Schabenbeck, Zakopane.

R a d io P o lsk ie w K rak o w ie . N a z a p r o s z e n ie d y r e k t o r a P o ls k ie g o R a d io w W a r s z a w ie p. C h a m ca o d b y ła s ię w K r a k o w ie k o n fe r e n c ja , z k tó re j p o d a je m y tu z d ję c ie . S lo ją od le w e j k u p r a w e j : d y r . C h a m ie c (1 ) d y r. k rak . S ta c ji W in ia r z (2 ), d y r . T e a tru dr.

N o w a k o w s k i (3 ), p rez. m ia sta in ż. R o lle p r z e m a w ia ją c y d o m ik r o fo n u (4 ), d y r. te c h n . inż. H e lle r (5 ), nacz. w y d ż . h r. S k a rb e k (6 ), n acz. w y d z . p o c z t G o s t w ic k i (7 ), zkst. p rez.

P o c zt. M u sia ł (8 ), ra d c a m ie js k i dr. L a n g (9 ), red . L. S zc ze p a ń s k i (1 0 ) i dr. S p e r b e r ( l l ) .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mięśnie stają się bezsilne i mniej elastyczne, skóra w skutek zaniku tłuszczu fałduie się i opada; wpływa również bardzo ujem nie na stan psycbiezny.

znaczki i cennik należy wpłacać na konto PKO.. Cena tylko zł. Mniejszy aparat do masowania tłustego karku, łydek oraz podbródka cena zł. Pneumatyczny aparat do

zwykłych do najdelikatniejszych budyni zadowolą najwy- unakoszy Należy żądać Dra Oetkera budyni tylko w oryginalnych opakowaniach. z znaczkiem ochronnym .O etkera

Już miał zapukać do drzwi, gd y zjawił się chłopiec, donosząc mu, iż mister Bciinet prosi g o do siebie!. P o kilku sekundach znalazł się w przedpokoju

estetyczna chudość. Bujne sploty, grube warkocze omal że śmiesznymi się w ydają przy zgrabnych chłopięcych fryzurkach. I zmieniają się też ogromnie poglądy na

dzonym przed nim tłum em ciekawych. Na zdjęciu drugiera widać wyłom w murze, dokonany przez policję angielską celem dostania się do zam urowanych skrytek.

A kiedy słońce przebiło się po raz ostatni przez ciężki w oal chmur d eszczow ych i kiedy ukryło się za szczytam i gór, grzęznąc w kałużach błota i

Lecz Edith Wood potwierdziła zarazem, że Parker b ył w ów czas pijany, co mu się zresztą m iało częściej przydarzać. Pozatem zeznania tego jed yn ego świadka