• Nie Znaleziono Wyników

Koniec II wojny światowej - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Koniec II wojny światowej - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Lubawa, okres powojenny

Słowa kluczowe Lubawa, okres powojenny, Grójec, ojciec, wojsko rosyjskie, wyzwolenie, nastroje, radość

Koniec II wojny światowej

To było wielkie święto dla nas, że wojna się zakończyła. Myśmy byli już na Pomorzu, Pomorzanie mówili: „Pieszo, ale na swoje.” i my pieszo wracaliśmy do domu. Była furmanka, jeden koń był czterokrotnie zmieniany na trasie, który ciągnął te nasze rzeczy, a my szliśmy w kierunku Torunia. Pod Toruniem przedostaliśmy się na drugą stronę Wisły i gdzieś tam nocowaliśmy w jakimś majątku, nawet w tym majątku pracowaliśmy przez tydzień, odpoczywaliśmy. [Kiedy dotarliśmy do] Lubawy, [to tam]

były już wojska rosyjskie. Lubawa została spalona w dwa tygodnie po zajęciu przez Rosjan. Rosjanie szli atakiem na Gdańsk i opuszczając miasteczko spalili je. Kiedy myśmy się pojawili w marcu, parę tygodni po tym całym zajściu, to już to była radość z końca wojny, a nie z tak zwanego wyzwolenia. [Rozpocząłem naukę], czas [mojej]

nauki trwał cztery miesiące, do lipca. [Wtedy] Rosjanie zaczęli strzelać, myśleliśmy, że Niemcy może wrócili i atakują, [słyszeliśmy] strzelanie i to: „Hura, hura!” i [wtedy]

dowiedzieliśmy się, że jest wyzwolenie, że koniec wojny. Ten koniec wojny był zasygnalizowany chyba też przez radio. Radość olbrzymia, nam się wydawało, że wszystko jest otwarte. Chociaż ciągle z tymi Rosjanami konflikty takie prywatne, przez te całe trzy miesiące na każdym kroku były. Pamiętam mój ojciec coś tam po rosyjsku mówił, tak przyjaźnie podszedł do tych Rosjan, coś tam im powiedział. To oni po rosyjsku: „Skąd on zna rosyjski, to on jest szpieg.”. Wtedy nie dokuczała nam uciążliwość tej nowej władzy ludowej, bo to dopiero się tworzyło. Tam w tej Lubawie nie mogli znaleźć żadnego burmistrza bo ci, którzy ewentualnie mogliby to przejąć to nie mieli nic wspólnego z komunistami. Wreszcie wybrali takiego pijaka, Boryna się nazywał. Mój ojciec nie był tam jakimś działaczem, ale został wiceburmistrzem.

Boryna był burmistrzem, ale kogoś trzeba było kto umiałby pisać, bo ten burmistrz nie umiał pisać nawet, to był ciemny chłop, ale dobry. Rosjanie rabowali wszystkie majątki po drodze i od razu bydło, konie, to wszystko było pędzone na wschód bez szansy na dopędzenie do celu. Ten Boryna, za pół litra wódki wykupywał te krowy z tego wielkiego stada gonionego przez takich tam kałmuków na koniach. Ponieważ był

(2)

taki pijaczyna, to sobie tego nie brał. Na Pomorzu nie było takiego chłopstwa nędznego, tam byli bogaci chłopi. [W] Grójcu to też sobie przypominam, [że] jak Rosjanie wkroczyli to wszyscy wyszli na ulicę, tam jakieś samochody rosyjskie przejeżdżały, zatrzymywano, częstowano alkoholem. W tym domu, w którym my mieszkaliśmy u wujka [w Grójcu], to też zatrzymał się jakiś sztabowiec, bo tam do niego przychodzili, meldowali ciągle w czasie tej kolacji, którą rodzice i wujek przygotowywali. Oni przynieśli jakieś puszki, tak że my też z tego korzystaliśmy.

Data i miejsce nagrania 2006-02-24, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widzieliśmy, przypuszczam, że po paru dniach, jak te samoloty walczą gdzieś tam z sobą, czyli ostrzeliwują się, pikują, dla nas to było niebywałe zupełnie oglądanie

Myśmy wracali z wakacji gdzieś, myślę, w połowie sierpnia i w Tczewie, bo to była stacja, gdzie się przesiadaliśmy, widzieliśmy już mnóstwo wojsk, transportów

Ja w ubiegłym roku taki esej opublikowałem na temat tej Biblii Gutenbergowskiej z Pelplina, a intrygował mnie [ten temat], bo to było pierwsze nazwisko, które pamiętam z czasów

To getto było straszne, to było jakieś takie przeżycie tam dla nas, [obserwowaliśmy i mówiliśmy]: „O, już przestaje się palić”, po iluś tam dniach, już jak dymów

Myśmy wiedzieli to, że ona jest Żydówką, ale jako dzieci nie zdawaliśmy sobie sprawy, [że ona się w ten sposób ukrywa], dla nas ta najładniejsza siostra była

[Była świadomość, że] to jest początek czystek, które robią Niemcy, teraz zaczną Polaków likwidować też tak na ulicach, bo Polaków likwidowali, wysyłali do obozów, ale to

Niemcy przyszli przed godziną piątą rano do niego jako do dozorcy, kazali mu otworzyć główne wejście do budynku, prowadzić [się] na klatkę schodową, to trzecie

To moje wejście w prasę, w dziennikarstwo było związane z 1956 rokiem, kiedy się wydawało, że istnieje taka możliwość, taka opcja budowania rzeczywistości polskiej nie