• Nie Znaleziono Wyników

Kościół świętego Michała Archanioła - Stefania Czekierda - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kościół świętego Michała Archanioła - Stefania Czekierda - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STEFANIA CZEKIERDA

ur. 1927; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, kościół św. Michała Archanioła, plebania, jasełka

Kościół świętego Michała Archanioła w Lublinie

Kościół pod wezwaniem świętego Michała Archanioła był mały, drewniany. Pamiętam tą budowę, ponieważ mój ojciec pracował w straży zawodowej, a miał godziny wolne od pracy, to poświęcał dużo czasu przy budowie kościoła. Wtedy nie było dźwigów i innych takich maszyn do pomocy. Trzeba było wszystko wynieść na rusztowanie po takich drabinkach drewnianych na plecach. Ojciec na plecach nosił zaprawę murarską, cegły.

Drogę do szkoły skracało się przez plac parafialny, bo chodziłam do jedenastki.

Matka mówiła do mnie: „Będziesz przechodziła koło plebani, a spotkasz księdza, to podejdź i w rękę go pocałuj”. W takim duchu byłam wychowywana. Przy tym kościele był sad ogrodzony drewnianym płotem. Od prawej strony, tam gdzie powstały te nowe handlowe budynki, to tam była łączka. Przy rzeczce była łączka i tędy też sobie dzieci skracały drogę. To nie był duży sad, kilka drzew owocowych, ale dzieci były łase na jabłka. Jak ksiądz proboszcz dopatrzył kradzieży to lagą nam groził.

Dzieciarnia uciekała, a mógł powiedzieć przecież: „Jabłka dojrzeją, to dam wam, a teraz nie jedzcie, bo zachorujecie i rodzice będą mieli kłopot”, ale nigdy tego nie powiedział. Odbywały się w tym kościele przyparafialne jasełka. Nie wiem, czy to było płatne, czy tak były po prostu organizowane dla parafialnych dzieci. Na tych jasełkach odbywały się szopki, dzieciarnia się napatrzała, a później w domu odgrywałam pewne role, a szczególnie mnie się podobał taniec i śpiew żydowski. I tańczyłam to. Rodzice i resztę rodzeństwa się zaśmiewało z mojego tańca i śpiewu, ale jak dzieci coś sobie upatrzą to zaraz chcą naśladować.

(2)

Data i miejsce nagrania 2010-10-18, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Transkrypcja Lucyna Wrzałek

Redakcja Lucyna Wrzałek, Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Matka na takie wybryki to nie pozwalała, bo potem trzeba było suszyć, niewiele nas wypuszczała, ale chociaż na chwilę, jakiegoś kolegę, chłopaka leciało się

Trzeba było wnieść balię matce na górę, bo myśmy na piętrze mieszkali i wody trzeba było tyle nanieść, żeby dzieci porządnie wymyć.. Dawała więc nam parę groszy, żeby

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe życie codzienne, fabryka Wolskiego..

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, park bronowicki..

Na Zielone Świątki obowiązkowo cały Lublin szedł do starego lasu przez łąki.. Też był taki zwyczaj, że całe rodziny szły do lasu,

Trumna była wystawiona, bo taki był zwyczaj, na widok publiczny, że można było wejść i odwiedzić zmarłego.. A to było jeszcze tak głośne, że

Poza tym były wszystkie takie rzeczy, tam nici, igły, wszystko co było potrzebne do takiego użytku domowego.. Nawet zakonnik miał swój kram, gdzie miał książeczki

Jeszcze był młodym człowiekiem, jak się skończyła wojna to on miał 20 lat, to młody człowiek. Ale wtedy się wszystko wcześnie zaczynało, i małżeństwo, i zakładanie rodzin,