• Nie Znaleziono Wyników

Kolumb. T. 5, nr 29 (1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolumb. T. 5, nr 29 (1829)"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

i w ^

3PĄffi25|^®ąiK 3P(D2)iaM^»

Ner 29.

z pierwszej s o t o w s Marca 1829 itoiur.

XII.

PRZEJAŻDZKA W PRUSSACH POLSKICH.

L I S T D R U G f .

2 Oliwy. , W yjeżdżając z Gdańska kii półnoCo * wschodó*

\v i, z jednej strony widzisz morze* _z drugiej pasmo pagórków dosyć wyniosłyfeh, ti. spodu których piękne wiejśkie domy z ogrodami za­

możnych kupców gdańskich. Jest to droga do N eustadt i Koslin. MinąWśzy aleę z drzew które za okopami się ciągną, wjeżdża sio że tak po­

wiem do alei ■ z domów. Jest to przedmieście Gdańska Z ia n g fu h f zwane. -JRuCh nieustanny o-

£ywia to m iejsce: przez ńie bowiem jechać trz e ­ b a do O liw y, Soboty, K o leb ki, zwyczajnych miejsc rozrywki Gdańszczanom. Rząd też niemały"

29

fA

(2)

f I m a udział w korzyściach z tego przejazdu, płaci f się bowiem 8 groszy na mile od jednego konia, chociaż drogi pruskie nic są najwyśmienitsze, i nie /i*11!

m ogą iść w porównanie z polskiemizwirowemi. Tą ElifJ

jadąc drogą, o milę od Gdańska, przybywamy do ilł®

wsi żwanej O liw ą • * ,1 te

Chcąc mieć w całej widowni tę przyjemną o- 1 fc kolicę , wstąpiliśmy na górę Karsberg. Jest o- I ieg«

n a objęta w ogrodzie, a droga, do jćj wierzchołka 1 K(

w około idąca jest przyjemną przechadzką; na szczycie odbywają się rozmaite zabawy. Ztam- tąd oko błądzi swobodnie po okolicach tej u-^

rozmaiconćj krainy; widzi wysokie wieże Gdań­

sk a , p o rt, m orze, wzgórza, a pod sobą w poło- źeniu krętem i lekko -spadzistem dolinę Przyja­

cielską i dolinę Szw abską, zasypane murowane- mi dom am i, tworzącemi wieś Oliwę. Wieś ta dotyka drogi i ciągnie się aż do morza; lubo dro­

ga .na parę tysięcy kroków oddalona jest od nie­

go.

W śród łych zabudowań ja k ojciec wszystkich wznosi się klasztor. Oliwy. Budowa jego ob­

szerna lecz skromna obejmuje kościoł, mieszka-

’ nie dla xięźy i pałac opata z ogrodem.

Słodko nain było znaleść w tern miejscu za- krystjana Ostrowskiego Polaka. Syn jego jest xiędzem w tymże klasztorze. W idząc żwa­

wego i czerstwego o jc a , spodziewaliśmy się ze syn jest jeszcze młody. M łodą wprawdzie miał postać i rzeźwość gdyśmy go u jrzeli, ale nam

(3)

powiedział że juz łat sześćdziesiąt kilka liczy, a włos jego siwy kazał dać w iarę słowom. W e­

wnętrzny skład kościoła podobnie jak zew nętrz­

n y jest skromny; po bokach są kaplice i ołtarze;

przed wielkim ołtarzem stoi trum na z czarnego m arm uru na podstawie wykuta, ozdobnego kształ­

tu. Jest to pomnik dla dobroczyńców kościoła tego. Pod n ią , jak mówią, spoczywają zwłoki Xięęia Pomorskiego Subisław a, założyciela tego klasztoru. N a ścianach przed tymż« ołtarzem w naturalnej wielkości odmalowani założyciele i dobroczyńcy kościoła; i ta k , po lewej stronie a prawćj od o łtarza jest Subisław z podpisem : III.

P rinceps d u x P om eranorum S u b isla u s senior p e r R . D . abbatem Colbacensem b a p tisa tu r et hąnc O liva m C isłercien ordinis M o nachis eoc dieto Colbacen rnonrio assum ptis fu n d a t. A . M C L X X . Dalej £ a m b o riu s-M istvin u s S u a n . topolcus-M istpinus u ltim u s. S tep h a n u s uważan za założycieli; za dobroczyńców zaś Przem ysław I I , W a c ła w , Ł okietek, W aldem ar m argrabia b ran d eb u rsk i, m istrz Krzyżacki W inricus Iini- p r o d e , Kazim ierz U l i Zygmunt IIL. Rzecz o- sobliwsza, że mistrz krzyżacki znalazł się między dobroczyńcami kościoła Oliwskiego. Zwykle c panow ie byli nieprzyjaciółm i tego cokolwiek nie ich b y ło .

W refektarzu większym jest poczet wyobrażeń opatów tego klaszto,ru. Najpierwszym b y ł Dyt- m ar Kolbaceński, który w r. 1170 S u b isław a X ię-

— 227 —

(4)

ci a pomorskiego do wiary chrześcijańskiej skło.

n ił. Ten zaraz założył zakon Cystersów w O.

liwie, których opatem pierwszym b y ł tenże Dyt- m ar Kolbaccński. Między nimi jest kilkunastu Po­

laków, z których Dąbrowski b y ł nawet zaszczy.

eony paljuszem, Dawid Konarski zgromadził te obrazy o których wspomniałem, ora? inne przed­

stawiające spalenie kościoła przez p o g an , wy- m ordowanie sięży; jego kosztem także zrobiona jest trum na o której nadm ieniłem . Dawid Ko­

narski b y ł z rzędu 41szym opatem , z Kanonika Krakowskiego i W armińskiego obrany 1589 r. u- m a r ł; w 1616 r. dnia 17 Maja. Za staraniem Zygmunta Ulgo dostał in fu łę , i odtąd wszyscy opaci są infułatam i. Dzisiejszym jest X, Hohen­

zollern biskup warmiński.

Z dziw iła mnie trupia głowa wymalowana na obrazie wystawiającym opata Schlcff, któ­

ry r, 1549 b y ł obrany. Powiedziano m i, iz on czynił tajem ne kroki do zniesienia klasztoru i przejścia na luterską wiarę. Zamach się wydał i on m iał zostać śęięty,

Obok drzwi do tego refekt/łrza w murze wsta.

wiony kam ień marmurowy czarny, obwiedziony białym m arm urem w płaskorzeźby, na wierzchu z- takiegoż m arm uru m itra i ‘róża zawiera zło*

temi głoskami następujący napis ; A. M. D, C.

P A X P E R P E T I M D U H A T U R A .

In ter rcgnuni Poloniac ac confcdcratos S. Cac-

(5)

1 sar>“ Alle ni. et Ser“>“® E lecte'n Brandeben ex una Tuin inter Regnum Sueciaę e s altera parte Alcdi-

*1 antę Chris'ni Regis Legato Ecclatn Regente S. Sm»

li^ D. N, Alesandro YII Jinpuir. Roinm Leopoldo I mo

**( Regnu Pol»e Casimiro IYo

C O N C L U S A I N O L I V A .

W Sub Rmo P raesule Alexandro Kęsowski 3 Alaij M ipso scilicet die,

S, Alexandri Ponlilicis

\'-u. Anno quo Pax AloDo CLaret.

r.ł W mniejszym refektarzu pokój oliwski b y ł za*

— 229 —

uw w ierany. D la zachowania pam iątki jego wyma- lowane były dwie złączono d ło n ie , z pomiędzy Mj których w ychodziła gałązka oliw na; jedno ra ­ mie było granatow e, a drugio czerw one; pod in niem i godła wojenne i n ap is, z którego kilkana*

i t śęie liter pozostało.

iii Na drugiej ścianio następujący znajduję si^

ilti n a p is ;

ii O L I V A

a n a g r a j u h

n V io la .

Jjj S a n a n t n o n Y io h u it V io la e ; s ię f a c i t O 1 i v a L a n g u e n ti. P a tr ia e d u in m e d ic in a f u i t , L e n ii t h a u d la e s i t 3 n o n p u n x it a t u n x i t 0 1 iv a F r u c tu s n o n l u c t u s f lo s c u ln s i l l e d e d it.

H in c o le u m y it a e d ntcisaitn ^ p h a r m a c ą ab, is t ^ P a x s u m p s it V io la q u a y io la ta f u it.

A n n o quo*

j, ty * M o D o C L a r e t.

•M

(6)

Tyle pamiątek tego sławnego trak tatu oszczę­

dziła ręka czasu. Lecz w tej chwili naprawiają to miejsce i ślady owe obojętność zaciera.

Ogród nie je st okazały, w sposobie włoskim u- rządzony; od pałacu idzie nadzwyczaj wysoki szpaler; podobnej wysokości drzewa nigdy wi­

dzieć nie można u nas. Szpaler ten jest wycią­

gnięty “w stronę morza. Kiedy kto stanie przed pałacem oko doznaje pięknego złudzenia: zdaje się bowiem, jak gdyby szpaler w morze zacho­

d z ił, a przesuwające się okręty na tej szczupłej widowni wydają się jak postacie W czarnosięź- kiej latarni.

K ościoł ten doznał nieszczęśliwych k o lei, wy­

stawiony będąc na łu p pogan i Krzyżaków. Gdań­

szczanie nawet raz go zniszczyli. JRoku 1224 27. w rześnia, uprowadzeni bracia przez pogan prusaków Pomczanami zwanych pomordowani zostali.

Ci sami Pomczanic roku 1234 mszcząc się na Św iętopełku, który pomagając Krzyżakom zbił ich nad rzeką Sirguna ( dziś Sorge ), zniszczy­

wszy kraj jego własny, gdy Gdańska dobyć nie mogli, wpadli do Oliwy, kapłanów wymordowa­

li i klasztor sp a lili; o czern następujący napis na tablicy w kościele wspomina:

P ru tem W arm ienses (powinno być Porncsa- uienses) O livam iiw a se ru n t, combusserunt et se x Laicos fr a tr e s ‘sive Conversos cum altis X X X I F m ilitibus, quot Duot Swantopolcus ad

(7)

defensioiiem M o n a ste rji rcliguerat, igne et gla- dio m iserabiliter interim erunt.

W czasic wojen jakie potem tenże Świętopełk, zabójca Leszka białego i przyw łaściciel Poincra- nji, w iódł z K rzyżakam i, r. 1246; ci wpadli do krajów jego i kościoł w gruzy zamienili. Świę­

topełk go odbudow ał i dla tegą pomiędzy zało ­ życielam i jest umieszczony.

W ładysław Łokietek zwyciężywszy Krzyżaków, powiększył jego dochody. Ale te po wzniesieniu się znowu Krzyżaków odebrane były. Kazim ierz III zaw arłszy . pokój z nimi w rócił kościołowi przywileje i dobra.'

Stefan Batory, na wstępie swego panowania, u- pokorzywszy Gdańszczan b y ł W O liw ie, i rozka­

z a ł nowy zupełuie wystawić kościoł. Znikły ślady dawnego, a ów który dziś oglądamy dzie­

łem jest tego dzielnego i walecznego króla. ‘

K ą p ie le m o rsk ie w Sobocie*

Posuwając się drogą ku NeUstadt i mając po lewej wzgórza w yniosłe, po praw'ćj m orze, o pół m ili od Oliwy, przyjeżdżamy do w si, brzegu morza dotykającej, zwanej Sobota. Niemcy przerobili to nazwisko na Zopot. Ze pierwotne było Sobo­

t a , dowodem jest przeznaczenie tego miejsca.

W każdą bowiem sobotę Gdańszczanie na zaba-«• Z wę zwykli do tej wsi przybywać. O pół mili ztąd jest znowu wieś K olebka, której Niemcy

dali zakończenie na c.

(8)

W ieś ta własnością rodziny Prebcndowskich będąca, zamieszkana jest przez rybaków, którzy po każdem wzburzeniu m orza wypływają na czółnach sw oich, przywożąc ogromne mnóstwo ryb flądrami zwanych. Do tego tylko połowu prze­

m ysł się ich jedynie rozciąga. Mieszkańcy są zabytkiem dawnych Prusaków czyli Kaszubów, których język równie dla sław ian jak niemców nie jest zrozum iały. Znajdują się wszakże mię.

dzy nimi niektórzy, co albo niemieckim albo pol- sk iin mówią językiem.

Gdzie niegdzie są tu dosyć porządne domy, pomieszkania letnie gdańskich oby watclów, lub dla widoku zysków stawiane budynki. T u bowiem zjeżdżają dla brania morskich kąpieli. Wszakże u- skarżać się trzeba na brak wygodnych pomie­

szkali i na zbyteczną ich drogość. Zdaje się, że to miejsce od niedawnego dopiero czasu słu­

ży do morskich k ą p ie li, inaczej byłyby tu śla­

dy przedsięwzięć i zabiegów, oraz większa o wygodę i zdrowie kąpiących się/staranność.

Niedaleko morza stoi dom porządny dla gości.

W nim zbiera się gdańska publiczność w nie*

dziele i co sobota na tańce i inne zabawy. Tu oraz biegnie pokrzepić się tefl, co zimną opuści-'

■wszy kąpiel, strętw iałe chce orzeźwić członki.

Nad.samem prawie morzem są łazienki do cie­

płych morskich kąpieli. Po lewej stronie oa tych łazienek kąpią się mężczyzni, po prawćj kobic*

ty. Przestrzeń kilku tysięcy kroków oddziela

(9)

— 233 —

obie płci od siebie. Dwa kije wsadzone opodal

\ od siebie w m orze, utrzym ują sznur, który słu-

* ży do zachowania.równowagi ciała w czasie ką-

* p a n ia : drew niane budki ponad morzem »tojące J służą za schronienie po wyjściu z m o rza; w

® nich są ław eczki i zw ierciadła; ale jeden tylko znajduje się człowiek przeznaczony do pomoc^

^ dla wszystkich. Otoż to 'jest c& się zowić'kapie*

lą m orską w Gdańsku.

m r • W idok m o rza, dla mies2kańca ze stałego lą- dii, ma coś w ielkiego, cóś uroczystego; T a Ml inassa ruchomego żywiołu zdaje eię ku sobić

™l w abić oko, porywać z sobą myśl c a łą , całą że tak powiem duszę człowieka. Oko um ysłu przc- lilt biegając przez nurty mokre i aż do ło ża iclr spoi poi czynku sięgając, do oka Wyobraźni now e1 istoty;

ijti twory czasem w łasnego natchnienia, inny zupćł*

w nie świat odnosi.

d l Jednakże wyznać potrzeba;, ze inórze pod

ięk Gdańskiem i oko i "wyobraźnię zawodzi. Ow iii obnażony z białego piasku składający Ślę krzywy bp język ziem i, od miasta Pucyg poczynający si'£,'

«' przecina przestrzeń Wód morskich i oku granicę’

ni z tej strony morza nazn acza; tworzy oni odnogi ę Pucyg.

jjn Nie wiem czyli kąpiele w takiem morzu mog£

(ii być bardzo skuteczne. W oda prży brzegu oa>

[« mienna je st od wody głębszego in o r/a;' zielo- ili ność jćj i słoność nie są wcalc też same jakie W m dalszej od brzegu odległości znalazłem . Ściek

30

(10)

bowiem wód słodkich z zamieszkanej w si, oraz z blisko leżących dość wyniosłych wzgórzów, musi koniecznie osłabiać siłę i dzielność mor­

skiej wody przy tym brzegu. Przydajmy ostrość klim atu i słabość działających promieni niskiego s ło ń c a , a przekonamy się że daleka jest skute­

czność północnego i zamkniętego morza od wód południow ych, i wód otw artych, gdzie przy.

p ły w i odpływ perjodyczny m orza, w. ciągłym wodę utrzym ując ru c h u , nie mięsza jej z bru­

dnym ściekiem z gór i zamieszkanych okolic spływającym . Odpływu i przypływ u, jak wia­

dom o, nie ma w Baltyckiein morzu.

Znajdow ałem się w Gdańsku r. 1827 w mie­

siącu Sierpniu. Dni tak były chłodne, że trudno b jło obejść się bez płaszcza. W oda morska trzy razy odm ieniała tem peraturę; a najwyższa w południe rzadko kiedy 13 do 14 stopni dochodzi­

ła; wieczorem z a sira n o było 8 do 9 st. ciepła. Je­

śli więc nic było wzburzonego m o rza, trudno było w wodzie w ytrzym ać. Lecz znowu gdy m orze było w poruszeniu, niosło jakiś gatunek czarnego chrustu, który w anacznej nagromadzony ilości, "wygodnemu przeszkadzał zanurzeniu.

T rzeba b jło pójść dalej , W alcząc z zagniewa­

nym żyw iołem . Jest to praw dziw a roskosz, wi­

dzieć nadchodzący b a łw a n , który z pędem i szumem kąpiącego się zalew a, gwałtownie nim miotając. T en rodzaj elektryzow ania, to wstrzą- śnienic gw ałtow ne, nie daw ało czuć zim ni, ale

(11)

owszem jakąś gorącość obudzało w ciele. Szum

*vii tłukącego się o brzegi m o rza, ryczenie w ałów , widok majestatyczny ich pędu, ma cóś poryw ają- ,IK ;' cego, i człowiek ze wszystkiego obnażony, zda-

**•(, je się czuć jakąś w ew nętrzną dum ę, kiedy m ie- 1*4 rząc się z ogromnością gniewnego żyw iołu, śmie

go na swój obracać użytek?, i jego opierać się

’ plt groźbom.

*6* Skoro morze było spokojne ukazyw ały się na n jęgo powierzchni pływ ające pająki morskie. Cia-

olir ło ich z białćj galarety, kiedy zwierzątko było jilłi w wodzie rozciągnięte, tw orzyło zupełnie ko*

ł o , którego średnica sześć cali d o chodziła, w Bfg środku m iało foremną postać nakształt kwiatu /eM i tworzyło niejako w ęzeł czerwony, od którego z

jdoi takiegoż m aterjału szedł sznurek kończący się ijini na obwodzie ciała. W yrzucony na piasek, sku- iodul p ia ł się, a zyskując na grubości, tra c ił rozciągłość, epti W ówezas średnica jego obwodu półtora cala i,to w ynosiła; a ów czerwony kw iatek, staw ał się im m ałym punkcikiem. Znać że całe. życie jego W

{ilf tyin się zamykało węźle. W zięty do domu i w nuU morskiej utrzym ywany w o d zie, żył dni k ilk a ; dii po których wycieńczony, opadał na d o ł i znikał.

Znajdow ały się w porcie gdańskim dwa statki ni parowe; Z tych jeden stary zwany V ie to ry (*) jn: przeznaczony na W isłę; drugi nowy i ozdobniej- ,jjj szy, pod nazwiskiem X ią ze X a w ery, do P eters- l n | --- ■

( * ) T e n s a m k t ó r y dot<jvl p o d P r a g ą n a W i ś l e zo staje*

— 235 —

(12)

w; samym środku na dnie statk u , dostarcza pary na siłę sześćdziesięciu koni. P ara porusza cylin- d e r, a ten ina związek z kołami żclazneini, które są w prostym kierunku po obu stronach okrętu um ieszczone, i zasłonięte deskam i, aby poruszana woda nie spadała na pokład. Ze środka pokładu wznosi się zamiast wielkiego ma­

sztu Ogromny komin żelazny, który kłęby dymu wyrzucając w pow ietrze, nadaje szczególniejszą postać tćj poruszającej się machinie., '

Po obu stronach okrętu są obszerne pokoje, do których po schodach się schodzi. Na około przytwierdzone ław y suknem w ybite; w środku jest stół obszerny. Na pokładzie od przodu znaj­

duje sic izdebka. Z tyłu dla sternika pokład ob­

szerny, wzniesiony, do którego po schodkach przechodzi się z wielkiego pokładu. D. 24 Sierpnia wypłynąwszy z portu gdańskiego ( Fahrw asser), okręt stanął blisko brzegu Soboty. Byliśmy już, uwiadomieni, że ma podróż odprawić do Heli. Za danym z działa w ystrzałem , popłynęliśmy na batach ku okrętowi. Już na nim znajdowało się VioIu bardzo mieszkańców G dańska, których li­

czbę powiększyło towarzystwo z Soboty. Ruszył Btatek przy odgłosie wojskowej m uzyki, która w ta łe j odzywała się podróży. P ły n ą ł siłą dwu­

dziestu koni, i przestrzeń czterech mil polskich we dwóch odby ł godzinach. Zarzucono kotwicę;

(13)

— 237 —

^ zbliżyły się rybackie statki i wysiedliśmy na ląd, 'w w Heli.

Jest to wieś leżąca na samym końcu tego pia- H skowego półwyspu który odnogę Pucyg tworzy.

Składa się z jednej ulicy, utworzonej przez dwa 'i^,- rzędy m urow anych dom ków ; na ich końcu jest M kościół. Mieszkańcy są Kaszuby, trudniący się W połowem r y b , które do brzegów stałego lądu [•« przywożą. Piasek tak je sttu taj ruchomy, żc zprzy- nifs krością idzie się po nim, ustępując bowiem pod no­

gami utrudnia ruch człowieka: gdzieniegdzie rosną faje sosny, i mchu się cokolwiek znajduje; tu podług U podania mieszkańców b łąkają się dzikie o czte- srof rech rogach owce. Ponad brzegiem wznosi się mit' w ieża; grubość jej inuru jest na dw a ło k c ie ; na adt dolo mieszka z rodziną dozorca latarni morskiej, iillł Sto siedindzicsiąt schodów prowadzi do niej.

itrj^ Jest ona ru ch o m a, obraca się w o k o ło ; sześć kagańców pali się przed sześcioma z m osiądzu

. polerowanego zw ierciadłam i. W szakże nie wszy-

|, |f stkie bywają zapalane. Z brzegów bowiem sta- j j łego lą d u , ciągłego nie widać św ia tła ; lecz to nlil P° ^6 sekundach się pokazuje, a światło przez

■J 12 widać. Z tej rachuby wnosić można, ze dwa I,; tylko kagańce zapalane bywają.

Latarnie otaczają okna, w około których znaj- duje się galerjaJ Tę napełniło towarzystwo o- Ui krętowe. Niemcy, którzy zwykli od przyjętych iep w rdień e n tu zja zm u doznaw ać, wprowadziwszy

(14)

tam m uzykę, zaśpiewali pieśń BoŁe zachowaj króla.

Opuściwszy to m iejsce, uszykowało się towa- rzystw o, muzyka szła przodem , przygrywając marsz wojskowy, i w takim porządku przebywszy wieś udano się do brzegu. Okręt- ruszył, po.' w stał w iatr dość silny, nie u tru d n ił jednak pędu okrętowego.

O dwie mile od I lc li, znajduje się druga wieś rybacka H eisternest, przez samych Polaków za«

mieszkana.

G d a ń s k . ..

f . • • t i » *

Zebys mnie nie obw inił o n ie d b ało sc, iz bę- dąc pod G dańskiem , tak mało napisałem o nim, chce ci dać ogólne przynajmniej tego grodu wyo­

brażenie.

Za zbliżeniem się do Gdańska zaczynają się, ja k .c i już pow iedziałem , przez ćwierć m ili cią­

gnące się domy, które za oddzielne m iasteczkau- ważaćby można. M ają też nazwiska sw oje, ja ­ ko to : S. A lbrecht, S charfenort, Herberge, Schweinkopfe, N iederfeld, Ohra, itd. Od stro*- ny zachodniej miasta ukazują sic góry, panujące nad nićm ; z tych biskupia i gradow a są silnie umocnione; wysypane * oszańcowane inne góry, stanowią z tej strony mocną zewnętrzną waro­

wnię, którą za cytadcllę Gdańska uważać można.

Otaczają miasto ogromne okopy i rowy głębo­

k ie , które zalew a woda z M olławy. Dwanaście mocnych basljonów sterczy w około m iasta;

(15)

^ sześć bram do niego prowadzi. M otław a odnogą jest W isły, od niej się poczyna i do nićj wpadał ', W sainym środku miasta tworzy wyspę (Spei-

^ cherinsel) na której stoją szpiehlerze. Nigdzie

^ tu komina nic m a , dla bezpieczeństwa od ognia.

^ y Trzy mosty z niższego m iasta a dwa z w łaści- 1 ^ wego prow adzą do -tej wyspy.

Gdańsk składa się z właściwego miasta (rech - ,ll!p te Stadt), ze starego, z przedm ieść, z niższego i Blf8 z Langarten*. Wszystkie te części objęte są for­

tyfikacją. Stare miasto m iało dawne m ury, któ­

re teraz rozwalają. M otław a wielkie nadaje ży-

"tyj cie m iastu , a jej brzegi ujęte są w mocne i wy*

#®t niosłe tamy. Szereg szpichlerzów na Wyspie doty­

k i ka jej brzegów. Okręty naw et o trzech m asztach przybijają do n ic h , i napełniają ład u n ek . M nó- stwo uwijających się majtków, którzy w różnych lica kierunkach się tło c z ą , odgłos jednostajny jedne- cjkii go z tj.ch co zarzucają lub podnosfcą k otw ice, ojt,g ru ch nieustanny rozmaitej wielkości statków , rk1 w rzaw a ną b u lw ark ach , gdzie się znajdują ku­

l i pieckie budy, zaprząta o k o , ucho i um ysł pa- mgjr trzącego. Rzeka R a d u n a powiększa jeszcze li­

lii czbę wód zbierających się do Gdańska; przepły-

• *} wa ona stare miasto i rzuca sic do Motławy.

Z pomiędzy gmachów zasługują na wzmiankę S. M arji czyli wyższy farny kościół, S. Katarzy- ijk ny i Dominikąnów, oraz ra tu s z , więzienie, gieł- da i m łyn wielki. Ogromność kościoła S. M arji

ta; -

— 239 —

(16)

nie tyle uderza w oczy, ile w rzeczy samćj po- Jl w inna. Długość jego dwieście sześćdziesiąt ośra I'1 kroków w ynosi, szerokość największa połowy 11 długości dochodzi. T ak jednak jest ściśnio- ny w o k o ło stojącemi dom am i, ze mając go;!#*1 p rzed sobą na kilkanaście kroków, trzeba kilkawM

ulic przebyć aby się zbliżyć: i to jest przyczyną®

czemu się w swojej nie może Wydać okazałości. -Hle Budowa jego wzniosła, gotycka; okna nadzwy- -pc czaj w ysokie, muvy silne jak zwykle z wieków f c średnich bywają. Cały dawnością oddycha, tein jia bąrdzićj że zachow ał pierwotną barwą swoją. But W i eża jego kwadratowa góruje nad m iastem ; leni zdaje się być nie ukończoną, gdyż wzniesiona ) f

je st jak komin. ' 'ifż/i

W ewnętrzny skład odpowiada zewnętrznej po* n a w ad ze: wszystko tu piętnem czasu naznaczone. li W ielki ołtarz r. 1517 stawiany, zamyka się wici- »nc kicmi drzw iam i, które mają na sobie rzeźbę z Bedn drew na jak najstaranniĆj wyrabianą. Dziwić sic 3śea p o trz e b a , ile to pracy k o szto w ało , ilu wysileń Ł przedmiotem b y ło , co dziś za niesmaczne ucho- h i dzi. W iadomo je ę t, jak w przeszłych wiekach Ł j ubiegano się za podobnego rodzaju przem ysłem , ni jak wszystkie najdrobniejsze szczegóły z naj- - hi większą wykonywano starannością. I ta zdaje 1

?ię, między kunsztami średnich wieków a wie- Mn ków greckich zachodzić ró żn ica, iż w średnich przemawiano do zmysłów, w greckich zaś do luj, duszy. Grek szukał żywiołu w poruszeniach, w tyi

(17)

— 211 —

li popędzie, w gwałtowności swojej w yobraźni, S Got w palcach; i gdy Gota zasilała praca, żmuda

i mozoł, Greka, natura^ Kiedy Got za pomocą

** cerkla szukał jednostajności, Grek z umy­

l i słu zaniedbyw ał w ym iaru; ufny w natchnienie, ' l wiedział źe szczegóły na pozór niesforne, z bli- M ska n ie k sz ta łtn e , zdaleka od zwodniczego usu- l#,| nięte Zmysłu, zbliżą się do natury i w całej do*

"“I skonałości jej w ym iarów rzeczywistą wykażą Wj piękność.

Zapędziłem się w u stę p , lecz nie mogłem o*

*»]j przeć się w ew nętrznem u głosowi, który ganił to,

utai co bawiło oko i co one pochw alało.

Sklepienia kościoła są w zniosłe, lecz i p rz y -' cżyny kątów i ?wężeń tracą na pow adze.. Tkw ią oej[: na nich k u le , winurow anc i oznaczone latam i, ciot w których dosięgły kościoła: jedna w r. 1577 cw przez Szwedów, dwie w r. 1734 przez Rośśjaii,

KM jedna vv r. 1807 przez Francuzów W czasie oblei- iłitr zeń G dańska rzućóne, W znaczniej wysokości

™ pozawieszane Są chorągwie dowódzców W o j s k

gdańskich i sztandary admirałów;, między niemi ieh: najwięcej uderza chorągiew je n e ra ła T eniusa.

rfti!. Są i dość stare grobow ce; najwspanialszy jenera- s «f ła gdańskiego Sinclair.

iJjh W kapliczce oddzielnej pokazywano n a i n o -

iriti b ra z , który ma być przez Vandyka malowany.

m Jest to sąd ostateczny. Wyższy środek obrazu M zajmuje C hrystus, a do koła święci i aniołowie;

,il pod spodem Anioł trzymający w agę, której je*

31

(18)

dna szala dla zbawionych , druga dla potępio-ijjt iiych przeznaczona; ruchoine*dwa skrzydła obra- zu mają z jcdnćj strony wyobrażenie przej- p o

ścia zbawionych do n ieb a, z drugiej potępień- Kii

ców do p iek ła. Cały obraz jest w ołtarzu; IPi zam ykają go skrzydła , na których po zamknię­

ciu z drugiej'strony widzisz wymalowane klęczą­

ce dwie osoby. sMa to być brat Yandyka i jego żona.

Penzel jest delikatny, głowy szczególnie pię­

kne, jednakże tak jest chybiony stosunek wymia- rów, iż zdaje się, że malarz uczynił to z umy­

słu. Nogi naprzykład anioła który najgłówniej­

szą jest osobą całego obrazu, są tak długie, iź l ffl zajm ują dwie trzecie długości tegoż obrazu, a |tD reszta c ia ła , i całe niebo w jednej trzeciej mic- . ścić się muszą. Szczególniejsza jednak chętka tego §■), m alarza była, do tracenia wymiaru w nogach, w innem bow iem miejscu, ciągnie czart człowieka za so nogi; ciało tego zrównałoby się z wysokością złe- ŚA}

go ducha; lecz gdyby się podniósł potępiony, Ł czart dochodziłby mu do kolan. n

Obraz ten zabrany b y ł do paryzkiego mu­

zeum , ale po wzięciu Paryża odebrany i kościo­

łow i zwrócony został. Zemszczono się też za tę chwilową grabież, dano bowiem następujący pod obrazem napis:

(19)

A is d a s e w ig e G e rich t d e s K ie in ó d s R a u b e r e r g rifie n , G ab d e r g e r e c h t e M o n a rc h u n s d a s E r k a m p fte z u r u c k .

Kościoł ten stawiany był- r. 1367; dżiś jest luter-

•skim.

• Po nim drugie trzyma miejsce co do Wielkości ko­

ściół dominikański. Budowa kościoła S. Katarzyny wiele ma sm aku; na wieży jest grający zegar?

lecz potrzeba uiieć bardzo muzykalne u c h o , a- żeby zrozumieć m uzykę, która się odzywa jak

•dzw o n k i, a tony w kilka sekund następują po so­

bie. T u jest grób H ew eljusza.

Giełda nic jest okazała ; nic należy do żadne­

go rodzaju-architektury. W ew nątrz jest jedna wy­

soka sa la , której ściany przystrojone malowania­

mi i jeleniem i głowami. Na środku- stoi w na­

turalnej wielkośei posąg Augusta III.

Dla ułatw ienia miedzy portem a mi astem cią­

głego związku, jest statek który tam i na powrót płynie. Do miasta koń go prowadzi bez żadne­

go znużenia. W siedliśmy do tego statku na Mo- tła w ie , i wpłynęliśmy na W isłę. Rozdziela się ona jeszcze za miastem na dwa k o ry ta, które znowu się łączą przed fortecą TVeichsebniinde.

F orteea ta służy do obrony p o rtu , a raczćj do przeszkodzenia w pływ u na W iłłę od strony mo­

rza. Za nią w prost zaraz wpada W isła do mo­

rza. Koryto jej jest m iałkie, i piaskiem się za­

m ulając niesposobne się staje do żeglugi. W y ­ prowadzono zatem od W isły kanał w stronę za- choduio-północną. Kamicrmbmi opatrzony brze­

(20)

— 244 —

gami i blokami ciągnie się przez ćwierć mili, za­

chodząc daleko w m orie. Jest on właściwym por- 1 tein i ma nazwisko Fahrwcisser. Zapełniony jest zawsze różnego rodzaju okrętami , tak przy­

byłem! z innych krajów, jako też będąccmi wła­

snością obywateli gdańsbich< Najokazalszy o trzech masztach b y ł gdański pod nazwiskiem K o p t nik.

W mieście oddanem zupełnie h andlow i, nie mogły się wznosić gmachy, k tó re , przyznać po­

trzeba, częstokroć zbytek z płaczem nędzy wznosi.

Miasto i gmachy są zwykle obrazem sposobu my­

ślenia. i bytu mieszkających, Egipt m iał je ol­

b rzy m ie, zwykle dla czci słońca staw iane, bo też Egipt, nad słońce innego nie zn ał boga. Pó­

ki Rzym szanował ubóstwo , póki możnowładz­

two groźnego nio podniosło c z o ła , wszyscy mieli llbogie i Skromne domki. Spojrzyj na miasta, gdzie lud w udziale nie ma nic więcej prócz pra- py i nędzy, gdzie nierówność majątków jest sil­

nie wydatna; tam zwykle znajijiięsz pałace i zdu­

m iewające przepychem gmachy; dziwić się bę­

dziesz wielkości tych co je staw iali, zastanowi .ęię ich zamożność, bogactw a, smak dobry, opie­

ka kunsztów; ale rzuć okiem na dom sąsiedni, a jeśli na nim znajdziesz ziemię mchem zarosłą,' je ś li ujrzysz szpary, a wychodzący z tej lepian­

ki jeśli się pod ciężarem pracy uginać będzie;, t .przez Boga. nie chwal więcej gmachu ozdobne­

go; westchnij i żałuj żeś wspaniały w idział pałac.

(21)

I znowu u stęp ; ale ten do mojego potrzebny W przedm iotu. Domy prywatnych obywateli w H Gdańsku są wszystkie prawie podobtie do siebie,

‘ i1- snać jednakow a ich była zamożność; a jeśli nie-

które na niejaką zasługują uwagę, tc wspólnemi M wszystkich stawiano siłami.

Nie wiem n\c więcej o G dańsku; statystyczny jego opis b y łb y tu nic na swojem miejscu.

— 245 —

01‘K

,!4 x i i i.

uffip ■ . . . , ,

ie| DZIENNIK PODROŻY DO KRYMU

ne,i odbytej, w rohu 1825p r z e z K a r o l a K a c z - k o w s k i e g o D. M . — z g o d łe m : . . . . e t

haec o lim memtnisse ju r a b it...

( 4

mia|:’ ' -(Dalszy ciąg.)

Ó CIJtf , * •.

W części drugiej autor daje obraz zajm ującc- tin S° pod wielu względami miasta O dessy, ita k m ó - w i: »Odcssa do pierwszych m iast w Rossji li- J czyć się może. Leży praw ie pod 40° 30’ szero­

k i ści półnoenej. Czarodziejskie jej powstanie dowo.

j„; f d z i, ile handel ma w pływ u na pomyślność kra- i jo w ą , na tw orzenie i w zrost szczególniej^ m iast )(j porto w y ch , ile nadzieja" zysku, protekcją wspar- , I ta rządu, ściągnąć może zagranicznych kapitali-

J»ef s t ó w - “

l)jt Odebrawszy to portowe stanowisko Turkom w

(22)

r. 1789; Jen erał dc Ribas zastał w nićm tylko kilka lepianek i doinck naczelnika. W idząc korzy­

stne miejsca położenie, podał projekt założenia tam portu. Doprowadzenie zam iaru tego do skutku kosztowało miljony; ale obok największych usiłow ań i nakładów równie jak najlepszej chę­

ci zarządzającego , dzieło nie m iało bardzo po­

myślnych początków. Silniejszy wzrost swój i u- trw alenie bytu winna dopiero hojności Cesarza Al e x a n d r ą , który w 1803 r. d a ł zupełną wła­

dzę Xięciu Richelieu do zajęcia się uskuteeznic- niem chęci jego. Liczono w ^yin czasie tylko 7,000 mieszkańców, ale korzyści udzielane o- siadającyin wkrótce miasto w ludność i zamo­

żność wzmogły. Richelicu urządził tam między innemi. publicznemi nakładami gimnazjum publi­

czne , które później przetworzone nazwisko L y- eeum RicheReugó zyskało. Składa się ono z we­

wnętrznej szkoły czyli p e n sji, gdzie uczniów za opłatą 1,200 rubli asa. rocznie przyjm ują. K ur­

sa trw aja lat dziesięć , i składają się z języków, iiauk m oralnych, fizyczno-m atem atycznych, li­

terackich i sztuk pięknych. Na czele1 dzisiejszej administracji tego instytutu jest je n e ra ł W itt. — Oprócz togo konwiktu jest jeszcze lyceum zewnę­

trz n e , dla uboższej młodzieży, której jest około 256, a nadto jest jeszcze fundusz na 24 sposo- Łiących się na nauczyęieli. Uczeń kończący te szkoły dostaje rangę ojficera. »W ielu w praw­

dzie, lnowi autor, korzysta w tej szkole, w ielu

(23)

— 247 —

% nawet dało się juz poznać z piękhego ukształ- W ocnia s ię ; lecz mieszkańcy zdają się wzdychać S |, do /innego naukowego z a k ła d u , gdzicby bez wy«

tyli ją tk u , bez różnicy sta n u , dzieci swoje mogli z

?«|l domów w'łasnym kosztem posyłać na lekcje pu-

!,|i! ]>licznc, gdzieby także edukacja zastosowaną by-

"•w ła więcej do potrzeby miejscowej, to jest do sta­

wili ńu liandlowego.«

W ' uGrecy mają swoją oddzielną szkołę. Tak więc

? nil kapitaliści i kupcy 'zew sząd ściągali się na mie- eeail szkanie do Odessy, bo prócz korzyści pieniężnych, 1 Ijttr przyjemność życia towarzyskiego i sposobność edu- kne 1 kowania dzieci, zachęcała ich do tego.« ,

11J P lan Odessy jest prosty, obszerny, przestrzeń mi# podzielona na kwadraty 160 łokciow e, których pu*- odstępy stanowią ulice 24 łokcie szerokie z tro- inlJI1. toaram i 5 łokci szerokiemi. Ulic jest w iele, a u f . z tych Chersońska i Richelieugo najdłuższe. D la

diótI' niedostatku kam ienia tw ardego, miasto nie jest , [i> v, brukowane; zrobiono wprawdzie na dwóch wspo- ni|J innionych ulicach chaussće, ale z tego.w czasie Ic( l.i suchym nieznośny pył, w czasie wilgotnym nad- liejafl zwyczajne powstaje błoto, tak, iż powozy po sa- '&}’■' mc osie w błocie się zanurzają. Kamień do bu- enJ dowy lubo dobry do o b rabiania, tak wszelako

je st kruchy, iż żadnej śmielszej budowli przed-

J

sięwziąć z niego nie m ożna; a domy chociaż yt 0 jednein piętrze rysują się i zawalają. Domów

w Odessie jest kilka tysięcy, a mieszkańców

J 36,000.

(24)

Odessa nader ważnym jest punktem handlo­

wym dla P o d o la, Ukrainy i Rossji południowej.

W latach kwitnącego handlu wychodziło z niej corocznie kilkaset okrętów kupieckich nałado­

wanych zbożcni, a około 600 do niej przybijało.

Dziś hadel ten upada. Oprócz zboża wywożą z Odessy liny okrętow e, łó j, m a sło , olej, tabakę, b aw ełnę, skóry i t. p^ w prowadzają zaś towary kolonjalne, wino, sóry, siarkę, marmury, oliwę,

^porcelanę, m eble, koszenilę, indigo, chinę, o- łów , kobierce, inaterje jedw abne, wełniane, i in­

ne płody wszystkich części świata. Co do życia, Odessa może się liczyć do ńiiast średnio drogich, ale zato wszystko w obfitości się znajduje. Z ar­

tykułów żywności najtańsza jest mięso, gdyż za oko płaci się tylko 9 groszy. Drzewo jest tam bardzo drogie, i dla tego najpospoliciej tak w Odessie jak i na Stepach Bessarabji palą gnojem zwierzęcym. Przykrym jest także niedostatek dobrej wody, którą z daleka sprowadzać trzeba.

Mieszkania są tanie; jednak w czasie zjazdu do kąpieli od maja do sierpnia droższe są jak w któ­

rejkolwiek stolicy Europy. Ponieważ z cudzo­

ziemców w Odessie zamieszkałych najliczniejsi isą W łosi, teatr przeto włoski utrzymuje się clio- -ciaź nędznie; francuzki nic mógł się ostać. Do zabaw Odeśkich należą dawane co sobota p i­

k n ik i; w porze letniej zamożnićjsi mieszkańcy,

£ szczególniej kupcy, udają się do leżących za miastem swych domów wiejskich, które autot

(25)

H | | 0 —

'M fu to r a m i nazywa. Najpiękniejszym z ty cli eto- (nów wiejskich jest należący, do P. Ribas. »Do przyjemnych okolic Odessy, mówi autor , dodać W* należy M o n a ste r Czernców o 8 werst odległy.

*11 Miejsce to religji poświęcone obszerne zajmuje . ustronie. Znaczna to jest przestrzeń brzegu mor- liw skiegoł owocoweini drzew am i, latoroślam i win-

® n e n i i A topolam i w ulice wysadzona. Tam stoi J, 4|v K la szto r Czernców. Szum bałw anów , brzegi sa- 4ine,f mc cofnąć napierających s ię , przeryw a głuche w,ił,, milczenie, a snujący się po krętych ulicach Czern- l i r f cy, Religijne w każdym poszanowanie wzbudzają, tajis Nad przepaścistym brzegiem m o rz a , wznosi się

jt, l i slfup ogromny, W środku którego sto kiikadzie- jdjij siąt. schodów na sam jego w ierzchołek prowa- jdlfl d zą, gdzie f a n a r czyli la ta rn ia m orska jest o- i’tat|'_' sadzona. Jeszcze jej nie używ ają, czekają bo- ijiej wiem na jakąś m achinę do oświecania. Co za :jo»| widok ze szczytu słupa! jak ogromna przestrzeń [MM fałdującego się zw ierciadła! Okręty w kształcie jMikt'- punkcików przerzynają lii i ówdzie ciemne W o -

j(|| dy. Gubi się wzrok na około puszczony: tam [dl woda bez g ran ic, tu inicprzejrzane stepy drugie niejr morze wyobrażają. Spoczęło czasem oko na ętk . gmachach Odessy i na mogiłach K u rh a n a m i {, f zwanych, które tu i owdzie sterczały. Sięgałem

okiem i myślą po brzegach morza Czarnego i po iila: tych to dalekich i obszernych stekach przerzyna-

|ii nych wodami D n iestru , D n iep ru , B ohu i innemi ,(£ wielu. Brzegi W o ł g i , D onu i D u n a ju wespół

32

(26)

XII.

WSPOMNIENIA O TURCJI.

( L is t w ę d r o w n ik a a n g ie ls k ie g o .)

zmiany politycznego bytu tego obszaru ziemi, pij wiele pięknych kart historji zajm ują.« , jjlik

O 3 wersty ża lnonasterein jest osada niemiec- k a L u s łd o r f, nad inorzcin leżąca, odznaczająca '.(i się czystością, Starannćm gospodarstwem i zamo­

żnością. Majętńiejsi Grecy zwykli tutaj przenosić się na letnie mieszkanie i dla brania mprskicK kąpieli.

P o ra wiosenna w Odessie trw a tylko do końca kwietnia; bywa pospolicie łagodna , nocy jednak' i poranki są mgliste i wilgotńe. Lato z począt­

kiem m aja nastaje i trw a do połowy września:

byw a niezm iernie gorące, a upały w sierpniu do 38a dochodzą. Roślinienie drzew w Odessie jest bardzo szybkie w pierwszych la ta c h , ale po dwóch a najwięcej czterech latach, zaczyna usta­

w a ć , drzewa przyjmują kształt karłow aty, a pó­

źniej powoli usychają. Przyczyną tego jest cien*

kość pokładu ziemi roślinnej, pod którą zaraz znajduje się kamień wapienny.

(Dokończenie n a stą p i.)

Bawiłem już przez czas niejaki w Konstanty­

nopolu, kiedym się dow iedział, że miano tegoż

(27)

“1 J lij

ipj

w

4 i*

tjjeJ

samego dnia obchodzić w ielką uroczystość, w dwóch sąsiedzkich m onasterach derwiszów. Naj­

większej używają wzietośęi dwa zakony derwiszów tańczących i w yjących w Konstantynopolu. Są to, w mistycznćm znaczeniu w yrazu, św iatła najżyw ­ sze i najpowszechniejsze miasta'. M onastcr tań ­ czący je st najbardziej ceniony przez ludzi oświe- ceńszych; i lubo nie jest otw arcie przez rząd u- poważniony, z tego w łaśnie powodu opiekują się.

nim gorliwie i potajem nie równie znakom ite, jak nieznaczace osoby. Dwór i ulem ow ie m ają wy-;

kw intne uczucie roskoszy i religji; a mufty, ra - 11(1,1 zem kanclerz i arc y k a p ła n , m a tak delikatne tf1|i nerwy, iź nie może znieść żadnej modlitwy, je-

**■ śli tćj nic towarzyszą odgłosy fletu i zręczne pod- skoki.

MM®’,.,.-.

W yjący derwisze są zbyt grubą przypraw ą dla cilńl wyszukanćj pobożności effendych : dla tego też iraiif m ało ich odwiedzają modni nabożnisie tćj po-

bożnej stolicy. Natomiast czci ich lud prosty i szanują ci wszyscy, co m niem ają iż głos Stento- ra i H erkulesa barki są najlepszym patentem ja­

kim może udowodnić wyższej jnissji swojej teu co ludowi ma koran w ykładać. Chociaż nie , nadzwyczajnego nie w idać w ich postępowaniu, śc ią g a ją 'o n i wszelako tłu m y ludu na swoje ka-*

zania; jedzą i piją. dobrze w m ieszkaniu, a po- nH szcz3 zew nątrz niego. Ich ludzkość j e s t ’prawdzi- j wie budująca; szczęśliwi żem ogą innych nawra-

— 251 —

(28)

włas.iem nawróceniu. Jcdnćin słow em , jeśli się nie modlą lub nie u czą, to za to w y j ą ... ,

Z nfltury rzeczy wynika, iż muszą nienawidzićć wszystkich w spółbraci swoich, a szczególniej ry­

w ali tańcujących, którzy, podług n ich , są znie- wieściali i niegodni występować w zapasach wymagających wszyątjuch sił człowieka, tak we­

wnętrznie jak i zewnętrznie. Tancerze, z 'swej strony, uważają jeszcze słuszniej wyjących za prostaków starających się o miłosierdzie opatrzno­

śc i, która ni a być błaganą nie zaś zagłuszaną wrzaskami. . Tancerze są arystokratam i, a wyją­

cy demokratami wiary. Obie te sekty wszelako podobne są do siebie z jednego w zględu: każda z nich mniema że sama wyłącznie na dobrej j j f l

znajduje -się drodze; obiedwie przepowiadają, że ł * świat zbawiony będzie jedynie podług j e d n e j i ł przez ta ń c e , podług drugiej przez w ycie, ii ż e 'l bliskim jest ten dzień, w którym nic będzie mo^J 1 zna ujrzeć na ziemi tylko samych tańczących lub 1 W wyjących ludzi. Praw da, że epoka odrodzenia tego i- nie jest oznaczona. Byłaby to niepotrzebna o-,'j] fj

stróżność, dosyć aby byli wierzący temu i aby ■ 11 derwiszom dobrze się przez to powodziło.

Zam ieszkiwałem od kilku tygodni w Terapia, <łj w sąsiedztw ie dwóch monasterów dcrwiszowskich, ® kiedy ogłoszono święta. W łaśnie też pragnąłem tćj sposobności. Przysposobiłem się więc nale­

ży ci,e, i wstałem b ard ło wcześnie w dniu ozaa?

i

(29)

I czonym. Słonce jeszcze nie wschodziło, kiedym

\vyszedł wraz z moim przyjacielem z naszego drewnianego pałacu-' Dawno fu z oczekiw ał na

"<> nas statek , a nasi bostandzowic kurzyli w mil-

•W czeniu tytuń na ław eczkach swoich. W siedli- i>* • śmy niepowitani i nie witając nikogo; i w kilka Mi1 - minut odbiliśm y od brzegu, przy odgłosie Szek!

Szek! (R uszajm y!)

Żadnej wioski na wszystkich brzegach Bosforu :h C nie można porównać z lem ustroniem ypatrycjn- lr«! • szów. Kurn Kali i Fondukly są więcej tureckie, izini' m ieszkanie sułtana jest roskoszniej wschodnie;

\ijjl ale g a je , doliny, a naw et mieszkańcy tej przyje- itlil mnej w ioski, mają tak subtelną i tak czystą je-

til szeze przeszłości cechę, iż praw ie zapomina się tf - .tą in o obecności tatarskiego zdobywcy. T erapja j i l tyle jest grecką ile czas i uciemiężenie dozw ala­

li® j ą . Ledw ie zima zejdzie i w iatry wschodnie u -

, if S ta n ą , cały P h an ar przybywa tu szukać schronie-

>|J nia przed drobnem i uciskami tych panów Starn- -(II;1 bułu. B ojarow ie tak dawniejsi jak dążący do j]lj' tćj godności, Xiążęta, krewni dawnych lub panu*

a}| 1 jącycli hospodarów; tłum acze Porty, wielcy i m a­

fijn i i dygnitarze duchow ni, o d . patryarcliy a ż . do papasów i kalojęrów, tworzą przez kilka miesic- ey zgromadzenie tego wszystkiego, co tylko do- jjJ tąd przechowuje jeszcze prawa do trouu Komne*

j/J;] nów i Paleologów. Przybywając do T erapji ,

i l e * kruszą oni niejako jarżmo stolicy, to ciężkie inia- jJi zina m o raln e, które w sąsiedztwie .se ra ju , odrę-

— 253 —

(30)

twia i duszę i c ia ło : tam pow raca w krotce wrodzona sprężystość i żywość greckiego charak­

teru.

Domy ciem no-rózow e, stojące nad brzegami, przeplatane wszędzie drzewami i krzakami, za- chwycający dającemi w idok, b y łj, podobnie.jak ogrody Ruscclai w Florencji, widownią nie jedne, go nocnego sprzysiężenia się. Jakowaki Rizo (*), pzyjaciel Chrestopula, zniełaskawionego ministra Xiążęcia lia r a d ja , znajdow ał się podówczas w T crapja, i traw ił poranki na porządkowaniu i od- badywaniu zbiorów starożytności, których zacho­

w ania od zniszczenia czasu i barbarzyńców mię­

dzy oświeceńszymi ziomkami swymi pierwszy d a ł przykład. Niedaleko ztaintąd , w tejże sa­

mej czćsei wioski, znajdowało się skromne mie­

szkanie Xięcia Maruzi i jego ślicznych córek. Na kilka wieczorów p ierw ej, były one najpierwszą ozdobą salonów am bassadora rossyjskiego: jaśnia-r

(* ) R izo je s t a u to rem P o 1 i x e n y , tra jed ji w 5 aktach, n a p is a n e j na w zó r s t y lu trai.cznego fra n c u z k ie g o , i A fc.p a z j i , w 3 a k ta ch w ie r s z e m i z c h ó ra m i. O b ie te s z t u k i w y sta ­ w ia n e b y ły n ie r a z n a g r e c k ic h te a tr a c h w J a s s a c h , B u k are- ś c ie , K o r fu i O d e s s ie . N a p is a ł o n t a k ż e k o m e d ję p r o z ą , ,w k tó r e j W yśm iew a str o n n ik ó w n o w e g o u k ła d u g ra in m a ty c z- neg o C o r a y a , o ra z P o r w a n i e i n d y k i , sa ty r ę w y m ie­

r z o n ą p rz e c iw F a n a rjo tu in , w k tó rej z n a jd u je się w yborne o p is a n ie B osforu i w io s k i T e r a p ja . R iz z o w y d a ł ta k że k u r s l i t e r a t u r y g r e c k i e j n o w o c z e s n e j , w G e n e ­ w ie , orfez hl.Ł*jrję G r e c j i, w P a r y ż u .

(31)

255

ły w tenczas całym blaskiem młodości i pię- tj kności. Zaledwiem pow rócił do Europy, wy­

czytałem w najpicrwszjtm dzienniku jaki mi w padł 3j| w rękę,, ze ojciec zginął na rusztow aniu, a cór- '

ki zostały wystawione w B azarze albo targu R on­

ili stantynopolitańskim na sprzedaż.

M F anarjoci uważani byli przez czas długi za

*11 dziedziczących wszelkie wady przodków swych i** bizantyńskich:, obwinienie to powtarzano często

z największą przesadą. P ra w d a , iż czas i nie- iil wola zatarły w nich to co ich wolni naddziadowic MM z szlachetnych uczuć przekazać im m ogli; zepsu-

™ cie, d w o ru , in try g i, dziwaczne prawodawstwo M* upadłego cesarstwa wschodniego, dają się je- ]tcsf szcze postrzegać pomiędzy niewolnikami T ur-

!M ków. C harakter grecki obfity jest w podstę- 1.1 pność, która miejsce instynktu naturalnego zaj- it* iuuje; m a on fałszywy sposób moralnego zapa-

\m tryw ania się n a rzeczy, którego niewola popra- _ l wić nic b y ła zd o ln ą, a który zam ienił się w jjji1 obłudę pospolitą, uderzającą z razu każdego cu-

p„| , dzozicmca. W ady te nie mogą zniknąć w cliwi- ił[5l li jednej, i potrzeba było w zruszeń najgw ałto-.

wnićjszych, do podniesienia, pomimo tylu prze- szkód charakteru narodowego.

T erapja leży w głębi, półkolistej zatoki. Do- my, wznoszą się jedne nad drugicini, nakształt ta ław ek starożytnego teatru. Ogrody rozciągające się malowniczym sposobem po naturalnych wzgó­

rzach , uwieńczone każdy jedna topolą, lub jo-

Cytaty

Powiązane dokumenty

stawiając już otrzymane rezultata, jako skazów- kę tego czego się jeszcze spodziewać można. Ale, na nieszczęście, spekulanci angielscy zwx-ócili całą uwagę na te

nura ciemność, przerywana tylko szumem kata- .r^kt, wielowładnie panuje.. W dolinach tych zawsze się doznaje apetytur łagodna bowiem tem peratura, która nigdy w a-

nie celować do wszystkich wyspiarzy, którzy się tylko pokazali i strzelali do nich bez obawy chy- » bienia; spędzili ich więc z niższych pomostów brygu i

żny nocuje, w miejscu tem bowiem znajduje sic roślina, która zjedzona od zwierząt, natychmiast śmierć im padaj©.— Skoro tylko droga spuszcza się cokolwiek,

mieniło, się w niej od czasu jej wynalezienia. Pod tym względem szkoła przedstawiła obraz rzemieślniczego w arsztatu, gdzie jeden był mistrz kierujący, a wszystkie

Tak słaby wiatr przepow iedział ciszę morską (still)j ćo się liczy do ważnych taieszcżeść w żegludze. » Zadzwoniono na wieczerzę dla majtków.

daje się w niem widzieć krzyżacki kościoł, a o- gromny bastjon który góruje nad miastem,, przy.. Kiedy już

m ark , B iała, Podoleniec, Lubowla, Zamek Pła- wecki itp.. P iętno starości którćm pewna część murów Anapy jest nacechowaną, każe się domyślać, żc