• Nie Znaleziono Wyników

Kolumb. T. 6, nr 32 (1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolumb. T. 6, nr 32 (1829)"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

3P A m a ^ ^ O T i s © © © a & ż i r *

Ner 32.

. - i . ' < , ' :u 'r '/ /• _ -: > ‘."- W.; - .;.

Z M łtJG IE I P O Ł O W S K W IE T N IA

1S29

R O K U .

IV.

WIADOMOŚĆ O MIESZKAŃCACH NO­

WEJ ZELANDJI;

p rze z R .P . L e s s o n.

(z Dzień. Journ. des Voy.)

Mało jest ludów, którycliby poznanie równie interessująećm było jak Ńowo-Zelandjan; ich umysł hartowny jest połączeniem łagodności i okrucieństwa, które z historji ludu nowy utwa*

rza obraz. Nowo- Zelandjanie, w istocie, nie zdają się wcale dzielić tych gościnnych obycza­

jów jakie znamionują niektóre pokolenia tegoż

samego rodu, zaludniające wyspy morza polu*

(2)

58

dniowego. Z pierwszego wejrzenia charakter ich zdaje się być ponury i okrutny; inożnaby mnie­

mać źe nienawiść i zemsta są jedyne namiętno­

ści jakie ich ożywiają; każdy cudzoziemiec co się ich brzegów dotknie jest juz tein samem ich nieprzyjacielem. Ta fizognomja moralna zasmu­

ca wprawdzie dostrzegacza , kiedy ten ujrzy bar­

barzyństwo ich zwyczajów, ich ludożerstwo, skłonność tlo wytępiania wszystkiego, grubą prze­

sądów tkaninę i pogardę rzeczy do uprzyjemnie­

nia życia przydatnych; a wszelako, pośród oby­

czajów tak oddalonych od pierwiastkowej nawet cywilizacji, znaleść można niektóre z tych cnot silnie rozwinięte, jakich taż cywilizacja nie dozwa­

la jeszcze ukryć pod zwodniczą i kłamliwą bar­

wą grzeczności. Każdy Zclandjanin zachowuje najmocniejsze przywiązanie do różnych człon­

ków rodziny i pokolenia swego; zgromadza on wszelkie uczucia swoje wewnątrz, zewnątrz prze­

ciwnie we wszystkich widzi nieprzyjaciół, a rzad­

ko sprzymierzeńców; a jeśli sąsiadujące pokole­

nia łączą się z sobą, związek ten kojarzy jedy­

nie potrzeba życia spokojnego

Postrzegamy wite W Zelandjanach też samąfi- zognomję, zwyczaje, wyobrażenia religijne i mo­

wę, co i w mieszkańcac h Taiti, wysp Markizów i Zandwichskich; pierwsi jednakże dostali w u- dziale ziemię mniej uposażoną w płody przyro­

dzone. Zachowali oni bardziej niezatarte poda­

nia przodków, swoich. Nowo - Zelandjanic s^

(3)

59

w ogólności wyżsi i silnićj zbudowani niź Otaf-

•t tjanie. Nawyknicnie do wojny 1 pochodów przez ifli góry, hartuje ich członki, których postać jest a- iec tletyczna; wzrost dochodzi zwykle pięciu stóp nń i siedmiu do ósmiu cali, rzadko zaś bywa niż- a szy; kolor ciała nie różni się wcale od miesz- ijli kańców południowych Europy. Fizognomja od- Jit» znacza się wyrazem właściwym; rzadko jest otwartą ip i szczerą, ale zwykle rysy ich tchną ponurą dzi­

enni kością. Piętno eharalrterystyczne tych ludów jest Jol twarz owalna, czoło ważkie, oko w ielkie, czar- [iiT ne i pełne ognia, nos często orli' a częściej da spłaszczony, usta szerokie i grube. Zęby mają doli najpiękniejszą powleczone em alją, małe i bar- a iu dzo regularnego układu. Zelandjanie noszą wło- relj sy długie i w gęste kosmyki na twarz spadające, utoi i sami wodzowie tylko zbierają je w jedną związ­

ku kę na wierzchu głowy. Włosy te są niezmier- nie twarde i szorstkie, koloru czarnego, » nie- lB kiedy czerwonawego, co pochodzi bez wątpie- , p,ii nia ze zwyczaju namaszczania ich prochem ochry.

Toui, naczelnik hippahu Kauerra. który nas czę­

sto odwiedzał, m iał włosy spadające w długieh g kosmykach, które tak układał w czasie wypraw jafii wojennych, iżby nadawały fizognomji jego wy- [a[[j raz okropny i przerażający. Zwyczaj, przez nie- al|t których krajowców używany, zapuszczania bro-

prit M długiej i spadającej na piersi, przypomina te Icpoi starożytne głowy które pędzel naszych wielkich

■ walar?y ua płótnie przedstawia. Młodzieńcy

(4)

długi czas nie mają brody: wszystkie ich poru­

szenia są szybkie i zwrotne, a chociaż nogi ma­

ją doskonale ukształcone, zwyczaj pospolity mię- dzyjjtym ludcin przysiadywania na piętach, ro.

dzi wcześnie zatkania w częściach kolanowych.

Wszystkie zamężne kobiety, które przybyły na pokład korwety Coyuille, były nierównie kształ­

tniejsze aniżeli dziewczyny, niewolnice które przebywały

na

okręcie, przysłane tain przez pa­

nów swoich dla wyjednania rozmaitych drobnych przedmiotów. Kobiety te były silnie zbudowa­

ne i rzadko niżsge od pięciu stóp i dwóch do trzech cali; niewolnice zaś przeciwnie, zwykle tylko do czterech stóp i trzech do sześciu cali dochodziły. Taka niestosowność jest bez wąt­

pienia skutkiem rozwiązłości, na jaką zwyczaj te nieszczęśliwe istoty skazuje, « Ogólny chara, ktęr twarzy, który u większej części ludów od­

znacza gię w kobietach delikatnością rysów, jest W Nowej Zelandji zupełnie przeciwny wyobrażę, nioin jakjeśmy sobie < q piękności utworzyli, Dziewczęta, w pierwsijej swej wiośnie, mają twarz szeroką, rysy męzkie, usta grube, często­

kroć farbowane cząrno przez nakłuwanie, sze­

roką gębę, nos spłaszczony,' źle uczesane i tf nieporządku rozpuszczone włosy, niechlujstwo v?

ęałej osobie, a nakoniec ciało przejęte odorem ryb lub psów lnorskich, który o mdłości przy­

prawić jest zdolny, Ale ten odrażający obraJ

zacierają w części niektóre szacownc_przymioty,

(5)

61

,C jakiemi jc natura obdarzyła, i w istocie, zęby śnieżnej białości, i czarne, pełne oynia i wyra-

2

U oczy, stanowią wdzięki bardzo zachwycające, ' gdziekolwiek bąć napotkać się dają; moc ichpod-

n o s z ą

jeszcze inne korzyści, nader rzadkie mię- dzy kobietami ueywilizowanemi. Młode Zelan- djanki, kjórych szczęśliwa niewiadomość nie zna

•** iii jeszcze gorsetów, hic tracą kształtu i jędrności 1 Pr,tlf ciała. Starcy między Zelandjanaini nie są liczni;

1 drobili wojownicze bętwicm nawyknienie tych pokoleń, Mil i częste walki jakie między sobą s t a c z a j ą s ą Wcl przyczyną iź ludzie' nie domierzają zawodu źy- ie, Jffji cia,

wcia t Ostrość klimatu nie dozwala Nowo - Zelandja- to irj' nom uźyw'ać kąpieli, i dla tego obmierzli są z mmi powodu styej niechluj.ności. Kobiety a szczegół*

jctai niej dziewczyny niewolnice^zatrudnione wywnę.

iltNi trzaniem ryb do suszenia, mają ciało okryte ił,id grubą powłoką brudu, który w oddaleniu pa*

Kroki wet śmierdzi, tein bardziej, iż namaszczają się ntflDfl tłustośeią psów i świń morskich, i posypują proi jc | chem z ochry. Zwyczaj tęn prze? to jest godny l, w uwagi, iz panuje tylko między ludami z rodu

ie | murzyńskiego, Większa część Zelandjan obsy- diiti pujc nawet włosy pyłem czerwonawym, a wszy- ilujilłi scy u których postrzegaliśmy tę ozdobę, pocho*

dzili z wiosek odległych od odnogi, od wysp i kip od środka wyspy,.

^ - To nawyknienie do nieczystości tem. bardziej

rijd ^cst ukorzenione u tych wyspiarzy, iż z baiv

(6)

dzo.inałem staraniem mogliby się pozbyć robac­

twa które ich poźćra i okrywającego ich brudu.

Męzczyzni i kobiety umieją wybornie pływać; ' jednak tylko z potrzeby nie dla przyjemności rzucają się do wody, a kobiety nie zdejmują i nic odmieniają nawet i w tenczas zasłon z włó­

kien roślinnych któremi przepasują się około bioder; nie zdejmują ich nawet udając się do spoczynku, ani siedząc w pirogach w wodzie, lub pośród głów i wnętrzności rybich; noszą je dopóki zupełnie się nie zedrą.

Ubiór Zelandjannie wiele różni się u obu płci. • Ponieważ jednak wyspy tć nie posiadają owych szacownych drzew z których kory wyrabiają Otaitjanie swój papier do ubioru, bardzo lekki i miękki, ludy te używają innych roślin w to miej­

sce, a plecionki jakie umieją tkać z włókien rośliny phorm ium ten a x, są rzadkićj piękności, równie z roboty jak z osobliwości rośliny. Jedna z tych plccionek zwana tatata. unosi się niedbale na plecach, druga okręca się w pasie i spada aż do kolan. W czasie zimowym, kiedy powietrze jest nadzwyczajnie ostre na tych antarktycznych wy­

spach, przydają do zwierzchniej plecionki grubąŁ ciężką tkaninę , robioną z włókien pewnsgo ro­

dzaju trzciny. Odzież ta nazywa się Toi} za­

miast niej naczelnicy noszą płaszcz z psich skór pozszywanych razem , który pazywają K«tchu- wairo. Tkanina w plecionkach rozmaita jest stoso­

wnie do roboty, często bywa gładka i bez ża-

(7)

63

dnego rysunku, często znofau zaleca ją subtel­

ność ozdób i wyszywań. Pączki rośliny phor- mium nie wytrząśnione i bardzo długie, używa- nebywają do ozdoby ubioru przez młode dziewczęta niewolnice, co niemało przyczynia się do nada­

nia niezmiernej objętości ich ciału.

Znaczenie i męztwo wojowników zelandyjskich oznacza wielka liczba gładzonych i obrabianych kawałków kości lub kamyków, poprzywiązywa- nych na piersiach u brzegu szaty. Pierwotny i prawdziwy użytek tych kości był do drapania się w głow ę, kiedy im nieprzyjemne owady doku­

czały; z resztą Zclandjanie równie jak wszystkie inne ludy mają skłonność do zdobienia się, a mianowicie przez zatykanie piór między włowi- m i, pospolicie białych i jedwabistych ; pióra te zatykają niekiedy w uszy; jeśli ich zaś nie mają przywiązują w to miejsce kawałki białego'.płó­

tna. Głowy niczem nigdy nie nakrywają, a włosy bez pomocy sztuki rozrzucone są niedba­

le po głowie; wszelako niektóre dziewczęta, pra­

gnące więcej nizin n e podobać się, nawiedziły nas, mając na głowach wieńce z mchu bardzo świeżego i ładnego.

Przedmiotem stroju u kobiet są paciorki z mu­

szli, zwane p ir e , u których zawieszają niekiedy małe rybki suszone; ich upodobanie w pacior­

kach szklanych koloru zielonego z Europy, jest

bardzo wydatne; i dla tego ubiegają'się o nic z

największą chciwością; ale najdroższym klejno-

(8)

64

tcm, który tylko mczczyzhi noszą,' i z posiada­

niem którego łączą się religijne wyobrażenia, jest fetysz z zielonego kamienia, wyobrażający okro­

pną twarz i na piersiach u kawałka kości ludz.

kićj zawieszony. Z zabobonu podobnież zawie­

szają oni przy jednem uchu zaostrzony ząb ry­

by zwanćj żarłokiem morskim , który służy ko­

bietom do kaleczenia sobio twarzy i piersi, dla okazania mocnej boleści po zgonie którego z na­

czelników lub krewnych. Wyspiarze przywiązu­

ją wielką cenę do zachowania tych przedmio­

tów, kiedy dostawszy się im po przodkach, sta­

ły się tabucimi albo święteini. Mniemają oni iż od ich posiadania zależy szczęście życia całego, a zamieniają je przeciwnie z obojętnością i za fraszki, kiedy ozdoby te pochodzą od nieprzyja­

ciela, którego zabili i złupili. "

iliclrśmy sposobność nadmienienia, iż Zelan- djanie, z niektórych okolic środkowych wyspy, smarowali sobie twarz i oczy grubą farbą czer­

wonawą z proszku ochrowego, pomięszanego i tranem wieloryba; zwyczaj <ten jednak nie iest powszechny; chłopcy przylepiają sobie często szerokie czarne płatki na nosie, na brodzie i policzkach, dziewczęta zaś takież płatki jasno­

niebieskiego koloru: ostatnia ta ozdoba nazywa się p a r a -e k a -u a i-a u a . Ta potrzeba robienia zmian w korzyściach od przyrodzenia udzielo­

nych. Właściwa wszystkim ludziom, daje sięfżywo

czuć, i u Zclandjan. Nakłuwanie ciała zwane

(9)

65

1 pili mokó, zatrudnia ich przez całe życie; corocznie lleni,ij poddają się tej bolesnej operacji. Nakłuwanie to tem jest godniejsze uwagi, iż pospolicie twarz

°®l« okrywa; ponieważ zaś często jest odnawiane, zo-

,l11

M s t a w i a ,

po sobie głębokie znaki mające kształt

tali regularnych kółek, które nadają fizognomji wy*

fyitiiji raz niezmiernie dziki. Mieszkańcy wysp Marki*

1 Pllr*i,i zów i

Nq w o

- Zelandjanie :są więc ludami jedy-

‘tortgon nem i, które głęboko sobie twarz nakłuwają', :prcj«ii kiedy tymczasem Otaitjanie zaniechali zwyczaju i przcdi tego, i nakłuwają jedynie ciało, Zelandjanie zaś idkacb,i twarz i- tył ciała , robiąc koła jedne na drugie

lirowi

zachodzące. Kobiety wykłuwają na 'biodrach

raicafe figury czworokątów ukośnych połączonych , co m i i stanowi rodzaj pasa; ale prócz tego na grubych litprijji * odrażających twarzach swoich wykłuwają ry­

sunki, które wcale nie przyczyniają się do ich tttó ozdoby: usta mają ponarzynane rowkami czar­

e m nego koloru, paznokcie zaś i brodę nacechowa- /arian ne podobną do żelazca od dzidy. Sami iesiaiN niewolnicy za młodu pojmani albo ludzie

l jjj z ostatniej klassy nie są nakłuwani; wszyscy in- fl ni krajowcy, nie mogliby l się bez poniżenia br«Jf wyrzekać tego zwyczaju, a iin wojownik który

jest sławniejszy, im liczniejsze odbył operacje nakłuwania, tćłn, dumnićjszy jest z tego rodzą*

ju herbów, których bez mocnego bólu uzyskać , nie mo$e.

iidił

Budownictwo domowe (przez które rozumie*

^ my sztukę stawiania chat) dosyć dowcipnie za*

9

(10)

stosowane zostało przez Zclandjan do klimatu ich kraju, i do wojowniczych zwyczajów które miedzy nimi panują. Mieszkania ich zamiast być przestrone i dla powietrza przystępne, któr re to urządzenie ich byłoby niekorzystne w kra.

ju doznającym częstych nawałnic północnego półsferza, są małe i nizkie, a ich wioski albo liłppahy nigdy nie znajdują się na płaszczy­

znach, ponieważ mogłyby być łatwo przez po­

dejście napadnięte, ale przeciwnie , zawsze ną urwistych wzgórzach i na miejscach niedostę­

pnych. Chaty ich są budami do których ina­

czej dostać się nie można, jak czołgająć się na rękach i nogach, a rodziny mieszkające w nich spią bez porządku na słomie w przestrzeni nic- ziniernie ścieśnionej, gdzie oddech tak wielu ,osób utrzymuje łatwo ciepło, potrzebne aby ze­

wnętrzne zimne powietrze się nie przecisnęło.

.Chaty te nie mają żadnych sprzętów, oprócz kil­

ku niekiedy .skrzynek ładnie wyrzynanych, kil­

ku naczyń z drzewa czerwonego, na których .znajdują się wyrzynane rysunki, podobne do tych .o jakich Cook w podróżach swoich mówi. Nąj- bardziej wydoskonalonym i najznakomitszym przemysłem ludu o którym mówimy jest tkanie .różnych materji. W różności płodóyv roślinnych u rozmaitych ludów Oc.eanji, daje się postrze­

gać inądra natury przezorność, ponieważ na wy­

spach między-zwrotnikowych , których klima jest

zawsze gorące, wydaje ona drzewa z korą dają-

(11)

liii • ,

cą się zamieniać na lekkie i miękkie inaterje, i ^ jak na Gtaiti, T onga, na wyspach Markizach, pu(| Sandwichskich; przeciwnie zaś na wyspach Nowej' le^ Zelandji, gdzie ostrość zimy jest bardzo mocna,

Wydaje roślinę p h o rm iu tn , z włókien której, j(|y, przechodzących cienkością len, najdelikatniejszy,'

^ kobiety a mianowicie młode dziewczęta, porwa­

ne z łona swych rodzin skutkiem gwałtów wo-

przeij s s y

jennycłi, tkają starannie swoje tnati albo, kształ- ., fne plecionki zwane hahu; kiedy te służą za odzic- ndi . * , . : ■ , . *. . , ,

me, w tenezas. od rozmaitych części ciała któ­

re osłaniaia dostają osobne nazwania jako to: kura,

C Jl( . .

‘ Rtipenga, i t. p .— Plecionki, te mają połysk a- n tłasu, co pochodzi z starannego oczyszczenia ich materji gumist^j którą są napojone; ozdobione są nadto rysunkami, a fałdując- się tworzą ubiór

^ 11 mający nieco podobieństwa z dawnyiri obywatcl-

■ skim strojem Rzymian..

Pomiędzy przedmiotami użytku jakie wyrabia- ją na codzienne potrzeby, wspomnieć należy1 grube tkaniny, któremi w czaśach słotnych o*

1M fcrywają barki, oraz trzcinowe worki w którychto- M sfmaitą żywność przechowują. Sposób przyrząd NĘ dzania do roboty włókien phorm iutn jest także iffo godny uwagi przez swoją prostotę,' kiedy tym*

ita,1 czasem W doświadczeniach które robili niektó*

loslu rży uczeni,’ w chwalebnym celu zaprowadzenia tej' UH pożytecznej rodziny do Europy, nie otrzymano*

w/ tych włókien z temiż samemi własnościami,'

|df jakie odznaczają włókna przez Zclandjan przy-*

67

(12)

sposabiane. Ci ostatni, uciąwszy długie liście rośliny liiinnej (jak. nazywa Cook tęż samą, ro­

ślinę Phormium w opisaeh podróży swoich), moczą je przez dni kilka w wodzie, a wyją.

wszy, tłuką wałkiem drewnianym bardzo twar­

dym na owalnym pieńku z takiegoż drzewa.

Pziałanie to przygotowawcze zowie się haronga, i przez nieświeża żywiczna skórka zdziera sic z yvłókicn, niedoskonale wprawdzie, ale przez sta­

ranne i mocne czesanie za pomocą muszli zao­

strzonej w końcu, włókna pozbywają się zupęł- nie; cząstek twardych którcby ich gibkości prze- szkadiały. Tak wyczyszczone z powłoki swo­

jej, włókna mają kolor złotawy najprzedniejsze, go ln u , a obok tego miękkość i moc jedwabio.

wi prawie równą.

Dwie wyspy zamieszkane przez Nowo Zelan.

djan , chociaż nie położone pod wysokiemi bar.

dzo szerokościami, ulegają wszelako wpływowi ostrej temperatury, z powodu wściekłych wi.

cbrów, przez znaczną część roku panujących, praz śniegów miejsca wzniesione okrywających;

krajowcy uczuli wcześnie potrzebę zbierania za- pasów na zimę, a później wczasach pogodnych poławiają wielką ilość ryb w zatokach; suszą przeto i wędzą, część znaczniejszą, dla wyżywię, nia się w porze, kiedy niepodobna jest wypły­

nąć pirogą na m orze, i dla zabezpieczenia się

od głodu, kiedy hippahy ich oblężone są przez

pokolenia nieprzyjacielskie.

(13)

6&

■ ^ Ziemia nie wydaje tu dobrowolnie, jak na wy-

t

1 spaeh równikowych, wielkiej obfitości pożywnych , istot, a głównem pokarmem Zelandjan jest drze- a'! wiasly korzeń paproci, która wszystkie płaszczy-

11 ^ zny okrywa. Niektóre warzywne rośliny udzic- 1 lone .krajowcom przez Europejczyków, są im

dziś użyteczne, i rosną bez żadnych prawie sta-

“itri* ra ń , tak stosowna jest dla nich pulchna i lekka : Prie» ziemia; takicmi są kartofle i rzodkiew. Inne u-

“Wil boczne pokarmy składają się z skorupiaków, ra- ków morskich, niekiedy z mięsa świniego, a naj- toicin częściej psiego. Ciała nieprzyjaciół na placu bi- tłoiiil twy poległych, które oni z taką roskoszą poże- irijitji rają, nie ,są uważane jako przedmiot poży wie­

rtnii nia, ale jako pokarm mający związek z tajemni­

cami religijnemi.

, Sposób przyrządzania pokarmow jest u nich icmiki równie prosty jak natura tychże pokarmów; nic łęłjłi różnią się w tćm od Oceanjanów, i pieką zwy- iłjcki kle pożywienie na węglach albo na rozpalonych uwjat? kamieniach, w nmusach czyli piecach pod zie­

wają# m ią wydrążonych. Rodzaj chleba z korzeni pa- ieraniii proci ceori zwanej (*) wypiekany, zowie się u )ogodv nich tare. Korzeń ten zbierają niewolnicy i su- cb; u szą na słońcu, rozkładając na drewnianych kra.

yrnjł ta c h ; dla wypieezenia z nich chleba, tłuką jo S[ ffn| w drewnianym mozdzierzu, i ucierają na ciasta

l c gji

czcrwonawo-żółte, klejowate i napełuior.e czą-

---t--- --- i--- *

(*) A-cEosticum furcatum podług'Forstera.

(14)

sikami drzcwiasteini albo korowcmi; ciasto ta­

kowe ugniecótie w walce podobne do tych w

•jakich lukrecja czarna sprzedawana byw a, bar­

dzo ma inało części pożywnych; pod tym wzglę­

dem podobna być musi do chleba jaki Islandja- nie robią z kopy sosnowej. Widzieliśmy Ze- landjan jedzących ze smakiem na pół zgniłe ry.

by, wydające z siebie Smród zaraźliwy; godniej.:

szym jeszcze uwagi jest zwyczaj ściskania mo­

cno i przewiązywania nitkami w liściach wieli kiej ilości małych ry b e k , tymże sposobem jak Otaitjanie przyrządzają swoje powidła banana- sowe.

Czysta woda jest jedynym napojem Zelandjan;

nienawidzą oni mocnych aapojów, a jeśli niektó­

rzy z nich, a nawet oiłode dziewczęta, piją wód­

kę, zgubny ten zwyczaj przejęli w czasie pobytu ną pokładach okrętów europejskich. Jedzą zwykle trzy razy rta dzień; obiad nazywają kaingadua, a wieczerzę k a i - a h i- a h i; potrawy stawiają na ziemi, i każdy bierze palcami. Częstokroć wo­

jownicy używają narzędzi robionych z kości nie­

przyjaciół w bitwie poległych, i tak kuliliśmy od jednego czterozębny widelec, zrobiony z ko­

ści zwanej os radius od prawej ręki, misternie wyrzynańy i wykładany wypukło perłową ma­

cicą.

Sieci; przez ludy używane są zupełnie podobne

do naszych, i bywają trojakie; senny, robione

z liści phorm iuin , są niezmiernie obszerne i

(15)

71

ciasto| najczęściej stanowią własność wszystkich mie- I® Ijtl szkańców wioski. Wędki ich, z kawałka twar- jwa,j; dego drzewa, opatrzonego ostremi i haczystemi 'Jttwjj kościami, bywają takie wyrabiane i z perłowej tilslmf macicy. Szpagat na którym wędka wisi jest do- ielitmjl brze skręcony i bardzo mocny,

ł ijnili, Pirogi ic h , zwane w aka, godne są uwagi dla ijjjojs rzeźby jaką bywają ozdobione. Mieszkańcy pół- iitani,, nocni, którzy w ciągu częstych z Europejczyka­

ch ^ mi stosunków otrzymali od nich mnóstwo narzę- ojobemi żelaznych, zaniedbują dziś budowania łodzi, ta bana Najczęściej lekkie te łodzie wydrążane bywają

w jednym pniu drzew a, i mają zwykle 40 stóp Ztknijl ^ługośęi. Mierzyliśmy z nich jedną niedaleko ihiclli b a u e ra : zrobiona była z jednej sztuki, i iniała ijąwotf długość*> 3 głębokości, a 4 szerokości.

^ ^ M a lu ją je czerwono i ozdabi ją piórami ptasie*

uCT^ m i, pozawieszanymi u brzegów w regularne , festony. T ył łc d i wznosi sie do czterech stóp

oiRgaau. J J , • -■■■ * t ■ r

11

ozdobiony jest allegorycznemi rzeźbam i, nad ,. A któremi znajduje się wyobrażenie c.^owieka trzyr

lo ś c i t

lnai*ce&° w prawej ręce linga/n; przód zajmuje ..^okropna głowa z oczyma z perło Y^śj macicy, .z z której wychodzący język nadzwyczajnej dłu-

ODY Z* / i ' t ‘ ■*' '

. gości, ma oznaczać zaczepna odwagę tvch lu- niiśferi A, . « . . , *, . oz-

j

aow i pogardę nieprzyjaciół. Pirogi te na dłu- toira M ! i / . , f, , , °

' ^iSc pomiescic mogą czterdziestu wioślarzy;

zawsze prawie są pojedyncze, nie połączone z

P° sobą, a wiosła których używają do ich posuwa-

n ia, zwane oef zakończone są bardzo ostremi

izcrflf1 ...

(16)

kolcami, iżby w razie nagłego i niespodziewane­

go napadu, można ich było używać korzystnie do odparcia nieprzyjaciela. Pęd łodzi tych jeśt bardzo szybki, kiedy jc wiatr lub spieszne ro­

bienie wiosłami popycha. Żagle używane'przez Zelandjan składają się , z plecionki sitowianej bardzo grubo tkanej w formie trójgraYiiastej; źa.

glc te nazywają się oe-hie, i nie mogą służyć Jo dalekiej żeglugi.

Jakkolwiek Zelandjanie niezlniernre są skłon- ni do prowadzenia wojny, która jest zatrudnie­

niem ich całego życia, nic daje się u nich postrze­

gać wielka rozmaitość środków zniszczenia. Wa­

leczność ich zależy na uderzaniu na nieprzyja­

ciela z bliska, i nasilę ciała;'zaniedbali oni tych lekkich "broni, tych strzał z nacinaneini korick mi rzucanych z pozakrzaków, które dowodzą za­

wsze zdrady z słabością poł.^fzotłćj. Za pomo­

cą swoich p a tli-p a tu , z kamienia zielonego, rozbijają czaszki nieprzyjaciół, albo przebijają ich długiemi dzirytami. Broń patu-patu, przy­

mocowana do ręki przy rękojeści za pomocą rzem ienia, jest ulubioną i najzwyczajniejszą u wojowników Zelandyjskich. A r ik i, czyli kapła­

ni , jako oznakę duchownego charakteru swego, noszą wielką pałkę z kości wielorybiej okrytą płaskorzeźbą. Ich toki są to siekiery z zielonego kamienia, których rękojeści obrobione są naj­

staranniej i ozdobione pęczkami białych psich

włosów. Maczugi ich są z drzewa czerwonego.

(17)

73

odzie*, gładkiego i bardzo twardego. Krajowcy mający kotiq sobie powierzoną obronę hippahów opalisado- iit(c| wanych, (wiadomo żc te wioski znajdują się za- ipiosj,, wsze na szczytach urwistych i niedostępnych want- wżgórzów), spuszczają na oblegających grad wic 1- : sitoń kich kamieni; ale najczęściej odpierają ich na.

anijjjj: pady za pomocą długich i bardzo ostrych włó- jaitiin czni, które mają'zWyklc od piętnastu do dwu­

dziestu stóp a niekiedy więcej długości.

Przystań wyspami napełniona, leząca w czę- iay sci północnej Nowej ■ Zelandji, jest dogodna do zawijania dla okrętów żeglujących po Wielkim 1(||. , Oceanie; i dla tego bardzo jest uczęszczana przez okręty angielskie i amerykańskie trudniące się ij^l połowem wielorybów. Liczne pokolenia mie*

. j szkającc nad jej brzegam i, połączone z sobą , zwiazkami rodzinnemi, uczuły te niezmierną ko-

'i l u • " y • j • .L • rzysc jakąby iniec mogły z posiadania strzelb i pro-

chu; za te więc tylko przedmioty sprzedają świeże żywności europejskim okrętom które do nich ża- wijają, a liczba muszkietów jakie już posiadają

’ł dozwala im prowadzenia korzystnie wojny z są- 4 * siedzkiemi pokoleniami, i napadania na kippa- r * hi w znacznej nawet odległości do koła leżące.

> ' Ze wszystkich wynalazków europejskich broń o*

!ral* gnista zdała im się być najszczytniejszym i naj«

lc| ' bardziej zdumiewającym; ten tylko jeden wyna- zl^ lazek ma u nich zaletę,

1 s* Nie rozumieliśmy nigdy tego wyrazu dziki, w f takićm znaczeniu jak jest w Europie używany^

W JQ

(18)

74

d l a

nazwania ludów nleposuwających się w cy­

wilizacji. Wszyscy ci dzicy mają religję, jak- kólwiek ta jest dziwaczną i niezgrabną; uznają władzę wyższą; mają wyobrażenia towarzyskie od dawnego bardzo czasu-przyjęte; uprawiają sztuki nadobne; wymieniają wszelkie płody swej ziemi

i

znają ich własności. Porównajmyż więc tych mniemanych dzikich z naszymi wieśniaka­

m i? — Nowo-Zelandjanie posiadają sztuki nado­

b n e ; nie te co zależą na wznoszeniu piramid, budowaniu pałaców

i

nadawaniu na płótnie ży.

cia najpiękniejszym historji wydarzeniom; ale tc jakie są w stanie uprawiać przez podanie, przy szczupłej liczbie środków pomocniczych jakie im sa znajome. Owoce te spokojnych chwil życia, to umysłu ukształcenie,- to moralne cywilizacji udoskonalenie, nie zdawały się być zgodnemi z wojowniczemi obyczajami i skłonnością do ni­

s z c z e n ia

ludom tym właściwą, a wszelako po­

stąpili oni wyżćj nierównie w śpiewie, rzeźbie

i

poezji, aniżeli w sztukach bezpośrednio pier.

wszym potrzebom życia pożytecznych.

Śpiew Zelandjan jest poważny, jednobrzmienny i składa się ztonów gardłowych, powolnych i prze­

rywanych f towarzyszą mu zawsze poruszenia o- czu i gieSta taktowe bardzo wiele wyraZu ma­

jące. Ale jeśli śpiew ich nie zdołał nam się po­

dobać, i nasz podobnie nic przypadł im do sma­

ku^ z największą obojętnością słuchali oni naj-

(19)

jc . sławniejszych romansów naszych (*), a ich twar- . ' dych fibrów nie mogły wzruszyć owe śpie- ,a wy m arsow e, które unoszą i elektryzują

Europejczyka. Wszelako, gdyby tym zimnym i , ’ obojętnym ludziom zanucona ieh śpiew wojenny, wścielłość i dzikie uniesienie opanowałyby ich

Ittft t . i • r

natychm iast; tak m e zb itą je s t ta praw d a, iz w spa-

le?ii4 mniema i wyobrażenia miejscowe łączą się z . i p ^ • • > • i.

.,i: wrażeniem jakie muzyka na człowieku sprawia.

Plrl* Miększa część ich śpiewów brzmi a przedmio- ,BI' tacli bardzo rozwiązłych, ale mówiąe nawiasem, ' ^ czyliż gust ten dosyć wydatny i powszechny po-

miedzy ludźmi, nie zostałjedynie ubarwiony mię- dzy ludami ucywilizowanemi blichtrem alluzji i V* dwijznaczników? Zelandjanic, podobnie jak in- lacJ‘ ne ludy Oceanji, nie przywiązują żadnego wyo-

® brażenia nieuczciwego, nazywając rzeczy właści-

! wem imieniem, )có jednak nie obudzą tak jak u. nas, tych poruszeń gwałtownych i nieskromnych, Łtó*

le™ re potłuinia wędzidło, przyzwoitości, wcale ich 01* jtdnakże nie niszcząc.

Taniec ich zwany heida jest panlominą, w lin której aktorowie rzadko zmieniają m iejsce, a :ipg która składa się z giestów albo poruszeń człon- tiii ków z największą wykopywanych precyzją; naj-

ji

pospoliciej jednak młodzi wojownicy slawają o- j(j bok siebie długi tworząc szereg ’r jeden z nich m śpiewa wyrazy, którym cały chór tancerzy od- iii .. :--- i--- :— ;--- .

(*) Znany rodzaj śpiewu.

75

(20)

76

powiada krzykami rozmaitych akcentów; wszy.

scy wykonywają poruszenia szybkie głową, ocza­

mi, ramionami, nogami, a mianowicie palcami;

poruszenia te są ściśle zgodne z taktem i miarą u- roztnaicone. Każdy taniec ma znaczenie allego- rycune i używa się tylko w okolicznościach sto.

sownych, jako to: przy wypowiedzeniu wojny, przy ofierze ludzkiej, pogrzebie itp. Kobiety, powołane z natury płci swojej do łagodniejszych nawyknień, przeniosły do swych rozrywek czyn­

ności jakie im są przeznaczone na tym świe­

cić. Taniec ich składa się z poruszeń nieskro­

mnych, których opis nie zdaje nam się być po.

trzebny m.

Jedynym instrumentem muzycznym jakiśmy w ręku Zelandjan widzieli, jest flet zwykle dre­

wniany, gustownie wyrobiony; używają niekie­

dy do tego kości goleniowej , na pamiątkę zwy- cięztwa nad którćm z sąsiedzkich pokoleń odnie­

sionego. Uważaliśmy także iż dzieci bawiły się bąkami podobnemi do naszych, używając do ich puszczania biczyka, a to drobne postrzeżenie, obok większej liczby szczegółów, nie jest zape­

wne [zupełnie obojętne.

Łagodny, przyjemnie brzmiący i muzykalny język Oceanjanów, doznał niejakich zmian w Nowej - Zelandji. Brzmienia, pełne miękkości i słodyczy u Otaitjanów, nabyły tutaj twardsze­

go w yrazu; co przypisać należy wprowadzeniu

spółgłosek, a nadewszystko głoski K» H , N , Gi

(21)

77 — '

* W. Mieszkańcy posiadają prze* podanie ustne znaczną bardzo liczbę poezji starożytnych, których

^ ani początku ani nawet allegorycznego ;nie znają IB®I znaczenia. Najsławniejszą u ni-ch poezją jest oda le^ pogrzebowa albo Pihe, która zaczyna się od tych

*«i wyrazów: 11Papa ra te ua ti tidi etc.« Podo- llu*tj bnie jak Taitjanie mogą oni improwizować w

rozmaitych przedmiotach,, a ich kroniki są śpie-

■wami-, w których przechowują pamięć wypadków znakomitszych, ukazanie się na ich brzegach że- jmii glarzy, oraz rozmaite okoliczności historji, lub wi dzieła bohatyrów. Kobiety ich z natury skłon-

■ tyf| ne do wesołości, wyśmiewają z szyderstwem w sWyćh śpiewkach niepoprawne lub smiesźne wy*

iiiiii mawianie cudzoziemców, i układają nawet e- leite7 pigrammata na zwyczaje które potrącają ich mc\i przesądy. Tym sposobem młode dziewczęta któ«

iui re żyły z majtkami korwety la Coquille, szy- ttti dziły z nich w śpiewkach zaczynających się od lito tych wyrazów: » T a j o ti ta r u, i t. d.«

'i?1* Dla dop ełnienia przytoczonych wiadomości o n® poezji i umysłowem uksztafccniu Zelandjan,

przytoczymy tu w oryginale małą śpiewkę prze­

łożoną na angielski język przez P. K endall, mis- wjli sjonarza, który długo przehywał w Nowej Ze-

■ł łandji, i zdolniejszy jest jak którykolwiek z ko­

ili* lęgów jego do udzielenia nam pewnych i zajmu*

id jących szczegółów o mniemaniach tych ludów,

ii)#

(22)

78

W A I A T A (*>.

E taka te e au ki te tiu marangai >

I Uiona mai ai e Koinga du anga, T ai raua nei kei te puke ki ere atu.

E tata te uiunga te tai ki a taiua K i a koe, ’ E tauą, ka uiua ki te tónga Nau i o mai e' kahu e turiki.

E tahoue eo mo toku n e ivrongi Ka tai ki reira aku rangi usaki*

{Dalszy ciąg nastąpi.) v

(*) P R Z Y W I Ą Z A N I E .

>?W drapałem się na strome szczyty gór, aby być świad­

k iem odjazdu twego, o t a u a ! a wichry natarczywe któ- ,re dmą od północy, płodne w nawałnite, głębokie czynią ,wrażenie na mojej duszy o twój los niespokojnej. Ry«' ,ęząćy bałwan zatacza się codziennie na ten brzeg, i zda- ,je się przybywać z odległej krainy Stivers, kiedy ty ,tymczasem płyniesz za wolą wiatrów,, i wygnany z Wła- snej ojczyzny, spieszysz k u ziemiom w któryęU wschodzi ,słońce. Na barEach mojęh. unosi się jako miła pamiątka*

, szata którą ty nosiłeś'i którą zostawiłeś mi jia»zakła,d ,twej miłości;■ vw. jakiekolwiek miejsce na ziemi obrócisa ,kroki twoje, przywiązanie moje wszędzie i za,wsze tow>

,1’zyszyć ci będzie.*4

(23)

79

y .

PODRÓŻ z TYFLIS do MEDJOLANU,

p r z e z K o n s ta n ty n o p o l, B u łg a r ję , S e rw ję , S ła w o n ję , K o r y n tję , w r. 1828 usku­

teczn io n a ,

(W yciąg z listu P. S c a r z o do Doktora O z a n a n a z Łjonu.— Przekład z Włoskiego.)

Po dwudziesto-ośmio miesięczne] podróży, po- bij;, wróciłem nakonicc do kraju, nie bez doznania tijni niebezpieczeństw, utrudzenia i wsfcclkięgo ro-

* ® dzaju niedostatku. Powracając z Pęrsji do_Ty-

** ^flis, przejeżdżałem pośród wojsk perskich i ros-

’!1 syjskich, które krwawe staczały z sobą walki.

Dosyć długo zabawiłem w Tyflis. Mieszkałem mi u Ormjanina, a jadałem u Francuza restauratora (iś nazwiskiem Jlangevin, żołnierza z starej gwar- ma dji cesarskiej, który dostał się w niewolę-pod- 11 * czas kampanji roesyjskiej lS 1 2 ro k u , w bitwie ,a ‘ pod Małojarosławcem.

Tyflis, stolica Gruzji perskiej, leży pod nie­

bem umiarkowanem i bardzo przyjemnem. Ży­

wności są tam obfite i wybornego gatunku; wi­

na wyrównywpją w dobroci waszym nadrodań-

skiin. Miasto nie jest bardzo znaczne; liczy o-

koło 25,000 mieszkańców rozmaitego wyznania,

ale szezególnićj Greków, przybyłych z krajów

(24)

mahometańskich. Wszelkie wyznania są tani wolne. Jest tu stolica archimandryty greckiego, który mieszka w dawnym pałacu królów Gj;y- zyjskich, a duchowne urzędowanie swoje odby.

wa w' pięknym kościele zwanym Kościołem, Sj- ońskim. /Napotykać można ną , ulicach Żydów, Greków, Gruzjaa Kaukazkich, Persów, Rossjan, Orrnjan, Tatarów, Mahometan, Anglików, przy­

bywających z Indji lądem od odnogi perskiej, Włochów i niekiedy Francuzów. Miasto jest bogate i prowadzi znaczny handel jedwabiem, Jest ono składem towarów prowadzonych z Eu­

ropy do Persji i nawzajem. Nie uwierzyłbyś i- le Francja wysyła przedmiotów rękodzielni swo­

ich do t.igo kraju: oprócz bogatych jedwabnych materji na tiieble, i złotem przerabianych na szaty, przywożą tu z Francji mnóstwo zwiercia­

d e ł, galonów złotych i srebrnych*, szkła szybo­

wego, kryształów, porcellany, żelaztwa, blachy, rzeczy ślusarskich, zegarów, zćgarków, broni, i t. p. Nie wystawisz sobie ile ostatnia wojna z Persam i, równie jak obecna tocząca się z Tut­

kami zaszkodziła waszemu handlowi wywozo­

wemu, który był prowadzony przez Marsylję, Konstantynopol i morze Czarne. Towary wy­

ładowywane były w Kaffie, a niekiedy w Azo­

w ie, zkąd przewożono je do Tyflis, a ztamt^d rozchodziły się po Gruzji, Mingrelji i Persji.

, Okolice miasta Tyflis są powabne i we wszyst*

(25)

nil i)i

j k o obfitujące; liczne znajdują się tam źródła

^ m i n e r a l n e .

Wo:(t P. G a m b a Konsul francuzki w Tyflis, je s

^ j a k sądzę Toskańczyk; jest to człowiek bardzo u-*

^ Rezony, pełen przyjemności i nader usłużny.—

i(jw j Kapucyni włoscy mają dom missyjny w Tyflis;

jjy świadczą oni bardzo wielkie przysługi kupcom I europejskim, w stosunkach handlowych,

ffiisii

W yjechałem , jakem ci napisał, z Liwurny w I ;t(j .miesiącu maju 1826, i przybyłem na początku , czerwca do Konstantynopola, którego położenie f|(; „i klimat uniosły innie zachwyceniem. Było to

|(l. ' na 15 dni pt-zed straszliwą rzezią janczarów, kto-

^ rej byłem świadkiem, a która zachwycenie mo- je zamieniła w uczucie zgrozy; musiałeś żape*

wne dowiedzieć sic o jej okropnych szczegółach.

SW Utti

j

-

j

c «» «»

ł

•»

^ których w sp om n ien ie dotąd krew We in n ie ści-*

■ na; przestanę tylko na przytoczeniu ci jednego

’ ' szczegółu o sułtanie Mdhinudzie, dziś panują*

’ cym , który nic ma jeszcze lat trzydziestu (*).

f Pragnąc koniecznie widzieć go z bliska, uda*

3>l ‘ łem się z p6wnym lekarzem, ziomkiem moim, 1 ™ który zna doskonale turecki i arabski język, do

bramy meczetu Śtej Zoffi, w chwili, kiedy suł*

™ tan m iał tam być na modlitwie: było to

W

pią- J tek z rana. Ujrzałem go w krotce przybywają-

aita _ _____ ,

PcrSji Autor m y li się co do wieku suftana panującego;

e urodził on się 20 Lipca 1785 r. a wstąpił na tron dnia 28 Lipca 1808 Ma dziś około 4 4 Prtyp- Red.

11

81

(26)

-82

c€go konno, w towarzystwie dziesięciu urzędni­

ków serajowych, oraz orszaku spahów i gwardji pie­

szej. Pułk janczarów uszykowany był na pla- cu. Sułtan zsiadł z konia i wszedł do meczetu, gdzie zostawał około 20 minut. Jest on śre­

dniego wzrostu , twarz ma białą i bladą, oczy w ielkie, brodę czarną i postawę majestatyczną.

W chwili wyjścia sułtana z meczetu, uraednik który mu podawał strzemię kiedy ten siadał na konia, rzucił się przed nim na ziemię i rzekł:

»Panie, Janczarowie szemrzą i są nieukouten- t o w a n i — n i j a nim jesłernu, odpowiedział Mahmud z żywością i dzikim tonem,-a wskoczy­

wszy na konia przydał donośnie : »i nie\hędę za­

spokojony, dopóki ich krew az do tych strze­

m ion nic dojdzie.« Ruszył natychmiast i obje-, chał wolno szeregi janczarów, rzyci wszy na nich Straszliwe wejrzenie. Wytłumaczenie wyrazów, jego udzielone mi przez ziomka mego, przejęło mnie drżeniem, a w czterdzieści dni później, to jest 16 czerwca, ujrzeliśmy spełniające się groź­

by sułtana, rzezią

20,000

ludzi, która trwała przez dni piętnaście.

Dopiero w Wrześniu opuściłem Konstantyno­

pol i udałem się do Odessy. Po miesięcznym pobycie w tein mieście nowo powstałem, które już dziś przez swój handel jest jednein z najwięś cćj kwitnących w Rossji, wypłynąłem do Kaffy, a ztamtąd udałem się do Tyflis. Pozosta­

łem tam tyle czasu ile mi potrzeba było na po'-

(27)

; wzięcie wiadomości o podróży którąm iałcm odt-

" być do Szyrwanu i Szainarkji, zkąd miałem ira- i stępnie ruszyć do Ardellu , gdzie się znajduje

1

główny skład najpiękniejszych jedwabiów per-

11

skich, których miałem znaczną ilość zakupić '■ dla naszego domu handlowego w Londynie.

■ Dopiero w końcu lipca IS28 mogłem powró- ' “t cić do-Konstantynopola, i miałem niem ało tru-

dnośei w wysłaniu towarów swoich, i obmyśle-

?llł niu środków powrotu do Włoch. Wojna z Ro.s*

^ sją- zamknęła wszystkie porty, związki morzem P* z Grecją- były przerwane, a w Konstantynopola iwi nie było żadnego kupieckiego okrętu europejskie*

'łt go. Najbliższa dla mnie droga była udać się do lik G recji, z tam tą d zaś do wysp Jońskich, i prze*

'“f spłynąć morze Adrjatyckie; ale przekonano mnie,

•n« j£ projekt ten równie był trudhy c|o wykonania ijtu jak niebezpieczny w okolicznościach. obecnych, ifł Postanowiłem wręc udaćsię przez. Romanję , do itiiij Adrjanopola, dostać się do Rulgarji, następnie do nijf Serwjr-, Sławonji, jadąc prawnym brzegiem Du­

alu liaju, i uniknąć obu wojsk teatr wojny zapełnia­

jących. Przebyłem następnie Karyntję , wsia*

tlili dłem na okręt w Tryjescie udając się do We- ięti neeji, zkąd nakoniec- przybyłem do Medjolanu,

1,11

gdzie myślę zabawić kilkanaście miesięcy, mjr Opuściwszy Adrjanopol, wielkie i piękne mia- li sto leźąee pośród niezmiernć^ i nadzwyczajnie ni żyznej równiny, przytykającej" do morza C^arne- tj go, zapuściłem się w najzachodniejszy przesmyk

83-

(28)

84

przerzynający góry Bałkańskie, które są dla Tur- cji tarczą od północy. Pięć najprzykrzćjszych dni kosztowała mnie ta przeprawa. Nie byłbym mógł jechać dwiema innemi drogami które do Bulga- rji prowadzą, niedaleko ujść Dunaju, zawalone bowiem były wojskiem , artyllerją, transportami żywności i potrzeb wojennych.— Przybyłem do Nikopolis nad Dunajem; jest to miasto źle zbu­

dowane; ale bardzo bogate i dosyć znaczne; ma jnićć jak mi mówiono 20 do 25,000 mieszkań­

ców. Wiadomo ci ze to na tej niezmiernej ró..

wninie od południa leżącej, pomiędzy Nikopolis i os ta (niemi gór pokładami, cesarz-Bajazet od­

niósł w 1396 r. nad Zygmuntem królem Węgier- skiin zwycięątwo, stoczywszy najkrwaw^zą^z bi­

tew o jakich dzieję wspominają; zginęła tain znaczna liczba rycerzy franchzkich, którzy przy.

byli dla przyłączenia się do tei krucjaty nieszczę­

śliwego króla Węgierskiego, W owej to epoce uczeni greccy, którzy zamieszkiwali w Konstanty­

nopolu, przewidując zagładę swej ojczyzny,, ochronili się, do ftalji, bdzie z sobą zamiłowanie nauk i sztuk pięknych ponieśli.

Z Nikopolis udałem się do W iddinu, dokąd nie mogłem się dosta,ć. Jest to twierdza nad Dunajem, któraby stanowić mogła znakomity punkt obrony, gdyby szańce jej były lepiej roz­

łożone i w lepszym znajdowały się stanie, Ch puściłem Bulgarję okrytą oddziałami wojsk tu­

reckich, któic zmierzał) ku brzegom Dunaju,

(29)

[U* , . . . ,

dla udania się do Sylistrji, Szuuili i Warny. Wje-

^ chałem do Serwji i przybyłem do Belgradu, któ- 01 > rego szańce W części większej zniszczone, za- , L • • i i: • '

i świadczają dawną ważność tej twierdzy leżącej nad Dunajem, przy ujściu Sawy.

™ Belgrad jest miasto znaczne , liczące przeszło

■'^60,000 ludności; prowadzi rozległy handel. Port C11 jego okryty jest statkami idącemi już z morza

!lt,i Czarnego juz z Węgier, Sławonji przcz( Sawę lt>!“Drawę i Dunaj; mieszkańcy są w większej czę- fneJ: ści wyznajiia katolicko - greckiego, mniej zaś jest chrześcijan łacińskich. Przedmiotem handlu Bel- gradu jest zboże, wino, ziarna rozmaite, konie,

%l!bydło, wełna i drzewo budowlane. Znajduje się tam znaczna liczba fabryk materji pospoli­

ta ty cli wełnianych, oraz płócien bawełnianych bia- ęuyłych i niebieskich.

mcii

- Scrwja liczy około miljona mieszkańców; Ser- it|«wjanie są silnej budowy ciała, wzrostu średnie­

mu go, bardzo zręczni w załatwianiu czynności han- jcijn dlowych i bitni; dowiedli męztwa swego w cią- lomigu dwudziestoletniej przeszło walki z Turkami

o niepodległość. Kraj cały jęst bardzo zyzny, ttale uprawa, gruntów na niskim stopniu się znaj- liiiduje; grunta te przez innych rolników upraw ia- itoiine wydawałyby dwa razy tyle co dzisiaj, ićjn Widok Serwji przedstawia jeszcze pomni- je, I ki feudalizmu średnich wieków; pełno w ijjH nićj dotąd znajduje się po wznoszonych na wy- Miji niosłościach obronnych zaników, których wieżo

85

'

(30)

w połowic rozburzone wystawiają bardzo malo­

wniczy widok dla podróżnego co tę krainę prze.

biega; pastwiska śą obfite, mianowicie nad brze­

gami rzek; liczne stada owiec, w ołów i koni, stanowiące. główue Serwjan bogactwo, tu i ow­

dzie postrzegać się dają.

Przypominasz sobie bez wątpienia historię Je­

rzego Czernego, który był przez czas niejaki nie­

podległym naczelnikom Serwjan; dla tego nie sądzę,być potrzcbnćin wspomnieć tu o nim.

Brzeg lewy Dunaju był strzeżony przez woj­

ska austrjaćkie, które w liczbie 40,000 rozcią­

gnęło nad lą rzeką kordon obserwacyjny.

Przebyłem Sawę w Belgradzie, i znalazłem się w Sławońji; kraj ten jest rozległą doliną, poprzerzynaną dolinami mnićjszeini, i skropioną przez rzekę Sawę. Rzeka ta odgranicza ją z jer dnćj strony, Dunaj zaś

2

- drugieji Od południa ciągnie się pasmo gór Rarjewickich, mająeycli bardzo wyniosłe szczyty, a szczególniej góra Papuky której Taube naznacza 2,760 stóp wyso­

kości nad poziom morza.

, Ziemia Sławońji jest bardzo z y z n a ,. roślinie- nie najświetniejsze; góry uwieńczone są nie-

£iniernemi lasam i, w któryeh rosną dęby, ino- drzewy,. kasztany, buki wysokości i grubości za­

dziwiającej. Pastwiska są obfite-' i bardzo poży­

wne dla bydła. Chodują tam gatunek wołów

białych, rosłych, których rogi mają przeszło

trzy stopy ‘ długości, » które widziałeś w Wę-

(31)

87

i grzech i w kraju papiezkim; stada owiec są tam

!'. nieprzeliczone. Zaprowadzono od lat czterdzie- k stu owce z cienką wełną i te wybornie się uda­

li ły.

Sławonja-obfituje w pszenicę i innis; uprawia­

ją tam także roślinę zbożową podobną do prosa;

jtl jest to festn ea fh iita n s podług Linneusza.

Wzgórza nadbrzeżne nad Sawą, Drawą i Du- najem okryte są. winnicam i, które wydają >yina in. dosyć podobne do sławnego Tokajskicgo, i które j, za to wino sprzedają; sa one mocne, stare zaś

mają ten smak gorzkawy win węgierskich, i o*

gnistość waszych win Langwedockich.

^ Pola na płaszczyznach Sławoi:ji:zasadzone są y(ł znaczną bardzo liczbą drzew owocowych wszel-

kiego rodzaju, a mianowicie brzoskwiń, śliw*

aJ; drzew migdałowych, figowych i kasztanów, tak iz podróżnemu zdaje się że jest w ogrodzie eu-

• ropejski(n. Ze śliwek robią dosyć przyjemny i , , mocny napój zwany Bacfiy albo Śliwowicą. —

W okolicy Possega znajdują się niezmierne plan->

tacje tytuniu, który w dobroci równa się rumi- , lijskicmu. .Uprawiaja w Sławonii od lat blisko czterdziestu białą morwę, z której zbierają wy-

‘ . borny jedw ab, nie ustępujący w niczćin pic-

" montskiemu, gdyby był lepiej przędziony. Mar­

zanna farbierska rośnie- tam samowolnie; .a gdy- 1111 by Sławianie chcieli ją uprawiać, znaczne mo-

; gliby mieć korzyści, szczególniej wysyłając ją do

frI Adrjanopola i Belgradu. Zbierają .oni wiele lu-

i V

(32)

e .

kreeji. Zywnosc prawie nic nie kosztuje w tym kraju; świnie, drób, ryby, napoje, a nawet tru­

fle czarne w obfitości się znajdują.

Sławonja liczy około 500,000 mieszkańców:

jest to lud dobry,- łagodny i spokojny, zaharto.

wany do trudów, i wyborny na żołnierzy w woj­

nie powstania. Język sławiański, który uważa­

ją za jeden z pierwotnych, używany jest w Wę.

grzech(P), Karyntji, Dalmacji i Albanji, oraz w znacznej części Rossji europejskiej; udzielę ci próbki poezji w tej mowie, z przekładem wło*

skini : jest to sielanka Gondoli, poety który zna­

komitą pozyskał sławę. Nic ma w Sławonji ża­

dnego miasta godnego uw agi, oprócz Possegi, które nie ma

10,000

mieszkańców, i leży śród okolicy uprawnej całkowicie tytuniein, którym mieszkańcy znaczny prowadza handel.

Opuszczając Sławonję, i przebywszy wąwozy gór Karjewickich, wkroczyłem w granice Rroa- c ji, krainy przerżniętej wysokiemi górami, doli*

nami i płaszczyznami, podobnej bardzo do Sła*

wonji. Sawa, Drawa i Kulpa skraplają jej zie­

mię obfitą w zboże wszelkiego rodzaju; góry Kroackie wyższe są nierównie aniżeli Sławiań- skie; góra Pliwsiwica ma okoła

1,000

sążni wy­

sokości , a W ellebit tyleż prawie jest wzniesio- na. Dają się w nich postrzegać najciekawsze fe­

nomena natury!,, wzniosłe cyple w obłokach gi­

nące , głębokie doliny do których promień słoń­

ca nigdy nio dochodzi, jaskinie napełnione sta­

88

(33)

89

laktytami, i okropne przepaści w które wpadają łili i giną potoki, spuściwszy się pierwej po licznych progach, jak n p .slinkioza, który 45 progówtwo-

* rzy zanim w otchłań zapadnie. Góry te zawie- rają w sobie kruszcze miedziane, srebrne, a nic- 'i" które i merknrjusz, którć rząd austrjacki z ko- l)B| rZyścią wydobywa. Kopalnia miedzi w Sabo- sm warze Wydaje

8,000

centnarów rocznie; wydo- ji,« bywają równic! od strony zachodniej marmur wiA dość pitekny, szczególniej w dolinach K orbaw ji, iemi których mieszkańcy są na pół dzicy,

ktorji Kroęcja posiada wyborne pastwiska, tia któ*

»«iji rych karmi się mnóstwo wołów; równiny napeł- iftłuj nionc Są drzewami oWocoWemi, a średnie, gór lei/ś rcgjony zarosłe ^ą lasami tak jak świat staroży- , tóji tnemi; stoją one nic tknięte dla braku środków

przewozu drzewa.

W innym liście doniosę ci o obyczajach i zwy*

u\tcŁ czajach Rroatów, ludu osobliwszego i mało zna- órami, I nego.

|M jo Nakonieć, spuściłem się z gór tych drogą Ka*

iiaja

jjji

roliny, tak wyborną iż Rzymian godnąby by6 luju; | liiogła. Strudzony przybyłem do Tryeslu, zkąd, diSłi* po ośmiodniowy m wypocznieniu, wsiadłem na KIOsątni' statek parowy, który po raz pierwszy widziałem, ,st wiai< a który w przeciągu dziesięciu godzin przewiózł

|eta«s« limie do Wenecji, błokad

shi®"'1 v 12

(34)

90

VI.

IPODRÓŻ Z CRUCERO, STOLICY PROWINCJI CARABAY W DEPARTAMENCIE PUNO W PE- RU, NA DOLINY PHARA AŻ DO RZEKI PAL-

COBAMBA ALBO INAMBARI

w Lis tęp udzie

1826

f*), odbyta p r z e z Niem­

ca tam osiadłego.

(z Dzień. Jour. f u r L a n d und Seer,'f

1.

Sandi — Niebezpieczeństwa w Kordyljerach— Mury wysta­

wione przez Indjan przeciwko napaści Hiszpanów— Tam*

bo Huarancani— W ieś Limbani— Gorące źródła.

Opuściłem Crucero w towarzystwie obezna­

nego z miejscowością metysa, dla zwiedzenia do*

lin C arabaya, obejrzenia niektórych brzegów rzecznych ( Playas) , i poznania własności zieini.

Był to dzień 2 listopada 1826. Droga prowadziła prosto przez puste p(im pasy1 , po ujechaniu 3 le- guas przybyliśmy do L eym i, wioski między wyso- fcieini lam as leźącćj. Znajdowałem się więc u spodu głównego łańcucha najwyższych An*

(* ) W o p isie t y u r z n a jd u je się w ie le obcypli ]n b w szcze- góln ćiu z n a c z e n iu u ż y w a n y c h w y ra z ó w , k tó ry c h o bjaśnie­

n ie n ie b ę d z ie tu ilu n a m się z d a je z b y te c z tie m .

A r a c h a s a lb o J u k a s , j e s t to ro d z a j k o rz e n ia sm a­

cznego; w je d z e n iu .

(35)

dów, kiedy mnie napotkała okropna zawierucha yjmj. śnieżna, a do tego droga przechodziła przez N0lf| wyn'osły pagórek. Eu wieczorowi dostaliśmy

!EH| s'® 'łlnc

8

° Fanchosf zwanego S a n d i, gdzieśmy Ul przenocowali, o 2 leguas odLeym i.— Sandy le­

ży w romantycznej okolicy na wyniosłeśoi An- Sfillil dów, na ważkim języku ziemi, spuszczającym się ku niezmiernej lagunie, która dokoła oto- , czona jest czarnemi, wysokiemi skałami. Mil-

to.j ’ J

A v e n t a d e r a s — G ó ry m a ją c e w sobie £ y ły z ło ta . B a y e t a — R o d za j g ru b e g o s u k n a * w e łn y -o w c z e j..

B . r i s j n a — Ma ł e ziarnico, z ło ta .

“i/ij* C h a 1 o n a — Solona, b a r a n i n a .

■»-Ti C h i r i m a y a s , G a y t s u s , B a n a n a s — Owoce, genu*

id&k

a ń s k ie le p sz e g o g a tu n k u .

0

^ , G o c a — Z /ia n a ro ś lin a k tp r ą In d ja n ie żują*

C o c a l — P la n ta c ja ro ś lin y G oca.

C o l l a . o —n ta k n azy w ają, się p ro w in c ją A sa n g a ro i L am * utlt? p a w D e p a rta m e n c ie P u n o .

lOScilid

E n s a y a s — Po s z u k i wa n i a w k o p a ln ia c h

i

pla»yasaeh prowadi ( z<łb- i> l a y ,a s .)

laoiul E s c a l e r a — S to p n ie n a tu r a ln e l u b w y k u te , n a s k a ła c h , j do w łażenia.

G e n t i - l e s —- D a w n i P e r u a n ie po.d. łA kaśam i*.

się® G e r g a — T k a n in a , zychi H o m i l i o . — vSiodłp k u ajo w e.,

l u k a s - — (zob. A r a c h a s.) L a g u n a — Jez io ro

ibtrsc L a m a — p ła s k a s p a d z js to ść p a g ó rk a .

obja L e g u a — M ila p e r u a ń s k a , ró w n a § m ili n iem ieck iej* ; L i g i i a — R o d z a j płasz.cz.yka u k o b ie t.

aji

a M a i i c o C a p a n i M a m a G e l l a u — B ra t i s io stra , p ierw si z D y n a s tji In k a s ó w .

91

(36)

92

czenie śmierci panuje w tej okolicy, a Kordy, ljery ukazują swe wyniosłe szczyty odwiecznym Ubielone śniegiem. Straszliwe burze zalegają

■wąwozy, przepaści skaliste i zwiesaają się nad martwemi, czarncmi wodami jeziora, a okroptic zimno wszędzie rozpościera swe panowanie; or­

ły bujają w tej przerażającej pustyni, a ich gwar-

M a n t e r a — O k rą g ły k a p e lu s z z B a y e ty ,

M e s t i z a — M e ty s , p otom stw o

3

k rw i e u ro p e jsk ie j i a- łg e ry k ą rfsk ie j.

M i r t a , M i n e r o — K o p a ln ia , G ó rn ik ,

M i t ą — Epj>ką z b ie ra n ia ro ś lin y C o ca, t r z y r a z y do roku.

O n z ą alb o G a t o m a n t e s — L ą m p a rt, P a m p a — N ie u p ra w ń ą ró w n in a ,

P a n e l i i t a — Skrócenie imienia P r a n c i s c a , P a z o — S z y b alb o o tw ó r ■do w y d o b y w an ia zło ta, P e p i t ą s 1— Ż y ł k i alb o k a w a łk i z ło ta .

P l ą y ą 5 — Brzeg rz e k i w k tó ry m złotej z n a jd u ją , P o 1 e c ą s —r S a n d a ły In d ja n .

P o l l e r ą — Spódnica.

P o n c h o — R o d za j p ła sz c z ą d e 11 a m a , z L a m y — d«

p u l i z o w c ze j w e łn y . P u e b l o t— Wieś,

Q u i c h u ą — J ę z y k p e ru a ń sk U R a n c h o — C h a tą In d ja n in ą . S o g ą — S z n u re k z -w ełny od la m y ,

T ą r n b o — Don* o d p so b n io n y i p u s t y w P e r u , d la sęhror n ie n ią p o d ró ż n y c h . •'

Y a r ą —r Ł o k ie ć pej-uański}

88

r a r a s n 10Q ło k . bra- b a n c k im .

Y e i t a d o —: Drobiną zwierzyna.

l i

(37)

93

liwe krzyki przerywa jednobrzmiący i piskliwy świst ikunów (rodzaj ptaków). Nazajutrz z rana wyruszyliśmy bardzo wcześnie.

Droga ciągnie się ponad brzegiem drugiej, o- walnej, większej jeszcze laguny, otoczonej góra­

mi śnieżneini, które się od północy otwierają i wielkie pampasy Acucunca i Crucero ukazuję, oku. Śnieg na tych górach był często mocno niebieskiego koloru; jest to znak iż tam obfite znajdują się kruszce. W końcii tej laguny znaj.

duje się na prawo małe rancho, które w razie potrzeby może służyć podróżnym za inićjsce no­

clegu. Droga staje się. ódtąd coraz straszliwszą i eoraz wyżej postępuje. Na lewo daje się wi­

dzieć zaWarta w zaklęśnięciu trzecia laguna, mająca wodę czerwonawą; tuż nad nią wznosi się wysoka góra, której śnieżysty szczyt ma po­

stać młota. Coraz wyżćj pnie sio skalista droga;

na lewo widać piątą i ostatnią lagunę, małą i podchodzącą pod nadbrzeżne skały, W lagunie tćj spoczywają niezmierne skarby, które tam przed 30 laty górnik pewien z Aparama zatopił, będąc ścigany od pqwstańców Indyjskich, Je­

zioro to zdaje mi się być bardzo małe i z poło­

żenia swego, do osuszenia łatwe, przez wyrżnię­

cie k an a łu , któryinby woda z góry do czwartej laguny spłynąć mogła,

-—5

\V tein miejscu znaj­

dują się dwa mury, które poprzecznie przez dro-‘

gę od jednej góry do drugie% przechodzą, i tym

sposobem drogę przecinają. Oddalone są od sic-

Cytaty

Powiązane dokumenty

czbę powiększyło towarzystwo z Soboty. Ruszył Btatek przy odgłosie wojskowej m uzyki, która w ta łe j odzywała się podróży. Zarzucono kotwicę;.. Piasek tak je

daje się w niem widzieć krzyżacki kościoł, a o- gromny bastjon który góruje nad miastem,, przy.. Kiedy już

m ark , B iała, Podoleniec, Lubowla, Zamek Pła- wecki itp.. P iętno starości którćm pewna część murów Anapy jest nacechowaną, każe się domyślać, żc

»jest to zawsze drzewo piękności; przez samo na- iiń s\ »wet starzenie się staje się ono pięknićjszem.it skałi Sław ne porty Apisu i Paraetoniuin są dziś

cza. Sądziłem że para ozdobnych pistoletów z pistonami będzie dla niego przyjemnym darem,.. Wiedziałem ja już .o mających ii. nastąpić odwiedzinach tego woźnego;;

dzi się do niego przez drzwi bardzo ozdobne i widzieć' ipożna naprzód B a lei czyli wielką sa­.. lę audjencjonalną, której dach utrzym ują słupy drew niane,

dobnej kosztowności, nie trzeba się dziwić sławie sztuki jego. O zwierciadłach zaś magicznych mamy yv dziejach dawniejszych i nowszych przykłady. Pita- gor miał

dnio przez afisze, a po wygranej w gazetach. O- prócz tego, wyścigi dają jeszcze pochop do u- lubionych temu narodowi zakładów za jednym lub drugim