• Nie Znaleziono Wyników

Kolumb. T. 5, nr 30 (1829)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kolumb. T. 5, nr 30 (1829)"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

p&^oii^sras 3P(D2)ia(6air<»

Ner 30.

Z D R U G IE J P O Ł O W I M A R C A 1829 R O K U .

XV.

ANGLJA I SZKOCJA

Przypomnienia z podróży roku 1 8 2 0 -1 8 2 4 odbytej p r ze z K r y s t y n a Ł a c h a - S z y r - m ę — z rysunkami litograficznemu Tom

I II W arszawa 1829.

Londyn i jego mieszkańcy są przedm iotem to­

mu III P rzyp o m n ień naszego autora. Jeśli w pierwszych dwóch tomach u m iał on on zająć przyjemnie imaginację' i serce czytelnika, skre­

ślając pełne praw dy i blasku malownicze obria- -zy Anglji i S zkocji, z niemniójszym talen tem , lubo w szczupłej tomu jednego objętości, przed­

staw ił w tym ostatnim albo raczej ukończył o-

(2)

— 282 —

J>razs owćj stolicy świata handlowego, juź w pier­

wszych tomach rozpoczęty. Trafne uwagi, szcze- gólniej pod względem zakładów publicznych dla dobra ludzkości w Londynie istniejących, mogą być nieraz wskazówką postępowania w ulepsza- niu stanu towarzyskiego naszego k ra ju , w obmy- 11 ślaniu środków godność człow ieka podnoszących. ^ W uwagach tych przebija sic wszędzie zamiło­

w anie ludzkości i kraju swego, a obszerna i wła-^ 111 ściwie użyta erudycja, obok gruntownej rzeczy "

znajom ości, z ja k ą autor czyni postrzeżenia swo- j e , stają się rękojm ią użyteczności pracy jego. |*

Jak więc z niecierpliwością w ygadaliśm y wyj- | a ścia drugiej i trzeciej'części przypomnień, tak po 1 przeczytaniu tej ostatniej żałować nam przycho- 1

d z i, że juź to zajmujące skończyło się dzieło.

Prawodawstwo angielskie ten odmienny od wszel- kich innych prawodawstw europejskich zdaje s ię » m ićć charakter, iż sarn duch i stan praw a w tym kraju uwalnia prawników od te o rji, i tylko na r samćj praktyce przestawać im dozwala. Praw a ich H1 są albo zw yczajów , za panow ania Alfreda W. i F 1 E dw arda W yznawcy zebrane, powagą zw yczaju*1"

uśw ięcone, albo stanow ione przez parlam ent i przez niego roztrząsane; równic więc pierwsze ^ jak drugie nie ulegają już roztrząsaniu, i tylko H pilne ich przestrzeganie jest przedm iotem całej !a uwagi prawników. »Dla tego, mówi autor,* Ben- J th a m m ógł dla wszystkich narodów pisać kon- ^ stytucje i podobać się'im sweini pom ysłam i, lecz , F nie m ógł pisać dla Anglji. Szacowna jego sięga

(3)

— 283 —

>S|

!% J

«njdj.

?< lj

i, Inoii!^

lit u J i c r u a i f f l

nej nm ieniii!

ifflj i f

CQ) lal) 'p r i j i ł l rfz/c/o, j idWiltt:

i l a j c ą iiV(l

I j l l o J P r i n f l idi f i i n j c i i H

■ c n i

[ ( IW

i i j» c i f

ć bft

v Ą '

o praw odaw stw ie, m ogła dla- wiolu narodów po­

służyć za podstawę, do użytecznych ustaw, lecz nic uczyniła najmniejszej- zmiany w praw odaw ­ stw ie angielskiem , Podczas kiedy ją na wszyst­

kie europejskie języki tłu m aczo n o , i z katedr u- niwersyteekich jako wzór zdrowych praw ideł wy­

kładano , w Anglji uważano ją tylko jako piękne praw sy śtem a, z resztą nic nowego dla Anglika nie zaw ierające \ a Bcntham jej autor, miany gdzieindziej za w yrocznię, który od obcych m o­

narchów doznał tyle zasłużonych; względów, we w łasnej swój ojczyźnie, ' gdzie to wszystko o.

czem pisze już zostało uskutecznione, ledw ie u- chodzi za znakomitego pisarza, i w porów naniu z innem i praw nikam i uw ażany je st nak ształt le­

karza teoretyka, który zna w praw dzie n au k ę, a- le nie p ra k ty k u je , kiedy inni praktyką samą j e ­ go naukę przewyższyli.))

Teorje praw a rzymskiego 1 praw innych na­

rodów są więcej* przedm iotem ciekawości n iż e r potrzeby dla Anglików; uw ażają je oni naw et za przeciw ne w w ielu punktach praw odaw stw a kra­

jow em u , którego antor następujące daje wyobra^

‘zen ie: »Jest t o , mówi o n , labirynt D e d a la , z którego najbieglćjsi prawnicy, wybrnąć nie zdo-\

ła ją ; a gdyby który podjął się wszystkie jego zakręty zw iedzić, rychlćjby go śm ierć zaskoczy­

ł a , niżby do niego dostarczył klucza,«

Poniew aż o honorarjum nic wolno jest drogą proccssu upominać się, obrońcy przeto zapew nia­

(4)

ją sobie wcześnie należytość swoją od kljentów.

Z powodu mnóstwa spraw większa ich część od- bywa się u stn ie, wymowa przeto wiele tam bar- ■ »(i dzo Znaczy w ustach adwokata. Instytutów pra- >.' !•*??1 w a jest w Londynie cztćry; ale w tych nie czy- pj®

tają prelekcji, nie ma esaminów, i nie udzielają to)ri stopni. Kto jednak zawód prawniczy sobie o- b ie r a , powinien do którego z nich być zapisa- 1p?i(

n y m , i opłacać 130 fun. szt. rocznie. Z fundu- Bw#

szu tego towarzystwo prawników wyprawia so- #®cs bie pyszne i sute uczty. Po latach pięciu uczeń przypuszczony bywa do publicznćj próby czyli e- W*

sarninu, który bywa łatw y; po czem większością niw głosów, również nie trudnych do pozyskania, mia- j sla’

nowany jest patronem , z wolnością przyjmowania P I1 spraw i bronienia ich u kratek. Prócz adwoka- W tów są jeszcze prawnicy zwani A lto r n e j, p ełn ią-; 'P«

cy obowiązki notarjuszów. Pow ołanie ich jest- zyskow ne, i dla tego i liczba jest znaczna. Po- p*j tiie w a i potrzeba znajomości prawa każdemu tain S i czuć się daje, oddają przeto zwykle młodzież pod » p dozór i przewodnictwo biegłych prawników, zna* Iw czną im od tego składając opłatę, która obok in* .®oc:

liych wydatków, tylko majętnym pozwala w ten 9 Pt Zawód się puszczać. — Za najgłówniejszą szkołę .*4 prawa uchodzi L in co ln 's In n , ogromna czworo- miti granna budowa, gdzie są i bióra rozmaite i mie- wiy szkania adwokatów, uczniów itp. Jest tam sala '4a|

sądow a, w którćj niekiedy kanclerz państwa od- ,;L bywa sądy. W faśnie Lord Jblldon zasiadał w ten K

— 284 —

(5)

— 285 —

czas kiedy autor zwiedzał to miejsce, »Siedział w sędziowskim k rześle, w szerokiej czarnej to­

d ze,/ w p eru ce, z poważną i niewzruszoną jak.

posąg twarzą. P rzed nim na długim zielono za­

słanym stole leżały dwa wielkie srebrne b erła ; dwaj rzecznicy bronili swych spraw.« Obrońcy N nie wolno dłużej mówić ja k przez 3 kw adranse.

Drugie towarzystwo ]Sravvjiików znajduje śie w T e m p ie , gmachu niegdyś przez Templarjuszów Muł zamieszkiwanym. Autor opisując go, przebiega

tt B w krótkości dzieje zakonu Templarjuszów, i ich upadek.— Z T cinple przechodził autor przez Tetn- p le b a r. t »Jest to , mówi o n , bram a wśród m ia- sta wzniesiona, i jedyna w całym Londynie. W Dntir nią wjeżdżając król do C ity, zw ykł stukać m ło- Jwobl tem , żeby mu ją otworzono. Przyjm uje go tam lełnial burm istrz Londyński w towarzystwie Rajców i tli jdpSzeryfów; poprzedza potem na koniu z odkrytą a, Pif głową. C ity ma ten przywilej, że bez pozwolę- i, mi placu T yburn zatykano głowy ty c h , którzy pod

I

folii,Imiecz katowski g ard ła dali.n

rleiE Policja czyli utrzym anie s porządku i bezpie- iikoJczeństwa publicznego, zależy w Londynie od bur- raomlmistrza i rady miejskiej, złożonćj z Rajców, któ-

imitprzy wykonanie rozkazów swoich powierzają m ar­

li (jlilszałkoin i konstanbloni, nie różniącym się odzie- rjod' f niein od innych mieszkańców; mają oni tylko w Kta|reku pałko drew nianą z herbem królew skim , i

miiiaj, nia burm istrza nie może do niego, wojsko być

iicipl wprowadzone. Dawniej na tej bram ie lub na

(6)

— 286 —

noszą przy sobie ukryte szcściocalowe berełko, w za którego okazaniem mogą więzić każdego w i ' tb mieniu króla. Przytrzym ywanie więźniów i do- iy zór nad niemi należą do w ładzy cywilnej. Oko- 9*J ło 3,000 osób czuwa w nocy nad bezpieczeństwem W publicznćm . Stróże nocni brani są z najniższćj lin i najbiedniejszej klassy. Do pożytecznych urzą- Kici dzeń należy także policja n ad 'T am izą, gdzie przy

•wyładowywaniu towarów zagęściły się niczmicr- -i; o nie kradzieże i oszustwa. — Co do mniemania pa powszechnego o zbyt ogromnej liczbie łotrów w mIi

L ondynie, autor mniema iż to jest nadzwyczaj- tl nie przesadzone przez podróżnych, a nawet jta tw ierdzi iż dziwić należy, że na półtoramiljono- ^ w ą ludność i tyle bogactw tak m ało jest występ- jjui ków. Dla tego jed n ak tak wielką zdaje się być Im liczba zbrodni, iż te nietylko beż względu na u- Iriti rodzenie, Stan i majątek są karane, lecz żadna się : Di ukryć nie może przed wiedzą publiczności, raz »Ł dla jawności sądów, drugi raz dla zwyczaju o- Wj głaszania całych spraw od początku do końca w Lj gazetach. Sama naw et ostrość praw karzących V,, śm iercią to co w innych krajach jest tylko wy*

stepkieńi, przyczynia się' do pomnożenia listy w ielkich'zbrodniarzy, którzyby gdzieindziej żyjąc .'je;

za takich nie uchodzili.«— Oszfasci i złodzieje w Ijj Londynie są i liczni i nader zręczni) cudzozic-’ „j mice więc nieświadomy miejscowości ostrożnym ^ być powinien. Żydzi równie jak Wszędzie tru- jj, dnią się i tutaj w znacznej części tego rodzaju m

(7)

przem ysłem , szczególniej ułatw iając spieniężanie lub przechowywanie kradzionych rzeczy. Do­

my mieszkańców równie n a noc jak na dzień są zamykane i źelaznem i sztachetam i opatrzone, dla uniknienia rozrtiaityćh postępów i zasadzek, ja ­ kie wynajdują złoczyńcy. Ale pod względem ze­

psucia »Paryz, mówi autor, nie lepszy w tein od Londynu, tylko nie tak skrycie filuterstw a w nim 1 i się odbyw ają, równie jednak nie bez planu. Ka- 2<ja wielka stolica ten sam zawsze przedstawiać ótarl będzie ob raz: bo w gffosunku do ludności rość w każdej musi zepsucie: bo jak Co w p e r do­

brze p o w ied ział: »Bóg stwox-z y ł pole, człowiek w ybudow ał m iasto,« chcąc przez to dać do zro­

zu m ien ia, że wieś będzie zawsze siedli kiem prostoty i uczciw ości, a miasto stekiem obłudy i zepsucia.

Domy poprawy i w ięzienia równie w Anglji jak w całej Europie przed p ó ł wiekiem jeszcze były siedliskiem nędzy, chorób i wszelkiego ro ­ dzaju u tra p ie n ia , gdzie często niewinny tein sa- mćm zabójczein oddychał pow ietrzem co i zbro­

dniarz. H o w a r d dopiero pierwszy w A nglji, wzniósłszy się nad przesądy, i m iłością ludzko­

ści wiedziony, zajął się najgorliwićj zwiedzaniem i popraw ą więzień. Po nim N ie ld .i B u x ło n , a mianowicie ostatni przyczynili się znacznie do u- lepszenia stanu więzień w Anglji i Szkocji. — Znajduje sic kilkanaście obszernych więzień w Londynie', a między teini najznacznićjszćin jest

- — 287 • —

(8)

— 288 —

D o m popraw y ( House of C orrection) na Cold- i*

B a lh Fiełds podług planu H ow arda założony. ’ij'»

W nim znajduje się zawsze od 2 do 3,000 wie- Iti ź n i , zatrudnionych pracą zarobkową wewnątrz, ip Drugi dom zwany P en iten łia ry leży nad Tamizą UJ1 w miejscu otwartem i zdrowćm za miastem. Tam 1$*

probowano rozgatunkowania więźniów, i udzie- jtojt lania im in stru k cji, co bardzo zbawienne przy- JLuł niosło rezultata. Dbin ten jest tak urządzony iż pub z mieszkania dozorcy wszystkie cele więźniów, pak zwrócone ku tem u punktow i, mogą być dobrze tat widziane. W ybudowanie gmachu teosgó kztowafc Jij.

ło 500,000 f. s. (20,000,000 złtp.) Przeznaczony bm b y ł tylko na 400 więźniów męzkich i tyleż kobićt, ri ale może do 300 więcej pomieścić. I tutaj wic- p/ci źnie utrzym ują się z w łasnej pracy. Urządzenie M więzienia jest wzorowe. W więzieniu Newgate, pile jednćin z najdawniejszych w L ondynie, nad u-bal więzionemi kobietami m a dozór Pani F ry, sław- Kia na z prowadzenia ich moralnego i poświęcenia nyri się p o p raw ie' tych nieszczęśliwych istot., Wię-*r.

zienie to nie ma żadnej straży wojskowej, któ-bid;

rą w nićin za zbyteczną uważają. Tak zwaneptp, kazania Pani F ry , w wyrazach przekonywają-Ja®

cych, tonem pełnym łagodności i krótko miewa-liA n e , obok trafnego i ludzkiego postępowania z gid kobietam i u k aran em i, najwięcej do ich poprawyta się przyczyniają. — Istnieje w Anglji towarzy-pjj stwo zawiązane w celu przyspieszenia skutecz-lrftp niejszej poprawy .w ięzień i losu więźniów, zło-; fl

(9)

r

— 289 —'

żono z gorliwych o dobro ludzkości obywateli i o-

^ bywatclek. Ostatnim poruczony jest zarząd wię**

" i zień płci żeńskiej. Ogólna w więzieniach zasą-

*1’1* da jest ta, iz b / więźnia nic wystawiać na widok

^ I przy robotach publicznych lub innych, co w niin

’**! wygładza resztę .wstydu i na wszelką hańbę obo»‘

l,,:' jętnym go czyni.

Lubo w Londynie samym liczą na 100 osobach a U 12 ubogich, będących bez sposobu do ży cia, je-

; dńak nie W'idać tam k a lć k , ani żebraków odra- c W® żających swą powierzeliownością i widókTem nę- tasril dzy. Za ubogiego uw ażany je stju ź taki co nie może mićć na obiad pszennego chleba i m ięsa, tótt w łaściw ych zaś żebraków jest bardzo m ało. Po*

talajo, niew aź nie wolno je st żebrać, przeto dla ukrycia rafcf się przed okiem p o licji, żebracy przybierają roz- fojt maite pozorne zatrudnienia, ale w ogólności nifc i, ml, są natrętnymi. Najwięcej jest żebrzących d z ie c i, Fij, » przez starszych żebraków na to w ypraw ianych.'

W yrachow ano iż z pomiędzy 14,164 żebraków w r. 1815 było 7,238 dzieci. Przypuszczają, iź każdy żebrak w przecięciu 3 do 5 szyi. (15 do 10 y jjj ź łtp .) na dzień uzbiera. Liczba ich wzrosła od .czasu jak w rękodzielniach w miejscu rąk ludz­

kich m achin używać zaczęto. Podatek na ubo­

gich, ciążący tylko samą Anglje i X. W allji, któ- fy od trzech wi,cków coraz bardziej wzrasta v i w ynosił w 1826 roku 6,966,156 f. s. (27S,646,240

, linlei z łtp .) ’

[i(f dl Między bródkam i, jakie obmyślano celem za*

37 i n s n

M otrej, t

[mmi tiińći

iokjM

(10)

— 200 —

pobielenia ubóstw u, a tum samem zmniejszę* ' u nia liczby zbrodni, uznano za najskuteczniejszy lt zaprowadzenie kass oszczędności i domów zarób. j ko wy cli. Z tych ostatnich najznakomitsze są tJ wr Londynie: Dom. zarobkowy (W ork - house) na |j([

S t . M a r tin - in - the - F ields, do 800 osób utrzy. „j mujący, i R e fu g e fo r the D e s titu te , czyli przy.

tu łck dla opuszczonych. Ostatni ten instytut i- stnieje od r. 1806, i daje schronienie tym szczegół- niej, którzy, czy to po wycierpieniu kary z wy­

r o k u , czy przez ułaskawienie otrzymując wol­

n o ść, zostają bez sposobu do życia. Podob­

nych instytutów jest jeszcze kilka w Londynie.

Młodszym dają w nich pierwszeństwo nad star- szymi przy przyjmowaniu. Przyuczają tam" do rzem iosł młodych m ęzczyzn'i chłopców, kobie­

ty zaś i dziewczęta do różnych ręcznych robot kobiecych. Pomimo największej karności nie u- źywają przecie kar cielesnych. O poprawie wię- ^ dnia przekonywają się z chęci jego pozostania ^ dłużej w instytucie, i w tenczas go wypuszczają:

chęć niizostania w nim uw ażają za dowód nie- ^ zupełnćj jeszcze poprawy. Zwykle xiążęta krwi L królewskiej bywają na czele tik ich dobroczyn- I nych zakładów . — Anglja dała pierwszy wzór z ^ siebie zapobieżenia w ten sposób złem u. Oso-,

. . . . ; ■"•w

bliwie zas przez należyte ludu oświecenie, stara- L ^ no się wykorzenić złe, a z aszczepić rządność. Po- zaprowadzano wiec szkółki nietylko po więzić- lmożl

uiacli w m iastach, ale naw et na okrętach prze- P 1 pii P i Roj RWi łia J i lodnoi

ha

| rm m yiciil

(11)

znaczonych do wywożenia występnych za mo­

rze.

Starożytny zamek T o w e ru , który b y ł w róż­

nych czasach już na w ięzienie, ju ż na mieszka­

nie królewskie używany, ma dzisiaj postać waro­

wni , osadzonej d ziałam i, które w czasie w iel­

kich dla narodu uroczystości słyszeć się dają.

Z pośrodka nieforemnej mieszaniny baszt, więź, wieżyczek i innych budow li, wznosi się W h ite Tow er (b ia ła wieża), której wybudowanie nie­

wiadomo w jakim przypada czasie. Niektórzy odnoszą je do w ieku Juljusza C ezara, inni do W ilhelm a Zdobywcy. Jest tam także wieża zwana K rw a w ą (Bloody Tow er), gdzie Ryszard III potw ór człow ieka, jak go Szekspir nazyw a, w ięził i zam ordować k azał dwóch swoich synow­

ców, których b y ł opiekunem. Pokazywano tak­

że autorowi niską pieczarę nad Tam izą w w a lc , u której drzwi były żelazne. Była to b ra m a zdrajców , przez którą zbrodniów stanu do To­

weru w puszczano, przywożąc Tam izą na czół­

nach. Miejsee na warownię zajęte' ma 12 m or­

gów rozległości, i. wygląda jak miasteczko. Tam to w ielka liczba najznakom itszych ludzi w An- g lji, p oddała różneini czasy głowy pod miecz katowski. Naprzeciw B ia łe j w ieży, niew ielką obudzająećj ciekaw ość, znajduje, się piękna i zamożna zb ro jo w n ia , w której ma się znajdo­

wać broni dla 200,000 ludzi. Z niej w czasie

— 291 —

I

(12)

— 292 —

wojen z N a p o l e o n e m dostarczono broni dla ^ u'

500,000 wojska. w*®’

W tym samym obwodzie znajduje się zbrojo* *i0^

w nia zwana h iszp a ń ską , w której przechowują S ® szczątki owej sław nej flotty F ilip a II ną podbi. -\'M<

cie Anglji w ysłanój, a przez adm irała Drakę zni- Iw®

szczonej. Pokazują tam także topor którym by- Uu ł a ścięta A n n a B oullen, m ałżonka H enryka YIII, nraM oraz laskę tego króla, z dwoma nkrytemi w niej im pistoletam i, z którą wychodził incognito na 5&ia miasto, dla przekonania się o-czynności policji. Jest r.am jeszcze trzecia zbrojownia zwana K onną (Horse

Arinory), w której monarchowie angielscy wyro- llji bieni są siedzący na koniach, w w łasnych zbro­

jach , w naturalnej wielkości, z podobieństwem ry . jwii sów tw arzy i postawy. Pam iątki te nie bar. ylfcij dzo warte są oglądania. Zwiedził także autor Alp t znajdujący się w Tower skarbiec (Jew el office). m ; Je st to sklepiona, cicmna kom nata, gdzie złożo- włi ne są klejnoty państwa i1 znamiona w ładzy kró- ,% i lewskiej przy ^koronacjach używ ane, równie jak . |iin inne kosztowności. Stara kobietą jest tain gry. Ł fem strzegącym skarbów , które oglądają się przy liii świecy, z za mocnej żelaznej kraty, Pokazywa. .m, no tam autorowi wieżę B eauęaw p Tower, w 3^

której więziona b y ła nieszczęśliwą i niewinna 'j L Joanna Grey< — Znajduje się nakoniec w tein ®n miejscu pcłnein pamiątek historycznych, mena- sitii ż e rja , w' której utrzym ują lwy, tygrysy, kroko- dyle i inne zwierzęta i gady; ale odwiedzanie ®

(13)

— 293

ich uw ażane jest za niezgodne z przyzwoitym to*

nem. Od każdego z tych zbiorów pam iątek lub osobliwości opłaca się za zwiedzenie ustanowio­

na cena. Zarządca w arow ni T ow er zowie się C on sta b le; m ieszka on tam ciągle, i podczas koronacji m a dozór nad klejnotami państwa. Pod rozkazami swem,i ina oddział żołnierzy po stąręi-

^ świecku w czerwo,nych frakach i pończochach

“U ubranych. Z powodu bezczynności i błogiego życia nazywają ich Londyńczykowie Pieczenia-- Ji Jsp rza m i Jego królewskiej mości. Towarzyszą oni [flwf zwiedzającym to m iejsce, nosząc długie halabar*

T|»| dy w ręku.

kM Jedyny w Londynie instytut do którego od f«i» w nijścia się nie płaci, jest M u z e u m B rytańskie,

« łłl' Znajduje się w niein bogaty zbiór osobliwości ani* sztuki, nauk i przyrodzenia; jest on prawdziwie ft® godny tak zamożnego narodu. H a n s S lo a n e poło?

:słróm żył do niego węgielny kam ień r. 1753, przekazu-

Ii j m jąc rządowi swój xięgozbiór i inne osobliw ości,

toitjjj które go 50,000 f. s. kosztowały, za 20,000 f. s.

mj]» Następnie te o je g a zakład pomnożony został przez iejnjM różne kupna, oraz dary, od króla i prywatnych o- ijjbJs sób. N a dziędzińcu leżą tam porozrzucane fi- T, lary starożytnych św iątyń, nagrobki z napisami, Wili pootłukane posągi, z G re c ji, W łoch i Egiptu

«ńS z wielkim kosztem tam sprowadzone. Z n aczn i (#(■[. część zajmuje bibljoteka , do którćj publiczność

| nie ma wstępu. Jest pokój do czytania, gdzie wydają

a i i i ( | xiąźki; żądający podaje tylko tytuł dzieła na kai-'

(14)

teczce a swoim podpisem; trzeba jednak i do te- W * go mićć od którego z obywateli list zaręczający, który się oddaje bibljotekarzowi. Do domu xiąg 'euBlf

> . j . *: ■ >

WCale nie dają. ,

Z pokojów dolnych muzeum idzie się po wspa- *•

niałych m armurowych schodach na pierwsze ^ 8 piętro, ozdobione malowaniami a l fr e s c o , a na- *>t'T0 stępnie do kilkunastu pokojów napełnionych róż- M on ncmi osobliwościami przyrodzenia, w szafach za P . szkłem poukładanem i. W idzieć tam można na*®^1 ■ rzędzia do użytku i ozdoby różnym narodom a "'IW!

osobliwie dzikim służące. W zbiorach mine- ■ injwŁii ralnych miano wzgląd więcej na znamiona ze- w ńętrzne pod zmysły podpadające, jak na skład chemiczny. Z najduje się w m uzeum wierne naśladowanie kształtu i wielkości największych ,le *a w świecie dyamentów, jako to dyamentu który ifwte]

posiada W. JMogoł, ważąeego 27^ karatów; d y a - J * e mentu przez Katarzynę II w Rossji kupionego PaijMi lTO karatów; cesarza Brazylijskiego 138-i kara* MM?

tów ważącego; oraz dwóch znajdującyeh we Frań- seia,]

c j i , z których jednego zwanego R e jen tem nosił jnwa \

N A P O L E O i ł u szpady w czasie wielkich uroczy-Jego; i

stosci. Po, dyam entach, których znaczny zbiór .Wami znajduje się w m uzeum , najciekawsze są rozma-,«ticln te i frardzo piękne krystallizacje. N a stę p u ją---- . k ru sz c e , kamienic areo lila m i zw an e, z powie- i m , trza spadające , gałerja zw ierząt, ptaków., ryb L Stre, i innych przedmiotów historji naturalnej* Cic- Jmwu kawym jest skićlet ludzki skamieniały, w ykopa-' A!,,s“

— 294 —

(15)

295

ny w okolicy Gwadelupy w ułam ku wapiennej skały. P łody W . Brytanji podzielone są w m u­

zeum na h rab stw a, tak iź na pierwszy rzut oka widzieć można co które wydaje. — Po zwiedze­

niu gabinetu historji naturalnej, zwiedza się ga- lerja starożytności, gdzie nagrom adzona je st Ujl mnóstwo starożytnych posągów, p o p iersi, waz , płaskorzeźb. G alerja ta pomnożoną została za- fitil branem i F rancuzom w* r. 1807 przez wojsko an- )aii gielskiestarożytnościam i, po zdobyciu Alexandrji, im f W nowszych także czasach zbogacili ją: H am ilton

rzymskiemi i lord Elgin greckiemi zabytkami. Po- iiit. między pomnikami egipskieini zw raca uwagę wy- isilit dobyty przez Belzoniego z gruzów świątyni Me^

irie ri' mnonium w Tebach posąg kolosalny albo popier-

lirji sie M em nona. Między rękopismami znajdują tióf się-m aterjały do naszej historji przydatne, m ia-

;lv nowicie z czasów panow ania Elżbiety, kiedy Działyński poselstwo do Anglji odbyw ał (*).

Ciekawe są listy w łasnoręczne Elżbiety do H r.

E sscsa, M arji Stuart do E lż b ie ty ; w łasnoręczna odezwa W ilhelm a zdobywcy do narodu angiel- n. skiego; rękopism Popa E ssa ry on m cm , z po- ,jjj[ prawkami, na rozm aitych kaw ałeczkach papieru, J biletach wizytowych, kopertach od listów, brzeź- tęplTra *

(*■) Z n a jd u ją c a s ię w L o n d y n ie u lic a P o l s k a ( P o - n b łla n d S t r e e t ) z a p e w n e o d m ie s z k a n ia k tó r e g o , p o sła P o lsk ie ^ j | f | g o n a z w a n a , j e s t d o w o d e m c z ę s t y c h m i f d t y A n g lją a P o l­

s k ą s t o s u n k ó w w d a w n ie j s z y c h c z a sa c h .

■Uff'

(16)

kach bd gazet itp. pisany; w łasnoręczna siąłecz-' ka JJv Rousseau- pod- ty la ie m :' R ousseau-juge de"Jean Jacąues. Na stole za szkłem znajduje s \ć M ’agna charta, w oryginale, znaleziona przy­

padkiem u kraw ca, który juz z niej m iał miarę krajać. Obok niej leży f a c sim ile, sztychowane przez P. Paine. Uderzającą jest rzeczą, iż z po*

lńiiędźy 36 baronów, którzy tę tarczę swobód an­

gielskich podpisali j trzech tylko um iało pisać;

drudzy położyli znak krzyża. Z powodu pomna*

źająeych się ciągle zbiorów muzeum, wznoszą juz na nie drugą-obszerną budowę.

Ponieważ, jak autor u w a ż a , ca ła sztuka dra­

matyczna w Europie dzieli się w łaściw ie miedzy cźtery narody główne, i tak: Niemcom dram a, Wło­

chom opcra^ Francuzom komedja, Anglikom zaś dostała się tra je d ja , przeto teatr angielski pod względem trajedji jodynie zasługuje na -uwagę.

Dwa są w Londynie do jej przedstaw iania teatra:

D r u ty Lianę i C ovent-G arden, które między so­

b ą 'o pierwszeństwo walczą. Do pierwszego ścią­

ga tłum y publiczności gra sławnego Keana.

Zmieście się w nim może do 3,600 osób; jest u«

rządzony wygodnie i ozdobnie. Nie można ta:n jednak Często nic słyszeć, tak wrzaskliwa jest publiczność, mianowicie galerjowa, która tu ma takie przywileje jakie gdzieindziej "parter posia­

da. Często w Uniesieniu publiczność zaczyna śpiewać przed sztuką God save the K ing, i or­

kiestra musi się do tego śpiewu stosować. Sie-

(17)

— 297 -™

dzą pospolicie wszyscy W k apeluszach, i tylko, w tenczas zdejmują j e , kiedy przez to przeszka­

dzają innym w patrzeniu- Jo h n B u li nie zna w teatrze żadnej uprzejm ości ani względów dla ko­

biet.— Obszerniejszych uwag autora pad teatrem angielskim, w których nader trafnie kreśli chara­

kter jego i dostateczne o nim i o aktorach daje wy»

obrażenie czytelnikom , niepodobna nam tutaj z

OBU;

>ia!* I

i, iii) nmlii

» fisi powodu ich obszerności powtarzać,-— Najmodniej- 1(1 ponui gze i przez wyższy świat uczęszczane widowisko MijJ jest O pera W ło sk a , którćj ginach zbudow ałJV o.

> wosielshi, Polak lub z polskich rodziców uro- lUlnj dzony, jak to wskazuje nazwisko. O rkiestra’ w it metaj tym teatrze jest tak zawieszona, iż nic dotyka zie- inis,y mi. Oprócz wspomnianych teatrów jest jeszczę k i j do dziesięciu'm niejszych,

i"w; (D okóńczenie n a stą p i.) t Wid '.

liitealtK^ :---- ■ ~~

nicdtraK i.' .

i y i f l p \ XVI,

I DZIENNIK PODRÓŻY d o KRYMU odbytej w roku \%‘lś p r z e z K a r o l a K a c z - m " k o w s k i e g o D. M. -— z godłem ; . . . . e t iwa j« I

ca ta u i

er pt® 1

flffjli I

i, i 01 I

K

ha cc oltm meminisse ju ra b it.,, (Dokończenie-)

Na statku wojennym o 8 armatach zwanym Tender Dionis popłynął autor do Krymu. W

38

(18)

— 298 -

drodze napotkano zatopiony okręt kupiecki, któ- 9 rego maszt s te rc ia ł nad powierzchnię morza, -'Ż®

Uczucia w pierwszej doznane żegludze, oraz ty stan swój na morzu autor tak opisuje : h Już słońce rozw eselało drugi-e półsferze, już łu k siężycowy m dłe to p ił światło w wód przepaściach, kiedy- s*

śmy 15 mil morskich ubiegli. • Stałem zawsze ij11 n a pokładzie ,• myśli moje mięszając z falami. |®|;

Topiły się te myśli jedna za drugą w bezdennćm (i [ Jyw iołc, cichość nocy je ro zw ijała, a huczące/!is[

bałw any ca łą naszą kolonją w strząsając, tęgości Ani onym dodaw ały. Co za wspaniała i straszna w *1 dziełach swoich n a lu ra ! Co za zdolność w CzłoWtj wieku doskonalenia w ładz um ysłowych! Grżbiettia rozhukanego morza musi dźwigać,pływające domy, mi, musi ulegać despotycznej sile wynalazków. Nie

lam

m ogłem chodzić po p o k ład zie, byłein jak pija- p ny, słabości jednak morskiej nie u leg łem , kiedy tona mój dobry kolega podróży, zażywać musiał a- ła i nodynum dla ciągłych nudności.« tsini

Wszedłszy do kajuty, spoczął autor w łożkujfiell kapitana do szafy podobnym. »Chwianie się o->łti!

krętu, mówi dalej, jak zwykle sen mi sprowadzi-fc | ło . Smacznie usnąłem . Wśró ndocy nagłe wy- pchnięcie mnie z łó żk a, jakieś m iłe marzenia]

przerw ały. Skrzyp bloków, turkot sznurów, ko-L ri m enderówka officerów, gw ar majtków, świst pi-Lvc szczałek podofficerskich, szum bałw anów i mo-L^

cne okrętu kołysanie, w ielkie m usiały zrobićLj, w rażenie na umyśle nowicjusza, nie bardzo z na- L

(19)

299

tury odważnego, a przytćin jeszczc snem rozstro­

jonego. W staję, w yłażę n a .p o k ła d , pytam się kapitana co znaczy tak wielkie zainięszanie"? Z a­

śm iał się i pow iedział: »bąć spokojny, pow stał w iatr pożądany, trzeba z niego korzystać, daj go nam B ole w ię c e j!.« Daj Boże, odpowiedziałem 118*1 i już w duchu spokojniejszy przypatrywałem się .naciąganiu i kierowanin żagłów. G rot na dru- wieiiK gą przeprow adzili stronę, a Fok rozpiąć kazano.

1 W ił Zaspokoiwszy ciekaw ość, poszedłem spać nie Igiil .zważając na fale.«

'Wa» . »Dnia 6g°. Budzę.się ze wschodem słońca i Witl z pokładu w spaniałym napaw am -się widokiem.

Griiił Bałw any złotem zdawały, się pryskać. Odbite ijaceU; św iatło dzień nam przysparzało , kiedy miesz- ittv, » kańcy lądu tę godzinę do nocy liczyli. Rzucam 'i*Ł» . wzrokiem wesołym na c a ły obszar rozognionego

m orza, lecz już brzegów nie,w idzę. — Jakąś ci- : ffliiiiii cha m elancholja, serce niedaw no rozweselone tęsknotą objęła. Zegnam was mieszkance. lądu ! oiirti| W ielkie chyba w strząśnienie natury, zachwiać teraz waszą spokojność może.. Mną już rzą­

dzą gniewliwy Neptun i niestały E ol. Cieka­

w i ł wość moją w łasnem życiem przypłacić mogę.«

MW#; W dalszej żegludze zagrożony był okręt ciszą uróff,łł morską, którą jednak nie długo, trw ała, llźyj-

W * m y do je j opisania w łasnych słów au to ra: »Ju£

jfinwi słońce w poranku silnie dogrzew ało, mówij on , i nolw kiedy w iatr coraz uśmierzać się począł a dalej 20 zJ<§ zupełnie ucichł. Stoimy, prawie na miejscu.

n ie st iproinli

(20)

— 300 »

Na próżno żeglarze nasi chwytają choć najlżej- ®J sze powiewy w iatru i one na skierowanych'ża-

glacli gromadzą.(i miij

»Puszczają na morze sznurek z drewienkiem w' w kształciejodcinka kota U spodu okutem , cie- m kawie śledząc po w ęzełkach tia sznurku, wiele się ty1' nasz Okręt na godzinę posuwa. Jedne milę mor- t®*

ską i ćwierć tła godzinę zćgarkową czyli na dwie szklanek klepsydrowych * niem i bowiem czas tu |W m ierzą, posuwaliśmy się. Mila morska m a w | p sobie Werstę i trzy cwierci. Tak słaby wiatr przepow iedział ciszę morską (still)j ćo się liczy do ważnych taieszcżeść w żegludze. Wiemy bo- | ^ wiem jak W podobnych wypadkach cały zapas j Nj żywności i wódy wyczerpać śię m ozeidookropnćj ^ exystencji żeglarze są przywiedzcni. Kilka godzin rJB było CiSzy zupełnej, słońce nadzwyczajnym skwa- 3 r ' rem dopiekało. Przeż ten czas leżałem na pokładzie *J>:

pód rozpictem płótnem i czytałem wojaże do Kry* .*tit inUk' Powstaje pomyślny choć lekki w iatr, ru- 'rle szają śię wszyscy i nieczynnośći kilkogodzinnej, i życie już uśpione W naszej osadzie znowu wra* IfN

ca.«' - |*wi

Ciekawy jest Dpis wieczerzy i zabawy Wifc*

czornej majtków. » Zadzwoniono na wieczerzę dla majtków. Trzydziestu dwóefrsilnychżołnieray sina- bi eżnic kaszę hreczaną dobrze omaszczoną zajada- Yi ło . Porcja wódki dodała im jeszcze więcej apetytu; |bj dwa razy na dzień tę porcją odbierają. Ponieważ v* li Ałjatr b y ł jednostajny i nie potrzeba było robić za* 8 ri

(21)

— 301 —

dnych manewrów, majtkowie więc nie mieli co do ro b o ty .— W podobnych razach za dnia zaj­

m ują niektórych uczeniem się czytać, innych zno­

w u obeznawaniem się z kompasem, z kierunkiem w iatrów itd. Ze zaś ciemny ju ż b y ł wieczór, kapitan hie chcąc bezczynnie Zostawiać majtków, k azał iin brać się do zabawy. Usiedli w koło ze skurczohemi kolanam i , jednego posadzili we śro d k u , i\ten b y ł męczennikiem pytki którą po pod kolana jeden drugiem u p odaw ał; słoWcm, grali w szydło czyli też w m yszkę. Gradem sy­

p ały się pytki, wesoły śmiech NVszystkieh ogar­

n ą ł. Riedy już ciemno zupełnie b y ło , udałem się do spoczynku, po całodziennem rozkołysaniu.

Znowu h ałas nadem ną. sen mi wśród nocy prze­

ryw a ; w yłażę z mego łóżka i dowiaduję się że już blisko brzegu jesteśm y, lecz dla Ciemnej no­

ny, żeby n a jakiej skale lub na piasku nie osiąść, skierowano okręt w bok daleko ha głębokie m o­

rze. Odsuwaliśmy się przeto wstecz w naszej drodze. Lecz skoro wschodzącego słońca jasne prom ienie granice Wody pokazały, przybijaliśmy Zwolna do portu i o, godzinie S rano wylądowa­

liśmy na brzeg zwany B u ch tą Achm&czelską.u Pierwszy wstęp na ziemię Krymską nie b y ł bardzo przyjemny. Jechano kibitką po jałow ym

•i kamienistym gruncie. Zewsząd nagie widać było stepy; widoki jednak dosyć były rozm aite:

kuse ubiory Tatarów , ich śniade i płaskie twa- r? c , ich liche m ieszkania, tu i owdzie pasącc

(22)

— 302 —

się stada wielbłądów, mają cóś w sobie zupełnie nowego. Autor wszędzie doznaw ał przyjęcia go- ścinncgo; aż wreszcie przybył do K ozłow a albo . P0(^

E u p a to iji, które to miasto T atarzy Guzlewie/n <’}>' nazywają. Jest ono dosyć obszerne; liczy 5,000 fl,el łnieszkańeów, po większej części Tatarów i Ra- Mje raiinów. Meczetów jest tam kilkanaście i porzą- pr«es dna bożnica Karaimów. Wszystkie domy są o- <iięfl pasane wyższym od siebie m u rem , przed nimi jtjch aaś sterczą cienkie jak cybuchy kominy.- Żadne- 'nieć, go nie widać okna od ulicy, a jeśli jest gdzie to 1 kopci gęstą obwarowane, kratą. Zdaje się że tyle jest f ftlił oddzielnych domów warjatów ile mieszkań. Da- > ^ \ my są liclio budow ane, z kamieni ziemią i, pia- pri skiem sklejonych. Powietrze zdaje się być czy- ' Ta ste i zdrow e, klima ciepłe i d lateg o do brania rei], m orskich kąpieli miejsce jest wyborne; zbywa mi m u jedynie na rozrywkach i innych przyjemno- biorz ściach towarzyskich. K araim i liczną część lu- dnóści składający, m ają ubiór porządny do Tu- tej]

reckiego podobny; szerokie szarafany w paski z powa krótkicm i'rękaw am i stanowią w ierzchnią suknię, loen spodnia zaś także w paski ma długie rękawy; na lautót głowie noszą kołpak z czarnych baranków sobie jocyg tylko właściwych. Po sklepach, przy dom ach, luj®

przy m u rach , siedzą Tatarzy z fajką i krótkim j J) cybuszkiem w gębie. ji.Tu i ow dzie, mówi au- fcjjj]

tor, spotkać sic można zT atarkam i w białe w eł- l^n nianc płaszcze obw iniętem i, tak iż4cdw ie oczy widać. W ich spojrzeniu ciekawość się przebija. 9 ^

(23)

— 303 —

Z ukosa rzucają wszędzie wzrokiem i nie jedeń raz żwawo się obracają. Białe te w idm a cisną się pod m urcm, i na widok męzczyzny zakrywają o- czy, *ecz najczęściej jedno tylko, drugie nie wiem dla czego jest swobodne i wcale nie ku ziemi spusz­

czone. Praw dziw ie żal patrzóć na te niewolriice przesądów i despotyzmui« Za miastem znajdow ał się w ówczas obóz cyganów c z arn y ch , z podar­

tych szałasów złożony^ »Nie można się nie zdu­

m ieć, słow a są a u to ra , n ad weSOłSścią tych o- kopciałych włóczęgów. Brzęcząca drum la i wrza*

skliwe skrzypce w'yzywają w pół nagie cyganki w taniec. M ałe golce bezprźestannic skaczą i przechodzącym zabiegają ze wszech stron drogę.

T rzeba dobrze zmykać przed tą uprzykrzoną cze­

re d ą . K ilku wszakże było między Cyganami po­

w ażniejszych z miny i wykwintniejszych w u - biorze, bo ponsowa kam izelka z wielu guzikami sznurkam i i łańcuszkam i, chociaż przy obszarpa­

nej koszuli i bosych nogach, nadaw ała im jakąś powagę i wyższość. Musieli to być ^starsi z ich koczujących pokoleń.« W tćm miejscu znajduje autor sposobność przytoczenia historycznego rysu o cyganach, a szczególniej o ich stanie daw niej­

szym w Polsce.

Dziwny b y ł ekwipaż tatarski, którym autor je ­ c h a ł; w yglądał jak wóz drabiniasty, opleciony chrustem i cały przykryty płócienną budą. Ko­

ł a niezm iernie piszczały i skrzypiały, bo tych T atarzy nigdy nie sm a ru ją ,.u w a ż ają c to za zhy-

(24)

— 304 —

tek i .trud niepotrzebny. Jeszcze oryginalniej- *P' szym był ekwipaż zwany A r a b a , przez jednego f r!

Jub dwóch wielbłądów ciągniony, którym ku B Sym feropolow i podróżni dążyli. Po drodze do fc?

tego m iasta widzieli jezioro solne S a a k , które

zdaw ało się być zam arzniętym stawem. Woda »{

ew aporując, przez samo działanie słońca,, zosta- w ia tam pokłady krystalicznej; soli kuchennej) w niektórych miejscach na kilka cali grube. Da- lćj jest obszerniejsze jezrpro, na którego brzegu błotnistym chorzy pomocy lekarskiej szukają. — Itjbi Przybywszy do wioseczki T ą b e ra a k , autor pier- imaj:

wszy raz w Krymie p ił ze źródła smaczną i czy*

stą wodę. Stanęli nakonicc podróżni w S y m fe - | ropolu, gdzie ich z powodu kapeluszów słomia- nych i kaszkietów wzięto za przejeżdżających v,t komedjantów. Miasto to dawniej zwało się A c h - W m eczet, i należało do starszego syna Chana 14 W krajowców S u łta n (Jrałga zwanego, Zabudo*

w ane jest po europejsku, porządnie i czysto, ma ',“en znaczną ludność i dość ożywiony handel, Z po« t «to wodu wspomnień miejscowych rozszerza się tu nieco autor nad dziejami Chanów K rym skich, W którzy tak częste z Polską mieli stosunki*— O- r ‘1 puściwszy Sym feropol, przebyw ał autor okolicę j l 11!

nagą i po kilku dopiero w crstach w jechał na piękną dolinę po której rzeczka A le m a czyste ' ,,'a' toczy wody. Roślinienic jest tam w yborne, i mnóstwo znajduje sie drzew morwowych. Da- lej nagie widać w zgórki, a o kilkanaście werst #1

(25)

— 305 —

w pięknem położeniu przedstaw ia się leźącc na górze m iasto C zu fu t-K a le . Niedaleko ztam tąd i®' | lezące miasto B a k czy-S a ęa j, dawna Hanów stolica,

^ tl leży za górą na którą wjechawszy dopiero je ujrzeć można. Znajduje się między dwiema wysokie- mi górami. Jedna ulica długa przerzyna wzdłuż całe miasto, a przy jej bokach stają domki, skle­

piki i w arstaty, w których w szelkie/roboty na widoku się odbywają. Tum any dymów .tytunio- tatjK wych snują się po ulicy; nie ma osoby któraby iijf-fc cybucha w ustach nie m iała. Większy handel rpitf.l m ają Karaimi w ręku. Tatarzy drobniejsźeuii

klipczą towarami. W szędzie pełno owoców. Prócz SjmJf-l U'j jed n ej'u licy są inne ważkie popoij górami i- słot&k*|. d ące, jakby w kondygnacje, ale tylko dla pie-.

ijaciti szych. Patrząc z dołu zdaje sięjakby domki na doin-

\4d\M kaeli siedziały, i że ludzie po ich dachach chodzą, toilf Domy są budowane albo raczej klecone z chru- jabuio-L. «tu lub cienkich dylów i lekko otynkowany; o- isto.ail- kien albo nie ma wcale od ulicy, albo kratam i są

f osłonione. Miasto obfituje w najczyściejsze zró- l (ięll| dła wody, którą do w ie lu domów ruram i sprowa- gitidl dzają. Przy każdym praw ie domu są sady i buj- _ j , l ne topole. Pierwszy rzut oka na Bakczy - S a r a j ikolktl *Vrzypoini na Krzemieniec, a bardziej jeszcze K a r ls - latml i ad. Największą w tein m ieście' ciekawością jest

dawny pałac Hanów, gmach obszerny i bez ład u . Zniszczenie nie dozwala naw et odgadnąć zw iąz­

ku między jego ścianami. Na najwyższein pię­

trz e , z którego pokojów sułtanki turniejom się 39 eiiU

fferst

(26)

— 306

przyglądały, wszystko jest obalone i grozi niebez- ^ pieczeiństwem zwiedzającemu. Widać tam dwie ' ściany z gęśtćj tra ty drewnianej zrobione, za niemi zaś pokój z oknami koloroweini, mający ma- łe okienko w górze za kratą, zkąd Han od niko- ^ go niewidziany, przysłuchiw ał się wydawanym wyrokom. Z tój sali przechodził on do pokoju bawialnego sułtanek, po których znajdują się je- '

szcze pamiątki w robotach ze wstążek i wosku w IMI kształcie kw jatów , zwierzątek, drzew itp. Je- dna ściana tego pokoju składa się z szybek szklą- W nych różnokolorowych. Naniższem piętrze sala p a - I ■ rad n a z ^ y z ła c a n e m sklepieniem dość dobrze * jest zachowana. Obok niej znajduje się niewiel- >

ki pokój w środku którego wytryska fontanna, kilku-

• - i , m

nastu ramionami spadając w marm urową sadjjg- weczkę. Minąwszy kilka zrujnowanych pokojów, ^ widzieć inożna salę w którćj źródła czystej wo- ^

dy spadają po marmurze w kształcie m ałych ka­

skad. Niewielki ogród obfituje w winogrona, IPt m igdały i figi, między któremi znajduje się sa- dzawka marmurem wyłożona, służąca-niegdyś za ^wai kąpiel dla pięknych sułtanek. Niedaleko od pa« ^ łfleu leży oddzielna w ieża, z której te nieszczę- 1 ^ śliwę niewolnice używały powietrza i widoku "es^

m iasta.— Zwiedził następnie autor meczet Ha- *•

.nów, oraz stojące opodal ic h ’ m auzoleum , w któ- ^rn8 Jjńft ogląddł wiele grobów tych władzców. ® . Z B akczy-Saraju udał aię autor do Sew asło- I®1™

jldo ji

'•I skale

(27)

p o la o 40 werst odległego, drogą pocztową, przez ogromne góry lasem okryte prowadzącą. W cią­

gu tćj podróży, musiano często iść piechoto, tak przykre były góry i tak strudzone konie.— W S ew a ­ stopolu nie znalazł autor wcale domu zajezdnego, i tylko pryw atna gościnność pozwoliła mu wy­

tchnąć z podróży. Miasto to , dawniej A o tia r z w an e, dziś głów ną kw aterą adm iralicji będące, zajmuje obszerną górę i jej pochyłość; ma wiele pięknych murowanych budowli. Rzadko tam

■widać kogo innego prócz wojskowych, którzy z rodzinami swemi poosiadali. P ort Sewastopolski do najlepszych w Europie liczą, z powodu wygodne­

go dla okrętów przystępu. Okolica In kerm a tiu zw róciła na siebie ciekawość a n to ra : popłynął Więc na jej zwiedzenie, i po> godzinnej żegludze przybił do poziomego tra w n ik a , od którego roz->

chodziło się piękne zielone błonie. Ogranicza­

ły je do koła massy jednostajnego kam ienia, w których widać było jam y jedna nad drugą wy- kowane. Ale przytoczmy w łasne autora w yra­

zy: »Poszliśmy, mówi o n , wschodam i z tejże skały kutetni i przez ciemny i wązki korytarz weszliśmy na w ierzch, gdzie kaplica dawniej by­

ła . Obszedłszy jedno pasmo skał, poszliśmy do drugiego jeszcze wyższego. D ługą trzeba przejść b ło ń , w środku której p rz e b y ta s>ę mostek z ka­

m ieni w arkadę ułożony. Dalej przychodzimy do góry, i z niej prosto na wąziutkie schody w skale wykute, które do rozmaitych celek i mic-

— 307 —

(28)

— 308 —

szkań na piętra podzielonych w jcdnćjże massie skały wyrobionych, prowadzą. — Kaplicę rozró­

żnić jeszcze można: stoją w niej filary pokruszo­

ne, miejsce na wielki ołtarz f na dwa poboczne, także i na zakrystje. Z przedsionka kaplicy i- dą schody na sam szczyt skały. Ciekawość do­

daje odwagi. Schody bowiem na występie ze­

wnętrznej skały kute, żadnemi poręczami lub też cicnkicmi tylko kijkami od przepaści odgraniczo­

ne, ciekawego naw et odstraszyć mogą. Przecież jesteśmy na w ierzchołku. Wzrok daleko ztam- tąd sięga: wioski, skały, lasy, miasto i m orze, wszystko jak na dłoni. W idzieć tam jeszcze można na skałach ślady dawnej fortecy, i nie przeliczoną ilość ćelek. Któż to śm iał twarde­

go kamienia prtić wnętrzności? Któż z silnych litworów natury śm iał się naigrawać ? Oto du- inna Vęka człowieka! Grom iła niegdyś wszę­

dzie Muzułmanów potęga zastępy. Chrystusowe.

Rozszarpane nauki, w szczupłych klasztornych zaciszach, lub własnych lub obcego kraju, ukry­

wać się potrafiły. Lecz deptana i znieważana religja bezpieczniejszego, ustronia szukać m usia­

ła . Rozsypane ludy szły za swoimi tłum acza­

mi słowa Bożegfc, a znalazłszy swobodne miej-

4 sce, tam się garnęły, tam Bogu hołdy składały.—

'T u w łaśnie dogodne było ustronie, napływało pierzchające chrześcijaństwo ze wschodu, gdzie przy wzmocnionem sięży zaufaniu, silni groma­

dą , tę ogromną i bezpieczną o s a d ę . « e środku

(29)

— 309 —

sk ał utrwalić i onę obronną jeszcze zrobić wydo- ła li. T ak a jest tradycja o In kierm a n ie, dawniej.

Ctenos zwanym. Na około tych skał sypane by­

ły grobowce. Długo ta osada trwać m u siała, kiedy po dziś dzień wyniosłe na około ziemne w ały z kości ludzkich całkowicie prawie się skła­

dają. Ziemia naw et tak dzielnie substancją ko­

ści p rzeszła, iż do w yrabiania saletry stała się sposobną.«

Popłynęli ztam tąd podróżni morzem do górzy­

stego p rzylądka, na którym dziś stoi klasztor Św iętego G rze g o rza , dawniej zaś było miasto .zwane P arthenion. Pyszna s k a ła , posada dzi­

siejszego kościoła, panuje nad innemi wielkością.

:Scisłe jeogr.aficzne podania, jak uinieina autor, tu ukazują mićjsce sławnej świątyni D ia n y Taur ryckiej, sławnej przytułkiem Ijig ien ji, i poświę­

ceniem się wzajeinnem dwóch przyjaciół O resta i P y la d a .—

Nazajutrz po powrocie z okolicy Inkcrm anu, u d a ł się.autor ze wschodem słońca na zwiedze­

nie ruin Chersonezu. Sterczą one o siedni w erst za miastem, ku południowej stronie, tu ż za kw a­

rantanną. Zwaliska murów w różnych kierun­

kach obszerną przestrzeń ziemi zajmują. T e tyl­

ko są ślady dawnej wielkości Chersonu! Idąc za zdaniem większości, przypuścić można że dzi­

siejszy Sew astopol jest w miejscu jednego ^p rzed ­ mieść dawnego Chersonu. Broniewski twierdzi*

iż w XVI wieku w idział same tylko gruzy wspa-

- % '

(30)

niałyoh pałaców i świątyń tej świetnej niegdyś jia Rzeczypospolitej. Ozdobne rzeźbam i kolumny jnic i kamienic przeprowadzono do Konstantynopola, iif na budowę nowyeh gmachów. Dzisiaj jeszcze |ili daleko sięgają ruiny Chersonu, lecz i tych pó- >odi źniej nie stanic, bo większe kamienie do Sewasto- tieii pola na murowanie zabierają.— Wróciwszy do Se- Jort]

wastopola zwiedził autor admiralicję, gdzie 1200 Z okutych więźniów za k arętam przysłanych pra- ' iom cuje. Oglądał tam stojący okręt wojenny o 120 nu arm atach P aryż nazwany.' »Wywindowaliśmy się, Inpj mówi, po sznurowćj drabinie na pokład. Co za im gmach! jakie w rażenie na patrzącym ro b i; tru- V dno jest opisać, trzeba koniecznie samemu wi- sil dzićć. — T$ pływająca forteca sześć ma pięter; 1 tysiąc ludzi w niej się mieści w razie potrzeby.

Mieszkanie adm irała składa się z pokoju sypiał- 'A*

n eg o , jad aln eg o , baw ialnego, kilku gabinetów* ifoło pokoju z bibljoteką, z wanną. Officerowie od- tarni dzielnie mają na czwartem piętrze pokoje.— Nad- ija.

Zwyczajna grubość masztów, niezliczone mnó- Ile (z stwo lin , k ó ł, k ó łe k , kołowrotów, machin roz- licm m aitych, zachwycają patrzącego nowicjusza. — fce' Gienjusz wynalazków zdaje się koncentrować w Lj, tych olbrzymich budowlach. Twórcza jego si- lan]

ła ułatw ia sposoby do obrony i wyszukuje coraz |Wi nowych do niszczenia rodu człowieczego.« |ura

Opuściwszy Sewastopol, u d a ł się autor do B a -' laklaw y, o 14 werst odległego miasteczka^ Le- jj, i y ono iniędz.y ścieśaioucmi' góram i, i jedną mn j

Cytaty

Powiązane dokumenty

mieniło, się w niej od czasu jej wynalezienia. Pod tym względem szkoła przedstawiła obraz rzemieślniczego w arsztatu, gdzie jeden był mistrz kierujący, a wszystkie

czbę powiększyło towarzystwo z Soboty. Ruszył Btatek przy odgłosie wojskowej m uzyki, która w ta łe j odzywała się podróży. Zarzucono kotwicę;.. Piasek tak je

daje się w niem widzieć krzyżacki kościoł, a o- gromny bastjon który góruje nad miastem,, przy.. Kiedy już

m ark , B iała, Podoleniec, Lubowla, Zamek Pła- wecki itp.. P iętno starości którćm pewna część murów Anapy jest nacechowaną, każe się domyślać, żc

»jest to zawsze drzewo piękności; przez samo na- iiń s\ »wet starzenie się staje się ono pięknićjszem.it skałi Sław ne porty Apisu i Paraetoniuin są dziś

cza. Sądziłem że para ozdobnych pistoletów z pistonami będzie dla niego przyjemnym darem,.. Wiedziałem ja już .o mających ii. nastąpić odwiedzinach tego woźnego;;

dzi się do niego przez drzwi bardzo ozdobne i widzieć' ipożna naprzód B a lei czyli wielką sa­.. lę audjencjonalną, której dach utrzym ują słupy drew niane,

dobnej kosztowności, nie trzeba się dziwić sławie sztuki jego. O zwierciadłach zaś magicznych mamy yv dziejach dawniejszych i nowszych przykłady. Pita- gor miał