• Nie Znaleziono Wyników

Wkroczenie armii radzieckiej w 1945 roku - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wkroczenie armii radzieckiej w 1945 roku - Alojzy Leszek Gzella - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALOJZY LESZEK GZELLA

ur. 1932; Pelplin

Miejsce i czas wydarzeń Grójec, II wojna światowa

Słowa kluczowe Grójec, II wojna światowa, tułaczka wojenna, armia radziecka, żołnierze radzieccy, front

Wkroczenie armii radzieckiej w 1945 roku

[W Grójcu] przeżyliśmy moment wkroczenia armii radzieckiej na te tereny za Wisłą, czyli takie opóźnione po siedemnastym stycznia, cała chmara tych wojaków zagłodzonych dosyć, takich bezładnych, rosyjskich żołnierzy wkroczyła do miasteczka. Tam była jakaś fabryka produkująca alkohol, więc oni tam upijali się nawet do wypadków śmiertelnych, któregoś tam z tych żołnierzy wrzucili w jakiś kocioł z alkoholem. No to, powiedzmy, wszystko to najgorsze o tych wyzwolicielach można byłoby mówić i znajdowało się w kręgu moich takich chłopięcych obserwacji.

Oczywiście grupa Pomorzaków, tak samo jak i Wielkopolan, od początku wysiedlonych ze swoich terenów, od pierwszych miesięcy okupacji nastawiała się na to, że jak tylko wojna się skończy, wróci na swoje terytoria, na swoje ziemie. Tak było w tym przypadku. No były jakieś organizacje, organizacja, nie umiem sobie przypomnieć w tej chwili jej nazwy, ale skupiająca tych ludzi, którzy myśleli o odzyskaniu ziem zachodnich również. To Polski Związek Zachodni [chyba] się nazywało, tam mój ojciec też działał. I wiem, że ta administracja delegatury rządu polskiego też przygotowywała, może nie ona, ale w każdym razie w kontakcie z tymi związkami, pewną obsadę taką na przyszłość stanowisk w administracji. Mój ojciec był wyznaczony na burmistrza gdzieś tam. No i jak tylko była taka możliwość, jednokonnym powozem, trzy rodziny, pchaliśmy się na Pomorze tuż za frontem, bo front był na tych terenach Mazowsza i Kujaw spowolniony, nie był takim bardzo aktywnym frontem. Niemcy się bronili, a Rosjanie bardziej może oszczędnie tutaj już walczyli. Gdańsk przecież został zniszczony przez Rosjan w dwa tygodnie po wejściu wojsk radzieckich do miasta. To moje miasto, Lubawa, też – wtedy tam Rokossowski zresztą miał swoje stanowisko przez dwa tygodnie, przebywał w majątku sióstr zakonnych, a później jak opuścili to, to miasto spalili Rosjanie. To taki był zwykły mniej więcej tryb ich postępowania. Rozmaite oddziały radzieckie posługiwały się mapami wydanymi przez Niemców, to znaczy zdobycznymi mapami niejako, na których te tereny były oznaczone jako III Rzesza i radzieccy żołnierze uważali, że to

(2)

są już Niemcy. Oni tam nie rozróżniali przecież za bardzo ani nie tym się kierowali, że ktoś mówi po polsku to Polak. Tak że traktowali te ziemie jako poniemieckie, zdobyczne, rabowali wszystko, niszczyli, oczywiście gwałcili kobiety i dziewczęta. To był taki teren bezpański, nie miał kto tego bronić. Mówię to jeszcze w takim kontekście, że tu na przykład na Lubelszczyźnie była silna organizacja państwa podziemnego. Były organizacje Armii Krajowej, też Batalionów Chłopskich, które nie scaliły się z Armią Krajową i one stanowiły też jak gdyby zabezpieczenie dla ludności małych osiedli, małych miejscowości. Lublin był wyzwolony przecież przez oddziały AK, a nie przez Rosjan. Dopiero te oddziały AK wprowadziły wojska rosyjskie ulicą Lubartowską tutaj, tym Starym Miastem do Śródmieścia. Ale tam to było na porządku dziennym, że Rosjanie uważali, że to są tereny niemieckie i tak traktowano zarówno ludność, jak i ten cały dobytek, ten majątek rabowany przez nich i to trwało dłuższy czas. Wróciliśmy w kwietniu 1945 roku, czy może w końcu marca – musiałbym to sprawdzić, bo gdzieś tam jakieś takie notatki pozostały, po ojcu również – i ojciec od razu zaczął pracować w szkolnictwie.

Data i miejsce nagrania 2006-02-08, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I to „Jeszcze Polska nie zginęła”, które śpiewałem wtedy na polach grunwaldzkich, było bardziej dla mnie wzruszające niż [te wykonania], które śpiewaliśmy na różnych

Przez ponad dwadzieścia lat na KUL-u prowadziłem takie studium prasoznawcze, na które byli zobowiązani na przykład przychodzić studenci KUL-u, księża z poszczególnych

Mama pochodziła z rodziny mieszczańskiej, była urodzona w Pelplinie, a do Pelplina mój ojciec z rodziną swojej matki przyjechał po katastrofie, jaka wydarzyła się w miejscowości,

Ja w ubiegłym roku taki esej opublikowałem na temat tej Biblii Gutenbergowskiej z Pelplina, a intrygował mnie [ten temat], bo to było pierwsze nazwisko, które pamiętam z czasów

To getto było straszne, to było jakieś takie przeżycie tam dla nas, [obserwowaliśmy i mówiliśmy]: „O, już przestaje się palić”, po iluś tam dniach, już jak dymów

Myśmy wiedzieli to, że ona jest Żydówką, ale jako dzieci nie zdawaliśmy sobie sprawy, [że ona się w ten sposób ukrywa], dla nas ta najładniejsza siostra była

Niemcy przyszli przed godziną piątą rano do niego jako do dozorcy, kazali mu otworzyć główne wejście do budynku, prowadzić [się] na klatkę schodową, to trzecie

To moje wejście w prasę, w dziennikarstwo było związane z 1956 rokiem, kiedy się wydawało, że istnieje taka możliwość, taka opcja budowania rzeczywistości polskiej nie