• Nie Znaleziono Wyników

Głos Słupska : tygodnik Słupska i Ustki, 2012, maj, nr 109

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Głos Słupska : tygodnik Słupska i Ustki, 2012, maj, nr 109"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

S2VCI6 KOIDCA

czyszczenie pierza wyrób- sprzedaż

Słupsk, ul. Tuwima 20 lei. 59 84 278 73

Zatrudnimy na statkach pasażerskich:

1. szypra 1 klasy w żegludze krajowej

2. oficera mechanika o mocy maszyn głównych 750 kW 3. motorzystę wachtowego o mocy maszyn głównych

750 kW i powyżej.

Oferty prosimy przesyłać na adres: malgorzata.lemanowicz@wp.pl z dopiskiem w temacie: „Praca- statki pasażerskie- stanowisko", kontakt tel. 507-030-132.

GŁOS SŁUPSKA

TV608MIK SŁUPSKA i I5STK) 76 200 Słupsk

ul. Henryka Pobożnego 19, czynne: 8:00-16:00 tel. 59 848 8103, fax 59 848 8156

bo.gp24@mediaregionalne.pl 76-200 Słupsk

ul. Sienkiewicza 20, czynne: 8:00-16:00 Lidia Jabłońska tel./fax 59 842 66 08

lidia.jablonska@mediaregionalne.pl

Przepraszam Panią

Urszulę S.

za przezytą traumę

Renata O.

GŁOS

SCENA

® także o granej przez słupski zespół zlikwidowano stały zespół. Pozo- po działalności w nowej odsłonie

zbigniew.mareckiy)mediaregionaine.pi sztuce dla dzieci. Z tekstu recen- stał tylko teatr impresaryjny, któn^ warto pomówić o dokonaniach i zenta nie pada ani jedno pozy- jednak nie wystarczał ani widzom, kierunku dalszego rozwoju - uważa Nie ma dziś w kraju tak ana- tywne słowo na temat najnowszego ani słupskiemu samorządowi. Dla- radna Krystyna Danilecka-Woje- chronicznego miejsca na teatralnej repertuaru i obecnego zespołu ak- tego 8 lat temu po raz kolejny po- wódzka, szefowa Komisji Kultury, mapie, jak Nowy Teatr w Słupsku! torskiego słupskiego teatru.Za to z wołano do życia zawodowy teatr. Oświaty i Sportu Rady Miejskiej w Nie ma bardziej siermiężnej sceny rozrzewnieniem krytyk wspomina - Czy postawili mu jakieś zadania? Słupsku, która już czytała tekst Lisa.

- napisał na portalu e-teatr Andrzej koniec łat 60.1 lata 70. ub. wieku, Jakie - pyta krytyk. Pierwszą okazją do tego rodzaju Lis, juror 18. edycji Ogólnopoł- kiedy słupski teatr się rodził i od- Jego tekst wywołał już spore po- debaty ma być posiedzenie Komisji skiego Konkursu na Wystawienie nosił znaczące sukcesy za sprawą mszenie wśród pracowników tetru Kultury Rady Miejskiej, które za- Polskiej Sztuki Współczesnej. młodych artystów, którzy na jego i słupskich teatromanów. Jak się do- planowano po 20 maja.

Znany krytyk teatralny swoją scenie przygotowywali odważne i wiedzieliśmy, dotarł także do miej-

opinię wyraził w tekście „Nie- nowoczesne spektakle, przycią- skich radnych, którzy od paru dni „NIESZCZĘŚLIWY DZIEŃ" ANDRZEJA LISA szczęśliwy dzień", w którym opisał gając uwagę teatromanów z całej wzajemnie przesyłają sobie link z na stronie 2

wrażenia z przygotowanej w Polski. adresem do strony internetowej, na

Nowym Teatrze w Słupsku komedii Zdaniem Lisa ta dobra passa której można go przeczytać w ca- ROZMOWA Z DYREKTOREM NOWEGO TE-

„ Szczęśliwy dzień" w reż. Andrzeja jednak nie trwała długo. Osta- łości. - To dobry pretekst do dys- ATRU W SŁUPSKU I KOMENTARZ Chichłowskiego. Wspomina w nim tecznie na początku lat 90. XX w, kusji na temat naszego teatru, bo na stronie 3

Piątek 11 maja 2012 mutacja 0 ISSN 0137-9526 Indeks 348570

• • •

PARK NIE DLA WÓZKÓW SŁONA CENA TRUSKAWKI

strona 4 Z .GŁOSEM" W PLENER

strona 6 strona 7 strona 10

(2)

piątek 11 maja 2012 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

$

Rozpoczęcie sezonu je* no lacT w w Słupsku. Zobacz galerię

zdjęćna

www.gp24.pl

Ty i ja, teatry to są dwa

„Szczęśliwy dzień" w reż. Andrzeja Chichłowskiego w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Andrzej Lis, juror 18. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Nieszczęśliwy dzień

To nie był mój szczęśliwy dzień. Nie dlatego, że spędziłem go w teatrze, bo takich dni w życiu było wiele i czasem sprawiały mi sporo przyjemności. Nie dlatego też, że na oglądanej w po­

łudnie bajce dowiedziałem się, że krasnoludki są bardzo przydatne i pożyteczne, a na wieczornej farsowej komedii, że anioł stróż ma bardziej skomplikowane życie niż facet, którym się opiekuje. I nie dlatego, że oba przedsta­

wienia były wytworami ty­

powo komercyjnymi na że­

nująco niskim poziomie. Ale przede wszystkim dlatego, że w tej podwójnej komercji nie dostrzegłem niczego, co usprawiedliwiałoby ich wy­

produkowanie, eksploato­

wanie i wmawianie widzom tego, że mają do czynienia z teatrem, a nie z produktem teatropodobnym. Nie przy­

pominam sobie, abym w ostatnich czasach ogliądał spektakle, które tak dra­

stycznie pokazywałyby, że teatr stracił całkowity kontakt z wszelkimi rzeczywisto- ściami. I nie chodzi tylko o tę podstawową, dziejącą się do­

okoła, odczuwalną przez ka­

żdego, tę, z którą zazwyczaj każdy zespół teatralny - także komercyjny - podej­

muje na jakimś poziomie dialog. W tym przypadku trudno było odgadnąć choćby najbardziej elemen­

tarny powód istnienia za­

równo tych przedstawień, jak i samego teatru.

Nie ma dziś w kraju tak anachronicznego miejsca na teatralnej mapie, jak Nowy Teatr w Słupslai! Nie ma bar­

dziej siermiężnej sceny.

Nawet mało znane trupy al­

ternatywne wydają się o wiele bardziej profesjonalnie przygotowane. Na próżno szukałem w oczach aktorów misji, posłannictwa, czy choćby usprawiedliwienia w uprawianiu zawodu. Nawet najbardziej zasłużony członek zespołu, Ireneusz Kaskiewicz nie wydawał się przekonany, że jego misja na scenie ma jakiś głębszy sens.

I uzmysłowiłem sobie tego feralnego dnia, że żyję już na tyle długo, by pamiętać, że w Słupsku nie zawsze tak było.

Pierwszy raz byłem w Słupsku pod koniec lat 60., kiedy to w sezonie 1968/1969 Andrzej Ziębiński, jeden z najlepszych szefów w dzie­

jach koszalińskiego teatru, twórca wspaniałych „Krako­

wiaków i Górali", zaprosił do współpracy „młodych zdol­

nych", a Maciejowi Prusowi na sezon powierzył kierow­

nictwo artystyczne filialnej słupskiej sceny. A ten zreali­

zował na niej dwa bardzo wartościowe, nagradzane spektakle: „Edwarda II" Mar-

„Szczęśliwy dzień" Andrzeja Chichłowskiego. W słupskiej realizacji komedii zagrali m.in. Ireneusz Kaskiewicz (z lewej) i Jerzy Kamicki.

lowe'a, i „Jana Macieja Karola Wścieklicę" Witkacego. O tym drugim, pokazywanym na Warszawskich Spotka­

niach, z nieukrywanym za­

chwytem pisał Konstanty Pu­

zyna, że „nareszcie z sensem"

zrealizowany Witkacy. W nie­

całe dziesięć lat później, w czasie gdy Słupsk stawał się miastem wojewódzkim, władze zapragnęły, by zna­

kiem wzrastającego prestiżu był własny teatr i by pełnił funkcję reprezentacyjnego salonu. Do jego utworzenia zaproszono Macieja Prusa, który marzył o tym, aby na inaugurację wystawić „Ope­

retkę" Gombrowicza. Pre­

mierę tego dzieła poprze­

dziła jednak inscenizacja Mozartowska: „Dyrektor te­

atru" i „Bastien i Bastienne"

w reżyserii Ryszarda Peryta.

Potem była m.in. „Opera za trzy grosze" Brechta przygo­

towana przez Janusza Ny- czaka i „Szłość samojedna"

według Białoszewskiego - jedno z najlepszych przed­

stawień Ryszarda Majora. A kiedy Macieja Prusa zastąpił Marek Grzesiński, najpięk­

niejszego „Aptekarza" Jo­

sepha Haydna pokazał Ja­

nusz Wiśniewski.

Takie to były czasy. Do Słupska zjeżdżało wielu zna­

mienitych gości, bo młody,

nowo otwarty teatr od razu znalazł się w centrum uwagi, a grupa ludzi, która go two­

rzyła, nie tylko tryskała energią, ale miała w oczach

„święty ogień posłannictwa", bez którego nie da się upra­

wiać żadnej sztuki. Teatr stał się szybko dpbrą wizytówką miasta. Ale nie trwało to długo.

Na początku lat dziewięć­

dziesiątych zlikwidowano ze­

spół, sądzono, że teatr im­

presaryjny wystarczy. Jednak na początku XXI wieku po raz kolejny powołano do życia zawodowy teatr. Od po­

czątku był to byt dość kurio­

zalny, bo składający się z ze­

społu niemającego stałej siedziby, a korzystającego je­

dynie z obiektów Polskiej Fil­

harmonii Sinfonia Baltica.

Kiedyś obie te instytucje były współgospodarzami tych sa­

mych obiektów. Nie bardzo wiadomo, jakie oczekiwania mieli słupscy założyciele wobec teatru. Czy postawili mu jakieś zadania? Jakie? Jak sobie przypominam moje pobyty w Słupsku, było to za­

wsze miasto bardzo dumne, z wielkimi ambicjami i aspi­

racjami. Szczyciło się od 1965 roku największą kolekcją dzieł Witkacego powstałą po zakupie ponad stu prac od mieszkającego wówczas w

Lęborku Michała Białynic- kiego - Biruli, syna Teodora, zakopiańskiego lekarza i przyjaciela Witkacego.

Chwałę miastu przynosił od­

bywający się od 1967 roku Festiwal Planistyki Polskiej gromadzący nie tylko najwy­

bitniejszych wykonawców - słuchałem tam kiedyś Mi­

łosza Magina! - ale i najbar­

dziej obiecujących adeptów fortepianu. Wspomina się tu, i słusznie, Jerzego Waldorffa, zakochanego w tym mieście, i jak by się dziś powiedziało, promującego Słupsk sku­

tecznie we wszystkich me­

diach i miejscach. A opinie Waldorffa były wtedy więcej warte niż opinie wielu insty­

tucji razem wziętych.

Więc co w tym ambitnym mieście robi tak nieambitny teatr? Wydawać by się mogło, że alternatywa jest dość prosta: albo będzie bardzo dobry teatr, albo nie będzie go wcale! Czy warto wy­

dawać publiczne pieniądze na działalność teatru, który nie może zaspokoić żadnych aspiracji? Nawet na przy­

zwoitym poziomie komer­

cyjnym? Czy Słupsk stać na kiepski teatr? A może jednak warto pytać, czy Słupsk stać na dobry teatr? Może warto przypatrzeć się, jak jedne z najlepszych od lat teatrów

funkcjonują w Legnicy i Wa­

łbrzychu, miastach z porów­

nywalnymi, czyli małymi, dotacjami, z podobną biedą, ze zbliżoną ilością mieszkań­

ców™ potencjalnych widzów.

Może nawet warto zajrzeć do sąsiedniego Koszalina i zo­

baczyć, jak to się dzieje, że i tam pojawiają się bardzo cie­

kawe przedstawienia Wero­

nika Szczawińskiej, Piotra Ra­

tajczaka, Anny McCracken, które zaczynają zdobywać nagrody w różnych konkur­

sach, przyciągając następne pokolenie „młodych zdol­

nych" do pracy w teatrze.

Są dobre przykłady. Jest całkiem spora grupa mło­

dych utalentowanych reży­

serów, którzy być może po­

szliby śladami Prusa i jakąś atrakcyjną, odpowiedzialną propozycję złożyli miastu.

Potrzebna jest wizja teatru, analiza, plan, ale przede wszystkim silna wola gospo­

darzy, by zrobić wszystko co możliwe, by podnieść po­

ziom propozycji scenicz­

nych.

Chciałbym jeszcze dożyć szczęśliwych dni na widowni słupskiego teatru.

ANDRZEJ LIS

Andrzej Lis studiował poloni­

stykę na Uniwersytecie im.

Adama Mickiewicza w Po­

FoŁ Maran Kamiński

znaniu. Debiutował w poznań­

skim miesięczniku „Nurt".

Współpracował z Zofią Wier- chowicz w przygotowaniu i re­

alizacji jej najsłynniejszych przedstawień szekspirowskich w teatrach Grudziądza i War­

szawy, Napisał libretto do ba­

letu „Medea" Juliusza Łuciuka dla Teatru Tańca w Poznaniu oraz scenariusz przedstawienia

„Strofy roku 1983" dla Teatru Nowego w Warszawie. Pra­

cował w teatrach Stefana Ja­

racza w Olsztynie, Teatrze Mu­

zycznym w Słupsku i Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.

Współpracował z prof. Martą Fik w kilku kierowanych przez nią projektach badawczych w ra­

mach prac Instytutu Sztuki PAN, m.in. poświęconych teatrowi drugiego obiegu oraz historii teatru polskiego po 1945 roku.

Publikował liczne artykuły o te­

atrze, m.in. w „Teatrze", „Kul­

turze", „Literaturze", „Prze­

glądzie Tygodniowym",

„Mirażu", „Loży", „Wiadomo­

ściach Kulturalnych", „Trybunie Ludu", „Trybunie", „Tygodniku Solidarność", „Lamusie". Jest au­

torem i współautorem wielu książek.

Był jurorem wielu festiwali i przeglądów teatralnych, od lat jest członkiem Komisji Arty­

stycznej Ogólnopolskiego Kon­

kursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

(3)

mm

DzUHH^Strtoszke,

życuk A HAM^zyaćlęwu jesteście- Wy -hasL Czyi

WMz&kmorLe,, momcu o tyuva>

oWasLdUWt

Monika Zacharź

dziennikarz„Głosu Pomorza"

(5) 598488131

# monika.zacharzewska@medit

czytaj gdziekolwiek jesteś

malne.pl

www.gp24.pi/fomm www.gp24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 11 maja 2012 r.

Publiczność głosuje nogami

Mocna, ale niesprawiedliwa k

ROZMOWA ze Zbigniewem Magowskim, dyrektorem Nowego Teatru w Słupsku.

- Zna pan tekst „Nie­

szczęśliwy dzień", który w kwietniu krytyk te­

atralny Andrzej Lis za­

mieścił na portalu e-te- atr?

- Znam i jestem przera­

żony tym tekstem. Moi ko­

ledzy chcieli nawet pisać protest, ale uważam, że to nie ma sensu.

-Co pana tak przerazi­

- Jestem zdziwiony me­ło?

todą działania krytyka, który pisze ostre uogólnienia po obejrzeniu jednej komedii na małej scenie, a pomija 49 premier, bo tyle ich przygo­

towaliśmy w trakcie 8 lat działalności teatru. Rozu­

miem, że konkretne przed­

stawienie może się podobać albo nie, ale na tej podstawie nie można porównywać sy­

tuacji teatru w czasach PRL, kiedy dyrektorów nie rozli­

czano z frekwencji i wpływów biletowych, a tym, co się dzieje teraz, gdy dzia­

łamy w zupełnie innych uwarunkowaniach. Teraz wszystkie teatry, nawet te warszawskie, muszą za­

biegać o widza. Stąd tworzą bardzo zróżnicowane reper­

tuary, aby dotrzeć do jak naj­

szerszej publiczności. Nie­

przypadkowo w wielu z nich dominują takie pozycje re­

pertuarowe, które przycią­

gają uwagę publiczności za­

interesowanej rozrywką.

- Pan Lis stawia jednak mocny zarzut, że przed­

stawienia, które widział

Zbigniew Kułagowski, dyr. Nowego Teatru w Słupsku.

podczas pobytu w Słup­

sku, były wytworami ty­

powo komercyjnymi na żenująco niskim pozio­

mie. Pisze wręcz, że ofe­

rujecie widzom produkt teatropodobny.

- To są mocne, ale nie­

sprawiedliwe słowa, bo w tym tekście nie znajdziemy pogłębionej analizy obu obejrzanych przez krytyka spektakli. Nic na to nie po­

radzę, że pan Lis nie zoba­

czył w oczach Ireneusza Ka- skiewicza misji i posłannictwa. Mam jednak żal, że tylko jednym zdaniem

i bez podawania tytułu wspomniał o naszym przed­

stawieniu dla dzieci „O dwóch krasnoludkach i jednym końcu świata", które uważam za świetną propo­

zycję dla młodego widza. Po­

twierdza to choćby zaintere­

sowanie widzów. Nie tylko w Słupsku, ale i na innych sce­

nach, gdzie występujemy go­

ścinnie.

- Lis twierdzi także, że nawet mało znane tru­

py alternatywne wydają się o wiele bardziej pro­

fesjonalnie przygotowa-

- Nasz budżet, który za­

sadniczo zależy od władz miejskich, nie pozwala na utrzymywanie rozbudowa­

nego zespołu.

Dlatego przy realizacji konkretnych projektów wspomagamy się aktorami z zewnątrz. To powoduje pewne ograniczenia. Jednak nie znaczy, że pracujemy nie­

profesjonalnie.

Przeciwnie, staramy się wykorzystywać rozmaite formy: od klasycznych sztuk, przez repertuar komediowo- farsowy, po musicale, wido­

wiska plenerowe i realizacje

bazujące na tekstach z tra­

dycji gombrowiczowsko-wit- kacowskiej. Tak szerokie ramy repertuarowe wyma­

gają od aktorów operowania różnymi technikami aktor­

skimi. Uważam, że często ro­

bimy to z bardzo dobrym skutkiem.

- Lis jednak przekonu­

je, że w czasach, kiedy rodził się słupski teatr, powstawały w nim spektakle przykuwające uwagę środowiska te­

atralnego. Teraz w Słup­

sku takich wydarzeń nie ma. Nie ma też jasno określonego profilu działalności naszego te­

atru. Czy to się może zmienić?

- Nowy Teatr w Słupsku działa od ośmiu lat. Został re­

aktywowany po dłuższej przerwie, gdy się okazało, że teatr impresaryjny nie wy­

starcza widzom, którzy chcieli powrotu stałego ze­

społu, a władze miejskie miały ambicje, aby on po­

nownie powstał. Sądząc po frekwencji, w znacznym stopniu zaspokajamy te oczekiwania. To jednak nie znaczy, że nie należy się za­

stanowić, w jakim kierunku powinniśmy się rozwijać. Tu zaś wiele zależy nie tylko od ambicji zespołu, ale także od lokalnych możliwości. Dla­

tego jestem otwarty na dys­

kusję i mam nadzieję, że nie będziemy tylko rozmawiali o oszczędnościach.

ROZMAWIAŁ ZBIGNIEW MARECKI

Daniel Klusek daniei.klusek@mediareqionalne.pl

D an Andrzej Lis utyskuje z po­

wodu braku profesjonalizmu słupskich aktorów, podważa zasad­

ność odtworzenia zawodowej sceny w Słupsku, twierdzi, że jest on nie- ambitny. Specjalista od teatru współczesnego, zarzuca Nowemu Teatrowi anachroniczność. I ma do tego prawo. Podobnie jak prawo mieli inni warszawscy krytycy, którzy zachwycali się słupską realizacją

„Projektu Sofokles". No tak, ale tamto przedstawienie zrealizowane zostało w klasyczny sposób...

Warto jednak przypomnieć sobie nasze nowoczesne spektakle. Twórcy

„Szalonej lokomotywy", „Galaktyki Szekspir" czy „Wesela Figara" łamali konwencje, czerpali inspiracje z te­

atrów offowych, patrzyli na tekst w inny, nieklasyczny sposób. I co? I nic.

Publiczność odrzuciła takie ekspery­

menty. Wszystkie te tytuły szybko wypadły z repertuaru. Być może one panu Lisowi by się spodobały. Ale teatr jest dla widzów, nie dla kry­

tyków. A widzowie ustawiają się w długich kolejkach i kupują bilety z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.

Inaczej nie ma szans na wejściówki.

Wybierają głównie komedie, farsy, musicale, ale nie gardzą dramatami, także XX-wiecznych autorów. Pod warunkiem, że są zrealizowane w sposób klasyczny. Dlatego dostają to, czego oczekują. I za to nie można mieć pretensji. Niewątpliwie analiza pana Lisa może zapoczątkować dys­

kusję o drodze, którą powinien iść Nowy Teatr. Ja takiej publicznej dys­

kusji nie pamiętam. Ale nie można podważać zasadności odtworzenia w Słupsku zawodowej sceny. Szcze­

gólnie, gdy pisze się te słowa z per­

spektywy Warszawy, gdzie wybór te­

atrów jest bardzo duży.

1121912K01B

(4)

wydarzenia

piątek 11 maja 2012 r. www.gp24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska

Amerykańskie rakiety S atriot na poligonie koło Ustki.

Zobacz zdjęcia na

www.gpJt4.pl/fotogaferie

Słona cena za truskawkę

REGION Za kobiałkę truskawek w tym roku zapłacimy nawet 20 złotych. Powód: plantacje na południu Polski wymarzły.

Na północy najbliższe dni pokażą, jakie będą plony.

Zaptsy i informacje od poniedziałku do soboty w godzinach od M O do 13.00 i od 1500 do 20

Sylwia Lis

sylwiaJis@mediareqionalne.pl

Klienci już coraz częściej rozglądają się za pierwszymi wiosennymi owocami - tru­

skawkami. W niektórych sklepach można je już kupić.

Niestety, są to owoce holen­

derskie lub włoskie.

- A te tylko ładnie wy­

glądają - mówi Marianna Wieliczko, klientka. - W smaku zupełnie nie przypo­

minają naszych polskich. Nie są tak soczyste i słodkie.

- Nie ma naszych polskich truskawek, więc klienci ku­

pują takie, jakie są - tłumaczy Zbigniew Zienkiewicz, wła­

ściciel sklepu warzywniczego przy ulicy Wolności w Słupsku. Za kilogram tru­

skawek trzeba zapłacić około 14 złotych. Myślę, że już za dwa, trzy tygodnie będą już nasze owoce, te z południa Polski.

Ekspedientka sklepu wa­

rzywniczego z Bytowa twierdzi natomiast, że tru­

skawek holenderskich w ogóle nie sprowadza.

- Ludzie nie chcą ich ku­

pować - twierdzi. - Po pierwsze, ze względów sma­

kowych, po drugie cena. Nie ukrywajmy, że kilkanaście złotych za kilogram owoców to naprawdę dużo.

Mamy złą wiadomość dla miłośników słodkich i czer­

wonych owoców. Truskawka w tym roku może być dro­

ższa niż przed rokiem.

Za koszyk trzeba będzie zapłacić około 20 złotych.

Wszystko przez ciężką i mroźną zimę na południu

Klienci już coraz częściej rozglądają się za pierwszymi wiosennymi owocami - truskawkami. W sklepach można je już kupić Niestety, są to owoce

holenderskie lub włoskie. FoŁMNagórek

Polski. Tam uprawy w nie­

których miejscach wymarzły nawet w pięćdziesięciu pro­

centach.

- Mam krewnego, który uprawia truskawki - mówi Mariusz Bartelik z Kamienicy Szlacheckiej z Kaszubskiego Stowarzyszenia Produ- centów Truskawek, - U niego prawie cała plantacja wyma- rzła, podobnie jak u jego sąsiadów. Mrozy poniżej minus 30 stopni Celsjusza zrobiły swoje. Do mnie już dzwonią klienci z południa kraju, pytając się, czy będę miał dobre zbiory.

Czy u nas będą truskawki?

Tak, ale znacznie mniej niż w minionym roku.

- U nas też były mrozy - mówi pan Mariusz. - Zimą wymarzło około 30 procent plantacji. U pozostałych członków stowarzyszenia jest podobnie. Ale ostatecznie, jaki będzie plon, okaże się w ciągu najbliższych dni. Teraz najważniejsza jest ochrona plantacji.

Połowa maja to tak zwani zimni ogrodnicy. W ciągu kilku dni na północy Polski mogą wystąpić dość wysokie przygruntowe przymrozki, które mogą zniszczyć rośliny.

- U mnie w nocy tempera­

tura już spada poniżej dwóch stopni Celsjusza - mówi pan Mariusz. - Cały czas spraw­

dzam temperaturę. Trzeba

być bardzo czujnym. W czwartek koło domu były dwa stopnie na plusie, a na polu dwa na minusie.

Wszystkie odmiany wcze­

śniejsze owoców przykryłem włókniną. W ubiegłym roku stosowałem zadymianie, ale nie było tak skuteczne. Jeśli w najbliższych dniach tempe­

ratura znacznie spadnie, trzeba będzie jeszcze skropić plantację wodą. Teraz każdy, kto chce mieć owoce, nie może w nocy spać, tylko pil­

nować pola - śmieje się pan Mariusz.

Plantatorzy ze stowarzy­

szenia również uważają, że owoców nie będzie tyle co rok wcześniej, ale straty

mogą być zrekompenso­

wane ceną.

- W ubiegłym roku sezon rozpoczął się od 17 złotych za kobiałkę, kończył na 20 złotych - mówi pan Mariusz.

- Mówię o truskawce dese­

rowej. Za przemysłową sprzedawaną w skupach pła­

cono osiem złotych.

Na Kaszubach pierwsze truskawki powinny pokazać się na początku czerwca. M

Truskawka

Truskawka Kaszubska lub Kaszebskó Ma- lena jest produktem tradycyjnym woje­

wództwa pomorskiego.Ze względu na warunki dojrzewania truskawkę ka­

szubską odróżnia od uprawianych w in­

nych regionach większa zawartość cukru

w owocach. Wpływ na to ma specyficzny mikroklimat Kaszub, w szczególności występujące tu latem dobowe wahania temperatury - chłodne noce i upalne dnie. Truskawki mają bardzo dobre wła­

ściwości lecznicze. Babcie leczyły nimi grzybicę, trądzik i oparzenia słoneczne.

Owoce te zawierają dużo witamin, zwłaszcza witaminy C, jest jej więcej niż cytrynie, a także wit. A, BI, B2 oraz PP.

Ważna jest w diecie kobiet ze względu na żelazo, chroni przed anemią. Sole wapnia i fosforu wzmacniają kości i zęby, truskawka poprawia pracę mięśni i uła­

twia przemianę materii. Jedzenie ich jest polecane przy schorzeniach wątroby, ka­

mieniach moczowych, żółciowych, poda­

grze. Truskawka wpływa korzystnie na pracę serca. Wspomaga przeciwdziałanie powstawaniu nowotworów. Jako nie­

liczne z owoców jest niskokaloryczna. W kosmetyce jest wykorzystywana do wy­

bielania plam na skórze i piegów, ła­

godzi egzemę, a maseczki z truskawek nawilżają i odświeżają cerę. Podobno jest też dobrym afrodyzjakiem.

Chroń rośliny

Zimni ogrodnicy, zimna Zośka - zjawisko klimatyczne charaktery­

styczne dla środkowej Europy, kiedy w połowie maja, po okresie utrzymywania się wyżu barycznego nad Środkową Eu­

ropą i Wschodnią Europą (w tym nad Polską) następuje zmiana cyrkulacji at­

mosferycznej powietrza i przy słabnącym wyżu zaczyna wraz z niżem barycznym napływać zimne powietrze z obszarów polarnych. Najwyższe prawdopodobie­

ństwo ochłodzenia występuje między 10 a 17 maja. Nazwy pochodzą od patronów poszczególnych dni - zimni ogrodnicy to św. Pankracy - 1 2 maja, św. Serwacy -13 maja i św. Bonifacy -14 maja, zimna Zośka-św. Zofia-15 maja.

Według przysłów i obserwacji ludowych ten okres to ostatnie dni wiosennych przymrozków. W tych dniach chłód może się nasilić.

REYIMALDO JUIM LITAWEIM

REYNALDO JUN LITAWEN jest jednym % najlepszych filipińskich uzdrowicieli z wieloletnim doświadczeniem i praktyką uzdrawiania oraz dużymi osiągnięciami.

Wieloletni członek Christian Spiritual Regeneration Movement i Stowarzyszenia Filipińskich Uzdrowicieli. Wywodzi się ze znanej rodziny uzdrowicieli na Filipinach.

Jego nazwisko i moc uzdrawiania, znane s ą w całej Europie i.Polsće.

Niespotykane umiejętności, intuicja i skuteczność uzdrawiania a także dar przekazywania cudownej i pozytywnej energii zatrzymały u setek ludzi rozwój najcięższych chorób. Efektywność jego działania jest ogromna i pomocna przy rozmaitych chorobach w szerokim i nieograniczonym zakresie.

Uzdrowiciel jest zdolny poprzez intensywną koncentrację wytworzyć ogromną energię eteryczną wokół swoich rąk, którą przekazuje choremu.

JeoomocuzdrawW^aoomapa włeczenAr; chorób nowotworowych, wędach eeroa.

chorobach oczu, nerwicach, deformacji kręgosłup», miażdżycy, paraliżach, kamieniach nerkowych i żółciowych, chorobach prostaty, wrzodach żołądka i dwunastnicy, guzach i cystach, chorobach kobiecych oraz innych schorzeniach.

Jego moc oddzłaływwf* na cały schorowany organizm, udrażni^ąc kanały

Przykłągf$m skutęęznę&ęt Pan Józef z Wrocławia któremu po dwóch wizytach u uzdrowideia ustąpiły bółe kręgosłupa i zakończył się problem z przerostem gruczołu prostaty. Pani Harta z Krakowa zapewnia że dzięki wizytom u Uzdrowiciela pozbyła sje mięśniaków na narządach rodnych co potwiertizfly badania USG. Pan Andrzej z Gdańska po trzech wizytach u uzdrowiciela zdjęcie USG potwierdź*) pozbycie się kamie** w woreczku i nerkach. Pani Janina z Katowic po wizycie u uzdrowiciela wchłoń^ się guz piersi który był przeznaczony do operacji.

Dopóki pacjent wierzy w istnienie sił ponad ludzkich jest otwarty na działanie uzdrowicieli może zawsze osiągnąć pomoc.

* v f « H « » mm m

17 maj - Wejherowo 18 maj - Gdynia 19 maj - Gdańsk 17 maj - Lębork

g tel. 784 608 979, 784 608 847

Oblegani Przez Chorych

r * n Ewa Tomaszewska

^ V i Jacek Mickiewicz

"S/r

led!la,ek/

Już za kilka dni do naszego miasta przyjadą najwybitniejsi specjaliści medycyny naturalnej, znani ze swej skuteczności, tłumnie oblegani przez pacjentów kręgarka Ewa Tomaszewska, która przez wiele lat praktykowała u słynnego specjalisty Pawła Theusa z Chojnic i bioenergoterapeuta Jacek Mickiewicz z Gdańska. Pacjenci zawsze w kolejkach czekają na skuteczną pomoc i szybkie wyzdrowienie. Przyjmować będą pacjentów z chorobami kręgosłupa tj. bóle pleców, bioder, bóle głowy, nóg i rąk, skolioza, kifoza, wady postawy i nerw kulszowy. Do bioenergoterapeuty przychodzą pacjenci z różnymi chorobami jak: nerwice, depresje, choroby tarczycy, przewodu pokarmowego, choroby kobiece (guzki, torbiele) oraz panowie z prostatą. Wielu pacjentów zgłasza się z chorobami onkologicznymi. Gdański uzdrowiciel zawsze zaleca pacjentom ścisłą współpracę z lekarzami, która przyczynia się do poprawy zdrowia.

Zapraszamy.

Przyjęcia indywidualne:

Dnia 14 maja (poniedziałek) w Słupsku

NOT ul. Garncarska 4 od 11-16 w godzinach od 11 do 16.

Rejestracja w dniu przyjęć

Ceny usług: dorośli 60 zł, 50 zł, dzieci 30 zł Informacja: 605-268-274

1131312K01B

(5)

piątek 11 maja 2012r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

0

reklama

Amfiteatr

Doliny Chailotti O

# f c f y 4 * z * ( e r u # o w c 3 5 % n t *

AGENCJA KONCERTOWO- PROMOCYJNA

www.biletynakabarety.pl

Punkty sprzedaży biletów:

SŁUPSK: Biuro Podróży Wodnik Dworzec PKPf Biuro Podróży Greland Tour, ul. Wojska Polskiego 39/40 (wejście od strony Mickiewicza) Agencja Promocji Regionalnej "Ziemia Słupska", ul. Starzyńskiego 8. USTKA: Lokalna Organizacja Turystyczna, ul. Marynarki Polskiej 87

LĘBORK: Biuro Turystyczne Expedite, Plac Pokoju 3

gtEheiga BH!>a mofpol elfbod

Bonk Polski

remaprawnu/A

Powiat Słupski

(6)

piątek 11 maja 2012 r. Głos Pomorza/Głos Słupska www.gp24.pl

Obca ko leta pozyczy a czyte mczce

www.gp24.pl/foram

Wózkiem nie podjedziesz

INTERWENCJA Słupszczanie, którzy spacerują po Parku Kultury i Wypoczynku, twierdzą, że trudno podjechać wózkiem na jeden z mostów. Zarząd Infrastruktury Miejskiej zapowiada, że usunie usterkę.

Daniel Klusek

daniel.klusek@mediareqionalne.pl

Chodzi o most znajdujący się nieopodal terenu nale­

żącego do Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Pani Teresa, słupszczanka, która poinformowała nas o problemie, jest osobą niepe­

łnosprawną, od lat porusza się na wózku inwalidzkim.

- W weekend wybrałam się na wiosenny spacer do Parku Kultury i Wypoczynku - opowiada pani Teresa. - Po­

jeździłam po eleganckich ścieżkach w okolicy placu zabaw i terenu należącego do Słupskiego Ośrodka Spor­

tu i Rekreacji. Zauważyłam, że większość parku jest do­

stosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jednak nie wszędzie mogłam doje­

chać na wózku inwalidzkim.

Nasza czytelniczka posta­

nowiła przejechać dwoma mostkami do alejki brzozo­

wej. Niestety, to jej się nie udało.

- Podjazd na mostek od strony terenu SOSiR jest bardzo stromy. Mam wózek elektryczny, ale sama z trudem tam podjechałam.

Podjazd na mostek w Parku Kultury i Wypoczynku wymaga naprawy. Zarząd Infrastruktury Miejskiej

zapowiada, że wykona tam niezbędne prace. Fot Kamil Nagórek

Domyślam się, że osoby, które mają standardowe wózki, tam już nie podjadą bez czyjejś pomocy - twier­

dzi nasza czytelniczka. - Ja,

niestety, też nie wjechałam na mostek, bo na podjeździe jest kilkucentymetrowy us­

kok przy łączeniu płyt i koła go nie pokonają.

Nasza czytelniczka osta­

tecznie musiała nadrobić kil­

kaset metrów, aby ulicą Nad Śluzami dostać się na alejkę brzozową.

- Podczas spaceru zoba­

czyłam wParku Kultury i Wy­

poczynku jeszcze kilka osób na wózkach inwalidzkich.

Widać, że niepełnosprawni

chcą korzystać z tego miej­

sca, trzeba je tylko dla nas dostosować - mówi pani Te­

resa.

O wadliwym podjeździe na mostek poinformował nas również pan Zdzisław ze Słupska.

- Ten uskok to z pewno­

ścią bardzo duży problem dla matek z dziećmi w wóz­

kach - mówi słupszczanin.

-Trzeba się nieźle namęczyć, żeby podjechać na mostek.

Moim zdaniem osoby odpo­

wiedzialne za utrzymanie tego terenu powinny z tym zrobić porządek. To jest prze­

cież największy park w mie­

ście i przychodzi tu bardzo dużo mam w dziećmi w różnym wieku.

Administratorem mostów w Parku Kultury i Wypoczyn­

ku jest Zarząd Infrastruktury Miejskiej w Słupsku. Jarosław Borecki, zastępca dyrektora ZIM, zapewnia, że problem zostanie rozwiązany.

- Pojedziemy na miejsce i sprawdzimy, w jakim stranie znajduje się podjazd na mo­

stek. Jeśli okaże się, że wy­

maga on naprawy, zrobimy to najszybciej, jak to będzie mo­

żliwe - zapowiada Borecki *

Czasu zostało coraz mniej,

by wybrać najsympatyczniejszych

ZABAWA Niewiele ponad tydzień został do zakończenia głosowania na dzieci biorące udział w plebiscycie Mała Miss i Mister 2012. Walka o najwyższe miejsca jest bardzo zacięta.

Głosowanie na kandyda­

tów trwa od 20 maja. W tym czasie wiele razy zmieniały się pozycje, na których byli poszczególni kandydaci. Za­

równo ci walczący o pierw­

sze miejsca, jak i ci, którzy starają się o wejście do pierwszej dziesiątki.

O tytuły i nagrody walczy ponad setka dziewczynek i chłopców z całego regionu.

To, kto zdobędzie pierwsze miejsca i najbardziej atrak­

cyjne nagrody, zależy wy­

łącznie od Państwa, naszych czytelników. Na dzieci za po­

mocą SMS-ów oraz ku­

ponów, które publikujemy w piątkowych wydaniach „Gło­

su Pomorza".

Pełną listę kandydatek i kandydatów, a także przy­

dzielone im numery, znajdą Państwo na naszym portalu internetowym www.gp24.pl w zakładce Mała Miss i Mały

Mister 2012. Tam również można się zapoznać z regu­

laminem zabawy i głoso­

wania.

Na SMS-y czekamy do 20 maja do północy, na kupony wycięte z „Głosu Pomorza"

do 17 maja do godz. 18.

Kupony można przynosić osobiście do siedziby redakcji, a także wysyłać listownie na adres: „Głos Pomorza", ul.

Henryka Pobożnego 19, 76- -200 Słupsk z dopiskiem Mała Miss i Mister 2012. Przyjmu­

jemy wyłącznie oryginalne kupony wycięte z gazety, nie kserokopie. By oddać głos za pośrednictwem SMS-a, na­

leży przesłać na nr 71466 SMS o treści: Kategoria Mała Miss GP.MISS.xx, (gdzie xx to numer kandydata z listy), ka­

tegoria Mały Mister GP.MI-

STERJCX, (gdzie xx to numer kandydata z listy).

Liderów wśród dziew-

MAŁA MISS

#

<£•

OMORZA -MAŁA MISSX W K. I MISTER '

W kategorii (zaznać?odpowiednią kategorię)

• Mała Miss 2012

• Mały Mister 2012 Oddaję głos na:

(Imię! nazwisko kandydata)

czynek i chłopców na bieżąco będziemy prezentować na naszych łamach, a także na naszej stronie internetowej.

Na dzieci, które dostaną najwięcej głosów, czekają na­

grody. Dziewczynki i chłopcy, którzy zajmą pierwsze dzie­

sięć miejsc w każdej kate­

gorii, dostaną zaproszenia na profesjonalne sesje zdjęcio­

we. Zdjęcia z sesji rodzice maluchów dostaną na pły­

tach, jedno z nich wydruku­

jemy w formie fototapety w formacie zbliżonym do Al.

Dla dzieci, które zdobędą miejsca od pierwszego do dziesiątego, przygotujemy również nagrody rzeczowe.

Rozstrzygnięcie plebiscytu nastąpi podczas uroczystej gali 1 czerwca. Wówczas okaże się, do których dzieci trafią najbardziej atrakcyjne nagrody i korony Małej Miss oraz Małego Mistera 2012.

DANIEL KLUSEK

Hyundai 130. Flowa Generacja.

Poznaj nowego 130 i inne nowoczesne modele w wyjątkowo atrakcyjnej ofercie, przygotowanej z okazji UEFA EURO 2012™. Ustrzel super rabaty oraz atrakcyjne pakiety wyposażenia w limitowanej serii "EURO 2012". Przyjdź do salonu Hyundaia w dniach Id ?0 maja i poczuj piłkarskie emocje!

W 73teźmk; od silnika w m x f e h ,30 jsyzude pałiwa w ajtot; miewanym wynosS od 4,1 tto&jgl/iflOkm, erśsja f G, *xl M9 do 159 q/km.

PMUH „KRAJNIK I SYN" tel. +48 59 842 33 82 ul. Kopernika 27a, 76-200 Słupsk, +48 602 294 682

L A T

e-mail:

www.hyundai.slupsk.pl

315112K03A Kontakt

daniel.klusek@mediareqionalne.pl

5 9 8 4 8 8 1 2 1 Gadu-Gadu: 10246970 ul. Henryka Pobożnego 19,76-200 Słupsk

(7)

nalazłeś na stry u stare z jęcia lub gazety? Poinformuj nas o tym.

Napisz na

maidnJMmowsld@niediaregionalne.pl

wia domosci historyczne

www jp24.pt Głos Pomorza/Głos Słupska piątek 11 maja 2012 r.

Plejada polskich Bondów działających na Pomorzu

HISTORIA To gratka dla miłośników historii regionu. Z tej książki dowiedzą się m.in., że prawdziwy szpieg o nazwisku Brunner działał przed wojną i pracował dla Polski. A także o tym/co interesowało polski wywiad w Słupsku.

Marcin Barnowski

marcin.bamowski@mediaregionalne.pl

Książka, będąca efektem żmudnej kwerendy źródło­

wej, ma tytuł „Placówki wy­

wiadu polskiego w Chojni­

cach. Przyczynek do dziejów Pomorza Zachodniego i Nadwiślańskiego w dwudzie­

stoleciu międzywojennym".

Właśnie trafiła do księgarń.

Autorem jest profesor Woj­

ciech Skóra z Akademii Po­

morskiej. Słupski historyk przestudiował gruntownie akta chojnickich placówek przedwojennego wywiadu polskiego. Stworzył udoku­

mentowany obraz działal­

ności kadrowych oficerów polskiego wywiadu i kontr­

wywiadu oraz ich tajnych współpracowników, kiero­

wanych z polskich wówczas Chojnic i operujących na sąsiednich terenach Po­

morza, należących wtedy do Rzeszy.

Reportaże z Ustki, zdjęcia ze Słupska

Co ciekawe, takimi współ­

pracownikami zostawali nie tylko obywatele niemieccy polskiego pochodzenia, lecz także rdzenni Niemcy. Cza­

sami nieświadomie. Maj­

stersztykiem był czyn pol­

skiego porucznika Robaka, który w 1934 roku w cy­

wilnym ubraniu podróżował tranzytowym pociągiem z Prus Wschodnich do Rzeszy.

„W pociągu poznał Got- frieda Helmbolga, młodego Niemca, absolwenta gimna­

zjum, który zamierzał zostać księgarzem. Przedtem mu­

siał jednak przejść przeszko­

lenie wojskowe w Freiwilige- Arbeitsdienst (Ochotnicza Służba Pracy). Oficer przed­

stawił się jako redaktor- - dziennikarz i zapropo­

Cecylia Rudnik, polska agentka, która przed wojną działała m.in. w okolicach Słupska. Fot archiwum autora

nował, aby w ramach ćwi­

czeń pisarskich młodzieniec przysyłał mu sprawozdania z przebiegu szkoleń. W ten sposób do polskiego wy­

wiadu trafiły opisy obozu FAD w Ustce" - ujawnia po latach profesor Skóra.

Świadomych współpra­

cowników polski wywiad miał na Pomorzu około setki.

Żywo interesował się także Słupskiem. W styczniu 1933 roku polski agent nr 544 przekazał do Chojnic zdjęcia

„obiektów strategicznych" w mieście, w tym szereg foto­

grafii koszar 5. pułku kawa­

lerii Reichswehry, a także stajni i wozowni, gazowni, wodociągów i cegielni firmy Westphal usytuowanej przy dzisiejszej ul. Bałtyckiej. Ka­

pitan Brunner, kadrowy oficer polskiego wywiadu, przekazał je dalej do Byd­

goszczy, objaśniając m.in., że wozownie pułku znajdo­

wały się po lewej stronie szosy ze Słupska do Lęborka.

Agent numer 1095 fotografuje Łebę

Nasi agenci zbierali infor­

macje także o nośności i przepustowości pomorskich

mostów oraz o niemieckiej łączności. Dzięki sprytowi agenta numer 1095, którym był Tadeusz Winiecki, stu­

dent Politechniki Gdańskiej, kapitan Brunner mógł poin­

formować Bydgoszcz i War­

szawę o podmorskim kablu telefonicznym, który Niemcy ułożyli w latach 20. między Łebą a Prusami Wschodnimi.

„Zdjęcia 7 i 8 przedsta­

wiają most na rzece Leba, idący z miasta Leba w kie­

runku zachodnim. Długość mostu 35-40 m, szerokość 6 m, nośność 2500 ton. Brzegi rzeki w kierunku do jeziora

Leba [Jezioro Łebsko], są również podmokłe (zdjęcie 9). Na załączonym zdjęciu lotniczym oznaczonym literą A (...) w miejscu oznaczonym cyfrą 1, znajduję się „Fem- sprechvestarkamt" - mel­

dował dalej nasz Brunner.

Fernsprechvestarkamt to specjalna stacja, w której wzmacniano sygnał telefo­

niczny. Znajdowała się koło poczty przy dzisiejszej ul. Ko­

ściuszki".

Dalszy ciąg meldunku ka­

pitana Brunnera:

,Agent obserwował bieg drutów telefonicznych pod­

czas jazdy koleją (...). Okazało się, że u samego wejścia do miejscowości Leba kabel ten, idąc wzdłuż słupa, ginie w ziemi. Odległość tego słupa od „Femsprechverstarkamt"

to około 200 m w kierunku południowym (...). Agent przypuszcza, że istnieje jakiś związek tego kabla z „Fem- sprechverstarkamt". Budy­

nek wymienionego urzędu nie zwraca na siebie uwagi.

W podwórzu przy „Femspre- chverstarkamt" natomiast istnieje nowy, wybudowany masywnie z cegieł, do którego z ziemi i z okolicy prowadzi kilka kabli (...).

Zdjęcie 6 przedstawia opi­

sany budynek, skąd według twierdzenia agenta 1095 (częściowe potwierdzone przez agenta 544) wychodzi kabel podmorski."

Szpiegostwo i duma Książka słupskiego histo­

ryka, wzbogacona o pełną, oryginalną treść raportów agentów i oficerów, zawiera też tabele umożliwiające identyfikację szpiegów oraz opisy ich dalszych losów.

Agent nr 544, który działał m.in. w Słupsku i w Łebie, to Piotr Gostomski, prawdziwy

polski James Bond spod By­

towa. Niemcy wpadli na jego trop, bo nasz wywiad zo­

stawił akta pomorskich agen­

tów w Warszawie i w 1939 roku przejęła je Abwehra.

Gostomski został ścięty w 1943 rok#, podobnie jak jego szwagier Antoni Szroeder, przedwojenny działacz ka­

szubski z Kłączna.

Profesor Skóra opisuje i ten ostatni przypadek. Jak za­

znacza, znalazł on zaskaku­

jący epilog, inspirujący do rozważań moralnych. Otóż już w latach 90. XX wieku syn Schroedera zwrócił się do niemieckiego sądu o anulo­

wanie wyroku śmierci, wy­

danego w latach wojny na jego ojca jako obywatela nie­

mieckiego szpiegującego dla Polski. I Niemcy wyrok unie­

ważnili. Z przyczyn formal­

nych, bo został wydany przez

„Trybunał Ludowy" wcze­

śniej uznany za przestępczy.

- Problem w tym, że ro­

dzina odżegnywała się od tego, że Antoni Sszroeder pracował dla polskiego wy­

wiadu. Jakby się wstydziła, że jako obywatel niemiecki pra­

cował dla Polski - zwraca uwagę Skóra, w którego ksi­

ążce Szroeder występuje jako polski agent nr 1131.

Jaromir Szroeder z By­

towa, wnuk straconego An­

toniego, dziś tłumaczy, że fakt współpracy dziadka jako obywatela Rzeszy z polskim wywiadem uważa jednak za powód do dumy.

-Walczył ze zbrodniczym systemem. Był polskim pa­

triotą. Zbudował polską szkołę, ale mu ją spalili.

Gdyby mógł żyć godnie jako Polak w Niemczech, to pewnie byłby lojalny wobec Niemiec. Ale nie mógł - broni dziadka współczesny byto- wianin. H

Przyłącz się do święta żyda

WSPOMNIENIA Pamiętnik z życia słupszczan - tak będzie się nazywał specjalny dodatek do naszej gazety, przy pomocy którego razem z czytelnikami chcemy się włączyć w Święto Życia w Słupsku.

Imprezę, która w mieście będzie trwała od 21 do 27 maja, organizują Fundacja

„Przyjaciele Życia" oraz Chri­

stiana Civitas. Jej program jest bardzo bogaty i różno­

rodny.

Obejmuje m.in. spotkania z ojcem Karolem Meis­

snerem - benedyktynem i le­

karzem psychiatrą, który jest uznanym znawcą tematyki rodzinnej i małżeńskiej (21- 23 maja, po mszy św. o godz.

18 w kościele św. Maksymi­

liana Kolbe). Z kolei zainte­

resowani naprotechnologią będą mogli poznać szczegóły tej metody leczenia niepłod­

ności podczas konferencji, która 23 maja o godz. 14.30 rozpocznie się w ratuszu..

Z myślą o młodzieży za­

planowano warsztaty litur- giczno-muzyczne, podczas których 150 osób pod prze­

wodnictwem Piotra Pałki, krakowskiego kompozytora

i dyrygenta w trzy dni będzie mogło nauczyć się śpiewać w Młodzieżowym Domu Kultury (zapisy i program na stronie www.odn.slupsk.pl).

Zwieńczenie tych wszystkich działań zaplanowano na nie­

dzielę 27 maja, gdy o godz.

14.30 , z placu przed ko- ścołem św. Maksyiliana Kol­

bego wyruszy Marsz dla Życia, który dotrze na Stary Rynek, gdzie odbędzie się finał Konkursu Plastycznego.

Tam też o godz. 19. 30 można będzie obejrzeć spektakl - rock operę

„Dawid" w wykonaniu Te­

atru „A" z Gliwic.

My zaś wśród uczest­

ników finału będziemy kol­

portować naszą gazetę z do­

datkiem zawierającym

„Pamiętnik z życia słupsz- czan". Złożą się na niego naj­

ciekawsze historie nade­

słane przez naszych czytelników ze Słupska i po­

wiatu słupskiego, których prosimy o dostarczanie do naszej słupskiej redakcji krótkich relacji o ich najpi­

ękniejszych przeżyciach.

:Na państwa historie, wraz z domowymi fotografiami, czekamy do 20 maja. Można je przynosić, przysyłać li­

stownie na adres „Głos Po­

morza", ul. Henryka Pobo­

żnego 19, 76-200 Słupsk albo nadsyłać drogą inter­

netową na e mail: zbi­

gniew.marecki@mediare- gionalne.pl

Wszystkie nadesłane hi­

storie umieścimy w spe­

cjalnej zakładce na portalu www.gp24.pl. Mamy na­

dzieję, że wten sposób razem wyrazimy naszą radość życia Szczegółowe informacje o planach organizatorów Święta Życia można znaleźć na stronie internetowej www.przyjacielezyciapl.

(MAZ)

(8)

reklama 8 www.gp24.pl Głos Pomorza/Głos Słupska piątek* 1 maja 2012 r.

# # #

regjodom.p

O G Ł O S Z E N I A N O W O Ś C I P O R A D Y W I A D O M O Ś C I B U D O W A I N S T A L A C J E W N Ę T R Z E W A R S Z T A T O G R Ó D

w w w . p e u g e o t . p l

11 m

patiwo w cyk^&f

D N I O T W A R T E 10-13 M A J A

N O W Y PEUGEOT 2 0 8

311312K03A

Cytaty

Powiązane dokumenty

wało się wiele mogił, a nawet pomników jenieckich, bo wtedy uznawano, że nawet jeśli byli to żołnierze wrogich armii, to jednak byli też braćmi w chrze­.. ścijaństwie -

Nie spodziewam sis więc, aby Fama odniosła u nas jakiś oszałamiający sukces, aczkolwiek życzę im powo- Siedziba nowego radia w Słupsku mieści się przy ul.. Obawiam

Jeśli na kasie okazuje się, że jest inna, sprzedawca powinien za­.. stosować taką cenę,

W nich jest znacznie taniej, ale dziwnie tak jakoś przechodzi się obok za­.. mkniętych delikatesów - mówi Amelia Kamińska,

TURYSTYKA Usteckie kąpielisko to największy przegrany tegorocznej edycji rankingu Polskie Plaże 2011 przygotowanego przez portal Onet.pl. Władze miasta udają, że nic się

tają się za głowy. - Tym bardziej wydatki te są dziwne, że ani ulica Słupska, ani Darłowska, ani Wczasowa nie są administrowane przez miasto. Gdybyśmy mieli te

dzieści lat temu już próbowano takiego rozwiązania i okazało się, że nie ma ono sensu - mówi Anna Sobczuk-Jo- dłowska, wójt gminy Ustka. - Doprowadziło to tylko do

działacz sportowy, który jest starterem na Dziecięcych Wyścigach Kolarskich „Głosu Pomorza&#34;. To jak zawsze dla mnie duże przeżycie i świetna zabawa. Byłem tam wówczas