• Nie Znaleziono Wyników

"Dawna facecja polska. (XVI-XVIII w.)", opracowali Julian Krzyżanowski i Kazimiera Żukowska-Billip, indeksy opracowała Helena Kapełuś, Warszawa 1960, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 647, 1 nlb. + 1 wklejka z erratą : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dawna facecja polska. (XVI-XVIII w.)", opracowali Julian Krzyżanowski i Kazimiera Żukowska-Billip, indeksy opracowała Helena Kapełuś, Warszawa 1960, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. 647, 1 nlb. + 1 wklejka z erratą : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Teresa Kruszewska

"Dawna facecja polska. (XVI-XVIII

w.)", opracowali Julian Krzyżanowski

i Kazimiera Żukowska-Billip, indeksy

opracowała Helena Kapełuś,

Warszawa 1960... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 52/4, 644-651

(2)

6 4 4 R E C E N Z J E

N atom iast w p ierw odruku zn ajd u jem y (k. B 3):

To zw ożą, to w n aczyn ie sp osob ne w b ijają, A w jed n ej prącej w sz y sc y różną p racą m ają.

O dnotuję jeszcze brak o b jaśn ien ia do zw rotu „w bok porze“ (s. 278), a „gęstem u g ó rn ik o w i“ to raczej znaczy ‘liczn em u ’ n iż „d ziarsk iem u “ (s. 486).

W S zym on ow iczow ych K o sa rza ch zn a jd u je się m. in. w iersz: „K to m łóci, n ie c h się strzeże w p rzyp ołu d n ie sp an ia“ (s. 284). S o k o ło w sk a dodaje do n ieg o u w a g ę: „przypołudnie — odw ieczerze, p o p o łu d n ie“ (s. 488). T ek st siela n k i n ie p o zw a la na ta k ie tłu m aczen ie, oto b o w iem dw a w ie r sz e n iżej czytam y: „K osarz m a w sta ć z sk ow ron k iem , a lec, gdy on sięd zie“, a w ię c to pod w ieczó r m a iść spać, co — g d yb y p rzyjąć w ersję S ok ołow sk iej — n ie zgad załob y się z p oprzednią radą, aby n ie spać w przypołudnie. W gw arach „p rzyp ołu d n ie“ to n a jb liższe god zin y przed i po po­ łu d n iu . W op ow iad an iach lu d o w y ch ż y je p rzyp ołu d n ica chodząca w n a ju p a ln iejszą porę dnia i n ieb ezp ieczn a d la śpiących. O ty m n a leża ło p am iętać przy k o m en to w a n iu

K o sa rzy .

N ie ch cem y drobiazgow o rozstrząsać p o m n iejszy ch b łę d ó w p o p ełn io n y ch przy w ierszach M iaskow skiego. Z atrzym ajm y się ty lk o nad d w u w ierszem (s. 305):

P ierw ej w gorącym L w ie upadną śn iegi, N iźli kto n adeń w m e stru n y łagod n iej U derzy [...]

i kom en tarzem do n iego: „w ciep łych k rajach spod znaku zodiaka zw a n eg o L w em “ (s. 492). O b jaśn ien ie to jest m yln e; ch o d ziło o p e łn ię lata, czas od 22 lip ca do 21 sierp n ia.

P rzy W alen tym R oźd zień sk im m oże b y w arto ob ja śn ić „ cyk lop ów “ (s. 314). N a końcu a n tologii zn ajd u ją się u tw o ry p rzed ru k ow an e z korpusu literatury m ieszczań sk iej, staran n ie w yd an ej przez B ad eck iego. S tąd tek sty i kom en tarze są p ra w ie doskonałe. Jed n ak pod k on iec tej grupy w ierszy zn ó w p o ja w ia ją się usterki. „D om inaszek“ to n ie „p an iczyk “ (tak o b jaśn ion o za B ad eck im na s. 512), a le ‘księżyk , k lery k ’, czy ogóln iej — ‘sch olarz’. N a leżą się ob ja śn ien ia słó w : „szp ita l“, co daw niej oznaczało ‘p rzytu łek ’, „koło b ia ło g ło w sk ie “ — ‘zgrom adzenie, sejm ’.

M ożna by jeszcze dalej w y licza ć u sterk i tego w y d a n ia , a le to b y stw orzyło po­ zory, iż antologia S ok ołow sk iej m a ty lk o sa m e sła b e strony. T ak jed n ak n ie jest. C hociaż w y k a z w a d zajął w ięcej m iejsca n iż o m ó w ien ie z a le t k siążk i, to jed n ak te d ru gie przew ażają. A istotą recenzyj je st rozstrząsan ie b łę d ó w po to, ab y unik n ąć ich p ow tarzan ia w przyszłości. M iejm y n a d zieję, iż n astęp n e w y d a n ie tej pożytecznej a n tologii b ęd zie m iało postać doskonałą.

R afał L e szc z y ń sk i

D A W N A FAC ECJA PO LSK A . (X VI—X V III w.). O pracow ali J u l i a n K r z y ­ ż a n o w s k i i K a z i m i e r a Ż u k o w s k a - B i l l i p . (In d ek sy opracow ała H e l e n a К a p e ł u ś). (W arszawa) M CM LX. P a ń stw o w y In sty tu t W yd aw n iczy, s. 647, 1 nlb.

1 w k lejk a z erratą.

F acecjon istyk a staropolska jest zarów n o sp raw ą o b yczajów , ja k literatury. Jest sp ra w ą obyczajów , p o n iew a ż zrodziły ją, r o z w in ę ły i p rzesy ciły sw o ją atm osferą to w a rzy sk ie skupiska: dw orsk ie, szla ch eck ie, m ieszczań sk ie. O tw ierała narratorom i słu ch aczom p ole do w y śm ien itej za b a w y , a jed n o cześn ie p rzech w y ty w a ła echa b ieżących spraw . Z apożyczane n ajczęściej z obcych literatu r sch em a ty fab u larn e ubar­

(3)

w ia ły się a lu zja m i do b lisk ich w yd arzeń , p rzyrastały do w sp ó łcześn ie żyjących lu ­ dzi. D zięk i te m u sta ły się fa cecje m a ły m , a le w y ra zisty m zw iercia d łem sw o jej epoki. T eoretyk m ó w io n eg o „ trefn o w a n ia “, Ł u k asz G órnicki, id ąc w tropy C astiglion e’a, a po części o d w o łu ją c się do p rak tyk i sw o ic h czasów i sw o jeg o środ ow isk a, p o sta w ił fa cecji bai'dzo w y so k ie w y m a g a n ia a rty sty czn e *. D otyczyły on e zarów no jej poetyki, jak i sposobu o p o w ia d a n ia . P ierw sza grupa p ostu latów nade w szy stk o p odkreślała rolę p o in ty w b u d o w ie anegd oty. (K aże to nam p oszu k iw ać d la niej an alogii stru k ­ tu ra ln y ch z ep igram atem .) D ruga s ta w ia ła przed narratorem trudne zadanie po­ toczystej, w a rtk iej rela cji, przy czym dopu szczaln e b y ły n a w et teatraln e gesty i m im ik a. W szystk o to, jeśli zw a ży m y szczególn ą popularność „trefn ow an ia“ w n aj­ szerszych kręgach to w a rzy sk ich starej P olsk i, p ozw oli n am zobaczyć w facecjon istyce ciek a w y , w a ż n y i ch a ra k tery sty czn y e le m e n t p rzeszłości kultury narodow ej.

A le fa c e c jo n isty k a starop olsk a je st w rów nej m ierze sp raw ą literatury. D zieje się ta k z k ilk u p o w o d ó w . Jed en z n ic h w ią że się z litera ck im zap leczem ob iego­ w y ch m o ty w ó w treścio w y ch , które o p o w ia d a ją cy czerpali p ełn ym i garściam i ze źródeł starożytn ych , śred n io w ieczn y ch i w sp ó łczesn y ch sobie. P ra w d ziw e try u m fy św ię c ili ta cy in sp ira to rzy w ę d ro w n y ch w ą tk ó w , jak W alerius M axim us, an on im ow i k om p ilatorzy śred n io w ieczn y ch zb io ró w n o w elisty czn y ch , z p ó źn iejszych zaś — B occaccio, P oggio, G ast, L eto, D o m en ich in i i in n i (s. 5—7).

R ządzące się w ła sn ą p oetyk ą fa c e c je stw o rzy ły odrębny gatu n ek literack i. Jego ży cie w zasad zie za m k n ęło się w ra m a ch epoki zw anej w naszej historii litera tu ry staropolską. P o czą tk i rozw oju fa cecjo n isty k i sięgają p o ło w y w . X V I, a w ię c okresu ro zk w ita n ia litera tu r y ren esan sow ej i cy zela cji k u ltu ry życia tow arzysk iego, szczyt przynosi w . X V II, w reszcie, im b liżej p rzełom u o św iecen io w eg o w X V III stu leciu , ty m siln iejsze zn am ion a sk o stn ien ia artystyczn ego gatunku. A n egd ota k w itła oczy­ w iśc ie dalej i ro zw ija ła się bogato, ja k o isto tn y sk ład n ik ob y cza jo w y każdej ep ok i, b y ła n ad al s p is y w a n a 2, jed n ak że trad ycyjn a facecja literack a tego typu, jaki repre­ zen tu ją np. F a cecje p o ls k ie (ok. 1572) lu b Co n o w eg o (1650) — p o w o li, ale dość w y ­ raźnie zam iera.

Z anim to jed n a k n a stą p iło , jeszcze w X V II, a n a w e t w X V I w . facecjo n isty k a odegrała d o n io słą ro lę jako in sp iracja tem a ty czn a i artystyczn a d la n ow ych ga tu n k ó w literack ich , które m ia ły za b ły sn ą ć w p e łn i dopiero w X IX stu leciu . G atunkam i ty m i b y ły n o w e la i o p ow iad an ie. I oto doch od zim y do trzeciego pow odu, d la k tórego stare an egd oty p rozaiczne w in n y zająć w sp ó łczesn eg o historyka literatury.

D odajm y jeszcze, że w ra z z n o w e listy k ą , raczej ubogim rom ansem prozaicznym i p a m iętn ik a rstw em sta n o w iła fa cecja szk ołę, w której k ształcił się i szlifo w a ł języ k i styl p olsk iej p rozy b eletry sty czn ej. S ty l ten b y ł prosty, obce m u b y ły w sz e lk ie ozdobniki b a ro k o w e i sy n ta k ty czn e sp iętrzen ia . Język m u siał być czysty i gładki, je śli sp isy w a n a „trefn ość“ m ia ła tra fić bezpośrednio do odbiorcy i za b a w ić go sw o ją treścią. D zięk i tem u fa cecje są n a ogół p rzejrzyste i ła tw e w lekturze.

W szystko to sp raw ia, że fa cecjo n isty k a staropolska w y m a g a odrębnych stu d ió w i, jak by p o w ied zia n o w X V II w ., „ o so b liw eg o “ zain teresow an ia. R ozum iano to ju ż d aw n iej, na co d o w o d ó w dostarcza b ib lio g ra fia przedm iotu, a le dopiero teraz pro­ b lem tra fił do rąk, które z w ła śc iw ą so b ie precyzją u m ia ły o d n aleźć i w y ek sp o n o ­ w a ć jeg o w a lo r y n a jisto tn iejsze.

1 Ł. G ó r n i c k i , D w o r za n in p o ls k i. O pracow ał R. P o 11 a k. W rocław 1954, s. 194—291. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 109.

2 Zob. np. m a teria ły zebrane w p u b lik acji: A n e g d o ty i sen sa cje o b y c za jo w e w ie ­

(4)

6 4 6 R E C E N Z J E

N ie m iejsce tu na p edantyczne zesta w ia n ie raczej drobnych k o lejn y ch p u b li­ kacji, obrazujących w su m ie skrom ny stan badań, jak i zastali w y d a w c y D a w n e j /а с е с ji. P ragn ę przypom nieć jed y n ie p rzeszło w ieczn ą książk ę, która p ra w em o czy ­ w isty ch skojarzeń przychodzi na pam ięć, k ied y b ierzem y do ręk i św ieżo w y d a n y tom . M yślę o K azim ierza B artoszew icza K się g a c h h u m oru p o ls k ie g o (1897), a w sz c z e ­ góln ości o ich tom ie 1, o b ejm u jącym h u m orystyk ę X V I i X V II w iek u . W ob ręb ie pozornego p o k rew ień stw a od n ajd u jem y jed n ak w ie le isto tn y ch rozbieżności. N a j­ w a żn iejsze d otyczą zasady doboru i pod an ia m ateriału . A n to lo g ia ta m ia ła być, w ed łu g ok reślen ia autora, „próbą hum oru p o lsk ieg o “. M iała za p rezen tow ać przyk ład y starop olsk ich u tw o ró w k om iczn ych bez w zg lęd u na ich form ę literack ą, a n a w e t język, bo w p row ad zon o tak że przek ład y z łacin y. W w ork u ty m zn ajd u jem y fraszk i, apoftegm aty, n o w ele, u tw ory dram atyczne. D ialog o n ie s ta łe j ro z m a ito śc i o d z ie ż y

u P o la k ó w stan ął obok fraszek K och an ow sk iego i R eja, fraszk i P otock iego i M orszty­

na obok P e re g ry n a c ji M a ć k o w e j i p rzysłów R ysiń sk iego, ba, sp rzym ierzyły się z n im i foricoen ia K och an ow sk iego i w iersze J a n ick iego w p rzek ład zie S yrok om li. T en p ra co w icie zebrany i zab aw n ie ułożony m ateriał, przezn aczon y d la p ow szech n eg o odbiorcy (autor n a zw a ł K s ię g i h u m oru w y d a w n ic tw e m „popularnym dla w a r stw szerok ich “ 3), n ie został opatrzony p ra w ie zu p ełn ie k o m en tarzem h isto ry czn o litera c­ kim . P oszczególn ym p ozycjom brakło n a w et ad resów b ib liograficzn ych , co z pun k tu w id zen ia w sp ółczesn ego ed ytorstw a jest grzech em n iew y b a cza ln y m . D la badacza d zie­ jó w h u m orystyk i tom ten jest dziś p raw ie b ezu żyteczn y.

W yd aw cy D a w n e j fa c e c ji p o ls k ie j zb u d ow ali całość zu p ełn ie odm ienną, k on sek ­ w e n tn ie dobraną i ułożoną. P rzyjęli zasady, które za d ecy d o w a ły o w y so k im p o zio ­ m ie n a u k o w y m i w y d a w n iczy m ich zbioru. P ierw szą z n ich sta ła się czystość g a ­ tunku literack iego. Z bogatego zasobu hu m orystyk i starop olsk iej w y d z ie lili ty lk o prozaiczną fa cecję (otw ierając ponadto w rota jed y n ie d la n ajb liżej z n ią sp o k rew n io ­ n ych form n o w elisty czn y ch ) i p rześled zili jej d zieje od m om en tu narodzin w p olsk im p iśm ien n ictw ie. D rugą zasadą doboru b yła jed n o lito ść język ow a: do tom u n ie w p ro ­ w adzono żadnych przek ład ów , a ty lk o u tw ory orygin aln e, p isa n e p olszczyzną l i ­ teracką lu b g w a r o w ą 4. Jako g łó w n e założen ie b ad aw cze w y d a w c y p rzyjęli od k ry w ­ czość m ateriałow ą, co p ozw oliło rozbudow ać naszą w ie d z ę o fa cecjo n isty ce i — sz e ­ rzej biorąc — o prozie staropolskiej poprzez u p rzy stęp n ien ie ogrom nej ilości tek stó w ca łk o w icie dotychczas n ie znanych, w y d o b y ty ch bezp ośred n io z rękopisów . C zw artą w reszcie zasadą stała się w zorow a p ieczo ło w ito ść w op racow an iu zgrom adzonego m ateriału.

Jaki jest adres czy teln iczy D a w n e j fa c e c ji p o ls k ie j? W inna ona obsłużyć przede w szy stk im zain teresow an ego h istoryk a litera tu ry i ku ltu ry, badacza obyczajów , a n a ­ stęp n ie dostarczyć ciek a w ej i pouczającej lek tu ry d la szerszego grona odbiorców . M yślę o kręgu c zy teln ik ó w n iesp ecjalistyczn ych , p osiad ających przyn ajm n iej śred n ie p rzygotow an ie historyczn oliterack ie. W ysoki n ak ład w y d a n ia (10 000 egzem plarzy) św ia d czy d ob itn ie o sterow an iu w y d a w c ó w tak że i w k ieru n k u p op u laryzacji tek stów . Pod k ątem tej d w u torow ej fu n k cjon aln ości k siążk i trzeb a za tem o cen iać zarów no bo­ g a ctw o i dobór p rzed staw ian ych m ateriałów , ja k i sposób ich opracow ania.

W iek X V I za p rezen tow ał się nam szeregiem bardzo w y b itn y c h pozycji literack ich : B ielsk i, R ej, G órnicki, K och an ow sk i, F acecje p o ls k ie , W ereszczyń sk i, ze w zg lęd u na

3 K s ię g i h u m oru p o lskiego. Zebrał, u łożył i o b jaśn ił K. B a r t o s z e w i c z . Т. 1. P etersb u rg 1897.

4 W yjątek sta n o w i in teresu jące K a za n ie ru sk ie, p isa n e w język u ukraińskim s iln ie sp olon izow an ym , opatrzone bogatym k om entarzem języ k o w y m (s. 371—376).

(5)

czas p o w s ta n ia .— także i A p o fte g m a ta B udnego. Dobór taki w y d a je się w zorow y i b ezdyskusyjny. W yd aw cy p rzyp om n ieli nam m ateriały, które u ło ży ły się w lo ­ g iczny, m o żliw ie p ełn y i za d o w a la ją cy szereg. U porządkuje on w ied zę o prob lem ie h istoryk ow i literatu ry, p od su n ie od b iorcy-am atorow i m ało znane u tw ory K och an ow ­ sk iego, czy zu p ełn ie m oże n ie znane, a ze w szech m iar godne lek tu ry F acecje p o ls k ie lub A p o fte g m a ta B udnego.

N ieco inaczej m a się sp raw a z okresem obejm u jącym w ie k X V II i p o ło w ę X V III, n a zw a n y m w e w stę p ie ok resem baroku. Z abrakło tu ju ż k la sy k ó w literatury. Tropem w y d a w c ó w w ch o d zim y w gąszcz m a teria łó w p rzew ażn ie an on im ow ych , d o ­ tych czas zap ozn an ych (poza kilk om a d ru k ow an ym i pozycjam i sow izrzalsk im i), o d ­ krytych w tra k cie żm u d n ego zb iera ctw a arch iw aln ego i już d zięk i sw o jej n o w o ści stan ow iących r e w e la c ję n au k ow ą. Z naczen ie zn alezisk podkreśla zn ak om icie w y so k i na ogół poziom litera ck i i ję z y k o w y o w y ch facecji.

Z ebranie ty c h anegdot b yło sp raw ą n ieła tw ą . R ęce sied em n asto- i o siem n asto­ w ieczn y ch sk ryb ów i a u torów u k ry w a ły je n ajczęściej w sy lw a ch , n a w et m ięd zy m ateriałam i n ielitera ck im i. T ak ich uk rytych i rozsypanych fa cecji m ożna spotkać bardzo w ie le podczas k w eren d w w ięk szo ści zesp ołów b ib lioteczn ych . W ydobycie ich w szy stk ich n ie b yło za d a n iem w y d a w c ó w D a w n e j fa c e c ji p o ls k ie j. K om ponując tom pop u larn on au k ow y w y sta rczy ło zap rezen tow ać ich pokaźną część, aby otw orzyć n o w y problem przed h istoryk am i litera tu r y i jed n ocześn ie zaspokoić ciek aw ość tych czyteln ik ów , k tórzy p oszu k u ją w k siążce przede w szy stk im dobrej rozryw ki.

P rzyjrzyjm y s ię zasob ow i m a teria ło w em u tej części k siążk i od stron y p ro w e­ n ien cji zab ytk ów . Ilo ścio w o górują źródła w arszaw sk ie. Zbiory A rch iw u m G łów n ego A k t D aw n ych d ostarczyły 9 ciek a w y ch zab ytk ów , B ib lio tek a N arod ow a — 2. D alsze pozycje pochodzą z O ssolin eu m (8), B ib lio tek i J a gielloń sk iej (1) oraz P a ń stw o w ej B ib lio tek i P u b liczn ej w L en in grad zie (1). S zczególn ie pouczająco p rzed staw iają się w y n ik i k w eren d w m ało d otych czas w y k o rzy sty w a n y ch rękopisach A rch iw u m G łó w ­ nego A k t D aw n ych . Jeśli te arch iw alia, p rzew ażn ie treści h istoryczn ej, d ostarczyły tak o b fitego plonu, ła tw o m ożna p rzew id zieć, ja k ie n iesp od zian k i kryją w sob ie

litte r a r ia zb iorów C zartoryskich, k órn ick ich czy gd ańskich. Pod tym w zg lęd em k sią ż­

ka sta n o w i in sp irację b adaw czą, p rezen tu je b o w iem p ięk n e w y n ik i zb ieractw a a r­ ch iw aln ego, d ow od ząc ty m sa m y m jego naukow ej op łacaln ości.

C iężar g a tu n k o w y zn a lezisk jest różny. Obok nader in teresu jącego rękopisu le - n ingradzkiego K arola Żery — zn ajd u jem y nieco bled sze fa c e c j e 5. M oże p rzydałaby s ię n ieco ostrzejsza selek cja zab ytk ów . W y elim in o w a n ie tych, które jak ościow o n ie w n o szą n ow ych w artości, z p ew n o ścią n ie zubożyłoby całego tom u.

C zyteln ik n iesp ecja li sty czn y w o la łb y zap ew n e, aby anegd oty b y ły zebrane w grupy tem a ty czn e i opatrzone atrak cyjn ym i, zach ęcającym i tytu łam i. Jednakże zastosow an y tu — m niej p op u larn y — u k ład w ed łu g chronologii i p row en ien cji za­ b ytk ów podnosi n a u k o w ą fu n k cjo n a ln o ść tom u.

U k ład listy au torów i z a b y tk ó w p o zw o lił a d ek w a tn ie od tw orzyć lin ię h isto ­ rycznego rozw oju fa cecjo n isty k i. A le w y d a w c y zadbali i o to, ab y poprzez od p ow ied n i dobór anegdot w ew n ą trz w y ek sp o n o w a n y ch p ozycji u zm y sło w ić czy teln ik o w i b o ­ ga ctw o form i arty sty czn e m o żliw o ści h u m orysty ki staropolskiej. Z ab łysła ona tu różnorodnością odm ian: od prostej relacji sytu acji k om icznej, poprzez żart zb u d ow an y na grze sło w n ej, po liczn e o d m ia n y parodii i kon stru k cje oparte na w iz ji „św iata na w y w r ó t“, ab su rd zie logiczn ym , n iep raw d op od ob ień stw ie.

5 N a przyk ład rkpsy: B ib l. N arod ow ej, sygn. 3062; A rch iw u m P u b liczn ego P o to c­ kich, sygn. 317; A rch iw u m R a d ziw iłłó w , sygn. 12 lub 63.

(6)

« 4 8 R E C E N Z J E

P rzed staw ion e m ateriały ilu stru ją ponadto litera ck ie p ow iązan ia fa cecjo n isty k i, określając w ten sposób jej m iejsce na ogólnej m apie staropolskiej prozy. N ieprzy­ p adkow o obok k rótkich, ep igram atyczn ych w b u d ow ie anegdot o d n a jd u jem y utw ory dłuższe, steru jące ku in n y m gatu n k om literackim , n o w eli czy o p o w ia d a n iu , co p ozw ala unaocznić sk o m p lik o w a n y proces narodzin tych gatu n k ów (zob. s. 7— 8).

R óżnice m ięd zy fa cecją a n o w elą i bliskim jej op ow iad an iem n ie ogran iczały s ię tylk o do rozm iarów u tw oru (choć i ten czynnik b ył niebłahy), a le s ię g a ły w g łąb ich budow y, w ią z a ły się z jak ością dopuszczalnych środków a rtystyczn ych .

Z estaw m y p rzyk ład ow o u tw ory pochodzące z F acecji p o lsk ich (ok. 1572), op arte na w ą tk a ch czerp an ych z D e k a m e ro n u : Co w la z ł w p ó łk u fe k (nr 111) oraz Jak o m ą ż

ż o n y s p o w ie d z i słu ch a ł (nr 114). Już na p ierw szy rzut oka w id ać, że an a lo g iczn e

źródła n o w elisty czn e p o słu ży ły autoi’ow i do skonstruow ania dw óch o d m ien n y ch ja­ k ości literack ich . W p ierw szy m u tw orze zw ięźle zarysow ano sy tu a cję u za sa d n ia ją cą chytrą i w y k rętn ą w y p o w ie d ź żony. Jej słow a p ełn ią rolę pointy. M am y w ra żen ie, że czytam y po prostu n ap isa n y prozą epigram at. W drugim — o d n a jd u jem y ju ż w yraźn ie zarysow an ą fab u łę, zak reślon e tło p sychologiczne i k o n flik t boh aterów , ja sn y rysunek ich ch arak terów . A k cja toczy się tu dość sw ob od n ie, n a rra cję w zb o ­ g acają liczn e dialogi. C ałość koronuje efek to w n e zakończenie. O czy w iście te w sz y st­ k ie elem en ty w y m a g a ły o b szern iejszych ram, w zw iązk u z czym u tw ó r ten jest zn aczn ie w ię k sz y od poprzedniego.

R ów n oległe is tn ie n ie obok sieb ie już w X V I w . facecji, n o w e li czy, lu ź n ie jsz e ­ go od niej w b u d ow ie, n iek o n ieczn ie p ointow anego, op ow iad an ia je s t fa k tem lite ­ racko sp raw d zaln ym , a le n ie od n otow an ym w ów czesnej teorii litera tu r y . N a w e t ob iegow a term in o lo g ia b y ła w tej sytu acji bezradna. N o w ele i o p o w ia d a n ia n a zy ­ w a n o różnie: fa cecja m i, h istoriam i, p ow ieściam i, trefn ościam i (G órnicki). T ym m. in. tłu m aczy się o b jęcie w sp ó ln y m ty tu łem F acecje p o lsk ie n ieró w n o rzęd n y ch litera ck o utw orów .

W spólnota n azw y n ie je st jed n ak tylk o w y n ik iem n ied o w ła d u te o r ii prozy w X V I i X V II w iek u . J ed n o cześn ie b o w iem w sk azu je na gen ety czn ą za leż n o ść ga­ tu n k ów . Teza o poch od zen iu n o w e li od facecji znajduje tu w yrazistą d ok u m en tację. W literaturze p olsk iej fa cecjo n isty k a n ie była zresztą jed yn ym źród łem n o w e li (w ielk ą rolę w p o w sta n iu tej ostatn iej odegrały także e x e m p la śr e d n io w ieczn e oraz h istoriografia i p am iętn ik arstw o), a le należała do w zorów bardzo isto tn y ch , w y k a ­ zy w a ła n ieb ła h e an a lo g ie stru k tu raln e i tem atyczne. Z arysow an ie p o k r e w ie ń stw lite ­ rack ich obu form poprzez ze sta w ie n ie u m iejętn ie dobranych tek stó w sta n o w i zn aczn e o sią g n ięcie D a w n e j fa c e c ji p o ls k ie j.

T ek sty fa cecji z o sta ły o d czy ta n e i przetranskrybow ane na ogół bardzo staran n ie. R ozm aitość m a teria łó w p od y k to w a ła w y d a w co m różne zadania ed ytorsk ie. W w ię k ­ szości w yp ad k ów , gd y an eg d o ty po raz pierw szy m iały być podane do d ruku, trzeba b y ło u stalić ich lek cję. K ied y in dziej w ystarczyło oprzeć się na u sta lo n y m k ry ty cz­ n ie tek ście (np. B a d ecia n a ). G dy d ow ied zion e błędy w w y d a n iu p o p rzed n ik a zm u ­ sza ły do p ow tórnej a n a lizy tek stu , od w oływ an o się do b ezp ośred n ich źród eł (np.

F acecje p o lsk ie). P iso w n ię w szy stk ich tek stó w u jednolicić m u sieli w y d a w c y na ty le,

a b y n ie raziły w ob ręb ie k siążk i zb yt różnorodne m aniery ortograficzn e.

N ie w szy stk ie tek sty m ia ła m m ożność porów nać z orygin ałam i. W śród sp ra w ­ d zon ych przeze m n ie zn ajd u ją się p ozycje praw ie zu p ełn ie b ezb łęd n e, np. A p o fte g -

mat.a Budnego. D robne o d ch y len ia od tek stu podstaw ow ego, szczeg ó ln ie w tru d n iej

czy teln y ch rękopisach, b y ły w takiej m asie m ateriałów n ie do u n ik n ięcia . Z acytu ję p rzyk ład ow o parę nied op atrzeń , z zasady p raw ie n ie w ie lk ic h i m ech a n iczn y ch :

(7)

nr fa c e c ji w iersz jest p ow in n o być

RĘKOPIS OSSOLINEUM, SYGN. 237/П

280 2 że czapkę ja czapkę

288 6 ab y n ie kazała aby b ene fa cere n ie k a za ła [opusz­

czone w yrazy są czy teln e m im o za­ m azania tekstu]

RĘKOPIS OSSOLINEUM (ZBIORY G. PAWLIKOWSKIEGO), SYGN. 21

594 2 łu p in y łu p in a

597 1 D aniel ks. D an iel

604 2 ją ł w zią ł

621 1 czynsz czynsze

621 1 u pom niał upom inał

621 po 3 [brak zdania:] D la m arnego złota, ah, sta n ia ła

cnota.

RĘKOPIS ARCHIWUM RADZIWIŁŁOWSKIEGO (AGAD), SYGN 27

536 1 Jarogiło J a w g iło

536 1 D arogiałę D aw giałę

RĘKOPIS ARCHIWUM RADZIWIŁŁOWSKIEGO (AGAD), SYGN. 12 i 62

Z am ien ion o tu op isy b ib liograficzn e, tak że op is rkpsu 12 odnosi się do rk p su 63 i o d w ro tn ie.

RĘKOPIS OSSOLINEUM, SYGN. 691/1

492 ty tu ł sw o ją sw o ję

500 3 w y szed łszy w yszedszy

528 1 p rzeszed ł przyszedł

RĘKOPIS OSSOLINEUM, SYGN. 889/1

591 1 p rzy jech a w szy p rzyjach aw szy

592 23 zajęczego zającego

„PRAZONKA ALBO NAWARA”

157 1 C en taretru s C entaretus

159 1 nader barzo nader

160 3 drugi a drugi

161 1 zm y ślił so b ie chorobę sobie zm yślił

chorobę

L iczn e od stęp stw a od pierw od ru k u w y k a zu je ponadto tek st G ościń ca W ereszczyń - skiego, który w y d a w cy oparli w ca ło ści na p ełn y m n iep orozu m ień przedruku T uro­ w sk ieg o z r. 1860, m im o iż p ierw o d ru k jest ła tw o d ostęp n y (np. sygn. O ssol. X V I QU 2290).

Z grom adzone w tom ie m a teria ły z o sta ły sk o m en to w a n e ze z n a w stw e m i rozw agą. Z arów no przypisy sło w n ik o w e, ja k rzeczo w e, zn ak om icie ob ja śn ia ją ce tek st, w in n y zad ow olić każdego odbiorcę. K o m en ta to rk a in geru je ty lk o w w y p a d k a ch k o n iecz­ nych, d ysk retn ie i trafnie, o ży w ia ją c a n eg d o ty i pod b arw iając je historią.

(8)

6 5 0 R E C E N Z J E

D robne n iek o n sek w en cje, jak ie w y p a d n ie podkreślić, p olegają na tym , że nie za w sze udało się jej utrzym ać na jednej lin ii w d ob ieran iu rea lió w w ym agających w y ja śn ie n ia oraz w red agow an iu n otatek rzeczow ych. W A k ta c h R z p lite j B a b iń sk ie j np. n ie zid en ty fik o w a n o b oh aterów n iek tórych fa cecji (zob. nry 148, 152, 154). Czy­ te ln ik n ie w ie, d laczego te w ła śn ie osoby n ie za in tereso w a ły kom entatorki, podczas gd y pozostałe otrzym ały m n iejsze lu b w ięk sze noty. Inne zn ó w h asła osob ow e opa­ trzono zbyt rozbudow anym i ob jaśn ien iam i, w yk raczającym i poza ram y zakreślone p rzez tekst. N a przykład w y stęp u ją cy ubocznie w fa cecji nr 377 ks. T arnow ski uzys­ k ał w m iejsce lapidarnej u w agi biograficzn ej i k rótk iego p otw ierd zen ia fak tu do­ k on an ego zab ójstw a, d łu gą n otę, w zb ogacon ą w y ją tk a m i ze w sp ółczesn ego p am iętn i­ ka, raczej n iepotrzebnie, bo p rzed staw ion e tam fa k ty n ie przyczyniają się do le p ­ szego zrozum ienia krótkiej fa cecji, zresztą dość p rzejrzystej. P odobne w yp ad k i od­ n o tu ję przykładow o w fa cecjach : 339, 346, 347, 366, 367, 369, 418, 440 itd. D robiazgi te n ie obniżają jed n ak w y so k ieg o poziom u całego kom entarza.

D ołączon e na końcu tom u: In d ek s m o ty w ó w , Z e s ta w ie n ie m o ty w ó w fa c e c jo n is-

ty c z n y c h w e d łu g p o ls k ie j s y s te m a ty k i b a je k , Z e s ta w ie n ie m o ty w ó w fa c e c jo n isty c z- n y c h w e d łu g s y s te m a ty k i m ię d z y n a r o d o w e j, w reszcie In d e k s n a zw is k , m ie js c o w o ś c i i ty tu łó w d z ie ł a n o n im o w y c h , op racow an e przez H elen ę K apełuś, sta n o w ią pom oc

n ie ty lk o w w ęd ró w ce po b ogatym tom ie D a w n e j fa c e c ji p o ls k ie j, a le i w bad an iach k om p aratystyczn ych o szerszym zakresie. Ł atw o ocenić, jak dużą w artość posiadają o n e d la kogoś, kto zajm u je się fraszk op isarstw em , bajką, n o w elą staropolską lub w ła ś n ie — facecjon istyk ą.

A n to lo g ię tek stó w poprzedza u jęty w form ę eseju w stęp Ju lian a K rzyżanow sk ie­ go, za ty tu ło w a n y F acecja sta ro p o lsk a . A utor om aw ia w n im g en ezę ob yczajow ą i litera ck ie k on ek sje fa cecjo n isty k i św ia to w ej oraz jej rozw ój od starożytn ości do R en esan su . R ysuje n a stęp n ie tło k u ltu raln e szesn a sto w ieczn ej P olsk i, na k tórym roz­ k w itła rodzim a anegdota. W atm osferze dw oru w a w e lsk ie g o lub o sław ion ego B abina „ trefn o w a n ie“ b yło n ieo d łą czn y m elem en tem o b cow an ia tow arzysk iego, tam tw o ­ rzono i pow tarzano n iezliczo n e koncepty, sk ład an e n a stęp n ie w zbiory literack ie, tam p o ja w ia ły się tak ciek a w e in d y w id u a ln o ści fa cecjo n istó w , jak Stańczyk, K orybut K oszyrski czy znany z D w o rza n in a gaw ęd ziarz — S ta n isła w B ojanow ski.

A utor skupia n a stęp n ie u w agę na w a żn iejszy ch zab ytk ach literack ich z okresu R en esan su , o m aw iając ich w a rto ści artystyczn e, o k reślając p ochodzenie m o ty w ó w fa cecjo n isty czn y ch i stop ień orygin aln ości zaw artych w n ich anegdot. Z atrzym uje s ię z u w agą przy p ierw szej p olskiej teorii fa cecji i k om izm u, którą p rzed staw ił w oparciu o C astiglion e’a Ł ukasz G órnicki w k sięd ze II D w o rza n in a p o lsk ieg o w 1565 roku.

Epoka baroku, sięgająca w ed łu g autora od około 1620 r. do poł. w . X V III, za sk a k u je bogactw em n ie zn an ych dotych czas i n ie d ocen ian ych w literaturze fa ­ cecji. O m ów iw szy pokrótce sk o m p lik o w a n e p od łoże h istory czno-oby czaj o w e epoki, na k tórym przyszło rozw ijać s ię sied em n a sto - i osiem n a sto w ieczn ej h um orystyce, a dalej — jej w a żn iejsze zab ytk i, K rzyżan ow sk i w y d o b y w a z zap om n ien ia głośn e w sw o ic h czasach p ostacie „ k a w a la rzy “ sarm ackich, k tórych n a jśw ietn iejszy m w c ie ­ le n ie m litera ck im jest p ostać Zagłoby. P ad ają tu n a zw isk a P iotra Sm olik a, Z yg­ m u n ta Skarszew sk iego, A d am a G rodzickiego, S a m u ela Ł aszcza czy w reszcie Jana C hryzostom a Paska. W iele n o w y ch m a teria łó w p och od zących z tej w ła śn ie epoki uda się jeszcze, zd an iem autora, w yd ob yć z kazań i p a m iętn ik ó w w sp ółczesn ych . W zak oń czen iu podkreślona została n iezw y k ła prężność i żyw otn ość fa cecji staro­ p olsk ich , które n iejed n o k ro tn ie sta n o w iły p o ży w k ę tem a ty czn ą dla rozm aitych u tw o ­ r ó w literack ich , np. dram atyczn ych , a w form ie ustnych p rzek azów w ie le z nich żyje jeszcze do dziś.

(9)

Jak w id a ć , za w a rty na n iesp ełn a 17 stron icach druku w stęp przekazuje bardzo w ie le w ia d o m o ści rzeczow ych , porusza trudne, n o w e prob lem y k u ltu row e i literack ie. Jak to się d zieje, że przy tym stan ow i uroczą, pasjonującą, w ręcz lek k ą lek tu rę — p ozostanie ta je m n ic ą zn ak om itego w arsztatu n a u k ow ego autora, jego ta len tu i sm a­ ku p isa rsk ieg o . R zeteln a, rozległa w ied za o przed m iocie, po raz p ierw szy w p olsk iej h istorii litera tu r y u jm ow an a tu syn tetyczn ie, została jak b y m im och od em „przem y­ cona“. P o w s ta ł obraz ogóln y i szczegółow y jed n o cześn ie, szeroki, choć sk u p ion y ty lk o na jed n y m w y c in k u rzeczy w isto ści literack iej.

W ca ło ści D a w n a fa c e c ja p o lsk a jest k siążk ą doskonałą, zajm u je p oczesn e m ie j­ sce w śró d p u b lik a cji n a u k o w y ch ostatn ich la t w d zied zin ie badań nad starop olszczyz- ną. S ta n o w i przy ty m ciek a w ą i uczącą lekturę.

N a sp e c ja ln e p o d k reślen ie zasłu gu je tak że w id o czn a staran n ość red ak cyjn a P a ń stw o w eg o In sty tu tu W ydaw niczego i bardzo dobra opraw a graficzn a książki.

T eresa K r u s z e w s k a

K A L E N D A R Z ŻYCIA I TWÓRCZOŚCI JU L IU S Z A SŁOW ACKIEGO. O praco­ w a ł E u g e n i u s z S a w r y m o w i c z ; przy w sp ó łp ra cy S t a n i s ł a w a M a k o w ­ s k i e g o i Z b i g n i e w a S u d o l s k i e g o . W rocław 1960. Zakład N arod ow y im . O ssoliń sk ich —• W yd aw n ictw o, s. 8 3 6 + 8 kart ilu stracji.

N a początk u ed y cji kalen d arzow ych ob ejm u ją cy ch życie i tw órczość n a­ szych w ie lk ic h pisarzy b y ł opracow any p rzez Ju lia n a K rzyżanow sk iego, jako to m 57 zbiorow ego w y d a n ia D ziel, K a le n d a r z ż y c ia i tw ó rc z o śc i H e n r y k a S ie n k ie w ic z a (1954). E dycja ta, rozszerzona i popraw iona, u k azała się p on ow n ie w roku 1956. W roku 1957 M aria D ern ałow icz, K sen ia K o sten icz i Z ofia M akow iecka w y d a ły pod redakcją S ta n isła w a P igon ia K ro n ik ę ż y c ia i tw ó r c z o ś c i M ic k ie w ic z a (la ta 1798-1824) jak o tom z prac In stytu tu B adań L iterackich P A N . Z ap ow ied zian ych d alszych tom ów o czek iw a ć w y p a d a z n a jw ięk szą n iecierp liw o ścią . Ś w ieżo S ta n isła w K a sztelo w icz i S ta n isła w E ile o g ło sili K a le n d a rz ży c ia i tw ó r c z o ś c i S tefan a Ż erom skiego (1961). W ten sposób p rzed sta w iciele trzech ep ok litera tu ry p olskiej uzysk ali — poza M ick ie­ w iczem — ob szern e p ełn e op racow an ia en cy k lo p ed y czn e, które grom adząc w szy stk ie zn an e d ziś m a teria ły dotyczące ich ży cia i tw ó rczo ści zdają się zam ykać p ew n ą p rob lem atyk ę w o k ó ł n ich się sk u p iającą i m ogą sta n o w ić m ateriał do p rzyszłych m on o­ grafii lub, je ś li m on ografie te zostały ju ż n ap isan e, do k o lejn y ch op racow ań m on o­ graficzn ych . B y ło b y rzeczą n iezw y k le in teresu ją cą przep row ad zen ie p orów nania m ięd zy istn ieją cy m i ed ycjam i k alen d arzow ym i. Hu b o w iem au torów opracow ań, ty le k on cep cji k alen d arzow ych , zależnych od p osiadanej w ie d z y o autorze i epoce (b ow iem z a w sze w cien iu pisarza, w yraźn iej czy słab iej, rysu je się tło historyczn oliterack ie, na k tórym on w ystęp u je), tem p eram en tu n a u k ow ego, rozm achu czy osob istych upodobań.

D o serii o w y ch w ielk ich k o m p en d ió w b io -b ib lio g ra ficzn y ch n a leży także K a le n ­

d a r z ży c ia i tw ó rc z o śc i J u liu sza S ło w a c k ie g o o p racow an y przez E ugeniusza S a w ry m o -

w icza przy w sp ółp racy S ta n isła w a M ak ow sk iego i Z b ign iew a S u d olsk iego (1960). W jed n ym olb rzym im to m ie zebrano m a teria ł im p on u jący. Z istn ieją cy ch autografów , zap isk ów , p am iętn ik ów , czasopism , setek w y d a ń d zieł S łow ack iego, opracow ań, stu d iów , m on ografii zbierano in fo rm a cje b ła h e i isto tn e. Śled zon o spacery i podróże poety, w z n io słe i cod zien n e sp raw y jego życia. D la w n ik liw e g o oka badacza n ie po­ zostały ob ojętn e znajom ości, p rzyjaźn ie i rom an se p oety. Z d etek ty w isty czn ą do­ c ie k liw o śc ią badano przychody i w y d a tk i, e fe k ty sp ek u la cji g iełd o w y ch i stopień zaan gażow an ia w sp raw y o rgan izacyjn e oraz id e o w e em igracji. T ropiono d zień po

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 45/2,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/2,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/2,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/1,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 51/4,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 61/1,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 61/3,

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/4,