TOMASZ BYLICA
ur. 1953; Lublin
Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL
Słowa kluczowe Lublin, PRL, ulica Lubartowska, dom rodzinny
Dom rodzinny na Lubartowskiej
Dom rodzinny to był [ulica] Lubartowska 40 mieszkania 12 na poddaszu. To jest ta kamienica, gdzie kiedyś był skład węgla na [ulicy] Lubartowskiej. Pod [numerem] 44, która była dokładnie naprzeciwko. Będąc na skrzyżowaniu [ulic] Ruska, Biernackiego, Lubartowska i mając bliżej [aleję] Tysiąclecia to dalej w kierunku północnym (w kierunku Rogatki) jest następne skrzyżowanie. To jest właśnie Ruska, Biernackiego.
Potem zaczyna się Wzgórze Czwartkowe gdzie jest kościół i szkoła. U jego stóp, od strony [ulicy] Lubartowskie, tam przez bramę był skład opału i skup złomu. Na przeciwko było [numer] 48. Tam mieszkała pani Basia [Koterwas]. Następna kamienica [numer] 40. Tam mieszkali moi rodzice i ja.
To było małe, jednopokojowe mieszkanko na poddaszu. Z dwoma okienkami wychodzącymi w spad dachu. Było takie, jak większość tam była. Wzdłuż kamienicy szedł korytarz i drzwi. Wchodziło się przez próg do jakiegoś tam jednego prostokątnego pomieszczenia i to było całe mieszkanie. Około [19]58 roku zrobili generalny remont kamienicy, bo to był stary pożydowski budynek z drewnianymi stropami, ściankami działowymi, słomą, wapnem i tak dalej. Mnóstwo robactwa.
Wtedy właśnie nakazano wszystkim mieszkańcom się wynieść. Wysiedlili dom na całą wiosnę i lato. Tak jak nas wygonili w kwietniu, tak wróciliśmy dopiero w październiku. My wynieśliśmy się na Kalinowszczyznę. Tam mieszkało nasze dalekie kuzynostwo, które miało domek pamiętający okres, w którym Kalinowszczyzna była jeszcze wioską. Gnieździliśmy się tam do jesieni. W tym czasie na [ulicy]
Lubartowskiej wydarto wszystkie stropy, wymieniono klatkę schodową i podniesiono troszeczkę dach. Nagle w mieszkaniu z pochyłego sufitu zrobił się nam równy, a z dwóch okienek jedno większe. Co prawda sufit był tam na takim poziomie, że już około piątej klasy podstawówki mogłem go malować z podłogi bez taborecika.
Mieliśmy kuchnię węglową w jednym kącie, w drugim zlew z zimną wodą. My mieliśmy własny, ale były mieszkania gdzie nie było. Na korytarzu znajdował się
komunalny kranik ze zlewikiem i z niego korzystano. Toaleta była w podwórzu, a w niej sześć oczek. Nie misek. Nie sedesów. Metoda kucana.
Data i miejsce nagrania 2014-04-15
Rozmawiał/a Marek Nawratowicz
Redakcja Monika Misiak
Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"