• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Mariański. R. 13, nr 9 (1937)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rocznik Mariański. R. 13, nr 9 (1937)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Do obecnego p aźd ziern ik ow ego num eru R ocznika M ariańskiego d ołą­

czam y przekazy na P. K. O. 404.450 (konto naszego pism a) i jak najuprzej­

m iej upraszam y W szystk ich S zan ow n ych C zcicieli i A postołów C udow nego M edalika, aby w m iesiącu , p ośw ięconym Marii, p rzecież ła sk a w ie zech cieli dać w yraz Sw ojej w iernej m ariań sk iej służby!, i przyjść nam łaskaw ie, z p o­

m ocą. B ędzie to p raw d ziw ie p rzep ięk n y k w iat zło żo n y u Stóp Marii N iep o ­ k alanie P oczętej. O żyw ieni n ajw iększą u fn ością uciek am y się przeto do W as, do Serca W aszego, su m ien ia i w sp a n ia ło m y śln o śc i, i w ierzym y, że nikt nam nie od m ów i S w ojego w sparcia- i S w ojej ponyocy. C iężkie czasy przeżyw am y obecnie. Któż nie ocfczuwa w ie lk ie j, itó r ę l^ i^ u c is k u , a n ie k osztu je nędzy.

L ecz p am iętajm y ile dobyego źd ziałać moźefajfr naszą pom ocą zaw sze sku- teczną. W zm acniam y P&fógę pisiąia p o św ięco n eg o Marii N iep ok alan ie Po­

czętej. Ona, która zwalc&yła w szystk ie herezje i p r a g n ij w id zieć k rólestw o Sw ego B osk iego Syna w ugodzie?, i jed n o ści. N ied osyć że sam a opieką Sw oją sk u teczn ie przyw odzi nas d o łask i i m iło ści, kruszy n iejed nok rotn ie w szy ­ stk ie przeszkody zb aw ien ia i prow ad zi nas drogą b ojaźni B ożej ku naszej św ie tlistej ch w ale. Tak w yraźnie i- d ob itn ie p rzyob iecała Maria N iepokalana Sw oją opiekę w szystkim d zieciom św. "Wincentego a P aulo i tym , co przy­

strojen i w C udow ny M adalik z ufn ością Jej w zyw ać będą. P ełn ią c A postol­

stw o C udow nego M edalika i dając poznać w ielm ożn e «M iłosierdzie Marii, P ośred n iczk i w szystkich łask , pragniem y p rzypom nieć w szystk im , że dosk o­

n ałości ich nie dostaje czegoś. Brak sp ełn ien ia dobrego uczynku! N iechże tym u czynkiem będzie: P om oc i w sparcie dla R ocznika M ariańskiego. Grosza nie m am y żadnego! A przecież i druk i papier w iele k osztują i w ysyłka także! Inni zalegają jeszcze! Co począć w tej b ied zie i nędzy! P om ocy! P o­

m ocy! Pom ocy! O to w szystk ich prosim y! P am iętajm y, że drobnym naszym datkiem u czestn iczyć będziem y w e w ielk iej sp raw ie i zaskarbim y sob ie o piekę B ożą oraz oręd ow n ictw o Marii N iep ok alan ej! Z naszej strony ser­

d ecznym B óg zapłać d ziękujem y za każdy objaw ży czliw o ści! Raz jeszc ze bardzo prosim y, aby broń B oże nikt z A bonentów nie o d ło ży ł załączon ego blankietu, a le sp ełn ił ten uczynek dobry, który nam tak w ielce pom ocnym być m oże w rozszerzen iu k rólestw a C hrystusow ego i Marii N iepokalanej!

O to prosim y z całego serca! X. Redaktor.

KALENDARZ CUDOWNEGO MEDALIKA NA ROK 1938

otrzym ają n iebaw e m w s z y s c y Abon en ci. P ro s im y o ła sk a w ą cie rp liw o ść . Je st na ukończeniu. Bardzo piękna treść, cie k a w a i n ie p o w sze d n ia zapew nie w s z y s tk im p rzynie sie p ra w d ziw e zad o w o le n ie i z b u d o w a n ie l T y m c za se m niechaj każdy od­

k ład a g ro sz po gro szu , aby kiedy p rzyob ie can y kalen darz otrzym a do rąk, m ó g ł b e zzw ło c zn ie n a d e sła ć należn ą ofiarę i w sp ó łp ra c ą sw o ją zapew nić sob ie tak w ielk ie

ko rzy śc i w dziele a p o sto lstw a w K o śc ie le C h rystu so w ym .

U p r z e j m i e p r o s i m y , a b y w s z y s c y , k t ó r z y o t r z y m a l i b r o s z u r ą „ C h r y s t u s z n a m i “, p r z e c i e ż ł a s k a w i e r a c z y l i n a m p r z y j ś ć z p o m o c ą i n a d e s ł a ć u p r o s z o n ą o f i a r ą , k t ó r ą p r z e z n a c z a m y n a cełe k o n ie c z n e g o o d n o w i e n i a n a s z e g o k o ś c io ła w K r a k o w i e n a S t r a d o m i u .

(3)

R O C Z N IK MARIAŃSKI

I CENTRALNY KRAJOWY ORGAN KRUCJATY CUD. MEDALIKA j I STOW. C U D O W N E G O ^.EDALIKA i DZIECI MARII W POLSCE j

\ Rok XIIJ/9

J ; . . ... ...

R e d a k t o r X. P i u s P a w e l l e k , M is jo n a rz P a ź d z ie r n ik 1937 =

Uroczystość Najśw. Panny Marii Różańcowej

, Uroczystość k u czci Najśw. P a n n y Marii Różańcowej obchodzi cały ś.wiat katolicki w pierwszą niedzielę październik a, a początek Nabożeństwa Różańcowego sięga aż do X III-go wieku, w którym to czasie żył święty Dominik. Otóż razu pewnego o b ja w i a się temu wielkiemu Świętemu cudownie M atka Boża i wezwała go, aby za­

prowadził Różaniec św., pouczając go zarazem, w jaki sposób ma to uczynić. Różaniec miał być węzłem, łączącym wszystkich chrze­

ścijan, któ rzy pragnęli się modlić o odwróceńie błędnych h ere ty c­

kich n a u k i niedowiarstwa.

O dtąd rozszerzyło się nabożeństw o do Różańca świętego po całym świecie, powstały różne B ractw a Różańcowe, a za modłami Wiernych i przyczynieniem się Najświętszej P anny Marii R óżań­

cowej odniesiono wiele zwycięstw nad niewiernymi, zaś głównie nad T u rk am i, którzy przez całe trzy wieki zagrażali nieomal ca­

łemu chrześcijaństwu. Ostatnią walką, w k tó rej potęga turecka, a z nią godło półksiężyca na zawsze złam ane zostały, była sławna bitwa p o d Wiedniem, dnia 12-go września 1683-go roku. A królem , któ ry wojska chrześcijańskie p ro w ad ził do zwycięstwa przeciw n a ­ wale turec kiej był właśnie król polski Jan I I I Sobieski. On to był onym mężem, natchnionym przez P a n a Boga i wzmocniony wiarą w Najśw. P a n n ę Marię, k tó ry dokonał prawie tego cudownego zwy­

cięstwa, bowiem od tej e h w ^ j ^ E a j j s t nie ważyli się już chrzęści-

(4)

226

jaństwu zagrażać. Ojciec św. Klemens XI, chcąc okazać wdzięcz­

ność Najświętszej Pannie Marii Różańcowej za Jej czynną pomoc we wszelkich utrapienia ch, nachodzących świat chrześcijański, u sta­

nowi! d ekretem z dnia 3 października 1716 r., aby w każdą pierwszą niedzielę października obchodzono uroczyście święto Różańca św.

Różaniec św. jest jak najcenniejszą i najpożyteczniejszą m odli­

twą: 1) Ze znaku Krzyża św. 2) Ze Składu Apostolskiego. 3) Ze słów: „Chwała Ojcu itd .“ 4) Z „Ojczenaszu11. 5) Z pozdrowienia Anielskiego. 6) Z piętnastu tajemnic, tj. z piętnastu najważniej­

szych zdarzeń życia i śmierci Zbawiciela Pana, k tó re każdy chrze­

ścijanin podczas modlitwy rozpamiętywać powinien. 7) Z modlitwy o pomnożenie Wiary, Nadziei i Miłości.

Różaniec

P a ździernikow e dni słotne bez słońca...

W kościołach światła u ołtarzy

L ud trwa w m odlitw ie, p ły n ie szep t Różańca:

Błogosław iona bądź o M ario Panno.

Ż yciow y pielg rzym , cichy, idzie drogą N ik t nie słyszy strudzonego skargi;

Duszom cierpiącym ludzie pom óc nic nie mogą P rzeto m ilczący jest i jed n o słowo ty lk o szepcą wargi:

Błogosławiona bądź o Mario Panno!

1 m y sieroty z ziem i, gdy łam ie nas życie Do stóp T w ych padam y z R óżańcem w p okorze B y ulżyć cierpieniu, dokoła k r zy w d m orze N arzekać nie chcem y, T y słyszysz serca bicie:

B ądź Błogosław iona o Mario Panno!

.4. N ow akow ska.

(5)

Bardzo pocieszającą jest dla nas ta praw da, k tó rą ukrywa w sobie W iara św., że Bóg przeznaczy! dia dobra rodzaju ludzkiego niebieskie Duchy, Aniołami zwane, k tó re troszczą się o ludzi, za­

chęcają ich do dobrego i są ich obrońcami w niebie. Czegóż by można sobie goręcej p ragną ć podczas niebezpiecznej podróży, jak dobrego przew odnika? Jakże wielkim dobrodziejstw em jest dla nas, że posiadam y takich dobrych przewodników w osobach św.

Aniołów Stróżów podczas niebezpiecznej w ędrówki życia, gdzie tak wiele skał i przepaści grozi nam wykolejeniem i rozbiciem!

H isto ria o pobożnym Tobiaszu wskazuje nam, jak wiele błogosła­

wieństwa dla wiecznego zbawienia zyskać sobie możemy, jeżeli chę­

tnie ra d i n ap o m in ań Aniołów słuchać będziemy. Świętym Aniołom Stróżom mamy do zawdzięczenia wszystkie nasze dobre myśli i po ­ bożne przedsięwzięcia, oni to dodawają nam otuchy i pocieszają nas w chwilach sm utku, od nich otrzym ujem y siłę do oparcia się pokusom, ostrzegają nas przed grzechem, w niebezpieczeństwach nam pom agają, a w chwilach zwątpienia udzielają nam dobrych rad, oni się wreszcie cieszą z naszej p okuty i popraw y. Tak nas uczy Pismo święte Starego i Nowego Testam entu, tak uczyli zgodnie wszyscy święci Ojcowie Kościoła. Polegając na nauce Pisma św.

i na ustawicznej wierze Kościoła, zaprowadził papież Paweł \ - t y uroczystość Świętych Aniołów Stróżów, zaś Klemens X ustanowił je dla całego Kościoła na dzień 2-go październik a, a następni p a ­ pieże przywiązali jeszcze do tego święta wiele odpustów. Jesteśmy więc tym św. Aniołom winni cześć, ufność i wdzięczność. P o w in ­ niśmy wzdrygać się uczynić coś takiego, coby mogło im się niepo- dobać i strzeżmy się zasmucić jakimś wielkim grzechem. P ow in­

niśmy dalej słuchać chętn ie i ochoczo ich natchnie ń i nap o m in ań , starać się p rzy p o d o b a ć im pobożnym i czystym życiem i prosić ich pilnie o pomoc i orędownictwo, abyśmy kiedyś w towarzystwie n a­

szych Aniołów Stróżów mogli po ciężkiej i p o k u tn e j ziemskiej pielgrzymce dojść do wiecznego oglądania oblicza Boga p rz e d ­ wiecznego.

«£s» «$» *&* *&*

(6)

Jezus jest królem naszym!

«A lbow iem k r ó l e st w o Boże w w as jest*.

Jezus jest nie tylko naszym zakonodawcą i nauczycielem, lecz także i królem . Tytuł ten przyznaje sobie również sam. Zapy­

tany przez Piłata: „Tyś jest król żydowski?11 — odpowiada: —

„Ty powiadasz44. Tak biedny i wzgardzony Jezus z N azaretu ogłasza się przed śmiercią samą królem naszym.

Słusznie i sprawiedliwie przynależy Mu ten tytuł chwalebny.

Nawet jako człowiek jest On królem i władcą świata całego. Czło­

wieczeństwo bowiem Jego złączone najściślej z Boską Osobą Słowa, a tak wywyższone jest nieskończenie p o n ad wszystkie stwo­

rzenia i staje się uczestnikiem chwały i władzy Boga o tyle, o ile to możliwe dla natu ry ludzkiej.

Apostoł powiada też, że władzę tę uznają wszystkie stwo­

rzenia i przed imieniem króla swego ugina się wszelkie kolano niebieskie, ziemskie i podziemskie. J a n św. opisuje nam majestat i chwałę tego króla nieba i ziemi i powiada: „I widziałem niebo otworzone, a oto koń biały, a k tóry siedział na nim zwano go Wiernym i Prawdziw ym, a sądzi ze sprawiedliwością i walczy.

A oczy jego płomień ogniowy, a na głowie jego wiele koron. A ma na szacie i na biodrze swoim napisano: Król nad królam i i Pan nad P a n y 44. -— To mnóstwo koron to symbol władzy królewskiej, której ulegają wszystkie królestwa ziemi. Ona rozciąga się tak do kościoła walczącego jako i triumfującego i cierpiącego. Chrystus króluje ta k n a d duszami jako i ciałami, n ad ludźmi jak i nad anio­

łami. Jezus jest przede wszystkim królem serc naszych. Serce J e ­ zusa posiada władzę nad sercami naszymi. One należą do Niego.

Oddajm y pokłon głęboki Jezusowi, dziękujmy Mu pokornie za Jego opiekę nad nami i prośmy o łaskę, abyśmy Mu oddali serca nasze.

I

Chry stus p o s ia d a sam jeden klucz do ser c naszych. On je z n a i może wejść kiedy chce.

Oto przywilej i władza króla naszego, której nikt inny nie ma, ani mieć nie może. Serce człowieka to przepaść niezgłębiona. Nikt jej zbadać nie może, jeżeli się ono samo nie otworzy przed ludźmi,

(7)

pozostanie dla nich wieczną tajemnicą. Człowiek jest p anem serca swego. N ikt z ludzi nie może p rze n ik n ą ć uczuć serc naszych ani poznać zamiarów ich.

Bogu je d n a k wszystko wiadomo. P rz e d Nim odkryte i otw arte serce człowieka. Nic się nie może u k ry ć przed okiem Jego i dlatego 0 Nim mówi Pismo św.: „S crutans corda et renes Deus es tu!„

Kiedy N abuch o d o n o zo r kazał wróżbiarzom swoim odgadnąć swój sen, słusznie odpowiadają mu, że n ik t z ludzi tego dokonać nie może. Daniel odkrył te n sen, ale sam wyznaje, że tylko mocą Bożą, i stąd słusznie powiada król: „Bóg wasz jest bogiem bogów, albowiem On odkrywa tajem n ice11.

Oto więc król i p a n serc naszych prawdziwy. Możemy je od ­ wrócić od Niego, możemy wzgardzić Jego łaską i królestwem Jego, to zawisło od woli naszej, ale nie możemy zam kną ć przed nim serc naszych tak, aby On ich nie znał. Ani myśl jedna ani najmniejsze uczucie lub pragnienie nie ujdzie wszechwiedzy Jego. Z a p o s to ­ łami musimy wszyscy wyznać: „T era z wiemy, że wszystko wiesz, a nie p otrzebać, żeby cię kto pytał. Dlatego wierzymy, żeś od Boga wyszedł11. T ak On nie p o trze b u je wyznania ustnego serc naszych.

Niczego nie możemy przed Nim ukryć. Ten sędzia nasz jest zarazem świadkiem wewnętrznego świata naszego. On sądzi nas nie usta nnie 1 odda n am według naszych myśli, uczuć i itencyj. Wszystko widzi! Niczego nie zapomni! Czy cię to nie przejm uje bojaźnią świętą, że wszystkie twoje myśli, uczucia, pragnienia i zamiary dobre znane te m u, w którego ręku życie twoje i śmierć, doczesność i wieczność! Czy nie powinienieś wspólnie z Jezusem czuwać tak starannie n a d sercem twoim, żeby tam nie powstała ani jedna myśl dobrowolna, przeciw na Jego woli i niezgodna z duchem Jego!

Na cóż się przyda ukryw ać twe serce przed ludźmi, kiedy ono znane Bogu i nie ludzie, lecz Bóg cię sądzić będzie! Na cóż przydadzą się i jakiej wartości są wszystkie pozory i zewnętrzne formy cnoty, jeżeli one nie płyną ze serca, kie dy „człowiek widzi to, co się pokazuje, a P an p atrz y w serce11?!

Sanii zaledwie znamy jasno i dokła dnie serce nasze. Miliony uczuć, prag n ie ń i myśli p rzem ijają pręd k o , jedne prawie nie po­

strzeżenie, o innych zapomin a prędko, ale oko Boże widzi je wszy­

stkie. Serce Jezusa p rzen ik a serca nasze i oświeca najgłębsze jej szczeliny. Ja kież te uczucia i prag n ien ia? Czy przedmio tem ich cześć i chwała J e z u s a ! Czy to są uczucia miłości? Czy pragnienia Jego łask i darów ? Czy może żądze i pragnienia cielesne i ziemskie co zapełniają serca nasze tak, że już nie m a w nich miejsca dla J e ­ zusa? Cóż znaczy więc ta modlitw a ze w nętrzna? Ja kiej wartości pokora w słowach lub oczach ludzkich, jeżeli pycha pożera serca?

(8)

230

Czy może się podobać temuż Najświętszemu Sercu czystość ze­

w nętrzna, jeżeli serce zato pio ne w zmysłowości? Czego się spo­

dziewać po uczynkach nawet dobrych zewnętrznie, jeżeli ich nie uświęca łaska, nie ożywia miłość, b rak u je im dobrej i czystej intencji? Jakże obłudnie wyglądamy wtedy wobec tego Serca!

Jakże wstrętn ą musi być w tedy ta form a bez treści, ta sprawiedli­

wość powierzchowna! Wszakżesz to Serce najświętsze rozmiłowane w sprawiedliwości i spragnione jej upom in a nas: „Strzeżcie się, abyście sprawiedliwości waszej nie czynili przed ludźmi, abyście byli widziani od nich, bo inaczej zapłaty nie będziecie mieli u Ojca“ . Więc bądźmy posłuszni temu wezwaniu. Obrzydźmy sobie wszelką powierzchowność dobrą bez ducha i serca! Odrzućm y ją stanowczo!

Czuwajmy nad sercem! Niech ono będzie czyste i niepokalane!

Cnoty nasze niech płyną z serca! Modlitwa niech będzie mową serca! Z serca wyrzućmy wszystko, co może się nie p odobać Sercu Jezusa, gdyż Bóg jest duchem, a potrzeba ci, którzy Go chwalą, aby Go chwalili w duchu i prawdzie.

I I

C hrystus jest królem naszym . On w y k ry w a nam tajn ik i s e r c naszych.

On jest ź ró d łe m miło ści i łas ki, k tó r a p ra g n ie n ad sercami naszym i p a n o w a ć .

Jezus to król serc naszych. On zna je dokładnie i według upodobania Serca Swego odkrywa nam skrytości serc naszych.

Jakże dziwna przenikliwość Jego! Ja kże szczególniejsza władza!

On wie co dzieje się w sercach naszych. On wskazuje nam, co się ukrywa przed nami samymi! Czasem oświeca nas znagła bez naj­

mniejszego przygotowania ze strony naszej otwierając serca nasze w oczach naszych i okazując w najdrobniejszych szczegółach wszy­

stkie złości nasze od samego dzieciństwa. A światło to Jego tak żywe i silne, że nie pozwala ani na chwilę pozostać w tych grze­

chach, lecz upom ina się o p o kutę szczerą bez odwłoki. Wieluż to świętych poku tn ik ó w doszło tą drogą do nieba, a musieliby na wieki byli zaginąć, gdyby ich ten władca serc nie zmusił niejako do pokuty.

Innym razem oświeca nas znowu to Serce Jezusa u stóp N aj­

świętszego Sak ram en tu albo po Komunii św., kiedy łącząc się z nami i przebywając w sercu naszym pyta nas, dlaczego brakuje nam należytej ozdoby na przyjęcie Jego, kiedy żywo wykazuje nam wrszystkie niedosta tk i i niedoskonałości nasze, użalając się na naszą nieuwagę lub zaślepienie nasze jak niegdyś do Szymona tr ęd o w a­

(9)

tego mówiąc: „Mamci coś powiedzieć! Nie dałeś mi p o c ałunku p o ­ koju, wody nie podałeś mi na umycie nóg m oich!“

Czasami w yprowadza tak niewierności nasze, u k ry tą pychę lub niechęć k u bliźnim, obojętność i niedokładność nałogową w wy­

pełnianiu obowiązków lub dobrych postanow ień w czasie m odlitw y lub większego skupienia ducha.

To znowu przem awia ta k poważnie, karcąco w spowiedzi św.

lub przez usta przełożonych.

0 jakże długo, ja k wytrwale, a zawsze jak głęboko i łaskaw ie wskazuje nam to Serce miłościwe jedną wadę po drugiej, zawsze upom ina jąc się o u znanie i popraw ę, bo chce nam serce uczynić podobnym Sercu Swojemu, gdyż pragnie zawrzeć i zachować z nami przyjaźń szczerą i serdeczną. 0 gdybyśmy słuchali uważnie w p o ­ korze i cichości tych upom nień, gdybyśmy je przyjęli z prosto tą , a bez zwłoki zaraz porzucali wszystko, co w nas razi i zasmuca to Serce, gdybyśmy wzięli się raźno i w ytrwale do pracy, jakże piękne i prawdziwie bogate w cnoty i zasługi byłyby serca nasze. Czy nie musisz przyznać, że z tobą p ostępuje toż Serce w ten sposób? Czy nie musisz uznać, że Jezus to prawdziwy król i władca serca twego?!

Ale jakże korzystasz z tego oświecenia i tych u p o m n ie ń ? Czy nie zamykasz serca p rz e d nim i? Czy nie uciekasz przed Jezusem rzu­

cając się w wir rozproszenia m arnego. Albo czy nie kryjesz się w grobowej obojętności i martwocie! Cóż dziwnego, że te u p o m ­ nienia coraz rzadsze, że światła coraz mniej, że nieczulość na grzechy wzrasta! Czy to nie dowód, że Chrystus wzgardzony usuwa się? Czy cię to nie zatrważa, że Chrystus opuścił cię zupełnie? Któ ż wtedy zajm ie miejsce Jego! Ach jakie będzie serce twoje i jaką cała twoja w arto ść m o ra ln a? „Lękaj się Chrystusa przechodzącego z la­

skami i nie pow racającego więcej“ up o m in a św. B ernard! — Ach nie zasmucaj ta k ciężko k ró la twego! To praw dziwy król serca, bo to źródło miłości i łaski!

Miłość rozlana jest w sercach waszych przez Ducha św. Ale Serce Jezusa to źródło i p ocz ątek tejże miłości, bo kto nam zesłał Ducha św.? K to Go n am wysłużył? Czyja to zasługa, że serca nasze stały się żywą świątynią Ducha św. i d aró w 'J e g o ? Czy ten dar drogi i nieskończony nie spływa na nas z Serca Jezusa jako źródła zasług za nas złożonych? Czy ta ra n a Serca nie jest jakby tą b ram ą nie­

bios, przez k tó r ą zstępuje D uch św. do serc naszych z darami swymi? Czy cały zakon miłości i łaski nie począł się w tym Sercu Zbawiciela naszego? Czy to praw o łaski i miłości nie ogłosiło nam to Serce? A czyli znowu praw o miłości nie jest osobliwym sposobem p raw em serca? Cóż władnie ta k potężnie sercem jeżeli nie miłość?

Miłości nie zdoła się serce oprzeć, skoro ją pozna i przyjmie! Szatan

(10)

2;s2

ma swoje prawo, przez k tó re p anuje n ad sercami, ale to prawo b u n tu stworzenia przeciwko stwórcy, to prawo zazdrości i niezgody pomiędzy współbraćmi, to prawo krwawe. Dlatego nazwanym jest mężobójcą od początku. Ciało ma również swoje praw o, ale to zakon grzechu mówi apostoł. Ono podbija dusze w niewolę ciała i grzechu.

Świat ma swoje praw o, ale to zakon interesu, pychy i miłości wła­

snej. Dlatego każde serce, k tó re ulegnie tym prawom, zepsute i zgubione. Jezus Chrystus sam to zakonodawca miłości. To król prawdziwy naszych serc nie tylko, że godne miłości i najwięcej nas kochające, lecz dlatego przeważnie, że ono źródłem miłości, przez k tórą może prawdziwie posiadać serca nasze i nimi rządzić tak, że królestwo Chrystusa jest wtedy w sercach naszych! — Jakże więc nieszczęśliwe serce nasze, k tó re p o trafi wzgardzić tym zakonem miłości i wpada w srogą niewolę tyranii i śmierci.

Jezus to król serc naszych, gdyż serce Jego to źródło łaski, przez k tó rą Bóg pokonuje serca nasze, rządzi nimi i prowadzi do cnoty, szczęścia i chwały, zasłaniając od grzechu i pokus. A cóż pil­

niejszego dla nas jak poddać się Sercu Jezusa, połączyć się z Nim na zawsze, ukochać je i poddać nasz rozum i wolę po d to Jego prawo miłości i łaski i stać się niewolnikiem Jego ta k, abyśmy my­

śleli, mówili i działali zawsze według upodobania i woli tegoż Serca! Ono ma prawo do poddaństw a naszego! Ono oczekuje tego oddania się, aby nas zamienić w szczerych i wiernych przyjaciół swoich. Więc oddajmy Mu serce nasze, wolę naszą, całą duszę naszą i siebie całych. Uznawajmy zawsze tę zawiłość słodką i trwajmy w niej prosząc nieustannie: P anie i K rólu nasz! przebywaj w ser­

cach naszych, rządź nimi i rozkazuj według upodobania Twego, my gotowi wszystko wykonać. Ale i wspieraj nas zawsze, abyśmy wszystko wykonali, gdyż kto w Tobie mieszka, Ty w nim tylko owoców przynosisz.

Ku czci Chrystusa Króla

(Urywek z Akademii u rz ą d z o n e j przez Dzieci Marii w Lwowie) C h ó r : Niech ży je C h r y s t u s w ś r ó d nas!... K ró l nas z! i Pan!!...

Ś p i e w : K r ó lu j n a d n a m i ! K r ó lu j n a d w ie k a m i!

My z T o b ą p ó j d z i e m n a b o je

Książę c ie m n o ś c i p i e r z c h n i e w p i e k ł a b r a m y K r ó le stw o w z m o c n i się Tw o je!

D e k l a m a c j a : (S m u tn e «Dziś»...)

Dla Ciebie C h r y ste -K r ó lu ! w z n o s z ę u w ie lb ie ń tony!

(11)

Z T o b ą o Z b a w c o m ó j

W s p ó łc ie rp ię ... — w id z ą c , j a k ot o k r ó l e w s k i e trony. ..

Świ ęty P r z y b y t e k Twój...

— «Se rc a Ci m e g o o t w i e r a m p o d w o j e K ró lu Miłości! P r z y j d ź K r ó l e s t w o Tw o je * .

Dziś — b o g o b ó j c z e : «nie c h c e m y by k r ó l o w a ł On!

R o z d z i e r a Ser ce (Tw oje) Boże...

T r u c h l e j e d u s z a m oja ... oc zy z a c h o d z ą łzą...

D u c h a p r z e d T o b ą korzę...

E k s p i a c j i s k ł a d a m żar!

— «Z c h e r u b ó w p i e n i e m , ślę h o s a n n a m o j e K ró lu Świ atł ości! P r z y j d ź K r ó l e s t w o T w oje *.

P o g a s ł y ś w ia t ła w k r ó l e w s k i e j Ś w iąt ni cy ! Z n ik ł w ie c z n e j l a m p k i blask...

T ł u m ś w i ę t o k r a d z k i w n ie s z c z ę s n e j zie m ic y O b a la T r o n T w y c h łask....

W y z n a w c ó w p ł y n i e krew!...

— «Przez łzy, c i e r p i e n i a i m ę c z e ń s k i e boje...

K ró lu P o k o j u ! P r z y j d ź K r ó l e s t w o T w oje *.

Ś p i e w : K r ó l u j n a d nam i...

C h ó r : N ie ch ży je C h r y s t u s w ś r ó d n as ! Kr ól n a s z i P an !!

( e c h o ) : K ró l nas z! i Pan!...

D e k l a m a c j a : ( R a d o s n e «J u tr o * ) .

U d e r z m y w d z w o n y ! w k r ó l e w s k i e d z w o n y ! W i e k ó w K ró lo w i! — n a cześć!

J e g o s z t a n d a r y ! Je g o k o r o n y — Z w y c ię sk ie — sp ie sz m y w zn ieś ć!

Rz ą d z i Bóg! — C h r y s t u s - K r ó l L . ( e c h o ) : C h r y s t u s Król!...

O n W s z e c h p o t ę ż n y ! — K r ó l e m d u sz — On!...

K r ó l e s t w o Je g o ni e m a s z k o ń c a ! P r z e d św ię ty Boży k r ó l e w s k i t r o n P a d a j ą św ia t y i s ł o ń c a —

Bo O n Sam ! C h r y s t u s - K r ó l L . ( e c h o ) : C h r y s t u s - K r ó l L . Gl oria! — T e m u , K t ó r y n a t r o n ie

« H o s a n n a » J e m u n i e c h w ie c z y s te b rz m i!

O t o się zbliża... w t r i u m f u k o r o n i e — Z i e m i a n i p i e k i e ł k o l a n o d r ż y —

N ie z w y c ię ż o n y ni gd y! C h r y s t u s - K r ó l L . ( e c h o ) : C h r y s t u s - K r ó l L . P o d o k i e m K ró la ! W ł a d c y w sze ch w ie k ó w S t a ń m y p o t ę ż n i do w a l k i w ra z !

C h r y s t u s -K ró l ! z nami !... — p r z y Je g o b o k u Ani m o c p ie ki eł , ni e z m o ż e nas !

Z w y c ię z c ą zaw sz e! Chr ystu s-K ról!...

( e c h o ) : C h ry stus-K ról!...

ś p i e w : K r ó l u j n a d na m i... n a boje...

.. .w zm oc ni się T w o je .

S m u t n e « D z i ś » : U m r z y j m y ! — za C h r y s t u s a - K r ó l a L . — T a m — R a d o s n e « J u t r o » : On! — Z m a r t w y c h w s t a n i e m — nam!...

S p o ł e m : N a w ie k i w ie k ó w ! C h ry stus -K ról!...

( e c h o ) : Chry stu s-K ról!...

(12)

Układ serca

Bóg żąda serca naszego „Synu oddaj mi serce tw oje“ On serce jedynie miłuje, serca pragnie, w sercu mieszka, w nim jest roz­

kosz Jego.

Skoro wola nasza zwróci się ku Bogu i serce za nią pójść musi. „Serce, mówi św. Tomasz, to ognisko życia: jego płomień ku niebu wznosić się powinien". — „Serce, pow iada św. Hildegarda, to instru m e n t muzyczny, to h arfa Daw ida“ . Niestety! w dzisiej­

szym jego stanie przyrównać go trzeba do rozstrojonego — nie kom pletn ego in strum entu, k tó rem u wiele oktaw b rak u je ; praca życia chrześcijańskiego zależy na tym, by je zreorganizować na nowo.

Jakaż jest funkcja serca w p o rzą dku władz i potęg moral­

nych? — Kochać — to całe jego zadanie. Jest to ogień, który by istnieć, goreć musi. Religia ma za cel ożywić ten ogień, i zwrócić go do przeznaczonego mu celu, — bo ogień duchowy równie jak m aterialny, potrzebuje dozoru, by nie sprawił klęsk i pożaru. Nic na świecie nie wymaga troskliwszej baczności jak urządzepie siły wewnętrznej, tryskającej z serca. To też P ro r o k oznajmia, iż Pan Sam kieruje uczuciami jego serca.

Jako w środku słońca jest ognisko, z którego tryskają nie­

zliczone prom ie nie światłości, ta k z serca twego płyną najrozlicz- niejsze uczucia i skłonności, odnoszące się do różnych p rzedm io­

tów. Trzeba dobrze zrozumieć jakie są przedmioty, k tó re ukochać należy.

Masz kochać Boga przede wszystkim i nade wszystko — masz kochać rodziców, krewnych, męża, dzieci, przyjaciół... A zważ, że te różne kochania tak są jedno od drugiego odmienne, iż podług użytego już porównania, prom ień miłości należny je dnem u przed­

miotowi nie może być zwrócony ku drugiem u, bez sprawienia nie­

ładu i szkody — co zaraz bliżej określimy.

Kochasz Boga, rodzinę, kochasz wiele innych osób i kochać ich pow innaś; lecz żeby miłość twoja była w stopniu i w miejscu w jakich być winna, oddaj każdem u m ia rę uczucia jaka mu się n a­

leży, nie przenosząc jednego z krzywdą drugiego. Kiedy więc

(13)

Ewangelia nak a zu je nam kochać wszystkich nawet nieprzyjaciół, nie trze ba stąd wnosić abyśmy wszystkich je dnako kochać mieli. — Ogień m aterialn y nie ima się każdego p rze d m io tu bez różnicy — łatwo rozpali żelazo, obejmie suche drzewo a kam ień zaledwie rozgrzeje — podobnie niech roztropność kie ruje tkliwością serca twego, niech nią rządzi pojętność właściwa dzieciom światłości, uczniom Jezusa Chrystusa.

Doskonałym symbolem ludzkiego serca jest ów in stru m e n t o dziesięciu strunach, z którego Psalm ista wydobywał ta k zachwy­

cające tony. Każda stru n a wydawała osobne brzm ienie po d palcami królewskiego śpiewaka, a wszystkie razem dźwięczały pieśnią je- dnozgodną. P odobnież pow inny brzm ieć razem lub kole jn o struny naszych uczuć, i nie przeszkadzając sobie wcale mają się godzić, dopełniać i zlewać w jeden koncert.

Nie możemy, pow tarz am to, kochać wszystkich je d n ak o , nie jest to n aw e t naszą powinnością. Każdy ma swe praw a i tytuły do naszego serca, a stosunek jego do nas, wskazuje rodzaj przywiązania jaki m u się należy. Sam Zbawiciel dał nam p rzykład różnych stopni -w "miłości. K ochał On wszystkich uczniów Swoich, lecz m ię­

dzy nimi szczególniej miłował d w unastu Apostołów, z pomiędzy dw unastu trzech wyróżniał widocznie — oni tylko byli świadkami wielkiego cudu góry T abor, ich wezwał z sobą do oliwnego ogrodu:

między tymi trzem a n akoniec je den byl najukochańszy, Ewangelia bowiem m ianuje go zawsze „ t e n którego ukochał Je zus“ . T ak to uczucia święte ukła dają się cudnym porzą dkiem , nie przynosząc jedne drugim szkody; ta k my powinniśm y kochając wszystkich, nad Wszystkich u kocha ć Tego, k tó ry nade wszystko godzien miłości.

0 Boskim M acierzyń stw ie Najświętszej Marii Panny

«I p o r o d z i ł a S y n a S w o je g o p i e r w o r o ­ d n e g o a u w i n ę ł a Go w p ie lu sz k i i p o ł o ż y ł a w żłobie*. (Łuk . II, 7).

Archanioł G abrie l zwiastuje Najświętszej P a n n ie takie po- poselstwo od Boga: „O to poczniesz w żywocie i porodzisz Syna, a nazwiesz imię Jego Jezus. T en będzie wielki, a będzie zwan Sy­

nem Najwyższego41 (Łuk. I, 32). I rzeczywiście stał się Jezus wielki na niebie i na ziemi. Na imię Jego kolana się zginają. Ale i wielką na niebie i na ziemi stała się M atk a Boża. „Błogoslawionaś Ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twego“ (Łuk. I,

(14)

236

43) wielbią ją od Elżbiety i wielbić będą przez wszystkie wieki Je j szczęśliwi czciciele. Dlaczego?

I. N iezrów nanie w ie lk ą jest g o d n o ś ć Matki Boga

Aby pojąć do jakiego szczytu wielkości wyniesioną zośtała Najświętsza Maria P an n a do godności Macierzyństwa Bożego, trze- baby ogarnąć pojęciem m ajestat i ogrom nieskończonej wielkości Boga (św. Alfons). Dość więc powiedzieć, że P a n Bóg uczyni! Ją Matką Swoją, aby przez to dać do zrozumienia, że więcej Ją już wynieść nie mógł (św. Alfons). „W yrzec o Marii to tylko, że Ona jest Matką Boga — powiada św. Anzelm ■— przechodzi to wszystko, co tylko po Bogu najszczytniejszego powiedzieć lub wyobrazić sobie m o żn a11. „G odność Boskiego Macierzyństwa — poucza św. Albert Wielki — jest godnością idącą zaraz po najwyższej godności Boga11 i dodaje „że Maria ściślej już z Bogiem złączoną być nie może, chyba żeby się stała Bogiem“ .

Święci w wzniosły i dziwny sposób o Matce Bożej się w yra­

żają. Sw. B ernardyn podnosi, „że Maria musiała być wywyższoną do niejakiej równości z Trzem a Osobami Trójcy Przenajśw iętszej11.

Według św. P io tra D am iana „Bóg zamieszkuje w Dziewicy Matce Swojej, z k tórą posiada wspólność n atu ry (ludzkiej). A św. Tomasz mając to na względzie twierdzi stanowczo, że „M aria stając się Matką Boga w skutek ścisłego zjednoczenia z Bogiem nieskończo­

nym, pewną godność jakby nieskończoną posia da11. Według Sua- reza jest to godność w swoim rodzaju nie skończona11. „ P r z e n a j­

świętsza Dziewica — mówi św. Alfons — nie mogła mieć wyższej godności nad tę, że jest Matką Boga, co jest godnością jakby nie­

skończoną11 (Uw. Marii). „Może P an Bóg stworzyć większy świat —- woła św. Bonaw entura — większe niebo niż to jakie istnieje, ale nie może wynieść istoty stworzonej do wyższej godności n ad go­

dność Matki Boga“ (Spec. B. V. Tr. 9, 10). Do któregoż z aniołów rzekł Bóg: „ J a jestem twym synem, a ty mą m a tk ą “ ! Bóg mówi do aniołów: „Wy jesteście moimi sługami11, a do Marii: „Ty jesteś moją m a tk ą 11. Tyś mnie poczęła, zrodziła, wykarmiła mówi z m i­

łością do Marii Syn Boży. O P a n n o przedziw na, któraś jest Matką, a Matką Swego Stworzyciela „k tó ry mnie stworzył — mówi Maria — odpoczął w przybytku m oim 11 (Ekkl. XXIV, 13). O dziwy niepojęte.

Niewiasta ma Syna wspólnie z Bogiem Ojcem i mówi Synowi Bo­

żemu podobnie jak Bóg Ojciec: „Synem moim jesteś T y11. P a n n a przeczysta jest Matką tego, któ rego Ojcem jest Bóg! Jezus Chrystus siedzi na prawicy Boga Ojca, M atk a po prawicy Syna i oboje spo­

glądają z miłością na Swego Syna najukochańszego! Bóg Ojciec w Synu widzi Osobę Boską, k tórą przed wiekami zrodził, Maria

(15)

w Jezusie widzi n atu rę ludzką, której Mu ona użyczyła. O jaka wielkość Marii! Któ ż ją wypowie! N awet Maria Swej godności ję ­ zykiem ludzkim wyrazić nie mogła, więc śpiewała tylko: „Uczynił mi wielkie rzeczy, k tó ry możny jest“ (Łuk. II, 49). — O Mario czyż niesłusznie, abyśmy Cię sławili z całej duszy i serca naszego, lecz jakimi pochwałami mamy Cię chwalić, gdyż Tego, któ rego n ie­

biosa objąć nie mogą, Ty w łonie Swoim Najczystszym nosiłaś.

P rz e to Święta Mario, Matko Boża, m ódl się za nami grzesznymi!

II. P o w o d y do ufnoś ci w p rz e m o ż n ą prz yczynę Marii z p o w o d u Jej B oskiego M acierzy ń stw a

Maria lubo nieskończenie niższą jest od Boga jako stworzenie to jako M atka Boga jest niepojęcie wyższą n a d wszystkie stw o­

rzenia i jak nie można znaleźć Syna zacniejszego nad Jezusa tak nie p o d o b n a Matki godniejszej nad Marię, powiada św. Alfons i d o ­ daje, że wdaśnie owa niepojęta godność Marii powin na nas skłaniać do radow ania się z takiego Jej wywyższenia oraz p obdzać do tym większej ufności w Jej przem ożne orędownictw o, gdyż będąc M atką Boga m a ja kby praw o do Jego darów dla wyjednania ta k o ­ wych tym, za k tórym i się wstawia.

P a n Jezus z pow odu szacunku, jaki ma dla Matki Swojej, k a ­ żdą Jej prośbę uwzględnia. „E x a u d ita est pro sua reverentia in causa sua et totius generis h u m a n i“ . — Wielka zachodzi różnica między prośbam i Marii a innych Świętych. P rośby Świętych wspie­

rają się na miłosierdziu i dobroci Boga, prośby zaś Marii opierają się na pewnego rodzaju prawie, gdyż zdaje się (św. A ntonin), że Boski Syn Marii na mocy sprawiedliwości wszystko spełnia, o co Go Maria poprosi. „ I był im posłuszny" (Łuk. II. 51) mówi Pismo św. o Jezusie, gdy był na ziemi. A teraz w niebie lubo P a n Jezus ma władzę nad wszystkim stworzeniem, a więc i nad Marią P anną, przecież prośby Jej są to zawsze prośby Matki, a więc bez w ątpienia mogące wszystko w yjednać, o co proszą (św. Alfons). Św. B o n a­

w e n tu ra w prost powiada, że Maria przed Bogiem jako Synem Swoim jest wszechmocną, gdyż prośby Marii są zawsze prośby Matki. Życzenia Marii ta k są święte i zgodne z wolą lub dobrocią Boga, iż dla Niego zdają się być nie prośbą, ale rozkazem. Z b a­

wiciel chce najdroższą Swoją Matkę, k tó ra Go ta k czciła na ziemi, uczcić w niebie przez chętne spełnianie wszelkich Jej życzeń (św.

P i o t r Dam ian).

Św. A ntoni: Nasza ufność do Marii ma być podobną do tego zaufania, ja kie Jezus będąc na ziemi okazywał Marii. O trzy m a­

wszy od Marii życie oddal się całkiem Jej opiece pozwalając Jej

(16)

r z — 238

myśleć i działać za siebie. P oddał się też Jej woli z zupełniejszą uległością, a umierając szukał w Jej spojrzeniu ostatniej pociechy.

Jezus pragnie, abyśmy naśladowali postępowanie względem Jego Najświętszej Matki. Maria nas tak kocha, a jej dobre Serce boleje więcej niż my nad każdą naszą troską. Nie podobna wątpić o dobroci Marii. Czyż możemy się obawiać, abyśmy naśladując Jezusa nie posunęli zbyt daleko naszej ufności ku Marii. O nie!

Pan Jezus pragnie dla własnej Swej chwały, abyśmy pokładali w Jego Matce taką ufność, jaką On miał do niej. aby nasze uczucia względem Marii stały się podobnymi do Jego własnych uczuć.

Każde pośrednictw o, aby było użyteczne i dobre, powinno mieć trzy warunki: być potężne, chętne i umiejętne. Otóż Maria Matka Boża jest potężną — om nipotentia supplex. Chętnie także nam pomaga, gdyż jest i naszą m atką. Umiejętne Jej pośrednictwo, zwana bowiem jest P an n ą najroztropniejszą. 0 Mario ufam Tobie!

Tyś Matką Boga mego i Sędziego, ale i Matką moją — winowajcy!

0 błogosławiona ufności! (św. Anzelm). 0 nadziejo pełna! Matka Boża jest Matką moją. O jakże wielką ma być ufność nasza! Jak pewna nadzieja nasza, gdy zbawienie nasze w ręku dobrego Brata 1 w ręku miłościwej Matki.

X . Józef G aw orzew ski, ap o sto ł miłosierdzia W smutnym stanie rzeczy zastał nasze Stowarzyszenie nowo mianowany d y rek to r ś. p. ks. Józef Gaworzewski, gdy objął swoje stanowisko na początku r. 1927. Słysząc, jak dodatnio pracował dla lwowskiego Stow. P a ń Miłosierdzia pocieszałyśmy się nadzieją, że i u nas te opłakane stosunki uzdrowi, lecz n ik t nie przypuszczał, do jakiego stopnia rozkwitu doprowadzi to Stowarzyszenie, i to nie tylko na terenie K rakowa, ale i w całej Polsce. Jego energia, n a d ­ zwyczajny zmysł organizacyjny, śmiałość w inicjatywie, wytrwałość w prze prow adz aniu swych planów, przezorna zapobiegliwość tak dodatnio wpłynęły na działalność Stowarzyszenia, że już w krótkim czasie inny duch zapanował, a gdy zamykał powieki śp. ks. Gawo­

rzewski, stało Stowarzyszenie na niewidzianym dotychczas stopniu rozwoju. Ale bo też zacząwszy od ustalenia odpowiedniej nazwy, rozbudował nasze Stowarzyszenie w Krakow ie z jednego na dwa­

naście, zorganizował je we wszystkicli diecezjach w Polsce i dał trwałe podw aliny Stowarzyszeniom nie tylko doskonale obmyśla­

nym planem pracy dla ubogich, ale i odpowiednim program em

(17)

działania, czym pociągał ludzi do wspierania tych dzieł i p om agania m u w pracy. O parł się skutecznie żądaniom m agistratu i w ojewódz­

twa, by podporządkow a ć tym instytucjom nasze Stowarzyszenie (była już wydelegowana kom isja dla zbadania ksiąg kasowych), wskazując na to, że Stow. P a ń Miłosierdzia jest właściwie b r a ­ ctwem, a tym samym podlega jedynie kurii m etropolitalnej.

Śp. X. J ó z e f G a w o rz e w s k i

Ś. p. ks. Gaworzewski urodził się w Kaszycach w Wielko- polsce 17 marca 1873. Już jako 13-letnie chłopię myślał o służbie Bożej wpisując się na ucznia do Małego Seminarium Księży Misjo­

narzy. Wyróżnił się dodatnio swymi zdolnościami, pracowitością i powagą n a d wiek, to też był stale wzorem ucznia. W r. 1894 otrzym ał świadectwo dojrzałości. Dalsze studia otrzymał w Rzymie, gdzie zdał dwa d o k to raty i otrzymał święcenia kapłańskie. Powrócił

(18)

240

następnie do Krakowa, gdzie jako profesor wykładał apologetykę, historię kościoła i filozofię. Jak o d y rek to r Seminarium wykazywał duże walory umysłu i serca, był sk rupulatny i wymagający tak względem studentów jak i względem siebie. Od r. 1902 zamieszkał we Lwowie, gdzie jako superior domu, a zwłaszcza jako dyrektor Małego Seminarium odznaczał się wybitnym ta lentem pedagogicz­

nym. Oprócz tego spełniał obowiązki d y rek to ra Stow. P a ń Miło­

sierdzia i temu Stowarzyszeniu poświęcił się zupełnie, stając się w całym tego słowa znaczeniu apostołem miłosierdzia. We Lwowie zbudował „Dom Miłosierdzia14, k tóry świadczy o Jego niestrudzo­

nych staraniach oraz miłości dla nędzy ludzkiej.

To przez chwile zwątpień przedziera się ze świętym uporem w patrzony w ubożuchny żłóbek betlejemski i w ten sposób zdo­

bywa cel zamierzony. Żadne przeszkody Go nie zrażają. To też wynik Jego prac jest nadzwyczajny. W ostatnich już latach czując się poważnie chorym porywa się je d n a k na budowę Domu Miło­

sierdzia w Krakowie, k tó rą to budowę mimo niesłychanych t r u ­ dności szczęśliwie doprowadza do końca.

W Jego wszystkich pismach dźwięczy jako ton zasadniczy

„miłosierdzie11. To jest alfa i omega Jego dążeń, myśli i czynów.

Umarł jak święty 17 października 1936 i pewno w dalszym ciągu jest w niebie orędownik iem naszego Stowarzyszenia.

W moim liście kondolencyjn ym wysianym do Rady miejsco­

wej Stowarzyszenia P a ń Miłosierdzia w K rakow ie pisałam między innym i: „...Panie Miłosierdzia i Siostry poniosły nieodżałowaną stratę, gdyż ś. p. ks. Józef Gaworzewski był całkowicie oddany dziełom miłosierdzia, a nadzwyczajne walory Jego umysłu i serca postawiły Stow. P ań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo na po­

ziomie dotychczas niewidzianym. Był On w całym tego słowa zna­

czeniu polskim św. Wincentym a P a u lo 11. Niedługo przed śmiercią pisał do mnie: „...Ciężko idzie mi z dokończeniem domu im. św.

Wincentego a Paulo. — Nikt mi nie dopomaga, opuścili wszyscy.

Chciałbym stworzyć kuchnie dla ubogich. Rzecz je d n ak idzie bardzo o p o rn ie11. Lecz mimo tego groźnego osamotnienia nie ustawał w pracy. To też dom im. św. Wincentego a P aulo, „dom miłosier­

dzia11. który prawie z niczego, można powiedzieć bez przesady praw ie w cudowny sposób wybudował, powinien nosić Jego n a­

zwisko.

Za życia za mało Go znali, powinni poznać po śmierci.

Cześć Jego świetlanej postaci!

Felicja Kow alew ska.

(19)

Różaniec Dziecka Marii

T o jedna m a pociecha,

Że w dłoniach m yc h „ R óżaniec“

I jedna m a n a d zie ja , Ze z Marią p lotłam w ieniec.

W ien iec m yc h u czuć — tę ży zn y W n ie m y ch słóiv — nie znanych Suw ałam po perłach M arijnych — Do ra jskie j niebios bram y.

Maria! — to im ię sło d kie Szep cę w sercu m y m zaw sze, W bólach i troskach — błogie Słyszę J e j słowa i zbaw sze.

O! każda p erełka m i droga, Bo m yśli i serce zbliża — Do S tw ó rcy Pana i Boga

D ochodzę po perłach — do K rzyża.

Uf ać w M arii ta k trzeba — N ie zginie k to w J e j opiece D ziecinie sw ej — niebo otw iera I Bogu składa w ofierze.

Kłara K ahsnerów na.

(20)

Statystyka Polskiej Misji w Wenchow

(Chiny Połu d n io w e)

De nomine misja zależna jest od biskupa Defebvre, C. M. wi- k a r ia tu Ningpo. Obecnie dzieli nasz dystrykt od Ningpo wikariat Taichow, gdzie pracują Misjonarze krajowi. De facto rządy sprawuje n a d całym dystryktem ks. Superior K u rty k a. Dotychczas księży P o lak ó w jest 10 i dwóch braci. Oprócz tego jest jedna Siostra Miłosierdzia Polka z prowincji krakowskiej przy ogromnym szpitalu wenchowskim SS. Miłosierdzia. N astępny przyjazd nowych księży je st pewny, jak nas in form ował ks. Wizytator, w liczbie 4. Oprócz tego pracuje z nami 18 księży świeckich tubylczych i jeden ks.

chiński Misjonarz. W arto wiedzieć, że miastem dystryktu jest W en­

chow w prowincji Chekiang, liczące około 300 tysięcy m ieszkań­

ców, a więc warto wiedzieć, że większe niż K raków , ale z tego za­

ledwie ponad 3 tysiące katolików. Miasto położone nad rzeką, pod 120 stopni — 121 stopni szer. geogr., a 27 stopni — 29 stopni dl.

geogr. Służy jako p ort dogodny dla okrętó w jadących z Szanghaju w te części prowincji. Prowincję Chekiang o obszarze większym od Polski liczącą do 21 milionów ludności, w tym katolików zaledwie 94.078, czyli 5 na tysiąc, otacza z zachodu prowincja Ah-wei i Kian- gsi, z północy Kiangsu, z połu dnia Fukien, a od wschodu morze Chińskie. Chekiang jest w południowych Chinach jedną z 28 pro- wincyj cywilnych.

Pod względem kościelnym dzieli się cała prowincja Chekiang na trzy wikariaty: Ningpo, Taichow, Hangchow; p r e fe k tu rę w Chu­

chów, gdzie pracują księża świeccy kanadyjscy i dystrykt w W en­

chow, gdzie są polscy Księża Misjonarze.

Pomijając w ikariat Ningpo zajmę się raczej dystryktem W e n­

chow, który ma p ro porcjonalnie do w ik aria tu 67% katolików.

Obszar dystryktu wynosi mniej więcej 27.500 k m 5, z ludnością p o n ad 4 miliony mieszkańców. Co do obszaru w km i ludności ogó­

łem zamieszkujących te rytorium nie mogę podać jeszcze ścisłych

(21)

cyfr. W przyszłości może coś wyjaśni się. N iektóre dane czerpałem z książki La vie en Mission ks. A ro u d C. M. z r. 1928 długoletniego d y r e k to r a tutejszego dystryktu .

Według najnowszej statystyki z 1936 r. d ystrykt graniczy od zachodu z p r e f e k tu r ą Chuchów, od północy z w ikariatem Taichow%

od południa z prowincją cywilną F ukien, od wschodu z morzeni Chińskim. D ystrykt posiada 9 kościołów p arafialnych, 93 kaplic z rezydencją (pokój, gdzie m is jonarz może zamieszkać), o r a to ­ riów — domów m odlitw dla chrześcijan — 79. Na te liczby p rzy ­ by tk ó w Bożych jest dotychczas zaledwie 28 księży. Do pomocy w' prow adze niu dzieła wśród 30,342 k atolików i 9.785 k a te c h u m e­

nów są SS. Miłosierdzia E u ro p e jk i i tubylcze w liczbie 8, p ro w a ­ dzące swój własny duży szpital w Wenchow, oraz cztery p rzycho­

dnie; 6 Sióstr prowadzi żłóbek na utrzym aniu miasta. W d o b ro ­ czynnej i ofiarnej swej działalności dano opiekę 84.197 chorym i udzielono pomocy odwiedzając chorych w dom ach w liczbie 1.000.

O próc z tego są zakonnice tubylcze — Yierges de P u rg a to ir (R ato­

wania Dusz Czyśćcowych) w liczbie 6, k tó r e prowadzą k a t e c h u ­ m e n a t żeński. P o n a d to są in ne jeszcze wielkie pomoce do szerzenia chwały Bożej i Kościoła wśród pogan. Takimi są katechiści czasem są i nauczycielami w liczbie 193, nauczyciele i nauczycielki w licz­

bie 53, n as tęp n ie są szkoły, w któ ry ch kształci się młodzież p rz e­

ważnie chrześcijańska w liczbie 2.435, a nie b r a k w dużej liczbie i dzieci pogańskich. — 1.041. I ta k szkół do nauki m odlitw jest 61. uczniów 1.939, szkół niższych 6, uczniów 356, szkół wyższych 4, uczniów 140. Do tego doliczają się jeszcze różne stowarzyszenia wśród chrześcijan w liczbie 24, członków 596.

Jeżeli chodzi o wszelkie dane dotyczące uświęcenia duszy i szafowanie sa k ra m en tó w świętych, to liczba przedstawia się im ­ p o n u ją co : chrztó w udzielono dorosłym 1.057, um ierającym 328.

Dzieci katolickich ochrzczono 1.223, um ie rają cych 1.263. B ierzm o­

wania udzielono 1.353, spowiedzi odpraw io no nakazanych 13.711, a z pobożności 70.396, w tej liczbie w samej parafii Wenchow 31.910. K om unii św. przyjęło z p rzykazania kościelnego 12.994, a z pobożności 115.276, w tej liczbie para fii wenchowskiej 51.927.

Z ao p a trz o n o Ostatnim Namaszczeniem 411. Małżeństw między k a ­ to likam i zaw arto 126, a mieszanych 159.

W pouczaniu chrześcijan, um acnianiu we wierze katolickiej wygłoszono kaz ań 1.733, a do pogan, 223.

Rekole kcyj udzielono 746, a w ośrodkach chrześcijańskich odbyło się 210 misyj.

Ks. F eliks S te fa n o w icz, C. M.

Misjonarz w Wenchow.

(22)

244

Gościnne przyjęcie w chińskim domu

Gościnność w różnych krajach E uropy jest niczym wobec gościnności skóśnookich Chińczyków.

Bogaty lub względnie zamożny Chińczyk, urządzając przy­

jęcie, wysyła dwa zaproszenia: jedno, w którym zawiadamia o m a ­ jącym się odbyć przyjęciu, na który to dzień, jak zapewnia, „ p rz y ­ prowadzi do p o rzą dku maty i wymyje starannie dzbany do w ina“

i drugie, k tó re wysyła w przeddzień przyjęcia z oznaczeniem d o ­ kładnej godziny posiłku, po otrzym aniu zgody, ze strony z a p ro ­ szonego.

Gość o oznaczonej porze zjawia się w domu gospodarza i wręcza mu k artę zaproszenia, k tó rą odbiera z rą k towarzyszącego m u służącego. N astępuje wymiana grzecznościowych zdań, w k tó re j i gość i gospodarz prześcigają się w pom niejszeniu godności swojej osoby. P rzed udaniem się do jadalni goście piją herbatę.

Po herbacie „najznakom itszy14 spośród zaproszonych czyli tzw. „główny gość“ prosi pozostałych, by szli naprzód. Mniej „zna- komici“ goście się opierają, mówiąc, iż nie mogą odważyć się na to.

Największy, prawdziwie chiński ceremoniał odbywa się przy stole.

Gospodarz zwraca się do głównego gościa, wskazując m u za­

szczytne miejsce przy stole, nazywając go godniejszym od siebie i prosząc go o zajęcie wskazanego mu przez gospodarza miejsca.

Gdy p an domu oświadcza znakom item u gościowi, iż n ik t nie może się z nim równać, ów odbiera z rąk gospodarza pałeczki do je ­ dzenia i filiżankę do wina, po czym obydwaj składają sobie głęboki ukłon.

T en ceremoniał obejmuje wszystkich gości i dopiero po za­

kończeniu go wszyscy siadają.

Już po trzecim albo czwartym daniu goście skarżą się, że je ­ dzenia jest zbyt dużo, chociaż wiedzą, że będzie jeszcze co najm niej dwadzieścia dań. Po tym „ s k ro m n y m 11 obiedzie gospodarz p rz e­

prasza gości za „liche11 przyjęcie i prosi o przebaczenie, że już więcej nic nie dostaną.

Ostatnią potraw ą jest zupa, po k tó rej goście znów p rze cho­

dzą, ceremoniując się do salonu, na herbatę.

Przyjęcie u Chińczyka trwa zwykle od połu dnia do późnego wieczora, co nie jest wcale dziwne, gdy się zważy ilość dań, któ rym i gościnny gospodarz raczy swych gości.

Po herbacie goście żegnają gospodarza, przepraszając, że m u przeszkodzili, gospodarz zaś jeszcze raz przeprasza za bardzo skro­

mne przyjęcie i dziękuje za zaszczyt złożenia wizyty jego „s k ro ­ mnej i podłej osobie11.

(23)

Byłem jeszcze wtedy w seminarium.

Nie za pom nę chwili pożegnania pierwszej grupy polskich m i­

sjonarzy, wyjeżdżających z dom u Księży Misjonarzy w Krakowie do Chin na misje wśród pogan. Nie zapom nę tej przejm ują cej m e ­ lodii chórowej pieśni: „Żegnajcie n a m “ — melodii pełnej smutku i żałości. Nie zapom nę ich ostatn ich słów, wypowiedzianych drżą­

cym głosem i ostatniego uścisku dłoni. Odjechali. Znikli z oczu, a my młodzi lewici jeszcze długo staliśmy na progu domu, patrząc w dal. Porzucili wszystko. Poświęcili Bogu i pracy misyjnej kwiat życia i pojechali w nieznane strony pośród zupełnie obcych ludzi dla ratow ania dusz... A przecież ojciec jednego z odjeżdżających m isjonarzy ciężko chory. Nie — mis jo narz nie zostanie. Opuszcza chorego ojca i jedzie w k raje misyjne rato w ać dusze pogan. W d ro ­ dze otrzym uje te legram : ojciec umarł. Misjonarz jedzie dalej. Nie w raca grzebać ojca. Żal mi ich było i czułem dla nich wielkie współczucie i litość a jednocześnie podziwiałem ich odwagę i wiel­

k ość poświęcenia. W k ró tk i czas potem , pociągnięty takim pośw ię­

ceniem — stanąłem i ja w szeregu obok nich na froncie misyjnym ram ię przy ramieniu.

To pośw ięcenie i bezin teresowność mis jonarza nie uchodzi uwagi naw e t zm ate rializowanych pogan, budzi podziw i zmusza ich do chwili zastanowienia się i często pociąga do Kościoła i religii katolickiej. W dowód czego pozwalam sobie przytoczyć następujące o pow iadanie:

J a n Fuszłen, mój poczciwy k u ch a rz — Chińczyk, co to czasem zam iast c u k ru sypie do p o traw sól, albo cukier zamiast soli — to p ro sty człowiek, dziecko natury. W prawdzie pisać i czytać nie um ie, łecz jako daw ny a k t o r — śpiewak chińskiego wędrownego t e a t r z y k u bacznie się ludziom przygląda, obserw uje ich i wyciąga wnioski. Dawniej jeszcze jako poganin słyszał tylko o m is jo na­

rzach same oszczerstwa i krzywdzące posądzenia, nie czując do przybyszów z E u ro p y najmniejszej sympatii. Lecz niezbadane są wyroki P ańskie. Stało się, że zapadł na chorobę oczu. Z każdym dniem było coraz gorzej. Musiał zrezygnować z zawodu aktorskiego, przerzucił się do pracy na roli jako najem nik. Lecz ciągła styczność z k u rze m i ziemią pogorszyła tylko stan choroby oczu. Spieszy więc o ra d ę i pom oc do chińskich znachorów. Wydał na nich prawie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Za Dobrodziejów i Czytelników naszego pisma odprawiamy co miesiąc po trzy Msze św... Józefowi W ilpertowi, oświadczył, że nieskończenie jest rad z ogłoszenia

Najśw. Marji Panny wspólnem przystąpieniem do Sakramentów św. 3-ciej zebrały się wszystkie Sodaliski i aspirantki przed plebanję, skąd wyruszyły w procesji do

Stowarzyszenie rozwija się głównie wskutek opieki materjalnej ze strony Sióstr Miłosierdzia, które urządzają stowarzyszonym opłatek, święcone, przy stosownej

Było ich sześć, a wszystkie prawie z dodatkiem śpiewów, żeby tylko wspomnieć bardzo starannie, a poważnie wykonaną kantatę — zachęcającą w „Finale"

czynić się mogły znakomicie do podniesienia na duchu i do pokrzepienia) a zachęty do nowej wytrwałej pracy. Najważniejszym był sam dzień 19 lifpca,

Zarazem serdecznie dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli za życzliwe i gorliwe serce, jakie nam w tych ciężkich czasach okazywali i bardzo prosimy, aby i w

T aka już jest wola Boża, abyśmy przez trudy, uciski i dolegliwości rozliczne dostawali się do Jego chwały.. Gdyby nam się zawsze powodziło wedle życzeń

Zachw iała się ich wiara, ufność upadła, zwątpienie i małoduszność ogarnęły serca wszystkich, miłość jakby nieśm iało ukryła się w głębi serca.. Nawet