• Nie Znaleziono Wyników

Towarzystwo Bożego Grobu, 1878, R. 11, nr 23

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Towarzystwo Bożego Grobu, 1878, R. 11, nr 23"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

M l ^ 8 )

W H i

(2)

'>. ■ % . -v- • 1 f . •’

'V r.v ' vv i* f,

A-

• r -- i

.V A'-'.

, - . - j - w ,

- ' : 7 - . : iA

, r ‘Ą u( ’ ' ■ _ . - ^ .

j . ■ . ' ' A !. ' i , ■ . . ' / v i I

- i t -; ,, t.-' , , N, > 1 I - - I -.'i, , ' ' ;

' '.-v. V- A A . - 1;

• »i1' ' i' , ' ' A--‘ ,, :

i t ; ' ; .

i': 3y vv A

I

:<A

V/ """-v ‘A- lA,-' ; :A;;7'

■ ' V-. !

. «_ 7 ; '

:Vi',

V1 ,1'a n

> r V

a v.v /

:A :' ' -

7 J A ^ ' f,1'

> - ' - •j ■ . V ■; , i ,

;'A; /'A-; V. V-?-'-.',' .A^A' : ^ > t'-:’A

' A.,.. - . ,:1. •-{ - ' , - i y i, . ( n ;

"•'A.-; , t . t ' . f A

, ' -A V , ' \ , A , . . A A . A . , A tf r , . I. " ■

■■:' - a a t 1 - ’!A'- A t ; , . . -rtf j . *x , ■< ' A

- : A '■ AA a a a, ^ a •:i , - , ' - ' ; v

H A - r ' A -' Ai ? ; - / . ,

} 7 i; A AVi:;-' ■ ;;s:AA.:yA. , A Av.\

< - A ): ; - 7 v; ' A v ' ' , - A, . ' . A ' A , 7 /

A - A / - ; At ) *SA.r , . . v , ' ■ . ■ A . ' v . ' .

' . ' i t v.;\. ■ '

"A-"1 ‘ / / A , -

a ' - . A a a . ' „ " -a- . - V . .

..._ , ■'.■.( , A,<- < , o V

Ar. C • A!',- A■ ..,'A .v-k .

l: ‘

' V >'•. M .

: - i 7 : ' . ' ' ; V ; ■■A. t , ! v: . ■a" - ' ; 7 r 7 ; 1a -". ' ' /a'-a ;

j A . 7 ; , - A a A . :■ Ż . ■ ' ' M

' ' ’ 1 'i ’ t A A . ' . ' , " A A '/ . \ A . - .A

,. '.A- .'- A « ■■ Y , j ,

a / i .a. A '' : , • ■ ' ' : / .

‘ “ - A A ' : ■ - / / Aa A V ... ■..;.. .. ;i - . J

T " . / / A . ' a; . y

.t'A A-A^'/:,^ A- ('..:';a

(3)

Towarzystwo Bosego Grobu,

Socznik X I.

üSliwice

1878. Zeszyt J\ß 2 3 , w Grudniu.

CDla członków towarzystwa w G ó rn y m Szlązku.)

K rw aw a wojna turecko-rosyjska w zięła n a­

reszcie, chociaż może na krótki czas, przez kongres w Berlinie swój koniec. N a początku wojny śerce niejednego katolika bojaźnią przejęte było, bo, jak wiadomo, ta wojna z strony Rosyi niby za wojnę religijną ogłoszoną była. Chrześcianie n a W schodzie, ta k pisał i k rzyczał M oskal, nie powinni dłużej wzdychać pod jarzmem półksię- ca (T u rk a), muszą być wyswobodzeni z pod panowania tureckiego. T a k , ta k ! co M o­

skal zam ierzał i że mu tu o coś innego cho­

dziło, ja k o wybawienie chrześcian, to cały świat ju ż dawno wie. Z resztą Rosyanie pod wyrazem

• .chrześcianie“ tylko swoich współwyznawców schizmatyków rozumieli, a udaw ając, że za tych

T r e ś ć : K ró tk a uw aga nad Ziem ią św.

Obraz. Opis kościoła Z w iastow ania łf. M. P . w N azaret. — R ozm aitości.

Krótka uwaga

nad Z i e mi ą ś w i ę t ą

(4)

— 502 —

walczyć chcą, biednych katolików w swoim w ła­

snym kraju w haniebny sposób dręczyli i uci­

skali; i jeszcze do dziś dnia katolicy w kraju rosyjskim pod samowolą M oskala niezmiernie cierpią i sto razy gorzej się mają, ja k katolicy pod panowaniem T urka. A le dosyć o tem i o obłudzie moskiewskiej, jak gdyby R osya chrześcian tureckich wyswobodzić chciała! — A le właśnie to kłamliwe udaw anie M oskala u chrześcian, a mianowicie u katolików w E u ­ ropie niemałą bojaźń sprawić musiało. Albowiem kto tylko nieco o fanatyzm ie mahometan i o okru­

cieństwie ztąd w ynikającem słyszał, kiedy do walki naprzeciw niewiernych — ta k zowią chrze­

ścian — są wezwani, czy ten nie m iał się n aj­

gorszych rzeczy względem chrześcian w turec- kiem państwie obawiać, w idząc takie postępo­

w anie M oskala naprzeciw T u rcyi? Co zaś naj­

więcej' strachu i obawy w sercach milionów wiernych chrześcian sprawiało, to była myśl 0 Ziemi świętej, o owym k ra ju nad krajam i, gdzie się największe cuda i tajemnice miłości 1 miłosierdzia Bożego działy; w którym Syn Boży w postaci ludzkiej przez 33 la t żył, cier­

piał i pokutował, który niestety już więcej jak 1000 la t — o hańbo dla chrześciańskich k ra ­ jów zachodnich! -— pod panowaniem półksiężyca wzdycha. Cóż się teraz z chrześcianami w Ziemi świętej stanie? tak się niejeden wierny chrześćia- nin z bojaźnią pytał. A le dzięki Bogu, czego się ta k bardzo i słusznie obawiano, nie spraw ­ dziło się, bo turecki fanatyzm nie wybuchł.

(5)

P an Bóg tego nie dopuścił. Swoją wszechmocną ręk ą ubogich chrześcian, szczególnie w Ziemi św.

ocalił i z grożącego niebezpieczeństwa wybawił, ta k , że można powiedzieć, w dziwny sposób podczas wojny katolikom ze strony Turków nic złego się nie stało. I jeszcze więcej, P an Bóg zrządził, że na mocy ustaw kongresu berliń­

skiego chrześcianom pod panowaniem tureckiem nieomal zupełna wolność co do religii a Ziemi świętej i tamtejszym miejscom świętym szcze­

gólna opieka mocarstw zachodnich przyrzeczona została. P rz e z następne opanowanie wyspy Cypru ze strony A nglii stało się Z iem i. świętej nadal szczególne dobrodziejstwo a to dla tego, że wpływowi rosyjskiemu, który w Ziemi św.

coraz bardziej w zrastał i niebezpiecznym się s ta ­ wał, tam a położona została. K iedy więc za cudownem zrządzeniem Boskiem położenie chrze­

ścian na W schodzie a mianowicie w Ziemi św.

w ostatnim czasie się polepszyło, to jednak dla nas katolików na Zachodzie ztąd nie ma p rzy­

czyny, abyśmy się względem Ziemi św. oddali jakiem uś zadowolnieniu, że tam teraz jest w szy­

stko w porządku i że na Ziemię św. nie trzeba mieć szczególnych względów. Owszem, jeżeli kiedy było potrzebne, to tem więcej te ra z całą .naszą uwa.gę na Ziemię św. zwrócić i ofiary na ten cel składać powinniśmy, bo właśnie teraz Kościół katolicki ju ż ta k dawno pożądaną wol­

ność do czynności i rozwoju otrzym ał; a potem także z tej przyczyny, bo od pewnego czasu protestanci, żydzi, Rosyanie nader usiłują, t a p

(6)

— 504 —

się stale osiedlić i ile możności górę wziąść.

T a k n. p. protestanci ju ż kilka kw itnących ko­

lonii założyli: w K aifa, w dolinie Saron; w n aj­

ważniejszych zaś miejscach szkoły, zakłady m i­

syjne, domy p rzytułku dla sierót i chorych u trzy ­ mują, a do tego żywo się do handlu i prze­

mysłu wzięli. A co się żydów tyczy, to ci ta k że z założeniem kolonii zaczęli i ciągle nihy małe przedmieścia przed Jeruzalem budują, za kładając sklepy.

O tem niedawno jeszcze z Londynu do nie­

mieckiej gazety „R eichszeitung“ pisano: „ L o n ­ dyn, 12. sierpnia. Równocześnie z publikowaniem angielsko-tureckiej ugody donoszą, że do Ziemi świętej ajent odesłany został, który tam g ru nt ma zakupić, aby z owym wielkim planem „ S ira M ojżesza Montefiore Testim onial-Fund“ , począ­

tek zrobić. Cel tego funduszu jest: stale pole­

pszyć położenie żydów w Ziemi św. przez z a ­ chęcenie tychże do rolnictw a i przem ysłu, pod kontrolą, k tóra dobre powodzenie niby zabez­

pieczy. N asi współwyznawcy w P ale sty n ie, k tórzy się hodowaniem drzew oliwnych i tytuniu zajmują, po doskonałem wykonaniu wyżej wy­

mienionej ugody, będą w stanie swoje płody do E uropy przesyłać i w ta k i sposób powoli sta­

nowisko zająć, które co do pomyślności w niezem nie odróżni się od gmin europejskich (żydow­

sk ich )“ .

A podobnie do protestantów i żydów także i R osyanie wszędzie, gdzie tylko mogą, grunt

(7)

zakupują, a, ile się da, świętości i święte miej­

sca chytrością i złotem zabierać usiłują, T a k więc protestanci, żydzi, schizmatycy wszelkich sił używ ają, nie żałując ofiar, aby w Ziemi św. ja k najwięcej gruntu zyskać i osiedlić się. A cóż z tego w yniknie? Jeżeli z naszej strony równe usiłowanie nie nastąpi, ubodzy katolicy coraz więcej od innowierców zawisną, powoli jedno miejsce święte po drugiem utracą, a co gorsza, że w padną w niebezpieczeństwo utracenia w iary swojej.

Do objaśnienia stosunków Ziemi św. niech następujące uw agi posłużą: Ziemia święta, k tóra w czasie swego rozkw itu przynajmniej 5 milio­

nów mieszkańców liczyła, obecnie ma zaledwo niewiele nad Y2 miliona dusz, z których naj­

większa część do niekatolików i niewiernych n a ­ leży. Jeruzalem liczy obecnie może 2 5 ,0 0 0 m ieszkańców , z których przeszło 1000 do katolickiej w iary należy, reszta są Mahometanie, Grecy, Ormianie, T urcy i Protestanci. Jeżeli więc katolicy co do liczby tak nieznaczni s ą , to tem mniej w ażą w stosunkach oby­

watelskich , bo nieomal wszyscy są ubodzy.

Bogactwo praw ie bez w yjątku w rękach Turków , Żydów, Greków, schizmatyckich Ormian i prote­

stantów, którzy ostatni niedawno tu przybyli. Do nich należą domy i pola, oni handel i rolnictwo, chociaż nieznakomite, naw et różne rzemiosła p ro ­ wadzą, podczas gdy ubodzy katolicy — ze wsty- fiem trzeba w yznać — prawie tylko ze żebractw a.

(8)

— 506 —

z dobroczynności innych żyją. A czemuż to ? G łówna przyczyna leży w stosunkach politycz­

nych i socyalnych Ziemi świętej. J u ż przeszło 10 0 0 lat Ziemia św. pod ciężkiem jarzmem ma- hometańskiem wzdycha; przez ten cały czas —•

w yjąw szy wojen krzyżowych — katolicy ta m ­ tejsi, można powiedzieć, bez wszelkiego praw a byli, ustaw y tureckie uczyniły ich niezdolnymi do publicznych urzędów, do zakupienia gruntu.

Do tego jako niemahometanie, więc jako wzgar- dziciele Mahometa, w rozmaity sposób uciśnieni, nie jeden raz krw awo prześladowani i na różne gw ałty ze strony tureckich urzędników i t. d.

wystawieni byli. W ięc nie dziw, że są ubodzy.

G dyby Z ak ład Ojców Franciszkanów przez k ilk a wieków nie bjd w ziął ubogich katolików pod swoją opiekę, starając się nie tylko o ich dusze ale i o wyżywienie, toby ju ż dawno o k atoli­

kach w Ziemi św. ani słychać nie było.

T ak więc ubodzy są katolicy w P alesty nie, bardzo ubodzy, a to z powodu owych nieszczę­

śliwych stosunków, pod którym i dotąd żyć mu­

sieli. Jeżeli więc stan katolików w Ziemi św.

ma być podniesiony i jeżeli przez to i położenie Kościoła katolickiego w owym k raju ma się pole­

pszyć, to koniecznie my katolicy na Zachodzie, my, k tó rzy w zupełnie innem i daleko lepszem po­

łożeniu się znajdujem y, pomódz im musimy.

A któryż wierny katolik nie ofiarowałby chętnie coś na ten cel, na. ów cel, dla którego nasi.

pobożni przodkowie w swojej mocnej i żywej

(9)

wierze ta k chętnie w szystko, m ajątek, krew i życie swoje poświęcili. T ak, to byli ęhrze- ścianie, to katolicy, którzy na głos P io tra z Amiens i św. B ernarda nie tylko do kieszeni sięgli i grosz swój na wsparcie Ziemi świętej, miejsc świętych i ubogich mieszkańców ofiarowali, ale którzy w świętym zapale za miecz chwycili, dom, żonę i dzieci opuścili i poza dalekie morze do P alestyny się puścili, aby tam za Zbawiciela i za honor Jego Grobu w krwawym boju um­

rzeć! To byli chrześcianie, to katolicy! O, jakże nas zaw stydzają! A cóżby ci może powiedzieli, gdyby z swojemi ranam i i bliznami z grobów powstawszy, widzieli, ja k obojętnymi, okropnie obojętnymi względem Ziemi św. są teraz ich po­

tomkowie!

A le jednak nie wszyscy katolicy zachodni są obojętni na sprawę Ziemi św .; nie! dzięki Bogu! nigdy nie brakow ało szlachetnych ludzi, których serce ta k silnie pałało dla owego ta k wielce czcigodnego kaw ałka ziemi, gdzie niegdyś P a n i Zbawiciel nasz żył, cierpiał i umarł.

A dzięki tym dobrym duszom i jałmużnom, które ich miłość k u Ziemi św. ofiarowała i ciągle udziela, można było wiele dobrego w Ziemi św.

pełnić, przedewszystkiem przez 0 0 . F rancisz­

kanów, owych prostych ale miłością do Boga i w iary świętej przejętych synów św. F ranciszka, którym przed przeszło 6 0 0 laty , Stolica A po­

stolska opiekę nad Grobem świętym i innemi miejscami świętem i, jako też pąstoracyą nad

(10)

— 508 —

mieszkańcami powierzyła, i którzy we wszystkich burzach i prześladowaniach z prawdziwem męz- twem bohaterskiem wiernie i statecznie na swo- jem stanowisku w ytrw ali aż do dziś dnia. Setki z nich śmiercią męczeńską umarło. Go ci mi­

łością ku Bogu i bliźniemu napełnieni mężowie dotąd działali i ciągle w ykonują, wspierani ja ł- mużnami chrześciańskiego Zachodu, tego tu szczegółowo wymienić nie można. Tylko to j e ­ dno trzeba tu nadmienić: co się w Ziemi św.

z wiernych i miejsc świętych dla nas katolików utrzymało, jedynie, oprócz Boga, pracy i po­

święceniu się ubogich synów św. F ranciszka za­

wdzięczamy. Oni to właśnie są prawdziwymi stróżami i opiekunami miejsc świętych, przy których klasztory swoje zbudow ali, i ojcami ubogich katolików, w pośród T urków i schizma- tyków w P alestynie żyjących. T ak jest, są oni rzeczywistymi ojcami dla owych katolików , bo czuw ają nad ich zbawieniem dusznem, nauczają ich artykułów w iary św. i sakram enta św. im udzielają, jednem słowem są ich duszpasterzam i.

(M e tylko w P alestynie, ale i w S yry i i Egipcie nieomal wszystkiemi parafiami zaw ia­

dują.) U czą dzieci w szkołach przez nich z a ­ łożonych i wychowywują najw iększą część z nich (t. j. kilka tysięcy). Chorych bezpłatnie do szpitali przyjm ują i tam ja k najmilej pielęgnują.

IsTieomal wszystkie podatki, szczególnie w J e r u ­ zalem, za katolików płacą, bo ci prawie wszy­

scy bez w yjątku tyle nie posiadają, aby podatek zapłacić mogli, i we wielu zakupionych lub n a ­

(11)

jętych domach bezpłatnego pomieszkania im udzielają a bardzo wielkiej liczbie z nich nawet codziennego pokarm u dostarczają. Do tego domy dla pielgrzymów utrzym ują, w których ubodzy pielgrzym i bezpłatnie mieszkanie i wyżywienie otrzym ują. T ak pracują, ubodzy 0 0 . F ra n ­ ciszkanie w Palestynie, dla której codziennie oprócz swoich w łasnych sił fizycznych może do 5 0 0 0 franków w ydaw ają. Że zaś to działają i że tyle dobrego czynią, to się jedynie stać może przez miłość dobrych ludzi, którzy z mi­

łości k u Zbawicielowi ofiary dla Ziemi świętej składają. Cóżby się stało z Ziemi św., gdyby jałm użny u stały albo się zm niejszyły? — O po­

trzeby Ziemi św. za pomocą ofiar z Zachodu chrześciańskiego płynących dalej się stara pa- try a rc h a t przez Ojca św. P iu sa IX . przyw ró­

cony, utrzym ując seminaryum dla w ykształcenia księży i kilka zakładów misyjnych z szkołami i misyonarzami. D alej z wielkim pożytkiem dla Ziemi św. działają także zakłady znanego księ­

d za Eatisbonne, rodem Żyda, który cudownie nawrócony, zadaniu swemu odpowiada, pracując w ziemi ojców swoich szczególnie nad nawróce­

niem swego narodu, Żydów. On szkoły i domy dla ubogich sierót przy Jeruzalem u rząd ził, I sam tow arzystw o zakonnic, ta k zwanych Córek FT. M aryi P a n n y Syońskiej w celu wychowania dziewcząt katolickich tam zaprow adził. W po­

dobnym kierunku pracuje także włoski ksiądz, kanonik Belloni, przez założenie szkoły i domu p rzy tu łk u dla osierociałych chłopców w Be-

(12)

— 510 —

tleem. P ró cz tego znajduje się w Ziemi św.

mała liczba zakładów zakonnic poświęcających się pielęgnowaniu sierót i chorych i wychowaniu młodzieży, które także swój b yt dobroczynności katolików zachodnich zawdzięczają. I można się jeszcze raz pytać: Cóżby się stało z Ziem ią świętą, gdyby ofiary chrześciańskiego Zachodu ustały lub w mniejszej ilości udzielane b y ły ? D la tego więc, kochany czytelniku, jeżeli dotąd byłeś przyjacielem i dobrodziejem Ziemi św ., to nie ustawaj w miłości i wspaniałomyślności i n a ­ dal pamiętać na Ziemię św. i święte miasto J e ­ ruzalem.

A jeżeli cię dotąd mało albo wcale nie zajmowała ta spraw a, to zacznij teraz tw oją opieszałość lub obojętność w ynagradzać. A lboż to, powiedz sam, nie jest pożałowania, i raczej kary godna obojętność dla owego kraju i owych miejsc świętych, gdzie Syn Boży za nas żył i cierpiał, gdzie dla naszego zbawienia K rew przenajśw. przelał, dla tego kraju nie mieć uczucia? Zaiste, k a ry godna jest ta k a obojętność!

N uż tedy! Jeżeli, kochany czytelniku, poczu­

wasz się do tej dla katolika haniebnej obojętności, to odtąd popraw, coś zaw inił i chętnie z miłości ku Zbawicielowi twojemu grosz twój dla, ubogiej Ziemi św. ofiaruj. P an Bóg ci to stokrotnie zapłaci!

A le teraz ci jeszcze chcę donieść o pewnem nowem i pięknem dziele, które uczciwi, za spraw ą Ziemi św. się ujmujący mężowie wymyślili i czę­

(13)

ścią już rozpoczęli, aby położenie katolików w Ziemi świętej polepszyć, z dotychczasowego ubóstwa wybawić i przez to katolickim zak ła­

dom tamtejszym nowe wsparcie utworzyć. A j a ­ kież to przedsiębiorstwo? Oto zam ierzają z po­

czciwych katolików niemieckiego państw a niby Tow arzystw o założyć, mające na celu, nie dla zysku doczesnego, ale z miłości ku Bogu i do­

brej sprawie do Ziemi św. się przenieść i tam rolnictwo, ju ż bardzo podupadłe, i inne rzemio­

sła prowadzić, a to dla tego, aby katolickie za- , k ład y w Ziemi św., nie potrzebowały żywności i innych potrzeb za drogie pieniądze od innowierców kupować, i dalej, aby katolickim tam tejszym mieszkańcom, szczególnie d orastają­

cej młodzieży przez to dać sposobność, od tychże europejskich kolonistów tego, czego potrzeba, się nauczyć i poczciwie się wyżywić, a nie, ja k dotąd, na żebractw o się puszczać. Cóż sądzisz?

Czy ta myśl nie jest doskonała? Zaiste ten za­

m iar piękne owoce przyniesie, jeżeli szczerze i energicznie do skutku przyjdzie. A czemużby się nie udał, skoro nim odważna i doświadczona głowa kierować będzie? W szak się j u ż — ja k wymieniono — protestantom udało, kw itnące ko­

lonie założyć; a co ci zdziałali, czy i my k a ­ tolicy tego wykonać nie możemy? A le prawda, do uskutecznienia tego dzieła potrzeba pienię­

dzy, a to nie w małej, ilości.

A le czyby katolicy nie byli także gotowi, n a ten cel ofiary składać, ja k protestanci, którzy

(14)

512

ta k wielkie sumy złożyli? O zaiste, o tenl, nie wątpimy. Owszem, możemy radosną nowinę donieść,, że na pierwsze potrzebne kupna w tym celu już znaczne sumy ze strony katolików nie mieckich wspaniałomyślnie ofiarowano. Z nalazła się także m ała liczba poczciwych katolików- którzy się do P alestyny przenieśli*), aby pod przewodnictwem niemieckiego F ranciszkanina O. W ładysław a Schneider, rodem Grórnoszlązaka, który przed w alką ku lturniczą w Eicbsfeldzie, na Górze świętej A nny i w P rudn iku pracow ał i główny powód do uskutecznienia tego zam iaru dał, to piękne i prawdziwie cywilizujące dzieło rozpocząć. W Emmaus i Jeruzalem przed bram ą ku Jafie prow adzącą urządzono małe osady, które się mają upraw ą roli zająć. Skoro z a k u ­ piony grunt w urodzajną rolę zamieniony bę­

dzie — a do tego kilkoletniej pracy i pieniędzy potrzeba — wtenczas m ała kolonia z przychodu owej posiadłości, dotąd jeszcze zupełnie nie za­

płaconej, utrzym ać i nadal więcej prowadzeniu rzemiosła i innym zarobkom oddawać się może.

Równocześnie można także na powiększenie dzieła i dalsze zakupienie g runtu uwagę zwrócić.

J a k ju ż powiedziano, koloniści nie dla zysku doczesnego, ale dla nieba pracują. D zięki po­

święceniu się kilku poczciwych ludzi, dla tru -

*) K to się w tym celu do Z iem i św. chce przenieść, m usi się wprzód koniecznie do O. W ładysław a Schneider zg ło ­ sić i od niego odpowiedź otrzym ać, inaczej nie będzie p rzyję­

tym . Od redakcyi.

(15)

'inego początku ju ż się w ystarczająca liczba znala­

zła. Czego jeszcze brakuje i przedewszystkieru koniecznie potrzeba, to jest w sparcia pieniężnego.

N iech P a n B óg to nowe dzieło ja k najhojniej pobłogosławić ra c z y ! Z tem życzeniem się z tobą, kochany czytelniku, na ten raz żegnam, obiecu­

ją c Ci, później więcej donieść o owem pięknem przedsiębiorstwie w dalekiej Ziemi świętej. A ja k z pewnością to serdeczne życzenie ze mną dzie­

lisz, ta k bez w ątpienia i to inne, aby się ja k najwięcej takich serc znalazło, któreby to dobre dzieło swojemi ofiarami w spierały, żeby pomyśl­

nie w zrastało na cześć B oga i Kościoła świętego.

Bo bez silnego w sparcia nie może na żaden sposób do skutku przyjść, bez pomocy musiałoby upaść. W ięc szczęść Boże!

Nadmieniamy jeszcze, że najprzew. ks. P a- try arc h a w Jeruzalem i O. K ustosz 0 0 . F ra n - ciszkahów dzieła O. W ładysław a pod swoją opiekę wzięli, i przyłączam y pismo ks. patry- archy, które tłómaczone tak brzm i:

„N iżej podpisany P a try a rc h a w Jeruzalem w yznaje i poświadcza, że wielebny O. F ran ci­

szkanin W ładysław Schneider przed bram ą je ­ rozolimską, tak zw aną jafajską, grunt i dom nabył w celu założenia kolonii katolickich E u ­ ropejczyków, która, jeżeli przez miłościwych dobrodziejów w spierana będzie, katolickiej spra­

wie w P alestynie na niemały pożytek posłuży.“' J e r u z a l e m , 13. lipca 1878.

(L. s.) t Vincenzo,

P a try a rc h a jerozolim ski.

(„Z Eichsfelder M arien-K alender“ .)

(16)

AV .Crsft| i.C.iujC*M i:n1 »savoötAV^r iot--:>so>i 514

(17)

N a z a r e t czyli K w i a t , tak nazw any dla prześlicznego- położenia, a przypominając swą ,nazw ą ów cudowny kw iat, ,,Bóżę duchowną,“

najśw, Boga-Rodzicę, w starym zakonie był m ia­

steczkiem nieznacznem, zkąd Żydzi mówili: ,,O zy m o ż e wyjść co dobrego z N a z a re t? “ lecz w y ­ rokiem Bożym stał się nad inne wielkim i sła­

wnym. Bo tu w spokojnem zaciszu żyła najśw.

P anna, tu „Słowo stało się Ciałem ,“ tu Słowo wcielone pod opieką św. Józefa i najśw. P ann y M aryi żyło i pracowało aż do 30-go roku.

N ad domkiem świętej Rodziny, gdzie się A rcha- niół Gfabryel Boga-Rodzicy ukazał, w ystaw iła św. H elena w spaniałą św iątynię pod wezwaniem Z w i a s t o w a n i a n a j ś w . M a r y i P a n n y , którą po kilkakrotnem spustoszeniu przez muzułmanów, na nowo dźwignęli 0 0 . Franciszkanie r. 1620. J a k obraz pokazuje, św iątynia składa się z kościoła wierzchniego i podziemnego. Z pięknie ozdobio­

nego kościoła wierzchniego zstępuje się po 17 scho­

dach do kościoła podziemnego albo groty W cie­

lenia. T u był domek najśw. P ann y, który, ja k większa część domów nazaretskich składał się z groty podziemnej, służącej również za m ieszka­

nie i z murowanego piąterka, które obejmowało 2 izby. Dziś w N azaret tylko ową grotę w i­

dać. Domek zaś święty w r. 1291, w którym cała P alestyn a w padła w ręce niewiernych, cu­

downie przeniesiony został najprzód do Dalma- cyi a potem do L oretu w W łoszech, gdzie wielce je st czczony. (Opis tego świętego domku jako też pielgrzymkę G-órnoszlązaków do niego w r. 1877

(18)

— 516 —

później podamy. Od re d a k c ji.) W grocie w N a ­ zaret są trzy ołtarze. O łtarz środkowy poświę­

cony jest tajemnicy Z w iasto w an ia; pod nim w i­

dać na posadzce marmurowy herb Ojców Ziemi św., a około niego n ap is: „V erbum car o hie factum est, (Słowo Ciałem tu się stało.) O łtarz Zwiastowania dzieli grotę na 2 niejako części, z których druga jest ciemna i zostawiona w pier­

wotnej postaci, a w niej jest ołtarz świętego Jó*

zefa. Z tąd czternaście schodów prowadzi do innej ciemnej komórki, k tó rą pobożna legenda nazyw a „K uchnią najświętszej P a n n y “ albo też,

„izdebką Zbaw iciela.“

R o z i n a i t o ś c i .

Teraźniejszy b a s z a p a l e s t y ń s k i , to jest najwyż­

szy urzędnik turecki w Ziemi św., wyjątkiem pomiędzy baszami i nadzwyczajnym człowiekiem może być zwany.

Aczkolwiek Turek, jednak wr szkole 0 0 . Franciszkanów w Bośnii jest wychowany i swego syna 13-letniego także do szkoły i na prywatne lekcye do 0 0 . Francisz­

kanów w Jeruzalem posyła, chociaż mu wolno używać wyższych szkół protestanckich w Jeruzalem , zakładu Braci szkolnych w Alexandryi i szkół 0 0 . Jezuitów w Bajruth. Ale on i syn jego tylko od 0 0 . Francisz­

kanów lekcji żądają. Tak samo tylko naszego klasz­

tornego lekarza używa, jedng żonę m a jak chrześcianie, i zaraz z początku ogłosił, że przekupstwo miejsca u niego nie znajdzie, więc za jego przykładem także poddani m u urzędnicy iść muszą. Te dwie ostatnie rzeczy od­

różniają go najbardziej od dawniejszych baszów. Wzo- rowie utrzymuje pokój i ład w kraju. On jest blizkini.

pokrewnym cesarza tureckiego.

Dnia 28. sierpnia 1878 um arła w Betleem w klasz­

torze Karm elitanek z a k o n n i c a , która,świętobliwe ży­

cie prowadziła i Rany Pańskie miała.

Czcionkam i T.-Zalew skiego w iGIiwićaęM

(19)
(20)

.■••-su-

/

' A . - ' - . V j K' V -. ,. v -. _ i. ■

■K;

:v ' . r • -1. ■\>v r> - : ’ ■ V / ■

/ >^v'v : •' r : />' ' / ' i 1 1 •'

i/1'.). ..’f' 'i L y, V ;.^C ■■ i .

;v, A c ■ " ' i - , X ’ ,

. V -s ■' ^ '■ : -■ , ■ , ^ - .'■

V- ^ i -■'l 1 "' ' ~ \

.iO '

rr>

Vv.V f:' h ''1-- :

> V< < / \ r o , ^ , K ~ -J ) ^ '^1 (

, .

' r ' VfT >- > :v-N.> : • i- , s v'.'i-’

-V

y ' 1 >r s’. ' ' ^ 'f x < 1 ^ ' i1

^ 1 ' - x ’ - ’ y

-> N ' ^ , 1

, ^ ^ , -

, ' - ^ y ę - y Ą ' .> .. ;V; ' . >.

s ^ ' v 1 ■ ■ / '■ ■' (

^ y - . }

.■

'X '

yy., ^ :y < y ;\v/,''.yr i ; \ . ....

^ 1 ' rf f - j 1 \ % . , ->

' . • i'--' r :J %>■ / ,

A - 1 r . s ■;' - ' ' A

;i;

' ’ V a.v ; V ' ? ; 1:-;', A ;: ż r <- ■' '''■ v ; a 1 a- / ' , , , (l

. ■; a ' ' ■. ; <. . . - ■ • ■ ■ • . ' • ;■■ ' ,'•■.> • - , ' / ' • / • - ■ • / ' v- , f{ ' .V_;

. . ' ■■-/. . . ^ a. ! (<v. - ... ■ -. A--: .■ '• ; :y. ’' t. ■V . ' , • 1 -•.\ ;V'

Cytaty

Powiązane dokumenty

N a tę niemiłą wiadomość zdecydow ała się część naszych za ­ możniejszych pielgrzym ów za tę wątpliwą łask ę podziękować, aby się aż ku wieczorowi

cenia spodziewać, przeciwnie nowonawróceni znajdują się w niebezpieczeństwie odpadnięcia od wiary katolickiej. A niestety kilku odpadło, jednak smutek ten nas tern

czenia komu, wtenczas zdejmuje turban, w kłada pismo pomiędzy białą i czerwoną czapkę i wdziewa znowu cały zawój, potem z pewnością najmniejszy papierek z tak

Cała ta prowincya za czasów, gdy Palestyna była zwaną, „obiecaną Ziem ią“ gdzie mleko i miód płynął, była najurodzajniejszą i osobliwem błogo-

Było to bowiem onego czasu, gdy rabusie Ma- dianitów przez lat 7 Judeą ciężko dręczyli, ta k iż wielka liczba żydów przed mieczem tychże nieprzy- * jacieli

wym i Maryi błogosławionój między niewiastami, bawiliśmy się. Oto Marya i Józef zabierają się na niejaki czas opuścić Nazaret. Czas się zbliżył, więc

M arya Panna, dowiedziawszy się, że Faryzeuszowie jej Syna zabić chcą, wielkim strachem przejęta i przelękniona dobiegła aż na m ały pagórek lub wzgórze u

tyczki i bitwy przyzwyczaili, że się stali postrachem ludu w całym kraju Syryi. Gdy przed 800 latmi pierwsi Krzyżacy ciągnąc do zwycięztwa Jerozolimy, z Europy do