• Nie Znaleziono Wyników

Towarzystwo Bożego Grobu, 1880, R. 13, nr 28

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Towarzystwo Bożego Grobu, 1880, R. 13, nr 28"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

H -i?)

h, 18

(2)
(3)

Towarzystwo Bożego Grobu.

Bocznik X III. 1880. Zeszyt JK 28.

Redaktor: X. S. K o r p a k w Reisewitz. W wrześniu.

( D l a c z ł o n k ó w t o w a r z y s t w a w G ó r n y m S z l^ z k u .)

S p is r z e c z y : Kościół katolicki w Palesty­

nie. — List wielm. wikary- usza jeneralnego P. Appodio do O. Władysława. — Prze­

gląd składek na misyą i dom przytułku O. Władysława. — Wiadomości. — Obraz i opis.

— Dla wędrujących do Pale­

styny. — Literatura.

Kościół katolicki w Palestynie.

List patryarchy jerozolimskiego Mons. Wincent ego Br a cc o do zarządu „Towarzystwa Grobu świętego“

w Kolonii.

Rok 1879 był czasem doświadczenia dla naszej misyi. Donosząc w moim ostatnim liście, Że schizmatycy w tym tu kraju okazują się przychylnymi Kościołowi katolickiemu, obawia­

łem się, że prędzej lub później nastąpią znowu napady przeciw naszej misyi, i na tem się nie zawiodłem. Schizmatycy i protestanci, ubiega­

jący się dawniej każdy za własnym interesem, połączyli się tą razą przeciw katolikom i użyli szczególnie oborów tak urzędników administra­

(4)

cyjnych jak i sędziów, ażeby wpływ nasz za­

kasowali. Częścią im się to niestety udało.

W Nazarecie wykluczono łacinników (t. j. rzym­

skich katolików) zupełnie od posad sądowni­

czych; te są teraz wyjątkowo w ręku tame­

cznych dosyć licznych schizmatyków. W Salt (za Jordanem) przeprowadzili katolicy zaledwie jednego członka do rady gminnej, co jest sku­

tkiem tylko podrzędnego znaczenia; od sądu wykluczono ich zupełnie na korzyść protestan­

tów, którzy tam nieznaczną mniejszość stanowią.

Ja k wielką stratę takie stosunki przyno­

szą naszym misyom, które w wielu względach od tych władz zależą, jest jasno i łatwo ocenić, że nasze misye w Galilei i za Jordanem wiele przykrości doznawać muszą. Dopóki Kościół katolicki w tych okolicach zostawać będzie w tern położeniu, nie można się żadnego nawró­

cenia spodziewać, przeciwnie nowonawróceni znajdują się w niebezpieczeństwie odpadnięcia od wiary katolickiej. A niestety kilku odpadło, jednak smutek ten nas tern pociesza, że inne misye szczęśliwie wzrastają. P rzy tern staramy się usilnie stan ten odmienić i spodziewam się, że za łaską Boga nasi łacińscy katolicy w ich stosunkach obywatelskich wkrótce zadowoleni zostaną. Niepomyślne to położenie, w jakiem się właśnie teraz część naszej misyi znajduje, znacznie utrudnione jeszcze jest wielką drożyzną spowodowaną przez wojnę, a tej zimy była na­

der dokuczliwa, bo w roku przeszłym był nie­

(5)

urodzaj. Ztąd znaczna część ludności ma biedę, szczególnie katolicy, którzy są najubożsi. Na*

szych misyonarzy przeto otaczają od rana do wieczora biedni, często całe familie nędznych, aby głód zaspokoić.

P rzy tych utrapieniach nie brakuje nam dzięki Bogu i pociechy. Pomimo nawróceń, których w roku zeszłym nie wiele było i te za­

ledwie odstąpienie kilku słabych we wierze wyrównały, musimy przyznać, że życie religijne naszych misyi widoczny postęp wzięło. Od obowiązku wielkanocnego nie usuwa się — z nader małymi wyjątkami — żaden; w ciągu roku przystępują nawróceni w święta, szczegól­

nie w święta Matki Boskiej, do stołu Pań­

skiego, a w niektórych już od dawna istnieją­

cych misyach nie ma niedzieli, żeby ktoś przez przyjęcie Sakramentów św. wiary swej nie wy­

znawał. Wielką radością byłem napełniony, usłyszawszy, że w dzień Niepokalanego poczę­

cia najświętszej Maryi Panny i Bożego naro­

dzenia wierni licznie przyjęli Komunią św. Po tym ogólnym przeglądzie naszój misyi będzie P ana interesować, dowiedzieć się szczegółów pojedynczych stacyi, co lepiej wyjaśni stan całej misyi.

1. B e i t D s z a l ą (wieś pod Betleem z 3000 ludności). Ta misya należy co do czasu za­

łożenia jej do pierwszych. Liczy ona nad 600 katolików. Mamy tam szkołę dla chłopców z 2 nauczycielami, świeckim i duchownym,

(6)

i szkołę dla dziewcząt pod kierunkiem sióstr świętego Józefa. Obiedwie szkoły zwiedzają dzieci katolickie i schizmatyckie. Siostry św.

Józefa prowadzą także towarzystwa kobiet i pa­

nien, które ducha chrześciańskiego pomiędzy płcią żeńską bardzo ożywiają; i w rzeczy samej skutki odniesione są nader pocieszające. Misya ta jest ze strony materyalnej w dobrym stanie;

brakuje jej tylko jeszcze domu dla sióstr, do­

tychczas w domu n a j ę t y m mieszkających.

W Beit Dszala mają schizmatycy szkoły, jednę dla chłopców, drugą dla dziewcząt, utrzymy­

wane od rządu ruskiego, jako jego własność.

Protestanci mają tu tylko szkołę dla chłopców.

2. B e i t s a h u r , wieś pasterzy, którzy na słowo Anioła ku żłobku nowonarodzonego Zba­

wiciela pospieszyli. Misya ta, lubo już od da­

wnych lat urządzona, doznała tylko małych po­

stępów z powodu wpływu, który biskup schizma- tycki w Betleem na swych wiernych tamże wywiera. Liczy ona tylko 125 katolików.

Mieliśmy szkołę dla chłopców i dziewcząt; lecz niestety ostatnia upadła, ponieważ musieliśmy nauczycielkę oddalić, a nowej nie mogliśmy je­

szcze nabyć. Misya posiada dom dla księdza i kościółek. — W Beitsahur mają protestanci szkołę, którą największą częścią dzieci muzuł­

manów zwiedzają. Do protestantyzmu nikt nie przechodzi.

3. R a m a l l a , (wieś na północ od Jeruza­

lem). W tej misyi żyje 280 katolików. Mamy

(7)

tam szkoły dla chłopców i dziewcząt, obiedwie pilnie odwiedzane. Szkołą dziewcząt kierują siostry św. Józefa, równocześnie i towarzystwem kobiet i panien. W Ramalli mamy dom dla księdza i mieszkanie dla sióstr; jednakże jest koniecznie potrzebny kościół, gdyż katolicka lu­

dność w kaplicy tymczasowój nie ma miejsca.

— W Ramalli znajdują się oprócz schizmaty- ków jeszcze mieszkańcy dwu protestanckich wy­

znań, ewangelicy i kwakry, którzy także mają szkołę dla chłopców i dziewcząt.

4. J i f n a (wioska na północ od Jeruza­

lem, dawniej Gofna zwana. Tytus ciągnął przez Gofnę do oblężenia Jeruzalem. Znajduje się tam jeszcze bruk rzymski). W Jifnie żyje 150 bardzo gorliwych katolików. Szkołę chłop­

ców i dziewcząt zwiedzają tylko łacinnicy. Mi- sya Jifna posiada farę, ładny kościółek i szkołę.

— I ewangeliccy protestanci mają tu szkołę, ale żadnych nawróconych. W nowszym czasie założyli tu kwakry w związku z proboszczem schizmatyckim, który im lokal wynajął, drugą szkołę; i oni nikogo do siebie nie zwabili, tylko nauczyciela.

5. B i r z e i t , pół godziny drogi na zachód od Jifny, z 138 katolikami. Schizmatyccy mie­

szkańcy tej wsi są bardzo czynni i starają się nad innych z ich znacznych gruntów obficie korzystać. Kościół katolicki wcale ich nie ob­

chodzi, nawróconych mamy nie wiele, ale osoby stałe. Misya ma szkoły dla chłopców i dzie­

(8)

wcząt, kościół i farę. Protestanci mają także szkołę, lecz zdaje się, że oprócz nauczyciela ni­

kogo nie nawrócili.

6. T a i b e (pewno dawne H ai, gdzie Abraham najprzód swój namiot rozłożył opuści­

wszy swoją ojczyznę na rozkaz Boży, według podania innych dawne Efrem, w pobliżu pustyni Kwarantania, dokąd się Pan Jezus schronił przed żydami , chcącymi Gro po wskrzeszeniu Łazarza zabić). Bardzo zaludniona ale biedna wieś z 128 katolikami, nie licząc tych, którzy się dla wielkiśj biedy do Jeruzalem udali. Mamy tu szkoły dla chłopców i dziewcząt, które i schiz- matycy zwiedzają, farę, kościół i szkołę. Pro­

testanci mają tutaj także kościół i nawróconych.

7. N a p l u s , dawne Neapolis albo Sichern, miasto z 18,000 ludności. (Niegdyś siedlisko Samarytan. Tu rozmawiał Pan Jezus z nie­

wiastą przy studni Jakóbowej). Misya ta, jak wszystkie po miastach, nie obiecuje wzrostu.

W ogóle doświadczamy, że tam, gdzie ludność trudni się pracą wiejską, Kościół katolicki ma więcej widoku, jak w miastach, gdzie handel i rzemiosła prowadzą. Liczba katolików wynosi 75, pomiędzy tymi kilka obcych, którzy po krótkim pobycie znowu się oddalą. Wliczone są także osoby mieszkające we wsi sąsiedniej Baffidim należącej do misyi Naplus. Szkoły dla chłopców nie mamy; w całej ludności kato­

lickiej jest tylko jeden lub dwu chłopców, je­

dnakże mamy szkołę dziewcząt, do której i schiz-

(9)

matycy chodzą. Misyonarz w Naplus ma dwo­

jakie zadanie, t. j. pastoracyą katolików tam­

tejszych, i przyjmowanie i opatrywanie pielgrzy­

mów zwiedzających Samaryę; na ten cel służy dom nie dawno mu wybudowany, w którym je- dnę stancyą na kaplicę urządzono. — W Naplus mają protestanci kilka nawróconych; posiadają także szkoły dla chłopców i dziewcząt.

8. Sa l t , dawne Ramoth-Gilead za Jorda­

nem w okolicy starannie hodowanej. Miejsce główne obwodu Belka i jako takowe siedlisko tureckiego namiestnika trzeciej klasy. (Ramoth- Gilead było miejscem schronienia od Mojżesza przeznaczonym dla tych, którzy nierozmyślnie człowieka zabili). Misya ta liczy przeszło 900 katolików i jest jedną z najważniejszych, nie tylko dla wielkiej liczby katolików, ale i dla nadziei, którą przyszłość obiecuje, albowiem schizmatycy miejscowi nader przychylnymi ka­

tolikom się okazują. Ma ona oprócz tego je ­ szcze znaczenie dla dwóch sąsiednich misyi, po­

nieważ Salt jest miejscem głównem okręgu poza Jordanem, od którego wsie przyległe w stosun­

kach obywatelskich zawisły, więc w tych stosuje się stanowisko katolików do wpływu, jaki ka­

tolicy w Salt posiadają. W tym względzie jeśt teraz misya katolicka w Salt, jak wyżej podano, w krytycznem położeniu, gdyż przy ostatnich wyborach protestanci górę wzięli. Aby ocenić znaczenie tego faktu trzeba wiedzieć, że w każ­

dym głównym obywatelskiem miejscu fararze

(10)

właściwych wyznań zawsze uważani bywają, za reprezentantów swej ludności, t. j., jeżeli są poddanymi tureckimi. Jako tacy są członkami rady gminnój, przedstawiają kandydatów do obo- rów i wpływają na tych i przez to także na sądy. Ale łaciński fararz w Salt nie ma tego prawa, bo jest obcym, przeto musimy oprócz braku zastępstwa w sądzie i nad tern ubole­

wać, że przełożony misyi nie ma żadnego wpływu prawnego. Dla braku księdza krajowego nie mogłem temu zapobiedz i pozostaje tylko na­

dzieja, że przy następnych wyborach członka do sądu przeprowadzimy. Misya w Salt ma farę, ale kościoła nie ma. Już przed dziesię­

ciu laty założono fundamenta, ale dotychczas nie było można dalej budować, lubo potrzeba jest nader wielka. Msza święta i wszelkie inne nabożeństwo odprawia się w fundamentach, w prawdziwej jaskini, jak sobie łatwo wyobra­

zić można. Nasze dwie szkoły są licznie za­

pełnione i także od schizmatyków zwiedzane.

— W Salt znaleźli anglikanie, przed nami tam przybyli, wielu zwolenników, jednak nie tyle ile katolików tam się znajduje. Mają także szkołę dla chłopców i dziewcząt.

9. E f f e i s albo Te h e i s . W tej wsi, go­

dzinę drogi południowo-zachodnio od Salt, fararz z Salt od roku 1876 kilka osób nawrócił.

W roku 1877 urządziliśmy tam kilka mieszkań i posłałem tamże księdza maronickiego, który w Salt był nauczycielem. Z początku zyskał

(11)

sobie przychylność całej ludności, która do Ko­

ścioła katolickiego przeszła; lecz nie zadługo potem zrządził swem postępowaniem nieukon- tentowanie w wysokim stopniu, tak że znów do schizmy wrócili. Teraz tam jest jeden z na­

szych księży, który, jak mi doniósł, ma 174 katolików. Misya ta jest pełna nadziei, a z cza­

sem i przy cierpliwości spodziewa się ją nasz misyonarz przez nowe nawrócenia powiększyć.

Dotychczas mamy tylko szkołę dla chłopców;

nauczycielki nie możemy dla wielkiej odległości miejsca tego jeszcze tam przesłać. W Effeis mamy tylko farę, obszerna stancya w niej służy za kaplicę.

10. E r m e m i n , wieś trzy godziny drogi północno-zachodnio od Salt, którą mieszkańcy z powodu rabunku beduinów opuścili i potem się do Salt przenieśli. W roku 1874 przyszli jednakże znowu w posiadanie własności i powró­

cili do wsi. Część mieszkańców już w Salt zostali katolikami, reszta nie omieszkali teraz pójść za ich przykładem, najbardziej spowodo­

wani serdecznym udziałem misyonarza z Salt, który im dopomógł do uzyskania ich wsi.. P e ­ wna familia bardzo zamożna, zagorzała zwolen- nica schizmy, osiedliła się tam z nimi; długo stroniła ona od Kościoła katolickiego, lecz na­

reszcie głowa tejże familii oświadczyła ze wzglę­

dów i dla grzeczności ku misyonarzowi, który mu łaskę wyświadczył, zamiar zostać katolikiem.

Cała familia przeszła z nim do katolicyzmu,

2

(12)

a dziś nie ma ani jednego scłiizmatyka we wsi.

Uważano jednakże zaraz, że to nawrócenie nie było szczere. Skutek najnowszych wyborów, które upadek katolikom przyniosły, spowodo­

wały go, dać się poznać. Żądanie pewnej sumy pieniędzy, nie wiem na jakiej zasadzie, dla siebie i kilku innych od niego zachęconych, zostało ze strony katolików nie uwzględnione;

udał się więc do schizmatyckiego księdza, który mu żądaną sumę natychmiast wypłacił, ale pod tym warunkiem, że z drugimi odbiorcami pie­

niędzy na schizmę napowrót przejdzie. W ten sposób odpadła największa część mieszkańców, razem więcej jak 100 osób, tak że się tylko około 30 katolikami pozostało. Można się wprawdzie spodziewać, że ta schizma nie będzie długo trwać, bo zbałamuceni już tego kroku żałują, kusiciel zaś ale nie, który przeciw Kościołowi występuje a odpadłych w schizmie utwierdza. Misyonarz usiłuje ich wszelką łagodnością powoli nawró­

cić. W Ermemin mieliśmy szkołę, która od czasu tego niestety jest niepotrzebna. Kilkoro dzieci pozostałych katolikami uczy misyonarz sam, stancya jedna w jego mieszkaniu służy za kaplicę.

11. K a r a k , miasto mające 600 domów, w pobliżu morza martwego, dawne P etra deserti.

(K arak, miasto główne Moabu, klucz do kraju wschodnio-jordańskiego, miasto bardzo ważne z czasów wojen krzyżackich.) W Karak mamy dwóch misyonarzy, jednego w mieście a drugiego

(13)

na pustyni. W mieście nie ma wiele katolików, tylko 70 dusz. Przyczyna słabego postępu tej misyi leży w tern, żeśmy dotąd nie mogli wy­

budować ani fary, ani kaplicy; mieszkańcy nie mają przeto prawego zaufania do stałości misyi i obawiają się, żebyśmy ich znów opuścili, jak to przed nami protestanci uczynili. W mieście mamy misyonarza mieszkającego w nędznej cha­

cie, która także za kaplicę służy; w drugiej chacie uczy dzieci z poczciwym nauczycielem.

Trudności w tej misyi są nadzwyczajne, tak dla odległości, jak dla szczególnego położenia kraju, który niezawisły od rządu sułtana, znajduje się co do spraw wewnętrznych w despotycznym nie­

ładzie, a na zewnątrz żyje w ciągłych wojnach z sąsiedniemi pokoleniami.

12. K a r a k na pust yni . Tę misyą po­

koleń koczujących prowadzi drugi misyonarz, który z swymi namiotami za nowonawróconymi postępuje. Obejmuje ona cały kraj Moab. Liczba katolików wynosi 180. Mają oni liczną szkołę dla chłopców, zwiedzaną także od schizmatyków, bo ci nie mają na pustyni ani księdza, ani na­

uczyciela. Obiedwie misye są w krytycznem położeniu, którego końca nie można przewidzieć.

W listopadzie przeszłego roku uwiódł turek ka­

tolicką kobietę z tej misyi, co w mieście i na pustyni wielki rozruch zrobiło. Wszyscy chrze- ścianie bez wyjątku wzięli się do broni, aby się pomścić hańby chrześciaństwu zadanej i tylko powaga tureckiego namiestnika i energiczne przy­

rzeczenie wymierzenia im słuszności trochę ich

2*

(14)

uspokoiły. Za pośrednictwem namiestnika ko«

bietę skradzioną na trzeci dzień zwrócono. Ale na nowo wszczął się szturm. Według barba­

rzyńskich obyczajów tego narodu zwykli w ta­

kich przypadkach właśni krewni skradzioną pu­

blicznie zabijać, nie dochodząc czy jest winna, lub nie; czynią to, aby hańbę familii i całemu pokoleniu wyrządzoną zatrzeć i zarazem krewnych mężczyzny winnego zmusić do podobnego postą­

pienia z nim. Wszelkie okoliczności przema­

wiały za niewinnością kobiety skradzionej. Mi- syonarz, któremu ją powierzono, schronił onę poza okręgiem Karak, za pomocą członków fa­

milii namiestnika, którzy mu z bronią towarzy­

szyli. Dotychczas nie mógł jeszcze misyonarz do Karak wrócić, bo go rabuś, któremu tenże kobietę wydarł, chciał zabić, ale i dla tego, że chrześcianie, tak katoliccy, jak schizmatyccy, za złe mu poczytują, że im ofiarę usunął. W K a­

rak jest więc nieprzyjaźń między chrześcianami a licznemi pokoleniami tureckiemi tak wygóro­

wana, że owi nie myślą tam dłużej zostawać.

Niektórzy chrześcianie zanieśli już prośbę do władzy, aby im nowe miejsce wyznaczyła, do- kądby się udać mogli. Sprawa ta jest jeszcze nierozstrzygnięta. Ja k nasi katolicy z Karak wyjdą, to misyonarz musi z nimi pójść. W ra ­ zie gdyby tylko część wyszła, a reszta pozo­

stanie, byłbym w kłopocie; gdyż misyonarz ba­

wiący w Karak znajdowałby się w trudnem po­

łożeniu, albowiem namiestnik, pan kraju, nie chce aby chrześcianie wychodzili i z powodu tego

(15)

dałby nawet samemu misyonarzowi swoją nie­

chęć poczuć.

Nie chcę przytem zamilczeć, że obie misye w K arak pomimo wspomnionych trudności do­

tychczas nam bardzo wiele pociechy sprawiły.

Wszyscy nasi katolicy, starzy i młodzi, mężczy­

źni i kobiety, są nader dobrze wyuczeni w reli- gii, słuchają pilnie nauki chrześciańskiej i od­

wiedzają gorliwie kościół, uczęszczając do Sa­

kramentów św. Modlą się wspólnie i pojedynczo, i nie ma katolickiego namiotu, gdzieby się ka­

żdego wieczora przed spaniem cała familia wspól­

nie nie modliła.

13. J a f f a w Galilei (nie zamienić na miasto nadmorskie do wylądowania Jalfa), dawne Jafia, według starego podania miasto urodzenia św. Apostoła Jakóba większego. W tej wiosce, 0 godzinę drogi na zachód od Nazaret odległej, mieszka 130 katolików, którzy niedawno na łono Kościoła przyszli. W nowszym czasie musieli z powodu rozruchów wyborowych w Nazarecie, dokąd Jaffa należy, wiele cierpieć. Schizmatycy 1 protestanci użytkowali z ich korzystnego po­

łożenia w reprezentacyi gminy w Nazarecie;

przyszło do sprzeczki, która niesprawiedliwe osądzenie i uwięzienie kilku znakomitych kato­

lików za sobą pociągnęła. W Jaffie są dwie szkoły, do których chodzi i kilku schizmatyków.

Protestanci mają także szkołę i zyskali kilku nawróconych. Nasza misya ma małą farę i kościół.

14. R e n e , wieś na północ od Nazaretu.

(16)

Ta misya założona 1878 roku liczy dzisiaj tylko 90 katolików. Z początku zawiadował nią pro­

boszcz z Nazaretu (Franciszkanin), lecz teraz jest powierzona jednemu z naszych dwóch mi- syonarzy miejscowych. W Rene ukończą nie­

zadługo małą budowę kaplicy i szkoły, do czego dotychczas najęte stancye służyły. Z czasem i dla księdza muszą dom wystawić, bo misya nie może postępu doznać, dopóki misyonarz w miejscu nie mieszka. Obiedwie szkoły tamże są w dobrym stanie. Od kilku lat mają i pro­

testanci tutaj szkołę, czy i nawróconych, nie wiem.

15. C h e f -Am ar. W tej wiosce, 8 godziny drogi ku zachodowi od Nazaretu na wzgórzu wybudowanej, mieszkali greccy katolicy, którzy należeli do biskupa w St. Jean d’Acre. Pro­

testanci zwabili kilka familii do siebie; można ich było do powrotu do Kościoła tylko pod tym warunkiem nakłonić, że im łaciński obrządek pozwolono. To było powodem do założenia no­

wej misyi, która nie ma widoku do rozszerzenia, bo tam nie ma żadnego schizmatyka. Liczba katolików wynosi około 100, włączywszy kilku ob­

cych. Tamtejszy misyonarz ma wiele pracy, ba oprócz pastoracyi ludności podejmuje się kiero­

wnictwa duchownego sióstr w Nazarecie i ró­

żnych zgromadzeń żeńskich. Musi także dosyć licznych katolików greckich zaopatrzyć, a oprócz tego ma szkołę, którą łacińscy i greccy katolicy zwiedzają, inaczej poszliby ostatni do szkoły protestanckiej. Szkołę dziewcząt prowadzą sio­

stry. Ta misya nie sprawuje mi żadnych innych

(17)

wydatków, jak tylko utrzymanie misyonarza;

ten ma własne mieszkanie i miewa u sióstr na­

bożeństwo. Dla szkół dałem czasem według potrzeby wsparcie, gdyż misyonarz zgłosił się w tej myśli do Towarzystwa.

16. N a z a r e t . W Nazarecie fara powie­

rzona jest Franciszkanom, lecz już od dawna mamy tam misyonarza, który za kapelana funkcye u sióstr sprawuje, i zarazem zgromadzenie kobiet prowadzi. Do tych należą nie tylko łacińskie kobiety i panny, lecz maronickie i greckie ka­

toliczki, przez które to stowarzyszenia bardzo wiele dobrego się dzieje. Oprócz tego powie­

rzono temu misyonarzowi jako tureckiemu pod­

danemu zastępstwo cywilne łacińskiej ludności.

Od założenia misyi w Rene umieszczono dru­

giego misyonarza w Nazarecie dla pełnienia obo­

wiązków duchownych.

17. O a z a , (dawne miasto Filistynów, któ­

rego bramy niegdyś Samson za miasto wyniósł.

Oaza jest członkiem łącznym Egiptu z Syryą, położona cudnie pomiędzy ogrodami drzewnemi, w pobliżu morza, liczy 13,000 ludności). Mi- sya w Gaza założona dopiero przed trzema mie­

siącami przez p. Jerzego Gatt, byłego dyrektora instytutu księdza Ratisbonne i autora sławnego dzieła opisującego Jerozolimę. Pan Gatt zobo­

wiązał się sam, postarać się o potrzebne środki, i tak mi ta misya dotychczas żadnych kosztów nie. sprawiła. W Gaza bawi zwykle kilku ka­

tolików dla handlu; oprócz tego odzywają się i schizmatyccy chrześcianie pomyślnie dla Ko-

(18)
(19)

ścioła naszego. Teraż kiedy misjonarz w miej­

scu mieszka jest staranie o katolików, i o innych, jeżeli z łaski Boskiej chcą korzystać. Pan Gatt pisał mi niedawno, że to przedsiębiorstwo dobry skutek odnosi. Jest tam dopiero 30 katolików.

On mieszka w najętym domu, stancja jedna służy za kaplicę, druga za szkołę. — Od da­

wna mają tam protestanci szkołę dla chłopców i dziewcząt, czy kogo do wiary swej nakłonili, nie wiem.

Nie kończę listu tego nie wspomniawszy o seminaryum patryarchalnem, które za najwa­

żniejsze dzieło naszej całej misyi uważam. Mamy teraz 24 kleryków, z tych 8 na teologii, 2 na filozofii, resztę w różnych niższych klasach.

Trzej z nich należą do obrządku wschodniego, jeden Ormianin a dwaj Syryjczykowie. — R a­

zem powierzone są 17 stacyi misyjnych ducho­

wnym świeckim, które wszystkie, wyjąwszy Gaza,.

Patryarcha utrzymuje; do tego doliczam patry- archat, seminaryum i cztery domy sióstr św. J o ­ zefa, t. j. w szpitalu jerozolimskim, w Betleem, w Beit-Dszala i w Ramalli; niektóre z nich przyjmują także pewną liczbę ubogich dziewcząt, które na koszt Patryarchy bywają utrzymywane.

Kończąc moje podanie składam podzięko­

wanie Towarzystwu Grobu św., które nas do­

tychczas w utrzymywaniu i rozszerzaniu misyi naszych hojnie wspierało. Te podzięki są tern żywsze, ponieważ Towarzystwo w ostatnim cza­

sie swoją serdeczną przychylność ku nam zwię­

kszyło. Czuję się przeto zmuszonym, wynurzyć

(20)

zarządowi i wszystkim członkom Towarzystwa moje najczulsze podziękowanie z zapewnieniem, że jak dotąd, tak na przyszłość zasyłać będziemy do Dawcy wszystkiego dobrego nasze gorące modły, aby miłość nam wyświadczoną tu i w przy- szłem życiu hojnie nagrodzić raczył.

Równocześnie oświadczam żywą nadzieję, że i nadal życzliwość Towarzystwa dopomoże mi nie tylko do utrzymania i wzrostu istnieją­

cych misyi, ale i do założenia nowych, aby co­

raz bardziej Kościół Chrystusów się w owym kraju rozszerzał, gdzie Jego nogi chodziły i który potem i Krwią swoją świętą skrapiał.

Pozwól Pan i t. d.

J e r u z a le m , dnia 11. lutego 1880.

t Wincenty, Patryarcha jerozolimski.

NB. W powyższym liście opisane są tylko stacye misyjne w p a t r y a r c h a c ie , powierzone duchowieństwu świeckiemu; istnieją jeszcze za­

kłady 0 0 . Franciszkanów, O. Władysława itd.

Ł i s s *

w ielm ożn ego ks. w ikaryusza jen eralnego (zastęp cy ks.

Patryarchy) do O. W ład ysław a S ch neider.

Łaciński P atryarchat w Jeruzalem.

Jeruzalem, 15. sierpnia 1880.

Wielmożny Ojcze Władysławie!

W. Ojciec dobrze odgadł: moje odwiedziny w niemieckim domu przytułku przed Jeruzalem

(21)

— jak W . M. w Twoim liście z dnia 6. sier­

pnia. b. r. się domyślasz — były czynem udziału i życzliwości ku jego dobrym mieszkańcom i ku całemu narodowi niemieckiemu. Nie zajmowa­

łem się tern, —• bo mię też to nie obchodziło — aby cały plan dzieła przez wiel. Ojca zamie- rzanego poznać; wiedziałem tylko, że jego głó­

wnym celem jest: przynieść jakąkolwiek pomoc ubogim niemieckim i polskim pielgrzymom, któ­

rzy więcej jak wszyscy inni pielgrzymowie je­

rozolimscy są pomocy potrzebujący i opuszczeni*) i ztąd zawsze do niego czułem się pociągany.

I zapewniam W. Mości, że gdziekolwiek tylko go będę mógł polecić, to zawsze z całego serca uczynię i ze mną wszyscy księża patryarchatu.

Nareszcie cieszę się W. Mości podać, że od „Towarzystwa do rozszerzania wiary“ dla W. Ojca dwa dary do patryarchatu nadesłane zostały i że u naszego ekonoma dla W . M.

102 franki 50 cent, do odebrania leżą.

Z uczuciem szczerego szacunku

W. M. uniżony sługa P a s q u a le A p p o d io ,

wikaryusz jeneralny.

Z zadowoleniem zapisujemy to najnowsze u rz ę d o w e polecenie dzieła O. Władysława przez wikaryusza jeneralnego patryarchy jerozolimskiego t. j. najwyższej władzy duchownej w Ziemi

*) p ii di tutti gli altri pellegrini bisognosi e abbandon- uati in Gerusalemme.

(22)

świętej. Że przewielebny Patryarcha czyli Bi­

skup jerozolimski podobnie o tern dziele myśli, już z jego polecenia z roku 1878 widzieliśmy (zobacz nr. 23 tych zeszytów). Tę przychyl­

ność przy różnych okolicznościach oświadcza, wspierając dobrą radą, zachętą i czynem Ojca Władysława. P rzy kupnie gruntu ks. P atry­

archa za wysoką sumę ręczył i kupno w jego kancelaryi podpisane było; w czasie potrzeby powtórnie Ojcu Władysławowi znaczną sumę po­

życzał bez pisma i bez świadka, a gdyby mógł wspierałby go i pieniędzmi, ale on sam żyje z jałmużn, które z Europy otrzymuje; jeszcze w ostatnim czasie, t. j. w sierpniu tego roku, OjcuW ł. w Aleksandryi, przy powrocie z Rzymu swoją życzliwość wyrażał, jednem słowem: ks.

P atryarcha wspiera, jak może, nasze dzieło w Ziemi św. Idźmy i my za jego szlachetnym przykładem i wspierajmy podług naszych sił to dzieło tak pożyteczne!

Seminaryum i kolegium 00. Jezuitów w Gthazir.

Na północ od Ziemi św., już za granicą, leży sławne pasmo gór, nazywające się L ib an . W Piśmie św. Liban jest obrazem błogosławień­

stwa, siły i rozkoszy, a jego największą ozdobą były niegdyś cedry czyli drzewa szpilkowe, któ­

rych liść zawsze zielony i wonny, drzewo zaś twarde i gorzkie, ztąd ani czasem spożyte, ani robactwu dostępne. Do cedru przyrównywa

(23)

Pismo św. sprawiedliwego, cedr jest także sym­

bolem najśw. Bogarodzicy. Dziś istnieje tylko jeden taki las na Libanie, liczący na 374 drzew.

Liban jest pięknym pod każdym względem, bo on łączy w sobie wszystko, co oko zachwyca i wyobraźnię porywa, jak wysokie szczyty śnie­

giem pokryte i straszne przepaści, gdzie rwiące szumią potoki, leżą nagie skały i żyzne doliny z wioskami pełnemi życia, i — wyjąwszy fana­

tycznych mahometańskich Druzów - - z ludkiem chrześciaóskim, bardzo dobrym i, można powie­

dzieć, jedynym pod tym względem, bo u niego religia katolicka jest w całej sile, w całej ży­

wotności i tworzy podstawę wszelkiego życia.

Ten lud nazywa się Maronici. U podnóża tych gór wśród zielonej równiny i bujnych ogrodów ściele się nad morzem miasto piękne i rozległe, pod imieniem B e jr u t, główne miejsce handlu na całem wybrzeżu Syryi. Tu obok 0 0 . Fran­

ciszkanów Ziemi św. mających swoją gospodę i obok 0 0 . Kapucynów, 0 0 . Łazarzystów, Sióstr miłosierdzia i Zakonnic najśw. Panny z Nazaretu mają swój zakład Ojcowie Jezuici. Ci niezmor­

dowani szermierze Kościoła założyli tu drukar­

nią katolicką i wydają czasopismo arabskie, które zbija błędy rozsiewane przez różne sekty.

W Bejrucie posiadają klasztorek i trzy szkoły, a w O h a z ir niedaleko Bejrutu mają swój głó­

wny zakład, to jest kolegium i seminaryum, które bardzo słyną. To miejsce, gdzie 0 0 . J e ­ zuici się kształcą i gdzie największa część żyje i pracuje, pokazuje nam obraz. Oprócz tego

(24)

pracują 0 0 . Jezuici jeszcze w sześciu innych miejscach na Libanie. Pielgrzymi jadący przez Carogród (Konstantynopol) do Ziemi św. zwie­

dzają także Bejrut.

P r z e g l ą d s k ła d e k n a d o m p r z y t u ł k u O. W ła d y s ła w a w J e r u z a l e m .

W roku 1 8 7 9 n a d e sła li:

K s. kapelan S. z Odm uchowa 2 0 m arek, panna W . z G łupczyc 76 m ., siostra m ił. A. z Grodkowa 3 8 m ., ks. kapelan K . z Prudnika 3 1 0 m., ks. kapelan dr. G. z W . S trzelec 15 m . 5 0 fen., panna S. z P ra u s- n ic 4 m ., P . C. A. z W rocław ia 2 5 0 m ., pew na osoba z T rzebnicy 16 m. 5 0 fen., siostra X . z N y sy 2 0 m ., p. n au czyciel H . z B iałej 25 m ., ks. S. z Odm uchowa 2 0 m ., P. B. z W rocław ia 30 m., siostra M. z Lipin 15 m ., panna K . z N y sy 18 m ., A. P . z Trzebnicy 2 m ., panna H . z N y sy 3 m ., pani E . z N y sy 2 m ., k s. proboszcz S. z R udy 4 0 m ., w iel. M atka z T rze­

b nicy 2 0 m ., panna P . z K anth 3 m., ks. S. z Odmu­

chow a 15 m ., ks. S. z R udy 8 0 m., panna F. z Gauers 7 m . 5 0 fen., pew na osoba z Prudnika 3 m . 50 fen., panna F . z K anth 3 m ., ks. kapelan C. z Opola 8 m ., ks. S. z O dm uchowa 26 m ., ks. K . z Prudnika 12 m ., ks. duchowny radzca M. z B o g u cic 27 m ., p. B . z Trze­

b n icy 5 m ., P . A . z W rocław ia 105 m ., p. U . z Trze­

b n icy 1 m ., siostra C. z W ie se-P a u lin e r 5 m ., P . B.

z W ro cła w ia 3 m ., A. M. z W rocław ia 7 m . 5 0 fen., Tr. z S taro-B iałej 25 m ., P . B . z W rocław ia 3 2 m., sio stra L. z Odm uchowa 1 0 m ., ks. S. z Rudy 1 5 0 m., P . B . z W rocław ia 10 m ., p. G. z W rocław ia 5 m., k s. H . z W rocław ia 2 2 0 m ., pani G. z Paczkow a 6 m., G. z W rocław ia 3 m ., panna I. z Trzebnicy 2 0 m ., pew na osoba z Trzebnicy 7 0 fen., ks. C. z Opola 14 m ., z S taro-B iałej 5 6 m . 50 fen., pewna osoba z Prudnika

(25)

9 m ., ks. proboszcz B. z G liw ic 15 0 m ., ks. S. z Od- m uchow a 4 m ., p. L. z B rzega 2 m ., pew na osoba z ok olicy Trzebnicy 1 0 0 m ., panna S. z P rausnic 4 m ., ks. w ikary H. z W rocław ia 107 m ., p. B. z Trzebnicy 5 m ., ks. proboszcz B . z Zirkwitz 2 0 m., ks. proboszcz L . z B etten b ach 8 0 m , p. dr. P . z Trzebnicy 15 m., panna K. z Prudnika 3 m ., pani P . z N y sy 6 m ., ks.

proboszcz K. z Szerokiej 15 m ., ks. wik. H . z W ro­

cław ia 3 0 m .. p. dr. H . z F rankenstein 1 1 0 m ., p. W . z H altern 1 0 m ., B . z W rocław ia 6 m., ks. lic . W . z Braunsberg 5 7 5 m. 2 0 fen., ks. S. z Odm uchowa 2 0 m.

8 0 fen., ks. C. z Opola 8 m ., ks. proboszcz K . z M o- gu ncyi 10 m ., ks. w ik. H . z W rocław ia 75 m ., pew na osoba z W rocław ia 5 0 m ., ks. radzca H . z Odm uchowa, 60 m ., ks. kapelan K. z Prudnika 11 m. 5 0 fen.

panna I. z Trzebnicy 3 0 m ., ks. duchow ny radzca M.

z B ogu cic 1 4 0 m., pauna I. M. z B o g u cic 10 m ., ks.

S. z Odm uchowa (O ttm achau) 10 m., ks. proboszcz B . z G liw ic 103 m ., p. dr. G. z N y sy 1 2 m ., pew na osoba z N y sy 5 m ., pew ne osoby z S taro-B iałej 2 1 m ., siostra I. z Frankenstein 3 m., siostra C. z Grod­

kow a 1 2 m ., ks. wikary H. z W rocław ia 115 m ., ks.

kapelan S. z Odm uchowa 1 0 m ., ks. C. z Opola 1 2 m., p. I. I. z B ytom ia 6 m ., z R eisew itz 8 m ., ks. B . z G ościencina 9 m . 3 0 fen., z B eisew itz 1 m. 5 0 fen., ekspedycya „N eisser Z tg.“ 3 6 m. R azem 3 8 1 9 m . — N a m s z e ś w i ę t e : p. B. W . z Ł ubczyc 1 0 m ., ks.

kapelan K. z Prudnika 1 0 m., p. I. G. z Ł ubczyc 4 3 m., p. R. G. z W rocławia 3 m ., w iel. M atka z T rzebnicy 63 m. 5 0 fen., ks. kapelan K. z Prudnika 1 2 3 m., siostra E. z Paczkow a 77 m. 50 fen., w iel. M. z Trzeb­

n icy 15 m ., ks. proboszcz K . z Szerokiej 1 5 0 m ., p ew na osoba z T rzebnicy 2 0 m ,, ks. kapelan K . z Łub- czyc 4 5 0 m ., p. T. z K unzendorf 3 0 0 m ., p. M. S.

z G łogów ka 2 1 m ., k s. proboszcz K . z Szerokiej 150 m ., w iel. M. z Trzebnicy 3 6 m ., ks. proboszcz E.

z W ierzchu 15 m ., p. T. z S tarei-B iałej 1 4 5 m ., R a­

zem : 1 6 3 2 m.

(26)

Wiadomości

wyjęto z listów prywatnych 0. Władysława (z czerwca, lipca, sierpnia 1880.)

A l e k s a n d r y a w E g ip c ie: N a si p oczciw i rodacy pracujący przy naszem d ziele w E m aus i Jeruzalem , żniwo w ali w E m aus: 12 centnarów jęczm ien ia, do tego nieco p szen icy; kartofle też zdarne. W Jeruzalem zbiór p szen icy, grochu, fasoli, ziem niaków i ogórków też za - d ow olnia. —•

D n ia 2 8 . lip ca przybył tu nowo obrany O. K u ­ sto sz Ziem i św iętej albo przełożony w szystk ich k la sz to ­ rów 0 0 . Franciszkanów w Ziem i św iętej, im ie n ie m O. G u i d o z K ortony, W łoch. J eg o p ierw sze p ozd ro ­ w ien ie do m n ie b3?ło po n iem ieck u ; n auczył się b o­

w iem pierwej nieco języka n iem ieck iego, b y ł też w A n g lii, a teraz w ra c a ł z Oberam m ergau i W iednia. Z pasyi w O beram m ergau i z przyjęcia sw ego u cesarza au stry- ack iego b y ł bardzo zadow olony. Cesarz austryacki po­

darow ał k o ścio ło w i w N azaret drogi i kosztow ny o łta rz m arm urowy. O. Guido p rzedtem b y ł przełożonym g o ­ spody franciszkańskiej „Casa n uova“ w Jeruzalem (g d zie O jcow ie w szystk ich pielgrzym ów bez różnicy na­

rod ow ości i re lig ii przez 1 4 dni b ezp łatnie p odejm ują).

N a drugi dzień od w ied ziłem go; przyjął m ię serdecznie i uprzejm ie i ob iecał m i, że się postara, abym powró­

c ił do J e r u z a le m .— N aród francuzki, który na W sc h o ­ d zie i w P a lesty n ie w szędzie chce m ie ś pierw szeństw o w ostatn im czasie u W ło ch ó w dużo stracił sym patyi.

P rzed kilku tygod n iam i poznałem tu osobę w osta­

tn ich la ta ch często m ianowaną, to je s t od K ościoła

(27)

k atolick iego n iegd yś odpadłego, ale teraz na łono j e g o pow róconego biskupa orm iańskiego K u p e l i a n a . M ie­

szkał kilka dni w naszym klasztorze tutejszym i stara się teraz Ormian egipskich, którzy razem z nim b yli odpadli, do jed n ości K o ścio ła p rzy p ro w a d zić — -

Obecnie przy naszóm dziele w Ziem i św iętej pra­

cuje 9 ziom ków , zg ło siło się do m nie znowu 3, k tó­

rzy mocng, w olę m aj§, tam się przenieść; pom iędzy n im i p ew ien pan już nieco p odeszły jako zarządca, który tylko w yżyw ienia, m ieszkania i odzienia ż^da, n ie za ­

p łaty. Brak nam jeszcze gospodyni.

W praw dzie pracują d a lćj, częścią przy m urze ogrodow ym , częścią przy brukowaniu, częścią przy po­

praw ianiu pokrycia ze zeszłego roku, ale now ych bu­

dynków w E m aus i Jeruzalem nie m ożem y dalej w y ­ staw ić dla braku pieniędzy. B udow anie na W schod zie- n ie j e s t tak ła tw e jak w Europie. Tu trzeba lu dzi, co kam ienie łam ią i co je obrabiają, potem m ularzy i k ilk a chłopców do robienia i donoszenia w apna inaczej robotnicy nie pracow aliby. Przy tóm są n ie­

zgrabni i niepraktyczni, tak że się to E uropejczykow i przykrzy. Co u W as dw óch je s t w stanie dokonać, to tu 5 lu d zi trzeba do tego. P ierw szym w arunkiem m ularza arabskiego przy kontrakcie je s t: że sob ie w y­

m ów i 1 0 lub 1 2 robotników, którzy jed yn ie dla je g o potrzeby i rozkazów są, bo inaczój roboty nie p r z y j­

m uje. T ego Europejczycy dotąd nie m o g li odm ienić j e s t to jeszcze starożytny obyczaj od czasów królów F araonów i Salam ona. Tak sam o i m y bez 2 0 aż do 30 robotników budować n ie m ożem y, a do teg o trzeba grosza. Gdyby nasza kasa m iała z 4 0 0 0 m arek w za­

(28)

p asie, albo gd yby nam kto w Europie 3 0 0 0 m arek za 6 procentów p ożyczył, w tym razie budowa szybko m o g ła b y postępow ać, ale u bankiera w Jeruzalem p ie­

n ięd zy pożyczać a od nich 1 2 procentów p łacić, to nie id zie . —

T utejsza gm in a k atolicko - niem ieck a i polska w A leksandry! istn ieje dłużej jak 1 0 la t, ale z strony w ład zy duchownej postarano się tylko o k apłana (ob e­

cn ie ja to m iejsce zajm uję) i o jeg o w yżyw ienie, zre­

sztą brak w szystk iego, co n ie mniój b yłoby potrzebnem , n a przykład p ieniędzy do nabycia katech izm ów , do p ie ­ lęgn ow an ia chorych, utrzym ania u bogich i n ie sz c z ę śli­

w ych i t. d. tu w praw dzie także bogaci N iem cy, a le ci po w iększej części o K o śc ió ł i ubogich n ie dbaj 3,, k onsu low ie także ciężko s^ przystępni, ztąd N iem cy i P o la c y na W schod zie s^ bardzo opuszczeni, a dla braku in nego w sparcia ju ż nieraz m u siałem n ieszczęśli­

w ych w spierać z pieniędzy, które na nasze d zieło w J e ­ ruzalem przeznaczone b yły. To op uszczen ie i brak środków i znajom ości w E uropie, aby tej biedzie za- p ob ied z, spow odow ało m oich poprzedników, o ile to od 5 la t znam , że skoro tylko m o g li, to m iejsce opu­

śc ili, bo sobie rady nie w ied zieli, a w N iem czech n i­

kogo n ie znali, do k tórego się udać m ogli. Gdyby k olońsk i zarząd „T ow arzystw a Bożego Grobu“ d la tu ­ tejszego m isyonarza niem ieck iego rocznie tylko m oże 3 0 0 m arek przeznaczył, o jak zbaw iennie m ó g ł by ten że tu częstokroć p om agać, ale dot^d się jeszcze nic n ie stało.

Z dużo przykładów , które często i niem al co ty­

d zień się zdarzają, tylko ten lub ów chcę przytoczyć.

Sij tu u b ogie w dow y n iem ieck ie, których dzieci zdzi­

(29)

czej^ albo w ręce p rotestanckie w padają; bo dom ów przytułku dla starych i u bogich albo tow arzystw m iło ­ sierdzia, (jak n. p. w N iem czech zgrom adzenie św iętego W in cen teg o ) tu n ie m a; z t |d też w łaśn ie n iem ieck ie (austryackie i w ęgierskie) dziew czyny, jak sły sza łe m , pom nażają liczb ę nierządnic. N ie dawno tem u przy­

szed ł do m n ie u bogi N iem iec, w ypuszczony z szpitalu , którem u nogę m aszyna urw ała, w nędzy i bez porady

— zk^d m a żyd? N ie długo potóm od w ied ził m ię n ie­

m ieck i W ęgier, b y ły leśn iczy w B u łgaryi, który pod­

czas wojny w szystko b ył stracił, i którego żona teraz za służący się najęła, bo m |ż przez d ługi czas w szp i­

ta lu na b ó l w nodze le ż a ł — i ten w największej b ie­

dzie. U pom niaw szy go, aby też zaś p rzyszedł do spo­

w ied zi, chętnie to u czyn ił, ale szczerze pow ied ział:

„K ochany Ojcze! gotów je ste m częściej do Sakram en­

tów uczęszczad, gdybym tylko pewnośd m iał, że przy­

najm niej przez 2 dni będę m ia ł do jed zen ia; ale dziś cały dzień n ie jed ząc a jutro K om unią św. przyjm ując a zaś n ic n ie pożywając, obawiam się, że św ięty H o - sty^ zwrócę. — Gdyby nasze d zieło w Jeruzalem ju ż b yło dokończone, m oglib yśm y i w A leksandryi zakład otw o- rzyd, aby u bogich N iem ców i Polaków od nędzy i zguby ratow ad; bo w łaśnie na W schod zie każda narodowośd o sw oich się starad m usi, inaczej s^ op uszczeni i niby stracone ow ce.

Dla wędrujących do Palestyny.

■Wyjęte z lista, który 0. Władysław z Ziemi św. do pewnej osoby pisał, która się dla tamtejszej działalności zgłosiła.

„Pańska decyzya i dobra wola jest z pe­

wnością bardzo chwalebna, ale aby w Ziemi

(30)

św. wytrwać i działać i to całkiem inne, i przeciw tamtejszemu bardzo uciążliwe życie tutaj w takim nieucywilizowanym kraju wytrzymać, — do tego należy więcej, jak zwyczajna dobra wola; do tego należy wielka ofiarność i niezwykłe zrze­

czenie się. Żaden człowiek nie wierzy tam tego, dopiero gdy tutaj jest i widzi to i dowia­

duje się; kto sobie tam co łatwego i dobrego przedstawia, ten zaraz tutaj gorzko złudzony bywa, — i gdy tylko miejsca św. widział, to żąda wkrótce znowu do domu powrócić; ale podróż jest daleka i kosztowna i tak potem wiele pieniędzy strwoniło się, gdy się znowu do swoich przybyło. Aby więc tylko d o ś w ia d ­ c z e n i e tutaj zrobić, nie radzę wcale; jest za­

tem p r z e d t e m nader d o j r z a ł y namysł potrze­

bny, czy się też z wszelką stałością i męztwem w y t r w a ć , i tutaj ciężkie krzyże, które w s z y ­ s c y , co w misyi tutejszej pracują, ponosić mu­

szą, — także rzeczywiście z c a ł ą ofiarnością i zrzeczeniem się wszystkich korzyści ziemskiego szczęścia, tylko z miłości do Jezusa, który tu ­ taj także mozolne życie prowadził, i ze względu na niebieską nagrodę ponosić chce i będzie. Nie chcę ja Pana odstraszyć, — ale Panu wprzód prawdę o tutejszych stosunkach powiedzieć, jest o b o w i ą z k i e m s u m i e n i a mojego, — i zgrze­

szyłbym przeciw Panu, gdybym Go przez zapra­

szające zmyślenia omylić chciał. P an Bóg po­

wołuje przedewszystkiem i dla najuciążliwszych misyi swoich ludzi, i daje im do tego swoją szczególną łaskę, — to widzimy u wielu, którzy

(31)

w misjach pracują i wytrwają, tak bracia, jak siostry, — a więc i u P ana może być powo­

łanie od Boga, — jednak trzeba nader dojrzale doświadczać i niczego nie przesadzać, aby po­

tem żal nie przyszedł za późno. — Podróż tu dotąd odbyć, nie jest teraz wcale nic trudnego;

kto sobie tylko troszkę poradzić umie, i ostrożny i baczny jest, może się tu dotąd łatwo i wygo­

dnie w óśmiu do dziesięciu dniach dostać; i na- powrót można również znowu dosyć wygodnie podróżować, — tylko się wiele pieniędzy przy- tem traci, toby miało się potem do pożałowania.

Główną rzeczą jest więc: koniecznie mocno się zdecydować, że się tutaj wytrwać chce, choćby nawet niejedno ciężkie albo niezwykłe i niemiłe do zniesienia było; ażeby się tylko potćm nie powiedziało: tak, tego i owego so­

bie tak nie myślałem, tego nie mogę znieść, to powinienem był przedtem wiedzieć, — bo po­

tem omylony i złamany traci się ochotę, i chce się znowu napowrót. N ie c hc ę z a t e m ż a ­ d n ą mi a r ą być wi ni en, aby s i ę P a n u coś t a k i e g o p r z y t r a f i ł o ; — co tutaj jest uciąż- liwem, jest n. p. że przekształcony kraj jest, gdzie wiele brakuje, co tam u nas w domu naj­

zwyczajniejsze rzeczy są, dalej że się tutaj z wielu niezwykłymi stosunkami zgadzać trzeba, jak n. p.

nędzne mieszkanie, inny wicht, pojedyócze ży­

cie, mało towarzystwa, zupełny brak zabaw, obce mowy, mianowicie francuzka, włoska, także arabska; — brak świeżej wody źródlanej, złe

(32)

drogi, brak dorożek, wiele biednego ludu, nie­

jeden brud i nędza. Pogardzanie właśnie N i e m ­ cami od innych narodów, i co najcięższe: że kato­

licy w Niemczech w domu siedzący, o swoich tu ­ tejszych rodakach całkiem zapominają i ich opu­

szczają, t. j. im niemieckiemi jałmużnami n ie dopomagają, tylko n i e m i e c k ą jałmużnę z ko- lońskiego Towarzystwa Bożego Grobu tutaj bo­

gatym Francuzom i Włochom dawają, tak iż właśnie my n i e m i e c c y katolicy całkiem zmar­

nieć musimy.

Znajduje się tu także w i e l e niemiec­

kich protestantów i b a r d z o wiele żydów, — ale pomiędzy wszystkimi: mało miłości; — tam się zowie silne męztwo mieć i w Boga nieza­

chwianie ufać, kto tego nie umie, ten u nas nie może wytrzymać. — Tutaj nie jest już więcej kraj, gdzie mleko i miód płynie, tylko właśnie przeciwnie.

To jest wszystko co Panu w ogól noś ci powiedzieć mogę, i z o b o w i ą z k u powiedzieć muszę o tutejszych stósunkach. Możesz więc Pan doświadczać i patrzeć, czy masz do tego dosyć powołania.

i. «*£»'4:a:a.:a*5ft.

A lb u m Z i e m i ś w . czyli 6 6 obrazów, przedsta­

w iających najw ażniejsze m iejsca w Ziem i świgtej, p ole­

cam y na nowo. Cena jed n ego egzem plarza razem z opisem 1 m k. 75 fen.

(33)

D alćj p oleca sig: „Das hl. Land und die hl.

Stätten“ von D r. Ferdinand Janner, Professor der

K irch en - u. K u n stgesch ich te am k gl. L yceu m zu Ke-

gensburg. R egensb urg, V erlag von Friedr. P u stet, 1 8 6 9 . 4o- 7 6 8 S eiten m it T ite lsta h lstic h und A nsicht von Jerusalem in Farbendruck und 119 B ildern. 9 Mark.

— D la członków Tow arzystw a Bożego Grobu i je ż e li si§ przynajmniej 12 odbiorców znajdzie, tylk o 4 m arki 5 0 fen. Z głoszenia trzeba w ystósowad do redaktora teg o zeszycik a.

‘• T w * ' i f • « ! « » ■ ■ ■

Dla członków „Towarzystwa Bożego Grobu“

poleca drukarnia T. Zalewskiego w Gliwicach kalendarz polski pod tytułem: „Kalendarz Katolicki“

na rok 1881. Cena 50 fen. Z przesyłką franko 60 fen.

T r e ś ć .

Kalendarz chronologiczny. — Dni postne. — Szczególne znaki. — O zaćmieniach roku 1881. — Genealogia. — Kalen­

darz na każdy miesiąc roku z żywotami najznaczniejszych Świętych. — Hymn do Boga. — Szczere życzenia przez ks.

Antoniewicza. — Ofiara lichwy. Charakterowy obraz naszych czasów w dwóch oddziałach. — Pieśń na Wielki Piątek przez dr. med. Haase w Szczecinie. — Papież Leon X III. w swojśm codziennóm życiu. — Na odpust św. Walentyna w Łączniku przez dr. Haase w Szczecinie. — Przedstawienie męki Pań­

skiej w Oberammergau w r. 1880. — Oszczerstwo. Hiszpań­

ska bajka ludowa. — Tajemnica spowiedzi aż do śmierci za­

chowana. — Poprawiona macocha. — Odwiedziny w syberyj­

skiej minie. — Rozmaitości. — Anekdoty z rycinami. — Jar­

marki. — Inseraty.

-o E s a > * .---

Czcionkami Teodora Zalewskiego w Gliwicach.

(34)
(35)

Cytaty

Powiązane dokumenty

zna byl przytomny, który ciągle się kłaniał i w grecki sposób się żegnał; na ostatku rozda­.. wano

N a tę niemiłą wiadomość zdecydow ała się część naszych za ­ możniejszych pielgrzym ów za tę wątpliwą łask ę podziękować, aby się aż ku wieczorowi

czenia komu, wtenczas zdejmuje turban, w kłada pismo pomiędzy białą i czerwoną czapkę i wdziewa znowu cały zawój, potem z pewnością najmniejszy papierek z tak

Cała ta prowincya za czasów, gdy Palestyna była zwaną, „obiecaną Ziem ią“ gdzie mleko i miód płynął, była najurodzajniejszą i osobliwem błogo-

Było to bowiem onego czasu, gdy rabusie Ma- dianitów przez lat 7 Judeą ciężko dręczyli, ta k iż wielka liczba żydów przed mieczem tychże nieprzy- * jacieli

wym i Maryi błogosławionój między niewiastami, bawiliśmy się. Oto Marya i Józef zabierają się na niejaki czas opuścić Nazaret. Czas się zbliżył, więc

M arya Panna, dowiedziawszy się, że Faryzeuszowie jej Syna zabić chcą, wielkim strachem przejęta i przelękniona dobiegła aż na m ały pagórek lub wzgórze u

tyczki i bitwy przyzwyczaili, że się stali postrachem ludu w całym kraju Syryi. Gdy przed 800 latmi pierwsi Krzyżacy ciągnąc do zwycięztwa Jerozolimy, z Europy do