• Nie Znaleziono Wyników

Towarzystwo Bożego Grobu, 1870, R. 3, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Towarzystwo Bożego Grobu, 1870, R. 3, nr 5"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

1?. ^ (wo)

A/\\ 5

(2)
(3)

Bosego Gfrobu

_

R ocznik III.

Porem ba. X . Dr. Krem ski. (W Maju.'

D l a c z ł o n k ó w t o w a r z y stjf? v>w G ó r n y m , S z l ą z ’ .

.

Spis rzeczy: Ciąg dalszy pielgrzym ki do Ziemi św. V.

'

W sp o m n ien ie z P ielg rzym k i odbytej d o Z iem i ś w ię te j.

(Oiąa dalszy).

W zględem m iejsca, gdzie Uczniowie ciało ich M istrza (św. Ja n a) pochowali niem a piśmiennej pew­

ności, lecz tradycya żydów i pogan głosi, że św.

Tan Chrzciciel tu w Sebaste (w Sam aryi) je s t po­

chowany.

W aleczni K rzyżacy niegdyś z gruzów pałacu H eroda, m ordercy św. Jan a, śliczny kościół nad tem -w. grobem zbudow ali, z którego do dnia dzisiej- zego jeszcze szczątk i, naw et częściowe sklepienie, pozostały. P rzy odwiedzeniu tego grobu, pielgrzym

noże dostąpić odpustu.

Z Uczniów Chrystusowych po śmierci św. Szcze­

pana do tego m iasta najprzód św. M lip przyszedł,

(4)

— 104 —

aby Jezusa C hrystusa ogłaszał. Sam arytanie z pil­

nością i pow agą słuchali jego nauki i cuda, k tó re czynił, widzieli. Usłyszawszy w Jeruzalem A posto­

łow ie. iź Sam arya przyjęła słowo Boże, posłali do nich łd o tra i J a n a , którzy gdy przyszli modlili się za; nimi, kład li na nie ręce i brali Ducha św. A u j­

rzawszy Szymon, będąc czarnoksiężnikiem , że przez w kładanie rą k apostolskich był dawan Duch św., ofiarował Apostołom pieniądze, mówiąc: „D ajcie i mnie tę moc, aby na któregokolwiekbym ręce wło­

żył, w ziął D ucha św .“ A P io tr rze k ł do niego:

„Pieniądze tw e, niech będą z tobą na zginienie, żeś m niem ał, iżby d a r Boży toiał bydź za pieniądze nabyw any.“ (Dzieje A post. 8.) —

P ó ł godziny od Sam aryi naprzeciw7, leży to . dziwne miejsce (m ala wioska)- Ischariot, owe p o tę­

p ien ia godne miejsce narodzenia Judaszowego, zdraj­

cy Zbawiciela swego.

Najbliższe z Pism a św. Starego Testam entu pamięci godne miejsce, około dwie godziny za Sa- m aryą na pięknej, wzniosłej górze, stoi forteca Be- thulia.

, XV. B e t h u l i a .

M iasto to fortyczne teraz od Turków Sanu zwane. T u niegdyś H olofernes, wódzca wojska a syryjskiego 1 2 0 ,0 0 0 piechoty, a 2 2 ,0 0 0 konnych na płaszczyźnie doliny swój obóz ustaw ił i obiegi m iasto B ethulią chcąc tym sposobem wody niedo sta te k w mieście uczynić. Żydzi chcieli się poddać, ale Ozyasz k ap łan rad ził to do pięciu dni odłożyć,

(5)

— 105 —

a oczekiwać zmiłowania Bożego. Izraelici niemo- gąc n a swoje dzidy i strzały naprzeciw ta k wiel­

kiego wojska liczyć, całą, tak ż e swą nadzieję po­

k ładali w Bogu, i swoich przykrych górach i p a­

górkach, pom iędzy którem i te wązkie m iejsca s tra ­ żą obsadzili. T a nadzieja w Bogu Izraelitów nie zawiodła. — M ężna Ju d y th , wdowa, której mąż M anasse przez u p a ł słoneczny na polu um arł, od­

w ażyła się pójść do ohozu nieprzyjaciela. Holofer­

nes m iłością ku tej pięknej niewieście ujęty wszy- stk ę dowierność w niej położył. Lecz sław na, cno­

tliw a i pobożna Ju d y th , której dobro jej od Boga w ybranego narodu w ięcej, aniżeli dowierność Ho- lofernesa na sercu leżało, ogłosiła jem u, że Izraeli­

ci najpóźniej 4 — 5. dni sami się poddadzą, al­

bowiem niem ając wody, z wielkiego pragnienia już krew bydlęcą p iją , a modląc się gorąco do Boga we dnie i w nocy o m iłosierdzie i wybawienie z u- cisku, czwartego dnia widząc ja k Holofernes winem upiły w nocy tęgo zasnął, m ężnie jem u podstępem głow ę, własnym jego mieczem ucięła i szczęśliwie z nią z obozu do m iasta B ethulii pow róciła. N a­

tychm iast żydzi tę głowę wodza nieprzyjacielskiego blisko stopięćdziesiąt tysiącznego wojska zawiesili na m urze miejskim, co gdy widząc żołnierze asyryjscy, od strachu wielkiego wojnę zakończywszy, pędem do domu powrócili.

N a tejże płaszczyźnie na praw ej stronie od B ethulii widać gruzy z Theben, gdzie Abimelech mężny syn Gedeona z przyczyny, że pew na nie­

w iasta kam ień m łyński z wieży bramowej na nie­

go z rz u c iła , życie swoje zakończył. W bliskości 5*

(6)

— 106 —

leży D othain, gdzie bracia Józefa syna Jakóbow ego trzody paśli natenczas, a gdy z rozkazu ojca Józef n a polu ich szukał, wrzuciwszy go do suchej cy­

s te rn y (studnie,) później sprzedali kupcom izmael- skim . W reszcie za 4 godziny ja z d y , około 6tej godziny wieczór stanęliśm y noclegiem przy dosyó

wielkim mieście Djenin.

X V I, D j e n i i i.

Pielgrzym tegoż samego dnia tu z Sichern przy­

bywszy je s t przym uszony pod miastem D jenin roz­

ło żyć swój nam iot, chociaż i w niebezpieczeństwie widzi się być zrabowanym od Beduinów, którzy w wielkiej liczbie w tych stronach się kręcą, gdyż znane niechlujstwo Arabów, do tego wycie i szcze­

kanie psów, któ re tu wszystkie ulice zaległy z pe­

wnością niedałoby i oka przez całą noc zm rużyć.

A rabi i Beduini nieznają Boga, Stw órcy nieba i ziemi, więc Go też nie chwalą; w tych rzeczach ale, zdaje się, źe ich zastępują dzikie zwierzęta, al­

bowiem jako w Sichern, ta k i tu przy D jenin, go­

dzinę przed wschodem i godzinę po zachodzie słońca zebrały się ja k na umowę, na pewne miejsce blisko naszych namiotów szakale (liszki,) a ja k u m ia ły , ta k śpiewały przez pół godziny, w ielbiąc swoim przeraźliw ym głosem Stwórcę swego.

To m iasto liczy przeszło 2,000 obywateli, sa­

m ych T urków , pomimo to , je s t dosyć w niem r u ­ chu, bowiem prowadzi tu droga karaw any, tj. droga k tó rą idą jeden za drugim m uły, w ielbłądy i osły tow arem obciążone, pomiędzy Dam aszkiem a E giptem .

(7)

— 107 —

Okolice wielce urodzajne i żyzne doliny i gó­

ry Sam aryjskie gdzie się zaczynają pastw iska o k tó ­ ry c h Pism o św. wspom ina; m ieszkańcy m ają dosyć chleba, m ałe lasy oliw ne, figi i kaktus dostarczają opału, źródło pod m iastem zao patrza w wodę, a j e ­ dnak lud ubogi. J a k i pan, ta k i kram . J a k i rząd, tac y poddani. Jużem powyżej nadm ienił, iż Turcy nie sieją więcej zboża, tylko ty le , wiele do swego szczupłego życia potrzebują, ponieważ Kząd turecki

zdzierstwem lud zubożył.

Chrześciańskiemu pielgrzym owi to miejsce je s t pam ięci godne, że P an Jezus, boski Zbawiciel, tu taj dziesięć trędow atych uzdrowił. Św. Ł ukasz ta k pisze:

„ I stało się, gdy Pan Jezus szedł do Je ru z a ­ lem, zabieżeli Mu dziesięć mężów trędow atych, któ­

rzy stanęli z daleka i podnieśli głos m ówiąc: J e ­ zusie Nauczycielu! zmiłuj się nad nam i;1 których gdy Jezus ujrzał, rze k ł: ,Idźcie, okażcie się k a p ła ­ nom .' I stało się, gdy szli byli oczyszczoni. A j e ­ den z nich gdy obaczył że b y ł uzdrow ion, w rócił się, głosem wielkim chwaląc Boga, i p ad ł na obli­

cze u nóg Jego, dziękując: a ten był S am arytan.“

Z lewej strony wznoszą się k ilk a gór, nazwane G ilboe, k tó re n ieg d jś Dawid p rze k lin a ł, że jego nieprzyjaciele w nich znaleźli kryjów kę, jam y i j a ­ skinie, k tó re góry także i do dnia dzisiejszego są suche i nieprzyjem no p uste wyglądają.

Z a Djenin rozszerza się owa w ielka, piękna płaszczyzna Jezrael i Esclrelon. — Tu się zaczyna ziem ia Galilejska,.

Ziem ia tej płaszczyzny je s t czerwonawo-czarna i urodzajna dla w szystkich gatunków zboża, ale dla

(8)

— 108 —

•wielkiego słonecznego upału, leży po więfezej części ugorem . Zwyczajnie po dw akroć tylko w roku deszcz tu p a d a , w K w ietniu i W rześniu. Ziem ia pulchna w ielkie czyni rozpadliny, zarosłe traw nikiem ta k , że jeżdżenie na koniu je s t niebezpieczne, bowiem często w padają w te rozpadliny, często naw et i no­

gi łam ią T a płaszczyzna ośm mil wzdłuż, a czte­

ry mile wszerz, je s t w edług Pism a św. m iejsce r ó ­ żnych zdarzeń i wojen. N iektóre tylko zdarzenia, z pewnością czytelnikowi już znane, tu chcę p rzy ­ pomnieć.

Żydzi ciężko przeciw P an u zgrzeszyli, za to ich podał P a n w siedm ioletnią niewolę Am aleki- tom i M adyjanitom , którzy naw et o łta rz Baalam o- wi w ziemi Izraelskiej zbudowali. L ud Izraelski w ołał do Boga prosząc o wyswobodzenie, a P a n ich wysłuchał. Gedeon syn Joas otrzym ał przez A nioła wiadomość, iż zwycięży A m alekitów i M a- dyjanitów . Gedeon chcąc się wprzód przekonać, czy w ygra bitw ę, czy nie, rz e k ł do P a n a : (czytelnik niech sobie przypom ni piękne Godzinki o Niepokalanem Poczęciu Najśw. M aryi P anny;) „Położę runo (ka­

w ałek) wełny na bojowisku, jeźli rosa będzie na sam ej w ełnie, a na wszystkiej ziemi suchość, będę w iedział, że przez ręk ę m oję, jakoś rze k ł wyzwo­

lisz Iz r a e la ;“ i stało się tak . A wstawszy w nocy, wycisnąwszy runo, n a p e łn ił m iednicę rosą. I rze k ł zaś do Boga: „Niech się nie gniew a zapalczywość Tw a na m nie, jeżeli się jeszcze raz pokuszę, szu­

k ając znaku na runie. Proszę, niechaj samo runo suche będzie, a wszystka ziemia zu ' kła od ro sy ,“

i uczynił Bóg onej nocy, jako żąda!: a była su-

(9)

— 109 —

ohość na samym runie, rosa zaś po w szystkiej zie­

mi. — W ślicznych naszych Godzinkach porów nana je s t N iepokalanie Poczęta M arya z runem Gedeona, co znaczy: że grzech pierw orodny przeszedł na wszy­

stkich ludzi, ale M arya w yjęta od niego, jako r u ­ no wełny Gedeona wyjętem było raz od suchości, drugi raz od rosy, chociaż cała ziemia nie b yła taką.

N a tej płaszczyźnie walczyli Filistynowie prze­

ciw Izraelow i, żydzi uciekli i polegli pobici na gó­

rze Gelboe i Saul poległ źe swemi trzem a synami, albowiem cały ciężar bitw y zw alił się na Saula. Tu w w spaniałem mieście w Je zra e l (teraz wioska) po­

siad ał niejaki N ahoth pięk n ą winnicę podle pałacu króla A chaba, k tóry rzek ł do N abotha: „D aj mi winnicę tw oję, że sobie uczynię ogród, bo przyle­

g ła je s t i blisko domu mego, a dam ci za nią w in­

nicę lepszą, lub srebra z a p ła tę ,“ na co N aboth od­

powiedział: „Niemogę dać dziedzictwa ojców z rąk m oich.“ P rzetóż nieuspokoiła się Jezabel żona króla A chaba aż N abotha o życie przyw iodła, wtenczas król tę winnicę sobie przywłaszczył. Lecz t a nie­

spraw iedliw ość była w net srodze ukarana. P rorok Eliasz przepow iedział Achabowi: „N a tem miejscu, n a którem lizały psy krew Nabotową, tu będą też lizać krew tw o ję ;“ a J e z a h ę li: „Psy zjedzą Jezabel na polu Izraelskim “ co się też i stało ja k czytamy w 3. K ról. rozd. 2 1 .— H istorya świadczy, iż fran- cuzki je n e ra ł B onaparte wraz z K lebrem m ałą garztką na głowę tu pobił trzydzieścitysiączne wojsko T u r­

ków. D w aj niew ielkie kam ienie oznaczają pole bitwy.

N a praw ej stronie w środku Esdrelon wznosi się górka H erm on, a u stóp jej miasteczko (teraz

(10)

— n o —

kilka tylko lichych domków) N airn w którem P a n Jezus jedynaka, syna pewnej wdowy w skrzesił. — Z a 5 godzin jazdy przez tę śliczną płaszczyznę przy­

jeżd ża się ku N azareńskhn górom ; chodnik do m ia­

steczka N azareth prowadzi mimo jednej wysokiej, jak b y p rosto uciętej góry, zwana Górą Zepchnięcia;

to im ię otrzym ała ta góra ztą d : P a n Jezus, gdy przez 40 dni na puszczy byd pościł, w rócił się do N azareth, a poszedłszy do bóżnicy chcąc publicznie nauczać, z tej przyczyny podano mu księgi Izaia- sza proroka. A otworzywszy księgi, znalazł miejsce gdzie było napisano: „D uch P ański nadem ną i t. d .“

Faryzeusze wie rozgniew ani, że im w Synagodze m iejsca prorockie na siebie w y kładał, chcieli Go z tej góry strącić. U stne podanie niesie, że Najśw.

M arya Panna, dowiedziawszy się, że Faryzeuszowie jej Syna zabić chcą, wielkim strachem przejęta i przelękniona dobiegła aż na m ały pagórek lub wzgórze u podnóża tej namienionej wysokiej góry, a t u stojąc i widząc że Faryzeuszowie ju ż się przy­

gotow ują Jezusa na dół zrzucić, Najśw. M arya P.

z wielkiego strachu na całem ciele okrutnie drżała, a z nią razem trząsł się cały p agórek, lecz P an Jezus Faryzeuszom zniknął. Ten pagórek do dziś dnia je s t zwany M iejscem przestrachu.

Z lewej strony obok Góry Zepchnięcia leży m ała wioska Jaffe, miejsce narodzenia św. A posto­

łów Ja k ó b a i Jan a. M ała kapliczka po części zrui- nowana wskazuje to miejsce narodzenia. Po k ró t­

kiej jeździe przybyliśm y do m iasteczka N azareth..

(11)

— I l l —

X V II. N a z a r e t h .

„Bądźże pozdrowiony, o N azareth! ty w ybrany Kw iateczku. N azareth się w ykłada: „M iasto k w ia­

tów .“ Błogosławione m iasteczko, w którem P an Z astępów się ta k wielce u n iży ł, a tę pokorną P a - - nienkę, tę najpiękniejszą z róźszczki Jesse nad wszy- . stkie niew iasty wywyższył. K ról Aniołów upoko­

rzy ł się, w tobie się sta ł Synem człowieczym, a po­

korna służebnica dostąpiła tej łask i stać się M atką Bożą! Słowo stało się Ciałem i m ieszkało między nam i! Dajemy nasz serdeczny ukłon te j P rz e n a j­

świętszej Tajem nicy W cielenia Tw ego, o nieograni­

czony Boże! staw szy się Człowiekiem; a winszuje­

my i życzemy też tego największego szczęścia z całej duszy naszej tobie błogosław iona P anienko, żeś tu sta ła się M atką P ana, naszego Boga! — T u Syn Boga przedwiecznego przy jął z przeczystej Dziewi­

cy ludzkie ciało, tu się niejako zpokrew nił z n a­

mi! — On tera z B ratem naszym! a Ojca swego przedwiecznego, Boga, K róla nad królam i k azał nam nazwać Ojcem naszym! O jakże wielkiej godności dostąpiliśm y tu w tem miejscu! W przódy, niżeli te uczciwe, łaski p ełn e, świętości tego M iasteczka, do któregośm y ta k daleko pielgrzym owali odwiedzi­

my, chcemy to poświęcone miejsce ojczyzny naszego ' P a n a , gdzie w cichej tajem ności większą część ży­

cia swego przeżył, w ogólności uw ażyć.“

N azareth leży na skalistćj góry płaszczyźnie a spojrzawszy nań z wyższej góry, w yraża przyje­

m ną kociełka dolinę. Ziem ia tu nie jest ta k sucha i p u sta , ja k w górach około Jeruzalem i w całej

*

(12)

— 112 —

Ju d e i; w wiośnie kw itną tu różnych gatunków kw ia­

ty, pom iędzy .którem i często w idać piękne białe li­

lie, pewnie d la pam iątk i św. Józefa i owej niebies­

kiej, zawsze niepokalanej L ilii M aryi Panny. Dwa źró d ła m iernie zao p atru ją w wodę mieszkańców te ­ go m iasteczka; jedno z tych źródeł do dziś dnia zowie się Źródłem M aryi. K ażdodziennie pod wie­

czór można tu widzieć praw ie w szystkie N azare­

tanki, panny i m ężatki z dziećmi, które z dzbanka­

mi przychodzą czerpać wodę. Niewiasty wszystkie b ru n ety , ubiór ich nieom al ta k i, ja k do dziś dnia N ajświętszą M aryę Pannę widzimy m alowaną, albo­

wiem zwyczaje na W schodzie długo się trzym ają;

za w ielką to ozdobę m ają, gdy w ielką liczbę sre­

brnych pieniędzy mogą wpleść na głowę do w arko­

czy swoich. Te wielkie dzbany z wodą postaw ią na głowę i ta k je niosą do domów; z pewnością i Boskie dziecię z M a tk ą swoją z tego źródła czer­

pało !

C ały rząd ogrodów figowych rozciąga się u stóp gór to m iasteczko otaczających. Pom iędzy drze­

wami oliwy, granatów i wielkich kaktusów ciągnie się pojedyncza droga. W kresowym obłąku dźwi­

gają się dwanaście niższych gór z kopułam i i tym sposobem zaw ierają w sobie całe to m iasteczko.

Tych dwanaście niskich gór niechybnie przypo­

m inają nam 12 św. Apostołów, k tórzy później ota­

czali Jezusa w Nazareth, k tó ry je s t węgłem, na któ- rym opoka wszystkiego zbawienia zpoczywa.

O wy m iłe górki! jak że często po was biegał Jezus, ażeby ztam tąd spojrzał do domu Ojca swego niebieskiego i aby przez gorącą modlitwę mocą i

(13)

— 113 —

siłą Ducha św. uzbrojony był dla wielkiego dzieła jego. Z pewnością rzec m ożna, iż na tych górach i dolinach ani jednego punktu nie ma, na którym - by jego Boskie oczy nie były spoczywały. Z p e ­ wnością ani jednej uliczki w tern mieście, ani j e ­ dnej ścieszki w okolicy niem a, po której by nogi Jezusow e B oga-C zło w iek a, nie były chodziły!

To m iasto, w którem ta k długo m ieszkał, k tó ­ re przez swoję przytom ność, przez swoję pracę i przez swój Boski przykład wszystkich cnót, poświę­

cił tę sław ę sobie zachowuje, być zwane Jego m ia­

stem , widziało bowiem i czytało swoje imię na Gol­

gocie, połączone z Boskim Synem na krzyżu: J e ­ sus N azareński, K ró l żydowski!

N azareth liczy mieszkańców około 3 ,000 dusz, pomiędzy którem i trzecia część K atolików , a ze wszystkich innych m iast P alestyny ma tę w ła­

sność, że w nim niema żadnego żyda. — W Sta rym Testam encie to m iasto nie było mianowane, a jeszcze przed przyjściem Jezusa C hrystusa było bardzo podłe, ta k że N athanael, ów praw y Izraeli­

ta, w którym fałszu nie było, gdy św. F ilip o C hry­

stusie N azareńskim jem u mówił, odpowiedział: „Mo- żeż co dobrego być z N a z a re th ? “ R zekł mu Filip:

„P ójdź, a oglądaj.“ (Jan. 1, 48.) T ak jest, mo­

gło coś dobrego, świętego i Boskiego z N azareth przyjść. Zobaczmy d a le j:

I. D om ek N ajśw iętszej M a ry i Panny.

Ten św. Domek, w którym Najśw. M arya P.

Syna Bożego przez Ducha św. poczęła, s ta ł wprost ku Jeruzalem ; a ja k się samo rozum ie, był tern

(14)

— 114 — *

pierwszera miejscem od Chrześcian i Apostołów czczonem. Św. H elena później śliczny kościół n a d nim w ybudow ała, z tbm napisem : „To je s t ta świę­

tość, gdaie fundam ent zbawienia ludzkiego był uło­

żony. “

P rzez długi czas ta świętość od tysiąców p o ­ bożnych Chrześcian, pom iędzy którem i i wielu Świę­

tych, ja k o to od św iętych: H ieronim a, P aw ła, L u ­ dw ika była odwiedzona i czczona, aż blisko przed 600 laty T urcy wszystkich Chrześcian z Ziemi św.

wypędzili, wszystko zburzyli i popalili, bez w yjątku tak ż e i ten m ały Domek N . M aryi P anny byliby zniszczyli, gdyby cudowna O patrzność Boska inaczej w tem nie była zrządziła. Święci Aniołowie ten wy­

soce ceniony Dom ek przed zajadliwością Turków ochronili. N iżeli co więcej o tym Dom ku św. po­

wiem, chcę wprzód w krótkości o przeprow adzeniu jego z Azyi do E u ro p y wspomnieć.

K rzyżacy zdobywszy za pomocą Bożą Zie­

mię św ., przez 2 00 la t ją posiadali, lecz gdy po­

między nim i, ja k historya świadczy, zaczęły się wszczęnać niezgody i niejedność, tedy P a n Bóg do­

p uścił, aby Ziemia św., ta kolebka, początek i ko­

niec wielkiego naszego okupu, zaś przyszła do rą k niew iernych. — Co P a n Bóg czyni, wszystko do­

brze czynione je s t; niech będzie błogosławione św.

Im ię Jego! Chrześciańscy królow ie z Ziemi św. od T u rk a w ygnani, jednę tw ierdzę lub fortecę Ptolo- m ais n ad m orzem , naprzeciw Kaify a góry K arm el jeszcze p osiadali, a z upadkiem tejże stracili (16.

Czerwca 1 2 91. r.) oraz wszystkie posiadania Z ie­

m i św.

(15)

— 115 —

Podczas oblężenia tej ostatniej fortecy (Pto- lomais) egipski S u łtan wszystko niszczył w Galilei,, dla tego Anieli 10. M aja 1291. r. ten Domek św.

z N azaretlm przenieśli do E u ro p y , tj. do Dalma- cyi i postaw ili go przy mieście Fium ie w Tersati;

te n Dom ek św. był z kam ienia nieociosanego, m a­

leń k i, bardzo ubogi o jednem okienku; naprzeciw okna wznosił się m ały ołtarzyk, w którym się znaj­

dow ała sta tu a Najśw. P anny M atki Boskiej z dzie­

ciątkiem Je zu s; w półce przy ołtarzu znajdow ały się różne naczenia kuchenne.

Idąc ludzie do roboty na pole, zaraz ci p ie rw ­ si spostrzegli zjaw isko i natychm iast o tern zaw ia­

domiono swego biskupa. L ud ze wszystkich oko­

lic schodząc się, poznał tu ja k iś cud, ale nie wie­

d ział zkąd i co m a znaczyć ten domek. — B iskup od trzech la t nietylko ciężką, ale śm iertelną cho­

robą złożony przychodzi, i wchodzi z największem uszanowaniem do owego domku. Wszyscy m ilczą, i z niecierpliw ością czekają oświadczenia się swego pasterza, co on trzym a o tym cudzie. — Słuchaj czytelniku: „Zdaw ało mi się ,“ mówi rzetelnym i u- roczystym głosem biskup do zgromadzonego ludu

„że się ju ż zbliża chwila o statnia życia m ego, aż tu doniesiono mi o tym cudzie. Jużem chciał roz­

kazać mię z łóżkiem tu przynieść, lecz na potw ier­

dzenie tego cudu, mnie niegodnemu zjawia się w bla­

sku jaśniejąca N ajśw iętsza M arya P an n a i mówi do m nie: ,W stań, idź i powiedz ludowi, że ów Do­

m ek k tó ry się zjaw ił na tych brzegach, je s t moim Domkiem z N azarethu, gdziem się n aro d ziła, gdzie mnie A rchanioł G abryel w poselstwie z nieba od­

(16)

— 116 —

wiedził i gdzie się Słowo Przedwieczne Ciałem stało.4 “

Ten o łtarzy k w nim w ystaw ił P io tr A postoł, i na nim Ofiarę najśw iętszą spraw ow ał; sta tu ła zaś je s t dziełem Ł ukasza E w angielisty. L ud z okolic b y ł tej praw dy naocznym świadkiem. O to jeszcze chodziło, aby i cały św iat o tem cudownem p rze ­ niesieniu Dom ku św. przekonać. Z tej przyczyny w ysłał cesarz Kudolf I. czterech mężów zaufania godnych do N azaretu. — Tam na miejscu prze­

konali się, że istotnie na dniu 10. M arca Domek M atki Boskiej zniknął; że rozm iary pozostałych fundamentów, wierzchnia bowiem część przeniesiona cudem była, odpowiedne były z tymi, jak ie m a Do­

m ek św. znaleziony w D alm acyi, że ten sam g a tu ­ nek kam ienia tylko w okolicy N azareth znaleść m ożna, a że sposób budowy Domku znalezionego je s t podobny innym domkom tegoż m iasta.

M ieszkańcy Dalmacyi niedługo cieszyli się tym drogim skarbem , gdyż za 3 la ta i 7 miesięcy prze­

nieśli go Anieli za morze do W łoch i postaw ili w lasku laurow ym , zkąd znowu przeniesiony o 3 mile dalej, gdzie sta ł przez 4 m iesiące, a na o- sta tk u do L oretto, gdzie i do dziś dnia stoi, a już blisko od 600 la t od tysięcy i milionów pielgrzy­

mów odwiedzany i czczony bywa.

T eraz ale na tem miejscu w Nazarecie, gdzie ten Domek Najświętszej M aryi P anny był wybudo­

w any, piękny zaś kościół stoi, dokoła klasztorem W ielebnych 0 . 0 . Franciszkanów otoczony. Po sze­

rokich m arm urowych schodach na lewej stronie wielkiego o łtarza siedm naście stopni głęboko w stę­

(17)

— 117 —

puje się do podziemnej kaplicy, gdzie jeszcze tc g ru n ta owego cudownie do E uropy przeniesionego Dom ku z g ro tą skalistą stoją; dalej w ty ł stoi wy­

soki piękny ołtarz, na tern samem miejscu gdzie ta boska tajem nica W cielenia się sta ła . Pod tem oł­

tarzem na białej m arm urow ej tablicy w podłodze są w łacińskim języku napisane te słowa:

„ T u s i ę S ł o w o C i a ł e m s t a ł o . “ W iele srebrnych, bogato pozłacanych lam p dokoła się pali we dnie i w nocy.

K ilka kroków odtąd stoją dwa starożytne k a­

mienne słupy ze 3 stopnie jeden od drugiego; ten jeden je s t słupem M a ry i zwany, a stoi na tem miej­

scu, gdzie M arya klęczała wtenczas, gdy ją Anioł pozdrow ił; d .ugi zaś słup A n io ła zw any, stoi bli­

sko wstępu do groty na tem miejscu, gdzie A rcha­

nioł G abryel stał, gdy Najśw. M aryi Pannie to Boskie poselstwo był przyniósł. — Ja k ie uczucia i w rażenia w w nętrznościach moich doznałem stojąc na tem mieiscu, na którem niebieski poseł świętą Panienkę, jako M atkę O dkupiciela całego świata pozdrowił, tego słowami wyrazić nie zdołam, a je- jeżeliby koniecznie kto się dom agał odemnie wiedzieć tych uczuć i wrażeń, tem ubym m usiał odpowiedzieć:

idź do N azaretu, a sam na miejscu się przekonaj.

To je s t to m iejsce, o którem św. Ł ukasz tak pisze:

„P osłań je s t Anioł G abryel od Boga do m ia­

sta Galilejskiego, którem u imię N azareth, do Panny poślubionej mężowi, którym u imię było Józef z do.- mu Dawidowego, a imię P anny M arya. W szedłszy A nioł do niej rzekł: ,Bądź pozdrowiona łaskiś p e ł ­

(18)

— 118 —

na, P an z to b ą , błogosławionaś ty m iędzy niew ia­

s ta m i/ K tó ra gdy usłyszawszy, zatrw ożyła się na mowę jego i m yślała jakieby to było pozdrowienie.

I rze k ł jej A nioł: ,Nie bój się M aryo!. albowiem znalazłaś łaskę u Boga. Oto poczniesz w żywocie i porodzisz Syna, a nazwiesz im ię jego Jesus. Ten będzie w ielki, i będzie zwan Synem N ajw yższego, i da mu P an Bóg stolicę D aw ida Ojca jego, i bę­

dzie królow ał w domu Jakóbowym na wieki a k ró ­ lestw a jego nie będzie k o ń c a / “ Te słow a nam przypom ina słup Anioła.

A M a ry a rzek ła do A nioła: ,,Jakóż się to s ta ­ nie, gdy ja m ęża nie znam ?“ A Anioł odpowie­

dziawszy rzek ł je j: ,,Duch św. zstąpi na cię, a moc Najwyższego zaćmi tobie, przetoż i co się z ciebie narodzi św ięte, będzie nazwane Synem Bożym .“

I rzek ła M arya: „ Oto ja, służebnica P ańska! nie­

chaj m i się stanie według słowa twego.u (Łuk. 1.) T a pokorna odpowiedź przywołuje nam słup M aryi do pam ięci.

Ten Domek św. P anienki był niby o sk a łę oparty. Z a ołtarzem znajduje się w skale w yro­

biona kom órka, k tó ra z pewnością należała do po­

m ieszkania św. Fam ilii; pewny kapłan starych cza­

sów pisze, że w tej komórce sypiał nasz Zbawiciel.

Ów powyżej nam ieniony słup M aryi od wszy­

stkich narodów, naw et od Turków bywa w wielkiej trzym any uczciwości, poniew aż bez fundam entu na trz y stopnie nad ziemią sto i, ja k gdyby w powie­

trz u wisiał. Gdy bowiem w r. 1291 przy zw ycię­

żeniu i zdobyciu m iasteczka N azareth Turcy widzieli, że chrześcianie ten słup w ta k wielkiśj trzym ają

(19)

— 119 —

uczciwości, tedy się dom yślali, iż wielki skarb pod tym słupem je s t zachow any; z tej przyczyny pod­

k o p ali słup, k tó ry się jed n a k nie obalił; od tego czasu żelaznem i klam ram i do skały wierzchniej przy­

mocowany, blisko 60 0 la t w pow ietrzu wisi. W pię­

knym kościele nad grotą, k tó ry jest zwany „Kościół Z w iastow ania“ m ożna czytać w łacińskim języku p ięk n y napis:

„ T u im b y ł p o d d a n y . “

P raw d ać, p a rę tylko słów, ale one zaw ierają w so­

bie całe ciche życie Jezusow e przy rodzicach w N a ­ zarecie.

II. W a rszta t św. Józefą.

N a 100 kroków od kościoła stoi m ały domek, k tó ry w arsztat św. Józefa w sobie mieści, gdzie J e ­ zus po powrocie z E giptu aż do trzydziestego ro ­ ku życia swego z swoim opiekunem Józefem św .—

może być, że i niejaki czas po jegfl śmierci dla u- trzym ania życia, — w ciężkim ciesielskim rzemiośle pracow ał. Ten w arsztat je s t zamieniony w kaplicę.

O braz w ołtarzu przedstaw ia św. Józefa pracujące­

go przy ciesielce i P an a Jezusa mu pomagającego.

N a tych już bardzo starych wnętrznych kam ien­

nych m urach tu i owdzie widać nieznane jakieś fi­

gury, może być iź to są starodaw ne litery, lub j a ­ kie inne znaki; może też być, że od najświętszej ręk i Boskiego chłopięcia, Jezusa pochodzą; albo że św. Józef po zakończonej dniowej robocie to Bo­

sk ie , jem u pod opiekę polecone Dziecię i miłego Ucznia swego czytać uczył, ażeby mógł księgi św.

czytać i zrozumieć.

(20)

— 120 —

M uszę tu wspomnieć że— ja k podanie n iesie—

dziecina Jezus dla zabaw ki uciosał sobie krzyżyk, jak o b y ju ż to w zabaw kach swoich' dziecinnych ko­

niec swego posłannictw a chciał ukazać. Józef św.

możno niezrozum iał tego narzędzia okupu, ale dla Najśw. M aryi P an n y , której tajem nice nieba były odsłonione, ten krzyżyk był jednym ze siedm iu m ie­

czów boleści, może być, że najukochańszy Syn chciał M atk ę swroję do przyszłej, najw iększej bo­

leści przygotować.

III. Synagoga Zbawiciela.

Teraźniejszy kościół Ormianów wr N azarecie był za czasów Zbawiciela Synagogą tj. bóżnicą i szkołą w N azareth. Tu jak już wyżej wspomniono przyszedł P a n Jezus, według obyczaju, w dzień sa- batny, aby czytał. A gdy mu podano do rą k księgi p ro ro k a Izajasza, otworzywszy je, czyta proroctw o i ściąga i w ykfada go na siebie, ted y Faryzeuszo- wie chcąc go zgładzić, wyprowadzili go na ow ęjuż wyżej nam ienioną g ó rę, lecz on zniknął z pom ię­

dzy nich. I tu pielgrzym może dostąpić odpustu.

IV. Stół Jezusa Chrystusa.

W pewnem budynku wr N azarecie 0 . 0 . F ra n ­ ciszkanom należącym znajduje się starodaw ny czci­

godny Stół P a n a naszego Jezusa C hrystusa. Je st to na ziemi leżący m ożna l7s stopnia w ysoki, na wierzchniej stronie równo ociosany podługow ato o- k rą g ły kam ień, około którego 12 i więcej osób u- siąść mogą. Tu w edług starego ustnego podania Jezus C hrystus często z swojemi św. A postołam i

(21)

— 121 —

p rze d i po jego zm artw ychw staniu siedział i jadał.

Ażeby można było przy tym stole jeść, trzeba by­

ło na ziemię usiąść, bo tak i b y ł zwyczaj za cza­

sów C hrystusa P a n a na W schodzie, k tóry to zwyczaj i do dnia dzisiejszego pozostał. Chleba nie k ra ją nożem ja k u nas, ale go łam ią. „ A gdy oni jedli, w ziąw szy Jezus cMeb, błogosławiąc ła m a ł go.11 (M ark.

i 4.) I ci dwaj do E m aus idący Uczniowie zm ar­

tw ychw stałego Zbawiciela po łam aniu chleba po­

znali.

Y. Studnia M aryi.

Około dziesięć m inut za miastem na północ je s t owa studnia lub źródło M a ry i. Tu pokorna P a n ie n k a , M atk a P a n a naszego w raz z innem f nie­

wiastam i dla potrzeby domowej wrodę czerpała. Nad tem źródłem niegdyś był kościół zbudowany św. A r ­ chaniołowi Gabryelowi poświęcony. N azareth m ia­

steczko ubogie, leżące w pięknej dolinie ^naokoło otoczone góram i, je s t niby zam knięte od św iata, żadnego widoku na św iat, widok tylko do nieba.

N azareth je s t to księga żywota M aryi! Albowiem tu u k ry ł i zam knął przed światem Przedwieczny Oblubienicę, k tó rą od wieków umiłował, aby później ją wyniósł na najw yższą godność i sław ę nietylko przed ludźmi na ziemi, ale i na niebie.

N a ta k św iętych miejscach, ja k Jeruzalem , Be- tlehem i N azareth w duszy i sercu chrześciańskiego pielgrzym a, często teraźniejszość z przeszłością do­

czesnej pielgrzym ki Chrystusowej na ziemi się ł ą ­ czyć zdaje, że widać ślady Jego stó p , albo że słychać głośne niebieskie brzm ienie owej pieśni je ­

(22)

— 122 —

dnającej m iłości, że głębokości boskiego m iłosier­

dzia się otw orzyły, a Syn wiecznej miłości Jezus E m a n u el, B óg z nam i tej Panience przez poselstwo A n io ła tu był obiecany.

J e s t to obyczaj pielgrzym a, a dla grzesznego człowieka, jakiem iśm y są wszyscy, naw et obowiązkiem, że przy w stępie do Ziemi św. przedewszystkim św.

Spowiedź uczyni, ażeby duszę usposobić do godnego przyjęcia licznych ła s k , którem i Bóg obsypuje po­

bożnych czcicieli świętych miejsc. D la tegóż n astę­

puje dodatek m odlitw do Spowiedzi i Kom unii św.

P ielgrzym mówi modlitwę przed Spowiedzią:

J a chcę pow stać, a iść do ojca mojego i m ó­

wić: • Zgrzeszyłem przeciwko niebu i Tobie; nie j e ­ stem godzien być zwanym synem Twoim. Smutno i przykro mi jest, żem Ciebie opuścił, Ciebie Pana, źródło wszelkiego życia, gdyż teraz jęczeć muszę w niewoli grzechu.

Ale ja słyszę i znam Twój gło s, k tó ry m ię z drogi mojej zguby nazad w oła: to je s t Twój głos o Ojcze niebieski! głos wiecznego m iłosierdzia. Oto zawstydzony idę za tym głosem, pełny żalu wracam się do Ciebie, ale oraz i pełny ufności i nadziei, że w Im ię Jezusa mojego Zbaw iciela u Ciebie Twoję ła s k ę zaś znajdę.

Gdyby Ci się podobało mnie n a wieki od sie­

bie odrzucić, ja k moje nieposłuszeństwo i moje g rze­

chy ju ż dawno zasłużyły, tedy na jedno skinienie Twoje anioł śm ierci wśród moich nałogów byłby mię u ją ł a przed Twój straszliw y sąd postaw ił. A le w Twojej Boskiej łagodności jeszcze mię cierpisz i

(23)

— 123 —

wyciągasz do m nie Twoję łaskaw ą r ę k ę , nie abyś m nie u k a ra ł, lecz abyś mnie podźwignął. Ach B o ' źe! k tó ż się zrówna z Tobą? Ty wieczna łagodność, łaskaw ość i m iłosierdzie!

M odlitwa o oświecenie D ucha świętego.

Boże św iatłości! k tó ry jednem wejźrzeniem w szystkie św iaty przenikasz i wszystko, co było od p oczątku, je st i będzie aż do wieczności: Ty znasz i to najtajem niejsze w mojem sercu i wszystkie mo­

je grzechy i w ystępki otw arte są przed Tobą. 0 - świeć m nie, abym też i ja one poznał, a abym u- czynił ostry rachunek zem ną i siebie samego sądził, niżeli Tw oja spraw iedliw ość mnie powoła przed Twój nieubłagany sąd! J a chcę w nętrzności mego serca w ybadać a żadnego w ystępku niezaszanować, ażebym za każdy grzech w żalu i pokorze przed T obą pokutę czynił. Oświeć mnie łask ą Twoją a ze- szlij Twojego św iętego, boskiego D ucha, któregoś przez u sta Twojego boskiego syna wszystkim przy­

obiecał, którzy w pokorze Cię prosić będą! Oświeć duszę m oję ażebym poznał ja k często i ciężko zgrze­

szyłem w myślach, słow ach i uczynkach, w w ypeł­

nianiu złego i w zaniedbaniu dobrego, przeciw To­

bie, albo bliźniem u, albo też przeciw zbawieniu , duszy mojej!

(Teraz rozbierz sumienie twoje.)

Ż a l za grzechy.

M oje grzechy nad liczbę włosów głowy mojej się rozm nożyły a dusza stęk a pod ich ciężarem ! J a

(24)

— 124 —

czuję, jak wielka wina na mnie leży i poznaję, w ja k wielkiem nieupodobaniu i obrzydliwości jestem u Cie­

bie, mój Panie i mój Boże! W przytom ności ludz­

kiej byłem bojaźliwy co złego uczynić, ale gdzie mnie ani góry przed niezm ierną przytom nością Two­

j ą pokryć nie mogły, o Panie! bezwstydnie moje zbro­

dnie pełniłem !

W duchu pokory a skruszonem sercem chcę moję winę wyznać a żałow ać z całej duszy mojej za wszystkie grzechy m oje, — nie dla tego, żeś Ty je s t ten straszliw y i mocny, k tóry mnie dla grze­

chów moich do doczesnej i wiecznej zguby w trącić możesz; ale dla tego, żem Ciebie, mego jedynego P a n a i dobroczyńcę ta k często i tak ciężko ob ra­

ził. Tyś mnie z niczego do życia powołał, prow a­

dzisz i utrzym ujesz z przedziwną łaskaw ością. Od wieczności Twoje najświętsze środki dla mego zba­

wienia zgotowałeś i przez Twojego boskiego Syna pow ołał i wybrałeś mnie do społeczności Twojego jedynie zbawiającego kościoła. O wszystkie potrze­

by ciała i duszy z ojcowską m iłością się starasz, a po zakończeniu tej k rótkiśj pielgrzym ki mojego życia doczesnego obiecałeś mi żywot wieczny, a w nim wieczną, niewymowną szczęśliwość. Tyś Twojego własnego boskiego Syna niezaszanow ał, aleś go d a ł na śmierć abyśmy żywot wieczny otrzym ali.

Za wszystkie te niezm ierne skarby łask i Two­

je j nic więcej odemnie nie żądasz, jeno abym Cie­

bie mojego Boga m iłował nadew szystko, a bliźniego j a k siebie samego, a żebym na tym świecie dobrze czynił, gdyż niema nic zbawienniejszego. Ach! a te Twoje ojcowskie przykazania, bez k tó rych w ypeł-

(25)

— 125 —

nienia niem a ani doczesnej, ani wiecznej szczęśli­

wości, ja k ż e często i lekkom yślnie a ta k niewdzię­

cznie przestąpiłem ! Lecz moje sumienie nie śp i, ale w oła i świadczy przeciw m nie, dla tegoż je ­ stem przym uszony z głębokości serca mego wołać do Ciebie: O P a n ie ! bądź miłościw m nie nędznemu grzesznikowi.

Nie sądź mnie według Twojej sprawiedliwości, ale według Twego nieskończonego m iłosierdzia! Przed Tobą jedynie zgrzeszyłem, przed Twoim obliczem źle uczyniłem. Zmaż, o Panie! moje nieprawości a już więcej ich niepam iętaj. T y widzisz o Panie! chę- tliw y je s t duch m ój, a gorzki i poważny je st ból i żal nad wszystkiemi grzecham i mojemi; ale co we mnie jest, jest niedoskonałe i nikczemne, a nic nie- mam czembym Twojej sprawiedliwości zadosyć u- czynił. — Jeno ta ofiara, k tó rą Tobie Twój bo­

ski jednorodzony Syn na o łtarzu krzyża za grzechy całego św iata sp ra w ił, je s t w stanie zmazać winę moję. On je s t ten pośrednik pomiędzy Tobą i mną;

on Twojej spraw iedliw ości zadosyć uczynił, on za wszystkie i za moje grzechy gorzką śm ierć krzyża p o d jął i w ycierpiał: udziel także o najm iłosierniej­

szy Ojcze! przez krew Twojego boskiego Syna z ca- łem narodem ludzkim już pojednany, ażeby jego za­

sługi stały się zbawienne i dla mnie.

O m iły Panie! gdyżeś w ysłuchał tę o pom stę w ołającą krew Abla spraw iedliw ego, wysłuchajże' też dzisiaj ten głos Twego um ierającego boskiego S y na, k tó ry u Ciebie za nas grzeszników o łaskę i odpuszczenie grzechów prosi. Amen.

(26)

126

Mocne przedsięwzięcie poprawy.

O najłaskaw szy i najm iłosierniejszy Ojcze! ja k ­ że Często ju ż obiecałem Tobie p o p raw ę , a na k a ­ żdą obietnicę nastąpiło z nieprzebranego źródła m i­

łosierdzia Twego odpuszczenie. A zaś złam ałem w grubej nieszczerości moję uczynioną obietnicę a ztąd przyciągnąłem sobie bojaźń Twej sp raw ie- . dliwej zemsty i kary. Ojcze! już więcej niechc

grzechu do grzechów złączać, już niechcę Twoj<

dobroci i łagodności więcej obrazić. To je s t mocne moje przedsięw zięcie, to je s t to nowe przym ierze, k tó re j a dzisiaj w im ieniu Je zu sa , ja k o pośrednika św iata z Tobą chcę zawrzeć. W szelkiej przyleży- tości do grzechu ostrożnie chcę wyminąć a osobli­

wie chcę tych występków się w ystrzegać, do których a ż dotąd byłem najskłonniejszym .

Błogosław, o Panie! moje przedsięwzięcie, wzmo­

cnij moję wolę do szczerego w ypełnienia. Posilaj m nie w potyczce przeciw mojem złem skłonnoś­

ciom, podpieraj moje siły w ich słabościach, k tó ry i tym słabem jesteś szczerym Bogiem , a mocnym pom ocnikiem . Amen.

(C iąg dalszy nastąpi.)

(27)
(28)

Pracow nia

Cytaty

Powiązane dokumenty

niała Boże dzieciątko, ja k rów nież garść kruchej sk ały z jaskini niew iniątek, dokąd schodzi się przez ciasne drzw i i schody, zdolne przepuścić

zna byl przytomny, który ciągle się kłaniał i w grecki sposób się żegnał; na ostatku rozda­.. wano

N a tę niemiłą wiadomość zdecydow ała się część naszych za ­ możniejszych pielgrzym ów za tę wątpliwą łask ę podziękować, aby się aż ku wieczorowi

cenia spodziewać, przeciwnie nowonawróceni znajdują się w niebezpieczeństwie odpadnięcia od wiary katolickiej. A niestety kilku odpadło, jednak smutek ten nas tern

czenia komu, wtenczas zdejmuje turban, w kłada pismo pomiędzy białą i czerwoną czapkę i wdziewa znowu cały zawój, potem z pewnością najmniejszy papierek z tak

Cała ta prowincya za czasów, gdy Palestyna była zwaną, „obiecaną Ziem ią“ gdzie mleko i miód płynął, była najurodzajniejszą i osobliwem błogo-

Było to bowiem onego czasu, gdy rabusie Ma- dianitów przez lat 7 Judeą ciężko dręczyli, ta k iż wielka liczba żydów przed mieczem tychże nieprzy- * jacieli

wym i Maryi błogosławionój między niewiastami, bawiliśmy się. Oto Marya i Józef zabierają się na niejaki czas opuścić Nazaret. Czas się zbliżył, więc