'VIT
Towarzystwo Bosego Grobu,
B o ta n ik II.
Poremba. X. Dr. Kremski.
r——^---
1869. Zeszyt .łf 3
(W . W rześniu.)*
i )1% cv:łO TlJsł')w t o w a r z y s t w a w G ó r n y m S i la z k n .
Te i tem podobne były myśli moje, gdym zo
baczył iż konfesyonały przez księży zajęte i lud
* '‘t<' tszy tłumem szedł do spowiedzi. Co kraj; to zaj! tu bowiem w wschodnich okolicach męż
ni w kościele siedzą, klęczą, modlą i spowiadają W czapkach, nazywają je „fesze,“ są to takie
"iki jak w zimie chłopi, albo też i żydzi u nas t i, z baraniego kożuszka, jeno że te „fesze“ są . czerwonego sukna "ż dosyć długim z niebieskiego jedwabiu kutasem (kwastem.) To miasto liczy -TMKHJ mieszkańców, z którycl,-jedró, część są Turcy i.A ra- • bi, druga szyzmatycy G reet, a trzecia część v ogoię-
S p is r z e c z y : C ia^ d a ls z y p ie lg r z y m k i d o Ziem i św . III. —
<>
W spom nienie z Pielgrzym ki odbytej do Ziemi św iętej.
• , ( C ią g d u ls z y .)
- L
Katolicy, t. j. poczęści rzymskiego obrzędu ja k my, poczęści zaś Grecy Unici, inni zaś Ormianie albo też Maronici, wszyscy jednak ci Katolicy Ojca św.
ja k my, za najwyższą głowę uznawają, wszystkie artykuły wiary naszej wyznają, tylko przez niektóre ceremonie i obrzędy, jako też że w swoim języku nabożeństwa odprawiają, a tern się tylko od nas różnią; tak nam to opowiedział Arcybiskup w Bej
rucie przy odwiedzeniu, który nam też i szklankę wina z góry Libanu ofiarował. W Bejrucie można jeszcze widzieć gruzy pałacu przez ki’óla H eroda Agrippa zbudowanego, różne inne stare budowli:- studnię w skale w ykłutą, jako też i ulice od sta
rodawnych czasów kamieniami różnego koloru wy
brukowane.
Nie daleko za miastem stoi kaplica, o której mówią, że tam św. Jerzy jednej córce królewskiej na śmierć osądzonej życie uratow ał, ponieważ na tem miejscu smoka, którymu ta córka na pożarcie m iała być wrzucona, swoją włócznią zabił. Inni zaś mówią, że niegdyś księżniczka, albo raczej ce
sarzowa Aleksandra od mocy piekielnego smoka, t.
j . od pogańskiego bałwóchwalstwa odwiedziona przez cnoty i cuda tego św. Męczennika (Jerzego) odv żyła się wyznać iż jest chrześcianką i wołać: „ o Boże świętego Jerzego! bądź mi na pomocy, Ty jedynie jesteś Bóg wszechmogący^“
Inna religijna, cudowna i pamięci godna rzec znajduje się w tem mieście, a ta jest: cudowny k ru cyfiks, którego historyą św. Athanazy opisał. Około r. 250 po narodzeniu Chrystusa, wielkie mnóstwo żydów w Bejrucie mieszkało. Pewny chrześcianin
mieszkał przy synagodze (żydowska bóżnica) i miał powieszony krzyż nad łóżkiem swoim; gdy odmienił to pomieszkanie, ponieważ dla niego było za małe, zapomniał wziąść krzyża, a wnet do tegoż pomie
szkania wprowadził się żyd, który na drugi, czy na trzeci dzień zaprosił przyjacieli swoich na obiad.
Skoro jeden z gości zobaczył to wyobrażenie na
szego Odkupiciela, złorzeczył na żyda i oskarżył go u swoich kapłanów żydowskich. W ielki tłum ludu się zgromadził i poszli żydowscy kapłani i starsi z żydów do tego pomieszkania, zerwali krucyfiks ze ściany mówiąc: „Nasi ojcowie temu Chrystusowi zelżywość uczynili, czyńmyż i my ja k oni.“
Tę ugodę też doskonale wypełnili — ten k ru cyfiks plwocinami pokryli, uczyniwszy jemu wszel
ką zelżywość, prawie ja k przy męce Jezusa Chry
stusa. A gdy bok jego przeszyli, tedy z tego drze- wianego krucyfiksa płynęła woda i krew , a zebra
wszy ją do naczenia, mówili nawzajem: „Uczniowie Chrystusa tw ierdzili, że on różnego rodzaju cuda czynił, więc zanieśmy to naczenie z krwią i wodą do naszej bóżnicy, a pokropmy tą krwią chorych, jeżeli wszystko, co o Chrystusie mówią, prawdą jest, to też i nasi chorzy uzdrowieni będą.“ Zanieśli tę krew do bóżnicy, gdzie wiele cudów nad opuchłemi, ślepemi, trędowatemi i innemi choremi czyniła. W i
dząc te cuda, prosili wreszcie żydzi Boga o prze
puszczenie ich zuchwalstwa, nawrócili się do Pana, dali się ochrzcić i stali się wiernymi chrześciani- nami. Ta bóżnica była na chrześciański kościół odmieniona, a na honór Boskiego Odkupiciela po
święcona.
3*
Teraz było pytano i podszukiwano zkąd ten krucyfiks mógł pochodzić i było wykryto iż pocho
dził z rąk radnego pana Nikodema, który naszego Odkupiciela, jako tajemny uczeń, w nocy odwiedzał a później z Józefem z Arymathei ostatnią posługę pogrzebania Jemu uczynił. Ten krucyfiks należał później radnemu panu Gamalielowi, potem św. Apo
stołowi Pawłowi, św. Jakóbowi itd. Dzień tego cudu każdorocznie bywa obchodzony dnia 9go L i
stopada.
Jeden pielgrzym z pierwszych czasów chrześ- ciaństwa św. Jan z Tripolis mówi o tym krucyfiksie:
„Ta przedroga pam iątka znajduje się w podziemnem miejscu tegoż kościoła najświętszego Zbawiciela.“
Chrześcianie i Turcy uciekają się w swych choro
bach i we wszystkich innych potrzebach do tego cudownego wyobrażenia ukrzyżowanego Jezusa. T ur
cy podziś dzień mają wiadomość o tej świętości, ponieważ ale ten chrześciański kościół w turecki obrócili, (tureckie kościoły nazywają: moszee meczet, wieże: minarety,) więc chrześcianom nie dozwalają przystępu do swego meczetu. Trzy mile za Bejru
tem widzieć się dają w swoim majestacie owe w Pi
śmie św. tak często wspomnione góry Libanu.
IV. L i b a n .
Z Bejrutu zdaje się iż człowiek widzi te góry Libanu, jakoby w krzyształowym blasku, są przy
jemne, czerwono - fiałkowego koloru, co te góry przy
bliża do oka, wywyższa, a piękniejsze czyni. Ten niebiesko - iiałkowy kolor nie jest jednostajny; na szczycie bowiem tych skał uderza swoim blaskiem, w głębi skały ciemniejszy, a na padole jest łago
dniejszy. Chociaż 3 mile w odległości jednak się tak wydaje, że wyszedłszy człowiek nieco za mia
sto, już mógłby się ręką, chwycić wież maronitskich klasztorów. Te najmniejsze ułamy, te najdelikatniej
sze rysy tych wspaniałych gór i skał pokazują się zachwyconemu oku z ich uprzejmą różnofarbną po
stacią. Wszędzie w tych górach widzi się jedność oraz i różność, czystość, światłość a majestat, a to wszystko duszę podnosi aż do zadziwienia.
Z tąd poznać można, czemu Pismo św. tak często tych gór Libanu wzmiankę czyni, czemu P ro
rocy z tych gór te najpiękniejsze przykłady wzięli, czemu w swych przepowiedniach, a osobliwie Salo
mon w swoich pieniach tę najświętszą, najczystszą a zawsze niepokalaną Pannę z temi pięknemi, czy- stemi, więcej niebieskiemi jak ziemskiemi majesta- tycznemi górami porównywają. Tysiące palmów, wyższe nad wyśmigłe jodły nasze, poglądają z wierz
chu na ogrody pomarańczowe, na drzewa winne i oliwne; na wiele tysięcy stóp w górę widać piękne pola zbożowe, a na samym wierzchu tych gór stoją pięknie rozrosłe tak sławne drzewa cedrowe. W i
dząc to wszystko człowiek, jasno się przekona: jak oczy i serce starych proroków i mężów Bożych którzy te śliczne góry własnemi oglądali oczyma, inaczej nie mogli jeno Boga i Stwórcę wielbić i chwalić w tych jego wspaniałych dziełach. Dla te
go też i Mojżesz już mówi: „Przyjdę tedy, oglądam
ziemię tę niepospolitą za Jordanem, i górę tę wy
borną i L iban.“ *)
O Chrystusie i królestwie jego na ziemi pro
rokuje 71 Psalm: „I będzie utwierdzone na ziemi na wierzchu gór, podniesie się nad Liban urodzaj jego.“
Na tych pięknych górach, za któremi drugie pasmo gór się równa z tem i pierwszemi przeciąga (Antilibanon,) dwa dziwne mieszkają narody: Ma~
ronici i Druzi.
Maronici są dobrzy Katolicy, przy Mszy św.
używają zamiast łacińskiego, własnego swego syryj
skiego języka; oni jeszcze są potomkami pierwszych chrześcian syryjskich, którzy się przed zapalczywoś- cią i fanatyzmem Turków, mordujących na ów czas wszystkich, co niechcieli przyjąć ich mahometańskiej religii, za te góry uciekli i w jamach skał się po
kryli a tym sposobem siebie i swoją świętą wiarę uratowali. To teraźniejsze ich imię ponoszą od jednego starego pobożnego pustelnika Maron, któ
ry w obronie wiary kościoła naszego naprzeciw prześladowaniu jej przez Turków, tak wielkie za
sługi sobie wyjednał, że później na godność Pa- tryarchy Libanu został wyniesiony. On był pra- wdziwem zwierciadłem cnót dla ludu swego. Przy różnych prześladowaniach zbiegali się ze wszystkich stron Katolicy do Marona, którego'm iłość niewy
mowna znana była każdemu, ażeby w jamach tych gór ukryć się przed prześladownikami.
Cesarz Teodozyusz, wnuk św. Heleny, pomię
*) 5. Moj. 3. 25.
dzy tenii g'ham i w padole Kanabin wybudował kla
sztor, który był oraz pomieszkaniem P atryarchy Marona. Zewsząd chrześcianie około niego się zgro
madzili, a od Turków prześladowani tak się do po
tyczki i bitwy przyzwyczaili, że się stali postrachem ludu w całym kraju Syryi. Gdy przed 800 latmi pierwsi Krzyżacy ciągnąc do zwycięztwa Jerozolimy, z Europy do tych okolic, nadeszli nad podziwienie wielkie mnóstwo chrześcian: pobożnych kapłanów i pustelników. Ci chrześcianie spieszyli się swoich braci z zachodu powitać, przynieśli z sobą pożywie
nia i odprowadzili ich na drodze.
Temu wojsku chrześciańskich pielgrzymów, któ
rzy z Europy tam przybyli, trzy drogi do Jerozo
limy ogłosili: „ta,pierwsza,“ mówili, „prowadzi przez Damaszek, jest ale najdalsza; druga prowadzi przez te wysokie góry Libanon, a Antilibanon, lecz dla ludzi i bydła jest bardzo uciążliwa; ta trzecia być może wzdłuż morza, ta ale prowadzi przez wąskie padoły, gdzie 50 Turków, gdyby chcieli, cały na
ród ludzki mogliby zatrzymać. L ecz“ mówili ci chrześcianie dalej do tych wojskowych pielgrzymów,
„jeżeliście wy są ten lud, albo naród, który Jeru
zalem chce zwyciężyć, tedy według Ewangielii św..
M arka musicie iść wzdłuż morza, chociaż ta droga je st niebezpieczna.“ Tę ostatnią drogę obrali so
bie Krzyżacy.do Jerozolimy chociaż z wielkim prze
laniem krwi i z wielką stratą ludzi, zwyciężyli po
woli wielką część Ziemi św., a ugruntowali chrześ- ciańskie królestwo Jeruzalem, które tylko 200 lat trw ało, gdyż od Turków znowu było zwyciężone i zniesione.* I Maronici na górach Libanu byli jedną
częścią tego chrześciańskiego królestwa, a z upad
kiem tego i Maronici przyszli pod jarzmo niewier
nych, a Bóg tylko sam zna ich męki. Jedyne do
bro, religia, została ich własnością, albowiem cała potęga i surowość Turków tego dobra im wydrzeć nie zdołała. —
Padoły pomiędzy temi górami wieloma natu- ralnemi jamami są obdarzone, które podczas prze
śladowania Marouitom na mieszkanie służą.
Zajadłość Turków, a nieszczerość Druzów prze
śladowały Maronitów aż do tych niedościgłych ja - mów. a jeszcze dziś pokazują miejsca ich męczeń
stwa, gdzie wiele tysięcy ich poginęło. Przy jednej jamie która wysoko w górę się wynosiła, Turcy wy
soką zbudowali wieżę, aby ich dosięgnąć i wszyst
kich zamordowali; na innych miejscach sprowadzali wodę, spuszczali ją do otwarcia z wierzchu i wszy
stkich tam w jamach będących, potopili. Większa liczba tych jamów jest jeszcze pełna kości tych W y
znawców wiary.
Maronitów liczą na 30 0,0 00, chociaż trudno je st pewnie ograniczoną liczbę zadać; Maronici m a
ją dziewięć Biskupów, a jednego Arcybiskupa; o- prócz na górach Libanu liczą 1200 świeckich księ
ży, 67 klasztorów męzkich, w których je st 1400 zakonników, a 15 klasztorów panieńskich z 300 zakonnicami. W ogólności księża są bardzo ubodzy, a przez tydzień muszą się żywić z pracy rąk swo
ich; jednak ale, chociaż licho przyobleczeni, bo na
wet boso chodzą, od tegóż ludu dla ich świętego poświęcenia w największym uszanowaniu i uczciwo
ści są trzymani. Wiele razy się wydarzy, iż dla
przyozdobienia ich kościoła i nabożeństwa obcych o jałmużnę proszą.
Lud pospólny jest bardzo wierny, pobożny i dobry, a z pewnością można powiedzieć: że Pan Bóg w nim ma wielkie upodobanie, osobliwie w je go stałości wiary, która w mocności swej równa się owem starem cedrom, które na tych górach sta
ły, a Salomon ich sobie wybrał, aby niemi dom Pań- sld, kościół w Jerozolimie przyozdobił. Niezliczoną liczbę cedrów zebrał Salomon z gór Libanu, gdyż wprzód z jego przyjacielem, z królem Hiram z Ty- ru s, do którego królestwa w ten czas Liban nale
żał, uczynił to przymierze, iż Salomon na żywność Hirama i domu (królestwa) jego obowiązał się od
dać rocznie 20,000 korcy pszenice, i 20 korcy o- liwy najczystszej, a dla tegoż obrał Salomon 30,000 robotników i posełał ich przez trzy miesiące, k a
żdego miesiąca 10,000 na ścinanie cedrów, na gó
rach L ibanu.:!:) Drzewo cedrowe posiada tę wła
sność, że ani robak, ani zgnilizna jemu nie uszko
dzi, a więc prawie nieskazytelne zostaje.
Ten drugi naród Druzi są poganie, a resztą owego starego narodu pogańskiego, który przeci
wny nauce św. Apostoła zatwardziałem pozostał w swoim zabobonie i bałwochwalstwie. Druzi do tych okolic przyciągli z Egiptu, a przemuszeni z stro
ny Turków, dla ich surowości musieli się w jamach tych gór tak ukrywać, jak Maronici. W teraźniej
szych czasach mało ich rozeznać od Turków a A- rabów, których nazywają: ,,Beduinam i,“ a którzy
*) 3. Ks. królew skie 5.
*
się w całej, Syryi, w Palestynie i w Arabii, nawet aż do Egiptu się rozszerzyli. Oni się tułają po kraju i puszczach, jako zwierze szukając pokarmu wychodząc na łup i na rabunek. Mężowie zawsze bronią są uzbrojeni, najwięcej trzy siągi długą na końcu żelazem okutą włócznią, a pistolet i noże ró
żnych gatunków schowane za pasem; tych broni nigdy z siebie nie złożą, czy idą, jadą, stoją, czy jedzą lub śpią, czy w domu lub w namiotach leżą, czy rozbojem po drogach się bawią. Rabierstwo jest ich rzemiosłem, potrzebą i nałogiem; każdy obcy podróżny, lub pielgrzym musi za siebie, lub za swój majątek wykup zapłacić, albo się dać wy- rabować. Druzi się mienią być partyzantam i Ma- chometa jako i Turcy, ale niemają ani religii, ani kapłanów, ani też kościołów, nigdy ich nie widać modlić się. Już Machomet mówił o nich: iż są najtwardszego szczepu pomiędzy niewiernymi. By
wają trzymani za potomków Ismaela, syna Hagar, którą Abraham od siebie wygnał, a o którym Aniół niegdyś ogłosił: „Ten będzie dziki człowiek, ręce jego przeciwko wszystkim, a ręce wszystkich prze
ciw jem u.“ *) Lecz tylko w ten czas człowiek obcy może życia pozbyć, gdy się gwałtem broni, prze
cież jednak przy plondrowaniu są dosyć m ierni, a przy umowie trzym ają wiernie słowo swoje. Kto z Arabem pożywał chleba i soli, ten ma w nim wier
nego przyjaciela, który nawet i życiem swoim czło
wieka broni; dla tegoż jest bardzo dobrze, gdy obcy przy pierwszem zejściu się z Arabem z uprzejmo
*) K sięgi I. M ojżeszow e 16. 12.
ścią ofiaruje jemu chleba i soli ugodziwszy się z nim o zapłatę.
Z klasztoru H arisu na górach Libanu, gdzie europejscy 0 0 . Franciszkanie mieszkają, najpiękniej
szy prospekt fwidok) ma człowiek na niezmierne morze, na piękne miasto Bejrut, i na wiele, wiele innych małych miasteczek i wiosek, poczęści z kla
sztorami, z chrześciańskimi kościołami, po części z tureckiemi meczetami a minaretami. Jedno z tych miejsc dwie godziny od B ejrutu nad morzem pod Libanem nazywa się Joni, a wybuch gór przy tern miejscu nazywają: „ B a s-N eb i Jones,a t. j. góry proroka Jonasza. W tern wybuchu był prorok J o nasz od tej wielkiej ryby, która go połkła, na brzeg wyrzucony. Bóg Jonasza był posłał do miasta Ni- niwc, aby tam wolę jego ogłosił. Jonasz bojąc się poszedł drogą wprost naprzeciw, aby się Bogu uchy
lić, albo przed Bogiem uciec. On poszedł do Jop
pe albo Jaffy potężne cztery dni drogi od miejsca Joni, wsiadając na okręt. Bóg ale dopuścił stra
szną burzę, tak iż okręt mało się nie zatopił w mo
rzu, Przestraszeni łodziarze rzucali los aby się przekonać ktoby przyczyną był tego nieszczęścia Los padł na Jonasza. Ten Prorok wyznał swój występek i rzekł: „Wrzućcie mnie w morze, a uspo
koi się burza, bo ja wiem, że kwoli mnie ten nie
pokój.“ Wziąwszy tedy Jonasza, wrzucili w morze, a natychmiast się uspokoiło. A Bóg zesłał wielką rybę, która Jonasza połkła, a Jonasz zostawał trzy dni i trzy nocy w jej brzuchu, modląc się gorąco do Pana Boga swego. Pan rozkazał rybie, a ta
wyrzuciła Jonasza na brzeg.*) Że w tych okoli
cach morza tak wielkie ryby są, że człowieka ła two połknąć mogą, nie podlega to już wątpliwości, jako też i ta prawda, że moc Boska człowieka trzy dni i trzy nocy cudownie przy życiu utrzymać mo
że. — To miejsce gdzie ten Prorok na brzeg był wyrzucon, do dnia dzisiejszego nie tylko od chrześ- cianów, ale nawet i od Turków w wielkiej uczci
wości jest trzymane; chrześciański pielgrzym wzru
szony tym cudem Pana, mówi nabożnie następującą piękną modlitwę Proroka Jonasza z brzucha ryby:
„ W olałem z ucisku mego do Pana i wysłuchał mię, z brzucha piekła wołałem, i wysłuchałeś głos mój, i wrzuciłeś mię w głębokości w serce morza i wody ogarnęły mię; wszystkie wody Twoje i wały nade- mną przechodziły, a ja m mówił: jestem odrzucony od widzenia oczu Twoich, wszakże zaś ujrzę kościół Twój święty. Ogarnęły mię wody aż do dusze, prze
paść mię otoczyła, morze okryło głowę moję. Do spodu gór zstąpiłem, zapory ziemskie zamknęły mię na wieki i wywiedziesz z skazy żywot mój Panie B o
że mój. Gdy była w strachu i ściśniona we mnie dusza moja, wspomniałem na Pana, aby przyszła do Ciebie modlitwa moja, do kościoła Twego świę
tego. Którzy strzegą nikczemności, próżno miłosier
dzie swoje opuszczają; ale ja głosem chwały ofiaro
wać Tobie będę, comkolwiek ślubił, oddam za zdro
wie Paw«.“ **)
Co za wzór pięknej modlitwy w czasie udrę
czenia i ucisku! —
*) Jon as 2. **) Jo n a s 2.
Z Bejrutu płynie okręt mimo miejsc: Sarepta, Tyrus i Sydon (teraz: „S ur“ a „Saida“ któreto okolice Chrystus Pan sam odwiedził, aż do portu Kaiffa.
V. K a i f f a .
Do tej jazdy morskiej, potrzeba 12 godzin.
Miasto Kaiffa według mowy starych ludzi, ma po
nosić imię swoje od A rcykapłana Kaifasza, lecz nic wspomnienia godnego w sobie nie zawiera. Mie
szkańcami jego są: Turcy, żydzi, Szyzmatycy Grecy i ledwie 100 Katolików, którzy dla nabożeństwa klasztor na św. górze Karmel (pół mili za miastem oddalonej) odwiedzają. Wreszcie przybliża się ten dawno oczekiwany wstęp do Ziemi św. w porcie miasta Jaffa lub Joppe.
VI. J a f f a lub J o p p e .
W tem mieście zakończy się jazda morska po
między Triestem a Ziemią św. — Do złożenia tej podróży pomiędzy niebem a wodą, potrzebowaliśmy oraz z zatrzymywaniem się w tych różnych portach z Triestu do Jaffy 19 dni, upłynąwszy przez ten czas 2,634 mil morskich, t. j. 65872 mil niemieckich.
Przed 30 laty, potrzebowali pielgrzymi do tej dro
gi jednego całego roku.
Jaffa jest odległa od Jeruzalem na 15 godzin, a pierwsze miasto w Ziemi św. Jaffa, jest jedno z tych najstarszych miast na świecie; a Noe na roz
kaz Boży, przed potopem, tu zbudował on wielk’
0
korab; to stare imię jak w Piśmie św. czytamyjest:
„Joppe.“ Tu Jonasz Prorok poszedł na okręt chcąc się przeprawić do Tharsis, aby tym sposo
bem ukryć się przed obliczem Pańskiem, ja k już wspomniono. Tu z dalekiego Libanu sprowadzane były cedry, należące do budynku kościoła Jerozo
limskiego, pod królem Salomonem i Zorobabel. Tu rycersko walczyli książęta Jonathas i Judas, jako też Simon i Mahabejczycy.
Dalej czytamy o tern mieście Joppe, w Dzie
jach Apostolskich: „A była w Joppie niektóra u- czenniczka imieniem Tabitha (po grecku Dorkas.) Ta była pełna dobrych uczynków i jałmużn, które czyniła. I stało się w one dni, że zachorowawszy, um arła; którą gdy obmyli, położyli ją na wieczer
niku. A iż miasto Lidda było blisko Joppy, ucznio
wie usłyszawszy iż był P iotr w niem, posłali do niego dwóch mężów, prosząc: „Nie leń się przyjść aż do nas.“ A wstawszy P iotr, szedł z nimi, a gdy przyszedł, wwiedli go na salę i obstąpiły go wszy
stkie wdowy płacząc i pokazując mu suknie i zwierz
chnie odzienia, które im robiła „Dorkas.“ A Piotr, rozkazawszy im salę opuścić, poklęknął na kolana, i modlił się gorąco do Boga, a obróciwszy się do ciała, rzekł: „Tabitho! wstań.“ A ona otworzywszy oczy swoje i ujrzawszy Piotra, usiadła. On zaś, po*
dawszy jej rękę, podniósł ją , a wezwawszy w ier
nych i wdów, oddał ją żywą. Cud ten wnet się roz- wieścił po wszystkiej Joppie, i wielu innych uwie
rzyło w Chrystusa. Piotr jeszcze wiele dni bawiąc, w Joppie, mieszkał u niektórego Szymona Skórnika. “ *)
*) D zieje A p o st. 9. 36.
Do tegoż domu, w którym św. P iotr w ten czas z gościnnością był przyjęty, wstępuje podziś- dzień chrześciański pielgrzym, który tę uciążliwą podróż morską odbywszy, w Joppie do Ziemi św.
przybył. Na tern samem miejscu bowiem, stoi te raz gościnny klasztor 0 0 . Franciszkanów, z małą kaplicą nad pomieszkaniem św. P iotra, gdzie w oł
tarzu obraz wystawia owe widzenie, które Piotr w zachwyceniu swoim widział, dając jemu ten roz
kaz: żeby i poganom Ewangielią św. ogłaszał. Na ten czas był w Cezaryi mąż niektóry imieniem Kor
neliusz, rotmistrz pobożny i bojący się Boga z wszy
stkim domem swoim czyniący jałmużny wielkie lu
dziom i modlący się zawsze do Boga. Słudzy te
goż rotm istrza przyszli do P io tra, prosząc: żeby z nimi poszedł do Cezaryi, iż rotm istrz Korneliusz, mąż sprawiedliwy i bogobojny u wszystkiego ludu Izraelskiego będąc w wielkiój powadze, otrzymał przez św. Anioła ten rozkaz: ciebie do swego do
mu wezwania i nauki twojej słuchać. P io tr tych mężów przenocował, a z rana wstawszy szedł z ni
mi, a niektórzy bracia z Joppy odprowadzili go.
Nazajutrz przyszedł do Cezaryi.*)
Święty Ludwig król Francuzki na pielgrzymce swojej do Jeruzalem, przyszedłszy do Joppy, otrzy
m ał wiadomość o śmierci matki swojej, i pamięci godny jest jego postępek, przy tern uwiadomieniu.
Skoro tylko król to smutne poselstwo otrzy
mał, natychmiast upadłszy n i kolana ze złożonemi rękam i i z płaczem wołał: „Dziękuję Tobie mój
*) D zieje A p o st. 10.
łaskawy Boże, żeś moję matkę tak długo aż do woli Twojej utrzymał, a żeś ją według Twego upo
dobania do siebie powołał. Prawdać, iżem ja onę więcej miłował, niż wszystkie inne stworzenia, ale ona tę miłość też zasłużyła, a ponieważeś wziął ją odemnie, to niech będzie błogosławione imię Two
je na wieki.“
Ten święty Król wiele czynił nie tylko dla oz
doby tegóż miasta, ale osobliwie dla ozdoby kościo
łów, które zaś Turcy rozburzyli.
W tern mieście już na nas pielgrzymów cze
k ał drogowodz z Jerozolimy, t. j. przewódzca, któ
ry nas w Ziemi św. obwodził i przewodniczył nam.
Konsul w Jaffie austryacki przewodniczył nam w u- godzie z drogowodzem. Dla zwiedzenia tych waż
niejszych miejsc Palestyny, orzekł drogowodz iż potrzeba nam będzie dni całych blisko 16 konno jeździć. Zgodziliśmy się z nim za jeden dzień od każdej osoby po 10 złr., t. j. 6 talarów i 20 sgr.
Drogowodz musiał utrzymywać za tę ugodę dla k a
żdego pielgrzyma konia wierzchowca, jednem sło
wem całą karawanę swoim kosztem. Kuchnię z ca
łym przyrządem, czternaście namiotów (celty) po
ściel dla każdego, drzewiane łóżka i stołki i długi stół (tafla,) nasze kuferki i torby zaś miały muły lub wielbłądy, przytem było kilku posługaczy Araby, kucharz, mukiery, t. j. słudzy, którzy na miejscu spoczynku swoje konie opatrują. Dla bezpieczeń
stwa musiał drogowodz trzymać swoim kosztem i straż z Beduinów (pierwszych rabusiów) lecz wyznać muszę: iż kto się ich opiece poruczy, pewny być
może, że jemu się w drodze nic złego od Beduinów nie stanie.
Beduini są to plemiona arabskie, nie mają sta
łych siedzib, ale posiadają dosyć wielkie trzody wielbłądów, koni, krów i owiec, a kiedy bydło ich wyskubie traw ę na jednem miejscu, przenoszą n a
mioty (celty) swe i rozkładają je dalej, ja k cygani;
żony Beduinów z dosyć nie m ałą liczbą dzieci, strze- żą przez dzień swoich trzód, a mężowie idą, albo jadą na łup , rabunek; w samej Palestynie można Beduinów liczyć na 10,000. Dzielą się na poko
lenia, a prócz Szejka, dowódzcy pokolenia, niechcą uznać żadnej innej władzy.
Jaffa jest wybudowana na dosyć wielkiej nie- równinie, to najpiękniejsze, co Jaffa posiada, są owe wywołane sławne ogrody jaffskie, o których już przed pielgrzymką wiele zajmującego czytałem.
Wyjeżdżając z Jaffy, uderza rozkoszna woń, którą całe powietrze jest przepełnione. Z uprzedzającego czytania, byłem ciekawy tę obfitość i przepyszność owoców i bujność drzew widzieć, lecz wszystko com czytał o tych ogrodach, muszę z Gondkiem mówić:
niczem je st; — widzieć je i zwiedzić, dopiero mo
żna powiedzieć: że się ma jakie takie wyobrażenie.
To raj prawdziwy! zdaje się: że ten kawałek zie
mi, który jakby cudem wydaje tak bujne, przepię
kne i szlachetne owoce, niby odpadł z jakich gór
nych krajów i usiadł sobie przy Jaffie. Ziemia tej płaszczyzny Saron, je st piaszczysta, żółto - czerwona ja k u nas nieurodzajna, a przecież tak płodna. Te ogrody rozciągają się w głąb pól Sarońskich, na blisko 1. milę, przytem wydawają się być calem
lasem. Tu widać wszystkie gatunki owocowych drzew: figi, pomerańcze, cytryny, granaty z czer
w ono-żółtym i owocami, drzewa migdałowe (man- dlowe.) Urodzajność jest tak hojna, iż najmniejsza gałązka od pnia aż do wierzchu pokryta owocami, a od pomerańczów i cytryn, które dojrzałe poodpa- dały, ziemia aż żó łta, dla tej nader wielkiej uro dzajności owoce tanie, za 1. piastr (20 feników) otrzymałem z gałązką 20 wielkich smacznych po merańczy. Przypatrując się tej przepysznej obfitości, wnetby człowiek był kuszon wierzyć, iż tu w tych okolicach, (choć rzecz niepewna,) raj musiał być u- łożony, w którym Adam z Ewą był osadzon, — to jest tylko moje zdanie, jednak nie je st rzeczą nie- możebną, gdyż według tradycyi i głowa Adama w górze Golgota jest pochowana, które miejsce „ka
plicą A dam a“ zowią; to Joppe lub Jaffa tylko 14 mil od Jerozolimy jest oddalone.
Przy takiej obfitości tych wielkich jaffskich o- grodów, wiele znajdziesz żebraków, ponieważ tam mało chleba, bowiem Turek posiadający rolę, nic więcej nie sieje, ani też choćby zboże samo rosło, więcej nie zbiera, tylko tyle, żeby z ledwością do przyszłego żniwa przeżył.
Jaffa je st bez wątpienia najstarszym miastem na całym świecie. Pliniusz i insi twierdzą: że już przed potopem świata istniało, a podanie niesie: że Noe tu arkę budował. Inni znowu wyprowadzają Jaffe od Jafeta syna Noego. Jaffa jest w każdym względzie sławna. Przypominam, że: Prorok Jo nasz, uciekając przed obliczem Pana do Tarsu, tu wsiadł na okręt. Cedry Libanu na budowę koś
cioła jerozolimskiego spławiano do Jaffy. Jonatas i Szymon Mahabejczyk zdobyli Jaffę pobiwszy Sy
ryjczyków na głowę. Lecz najwięcej wsławił Jaffę P io tr św. ja k wyżej wspomniono. Później Rzy
mianie zburzyli miasto, zrównawszy go z ziemią, a mieszkańców w pień wycięli. Za czasów Krzyżow
ców, podniosło się zaś, osobliwie Ludwig św. król francuzki upiększył i wzmocnił go, mury odnowił, wieże pobudował itd. Za to jego następca Napo
leon Bonaparte, jako jenerał francuzki zostawił po sobie w Jaffie plamę niezatartą, kazał bowiem w Jaf- fie kilka tysięcy w niewolę pojmanych Arnautów i Albanczyków, chcąc się ich pozbyć rozstrzelać.
Za to go też Pan Bóg skarał, bo ile on okrutnie pomordował, tyle mu złe, zaraźliwe powietrze, któ
re właśnie w ten czas w Jaffie w jego wojsku wy
buchło, wymordowało. Ale i jego samego Pan Bóg ślepotą ukarał, że jeszcze daleko większą zbrodnię, jak ten pierwszy czyn popełnił; — bowiem własnych swoich żołnierzy zapowietrzonych i leżących, po
nieważ ich na inne bezpieczniejsze miejsce prze
prowadzić niemógł, potruć rozkazał. — Prawdać, że są tacy, którzy Napoleona z tej zbrodni, jako n.
p. Thiers wymawiają, udając: że ten rozkaz dał lekarzowi, ale go ten nie wykonał; nie byłże je dnakże ten rozkaz jego wolą, jego intencyą? (!) —
Miasto Kaiffa liczy na 10,000 mieszkańców, po części Turków, po części Szyzmatyckich Greków, Katolików zaledwie 300, gdyż za szczęśliwych cza
sów jeruzalemskiegochrześciańskiego królestwa, tych ostatnich na 10,005 liczono, którzy nawet własnego Arcybiskupa mieli.
VII. Ś w ięta podróż od m orza do Jeruzalem . Opuściwszy pielgrzym okręt przy Jaffie, pierw
szy krok w tym mieście uczyni na Ziemi św. i na
tychmiast zyska, jeżeli to miejsce uczci, a w koś
ciółku razem przy morzu, gdzie niegdyś św. P iotr przemieszkiwał, nabożnie tę św. Ziemię pocałuje, a przytem Ojcze nasz itd. i Zdrowaś Marya zmówi, doskonały odpust. Odtąd znajdują się w Ziemi św.
216 miejsc, na których pielgrzymi mogą dostąpić odpustów, częścią doskonałych, jako tu w Jaffie;
dwadzieścia ośm w Jeruzalem-, dwóch na świętej Górze Oliwnej-, trzech pomiędzy Jeruzalem, Betha- nią a Bethfage; czterech w Bethleem; jeden w blis
kości gór św. Jana; jeden w Emaus; jeden przy rzece Jordan, gdzie Pan Jezus był chrzczony; j e den na świętej puszczy gdzie Pan Jezus pościł; trzy pomiędzy Jeruzalem a Nazareth, jako i w N azareth samym; jeden w Kanie Galilejskiej, a wreszcie o- statni na górze Sinai; częścią niedoskonałych jako to : Siedm lat i siedm kroć 40 dni w wszystkich innych pamiątki godnych miejscach.
Z Jaffy do Jeruzalem jest l 1/* dnia drogi; po
nieważ w całym kraju ja k długo Turcy i Arabi tam panują, niema wozu ani drogi wozowej (hucznice) więc konno się jechać musi, albo też na osłach, lub na mułach, które jak wyżej mówiono, za ugo
dą drogowodz nająć musi, jako i głównych rabusiów na straż.
Blisko cztery godziny jedzie się z Jaffy do Bamleh, (stara Arymathea) przez piękną a przy-
jemną płaszczyznę Saron, tu dziko rosną w 'wiośnie śliczne białe róże, lilie, narcysy, a piękne tulpy na łąkach, nawet tatarka, (pogańska) jęczmień i psze
nica, tylko że tego zboża słoma, (źdźbło) jest krót
sze i cieńsze jak u nas, chociaż nasze role z na
tury nie są tak urodzajne, tylko przez pracę i pil
ność ludzką przysposobione.
Ta płaszczyzna lub równina Saronu na ośm mil szeroka, jest jednem z najpiękniejszych i naj
urodzajniejszych miejsc Palestyny. Tu staczali bi
twy Izraelici z Filistynami, tu Samson rozdarł lwa i różne psoty wyrabiał Filistynom, jako to: poj
mawszy 300 liszek (braz szakale zwane,) związawszy je za ogony i przywiązawszy zapalone pochodnie, (takie) puścił je do zboża i tym sposobem wszystko leżące i stojące zboże Filistynom popalił.*) Na tej równinie przegrali Izraelici bitwę z Filistynami, któ
rzy Izraelitom arkę przymierza zabrali, tu także sy
nowie Arcykapłana Helego w tej bitwie polegli.
Na tej równinie sarońskiej, nie tylko w sta
rym zakonie żydzi z swemi nieprzyjaciółmi prowa
dzili różne a wielkie bitwy, ale też i przed 800 laty Krzyżacy nadludzką waleczność przeciw Turkom pokazali, albowiem ta równina jest niby kluczem do Jerozolimy, więc niedziw, że ona wielkie zajmuje miejsce w historyi. Na tej równinie blisko naszej drogi Turek samorosłem kołem (bez wszelkiego że
laza) rolę hakował, nasz współpielgrzym rolnik od Salz
burga pobiegł do Turka, którydomyślającasię przez mi
gi, że ów pragnął iść za hakiem czyli pługiem, oddał
*) K sięga S ęd ziów 15.
mu go w x'gce, który nasz pielgrzym z radością ująwszy, z lekkością w tej piaszczystej roli szedł kilka minut za hakiem , wielce uszczęśliwiony iż w Ziemi św. swego rzemiosła mógł probować.
Na końcu tej płaszczyzny dźwiga się stara, cztero - rogata wieża; je st to wieża 40 Męczenni
ków, których zwłoki, niegdyś pod tą wieżą były pochowane. Przy jej odwiedzeniu dostąpi każdy odpustu. Za ćwierć godziny dojdzie pielgrzym mia
sta Ramleh lub Arimatlnea.
VIK. R am leh lub Arim athaea.
W powyżej wspomnionem mieście, Józef, on bogaty mąż posiadał swoje gospodarstwo, a będąc radnym panem w Jerozolim ie, poszedł do P iła ta , prosząc o martwe Ciało Jezusa i m iał to szczęście oraz z Nikodemem, także radnym panem, to prze
najświętsze Ciało Jezusa w własnym swoim grobie pochować. Z miasta Ramleh do Jerozolimy jest 6 mil niemieckich; mógłby się przeto kto dziwić dla czego Józef o 6 mil od domowstwa swego grób dla siebie (w Jerozolimie) sporządził?— P rzy
czyna jeet ta: żydzi wiedzieli z proroctwa*) iż na dolinie Jozafat przy Jeruzalem będzie sąd ostate
czny, dla tegóż nieomal każdy możniejszy żyd, już za życia sporządził sobie grób przy Jerozolimie, ubodzy żydzi zaś w swoim starym wieku szli i po dziś dzień idą do Jerozolimy, aby tam do grobu złożyć kości swoje.
*) J e e ł 3. 12.
Prorok Samuel, także w tym mieście był zro
dzony. Ramleh liczy około 3,000 mieszkańców, najwięcej Turków Greków i żydów, a mała tylko liczba maronitskich Katolików, którzy z gór L i
banu tam przyciągli. W tern mieście wiele widać murzynów, którzy z innej części świata z Afryki tu W przybyli. Wielebni 0 0 . Franciszkanie mają tu kla
sztor i kościół, ja k mówią, na tern samem miejscu, na którem dom św. Józefa z Arymatyi był wybu
dowany. Pielgrzymi w tym klasztorze przyjaciel
skie znajdują przyjęcie; to miasto podczas wojny Krzyżaków często zburzone i zaś na nowo odbudo
wane było. Napoleon Bonaparte ten kościół obró
cił na szpital, a klasztor zamienił na kasarnie, piel
grzym przy odwiedzeniu tego kościoła, może zyskać odpust.
Godzinę drogi od Ramleh jest L yd d a , owe ńasto, w którem niegdyś św. P io tr pewnego czło- wieka imieniem Eneasza, który był powietrzem r u szony uzdrowił. Eneasz już 8 lat w łożu leżał, a przyszedłszy do niego Piotr, rzekł mu: „Eneaszu!
uzdrawia cię Pan Jezus Chrystus, wstań i chodź;
a natychmiast wstał. I patrzyli nań wszyscy, k tó rzy mieszkali w Liddzie i w Saronie, i nawrócili się do P ana.*) — Tu też był św. Jerzy męczony, - któremu na cześć i chwałę rycerze krzyżowców wsp a- niały kościół wybudowali, z którego teraz tylko niejakie gruzy widać.' Dalej na lewej stronie stało to stare Modiu, gdzie M attathias, ojciec siedmiu b r a ci Mahabejskich mieszkał, a gdzie Judasz M ahabej-
*) D z ie je A p o s t . r. 9.
czyk kości wszystkich pobitych rycerzy z fami ii kazał zebrać, i ofiary i modlitwy czynić rozporzą
dził, ponieważ był tego zdania: że jest dobra i zba
wienna myśl za zm arłych się modlić, aby od grze chów uwolnieni byli. (2. Mahab. 12.)
Ta płaszczyzna z swoją bujnością i pięknością pól Saroiiskich oraz z graniczącemi górami i lasami należała niegdyś Filistynom. Bliżej morza sta?o miasto Geth, ojczyzna olbrzymia Goliata; trochę bliżej stało miasto Lechi, t. j. szkronia, albowiem szczęką lub szkronią osła, którą tu Samson znałaś tysiąc mężów Filistynów zabił; a dwie godziny dro
gi dalej, pomiędzy wschodem a południem, rozsze
rza się owe pole bitwy, gdzie ja k już wspomnioi o ci dwaj synowie arcykapłana Heli, Ofni a Finees śmiercią padli. Tę śmierć Pismo św. głosi za spr wiedliwą karę Boską, za ich popełnione zuchwal
stwo.
(Ciąg dalszy nastąpi.)