• Nie Znaleziono Wyników

Kulisy Powiatu Kluczbork - Olesno 2015, nr 7 (582).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kulisy Powiatu Kluczbork - Olesno 2015, nr 7 (582)."

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

Pijany kierowca uciekał przed policją s.2

POWIATU KLUCZBORK - OLESNO

ISSN 1731 - 9897 Indeks381314 Nakład6000 cena2,50zł (w tym 5%VAT) Nr7 (582; 4 19lutego2015 r. Gazeta jestczłonkiem ZKDP i SGL

OLESNO

BETON

transport pompa

46-300 Olesno ul. Leśna 3 tel. 034 359 84 08,603 689 021

www.wlodar.com.pl

fMEX PIECHOTA

. I Sp. z o.o. Sp. k DOSTARCZAMY CIEPŁO DO TWOJEGO DOMU

PN-PT 8:00-16:00 SOB 8:00-13:00

Sowczyce, ul Długa 6 tel.: 34 358 23 24 PN-PT 8:00-16:00 SOB 8:00-13:00

Dyrektor

narozrabiał?

.W KOMPANIA

W WĘGŁOWAŁA. ** TAURON I aBT”"

ArcetorMifiol

Z

mret

OCIEPLANIE BUDYNKÓW,

T ynki

MASZYNOWE

tel .:

692 537 363

ŚMIERĆ NA STUDNIÓWCE

W

czasie studniówki Zespołu

Szkół Ponadgim­

nazjalnych nr 1 w Praszce

jedna z

nauczycielek upadła

na

parkiet.

Mimo natychmiastowej reanimacji

kobieta

zmarła. Zabawa została

przerwana.

s.3

DROGA NA... PAPIERZE

Mieszkańcy Julianpola od

kilku

lat

walczą o remontdrogi

krajowej

43.

Ciągle

słyszą, żew pla

­

nach takoweprzedsięwzięcie

jest,

ale

terminu

jego realizacji GDDKiA

podać nie

potrafi.

s.5

BEZ PRĄDU I WODY

Małgorzata

Łoboda z czteroletnią

córeczką

Zuzią

i mamą

Janiną

od

kilku

miesięcy

miesz­

kają

bez

wody

i

prądu. Nie mają

pieniędzy na

jedzenie i opał.

s.6

CHOROWAĆ TYLKO 2 DNI

Mieszkańcy

Proślic

mają problemy

z dostaniem się do lekarza, bo połączenia autobusowe do Kluczborka są

zbyt

rzadkie,

a

prywatny

przewoź­

nik

zlikwidowałkursy busów.

s.7

ZACZYNAŁ OD ZERA

-

Nigdy nie

korzystałem z żadnych kredytów

-

mówi

Zdzisław

Samicki,

właściciel firmy

Gama.

- To były

schody

-

co zarobiłem, to inwestowałem.

Ciągle

wyżej i

wyżej.

s.8

NIE MA CUD TABLETKI

Anna

Smykała

sama

walczyła

ze

zbędnymi kilo­

gramami.

Dziś

jako dietetyk

pomaga

schudnąć

innym. Jeden z

jej

pacjentów

w ciągu pół roku

"zrzucił"

ponad

40

kilo.

s.

10

NOWA GRANICA

Reszta Świata zdobyła

380

metrów więcej

i to ona przesunęła granicę

miasta

na niekorzyść prasz

­ kowian.

To

wynik

pierwszej gry

miejskiej,

zorga

­

nizowanej przez

gimnazjalistów.

s.

11

ZABILI BERA

Strażacy z Radawia -

ku

uciesze wielu

- wodzili niedźwiedzia,a w konsekwencjizabiligo.Zato,że karlusy

żenić

się nie chcą.

Że

dziołchy o kolebce

słyszeć

nie chcą...

s. 17 R

eklama

?

609

888

290

cr»

CZł EXTRA MASŁA

smak z Olesna

(2)

2 KULISY POWIATU

19

lutego

2015

LICZBA NUMERU

Tyle milionów złotych w 2014 roku zarobił Robert

107

Lewandowski. Piłkarz Bayemu Monachium stał się tym samym najbogatszym polskim sportowcem.

CYTAT NUMERU

- Media wytykają mi młody wiek, ale to nie one, a Konstytucja stanowią o tym, kto może się ubiegać o fotel prezydenta.

Magdalena Ogórek, kandydat SLD w wyborach prezydenckich

KALENDARZ

Czwartek, 19 lutego

50. dzień roku. Do końca pozostało 315 dni.

Imieniny: Henryka, Jerzego, Józefa, Konrada, Łucji.

Piątek, 20 lutego

51. dzień roku. Do końca pozostało 314 dni.

Imieniny: Elżbiety, Franciszka, Julii.

Międzynarodowy Dzień Palących Fajkę.

Sobota, 21 lutego

52. dzień roku. Do końca pozostało 313 dni.

Imieniny: Feliksa, Piotra, Roberta.

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.

Niedziela, 22 lutego

53. dzień roku. Do końca pozostało 312 dni.

Imieniny: Jakuba, Małgorzaty, Wiktora.

Europejski Dzień Ofiar Przestępstw.

Poniedziałek,23 lutego

54. dzień roku. Do końca pozostało 311 dni.

Imieniny: Damiana, Izabelli, Marty, Romana, Stefana.

Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją.

.Wtorek,24 lutego

55. dzień roku. Do końca pozostało 310 dni.

Imieniny: Jana, Juliana, Macieja, Marka.

Środa, 25 lutego

56. dzień roku. Do końca pozostaje 309 dni.

Imieniny: Adama, Cezarego.

SZCZYPTA POLITYKI

Konflikt

Ukradł paliwo z baku

KLUCZBORK Policjanci zatrzymali 31 - latka, który ukradł 35 litrów paliwa z pojazdu ciężarowego. Zatrzymany usłyszał zarzut i odpo­

wie przed sądem.

W

poniedziałek 9 lutego tuż po 4.00 funkcjonariusze patrolujący rejon miasta w pobliżu garaży przy ul. Jana Pawła II zauwa­

żyli mężczyznę, który najprawdopodobniej chwilę wcześniej doko­

nał kradzieży paliwa w jednym z zaparkowanych tam samochodów ciężarowych.

- Podejrzanym okazał się 31 - letni mieszkaniec Kluczbor­

ka, który ukradł z baku 35 litrów paliwa - mówi młodszy aspirant Mariusz Trejten, rzecznik prasowy Komendy Powia­

towej Policji. - W trakcie prowadzonych czynności służbo­

wych funkcjonariusze w samochodzie thężczyzny zabezpie­

czyli kanister z paliwem oraz wkrętarkę, śrubokręt, szczypce i rękawiczki robocze.

31 - latek usłyszał zarzu kradzieży z włamaniem, do której się przyznał. Może mu grozić nawet 10 lat pozbawienia wolności.

MZ

Z promilami uciekał przed policją

PRASZKA Trzydziestotrzylatek samochodem uderzył w ogrodzenie, później pieszo uciekał przed policjantami. Po krótkim pościgu został zatrzymany. Miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie.

Tyolicjanci oleskiej drogów-

X

ki, patrolując drogi gminy Praszka, próbowali zatrzy­

mać do kontroli drogowej osobowe daewoo.

pomagaj lokalnie

1 przekaz W

' podatku ę

l wLJi

j

j » i

■f * /S.' ' *

Ludowy Klub-Sportowy Baskei

1 KRS 00Ó0453282

- Kiedy funkcjonariusz dał sygnał do zatrzymania, kieru­

jący pojazdem gwałtownie przyśpieszył - opisuje zdarze­

nie młodszy aspirant Stani­

sław Filak, oficer prasowy oleskiej policji.

Po przejechaniu kilku­

dziesięciu metrów na luku drogi kierowca stracił pano­

wanie nad samochodem i wjechał w ogrodzenie posesji.

Wyskoczył z osobówki i zaczął uciekać. Policjanci natychmiast pobiegli za ucie­

kinierem i po chwili zatrzy­

mali go. Od mężczyzny czuć było alkohol.

- Urządzenie pomiarowe

Pijany kierowca, uciekając przed policją, wjechał w ogro­ dzenie posesji.

wykazało, że trzydziestotrzy­

latek miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu - mówi mł. asp. Stanisław Filak. - Funkcjonariusze zatrzymali mu prawo jazdy.

Mężczyzna usłyszał już zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, do

którego się przyznał. Odpo­

wie również za nie zatrzyma­

nie się do kontroli oraz spo­

wodowanie kolizji drogowej.

Teraz grozi mu grzywna, zakaz kierowania pojazdami i kara pozbawienia wolności do 2 lat.

MK

81-latka wypadła z okna

OLESN O Osiemdziesięciojednoletnia kobieta wypadła z okna.

Nie żyje.

reklama

D

o tragicznego'zdarzenia doszło w sobotę 14 lute­

go około godziny 21.00 przy ulicy Małe Przedmieście.

Osiemdziesięciojednolatka

wypadła z okna z drugiego piętra. Poniosła śmierć na miejscu.

- Będący na miejscu wypadku prokurator wyklu­

czył udział osób trzecich - mówi młodszy aspirant Stani­

sław Filak, rzecznik prasowy oleskiej policji.

MK

Wyrazy

głębokiego

współczucia z

powodu śmierci

profesora Jerzego

Regulskiego

twórcy reformy

samorządowej,

Prezesa

Fundacji Rozwoju Demokracji

Lokalnej

Rodzinie

i Bliskim

składają

Robert

Świerczek

-

Burmistrz Byczyny

Adam Radom -

Przewodniczący Rady

Miejskiej

w

Byczynie

WYDAWCA: Centrum “KOLISKO” Krzysztof Świeykowski; 46-320 Praszka, ul. Senatorska 3, tel./fax.: 34 35 88 774. Nakład: 6000 Redaktor naczelny: Aleksander Świeykowski.

Zatępca redaktora naczelnego - redaktor prowadzący: Andrzej Szatan tel. 34 358 86 21 lub 603 85 14 14 (a.szatan@wp.pl) Sekretarz redakcji i korekta: Milena Zatylna (milenazatylna_pro@o2.pl).

Redakcja: Andrzej Szatan (a.szatan@wp.pl), Milena Zatylna (milenazatylna_pro@o2.pl), Małgorzata Kuc (malgorzatakuc@interia.pl), Agnieszka Kozłowska (ramkozlowska@op.pl), Anna Paduszek (aniapaduszek@gmail.com), Martin Huć (kulisypowiatu@interia.pl).

Współpraca: Stanisław Banaśkiewicz, Agnieszka Jasiniak, Marcin Szecel, Edward Tomenko, Elżbieta Wodecka.

Marketing: Martin Huć, tel. 609 888 290, Zdzisław Pochorecki, Kazimierz Zaręba.

Skład komputerowy: Martin Huć, tel. 609 888 290 (redakcja_pro@o2.pl)

Nasz numer konta bankowego BS Namysłów 46 8890 0001 0000 5962 2000 0001, Księgowość: Biuro Rachunkowe - Kordian Poniatowski, tel. 34 35 91 310.

Druk: Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, drukarnia w Łodzi

Redakcja zastrzega sobie prawo skracania materiałów. Nie zamówionych tekstów nie zwracamy. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.

w ratuszu?

14 lutego w Warszawie pre­

zydenci niemal trzydziestu miast w obecności prezydenta RP Bronisława Komorowskiego zadeklarowali swoje poparcie i współpracę w kolejnej kadencji ustępującemu prezydentowi.

Opowiedzieli się zatem za kon­

tynuacją obecnej prezydentury.

Na szczególną uwagę zasługuje obecność na tej uroczystości i podpis pod deklaracją prezy­

denta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego.

Jako senator tego woje­

wództwa i osoba zainteresowa­

na spokojem politycznym w regionie cieszę się z obecności prezydenta Wiśniewskiego w tym szacownym gronie. Rzeczy­

wistą radość przyćmiewa jed­

nak świadomość zachowań i codzienna działalność prezy­

denta jak i jego najbliższego otoczenia. Tajemnicą opolskiej ulicy staje się fakt, że olbrzymi wpływ na bieżącą politykę ratu­

sza wywierają politycy repre­

zentujący partie wrogie prezy­

dentowi RP. Przedstawiciele tych partii piastujący odpowie­

dzialne funkcje w ratuszu z nominacji właśnie prezydenta Wiśniewskiego przynależą do partii, których kandydaci na prezydenta i aktyw potępiają działalność, politykę i zachowa­

nia prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Obserwując zachowania działaczy tych partii opozycyj­

nych decydujących dzisiaj o pra­

cy ratusza w Opolu mam wraże­

nie, że podejmują takie inicjaty­

wy, które mają uświadomić mieszkańcom miasta i woje­

wództwa że władze Opola odci­

nają się od kandydatury Komo­

rowskiego na kolejną kadencję, a przyszłość swoją i miasta wią- żą z prezydenturą Dudy.

Ciekawe zatem jak dzisiaj obaj panowie - prezydent i wiceprezydent - ze sobą rozma­

wiają. Takich dwóch linii poli­

tycznych, a co za tym idzie i gospodarczych, nie da się pogo­

dzić. Konflikt jest wpisany w taki scenariusz. Chyba, że pre­

zydent swoim podpisem popar­

cia dla Komorowskiego chce zyskać poparcie elektoratu PO, a na co dzień będzie działał wedle wskazań opozycji. Dziw­

na to figura. Można ją nazwać jednym słowem: oszustwo!

Aleksander Świeykowski

(3)

KULISY^

AiOBflWbi. iih r*M

Taka pozostanie w pamięci...

PRASZKA Doskonały pedagog, świetna koleżanka, po prostu dobry człowiek.

Taka w pamięci uczniów i pracowników Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 po ­ zostanie nauczycielka Aneta Szynczewska-Rzepka, która zmarła nagle w sobotę 14 lutego. Miała zaledwie 41 lat...

Ą

neta Szynczewska-Rzep- ilka w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Praszce pracowała od dziesię­

ciu lat. Była nauczycielką przedmiotów ekonomicz­

nych, wychowawczynią dwóch roczników w techni­

kum ekonomicznym. Wspól­

nie z koleżankami z branży tworzyła zgrany zespół eko- nomistek, pod opieką którego uczniowie zdobywali rokrocz­

nie liczne sukcesy w konkur­

sach ekonomicznych, branżo­

wych na szczeblu wojewódz­

kim i ogólnopolskim oraz osiągali stuprocentową zda- walność na egzaminach koń­

cowych w zawodzie technika ekonomisty.

W pamięci uczniów oraz kolegów i koleżanek z pracy Aneta Szynczewska-Rzepka pozostanie jako ceniony wychowawca i pedagog, mądra i doskonała nauczy­

cielka, która potrafiła nie tyl­

ko przekazać fachową wie­

dzę kolejnym rocznikom ekonomistów opuszczają­

cych praszkowską placówkę, ale także pokazać jak dobrze i mądrze żyć. Zapamiętamy

<ją jako wspaniałą kobietę,

Aneta Szynczewska-Rzepka była niezwykle nauczycielką.

TYLKO

TANIEJ!

SZYBCIEJ!

WYGODNIEJ

♦ VAT

WYŚLU TREŚĆ OGŁOSZENIA NA NUMER 79567. NA POCZĄTKU SMS-aWPtSZ ''kulisy." (Z KROPKĄ)

OKfttt DOTYCZY OSÓBF I2YCŻMYCH(ME AWft.

która miała ważną cechę - swym wielkim sercem potra­

fiła przyciąga.ę do siebie innych. O takich ludziach jak Aneta mówi się, że to pasjo­

naci, pedagodzy z powoła­

nia, dla których praca z mło­

dymi ludźmi i chęć przeka­

zania im wiedzy to nie tylko puste slogany i zawodowy obowiązek.

Przewrotny los sprawił, że łubiana i szanowana przez młodzież nauczycielka ode­

szła nagle w sobotę 14 lutego w czasie balu studniówkowe-

go. Podczas tańca upadła na parkiet i mimo natychmiast podjętej akcji reanimacyjnej, prowadzonej przez nauczycie­

li i ratowników dwóch karetek pogotowia, zmarła. Zabawa studniówkowa została prze­

rwana, a uczniowie rozeszli się do domów.

Pozostały pustka, żal, łzy oraz niezrozumienie, ale przede wszystkim pamięć o wspaniałym pedagogu i po prostu dobrym człowieku, którego również dane było mi poznać, i z którym przez

i cenioną przez uczniów

pewien czas miałam zaszczyt pracować.

Pogrzeb Anety Szynczew- skiej-Rzepki odbył się we wtorek 17 lutego w rodzinnej miejscowości nauczycielki - Skomlinie. W ostatniej dro­

dze, oprócz pogrążonej w smutku rodziny, towarzyszyli jej także licznie przybyli uczniowie, wychowankowie, absolwenci ZSP nr 1, koledzy i koleżanki z pracy a także przedstawiciele lokalnych władz.

AP

reklama

OLESKI KLUB SPORTOWY

Prosimy o wsparcie Oleskiego Klubu Sportowego, któryjest Organizacją Pożytku Publicznego,

1% podatku dochodowego.

Każda kwota przeznaczona na rozwój oleskiego sportu zostanie spożytkowana przez nas

dla dobra naszej młodzieży!

E)ziekujemg!

Dwóch

z marihuaną

POWIAT KLUCZBORSKI Poli­

cjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy podejrzewani są o posiadanie środków odu ­ rzających.

N

ajpierw funkcjonariusze Posterunku Policji w Wołczynie zatrzymali 22 - latka, który miał przy sobie 0,3 grama marihuany.

- Podczas patrolu gminy Wołczyn policjanci wylegitymowa­

li trzech młodych mężczyzn przebywających w samochodzie marki Volkswagen Golf - informuje młodszy aspirant Mariusz Trejten, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Klucz­

borku. - W trakcie kontroli osobistej mundurowi u 22 - letniego mężczyzny zabezpieczyli susz roślinny.

Wstępne badania potwierdziły, że jest to marihuana.

Za posiadanie środków odurzających odpowie też 41 - letni mieszkaniec powiatu oleskiego.

- W środę 11 lutego funkcjonariusze zostali powiadomieni o nietrzeźwym mężczyźnie leżącym na chodniku przy ulicy Dąbrowskiego w Kluczborku - wyjaśnia oficer prasowy. - Mun­

durowi udali się we wskazane miejsce, gdzie zuważyli mężczy­

znę poruszającego się chwiejnym krokiem po chodniku.

Po wylegitymowaniu okazało się, że jest nim 41 - letni mieszkaniec powiatu oleskiego.

- W dodatku mężczyzna miał przy sobie cztery woreczki foliowe z zawartością suszu roślinnego - dodaje Mariusz Trej­

ten. - 41 - latek został zatrzymany i trafił do policyjnej celi. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut posiadania środków odurzają­

cych wbrew przepisom Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Zatrzymanym mężczyznom grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

MZ

reklama

kredyty gotówkowe

Weź kredyt

gotówkowy i miej z górki!

o

pieniądze w 15 minut

0

formalnościminimum na każdy pomysł

Zapraszamy do oddziału Santander Consumer Banku w Kluczborku ul. Piłsudskiego 10

w Namysłowie ul. Bohaterów Warszawy 12 pon.-pt.: 9:00-17:00

Infolinia:

195 00

koszt połączenia zgodnyztaryfą operatora

4^ Santander

CONSUMER BANK

santanderconsumer.pl

Bankdla Twoich pomysłów

(4)

KULISY POWIATU

19

lutego 2015

Spektakl, zumba i lokomotywa

KLUCZBORK Już po raz kolejny Zespół Szkół Licealno - Technicznych zorgani ­ zował dni otwarte, na które zaprosił rodziców uczniów. Spotkanie odbyło się we wtorek

10 lutego.

S

pecjalnie z tej okazji mło­

dzież wystawiła „Makbe­

ta”. Na podstawie tragedii Wiliama Szekspira scenariusz napisała i wyreżyserowała polonistka Danuta Cichecka.

W rolach głównych wystąpili tegoroczni maturzyści Szy­

mon Jański i Natalia Tymkie­

wicz, którym towarzyszyli uczniowie klasy II a liceum ogólnokształcącego o profilu politechnicznym.

- Byli oni również odpo­

wiedzialni za przygotowanie rekwizytów, scenografii, ścieżki dźwiękowej i strojów - w tym rekonstrukcje tych średniowiecznych, o które zadbał Makary Musiałek - mówi Piotr Sitnik, dyrektor ZSLT. - Aktorom w sposób niezwykle sugestywny udało się przenieść widzów w świat intryg i walki o władzę.

Rodzice uczniów w trakciednia otwartego obejrzeli brawurowo wykonaną adaptację"Makbeta".

A pojawiające się współ­

czesne akcenty podkreślały uniwersalność dzieła Szek­

spira.

- Perfekcyjne przygotowa­

nie młodzieży, sugestywna gra aktorów, dbałość o szcze­

góły sprawiły, że zachwytom nie było końca, a w kuluarach wypowiadano opinie: pełen profesjonalizm, jak w praw­

dziwym teatrze - chwali dyrektor Sitnik.

Ciepło przez widownię została przyjęta także pre­

zentacja przygotowana przez uczniów klasy o profilu humanistycznym pt. „Różne oblicza miłości - miłość sentymentalna” pod kierun­

kiem polonistki Grażyny Rossy. Nie była to zwykła lekcja polskiego. Oprócz sporej ilości informacji i cie­

kawostek, zaprezentowane

zostały piękne, przyciągają­

ce wzrok stroje.

- Jestem pod wrażeniem tego, co młodzież i nauczycie­

le przygotowali - mówi Justy­

na Janik, mama jednej - z uczennic. - Pełen podziw i uznanie.

Później uczniowie pokaza­

li, że domowa kuchnia może być świetnym laboratorium dla nieskomplikowanych eks­

perymentów. Pod opieką Magdaleny Kalisty - Olek

„wyczarowali” colę z herbaty przy burzliwej reakcji rozkła­

du anionów węglanowych oraz lokomotywę chemiczną.

Z kolei młodzież z klas II a i II c LO (opiekun Anna Figumiak) przygotowali pro­

jekt „Mój świat”, pokazujący różnicę między realiami życia ludzi w Europie i w krajach trzeciego świata.

Zaś uczniowie z techni­

kum mechanicznego (opiekun Lesław Figumiak) przedsta­

wili swoje pasje zawodowe, zaprezentowali modele pracy układów hydraulicznych, pre­

cyzyjny sprzęt pomiarowy, działanie drukarek 3D, efekt pracy w programach CAD, a także objaśniali programowa­

nie obrabiarek CNC.

- Natomiast pierwszokla- sistki zatańczyły zumbę - mówi nauczycielka Katarzy­

na Czerska. - To forma aktyw­

ności, która pozwala dobrze się bawić, spalić mnóstwo kalorii, wyrzeźbić sylwetkę i daje niesamowicie dużo pozy­

tywnej energii.

Dni otwarte zakończył efektowny pokaz dźwięku przygotowany przez nauczy­

ciela fizyki Romana Jańskiego.

MZ

Rok temu Jan Żujła z wielkim żalem żegnał gości.

Jakby przeczuwał, że to jego ostatnie urodziny.

Z dj ęc ia

archiwumszkoły

Zmarł najstarszy mieszkaniec

powiatu

KLUCZBORK W ubiegłym tygo ­ dniu zmarł Jan Żujła. Miał 105 lat.

S

potkaliśmy się po raz ostatni we wrześniu 2014 roku na urodzinowym przyjęciu pana Jana. Był tort i życzenia, byśmy za rok świętowali kolejny jubileusz najstarszego mieszkańca powiatu kluczborskiego. Pan Jan z wielkim żalem żegnał gości, nie chciał ich wypo­

ścić z mieszkania, jakby przeczuwał, że to ostatnie spo­

tkanie.

Zmarł w ubiegłym tygodniu. Pogrzeb odbył się w poniedziałek 16 lutego.

Jan Żujła urodził się 30 września 1909 roku w Sambo­

rze, gdzie skończył gimnazjum. Przeżył dwie wojny świa­

towe, głód i areszt w radzieckim więzieniu. Cudem unik­

nął wtedy śmierci. Stał przed plutonem egzekucyjnym.

Po wojnie pan Jan z żoną trafili do Kluczborka. Mał­

żonkowie doczekali się trojga dzieci. Jubilat pracował w Polskich Zakładach Zbożowych, a następnie w Opol­

skim Przedsiębiorstwie Surowców Wtórnych.

Przez ostatnie lata życia mieszkał z synem Romanem i synową. Był wielkim fanem sportu, zwłaszcza piłki nożnej, kibicował MKS - owi Kluczbork, a także pol­

skim siatkarzom.

MZ

Garść historyjek niewesołych

FELIETON

Mój znajomy miał taki zabawnie denerwujący zwy­

czaj, że jeśli się nad czymś zamyślał, tkał sobie do otworu gębowego różne biurowe gadżety i je pogryzał. Ponieważ kolega myślał często, starty w sprzęcie były dotkliwe. Gdy w końcu pożarł ołówek do które­

go grafik był bardzo przywiąza­

ny, ów zmielił na pył bodaj chili i pieprz, którymi wysmarował swoje ołówki, gumki, flamastry.

Gdy nazajutrz kolega gryzoń rozpoczął swój niecny proceder, nagle zaczął machać rękami, charczeć i zdradzać objawy szaleństwa. Ale litościwie przy­

gotowaliśmy zapas wody, więc ocalał, choć gdy chwycił

oddech bardzo nieprzystojnie się wyrażał pod naszym adre­

sem. Są jak wiadomo odruchy bezwarunkowe i warunkowe.

Jakiś czas temu umówiłem się na piwo ze znajomym, który z braku pomysłu na życie posta­

nowił „iść w politykę". Zresztą jako magister filologii polskiej cóż innego miał zrobić? Gadali­

śmy przy stoliku i gadali, dopie­

ro po dłuższej chwili dostrze­

głem, że jego dłonie na stole są jakby nadpobudliwe. Najpierw dokładnie wygładził obrus, potem bawił się popielniczką, przez chwilę żonglował stojacz- kiem z serwetkami. Wreszcie na moment zniknął pod stołem. Na koniec rozpoczął demontaż swo­

jej komórki. Pozbawił ją kolejno baterii, karty...

- Zostaw w spokoju to bied­

ne urządzenie - nie wytrzyma­

łem: - I przestań demolować stół, albo przespaceruj się do psychoanalityka!

- O podsłuchach nie słysza­

łeś? - zapytał retorycznie zna­

jomy: - Przecież najczęściej podsłuchują w knajpach.

- No, ale my chwilowo nie planujemy zamachu stanu!

- Ale używamy brzydkich wyrazów i nazwisk w tonie plot­

karskim...

Wzruszyłem bezradnie ramionami. Ostatecznie...

Hm... Czego dzisiaj można być pewnym?

Moja partnerka odpewnego czasu kibicuje polityce. I jak każdy nuworysz wszystko bierze dosłownie, co bywa dla mnie męczące. Ale że dobrze gotuje, dbam o stałość związku. Gdy więc pojawiła się zajawka sen­

sacyjnego tekstu o Kamilu Dur­

czoku, zaraz pobiegła kupić egzemplarz tygodnika. Czytała go z wielkim napięciem bodaj dwa razy, bo było to wszak bar­

dzo zręczne pomieszanie tema­

tów mrocznych powiązań i życia celebrytów. Nie muszę zatem dodawać, że uwierzyła we wszystkie insynuacje w nich zawarte.

Urządziłem jej odtrucie, czy­

li czytelnicze rekolekcje. Siedli-

śmy zatem do wspólnej lektury.

Akapit po akapicie. Po każdym kolejnym prosiłem: - Wyobraź sobie, że jesteś prokuratorem.

Postaraj się sformułować jakiś zarzut.

Ponad godzinę trwał ten seans. W końcu przyznała, że zarzutu nie umie postawić. Nie- miej jednak „coś musi być na rzeczy”.

- No i o to chodzi w tego typu dziennikarstwie - wyja­

śniłem: - To jak w tym starym dowcipie - czy on ukradł rower, czy jemu ukradli... Był zamieszany w kradzież. Takie wrażenie ma powstać u czytel­

ników, i takie pewnie u więk­

szości powstało.

W dziwnych czasach żyje- my. Jedni nerwowo zjadają ołówki, inni demolują co chwi­

lę komórki, a część mediów zamienia się w ściek którym płyną ekskrementy do bryzga­

nia w każdego, kto wyrasta ponad przeciętność.

Wyrzucałem niedawno ster­

tę starych, niepotrzebnych mi papierzysk. I nad kubłem się zawahałem. Lepiej je chyba podrzeć na kawałki. Bo wie­

czorem przyjdą tu koty w poszukiwaniu żarcia. Wywloką przypadkiem jakiś papier, wiatr go poniesie... Kto wie komu spodnie pod nogi i co on z nim zrobi.. ?

Marek Martyniak

(5)

19

lutego 2015

KULISY POWIATU 5

Droga jest, ale na papierze

JULIAN PO L Mieszkańcy od kilku lat walczą o remont drogi krajowej 43. Ciągle słyszą, że w planach takowe przedsięwzięcie jest, ale terminu jego realizacji Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podać nie potrafi.

N

atężony nich samochodo­

wy, bo to trasa przelotowa Wieluń - Częstochowa, brak chodnika i stale łatane dziury - to największy problem miesz­

kańców wioski. W ich imieniu z prośbą o podjęcie stosownych działań, które miałyby skutko­

wać rozpoczęciem remontu jeszcze w tym roku, do GDD­

KiA zwrócił się wójt Andrzej Pyziak.

- Nadmienić należy, że dro­

ga pomiędzy Wieluniem a Czę­

stochową została całkowicie przebudowana z wyłączeniem jedynie odcinka Jaworzno - Julianpol - argumentował w piśmie do GDDKiA wójt. - W

graniczącej z naszą gminą miej­

scowości Szarki (gmina Krze­

pice, województwo śląskie - przyp. red.) wiele lat temu kato­

wicki oddział wykonał ciąg pieszo - rowerowy, a na terenie naszej gminy, do stacji PKP stan techniczny drogi jest fatal­

ny, a chodnika nie ma w ogóle.

Dochodzi tu często do potrąceń pieszych i rowerzystów, szcze­

gólnie podczas ograniczonej widoczności. Wnioski w tej sprawie składaliśmy corocznie do opolskiego oddziału GDD­

KiA już od dziesięciu lat.

Mieszkańcy takiej sytuacji mają dosyć. Boją się posyłać dzieci same do szkoły, a kiedy

ulicą przejeżdża większy samo­

chód, w mieszkaniach drżą szy­

by. Zachodzą w głowę jak to możliwe, że na kilkudziesięcio- kilometrowej trasie tylko w Julianpolu kierowców straszy stara, ciągle łatana nawierzchnia Zadanie co prawda jest ujęte w ogólnopolskim Programie Działań na Sieci Drogowej na lata 2014 - 2018, ale terminu rozpoczęcia przebudowy póki co nie ma

- Liczba zadań wykonywa­

nych w ramach planu uzależnio­

na jest od środków, jakie w kolejnych latach są kierowane na jego realizację, plan jest każ­

dego roku aktualizowany -

wyjaśnia w odpowiedzi Norbert Wyrwich, dyrektor Departa­

mentu Zarządzania Drogami i Mostami w GDDKiA. - Plan Działania na Sieci Drogowej obejmuje 963 pozycje w skali kraju. Rozbudowa drogi krajo­

wej 43 na odcinku Jaworzno - Julianpol znajduje się na wyso- « kięj 55. pozycji. Jednakże środki S jakie GDDKiA będzie mogła w n 2015 roku przeznaczyć na remonty i przebudowy dróg uniemożliwiają realizację tego zadania w tym roku.

Czyli dalej nic dziać się nie będzie, a to trochę dziwne, bo skoro w czteroletnim planie inwestycja znajduje się w pierw-

to jaka jest szansa, że ten plan w ogóle zrealizowany zostanie?

- Nasi mieszkańcy są już tak zdesperowani, że jeżeli nie poja­

wi się inne rozwiązanie, wyjdą

Brak chodnikaifatalna nawierzchnia jezdni przy słabszejwi­

doczności to główny powód wypadków i potrąceń.

szej setce na ponad dziewięćset, na ulicę - mówi Anna Lach, radna z Julianpola. - Będziemy blokować drogę, może dopiero wówczas ktoś poważnie potrak­

tuje nasz problem.

AK

23-latek z narkotykami

OLESNO Dwudziesto- trzylatek został zatrzymany do rutynowej kontroli. Po ­ licjanci w samochodowym schowku znaleźli woreczek z narkotykami.

O

lescy policjanci z wydziału pre­

wencji, którzy patrolowali centrum miasta, zatrzymali do kontroli osobowe audi. Za kierownicą siedział wracający właśnie z Niemiec 23-letni mieszkaniec powiatu oleskiego.

- Mężczyzna zachowywał się bardzo nerwowo, dlatego policjanci postano­

wili dokładnie sprawdzić, co przewozi - mówi młodszy aspirant Stanisław Filak, oficer prasowy oleskiej policji.

Podczas kontroli samochodu funk­

cjonariusze w schowku znaleźli folio­

wy woreczek z zielonym suszem.

- Badania zabezpieczonej substancji potwierdziły, że mężczyzna miał w samochodzie półtora grama marihuany - mówi mł. asp. Stanisław Filak.

Kierowca został zatrzymany, a jego audi trafiło na policyjny parking.

Śledczy przedstawili 23-latkowi zarzut posiadania środków odurzają­

cych, do którego się przyznał. Przestęp­

stwo to zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności.

MK

reklama

MIĘSO

GARMAŻERYJNE

WIEPRZ0W0 WOŁOWE

500 g/1

opak., 1 kg=

7,98

C.WARANC lAKOŚCł

OFERTA WAŻNA OD 16 02 DO 22.02

WINOGRONO CZERWONE

ŁOSOŚ WĘDZONY

ZdjęcieKPPwOleśnie

Badania potwierdziły, że zabezpieczo­

nasubstancja to marihuana.

Mięso

garmażeryjne

WIEPRZOWINA

(6)

6 KULISY POWIATU

19

lutego 2015

W domu kultury bez kultury

GORZOW SLĄSKI W środę 18 lutego w sesji rady gminy uczestniczyli również mieszkańcy. Ich obecność wiązała się z pis­

mem jakie wpłynęło do przewodniczącego, w którym to dowodzą nieprawidłowości związanych z działalnością domu kultury, jeszcze pod rządami dyrektora Pawła Wawreckiego.

G

orący sesyjny temat doty­

czył działalności orkiestry dętej i nauki gry na instrumen­

tach. Pisma z prośbą o rozwiąza­

nie problemu przez radnych złożyli muzycy orkiestry, osoby uczące się gry na instrumentach oraz rodzice dzieci uczestniczą­

cych w zajęciach. Sprawa jest trudna, bo główne zarzuty doty­

czą Pawła Wareckiego, który do - końca stycznia tego roku pełnił funkcję dyrektora Miejsko- Gminnego Ośrodka Kultury w Gorzowie Śląskim. Na własną prośbę z pracy zrezygnował.

- Prosimy o wsparcie nas i naszych dzieci w sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się - piszą rodzice. - Nasze dzieci chodziły na naukę gry na instrumentach, lekcje w domu kultury prowa­

dził Tomasz Stefan. 12 stycznia spotkała nas nieprzyjemna sytu­

acja - przyprowadzając dzieci na zajęcia na drzwiach dojrzeli­

śmy karteczkę, że zostały odwo­

łane. Pytaliśmy pana Tomasza co się stało, ale i on był zasko­

czony. Żadnej rozmowy ze stro­

ny dyrektora czy burmistrza nie było. Czy tak traktuje się miesz­

kańców i pracowników? Za naukę uiszczaliśmy opłaty, nic nie odbywało się za darmo.

Zakupiliśmy instrumenty, może­

my je teraz wyrzucić?

Rodzice w piśmie zapewnia­

ją też, że z lekcji byli bardzo zadowoleni. Sprawę postanowili poruszyć, by przywrócić zajęcia Słowa te potwierdzili uczestnic­

twem w obradach. Zaistniałą sytuację tłumaczyć próbował burmistrz Artur Tomala

- Pan dyrektor miał możli­

wość podjęcia takich decyzji,

być może to było przyczyną rezygnacji jaką złożył - mówił burmistrz Artur Tomala - Z koń­

cem stycznia zawarta z nim umowa o pracę została rozwią­

zana Jestem świadomy i dosko­

nale znam problemy, które zostały zgłoszone przez rodzi­

ców i członków orkiestry. Jed­

nak nie do końca się ze wszyst­

kim zgadzam. Prosiłem pana dyrektora, aby jeszcze przed objęciem stażu przez pana Paw­

ła Stefana (brat Tomasza Stefa­

na, od ubiegłego roku będący na stażu w domu kultury - przyp.

red.) został stworzony harmono­

gram, w jaki sposób orkiestra ma być szkolona. Prawie rok temu spotkaliśmy się, poprosili­

śmy o podanie godzin potrzeb­

nych na prowadzenie sekcyjnej nauki orkiestry. Taka nauka uznana została bowiem za lep­

szą. Poprosiłem o rozpisanie ilo­

ści godzin, by móc zawrzeć konkretne umowy. Nie otrzyma­

łem wówczas takiego pisma, dostałem je dopiero przed tygo­

dniem. Na sto procent wkradła się tutaj jakaś złośliwość ze stro­

ny dyrektora wobec panów pro­

wadzących orkiestrę. Dyrektor odszedł, teraz wszystkie sprawy trzeba uporządkować.

Zaplanowanie nauki sekcyj­

nej w trakcie trwania roku budżetowego faktycznie było trudne, ale sposób rozliczeń z instruktorami był co najmniej dziwny. Do słów burmistrza odniósł się Tomasz Stefan. Przy­

gotował sprawozdanie ze swej niemal dwuletniej współpracy z domem kultury.

- We wrześniu 2013 roku dyrektor Paweł Wawrecki

W czasie sesji o nieprawidłowościach w domu kultury mówili (od lewej) Paweł, Tomasz iJoachim Stefan.

zaproponował mi poprowadze­

nie nauki gry na instrumentach dętych drewnianych dla pięciu uczniów - wyjaśniał Tomasz Stefan. - Uczniowie od paź­

dziernika byli w dokumentacji u pana dyrektora. W trakcie roz­

mowy pan Wawrecki początko­

wo zaproponował mi stawkę godzinową za poprowadzenie lekcji w wysokości siedmiu zło­

tych. Nie zgodziłem się. Wspól­

nie ustaliśmy stawkę dwadzie­

ścia złotych - tyle, ile każdy rodzic płaci za swoje dziecko. W listopadzie umowy nadal nie było. Rzekomo przygotowana miała być. Czas płynął. W stycz­

niu 2014 roku po notorycznych nieobecnościach dyrektora i bra­

ku kontaktu z nim, dowiedzia­

łem się, że nie ma pieniędzy na wypłacenie mi należności.

Zostałem poproszony o cierpli­

we czekanie, aż rada gminy przygotuje budżet na rok 2014.

W tym czasie dowiedziałem się

również, że nie jestem jedyną osobą w Miejsko - Gminnym Ośrodku Kultury, która pracuje bez umowy, na czarno i za dar­

mo. Dopiero po wizycie u sekretarza Rolanda Fabianka zostałem poproszony przez dyrektora na rozmowę o moim' wynagrodzeniu.

Pierwszą wypłatę Tomasz Stefan dostał w lutym 2014 roku (a raczej jej połowę) wypłaconą nie ze środków domu kultury a z funduszy przekazanych przez gminną komisję do spraw roz­

wiązywania problemów alkoho­

lowych. Reszta należności spły­

wała przez kilka miesięcy.

- Praca w roku szkolnym 2014 - 2015 rozpoczęła się zapewnieniami ze strony dyrek­

tora Wawreckiego, że tym razem umowa będzie już przy­

gotowana - dodaje Tomasz Ste­

fan. - Na zapewnieniach jednak zakończyło się. Na 11 listopada przygotowałem występ z okazji

święta niepodległości. Mieli­

śmy zawrzeć umowę o dzieło, ale podobno znalazła się firma, która za reklamę i baner powie­

szony na hali miała sfinanso­

wać moje lekcje do końca roku.

Niestety, to znów były tylko obietnice. Dopiero w grudniu podpisana została umowa i otrzymałem należności. Po świątecznym powrocie do pra­

cy na drzwiach sali zobaczyłem tylko kartkę, że od stycznia zajęcia prowadzone przeze mnie zostały odwołane. W ten sposób moja współpraca z domem kultury zakończyła się.

Rodzina Stefanów w gminie Gorzów Śląski słynie z rozwija­

nia muzycznych pasji. Orkiestra dęta, ognisko muzyczne, akor­

deoniści, chór - można śmiało powiedzieć, że istnieją dzięki nim. Skąd więc tyle złośliwości?

Dyrektor podobno wymieniał zamki do drzwi w pomieszcze­

niu, gdzie muzycy zostawiali instrumenty, uniemożliwiając im wejście tam. Zdarzało się też, że te ginęły.

- Gdzie jest kultura w domu kultury - pytał Tomasz Stefan.

- Mój brat w ramach stażu pro­

wadził orkiestrę, na której pró­

by zaczęli przyjeżdżać nawet muzycy z innych gmin. Twier­

dzili, że poziom jest wysoki, że chcą się czegoś nauczyć. Fre­

kwencja była niemal stupro­

centowa. Dzieci chętnych do nauki było coraz więcej. Brat po ukończonym stażu otrzy­

mał ofertę pracy - miał 14 uczniów, prowadził próby orkiestry, próby sekcyjne, przygotowywał się do zajęć.

Za to miesięcznie miał otrzy­

mywać 280 złotych na rękę.

- Zainteresowanie dyrektora moja pracą było zerowe - tłuma­

czył Paweł Stefan. - Rodzice pytali mnie, ile mają płacić za lekcje dzieci. Mi należności wypłacał urząd pracy, więc dla mnie mogły być one i za darmo.

Dyrektor nie wiedział nawet ilu mam uczniów, cały czas był nieuchwytny. Zapytałem dyrek­

tora, czy mają „coś”płacić za zajęcia. Odpowiedział: Niech przyjdą, to ;,coś” ich skasuję.

- Dyrektor przez dwa lata ani razu nie był na próbie - zarzucał Joachim Stefan, ojciec młodych instruktorów muzyki związany z orkiestrą od lat. - Zgłaszaliśmy to panu burmistrzowi, panu sekretarzowi. U nas jest.tyle zajęć, że dzieci w szkołach muzycznych tylu nie mają.

Mówiłem, że ten dyrektor się nie nadaje^ Nikt mnie nie słuchał.

Radna Klaudia Frącek, któ­

ra funkcję tę pełniła również w poprzedniej kadencji przyzna­

ła, że komisja rewizyjna znala­

zła uchybienia w pracy dyrek­

tora: Niedopełnienie obowiąz­

ków i problem z wywiązywa­

niem się z nałożonych zadań - to najprawdopodobniej prawdziwy powód odejścia Pawła Wawreckiego.

Burmistrz stwierdził jednak, że byłego dyrektora nie będzie ściągał w celu złożenia wyja­

śnień (nie jest on bowiem miesz­

kańcem województwa opolskie­

go, a świętokrzyskiego). Został natomiast złożony formalny wniosek, by komisja rewizyjna przeprowadziła kontrolę działal­

ności domu kultury.

AK

Bez prądu, wody, nadziei

KLUCZBORK Małgorzata Łoboda z czteroletnią córeczką Zuzią i mamą Janiną od kilku miesięcy mieszkają bez wody i prądu. Nie mają pieniędzy najedzenie i opał.

M

ałgorzata Łoboda, która jest osobą niepełno­

sprawną (urodziła się z dzie­

cięcym porażeniem mózgo­

wym) i jej mama Janina teore­

tycznie mają dochody. Pierw­

sza otrzymuje rentę, druga emeryturę. Ale kobiety wpadły w spiralę zadłużenia. Jak? Dziś same nie potrafią wytłuma­

czyć. Fakt jest taki, że nie mają wody, gazu, prądu. Nie mają też pieniędzy na jedzenie czy opał.

- Płaciłyśmy rachunki regu­

larnie, ale nie wpływały one na konta - mówi pani Janina. - Zaległości urosły do dwudzie­

stu tysięcy złotych. Prąd odcię­

li. Przyjechali z Hydrokomu, zablokowali ujście wody w

piwnicy. Nawet wynieśli zlew.

A komornicy usiedli na nasze dochody.

Panie musiały przeorgani­

zować całe swoje codzienne życie.

- Zuzia chodzi się kąpać do sąsiadów, wodę też od nich nosimy, ale kiedyś cierpliwość ludzi może przecież się skoń­

czyć - opowiada pani Małgo­

rzata. - Popołudniami siedzimy przy świecach. Kiedy tylko zapadnie zmrok, idziemy spać.

Bo cóż możemy robić w ciem­

nościach? Córka chciałaby pooglądać telewizję od czasu do czasu, jak normalne dziec­

ko. Ale i tak w tej biedzie jest bardzo wyrozumiała. W trak­

cie świąt marzyła o choince.

Obiecałyśmy, że w tym roku na pewno drzewko z mnó­

stwem lampek będzie stało u nas w domu.

Kobiety mają ogrzewane tylko jedno pomieszczenie.

- Palimy w kuchni, ale też tylko sporadycznie - mówią. - Powód jest prc^ty - nie mamy opału. Zapalamy, jak uda nam się nazbierać gdzieś jakiegoś drewna na rozpałkę. Ale takie palenie nie przynosi wielkich fektów. Ubieramy na siebie /szystko to, co mamy.

Zjedzeniem też jest krucho.

- Kiedyś przez trzy dni nie miałyśmy dosłownie co do ust włożyć - opowiadają. - Cza­

sem jacyś dobrzy ludzie zrobią nam zakupy. Wtedy najważ­

Małgorzata Łoboda i jej czteroletnia córka od kilku miesięcy mieszkają bezprądu i wody.

niejsze jest, żeby Zuzka naja­

dła się do syta. A ona jak jest rosół albo kotlety, co zdarza się niezwykle rzadko, to skacze pod niebiosa.

Pani Małgorzata i pani Jani­

na mieszkają w gminnym lokalu przy ulićy Młyńskiej.

Mieszkaniu też przydałby się remont. Grzyb wyłazi z niemal każdego kąta. Farba łuszczy się na ścianach, a na domo­

wych sprzętaęh widać, że swo­

je już przeszły.

- Nie mamy się gdzie zwró­

cić o pomoc, nawet najbliżsi w i tej biedzie się od nas odwrócili' - mówią panie. - Ale może znajdzie się ktoś, kogo nasz los poruszy?

MZ

(7)

19

lutego

2015

KULISY POWIATU 7

Chorować we wtorki i piątki

PROS LI< E Mieszkańcy skarżą się na zbyt rzadkie połączenia autobusowe do Kluczborka. Mają problem z dostaniem się do lekarza, urzędu pracy. Chcą zwiększenia liczby kursów. W tej sprawie skierowali do byczyńskiej władzy pismo ze zbiorową prośbą.

J

eszcze do niedawna problemu - Prawdopodobnie powo- "V’ lekarza - opowiada Agnieszka

z dojazdem do Kluczborka dem rezygnacji, iak rodał wła-

4----

ggHB

--- !■»»—

Lemańczyk. - Z Jakubowic (odległych od Proślic o 1,5 km, mieszkańcy mają podobny kło-

F

eszcze do niedawna problemu z dojazdem do Kluczborka nie było. Choć autobusy jeździły (i nadal jeżdżą) jak na lekarstwo, na szczęście mieszkańców prze­

woził bus. Właściciel życzliwie ustosunkowywał się do potrzeb pasażerów i rozkład jazdy ukła­

dał z korzyścią dla nich. Już pierwszy kurs około 6.00 rano był zbawienny dla tych, którzy pracę rozpoczynali o 7.00. Nie było też kłopotu z dojazdem do lekarza do odległych o 5 km Skałąg (kierunek Kluczbork), bo jeśli ten przyjmował na przykład o 10.00, bus wyjeżdżał z ludźmi o dziewiątej z minutami. Wraca­

jąc, czekał przy ośrodku zdro­

wia. Sytuacja, jak widać, dla prośliczan wręcz komfortowa.

- To, że autobusy kursowa­

ły bardzo rzadko, przedsiębior­

stwo tłumaczyło, iż jest to wina przewoźnika, bowiem tak roz­

planował swój rozkład, że pod­

jeżdżał na przystanek na chwilę przed pekaesem i zabierał pasa­

żerów -relacjonuje Agnieszka Lemańczyk, sołtys Proślic. - Kluczbork tłumaczył, że musiał wycofać autobusy, gdyż stawa­

ły się nieopłacalne.

Jednak z końcem września 2014 roku bus przestał jeździć.

- Prawdopodobnie powo­

dem rezygnacji, jak podał wła­

ściciel, było to, iż jazda przesta­

ła się opłacać - mówi Agniesz­

ka Lemańczyk. - A przecież o szóstej rano codziennie tylko z naszej wioski na pewno jeździ­

ło sześć kobiet. Przez tyle lat kursował i ponoć się opłacało, bo nawet zmienił samochód na lepszy.

Przewoźnik potwierdził, że z miesiąca na miesiąc finanso­

wo było coraz gorzej, jazda nie dawała zysku. W konsekwencji został zmuszony do zamknięcia działalności gospodarczej.

- I na pewno nie zrobiłem tego niespodziewanie, bo wiele w razy rozmawiałem z pasażera- § mi o tym, że ludzi wsiada już =5*

coraz mniej i że koniec jazdy, niestety, jest rychły - tłumaczy mężczyzna. - Gdybym z kur­

sów miał korzyść, to na pewno był nie zamykał firmy.

Fakt jest taki, że teraz do Kluczborka autobusy wyjeż­

dżają z Proślic o 7:02, a we wtorki i piątki dodatkowo o 9:39. Trzeba dodać, że oba kursują tylko w dni nauki szkolnej. A więc w czasie wakacji, ferii, mieszkańcy nie posiadający własnego trans-

portu są po prostu uziemieni.

W Proślicach mieszka blisko czterysta osób. Liczną grupę sta­

nowią ludzie starsi, którzy czę­

ściej odwiedzają lekarza. Przy­

znają, że dzwonią po znajo­

mych, by zawieźli ich do przy­

chodni, bo innego wyjścia nie mają. No chyba, że jest to albo wtorek, albo piątek i oczywiście nie trwają ani wakacje, ani ferie.

- Z Proślic do Kluczborka mamy dwa kursy - skarży się AgnieszkaLemańczyk. -W tymjeden tylko we wtorkiipiątki.

Zmartwieni sytuacją miesz­

kańcy pokusili się też nawet o napisanie do burmistrza Rober­

ta Świerczka petycji w sprawie utworzenia we wsi ośrodka zdrowia. Na ten cel, ich zda­

niem, po przeróbkach i adapta­

cjach, nadawałyby się pomiesz­

czenia przy świetlicy wiejskiej.

- Jakiś czas temu zimą wio­

złam mamę do Kluczborka do

pot z komunikacją - przyp.

red.) zabrałam kobietę, która - trzymając na rękach półtora­

roczne, może dwuletnie dziec­

ko z wysoką gorączką - pieszo szła do lekarza do Kluczborka.

To jest oburzające, że tworzy się linie, by ludzie mogli doje­

chać z rynku do galerii handlo­

wej, a u nas nie można dojechać do ośrodka.

Urzędowi sprawa złej komunikacji z Kluczborkiem, czy chociażby Skałągami jest znana. Przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi, jak przypomina sołtys Lemań­

czyk, z każdym z kandydatów, na burmistrza była poruszana.

-1 każdy z nich powiedział, że w jakiś sposób problem roz- wiąże - zauważa Agnieszka Lemańczyk.

Ale zdaje się, że po drugiej stronie stołu jest on o wiele bardziej skomplikowany.

- To, że gmina jest udziałow­

cem w PKS - ie, daje jej możli­

wość negocjowania w pewnych kwestiach - tłumaczy burmistrz Robert Świerczek. - Na przykład

możemy próbować skłaniać przedsiębiorstwo do tego, by sprawdzało, czy rzeczywiście autobus w określonych godzi­

nach jest potrzebny. Bo czym innym są deklaracje, czym innym - stan rzeczywisty. I spół­

ka sprawdziła w jakim czasie jest największe obłożenie. Jej odpowiedź była taka, iż na dziś nie ma busów, których koszty fimkęjonowania są oczywiście dużo mniejsze, a które mogłyby obsługiwać trasy, gdzie ludzi jeździ po prostu mniej.

Ale gmina rozpoczęła też już rozmowy z innym prze­

woźnikiem.

- Jesteśmy w kontakcie z panem Dąbrowskim, który pro­

wadzi usługi transportowe FART - zapewnia Robert Świerczek. - Namawiamy go, by wziął kursy przez Proślice.

Aktualnie rozeznaje rynek, więc czekamy na odpowiedź.

Czy w razie konieczności doło­

żylibyśmy się do tego przedsię­

wzięcia? O tym nie rozmawia­

liśmy. Na pewno jako samo­

rząd musimy patrzeć na to, by działać jak najoszczędniej. Ale mamy świadomość, że pro­

blem istnieje.

Elżbieta Wodecka

Możesz pomóc Damiankowi

OLESNO Damian Ochmann cierpi na wiele poważnych chorób. Jest pod opieką aż kilkunastu poradni, szpitali i klinik. Koszty le ­ czenia przekraczają możliwości finansowe wielodzietnej rodziny.

D

wuipółletni Damianek Ochmann cierpi na cały szereg chorób, m.in. na wro­

dzone wodonercze, niedo­

czynność tarczycy, wadę ser­

ca, obniżone napięcie mię­

śniowe, ciężką alergię pokar­

mową oraz zaburzenia odporności.

- Ma za sobą trzydzieści hospitalizacji - mówią Beata i Marek Ochmannowie, rodzi­

ce chłopczyka. - W swoim krótkim życiu przeszedł już bardzo wiele, mimo to jest wesołym i uśmiechniętym dzieckiem. Dzielnie znosi tru­

dy częstych podróży do szpi­

tali, liczne badania, żmud­

ną rehabilitację i wielokrotne kłucia, nawet w główkę.

Od urodzenia chłopczyk objęty jest wielospecjali- styczną opieką: pediatrycz­

ną, gastroenterologiczną, endokrynologiczną, kardio­

logiczną, logopedyczną, laryngologiczną, preluksa- cyjną, neurologiczną, immu­

nologiczną, ortodontyczną.

Jest też pacjentem poradni urologicznej w Klinice Chi­

rurgii i Urologii Dziecięcej we Wrocławiu.

- Tam ze względu na wodonercze wrodzone ma wykonywane badania ultrasonograficzne jamy brzusznej - mówi Beata Ochmann. - W Klinice Endo­

krynologii i Leczenia Izotopa­

mi szczegółowo monitorowa­

ny jest stan jego nerek i funk­

cjonowania układu moczowe­

go. Dla Damianka te badania nie są łatwe, znosi je z trudem, bo wymagają leżenia w stałej pozycji.

Dwuipółlatek jest stale rehabilitowany ruchowo metodą Ndt-Bobath i Vojty.

- W ten sposób wzmacnia­

my siłę mięśniową syna - mówi mama. - Wierzymy, że wkrótce zacznie samodzielnie chodzić, z czym ma jeszcze problem.

Damian musi też pić spe­

cjalistyczne mleko, w wieku siedmiu miesięcy zdiagnozo- wano u niego ciężką alergię na mleko krowie.

- Synek jest na diecie bez- mlecznej - dodaje mama. - Dbamy o jego prawidłową wagę, aby nie dopuścić do otyłości i innych chorób meta­

bolicznych. Ponadto dla pra­

widłowego rozwoju zaczyna­

my suplementować go specja­

listycznymi witaminami spro­

wadzanymi ze Stanów Zjed­

noczonych, w Polsce są nie­

dostępne.

Damianek objęty jest ogól­

nopolskim programem leko­

wym immunoglobulinami.

- Ta terapia to jedna z inno­

wacyjnych metod w leczeniu niedoborów odporności w Polsce - mówi Beata Ochmann. A co najważniej­

sze, jest bardzo skuteczna. U Damianka po wielu miesią- 5 cach koszmarnych i ciężkich infekcji dróg oddechowych °- nastąpił przełom. Dla nas to | cud, z każdym miesiącem 2 toczenia immunoglobulin « infekcje zanikają. Ajak wystą- '3 pią to są coraz łagodniejsze.

Na leczenie Damiana rodzina miesięcznie wydaje kilkaset złotych. A na jej utrzymanie zarabia tylko pan Marek, który pracuje w stacji diagnostycznej w Oleśnie.

Pani Beata zajmuje się dzieć­

mi. Chłopczyk ma pięcioro rodzeństwa.

- Leki, witaminy, specjali­

styczne badania, konsultacje,

rehabilitacja to wszystko kosztuje - mówią rodzice. - Do tego dochodzą koszty dojazdów do klinik i szpitali, głównie w Opolu i Wrocła­

wiu. Nie jest łatwo, ale siły i wytrwałości uczymy się od syna. Są efekty, Damianek

Damianek przeszedł już bardzo wiele. Dzielnie znosi trudy podróżydo szpitali, liczne badania i żmudną rehabilitację.

jest coraz zdrowszy i to naj­

ważniejsze. Powoli myślimy już o wyborze przedszkola dla niego, a póki co wkrótce zostanie objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju w Kluczborku.

Każdy kto chciałby wes­

przeć leczenie i rehabilita­

cję małego Damiana, może dokonać wpłaty na konto Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słonecz­

ko”, 77-400 Złotów, Stawnica 33 A, nr konta: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010, koniecznie z dopiskiem”77/O (duża literaO) Ochmann Damian - darowizna”.

Może też przekazać 1 pro­

cent podatku. W specjalną rubrykę rocznego rozliczenia PIT wpisać należy KRS 0000186434, w rubryce cel szczegółowy: 77/O(duża lite­

ra O) Ochmann Damian.

- Z całego serca dziękuje­

my wszystkim, którzy wspierają nas w leczeniu i rehabilitacji Damianka - podsumowują rodzice. - Czy to dokonując indywidu­

alnych wpłat, czy to przeka­

zując jeden procent, czy też plastikowe nakrętki. Każda pomoc jest dla nas bardzo ważna, potrzebna i cenna.

Nawet ta najmniejsza, jeśli pomaga zdrowieć naszemu synkowi i czynić jego życie piękniejszym.

MK

(8)

8 KULISY POWIATU

19 lutego

2015

Zaczynałem od wielkiego zera

WYWIAD Ze Zdzisławem Samickim, właścicielem firmy Gama, prezesem MKS Kluczbork, rozmawia Milena Zatylna.

-Niedawno otrzymałpan Złoty Laur Umiejętności i Kompetencji za działalność społeczną. Lubisię pandzie­ lićz innymi,tym co ma?

- To trudne pytanie, bo muszę opowiadać o sobie. Uważam, że my, przedsiębiorcy, mamy moralny obowiązek dzielić się tym, co wypracujemy. Kiedy zaczynałem działalność gospo­

darczą, to była pogoń za pracą, za kontraktami, trudne czasy - środek reformy Balcerowicza.

Człowiek by zrobił wszystko, by złapać robotę. Działał silny instynkt samozachowawczy - utrzymać rodzinę, mieć dom, żyć coraz lepiej. Po jakimś cza­

sie pojawiło się we mnie odczu­

cie, że skoro mi ktoś pomaga, bo mocno wierzę w to,że Ktoś tam czuwa nade mną, mój Anioł Stróż prowadzi mnie przez życie, to powinienem się za to odwdzięczyć. W każdym czło­

wieku, nie tylko w przedsiębior­

cy, powinna się pojawić taka refleksja, że są ludzie, którzy sobie nie radzą, którym trzeba pomóc, są hospicja, szpitale, domy spokojnej starości. Nikt nie mówi przedsiębiorcy, że będzie zbawiony tylko ten, kto odda innym cały swój majątek Nie musisz oddawać wszystkie­

go, ale wesprzyj, tak jak możesz i na ile możesz. To drugim da wymierne wsparcie, ale także nadzieję, że ktoś o nich myśli, pamięta, że nie są sami.

- Kiedy pomaga pan ludziom, staje się lepszy wewnętrznie?

- Mocno w to wierzę. Wtedy życie ma sens i cel. Jeśli mi się poszczęściło w biznesie, osią­

gnąłem sukces, to chcę tym sukcesem się podzielić. To daje supersatysfakcję. Ludziom powinno się dać wędkę, a nie rybę. Trzeba dać im pracę. Naj­

bardziej smakują pieniądze zarobione przez siebie. Jeśli będą mieli pracę, będą mieli większą godność i szacunek do siebie. Sukces w działalności gospodarczej nakłada moralny obowiązek dzielenia się i wsparcia innych, słabszych.

Wspierajcie młodzież, kluby sportowe, ludzi starszych - to

pozwoli lepiej żyć, a nas, wspierających, ubogaci.

- Powróćmy do biznesu.

Jak to się stało, że zajął się pansprzedażą częścizamien­

nych do koparek czy spycha­ rek? Tobardzo specjalistycz­

na branża.

- W 1981 roku rozpocząłem pracę w Przedsiębiorstwie Sprzętu i Transportu Wodno- Melioracyjnego. Nieźle mi to szło. Awansowałem. Byłem kierownikiem warsztatu, kie­

rownikiem oddziału i później dyrektorem. Zawodu zacząłem się uczyć w tej pracy. Był taki etap, że moja wiedza wyniesio- g na ze szkoły była wyższa, a póź- ? niej umiejętności praktyczne £?

nabyte w pracy stały się więk- g sze. Polubiłem to, co robię. W | 1991 roku, reforma Balcerowi- ■§

cza sprawiła, że firma w tamtym “ kształcie nie miała szansy istnieć &

- należało ją restruktyzować co n

wiązało się ze zwolnieniami, a jak moje dzieci się rozwijają.

na to nie było przyzwolenia związków zawodowych. Przed­

siębiorstwo zostało rozwiązane.

Uznałem, że jest dobry moment, aby zweryfikować zdobytą wie­

dzę. Jak widać dobrze się uczy­

łem, nieźle wyszło, ale koszto­

wało mnie to bardzo wiele.

Zaczynałem pracę bardzo wcze­

śnie, kończyłem bardzo późno.

Jak trzeba było podciągałem rękawy i pomagałem mechani­

kom. Dzieci dorastały, a ja pro­

wadziłem biznesy, byłem poza domem. Często w nocy wyjeż­

dżałem i w nocy wracałem. Dziś często w rozmowach wracam do tego. Synowie i córka pod­

chodzą do tego ze zrozumie­

niem, są wdzięczni, że dzięki zarobionym pieniądzom udało im się wykształcić. Ale czuję niedosyt, że nie zawsze byłem przy nich Jednak jest to dylemat każdego rodzica, a zwłaszcza ojca, czy ma poświęcić czas na zdobywanie środków na utrzy­

manie, czy być z rodziną, bo w dwóch miejscach nie można być jednocześnie.

- Nie żałujepanpodjętych decyzji?

- Nie, może pozmieniałbym niuanse, ale strategii nie. Jestem bardzo szczęśliwy, kiedy widzę

Cieszę się, że mogę pracować razem z najstarszym synem, Darkiem. Daje mi to wielką sałysfekcję i przyjemność choć początki naszej współpracy nie były łatwe. Jak byłem w wieku Darka też od razu chciałem mieć dobry samochód, dom, z tym, że do dóbr osobistych trzeba dochodzić ciężką pracą przez wiele lat. Cieszę się, że do syna ta myśl dotarła, zrozumiał to i przyjął, i bardzo nam się dobrze razem pracuje.

Udało mi się też skompleto­

wać grupę oddanych i profesjo­

nalnych pracowników. Branża, którą się zajmuję, jest specy­

ficzna. U nas człowiek do zawodu przyucza się około roku. Później jest ciągła prakty­

ka Nic w świecie nie stoi w miejscu, jest ciągły rozwój, postęp technologiczny, za któ­

rym musimy nadążyć. Życie nie znosi pustego miejsca Cie­

szę się^że udało mi się dobrać taki zespół.

-Askąd miał pan kapitał na debiut wbiznesie?

- Zaczynałem od zera Gene­

ralnie nigdy nie korzystałem z żadnych kredytów. To były schody - co zarobiłem, to inwe­

stowałem. Ciągle wyżej i wyżej.

Bardzo sobie ceniłem to, że nie żyłem na kredyt Za zakupiony towar płaciłem z góry. To daje pewność i dyscyplinę. Nie było przypadku, żebym na czas nie zapłacił pracownikom wynagro­

dzenia, albo podatku Ludzie u mnie kokosów nie zarabiają, ale cenią sobie tę regularność i pew­

ność. Rozumieją, że to, co wypracują, ja muszę sprzedać. A z tego co sprzedam, muszę utrzymać ich i siebie i jeszcze mieć coś na rozwój firmy. Każ­

da decyzja musi być przemyśla­

na, są też decyzje intuicyjne. Za decyzjami stoi odpowiedzial­

ność za rodzinę, pracowników, firmy współpracujące. Nie wygrałem w totolotka. To co mam, to moja praca, rodzina, współpracownicy. Jestem im za to wdzięczny.

- Jak tosię stało, że zaczął panwspółpracować z firma­ mi rosyjskimi?

- Współpraca ta nawiązała się w bardzo prozaiczny sposób.

W firmie państwowej i prywat­

nej używaliśmy tych maszyn, ale były do nich potrzebne czę­

ści. Fabryka w Czelabińsku to była w tym czasie zamknięta twierdza. Dilerzy strzegli dostę­

pu, nie chcieli dopuścić nikogo z zewnątrz. Poziom cen, które

proponowali, był tak wysoki, że zagrażało to rentowności naszej firmy. Z dyrektorem Czelabiń- skiej Fabryki Traktorów spotka­

łem się na targach w Belgradzie - mimo że wtedy niestety dość słabo jeszcze mówiłem po rosyj­

sku udało się nawiązać kontakt i podpisać pierwszy kontrakt. Ta współpraca trwa do dziś.

-Czy trudno się robi biz­ nes z Rosjanami?

- Ostatnie wydarzenia prze­

wartościowały wzajemne sto­

sunki. My się Rosjan boimy, ale nie agresji fizycznej, a tego, że nie będą dotrzymywali słowa. I Rosjanie o tym wiedzą. Mnie polityka interesuje, ale to, co dzieje się w Polsce. Za granicą interesują mnie tylko stosunki biznesowe. Wy macie produkt, który ja chcę kupić. Wynego­

cjujemy cenę i pracujemy. W Rosji jest taki obyczaj, że naj­

pierw 100 - procentowa przed­

płata, a później towar. Musimy zapłacić całość na 30 dni przed dostawą. Ustaliliśmy teraz nie­

co inne zasady. Powiedziałem Rosjanom wprost: albo zrozu­

miecie moje obawy i będziecie uczciwie grali ze mną, albo nie zrozumiecie, a to oznacza, że będziecie chcieli mnie oszukać.

Postawiłem swoje warunki: 50 procent, kiedy towar jest goto­

wy do wysyłki i drugie 50, kie­

dy trafia na polski obszar celny.

Jest ryzyko, ale że stracę poło­

wę. Rosjanie też ryzykują, bo utratę kontraktu, a obroty są niemałe. Dogadaliśmy się.

- Ile osób zatrudnia Gama?

- Średnio w ubiegłym roku to było ponad 30 osób. W tej chwili będę reorganizował fir­

my, wprowadzał nowe techno­

logie, które ograniczą zatrud­

nienie. Myślę, że ten poziom jest optymalny. Ale już Darek będzie decydował có chce zro­

bić i w jakim kierunku pójdzie.

Ja jestem 30 lat na froncie i syn przejmuje* powoli zarządzanie firmą.

- A cobędzie panrobił, jeśli przestanie prowadzić firmę?

- Będę się cieszył z tego, że synowi się udaje. Uważam,

że bardzo wielką satysfakcją jest przekazanie firmy następ­

com. Będę jeździł po świecie, na pewno do ciepłych krajów.

Chciałbym odwiedzić Australię i Nową Zelandię. Z każdej podróży będę przywoził słonia na pamiątkę - tak jak to robię teraz, a moja kolekcja ma już ponad 160 sztuk. Będę się uczył angielskiego, bo kiedyś za mało czasu na to poświęciłem. Po prostu będę realizował swoje pasje.

-Co pasjonujeZdzisława Sarnickiego?

- Sport i ruch. Sporo biegam, gram też w tenisa. Sport to wspaniała sprawa na odreago­

wanie stresów. Na tej liście nie może zabraknąć piłki nożnej i MKS - u. Klub traktuję jak kolejną firmę, gdzie pracuję wspólnie z kolegami z zarządu.

Aktualna sytuacja jest bardzo ciężka. Wiele czynników z prze­

szłości się na to złożyło. Nie chcę tego roztrząsać. Uważam, że należy się skupić jak z tego wyjść. Na wyjście z problemów trzeba jeszcze 3 - 4 lat, z zacho­

waniem wpływów od sponso­

rów, chyba że pojawiłby się jakiś sponsor strategiczny, ktprego wszędzie szukamy. Zadanie główne na dziś to doprowadzić do startu w rozgrywkach o mistrzostwo II ligi w rundzie wiosennej. Biorąc pod uwagę sytuację finansową wycofanie klubu z rozgrywek jest realne.

-Stać MKS na awans do I ligi?

- MKS musi walczyć o ten awans. To jedyna szansa na utrzymanie klubu. Co z awan­

sem zrobimy, to sprawa otwarta.

Finanse to nasza bolączka. Teraz idziemy z pospolitym ruszeniem do przedsiębiorców, bo to, co obecnie dostajemy od sponso­

rów, to mało, żeby utrzymać pierwszą drużynę, dwie drużyny juniorskie i sporą grupę dzieci, a jest ich tak dużo, że aż niebiesko.

Niektóre posiedzenia zarządu wyglądają jak samobiczowanie się, bo nie mamy pieniędzy, a potrzeba to na to, to na tamto i jeszcze na to. Ale Uczę, że wyj­

dziemy na prostą.

- Dziękuję za rozmowę.

Poszkodowany pod lodem

DOBRODZIEŃ W niedzielne popołudnie (15 lutego) strażacy z miejscowej OSP ćwiczyli ewakuację poszkodowanego z akwenu pokrytego lodem.

W

ewakuacji poszkodowa­

nego udział wzięły trzy zastępy ochotników, a do ćwi­

czeń wykorzystano specjali­

styczny sprzęt ratownictwa wodnego zakupiony z dotacji dla jednostek wchodzących w skład Krajowego Systemu Ratowniczo - Gaśniczego.

- Między innymi sanie lodowe, które dzięki specjal­

nej konstrukcji nadają się do prowadzenia działań zarów­

no na lodzie jak i na wodzie - informują dobrodzieńscy strażacy. - Posiadają zamknięte komory wypeł­

nione powietrzem, przez co

są niezatapialne. Wyposażo­

ne są w wiosła, bosak tele­

skopowy, wizjer do obser­

wacji pod powierzchnią lodu, linę asekuracyjną oraz specjalne kolce do wbijania się w lód w celu przemiesz­

czania się po jego śliskiej

powierzchni. medycznego, m.in. sanie lodowe.

Strażacy pracowali w specjalnym kombinezonie chroniącym przed utratą ciepła oraz kamizelkach ratowniczych.

Ćwiczenia podsumowano przy ognisku i pieczonej kiełbasie.

MK

Cytaty

Powiązane dokumenty

Drugi obszar rozciąga się w kierunku Przed- mościa i, mimo że nie jest tak atrakcyjny jak ten w kierunku Gany, również może zostać wykorzystany do zlokalizowa­.. nia na nim

Na stronie znajdują się również zdjęcia i wiadomości o najmłodszych mieszkańcach Afryki oraz informacje o tym, w jaki sposób można im pomóc.. Święta w Kamerunie

wali się również uczniowie Zespół Szkół w Gorzowie

- Wygraliśmy ligę w dobrym stylu i to na pewno jest duży nasz sukces - podkreśla kierownik Gerlic. - Wcześniej takiego wyniku nie udało się zrobić nawet Metalowi Kluczbork, który

da Danuta Czempiel. - To bardzo żmudna praca. Dziś faktura na płótnie jest zbyt gruba. Żeby zbliżyć się do oryginału Leonarda muszę tak jak on nałożyć kilkanaście

Niezwykle ważny, bo łączy dwie gminy Radłów i Rudniki ze stolicą powiatu - Olesnem oraz dodatkowo z Krzepicami, które znajdują się w granicach województwa

OLESNO W sobotę 23 maja już po raz szósty w Miejskim Domu Kultury odbył się koncert pod tym hasłem.. Nietypowy,

Lekcją tej tolerancji jest przyjście do tego DPS-u i zobaczenie, jak godnie można się starzeć, chociaż czasem samotnie!. W spotkaniu