Pijany kierowca uciekał przed policją s.2
POWIATU KLUCZBORK - OLESNO
ISSN 1731 - 9897 Indeks381314 Nakład6000 cena2,50zł (w tym 5%VAT) Nr7 (582; 4 19lutego2015 r. Gazeta jestczłonkiem ZKDP i SGL
OLESNO
BETON
transport pompa
46-300 Olesno ul. Leśna 3 tel. 034 359 84 08,603 689 021
www.wlodar.com.pl
fMEX PIECHOTA
. I Sp. z o.o. Sp. k DOSTARCZAMY CIEPŁO DO TWOJEGO DOMU
PN-PT 8:00-16:00 SOB 8:00-13:00
Sowczyce, ul Długa 6 tel.: 34 358 23 24 PN-PT 8:00-16:00 SOB 8:00-13:00
Dyrektor
narozrabiał?
.W KOMPANIA
W WĘGŁOWAŁA. ** TAURON I aBT”"
ArcetorMifiol
Z
mretOCIEPLANIE BUDYNKÓW,
T ynki
MASZYNOWE
tel .:
692 537 363
ŚMIERĆ NA STUDNIÓWCE
W
czasie studniówki ZespołuSzkół Ponadgim
nazjalnych nr 1 w Praszce
jedna znauczycielek upadła
naparkiet.
Mimo natychmiastowej reanimacjikobieta
zmarła. Zabawa zostałaprzerwana.
s.3DROGA NA... PAPIERZE
Mieszkańcy Julianpola od
kilkulat
walczą o remontdrogikrajowej
43.Ciągle
słyszą, żew pla
nach takoweprzedsięwzięciejest,
aleterminu
jego realizacji GDDKiApodać nie
potrafi.s.5
BEZ PRĄDU I WODY
Małgorzata
Łoboda z czteroletnią
córeczkąZuzią
i mamąJaniną
odkilku
miesięcymiesz
kają
bezwody
iprądu. Nie mają
pieniędzy najedzenie i opał.
s.6
CHOROWAĆ TYLKO 2 DNI
Mieszkańcy
Proślicmają problemy
z dostaniem się do lekarza, bo połączenia autobusowe do Kluczborka sązbyt
rzadkie,a
prywatnyprzewoź
nik
zlikwidowałkursy busów.s.7
ZACZYNAŁ OD ZERA
-
Nigdy nie
korzystałem z żadnych kredytów-
mówiZdzisław
Samicki,właściciel firmy
Gama.- To były
schody-
co zarobiłem, to inwestowałem.Ciągle
wyżej i
wyżej.s.8
NIE MA CUD TABLETKI
Anna
Smykała
samawalczyła
zezbędnymi kilo
gramami.
Dziś
jako dietetykpomaga
schudnąćinnym. Jeden z
jejpacjentów
w ciągu pół roku"zrzucił"
ponad40
kilo.s.
10NOWA GRANICA
Reszta Świata zdobyła
380metrów więcej
i to ona przesunęła granicęmiasta
na niekorzyść prasz kowian.
Towynik
pierwszej grymiejskiej,
zorga
nizowanej przezgimnazjalistów.
s.
11ZABILI BERA
Strażacy z Radawia -
kuuciesze wielu
- wodzili niedźwiedzia,a w konsekwencjizabiligo.Zato,że karlusyżenić
się nie chcą.Że
dziołchy o kolebcesłyszeć
nie chcą...s. 17 R
eklama?
609
888290
cr»
CZł EXTRA MASŁA
smak z Olesna
2 KULISY POWIATU
19lutego
2015LICZBA NUMERU
Tyle milionów złotych w 2014 roku zarobił Robert
107
Lewandowski. Piłkarz Bayemu Monachium stał się tym samym najbogatszym polskim sportowcem.
CYTAT NUMERU
- Media wytykają mi młody wiek, ale to nie one, a Konstytucja stanowią o tym, kto może się ubiegać o fotel prezydenta.
Magdalena Ogórek, kandydat SLD w wyborach prezydenckich
KALENDARZ
Czwartek, 19 lutego
50. dzień roku. Do końca pozostało 315 dni.
Imieniny: Henryka, Jerzego, Józefa, Konrada, Łucji.
Piątek, 20 lutego
51. dzień roku. Do końca pozostało 314 dni.
Imieniny: Elżbiety, Franciszka, Julii.
Międzynarodowy Dzień Palących Fajkę.
Sobota, 21 lutego
52. dzień roku. Do końca pozostało 313 dni.
Imieniny: Feliksa, Piotra, Roberta.
Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.
Niedziela, 22 lutego
53. dzień roku. Do końca pozostało 312 dni.
Imieniny: Jakuba, Małgorzaty, Wiktora.
Europejski Dzień Ofiar Przestępstw.
Poniedziałek,23 lutego
54. dzień roku. Do końca pozostało 311 dni.
Imieniny: Damiana, Izabelli, Marty, Romana, Stefana.
Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją.
.Wtorek,24 lutego
55. dzień roku. Do końca pozostało 310 dni.
Imieniny: Jana, Juliana, Macieja, Marka.
Środa, 25 lutego
56. dzień roku. Do końca pozostaje 309 dni.
Imieniny: Adama, Cezarego.
SZCZYPTA POLITYKI
Konflikt
Ukradł paliwo z baku
KLUCZBORK Policjanci zatrzymali 31 - latka, który ukradł 35 litrów paliwa z pojazdu ciężarowego. Zatrzymany usłyszał zarzut i odpo
wie przed sądem.
W
poniedziałek 9 lutego tuż po 4.00 funkcjonariusze patrolujący rejon miasta w pobliżu garaży przy ul. Jana Pawła II zauważyli mężczyznę, który najprawdopodobniej chwilę wcześniej doko
nał kradzieży paliwa w jednym z zaparkowanych tam samochodów ciężarowych.
- Podejrzanym okazał się 31 - letni mieszkaniec Kluczbor
ka, który ukradł z baku 35 litrów paliwa - mówi młodszy aspirant Mariusz Trejten, rzecznik prasowy Komendy Powia
towej Policji. - W trakcie prowadzonych czynności służbo
wych funkcjonariusze w samochodzie thężczyzny zabezpie
czyli kanister z paliwem oraz wkrętarkę, śrubokręt, szczypce i rękawiczki robocze.
31 - latek usłyszał zarzu kradzieży z włamaniem, do której się przyznał. Może mu grozić nawet 10 lat pozbawienia wolności.
MZ
Z promilami uciekał przed policją
PRASZKA Trzydziestotrzylatek samochodem uderzył w ogrodzenie, później pieszo uciekał przed policjantami. Po krótkim pościgu został zatrzymany. Miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie.
Tyolicjanci oleskiej drogów-
X
ki, patrolując drogi gminy Praszka, próbowali zatrzymać do kontroli drogowej osobowe daewoo.
pomagaj lokalnie
1 przekaz W
' podatku ę
l wLJi
jj » i
■f * /S.' ' *
Ludowy Klub-Sportowy Baskei
1 KRS 00Ó0453282
- Kiedy funkcjonariusz dał sygnał do zatrzymania, kieru
jący pojazdem gwałtownie przyśpieszył - opisuje zdarze
nie młodszy aspirant Stani
sław Filak, oficer prasowy oleskiej policji.
Po przejechaniu kilku
dziesięciu metrów na luku drogi kierowca stracił pano
wanie nad samochodem i wjechał w ogrodzenie posesji.
Wyskoczył z osobówki i zaczął uciekać. Policjanci natychmiast pobiegli za ucie
kinierem i po chwili zatrzy
mali go. Od mężczyzny czuć było alkohol.
- Urządzenie pomiarowe
Pijany kierowca, uciekając przed policją, wjechał w ogro dzenie posesji.
wykazało, że trzydziestotrzy
latek miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu - mówi mł. asp. Stanisław Filak. - Funkcjonariusze zatrzymali mu prawo jazdy.
Mężczyzna usłyszał już zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, do
którego się przyznał. Odpo
wie również za nie zatrzyma
nie się do kontroli oraz spo
wodowanie kolizji drogowej.
Teraz grozi mu grzywna, zakaz kierowania pojazdami i kara pozbawienia wolności do 2 lat.
MK
81-latka wypadła z okna
OLESN O Osiemdziesięciojednoletnia kobieta wypadła z okna.
Nie żyje.
reklama
D
o tragicznego'zdarzenia doszło w sobotę 14 lutego około godziny 21.00 przy ulicy Małe Przedmieście.
Osiemdziesięciojednolatka
wypadła z okna z drugiego piętra. Poniosła śmierć na miejscu.
- Będący na miejscu wypadku prokurator wyklu
czył udział osób trzecich - mówi młodszy aspirant Stani
sław Filak, rzecznik prasowy oleskiej policji.
MK
Wyrazy
głębokiegowspółczucia z
powodu śmierciprofesora Jerzego
Regulskiego
twórcy reformysamorządowej,
Prezesa
Fundacji Rozwoju Demokracji
LokalnejRodzinie
i Bliskimskładają
RobertŚwierczek
-Burmistrz Byczyny
Adam Radom -Przewodniczący Rady
Miejskiejw
ByczynieWYDAWCA: Centrum “KOLISKO” Krzysztof Świeykowski; 46-320 Praszka, ul. Senatorska 3, tel./fax.: 34 35 88 774. Nakład: 6000 Redaktor naczelny: Aleksander Świeykowski.
Zatępca redaktora naczelnego - redaktor prowadzący: Andrzej Szatan tel. 34 358 86 21 lub 603 85 14 14 (a.szatan@wp.pl) Sekretarz redakcji i korekta: Milena Zatylna (milenazatylna_pro@o2.pl).
Redakcja: Andrzej Szatan (a.szatan@wp.pl), Milena Zatylna (milenazatylna_pro@o2.pl), Małgorzata Kuc (malgorzatakuc@interia.pl), Agnieszka Kozłowska (ramkozlowska@op.pl), Anna Paduszek (aniapaduszek@gmail.com), Martin Huć (kulisypowiatu@interia.pl).
Współpraca: Stanisław Banaśkiewicz, Agnieszka Jasiniak, Marcin Szecel, Edward Tomenko, Elżbieta Wodecka.
Marketing: Martin Huć, tel. 609 888 290, Zdzisław Pochorecki, Kazimierz Zaręba.
Skład komputerowy: Martin Huć, tel. 609 888 290 (redakcja_pro@o2.pl)
Nasz numer konta bankowego BS Namysłów 46 8890 0001 0000 5962 2000 0001, Księgowość: Biuro Rachunkowe - Kordian Poniatowski, tel. 34 35 91 310.
Druk: Druk: Polskapresse Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, drukarnia w Łodzi
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania materiałów. Nie zamówionych tekstów nie zwracamy. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.
w ratuszu?
14 lutego w Warszawie pre
zydenci niemal trzydziestu miast w obecności prezydenta RP Bronisława Komorowskiego zadeklarowali swoje poparcie i współpracę w kolejnej kadencji ustępującemu prezydentowi.
Opowiedzieli się zatem za kon
tynuacją obecnej prezydentury.
Na szczególną uwagę zasługuje obecność na tej uroczystości i podpis pod deklaracją prezy
denta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego.
Jako senator tego woje
wództwa i osoba zainteresowa
na spokojem politycznym w regionie cieszę się z obecności prezydenta Wiśniewskiego w tym szacownym gronie. Rzeczy
wistą radość przyćmiewa jed
nak świadomość zachowań i codzienna działalność prezy
denta jak i jego najbliższego otoczenia. Tajemnicą opolskiej ulicy staje się fakt, że olbrzymi wpływ na bieżącą politykę ratu
sza wywierają politycy repre
zentujący partie wrogie prezy
dentowi RP. Przedstawiciele tych partii piastujący odpowie
dzialne funkcje w ratuszu z nominacji właśnie prezydenta Wiśniewskiego przynależą do partii, których kandydaci na prezydenta i aktyw potępiają działalność, politykę i zachowa
nia prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Obserwując zachowania działaczy tych partii opozycyj
nych decydujących dzisiaj o pra
cy ratusza w Opolu mam wraże
nie, że podejmują takie inicjaty
wy, które mają uświadomić mieszkańcom miasta i woje
wództwa że władze Opola odci
nają się od kandydatury Komo
rowskiego na kolejną kadencję, a przyszłość swoją i miasta wią- żą z prezydenturą Dudy.
Ciekawe zatem jak dzisiaj obaj panowie - prezydent i wiceprezydent - ze sobą rozma
wiają. Takich dwóch linii poli
tycznych, a co za tym idzie i gospodarczych, nie da się pogo
dzić. Konflikt jest wpisany w taki scenariusz. Chyba, że pre
zydent swoim podpisem popar
cia dla Komorowskiego chce zyskać poparcie elektoratu PO, a na co dzień będzie działał wedle wskazań opozycji. Dziw
na to figura. Można ją nazwać jednym słowem: oszustwo!
Aleksander Świeykowski
KULISY^
AiOBflWbi. iih r*MTaka pozostanie w pamięci...
PRASZKA Doskonały pedagog, świetna koleżanka, po prostu dobry człowiek.
Taka w pamięci uczniów i pracowników Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 po zostanie nauczycielka Aneta Szynczewska-Rzepka, która zmarła nagle w sobotę 14 lutego. Miała zaledwie 41 lat...
Ą
neta Szynczewska-Rzep- ilka w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Praszce pracowała od dziesięciu lat. Była nauczycielką przedmiotów ekonomicz
nych, wychowawczynią dwóch roczników w techni
kum ekonomicznym. Wspól
nie z koleżankami z branży tworzyła zgrany zespół eko- nomistek, pod opieką którego uczniowie zdobywali rokrocz
nie liczne sukcesy w konkur
sach ekonomicznych, branżo
wych na szczeblu wojewódz
kim i ogólnopolskim oraz osiągali stuprocentową zda- walność na egzaminach koń
cowych w zawodzie technika ekonomisty.
W pamięci uczniów oraz kolegów i koleżanek z pracy Aneta Szynczewska-Rzepka pozostanie jako ceniony wychowawca i pedagog, mądra i doskonała nauczy
cielka, która potrafiła nie tyl
ko przekazać fachową wie
dzę kolejnym rocznikom ekonomistów opuszczają
cych praszkowską placówkę, ale także pokazać jak dobrze i mądrze żyć. Zapamiętamy
<ją jako wspaniałą kobietę,
€
Aneta Szynczewska-Rzepka była niezwykle nauczycielką.
TYLKO
TANIEJ!
SZYBCIEJ!
WYGODNIEJ
♦ VAT
WYŚLU TREŚĆ OGŁOSZENIA NA NUMER 79567. NA POCZĄTKU SMS-aWPtSZ ''kulisy." (Z KROPKĄ)
OKfttt DOTYCZY OSÓBF I2YCŻMYCH(ME AWft.
która miała ważną cechę - swym wielkim sercem potra
fiła przyciąga.ę do siebie innych. O takich ludziach jak Aneta mówi się, że to pasjo
naci, pedagodzy z powoła
nia, dla których praca z mło
dymi ludźmi i chęć przeka
zania im wiedzy to nie tylko puste slogany i zawodowy obowiązek.
Przewrotny los sprawił, że łubiana i szanowana przez młodzież nauczycielka ode
szła nagle w sobotę 14 lutego w czasie balu studniówkowe-
go. Podczas tańca upadła na parkiet i mimo natychmiast podjętej akcji reanimacyjnej, prowadzonej przez nauczycie
li i ratowników dwóch karetek pogotowia, zmarła. Zabawa studniówkowa została prze
rwana, a uczniowie rozeszli się do domów.
Pozostały pustka, żal, łzy oraz niezrozumienie, ale przede wszystkim pamięć o wspaniałym pedagogu i po prostu dobrym człowieku, którego również dane było mi poznać, i z którym przez
i cenioną przez uczniów
pewien czas miałam zaszczyt pracować.
Pogrzeb Anety Szynczew- skiej-Rzepki odbył się we wtorek 17 lutego w rodzinnej miejscowości nauczycielki - Skomlinie. W ostatniej dro
dze, oprócz pogrążonej w smutku rodziny, towarzyszyli jej także licznie przybyli uczniowie, wychowankowie, absolwenci ZSP nr 1, koledzy i koleżanki z pracy a także przedstawiciele lokalnych władz.
AP
reklama
OLESKI KLUB SPORTOWY
Prosimy o wsparcie Oleskiego Klubu Sportowego, któryjest Organizacją Pożytku Publicznego,
1% podatku dochodowego.
Każda kwota przeznaczona na rozwój oleskiego sportu zostanie spożytkowana przez nas
dla dobra naszej młodzieży!
E)ziekujemg!
Dwóch
z marihuaną
POWIAT KLUCZBORSKI Poli
cjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy podejrzewani są o posiadanie środków odu rzających.
N
ajpierw funkcjonariusze Posterunku Policji w Wołczynie zatrzymali 22 - latka, który miał przy sobie 0,3 grama marihuany.- Podczas patrolu gminy Wołczyn policjanci wylegitymowa
li trzech młodych mężczyzn przebywających w samochodzie marki Volkswagen Golf - informuje młodszy aspirant Mariusz Trejten, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Klucz
borku. - W trakcie kontroli osobistej mundurowi u 22 - letniego mężczyzny zabezpieczyli susz roślinny.
Wstępne badania potwierdziły, że jest to marihuana.
Za posiadanie środków odurzających odpowie też 41 - letni mieszkaniec powiatu oleskiego.
- W środę 11 lutego funkcjonariusze zostali powiadomieni o nietrzeźwym mężczyźnie leżącym na chodniku przy ulicy Dąbrowskiego w Kluczborku - wyjaśnia oficer prasowy. - Mun
durowi udali się we wskazane miejsce, gdzie zuważyli mężczy
znę poruszającego się chwiejnym krokiem po chodniku.
Po wylegitymowaniu okazało się, że jest nim 41 - letni mieszkaniec powiatu oleskiego.
- W dodatku mężczyzna miał przy sobie cztery woreczki foliowe z zawartością suszu roślinnego - dodaje Mariusz Trej
ten. - 41 - latek został zatrzymany i trafił do policyjnej celi. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut posiadania środków odurzają
cych wbrew przepisom Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Zatrzymanym mężczyznom grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
MZ
reklama
kredyty gotówkowe
Weź kredyt
gotówkowy i miej z górki!
o
pieniądze w 15 minut0
formalnościminimum na każdy pomysłZapraszamy do oddziału Santander Consumer Banku w Kluczborku ul. Piłsudskiego 10
w Namysłowie ul. Bohaterów Warszawy 12 pon.-pt.: 9:00-17:00
Infolinia:
195 00
koszt połączenia zgodnyztaryfą operatora
4^ Santander
CONSUMER BANK
santanderconsumer.pl
Bankdla Twoich pomysłów
KULISY POWIATU
19lutego 2015
Spektakl, zumba i lokomotywa
KLUCZBORK Już po raz kolejny Zespół Szkół Licealno - Technicznych zorgani zował dni otwarte, na które zaprosił rodziców uczniów. Spotkanie odbyło się we wtorek
10 lutego.
S
pecjalnie z tej okazji młodzież wystawiła „Makbe
ta”. Na podstawie tragedii Wiliama Szekspira scenariusz napisała i wyreżyserowała polonistka Danuta Cichecka.
W rolach głównych wystąpili tegoroczni maturzyści Szy
mon Jański i Natalia Tymkie
wicz, którym towarzyszyli uczniowie klasy II a liceum ogólnokształcącego o profilu politechnicznym.
- Byli oni również odpo
wiedzialni za przygotowanie rekwizytów, scenografii, ścieżki dźwiękowej i strojów - w tym rekonstrukcje tych średniowiecznych, o które zadbał Makary Musiałek - mówi Piotr Sitnik, dyrektor ZSLT. - Aktorom w sposób niezwykle sugestywny udało się przenieść widzów w świat intryg i walki o władzę.
Rodzice uczniów w trakciednia otwartego obejrzeli brawurowo wykonaną adaptację"Makbeta".
A pojawiające się współ
czesne akcenty podkreślały uniwersalność dzieła Szek
spira.
- Perfekcyjne przygotowa
nie młodzieży, sugestywna gra aktorów, dbałość o szcze
góły sprawiły, że zachwytom nie było końca, a w kuluarach wypowiadano opinie: pełen profesjonalizm, jak w praw
dziwym teatrze - chwali dyrektor Sitnik.
Ciepło przez widownię została przyjęta także pre
zentacja przygotowana przez uczniów klasy o profilu humanistycznym pt. „Różne oblicza miłości - miłość sentymentalna” pod kierun
kiem polonistki Grażyny Rossy. Nie była to zwykła lekcja polskiego. Oprócz sporej ilości informacji i cie
kawostek, zaprezentowane
zostały piękne, przyciągają
ce wzrok stroje.
- Jestem pod wrażeniem tego, co młodzież i nauczycie
le przygotowali - mówi Justy
na Janik, mama jednej - z uczennic. - Pełen podziw i uznanie.
Później uczniowie pokaza
li, że domowa kuchnia może być świetnym laboratorium dla nieskomplikowanych eks
perymentów. Pod opieką Magdaleny Kalisty - Olek
„wyczarowali” colę z herbaty przy burzliwej reakcji rozkła
du anionów węglanowych oraz lokomotywę chemiczną.
Z kolei młodzież z klas II a i II c LO (opiekun Anna Figumiak) przygotowali pro
jekt „Mój świat”, pokazujący różnicę między realiami życia ludzi w Europie i w krajach trzeciego świata.
Zaś uczniowie z techni
kum mechanicznego (opiekun Lesław Figumiak) przedsta
wili swoje pasje zawodowe, zaprezentowali modele pracy układów hydraulicznych, pre
cyzyjny sprzęt pomiarowy, działanie drukarek 3D, efekt pracy w programach CAD, a także objaśniali programowa
nie obrabiarek CNC.
- Natomiast pierwszokla- sistki zatańczyły zumbę - mówi nauczycielka Katarzy
na Czerska. - To forma aktyw
ności, która pozwala dobrze się bawić, spalić mnóstwo kalorii, wyrzeźbić sylwetkę i daje niesamowicie dużo pozy
tywnej energii.
Dni otwarte zakończył efektowny pokaz dźwięku przygotowany przez nauczy
ciela fizyki Romana Jańskiego.
MZ
Rok temu Jan Żujła z wielkim żalem żegnał gości.
Jakby przeczuwał, że to jego ostatnie urodziny.
Z dj ęc ia
archiwumszkołyZmarł najstarszy mieszkaniec
powiatu
KLUCZBORK W ubiegłym tygo dniu zmarł Jan Żujła. Miał 105 lat.
S
potkaliśmy się po raz ostatni we wrześniu 2014 roku na urodzinowym przyjęciu pana Jana. Był tort i życzenia, byśmy za rok świętowali kolejny jubileusz najstarszego mieszkańca powiatu kluczborskiego. Pan Jan z wielkim żalem żegnał gości, nie chciał ich wypościć z mieszkania, jakby przeczuwał, że to ostatnie spo
tkanie.
Zmarł w ubiegłym tygodniu. Pogrzeb odbył się w poniedziałek 16 lutego.
Jan Żujła urodził się 30 września 1909 roku w Sambo
rze, gdzie skończył gimnazjum. Przeżył dwie wojny świa
towe, głód i areszt w radzieckim więzieniu. Cudem unik
nął wtedy śmierci. Stał przed plutonem egzekucyjnym.
Po wojnie pan Jan z żoną trafili do Kluczborka. Mał
żonkowie doczekali się trojga dzieci. Jubilat pracował w Polskich Zakładach Zbożowych, a następnie w Opol
skim Przedsiębiorstwie Surowców Wtórnych.
Przez ostatnie lata życia mieszkał z synem Romanem i synową. Był wielkim fanem sportu, zwłaszcza piłki nożnej, kibicował MKS - owi Kluczbork, a także pol
skim siatkarzom.
MZ
Garść historyjek niewesołych
FELIETON
Mój znajomy miał taki zabawnie denerwujący zwy
czaj, że jeśli się nad czymś zamyślał, tkał sobie do otworu gębowego różne biurowe gadżety i je pogryzał. Ponieważ kolega myślał często, starty w sprzęcie były dotkliwe. Gdy w końcu pożarł ołówek do które
go grafik był bardzo przywiąza
ny, ów zmielił na pył bodaj chili i pieprz, którymi wysmarował swoje ołówki, gumki, flamastry.
Gdy nazajutrz kolega gryzoń rozpoczął swój niecny proceder, nagle zaczął machać rękami, charczeć i zdradzać objawy szaleństwa. Ale litościwie przy
gotowaliśmy zapas wody, więc ocalał, choć gdy chwycił
oddech bardzo nieprzystojnie się wyrażał pod naszym adre
sem. Są jak wiadomo odruchy bezwarunkowe i warunkowe.
Jakiś czas temu umówiłem się na piwo ze znajomym, który z braku pomysłu na życie posta
nowił „iść w politykę". Zresztą jako magister filologii polskiej cóż innego miał zrobić? Gadali
śmy przy stoliku i gadali, dopie
ro po dłuższej chwili dostrze
głem, że jego dłonie na stole są jakby nadpobudliwe. Najpierw dokładnie wygładził obrus, potem bawił się popielniczką, przez chwilę żonglował stojacz- kiem z serwetkami. Wreszcie na moment zniknął pod stołem. Na koniec rozpoczął demontaż swo
jej komórki. Pozbawił ją kolejno baterii, karty...
- Zostaw w spokoju to bied
ne urządzenie - nie wytrzyma
łem: - I przestań demolować stół, albo przespaceruj się do psychoanalityka!
- O podsłuchach nie słysza
łeś? - zapytał retorycznie zna
jomy: - Przecież najczęściej podsłuchują w knajpach.
- No, ale my chwilowo nie planujemy zamachu stanu!
- Ale używamy brzydkich wyrazów i nazwisk w tonie plot
karskim...
Wzruszyłem bezradnie ramionami. Ostatecznie...
Hm... Czego dzisiaj można być pewnym?
Moja partnerka odpewnego czasu kibicuje polityce. I jak każdy nuworysz wszystko bierze dosłownie, co bywa dla mnie męczące. Ale że dobrze gotuje, dbam o stałość związku. Gdy więc pojawiła się zajawka sen
sacyjnego tekstu o Kamilu Dur
czoku, zaraz pobiegła kupić egzemplarz tygodnika. Czytała go z wielkim napięciem bodaj dwa razy, bo było to wszak bar
dzo zręczne pomieszanie tema
tów mrocznych powiązań i życia celebrytów. Nie muszę zatem dodawać, że uwierzyła we wszystkie insynuacje w nich zawarte.
Urządziłem jej odtrucie, czy
li czytelnicze rekolekcje. Siedli-
śmy zatem do wspólnej lektury.
Akapit po akapicie. Po każdym kolejnym prosiłem: - Wyobraź sobie, że jesteś prokuratorem.
Postaraj się sformułować jakiś zarzut.
Ponad godzinę trwał ten seans. W końcu przyznała, że zarzutu nie umie postawić. Nie- miej jednak „coś musi być na rzeczy”.
- No i o to chodzi w tego typu dziennikarstwie - wyja
śniłem: - To jak w tym starym dowcipie - czy on ukradł rower, czy jemu ukradli... Był zamieszany w kradzież. Takie wrażenie ma powstać u czytel
ników, i takie pewnie u więk
szości powstało.
W dziwnych czasach żyje- my. Jedni nerwowo zjadają ołówki, inni demolują co chwi
lę komórki, a część mediów zamienia się w ściek którym płyną ekskrementy do bryzga
nia w każdego, kto wyrasta ponad przeciętność.
Wyrzucałem niedawno ster
tę starych, niepotrzebnych mi papierzysk. I nad kubłem się zawahałem. Lepiej je chyba podrzeć na kawałki. Bo wie
czorem przyjdą tu koty w poszukiwaniu żarcia. Wywloką przypadkiem jakiś papier, wiatr go poniesie... Kto wie komu spodnie pod nogi i co on z nim zrobi.. ?
Marek Martyniak
19
lutego 2015KULISY POWIATU 5
Droga jest, ale na papierze
JULIAN PO L Mieszkańcy od kilku lat walczą o remont drogi krajowej 43. Ciągle słyszą, że w planach takowe przedsięwzięcie jest, ale terminu jego realizacji Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podać nie potrafi.
N
atężony nich samochodowy, bo to trasa przelotowa Wieluń - Częstochowa, brak chodnika i stale łatane dziury - to największy problem miesz
kańców wioski. W ich imieniu z prośbą o podjęcie stosownych działań, które miałyby skutko
wać rozpoczęciem remontu jeszcze w tym roku, do GDD
KiA zwrócił się wójt Andrzej Pyziak.
- Nadmienić należy, że dro
ga pomiędzy Wieluniem a Czę
stochową została całkowicie przebudowana z wyłączeniem jedynie odcinka Jaworzno - Julianpol - argumentował w piśmie do GDDKiA wójt. - W
graniczącej z naszą gminą miej
scowości Szarki (gmina Krze
pice, województwo śląskie - przyp. red.) wiele lat temu kato
wicki oddział wykonał ciąg pieszo - rowerowy, a na terenie naszej gminy, do stacji PKP stan techniczny drogi jest fatal
ny, a chodnika nie ma w ogóle.
Dochodzi tu często do potrąceń pieszych i rowerzystów, szcze
gólnie podczas ograniczonej widoczności. Wnioski w tej sprawie składaliśmy corocznie do opolskiego oddziału GDD
KiA już od dziesięciu lat.
Mieszkańcy takiej sytuacji mają dosyć. Boją się posyłać dzieci same do szkoły, a kiedy
ulicą przejeżdża większy samo
chód, w mieszkaniach drżą szy
by. Zachodzą w głowę jak to możliwe, że na kilkudziesięcio- kilometrowej trasie tylko w Julianpolu kierowców straszy stara, ciągle łatana nawierzchnia Zadanie co prawda jest ujęte w ogólnopolskim Programie Działań na Sieci Drogowej na lata 2014 - 2018, ale terminu rozpoczęcia przebudowy póki co nie ma
- Liczba zadań wykonywa
nych w ramach planu uzależnio
na jest od środków, jakie w kolejnych latach są kierowane na jego realizację, plan jest każ
dego roku aktualizowany -
wyjaśnia w odpowiedzi Norbert Wyrwich, dyrektor Departa
mentu Zarządzania Drogami i Mostami w GDDKiA. - Plan Działania na Sieci Drogowej obejmuje 963 pozycje w skali kraju. Rozbudowa drogi krajo
wej 43 na odcinku Jaworzno - Julianpol znajduje się na wyso- « kięj 55. pozycji. Jednakże środki S jakie GDDKiA będzie mogła w n 2015 roku przeznaczyć na remonty i przebudowy dróg uniemożliwiają realizację tego zadania w tym roku.
Czyli dalej nic dziać się nie będzie, a to trochę dziwne, bo skoro w czteroletnim planie inwestycja znajduje się w pierw-
to jaka jest szansa, że ten plan w ogóle zrealizowany zostanie?
- Nasi mieszkańcy są już tak zdesperowani, że jeżeli nie poja
wi się inne rozwiązanie, wyjdą
Brak chodnikaifatalna nawierzchnia jezdni przy słabszejwi
doczności to główny powód wypadków i potrąceń.
szej setce na ponad dziewięćset, na ulicę - mówi Anna Lach, radna z Julianpola. - Będziemy blokować drogę, może dopiero wówczas ktoś poważnie potrak
tuje nasz problem.
AK
23-latek z narkotykami
OLESNO Dwudziesto- trzylatek został zatrzymany do rutynowej kontroli. Po licjanci w samochodowym schowku znaleźli woreczek z narkotykami.
O
lescy policjanci z wydziału prewencji, którzy patrolowali centrum miasta, zatrzymali do kontroli osobowe audi. Za kierownicą siedział wracający właśnie z Niemiec 23-letni mieszkaniec powiatu oleskiego.
- Mężczyzna zachowywał się bardzo nerwowo, dlatego policjanci postano
wili dokładnie sprawdzić, co przewozi - mówi młodszy aspirant Stanisław Filak, oficer prasowy oleskiej policji.
Podczas kontroli samochodu funk
cjonariusze w schowku znaleźli folio
wy woreczek z zielonym suszem.
- Badania zabezpieczonej substancji potwierdziły, że mężczyzna miał w samochodzie półtora grama marihuany - mówi mł. asp. Stanisław Filak.
Kierowca został zatrzymany, a jego audi trafiło na policyjny parking.
Śledczy przedstawili 23-latkowi zarzut posiadania środków odurzają
cych, do którego się przyznał. Przestęp
stwo to zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności.
MK
reklama
MIĘSO
GARMAŻERYJNE
WIEPRZ0W0 WOŁOWE
500 g/1
opak., 1 kg=7,98
C.WARANC lAKOŚCł
OFERTA WAŻNA OD 16 02 DO 22.02
WINOGRONO CZERWONE
ŁOSOŚ WĘDZONY
ZdjęcieKPPwOleśnie
Badania potwierdziły, że zabezpieczo
nasubstancja to marihuana.
Mięso
garmażeryjne
WIEPRZOWINA
6 KULISY POWIATU
19lutego 2015
W domu kultury bez kultury
GORZOW SLĄSKI W środę 18 lutego w sesji rady gminy uczestniczyli również mieszkańcy. Ich obecność wiązała się z pis
mem jakie wpłynęło do przewodniczącego, w którym to dowodzą nieprawidłowości związanych z działalnością domu kultury, jeszcze pod rządami dyrektora Pawła Wawreckiego.
G
orący sesyjny temat dotyczył działalności orkiestry dętej i nauki gry na instrumen
tach. Pisma z prośbą o rozwiąza
nie problemu przez radnych złożyli muzycy orkiestry, osoby uczące się gry na instrumentach oraz rodzice dzieci uczestniczą
cych w zajęciach. Sprawa jest trudna, bo główne zarzuty doty
czą Pawła Wareckiego, który do - końca stycznia tego roku pełnił funkcję dyrektora Miejsko- Gminnego Ośrodka Kultury w Gorzowie Śląskim. Na własną prośbę z pracy zrezygnował.
- Prosimy o wsparcie nas i naszych dzieci w sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się - piszą rodzice. - Nasze dzieci chodziły na naukę gry na instrumentach, lekcje w domu kultury prowa
dził Tomasz Stefan. 12 stycznia spotkała nas nieprzyjemna sytu
acja - przyprowadzając dzieci na zajęcia na drzwiach dojrzeli
śmy karteczkę, że zostały odwo
łane. Pytaliśmy pana Tomasza co się stało, ale i on był zasko
czony. Żadnej rozmowy ze stro
ny dyrektora czy burmistrza nie było. Czy tak traktuje się miesz
kańców i pracowników? Za naukę uiszczaliśmy opłaty, nic nie odbywało się za darmo.
Zakupiliśmy instrumenty, może
my je teraz wyrzucić?
Rodzice w piśmie zapewnia
ją też, że z lekcji byli bardzo zadowoleni. Sprawę postanowili poruszyć, by przywrócić zajęcia Słowa te potwierdzili uczestnic
twem w obradach. Zaistniałą sytuację tłumaczyć próbował burmistrz Artur Tomala
- Pan dyrektor miał możli
wość podjęcia takich decyzji,
być może to było przyczyną rezygnacji jaką złożył - mówił burmistrz Artur Tomala - Z koń
cem stycznia zawarta z nim umowa o pracę została rozwią
zana Jestem świadomy i dosko
nale znam problemy, które zostały zgłoszone przez rodzi
ców i członków orkiestry. Jed
nak nie do końca się ze wszyst
kim zgadzam. Prosiłem pana dyrektora, aby jeszcze przed objęciem stażu przez pana Paw
ła Stefana (brat Tomasza Stefa
na, od ubiegłego roku będący na stażu w domu kultury - przyp.
red.) został stworzony harmono
gram, w jaki sposób orkiestra ma być szkolona. Prawie rok temu spotkaliśmy się, poprosili
śmy o podanie godzin potrzeb
nych na prowadzenie sekcyjnej nauki orkiestry. Taka nauka uznana została bowiem za lep
szą. Poprosiłem o rozpisanie ilo
ści godzin, by móc zawrzeć konkretne umowy. Nie otrzyma
łem wówczas takiego pisma, dostałem je dopiero przed tygo
dniem. Na sto procent wkradła się tutaj jakaś złośliwość ze stro
ny dyrektora wobec panów pro
wadzących orkiestrę. Dyrektor odszedł, teraz wszystkie sprawy trzeba uporządkować.
Zaplanowanie nauki sekcyj
nej w trakcie trwania roku budżetowego faktycznie było trudne, ale sposób rozliczeń z instruktorami był co najmniej dziwny. Do słów burmistrza odniósł się Tomasz Stefan. Przy
gotował sprawozdanie ze swej niemal dwuletniej współpracy z domem kultury.
- We wrześniu 2013 roku dyrektor Paweł Wawrecki
W czasie sesji o nieprawidłowościach w domu kultury mówili (od lewej) Paweł, Tomasz iJoachim Stefan.
zaproponował mi poprowadze
nie nauki gry na instrumentach dętych drewnianych dla pięciu uczniów - wyjaśniał Tomasz Stefan. - Uczniowie od paź
dziernika byli w dokumentacji u pana dyrektora. W trakcie roz
mowy pan Wawrecki początko
wo zaproponował mi stawkę godzinową za poprowadzenie lekcji w wysokości siedmiu zło
tych. Nie zgodziłem się. Wspól
nie ustaliśmy stawkę dwadzie
ścia złotych - tyle, ile każdy rodzic płaci za swoje dziecko. W listopadzie umowy nadal nie było. Rzekomo przygotowana miała być. Czas płynął. W stycz
niu 2014 roku po notorycznych nieobecnościach dyrektora i bra
ku kontaktu z nim, dowiedzia
łem się, że nie ma pieniędzy na wypłacenie mi należności.
Zostałem poproszony o cierpli
we czekanie, aż rada gminy przygotuje budżet na rok 2014.
W tym czasie dowiedziałem się
również, że nie jestem jedyną osobą w Miejsko - Gminnym Ośrodku Kultury, która pracuje bez umowy, na czarno i za dar
mo. Dopiero po wizycie u sekretarza Rolanda Fabianka zostałem poproszony przez dyrektora na rozmowę o moim' wynagrodzeniu.
Pierwszą wypłatę Tomasz Stefan dostał w lutym 2014 roku (a raczej jej połowę) wypłaconą nie ze środków domu kultury a z funduszy przekazanych przez gminną komisję do spraw roz
wiązywania problemów alkoho
lowych. Reszta należności spły
wała przez kilka miesięcy.
- Praca w roku szkolnym 2014 - 2015 rozpoczęła się zapewnieniami ze strony dyrek
tora Wawreckiego, że tym razem umowa będzie już przy
gotowana - dodaje Tomasz Ste
fan. - Na zapewnieniach jednak zakończyło się. Na 11 listopada przygotowałem występ z okazji
święta niepodległości. Mieli
śmy zawrzeć umowę o dzieło, ale podobno znalazła się firma, która za reklamę i baner powie
szony na hali miała sfinanso
wać moje lekcje do końca roku.
Niestety, to znów były tylko obietnice. Dopiero w grudniu podpisana została umowa i otrzymałem należności. Po świątecznym powrocie do pra
cy na drzwiach sali zobaczyłem tylko kartkę, że od stycznia zajęcia prowadzone przeze mnie zostały odwołane. W ten sposób moja współpraca z domem kultury zakończyła się.
Rodzina Stefanów w gminie Gorzów Śląski słynie z rozwija
nia muzycznych pasji. Orkiestra dęta, ognisko muzyczne, akor
deoniści, chór - można śmiało powiedzieć, że istnieją dzięki nim. Skąd więc tyle złośliwości?
Dyrektor podobno wymieniał zamki do drzwi w pomieszcze
niu, gdzie muzycy zostawiali instrumenty, uniemożliwiając im wejście tam. Zdarzało się też, że te ginęły.
- Gdzie jest kultura w domu kultury - pytał Tomasz Stefan.
- Mój brat w ramach stażu pro
wadził orkiestrę, na której pró
by zaczęli przyjeżdżać nawet muzycy z innych gmin. Twier
dzili, że poziom jest wysoki, że chcą się czegoś nauczyć. Fre
kwencja była niemal stupro
centowa. Dzieci chętnych do nauki było coraz więcej. Brat po ukończonym stażu otrzy
mał ofertę pracy - miał 14 uczniów, prowadził próby orkiestry, próby sekcyjne, przygotowywał się do zajęć.
Za to miesięcznie miał otrzy
mywać 280 złotych na rękę.
- Zainteresowanie dyrektora moja pracą było zerowe - tłuma
czył Paweł Stefan. - Rodzice pytali mnie, ile mają płacić za lekcje dzieci. Mi należności wypłacał urząd pracy, więc dla mnie mogły być one i za darmo.
Dyrektor nie wiedział nawet ilu mam uczniów, cały czas był nieuchwytny. Zapytałem dyrek
tora, czy mają „coś”płacić za zajęcia. Odpowiedział: Niech przyjdą, to ;,coś” ich skasuję.
- Dyrektor przez dwa lata ani razu nie był na próbie - zarzucał Joachim Stefan, ojciec młodych instruktorów muzyki związany z orkiestrą od lat. - Zgłaszaliśmy to panu burmistrzowi, panu sekretarzowi. U nas jest.tyle zajęć, że dzieci w szkołach muzycznych tylu nie mają.
Mówiłem, że ten dyrektor się nie nadaje^ Nikt mnie nie słuchał.
Radna Klaudia Frącek, któ
ra funkcję tę pełniła również w poprzedniej kadencji przyzna
ła, że komisja rewizyjna znala
zła uchybienia w pracy dyrek
tora: Niedopełnienie obowiąz
ków i problem z wywiązywa
niem się z nałożonych zadań - to najprawdopodobniej prawdziwy powód odejścia Pawła Wawreckiego.
Burmistrz stwierdził jednak, że byłego dyrektora nie będzie ściągał w celu złożenia wyja
śnień (nie jest on bowiem miesz
kańcem województwa opolskie
go, a świętokrzyskiego). Został natomiast złożony formalny wniosek, by komisja rewizyjna przeprowadziła kontrolę działal
ności domu kultury.
AK
Bez prądu, wody, nadziei
KLUCZBORK Małgorzata Łoboda z czteroletnią córeczką Zuzią i mamą Janiną od kilku miesięcy mieszkają bez wody i prądu. Nie mają pieniędzy najedzenie i opał.
M
ałgorzata Łoboda, która jest osobą niepełnosprawną (urodziła się z dzie
cięcym porażeniem mózgo
wym) i jej mama Janina teore
tycznie mają dochody. Pierw
sza otrzymuje rentę, druga emeryturę. Ale kobiety wpadły w spiralę zadłużenia. Jak? Dziś same nie potrafią wytłuma
czyć. Fakt jest taki, że nie mają wody, gazu, prądu. Nie mają też pieniędzy na jedzenie czy opał.
- Płaciłyśmy rachunki regu
larnie, ale nie wpływały one na konta - mówi pani Janina. - Zaległości urosły do dwudzie
stu tysięcy złotych. Prąd odcię
li. Przyjechali z Hydrokomu, zablokowali ujście wody w
piwnicy. Nawet wynieśli zlew.
A komornicy usiedli na nasze dochody.
Panie musiały przeorgani
zować całe swoje codzienne życie.
- Zuzia chodzi się kąpać do sąsiadów, wodę też od nich nosimy, ale kiedyś cierpliwość ludzi może przecież się skoń
czyć - opowiada pani Małgo
rzata. - Popołudniami siedzimy przy świecach. Kiedy tylko zapadnie zmrok, idziemy spać.
Bo cóż możemy robić w ciem
nościach? Córka chciałaby pooglądać telewizję od czasu do czasu, jak normalne dziec
ko. Ale i tak w tej biedzie jest bardzo wyrozumiała. W trak
cie świąt marzyła o choince.
Obiecałyśmy, że w tym roku na pewno drzewko z mnó
stwem lampek będzie stało u nas w domu.
Kobiety mają ogrzewane tylko jedno pomieszczenie.
- Palimy w kuchni, ale też tylko sporadycznie - mówią. - Powód jest prc^ty - nie mamy opału. Zapalamy, jak uda nam się nazbierać gdzieś jakiegoś drewna na rozpałkę. Ale takie palenie nie przynosi wielkich fektów. Ubieramy na siebie /szystko to, co mamy.
Zjedzeniem też jest krucho.
- Kiedyś przez trzy dni nie miałyśmy dosłownie co do ust włożyć - opowiadają. - Cza
sem jacyś dobrzy ludzie zrobią nam zakupy. Wtedy najważ
Małgorzata Łoboda i jej czteroletnia córka od kilku miesięcy mieszkają bezprądu i wody.
niejsze jest, żeby Zuzka naja
dła się do syta. A ona jak jest rosół albo kotlety, co zdarza się niezwykle rzadko, to skacze pod niebiosa.
Pani Małgorzata i pani Jani
na mieszkają w gminnym lokalu przy ulićy Młyńskiej.
Mieszkaniu też przydałby się remont. Grzyb wyłazi z niemal każdego kąta. Farba łuszczy się na ścianach, a na domo
wych sprzętaęh widać, że swo
je już przeszły.
- Nie mamy się gdzie zwró
cić o pomoc, nawet najbliżsi w i tej biedzie się od nas odwrócili' - mówią panie. - Ale może znajdzie się ktoś, kogo nasz los poruszy?
MZ
19
lutego
2015KULISY POWIATU 7
Chorować we wtorki i piątki
PROS LI< E Mieszkańcy skarżą się na zbyt rzadkie połączenia autobusowe do Kluczborka. Mają problem z dostaniem się do lekarza, urzędu pracy. Chcą zwiększenia liczby kursów. W tej sprawie skierowali do byczyńskiej władzy pismo ze zbiorową prośbą.
J
eszcze do niedawna problemu - Prawdopodobnie powo- "V’ lekarza - opowiada Agnieszkaz dojazdem do Kluczborka dem rezygnacji, iak rodał wła-
4----
ggHB--- !■»»—
Lemańczyk. - Z Jakubowic (odległych od Proślic o 1,5 km, mieszkańcy mają podobny kło-F
eszcze do niedawna problemu z dojazdem do Kluczborka nie było. Choć autobusy jeździły (i nadal jeżdżą) jak na lekarstwo, na szczęście mieszkańców przewoził bus. Właściciel życzliwie ustosunkowywał się do potrzeb pasażerów i rozkład jazdy ukła
dał z korzyścią dla nich. Już pierwszy kurs około 6.00 rano był zbawienny dla tych, którzy pracę rozpoczynali o 7.00. Nie było też kłopotu z dojazdem do lekarza do odległych o 5 km Skałąg (kierunek Kluczbork), bo jeśli ten przyjmował na przykład o 10.00, bus wyjeżdżał z ludźmi o dziewiątej z minutami. Wraca
jąc, czekał przy ośrodku zdro
wia. Sytuacja, jak widać, dla prośliczan wręcz komfortowa.
- To, że autobusy kursowa
ły bardzo rzadko, przedsiębior
stwo tłumaczyło, iż jest to wina przewoźnika, bowiem tak roz
planował swój rozkład, że pod
jeżdżał na przystanek na chwilę przed pekaesem i zabierał pasa
żerów -relacjonuje Agnieszka Lemańczyk, sołtys Proślic. - Kluczbork tłumaczył, że musiał wycofać autobusy, gdyż stawa
ły się nieopłacalne.
Jednak z końcem września 2014 roku bus przestał jeździć.
- Prawdopodobnie powo
dem rezygnacji, jak podał wła
ściciel, było to, iż jazda przesta
ła się opłacać - mówi Agniesz
ka Lemańczyk. - A przecież o szóstej rano codziennie tylko z naszej wioski na pewno jeździ
ło sześć kobiet. Przez tyle lat kursował i ponoć się opłacało, bo nawet zmienił samochód na lepszy.
Przewoźnik potwierdził, że z miesiąca na miesiąc finanso
wo było coraz gorzej, jazda nie dawała zysku. W konsekwencji został zmuszony do zamknięcia działalności gospodarczej.
- I na pewno nie zrobiłem tego niespodziewanie, bo wiele w razy rozmawiałem z pasażera- § mi o tym, że ludzi wsiada już =5*
coraz mniej i że koniec jazdy, niestety, jest rychły - tłumaczy mężczyzna. - Gdybym z kur
sów miał korzyść, to na pewno był nie zamykał firmy.
Fakt jest taki, że teraz do Kluczborka autobusy wyjeż
dżają z Proślic o 7:02, a we wtorki i piątki dodatkowo o 9:39. Trzeba dodać, że oba kursują tylko w dni nauki szkolnej. A więc w czasie wakacji, ferii, mieszkańcy nie posiadający własnego trans-
portu są po prostu uziemieni.
W Proślicach mieszka blisko czterysta osób. Liczną grupę sta
nowią ludzie starsi, którzy czę
ściej odwiedzają lekarza. Przy
znają, że dzwonią po znajo
mych, by zawieźli ich do przy
chodni, bo innego wyjścia nie mają. No chyba, że jest to albo wtorek, albo piątek i oczywiście nie trwają ani wakacje, ani ferie.
- Z Proślic do Kluczborka mamy dwa kursy - skarży się AgnieszkaLemańczyk. -W tymjeden tylko we wtorkiipiątki.
Zmartwieni sytuacją miesz
kańcy pokusili się też nawet o napisanie do burmistrza Rober
ta Świerczka petycji w sprawie utworzenia we wsi ośrodka zdrowia. Na ten cel, ich zda
niem, po przeróbkach i adapta
cjach, nadawałyby się pomiesz
czenia przy świetlicy wiejskiej.
- Jakiś czas temu zimą wio
złam mamę do Kluczborka do
pot z komunikacją - przyp.
red.) zabrałam kobietę, która - trzymając na rękach półtora
roczne, może dwuletnie dziec
ko z wysoką gorączką - pieszo szła do lekarza do Kluczborka.
To jest oburzające, że tworzy się linie, by ludzie mogli doje
chać z rynku do galerii handlo
wej, a u nas nie można dojechać do ośrodka.
Urzędowi sprawa złej komunikacji z Kluczborkiem, czy chociażby Skałągami jest znana. Przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi, jak przypomina sołtys Lemań
czyk, z każdym z kandydatów, na burmistrza była poruszana.
-1 każdy z nich powiedział, że w jakiś sposób problem roz- wiąże - zauważa Agnieszka Lemańczyk.
Ale zdaje się, że po drugiej stronie stołu jest on o wiele bardziej skomplikowany.
- To, że gmina jest udziałow
cem w PKS - ie, daje jej możli
wość negocjowania w pewnych kwestiach - tłumaczy burmistrz Robert Świerczek. - Na przykład
możemy próbować skłaniać przedsiębiorstwo do tego, by sprawdzało, czy rzeczywiście autobus w określonych godzi
nach jest potrzebny. Bo czym innym są deklaracje, czym innym - stan rzeczywisty. I spół
ka sprawdziła w jakim czasie jest największe obłożenie. Jej odpowiedź była taka, iż na dziś nie ma busów, których koszty fimkęjonowania są oczywiście dużo mniejsze, a które mogłyby obsługiwać trasy, gdzie ludzi jeździ po prostu mniej.
Ale gmina rozpoczęła też już rozmowy z innym prze
woźnikiem.
- Jesteśmy w kontakcie z panem Dąbrowskim, który pro
wadzi usługi transportowe FART - zapewnia Robert Świerczek. - Namawiamy go, by wziął kursy przez Proślice.
Aktualnie rozeznaje rynek, więc czekamy na odpowiedź.
Czy w razie konieczności doło
żylibyśmy się do tego przedsię
wzięcia? O tym nie rozmawia
liśmy. Na pewno jako samo
rząd musimy patrzeć na to, by działać jak najoszczędniej. Ale mamy świadomość, że pro
blem istnieje.
Elżbieta Wodecka
Możesz pomóc Damiankowi
OLESNO Damian Ochmann cierpi na wiele poważnych chorób. Jest pod opieką aż kilkunastu poradni, szpitali i klinik. Koszty le czenia przekraczają możliwości finansowe wielodzietnej rodziny.
D
wuipółletni Damianek Ochmann cierpi na cały szereg chorób, m.in. na wrodzone wodonercze, niedo
czynność tarczycy, wadę ser
ca, obniżone napięcie mię
śniowe, ciężką alergię pokar
mową oraz zaburzenia odporności.
- Ma za sobą trzydzieści hospitalizacji - mówią Beata i Marek Ochmannowie, rodzi
ce chłopczyka. - W swoim krótkim życiu przeszedł już bardzo wiele, mimo to jest wesołym i uśmiechniętym dzieckiem. Dzielnie znosi tru
dy częstych podróży do szpi
tali, liczne badania, żmud
ną rehabilitację i wielokrotne kłucia, nawet w główkę.
Od urodzenia chłopczyk objęty jest wielospecjali- styczną opieką: pediatrycz
ną, gastroenterologiczną, endokrynologiczną, kardio
logiczną, logopedyczną, laryngologiczną, preluksa- cyjną, neurologiczną, immu
nologiczną, ortodontyczną.
Jest też pacjentem poradni urologicznej w Klinice Chi
rurgii i Urologii Dziecięcej we Wrocławiu.
- Tam ze względu na wodonercze wrodzone ma wykonywane badania ultrasonograficzne jamy brzusznej - mówi Beata Ochmann. - W Klinice Endo
krynologii i Leczenia Izotopa
mi szczegółowo monitorowa
ny jest stan jego nerek i funk
cjonowania układu moczowe
go. Dla Damianka te badania nie są łatwe, znosi je z trudem, bo wymagają leżenia w stałej pozycji.
Dwuipółlatek jest stale rehabilitowany ruchowo metodą Ndt-Bobath i Vojty.
- W ten sposób wzmacnia
my siłę mięśniową syna - mówi mama. - Wierzymy, że wkrótce zacznie samodzielnie chodzić, z czym ma jeszcze problem.
Damian musi też pić spe
cjalistyczne mleko, w wieku siedmiu miesięcy zdiagnozo- wano u niego ciężką alergię na mleko krowie.
- Synek jest na diecie bez- mlecznej - dodaje mama. - Dbamy o jego prawidłową wagę, aby nie dopuścić do otyłości i innych chorób meta
bolicznych. Ponadto dla pra
widłowego rozwoju zaczyna
my suplementować go specja
listycznymi witaminami spro
wadzanymi ze Stanów Zjed
noczonych, w Polsce są nie
dostępne.
Damianek objęty jest ogól
nopolskim programem leko
wym immunoglobulinami.
- Ta terapia to jedna z inno
wacyjnych metod w leczeniu niedoborów odporności w Polsce - mówi Beata Ochmann. A co najważniej
sze, jest bardzo skuteczna. U Damianka po wielu miesią- 5 cach koszmarnych i ciężkich infekcji dróg oddechowych °- nastąpił przełom. Dla nas to | cud, z każdym miesiącem 2 toczenia immunoglobulin « infekcje zanikają. Ajak wystą- '3 pią to są coraz łagodniejsze.
Na leczenie Damiana rodzina miesięcznie wydaje kilkaset złotych. A na jej utrzymanie zarabia tylko pan Marek, który pracuje w stacji diagnostycznej w Oleśnie.
Pani Beata zajmuje się dzieć
mi. Chłopczyk ma pięcioro rodzeństwa.
- Leki, witaminy, specjali
styczne badania, konsultacje,
rehabilitacja to wszystko kosztuje - mówią rodzice. - Do tego dochodzą koszty dojazdów do klinik i szpitali, głównie w Opolu i Wrocła
wiu. Nie jest łatwo, ale siły i wytrwałości uczymy się od syna. Są efekty, Damianek
Damianek przeszedł już bardzo wiele. Dzielnie znosi trudy podróżydo szpitali, liczne badania i żmudną rehabilitację.
jest coraz zdrowszy i to naj
ważniejsze. Powoli myślimy już o wyborze przedszkola dla niego, a póki co wkrótce zostanie objęty wczesnym wspomaganiem rozwoju w Kluczborku.
Każdy kto chciałby wes
przeć leczenie i rehabilita
cję małego Damiana, może dokonać wpłaty na konto Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słonecz
ko”, 77-400 Złotów, Stawnica 33 A, nr konta: 89 8944 0003 0000 2088 2000 0010, koniecznie z dopiskiem”77/O (duża literaO) Ochmann Damian - darowizna”.
Może też przekazać 1 pro
cent podatku. W specjalną rubrykę rocznego rozliczenia PIT wpisać należy KRS 0000186434, w rubryce cel szczegółowy: 77/O(duża lite
ra O) Ochmann Damian.
- Z całego serca dziękuje
my wszystkim, którzy wspierają nas w leczeniu i rehabilitacji Damianka - podsumowują rodzice. - Czy to dokonując indywidu
alnych wpłat, czy to przeka
zując jeden procent, czy też plastikowe nakrętki. Każda pomoc jest dla nas bardzo ważna, potrzebna i cenna.
Nawet ta najmniejsza, jeśli pomaga zdrowieć naszemu synkowi i czynić jego życie piękniejszym.
MK
8 KULISY POWIATU
19 lutego2015
Zaczynałem od wielkiego zera
WYWIAD Ze Zdzisławem Samickim, właścicielem firmy Gama, prezesem MKS Kluczbork, rozmawia Milena Zatylna.
-Niedawno otrzymałpan Złoty Laur Umiejętności i Kompetencji za działalność społeczną. Lubisię pandzie lićz innymi,tym co ma?
- To trudne pytanie, bo muszę opowiadać o sobie. Uważam, że my, przedsiębiorcy, mamy moralny obowiązek dzielić się tym, co wypracujemy. Kiedy zaczynałem działalność gospo
darczą, to była pogoń za pracą, za kontraktami, trudne czasy - środek reformy Balcerowicza.
Człowiek by zrobił wszystko, by złapać robotę. Działał silny instynkt samozachowawczy - utrzymać rodzinę, mieć dom, żyć coraz lepiej. Po jakimś cza
sie pojawiło się we mnie odczu
cie, że skoro mi ktoś pomaga, bo mocno wierzę w to,że Ktoś tam czuwa nade mną, mój Anioł Stróż prowadzi mnie przez życie, to powinienem się za to odwdzięczyć. W każdym czło
wieku, nie tylko w przedsiębior
cy, powinna się pojawić taka refleksja, że są ludzie, którzy sobie nie radzą, którym trzeba pomóc, są hospicja, szpitale, domy spokojnej starości. Nikt nie mówi przedsiębiorcy, że będzie zbawiony tylko ten, kto odda innym cały swój majątek Nie musisz oddawać wszystkie
go, ale wesprzyj, tak jak możesz i na ile możesz. To drugim da wymierne wsparcie, ale także nadzieję, że ktoś o nich myśli, pamięta, że nie są sami.
- Kiedy pomaga pan ludziom, staje się lepszy wewnętrznie?
- Mocno w to wierzę. Wtedy życie ma sens i cel. Jeśli mi się poszczęściło w biznesie, osią
gnąłem sukces, to chcę tym sukcesem się podzielić. To daje supersatysfakcję. Ludziom powinno się dać wędkę, a nie rybę. Trzeba dać im pracę. Naj
bardziej smakują pieniądze zarobione przez siebie. Jeśli będą mieli pracę, będą mieli większą godność i szacunek do siebie. Sukces w działalności gospodarczej nakłada moralny obowiązek dzielenia się i wsparcia innych, słabszych.
Wspierajcie młodzież, kluby sportowe, ludzi starszych - to
pozwoli lepiej żyć, a nas, wspierających, ubogaci.
- Powróćmy do biznesu.
Jak to się stało, że zajął się pansprzedażą częścizamien
nych do koparek czy spycha rek? Tobardzo specjalistycz
na branża.
- W 1981 roku rozpocząłem pracę w Przedsiębiorstwie Sprzętu i Transportu Wodno- Melioracyjnego. Nieźle mi to szło. Awansowałem. Byłem kierownikiem warsztatu, kie
rownikiem oddziału i później dyrektorem. Zawodu zacząłem się uczyć w tej pracy. Był taki etap, że moja wiedza wyniesio- g na ze szkoły była wyższa, a póź- ? niej umiejętności praktyczne £?
nabyte w pracy stały się więk- g sze. Polubiłem to, co robię. W | 1991 roku, reforma Balcerowi- ■§
cza sprawiła, że firma w tamtym “ kształcie nie miała szansy istnieć &
- należało ją restruktyzować co n
wiązało się ze zwolnieniami, a jak moje dzieci się rozwijają.
na to nie było przyzwolenia związków zawodowych. Przed
siębiorstwo zostało rozwiązane.
Uznałem, że jest dobry moment, aby zweryfikować zdobytą wie
dzę. Jak widać dobrze się uczy
łem, nieźle wyszło, ale koszto
wało mnie to bardzo wiele.
Zaczynałem pracę bardzo wcze
śnie, kończyłem bardzo późno.
Jak trzeba było podciągałem rękawy i pomagałem mechani
kom. Dzieci dorastały, a ja pro
wadziłem biznesy, byłem poza domem. Często w nocy wyjeż
dżałem i w nocy wracałem. Dziś często w rozmowach wracam do tego. Synowie i córka pod
chodzą do tego ze zrozumie
niem, są wdzięczni, że dzięki zarobionym pieniądzom udało im się wykształcić. Ale czuję niedosyt, że nie zawsze byłem przy nich Jednak jest to dylemat każdego rodzica, a zwłaszcza ojca, czy ma poświęcić czas na zdobywanie środków na utrzy
manie, czy być z rodziną, bo w dwóch miejscach nie można być jednocześnie.
- Nie żałujepanpodjętych decyzji?
- Nie, może pozmieniałbym niuanse, ale strategii nie. Jestem bardzo szczęśliwy, kiedy widzę
Cieszę się, że mogę pracować razem z najstarszym synem, Darkiem. Daje mi to wielką sałysfekcję i przyjemność choć początki naszej współpracy nie były łatwe. Jak byłem w wieku Darka też od razu chciałem mieć dobry samochód, dom, z tym, że do dóbr osobistych trzeba dochodzić ciężką pracą przez wiele lat. Cieszę się, że do syna ta myśl dotarła, zrozumiał to i przyjął, i bardzo nam się dobrze razem pracuje.
Udało mi się też skompleto
wać grupę oddanych i profesjo
nalnych pracowników. Branża, którą się zajmuję, jest specy
ficzna. U nas człowiek do zawodu przyucza się około roku. Później jest ciągła prakty
ka Nic w świecie nie stoi w miejscu, jest ciągły rozwój, postęp technologiczny, za któ
rym musimy nadążyć. Życie nie znosi pustego miejsca Cie
szę się^że udało mi się dobrać taki zespół.
-Askąd miał pan kapitał na debiut wbiznesie?
- Zaczynałem od zera Gene
ralnie nigdy nie korzystałem z żadnych kredytów. To były schody - co zarobiłem, to inwe
stowałem. Ciągle wyżej i wyżej.
Bardzo sobie ceniłem to, że nie żyłem na kredyt Za zakupiony towar płaciłem z góry. To daje pewność i dyscyplinę. Nie było przypadku, żebym na czas nie zapłacił pracownikom wynagro
dzenia, albo podatku Ludzie u mnie kokosów nie zarabiają, ale cenią sobie tę regularność i pew
ność. Rozumieją, że to, co wypracują, ja muszę sprzedać. A z tego co sprzedam, muszę utrzymać ich i siebie i jeszcze mieć coś na rozwój firmy. Każ
da decyzja musi być przemyśla
na, są też decyzje intuicyjne. Za decyzjami stoi odpowiedzial
ność za rodzinę, pracowników, firmy współpracujące. Nie wygrałem w totolotka. To co mam, to moja praca, rodzina, współpracownicy. Jestem im za to wdzięczny.
- Jak tosię stało, że zaczął panwspółpracować z firma mi rosyjskimi?
- Współpraca ta nawiązała się w bardzo prozaiczny sposób.
W firmie państwowej i prywat
nej używaliśmy tych maszyn, ale były do nich potrzebne czę
ści. Fabryka w Czelabińsku to była w tym czasie zamknięta twierdza. Dilerzy strzegli dostę
pu, nie chcieli dopuścić nikogo z zewnątrz. Poziom cen, które
proponowali, był tak wysoki, że zagrażało to rentowności naszej firmy. Z dyrektorem Czelabiń- skiej Fabryki Traktorów spotka
łem się na targach w Belgradzie - mimo że wtedy niestety dość słabo jeszcze mówiłem po rosyj
sku udało się nawiązać kontakt i podpisać pierwszy kontrakt. Ta współpraca trwa do dziś.
-Czy trudno się robi biz nes z Rosjanami?
- Ostatnie wydarzenia prze
wartościowały wzajemne sto
sunki. My się Rosjan boimy, ale nie agresji fizycznej, a tego, że nie będą dotrzymywali słowa. I Rosjanie o tym wiedzą. Mnie polityka interesuje, ale to, co dzieje się w Polsce. Za granicą interesują mnie tylko stosunki biznesowe. Wy macie produkt, który ja chcę kupić. Wynego
cjujemy cenę i pracujemy. W Rosji jest taki obyczaj, że naj
pierw 100 - procentowa przed
płata, a później towar. Musimy zapłacić całość na 30 dni przed dostawą. Ustaliliśmy teraz nie
co inne zasady. Powiedziałem Rosjanom wprost: albo zrozu
miecie moje obawy i będziecie uczciwie grali ze mną, albo nie zrozumiecie, a to oznacza, że będziecie chcieli mnie oszukać.
Postawiłem swoje warunki: 50 procent, kiedy towar jest goto
wy do wysyłki i drugie 50, kie
dy trafia na polski obszar celny.
Jest ryzyko, ale że stracę poło
wę. Rosjanie też ryzykują, bo utratę kontraktu, a obroty są niemałe. Dogadaliśmy się.
- Ile osób zatrudnia Gama?
- Średnio w ubiegłym roku to było ponad 30 osób. W tej chwili będę reorganizował fir
my, wprowadzał nowe techno
logie, które ograniczą zatrud
nienie. Myślę, że ten poziom jest optymalny. Ale już Darek będzie decydował có chce zro
bić i w jakim kierunku pójdzie.
Ja jestem 30 lat na froncie i syn przejmuje* powoli zarządzanie firmą.
- A cobędzie panrobił, jeśli przestanie prowadzić firmę?
- Będę się cieszył z tego, że synowi się udaje. Uważam,
że bardzo wielką satysfakcją jest przekazanie firmy następ
com. Będę jeździł po świecie, na pewno do ciepłych krajów.
Chciałbym odwiedzić Australię i Nową Zelandię. Z każdej podróży będę przywoził słonia na pamiątkę - tak jak to robię teraz, a moja kolekcja ma już ponad 160 sztuk. Będę się uczył angielskiego, bo kiedyś za mało czasu na to poświęciłem. Po prostu będę realizował swoje pasje.
-Co pasjonujeZdzisława Sarnickiego?
- Sport i ruch. Sporo biegam, gram też w tenisa. Sport to wspaniała sprawa na odreago
wanie stresów. Na tej liście nie może zabraknąć piłki nożnej i MKS - u. Klub traktuję jak kolejną firmę, gdzie pracuję wspólnie z kolegami z zarządu.
Aktualna sytuacja jest bardzo ciężka. Wiele czynników z prze
szłości się na to złożyło. Nie chcę tego roztrząsać. Uważam, że należy się skupić jak z tego wyjść. Na wyjście z problemów trzeba jeszcze 3 - 4 lat, z zacho
waniem wpływów od sponso
rów, chyba że pojawiłby się jakiś sponsor strategiczny, ktprego wszędzie szukamy. Zadanie główne na dziś to doprowadzić do startu w rozgrywkach o mistrzostwo II ligi w rundzie wiosennej. Biorąc pod uwagę sytuację finansową wycofanie klubu z rozgrywek jest realne.
-Stać MKS na awans do I ligi?
- MKS musi walczyć o ten awans. To jedyna szansa na utrzymanie klubu. Co z awan
sem zrobimy, to sprawa otwarta.
Finanse to nasza bolączka. Teraz idziemy z pospolitym ruszeniem do przedsiębiorców, bo to, co obecnie dostajemy od sponso
rów, to mało, żeby utrzymać pierwszą drużynę, dwie drużyny juniorskie i sporą grupę dzieci, a jest ich tak dużo, że aż niebiesko.
Niektóre posiedzenia zarządu wyglądają jak samobiczowanie się, bo nie mamy pieniędzy, a potrzeba to na to, to na tamto i jeszcze na to. Ale Uczę, że wyj
dziemy na prostą.
- Dziękuję za rozmowę.
Poszkodowany pod lodem
DOBRODZIEŃ W niedzielne popołudnie (15 lutego) strażacy z miejscowej OSP ćwiczyli ewakuację poszkodowanego z akwenu pokrytego lodem.
W
ewakuacji poszkodowanego udział wzięły trzy zastępy ochotników, a do ćwi
czeń wykorzystano specjali
styczny sprzęt ratownictwa wodnego zakupiony z dotacji dla jednostek wchodzących w skład Krajowego Systemu Ratowniczo - Gaśniczego.
- Między innymi sanie lodowe, które dzięki specjal
nej konstrukcji nadają się do prowadzenia działań zarów
no na lodzie jak i na wodzie - informują dobrodzieńscy strażacy. - Posiadają zamknięte komory wypeł
nione powietrzem, przez co
są niezatapialne. Wyposażo
ne są w wiosła, bosak tele
skopowy, wizjer do obser
wacji pod powierzchnią lodu, linę asekuracyjną oraz specjalne kolce do wbijania się w lód w celu przemiesz
czania się po jego śliskiej
powierzchni. medycznego, m.in. sanie lodowe.
Strażacy pracowali w specjalnym kombinezonie chroniącym przed utratą ciepła oraz kamizelkach ratowniczych.
Ćwiczenia podsumowano przy ognisku i pieczonej kiełbasie.
MK