A H i "
SCEN FILMU
( O Z
W N«¥ftA N SHOLT.W I S M f f i M l O n
Powyżej: ,
GOTOWI! OGNIA!
Wśród olbrzymiej chmury dymu opuszcza ten olbrzy
mi granat lufę działa kolejowego na wschodnim fron
cie. Cała okolica aż drży od huku det onacji.
GIGANT
Jedno z potężnych dział kolejowych, których długie W wyrzucają granały na duża odległoić.
NA WSCHODNIM FRONCIE
Powyżej:
RUCH NA SZOSACH PRZYFRONTOWYCH NA WSCHODZIE
Bez przerwy wiozę auła ciężarowe materiały wojenne i amunicję na front. Na p r z e d n i e 1
planie widzimy resztki zestrzelonego sowieckiego samolotu.
P o w y ż e j:
START DO LOTU NA FRONT Niemiecki bombowiec star
tuje, unosząc śmiercio
nośny ładunek na nie
przyjaciela.
Na prawo u góry:
PRZED ATAKIEM Niemiecka arty
leria p a nc e r n a przed atakiem na pozycje so
wieckie.
Na lewo:
C E L N O Ś Ć P O C I S K Ó W S A M O L O T U . S T U K A"
Dokładnie w jed
nej linii ugodziły b o m b y samolotów
„Stuka", pociąg so
wiecki wiozący amu
nicję na front.
Fot: PK. Heubergor, Miłtelstadt, Feckmann-Ałł.
Wehmoyer, WL-PBZ, Jacobsen-TO
POLSKI PLAKAT Z ROKU 1920
Tak spoglądali już wtedy P o l a c y na bolszewicką
„wolność".
O tym świadczą też teksty polskich gazet i czasopism podane w e w n ą t r z numeru.
One jakoteż ilustracje wska
zują na to jak naprawdę wygląda bolszewizm.
ludzki sposób, a w końcu okrutnie pomordowali. Po odejściu bolszewików znaleziono ich ofiary zam urowane w piwnicach więzień .GPU. I ta k samo ja k w e Lwowie szalał czerwony terror również i w innych miejscowościach. W szędzie widzi-
®y ten sam obraz: m ordy i pożary budzą w ludności trw ogę
* przerażenie. W szędzie, gdzie przeszedł bolszewizm ku ltu ra Mszczona, a życie ludzkie okrutnie rozbite.
Na lewo:
Ś L A D Y O P U
Jedna r wielu piwnic wypełnionych zwłokami w okrutny sposób pomordowanych ludzi, które znaleziono w r. 1941
po odejściu bolszewików.
H^pezmierzoną je st nędza i bieda, k tó rą sprowadza wizm na ludzi wszędzie tam, gdzie tylko wyst Mord, krew i łzy oto ślady, k tóre pozostawia wszę^
sw ych drogach. Jednym z niezliczonych przykładów1 je st los m iasta Lwowa w roku 1941.
Po zajęciu m iasta czerw oni w ładcy zawlekli całe sĄ szczęsnych m ieszkańców do więzień, traktow ali ich 1
Fol: A li. t , PBZ 2, Archiw. 4
U dołu:
Po odejściu bolszewików ze Lwowa w r. 1941, oczekuję krewni więźniów na wiadomość o losie swych najbliż
szych, stojąc przed jednym z więzień GPU.
U dołu:
Przejęta bólem i grozę ludność Lwowa szuka swych krewnych wśród trupów ludzi pomordowanych w be
stialski sposób przez GPU.
W tym więzieniu GPU we Lwowie znaleziono z w ło k i
mordowanych, zamurowane w piwnicznych lochach. K#*|
była do połowy wypełniona trupami. Gdy o tw o rz o n e j
do celi, którę widzimy na zdjęciu, przekonano się, *e za drzwiami było zamurowane.
6 kobiety znalazły ubranie swego krewnego zamordowanego w więzieniu GPU.
U góry:
Zupełnie złamane opuszczaję kobiety więzienie GPU we Lwowie i unoszę z sobę przedmioty, których znalezienie posłużyło im
do agnoskowania swych najbliższych.
U dołu:
Po odejściu bolszewików ludność miejscowa w uroczystym po
grzebie składa szczętki pomordowanych współmieszkańców na wieczny spoczynek.
ż y to m ie rz posiada znacznie mniej- szą ilość ludności żydowskiej i tym się może tłum aczy, że czere- zw ycżajka upraw iała tu swój te r
ror w sposób bezwzględniejszy, niż gdzieindziej.
Do egzekucji u ż y w a n o zrazu Chińczyków, później trzech furm a
nów miejscowych, w końcu szcze
gólną srogością odznaczali się dwaj młodzi, może 16-letni żydzi. Pro
ceder odbywał się w ten sposób, że do 12-ej w nocy trw ały sądy, poczem delikw entów w yprow adza
no do jednej z izb na ten cel prze
znaczonych. Aby z a o s z c z ę d z i ć odzieży, skazańca rozbierano do koszuli i związanego z przysłonię
tym i oczyma prowadzono pod mur.
Kula rew olw eru przytkniętego z ty łu, pow yżej karku, rozsadzała cza
szkę skazańca.
Trupa natychm iast wynoszono, poczem wprow adzano ofiarę na
stępną, w edle kolei wyznaczonej.
P o - skończeniu zadania nocnego, tru p y wywożono i grzebano za miastem.
O k r u c i e ń s t w a czerezwyczajki m ogłyby budzić wątpliwości, gdy
by nie zgodne św iadectw o ludno
ści, gdyby nie obraz, jaki ujrzałem , oglądając dziś gmach czerezwy
czajki przy ul. M ikołajew skiej.
Niekończący się łańcuch zbrodni bolszewickich powiększyło znów odkrycie strasznej zbrodni popełnione]
w r. 1940 w lesie Katyńskim pod Smoleńskiem. W lesie tym zamordowali bolszewicy w bestialski sposób ponad 10 000 jeńców, polskich oficerów. Wykopane zwłok) świadczą w wstrząsający sposób, jak ofice
rowie, z których wielu miało ręce związane na plecach, zostali zabici wystrzałami w tył głowy i następnie wrzuceni do dołów, gdzie leżeli w kilku warstwach jedni na drugich. Pomiędzy nimi znajdują się zwłoki oficerów wszystkich stopni od generała do podporucznika.
Ta świeżo odkryła potworna zbrodnia odsłania jeszcze raz prawdziwe oblicze bolszewizmu, jego okru
cieństwo, które nie wzdraga się przed brutalnym mordowaniem bezbronnych jeńców.
s a p
* # * 2 1
P ow yżej:
otw artych zbiorowych grobów. Zwłoki pom ordow anych leżą w nieład**
w kilku w arstw ach je d n e n a drugich, tak jak je w rzucono po bestialskim zamdj dow aniu do dołu.
N a lewo:
Po ekshum acji ułożono n a ziemi w długich szeregach szczątki polskich oficerowi Przy pom ocy m undurów, legitym acji i listów znalezionych przy zw łokach będz
można zidentyfikow ać w ielu z nich.
N a lewo: - .
Zam ordow any m ajor. Jeg o szarżą w yraźnie można poznać po dystynkcjach na naram iennikach. Fraglnent zdjęcia (na praw o w kole) św iadczy o tym, że oficerom, którzy praw dopodofi staw iali opór, związano ręce na plecach przed zam ordowaniem i że padli oni tw arzą do dołu w ykopanego na grób. *
... - . --- :__ l _________ 2 ... , ... ...| '' r -r v ; / ... - • . ... Fol: Reimiłz, :
Przedstaw iciele polskiej delegacji, k tórzy zwiedzili w ykopane groby, chylą gło^j w niemym hołdzie przed zwłokami obu zam ordow anych generałów Smorawińskieg°|
i Bohatyrowicza.
7f>y sowieckich żołnierzy. Takich ludzi szczuje bolszewizm na
Inne narody.
Na l»wy | _______________
' ■ Pozostali pgy: żyKhi mieszkańcy pewnej w io i|$ szukaj? po o d ej-v 5 ściu b o l s z o w i k 6 w wfród
zgliszcz spalonego domu re- 6 szłek swego d a w n e g o raHfe majątku.
Fot: A ti. i> Archiwum 4/
Ż y d ż o ł n ie r z e m b o ls z e w ic k im .
. ■
CO TO JEST BOLSZEWIZM?
,J . K . C.“ — N . 2 7 7 .1 1 . p a ź d z ie r n ik 1910 r .
Bolszewicka pułapka do mordowania burżujów
Każdy dzień przynosi nowe szczegóły o bolszewickich zbrodniach. Dziś otrzym uje
m y znowu inform acje od osoby, która w tych dniach przybyła z U krainy i opisuje nik
czem ny podstęp zbrodniarzy bolszewickich w Kijowie.
Przed paru m iesiącam i rząd bolszewicki w Kijowie w ydał reskrypt, na mocy którego poddani brazylijscy byli zwolnieni od kon
trybucji, powinności w ojskow ej i bieliźnia- nej. M ieszkanie ich oraz rzeczy i m ienie, nie podlegały rekw izycji, słowem w szelkie nad
zw yczajne przyw ileje były gw arantow ane poddanym brazylijskim .
Konsulem brazylijskim w Kijowie został m ianow any niejaki hr. Pirro, k tó ry ze swej strony zebrał przeszło 40 urzędników i sze
roko otw orzył podw oje konsulatu na przyję
cie poddanych. N a osobistą sekretarkę swo
ją zaprosił panią R., żonę znanego w Kijo
w ie skrzypka-kom pozytora. Pani ta nie miała zam iaru przyjm ow ania posady w ogóle, wy
m aw iając się tym, że ma zam iar starać się 0 w yjazd do Paryża, gdzie przez czas długi m ieszkała. Hr. Pirro u p ro sił ją jednak, aby została choćby chwilowo jego sekretarką, obiecując wzam ian w ysłać ją ze specjalną m isją, do Paryża i .w ten sposób ułatw ić w y
jazd je j z Kijowa. W ówczas zgodziła się 1 p rzyjęła ową posadę. Ludzie oszołomieni terrorem bolszewickim, ogarnięci rozpaczą, - nie przypuszczali, że pod tym może się kryć coś głębszego, aniżeli zw ykłe otw arcie kon
sulatu, wówczas, kiedy nie było już w Kijo
w ie żadnego w ogóle konsulatu obcych państw (z w yjątkiem perskiego i chińskiego).
Zaczęły napływ ać podania z prośbą o przy
jęcie poddaństw a. Zgłaszający się po odbiór dokum entów, byli zatrzym yw ani i odsyłani do czerezw yczajek, skąd ju ż nikt z nich nie wrócił. W szystkich natychm iast rozstrzeli
wano. W ten iście szatański sposób w yłapali moc osób, któ re się ukryw ały, nie chcąc słu
żyć bolszewikom.
Ciągłe znikanie różnych osób wywołało zajęcie się Kijowa tą spraw ą. W ówczas hr.
Pirro w ysyła ze specjalną m isją i tajem nym i dokum entam i panią R. do P aryża, d ając jej n a koszta podróży 5.000 rb'. Przy sobie każe zaszyć w dół spódniczki w ażne dokum enty, (w czerezw yczajce okazało się potem, że by
ły to papiery niezapisane) i każe natychm iast w yjechać. Pani R. w yjechała, jednak w dro
dze na stację, pod wpływem złych przeczuć, w róciła do m iasta i z pierw szego lepszego hotelu zatelefonow ała do hr. Pirro, zapytując, czy może odłożyć swój w yjazd do jutra, po
nieważ w skutek burzy i silnego deszczu żle
•się czuje. Pirro zapytał ją skąd telefonuje, po czym radził je j przeczekać burzę tamże, ale w każdym razie dziś w yjechać. Zanim jednak p. R. zdążyła w siąść do dorożki, by
»/• K - C “ — N r . 2 4 1 . 4 w r z e ś n i a 1 9 1 0 r .
Już z daleka poznajem y m iejsce, do któ
rego w iezie nas para szkapin. Zwracamy z trak tu na w ąską ścieżynę, po której na przeciw ko sunie tłum, zniecierpliw iony w y
czekiwaniem. Przeważnie są to zawezwani do poszukiwania najbliższych swem u sercu.
Twarze blade z jakąś niem ą rezygnacją w oczach. Przy m ijaniu nas. w szyscy "bez
w iednie ruszają z pow rotem za powozem.
Zatrzym ujem y się na rozszerzeniu ścieżyny i tuż obok na udeptanej roli spostrzegam y m ały dołek, z dna którego sterczą zczerniałe ręce. Przyjrzaw szy się bliżej zauważam y brak dw óch palców.
— To już psy go próbow ały — objaśnia jakiś .głos. Zaczynam y ekshum ację zwłok, k tó re już na głębokości pół arszyna znajdu
jemy.
C ichy szmer zgrozy przelatuje z ust do ust, przechodzi w straszliWy pomruk, gdy obeciii w biegu roboty robią coraz to nowe odkry
cia: Trupy przeważnie nagie, inne m ają bie
liznę, w szystkie porzucane w strasznym nie
ładzie. Jednem u sterczą nogi, wówczas gdy głow a znajduje się pod całym pokładem ofiar.
Marszałek Józef Piłsudski:
„Widząc spustoszenie, dokonane przez ustrój komunistyczny, nie rozumiem, jak mogą istnieć- w Europie socjaliści, odnoszący się do niego przychylnie. Ustrój bolszewicki jest zaprzeczeniem idei socjalistycznej... Bolszewicy nie są to ludzie cywilizowani, lecz dzicy, spragnieni krwi i grabieży".
„W Polsce nawet ludzie najbardziej radykalni są przerażeni otchłanią, w jaką bolszewizm wtrącił Rosją. Narody europejskie, bardziej oddalone od ogniska bolszewickiego, mogą jeszcze wierzyć w piękno ustroju wprowadzonego przez Lenina, my zaś, którzy oceniamy go z bliska, mamy o nim zdanie wyrobione".
Wyjątek t „Pism, mów, rozkazów" Piłsudskiego, (om 5, sir. i t i li t .
Ks. Dr. Sf. Trzeciak:
„Komunizm to nie choroba dusz, ale wielkie oszustwo żydowskie, a kto mówi o komunizmie a nie mówi o żydach, ten nie ma wprost pojęcia, co to jest komunizm, bo komunizm i judaizm, to obecnie pojęcia prawie jednoznaczne. Twórcą komunizmu jest żyd Marks, pomocnikami jego i propagatorami komunizmu byli i są prawie wyłącznie żydzi, celem komunizmu jest żydowski cel opanowania świata przez zyćiów, przy czym komunizm jest łylko środkiem do celów ży
dowskich, jak to widzimy w Rosji. W stosunku zaś do chrześcijaństwa komunizm jest najstra
szniejszą i najpodlejszą bronią, jakiej kiedykolwiek przeciw niemu używali żydzi".
Ks. Dr. S. Trzeciak, „Talmud o gojadi a kwestia żydowska w Polsce", sir. I ł9.
Prof. Dr. Florian Znaniecki s
„Rosja bolszewicka znajduje licznych sojuszników wśród żydów innych krajów i nie ulega wątpliwości, że rozpowszechnienie się bolszewizmu w świecie zachodnim w chwili obecnej od
powiadałoby interesom żydowskiego imperializmu".
Ks. E. Kosibowicz T. Jm:
„Bolszewizm rosyjski jest najpotężniejszym, równocześnie najskrajniejszym ruchem i systemem bezbożniczym, jaki dotychczas zna historia ludzkości".
„Duchowe źródła współczesnego bezbożnictwa", Poznań I9J7, sir. 1.
Ks. Dr. Aleksander Żydt liński:
„Kto mówi o jakiejkolwiek współpracy katolików z komunizmem, jest zdrajcą sprawy Chry
stusowej".
„Metafizyka komunizmu a modrość Oirysfusowa", str. 18.
5. CaUMackiewicz:
„Wałka z bolszewizmem jest naszym przeznaczniem".
„Słowo", z dnia I. II. 19)1 r.
. „Wszędzie tam, gdzie bolszewicy na , krótko choćby zdobywają panowanie, wychodzi na jaw całe zdegenerowanie ich krwawych dygnitarzy sprawujących władzę. Wszędzie, gdziekolwiek się pojawiają, szerzą się najohydniejsze zbrodnie. Agitatorzy bolszewiccy głoszą uszczęśliwienie 'proletariatu, w rzeczywistości jednak są- oni najgorszymi kałami, w porównaniu z którymi bledną
potworności carów i ich zwolenników".
„Ilustrowany Kuryer Codzienny", Nr. 2(2, z dnia l i. 10. 1919 r.
Antoni Anusz:
„Dzięki bolszewikom naród rosyjski przestał żyć. Wpędzono go w straszliwy, krwawy obłęd.
Ohydna i okrutna rzeczywistość rosyjska musi być dła nas ostrzeżeniem i napomnieniem".
Z ulotki wydanej w roku 1920-
niiiiiiiułHiuiHiiiiiiitiHiiiiiiHi!iłiiiiiiiiiiiiiiiiiioiiiiiiiii!n!iiiiimHiiiiiiiNttHiiiiiiutnfflłnii
u d ać się z pow rotem na dworzec, agenci, cze- rezwyczajki aresztow ali, ją. Jednocześnie p raw ie aresztow ano cały zarząd konsulatu z hr. Pirro na czele.
N ie długo potem czytano w m iejscow ych gazetach o rozstrzelaniu wszystkich, któizy należeli do te j sprawy, nie w yłączając i hr.
Pirro. To ostatnie było kłamstwem, gdyż
Pomnik bolszewizmu
Głowa następnego trupa jest niewidoczna, nie odgrzebana jeszcze z ziemi. Po m ocniej
szym szarpnięciu okazuje się, że ofiara nie ma jej wcale. Następnem u też brak głowy, inne pomiażdżone.
Dół przepełniony trupami, leżącymi w naj- . dziwaczniejszych pozycjach, przejm ujących dreszczem. Tego nogi skrępow ane sznurem, następnego ręce w ykręcone w tył, mocno ściągnięte drutem . Zaczynają się oględziny przez władze lekarskie i sądowe poszczegól
nych ofiar, w ydobytych z dołu.
N erwowo przebiegają od ciała do ciała, poszukujący krew nych. Tu żona, szepcząc coś niezrozumiałego, w patruje się z różnych stron w nieforem ną masę, doszukując się podobień
stwa. N ieprzytom nie rzuca się na w szystkie strony, z jakim ś obłędem w spojrzeniu m atka, kolejno w ykrzykując nad każdym trupem :
— N ie ten, nie!
Powoli zbiera się tłum okolicznych m ie
szkańców, przechodzących, żołnierzy. Zew
sząd straszne przekleństw a m iotane, spojrze
nia, huczące groźby pod adresem „tych" . . .
wszyscy, którzy znali Pirro, widzieli go spa
ceru jąceg o po m ieście w iele razy. Okazało się, że był on jednym z głównych agentów czerezwy czajki.
O to jeden z licznych przykładów, jakim i środkam i posługiw ały się 1 posługują rządy sowietów w w alce z burżuazją.
twórców pomnika. Zaiste jest to chwila n a j
w iększej ich klęski m oralnej.
Trupy po czterech tygodniach są w tak mocnym stopniu rozkładu, że o rozpoznaniu rysów naw et ocalonych głów nie może być mowy.
Z dw udziestu dw óch znalezionych ofiar cztery nie m iały żadnych ran. W szystkie te szczegóły są zaprotokółow ane i podpisane przez świadków. Pewien niepozńany trup miał tylko ran ę od pchnięcia bagnetem w piersi. N iektóre trupy m iały postrzałow e rany z w ylotem u przodu, a zatem strzelano z tyłu do ofiar. Je d en m iał szczękę zmiażdżo
ną jakim ś.ciężkim narzędziem. Prawie żaden nie miał postrzałow ej rany w piersi lub w brzuch.
Drugiego dnia podczas ekshum acji robiono zdjęcia kinem atograficzne.
Cały św iat będzie mógł przyjrzeć się cho
ciażby tylko fragm entowi z obrazu owej no
cy z dnia 23 na 24 lipca, odbytej przy św ietle kagańców z którym i „tamci" dalej poszli, znacząc swój pochód m ordem i gwałtem
„ I. K . C.“ — N r. 2 0 7 . 1. p a ź d z ie r n ik 19&1'
Komunistyczne miejsce kaźni
Były w spółpracow nik „Ruskiego Słotfa Dym itry Iszewskij, którem u udało się stać z w ięzienia bolszewickiego w Moskw®
i przybyć do W arszaw y, opowiada swe w j żenią na szpaltach pism warszawskich. W 0' statnim artykule daje on następujący wstf^' sający obraz m iejsca kaźni w Moskwie: ■
W yraz „czerezw yczajka" i związana z flffl ulica Łubianka długo w yw oływ ać będą W r ’ mięci krwawe, wspom nienia przeżyć p°nli' rych. Tam, w tej w ięziennej, zbójeckiej kT jów ce sow ieckiej, rękom a dwóch rzeżniko1*' oprawców P etersa i Dzierżyńskiego dokonK' w a się specyficzna ohydna robota, jak®
św iat dotychczas nie widział.
Praca ta nie może mieć dla siebie usp*^
wiedliwienia, opraw cy zaś owi nie n>0^
liczyć na przebaczenie. '
Oto, co było zanotow ane w dzienniku W"’
im pod datą 25 w rześnia z. r .:
. . . N ie pam iętam, o której godzinie, z d a r się jednak, że około 3 w nocy, zbudziłem W raptow nie w skutek nagłego krzyku. „Ko®11 sarz śmierci" (N. Iwanow) stał w drzwisc ' i z cynicznymi przezwiskam i wzyw ał do bie aresztantów . Głos jego miał coś św istu n ahajki i brzm iał istotnie jak uderz®' nie knuta w sali odrętw iałej z śm ierteln ej strachu. W zyw ali na rozstrzelanie. Jeden *5 drugim wychodzili skazańcy, chw iejący na nogach, bladzi i czynili znak krzyża ś*
na sobie. Pozostali aresztanci z pochylony111 głowami na dół w m ilczeniu żegnali n’ . szczęśliwych. Ktoś w kącie dostał ataku s te r ii. . %
— Na Boga, bądź pan tak uprzejm y i od<™
pan to żonie — usłyszałem nad uchem galny głos — i do rąk moich ceyjaś ręka co*
włożyła. Podniosłem oczy na błagając®!!
m nie i zrozumiałem w sz y stk o . . . na dł<ro mej błyszczały złota obrączka ślubna i krzf*
— Nazwisko, powiedz pan nazwisko j rzuciłem za nim i ledwie zdążyłem go dop?
dzić w drzwiach. .
— Ty, gdzie się tak śpieszysz? Zdąży*®' jeszcze i ciebie zmiażdżyć swołocz — taM była odpowiedź łotysza-w artow nika, popaf ta silnym argum entem — pchnięciem w ple«
kolbą karabinu. Skazanych na śm ierć w ypr®
wadzili. Cała sala pozostałych aresztan'0*
rzuciła się do okien. I oto, co ujrzałem w da|
szym ciągu.
Skazańcy kroczyli po podw órzu ze zwiąż?
nymi rękam i w tył, po dwóch łącznie, w sposób, iż ręka jednego była założona P°v rękę sąsiada. Pomiędzy związanymi w !e"
sposób ofiaram i szli m ajtkow ie i łotysze z "Win m ierzoną przeciw skazańcom bronią, miol®
ją c przekleństw a i obelgi.
Jeden ze skazanych na śmierć, p r z e c h o d ź około naszych okien, rzucił na p o ż e g n a m 8, głosem urywanym , pełnym nieludzkiego b<»j
„towarzysze, żegnajcie, powiedzcie ro d z i. ■ J W tej chwili ktoś z konw ojujących strzeli w pow ietrze i huk w ystrzału przerw ał żąd*';
nie skazańca.
Za kilka chwil ofiary krwiożerczych o p ra li ców sowieckich znikły za drzwiami garami samochodowego. Stam tąd łącznie z waikHl taniem m otoru automobilowego, słychać bYa salw y karabinowe.
Dech zam ierał w piersi i świadomość lud*
ka nie była w stanie pojąć grozy r z e c z ^ 1 s to ś c i. . .
W tem drzwi garażu otw orzyły się i toczyła się stam tąd jakaś bezkształtna mJ**
Przy św iftle latarni elektrycznej u jr z e liś 3 > | taki obraz: już zm arłego tow arzysza ciąg1"
za sobą instynktow nie drugi, który był *'<1 piero ranny. Krew strum ieniem lała mu z szyi.
Za nim, w ykrzykując coś po łotew sku vitj . biegł krasnoarm iejec i strzelił mu w. głoVnj Działo się to w oczach tłum u are szla n t^ i zebranych przy oknach w sali więziennej • T Za chwilę cisza zapanow ała już w g a r a ^ a z naszej sali znów szła jakaś ofiara na * badań śledczych „czerezwyczajki".
1
M ÓRZ
W POWIETRZU ł MA WODZIE
Niemiecki samolot bojowy i okręt wojenny, które trzymają itr*i na północnym Atlantyku w drodze na twa stanowiska.
tW£BZ,
T ranio i*
Dwa niemieckie okręty wojenne porozumiewają się przy pomocy chorągiewek sygnałowych.
Komendant zanurzonej w wodzie lodzi podwodnej obser
wuje przez peryskop powierzchnię morza.
Sternik łodzi podwodnej ustala położenie swego słałku przy pomocy seksłansu.
TAK JAK P O D P E A RL H A R B O U R
fod Bougainviłle na Pacyłiku odnieśli w tych dniach Japończycy wielkie zwycięstwo nad liczną amery
kańską tlotą wojenną. Sukces ten przypomina nam japońskie zwycięstwo pod Pearl Harbour w r. 1941.
^ba zdjęcia przedstawiają amerykańskie okręty, z których jeden wtedy został potopiony (powyżej) a drugi
ciężko uszkodzony (na prawo). *
Powiem tylko lyle, że nigdy nie potykam śi^ dwa razy na jedny"1 i tym samym kamieniu, a spójrzcie tytko jak się w podobny*
wypadku zachowuje człowiek,
j
MAŁPA 1
Co ja sądzę o ludziach łatwo możecie poznać choćby z lago, ż a tak chętnie ich naśladuję i n#
1 nich się wzoruję.
KROKODYL
‘ Gdybym mial powiedzieć, co myślę o ludziach, musiałbym nad łym tak dłu
g o myśleć, i e uśpiłoby mnie to. Jest . wh$c rzeczą prostszą zaraz twardo usnąć,
gdyż wyjdzie to na jedno.-
^ HIPOPOTAM
Jeżeli tędy przejdzia człowiek, który b y miał tak piękną m o rd k ę! takie śliczne ząbki jak ja, wtedy może
zdecyduję się zastanowić, co myślę o ludziach.
M t. AHmHc
P
Właściwie ja m ogę na to pytania najlepiej odpowiedzieć. O ile się nie mylę, jestem jedynym zwie*
rzęciem, które umie mówić. Ło
dzie powinni to ocenić i na
uczyć mnie wymawiania po
rządnych słów, zamiast le
g o jednak uczę najroz
maitszych głupstw, któ
rych sami nie śmią wypowiadać.
T ^ in ę ł y już te czasy,
"*■ nrflWMklHćmv( B I ... I ... . _ dzieci, prow adziliśm y ze zw ierzętam i nasze rozmowy.
Ileż to raz y ukochany nasz piesek b y w ał pow ier
nikiem codziennych trosk i radości. M ruczącemu kotkow i zw ierzaliśm y się chętnie t naszych m ałych tajem nic; rozm aw ialiśm y naw et z drew nianym koni
kiem lub laUcą z gałganków . Ten pęd w ypow iedzenia się przed zw ierzętam i je st w idocznie głęboko zakorze
n io n y w psychice ludzkiej, gdyż naw et niektórzy dorośli osam otnieni ludzie, zachow ują się pod tym względem tak ja k dzieci;
a czworonożni ich tow arzysze są często jedynym i istotam i żywymi, z którym i sam otnicy ca ły dzień prow adzą rozmowy, przekonani, że zwie
rzęta ich rozum ieją. T akie rozm ow y są ń a szczęście zaw sze jednostronne, gdyż proszę sobie wyobrazić, co by z tego wynikło, gdyby zwierzę choć jednym słow em odpowiedziało. N a pew no w tedy zerw ałoby się koleżeństw o m iędzy człowie
kiem a zwierzęciem. Co b y się stało, gdyby słowik w yśpiew ał arie operowe, robiąc w ten sposób k o n k u r e n c j ę śpiewakom operow ym lub gdyby k u ry ty łe gadały ile gdaczą?
Z /
S z w a jc a r s k i d z ie n n ik „ G a zette d e L u sa n n e “
w k w ie tn iu 1919 r o k u p odaje odezwę świeżo utw orzonego w Lozannie ,.związku kobiet rosyjskich" na. in. przytacza długi szereg dowodów, do jakiego zbydlęcenia m oralnego bolszewicy poniżyli społeczeństwo rosyjskie i ja k doprow a
dzili kobietę, rosyjską do niewoli, jak iej nie znały najgorsze czasy starożytnych, spychając ją poniżej stanu bydlęcia domowego.-
H olenderski dziennik „Gorkslin Post de Leeds" przytacza np. pow iat włodzim ierski w północnej Rosji, gdzie do uczci
w ych kobiet i dziewcząt stosuje się karę chłosty, jeżeli od
praw iają z niczym mężczyzn, posiadających „kartki spożyw cze na miłość".
„K ijew ska m y śl” doniosła, ż e w M urarzilów ce, 60 kobiet z burżuazji zarekw irow ano dla birjańskiej dyw izji artylerii, zaś w M ikołąjew sku sow iet bolszew icki zm usił w szy stk ie k ob iety w e w si do spędzenia n o cy z naczelnym i władzami, a m ieszkańcy m usieli dostarczyć odpow iedniej ilości łóżek i pościeli.
Ubiegłego lata w Niżnym N owogrodzie w jednej z ta m te j
szych fabryk zafszła okropna scena. Komisarz bolszewicki kazał siostrzenicy jednego z w erkm istrzów p rzyjść wieczorem do siebie, a k iedy uczciwa dziewczyna odmówiła, dał jej w twarz. Obecne kobiety ujęły się za pokrzyw dzoną i pana kom isarza w yrzuciły za drzwi. Za to fabrykę otoczyła czer
wona gwardia, kilka kobiet i dziewcząt z pomiędzy robotnic zawleczono do więzienia i strasznie zm altretow ano.
W kom isariatach bolszewickich odbyw ają się niesłychane orgie. Gała adm inistracja bolszewicka je st jednym domem publicznym, którego urzędnicy m ają liczne „sekretarki", dziewczęta po 15 i 16 lat, dzieci oderw ane od rodziców se t
kami i oddane na pastw ę urzędników bolszewickich, zm u
szone do przebyw ania z zawodowymi ladacznicami, u rzęd
niczkami sowieckimi.
Pew ien Szwajcar, przybyły świeżo z Rosji, opow iadał na ten tem at niebyw ałe rzeczy ze swoich w izyt po biurach bolsze
wickich, gdzie „urzędniczki" załatw iały jego spraw ę z kolan męskich, a zaskoczeni urzędnicy bolszewiccy co najw yżej pytali go, czy w Szwajcarii są także takie m iłe „kureczki?"
W M oskwie domy publiczne zasilane dotychczas przez dziew częta pospolite pozam ykano, m ieszkanki ich poroz- m ieszczano po biurach, albo odesłano do ich wsi, natom iast zm uszano k obiety ze sfer średnich do nierządu pod grozą śmierci głodow ej i ich dzieci. „Podano mi — pow iada autor artykułu nazw isko pew nej w dowy po przem ysłowcu, któ ra w ten sposób żyła przez miesiąc, aby uratow ać swe dzieci od śm ierci głodowej, ale w końcu dostała pom ieszania zmy
słów". Bolszewicy dopuszczają się bezeceństw wobec religii, nakazują wszędzie nacjonalizację kobiet, i nieokiełznaną sw aw olę mężczyzn. W szędzie ro.zpusta, głód, śmierć!"
„G oniec K r a k o w s k i“ — N r 5 9 — 1 2 m a rc a 1 9 4 3 r .
Przymusowa ciąża w Rosji
W edług doniesień neutralnych przedstaw icielstw dyplo
m atycznych, rząd sowiecki w ydał nakaz dla w szystkich k o biet sowieckich przym usowego zapłodnienia i przym usow ej ciąży, mimo, iż wobec śmierci, lub nieobecności m ałżonka byłyby one w ogóle niemożliwe lub nie dały się w danej chwili przeprowadzić.
Przymusowe zapłodnienie ma się odbywać w edług zasad
„dokładnej urzędow ej reglam entacji" celem zapobieżenia, aby nie spowodowało to nagłego silnego ubytku żeńskich sił roboczych. Zarządzenie uzasadnione je st koniecznością
zabezpieczenia potom stw a wobec silnego przerzedzenia re
zerw ludzkich Związku Sowietów, w szczególności zaś wobec spowodowanego przez wojnę ubytku mężczyzn, z czym wiąże się obawa silnego spadku urodzin na terenie Związku Sowietów.
W kołach lekarskich Ankary, wśród których powyższe za
rządzenie Związku Sowietów wzbudziło ożyw ioną dyskusję, określono ten krok, jako ostatnią logiczną konsekw encję system u bolszewickiego.
60 RODZIN — 60 POKOI
Mieszkańcy kasarni mieszkaniowej w „raju robotniczym". Jedzenie gotowano we wspólnej kuchni znajdującej się w piwnicy W piecach wmurowanych w ścianę. Ponieważ jeden taki piec musiał wystarczyć na dwie do trzech rodzin, nie mogło się obejść
bez ustawicznych kłótni i sprzeczek.
•J -K . C.“ — N r 71 — 14 m a rc a 1919 r .
Bolszewizm a kobieta
t Głos kobiet rosyjskich błagających konferencję pokojow ą
£ w ybaw ienie tysięcy niew innych istot, które socjalizacja
; kobiet, sprow adza do stanow iska prostytutek, je st rozpaczli
w y m krzykiem buntu i protestu, jaki zdołał przedrzeć się do cyw ilizow anych narodów św iata z pław iącej się we krwi, konającej z głodu bolszewickiej Rosji. Bolszewizm strącił ko
b ie tę z tej wyżyny, na k tó rej dotychczas od w ieków trw ała
^ boku mężczyzny, ja k o m atka, żona i towarzyszka.
W obec tych potw ornych stosunków panujących w dzisiej
szej zgniłej i konającej Rosji, niemal słonecznym i idyllicz
nym w ydaje się obrazek z listów Dezbry’ego, słynnego fran
cuskiego historyka (Romę au siecle d' Augustę) m alujący w starożytnym Rzymie, koło św iątyni Kastora uliczną scenę, w k tórej handlarz niewolników sprzedaje bogatem u patrycju- szowi na wagę, piękną, m łodą dziewczynę za ośm tysięcy s e s te rc ji.. .
„MIESZKANIE" W ZROZUMIENIU BOLSZEWIKÓW Tak oto mieszkają ludzie w „czerwonym raju". Wybite szyby W oknach zastąpiono deskami, tekturą i starym workiem ze słomą.
, E- tow arzyszka. W szystkie niezamężne kobiety ód 18 lat do
|35 roku życia uczynił w łasnością państw a, towarem , który
| ttioże nabyć, każdy pijak, bosiak i b ro d ja g a . . . Potw orny cy- 'Ihizm tego bezprawia, tego zbrodniczego gw ałtu nad duszą
| g ciałem kobiety m usiał w yw ołać protest kobiet rosyjskich
■ Er głośnym echem odbił się w całej Europie.
: S N iedaw no w londyńskich „Timesach" pojaw ił się artykuł pM ętnujący jako zbrodnię to „prawo" rządów bolszewickich I* zastrzeżeniem , że jednak w .R osji narazie socjalizacja ko- P ł e t je st faktem odosobnionym. W jednym z ostatnich nume-
|*ńw „C orriere della Sera” A m erykanin Simons twierdzi, że
|*astosow anie now ej ustaw y przyjęło już znaczne rozm iary I Ł . Wywołuje wśród m łodych szczególnie dziewcząt rozpacz,
i Prowadzącą często do obłędu i samobójstwa.
LOS KOBIET SOWIECKICH
Zmuszono je do wstąpienia do kobiecych batalionów, a podczas wojny pędzono z całą brutalnością do walki, zabiwszy wprzód
w ich sercach wszelkie ludzkie uczucia. Fot. Archiw
Mózg fen bolszewicy, którzy siali się kaniba
lami, piekli i spoży
wał).
O B R A Z P E Ł E N G R O Z Y Na lewo: W otwartych sankach wywozi się trupy dzieci, które pa
dły ofiarą nędzy pa
nującej w Solszewii, by je gdziekolwiek
zakopać.
S K R A J N A N Ę D Z A Na prawo: Wymęczo
na, nędzna i wychu
dzona do ostatecznych granic dorosła ofiara bolszewizmu, która na skutek nędzy, w któ
rej musiała żyć, jest zupełnie niedorozwi
nięta.
z w . y r o d n i a l c y Na prawo: Zdjęcie, które świadczy do ja
kiego nieomal trudne
go do pojęcia zdzi
czenia doprowadza bolszewizm ludzi. Oto obcięte głowy, któ
rych czaszki przepiło
wano, by dostać się do mózgu.
Na prawo: f
„KULTUR*a|mI E S Z K A N I O W A " W RAJU SOWIECKIM Ten mały brudny kąt służy za kuchnię nieszczęśliwej rodzinie, która jest z m u ^ z o n l ż y c w takich warunkach. Oto zdjęcie jednego
ż rtieszkań robotniczych w kołchozie.
Z SO W IECKIEG O SZPITALA D ZIECIĘCEG O
-V Jh i S i Jm .
Skurczona i bfudna Jeży ła mała ofiara bolszewizmu, martwa na i łóżku. T y ją ce dzieci ginie mamie w ten sposób. 4
W V # A ż t w a R t r c i t o w i Z T E R E N Ó W B O L S Z E W I C K I C H Całą skrajną nędzą łudzi, którzy muszą żyć pod rządami reżimu bolszewickiego, da się odczytać z tej fwarzy. Z oczu wy
ziera jedynie trwoga i głębokie cierpienie.
Burżuazja, k tó ra pozostała w Petersburgu, w ym arła praw ie kom
pletnie na ty fu s.'W M oskwie um iera 2000 osób tygodniowo, a nie ma koni, ani innych środków, aby zwłoki przewieźć na cm entarz i pocho
wać. N astępstw am i bolszewizmu są nędza, śm ierć i zaraza.
W y ją te k z „ /. K . C.m — N r 8 6 — 2 7 m a rze c 1 0 2 0 r.
A soby przybyłe w ostatnich dniach z Rosji do W ilna opow iadają o strasznych szczegółach chorób epidemicznych, niszczących całą ludność rosyjską. W Tam bowie w ystrzelano z karabinów m aszynow ych 500 drobnych dzieci, um ieszczonych w ochronce bolszew ickiej, z któ
rych część zachórow ała n a nosaciznę. Z b raku lekarzy i lekarstw , -wy
strzelano niew inne ofiary. W Tambowie z 'te g o pow odu szereg osób, św iadków mordu, dostało pom ięszania zmysłów.
W kole:
M I E S Z K A N I E P O D Z I E M I Ą Wejicie do jednej z jaskiń, w których muszą żyć bezdomne rodziny Wstrząsający d o k u m e n t n ą d z y l u d u żyjącego
w państwie sowieckim.
Z czerwonego „raju"
a dziś legalna żona M aksym a Gorkiego, W bieta niegdyś ponętna, dziś uróżowana, stroj
na w najśw ietniejsze toalety, k lejnoty i ucj!
rakteryzow ana na m łodziutką władczy®!
bolszewickiej Rosji.
Przepych otaczający ją i je j wielkie w | czenie wśród „arystokracji" w s p ó ł c z e s w
w yw ołały gorycz i zawiść i oto grono wrogów w yłow iło now ą perłę, nakazując V ryw alizację z dum ną ja k królow a żoną kiego pisarza. Tą ryw alką je st piękna, dziestoletnia, nie um iejąca czytać O lga G w
dow, córka prostego chłopa, zam ieszki obecnie w pałacu Stroganow ych i otoczofl książęcym przepychem .
Tak w yglądają „salony*’ współczesne?
bolszewickiego „beau m onde'u", jakże podobne do słynnego' salonu pięknej i rej m adame Recamier.
NĘDZA W BOLSZEWN
Bezdomna rodzina błąka t if po ulicach jednego z miast sowieckich. Kobieta jest zupełnie złamaną na skutek zbyt wielkich wysiłków fizycznych i przejść nerwowych.
„ /. K . C.“ —- N r . 2 2 3 , 17 s ie r p ie ń 1919 r.
„Trumny do wynajęcia".
Ogrom na śm iertelność ludn o śti w Mo*
skwie, przy jednoczesnym zupełnym rozprę
żeniu całego ap aratu gospodarczego wywo
łała w M oskwie jeszcze jeden kryzys . . . kryzys pogrzebowy.
O byw atel Rosji bolszew ickiej musi w ysta
wać w ogonku naw et chcąc przedostać się na . . . tam ten świat.
„W arsz. W iecz." tak opisuje ten now y kry zys:
„Przede wszystkim nie ma trum ien '.
„N ie ma trum ien" mówi m ieszkaniec Mo
skw y tym samym głosem, ja k się mówi „nie ma chleba, nie m a kartofli".
Dla kom unistów trum ny są. Im też w szyscy zazdroszczą.
W Chinach, odgrodzonych murem chińskim od całego św iata p anuje dziwny obyczaj. Na dowód szczególnej miłości, przyjacielow i darow uje się trumnę. Podobny też zwyczaj zapanuje zapew ne w krótce i w Rosji.
W k rainie klasycznej w alki z kontrrew o
lucją i spekulacją zapanow ał now y sposób spekulacji.
„Trumny do w ynajęcia".
Czyśmy m yśleli kiedy, że nastanie czas, kiedy zam iast fraków lub fortepianów w y najm ow ać będziem y trum ny?
Trum nę w ynajm uje się na pew ien czas.
Po w ykorzystaniu trum na w raca. Dnia na
stępnego, czasem tegoż dnia, z trum ny , ko
rzysta już drugi klient.
W arunki w ynajęcia zm ieniają się. Tworzy się pasek.
Dzisiaj pogrzeb jednej osoby z trum ną ko
sztuje w M oskwie 4—^5 000 rb. W ynajęcie 2aś trum ny kosztuje tylko p aręset rubli.
Tych, co nie m ają pieniędzy, gTzebie się hurtem . Składa się na wozie po 10 do 15 nie
boszczyków, ow ija się w brezent i w e w spól
nym dole bez ubrania i butów, niezamożni obyw atele M oskwy znajdują ostatni przy
tułek.
Dla człowieka żądnego silnych w rażeń w arto się przejechać na cm entarz moskiewski.
. *
Tam — w re życie, kopią doły, w yładow ują w ozy ciężarow e z nieboszczykami, układają trupy. Ludzie pracują poważnie i prędko.
*U w rót cm entarza stoi ogonek nieboszczy
ków.
„O statni ogonek I"
WĘDRUJĄCA NĘDZA Tak wyglądają ludzie, którzy żyją
w „czerwonym raju".
„G oniec K r a k o w s k i“ — N r. 5 9 . 12. m a rc a 1 9 4 3 r .
Mordownia ludzka za Uralem.
Inżynier Jo h n Scott, Anglik, k tóry szersi lat pracow ał w tureckim przem yśle w ojd1 nym i który ożenił się z Rosjanką, powt®
ciwszy po kilkuletniej obecności na teren)1 Związku Radzieckiego do kraju, napisał ta# In książkę pod tytułem : „Za Uralem".
W dziele tym Scott opisu je produkcję bo| £ szewickiego przem ysłu wojennego, przy czyli
m. in. cytuje:
„Tempo produkcji było do tego stopni1 pospieszne, że m iliony mężczyzn i kobi*
ginęło z głodu i zimna, a tak a sama iloi
»!»■
j p
istnień ludzkich m arła pod ciężarem nielud* ^
b (o Ml kich m etod pracy w najfatalniejszych w*
runkach życiowych".
Podane przez Scotta fakty nie były p rz | puszczalnie zbyt m iłe brytyjskiem u rządoV>
czemu dał w yraz „D a ily . M ail", pisząc byłoby bardziej celowym, gdyby Scott v/1 m ienił nie miliony, ale jedynie „szereg" otia* hj które zeszły ze św iata z powodu głodu, z^||i marznięcia lub nieludzkiego traktow ania'
„ I. K . C,“ — N r. 4 3 . 12 lu ty 1 9 2 5 r.
Masakra bezrobotnych w Petersburgu.
Z Rygi donoszą, że onegdaj w Petersburg]
tłum bezrobotnych ruszył głównymi ulicafl1 ze sztandaram i w stronę gmachu komitet! 1)^, wykon. N a czele szła delegacja, która m ia^ji złożyć postulaty o zapomogi i zorganizoW^ l**
nie tanich kuchen. Znienacka tłum zosM r ’ osaczony kordonem m ilicji, która poczęć iyj.
strzelać. Bezrobotni usiłowali przerw ać łai>| jV cuch milicji, ale nadeszły posiłki w ojsk f l K wieckich, któ re rozpędziły dem onstrantó'V ^ Padło w ielu rannych.
l Ic h ftt lo
i
■ ii
„ I. K . C.“ — N r. 3 5 0 , 21 g r u d n ia 1 9 2 5 r .
Powrót do białego niewolnictwa w Sowietach.
N ależy zanotow ać nowy, charakterystycz
ny pom ysł kom unistycznej opieki społecznej nad bezdomnymi dziećmi i podrzutkam i.
Ja k wiadom o zalegalizow ana w olna miłość w Sowietach przyw iodła do krytycznego ab
surdu. W e w szystkich m iastach i ośrodkach robotniczych nam nożyła się olbrzymia ilość podrzutków , tak iż rząd sowiecki, k tó ry zo
bow iązyw ał się do w ychow ania dzieci zro
dzonych z tej eksperym entalnej miłości i ko
m unistycznego m ałżeństwa, stanął wobec faktu niew ypłacalności. Do przepełnionych przytułków i żłóbka w kradła się nędza i głód.
„Pensjonariusze" zaczęli uciekać z tych do
mów opieki rządow ej, gdzie w padli w wir przestępstw a i zgnilizny m oralnej. Nieszczę
śliw e dzieci eksperym entów kom unistycz
nych w olały ulice za przytułek, aniżeli okrut
n ą opiekę pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy nie tylko że kradli szczupłe środki, asygno- w ane przez rząd, lecz nie rzadko upraw iali na dzieciach tych rozm aite zw yrodniałe sa
dystyczne nadużycia.
W szelkie usiłowania władz, aby zapobiec złemu nie dały dotąd rezultatu. Ostatni, w powodzi rozm aitych pom ysłów ustaw o
daw stw a społecznego w ysunięto plan sprze
daw ania dzieci z m iejskich przytułków na wieś. Sprzedaż ta upozorow ana została pod postacią hasła: „oddaw ania bezdomnych dzieci chłopom n a w ychow anie". W edług brzm ienia dekretu na w ychow anie takie mo
gą być oddaw ane dzieci od 10— 17 lat. Per
fidia dialektyki kom unistycznej w dekrecie tym dochodzi do szczytu bezczelności.
Najlepszym dowodem na to je st fakt gre
m ialnego zgłaszania się chłopów po „rządo
we, kom unistyczne dzieci". Dużą przynętę stanow ią zarządzenia w ykonaw cze do tego dekretu. Otóż każde dziecko, opuszczające rządow y przytułek otrzym uje zapasowe ubranie, obuwie, bieliznę oraz jednorazow ą zapomogę 10 rubli. Zapomoga ta ubraniow a i pieniężna w ydaw ana je st n a ręce chłopa, k tó ry przyjm uje dziecko. C harakterystyczne
je s t’to, że po dzieci zgłaszają się przeważnie ubodzy chłopi i posiadający dużą rodzinę.
Świadczy to, że. chodzi im głów nie o uzyska
nie przyodziew ku dla swoich dzieci.
NĘDZA DZIECI
Bez ciepła domowego ogniska, bez jakiejkol
wiek opieki staczają się dzieci w państwie sowieckim na dno upadku.
„ i. K . C.“ — N r. 3 0 8 .1 2 lis to p a d a 1919 r.
Bolszewicka arystokracja.
A m erykański dziennikarz O stm an publi
k u je w „Chicago Tribune" niezw ykle in te re
sujący artykuł na tem at now ej arystokracji w Rosji — arystokracji p ar excellence bol
szewickiej.
„A rystokracja" ta urodzona na barłogach, w ciemnych suterynach i lepiankach przed
mieść M oskwy i Petersburga, składa się z 1500 osób, i obecnie strojna w kosztowne futra, liońskie aksam ity, perły bezcenne i b ry lanty, nadaje „ton", a próżność jej je st bez
graniczna. W iększość ow ej Arystokracji sta nowią kobiety, gdyż Rosja naw et przed w oj
ną zwana była krajem kobiet, a bolszewizm kobietom w ybranym oczywiście przygnał zgoła w yjątkow e praw a. Jednym słowem w bolszew ickiej Rosji odżyły obyczaje car
skiej arystokracji z tą jednak różnicą, że za
miast w ytw ornych dam ancien regim e'u, ja ko gwiazdy ' w spółczesnych salonów z a ja śniały obwieszone brylantam i kucharki i za- miataczki ulic.
N iejaka Barbara Szukin, ekskucharka, mie • szkała przez dłuższy, czas w przepięknym pałacyku Romanowych, urządzała w spaniałe uczty, ubierała się z rażącym przepychem, miała cały sztab służby do dyspozycji i l u k susowe samochody. Jed n ak jedw abne, lśnią
ce zbytkiem życie tej „ a ry sto k ra tk i', kuchen
nej prow eniencji trw ało niezbyt długo. Ze stylowego pałacyku wypędziła ją kuzynka jednego z bolszewickich carów Rosji, Irena Łoskow, k tóra z kolei ow inięta w gronosta
jow y płaszcz i sznury p ereł rozbijała się auto
mobilami i urządzała Heliogabalowe uczty.
Rolę carow ej w śród tej jedynej w swym rodzaju arystokracji, odgryw ała słynna ma
dame A ndrejew a, przed laty przyjaciółka,