• Nie Znaleziono Wyników

Kronika Beskidzka. Tygodnik. Bielsko-Biała, 2006, R. L, Nr 42 (2595)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kronika Beskidzka. Tygodnik. Bielsko-Biała, 2006, R. L, Nr 42 (2595)"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

TYGODNIK ● 19 PAŹDZIERNIKA 2006 ROK L ● NR 42 (2595)

BIELSKO−BIAŁA ● 2,50 ZŁ(w tym 7% VAT)

www.kronika.beskidzka.pl

ISSN 0867−0897 ● Indeks 362867

zamiast dziesięciu

ielszczanie, którzy wykupili mieszkania komunalne tanio - bo z dużą bonifikatą - nie mogą ich przez dziesięć lat sprzedać. Zasadę tę proponuje złamać jeden z miej- skich radnych. Czyt. str. 11

Poznańska nowomowa o śląskiej kulturze

oktor habilitowany, dwóch magistrów i jeden student (cała czwórka z Poznania) opracowali na zlecenie władz województwa śląskiego „Stra- tegię rozwoju kultury w wo-

jewództwie śląskim na lata 2006-2020”. Dokument jest potężny - liczy ponad sto stron.

Ale jak mocno go ścisnąć, to okaże się, że treści w nim niewiele. Sporo tam natomiast budzących śmiech poboż- nych życzeń i nowomowy, kompletnie niezrozumiałej dla normalnego człowieka. Dla kultury województwa śląskie- go pożytek z tego opracowa- nia będzie niewielki. Odwrot- nie niż dla jego autorów, któ- rzy zgarnęli blisko... 63 tysią- ce złotych! Dok. na str. 4

A miało być oszczędnie...

● ●

REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA

yli się ten, kto myśli, że Szpital Pediatryczny w Bielsku- Białej to pod rządami dyrektora Jarosława Habdasa oaza oszczędności i praworządności. Zgodnie z prawomoc- nym wyrokiem bielskiego sądu szpital musi bowiem wypła- cić byłemu pracownikowi kupę szmalu jako odszkodowanie za zwolnienie go z pracy na bakier z prawem! Dok. na str. 5

bliża się przedświą- teczny szał zakupów zabawek. Warto więc pamiętać, że nie zawsze to, co ładne i kolorowe, jest dla dziecka bezpiecz- ne. Czyt. str. 6

FOTO: ARTUR KASPRZYKOWSKI

Kardynał macha- jący łopatą to widok zgoła niecodzienny.

A jednak... Zdarzyło się to w Bielsku, ale też powód kardynalskiej roboty był nie- zwykły. Czyt.

str. 3

Aż osiemset metrów kolejo- wej sieci trakcyj- nej pod napięciem skradli złodzieje w Kętach Podlesiu. Sta- ło się to w nocy z ponie-

działku na wtorek,17 października.

W sumie ich łupem padło aż 2,4 tony miedzi! Pociągi nie mogły kur- sować. To, jak do tej pory, najwięk- sza tego typu kolejowa kradzież na Podbeskidziu i jedna z większych w Polsce. Kolejarze uważają, że musieli to zrobić fachowcy, bo w sieci płynie prąd o napięciu aż 3 tysięcy volt! Zatem nieumiejętne

„ściągnięcie” tej trakcji groziło śmier- telnym porażeniem. Czyt. na str. 27

Kolejowa megakradzież w Kętach Podlesiu !

FOTO: PAWEŁ SZCZOTKA

Ogołocony słup trakcyjny i resztki drutu po- zostawione przez złodziei.

(2)

I 19 X 2006 www.kronika.beskidzka.pl

2

TYDZIEÑ NA PODBESKIDZIU

WYBORY’2006 ● ● ● ● ● WYBORY’2006 ● ● ● ● ● WYBORY’2006 ● ● ● ● ● WYBORY’2006

kilku przypadkach reje- stracji odmówiono z uwa- gi na niewystarczającą liczbę podpisów popierających listy kandydatów albo dlatego, że reje- stracji chciał dokonać podmiot nie- uprawniony do takiej czynności. Po prostu kandydatów chciały też za- rejestrować komitety wyborcze, któ- re same wcześniej się nie zareje- strowały. Na terenie działania biel- skiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego do walki o nieco po- nad tysiąc samorządowych manda- tów szykuje się ponad pięć i pół ty- siąca osób. Na jedno miejsce w sa- morządzie przypada więc ponad pięciu kandydatów.

★ ★ ★

Termin zgłaszania kandyda- tów na wójtów, burmistrzów i pre- zydentów miast upłynął w środę, 18 października. 16 października

swojego kandydata na prezyden- ta Bielska-Białej ujawniło PiS. Jest nim Henryk Urban, członek po- przednich władz miasta. Przypo- mnijmy, że przodująca w sonda- żach PO zrezygnowała z wysta- wiania własnego kandydata na prezydenta stolicy Podbeskidzia i postanowiła poprzeć niezależne- go kandydata Jacka Krywulta, obecnego bielskiego prezydenta.

SLD zdecydował się wystawić do wyborczej walki Jerzego Balona, wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Bielska-Białej, a SdPl (wspólnie z PSL, Zielonymi i Par- tią Demokratyczną) bielską radną Bożenę Kotkowską. (hos)

W najbliższych numerach przedstawimy pełną listę podbe- skidzkich kandydatów na prezy- dentów miast, burmistrzów i wój- tów.

Kandydaci na radnych zarejestrowani

Dwaj oficerowie służby więziennej z aresztu śledczego - zatrzymani na początku września w związku z podejrzeniem o udział w aferze korupcyjnej w bielskim wymiarze spra- wiedliwości - tylko kilka dni pozostawali w areszcie. W po- łowie ubiegłego miesiąca bielski Sąd Okręgowy pozytyw- nie rozpatrzył złożoną przez nich skargę na tymczasowe aresztowanie i zadecydował o ich zwolnieniu.

ak już informowaliśmy, pod nadzorem Prokuratu- ry Okręgowej w Bielsku- Białej toczy się śledztwo dotyczą- ce korupcji w szeregach lokalne- go wymiaru sprawiedliwości w la- tach 2002 - 2004. Wśród osób wymienianych jako zamieszane w aferę jest sędziowsko-prokurator- skie małżeństwo W. Sędzia Grze- gorz W. miał kierować zorganizo- waną grupą przestępczą i w za- mian za łapówki wydawać korzyst- ne wyroki i uchylać areszty. Wo- bec prokurator Jolanty W. istnieje podejrzenie dopuszczenia się przestępstwa płatnej protekcji.

Choć oboje zostali zawieszeni w pełnieniu swoich służbowych czynności, to jednak zarzuty po- pełnienia przestępstwa będzie można im przedstawić dopiero po uchyleniu immunitetów, o czym zadecydują sądy dyscyplinarne.

O tej sprawie szefowie krajo- wej i okręgowej prokuratury poin-

formowali podczas zwołanej 2 paź- dziernika konferencji prasowej.

Ujawniono również, że w aferze mogli uczestniczyć także inni praw- nicy z bielskiego wymiaru sprawie- dliwości. „Kronika” już wcześniej in- formowała, że prowadzone śledz- two dotyczy kilku innych podejrza- nych, którzy powoływali się lub ko- rzystali ze znajomości w bielskiej Temidzie i w organach ścigania oraz osób podejmujących starania, aby przestępczy proceder pozostał niewykryty. W tej ostatniej roli wy- stępowali właśnie dwaj funkcjona- riusze więzienni, którzy - jak usta- lili śledczy - nakłaniali aresztowa- nych w tej sprawie, aby nie skła- dali zeznań obciążających innych podejrzanych.

- Prokuratorski wniosek o tymczasowe aresztowanie dwóch funkcjonariuszy straży więziennej - Krzysztofa Sz. i Grzegorza K. - wpłynął do biel- skiego Sądu Rejonowego 9 września i został uwzględniony.

Na zastosowany areszt wpłynę- ło jednak od zatrzymanych zaża- lenie do Sądu Okręgowego, któ- re było rozpoznawane 15 wrze- śnia, a formalne uchylenie aresz- tu nastąpiło 18 września. W tej sytuacji 13 października, gdy do prokuratury dotarły zwrócone przez sąd akta, zastosowano wobec podejrzanych inne środki zapobiegawcze w postaci zawie- szenia ich w wykonywaniu czyn- ności służbowych oraz wyzna- czenia dozoru policyjnego z obo- wiązkiem czasowego stawien- nictwa w wyznaczonym komisa- riacie - mówi prokurator Barba- ra Drzastwa, rzecznik bielskiej Prokuratury Okręgowej.

Sędzia Jarosław Sablik, rzecz- nik Sądu Okręgowego w Bielsku- Białej, wyjaśnił, że sądowa decy- zja o zwolnieniu obu podejrzanych z aresztu zapadła przy uwzględ- nieniu przedstawionych przez pro- kuratora przeciwko nim dowodów i zarzutów stanowiących podsta- wę aresztowania. Ustalono, że nie ma obawy matactwa uzasadnia- jącej stosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego, jakim jest tymczasowe aresztowanie.

Tamtego orzeczenia prokuratura nie chciała komentować. - Trzy- mamy się zasady, że orzeczeń sądu się nie komentuje - powie- działa nam prokurator Barbara Drzastwa. (ban)

Korupcja w cieniu Temidy (cd.)

13 października upłynął termin rejestrowania kandy- datów na radnych w listopadowych wyborach. Jak informuje Andrzej Adamek, szef bielskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, nie wszyscy chętni do walki o samorządowe mandaty zostali zarejestrowa- ni i tym samym dopuszczeni do wyborczej gry.

Choć akt oskarżenia przeciwko Mirosławowi S. - niegdyś wojewodzie bielskiemu - wpły- nął do bielskiego Sądu Rejonowego pół roku temu, sprawa z proceduralnych względów nie została wyznaczona. Ostateczną decyzję, że proces będzie się toczył w Bielsku-Bia- łej, podjął w miniony poniedziałek, 18 października, Sąd Okręgowy.

Przypomnijmy: Mirosław S., wraz z dwoma współdziałającymi z nim osobami, został oskarżony o wyłudzenie w połowie lat dzie- więćdziesiątych 340 tysięcy złotych

i usiłowanie wyłudzenia dalszych stu tysięcy od krakowskiego biz- nesmena, pod pozorem uzyskania dla niego koncesji na produkcję alkoholu. Gdy krakowska prokura-

Oskarżony były wojewoda

tura skierowała w kwietniu akt oskarżenia do Bielska-Białej, miej- scowy Sąd Rejonowy podjął decy- zję o zwrocie sprawy do ponowne- go postępowania przygotowaw-

Na unijnych granicach

czego z uwagi na stwierdzone istotne braki w materiałach śledz- twa. Na to postanowienie bielskie- go sądu złożyła z kolei zażalenie Prokuratura Okręgowa w Krako- wie. W poniedziałek, 16 paździer- nika, rozpatrywał je Sąd Okręgo- wy w Bielsku-Białej.

- Zażalenie krakowskiej proku- ratury zostało uwzględnione, co oznacza, że sprawa trafi na wo- kandę bielskiego Sądu Rejonowe- go. Termin rozprawy zostanie wy- znaczony po zwrocie akt z Sądu Okręgowego - poinformował „Kro- nikę” sędzia Jarosław Sablik, rzecznik bielskiego Sądu Okręgo- wego. (ban)

O północy z piątku na sobotę, 14 października, na terenie Unii Europejskiej za- czął obowiązywać nowy kodeks graniczny. To dokument kompleksowo precy- zujący zasady obsługi ruchu granicznego na terenie Wspólnoty.

kutki nowelizacji odczują najbardziej mieszkańcy Polski i innych krajów unij- nych nie objętych jeszcze tak zwa- nym traktatem z Schengen (czyt.

także na str. 4), gdzie na grani- cach wewnętrznych Unii nadal do- konywana jest odprawa granicz- na. Nowy kodeks co prawda od- prawy tam nie likwiduje, lecz wpro- wadza obligatoryjnie uproszczony sposób jej przeprowadzania.

- Czas odpraw powinien ulec skróceniu - mówi Grzegorz Klej- nowski, rzecznik prasowy Śląskie- go Oddziału SG dodając, że w praktyce strażnik pełniący służbę na przejściu może całkowicie zre- zygnować z kontroli dokumentów osób przekraczających granicę.

Ma prawo gestem lub słownie zezwolić na przekroczenie gra- nicy. Ważne jest jednak, iż nadal

(do czasu przystąpienia Polski do układu z Schengen), chcąc prze- kroczyć granicę należy mieć przy sobie paszport lub dowód osobi- sty. Gdy funkcjonariusz straży gra- nicznej uzna, że zachodzą uzasad- nione przesłanki, może on doko- nać w każdej chwili szczegółowej kontroli, łącznie z kontrolą osobi- stą osoby przekraczającej granicę.

Nowe przepisy nie odbierają bo- wiem funkcjonariuszom służb gra- nicznych krajów unijnych takich uprawnień. Generalnie jednak isto- tą nowych uregulowań prawnych jest to, aby jak najbardziej ułatwić i uprościć przekraczanie unijnych granic obywatelom krajów UE oraz osobom mogącym swobodnie po Unii się poruszać (na przykład członkom rodzin obywateli Unii nie posiadającym unijnego obywatel- stwa). Stąd najprawdopodobniej

wszędzie tam, gdzie będą ku temu warunki, na przejściach granicz- nych powstaną specjalne bramki odpraw przeznaczone dla obywa- teli UE.

Jak podkreślił Grzegorz Klej- nowski, nowy kodeks graniczny ma również na celu ujednolicenie sposobu dokonywania odpraw na wszystkich granicach wewnętrz- nych UE (oczywiście na tych, na których odprawy są jeszcze doko- nywane). Chodzi bowiem o to, aby służby graniczne we wszystkich krajach członkowskich stosowały te same procedury, a odprawa graniczna wyglądała tak samo za- równo gdy na przykład przekra- czamy granicę między Polską a Słowacją, czy Słowenią i Węgra- mi. Teraz - jak na pewno zauwa- żyły osoby podróżujące po krajach Unii - było z tym różnie. (map)

●Rząd wstępnie zdecydował o rozdysponowaniu dodatkowych 500 mln euro z UE pomiędzy wo- jewództwa, którym zmniejszono pieniądze dzielone dla polskich regionów na lata 2007-2013. Re- kompensatę dostanie między in- nymi województwo śląskie. Na razie nie wiadomo na co zostaną wydane. Zdecyduje o tym Urząd Marszałkowski.

●Śląski Urząd Wojewódzki pod- sumował dwa lata realizacji Zin- tegrowanego Programu Opera- cyjnego Rozwoju Regionalnego.

Od początku roku w wojewódz- twie śląskim odnotowano naj- większą w kraju dynamikę wypłat w ramach programu.

●20-lecie obchodził Zespół Szkół Ogólnokształcących im.

Armii Krajowej w Bielsku-Białej.

W jej skład wchodzi Szkoła Pod- stawowa nr 36, Gimnazjum nr 9, Liceum Ogólnokształcące nr 6.

●W bielskim Zespole Szkół Elektronicznych, Elektrycznych i Mechanicznych zorganizowano akcję krwiodawstwa. Wzięły w niej udział 103 osoby, zebrano około 34 litrów krwi.

●W Goleszowie otwarto izbę pa- mięci więźniów obozu. Golle- schau był podobozem Auschwitz.

Działał trzy lata. Pracowali w nim więźniowie, głównie Żydzi.

●W Szpitalu Pediatrycznym w Bielsku-Białej otwarto filię Powia- towej Poradni Psychologiczno- Pedagogicznej w Czechowicach- Dziedzicach. Przeznaczona jest dla dzieci i młodzieży, które mają problemy z nauką.

●W ręce policji wpadła Renata Janas, 30-letnia mieszkanka Bielska-Białej, poszukiwana li- stem gończym za oszustwa. Czę- stochowska prokuratura nadal poszukuje jej 33-letniego męża Sławomira Janasa.

●Zmarł Mieczysław Poznański, jeden z założycieli bielskiego Stu- dia Filmów Rysunkowych. Był operatorem obrazu. (fa, ep)

●W brzeszczańskim Ośrodku Kultury uczniowie i studenci z nie- zamożnych rodzin odebrali cer- tyfikaty Lokalnego Funduszu Sty- pendialnego. W tym roku na sty- pendia przeznaczono około 60 ty- sięcy złotych.

●W Oświęcimiu ruszyła budowa nowej siedziby dla strażaków.

Koszt inwestycji oszacowano na ponad 13 mln 770 tys. zł, a od- danie strażnicy do użytku zapla- nowano na 2010 rok.

●Wyższa Szkoła Nauk Ekono- micznych i Społecznych w Kę- tach uroczyście zainaugurowała nowy rok akademicki. Naukę roz- poczęło około 300 studentów.

●W ramach programu „Drogo- wiec”, realizowanego przez Po- wiatowy Urząd Pracy w Oświęci- miu, dziewięć osób porządkuje ulice i chodniki w mieście.

●W schronisku dla bezdomnych zwierząt na Kamieńcu w Oświę- cimiu zorganizowano dni otwar- te. Potrwają do 22 października.

Pracownicy schroniska apelują, by odwiedzający przynosili dla podopiecznych azylu zbędne w domu koce, śpiwory czy wiklino- we kosze.

●Zawojskie Stowarzyszenie Właścicieli Lasów Prywatnych Nadleśnictwo Sucha Beskidzka oraz krakowska Fundacja Aeris Futuro - to organizatorzy Święta Drzewa, w ramach którego m.in.

w szkółce leśnej w Zawoi Wełczy posadzono 100 drzewek. (boa)

(3)

● ●

● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA

Wszystkich naszych pełnolet- nich czytelników - w tym euroen- tuzjastów jak również euroscepty- ków - zapraszamy do udziału w konkursie „Z Kroniką do Brukse- li!”. Dotyczyć on będzie Unii Eu- ropejskiej, jej parlamentu i związ- ków Wspólnoty z Podbeskidziem.

Startujemy już za tydzień. Roz- strzygnięcie zapadnie przed Bożym Narodzeniem. Zwycięzcy dostaną

Już za tydzień konkurs pod patronatem europosłanki

● ●

● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA

OGŁOSZENIE ● ● ● ● ● WYBORY ● ● ● ● ● OGŁOSZENIE ● ● ● ● ● WYBORY

REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA ● ● ● ● ● REKLAMA

pod choinkę su- peratrakcyjny prezent - wy- cieczkę do Bruk- seli. O to, by zo- baczyli na wła-

sne oczy, od kuchni, jak funkcjonu- je wielka machina Parlamentu Eu- ropejskiego, zadba patronująca na- szemu konkursowi bielska eurode- putowana Małgorzata Handzlik.

Wszystko wskazuje na to, że na sali sądowej spo- tkać się mają prezydent Bielska-Białej i jeden z biel- skich posłów.

pór idzie o wywiad, jakie- go poseł PiS Stanisław Pięta udzielił pewnemu miesięcznikowi z Żywiecczyzny.

Stwierdził w nim między innymi, że Bielskiem-Białą rządzi układ esbeków, sekretarzy PZPR i or- mowców, a tej „peerelowskiej si- twie” patronuje obecny prezy- dent miasta Jacek Krywult. Zda- niem posła Pięty w bielskim sa- morządzie dochodzi także do licznych nieprawidłości.

Szef bielskiego ratusza zde- cydowanie zareagował na te sło- wa, uznając je za naruszenie swych dóbr osobistych. Działają- cy w jego imieniu prawnik wezwał Stanisława Piętę do dobrowolne-

go zadośćuczynienia, jakim mia- ły być przeprosiny opublikowane do 15 października w trzech ga- zetach (w tym w „Kronice Be- skidzkiej”). Prawnik prezydenta Bielska-Białej nie krył, że w razie odmowy bez sądowego procesu się nie obejdzie, a szef ratusza będzie się domagał między inny- mi 25 tysięcy złotych zadośćuczy- nienia na rzecz PCK.

Poseł PiS stanowczo odmó- wił spełnienia żądania i zapropo- nował, aby w przypadku oddale- nia przez sąd powództwa złożo- nego przez Jacka Krywulta, pre- zydent dobrowolnie zobowiązał się przekazać 25 tysięcy złotych na rzecz Caritasu. (hos)

Prawo i Sprawiedliwość

w Bielsku-Białej

ZAPRASZA

na

Konwencję Wyborczą

w Domu Kultury „Włókniarzy”

23 października br. o godz. 16.30 oraz

na Mszę Świętą

w intencji Ojczyzny i Mieszkańców Miasta (Katedra pw. św. Mikołaja o godz. 18.30)

41569/171006

Weekend upłynął na Podbeskidziu pod znakiem obchodów VI Dnia Papie- skiego.

Wadowicach zorganizo- wano między innymi ple- nerowy koncert „Pokole- nie Jana Pawła II”, na Matysce w Radziechowach poświęcono pią- tą stację Drogi Krzyżowej, w Żyw- cu uczniowie Gimnazjum nr 1 przygotowali spektakl „Światło i cień”, otwarto też wystawę rzeźb Kazimierza Pietraszko. Przed ko- ściołami kwestowano na fundusz stypendialny dla uzdolnionej mło- dzieży z niezamożnych rodzin.

W sobotę, 14 października, w Bielsku-Białej odsłonięty został pomnik Jana Pawła II.

Plany budowy tego monumen- tu papieża Polaka sięgają 2000 roku. Przez kilka lat zmieniały się koncepcje tego monumentu, a przede wszystkim pomysły jego lokalizacji. Miał on stanąć na skra- ju placu Chrobrego, potem przed bielską katedrą. Ostatecznie pa- pieski pomnik ustawiono na pla- cu przed siedzibą Kurii Bielsko- Żywieckiej, w pobliżu kościoła Naj- świętszego Serca Pana Jezusa, w którym modlił się Jan Paweł II pod- czas swej wizyty na Podbeskidziu 22 maja 1995 roku.

Realizacją budowy pomnika zajmowali się członkowie powoła- nego specjalnie w tym celu stowa- rzyszenia Evangelium Vitae, kiero- wanego przez doktora Rafała Mu- chackiego. Ich głównym zadaniem było zebranie środków na to przed- sięwzięcie. Pochodziły one przede wszystkim ze sprzedaży cegiełek w parafiach diecezji oraz z wpłat od indywidualnych darczyńców.

Wykonanie pomnika powierzone zostało Janowi Kuczowi, profeso-

rowi warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. - Poprzez ten pomnik po- wracam po latach w rodzinne stro- ny - podkreśla artysta. Urodził się bowiem w zalanym obecnie przez Jezioro Goczałkowickie Zarzeczu koło Czechowic-Dziedzic, a koń- czył bielskie liceum plastyczne.

Jego dzieło to wykonany w brązie 2,5-metrowy pomnik, ważący bli- sko 1,5 tony. Przedstawia zatopio- nego w modlitwie Jana Pawła II sie- dzącego z różańcem w dłoni na pa- pieskim tronie. - Chciałem przed- stawić, unikając banału, człowieka wielkiego, mądrego i dobrego, a równocześnie pokornego i niezwy- kle skromnego - powiedział Jan Kucz podczas uroczystości odsło- nięcia jego dzieła.

Poświęcenia monumentu do- konali kardynał Stanisław Dziwisz i biskup Tadeusz Rakoczy. - Ka- rol Wojtyła od swych najmłod- szych lat związany był z Bielskiem.

Teraz, poprzez ten pomnik, po- wraca tu. Ten pomnik, będący znakiem waszej wdzięczności i miłości wobec Jana Pawła II, niech też będzie znakiem jego sta- łej obecności wśród nas. Niech przypomina życie i dzieło wielkie- go Papieża oraz wartości, dla któ- rych żył - powiedział kardynał w trakcie uroczystości.

W Bielsku-Białej będzie jesz- cze jedna papieska pamiątka. W trakcie sobotniej uroczystości kar- dynał Dziwisz i biskup Rakoczy wspólnie zasadzili przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa niezwykłe drzewko. Jest to jeden z dębów, wyhodowanych z żołędzi najstarszego polskiego drzewa - 900-letniego Chrobrego.

Żołędzie te zostały pobłogosławio- ne przez papieża w 2004 roku pod- czas pielgrzymki polskich leśników do Watykanu. Bielski dąb będzie nosił imię Jana Pawła II. (ak)

Dzień Papieski: koncerty, wystawy, pomnik i... dąb

Pomnik Jana Pawła II odsłonięty w Bielsku-Białej.

FOTO: ARTUR KASPRZYKOWSKI

39879/300806

(4)

I 19 X 2006 www.kronika.beskidzka.pl

4

ku Podbeskidzia się nie zajmowa- liśmy. Podejrzewamy jednak, że tam też są spore gafy.

ZAPCHAJDZIURY Grubość „Strategii” między in- nymi wynika z tego, że bez liku tam mapek i wykresów prezentujących Śląsk na tle innych województw.

Oczywiście według danych z 2004 roku. Komu i po co wiedzieć, ilu wi- dzów oglądało polskie filmy we wszystkich województwach kraju albo ile w poszczególnych woje- wództwach jest teatrów i instytucji muzycznych, skoro „Strategia” do- tyczyć ma rozwoju kultury w woje- wództwie śląskim? Te ogólnopol- skie mapki i wykresy wyglądają na klasyczne zapchajdziury zrobione minimalnym kosztem (bo oparte są na danych Głównego Urzędu Sta- tystycznego), które w dodatku rów- nie dobrze można wykorzystać ro- biąc na przykład strategię kultural- ną województwa pomorskiego, warmińsko-mazurskiego czy pod- karpackiego.

CIENKIE MERITUM Ponieważ analiza stanu śląskiej kultury do roku 2004 zajmuje 58 stron „Strategii”, a aneks tego do- kumentu zajął 26 stron, to proste działanie matematyczne dowodzi, iż meritum sprawy zajęło autorom tego wątpliwej jakości dzieła, zale- dwie... 25 stron! Czyli mniej niż aneks. W dodatku część tego me- ritum to pobożne życzenia typu:

Województwo śląskie będzie (...) regionem, w którym kultura od- zwierciedla i kształtuje podstawo- we cnoty obywatelskie, takie jak otwartość, uczciwość, odpowie- dzialność, pracowitość, umiejęt- ność społecznej współpracy, wpły- wając pozytywnie na jakość kapi- tału społecznego. Albo bełkot w rodzaju: Należy więc socjalizować do określonych kompetencji kultu- rowych, gwarantować optymalny/

satysfakcjonujący poziom uczest- nictwa w kulturze (dzięki nabytym kompetencjom i dzięki odpowied- niemu zarządzaniu regułami dostę- powymi do treści/wytworów kultu- rowych), zapewnić ciągłość wzorów kulturowych (zarówno w odniesie-

niu do kultury materialnej, jak i w odniesieniu do kultury duchowej), oraz stymulować i wspierać pro- dukcje artystyczne (kulturę w rozu- mieniu praktyki artystycznej).

Kto dla województwa śląskie- go przygotował tę budzącą uśmiech politowania kulturalną strategię na lat czternaście? Otóż zrobiła to poznańska spółka Public Profits, a w skład zespołu redak- cyjnego „Strategii” weszły cztery osoby - doktor habilitowany, dwie panie magister i jeden student. Ów doktor to jednocześnie prezes za- rządu spółki Public Profits.

KUPA SZMALU Nam, podatnikom z wojewódz- twa śląskiego, śmiesznie przestaje jednak być wtedy, gdy spytamy o to, ile wojewódzkie władze zapłaci- ły za tę pożal się Boże, „Strategię”.

Otóż wydano na to dokładnie 62 ty- siące 830 złotych. Gdyby tę kupę szmalu wydać dla dobra kultury na Podbeskidziu, Górnym Śląsku czy w Częstochowie, to byłby z tego ja- kiś pożytek. A tak, jest kupa papie- ru i sprytna poznańska spółka, któ- ra chapnęła niezły kawał grosza.

Skoro uznano, że bez „Strate- gii” kultura w województwie ślą- skim sobie nie poradzi (co zda- niem „Kroniki” jest mocno wątpli- we), to dlaczego nie zamówiono jej na miejscu, u specjalistów z wo- jewództwa śląskiego? Oni z pew- nością lepiej znają regionalne re- alia oraz potrzeby i była duża szansa, że spod ich pióra wyjdzie dokument wartościowy.

Przedstawiciele wojewódzkiego samorządu wyjaśniają, że o to za- mówienie starało się pięć podmio- tów, w tym także oferenci z woje- wództwa śląskiego. Oferta poznań- skiej spółki była jednak zdaniem Urzędu Marszałkowskiego Woje- wództwa Śląskiego najkorzystniej- sza, bo spełniając wszystkie okre- ślone w zamówieniu warunki pro- ponowała najniższą cenę. Podpo- wiadamy więc włodarzom woje- wództwa śląskiego, że czasami le- piej wydać nieco więcej grosza i w zamian otrzymać produkt dobrej jakości, niż trochę taniej - ale też drogo! - kupić zwykły bubel.

SŁAWOMIR HOROWSKI

początku wakacji na li- nii Bielsko-Biała - Kal- waria Zebrzydowska Lanckorona PKP odwołały dwa po- ciągi, a czterem skróciły tra- sy. Katarzyna Dzierżak- Piotrowicz, rzecznik praso- wy Małopolskiego Zakła- du Przewozów Regional- nych PKP w Krakowie, stwierdziła, że PKP dużo do nich dopłacały, bo jeździło nimi mało pasaże-

rów. Jej zdaniem nie byłoby problemu, gdyby samorządowe władze województwa małopolskie- go dołożyły się do utrzymania tych nierentownych połączeń.

Pociągi miały być zawieszo- ne tylko na czas wakacji, ale do teraz ich nie przywrócono, mimo że władze województwa małopol- skiego przekazały PKP dodatko- wo ponad 6 milionów złotych.

Dzierżak-Piotrowicz tłumaczy, że to zbyt mało, aby przywrócić wszystkie kursy zawieszone przed wakacjami. Przywrócono tylko kilka - z Krakowa do Zako- panego oraz w okolicach Tarno- wa, Nowego Sącza i Jasła - zgodnie z życzeniem władz wo- jewódzkich.

Zbulwersowani tą sytuacją podbeskidzcy radni Sejmiku Wo- jewództwa Małopolskiego An- drzej Telka i Janusz Ślesak za-

żądali od marszałka małopolskie- go Janusza Sepioła wyjaśnień, na co poszło sześć milionów zło- tych. Ten w połowie września stwierdził, że pieniądze dla PKP przeznaczone są na pociągi w całym woje- wództwie małopol- skim, w tym dla linii Kalwaria - Wadowice - Bielsko. Zapowiedział, że w tej sprawie będzie z

PKP podpisany specjalny aneks. Podpisany już został, ale nie uwzględniono w nim linii Kalwaria - Bielsko!

- Czujemy się oszukani. Już kilka lat samorządy położone wzdłuż tej linii rozmawiają z PKP i władzami wojewódzkimi. Tłuma- czą, które pociągi są najbardziej potrzebne. I co? Skreślono po- ranny pociąg z Wadowic do Kra- kowa i popularny wśród studen- tów z Kóz, Kęt, Andrychowa, Wa- dowic i Kalwarii Zebrzydowskiej wieczorny pociąg do Krakowa!

To po co był remont za ponad 35 milionów złotych linii od Krakowa do Wadowic, skoro pomiędzy Wadowicami i Kalwarią za chwi- lę nic nie będzie jeździć oprócz pociągu papieskiego? - denerwu- je się Czesław Rajda, radny po- wiatu wadowickiego.

Przewodniczący Rady Miej- skiej w Kętach Józef Skudlarski przypomina, że marszałek ma- łopolski już nie pierwszy raz zro- bił mieszkańców tych terenów w balona. - Już w ubiegłym roku z Kalwarii do Bielska miały jeździć szynobusy, tymczasem zbliża się koniec 2006 roku i nic! A przecież do tych szynobusów dopłacić chciały wszystkie sa- morządy miejscowości położo- nych wzdłuż tej linii. Teraz z ko- lei na tej linii ograniczono kur- sowanie pociągów. Niby tylko na wakacje, a dotąd ich nie przy- wrócono. Boimy się jednak, że to początek kolejnych cięć na tej linii. Chcemy się porozumieć z PKP i władzami wojewódzkimi.

O ile w rozmowach z PKP zapa- liła się iskierka nadziei, to w przypadku marszałka małopol- skiego nie ma żadnego zainte- resowania tą częścią Podbeski- dzia - mówi rozgoryczony Sku- dlarski.

Marszałek Janusz Sepioł twierdzi, że województwo mało- polskie ma na razie zbyt mało szynobusów. Jednak zamówio- nych zostało sześć nowych szy- nobusów, które powinny zacząć jeździć w pierwszym kwartale 2007 roku. O tym jednak, czy trafią na linię Kalwaria - Bielsko, decydować będzie już nowy Za- rząd Województwa Małopolskie- go. Oby bardziej przychylny Podbeskidziu...

PAWEŁ SZCZOTKA krajach, które podpisały

ten układ z Schengen - w zdecydowanej większości są to „stare” państwa Unii Europej- skiej - zrezygnowano z kontroli gra- nicznej. Tak ma być również na granicach Polski z innymi krajami unijnymi. W momencie bowiem, gdy Polska przystąpiła do Unii Eu- ropejskiej, zniknęły jedynie grani- ce celne pomiędzy Polską a inny- mi krajami unijnymi. Natomiast re- alnie istniejące granice nadal są szczelnie chronione. Stąd, aby wy- jechać z kraju do Czech lub na Sło- wację trzeba posiadać paszport lub dowód osobisty, a granicę przekraczać można wyłącznie na przejściach granicznych. W chwi- li, gdy Polska przystąpi do układu z Schengen, z przejść granicznych znikną również funkcjonariusze straży granicznej. Granice państwa będzie więc można przekraczać

tak, jak na przykład granicę woje- wództwa.

Od dawna jest tak już w „starej Unii”, gdzie w praktyce zatarły się granice pomiędzy państwami człon- kowskimi. Wiedzą to dobrze ci, któ- rzy podróżują w tamte strony i z tru- dem mogą zorientować się czy są jeszcze na przykład na terenie Francji, czy może już - nie zdając sobie z tego sprawy - wjechali do Belgii czy Włoch. Aby jednak tak mogło być również i u nas, Polska - podobnie jak i inne nowe kraje unij- ne - musi spełnić szereg warunków.

Głównym z nich jest budowa no- wego systemu informacyjnego (zwa- nego SISI), obejmującego zasięgiem państwa chcące przystąpić do ukła- du z Schengen. Z tym właśnie jest naj- większy problem. Budowa systemu bardzo się opóźnia, a niektórzy eks- perci twierdzą nawet, że nie będzie on w pełni gotowy nawet w 2009 roku.

Choć polski rząd nadal uważa, że po- winniśmy podpisać układ w 2007 roku, przyznaje, że jest skłonny przystać na sugestie Brukseli i zgodzi się na rocz- ne opóźnienie naszego wejścia do strefy Schengen. Dalsza zwłoka jest jednak zdaniem polskich władz nie do przyjęcia. Wychodzi więc na to, że jeszcze co najmniej dwa lata będzie- my musieli poczekać na to aż w kwe- stii swobodnego przekraczania we- wnątrzunijnych granic odczujemy peł- ną korzyść z tego, iż jesteśmy człon- kiem zjednoczonej Europy.

Na Podbeskidziu prawie wszyst- kimi budynkami na przejściach gra- nicznych zarządza Zakład Drogo- wych Przejść Granicznych Śląskie- go Urzędu Wojewódzkiego w Kato- wicach z siedzibą w Zwardoniu (je- dynie budynkiem przejścia w Glince zarządzają władze słowackie). Szef tej jednostki Adam Swakoń przyzna- je, że nawet po wejściu Polski, Czech i Słowacji do układu z Schengen w

„Strategia rozwoju kultury w województwie śląskim na lata 2006-2020” liczy aż 109 stron.

Gabarytowo dokument robi więc wrażenie. Ale już lektura spisu tre- ści budzi zdumienie. Blisko 60 stron zajmuje „Diagnoza kluczo- wych aspektów funkcjonowania kultury”, która jest niczym innym jak próbą zinwentaryzowania za- sobów kulturalnych (takich jak kina, muzea, galerie, zabytki czy biblioteki) województwa śląskiego oraz pokazaniem ile wynosiły wy- datki na kulturę w województwie do roku 2004. Innymi słowy po- nad połowę „Strategii” na lata 2006-2020 zajmuje opis tego, jak wyglądał stan kultury w wojewódz- twie śląskim w roku 2004! Czyli - śmiech na sali!

EWIDENTNE WPADKI Ale to nie jedyna słabość tego dokumentu, bo opis stanu woje- wódzkiej kultury zawiera ewident- ne wpadki. Jak bowiem inaczej na- zwać pominięcie przez autorów

„Strategii” Bielskiej Orkiestry Kame- ralnej przy okazji wymieniania dzia- łających w województwie śląskim zespołów kameralnych? Albo nie- wspomnienie ani słowem przy oka- zji wyliczania prestiżowych imprez muzycznych o dwóch bielskich fe- stiwalach jazzowych, które w swo- jej klasie są nie wojewódzką, a kra- jową ekstraklasą? Natomiast zupeł- ną kpiną jest graficzne przedstawie- nie liczby seansów kinowych, jakie w 2004 roku odbyły się w poszcze- gólnych gminach województwa ślą- skiego. Z zestawienia tego wynika, że w Bielsku-Białej było tych sean- sów mniej, niż na przykład w Cze- chowicach-Dziedzicach czy Żywcu.

Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że dysponujący sied- mioma kinowymi salami bielski Ki- noplex, wspierany dodatkowo przez drugie bielskie kino Studio, miał mniej seansów niż żywieckie kino Janosik czy czechowickie kino Świt!

Dociekaniem, czy informacje o stanie kultury w innych czę- ściach województwa śląskiego są równie nierzetelne jak w przypad-

Dok. ze str. 1

Podbeskidzie znowu oszukane !

Oszukali nas, okłamali, zrobili w balona - takie preten- sje zgłaszają podbeskidzcy samorządowcy pod adre- sem władz wojewódzkich w Krakowie. Chodzi o połą- czenia kolejowe pomiędzy Krakowem a Wadowicami i Bielskiem-Białą. Część z nich miała być zawieszona tyl- ko na wakacje, ale mimo iż minęła już połowa paździer- nika nadal nie powróciły!

Przejścia graniczne: zmiany dopiero za dwa lata

zarządzie wojewody śląskiego pozo- staną co najmniej dwa największe przejścia na Podbeskidziu: w Cieszy- nie Boguszowicach i otwarte w stycz- niu tego roku w Zwardoniu.

- Po zniesieniu granicznej kon- troli paszportowej dwa największe przejścia, ze względu na swój stra- tegiczny charakter, pozostawałyby w gotowości, aby można było tam przywrócić natychmiastową kon- trolę w przypadku zagrożeń zwią- zanych na przykład z terroryzmem, klęską żywiołową czy zagrożeniem epidemią. Jednak oba przejścia na co dzień miałyby głównie spełniać rolę centrum obsługi podróżnych, gdzie można by odpocząć, coś zjeść czy skorzystać z informacji turystycznej, toalety i noclegu lub zrobić drobne zakupy. Byłaby tam również możliwość bezpiecznego parkowania tirów w weekendy, gdy wprowadzany jest zakaz porusza- nia się ciężarówek po drogach. Co do losów przejść w Cieszynie na mostach Przyjaźni i Wolności, a także w Lesznej Górnej, Istebnej Jasnowicach i Zwardoniu Mycie, nie ma jeszcze ostatecznej decy- zji. Wojewoda przewiduje obecnie dwa warianty: albo pozostawi je nadal w swoim władaniu, albo bę- dzie próbował porozumieć się z gminami, aby wzięły je w swoje za- rządzanie. Tak stało się kilka tygo- dni temu z przejściem w Korbielo- wie, które przejęła gmina Jeleśnia - mówi dyrektor Swakoń. (map, ps)

Poznańska nowomowa o śląskiej kulturze

Nie wcześniej niż jesienią 2008 roku Polska może wejść do grona państw tak zwanej

strefy Schengen. Tak zadecydowała na początku października Komisja Europejska. Tym-

czasem jeszcze do niedawna realny wydawał się październik 2007 roku. Co to oznacza

dla podbeskidzkich przejść granicznych?

(5)

A miało być oszczędnie...

arosław Habdas przy- szedł do Szpitala Pedia- trycznego w połowie 2005 roku z zadaniem ratowania szpi- talnych finansów. Dług tej me- dycznej placówki rósł wówczas bowiem w zastraszającym tempie i realna stała się groźba jej likwi- dacji. Porządki, jakie Habdas za- czął wprowadzać, szybko dopro- wadziły do ostrego konfliktu z le- karzami. Część z nich sama ode- szła z pracy, część została przez dyrektora zwolniona. Wśród me- dyków, którzy odeszli wówczas ze szpitala były zarówno osoby za- służone dla tej medycznej placów- ki, jak i cwaniacy żerujący na pu- blicznym podmiocie, w sprytny sposób zasilający jego kosztem kasy prywatnych placówek me- dycznych.

ZMIANY KONIECZNE

W tej sytuacji personalne zmiany były w szpitalu koniecz- ne. Ale dyrektor, który otrzymał zadanie ratowania szpitalnych fi- nansów, powinien być przy tej okazji wyjątkowo ostrożny. Zwol- nienie z pracy z naruszeniem za- sad kodeksu pracy może bowiem skutkować koniecznością zapła- cenia ekspracownikowi dużego odszkodowania. Lekarze, gdy to- czył się ich spór z dyrektorem, twierdzili, że Jarosław Habdas nie tylko zachowuje się wobec nich bardzo nieelegancko, by nie rzec po chamsku, ale w dodatku nie- które jego poczynania są na ba- kier z prawem. Dyrektor był oczy- wiście innego zdania.

Wyrok, jaki zapadł w bielskim sądzie pod koniec września, ja- sno jednak dowodzi, że Habdas nie jest doskonałym fachowcem- menedżerem, za jakiego chce uchodzić. Sąd Okręgowy w Biel- sku-Białej podtrzymał bowiem wcześniejszą decyzję Sądu Re- jonowego, który uznał, że przy zwalnianiu z pracy jednego z le- karzy Szpitala Pediatrycznego źle podano przyczyny wypowie- dzenia. W efekcie sąd zdecydo- wał, że byłemu pracownikowi szpitala należy się z tytułu rosz- czeń pracowniczych odszkodo- wanie w wysokości blisko... 50 tysięcy złotych! Wyrok jest pra- womocny.

ZBĘDNY WYDATEK

Tak oto dyrektor, który miał ratować szpitalne finanse, nara- ził szpital na duży i zupełnie zbęd- ny wydatek. Wystarczyło, aby kie- rujący placówką medyczną me- nedżer lepiej znał kodeks pracy.

„Kronika” zapytała więc starostę bielskiego Andrzeja Płonkę, któ- remu szpital podlega, czy nie bu- dzi jego niepokoju wiadomość, że przy zwolnieniu pracownika do- szło do naruszenia prawa, a szpi- tal będzie musiał wypłacić sporo pieniędzy na odszkodowanie?

Starosta podkreśla, że z infor- macji od dyrektora szpitala wie, iż z uwagi na istniejące - zdaniem szpitalnych władz - uchybienia for- malne, będzie wniosek o kasację tego wyroku. - Sprawa nie jest więc jeszcze zakończona i być może szpital nie będzie musiał wypłacić tej dużej kwoty. Niemniej ta wia- domość jest niepokojąca i daje mi sporo do myślenia. Chcę jednak podkreślić, że w tym przypadku medal ma dwie strony. Przypomi- nam, że zastrzeżenia wobec dzia- łań obecnego dyrektora miało wielu lekarzy z tego szpitala i zapowia- dał się cały serial sądowych pro- cesów. Tymczasem część lekarzy swoje pozwy wycofała, a część

nawet wróciła do pracy w tym szpi- talu. Jeden wyrok nie może zasło- nić faktu, iż szpital dobrze funkcjo- nuje, leczy dzieci, a jego sytuacja się poprawia, czego dowodem zwiększony nieco - w porównaniu z obecnym rokiem - kontrakt na rok przyszły - mówi Andrzej Płonka.

Niewykluczone jednak, że szpital kierowany przez Jarosła- wa Habdasa będzie musiał wy- bulić forsę nie tylko byłemu pra- cownikowi. Niedawno w Szpitalu Pediatrycznym skończyła się kontrola przeprowadzona przez śląski oddział Narodowego Fun- duszu Zdrowia. Jej ostateczne ustalenia i decyzje pokontrolne nie są jeszcze znane. Ale biorąc pod uwagę fakt, iż poprzednia kontrola NFZ, przeprowadzona na przełomie stycznia i lutego, za- owocowała karą w wysokości 5 tysięcy złotych (za wady w pro- wadzeniu dokumentacji medycz- nej), nie można wykluczyć, że także teraz szpital będzie musiał zapłacić za błędy czy niestaran- ność swojego kierownictwa.

ZBYT TRUDNA SZTUKA

Osobna kwestia, ale z tego samego ogródka, to sposób, w jaki Jarosław Habdas rozmawia z prasą. Jako szef publicznej pla- cówki medycznej jest do takich rozmów zobligowany. Ale najwy- raźniej to zbyt trudna sztuka dla Jarosława Habdasa. Oto przy- kład. Kiedy „Kronika” zadzwoniła do szefa dziecięcego szpitala z pytaniem w sprawie wyroku biel- skiego sądu pracy, Habdas stwierdził, że przez telefon roz- miawiać nie będzie. Nie pytaliśmy o nic skomplikowanego, typu przepis na paliwo do promów ko- smicznych czy poczet amerykań- skich prezydentów, a jedynie o prostą kwestię, którą bez trudu można wyjaśnić telefonicznie. W tej sytuacji wizyta w szpitalu i bez- pośrednia rozmowa z dyrektorem była wręcz śmieszna, by nie rzec kuriozalna. Ale mimo to „Kronika”

postanowiła odwiedzić dziecięcy szpital, aby uniknąć oskarżenia o brak rzetelności. I wtedy okazało się, że tak naprawdę Habdas wcale nie chciał rozmawiać. Bo spotkanie - na które dyrektor za- prosił dwóch świadków - rozpo- czął od wykładu pod adresem dziennikarza „Kroniki”, zarzuca- jąc mu między innymi, że nie- obiektywnie pisze o tym, co się w szpitalu dzieje. Mając dość Habdasowej ciuciubabki, dzienni- karz wyjął magnetofon, aby ta dziwaczna rozmowa została za- rejestrowana. Wtedy dyrektor Szpitala Pediatrycznego oświad- czył, że nie życzy sobie nagrywa- nia rozmowy i... zamilkł!

Uznając, że dyskusja z czło- wiekiem, który najwyraźniej chce kręcić lub kłamać, bo boi się za- rejestrowania swoich własnych słów, nie ma sensu, dziennikarz opuścił dyrektorski gabinet.

„Kronika” ma bogate doświad- czenia w kontaktach z dyrektora- mi wszystkich podbeskidzkich szpitali. Od Cieszyna po Żywiec, Wadowice, Suchą Beskidzką i Oświęcim, przez szpitale Bielska- Białej i powiatu bielskiego. Podob- na, kuriozalna historia zdarzyła się nam dotąd tylko raz. Do spięcia spowodowanego tym, że dyrektor bielskiego Szpitala Wojewódzkie- go w budowie traktował publicz- ną inwestycję jak prywatny folwark i uważał, że prasie nic do tego, co dzieje się tam, gdzie wydawana jest publiczna forsa, doszło pod koniec lat dziewięćdziesiątych.

Tym dyrektorem był nie kto inny jak... Jarosław Habdas.

★ ★ ★

Gdy w czerwcu 2005 roku mgr inż. Jarosław Habdas wygrał kon- kurs na dyrektora bielskiego Szpi- tala Pediatrycznego, mieliśmy jeszcze w pamięci czasy, gdy był dyrektorem Szpitala Wojewódz- kiego w budowie. Budowę, mimo iż prowadzoną za publiczne pie- niądze, traktował - o czym obszer- nie informowaliśmy w 1997 roku - jak prywatny folwark, zabraniając dziennikarzowi nawet zrobienia zdjęć powstającego szpitala. Za- stanawialiśmy się, co też może mieć do ukrycia, że dziennikarze mu przeszkadzają. Domagaliśmy się, aby ustaliła to Najwyższa Izba Kontroli. I ustaliła. Z przeprowa- dzonej wyrywkowej kontroli wy- szło działanie niezgodne z prze- pisami i niegospodarność Habda- sa, który przymierzał się do obję- cia - po wygranym konkursie - sta- nowiska dyrektora szpitala już wy- budowanego. Nieskromnie mó- wiąc zablokowaliśmy tę nomina- cję, wykazując m.in., że komisja konkursowa, która wyłoniła go na dyrektora, nie tylko mogła być stronnicza, ale i jej skład został dziwnie dobrany, jakby dla niego.

W połączeniu z zarzutami NIK było to wystarczającym powodem, by wojewoda bielski, któremu Szpital Wojewódzki wówczas pod- legał, nie nominował laureata kon- kursu na dyrektora.

Przez lata Jarosław Habdas nie rzucał się w oczy bielskim dziennikarzom i chyba służbie zdrowia też. Aż wypłynął jako - wyłoniony oczywiście w drodze konkursu - dyrektor Szpitala Pe- diatrycznego. Miał go wyciągnąć z zapaści finansowej. Rozpoczął rządy twardą ręką, nie ulegając załodze, z którą się z miejsca skonfliktował. Redakcja otrzymy- wała przez cały czas jego dyrek- torowania sygnały, że źle się w Szpitalu Pediatrycznym dzieje.

Daliśmy jednak trochę czasu dy- rektorowi, by oceniać jego dzia- łalność nie według wcześniej- szych „dokonań”, a obecnych.

Obraz, jaki się dziś wyłania nie pozostawia złudzeń. Szpital Pe- diatryczny jest - podobnie jak wo- jewódzki w budowie - prywatnym folwarkiem dyrektora Habdasa.

SŁAWOMIR HOROWSKI

ubiegłym tygodniu przed cie- szyńskim sądem zakończył się proces w sprawie kata- strofy budowlanej, do jakiej doszło 4 sierpnia 2003 roku w Ogrodzonej, podczas stawiania wiaduktu na trasie szybkiego ruchu z Bielska do Cieszy- na. O doprowadzenie do zawalenia się budowli, w wyniku czego doszło do zagrożenia życia i zdrowia pracow- ników oraz sięgających 636 tysięcy złotych strat materialnych, oskarżono trzech inżynierów z krakowskiej firmy projektowej. Dwóch z nich sąd uznał za winnych, a jednego uniewinnił od zarzucanego czynu.

Nowo stawiany obiekt zawalił się w trakcie zalewania betonem jego żelaznego szkieletu. Kilkumetrowa konstrukcja wraz z rusztowaniem, na którym pracowały 22 osoby, ru- nęła na ziemię. W wyniku katastrofy dwóch pracowników doznało cięż- kich obrażeń ciała, a czternastu od- niosło groźniejsze lub lżejsze obra- żenia. Straty materialne wyniosły 635 735 złotych. Podczas procesu - na podstawie zeznań świadków i specjalistycznych ekspertyz - usta- lono, że do katastrofy doszło na sku- tek wadliwego projektu konstrukcyj- nego oraz złego wykonania ruszto- wania i deskowania stawianego wia- duktu. Zdaniem biegłych sądowych z zakresu budownictwa wykonano go niezgodnie z zasadami, bez uwzględnienia szczególnych wymo- gów budowlanych związanych ze specyfiką tego typu obiektu.

Projekt na zamówienie główne- go wykonawcy inwestycji wykony- wała krakowska firma architekto- niczna. Oskarżonych było trzech członków zespołu, którzy bezpo- średnio opracowywali zlecone za- danie. Żaden z nich nie przyznał się do winy, a obrona wskazywała, że do katastrofy budowlanej mogło dojść z powodów niezależnych od projektantów, między innymi wad materiału budowlanego albo pod- mycia budowli.

W zapadłym wyroku sąd uniewin- nił Piotra G. uznając, że wykonywał on jedynie prace kreślarskie. Woj- ciech J. i Sebastian Sz. zostali ska- zani na kary półtora roku pozbawie- nia wolności, w zawieszeniu na cztery lata. Przez dwa lata nie będą też mo- gli wykonywać zawodu projektanta budowlanego i zapłacą po dwa tysią- ce złotych grzywny. Wyrok nie jest prawomocny i oskarżeni zapowie- dzieli, że będą się od niego odwoły- wać. Apelację rozważa również oskarżyciel - Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. - Zwróciliśmy się do cieszyńskiego sądu o pisemne uza- sadnienie wyroku - powiedziała „Kro- nice” Barbara Drzastwa, rzecznik Prokuratury Okręgowej. (ban)

Dwaj projektanci skazani, jeden uniewinniony

Trzecie miejsce w ogólnopolskim rankingu

Planowana przez wiślańską fundację impreza trwać ma od 30 listopada do 1 grudnia w bielskim ZIAD-zie. Jej organizatorami oprócz Fundacji Rozwoju Sportów Zimowych w Wiśle jest także Be- skidzki Związek Narciarski oraz przedsiębiorcy z branży turystycz- no-wypoczynkowej, czyli właści- ciele hoteli, pensjonatów, wycią- gów narciarskich i biur podróży.

„BeSKIdy 2007” adresowane są do firm zajmujących się organiza- cją zimowego wypoczynku, a tak- że do zakładów pracy i osób pry- watnych. Impreza ma zachęcić do wybrania Beskidów jako miejsca zimowego urlopu i pokazać, że

Beskid Śląski i Żywiecki mogą być ciekawą alternatywą dla zimo- wych wczasów na Słowacji czy w Czechach. Także dla mieszkań- ców tych dwóch krajów.

Promocyjnemu spotkaniu w ZIAD-zie towarzyszyć będą do- datkowe atrakcje, takie jak poka- zy mody czy prezentacje nowo- czesnego sprzętu narciarskiego.

Fundacja Rozwoju Sportów Zi- mowych w Wiśle zaprasza do współpracy wszystkich zaintere- sowanych promocyjną imprezą.

Siedziba fundacji mieści się w Wiśle przy ulicy Brzozowej 5, tel.033 8553524, 0604187563 e-mail: ethos@wisla.pl

PROMOCJA ZIMOWYCH BESKIDÓW

Fundacja Rozwoju Sportów Zimowych w Wiśle chce, aby w Beskidach powstał silny, wspólny front do skuteczne- go promowania zimowego wypoczynku w tych górach.

W tym celu na przełomie listopada i grudnia planuje dużą imprezę promocyjno-marketingową „BeSKIdy 2007”.

Fundacja Rozwoju Sportów Zimowych w Wiśle

43-460 Wisła

ul. Brzozowa 5 Tel. 00-48-33-855-35-24

Tel. kom. 0 604-187-563 0 608-387-584 E-mail:ethos@wisla.pl

● ●

● ● PROMOCJA ● ● ● ● ● PROMOCJA ● ● ● ● ● PROMOCJA ● ● ● ● ● PROMOCJA

41560/171006

Od czterech lat Bielsko-Biała pnie się w górę w rankingu inwestycyjnym miast na prawach powiatu. W tym roku stolica Podbeskidzia dotarła na podium.

anking bierze pod uwagę nakłady na inwestycje w mieście w ciągu ostatnich trzech lat w przeliczeniu na jedne- go mieszkańca. Jego autorami są naukowcy Uniwersytetu Warszaw- skiego, a zestawienie gmin wydają- cych najwięcej na inwestycje publi- kuje samorządowe pismo „Wspól- nota”. W tym roku wśród miast na prawach powiatu Bielsko-Biała za- jęło trzecie miejsce, przegrywając jedynie z Płockiem i Krosnem, a po- konując między innymi takie miasta jak Rybnik, Sopot, Świnoujście, Ko- szalin, Gliwice, Zabrze i Tychy.

Pod uwagę brano jedynie wydat- ki na inwestycje związane z infra- strukturą techniczną, czyli na przy- kład na drogi czy kanalizację. - Nie wzięto zatem pod uwagę na przy- kład inwestycji realizowanych w

oświacie i służbie zdrowia. Gdyby ich nie pominięto, Bielsko-Biała zna- lazłoby się być może na jeszcze wy- ższym miejscu. Można powiedzieć, że procentują teraz decyzje władz miasta o prowadzeniu polityki pro- inwestycyjnej. Z roku na rok zwięk- sza się bowiem procent wydatków inwestycyjnych w budżecie gminy - w ciągu czterech lat aż dwukrotnie.

Obecnie na inwestycje wydawa- nych jest ponad dwadzieścia jeden procent budżetu miasta - mówi To- masz Ficoń, rzecznik prasowy Urzę- du Miejskiego w Bielsku-Białej.

Stolica Podbeskidzia po raz pierwszy była notowana w inwesty- cyjnym rankingu „Wspólnoty” w 2003 roku zajmując 23 miejsce.

Rok później Bielsko uplasowało się na 16 pozycji, a w roku 2005 na 4 miejscu. (hos)

Dok. ze str. 1

(6)

I 19 X 2006 www.kronika.beskidzka.pl

6

Od kilku tygodni do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu napływa- ją listy ze Stanów Zjednoczonych. Ich autorzy domagają się, aby muzeum oddało byłej więźniarce Dinah Gottlieb-Babbitt obrazy, które namalowała podczas wojny.

ieszkająca obecnie w Sta- nach Zjednoczonych Ży- dówka Dinah Gottlieb- Babbitt urodziła się w czeskim Brnie. W czasie wojny wraz z całą rodziną trafiła do KL Auchwitz, gdzie na ścianach obozowego ba- raku namalowała kilka scen z fil- mów Disneya. To uratowało ją od śmierci. Władze obozu dostrzegły jej talent i dr Joseph Mengele (na- czelny lekarz tzw. romskiego obo- zu familijnego) zlecił jej malowa- nie portretów więzionych Romów, które miały być dokumentacją ba- dań nad tzw. teorią rasy. Po woj- nie Muzeum Auchwitz odkupiło od byłych więźniów siedem obrazów malarki. Sama autorka początko- wo nie chciała ich odzyskać. Swo- je roszczenia wysunęła dopiero pod koniec lat dziewięćdziesią- tych. Przeciwne oddaniu obrazów były i nadal są muzeum, Między- narodowa Rada Oświęcimska i organizacje romskie.

Tymczasem od września dyrek- cja muzeum jest wprost bombardo- wana listami ze Stanów Zjednoczo- nych od prywatnych osób i arty- stycznej fundacji The Pollock - Kra- sner Foundation. Autorzy tych li- stów twierdzą, że dyrekcja oświę- cimskiego muzeum, a także polskie władze bezprawnie przetrzymują obrazy byłej więźniarki. Chcą, aby muzeum zrobiło sobie duplikaty, a oryginały oddało malarce.

Dyrekcja Muzeum Auschwitz przypuszcza, że masowe wystą- pienia Amerykanów, to efekt nie- dawnych publikacji prasowych w Stanach Zjednoczonych, w których podkreśla się, że polskie władze przetrzymują i nie chcą oddać pa- miątek byłym więźniom lub ich

spadkobiercom. Przy okazji przy- pomniano sprawę obozowej waliz- ki, którą chce odzyskać syn byłe- go francuskiego więźnia. Sprawa trafiła nawet do paryskiego sądu.

Dyrekcja muzeum twierdzi, że sześć obrazów zakupionych zosta- ło w 1963 roku, a siódmy w 1977 roku. Początkowo autor obrazów pozostawał nieznany. Udało się go ustalić dopiero po kilku latach. Dy- rekcja muzeum odnalazła malarkę i poinformowała ją, że ma jej obra- zy. W 1973 roku odwiedziła ona muzeum i poprosiła jedynie o po- darowanie zdjęć swoich obrazów.

Dopiero pod koniec lat dziewięć- dziesiątych Dinah Gottlieb-Babbitt zmieniła zdanie i zaczęła się doma- gać zwrotu oryginałów. W specjal- nie wydanym oświadczeniu dyrek- cja muzeum podkreśla, że w świe- tle prawa jest prawnym właścicie- lem siedmiu obrazów. Natomiast do malarki należą prawa autorskie.

Te obrazy, podobnie jak i wa- lizki pozostawione przez więźniów, są nierozerwalnie związane z miej- scem, gdzie dokonywała się zagła- da Żydów, Polaków, Cyganów, Rosjan i innych narodowości. (...) Można postawić teoretyczne pyta-

nie: co stanie się, jeśli zaczną przy- bywać tu kolejni byli więźniowie lub ich spadkobiercy, by domagać się, słusznego ich zdaniem, zwrotu na- leżących do nich czy ich krewnych dzieł sztuki, obrazów, walizek, pla- nów nakreślonych w obozie czy in- nych przedmiotów, jak np. brama

„Arbeit macht frei”, którą wykonał w obozowej kuźni mistrz kowalstwa artystycznego Jan Liwacz? Jak po- winni zachować się mieszkańcy Brzezinki, którzy do dziś rozpozna- ją w poobozowych barakach okna i drzwi swoich przedwojennych do- mów, słupki ogrodzeniowe pocho- dzące z ich płotów, z zachowanymi inicjałami i datami powstania? Mu- zeum w pełni rozumie indywidual- ne racje, lecz zostało powołane, by służyć wszystkim - jako miejsce pamięci i jedyny w swoim rodzaju ośrodek badawczy - i dlatego sza- nując w pełni prawa osób, które wy- tworzyły część znajdujących się tu eksponatów, stoi na stanowisku, że każdy uszczerbek w zbiorach miej- sca pamięci będzie stanowił niepo- wetowaną szkodę - napisała w spe- cjalnym oświadczeniu dyrekcja Muzeum Auschwitz.

PAWEŁ SZCZOTKA

Muzeum Auschwitz pod amerykańskim „obstrzałem”

Czy oryginały tych obozowych obrazów znikną z Muzeum Auschwitz?

Federacja Konsumentów radzi, aby kupując zabawkę dla malca zwrócić przede wszystkim uwagę, czy posiada ona konieczne atesty.

owinna być wykonana z bezpiecznych, atestowa- nych materiałów oraz nie- toksycznych barwników. Małe dziecko z całą pewnością wypró- buje odporność zabawki na ude- rzenia, upadki, gryzienie czy mo- czenie i dlatego producent musi przewidzieć wszelkie tego typu działania. Kupując zabawkę nie w pełni bezpieczną, którą łatwo uszkodzić, można w niezamierzo- ny sposób przyczynić się do zro- bienia dziecku krzywdy. Szczegól- nie groźne są zabawki zawierają- ce drobne lub ostre elementy, ta- kie jak klocki, kółka samochodów, guziki. Z konsumenckich statystyk wynika, że najwięcej wypadków, którym ulegają dzieci, związanych jest z połknięciem jakiegoś ele- mentu lub umieszczeniem go na przykład w nosie lub uchu.

Wymagania, jakie muszą speł- niać zabawki, reguluje obowiązują- ce od trzech lat rozporządzenie ministra gospodarki, pracy i polity- ki społecznej. Stwierdza ono, że do sprzedaży mogą trafiać wyłącznie te, które podczas ich używania - zgodnego z przeznaczeniem - nie

będą stwarzały zagrożenia dla bez- pieczeństwa lub zdrowia użytkow- ników. Formalnie za zgodne z wła- ściwymi normami uznaje się za- bawki posiadające unijny znak CE.

Producent, umieszczając takie oznaczenie na opakowaniu produk- tu deklaruje, że zabawka została wytworzona zgodnie z wymogami bezpieczeństwa. Czy takie ozna- czenie zawsze jest prawdziwe, to już jednak zależy wyłącznie od rze- telności i uczciwości producenta albo importera. Gdyby okazało się, że produkt jest niebezpieczny, wówczas producent albo importer poniesie odpowiedzialność karną.

Taka sprawa trafiła niedawno do bielskiego sądu. Prokuratura Rejo- nowa oskarżyła trzech właścicieli podbielskiej firmy handlowej, która sprowadzała na polski rynek zabaw- ki z Dalekiego Wschodu. Zarzuco- no im rozprowadzanie produktów, które nie spełniają zasadniczych wy- magań dotyczących bezpieczeń- stwa dzieci. Kontrolerzy z Inspekcji Handlowej stwierdzili między inny- mi, że na sprowadzonych z Chin pa- rasolkach, po usunięciu elementów osłonowych pojawiły się druty o

ostrych zakończeniach, stwarzają- ce ryzyko zranienia dziecka. Zagro- żenie dla zdrowia stanowiły też dzie- cięce wózki, nieposiadające nie- zbędnej ilości blokad zabezpiecza- jących oraz niezbędnej wytrzymało- ści i stabilności mechanicznej. Man- kamenty wykryto również w pistole- tach - zabawkach, których metki nie posiadały wpisów ostrzegających, że nieostrożne ich użytkowanie może spowodować uszkodzenie słuchu. Przy znacznej części impor- towanych zabawek brak było na opakowaniu informacji o danym pro- dukcie i sposobie użytkowania. Nie było także informacji o konieczno- ści przechowywania zabawki w miej- scu niedostępnym dla dzieci w wie- ku do trzech lat.

Zakwestionowane zabawki na- tychmiast wycofano z obrotu, ale to nie uchroniło właścicieli firmy przed wszczęciem przeciwko nim postę- powania karnego. W trakcie śledz- twa twierdzili, że chiński producent zapewniał ich, iż zabawki spełniają normy europejskie, ale prokurator nie uznał takich wyjaśnień za wiary- godne. Oskarżeni trudnią się profe- sjonalnym importem i handlem, więc nie mogą się powoływać na niezna- jomość przepisów regulujących tę sferę działalności gospodarczej.

Zgodnie z prawem zabawki wpro- wadzone na teren Unii Europejskiej muszą spełniać zasadnicze wyma- gania z zakresu bezpieczeństwa ich użytkowników. Tymczasem sprowa- dzone zabawki nie posiadały wła- snych certyfikatów zgodności - stwierdzono w uzasadnieniu aktu oskarżenia. Za zarzucany czyn grozi grzywna do stu tysięcy złotych.

DARIUSZ BANDOŁA

Gdy zagrażają dzieciom

Narodowy Fundusz Zdrowia chce Beskidzkiemu Centrum Onkologii w Bielsku-Białej obniżyć o półtora miliona zło- tych - w porównaniu z rokiem obecnym - przyszłoroczny kontrakt. Dla pacjentów bielskiej onkologii oznaczać to będzie dłuższe czekanie na leczenie. A przy tego typu schorzeniach, jakie leczy BCO, czekanie może mieć tra- giczne konsekwencje.

owód redukcji kontraktu przez NFZ wyjaśnia Piotr Zdunek, dyrektor Beskidz- kiego Centrum Onkologii. Otóż w tym roku w szpitalu onkologicznym konieczna była wymiana akcelera- tora, służącego do radioterapii.

Sęk w tym, że montaż takiego urządzenia trwa kilka miesięcy i z przyczyn formalnych nie sposób uruchomić go natychmiast. W do- datku drugi szpitalny akcelerator miał awarię, której również nie dało się usunąć od ręki. W efekcie w pierwszym półroczu szpital nie wy- konał przewidzianego na ten okres kontraktu. Teraz próbuje stratę nadgonić, ale w całości będzie to niemożliwe. Tymczasem NFZ przyszłoroczny kontrakt planował opierając się na wynikach BCO z tego roku. Ponieważ bielska onko- logia ma wykonanie kontraktu mniejsze od zakładanego, przycię- to kontrakt na rok przyszły.

13 października szef BCO roz- mawiał na ten temat z przedstawi- cielami śląskiego oddziału NFZ, ale nie udało się mu ich przekonać do zmiany stanowiska. - Jeśli nasz kon- trakt będzie mniejszy o te półtora miliona złotych, oznaczać to będzie dłuższe kolejki do radioterapii i w po- radniach oraz dłuższe oczekiwanie na zabieg na oddziale chirurgii on- kologicznej. Nie chcemy do tego do- puścić, dlatego będziemy nadal za- biegać o zwiększenie kontraktu - mówi Piotr Zdunek, który nie kryje, że liczy w tej sprawie na pomoc biel- skiego starostwa, które jest organem założycielskim onkologicznego szpi- tala. - Zrobimy wszystko, aby pomóc naszemu szpitalowi w walce o więk- szy kontrakt. Nie może być tak, że niezawinione przez szpital mniejsze wykonanie tegorocznego kontraktu odbije się na stanie leczenia w tej pla- cówce w roku przyszłym - mówi sta- rosta bielski Andrzej Płonka. (hos)

Dłuższe kolejki na onkologii ?

uż ponad dwa tygodnie trwają zmagania ratowników z podziemnym pożarem w czechowickiej kopalni Silesia. Po- żar endogeniczny - objawiający się podwyższonym stężeniem tlenku węgla i wyższą temperaturą - mimo wysiłków ratowników, w ubiegłym tygodniu wymknął się spod kontro- li. Pojawiły się płomienie i związa- ne z tym realne zagrożenie dla pra- cujących pod ziemią ludzi.

- Sytuację udało się opanować po wybudowaniu kilku tam odci- nających cały zagrożony rejon.

Teraz kończy się ich uszczelnia- nie i wkrótce rozpocznie się wła- ściwe gaszenie pożaru poprzez zatłaczanie azotu. Akcję ratowni- czo-gaśniczą utrudnia fakt, że do samozapłonu węgla doszło w re- jonie, w którym wydobycie zakoń- czyło się w połowie lat siedem- dziesiątych. Sam transport w ten rejon ratowników i sprzętu zabie-

ra sporo czasu - powiedział „Kro- nice” Zbigniew Madej, rzecznik pra- sowy Kompanii Węglowej. - Obec- nie proces wydobycia w Silesii nie jest zagrożony. Nie ma również zagrożenia dla pracujących pod ziemią górników.

Postawienie tam odcięło pożar od reszty kopalni. Zbigniew Madej zaznacza, że do końca akcji jesz- cze daleko. Nie sposób na razie określić, jak długo potrwa gasze- nie pożaru. Wśród załogi Silesii już głośno mówi się o tym, że kosz- towna akcja ratowniczo-gaśnicza może być gwoździem do trumny dla zagrożonej likwidacją kopalni...

- Wypadki, pożary i inne kryzy- sowe sytuacje zdarzają się w ko- palniach. Tego po prostu nie da się uniknąć. Żadna kopalnia nie zostaje wówczas zostawiona samej sobie.

W Kompanii Węglowej działamy solidarnie. Koszty akcji ponosi cała firma - dodaje Zbigniew Madej. (łup)

W Silesii nadal się pali

Istvan V., kierowca węgierskiego TIR-a, był przekonany, że tradycyjna polsko-węgierska przyjaźń pozwoli mu uniknąć kłopotów związanych z nadużyciem alkoholu. Cieszyński policjant okazał się jednak nieczuły na jakiekolwiek senty- menty i, kierując się wyłącznie prawem, doprowadził Wę- gra na ławę oskarżonych.

esienną nocą policyjny patrol dostrzegł nieprawi- dłowo zaparkowaną przy przejściu granicznym w Cieszy- nie ciężarówkę z węgierską reje- stracją. Funkcjonariusze legity- mujący kierowcę wyczuli od nie- go woń alkoholu i postanowili przebadać Węgra alkotestem.

Gdy ten zrozumiał co się święci, spróbował w języku niemieckim mediować z policjantem. - Wypi- łem tylko dwa piwa, ale to żaden problem. Proszę to ode mnie na pamiątkę - powiedział i włożył

stróżowi prawa do kieszeni bank- not o nominale dwudziestu euro.

Potem łamaną polszczyzną do- dał: - Polak Węgier dwa bratan- ki. Swym gestem tylko się pogrą- żył, bo - na wniosek policjanta - wszczęto przeciwko niemu po- stępowanie o wręczenie funkcjo- nariuszowi publicznemu łapówki w celu skłonienia go do odstąpie- nia od czynności służbowej. Pol- skie prawo przewiduje za to karę pozbawienia wolności od pół roku do pięciu lat. Sprawę będzie roz- strzygał cieszyński sąd. (ban)

Chciał przekupić policjanta

(7)

41334/091006

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak mówiła „Kroni- ce” Władysława Blachura, kierownik noclegowni oraz Schroniska dla Bezdomnych przy ulicy Stefanki 7, przy- jęto nawet dwie osoby ponad stan, bo zgłosiły

Bardzo ważnym jest też okresowe usuwanie z li- ści kurzu i pyłów nawilżoną ściereczką lub ligniną, wtedy też naocznie przekonamy się jak wiele tego paskudztwa się

23 listopada, na tydzień przed oczekiwanym festiwalem Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej, odbędzie się koncert, którego w żadnym wypadku nie można odpuścić.. O 19.00 w Bielskim

Jeszcze na dobre nie upora- no się ze szkodami, a wieczorem w środę, 1 listopada, sypnęło śniegiem, który padał także przez kolejne dni?. Taka sytuacja od- biła się fatalnie

Zapo- wiedzieliśmy, że szukać będziemy odpo- wiedzi na pytania, czy to niedopatrzenie, czy lekceważenie, a może też chęć ukry- cia przed bielszczanami tego, co się w

- Okazało się, że łącznie z róż- nymi karami, odsetkami i kosztami komornika będę musiał spłacić bli- sko czterdzieści tysięcy złotych! W tej sytuacji jestem jeszcze na

między innymi za sprawy drogowe, poszerzenie i przebudowanie tego fragmentu ulicy Langiewicza nie jest tak prostym przedsięwzięciem, jak mogłoby się z pozoru wydawać.. Byłaby

Zagadką pozostają także przyczyny przeciągania się remon- tu mostu na Sole w Milówce, przy ulicy Grunwaldzkiej, który miał być gotowy już kilka miesięcy temu..