' i i '' . J r ,
m
i 1 • 4T
K ' ///yl A
'i; ■ '-:;f
... .
4 */>f «
•
<#' W
^ -4
.t € . /f>
.v ^ // ; . ,
'C*
na rok zwyczajny
1921
V ; W
•JV'
§ § .
" ;
'ęWMiWm:
i i i r r i T T T M i T i T TTT T i i ^ i i t t i i i i i 11 n i 1 1 1 1 X 1 X 1 1 111 l i i 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 r r r r r n
N a rok zwyczajny
1921
Rocznik t(.
Nakładem i drukiem Ludow ej Drukarni w e Frysztacie.
■
:trrriTiTTT f r 111
ttt ttttttr m n
t tt t ty ii i ii r r r r m i i i xxxxxxxxxxxxxxxxxix
D ru to m M e 6 lutroliptornia
I
w e Frysztacie
-$>• Śląsk cieszyński hs-
'.V'"Ł-.. ^
wykonuje w szelkie roboty drukarskie jako t o : dzieła, broszury, sprawozda
nia, tabele, afisze, druki kupieckie, zaproszenia ślubne i na bale, pro
gramy, bilety w izytow e i t. d., i t. d.
Hypfib ksiąg kupieckich. Skład drukdw.
Ceny umiarkowane. □ O bsługa rzetelna.
\
Roboty introligatorskie
przyjmuje się i wykonuje
szybko, tanio i gustownie.
®®9999©©©©©©©©g©©©9®9999999999®®99»99®®8®9©©©©©©®<a®999®999(aQ»Ł)oc)e)C)cog)ci{Dg)£)
®®®®®®®®®®®®©©©©©©©©©©©©®®®9®®9®®®9 9©©©©©©©©©©©©©©©©i©©©©©©©©©®©©©©©©©©©©
v , i «
Rok 1921 jest rokiem zwyczajnym, ma w ięc 365 dni czyli 52 tygodni.
C ztery pory roku as tro n o m ic zn e g o . W i o s n a zaczyna się 21 marca o 4 godzinie 51 minut rano. ’ C zas w io senny przedstawiałby się w ten sposób, że marzec i* kw iecień aż do 25 ciepły i suchy, poczem następują dnie nad
zwyczaj chłodne i mroźne.
L a t o zaczyna się 22 czerwca o 12 godzinie 36 minut rano. Letnia przepoi wiednia wspomina o deszczu, jednako
w oż nie tyle, Ile potrzeba go w lecie.
J e s i e ń zaczyna się 23 września o 3 godz. 20 minut popołudniu. Począt
kiem jesieni jest dużo deszczu i w cze
sne mrozy. W drugiej połow ie paździer
nika nastaje pogoda i susza, trwająca ‘fc do końca listopada.
Z i m a zaczyna się 22 grudnia o 10 godz. 8 minut rano. Zima zaczyna się śnieżyęą i dokuczliwem zimnem, które trwają-aż do połow y lutego.
Z a ć m ie n ie sło ń ca i księżyca.
W roku 1921 mamy dwa zaćmienia - słońca i dwa zaćmienia księżyca. Z tych widzialne są w środkowej Europie pierw
sze zaćmienie słońca i drugie zaćmienie księżyca.
Pierwsze zaćmienie, słońca rozpęcznie się 8 kwietnia o godzinie 7 minut 51 ra
no. Całkowite caćm ienie o godzinie 10 minut 44 rano. Koniec zaćmienia o go dzinie 12 minut 37 w południe.
Drugie zaćm ienie księżyca będzie w i
dzialne z 16 na 17 października. O g o dzinie 9 wieczorem będzie można zau
ważyć na księżycu półcień. O godzinie 10 minut 14 w ieczorem będzie początek zaćm ienia a koniec o godzinie l minut 33 w nocy.
Dw anaście zn a k ó w niebieskich.
Z n a k i w i o s e n ne. Z n a k i j e s i e n n e .
Baran W aga k H
Byk N iedźwiadek
Bliźnięta
WStrzelec J f
Z n a k i l e t n i e . Z n a k i z i m o w e . Rak-' ; -K oziorożec 1 &
Lew M W odnik
jC
Panna
¥Ryby g g
Styczeń
ma 31 dni
P o c z e s k u : le d e n .
„ r u s k u : H en w ar.
„ n i e m i e c k u : Jiin n er.
L)ni
l Sob
Ś w i ę t a
rzymsko katolickie ewangelickie
N ow y rok Now y rok
00 55 s
1. o godz. 5 ([ 3 4 min. rano Nlecty,
Pon.
WŁ.
Ś r . Czw Piąt.
Sob.
Imienia Jezus Mak (ienowefy
Tytusa b.
Telesfora , Trzech Króli
Walentego Seweryna
po N. R. Ab. i S.
Enocha Izabeli Szymona
Epifanii Izydora Erharda
9 o godz. 6 @ 26 minut rano 9'
10
11
12 13 14 15Pon.
mi.
Wt.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
1. po Ep. Jul.
Pawła pust.
Hygina Ernesta Hilarego Feliksa Maura
1. p Ep. Marcyany Paw/a
Matyldy Rheinolda Hilarego Feliksa Maura
17/ o godz. 7 ) 30 minut rano 16
17 18 19 20
! 21 22
Pon.
Wt.
Sr.
Czw.
Piat.
Sob
2. po Ep. Marcelego intomeeo
Antoniego Pryski Kantego Fab i Sebast.
Agnieszki Wincentego
2. po Ep. Marcelegc Antoniego
Pryski Sary
Fab. i Sebast.
Agnieszki Wincentego
4-
23
•'4 25 26
z l
28 29
24. o godz. 0 min. rano
p Nledi Pon.
Wt.
Ś r . Czw.
Piąt.
Sob.
„S e p . Zaśl. N. M P.
I yriiot.
Nawr. św. Pawła Polikarpa
Jana Chryz.
Kar. W ielk.
Franciszka Salw.
Sep. Emerencyi Tymoteusza Nawr. św. Pawła Polikarpa
Jana Chryz Kar. W ielk.
W a ler yana
5
30 o godz. 9 (j-2 min. wieczór 30131
p„«H- p g f f i zMr inj
Seks. Adelajdy W aleryanaC M e
ishC M
J f J f a 2
a M
j
€
j
€
A .
r*i
Polska kronika historyczna.
A rtu r Grottgier, ur. 1837 f 1867.
Zdobył sobie europej
ską sławę jako rysownik i malarz. U czył się najpierw we Lw ow ie pod okiem oj
ca, później pobierał naukę u artysty Juliusza Kossaka, wreszcie kształcił się we Wiedniu pod okiem profe
sora Rubena. Malował a- kwarele i obrazy olejne.
» Modlitwa Konfederatów przed bitwą«, »Ucieczka Henryka W azyusza«, »R zeź Humańska« i inne, zwróciły nań uwagę. — Największą sławę zjednały mu rysunki kredkowe, wydane seryami.
»W arszawa« 7 rycin, »Po- lonia« 8 rycin ; — »Litua- nia« 6 rycin; » W ieczory zi
mowe* 2 serye pp 5 rycin,
»W ojn a« składająca się z 10 rysunków. W obrazach tych przedstawił poetycznie bolesne epizody z czasów powstania. K ażdy je zna, każdy podziwa i w każdym domu znajdziesz jakąś ko
pię jego obrazu. — Umarł młodo na chorobę piersiową.
Długość dnia.
W ynosi od 8. godz. 21 min.
do 9. godziny 21 minut.
Przybywa o 1 godzinę.
Styczeń
Dzień N O T A T K I Dochody Rozchody
K
Kf
P o c z e s k u : U nor.
„ r u s k u : F e w ra l.
n ie m ie c k u : F e b r u a r.
6
w t.^Izw.
Piąt.
Sob.
Ignacego P . Gromn.
B łażeja Weroniki Agaty
Brygidy
Oczyszcz. Maryi Błażeja
Weroniki Agaty
8. o godz. 1 @ 36 min rano
on.Iz.
Wt.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
S
in. Doroty omualda Jana z Malty Apolonii Popielcowa SzolastykiDezydery Eulalii
8
in. Doroty yszarda Salomon Apolonii Gabryela Eufrozyny Eulaliij €
j
€
r t
7 15. 0 godz. 7 ) 53 min. wieczór 13
14 15 16 17 18 19
n a Wt.
Śr Czw.
Piąt.
Sob.
1 Inw. Katargyny Walentego
Fausta Juliany Konstancyi Flawiana Konrada
l Inv. Kastora Walentego Fausta Juliany Kostancyi Zuzanny Gabinusa
fiF#
n n
H 22. 0 godz. 10 (£) 32 min. wieczór 20
21 22 23 24 25 26
jPon.' Wt.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
2 Rem. Eleuteryi Eleonory
Kat. św. P.
Romana Macieja Walpurga Aleksandra
2 Rem. Euchar.
Eleonory Kat. św. P.
Seweryna Macieja Wiktora Bogusława
m p
.
i h
J
CSf O 1. marca 0 godz. 3£
3 min. rano27 28
Niedz.
Pon.
3 Ocull Leandra Romana
3 Ocull. Leandra Romana
CM
Ignacy Józef K raszewski, ur. 1812 f 1887.
Skończywszy gimnazy- um, kształcił się na uniwer
sytecie wileńskim, gdzie od
dawał się nauce obcych ję zyków i historyi. W czasie powstania uwięziony, odzy
skał wolność dopiero w r.
1832 i dalej oddawał się nauce. W r. 1837 wziął dzierżawę, ożenił się, gospo
darzył i pisał. Literatura była ulubionem jego zaję
ciem. W r. 1853 osiadł w Żytomierzu i oddał się pra
cy społecznej. B y ł kurato
rem gimnazyum, dyrektorem tow. dobroczynności i człon
kiem spółki wydawniczej.
W r. 1860 osiadł w W a r
szawie, redagując Gazetę Polską. W r. 1863 zmu
szony opuścić stolicę, osiadł w Dreźnie, gdzie najwięcej napisał dzieł. Pod zarzutem zdrady stanu, uwięziony w Magdeburgu, odzyskał po
zwolenie wyjazdu na po
łudnie. Zmarł w Genewie wSzwajcaryi 19. marca 1887 roku. Zwłoki złożył wdzięcz
ny naród w Krakowie w grobie zasłużonych na Skał
ce. Niepodobna wyliczyć wszystkich utworów K ra
szewskiego, tak wiele napi
sał, a wszystko barwnie, i zajmująco.
Długość dnia.
W ynosi od 9. godzin 23 minut do 10. godzin 55 minut.
Dnią przybywa o 1 godzinę 32 minut.
J l
1
I
Lutv. j
N O T A T K I . Dochody Rozchody
K K
Dni Ś w i ę t a bG rzymsko-katolickie ewangielickie
s
1 Wt. Albina Albina J?
2 Śr. Symplic. Symplic.
3 Czw. Kunegundy Kunegundy
4 Piąt. Kazimierza Adryana a !
5 Sob. Euzobiusza Fryderyka
Jtlorzcc
ma 31 dni
l O 9. o godz. 7 @ 9 min. wieczór
ł | fó n .‘ Laet. Fryder. 4 Tomasza
Leat. Frydolin
Feiicya
A ,
8 W t. Jana z G. Filomena
9 Śr. Franciszki 1 Prudentego
10 Czw. 40 Męczen. Aleksandra «29K
11 Piąt. Heraklyusza Rozyny
12 Sob. Grzegorza Grzegorza
U
17. o godz. 4 ) 49 min. rano13
23. o godz. lfjg) 56 min. ranoI fi
2'
22
23 24 25 26
on.
W t.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
Palm. Niceta Benedykta Oktawiana W iktorina Ziel. Czwartek W ie lk i Piątek W ielk a Sobota
Palm. Ruprec.
Benedykta Kazimierza Eberharda Ziel. Czwartek Anielki Piątek
W ielka Sobota
K y f i ? 2™ 5
Jud. Ernesta Zacharyusza5 W t. Longina Krysztofa
6
Śr. Herberta Cyryaka7 Czw. Gertrudy Gertrudy
3 Piąt. Edwarda ' Anzelma
J Sob. Józefa N. Józefa N.
n
¥
* i h rmci h
ta
31.0
godz. 1^> 13 minut dopol.ledz.
Wielkanoc ^ Wielkanoc281Pon. -'on. W ielkanoc Pon. Wielkanoc
J?
29 W t. Cyrila Eustachego
Jt?
30 Śr. Kwiryna Gwidona
J?
31 Czw. A m osa Amosa Pr, 9JL.
J ad w iga Ł u szczew sk a (D eotym a),
ur. 1830 r. w Warszawie.
Odebrała w domu ro dzicielskim staranne w y chowanie. Mając lotną fan- tazyę, już wcześnie poczęła pisać udatne wierszyki, i improwizować doraźnie na temat zadany. Olśniewała w nich głębokością pomysłów, i świetn. językiem. Niektóre improwizacye Łuszczewskiej pod artystycznym względem są zupełnie wykończone.
W yszły w dwóch zbiorach p. t. » Improwizacye i poe- zye Deotymy* w Warsza
wie r. 1854 i 1858. — Od improwizacyi przeszła Łu- szczewska-Deotyma do ob
szerniejszych poematów, o- bierając rozległy przedmiot.
Pierwotne chwile dziejowe życia narodu, ukazała nam w pieśni. — Do celniejszych utworów jej zaliczamy: »To- mir Lech*, » W ojna olbrzy
mów*, » Polska w pieśni«.
Prześliczne są rapsody o Wandzie i Chrobrym. — Powieści poetyckie prozą:
»N a rozdrożu*, » K rzyż nad otchłanią*, » Branki w jasy
rze*, > Zwierciadlana zagad
ka* i inne.
* * * D ługość dnia W ynosi od 11. godz. 2 min.
do 12. godz. 47 min.
Przybyw a o 1 godz. 45 min.
Marzec
N O T A T K I
r Kwiecień
ma 30 dni
P o c z e s k u : Duben.
„ r u s k u : A p riłły j.
„ n ie m ie c k u : A pril.
n
Dni
Piąt.
Sob.
rzymsko-katolickie
w i ę t a
ewangelickie Hugona
Franciszka P.
14
Teodora Am alii
8. o godz. 10 @ 5 min. dopoł.
Nledi.
S r
Śr,
■Czw.
Piąt.
Sob
1 Quas. Rysz.
Zwiast. N. M.
Wincentego Sykstusa Hermana Dyonizego Maryi Cl.
X Quas.
D a go s.Zwiast. M. P.
Hozyasza Ireneusza Hegesipa Apolonii Demetra
15
15. o godz. 11 J u min. dopoł.10
l i 12 13 14 15 16on.
Wt.
Śr.
Czw,.
Piąt.
Sob.
2 Mis Ezech.
Leona b.
Juliusza Hermeneg.
W aleryana Anastazyi M.
Turibiusa
16
2 Mis. Daniela Leona
Juliusza Justyna Tyburcyusza Olympia Charyzjusza 22. o godz. 2 @ 40 min. popoł.
17 18 19 20
21 22
23 Pon.
W t.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
3 Jub. Rudolf Apolonia Krescencya Sulpitus Adolar
Sotera i Kaja Adalberta
3 Jub. Rudolf Flawiusza W ernera Sulpitusa Adolara Sotera i Kaja Jerzego
17
30. o godz. 5 (£ 8 m in . rano 2425 26 27 28 29 3 0
Wed*.
Pon.
W t.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
4 Cant. Jerz.
Marka Kleta Peregryna W italego Piotra M.
Katarzyna
4 Cant. Albr.
Marka Kleta Anastazego W italego Sybili Eutropiusza
60a>
s
A *
A A<a28«
#$■
f i f t
s.JMr*
¥
A
¥ s ha
J fA
F ryd ery k Chopin, ur. 1 8 1 0 f 1 8 4 9 .
Sławny muzyk i naj
większy kompozytor polski, urodził się w Żelaznej W oli w powiecie Sochaczewskim.
Ojciec jego był francuzem, przebywał w Polsce jako nauczyciel i wychował syna po polsku. Już od wcześnej młodości zdradzał Fryderyk zamiłowanie do muzyki, więc od 7 roku dawali mu rodzicejlekcye g ry fortepia
nowej. W 9 roku tak wiel
kie zrobił postępy, że grał publicznie na koncercie.
Słuchacze byli zachwyceni cudownem dzieciakiem, i piękną rokowali mu *przy- szłość. Rodzice kształcili go dalej, a nadzieje ich spełni- ły się ;_w zupełności. Fryde- ryk grał po mistrzowsku na fortepianie, i tworzył nie
zw ykle piękne dzieła mu
zyczne. — Jego prześliczne m azurki i p o lo n esy są zu p ełn ie narodowe, polskie, i jakby w duszy naszej pod
słuchane, przemawiają do nas rodzinną melodyą, U- marł w Paryżu. W Żelazo
wej W o li wdzięczny naród postawił mu pomnik w ro
ku 1894.
Długość dnia.
W ynosi od 12 godz. 46 min.
do 1 4 godzin 2 4 minut.
Przybyw a o 1 godz. 38 min.
'.wpu W
Kwiecień
Dzień jN 0 T A T K I
Dochody:
; ^ h d
K h K
h
i
,\i:m ,v*8 4jó-f-I 4 fia tt
.£ % j#
*
<7-4 &
t
r^ łfs if .v•» 4 v :-'i ?. •>
H
-
•
v-Ł 'v i*;V 1' \ ,./K -V
/■; /'•.: . 1 :„-3 i.' ,
4i
>! ; •' 'L , ‘ l« .»> >•* > f -U :(5Ś
\
/ f t $(' ■«vD)
-'/■j s ,•■&' ; : CJfj 4’ |f;
JOtj
ma 31 dni
P o c z e s k u : K v eten .
„ r u s k u : Mai.
„ n ie m ie c k u : Mai.
Dni Ś w i ę t a
rzymsko katolickie ewangelickie 1 S 7. o godz. 10 @ 1 min. wieczór
kitdi. Rof. Św. maj 2 Pon. Zygmunda 3 W t. Zn św. K.
4 Śr. Floryana 5 Czw. Piusa V. P.
6 Piąt. Jana w Oleju 7 Sob. Stanisław B.
& Rog. Św. maj.
Zygmunda Zn. św. K.
Floryana Gotarda Dytrycha Gotfryda
19
14. o godz 4 ) 24 min. popoł.łlwLi. (> Ex. Zj. iw. Maryi 9 Pon. Grzegorza
10 W t. Izydora 11 Śr. Beałryksy 12 Czw. Pankracego 13 Piąt. Serwacego 14 Sob. Bonifacego
Ex. Stan.
Joba W iktoryna Adalberta Pankracego Serwacego Bonifacego
20
2 1 . o godz 15 min. wieczórifo
18 1920
21Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
2'ielore Św. Zof.
Pon. Ziel. Św. J N.
Paszalisa Brunona Celestyny
Zesł Po.
Bernarda S. Feliksa S.
Ducha św.
m. Z ie l Św. P.
Torpetusza Liboryusza Potoncyusza Anastazego Pudensa
21
29. o godz. 1(V 44 min. wiecz.1
24 25 2|
2
28 t f t n .
W t . Śr.
i * :7 1
S w.
ezyderegoTr. JuliiJoanny Urbana -W . lk>*e Ciaio Piąt. Jana p Sob. W ilhelm a
ńn. Heleny Dezyderego Zuzanny Urbana Bedy Lucyana W ilhelm a
22
6 . czerwca o godz. 7 @ 14 min. rano 2l U . *30 31
Pon.
W t.
po i. Tr. Maks.
Ferdynanda Anieli
| po śm>, Tr. Maks.
Ferdynanda Petroneli
CJj<X>
i3
a
¥
¥
CMi h
J f AZ AZ AZ A
Jan III. Sobieski, król polski, ur. 1624 f 1696.
Największy wojownik, genialny wódz, dumą po
winien być każdego Polaka.
Turcy grozili Polsce i chrze
ścijaństwu Europy zagładą.
Sobieski pobił ich pod Cho- citnem, za co królem .Polski obranym został. W r. 1675 pobił Turków pod Lwowem, odebrał im Bar, Holulew i Bracław. Turcy zwrócili się przeciw W ęgrom i Austryi.
Obiegli Wiedeń. W r. 1683 dnia 13. września król So
bieski pobił Turków pod Wiedniem, a 7. października na W ęgrzech pod Strzygo
nieni, i oswobodził Europę od panowania półksiężyca.
Zwyciężył krzyż, dlatego papież ustanowił osobne święto na pamiątkę » Imienia Maryi*. Austrya nie od
wdzięczyła się Sobieskiemu za udzieloną pomoc, zamiast oddać Śląsk, powiedziała synowi Sobieskiego, aby sobie zdobył Wołoszczyznę na Turkach. W ypraw a na Wołoszczyznę niebyła po
partą przez kraj, nie przy
niosła żadnej Sobieskim korzyści. K ró l Sobieski miał żonę francuzkę, która intry
gowała przeciw własnemu synowi aby nie obrano go królem po śmierci ojca w r. 1696, popierając na tron polski francuza.
^Długość dnia:
W ynosi od 14 godz. 27 min.
śggŁdo 15 godz. 41 min.|
Przybywa o 1 godz. 14 min.
Maj
Dzień
N O T A T K I
DochodyK
Rozchody K ! h
\
Czerwiec
ma 30 dni
P o c z e s k u : Ć erv en .
,, r u s k u : C zerw eb.
„ n ie m ie c k u : Juni.
ni
Dni
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
w i ę t a rzymsko- katolickie
Gracyana Erazma Klotyldy Franciszka
ewangelickie Nikodema Efraima Erazma Karpa
23
6 . o godz. 7 © 14 minut ranobCCD
s
5 Nledz. 3 po św. Tr. Bon. 2 po św. Tr. Bon.
W
6 Pon. Norberta Benigny
7 W t Roberta Lukrecyi
*t(f;
8
Sr.
Medarda MedardanMC
9 Czw. Prim. i F. Prim. i F. n
10 Piąt. Małgorzaty Onufrego m
11 Sob. Barnaby Ap. Barnaby
1
¥2 4
12. 0 godz. 9 ) 59 minut wieczór12 Niedz. 4 po św. Tr. Jana 3 po św. Tr. Bazyl.
<y
13 Pon. Antoniego Tobiasza ¥
14 Wt. Bazylego Antoniego
*
15 Sr. W ita i Mod. Wita
16 Czw. Benona Justyny C M
17 Piąt. Adolfa Bisk. Laury C M
18 Sob. Gerwazego Gerwazego
J f
2 5
20. 0 godz. 10 ® 4 l minut przedpoł.19 Hiedss. 5 po św. Tr. Jul. 4 po św. Tr. Sylw.
20 Pon. Sylwerego Sylasa
21 W t. Alojzego Albanusa
ąf
22 Sr. Paulina B. Achacyusza
23 Czw. Edeltrudy Bazylego
24 Piąt. Jana Chrzc. Jana Chrzc.
ń.
25 Sob. Prespera B. Prospera
A ,
2 0
28. 0 godz 2 ( [ 1 7 minut popoł.26 Niedz. 6 po św. Tr. W irg. 5 po św. Tr. Jerem.
>$885»
27 Pon. W ładysław Filipiny m m
28 Wt. Leona II. P. Leona
wK
29 Sr. Piotra i Pawła Piotra i Pawła
H
30 Czw. Wsp. św. Pa. Ws. św, Pa.
Hł
Zygm unt Krasiński, ur. 1811 f 1859.
Potomek starożytnej ro
dziny, pobierał początkowo nauki w domu, a później uczęszczał do liceum i aka
demii. W krótce porzucił stu- dya i wyjechał za granicę do Szwajcaryi i do Włoch.
W r. 1843 pojął w małżeń
stwo E. Branicką i chciał powrócić do kraju, ale wą
tłe zdrowie zmuszało go do powrotu w okolice cieplej
sze za granicą. Zmarł mło
do w Paryżu, wyczerpany pracą i wycieńczony choro
bą. Pochowano go w dzie
dzicznej Opinogórze. K ra siński jest jednym z naj
większych i najgenialszych poetow wieszczów. Już na ławie szkolnej pisał powieści romantyczne jak » A g ; j Han«, » Dymitr Samozwa
niec*. — Później wznosił się coraz wyżej. »JSTieboska komedya* jest dramatem przyszłości, »Irydyon«, »N oc letnia«, »Przedświt«,Psalm y przyszłości, » Ostatni*, » P o kusa «,» Resurectiuris«,» Gło
sy św. T erezy«, i inne dzie
ła uczyniły imię jego nie- śmiertelnem. O przyszłości Polski tak powiedział: Je
den tylko jeden cud — z szlachtą polską, polski lud.
T T
Długość dnia.
W ynosi od 15 godz. 43 min.
do 15 godzin 58 minut.
Dnia przybywa do 2 2. o 18 m.
następnie do końca miesią
ca ubywa o 3 minuty.
Czerwiec
Dzień
N O T A T K I
Dochody ■’ RozchodyDni Ś w i ę t a
Biegrzymsko-katolickie ewangelickie 1 Piąt.
•
Teobalda Teobalda
2 Sob Naw. N. M. P. Naw. M. P.
2 7
5. 0 godz. 2 © 36 min. .popoł.m
, 7 po św. Tr. Hel. 6 po św. Tr. Kore W4 Pon. TTdalricha Ulryka w
5 Wt. Cyr. i Metod. Karol y
6 Sr. Izajasza Izajasza
HHS
7 Czw. Wilibalda Wilibald m
8 Piąt. Elżbiety Kr. Kiliana
9 Sob. Anatolii Alojzyi ¥
2 8
12. 0 godz 5 ) 15 min. ranoto m
k 8 po św. Tr. Amal, 7 po św. Tr. 7 Br,¥
11 Pon. Piusa I. Piusa
sh
12 Wt. Henryka Henr\ka
sh
13 Sr. Małgorzaty Małgorzaty
14
Czw. Bonawent. Bonawent. CM15 Piąt. Rozesł. Ap. Rozesł. Ap.
J f
16 Sob. Maryi Szk. Ruty
J f
2 9
20. 0 godz. 1 © 7 minut rano17
m* , 9
po św. Tr. Aleks. 8 po św. Tr. Aleks,J f
1
H
Pon. Fryderyka MaternusaaM
19
Wt. Aurelii RufinaoM
20 Śr. Czesł. i K. Eliasza
A
21 Czw. Praksedy p. Pauliny
22 Piąt Maryi Magd. Maryi Magd.
A
123
Sob. Apolinarego Apolinarego3 0
28. 0 godz. 3(£
19 minut rano24 nwi, 10 po św. Tr. Krys l. 9 po św. Tr. Kryst. «SK
25 Pon. Jakóba Ap. Jakóba
H
26 W t Anny Anny
pR
•27 Sr. Pantaleona Marty
r?
28 Czw. Wiktora Pantaleona
29 Piąt. Marty Beatryksy
fld*
30 Sob. Abdona i S. Abdona
n
3 1
3 sierpnia 0 godz. 9@
17 min wieczór31 Ntodą. 11 po św. Tr. Ing. li. 10 po św. Tr. E m
f t
M a ry a Konopnicka, ur. w Suwałkach 1846 r.
K o b ie ty polskie uświa
domione, zawsze są gorą- cemi patryotkami, i w mia
rę talentu, zdolności i sił, starają -się o dobro i szczę
ście narodu. D o takich ko
biet patryotek należy K o nopnicka. Posiadając w yb i
tny talent poetycki pisze prześliczne poezye na te
mat współczesnych haseł.
U m ysł jej zajmują przed
m ioty niepowszedniego zna
czenia. Form a jej poezyi jest w ykończoną artystycz
nie. Staje w •bronie bied
nego ludu i w alczy o ró
wne prawa d|a w ydziedzi
czonych i opuszczonych. W utworach swych pełnych natchnienia odczuwa nędzę społeczną i w yraża prądy chwili obecnej. W literatu
rze polskiej w ybitne więc zajęła stanowisko. P o ezye jej drukowane b y ły kilka
krotnie w zbiorow ych w y daniach.
V
Długość dnia.
W y n o s i od 16 ęodz. 2 min.
do 15 godzin 3 minut.
Dnia ubywa o 56 minut.
Sierpień
ma dni 3.1
Ś w i ę t a JJIJI
rzym sko-katolickie ewangelickie 1 Pon. PiofcrM w ok Piotra w ok.
0
Wt. Porciunkula Gustawa Hi?3 S r Szczepana Augusta
■m
4 Czw. Dominika Dominika
‘M
5 Piąt. NMP. Śnież. Oswalda ¥
6 Sob. Przemień. P. Sykstusa
¥
3 2
3. 0 godz. 9 © 17 min. wieczór7
Niedz.
12 po św. Tr. Kaj. H po św. Tr. Don.r*i
8 Pon. Gyryaka Cyryaka
i~h
9 W t. Roma na Rolanda
CM?
10 Śr. W aw rzyńca W aw rzyńca
11
Czw /juzanny P. Hermana12 Piąt. Klary P. ^
\
Klary J f13 Sob. Kasyana Kasyana J f
3 3
10. 0 godz. 3 ) 13 min. popoł.14 Niedz. 13 po św. Tr. Euzeb 12 po św. Ena*.
15 Pon. Wniebowst. N. M. P W n NP. S J
16 W t. Rocha Rocha siać
17 Śr. Bertrama Bertrama
18 O w . Heleny Agapita . A
19 Piąt. Ludwika Zefcalda
20 Sob Szczepana Bernarda >ssm>
3 4
, 18. 0 godz. 4 ® 28 min. pojDoł.21
Nlcdz. 14 po św. Tr. Joan/ 13 po św. Tr. Adolf22 Pon. Tymoteusza Tymoteusza f *
23 W t Filipa Zacharyusza
24 Śr. i>artłomieja Bartłomieja jJpEjf
25 Czw. Ludwika kr. Ludwika
26 Piąt. Zefiry ny Zefiryna
27 Sob, Józefa Kalas. Gebharda f f
3 5
26. 0 godz. 1 C 51 min. popoł.28 Niedz. 15 po św, Tr. Ang. 14 po św Tr. Ang.
29 Pon Scięc. ś. Jana Sc. ś ' Jana 30 W t. Róży z Lim. Rebeki
31 S r. Rajmunda Pauliny
m
P o c z .e » k u : S rp e ń
„ rusku : S e rp e ń
„ n i e m i e c k u : A u g u st
Kornel Ujejskf, :4||*ur. 1823 f 1897.
Jestto jeden z najznako
mitszych poetów lirycznych / bieżącego wieku. Nauki szkolne pobierał w Buczaczu i Lwowie, później kształcił się w Paryżu, gdzie poznał Mickiewicza, Słowackiego i wielu innych literatów.
W r. 1849 wrócił do kraju, ożenił się hr. Komorowską i pracował na ro'i, dzierżą- • wtąc P a w ł ó w . Podlipce, potem Żubrze. — Zmarł w Pawłowie koło Rodziecho- wa, którv nabył dla syna.
Zav ód poetyczny rozpaczął utworem genialnym p. t.
»Skargi Jeremiego*, do któ
rego dały mu temat'smutne wypadki z r. 1846 Pieśń
»Z dymem pożaró n « znaną jest wszystkim, i postawiła go wysoko -w miłości na
rodu, którego odczuł bóle i przedstawił 'Wyraziście.
» Pieśni Salamona i Melodye biblijne« przenoszą nas w czi*sy hebrajskie i uczą ko
chać naród gorąco. Pisały wiele innych rzeczy np.
» K w iaty bez woni«, » Zwię
dłe liście«, »Smok siarczy
sty*, *Tłómaczenie Szope
na*, » Ptasie gniazdo«,
»Grzela«, i wiele innych.
Poezye Ujejskiego tłuma
czono na wszystkie języki europejskie
V V V /
Długość dnia:
W yn osi od 15 godz. 3 min. do 13 godz. 30 min. Dnia ubywa o 1 godz. 33 minut.
-
---
Dzień
Sierpień
N O T A T K I Dochody
K
Rozchody
/ - -;V‘
IDrzesień
ma 30 dni
Dni
Czw.
Piąt.
Sob.
3 6
Niedz.
Pon.
Wt.
Śr.
Czw.
Piąt Sob
rzym sko-katolickie Idziego op.
Stefana Kr.
Serafiny
2. o godz. 4 16 po św. rJjr. Roz, W aw rzyńca
Magnusa Nar. Ś. M- P.
Gorgoninsza Mikołaja
P o c z e s k u : Z a n
15 po św. Tr. Ro?.
Herkulana Magnusa Reginy Nar. M. P.
Gorgoniusza Jodoka
s h s h CM(
CM J f J f
3 7
9. o godz. 4 ) 29 min. ranoNiedz.
Pon.
Wt.
Śr.
Czw.
Piąt.
Sob.
17 po św. Tr. P. i J.
Gwidona Tobiasza Podw. ś. Krz.
Nikodema Ludmili Hildegardy
16 po św. Tr. Pf,
■Cyrusa Materna Podn. ś. Krz.
Nikodema Eufemia Lambert
j€
3 8
17. o godz. 8 ® 20 min. dopoł.18 19
20
21
22
23 24Niedz.
Pon.
Wt.
Śr.
Czw.
Piąt Sob.
18 pp św. Tr. Tom.
Januaryusza Eustachego Mateusza F.
Maurycego.
Tekli Panny Gerarda B. -
3 9
17 po św. Tr. Tyf.
Sydonii
•Faustyna Mateusza Maurycego Tekli Gerarda
H i
oH?
łf
24. o godz. 10 3 17 min. wieczór
Niedz.
Pon.
Wt.
Śr.
Czw.
Piąt.
19 po św. Tr. KI.
Cypryana Kośmy i D.
W acław a K.
Michała Arch.
Hieronima
18 po św. Tr. KI.
Cypryana Adolfa W a cła w a K.
Michała Arch.
Hieronima
nmzHIC
^
UllS*m m
Długość dnia.
W yn o si od 13 godz. 22 min. do 11 godz. 42 min.
,, r u s k u : W ereseń
„ n i e m i e c k u : S e p te m b e r
Józef Szujski, ur. 1835 f 1883.
Kształcił się w Tarno
wie, później w Krakowie i Wiedniu. W r. 1858 osiadł w dziedzicznej wsi Kurd- wanowie i rozpoczął zawód literacki pisząc utwory po
wieściowe 1 liryczne poezye. Wne/ przerzucił się na pole dramatyczne, wyprowadzając na scenę
•wybitne postacie dziejowe.
Należą tu » Halszka z Ostro
gą?. i Królów a Jadwiga*,
»Lubomirski«, »Twardow- ski«, »Zborow scy«,»A.Szm i
gielskie, »Kopernik«, »Ma- ryna Mniszchówna«, itd.
Później przerzucił się na pole historyczne i pracował w tym kierunku długie la- ' ta. Owocem tej pracy są
»Dzieje Polski pcdług ostat
nich badań spisane«, wyda
ne w r. 1862— 6, B ył tó na owe czasy najlepszy pod
ręcznik naukowy.
W
roku 1869 został profesorem na wszechnicy Jagiellońskiej w Krakowie Na uczniów swych w ywierał wpływ wielki roztaczając przed nimi żywe obrazy naszej prze
szłości. W ykłady swe w y
dał p. t » Historyi polskiej ksiąg dwanaście«, opowia
dania i rozStrząsania histo
ryczne. K ied y 'akademia umiejętności weszła w życie' w Krakowie, został Szujski jej generalnym sekretarzem.
Umarł w sile wieku w 1883.
Dnia ubywa o 1 godz. 40 min.
Wrzesień
Dzień N O T A T K I Dochody Rozchody
IC K
Październik
Dzień N O T A T K I Dochody Rozchody
K K
Pazdz icrtii
ma 31 dni
Po e z t s k u : Rijeii
„ 2u s l . i i : Pszdernyk
„ n i e m i e c k u : ( k t o b e r
Dni S w i ę t a
Bieg
rzymsko-katolickie ewangelickie 1 Sob. Remigiusza
• Benigna *
4 0
1. 0 godz. 1 @ 26 min. popoł. * 2 Niedz. 20 po św. T r An. S. 19 po św. Tr. Leod. ińs3 Pon. Kandyda Kanyda ' c*K
4 Wt. Franciszka S. Franciszka S. c#E
5 Sr. Placydy Fidela J f
t> Czw. Brunona Fryderyki
7 Piąt. N5IP. Róż. Am alii
8 Sob. Brygidy Pelagii oM
4 1
8. 0 godz. 9 ) 11 min. wieszór 9 Niedz. 21 po'św . Tr. Dyon. 20 po św. Tr. Dyon.10 Pon. Franciszka Gersona
11 Wt. Emilii, Ger. Burkhaida .j€
12 Śr. Maksym. Maksymil.
13 Czw. Kolomana Edwarda
14 Piąt. Kaliksta Kaliksta
15 Sob. .Jadwigi i Terezyi Jsńtwigi i Terezyi
4 2
16. 0 godz. 11 @ 59 min. wieczór16 Niedz. 22 po św. Tr. Gal. 21 po św. Tr. Gal. * *
17 Pon. Jadwigi Florentego
18 Wt. Łukasza Ew. Łukasza Ew. .##
19 Śr. ■ Piotra z Al. Ferdynanda
20 Czw. Felicyana W endelina t t i
21 Piąt. Urszuli Urszuli < W
22 ,Sob. Korduli Korduli
■______ •--- i --- —
4 3
24. 0 godz. 5 ([ 31 minut rano 23 Niedz. 23 po św. Tr. Jana 22 po św. Tr. Sew.24 Pon. Rafała, Arch. Salomei
25 Wt. Chrysantyna Wilhelminy
26 Sr. Ewarysta Ewarysta ¥
27 Czw. Sabiny Sabiny ¥
28 Piąt.. Szym . Jady Szymona i J.
29 Sob. Narcyza B. Narcyza s h
M 31. 0 godz. 0 31 min rano
30 Niedz 24 po św. Tr. KI. 23 po św. Tr. KI. dśe
31 Pon. W olfganga Pamiątka Ref.
Antoni Małecki, urodzony 1821 w Poznaniu.
Znakomity uczony i bardzo pracowity człowiek.
B ył profesorem na wszech
nicy w Krakowie, potem w Insbruku, nareszcie we L w o wie. Uczył języka i litera
tury polskiej od roku 1856 do 1873. W śród akademi
ków i uczonych zyskał so
bie wiekie uznanie. On to pierwszy podniósł naukę języka polskiego swojemi wykładami do należnego jej znaczenia. Napisał naj
lepszą » Gramatykę języka polskiego*, której używają w szkołach. W yd ał » Gra
matykę histosyczno-porów- nawczą« języka polskiego.
Napisał »Żyw ot Juliusza Słowackiego*. Jako badacz naszaj przeszłości, pracami swemi wybitne zajął stano
wisko. Znane są jego 2 dra
maty: »List żelazny* i
» Wieniec ^grochowy*. Od roku 1882 do 1895 "był prezesem Macierzy polskiej.
v . v
V
Długość dnia.
W ynosi od 11 godz. 38 min.
do 9 godz. 56 min.
Dnia ubywa o 1 godzinę 52 minut.
r n Listopad
ma 30 dni
P o c z e s k u : L isto p a d
■ —
Dni Ś w i
ę t a
Bieg |
rzymsko-katolickie ewangelickie
1 W t. Wszystkich św. Wszystkich św. CM
2 Sr. Dz. zadusz. Dz. zadusz. J f
3 Czw. Huberta Gotlieba J ?
4 Piąt. Karola Bor. . Emeryka S J
5 Sob. Emeryka Blandyny
4 5
7. 0 godz. 4 ' 53 min. popoł.6 Niedz. 25 po św. T r.'Leon . 24 po św. Tr. Ziem.
X
7 Pon. Engelberta Malach. J f
8 Wt. Gotfryda Seweryna
/rtiL
9 Sr. Teodora m. Teodora «S»W
10 Czw. Andrzeja Próba
11 Piąt. Marcina B. Marcina
12 Sob. Kuniberta Jonasza fff
4 6
15. o godz. 2 ® 39 min. popoł.13 Niedz. 26 po św. Tr. Stan. 25 po św. Tr. Brykc.
14 Pon. W eneranda Lewina
15 W t. Leopolda Leopolda
16 Sr. Otmara Otmara n
17 Czw. Grzegorza Hugona f K
18 Piąt. Otona Op. Gelazyusza
19 Sob. Elżbiety Elżbiety
4 7
2 2 . 0 godz. 12 ^ 41 min. popoł.20 Niedz. 27 po
św.
Tr. Feliksa 26 po św. Tr. Edm m21 Pon. Ofiara NM P. Ofiara PM. m
22 W t. Cecylii Cecylii n
23 Sr. Klemensa Klemensa ¥
24 Czw. Jana od Krz. Emilii ¥
25 Piąt. Katarzyny Katarzyny
26 Sob. Konrada Konrada r h
4 8
29. 0 godz. 2 © 25 min. popoł.27 Niedz. 1 Ad w. W al. i W irg. 1 Adw. Gintera
28 Pon. Krescenta Rufina
29 W t. Saturnina W altera X
30 Śr. Andrzej* A p. Andrzeja J ?
„ r u s k u : Ł y sto p a d
,, n ie m ie c k u : N ovem ber
A dam Hickiewicz.
Adam Mickiewicz naj
słynniejszy poeta polski, u- rodził się, dnia 24. grudnia 1798 roku w Nowogrudku.
Pochodził z ubogiej rodziny szlacheckiej z dawien da
wna zamieszkałej na Litwie.
W domu nasuczył się M i
ckiewicz czytać i pisać, i zapoznał się potrochu z po- ezyą polską, gdyż ojciec jego lubił książki, a nawet sam niekiedy pisał wesołe wierszyki. W yższe wykształ
cenie pobierał Mickiewicz na akademii ,'w Wilnie.
U tw ory poetyczne Mickie
wicza są znane bardzo sze
roko. Znane są jego balady jak n. p. „L ilie" ‘ „Pani Twardowska" „Trzech Bu- drysów“ i t. d. Pomiędzy innymi napisał Mickiewicz
„Dziady11 i powieść o Gra
żynie, słynną powieść
„Konrad W alenrod" i zna
ny poemat ,.Pan ładeusz“.
Mickiewicz podróżował bar
dzo dużo za granicą, a wszędzie przyjmowano v go z szacunkiem. Mickiewicz umarł podczas podróży w Konstantynopolu, a rząd francuski niechał przewieść jego zwłoki do Paryża, zaś w kilkadziesiąt lat później przewieziono zwłoki do K ra kowa i złożono je w grobach królewskich na Wawelu.
Długość dnia. f
W yn o si od 9 g o d z . 57 min. do 8 godz. 41 min. D nia u b yw a o 1 godz. 16 min.
Grudzień
ma 31 dni
Dni
Czw.
Piąt.
Sob.
Ś w i ę t a rzymsko katolickie
Eligiusza Bibiany Franciszka
Longina Aurelii Kasyana
4 0
7. o godz. 2 > 19 min. popoł.4 m i 2 Adw. Barbary 2 Adw. Barbary
A
5 Pon. Sabby Op, Abigalii
6 Wt. Mikołaja Mikołaja
7 Sr. Ambrożego Agaty
8 Czw. N. P. N. M. P. N. P. N. M. P.
9 Piąt. Leokadyi P. Joachima
10 Sob. N. M. 1'. Lor. Judyty fff
5 0
15. 0 godz. 3* ® 50 min. rano
11
RMl. 3 Ad w Damazego a Adw. Damazego12 Pon. Maksentiusza Epimacha
18 Wt. Lucyi Lucyi
14 Sr. Spiridyona Nikazego
15 Czw. Ceciliana Ignacego t t
16 Piąt. Adelajdy Ananiasza Ulć:
17 Sob. Łazarza Bis Łazarza
5 1
2 1 . 0 godz. 8 ^5 4 mm. wieczór 18 IM l. 4 Adw. Gcaeyana 4 Adw. Wuatbałda'M
19 Pon. Nemeziusa Abrahama
20 W t. Liberata Amona ¥
21 Śr. Tomasza Tomasza ¥
22 Czw. Demetriusza • Beaty s h
23 Piąt. IWiktoryi P. Dagoberta r * i
24 Sob. Adama i Ew y Adama i Ewy CM
5 2
29. 0 godz. 6 @ 39 min. rano 9^Weta.
Boże Narodzenie Narodź. Chr. P.CM 26 Pt>«. Szczepana m. Szczepana m.
27 W t. Jana ,Ewan Jana Ewang.
M
28 Śr. Młodziank. Młodziank. I f
29 Czw. Tomasza B. Jonatana
30 Piąt. Dawida Kr. Dawida a *
31 Sob. Sylwestra P. Boguchwała j€
P o c z e s k u; P ro s in e c
„ r u s k u : H ruden
,, n i e m i e c k u : D ezem ber
Eliza Orzeszkowa.
*
Eliza Orzeszkowa uro
dziła się 1842 roku w Mil- kow csyźnie obok Grodna.
W y ch ow a n ie otrzymała w szkołach Klasztornych w W arszaw ie. Zamąż wyszła w szesnastym roku życia za bogatego pana Orzeszka.
Podczas powstania w roku 1863 uwięźiono jej męża i wysłano na Sybir. Osam o
tniona, osiadła w Grodnie i poczęła innym i na świat patrzeć oczyma. Chciała być pożyteczną, narodowi chw y
ciła za pióro, i odtąd całe życie służyła dobrej sprawie.
W yśp iew ała ze swej duszy i spisała w książkach wiele rzeczy wzniosłych i ładnych, którym i karmiła naród prze
szło 40 lat. N ajw iększym jednak jej tryumfem, było podniesienie godności k o biety, zdobycie dla niej w literaturze rów nych praw, stworzenie w pi£mienictwie typu now ego „kobiety czło
wieka,"
V V V
Długość dnia.
W yn osi od 8 godz. 39 min.
do 8 godziny 24 minut.
Dnia ubywa do 22. o 19 min.
zaś do końca grudnia przy
b yw a o 5 minut.
Grudzień
Dzień N O T A T K I
Dochody Rozchody
K K
W przeszłości ciszę i mrok Gdzie żaden ,świt już nie dnieje, Po roku kładzie się rok,
A z nim i nasze nadzieje.
A jednak płynie wciąż stąd Wiecznego pragnienia fala 1 w piersi budzi się prąd, Co nowe życie zapala.
Zawsze czekamy na cud , Coby nam szczęście dał twarde,
Za ciężki nagrodził trud.
Na tryum f wywiódł, na chwałę!
A idąc życiem tak wciąż Po złudnym pragnień promieniu Z dziecięcia wyrasta mąż
Hartując siły w cierpieniu.
Więc czegóż życzyć dziś nam, Gdy przyszłość cudów nie tworzy, A łańcuch u szczęścia bram Własna nam 1 praca otworzy.
Więc chyba chęci i sił Do walki z losem wytrwania — By Rok ten Nowy nam był Ziszczeniem^ naszego życzenia.
Byśmy na światło, na dzień W ywiedli przewiny własne — Niech fałszu zniknie raz cień
A słońce prawdy lśni jasne.
Krzywdy swe podnośmy w głos Nie kryjmy tego, co boli,
A może przyszły nas los
Wywiedzie z „domu niewoli*1.
J. GORDON.
Podróż do Nowego Orleanu.
N ow y Orlean. — Żółta febra. — Cmentarz i mogiły.
Zbliżaliśmy się do N ow ego Orleanu.
Żaden pow iąw wiatru nie ochładza} gorą
cego poranku; niebo było przeźroczyste i nie
bieskie; w o d y w przystani zdaw ały się być emailowane bialemi żaglami drobnych statków, co podobne do ptaków morskich, k rą żyły po
między wielkiemi okrętami, ponurymi i uśpio
nymi.
Zdała roztaczał się w kształcie łuku, które
go cięciwę stanowiła rzeka Missisipi, N ow y Orlean, owa bogata metropolia południa.
Kapitan chcąc się przypodobać podróżnym damom, dał znak, a nasz „Cincinnatus“ począł zataczać w porcie różne koła i zygzaki, zanim podpłyną! do brzegu. Korzystając z tej uprzej
mości kapitańskiej, przypatrywałem się z róż
nych punktów miastu. Olbrzym ie groble i ta
my bronią ten gród i jego okolice od w ylew u wód. które wszeUakoi robiąc sobie niekiedy otwory, przerażają mieszkańców i g r o ią im zatopieniem.
„Cmcinnatus", nie mogąc stanąć u samego brzegu, który przedstawiał las masztów, żagli i kominów tak, iż przybić do lądu b yło niepo
dobieństwem.. zatrzym ał się przy innym statku, będąc piątym z kolei. Zarzucono deski ponad poprzedzającemi go czterema i po tych dopiero w yszliśm y na ląd.
Potoczyłem wzrokiem dokoła; ujrzałem sit*
na obszernym placu przytykającym do rzeki, w yłożonym podłogą z tarcic, na której leżały stosy beczek, mających odbyć w ędrów kę do
różnych części świata. Zprzeeiwnej strony pla
cu rozchodziły się ulice.
Udałem się na jednę z głów nych ulic, a w i
dząc się w śród nieznanego kraju i obcych lu
dzi, rzekłem sobie: H e l p - y o u r - s e l f ! i postąpiłem dalej, przypatrując się otaczającym mnie przedmiotom.
A le otóż jesterń na placu Jacksona, najpię
kniej — jak mi powiadają — zabudowanym w całem mieście! W pośrodku mieści się ogród otoczony sztachetami, gdzie znajduje się konny posąg generała Jacksona, b yłego prezydenta Unii i zd ob yw cy N ow ego Orleanu, należącego niegdyś do Francyi.
Na placu stało kilka doróżek zdobnych zło- conemi bronzami, świadczących o zamiłowaniu w zbytku i okazałości Południowców. W sko
czyłem do jednej z nich, kazałem się obwieść po mieście, a następnie zatrzym ać przed jaką tanią gospodą, gdziebym mógł nietylko nocleg przepędzić, ale i nająć sobie na miesiąc umeblo
wane mieszkanie!. W czasie przejażdżki w y zwałem na gaw ędę obyw atela woźnicę, który raczył mię tytułow ać swoim przyjacielem, a obydwa paliliśmy doskonałe cygara, prawdzi
w e Regina Flora, rodem z sąsiedniej Hawany.
N o w y Orlean, odległy o 18 mil polskich’ od mo
rza i ujścia Mississipi, jest rozdzielony na dwie części przez szeroką długą i prostą ulicę, Ka
nałem zwaną. Jedna część jest zamieszkałą przez Francuzów, k tórzy dotąd zachowali swój jeżyk i obyczaje, druga przez Amerykanów i Hiszpanów. Język angielski panuje w mieście.
L ic z y ono przeszło 100.000 mieszkańców, a ’u- dność ta nie wzrasta wcale, lub przynajmniej
— 30
bardzo powolnie, z powodu złego klimatu po
chodzącego ze zbytecznych upałów w czasie lata, trwającego przez sześć miesięcy, tudzież zaraźliwych w y z ie w ó w z bagien. W y z ie w y tu sprowadzają żółtą febrę, która czyha w powie
trzu ha nieszczęśliwe ofiary.
Zresztą miasto sama przez się nie przedsta
wia nic nader godnego uwagi. Pod względem wytworności nie może pójść w porównanie z Nowym Yorkiem. Mury tam, jak i wszędzie!...
Ani ratusz, ani szkoły, ani pomniki, nie zachw y
ciły mię wcale. Cechą N ow ego Orleanu jest handel, podobnie jak wszystkich miast porto
wych. Porównać go można do wielkiego skle
pu, otoczonego tragarzami i wózkami, do któ
rego cisną się przychodnie, i gdzie kupczyki śpieszą się z ważeniem, pakowaniem tow arów i zgarnywaniem pieniędzy.
Najdrobniejsza moneta w N ow ym Orleanie w n o s i Dięć centimów, czyli trzynaście groszy polskich!
Słońce się miało ku zachodowi, gd y stru
dzony wrażeniami dnia całego zdążałem do na
jętego mieszkania. Na jednej z szerokich' ulic uderzył oko moje długri mur i wznoszące się ponad nim wspaniałe cyprysy, W pośrodku mu- rn była umieszczona brama, a p rzy niej furtka.
Popchnąłem te ostatnia, wszfedłem poza ogro
dzenie i ujrzałem nagle nieznany mi widok.
Pyłem w mieście umarłych.
W ażkie a równoległe ulice, poprzecinane w szachownicę, zapełnione b y ły po obu stronach grobowcami, stojącymi jeden p rzy drugim.
Mirty, bukęzpany, jałowce, rozmaite gorących kram1 krzew y, rozpinały się po kolumnach. Tam r;a mogile leżała pończoszka dziecięcia, owdzie rosły kw iaty troskliw ą'pielęgnow ane ręką, i stało krzesło naTeżace do osoby, co się rozstaja z drogim przedmiotem na zawsze. >
Napisy Świadczyłby, iż mnóstwo istot zo- sfało przez chciwość i przez jej towarzyszkę zbrodnię wtrącone do grobu. Napisy te, ro zu mie się, nie najlepiej mię uprzedzały o bezpie
czeństwie mieszkańców tej zamorskiej strony.
Nikogo z żyjących na cmentarzu nie byio.
Usiadłem na ławie. Samotność, cisza, czerw o
ne promienie zachodzącego słońca, ow e kurha
ny, płaczące drzewa, ojczyzna w niewoli, to ż y
cie bez jutra, wszystko usposabiało do melan- cholicznych marzeń.
— Czy pan pozwoli usiąść przy sobie?
ozwał się głos z za drzewa. * Przyzwoitej powierzchowności mężczyzna stał przedemną; usunąwszy się. zrobiłem mu miejsce.
__ Pan zapewne cudzoziemiec? rzeczie po chwili.
— Po części! odpowiedziałem.
— Przepraszam, ale w tej okoliczności, mo
żna być tylko całością.
— Jeżeli tak. jestem w całości Polakiem;
cz niech mi wolno będzie uważać mą natura- fizacyę amerykańską za dodatkową, która na
łożyła mi cząstkę cudzoziemezyzny.
Następnie gawęda zwróciła się na politykę.
_ Ody — rzecze — wasz piękny kraj sło
wiański wolnym będzie, powrócisz do swoiej ojczyzny?
— Możnaż mię o to pytać! Lecz kiedy to nastąpi? Dotąd mieliśmy -sposobność ginąć za wolność, dobić się wolności odmówiły nam w y roki nieba. Któż wie, iak długo jeszcze notrwa- ia dni smutku i ciężkiej pokuty i czy ja się le
pszych czasów doczekam!
T na co ten jęk rozpaczy?...
— Rozpacz? — drobnostka, przelotne uczu
cie. stokroć znośniejsze od pragnienia.
— N>e trzeba nieszczęść brać do serca.
— Mamże bjfć obojętnym!'kościotrup tylko może nim być i milczeć. Siła życia i oboję
tność nie znoszą się wzajem.
— Ależ pozostaje nadzieja; cierpliwość trochę!...
— Nadzieja? sidfo na dobrodusznych Cier
pliwość? — hasło niewolników!...
— Czy pan długo tu jest na cmentarzu?
zanvtał nieznajomy.
— Około godziny.
— Jako doktor, nie radziłbym dłużej tu zo
stawać i jeżeli łaska, proszę z sobą na prze
chadzkę. Cudzoziemca winienem objaśnić, że jeśli gdzie, to w Nowym Orleanie powietrze na cmentarzach jest zabójcze dlą zdrowia, gdyż.
nie można tu grzebać umarłych, frzebaby ich chyba topić. Trąć tylko łopatą w ziemię, a po
każe się woda! Z tego powodu ciała chowane
— 31
.są w e framugach nadgrobków,, które pan w i
dzisz przed sobą, i zarażają powietrze.
Po tej uwadze porzuciliśmy cmentarz.
Mówiąc o nieboszczykach, nastręczyła mi się sposobność dowiedzenia się czegoś o żółtej fe
brze, która, jak wiadomo, jest często1 plagą ko
lonii południowych. W iele słyszałem o tej cho
robie, lecz nie miałem nigdy jasnego o niej w y obrażenia. Na ten raz w iedziony instynktem ochrony, skwapliwie dopytyw ałem o jej szcze
góły, a co się dowiedziałem, dosłownie opo
wiem. z
— Przyroda zgn iew aw szy się raz na rodzaj ludzki, wydała, że tak powiem, potwora, na którego imię drżą najodważniejsi młodzieńcy krain, podrównikowych. P o tw ór ten zow ie się żółtą febrą.
Zjawia się , on niespodzianie, podobnie Jak cholera, mianowicie w czasie lata. Lubi napa
dać najczęściej na cudzoziemców niezaklimaty- zowanych.
— A j! Aj!...
— W ybiera ludzi czerstwych, rumianych i silnych — słowem smaczne i zdrow e kąski.
Nie posiadając tych zalet odetchnąłem, a przypuszczając, że mię nie weźmie, z zimniej
szą krwią słuchałem dalszego opowiadania.
— Przedewszystkiem obywatelu — rze
kłem — powiedz mi Jakie sa. widome oznaki choroby i sposoby iei leczenia — mniejsza o jej historyę?
— Naprzód uczuwa się ból głow y, nastę
pnie okazuje się zsiniałość paznokci, żółtaczka na całe? skórze i1 k rw aw e w ym ioty, będące znakiem nadchodzącej śmierci.
Co do kuracyi, doświadczenie pokazało, że niema żadnej ,na pewne skutecznej. W ypicie atoli zaraz w początkach znacznej d o zy oliw y, przynajmniej kwarty, tudzież nieobfite krw i u- nuszczenie, nadto kąpiel z w yw arem rośliny zwanej t o p o l ó w k ą , sprawia niekiedy do
bre skutki.
Na szczęście, żaraza o której mowa. podo- -bnie iak to się dzieje z cholerą, z postępem czasu traci na sw ej sile. Dow odzą tego w y kazy szpitalne z Hawany. Meksyku i N ow ego Orleanu.. W okolicach tego ostatniego miasta osuszenie w części bagien za pomocą kanałów, przyczyniło się Już trochę do oczyszczenia po-
ł
w ietrzą; lecz trudno jest w naszym Stanie Luizyany w ytępić krokodylów, aligatorów, w ę
ż y różnego rodzaju, podobnie jak trudno jest w ytępić szczurów, które wszystkie zdychają, gniją wśród spieki na trzęsąwisjcach i zatru
wają atmosferę.
Cokolwiekbądź, nic nie 'jest w stanie za
trzym ać żółtej febry. Nie uważa ona ani na młodość, ani na urodę, miłość i cnotę — nie
ubłagana. gdy się rozhula, za jednym zama
chem zmiata w szystko ze świata, zarówno bo
gacza jak i biedaka, pana i jego niewolnika.
Słowem , potrzeba jej istot ludzkich na pożar
cie, a nigdy nie jest sytą. —
W idziałem sam w kilka lat później ową sw aw olę żółtej febry w N ow ym Orleanie.
O dy w ieść rozeszła się w mieście o jej przybyciu, można było spostrzedz przestrach’
na obliczach mieszkańców. Jeden drugiego za
pytyw a ł o nią cichaczem. Niepewność, czy wstąpiła tylko z odwiedzinami w przelocie, lub czy postanowiła zatrzym ać się w murach mia
sta niepokoiła umysły.
Za kilka dni obliczano już ofiary, które na
gle znikły z tego padołu. Ludzie majętni a próżnujący, zaczęli śpiesznie wynosić się z pro- w ircyi. Inni przykuci do miejsca prac swoich przez roczucie obowiązku, nuż radzić nad w y nalazkiem rozmaitych lekarstw, jakkolwiek na- prćżno'
Je?li się chciało najzdrowszego prz-eraziC desyć mu było powiedzieć: o j' coś mi w y g a dasz bracie jak wyciśnięta c y tr y n a . ic z y masz szafran ow e. . .
W szelakoż dziwna izecz, człowiek się p rzy
zw yczaja i do nieszczęśęia. O w a trwoga, co się objawiała z początkiem, zamiast wzrastać, w miarę iak bicz b o ży chłostał coraz mocniej grzesznych śmiertelników, zmniejszała się w A stosunku odwrotnym i stawała mniej ogólną.
Ludzie utrudzeni życiem pośród ciągłej niepe
wności o siebie samych, poczęli patrzeć spo
kojniej na grożące im niebezpieczeństwo. Byli i tacy, k tórzy sobie wytłum aczyli. Iż każda godzina ich istnienia Jest niespodzianką, i po
trzeba ją spędzić najweselej, ażeby zagłuszyć smutne myśli w rozkoszach, maiących się stać odczynnikami trucizny.
— 32 —
W ted y to zabawy, na chwilkę przerwane, zaczęły się w'znawiać. Słyszjałem pitzechod- r.iów dowcipkujących sobie z żółtej febry, w y bierających z niej w zorki i naśmiewających się jej pod nosem. R ozpoczęły się baliki, na któ
rych gorące kredki hasały tem namiętniej, im mniej b y ły pewne jutra. W toastach topi(y go
rycze, żartując sobie z zaprowadzonych towa
rzystw wstrzemięźliwości. Nie jedna z nich po
chwycona przez chorobę podczas lubieżnego ka
dryla, nie miała czasu pożegnać się z tańcu
jącą w drugiej sali koleżanką.
H arfy brzm iały w szynkach i światła go
rzały w oknach teatru, pod któremi toczyły się wózki unoszące trupy do wspólnego grobu.
Cukrownie. — Murzyni. — Ptaszek podrze- źniaczem zw any (Oiseau-moqueur).
Do największych ciekawości Luizyany na
leżą bezwątpienia dwa przedmioty, nierozdziel- ne jeden od drugiego, t o jest: cukrownia i czarni niewolnicy, dzisiaj obywatele. Postano
wiłem ich odwiedzić. Doktor — znajomość zro
biona na cmentarzu — ofiarow ał ml się za przewodnika, z całą uprzejmością jaką ludzie dobrzte wychowiani zw ykli okazyw ać cudzo
ziemcom, co zawitali do ich świata.
Przedew szystkiem zapraszamy z sobą ła
skawego czytelnika na śniadanie do hotelu St.
Charles. Stanowi on szczególność w swoim ro
dzaju; można go nazwać pomnikiem kraju. — O kazały okrągły dziedziniec, gdzie się schodzą co dnia spekulanci > dla załatwiania interesów giełdow ych: jest pokryty kopułą podobną do kościelnej. Zresztą giełda jest to świątynia a- merykańska, z której krużganków wyglądają jak ćmy i puhacze lichwiarze miejscowi.
G dy w dolnej marmurowej sali hotelu za
kosztowaliśmy morskiego raka z musztardą, wzmocnili go befsztykiem i popili winem kra- iowem, pochodzącem z Cincinati, zajrzeliśmy na korytarze budynku. Są to ulice wysłane kobiercami i mieszczące republikę cudzoziem
ców. zbiorowisko ze świata całego; przeszło tysiąc pokoi czeka na ich rozkazy. }
Spółka amerykańska, ażeby ułatwić w tak obszernem gmachu porządek pod względem prędkiego i regularnego znoszenia się przyb y
łych gości ze służbą miejscową, wprotwadzUa w miejsce zwyczajnych dzwonków druty ele- ktro-magnetyczne. Za naciśnięciem guzika u- mieszczonego w e framudze drzwi numeru, cy
fra go oznaczająca na tablicy zawieszonej w przedsionku zapada się z dźwiękiem, a tym sposobem oczy i słuch lokai są jednocześnie zawiadomione, że gość w ym aga obsługi.
W Am gryce nauka została zastosowaną do przemysłu; nawet .w domach zajezdnych są sznurki od dzw onków zastąpione tam stosem W o lty !
Przed opuszczeniem gmachu wziąłem dzien
nik do ręki, jeden z tych, który należy do ol
brzymiej liczby 3.754 dzienników, wydawanych jednocześnie w Stanach Zjednoczonych. Nie mogłem się nie roześmiać, rzuciw szy okiem na korespondencyę prywatną Amerykaninów, nib>
tajemną a publiczną, datowaną z różnych czę
ści świata.
Oto jej próbki:
Wicusiu, nie kłopoć się w ięcej o twą poło
w icę! Gdy ujrzysz te w yra zy , ja będę złączo
ną na wieki z jedynym człowiekiem, który mię zrozumiał i dla którego ser\?e moje biło. Po
zostawiając ci czw oro naszych dziatek na. w y chowanie. chciałam ci dać u roczysty dowód szacunku, jakim przejęta jestem dla twej zacnej osoby. Miej staranie o tych niewinniątkach, a wspominaj im o ich matce, i jeżeli rzeczywiście mię kochałeś, jak to lubiłeś często mi powta
rzać. pociesz się drogi Wicusiu! G dyż jestem w obecnej chwili o tyle szczęśliwą, o ile może nią btfć kobieta na tym padole, gdzie szczęście niestety tak jest rzadkie. P ----
Do pana A. R. 3. 4. Ż e b y , aby, ale ż e . . . więc proszę o rozwód.
Do jutra — w piątek — roztropność i ta
jemnica! I czy ż mogłeś wątpić o mych uczu
ciach? Niewdzięcznik^! Panna S . . . jest sta
ra waryatka, sekutnica; jak ją obaczę, to ją uduszę. N. O. Gre . . .