• Nie Znaleziono Wyników

"Prinzip Liebe : Perspektiven der Theologie", Freiburg i. Br. 1975 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Prinzip Liebe : Perspektiven der Theologie", Freiburg i. Br. 1975 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Edward Ozorowski

"Prinzip Liebe : Perspektiven der

Theologie", Freiburg i. Br. 1975 :

[recenzja]

Studia Theologica Varsaviensia 14/2, 310-314

(2)

3 1 0 R E C E N Z J E [ 4 ]

turze IV e w a n g e lii, 1 J (s. 943—946. 988 n.) oraz A p ok alip sy. -Wbrew w ie lu o p in io m u czon ych , a n a w e t p ew n ej — jak to n a zy w a — frak cji ojcó w d p isarzy sta ro ży tn eg o K ościoła, u zn aje A p o k a lip sę za d zieło te­ go sa m eg o au tora czy te ż tej sam ej g ru p y au torów . N ie w y k lu cza to p o w sta n ia jej z d w óch dzieł, jed n ego n a p isan ego za cza só w N erona i d rugiego za c za só w D o m icja n a (s. 998).

D zieło H arrin gton a zaopatrzone je s t w dobrze dobraną b ib lio g ra fię (s. 1035— 1056), in d ek s a n a lity czn y (s. 1057— 1084), in d ek s r e fe r e n c ji b i­ b lijn y ch (s. 1085— 1102) oraz m apy: 1) P a le sty n y i in n y ch k rajów b i­ b lijn y ch ; 2) P a le sty n y ST; 3) P a le sty n y N T; 4) podróży św . P aw ła A postoła. K sią żk ę zam yk a krótk a ch ron ologia (s. 1109 n.), którą sp o ­ rząd ził J. W i n a n d y, tłu m acz d zieła na ję z y k fra n cu sk i, u zu p ełn iając ją o d n iesien ia m i do szczeg ó ło w y ch ch ron ologii rozrzuconych po całym d ziele. R. de V a u x , zm a rły n ied a w n o św ia to w ej s ła w y b ib lista, uznał w p rzed m o w ie dzieło W. H arringtona za cen n e i u ży teczn e tak dla tych , k tórzy stu d iu ją P ism o św ., ja k i dla ty ch w szy stk ich , k tórzy nim się p osłu gu ją w p rzep o w ia d a n iu lu b szu k ają tam pokarm u duchow ego. W arto b yłob y, żeb y k siążka H arringtona została przełożona ró w n ież na ję z y k p o lsk i, a p rzy ty m w y d a n a w jed n y m tom ie, tak jak to u czyn ili w y d a w c y fra n cu sk ieg o przekładu.

Jan Ł ach

P rin zip Liebe, P e rsp ek tiv e n der Theologie, F re ib u rg i. Br.

1975, H erd er, ss. 172.

O m iło ści jak o w aru n k u p ozn an ia B oga p isa ł w sw o im liśc ie św . J an A p o sto ł („K to n ie m iłu je, n ie zna B oga”. 1 J 4, 8). R olę d o sk o n a le­ n ia p ozn an ia w y n a c z a ł jej św . B o n a w en tu ra (N o n e s t p e r f e c t a cogn itio

sin e d ü e c ti o n e . In I S en t., d. 10, a. 1, q. 2, 1). P ra k ty czn ie zaś o m o­

żliw o ścia ch p o zn a w czy ch m iło ści pouczają n as św ia d e c tw a w ie lk ic h m isty k ó w ch rześcija ń sk ich . W szy stk ie te jed n a k w y p o w ie d z i odnoszą się do in n e g o p orządku n iż ten, k tó ry m rządzi się teo lo g ia jako nauka w k la sy czn y m jej u jęciu . Z w y k le m iło ści p rzyp isu je się porządek ser­ ca, n a to m ia st te o lo g ii — porządek u m ysłu . P ierw sza u jm u je sw ój przedm iot b ezpośrednio, druga — za p o śred n ictw em n au k ow ego a p a ­ ratu. T y tu ł in teresu ją cej n a s tu p racy zb iorow ej brzm i frap u jąco przez to, że w sk a z u je na w y s iłe k p o w ią za n ia ze sobą tych dw óch różnych porządków , alb o m ó w ią c in a czej, na zaa n g a żo w a n ie m iło ści w bada­ n iach teo lo g iczn y ch . Z a w a rty w tem a cie prob lem m ożna sform u łow ać w p ytan iu , czy m iło ść n a le ż y do k o n stru k cji m eto d y teo lo g iczn ej. N ie u lega w ą tp liw o śc i, że je s t to p rob lem god n y szerszego za in tereso w a n ia . W iększą jeszcze c iek a w o ść budzi jeg o rozw iązan ie.

(3)

[5] R E C E N Z J E 311

Z adania teg o p od jęło się p ięciu n iem ieck ich te o lo g ó w różnych sp e ­ cjaln ości: fu n d a m en ta lista , dogm atyk , egzegeta, m o ra lista i p a sto ra li- sta. K ażd y z nich n a sw ój sp osób sta r a ł się m ów ić o zw ią zk a ch m i­ ło śc i z p o zn a w a n iem B oga p rzez ludzi. P ie r w sz y za b ra ł g ło s fu n d a m en ­ ta lista , E. В i s e r, k tóry w stu d iu m pt. K irch eL ieb e sg em e in sch a ft oder M a chinstitut? s ta r a ł się ok reślić, czym je s t w sp ó ln o ta K ościoła, do ja k ich dąży c eló w i w ja k i sp osób w e r y fik u je sw o ją a u ten tyczn ość. A u tor k o lejn o p rzea n a lizo w a ł n a p o d sta w ie te k stó w N T p ojęcie m iło ści i w ła d z y oraz re la c je za ch od zące m ięd zy praw dą i m iłością. D a lek i był przy ty m od jed n ozn aczn ych od p ow ied zi. W m iejsce np. o p o w ied zen ia się za jed n ą z w y m ie n io n y c h w ty tu le a ltern a ty w w sk a z a ł raczej na sposób, w ja k i K o śció ł p o w in ien na co d zień łą czy ć w ła d zę z m iłością. U znał, że w e w ła ś c iw ie p ojętej w sp ó ln o cie k o ścieln ej w in n o być w ię c e j o d p o w ied zia ln o ści n iż p o słu szeń stw a , solid arn ości niż d y scy p lin y , u czestn ictw a n iż lo ja ln o śc i oraz ty le d y rek ty w , ile to je s t k on ieczn e, ty le kon troli, ile się jej w y m a g a , ty le in sty tu cji, ile to n iezb ęd n e (s. 32). M iłość w ię c je s t dla B isera n aczeln ym p ra w em k o ścieln eg o życia, w którego słu żb ie p ozostają różn e in sty tu cje i in n e środki w ład zy, a n a w e t jed n y m z k ry terió w praw d y, w sk u tek czego b ierze u d ział w p ro cesie w e r y fik a c ji K ościoła.

W iadom o, że p ra w d ziw o ść K ościoła k a to lick ieg o u zasad n ia się na d w o ja k iej drodze: h istoryczn ej i a k sjo lo g iczn ej. W p ierw szy m w y p a d ­ ku w y k a z u je się, że K ościół pochodzi od C hrystusa i że w sw o im z ie m ­ sk im trw a n iu pozostaje n ieza fa łszo w a n y . W drugim p od k reśla się n ie ­ zbędną w a rto ść K ościoła jako r e lig ii dla lu d zk ieg o ży cia w m y śl za­ sa d y Ъопитп e t v e r u m c o n v e rtu n tu r. E. B iser n ie n a zw a ł po im ien iu p rop on ow an ej przez sie b ie m etod y. W ydaje się jednak, że jego s tw ie r ­ dzenie, iż m iło ść czy n i K ośeiół w iarogod n ym , zn a jd u je się na p ogra­ n iczu w yżej w y m ien io n y ch sp osob ów argu m en tacji. Z jed n ej b ow iem stron y jej istn ie n ie w sp o łeczn o ści k o ścieln ej św iad czy, że K o śció ł jest w ie r n y nau ce C h rystu sa, z d rugiej — jej rea liza cja p rzez lu d zi K o ścio ­ ła p rzed staw ia ta k ie dobro, k tóre je s t zarazem św ia d e c tw e m praw d y. M am y tu w ię c p ie r w sz y ślad z w ią zk ó w m iło ści z b ad an iam i te o lo g ic z ­ nym i. Szkoda tylk o, że autor w ię c e j u w a g i zw ró cił na p raktyczną stro ­ nę zagad n ien ia, a m niej na jeg o a sp ek t m etod ologiczny.

To o sta tn ie zad an ie przyp ad ło w u d zia le d ogm atyk ow i, A. G a n o - c z e m u , k tó ry w d w óch k o lejn y ch stu d ia ch (L ieb e als P rin zip der T heologie i W a rh e itsfin d u n g durch Liebe) z a ją ł się o m ó w ien iem r ela c ji zachodzących m ięd zy m iło ścią a teo lo g ią . P u n k tem w y jśc ia b yło dla n iego stw ierd zen ie, że każda nauka m u si p o słu g iw a ć się m etodą od­ p o w ied n ią do badanego p rzedm iotu. P o n iew a ż teo lo g ia m ó w i o B ogu. k tóry jest m iło ścią , w zw ią zk u z ty m m iłość m u si się sta ć sk ła d n i­ k iem sto so w a n ej przez tę gałąź w ie d z y m etod y. U za sa d n ien ie sam ej

(4)

3 1 2 E E C E N Z J E [6]

tezy zajęło G anoczem u w ie le m iejsca. Szerok o d ow odził, że fo rm u ły dogm atyczn e n ie m ogą sta ć się doktryną w rod zaju sp e k u la c ji gn o- sty ck ich lu b ra cjo n a listy czn y ch , ob cych cod zien n em u życiu . W y k a zy w a ł n a stęp n ie w z a je m n e p rzyp orząd k ow an ie sob ie p ra w d y i m iłości. M iłość nie m u si się p rz e c iw sta w ia ć rozu m ow i — tw ie r d z ił — lecz przeciw n ie, w ła śc iw ie p o jęta jest n a stę p stw e m i fu n k cją p oznania. P o zw a la p ra w ­ dę n ie ty lk o lep iej poznać, lecz i bardziej do n iej się zb liżyć. D latego teologia chcąc w ia r ę ch rześcijań sk ą sto so w n ie do sy tu a c ji czasu prak­ ty czn ie form u łow ać, u zasadniać i tłu m aczyć, m u si m iło ść u czyn ić za­ sadą w ła sn y ch d ociek ań (s. 37). W ten sposób b ęd zie m ogła ow ocn iej śled zić d zieje m iło ści B oga do lu d zi w h isto rii zb aw ien ia. J est to tzw . m etoda k orelacji, która w a n a lizie tem a tó w teo lo g iczn y ch nie ty lk o w y k o rzy stu je dane filo z o fii, lecz nadto u w zg lęd n ia p ytan ia i o d p o w ie­ dzi p ochodzące od in n y ch d y scy p lin n au k ow ych .

Jak o trzeci z k o lei w y stą p ił b ib lista R. S c h n a c k e n b u r g w stu ­ diu m pt. Die F orderung d er L ieb e in der V e rk ü n d in g u n g u n d im V e rh a lte n Jesu. J e st to głos sto su n k o w o m ało z w ią za n y z tem a tem dzieła. A utor b o w iem za ją ł się g łó w n ie an alizą w y p o w ie d z i b ib lijn y ch o stosu n k u J ezu sa do p roblem u m iłości, n ie w ch o d ził n atom iast w k w e ­ stie m etod ologiczn e. O b iek ty w n ie rzecz biorąc, n a leży stw ierd zić, że stu d iu m to sp ra w ia le k k ie rozczarow an ie. Od ta k w y tra w n eg o b ib li- sty ja k S ch n ack en b u rg m ożna b yło o czek iw a ć czegoś w ięcej, niż z e sta ­ w ie n ia obok sie b ie słó w i czyn ów C hrystusa d o tyczących m iłości. N a ­ w e t u k azan ie o ry g in a ln o ści n au k i J ezu sa na ty m odcinku n ie w yk racza poza to, co na ten tem a t p o w ie d z ie li ju ż inni. W su m ie je s t to raczej szk o ln e op racow an ie k w e stii, d a lek ie od od k ry w czy ch m y śli.

D w a k o lejn e a rty k u ły n ależą do m o ra listy G. T e i c h t w e i e r a . W p ierw szy m z nich (Liebe als G rvndlage u n d Z iel der christlich en E th ik ) autor p rzea n a lizo w a ł b ib lijn y m od el m iło ści w życiu ludzkim : a u g u sty ń sk i, streszcza ją cy się w rłow ach dilige et quod v is fac, oraz prop on ow an y przez p r zed sta w icieli e ty k i sy tu a cy jn ej (g łó w n ie J. A. T. R obinsona i J. F lech tera). N a ty m szerok im tle z a ry so w a ł n a stęp n ie m odel m iłości, k sz ta łto w a n y p rzez te o lo g ię m oralną. Ta ostatn ia u w zg lęd n ia m iło ść jako w o ln o ść pod p raw em , w o ln o ść od p raw a i w o l­ ność poza p raw em . D ru gi refera t T eich tw eie ra (Die G eschlechterliebe in d er g eg e n w ä rtig en D iskussion der M oraltheologie) doty czy spraw ok reślan ych term in a m i eros, se xu s, agape i w za jem n y ch m ięd zy n im i p ow iązań . K rytyczn ą o cen ę tych w y w o d ó w p o zo sta w ia m y teologom m oralistom . Jedno tylk o m ożna stw ierd zić, że teo rety czn e u sta w ien ie obok sie b ie p rob lem u m iło ści i k o n cep cji te o lo g ii id zie po lin ii tem atu całego dzieła.

N a osta tn im m iejscu w k sią żce zn a la zł się a r ty k u ł R. Z e r f a s s a pt. L iebe k o n k re t: die S te rb en d e n beisteh en , die T ra u e rn d e n trösten.

(5)

[7] R E C E N Z J E 3 1 3

Z ostały w n im u w zg lęd n io n e d w ie spraw y: m iłość w z g lę d e m u m iera ją ­ cych i w o b ec tych , k tórzy p ozostają w żałobie. A utor bardzo szczegó­ ło w o z różn ych p u n k tó w w id z e n ia o p racow ał p rob lem śm ierci oraz starał się u kazać p o sta w ę, jaką ch rześcijan ie w in n i zająć w o b ec teg o fa k tu . B yć p rzy u m iera ją cy ch oraz pocieszać strap ion ych — to dw a sp osob y p rak tyk ow an ia e w a n g e lic z n e j m iłości. O m a w ia n y a rty k u ł jest n a tu ry prak tyczn ej i n ie u w zg lęd n ia p ro b lem a ty k i m etod ologicznej. S tąd n ie w y m a g a szerszeg o kom entarza. J e st raczej sk ie r o w a n y do d u szp asterzy n iż do teologów .

P o całościow ej r e fle k s ji nad pracą n a su w a ją się n a stęp u ją ce sp o ­ strzeżen ia ogólne. T ylk o częścio w o udało się autorom zrea lizo w a ć a m ­ b itn y cel sfo rm u ło w a n y w ty tu le dzieła. W iększość za w a rty ch w nim w y w o d ó w odnosi s ię do m iło ści jako tak iej, a ty lk o n ie k tó r e m ów ią o jej zw iązk ach z m etodą teologiczn ą. C zyteln ik otrzy m a ł dość p okaźną su m ę w ia d o m o ści o zn aczen iu i ro li m iło ści w ch rześcija ń sk im życiu, m n iej n a to m ia st in fo rm a cji m etod ologicznych, p otrzeb n ych w p racy te o ­ lo g iczn ej. W ty m o sta tn im w y p a d k u m ożna dostrzeć w ie le n ieja sn o ści. N ie w iad om o d o stateczn ie, o jaką m iłość au torom chodzi: czy o tę, którą m a się odznaczać teo lo g w p row ad zen iu badań, c z y o m iłość B ożą, która sta n o w i p rzed m iot rozw ażań teologiczn ych . W o d n iesien iu do p ierw szej trzeba stw ierd zić, że w p ra w d zie m oże on a dużo pom óc te o lo g o w i w w y k o n y w a n iu n ależącej do niego pracy, a le n ie m oże m u przesłon ić o b iek ty w n o ści p raw d y. T eologia jako nauka sw ą siłę czerp ie z pop raw n ej a n a lizy danych o b ja w ien ia i z lo g ik i fo rm u ło w a n y ch tw ierd zeń , a n ie z u czu ciow ego zaan gażow an ia jej p rzed sta w icieli. Ź ródłem w ia d o m o ści teo lo g iczn y ch j s s t o b ja w ien ie p u b liczne, a n ie p ry­ w a tn e d o św iad czen ie. In tu icja i p rzeżycia m isty czn e m ogą być jed y n ie pom ocą w p ozn aw an iu p raw d ob jaw ion ych . G dy zaś og ra n iczy m y s ię do d rugiego p ojęcia, tzn. m iło ści B ożej, w ó w cza s w y p a d n ie p rzyp om ­ n ieć, że teo lo g ia n ig d y n ie zap rzestała się zajm ow ać tak ą m iłością. Z w łaszcza d ogm atyk a i teo lo g ia m oralna w ie le m ów ią o m iło ści B o ­ ga do lu d zi i jej zn aczen iu dla w sp ó ln o ty k o ścieln ej.

T ym n iem n iej prob lem is tn ie je . M ożna n a w e t zn aleźć w nim p ew n e p od ob ień stw o do k w e stii h isto rii zb aw ien ia, która je s t zarazem przed ­ m io tem teo lo g ii i sk ła d n ik iem m eto d y badań teo lo g iczn y ch . T ak sam o zagad n ien ie m iło ści możma tra k to w a ć jako jed en z tem a tó w teo lo g icz­ nych, a jed n ocześn ie jako św ia tło , p om agające dostrzec w ie le praw d w y ra źn iej i d okładniej. N a le ż y ty lk o sp recyzow ać, jak teo lo g m a p o­ słu g iw a ć się ty m św ia tłem . M iłość n ie w ą tp liw ie pom aga poznać p raw dę, choć z drugiej stron y na niej się opiera i jej się dom aga. T rzeba przy ty m p am iętać o b ib lijn y m u jęciu praw dy, nieco różn ym od filo z o fic z ­ n ego. O ile filo zo fia p rzez praw dę rozum ie zgodność rzeczy z u m y słem

(6)

3 1 4 R E C E N Z J E [81

o ty le B ib lia w s ło w ie e m e t w y ra ża trw a ło ść i so lid n o ść czegoś, na czy m m ożna się oprzeć. B óg p ra w d ziw y — w e d łu g P ism a św . — to tyle, co Bóg, ina k tórym m ożna się oprzeć, p o n iew a ż je s t w ia ro g o d n y i w ie r ­ ny. P o d sta w ą b ib lijn eg o pojęcia p ra w d y — tłu m a czy J. D a n i e l o u — nie je s t o czy w isto ść p ozn an ego przed m iotu , le c z w ia ro g o d n o ść św iad k a, k tó ry daje p oznać tę p raw d ę (Bóg i m y , K ra k ó w 1965 s. 71). W idzim y w ięc, ja k b lisk o stoją obok sieb ie praw da i m iłość, jak jed n a w ła śc iw ie nie m oże ob ejść się bez d rugiej. F a k t ten p o siad a zasad n icze zn a cze­ n ie dla teo lo g ii. N ie ste ty , w p rezen to w a n ej tu p racy n ie został on w y sta rcza ją co op racow an y.

M im o p ew n eg o n ied osytu , który p ozostaje po lek tu rze, w y m ien io n e d zieło je s t p ożyteczn e. P rzed e w sz y stk im b o w iem zw raca u w a g ę na d zied zin y n ied o cen ia n e w e w sp ó łczesn ej teo lo g ii. P oza ty m dostarcza w ie le m a teria łu do d alszych p rzem y śleń . G dyby do teg o w y w o ła ło szer­ szą d y sk u sję i k o lejn e op racow an ia, speniiłoby w p ełn i sw o je zad a­ nie.

E d w a r d O z o r o w s k i

G isb ert G r e s h a k e — G e rh a rd L o h f i n k, N aherw ar­

tu n g — A u fe rste h u n g — U nsterb lich keit, F re ib u rg i. Br. 1975,

H erd er, ss. 160.

T ra d y cy jn y trak tat esch a to lo g icz n y w podręcznikach dogm atyk i k a ­ to lick iej b y ł w o sta tn ich czasach p rzed m iotem w zm ożon ej k ry ty k i za­ rów n o ze stron y te o lo g ó w p r a w o sła w n y ch i p ro testa n ck ich jak i k a to ­ lick ich . Z arzucano m u sk o stn ien ie oraz od erw a n ie od cod zien n ej rzeczy ­ w istości. D la w ie lu n ie o d p o w ia d a ł ju ż sam ty tu ł D e n o v is s im is , sp r o ­ w a d za ją cy esch a to lo g ię do n au k i o rzeczach osta teczn y ch , tzn. o takich, k tóre n astęp u ją dopiero po śm ierci czło w ie k a i będą m ia ły m iejsce przy k ońcu św ia ta . In n i p od w ażali form ę w y k ła d u , tłum acząc, iż n ie m ożna m ó w ić o sp ra w a ch d otyczących w ieczn o ści, cz y li o tym . co jest n ie w id z ia ln e i n ied o stęp n e lu d zk iem u d o św ia d czen iu , tak jak się m ów i o w y d a rzen ia ch h istoryczn ych , u w a ru n k o w a n y ch m iejscem i czasem . W yjście ż o w eg o im p asu w id zia n o n iek ied y w łą czn o ści esch a to lo g ii z in n y m i p raw d am i w iary, zw ła szcza z praw dą o stw o rzen iu , z b a w ie­ n iu i o D uch u S w . T ego rodzaju u jęcie zn alazło sw ó j w y ra z m ięd zy in n y m i w 7 rozdz. k o n sty tu c ji d ogm atyczn ej o K o ściele L u m e n g e n ti u m , g d zie esch a to lo g ię p rzed staw ion o jako organiczną część ek lezjologii. C zasy o sta teczn e — stw ierd zon o na Soborze — to p ow szech n e o d n o ­ w ie n ie św ia ta , k tóre rozpoczęło się w C h rystu sie, p ostęp u je dalej w Z e­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zespół za­ chowań, na które składa się ludzka kultura, jest zdeterm inowany przez w iele danych doświadczalnych, które tę kulturę coraz bardziej

Wobec różnorodnych dzisiejszych możli­ wości kształtowania liturgii szczególnie w dni powszechnie, posługiwanie się przez wiernych mszalikiem zależy w dużym

katholischtheologischen Fakultät an der Universität Tübingen 1817-1967",

[r]

W jego autorytecie w idzi się autorytet Boga, który objaw iając praw dy życia nadprzy­ rodzonego, staje się ostatecznym gw arantem praw dziw ości doctrinae

W spraw ie wzmiankowanego ogrodnika mówi autor, że tego rodzaju pojmowanie związa­ ne jest z wyobrażeniem o jednorazowej i niejako „punktow ej” interw encji

Druga przekracza dziedzinę ścisłej teologii zajmując się etyką społeczną, socjologią, naukami ścisłym i, ale zaw sze w perspektyw ie dialogu słow a Bożego z

Wychodzi bowiem od prostych codziennych rzeczyw istości, starając się zwrócić uwagę na skom plikow aną problem atykę, która ukazuje się przy ich głębszej