• Nie Znaleziono Wyników

Apostolstwo Chorych, 2016, R. 87, nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Apostolstwo Chorych, 2016, R. 87, nr 8"

Copied!
52
0
0

Pełen tekst

(1)

L I S T D O O S Ó B C H O R Y C H I N I E P E Ł N O S P R A W N Y C H

NR 8 • SIERPIEŃ 2016 • ROK 87 ISSN 1232-1311

Pigułki dobre

na wszystko?

– str. 23

CANSTOCKPHOTO.PL

(2)

ZAŁOŻYCIEL BRACI KAZNODZIEJÓW

Z

akon Braci Kaznodziejów zwany dominikanami świętuje obecnie jubileusz 800-lecia istnienia. Zakon zrodził się dzięki niezwykłej wierze i ufności św. Dominika, który od- powiadając na Boży głos w sercu, jako główne zadanie wyznaczył współbraciom misję głoszenia Słowa Bożego.

Fra Angelico, „Święty Dominik Guzman”, 1437 r., Perugia, Włochy WWW.FREECHRISTIMAGES.ORG

(3)

Od redaktora

Jeden z ostatnich numerów „Apostolstwa Chorych” był poświęcony posłu- dze pielęgniarek i położnych, które w maju obchodziły swoje święto.

Kilka dni później świętowali także farmaceuci i ci wszyscy, którzy służą chorym przez wytwarzanie leków. Zawód farmaceuty domaga się obec- nie zauważenia i należytego docenienia w systemie opieki zdrowotnej.

Farmaceuci razem z lekarzami i pozostałym personelem medycznym odpowiadają przecież za zdrowie i życie pacjentów. Czasem niestety sprowadza się ich rolę jedynie do sprzedawania leków w aptece. Całe środowisko medyczne, a nade wszystko osoby chore i cierpiące zawie- rzam w modlitwie Dobremu Bogu. Niech On nas prowadzi przez życie.

W SIERPNIOWYM LIŚCIE

N A S Z A O K Ł A D K A

Pigułki dobre na wszystko?

Pacjent, który wykupuje leki w aptece, czasem zupełnie

nieświadomie staje się ofiarą farmaceutycznego biznesu.

4

Z B L I S K A

Medyk, nie medyk?

Kim tak naprawdę jest

farmaceuta?

8

B I B L I J N E C O N I E C O

O dobrym postępowaniu

Serce człowieka kryje niezgłębio-

ne tajemnice.

11

N A S I O R Ę D O W N I C Y

Uzdrowiciele z misją

Święci bliźniacy Kosma i Damian

uzdrawiali chorych mocą Boga.

16

P A N O R A M A W I A R Y

Rendez-vous z Jezusem

Historia wielkiego rozmiłowania

się w życiu ukrytym.

35

K A P Ł A N W Ś R Ó D C H O R Y C H

Złapać Boga za serce

Okazuje się, że Bóg ma jednak

swój „słaby punkt”.

23

W C Z T E R Y O C Z Y

Pigułki dobre na wszystko?

O bardzo odpowiedzialnej misji

farmaceutów.

KS. WOJCIECH BARTOSZEK

KRAJOWY DUSZPASTERZ APOSTOLSTWA

CHORYCH

(4)

Z B L I S K A

APOSTOLSTWO CHORYCH

4

RENATA KATARZYNA COGIEL

Z

kilku niezależnych badań prze- prowadzonych w ostatnim kwartale 2015 roku wynika, że według polskich studentów najbardziej prestiżowymi profesjami na rynku pra- cy są obecnie: prawnik, lekarz, archi- tekt i stomatolog. Łatwo zauważyć, że w podobnych rankingach wciąż dość wysoka jest pozycja zawodów medycz- nych. Niewątpliwie wiąże się to z faktem, że są to zawody zaufania publicznego, wymagające specjalistycznej wiedzy, nienagannej opinii oraz określonych postaw moralnych. Skoro jednak zawody medyczne zwykle plasują się na szczy- cie listy tych najbardziej poważanych,

zastanawia fakt, co stało się z zawodem farmaceuty? We wspomnianych bada- niach jedynie 3% respondentów (wy- kluczając studentów farmacji) wskazało ten zawód jako prestiżowy.

Czy tylko sprzedawca leków?

Studia farmaceutyczne od lat cieszą się dużą popularnością i są postrzega- ne jako jedne z trudniejszych. Jednak praca w farmacji na ogół kojarzona jest wyłącznie z apteką. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie częste traktowanie farmaceutów jak zwykłych sprzedaw- ców. Nie trzeba wyjaśniać, że różnica między farmaceutą a sprzedawcą jest zasadnicza i że rola farmaceuty nie ogranicza się wyłącznie do sprzedania

Medyk, nie medyk?

Rośnie potrzeba dowartościowania zawodu farmaceuty – medyka, doradcy i specjalisty. Farmaceuta, podobnie jak lekarz, odpowiada przecież za zdrowie i życie pacjentów.

(5)

Z B L I S K A

5

APOSTOLSTWO CHORYCH

choremu przepisanego przez lekarza preparatu. Pacjenci oczekują od far- maceuty – oprócz samej tylko usługi handlowej – pomocy i fachowej porady.

Opieka farmaceutyczna wymaga więc określenia jej znaczenia i miejsca w re- aliach polskiej służby zdrowia, a tym samym zmiany sposobu myślenia, nie tylko wśród pacjentów, ale również przedstawicieli zawodów medycznych.

Apteki powinny być postrzegane jako placówki służby zdrowia, nie zaś jedynie jako sklepy prowadzące sprzedaż leków.

Rośnie potrzeba dowartościowania zawodu farmaceuty – me-

dyka, doradcy i specjalisty.

Farmaceuta, podobnie jak lekarz, odpowiada przecież za zdrowie i życie pacjentów.

O tym, że działal- ność farmaceuty jest rodzajem misji spo- łecznej świadczą cho- ciażby jego obowiązki zawodowe. Wystarczy wymienić podstawowy wachlarz zadań,

aby jasno zo- brazować, jak złożona i od- powiedzialna

jest rola farmaceuty,

pracującego w aptece. Po pierw- sze: weryfikacja recept. Farmaceuta nie może wydać lekarstwa, jeśli recepta nie zawiera numeru pesel lub upłynął jej termin ważności (standardowo 30 dni licząc od daty wystawienia recepty). Po drugie: rzetelne doradztwo. Aptekarz

jest zobligowany do tego, aby udzie- lić pacjentowi dokładnej informacji na temat danego medykamentu, jego stosowania, działania, sposobu prze- chowywania i ewentualnych interakcji z innymi lekami. Dotyczy to nie tylko leków dostępnych bez recepty, ale rów- nież tych przepisanych przez lekarza.

Po trzecie: wymiana leku na tańszy. Na życzenie pacjenta farmaceuta ma obo- wiązek udzielić wyczerpującej informacji na temat tańszego odpowiednika leku zapisanego przez lekarza i jeśli pacjent sobie tego życzy, sprzedać tańszy za- miennik. Jest to jednak możliwe tylko

w przypadku, kiedy lekarz na recepcie nie umieścił adnotacji „nie zamie-

niać”. Po czwarte: sprowadzanie leków na zamówienie. Apte-

ki mają ustawowy obowią- zek posiadania produktów

w takiej ilości, jaka zaspo- koi bieżące potrze- by rynku. Jeśli

więc lekarstwo nie jest dostęp- ne, pacjenci mają

CANSTOCKPHOTO.PL

(6)

Z B L I S K A

APOSTOLSTWO CHORYCH

6

prawo prosić farmaceutę o niezwłoczne zamówienie preparatu.

Po piąte: Monitoring działań niepo- żądanych. To nie tylko dobra wola, ale i powinność farmaceutów narzucona ustawowo. Zgłaszanie takich działań ma wielkie znaczenie dla bezpieczeństwa stosowania leków. Dlatego przy zaob- serwowaniu niepokojących objawów stosowania jakiegoś leku należy zawsze informować o tym swojego lekarza lub zgłosić to właśnie aptekarzowi, by infor- macja mogła zostać przekazana dalej.

I wreszcie po szóste: edukacja pacjenta.

Wizyta w aptece nie może za- stępować konsultacji lekarskiej, jednak nie brakuje sytuacji, w których chorzy zwracają się do aptekarzy po poradę me- dyczną, by nie stać w kolejce do lekarza z każdą pospolitą dole- gliwością. Aptekarz przekazuje więc nie tylko możliwie pełną informację o preparatach, ale

również tłumaczy istotę danego scho- rzenia i konsekwencje nie stosowania się do zaleceń lekarskich.

Technik kontra magister Nie ulega wątpliwości, że zawód far- maceuty jest trudny i odpowiedzialny.

Jego zdobycie wymaga wielu lat nauki oraz określonych predyspozycji. I nie ważne, czy osoba za apteczną szybą jest magistrem czy „tylko” technikiem far- macji. Jeden i drugi jest w aptece bardzo potrzebny.

Czy jednak zadania magistra i technika farmacji są tożsame? Czy poziom zdobytego wykształcenia

wpływa na rodzaj ich zawodowej odpowiedzialności?

Pomiędzy magistrem a technikiem farmacji oczywiście różnice istnieją.

Jest ich przynajmniej kilka. Zasadnicza różnica dotyczy czasu ich kształcenia się – technik – 2 lata szkoły oraz 2 lata stażu w aptece, zaś magister – 5 lat na uczelni i 6 miesięcy stażu.

Warto w tym miejscu podkreślić, że zawód technika nie powstał po to, by magistra zastąpić, ale po to, by mu pomagać i go uzupełniać. Technik far- macji nie jest gorszy od farmaceuty z dy- plomem; ma po prostu inny zakres kompetencji i zadań.

W wielu aptekach faktycznie istnieje podział obowiązków między magistrów a techni- ków. Zwykle wygląda to tak, że technik jest od sporzą- dzania leków recepturowych i zajęć związanych z towarem, a magister od weryfikacji re- cept i wydawania leków oraz bezpo- średniego poradnictwa wobec chorego.

Różnice istnieją także w zakre- sie uprawnień. Technik nie może bez nadzoru wydawać ani sporządzać le- ków zawierających substancje silnie działające, odurzające i psychotropo- we. Technicy farmacji nie mogą również wystawić tzw. recepty farmaceutycznej.

Technicy w odróżnieniu od magistrów nie mają obowiązku ciągłego szkolenia i doskonalenia zawodowego. Ich dalsze kształcenie zależy jedynie od ich osobi- stego wyboru i ambicji. Kierownikiem apteki może być tylko magister farma- cji, który odpowiada zarówno za swoje

Rola

farmaceuty

jest bardzo

odpowiedzialna.

(7)

Z B L I S K A

7

APOSTOLSTWO CHORYCH

błędy (niezależnie od stażu pracy) jak również za błędy techników zatrudnio- nych w aptece. Istnieją także różnice w opłacaniu magistrów i techników far- macji. Można by oczekiwać, że magister zarobi więcej niż technik. Często jednak zależność ta pozostaje czysto teoretycz- na, bo wysokość zarobków farmaceutów uwarunkowana jest w dużej mierze sy- tuacją ekonomiczną miasta lub gminy.

I tak, może się okazać, że przykładowo technik farmacji z Podkarpacia będzie zarabiać tyle samo, albo nawet więcej niż magister z Lubuskiego.

Sumienie farmaceuty

Mówiąc o zawodzie farmaceuty, nie sposób pominąć bardzo istotnego i ostatnio szeroko komentowanego te- matu, jakim jest klauzula sumienia. Poję- cie to, póki co, dotyczy dwóch zawodów medycznych – lekarza i pielęgniarki.

Przypomnijmy: klauzula sumienia jest szczególną regulacją prawną, zgodnie z którą medyk może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem.

W polskim prawie klauzula sumie- nia wynika z art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 roku. Również zgodnie z art. 12 Ustawy o zawodach pielęgniarki i po- łożnej, mogą one odmówić wykonania zlecenia lekarskiego bądź innego świad- czenia niezgodnego z ich sumieniem.

Ciekawe, że w przypadku lekarzy przywilej ten wypływa nie tylko z usta- wodawstwa, ale także z ich Kodeksu Etyki, w którym czytamy: „Do wypeł- nienia swoich zadań lekarz powinien

zachować pełną swobodę działań zawo- dowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną”.

Mimo niemal jednakowego brzmie- nia cytowanego zapisu z zapisem w Ko- deksie Etyki Aptekarza, farmaceuci nie doczekali się dotąd wpisania klauzuli sumienia do ustawy regulującej wy- konywanie ich zawodu. Kodeks Etyki Aptekarza nie ma niestety żadnej mocy prawnej. Moc prawną ma natomiast Ustawa Prawo Farmaceutyczne, któ- ra w art. 96 ust. 4 jasno zastrzega, iż

„farmaceuta i technik farmaceutycz- ny mogą odmówić wydania produktu leczniczego, jeżeli jego wydanie może zagrażać życiu lub zdrowiu pacjenta”.

Z zapisu tego jasno wynika, że farma- ceuta – owszem – może odmówić wyda- nia produktu pacjentowi, ale wyłącznie w trosce o jego zdrowie i życie, nie zaś z przyczyn światopoglądowych.

Zadaję sobie pytanie, w czym na- prawdę tkwi sedno tego problemu? Czy tylko w trudnościach legislacyjnych albo w czyjejś opieszałości? A może to ko- lejna sprawa, w której po prostu chodzi o pieniądze? W końcu niesprzedany preparat to strata dla apteki. A obecnie placówki nie pozwalają sobie na stratę pieniędzy i pacjentów, którzy te pienią- dze do apteki przynoszą. Gdy bowiem zrazi się choćby jeden z nich, można się spodziewać, że przypisze aptece łat- kę „zacofanej” lub „konserwatywnej”

i przekaże opinię dalej. Czy przypadkiem nie tego najbardziej boją się właściciele i menadżerowie?

q

(8)

APOSTOLSTWO CHORYCH

8

B I B L I J N E C O N I E C O

O dobrym

postępowaniu

Z Księgi Psalmów. To, co najważniejsze, kryje się w sercu człowieka.

Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 15.

KS. JANUSZ WILK

N

ietrudno dostrzec, że Psalm 15 należy do grupy utworów dy- daktycznych, których celem jest przedstawienie lub wyjaśnienie różnych kwestii religijno-społecznych (zob. np.

Ps 1; 14; 37; 49). W przypadku tej pieśni najważniejszym zagadnieniem dydak- tycznym jest postępowanie moralne człowieka, który pragnie uczestniczyć w kulcie świątynnym. Tego rodzaju przekaz sugeruje, że pierwszymi od- biorcami tych pouczeń byli kapłani odpowiedzialni za liturgię w świątyni jerozolimskiej. Jednakże nie stanowili oni jedynych adresatów tych wskazówek, gdyż w czasie powstania tego Psalmu

(prawdopodobnie przed niewolą babi- lońską) każdy czciciel Jahwe był zobo- wiązany do corocznego nawiedzenia świątyni. Psalm wyraźnie poucza, że nie wystarczy tylko sama obecność, potrzebna jest jeszcze odpowiednia postawa moralna.

Układ Psalmu jest przejrzysty: na- główek (wers 1a), pytanie (wers 1bc), odpowiedź (wersy 2-5b), sentencja koń- cowa (wers 5c).

Pytanie zawarte w wersie 1bc podej- muje kwestię godności człowieka, który przybywa, aby stanąć na świętej górze, na której znajdowała się świątynia jero- zolimska. Któż z ludzi może przebywać w Domu Bożym? Któż może tam pozo- stać? – oto pytania, które ukierunkowa- ły dalsze strofy utworu i równocześnie

(9)

9

APOSTOLSTWO CHORYCH

B I B L I J N E C O N I E C O

kształtowały życie moralne wyznawców Jahwe.

Odpowiedź jakiej udzielił psalmista (wersy 2-5b) można podzielić na dwie części: pierwsza (wers 2) stanowi ogólne pouczenie, a druga (wersy 3-5b) uściśla wcześniejsze wskazówki. Wers 2 zawiera trzy pozytywne rady psalmisty: bądź

człowiekiem, który odpowiedzialnie wędruje przez życie, a nie włóczy się w nim; bądź człowiekiem sprawiedli- wym, dla którego prawda jest integralną częścią codziennego życia.

Aby nie mieć żadnych wątpliwości co do urzeczywistnienia tych wskazó- wek, autor natchniony precyzuje swoje

CANSTOCKPHOTO.PL

(10)

APOSTOLSTWO CHORYCH

10

B I B L I J N E C O N I E C O

pouczenie. Ten, kto pragnie być gościem w Domu Bożym (wers 1bc), najpierw powinien zadbać o swoją mowę, którą nie może krzywdzić tych, którzy two- rzą jego dom rodzinny oraz najbliższe otoczenie (wers 3).

Zauważmy, że pierwszą radą szcze- gółową jest zadbanie o relacje w swoim najbliższym środowisku. Nie można bo- wiem być człowiekiem wielkiej poboż- ności w świątyni, a w domu rodzinnym wprowadzać napięcie i destrukcję.

Wers 4 poszerza horyzont zadań. Już nie tylko odniesienie do najbliższych, ale także relacje z innymi ludźmi stały się obszarem pouczeń psalmisty. Pierwsza część tego wersu uwydatnia wpływ oto- czenia. Rada z tego wersu może przybrać formę: uważaj z kim przestajesz, gdyż takim się stajesz. Stąd tak wyraziste po- uczenie, aby unikać nikczemnika, a szu- kać towarzystwa ludzi, którzy swoim życiem (często nawet nieświadomie) prowadzą innych do bliskości z Bogiem.

Druga część wersu 4 podejmuje za- gadnienie przysięgi. Dla ludzi tamtych czasów była to sprawa bardzo ważna, gdyż byli ludźmi honoru i poczucia od- powiedzialności za dane słowo, zwłasz- cza uroczyście przyrzeczone. Starali się być wierni złożonej przysiędze, nawet jeśli wiele ich ona kosztowała. Prawo zezwalało jednak na rozpatrzenie, czy konkretna przysięga, zbyt trudna do zrealizowania, nie była wypowiedziana lekkomyślnie (zob. Kpł 5, 4-6).

Wers 5 dotyczy pożyczek i łapó- wek. Już wtedy musiał to być ważny temat, skoro znalazł się w pouczeniach Psalmu. Według Tory nie wolno było

pobierać odsetek (oprocentowania) od pożyczki udzielanej rodakom (zob. Wj 22, 24; Kpł 25, 35-37). Zezwalano nato- miast na nie, gdy pieniądze pożyczano cudzoziemcom (zob. Pwt 23, 20-21). Po- życzka nie mogła być bowiem źródłem zysku czerpanym z nędzy innych (jeden z aspektów lichwy). Stanowczo zakazy- wano również łapówki, gdyż „zaślepia dobrze widzących i jest zgubą spraw ludzi sprawiedliwych” (Wj 23, 8). Sen- tencję podsumowującą (wers 5c) moż- na interpretować jako charakterystykę człowieka sprawiedliwego lub też jako obietnicę, że człowiek żyjący według wskazówek tego Psalmu nie zgubi się na drodze swojego życia. Droga ta pozwoli dojść do Domu Bożego i pozostać na świętej górze w Jerozolimie (wers 1bc).

Zwróćmy uwagę, że w kontekście kultu świątynnego, przed zewnętrznymi jego oznakami (np. czystością rytualną, składaniem ofiar i jałmużny), psalmista eksponuje postawę moralną wyznawcy Jahwe. Najpierw powinien on zadbać o przejrzystość własnego życia, aby poprzez liturgię świątynną mógł on zewnętrznie wyrazić swój wewnętrz- ny stan. Piękno kultu ma obrazować piękno życia sprawującego go. W tym kontekście warto rozważyć słowa Je- zusa zapisane w Ewangelii według św.

Mateusza 5, 23-24.

q

(11)

11

APOSTOLSTWO CHORYCH

N A S I O R Ę D O W N I C Y

Uzdrowiciele

z misją

– Święci: Kosma i Damian

Bracia Kosma i Damian, jak to nieraz zdarza się wśród bliźniaków, uprawiali tę samą profesję – byli lekarzami. Do tego nie zwyczajnymi lekarzami, lecz takimi, o których dziś powiedzielibyśmy: „lekarz z powołania”.

O

ile lekarze spośród wszystkich patronujących im świętych szczególnie upodobali sobie św.

Łukasza, farmaceuci i aptekarze polecają swoje sprawy zawodowe i osobiste wsta- wiennictwu świętych bliźniaków Kosmy i Damiana, których wspomnienie litur- giczne Kościół obchodzi 26 września.

Aż trzy pary bliźniąt

Co o nich wiemy? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ponieważ w hagiografii pojawiają się aż trzy pary świętych braci o tych imionach, a w do- datku wszyscy oni byli lekarzami i żyli

w niełatwym dla Kościoła i obfitującym w prześladowania chrześcijan III wieku.

Pierwsza para świętych lekarzy po- chodziła z Azji Mniejszej. Choć ich oj- cem był poganin, matka po śmierci męża wychowywała swoich synów w wierze chrześcijańskiej. Odznaczali się sporą wiedzą, zwłaszcza w dziedzinie leczni- czych właściwości wielu ziół. Otrzymali też od Boga szczególne dary: nie tylko posiadali zdolność uzdrawiania z wszel- kich chorób, ale także potrafili wypędzać złe duchy. Pomocy, jakiej udzielali zarów- no ludziom, jak i zwierzętom, nie prze- rwała nawet ich śmierć. Ich hagiografia

(12)

APOSTOLSTWO CHORYCH

12

N A S I O R Ę D O W N I C Y

opisuje liczne cuda, które dokonywały się za ich wstawiennictwem na przestrzeni wieków. Jednym z bardziej znanych jest uratowanie rolnika, któremu podczas snu przez otwarte usta wpełzła żmija.

Informacje o podobnych wydarzeniach utrwalały liczne wizerunki świętych.

Jedną z popularnych ikon przedsta- wiających świętych Kosmę i Damiana można podziwiać w Polsce, w muzeum w Sanoku. Na ikonach często ukryte są informacje o życiu, profesji i szczegól- nych uzdolnieniach świętych. I tak na przykład św. Damian przedstawiany jest z gałązką symbolizującą uzdolnienia ziołolecznicze, zaś św. Kosma trzyma w dłoniach naczynie symbolizujące le- czenie, prawdopodobnie moździerz do ucierania ziół.

Mocą Samego Boga

Kolejny duet świętych Kosmy i Da- miana należy do grona rzymskich mę- czenników. Śmierć ponieśli oni jednak nie z rąk cesarskich katów, lecz pogani- na, który uczył ich sztuki ziołolecznic- twa, a ostatecznie – prawdopodobnie z zazdrości – wyprowadził ich w góry pod pretekstem szukania ziół, zaś tam dopuścił się ich ukamienowania. I oni, podobnie jak ich imiennicy z Azji Mniej- szej, otrzymali staranne wykształcenie.

Znani byli także z tego, że majątek odzie- dziczony po śmierci rodziców, rozdali potrzebującym. Wzorem Jezusowych uczniów przemierzali miasta i wioski.

Uzdrawiali zwykle poprzez położenie rąk na chorych, wypowiadając przy tym słowa: „My tylko kładziemy na was ręce i nic nie możemy dokonać naszą siłą,

WWW.FREECHRISTIMAGES.ORG

(13)

13

APOSTOLSTWO CHORYCH

N A S I O R Ę D O W N I C Y

wszystko czyni wszechmogąca siła i moc Jedynego Prawdziwego Boga i Pana Je- zusa Chrystusa; jeśli uwierzycie w Niego, to w niedługim czasie wyzdrowiejecie”.

Pod wpływem tych słów, potwierdzo- nych postawą obu lekarzy, wielu ludzi przyjmowało wiarę w Jedynego Boga i nawracało się do Chrystusa. Niektóre źródła podają, jakoby udało im się na- wrócić nawet samego cesarza Karusa, który ponadto po swoim nawróceniu dostąpił łaski cudownego uzdrowienia.

Oni również, podobnie jak ich odpo- wiednicy z Azji Mniejszej, przedstawiani są z gałązkami w rękach, wskazującymi na ich umiejętności ziołolecznicze, zaś na ich piersiach zwykle widnieje krzyż, symbolizujący męczeńską śmierć. Czę- sto też przedstawiani są w purpurowym odzieniu, wskazującym na ich bogate pochodzenie.

Męczennicy

Trzecia para świętych noszących imiona Kosmy i Damiana pochodziła z Arabii. Kiedy tylko uwierzyli w Chry- stusa, zaczęli leczyć chorych nie przyj- mując jakiejkolwiek zapłaty. W odróż- nieniu od swych imienników rzymskich i azjatyckich w swojej praktyce lekarskiej w mniejszym stopniu posługiwali się zio- łami, lecz częściej podkreślali, że leczą mocą Chrystusa, głosząc jednocześnie Dobrą Nowinę o zbawiającym i uzdra- wiającym Bogu. Żyli w czasach prze- śladowań chrześcijan przez okrutnych cesarzy: Dioklecjana i Maksyma. Po- nieważ nie chcieli pokłonić się bożkom, wywieziono ich do Cylii, a tam poddano

licznym torturom. Święci nie ulękli się WWW

.FREECHRISTIMAGES.ORG

(14)

APOSTOLSTWO CHORYCH

14

N A S I O R Ę D O W N I C Y

kamienowania, strzał wypuszczanych w ich kierunku, a nawet ukrzyżowania.

W końcu związanych wrzucono ich do morza. Jakież musiało być zdumienie oprawców, gdy święci bracia za spra- wą Bożej ingerencji nie utonęli. Stało się to dla nich jeszcze jedną okazją do świadczenia o mocy Jezusa Chrystusa.

Ostatecznie, kiedy i kolejne tortury nie przynosiły oczekiwanego skutku, a bracia wychodzili z nich bez szwanku, Kosmę i Damiana wraz z innymi chrześcijana- mi ścięto mieczem. O ich męczeńskiej śmierci wspomina Martyrologium Rzymskie. Czasem przedstawia się ich z atrybutami ich męczeństwa,

takimi jak miecz, kamienie, czy strzały. Na wielu wizerunkach trzymają w dłoniach naczynia na leki lub pędzelki do na- maszczania chorych.

Bez zapłaty Kult świętych braci – Ko-

smy i Damiana zaczął się rozwijać niemal natychmiast po ich śmierci. Z różnym natężeniem czczeni są do dziś zarówno przez Kościoły zachodnie jak i wschod- nie. Początkowo czczono ich przede wszystkim jako patronów chorych i uzdrowicieli. Z czasem poświęcono im wiele świątyń, między innymi w Rzymie czy w Konstantynopolu, gdzie chorzy, spędzając noc w świątyni, oczekiwali cu- downego uzdrowienia. W całym chrze- ścijańskim świecie istnieją setki kościo- łów i kaplic poświęconych tym świętym braciom. Również w Polsce znajduje się co najmniej kilkadziesiąt świątyń pod ich wezwaniem. Są to kościoły i kaplice

zarówno rzymskokatolickie, jak i grec- kokatolickie czy prawosławne. Ich wspo- mnienie w Kościele rzymskokatolickim przypada 26 września w nowym kalen- darzu i 27 września w starym używanym w Rycie Trydenckim. W Kościele pra- wosławnym i greckokatolickim Kosma i Damian arabscy wspominani są 17 i 30 października, rzymscy 1 i 14 lipca, zaś azjatyccy 1 i 14 listopada.

Trudno wyrokować, która z trzech par świętych, patronuje aptekarzom i farmaceutom. Nie można też z całą pewnością wykluczyć, że to tylko trzy nieco różniące się przekazy, dotyczące w istocie tych samych ludzi.

Jedno natomiast jest pewne:

bracia Kosma i Damian, jak to nieraz zdarza się wśród bliźniaków, uprawiali tę samą profesję – byli lekarzami. Do tego nie zwyczajnymi leka- rzami, lecz takimi, o których dziś powiedzielibyśmy: „lekarz z powołania”. Starając się żyć w zgodzie z wyznawaną wiarą uważali oni, że wszel- kie dary czy talenty, jakie otrzymali od Boga zostały im dane zupełnie darmo, a jako takie powinny być wykorzysty- wane dla dobra innych ludzi dokładnie w ten sam sposób. Za wszelkie swoje usługi nie pobierali więc żadnego wy- nagrodzenia. Przy takiej ich postawie trudno się dziwić, że wszędzie tam, gdzie przebywali cieszyli się uznaniem, sza- cunkiem i popularnością. Oczywiście powodem tego stanu rzeczy w równym stopniu, co ich bezinteresowność były zdolności medyczne. Ale to dzięki temu, że za życia najwięcej uwagi poświęcali

Kosma i Damian

uzdrawiali

chorych

i wypędzali złe

duchy.

(15)

15

APOSTOLSTWO CHORYCH

N A S I O R Ę D O W N I C Y

potrzebom ludzi najbiedniejszych i po- zbawionych jakiejkolwiek opieki medycz- nej, dziś patronują przede wszystkim profesjom, które powinny być trakto- wane bardziej jako misja, niż zawód.

W służbie chorym

To smutne, że w oświeconym XXI wieku próbuje się zmusić ludzi wyko- nujących zawody cieszące się od zarania dziejów największym zaufaniem spo- łecznym do uczynków niezgodnych z prawem naturalnym i Bożym czy z za- sadami wiary chrześcijańskiej. Nie dość tego – czyny, jakie próbuje się na nich wymusić, kłócą się nawet ze świeckimi zasadami wypracowanymi i uchwalony- mi przez obowiązujące w naszym kraju prawo. Może wiec warto przypomnieć sobie kilka fragmentów z Kodeksu Etyki Aptekarza Rzeczypospolitej Polskiej:

„Powołaniem aptekarza jest troska o osoby powierzone jego umiejętno- ściom fachowym. Aptekarz nie może posługiwać się swą wiedzą i sprawnością zawodową w zachowaniach sprzecznych ze swoim zawodowym powołaniem. Ap- tekarz, będąc osobiście odpowiedzial- nym za wykonywaną pracę, jest wolny w podejmowaniu swoich zachowań, zgodnie ze swym sumieniem i współ- czesną wiedzą medyczną. Mechani- zmy rynkowe, naciski społeczne lub wymagania administracyjne nie zwal- niają aptekarza z przestrzegania zasad etyki zawodu. Szacunek dla chorego powinien wyrażać się w jednakowym wykonywaniu przez aptekarza czynności zawodowych wobec każdego, kto ko- rzysta z jego umiejętności”.

Dziś – zapewne bardziej niż kiedy- kolwiek – wszystkim, którzy wykonują zawód farmaceuty i aptekarza wypada życzyć, aby nie znalazł się nikt, kto chciałby zmusić ich do działań niezgod- nych z sumieniem i gwałcących zasady wyznawanej przez nich wiary. Niech święci patronowie – Kosma i Damian – pomagają im realizować powołanie jako służbę samemu Chrystusowi obecnemu w cierpiących braciach i siostrach.

opracowała: DANUTA DAJMUND

Modlitwa farmaceuty

Wszechmogący Boże, Miłośniku życia, Ty stworzyłeś człowieka na swój obraz i podobieństwo i poddałeś mu cały świat.

Gdy człowiek popadł w niemoc grzechu nie pozostawiłeś go samego, lecz obiecałeś mu Zbawiciela.

Abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości, posłałeś na świat swego Jedynego Syna, aby leczył i pomagał chorym oraz cierpiącym.

Panie Jezu Chryste, Ty powołałeś mnie, abym służył człowiekowi, troszczył się o jego

zdrowie i niósł ulgę w jego cierpieniu.

Spraw, by środki farmaceutyczne, które złożyłeś w moje ręce były zawsze spożytkowane dla dobra bliźniego. Umocnij

mnie w postanowieniu, by zawsze służyć człowiekowi i otwierać się na jego potrzeby.

Daj mi siły w realizacji mojego powołania, by nigdy nie szkodzić nikomu,

ale zawsze służyć życiu i zdrowiu, a przez to osiągnąć zbawienie.

Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.

q

(16)

APOSTOLSTWO CHORYCH

16

P A N O R A M A W I A R Y

Rendez-vous z Jezusem

Rozmowa z Siostrą Teresą Jasionowicz – byłą przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu.

KS. WOJCIECH BARTOSZEK: – Niegdyś była Siostra przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Kiedy to było?

S. TERESA JASIONOWICZ: – To było dosyć daw- no temu. Zostałam wybrana w 1992 roku i moja kadencja trwała 9 lat, do 2001 roku.

– Zanim została Siostra przełożoną gene- ralną, przez wiele lat była Siostra zwykłą nazaretanką. A co działo się w Siostry życiu przed wstąpieniem do Zgromadzenia?

– Zanim zostałam nazaretanką, przechodziłam różne koleje losu. To, czym się mogę podzielić to tylko skrawki wspomnień niektórych przeżyć. Kiedy wybuchła wojna we wrześniu 1939 roku, byłam 9-letnią dziewczynką. W roku 1940 wywieziono nas na Sybir. Wydaje mi się, że w tych dziecięcych i młodzieńczych latach tułaczki na powołanie zakonne podświadomie naprowadzało mnie prze- mijanie i znikomość rzeczy doczesnych oraz świadomość posiadania w duszy czegoś nieprzemijającego. Pamiętam, że na wygnaniu czułam się często odarta ze wszystkiego. Zapamiętałam pewien

epizod, jaki przeżyłam z mą małą sąsiadką Rosjanką; ona miała śliczne lalki, które mi z dumą pokazywała, nosiła ładne sukien- ki, a ja miałam tylko znoszone i nieraz brudne ubranie, bo mama nie miała my- dła i w ogóle nic nie mieliśmy. Ale chyba nigdy nie myślałam, że wojna, pozbawia- jąc mnie rzeczy zewnętrznych zabrała mi to, co najważniejsze – to, kim byłam.

Choć czułam się przy niej upokorzona moją biedą, wiedziałam – może wtedy podświadomie – że posiadam większe bogactwo, ukryte przed jej oczyma. Pew- nego razu podeszłam do niej i tak jak potrafiłam, po rosyjsku, powiedziałam:

„Ty masz te wszystkie piękne rzeczy, ale ja mam coś droższego. Ty nie znasz Pana Je- zusa”. I przeżegnałam się, o ile pamiętam.

Ona na pewno nic w tamtej chwili nie zrozumiała, ale może dorastając, przypo- mniała sobie to wydarzenie. Myślę, że na co dzień mogłam przetrwać upokorze- nia i okropne warunki deportacji dzięki otrzymanej na chrzcie świętym wierze i obecności Jezusa w duszy. Potwierdza- liśmy ją z innymi, którzy dzielili nasz tra- giczny los, codzienną modlitwą. Po wielu

(17)

17

APOSTOLSTWO CHORYCH

P A N O R A M A W I A R Y

wygnańczych wędrówkach w różnych krajach – bez żadnych materialnych za- bezpieczeń – przyjechałam w styczniu 1945 roku do Libanu. Niedaleko Bejrutu, gdzie mieszkałyśmy z mamą i siostra- mi, słyszałam często dzwony bijące na wieżach klasztornych. Były to klasztory klauzurowe. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego te dzwony kilka razy dziennie biją i co siostry tam robią? Kiedy zapyta- łam jedną z nich, tak mi odpowiedziała:

„My się tu ciągle modlimy i wielbimy Boga”. Bardzo mnie to przejęło i pomy- ślałam, że takie życie to jest jedyna mą- dra rzecz, bo wszystko to, czego doznaję, szybko przemija, a życie z Bogiem już jest wiecznością. Pamiętam też, że koleżanki na imieniny przynosiły mi duże bukiety oleandrów, śpiewałyśmy piosenki i było bardzo radośnie. Ale gdy zabawa się koń- czyła i zostawałam sama, przychodziła mi

do głowy myśl, że to wszystko jest takie marne, nietrwałe i wówczas zadawałam sobie pytanie, czy warto poświęcić życie takim i podobnym przemijającym do- świadczeniom? Na myślenie o wyborze życia zakonnego Pan Bóg naprowadzał mnie właśnie przez takie dotyki mojej duszy, całkiem zwyczajnymi wydarze- niami, nad których przemijaniem się ciągle zastanawiałam. Tęskniłam pod- świadomie za czymś nieprzemijającym, a tego świat nie był w stanie mi zapewnić.

Wiele podobnych epizodów przeżyłam, które mnie dyskretnie kierowały do życia konsekrowanego.

Kiedyś nie chciałam pójść z mamą na niedzielne nieszpory, bo nie byłam mod- nie ubrana. Wtedy to, zostając w domu, pełna rozterki, że zrobiłam mamie wiel- ką przykrość, przypadkowo zauważyłam pamiętnik mojej starszej siostry, gdzie

CANSTOCKPHOTO.PL

(18)

APOSTOLSTWO CHORYCH

18

P A N O R A M A W I A R Y

przeczytałam wpisane przez jej ks. pre- fekta słowa: „Marność nad marnościami i wszystko to marność, oprócz kochania Boga i służenia Jemu samemu”. Słowa te bardzo mnie poruszyły i przekona- ły, że tego właśnie pragnę, bo widzę, że wszystko inne to marność i że moje ży- cie powinnam poświęcić Bogu. Piękne ubranie, muzyka i oleandry nigdy nie zaspokoją ukrytych pragnień mojej duszy.

Pan Bóg pociągał mnie powoli ku Sobie przez takie bardzo zwykłe sytuacje.

– Doświadczenie ogołocenia było też bliskie drodze z Waszego domu przez Syberię…

– Na wygnaniu przeżyłam z rodziną ogołocenie ze wszyst- kiego i wiele upokorzeń. Pamię- tam, jak chodziłyśmy z moją małą siostrą po różnych do- mach, by mieć coś do jedze- nia. Nigdy nie zapomnę tego dnia, w którym przyszłyśmy do szpitala, by odwiedzić mamę,

chorą na tyfus. Nie mogłyśmy wejść do środka, tylko widziałyśmy ją krótko przez okno. Machała do nas i coś mówiła. Zro- zumiałyśmy, że mówiła: „mleka, mleka!”.

Ale skąd wziąć tego mleka dla mamy?

Chodziłyśmy do różnych domów i pro- siłyśmy o nie wszystkich, szukając kogoś, kto mógłby nam pomóc. Mówiłam, że odpracuję to mleko, że mogę nawet cały dzień zamiatać albo pilnować dziecka.

Wreszcie, już płacząc, zdobyłyśmy tro- chę mleka. Kiedy przyszłyśmy do mamy, była już nieprzytomna. Mleka nie wypiła!

Czasem myślę, ile musiałyśmy przecier- pieć w takiej okropnej bezradności. Ale wewnątrz miałam jakąś siłę. W trudnych

doświadczeniach najbardziej umacniało nas i innych wygnańców przeżywanie na modlitwie Jezusowej męki i śmierci.

Wierzyliśmy w Bożą Opatrzność. To były te Boże światła, te iskierki, które nie ga- sły w mej duszy i jak sądzę, nadawały kierunek mojemu życiu.

– A więc to był czas, w którym rodziło się już powołanie zakonne.

– Wtedy jeszcze o nim, zdaje mi się, nie myślałam, ale Bóg ukierunkowywał moje życie na przyjęcie tej łaski trochę później. Jak wspomniałam, w Libanie odgłos klasztornych dzwonów budził we mnie tęsknotę za tym, co wieczne i często zastanawia- łam się nad sensem mojego życia. Najważniejszy jednak czas, w którym wyraźnie sły- szałam głos Boży w mej duszy miał miejsce w Anglii, dokąd z Libanu przyjechaliśmy w 1948 roku. W szkole, do której tra- fiłam, prefektem był ks. Jan Przybysz, bardzo mądry, światły i rozmodlony ka- płan. Któregoś dnia poszłam do niego do spowiedzi. Byłam trochę zagubiona – nie do końca wiedziałam, co począć ze sobą po maturze, która mnie czekała.

Trochę skłaniałam się ku życiu zakonne- mu, ale miałam też sporo wątpliwości.

Nie wiedziałam, czy taka niepozbierana grzesznica jak ja w ogóle się do tego na- daje. Wydawało mi się, że nie zasługuję na to, by Pan Jezus mógł mnie obrać na swoją oblubienicę. I wtedy ksiądz prefekt mi powiedział, że Pan Jezus upomina się o moje życie, że On chce żebym była taka jaką jestem, że nie muszę być doskonała,

Przyjęte

z miłością

cierpienie,

szlifuje

diament duszy.

(19)

19

APOSTOLSTWO CHORYCH

P A N O R A M A W I A R Y

nie muszę być bezbłędna. Ksiądz Jan mnie zachęcił abym się skontaktowała ze Zgromadzeniem Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Pierwszą książką, którą otrzymałam od przełożonej ge- neralnej z Rzymu, był żywot naszej za- łożycielki, Matki Franciszki Siedliskiej.

Czytałam tę książkę przy świeczce pod stołem przykrytym kocem, po zgaszeniu światła w internacie. Byłam pełna podzi- wu dla cnót tej wielkiej świętej i to ona pociągała mnie, by iść Jej śladami, a serce rwało się we mnie do takiego życia, choć wiedziałam jak bardzo jestem niegodna być zakonnicą. Wówczas Nazaret, który dzisiaj miłuję ponad wszystko, ukazał mi się jako rzeczywistość, której z ca- łego serca trzeba pragnąć i pozbyć się wszystkiego, by ją osiągnąć. I tak w 1950 roku wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek.

– Od tego momentu mija w tym roku 66 lat. Jak dzisiaj przeżywa Siostra ów Nazaret w swoim sercu?

– Serce moje przepełnia dziękczynie- nie za łaskę przynależenia do wspólnoty sióstr, którą tworzymy na wzór Najświęt- szej Rodziny z Nazaretu. Przez różne przeżycia i obowiązki w zgromadzeniu zatapiałam się w niepojętych tajemni- cach ukrytego życia Najświętszej Rodziny i ciągle na nowo odkrywam niewypo- wiedziane piękno tej bosko-ludzkiej Ta- jemnicy. Bo Nazaret to Bóg w człowieku i człowiek w Bogu!

Mam wiele określeń Nazaretu i one wciąż są w mym sercu niewyczerpane.

Na przykład: Nazaret to niebo na ziemi i ziemia w niebie, Nazaret to nieustanny

dialog Ojca z Synem w Duchu Świętym, to Echo Nieba. Ukryte życie Najświęt- szej Rodziny to morze niezgłębionych tajemnic, na poznanie i określenie któ- rych nie wystarczy życia. Nazaret to Sakrament Obecności Boga na ziemi i ukryte Źródło wszystkich Tajemnic naszej wiary, objawionych we Wciele- niu. Kontemplacja ukrytego życia Naj- świętszej Rodziny rodzi w moim sercu coraz głębsze zdumienie i zachwyt, że

„aż dotąd doszedł Bóg”. Przez całe nasze nazaretańskie życie trwa Lectio divina.

Uczymy się od Najświętszej Rodziny, by nasze życie, podobnie jak życie Jezusa, Maryi i Józefa wypływało z posłuszeń- stwa wiary i wypowiadało się miłością, którą zdobywa się i umacnia przez ofiarę.

W niepojętej tajemnicy ukrytego życia w Nazarecie ciągle na nowo odkrywam Miłosierną Miłość zrodzoną z ofiary.

Tylko taka miłość jest w stanie odro- dzić i nadać właściwy kierunek życiu każdego z nas, a dziś szczególnie tak bardzo zagrożonej rodzinie, której losy przez otrzymany charyzmat zostały nam powierzone.

– Czy w Nazarecie jest też miejsce na drogę ofiarowania cierpienia?

– O tak! Pierwszą i chyba najwy- mowniejszą lekcją cierpienia i odda- wania życia za innych są dla nas nasze męczennice – 11 sióstr nazaretanek z Nowogródka, które przez formację nazaretańską, opartą na przykładzie Naj- świętszej Rodziny z Nazaretu, w Jej życiu pełnym ofiary, przygotowane były do ofiary z własnego życia. Myślę, że każda nazaretanka powinna mieć w sobie taką

(20)

APOSTOLSTWO CHORYCH

20

P A N O R A M A W I A R Y

gotowość, jaką miały te siostry męczen- nice. One wiedziały, że nie ma większej miłości niż ta, gdy oddaje się życie za braci. Dlatego każde cierpienie – którego doświadczamy, które nas spotyka, któ- rego może nie rozumiemy – jest okazją by przeżywać próbę oddawania życia za innych. Jezus mówił: „Ja życie moje oddaję, aby je potem znów odzyskać.

Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję” (j 10, 17-18). Nasze siostry mę- czennice, których gotowość na przyjęcie cierpienia i śmierci wyraziła dwukrot- nie siostra przełożona Stella w słowach:

„Jeżeli potrzeba ofiary z życia, to od nas przyjmij ją Panie!”, zgodziły się na to, aby ofiarować swoje życie w zamian za uwolnienie ponad 100 osób uwięzionych, głównie ojców rodzin. Pełen podziwu wobec ich spokoju i gotowości na speł- nienie najwyższej ofiary gestapowiec, świadek ich rozstrzelania, w dzień po egzekucji wołał: „Jak one szły, jak one szły do czerni otwartego przed ich ocza- mi grobu!”.

Do takiej ofiary przygotowywały się przez codzienne praktyki wyrzeczenia i cierpienia, czerpiąc natchnienie z ukry- tego, pełnego ofiary życia Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Nasz Nazaret bez gotowości „oddawania życia” w jakiej- kolwiek formie Bóg tego od nas by nie wymagał, nie byłby prawdziwym Nazaretem. Przykładów wzruszającej gotowości na przyjmowanie cierpienia i ofiarowanie go za innych mamy w Na- zarecie bardzo wiele.

– Jak siostra przeżywa tę drogę ofiary cierpienia?

– Mnie kiedyś najbardziej ciążyła myśl, że przez chorobę mogę być dla kogoś ciężarem. Nie chciałam sobą zajmować innych. Ale na modlitwie i na obcowaniu z Panem Jezusem pomyślałam sobie, że dlaczego ja mam o tym decydować i wy- bierać? Jeśli Pan Jezus zechce, abym była ciężarem, to powinnam to przyjąć jako Jego wolę. Być może moja choroba stanie się dla innych okazją do spotkania Jezusa w cierpiącym człowieku, w tym wypadku we mnie. Teraz cierpienie fizyczne to jest dla mnie rendez-vous z Panem Jezusem.

On przychodzi do mnie jako ten co puka, jako żebrak do mojej nędzy, do mojego cierpienia. Ja nie mam nic więcej Mu do dania. Tylko bezradność i bezczynność.

Ale On pragnie tego właśnie daru i w takiej formie, jak Mu teraz ofiaruję. Nie zawsze wszystko tak w pełni wykonuję i rozu- miem. Mam dużo słabości. Mogłabym powiedzieć podobnie jak św. Paweł: Vi- deo meliora, deteriora sequor (łac. „Widzę lepsze, idę za gorszym”). Przez cierpienie fizyczne lub moralne Pan Jezus mi się głę- biej objawia jako Miłość Ukrzyżowana i prosi, bym Mu pozwoliła przywrócić mej duszy jej oryginalny kształt i podo- bieństwo do Niego i bym w cierpieniu solidaryzowała się z cierpieniem innych i za nich je ofiarowała. Nic tak nie szlifuje diamentu duszy, która wyszła tak czysta z rąk Boga, ale przez życie się skalała, jak właśnie łaska przyjętego z miłością cier- pienia. O tę łaskę nieustannie proszę Boga dla siebie i wszystkich chorych.

– Bardzo dziękuję Siostrze za rozmowę i za te piękne słowa.

q

Od czasu tamtej decyzji, zewnętrznych trudności nadal nie brakowało.

Jeszcze dwukrotnie nie udało mi się zdać egzaminów na farmację.

(21)

21

APOSTOLSTWO CHORYCH

P A N O R A M A W I A R Y

Do pięciu razy sztuka

BARBARA

STUDENTKA III ROKU FARMACJI

N

a wymarzoną farmację udało mi się dostać dopiero za pią- tym razem. Zawsze brakowało mi dosłownie setnych ułamków do wy- maganej punktacji. Wciąż byłam o włos od indeksu. Mimo sceptycznych opinii wielu osób, które chciały mnie zniechę- cić do podejmowania kolejnych prób, ja wiedziałam jedno: chcę być farmaceutką i koniec. Od dzieciństwa interesowałam się chemią i tym, w jaki sposób wytwarza się lekarstwa. Było dla mnie oczywiste, że osoby, które się tym zajmują, ratują ludzkie zdrowie i życie. Bardzo pragnę- łam do nich dołączyć.

W mojej rodzinie nie ma żadnych farmaceutycznych tradycji, jedynie bab- cia była pielęgniarką, a więc można po- wiedzieć, że w jakimś stopniu pracowała

„w branży”. W ścisłym sensie nie było jednak nikogo kto przetarłby przede mną ten niełatwy szlak. Wyglądało na to, że będę musiała poradzić sobie zupełnie

sama. I wtedy w moim życiu wydarzyło się coś nieoczekiwanego.

Po drugiej porażce na egzaminach wstępnych, smutna i trochę zniechęco- na, dałam się namówić na kilkudniową pielgrzymkę na Jasną Górę. Moje mo- tywacje uczestniczenia w niej nie były religijnie wzniosłe, po prostu chciałam oderwać się choćby na chwilę od przytła- czającej codzienności. Owszem, jestem osobą wierzącą, dla której Pan Bóg był zawsze Kimś ważnym, ale pamiętam, że wtedy, gdy w pewnym sensie czułam się pokonana przez życie, myślenie o Bogu i o sprawach wiary, nie przychodziło mi z łatwością. Postanowiłam jednak, że podczas pielgrzymki będę prosić Boga o zdanie egzaminów. Wtedy byłam jesz- cze zbyt pyszna, by powiedzieć Bogu:

„Niech będzie tak, jak Ty chcesz”. Za wszelką cenę chciałam osiągnąć swój cel. Moje miało być na wierzchu.

Podczas jednej Mszy świętej moją uwagę zwróciły słowa czytania z księgi Judyty: „Odwagi, niewiasto! Niech się nie lęka twoje serce!” (jdt 11, 1a). Wte- dy poczułam, że one są skierowane Od czasu tamtej decyzji, zewnętrznych trudności nadal nie brakowało.

Jeszcze dwukrotnie nie udało mi się zdać egzaminów na farmację.

(22)

APOSTOLSTWO CHORYCH

22

P A N O R A M A W I A R Y

bezpośrednio do mnie i że dotyczą tego, o co na tej pielgrzymce zamierzałam tar- gować się z Bogiem. Niemalże w jednej chwili zrozumiałam, że jeśli będę chciała realizować wyłącznie swój plan na ży- cie, nie zaś plan Boga, czekają mnie ból i rozczarowanie. Upłynęło jeszcze kilka tygodni, ale zdecydowałam w końcu, że sprawę moich studiów i w ogóle przy- szłości zawierzę Jemu.

Od czasu tamtej decyzji, zewnętrz- nych trudności nadal nie brakowało. Jesz- cze dwukrotnie nie udało mi się zdać egzaminów na farmację. W uszach i ser- cu wciąż jednak brzmiały słowa: „Od- wagi, niewiasto!”. To nie pozwalało mi się poddać. Dzisiaj jestem studentką III roku upragnionej farmacji. W porów- naniu z moimi koleżankami i kolega- mi, mam kilka lat opóźnienia. Ale jak się okazało, to nie były lata stracone.

W tym czasie skończyłam zaocznie

psychologię, wyszłam również za mąż.

Studiując obecnie farmację, chcę, by nie był to w przyszłości tylko mój zawód czy źródło utrzymania. Chciałabym szczególnie poświęcić się farmacji kli- nicznej i w ten sposób pomagać chorym ludziom. Jestem przekonana, że bycie farmaceutą, podobnie jak to jest w przy- padku innych zawodów medycznych, wiąże się z ogromną odpowiedzialnością i dlatego chcę zrobić wszystko, by jak najlepiej przygotować się do przyszłej pracy. Naprawdę jestem wdzięczna Bogu, że przez lata wychowywał mnie i prowadził po swojemu, choć czasem było to dla mnie trudne do przyjęcia.

Staram się i nadal będę się starać, by rzetelnie przygotować się do przyszłej pracy. Chcę, by był to nie tylko mój zawód, ale przede wszystkim życiowa misja niesienia pomocy innym.

q

CANSTOCKPHOTO.PL

(23)

23

APOSTOLSTWO CHORYCH

W C Z T E R Y O C Z Y

Pigułki dobre

na wszystko?

O idei opieki farmaceutycznej, tańszych zamiennikach leków i o tym czy istnieje cudowny lek na wszystko opowiada farmaceuta Bronisław Kuncewicz.

REDAKCJA: – W branży farmaceutycznej pracu- je Pan blisko 30 lat. W związku z tym fach ten nie ma chyba przed Panem tajemnic.

BRONISŁAW KUNCEWICZ: – Moje doświadcze- nie zawodowe faktycznie jest dość boga- te, ale absolutnie nie mogę powiedzieć o sobie, że na temat bycia farmaceutą wiem wszystko. Jest to zawód, który na przestrzeni zwłaszcza ostatnich 25 lat ulegał wielu przemianom – jedne z nich były zmianami na lepsze, inne na gorsze. Chcę przez to podkreślić, że sam wciąż uczę się bycia farmaceutą.

Oczywiście nie w sensie praktycznym, ale bardziej mentalnym. Dzisiaj bycie ap- tekarzem często wiąże się jednocześnie z byciem przedsiębiorcą, handlowcem czy dostawcą. Ja zostałem wychowany w nieco innym modelu, w którym apte- karz był przede wszystkim znakomitym

fachowcem-medykiem, cieszącym się ogromnym zaufaniem pacjentów. Obec- nie farmaceuta – zwłaszcza ten, który prowadzi własną aptekę – chcąc utrzy- mać się na rynku, musi być już nie tylko specjalistą od lekarstw, ale w równym stopniu także od finansów, marketingu czy strategii handlowych.

– I według Pana nie służy to komfortowi i fachowości pracy aptekarza?

– Kij jak zwykle ma dwa końce:

z jednej strony może służyć, a z drugiej wręcz odwrotnie. Kiedy jako właściciel i kierownik apteki wciąż muszę starać się o jak najlepsze jej zaopatrzenie, o nego- cjowanie cen z hurtowaniami czy o po- rządek w dokumentacji, niewiele starcza już czasu na doskonalenie zawodowe, na szkolenia i dokształcanie się. Ale gdybym

(24)

APOSTOLSTWO CHORYCH

24

W C Z T E R Y O C Z Y

zaniedbał kwestie zaopatrzenia i admini- stracji i tylko się dokształcał, nie byłoby dużego pożytku z tej mojej wiedzy – z pewnością straciłbym klientów, którym ona mogłaby pomóc, a w konsekwencji musiałbym zamknąć aptekę. Nikt by na tym nie skorzystał. Codziennie uczę się więc godzenia zawodowej fachowości z wymogami konkurencyjnego rynku.

Nie jest to łatwe zadanie – wymaga dy- plomacji i roztropności.

– A myśli Pan, że farmacja to kierunek przyszłościowy?

– Mój stryj zwykł mawiać, że „me- dykom i grabarzom roboty nigdy nie za- braknie”. Myślę, że jest w tym stwierdze- niu dużo racji. Branża farmaceutyczna należy do najbardziej pewnych właśnie dlatego, że ludzie chorowali, chorują i będą chorować, a wraz z pojawianiem się chorób i dolegliwości, popyt na wy- roby farmaceutyczne wzrasta. Brzmi to może dość okrutnie, ale podobnie jest z lekarzami i w ogóle z personelem me- dycznym. Im raczej pracy nie zabraknie.

Nie słyszałem nigdy, aby zamknięto ja- kiś szpital lub przychodnię z powodu braku chorych. Z braku pieniędzy lub złego zarządzania – owszem, ale nie dlatego, że nie ma kogo leczyć. Dlatego póki ludzie będą chorować, dla lekarzy, pielęgniarek i aptekarzy praca z pewno- ścią się znajdzie. Oczywiście zupełnie inną kwestią jest to, jak ta praca jest opłacana i czy można się z niej utrzymać.

Powstaje również pytanie, na ile lekarze i farmaceuci będą chcieli ze sobą współ- pracować i pomagać sobie w realizacji swoich zadań, służąc dobru pacjenta.

– Na czym polega ta współpraca?

– Teoretycznie jej celem jest dobro chorych, w praktyce często ta współ- praca po prostu nie istnieje.

– Dlaczego?

– Problem polega na braku określo- nej roli farmaceuty w systemie opieki zdrowotnej. Obecnie obowiązujące przepisy de facto wykluczają go z tego systemu. Farmaceuta nie posiada dostę- pu do historii choroby pacjenta i często jest traktowany przez lekarzy jak intruz, którego rolą jest jedynie sprzedawa- nie leków, a nie dyskusja o leczeniu.

Pracownik apteki nie ma możliwości skontaktowania się z lekarzem w celu potwierdzenia prawidłowości ordyna- cji lub omówienia postępowania tera- peutycznego w przypadku błędnego wystawienia recepty, co obecnie jest standardem w większości krajów Eu- ropy Zachodniej.

– Dochodzimy tutaj do zagadnień związa- nych z tzw. opieką farmaceutyczną. Proszę wyjaśnić na czym ta opieka polega?

– Mówiąc najprościej, idea opieki farmaceutycznej sprowadza się do obję- cia fachową troską pacjenta, który przy- chodzi do apteki jako klient. Opieka ta jest w praktyce monitoringiem skutecz- ności przepisanej przez lekarza terapii farmakologicznej a także czuwaniem, by pacjent stosujący określone leki, czuł się komfortowo, pewnie i bezpiecznie.

– Chodzi więc o to, by pacjent po wyjściu z gabinetu lekarskiego miał zapewnioną ciągłość opieki i nie musiał się martwić,

(25)

25

APOSTOLSTWO CHORYCH

W C Z T E R Y O C Z Y

że w razie jakichś komplikacji pozostanie bez pomocy?

– Dokładnie tak. Proszę sobie wy- obrazić, że bardzo wielu pacjentów nie- prawidłowo stosuje przepisane leki, co jest przyczyną nie tylko nieskuteczno- ści terapii, ale i dalszych powikłań lub często kosztownej hospitalizacji. Bada- nia statystyczne wskazują, że zaledwie 40% osób leczonych farmakologicznie

zażywa przepisane leki zgodnie z zale- ceniami lekarskimi, 30% deklaruje, że stosuje je od czasu do czasu, a kolejne 30% nie przyjmuje ich wcale. Czas, jaki lekarz może przeznaczyć dla chorego, często nie wystarcza na rzetelne poin- formowanie go o przyczynie, przebiegu i celu zastosowanej farmakoterapii. To sprawia, że pacjent realizujący recepty jest zdezorientowany i niejednokrotnie

CANSTOCKPHOTO.PL

(26)

APOSTOLSTWO CHORYCH

26

W C Z T E R Y O C Z Y

nieprzygotowany do rozpoczęcia zale- canego przez lekarza leczenia. Wiedza, jaką posiadają farmaceuci z pewnością pozwoliłaby na efektywną pomoc pa- cjentom w obszarze ich problemów z lekami.

– Jednym z takich problemów może być fakt, że chorzy nierzadko leczą się jedno- cześnie u wielu specjalistów i zażywają rozmaite lekarstwa.

– Otóż to. Pacjenci leczą się u wie- lu specjalistów, nie przekazując im in- formacji o lekach przepisanych przez innych lekarzy. Wskutek tego często dochodzi do zjawiska, które

nazywamy polipragmazją.

Przyjmowanie przez chorego równocześnie i bez kontro- li wielu leków, prowadzi do znacznego zwiększenia licz- by niepożądanych interakcji między nimi lub interakcji po-

między lekami a żywnością. Wszystkie nieprawidłowości farmakoterapii, leżą- ce nie tylko po stronie pacjenta, które ostatecznie wpływają na skuteczność leczenia nazywa się problemami leko- wymi. Ich rozwiązanie niemal zawsze wymaga czasu i indywidualnego podej- ścia, a także specjalistycznej wiedzy.

Naprzeciw tym problemom mogłoby wyjść właśnie wdrożenie systemu opieki farmaceutycznej. Pozwoliłoby to w pełni wykorzystać z pożytkiem dla pacjentów wysokie kwalifikacje niemal 30 tysięcy polskich farmaceutów. Zgodnie z ustawą o izbach aptekarskich opieka farmaceu- tyczna jest przypisana do zawodu far- maceuty, ale póki co, w Polsce ta kwestia

czeka jeszcze na zagospodarowanie. Nie ulega przecież wątpliwości, że farmaceu- ci są tą grupą zawodową, która dzięki specjalistycznej wiedzy może skutecznie wspierać działania w zakresie opieki, profilaktyki i edukacji zdrowotnej. Opie- ka farmaceutyczna stałaby się w apte- ce wartością bezcenną, bo apteka jest najbardziej dostępną placówką ochrony zdrowia publicznego. Aż 98% obywateli państw Unii Europejskiej może dotrzeć do najbliższej apteki w czasie krótszym niż 30 minut. Z tego względu jest ona często pierwszym miejscem, do którego pacjenci udają się po poradę w sprawach

dotyczących zdrowia.

Chorzy zagubieni w zawi- łym systemie ochrony zdrowia, w opiece farmaceutycznej mo- gliby odnaleźć bardzo potrzeb- ną im dodatkową pomoc. Od wielu lat środowisko aptekar- skie czeka na regulacje dotyczą- ce opieki farmaceutycznej, bo wymaga ona prowadzenia dokumentacji i dzia- łania według jasnych procedur. Gdyby jednak udało się ją wdrożyć, farmaceuta wraz z lekarzem rodzinnym mógłby stać się koordynatorem terapii danego pa- cjenta. Posiada przecież szeroką wiedzę i często jest pierwszym pracownikiem medycznym, który zauważa niepokojące objawy i kieruje pacjenta do lekarza.

– Innym problemem, z którym borykają się na co dzień chorzy, jest kwestia tzw.

tańszych zamienników dostępnych w aptece. Czy i tutaj pacjenci mogą liczyć na radę farmaceuty, który lek powinni wybrać?

Warto ufać

nie tylko

lekarzom,

ale także

farmaceutom.

(27)

27

APOSTOLSTWO CHORYCH

W C Z T E R Y O C Z Y

– Farmaceuci często są świadka- mi dylematów pacjentów związanych z wysoką ceną leków i rezygnacją z ich zakupu. Z tego powodu niektóre skutecz- niejsze leki nowszej generacji okazują się dla wielu chorych niedostępne. Wyj- ściem z takiej sytuacji może być zakup odpowiednika, który ma taki sam skład i działanie, ale od leku z recepty różni się nazwą i – co najważniejsze – ceną.

W tej sprawie decyzja zawsze należy do pacjenta, a farmaceuta każdorazowo ma obowiązek udzielić mu wszelkich infor- macji. Nie może być tak, że farmaceu- ta sprzedaje zamiennik leku z recepty bez pytania pacjenta o zdanie. Zawsze powinien on wszystko dokładnie wyja- śnić i rozwiać ewentualne wątpliwości chorego.

– Chorzy często boją się kupować zamien- niki, bo wychodzą z założenia, że skoro lek jest tańszy, to gorsze będzie także jego dzia- łanie. Czy takie obawy są uzasadnione?

– Nie. Jeśli tańszy zamiennik drogiego leku został dopuszczony do dystrybucji w aptece to znaczy, że jest on skuteczny i bezpieczny w stosowaniu.

– Ale w aptece można także nabyć wiele leków i produktów bez recepty. Skąd chory ma wiedzieć, że może dany lek bezpiecznie stosować?

– W razie wątpliwości zawsze powi- nien pytać farmaceutę. Dużym ułatwie- niem dla pracowników apteki jest coraz powszechniejszy zwyczaj chorych, którzy przynoszą ze sobą aktualną listę zażywa- nych leków, a które zostały im przepisane przez różnych specjalistów. Dzięki temu

farmaceuta jest w stanie szybko ocenić, jaki lek polecić, a jaki odradzić. Proszę pamiętać, że każdy lek – także ten bez recepty – jeśli zostanie źle zastosowany, może poważnie zaszkodzić.

– Warto więc ufać nie tylko lekarzom, ale także farmaceutom...

– Tak i muszę przyznać, że ja się z tym zaufaniem spotykam każdego dnia w swojej pracy. Pacjenci pytają mnie o wiele rzeczy i proszą o konsultację.

Chcą leczyć się świadomie i odpowie- dzialnie. A nam farmaceutom napraw- dę zależy na tym, aby pomagać chorym.

Nie chodzi nam wcale o to, by wciskać pacjentom „cudowne pigułki na wszyst- ko” byle tylko zarobić. Być może inaczej jest w przypadku wielkich koncernów farmaceutycznych, dla których najistot- niejsze są pieniądze, ale zapewniam, że szeregowy aptekarz chce dobra pacjenta.

Zresztą cudowny lek, który pomógłby wszystkim i na każdą dolegliwość po prostu nie istnieje. I nie ma co oszuki- wać ludzi, że jest inaczej. Niestety życie pokazuje, że dla zysku czasem człowiek jest w stanie posunąć się bardzo daleko, często zbyt daleko. Ja mogę mówić za siebie i za wielu kolegów po fachu, któ- rych dobrze znam: bardzo nam zależy, by chorzy byli za każdym razem fachowo i życzliwie obsłużeni, adekwatnie do ich potrzeb. Staramy się, by ich dobro było na pierwszym miejscu.

– Wierzę, że istotnie jest to staranie wszyst- kich farmaceutów. Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała: RENATA KATARZYNA COGIEL

(28)

APOSTOLSTWO CHORYCH

28

M O D L I T W Y C Z A S

Zachęcamy do nadsyłania na adres redakcji intencji do modlitwy wstawienniczej, a zarazem apelujemy – szczególnie do Chorych – aby swoje cierpienia zechcieli ofiarować we wszystkich nadsyłanych intencjach. Będzie to piękna i konkretna realizacja drogi ich apostolstwa.

Pogotowie

modlitewne

Modlimy się:

1. W intencji pokoju na świecie, 2. W intencji misji na świecie

i prześladowanych chrześcijan, zwłaszcza w Syrii, Iraku i Egipcie, 3. W intencji wszystkich kapłanów

o świętość życia,

4. W intencji wszystkich członków, czytelników i dobrodziejów Apostolstwa Chorych,

5. W intencji wszystkich chorych, którzy piszą lub dzwonią do Apostolstwa Chorych,

6. W intencji lekarzy i studentów medycyny o posługę chorym zgodną z Deklaracją Wiary,

7. O duchowe owoce Roku Miłosierdzia, 8. O duchowe owoce Światowych Dni

Młodzieży w Krakowie, 9. W intencji Ojczyzny,

10. O duchowe owoce obchodów 1050-lecia Chrztu Polski, 11. O zdrowie dla mamy i córki,

12. O powrót do zdrowia dla żony Teresy,

13. W pewnej intencji wiadomej Bogu, 14. O uzdrowienie z nowotworu dla Hanny, 15. W intencji ks. Wojciecha o dary Ducha

Świętego i wszelkie potrzebne łaski, 16. W intencji Mariana o łaskę zdrowia, 17. W intencji synów, wnuków i całej

rodziny o zdrowie i błogosławieństwo, 18. O zdrowie dla Pelagii Patelczyk, 19. O łaski dla Małgorzaty i Antoniego, 20. W intencji Dariusza Wąsika o zdrowie, 21. O zdrowie i łaski dla Anieli i Heleny, 22. O zdrowie i łaski dla rodziny Goldberg, 23. O łaskę uzdrowienia z choroby, 24. O łaskę wiary i nadziei dla chorych, 25. O łaski dla rodzeństwa z rodzinami, 26. W intencji Maćka o zdrowie i łaski, 27. O pokój i ład społeczny w Ojczyźnie, 28. O uwolnienie Kazimierza z pijaństwa, 29. O dar życia dla poczętych dzieci, 30. O nowe powołania kapłańskie i zakonne, 31. Za personel i podopiecznych DPS-ów, 32. O pomyślne zdanie egzaminów, 33. O uzdrowienie ręki dla dziecka, 34. W intencji Sylwii o zdrowie i łaski,

(29)

29

APOSTOLSTWO CHORYCH

M O D L I T W Y C Z A S

35. W intencji Marty o potrzebne łaski, 36. W intencji Pawła o dar nawrócenia, 37. W intencji Haliny o dar uzdrowienia, 38. W intencji Bogdana o dar zdrowia, 39. O nawrócenie i łaski dla Rafała i Bartka, 40. W intencji Radka o potrzebne łaski, 41. W intencji s. Dariany o zdrowie i łaski, 42. W intencji Wiesława o łaskę zdrowia, 43. O łaski dla Mileny, Damiana i Emila, 44. W intencji Pawełka o zdrowie,

45. W intencji Krystyny, Teresy i Bartłomieja o Boże błogosławieństwo i zdrowie, 46. W intencji dzieci: Magdaleny, Mateusza

oraz Jana o zdrowie i potrzebne łaski, 47. O dar pracy dla syna Przemysława, 48. O uzdrowienie z przewlekłej choroby, 49. O dar uzdrowienia dla Michała, 50. O uzdrowienie z choroby psychicznej, 51. O zdrowie i siłę dla męża Jacka, 52. O zdrowie dla Wiesława Gnacka, 53. O wypełnienie się woli Bożej w życiu, 54. O dar zdrowia dla męża Adama, 55. O zdrowie dla Sebastiana oraz o dar

nawrócenia dla jego rodziców,

56. O zdrowie i siłę dla chorej Sabiny, 57. O zdrowie i łaski dla siostry, 58. O zdrowie psychiczne dla Łukasza, 59. O łaskę zdrowia dla córeczki,

60. O nawrócenie i wyjście córki z nałogu, 61. O zdrowie i łaski dla Agaty i Anny, 62. O dar uzdrowienia dla córki Anny, 63. W intencji syna Michała o zdrowie, 64. W intencji ks. Pawła o potrzebne łaski, 65. W intencji męża o łaskę uzdrowienia, 66. O zdrowie dla ciężko chorego taty, 67. O siły w walce z nowotworem, 68. Za zmarłego Michała o życie wieczne, 69. Za zmarłego Janusza o dar nieba, 70. Za zmarłe babcie: Władysławę i Wandę, 71. Za zmarłego męża i teściów,

72. Za wszystkich zmarłych z rodziny, 73. Za zmarłych dziadków i krewnych, 74. Za zmarłych Władysławę i Antoniego, 75. Za zmarłych Mariannę, Jana i Edwarda.

Nadsyłane intencje modlitewne publikujemy także na naszej stronie internetowej: apchor.pl

BACKGROUNDS.HD

(30)

APOSTOLSTWO CHORYCH

30

M O D L I T W Y C Z A S

Papieskie intencje

Apostolstwa Modlitwy

SIERPIEŃ:

Intencja powszechna:

Aby sport był okazją do braterskiego spotkania między narodami

i przyczyniał się do sprawy pokoju na świecie.

Intencja ewangelizacyjna:

Aby chrześcijanie żyli zgodnie z Ewangelią, dając świadectwo wiary, uczciwości i miłości bliźniego.

WRZESIEŃ:

Intencja powszechna:

Aby każdy wnosił wkład we wspólne dobro i w budowę społeczeństwa, które stawia w centrum osobę ludzką.

Intencja ewangelizacyjna:

Aby chrześcijanie przystępując do sakramentów i rozważając Pismo Święte, stawali się coraz bardziej świadomi swojej misji ewangelizacyjnej.

II Krucjata Modlitwy

w Intencji Ojczyzny

SIERPIEŃ:

O odrodzenie ducha solidarności w naszym Narodzie.

WRZESIEŃ:

O odnowę systemu edukacji w Polsce.

CANSTOCKPHOTO.PL

CANSTOCKPHOTO.PL

sZKołamodlitwy. Ukryte życie Jezusa, tak jak zresztą wszystko, co czynił, niesie oczywiste dla nas przesłanie: nasze zwyczajne życie w rodzinie, domu, pracy czy we wspólnocie może być życiem „nadzwyczajnym”, jeżeli zaczniemy w nim szukać Boga.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tylko ono może sprawić, żeby w przypadku, kiedy dotyka nas jakieś zło, nie odwracać wzroku od Pana Boga, a pomimo bólu, grzechu czy kalectwa uwierzyć w to, że Bóg przy mnie

I tak po czterech latach starań, w momencie naszego życia w którym się nie spodziewaliśmy, otrzymaliśmy od Boga najpiękniejszy prezent w postaci małego ziarenka w obrazie

Po- wiedział wtedy tak: „bo wiesz, gdybyś Ty sam się modlił o zdrowie, Pan Bóg mógłby Cię nie wysłuchać, ale jeśli tyle osób będzie prosiło – to jednego może

umierający – taki który nieraz przez całe życie czy sporą jego część dźwigał krzyż cierpienia – może być także „przekaźnikiem” Bożego Miłosierdzia, czasem nawet

On jest Zbawicielem, Leka- rzem, który przyszedł, żeby nas uleczyć i który towarzyszy każdemu człowie- kowi w jego cierpieniu” – zwróciła się do chorych..

zaintrygowała mnie opowieść sio- stry. może dlatego, że zawsze lubiłam poznawać fakty i uczyć sie nowych rze- czy. obiecuję sobie, że po powrocie do domu przeczytam w

Czas pomiędzy śmiercią a pogrze- bem. Najbliższych czeka wiele spraw do załatwienia. Więc kto może, pomaga, jak potrafi. Organizuję czuwanie mo- dlitewne. Widzę, jak jest

Coraz częściej Jean Vanier, który jest dziś 86-letnim mężczyzną, pisze o sobie bez smutku, że wkroczył już w ostatni etap życia. Człowiek, który dla wielu jest