• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Ochrony Roślin, 1939, T. 6, Zeszyt 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rocznik Ochrony Roślin, 1939, T. 6, Zeszyt 3"

Copied!
132
0
0

Pełen tekst

(1)

ROCZNIK

OCHRONY. ROŚLIN

W ydaw nictw o Działu O chrony Roślin

P aństw ow ego Instytutu N aukow ego G ospodarstw a W iejskiego.

R e d a k to r: D r J. R u s z k o w s k i .

T OM VI ZESZYT 3

J . T R Z E B IŃ S K I. C h o ro b y w iru so w e (w iro zy ) ro ś lin u p ra w n y c h . S tr . 1— 8.

W . S Z Y M A Ń S K I. P rz y c z y n e k do a n a liz y k a rb o lin e u m s a d o w n ic z e g o . S tr . 9 - 1 3 .

W . S Z Y M A Ń S K I. C h e m ic z n a a n a liz a k a rb o lin e u m sa d o w n ic z e g o . S tr . 1 4 - 1 9 .

K . S T R A W IŃ S K I. K ry ty c z n y p r z e g lą d o w ad ó w z rz ą d u H e m ip te r a

H e tero p te ra , ( p lu s k w ia k i r ó ż n o s k r z y d le ) z a r e je s tr o w a n y c h p r z e z Z a k ła d y O c h ro n y R o ś lin w P o ls c e w la ta c h 1919 — 1933. S t r . 2 0 —48. ( Z u s a m m e n fa ­ s s u n g ). S t r . 4 9 — 50.

W . T R A P P M A N . O z a s to s o w a n iu e m u lsy j o lejo w y c h do o p ry s k ó w zim o w y ch w N ie m c z e c h . S tr . 51— 52. Ü ber d ie a n w e n d u n g v o n Ö le m u ls io n e n a ls w in te r s p r itz m itte l in D e u ts c h la n d . S tr . 53 — 54.

J. P R Ü F F E R . W y n ik i o ś m io le tn ic h o b s e rw a c y j n a d ró jk a m i c h r a b ą ­ s z c z y w P o ls c e . R e s u lta te d er a c h tjä h rig e n B e o b a c h tu n g e n ü b e r S c h w a r m ­ flü g e d e r M a ik ä fe r in P o le n . S t r . 5 5 — 70.

T. R E M IS Z E W S K I. E m u ls ja o le jo w a z d o d a tk ie m d in itr o k r e z o lu ja k o c ie c z d o o p ry s k ó w zim o w y ch . M in e r a l o il w ith d in itro c re so l as a w in te r w a s h . p. 7 1 —72.

J . Ż U K O W S K I. B a d a n ia n a d w p ły w em n aw o zó w m in e ra ln y c h n a d ż d ż o w n ic e . F o rsc h u n g e n ü b er d e n E in flu s s d er K u n s td ü n g e r a u f R e g e n ­ w ü r m e r . S tr . 73 — 98.

U s ta w o d a w s tw o . S tr. 100— 120.

P r z e g lą d p iś m ie n n ic tw a z d z ie d z in y o c h ro n y ro ś lin . S tr . 121— 124.

K ro n ik a o c h ro n y ro ś lin . S tr . 125— 126.

P U Ł A W Y 1 9 3 9 .

(2)
(3)

ROCZNIK

OCHRONY ROŚLIN

W ydaw nictw o D ziału O chrony Roślin

P aństw ow ego Instytutu N aukow ego G ospodarstw a W iejskiego.

R e d a k to r: D r J. R u s z k o w s k i .

TOM VI ZESZYT 3

J. T R Z E B IŃ S K I. C h o ro b y w iru so w e (w iro zy ) ro ś lin u p ra w n y c h . S tr . 1— 8.

W . S Z Y M A Ń S K I. P rz y c z y n e k d o a n a liz y k a rb o lin e u m sa d o w n ic z e g o . S tr . 9 - 1 3 .

W . S Z Y M A Ń S K I. C h e m ic z n a a n a liz a k a rb o lin e u m sa d o w n ic z e g o . S tr . 1 4 - 1 9 .

K . S T R A W IŃ S K I. K ry ty c z n y p r z e g lą d o w ad ó w z r z ą d u H e m ip te r a — H ełero p te ra , (p lu s k w ia k i r ó ż n o s k r z y d łe ) z a r e je s tr o w a n y c h p r z e z Z a k ła d y O c h ro n y R o ślin w P o ls c e w la ta c h 1 9 1 9 - 1 9 3 3 . S tr . 2 0 —48. ( Z u s a m m e n fa ­ s s u n g ). S tr . 49 — 50.

W . T R A P P M A N . O z a s to s o w a n iu e m u lsy j o lejo w y c h do o p ry s k ó w z im o w y ch w N ie m c z e c h . S tr . 51— 52. Ü ber die a n w e n d u n g v o n O le m u ls io n e n a ls w in ie r s p r iiz m itle l in D e u ts c h la n d . S tr . 53— 54.

J. P R Ü F F E R . W y n ik i o ś m io le tn ic h o b s e rw a c y j n a d ró jk a m i c h r a b ą ­ sz c z y w P o ls c e . R e s u lta te d e r a c h tjä h rig e n B e o b a c h tu n g e n ü b er S c h w a r m ­ f lü g e d er M a ik ä fe r in P o le n . S t r . 55— 70.

T. R E M IS Z E W S K I. E m u ls ja o le jo w a z d o d a tk ie m d in itr o k r e z o lu ja k o c ie c z d o o p ry s k ó w zim o w y ch . M in e r a l o il w ith d in itro c re so ! as a w in te r w a s h . p. 71 — 72.

J . Ż U K O W S K I. B a d a n ia n a d w p ły w em n a w o zó w m in e ra ln y c h n a d ż d ż o w n ic e . F o rsc h u n g e n über d en E in flu s s der K u n s td ü n g e r a u f R e g e n ­ w ü r m e r . S tr. 7 3 — 98.

U s ta w o d a w s tw o . S tr. 100— 120.

P r z e g lą d p iś m ie n n ic tw a z d z ie d z in y o ch ro n y ro ś lin . S tr . 121— 124.

K ro n ik a o c h ro n y ro ś lin . S tr. 1 2 5 —126.

P U Ł A W Y 1 9 3 9 .

(4)

Ö

W IS5-1

<4

KATOW KE

D rukarnia „Przyszłość”' w P u ław ach .

(5)

CH O R O BY WIRUSOW E (WIROZY) ROŚLIN UPRAWNYCH.

W bieżącym stuleciu poznaliśmy bliżej osobną kategorią chorób roślin, zw aną „chorobam i w irusow ym i” czyli wirozami (od „virus”— po łacinie jad).

C ho ro b y te były, przynajm niej niektóre z nich, znane już w wieku dziew iętnastym (np. m ozaikow atość tytoniu).

W irozy bardzo łatw o przenoszą się z chorych roślin na zdrow e za pom ocą m echanicznych uszkodzeń lub owadów ssących (m szyce). Zarazek, wywołujący te choroby, jest niedostrzegalny naw et przez najsilniejsze m ikroskopy, czyli jest ultram ikroskopow y. Przy innych chorobach (bakteriozy, mikozy), zawsze można w chorej roślinie stw ierdzić przez m ikroskop obecność bakterii, grzybni lub zarodników . Spow odu niewidzialności przez m ikroskop wirusy czyli jady p o dobne są do bakteriofagów , rów nież niew idzialnych przez m ikroskop, pow o­

dujących obum ieranie bakterii. W irusy, przynajm niej większość z nich, przechodzą przez filtry, zatrzym ujące najdrobniejsze bakterie. Z tego pow odu nazyw ano je daw niej zarazkam i przesączalnym i. O becnie naz­

wę tą w ypadnie zmienić, poniew aż w ostatnich czasach wynaleziono filtry o tak drobnych otw orkach, że nie przepuszczają one naw et nie­

których wirusów. R ozm iary cząsteczek wirusów dają się określić tylko pośrednio za pom ocą osadzania ich w soku wyciśniętym z chorych roślin przez dodanie koloidów . O kazuje się przy tym, że są one da­

leko mniejsze o d najdrobniejszych bakterii, k tóre w porów naniu z nimi są prawdziwym i olbrzym am i. C ząsteczki wirusów mierzymy za pom ocą ultram ikronów , k tó re są tysiąc razy mniejsze od mikronów, w których wyrażam y wielkość bakterii (1 mikron = 0,001 milimetra, a 1 ultra- m ikron = 0,001 m ikronu czyli rów na się 0,000001 mm). ')

C horobom wirusowym podlegają nietylko rośliny, lecz i zwierzęta.

U roślin wywołują one chlorozę, obum ieranie tkanek, zwijanie się liści, skarłow acenie całej rośliny.

*) W n a jn o w s z y c h c z a s a c h s k o n s tru o w a n o m ik ro s k o p e le k tro n o w y , czy li t. zw . hi- p e r m ik r o s k o p , k tó r y u ła tw i n am p ra w d o p o d o b n ie , b a d a n ie w iru só w . Z a s a d a teg-o m ik ro s k o p u p o le g a n a u ż y ciu d o n a ś w ie tla n ia b a d a n e g o o b ie k tu p ro m ie n i o fali k r ó ts z e j niż p ro m ie n ie w id z ia ln e, t a k zw an y ch „ p rz y ś p ie s z o n y c h p ro m ie n i e l e k t r o ­ n o w y c h ” .

(6)

U zwierząt wywołują one takie choroby jak: wścieklizna, prysz­

czyca, zaraza świń i t. p. a u ludzi: ospa, grypa i inne. W irusy atakują kom órki m łode, znajdujące się jeszcze w stadium podziału, u zwierząt błony śluzowe, u roślin najm łodsze tkanki (m erystem a).

C horoby wirusowe są u roślin bardzo rozpow szechnione w śród kwia­

towych za wyjątkiem nagonasiennych. U roślin zarodnikow ych stw ier­

dzono je tylko u paproci. W śród okrytonasiennych w ystępują wirusy u najbardziej rozpow szechnionych roślin upraw nych, u dzikorosnących trafiają się rzadziej. Częściej w ystępują one u zielnych niż u drze­

wiastych gatunków . Nie stw ierdzono tych chorób u drzew i krzewów leśnych. W śród roślin rolniczych nie stw ierdzono wirusów tylko u sz p a ­ ragów i lnu.

C horoby wirusowe ujaw niają się w p ostaci chlorozy lub białaczki liści. W pierwszym w ypadku kom órki przybierają barw ę żółtą, w d ru ­ gim białą. P rzy żółtym zabarw ieniu liści chlorofil traci zielone skład ­ niki, pozostają tylko żółte. P rzy białaczce kom órki trac ą zupełnie chlorofil. C hloroza i białaczka w ystępują najczęściej jako plam y żółte lub białe na liściach i łodygach. P lam y te mają w yraźne kon­

tury, lub też bardzo stopniow o przechodzą w tkan k ę zdrow ą.

W chorych kom órkach plazm a zam iera i zam ienia się w b ru n a t­

ne, lub praw ie czarn e m asy — nekroza. W irusy m ogą też w ystępow ać w kłączach i bulw ach, pow odując ich zniekształcenie. P orażeniu ule­

gają zawsze rurki sitkow e w w iązkach łykodrzew nych. R urki sitkowe i tow arzyszące im kom órki miękiszowe w ypełniają się ciem ną masą.

Błony rurek drew nieją lub korkow acieją, skutkiem czego asym ilaty pow stające i grom adzące się w liściach nie m ogą być odprow adzane do dalszych części roślin.

O p ró cz zm ian w zabarw ieniu liści i w wiązkach łykodrzew nych m ogą w ystępow ać zm iany w postaci, ułożeniu liści i rozgałęzieniu łodyg. Mamy w ów czas kędzierzaw kę liści, różne ich deform acje, a tak że skarłow acenie całej rośliny.

B ardzo często jady d ostają się do kom órek, k tóre zam iast chlo­

rofilu posiadają inne barwiki. Barwiki te odbarw iają się, skutkiem czego na owocach lub kw iatach pow stają białe plam y lub kreski np.

kwiaty bratków , tulipanów , owoce pom idorów .

O sobliw ością tk an ek porażonych jadam i jest obecność w ich protoplazm ie specyficznych ciałek w ew nątrzkom órkow ych (inclusia) zabarw ionych na b runatno. C iałka te, bardzo dobrze w idzialne przez m ikroskop, pow stają pojedynczo lub w skupieniach i w ystępują nietylko

(7)

przy roślinnych ale i przy zwierzęcych chorobach wirusowych. Mają one postać kulistą, ow alną lub wężykowato w ydłużoną. W ydzielić je dla otrzym ania czystych hodowli, nie udało się. To też d o tąd nie wiemy jaką rolę one odgryw ają przy chorobach wirusowych.

Skoro wirusy dostaną się do zdrow ej kom órki, niszczą szybko jej żywą zaw artość (protoplazm ę), pow odując stopniow o zam ieranie jej części skła­

dowych. N astępuje rozkład chlorofilu, ciała białkow e rozkładają się aż do kwasów am inowych, chrom atyna w jądrach szybko zanika. Syn­

teza białka nie może dalej odbyw ać się, skutkiem czego życie w ko­

m órce ustaje bardzo szybko. Te wszystkie procesy robią wrażenie, że w chorych kom órkach mamy nadm iar enzymów, w ystępujących i w zdrow ych kom órkach, tylko w daleko mniejszej ilości.

W irusy m ogą rozpow szechniać się bezpośrednio przez przeniesie­

nie soku z chorej rośliny na zdrową, co się u niektórych roślin udaje bardzo łatw o przez nakłucie szpilką, a naw et za pom ocą najlżejszych m echanicznych uszkodzeń lub też przez sam o zetknięcie chorej rośliny ze zdrow ą. M ozaikow atość tytoniu przenosi się bardzo łatwo przez dotknięcie palcem , a także za pom ocą narzędzi i ubrania. Przy wielu chorobach wirusowych przenoszenie wirusów odbyw a się wyłącz­

nie za pom ocą ow adów ssących (mszyce i cykady). N akłuw ając roś­

linę chorą w okolicach rurek sitkowych, gdzie właśnie grom adzą się w irusy, ow ady przenoszą chorobę na rośliny zdrow e.

W irusy w stanie spoczynku m ogą ze szczątkam i roślin zimować w glebie* a naw et m ogą znosić w pow ietrzu bardzo długie okresy w ysychania (m ozaika tytoniow a). Przez nasienie wirusy przenoszą się b ard zo rzadko. Tą drogą przenoszą się choroby wirusowe u fasoli, grochu, koniczyny, sałaty, bieluniu.

P rzy rozm nażaniu w egetatyw nym w irusy rozchodzą się szybko po całej roślinie. Jeżeli jeden pączek zostanie zarażony, wirusy pojawią się we w szystkich częściach rośliny, k tó ra z teg o pączka rozwinie się.

T o sam o dotyczy cebulek, kłębów (bulw) i kłączy. Ciekaw ą rzeczą jest, że nie wszystkie ow ady przenoszące wirusy wywołują chorobę zaraz po przeniesieniu się na roślinę zdrową. Bardzo często od chwili osied­

lenia się ow ada na roślinie, do w ybuchu choroby musi minąć pewien okres czasu (okres inkubacyjny) w ciągu którego wirus przebyw a w cie­

le ow ada. Jest to jakby dojrzew anie wirusa. O k re s ten wynosi od 24 godzin do 10 dni. Czasem istnieje między owadam i a wirusami p e­

wien specyficzny związek. T ak naprzykład kędzierzaw kę buraków cu­

krow ych przenoszą tylko E u te tix (skoczki). W większości jednak wy­

(8)

padków te sam e owady przenoszą różne w irusy na rozm aite rośliny.

Do najpospolitszych ow adów , przenoszących zarazki w irusow e należą A p h id id a e , a przede w szystkim gatunki: A p h is p a p a v e ris, M a c ro si- p h u m so la n i i M y z u s persicae.

C horoby wywołane przez wirusy długi czas przypisyw ano zupełnie innym czynnikom , jak np. nieum iejętnej upraw ie, klimatowi oraz pasożytniczym d ro bnoustrojom , wiciowcom i bakteriom . O b ecn ie wiemy, że wirusy przedstaw iają oso b n e patologiczne czynniki, o których dotąd nie m ożem y napew no pow iedzieć czy są to żyjące, bardzo uws- tecznione pasożyty, czy też jakieś organiczne, bardzo jadow ite związ­

ki, sam odzielnie pow stające w roślinach skutkiem wadliwej przem iany materii, lub też przeniesione z innych ch orych roślin. Skoro taki za­

razek d ostanie się do zdrow ej rośliny obejm uje on szybko wszystkie kom órki i pow oduje w ich plazmie pew ne specyficzne zm iany. P o d tym w zględem wirusy przedstaw iają po d o b ień stw o do enzymów, k tó ­ rych d ro b n a ilość m oże wywołać zm iany w ogrom nej ilości związków organicznych, np. d ro b n a ilość diastazy może sferm entow ać ogrom ne ilości mączki na cukier. W irusy rów nież przypom inają substancje ra k o ­ tw órcze, bliżej poznane w o statnich czasach w now otw orach rakow atych.

Możliwe, że w irusy pow stają w roślinach jako skutek złej prze­

miany m aterii. W ytw arzające się przytym jady m ogą być dalej p rz e­

noszone rozmaitym i drogam i. S tale przenoszą się one np. przy roz­

m nażaniu w egetatyw nym . Jako wynik tego procesu otrzym ujem y o d ­ m iany pstrolistne drzew i krzew ów (pan ach u re), cenione przez o g ro d ­ ników. Ta pstrolistność (przez sadzonki) m oże w ystępow ać u niezli­

czonych pokoleń przez czas nieograniczony. O d m ian y tak ie w sy ste­

m atyce dostały osobne nazwy np. B eg o n ia a rg y ro stig m a o liściach biało nakrapianych. Rośliny, wyk azujące objawy takich chorób uw a­

żano daw niej jako pew ien typ m u tacji pączkow ej. P o czątek takim roślinom m ogły dać osobniki, u któ ry ch teg o ro d z aju zboczenia wy­

stąpiły sam odzielnie. P rzy w egetatyw nym rozpow szechnieniu takich o d ­ mian na wielką skalę zasiąg ich może być bardzo odległy od miejsca ich pierw otnego w ystępow ania, np. p strolistne A butilony pochodzą od odm ian w ystępujących w A m eryce Środkow ej. T u taj pstrolistność przenoszą mszyce. U nas mszyc tych niem a, ale w szklarniach, spo- w odu w yłącznie w egetatyw nego rozm nażania, odm iany te stale się utrzym ują. Do teg o sam ego ty p u zboczeń należą szeroko rozpow szech­

nione w naszych parkach krzew y pstrolistne: J a s m in u m , F ra x in u s, C a sta n e a , L ig u s tr u m , L a b u rn u m .

(9)

Jak już w spom inaliśm y, wirusy są bardzo pospolitym zjawiskiem, szczególnie u roślin upraw nych na w ielką''skalą. G atunki wirusów są bardzo rozm aite. Na jednej roślinie może w ystępow ać jeden lub kilka gatunków wirusów. C zasam i w ystępują one param i w tak zwanych kom pleksach.

Największą liczbę gatunków wirusów spotykam y u ziemniaków (18 gatunków ) i u tytoniu (21 gatunków ), mniej u pom idorów (6 g a­

tunków ) i u buraków (5 gatunków ). Z roślin podzw rotnikow ych naj­

więcej wirusów posiada trzcina cukrow a.

N aogół biorąc dokład n e rozpoznaw anie gatunków wirusów jest bardzo tru d n e i wym aga specjalnych badań. Jeżeli chodzi tylko o stw ier­

dzenie chorób wirusowych bez określenia poszczególnych gatunków , jest to stosunkow o łatw ym . Ujaw niają się wirusy, jak już w spom ina­

liśmy, w postaci żółtych lub białych plam. U dwuliściennych na liś­

ciach plam y te są nieregularne. U jednoliściennych, a także na ło ­ d ygach i o g onkach liściowych u dw uliściennych mają formę kresek.

W ogóle postać plam zależy od budow y anatom icznej organów , to jest od rozkładu żyłek, czyli nerwów. N p. u kukurydzy, pszenicy, trzciny cukrow ej ch oroba w ystępuje w postaci kresek, u tytoniu i ziem niaków w postaci nieregularnych plam.

C horoby w irusow e m ogą często do złudzenia przypom inać bak­

teriozy, lub mikozy. Kreski na kukurydzy m ogą imitować chorobę rdzy, plam y na liściach ziem niaka w yglądają jakby były w ytw orzone przez bakterie, lub grzybki. P om oc m ikroskopu w takich w ypadkach jest niezbędna. Zwrócić tu musimy uw agę, że bardzo często w miej­

scach zajętych przez zarazki wirusowe osiedlają się później grzybki, lu b bakterie, a w takim razie d robnoustroje te są już pochodzenia późniejszego. Szczególnie ma to miejsce w chorobach wirusowych ziem niaka.

Zachodzi teraz pytanie, czym są wzm iankow ane przez nas jady czyli wirusy. Czy to są pew nego rodzaju ferm enty odszczepiające się od protoplazm y i wywołujące w zdrow ej plazmie głęboko idące zja­

wiska rozkładow e, czy też są to dro b n o u stro je pasożytnicze, tylko tak drobne, że nie m ogą być ujaw nione naw et za pom ocą ultram i- kroskopu. Mamy więc do w yboru dwie teorie: enzym atyczną i teorię zarazków pasożytniczych.

Za teorią pasożytniczych drobnoustrojów przem aw ia specjalizacja co do żywicieli: wiele wirusów w ystępuje na ściśle określonych g atu n ­

kach roślin np. tylko na begoniach, lub na pelargoniach, lecz obok

(10)

nich istnieją wirusy, które w ystępują na kilkudziesięciu, a naw et rów ­ nocześnie na jedno i dw uliściennych g atu n k ach np. jeden z wirusów pom idorów . Również za teorią zarazków organicznych przem aw iałoby dojrzew anie wirusów w ciele przenoszących je owadów. C h arakterys­

tyczne ciałka w ew nątrzkom órkow e dają się w ykryć praw ie we w szyst­

kich zaatakow anych kom órkach.

Przeciw teorii drobnoustrojów , a więc na korzyść teorii enzym a­

tycznej, przem aw iają nietylko niesłychanie d robne rozm iary wirusów, ale rów nież ogrom na w ytrzym ałość ich na w pływ y chem iczne. W irusy wytrzym ują np. działanie 5% chloroform u, 10% toluolu; m ozaika ty to ­ niowa w ytrzym uje działanie 80% alkoholu w ciągu 30 minut. W rażliwe są wirusy na prom ienie ultrafioletow e (giną w ciągu 1 — 15 sekund) i na działanie niektórych naw et słabych roztw orów środków dezynfekcyjnych.

I tak np. zabija wirusy roztw ór sublim atu 1:2000, jak rów nież 0.5%-wy roztw ór form aldehydu. Zdaje się jednak, że więcej p raw d o p o d o b ień ­ stw a posiada teoria enzym atyczna niż teoria ultram ikroskopow ych o r­

ganizm ów. W irusów w czystym stanie dotychczas nie udało się otrzym ać. Znam y tylko ich dość stężone roztw ory, otrzym ane z wy­

ciśniętego soku chorych roślin, lecz zawsze z dom ieszką obcych ciał.

R oztw ory takie otrzym ujem y p o d dając sok tych roślin rozm aitym za­

biegom chem icznym i filtrow aniu. O trzym ujem y wówczas zawiesisty, biaław y osad, w ykazujący cechy hydrofilow ych koloidów , składający się ze złożonych ciał białkow ych. O sad ten w ykazuje silną jadow itość.

W ostatnich czasach am erykańskiem u chem ikowi W . M. Stanleyow i udało się po w ielokrotnych zabiegach chem icznych i krystalizacji z so­

ku roślin chorych na chorobę m ozaikową otrzym ać kryształki ciał białkowych w ykazujących silną jadow itość.

A oto ważniejsze i pospolitsze wirusy roślin upraw nych w Polsce:

ZIEM NIAKI (S o la n u m tuberosum ). Ziem niaki chorują bardzo często na choroby wirusowe, k tó re w ystępują w postaci: a) liściozwoju, b) m ozaikowatości, c) kędzierzaw ki, d) sm ugow atości liści i łodyg.

Mało stosunkow o szkodliwe są dw a pierw sze rodzaje chorób, silny sp adek urodzaju pow odują sm ugow atość i kędzierzaw ka. Blisko sp o ­ krew nione z ziem niakam i są pom idory.

P O M ID O R Y (S o la n u m lyco p ersicu m ). N a nich spotykam y m ozaikow atość liści, sm ugow atość łodyg, niedorozw ój blaszek liścio­

wych, a na ow ocach białe kreski i plam ki.

T Y T O Ń (N ic o tia n a ) najbardziej rozpow szechniona jest m ozaiko­

w atość i plam istość liści. P lam y często z ciem nym i obrzeżeniam i.

(11)

BURAKI (B e ta vulgaris). W irusy w ystępują jako m ozaikow atość liści, często połączona z żółknięciem nerwów.

O G Ó R K I (C u c u m is s a tiv u s ) i inne dyniowate; m ozaikow atość liści, żółte plam y na ow ocach i ich zniekształcenie.

K A P U S T A (B ra ssic a oleracea) niedorozw ój blaszki liściowej, plam istość liści, żółknienie żyłek, czernienie blaszki liściowej.

M ALINY (R u b u s idaeus) m ozaikow atość liści, kędzierzaw ka, zaginanie się liści.

ŚLIW Y i W IŚNIE (P ru n u s d o m estica , Pr. cerasus). N ajczęś­

ciej: żółknięcie, m ozaikowatość, usychanie gałązek i owoców.

R Ó Ż E (R o sa sp. cultae). W irusy przejawiają się na nich w postaci żółknięcia, m ozaikowatości, plam po brzegach liści.

F A S O L A (P haseolus vu lg a ris) m ozaikowatość liści.

G R O C H (P isu m sa tiv u m ) w ystępują tu plam y biaław e na strą ­ kach, liściach i przylistkach, k tóre nie w y r z ą d z a j ą większej szkody roślinie.

K O N IC Z Y N A (T rifo liu m ) i L U C E R N A (M edicago) — w ystę­

pują wirusy jako blado-zielone plamy, lecz szkód nie przynoszą.

CHM IEL (H u m u lu s lupulus) największe szkody w yrządza mozai­

kow atość.

LILIA biała (L iliu m ca n d id u m )— skarłow acenie i rozetkow atość liści, ten sam wirus spotykam y u cebuli ce/jaj, irysów f/rz sj, i tulipa­

nów (T u lip a ). Tulipany otrzym ują białe kreski na liściach i kwiatach.

W krajach podzw rotnikow ych z roślin upraw nych chorobom wi­

rusowym podlegają: trzcina cukrow a, banany i ananasy.

Jak widzimy, lista chorób wirusowych jest dość pokaźna i dla teg o , przy zbieraniu m ateriału rejeslracyjnego, winniśm y na te choroby zw racać uwagę.

P i ś m i e n n i c t w o .

G łó w n ie js z e d z ie ła o rie n ta c y jn e , z a w ie ra ją c e o p is w łas'ciw o ści c h o ró b w iru - so w y ch i ro z p ra w y n a u k o w e .

1. S m i t h K e n n e t h M. A t e x t B o o k of P la n t V iru s D is e a s e s , L o n d o n 1937.

2. S m i t h K e n n e t h M. R e c e n t A d v a n c e s in th e s tu d y of P la n t v iru s e s . L o n d o n 1933.

3. K ö h l e r E. V iru s k r a n k h e ite n , 1933 w d z ie le z b io ro w y m : H a n d b u c h d e r P fla n z e n k r a n k h e ite n O . A p p e l to m I cz. II, B e rlin 1934.

4. B e a u v e r i e A . L es m a la d ie s ä u ltr a v ir u s d e s p la n te s ; T u n is , O d b itk a L y o n 1932.

W c z te r e c h w yżej w y m ien io n y ch d z ie ła c h , z n a jd u je m y sz c z e g ó ło w e o p isy c h o ró b w iru so w y ch rosTin u p ra w n y ch , ich ro z p o z n a w a n ie i z w a lc z a n ie . U w z g lę d ­ n io n e z o s ta ły ró w n ież ro ś lin y z w ro tn ik o w e np. a n a n a s y , tr z c in a c u k ro w a i in n e.

D z ie ła te p is a n e s ą n a p o d s ta w ie o ry g in a ln y c h p ra c b a d aw c z y ch .

(12)

5. L. G a r b o w s fc i. O c e n a z d ro w o tn o ś c i k łę b ó w z ie m n ia c z a n y c h d ro g ą w s tę p ­ n ej h o d o w ii k ie łk ó w . P r a c e W y d z ia łu c h o ró b i sz k o d n ik ó w ro ś lin P . I. N.

G. W . N r 15. B y d g o sz c z 1936.

6. L. G a r b o w s k i. W p ły w g le b y n a ro z w ó j m o z a ik i sm u g o w a te j w d o ś w ia d ­ c z e n ia c h z o d m ia n ą z ie m n ia k ó w I n d u s tr ia M o d ro w a. P r a c e W y d z ia łu c h o ró b i sz k o d n ik ó w ro ś lin P . I. N . G . W . N r 16 1937.

7. L. G a r b o w s k i. P ró b y p r z e s z c z e p ia n ia c h o ró b w iru so w y ch z ie m n ia k ó w . T am że.

W ydawnictwa popularne.

1. L. G a r b o w s k i. C h o ro b y w iru so w e z ie m n ia k ó w , B y d g o sz c z 1938 (W y d . B ib lio te k a P u ła w s k a N r 18 s t r . 93).

M am y tu s tr e s z c z e n ie n a jg łó w n ie js z y c h w ia d o m o ś ci i b a d a ń n a u k o w y c h n a d c h o ro b am i w iru so w y m i ro ś lin w o g ó ln o ś c i i o p is p o s p o lits z y c h c h o ró b w iru so w y ch zie m n ia k ó w w P o ls c e . K s ią ż k a z a w ie ra w s k a z ó w k i co do z w a lc z a n ia c h o ró b w ir u ­ so w y ch z ie m n ia k a o ra z w y n ik i n ie k tó r y c h d o ś w ia d c z e ń a u to ra .

P rz y k o ń c u k s ią ż k i d o d a n e z o s ta ły f o to g r a f ie k o lo ro w e n a jb a r d z ie j ro z p o w ­ s z e c h n io n y c h c h o ró b w iru so w y c h z ie m n ia k a w P o ls c e , o ra z w y k az g łó w n y c h p r a c n a u k o w y ch n a d c h o ro b a m i w iru so w y m i u n a s i z a g ra n ic ą .

2. K . Z a l e s k i . C h o ro b y w iru so w e z ie m n ia k a i m e to d a ich z w a lc z a n ia w e­

d łu g w z o ró w a m e ry k a ń s k ic h . P o z n a ń 1933. N a k ła d e m W ie lk o p . Iz b y R o l­

n ic z e j s t r . 50.

Z n a jd u jem y t u o g ó ln e w ia d o m o ś c i o c h o ro b a c h w iru so w y ch z ie m n ia k ó w , r o z ­ p o w s z e c h n ie n ie ty c h c h o ró b i z w a lc z a n ie ich za p o m o c ą p o le te k o d o s o b n io n y c h . S ą tu p r z e p is y co d o p r z y g o to w a n ia p r e p a r a tó w o w a d o b ó jc z y c h . P r z y k o ń c u k s ią ż k i d o d a n o w z o ry p ro to k ó łó w p rz y o k r e ś la n iu z d ro w o tn o ś c i z ie m n ia k ó w w polu .

D o łą c z o n e f o to g r a f ie u ła tw ia ją ro z p o z n a w a n ie c h o ró b w iru so w y c h w te r e n ie . 3. L. G a r b o w s k i. P o s tę p y b a d a ń n a d c h o ro b a m i w iru so w y m i ro ś lin ( R e f e r a t zb io ro w y ). P r a c e w y d z ia łu c h o ró b i s z k o d n ik ó w r o ś lin P. I. N. G . W . N r 16 B y d g o sz c z 1937. s t r . 127 — 173.

J e s t to s z c z e g ó ło w e z e s ta w ie n ie n o w s zy c h b a d a ń c h o ró b w iru so w y c h n a r o ś lin a c h u p ra w n y c h w o g ó ln o ś c i.

4. J. T r z e b i ń s k i . C h o ro b y w iru s o w e z ie m n ia k ó w . T y g o d n ik R o ln ic z y N r 23-2 4 15.V I.1938.

A r ty k u ł z a w ie ra ją c y n a jp o tr z e b n ie js z e w ia d o m o ś c i d la r o ln ik a o c h o ro b a c h w iru so w y ch zie m n ia k ó w .

5. S m i t h K . M. O z a r a z k a c h u ltr a p r z e s ą c z a ln y c h w ro ś lin a c h , „ P r z y ro d a i t e c h n ik a ” N r 4 r o k 1937.

A r ty k u ł z a w ie ra o g ó ln e w ia d o m o ś c i o c h o ro b a c h w iru so w y ch ro ś lin .

Z u s a m m e n f a s s u n g .

E in e k u rz e a llg e m e in e C h a r a k t e r i s t i k d e r V ir u s p f la n z e n k r a n k h e ite n m it A n ­ g a b e d e r w ic h tig s te n V iro s e n , d ie in P o le n b e o b a c h te t w u rd e n o d e r a u f tr e te n k ö n n en . D e r V e r f a s s e r b e tr a c h t e t V ir u s k r a n k h e ite n d e r P fla n z e n a ls lo k a le S tö r u n ­ g e n d e r S to fw e c h s e l,

(13)

(P u ław y , P. I. N. G . w.).

PRZYCZYNEK D O ANALIZY KARBOLINEUM S A D O W N IC Z E G O . G. H ilgendorff p o d ał m etodę analizy karbolineum sadow niczego1) szybszą niż m etoda H o ubena H ilg e n d o rffa 2) oraz mniej kosztow ną.

W ed łu g podanej m etody oleje w karbolineum oznacza się w sp o ­ sób następujący: „50 g r karbolineum w ytrząsa się z 250 cm3 eteru naftow ego i 80 cm3 alkoholu 45%. W arstw ę alkoholow ą oddziela się i pow tarza ekstrakcję jeszcze dw ukrotnie 50 i 35 cm3 45% alkoholu.

Do roztw oru alkoholow ego przeszły m ydła z częścią olejów. O leje z roztw oru alkoholow ego odciąga się eterem etylowym, ekstra­

hując 3 do 4-krotnie około 200 cm3 eteru. Liczbę wytrząsań i ilość eteru dobiera się w edług zabarw ienia ostatniej ekstrahującej warstwy eterow ej, k tóra w inna mieć tylko jasno-żółte zabarw ienie. E kstrakty eteru naftow ego zlewa się z ekstraktam i eteru etylow ego i przepłukuje rów ną ilością wody. W arstw ę gó rn ą suszy się bezw odnym siarczanem sodu i odpędza etery najpierw na łaźni w odnej, a następnie przez silniejsze ogrzew anie aż do tem p eratu ry 120° na zanurzonym term o­

m etrze. P ozostałość waży się jako oleje sm ołow e”.

W e d łu g opisanej m etody przeprow adziłem szereg oznaczeń ilości olejów w różnych prep aratach . W czasie analiz szeregu karbolineów uzyskiwałem wyniki różniące się o kilka % zaw artości olejów w tym samym preparacie w zależności od:

1) liczby ekstrahow ać, 2) ilości użytego eteru.

Przy analizach preparatów , w których ilość olejów znajdow ała się w pobliżu minimalnej ilości przewidzianej przez norm y (75%), sta­

w ało się koniecznością ustalenie dok ład n e m etody. Dowolności w me­

todzie m ogły prow adzić do różnicy wyników i wpływać na niekorzyść oceny przy kontrolnej analizie karbolineum .

4) N a c h r ic h te n b la tt fü r d e n D e u ts c h e n P fla n z e n s c h u tz d ie n s t N r 11. 1936.

a) A r b e ite n a u s d e r B io lo g isc h e n R e ic h s, f. L an d . u. F o r s tw ir ts c h a f t 1926 109 s tro n a .

(14)

Przy użyciu do ekstrakcji rów nej ilości eteru, częstość ek stra h o ­ wania wpływa na wynik. P re p a ra t m oże wykazać więcej olejów przy 4-krotnej ekstrakcji ogólną ilością 200 cm3 eteru niż przy 3-krotnej tą sam ą ilością. Znajduje to w yjaśnienie w praw ie B ertholeta, mówiącym, że stężenie ciała ro zpuszczonego w dwóch nie m ieszających się ze so­

bą rozpuszczalnikach, w ykazuje stosunek stały.

Stosunek ten w yraża się właściwym dla danych rozpuszczalników i dla danego ciała rozpuszczonego — w spółczynnikiem podziału.

Innymi słowy w om aw ianych analizach przy ekstrakcji eterem roztw oru alkoholow o-w odnego m ydeł i olejów, ilość olejów przechodząca do eteru pozostaje w stałym stosunku do ilości olejów pozostałych w roz­

tw orze alkoholowym.

W p rep aratach m ogły w ystąpić oleje silnie rozpuszczalne w al­

koholowym roztw orze m ydeł. W w ypadku takim czw arta ek strakcja znacznie wynik podw yższałaby.

N ależało więc poznać o ile wynik na ilość olejów może uledz zmianie przy:

1) trój i czterokrotnej ekstrakcji olejów 200 cm s eteru,

2) przy użyciu do ekstrakcji większej ilości eteru, co w m etodzie było dozw olone.

M etoda przew iduje dalszą ekstrakcję powyżej 200 cm3 eteru, gdyby ostatnie ekstrakty (3-ci lub 4-ty) zaw ierały jeszcze większą ilość olejów. Jako w skaźnik ilości olejów w ekstrakcie przyjm ow ana jest tu barwa. O statn i ekstrakt eterow y m ógł jednak zawierać większą ilość olejów mało barw nych. Barwa więc ekstrak tu nie m oże być przyjm ow ana jako wskaźnik dalszej ekstrakcji.

W tab. I podano wyniki na zaw artość olejów przy zastosow aniu kil­

ku sposobów ekstrakcji. Przeanalizow ano 3 p re p ara ty na 13 sposobów . W preparacie nr 2, trzecie ekstrakty analizy 3 i 4-ej są koloru mocnej herbaty. W preparacie nr 3, trzecie ekstrak ty analizy 8 i 9-ej są jasne. Z daw ałoby się więc, że czw arta ekstrakcja podw yższy si­

lniej wynik w 2-gim preparacie. C zw arty ek strak t d rugiego p rep aratu posiada silniejsze naw et zabarw ienie niż trzeci ek strak t 3-go p re p ara tu .

W trzecim p rep aracie 4-ta ekstrakcja w ydaje się zbyteczna, jak przew iduje m etoda, ze w zględu na już jasną barw ę 3-ch ekstraktów w analizie 8-9 i 12-13. O kazuje się jednak, że w p re p ara cie 3-cim 4-ta ekstrakcja o jasnym ekstrakcie silniej podw yższa wynik niż 4-ta ekstrakcja o ciemnym ekstrakcie w preparacie drugim .

(15)

T ab. 1.

W pływ ilości eteru użytego do ekstrakcji na w ykazanie °/0 olejów.

Nr karbolineum Nr analizy Ilo ś ć e k s tr a h o w a ć

i u ż y te g o e te r u

Ilo ś ć w z ię te g o e te r u w em*

w k a ż d e j e k s tr a k c ji

%

o lejó w w rz ą c y c h pow . 120°

Ś re d n io B arw a

e k s tr a k tu

I

1 Eks. trójkr.

200 cm3 100,60, 40 7 1 ,6 0 71, 60 2 Eks. czterokr.

250 cm3 1 0 0 ,6 0 ,4 0 ,5 0 75, 46 75, 46 3

4

Eks. trójkr.

200 cm3

100, 60, 40, 100, 60, 40,

7 1 ,9 2

71, 78 7 1 ,8 5

O s ta t n i e k s t r . k o ­ lo ru m o cn ej h e r ­

b a ty

II 5 Eks. czterokr.

200 cm3 100, 6 0 ,2 0 ,2 0 72, 52 72, 58 6

7

Eks. czterokr.

300 cm3 eteru

120,80, 60,40 120, 80, 60,40

7 4 ,1 6

7 4 ,3 0 7 4 ,9 3 4 -ty e k s tr . a n a li­

zy N r ó i 7 je s z c z e

8 9

Eks. trójkr.

200 cm3

1 0 0 ,6 0 ,4 0 100, 60, 40

77, 12

76, 90 77,01

sz e g o , niż 3-ci e k s tr . a n a liz y N r 8 i 9 o ra z 12 i 13.

III 10 11

Eks. czterokr.

200 cm3 eteru

1 0 0 ,4 0 ,3 0 ,3 0 100, 4 0 ,3 0 ,3 0

78, 90

78, 52 78,71 12

13

Eks. czterokr.

300 cm3 eteru

120,80, 60,40 120, 80, 60,40

80, 36

80, 40 80, 36

T rz e c i e k s tr . ja s n o - ż ó lty k o lo ru le k k ie j

h e r b a ty

W preparacie drugim , przez 4 tą ekstrakcję wynik został podw yż­

szony (analiza 5) z 71,85% . na 72,58%. R óżnica w wyniku 0,73%- N atom iast p re p ara t trzeci posiadający ekstrakt trzeci jasny, podwyższa wynik przy zastosow aniu 4-ro krotnej ekstrakcji i użyciu 200 cm3 eteru z 77,01% na 78,71%, czyli o 1,7%. Na podw yższenie wyniku w analizie 11 i 12, być może miało wpływ pewien, użycie nie jed n a­

kowych ilości eteru przy kolejnych ekstrakcjach, więc w analizie 5 ilości:

100, 60, 20, 20 cm 3, a w analizie 11 i 12: 100, 40, 30, 30 cm 3. Jednakże wpływ podwyższający wynik z teg o pow odu nie m ógł by być tak silny.

Związki ekstrahow ane eterem w trzecim p re p ara cie są mniej barw ne niż w drugim preparacie. Barwa więc nie zawsze może być wskaźnikiem potrzeby dalszej ekstrakcji.

(16)

Z tabeli I w ynika, że czterokrotna ekstrakcja 200 cm3 eteru daw ała wyniki na zaw artość olejów wyższe, niż tró jk ro tn a tą samą ilością eteru.

C zterokrotna ekstrakcja 300 cm3 eteru w porów naniu do trój- krotnej 200 cm3 zwiększa wyniki na zaw artość olejów o kilka p rocent (2,38% i 3,35%), a naw et cztero k ro tn a ekstrakcja 250 cm3 w porów na­

niu do 3-krotnej 200 cm3 zwiększyła wynik w p rep aracie nr 1 o 3,86%.

W zględy te przem aw iają za przyjęciem ekstrakcji cztero k ro tn ej 300 cm3 eteru ilościami 120, 80, 60, 40 cm 3.

I l o ś ć w o d y d o p r z e p ł u k i w a ń:

O ile zw iększona ilość eteru podw yższa wynik na zaw artość olejów, to odw rotnie, przepłukiw anie w odą wynik obniża. W inno więc być ściśle ustalone, jaką ilością w ody i ile razy należy przepłukiw ać.

Do wody w czasie przepłukiw ania przechodzi em ulgator, który rów ­ nież jest rozpuszczalny i w roztw orze eterow o-olejow ym , oraz częściowo rozpuszczalne są w w odzie niektóre oleje, szczególnie fenole. Dla ustalenia jaką ilością wody należy przem yw ać oleje, zeb ran o p o p łu ­ czyny z trzech analiz teg o sam ego p rep aratu . P rzepłukiw ano 3 razy.

W o d ę z każdego kolejnego przem yw ania trzech analiz zlew ano o d ­ dzielnie. Po odparow aniu jej i wysuszeniu do 120° — w ażono, a na­

stępnie wyliczono % m ydeł w ypłukiw anych w odniesieniu do pojedyn­

czej analizy karbolineum .

W yniki p o dane w tabeli 2.

T ab. 2.

Ilość m ydeł odciągana od roztw oru eterow o-olejow ego przy trzech kolejnych przeplukiw aniach.

Ilość w ody użyta do

W a g a p o p tu c z . w $ d o w agi p r e p a r a tu

p rzepłukania

K arb. 1 K arb. 2 K arb. 3

1-sze popł. 50 cm3 1.96 1.36 1.42

2-gie popł. 50 cm3 0.76 0.86 1.16

3-cie popł. 50 cm3 0.39 0.42 0.70

Razem

w trzech przepłukiw aniach od ­ ciągnięto m ydeł i innych związ­

ków 3.04 2.64 3.28

(17)

W o d a pierw szego przepłukiw ania zawierała przeciętnie około 1,5% m ydeł, trzeciego około 0,5%, w zależności od rodzaju karbolineum . N ależałoby więc przyjąć tró jk ro tn e przepłukiw anie za w skazane; acz­

kolwiek w szeregu analiz innych p reparatów okazywało się, że mydła były odciągane już w dwóch pierwszych przepłukiw aniach, co w idocz­

ne było z w yglądu trzecich popłuczyn.

W n i o s k i

1. T ró jk ro tn a ekstrakcja roztw oru m ydeł i olejów w alkoholu,

200 cm3 eteru wykazuje zaw artość olejów o kilka procent niższą niż czterokrotna ekstrakcja 300 cm3 eteru.

To przem awia za przyjęciem w przepisie analizy karbolineum — 4-ro krotnej ekstrakcji 300 cm3 eteru, w ilościach 120, 80, 60, 40 cm 3.

2. W ystępow anie m ydeł jeszcze w trzecich popłuczynach przy przem yw aniu roztw oru eterow o-olejow ego i stosow aniu 50 cm3 wody do przepłukiw ać, przem aw ia za trójkrotnym przepłukiw aniem roztw oru.

(18)

IV. S z y m a ń s k i

(P u ław y , P . I. N . G. W .).

CHEMICZNA ANALIZA KARBOLINEUM S A D O W N IC Z E G O . Zużycie karbolineum do celów sadow niczych stale wzrasta.

W roku 1936/37 zapotrzebow anie w ynosiło około 200 ton, w r. 1937/38 jak m ożnaby z niektórych danych wnosić, zużycie wzrosło powyżej 1000 ton. R ów nocześnie ze w zrostem konsum cji w zrasta liczba p ro ­ ducentów , liczba gatunków karbolineum . P oza tym p re p a ra t ten jest często znorm alizow any, a więc sk ład chem iczny winien zaw ierać pew ne ilości związków ustalonych w norm ach. P rzy rygorystycznym traktow aniu sprawy, karbolineum sadow nicze może ulec zdyskw alifikow a­

niu, gdy analiza chem iczna wykaże w ilości choćby jednego składnika, niewielką różnicę w ym aganą przez minimum norm . T e w zględy wy­

m agają, by m etoda oznaczania ilości składników była we wszelkich szczegółach ustalona.

O p isan a niżej m etoda analizy karbolineum sadow niczego jest m etodą podaną przez H ilg e n d o rffa x). Została do niej dołączona p o ­ dana przez W . S zy m ań sk ieg o 2) m etoda oznaczania jednolitości karbo- lineów, ustalone zostały ilości eteru etylow ego stosow anego do ekstrakcji olejów i wody do ekstrakcji resztek m ydeł z w ęglow odorów . O kazało się bowiem , że tak nieustalona ilość użytego eteru jak i w ody w pływ ały na wynik 3).

P rócz teg o w prow adzono zmiany przy oznaczaniu fenoli.

W m etodzie podanej przez H ilgendorffa fenole oznacza się nie w całości olejów z karbolineum lecz w ich części, mianowicie frakcji olejów przedestylow anej do 270°.

W po d an ej tu m etodzie fenole oznacza się w całości olejów, to jest w olejach destylujących się powyżej 120°.

Również zm niejszono ilość olejów branych do rozpuszczania w siarczanie metylu, a mianowicie z 7,5 cm3 na 4 cm 3. P o d an o sp o ­ sób ilościowego w yrażenia stopnia zem ulgow ania po 48 g emulsji 5% i 10%-owych.

’) G . H ilg e n d o rff. N o rm e n fü r O b s tb a u m k a r b o lin e e n u n d B a u m s p ritz m itte l- N a c h r. f. d. D e u t. P fl. B e rlin 1936 N r 10.

!) W . S z y m a ń s k i. S k ła d c h e m ic z n y i w ła s n o ś c i k a rb o lin e ó w sa d o w n ic z y c h sto s o w a n y c h w P o ls c e . R o czn . O c h r. R o śl. T. IV z e s z . 2, ro k 1937.

3) W . S z y m a ń s k i. P rz y c z y n e k do a n a liz y k a rb o lin e u m s a d o w n ic z e g o . R ocz, O c h r. R o śl. T. V I z. 3, r. 1939.

(19)

1. B a d a n i e j e d n o l i t o ś c i .

Jednolitość oznacza się z charakteru plam kropli karbolineum na bibule. Do oznaczania nadaje się p re p ara t, który przynajm niej przez tydzień stał w naczyniu bez w strząsania go.

P ip etą dosięga się powierzchni cieczy, tak by koniec jej zanu­

rzał się w cieczy najwyżej na milimetr. Przytrzym ując pipetę w tej głębokości zanurzenia, ściąga się do niej ciecz warstwy górnej. Kilka kropli tak n abranej cieczy wykrapla się, każdą kroplę oddzielnie, na białą bibułę. O trzym uje się plam y w arstw y górnej.

N astępnie p obiera się ciecz z połowy wysokości słupa cieczy w naczyniu. P ip etę czystą, zatkaw szy jej górny otwór, żeby nie w pły­

w ała do niej ciecz z warstwy górnej, zanurza się dolnym otw orem do połow y wysokości słupa cieczy w naczyniu. Po nabraniu paru cm3 i wyjęciu pipety, ściera się karbolineum z zew nętrznych jej ścianek i kilka kropli zaw artości, każdą kroplę oddzielnie, w ykrapla się na bibułę. T ak uzyskujem y plam y z warstwy środkowej.

Ciecz z dna pobiera się jak z w arstw y środkow ej. Dosięgnąwszy dna końcem pipety unosi się ją następnie na milimetr (mniej więcej) żeby przynajm niej w ilości kilku kropel w płynęła ciecz do środka pipety.

P o wyjęciu i obtarciu z cieczy zew nętrznej ścianki pipety, w krapla się kilka kropli zaw artości na bibułę, w celu uzyskania plam cieczy z dna.

Jeśli karbolineum nie było jednolite i uległo rozdzieleniu się na warstwy, nie b ęd ą rów nież jednakow e plam y kropel z warstwy górnej, środkow ej i dolnej. Plam y różnić się m ogą w ielkością i zabarwieniem 1).

W celu ilościowego oznaczenia w arstw wydzielonych, p re p ara t silnie miesza się, odlew a się do probów ki E ggertza 25 cm3 zm ieszanego karbolineum i pozostaw ia zatkane przynajm niej przez tydzień w spo­

koju, następ n ie odczytuje i wyraża w %% objętościow ych wielkość w arstw w ydzielonych.

2. O z n a c z e n i e t r w a ł o ś c i e m u l s j i 5% i 10%.

W probów kach z podziałką (E ggertza) na 25 cm3 odw aża się 1,25 gr p re p ara tu , celem otrzym ania 5%-ej emulsji i 2,5 gr karbolineum celem otrzym ania 10%-ej emulsji. D o odw ażonych ilości dodaje się w ody destylow anej do wagi łącznej 25 gram ów . Po zatkaniu w ytrząsa

Ł) W . S z y m a ń s k i. U z u p e łn ie n ia d o p ra c y p o d ty tu łe m , „ S k ła d C h e m ic zn y i w ła s n o ś c i k a rb o lin e ó w s a d o w n ic z y c h sto s o w a n y c h w P o ls c e ” R o c zn ik O c h ro n y R o ślin , t . 4 z e s z . 4, r. 1937.

(20)

się przez pół m inuty i pozostaw ia w spokoju. P o 48 godzinach od ­ czytuje się ilość w ydzielonych olejów.

Stopień trw ałości emulsji wyraża się ilościowo (w dużym przy­

bliżeniu) podaniem w %-ach ilości zem ulgow anego p re p ara tu . W ydzie­

lona ilość olejów odlicza się od 1,25 g r przy emulsji 5% lub od 2,5 gr przy emulsji 10% i różnicę uważa się za ilość p re p a ra tu zem ulgow ane­

go, co wyraża się w %-ach.

Ilość zem ulgow anego p re p ara tu po 48 godzinach oznacza się z wzoru następującego:

= % karbolineum zem ulgow anego w em ul­

sji 5%-ej.

— ——2 5— ’ = % karbolineum zem ulgow anego w em ul­

sji 10%-ej.

a = ilość w cm s olejów w ydzielonych.

3. O z n a c z e n i e i l o ś c i o l e j ó w w r z ą c y c h p o w y ż e j 120°.

O dw ażone 50 g r karbolineum , w celu odciągnięcia m ydeł, wy­

trząsa się w rozdzielaczu z 250 cm3 eteru naftow ego i 80 cm3 45%

etanolu. Po odstaniu ciecz dzieli się na dwie warstwy: górną, eteru naftow ego z w ęglow odoram i i częścią m ydeł, oraz dolną alkoholow ą, zaw ierającą m ydła z częścią w ęglow odorów . O b ie w arstw y rozdziela się zlew ając dolną do kolby. Z w arstw y górnej, oddzielonej od dol­

nej ek strahuje się m ydła 50 cm 3, a n astępnie 35 cm3 45% etanolu.

A lkoholow e ekstrakty m ydeł zlewa się razem i pozo stałe w nich w ęglow odory odciąga eterem etylowym.

E kstrakcję eterem p rzeprow adza się 4 r a z y 1) biorąc do pierwszej 120 cm3 eteru, do drugiej 80, trzeciej 60 i czw artej 40 cm 3. O d d z ie­

lone ekstrakty eteru etylow ego zlewa się z ekstraktam i eteru naftow ego.

R esztki m ydeł p ozostałe w zlanych eterach odciąga się p rz ep łu ­ kując etery tró jk ro tn ie wodą, biorąc jej po 50 cm 3.

P o przepłukaniu eterow y roztw ór olejów osusza się około 40 g r bezw odnego siarczanu sodu. P o kilku godzinach suszenia, filtruje się

0 W . S z y m a ń s k i. P rz y c z y n e k do a n a liz y k a rb o lin e u m s a d o w n ic z e g o . R o c z n ik O c h ro n y R o ślin T. V I z. 3, r. 1939.

(21)

i sączek oraz pozostały w kolbie lub na sączku siarczan sodu prze­

płukuje się dw ukrotnie po 20 cm3 eterem etylowym i popłuczyny d o ­ daje do całości.

Etery odpędza się najpierw na łaźni wodnej, a n astępnie ogrzewa na łaźni piaskowej do 120°.

T erm om etr przy destylacji winien być zanurzony w cieczy na o d ­ ległość 1 mm o d dna. P ozostałość waży się jako oleje (mi) i mnożąc przez 2 wyznacza w preparacie % olejów (2 m i=% olejów).

Z tak uzyskanych olejów 4 cm3 bierze się do oznaczenia pocho­

dzenia olejów i 5 cm3 do oznaczenia olejów kwaśnych, a resztę desty­

luje trakcyjnie do 270°.

4. O z n a c z e n i e p o c h o d z e n i a o l e j ó w .

B adanie to ma na celu ustalenie czy karbolineum nie zawiera dom ieszek z ro p y naftow ej.

O leje uzyskane z węglowej mazi pogazow ej rozpuszczają się w siarczanie m etylu, oleje m ineralne nie rozpuszczają się lub rozpusz­

czają bard zo słabo.

W probów ce E g g ertz’a na 10 cm3 odm ierza się najpierw 6 cm3 siarczanu m etylu (C H3)2 S 04 i dokład n ie odczytuje jego objętość, którą oznaczono tu jako Do tej ilości dodaje się dokładnie 4 cm3 ba­

danych olejów karbolineum w rzących powyżej 120°. P o zatkaniu, przez jedną m inutę m iesza się ciecze silnym w ytrząsaniem . P o 3-ch dniach odczytuje się objętość w arstw y dolnej V2 czyli siarczanu metylu z roz­

puszczonym i w nim olejam i. P ro cen t olejów rozpuszczonych w siar­

czanie m etylu wylicza się z wzoru:

(Vjä— Vx)_:__100_ _ ^ Q j g j ^ rozpuszczalnych w (C H s^ S0 4 V1 = objętość początkow a siarczanu metylu,

V2 — objętość siarczanu metylu po rozpuszczeniu w nim olejów.

5. O z n a c z e n i e i l o ś c i o l e j ó w k w a ś n y c h .

W probów ce E ggertza na 10 cm3 odm ierza się najpierw 5 cm3 ługu sodow ego o c. wł. 1,1 i dokładnie objętość notuje jako V i.

Do teg o ługu dodaje się 5 cm3 olejów, z których oddestylow ano etery do 120°. P o zatkaniu, przez 2 m inuty m iesza się ciecze. Czasami le­

piej jest m ieszać nie w ytrząsaniem , lecz spokojnym kilkuminutowym przechylaniem probów ki do góry dnem i z pow rotem . Przy w ytrząsa­

(22)

niu następuje rozproszenie w cieczach pow ietrza, zatrzym yw anie się banieczek jeg'o na ścianach probów ki oraz spienienie się cieczy, co w wielu w ypadkach u trudnia oddzielenie się ługów od olejów. Po kilku godzinach stania, kropelki olejów przyczepione do ścianek p ro ­ bówki w warstwie ługu, lub krople ługu ze ścianki w w arstw ie olejo­

wej odczepia się uderzając probów ką lekko o rękę. O bjęto ść ługu z fenolam i jako V2 odczytuje się najm niej po 24 godzinach. P ro cen t fenoli w karbolineum oblicza się z wzoru następującego:

^ m = % fenoli w karbolineum . V i — objętość ługu w ziętego do ekstrakcji, V2 — objętość ługu z fenolam i,

m — w aga olejów w 50 gr. karbolineum destylujących się p o ­ wyżej 120°.

6. O z n a c z e n i e g r a n i c w r z e n i a o l e j ó w .

Z olejów ni! (ilość olejów w rzących powyżej 120°) wzięto 4 cm3 do oznaczenia pochodzenia olejów i 5 cm3 do oznaczenia fenoli. P ozo s­

tałe oleje m2 waży się i używa do oznaczenia ilości olejów wrzących w poszczególnych granicach tem p eratu r.

D estylację przeprow adza się w kolbie na 203 cm 3. D o kolbki dla uniknięcia przegrzew ania, dodaje się pum eksu lub kapilar. T e r­

m om etr winien być zanurzony w cieczy i odległy od dna nie więcej jak 1 milimetr. K olbę z olejami waży się: przed destylacją, po o d d es­

tylow aniu do 200°, następnie do 230° i 270° i ze straty w ag wylicza ilość olejów w rzących w poszczególnych granicach tem p eratu r. P ozostałość, w rzącą powyżej 270°, oznacza się jako oleje antracenow e.

Ze znalezionych liczb wylicza się pro cen t olejów poszczególnych frakcji w odniesieniu do karbolineum . P ro ce n t oblicza się z wzoru n astępującego:

a 2m

— !---- — = % olejów, w odniesieniu do karbolineum , wrzących m2

w w yznaczonej granicy tem p eratu r.

a = w a g a olejów oddestylow anych w pew nych granicach te m p e ra ­ tu r np. od 120°, lub od 200 do 270°, w zględnie w aga ole­

jów antracenow ych,

2m1= % olejów w karbolineum w rzących powyżej 120°, m2 — początkow a w aga olejów wziętych do destylacji.

(23)

7. O z n a c z e n i e w o d y .

W kolbce na 200 cm3 destyluje się 50 gr. karbolineum z 50 cm3 ksylenu. D estylację przeprow adza się do 200°. T erm om etr winien być zanurzony w cieczy. P rzechodzącą w odę z olejami i ksylenem zbiera się w wąskim cylindrze i po odstaniu odczytuje objętość wody. M no­

żąc objętość w ody przez 2 otrzym uje się X w ody w preparacie.

8. O z n a c z e n i e i l o ś c i e m u l g a t o r a ( m y d e ł ) .

M ydła zostały w yekstrahow ane roztw orem alkoholowym i w ma­

łej ilości w odą. P opłuczyny w odne eteru i alkoholow e roztw ory my­

deł zlewa się i zakw asza kwasem solnym. W ytrącone kwasy tłuszczow e ekstrahuje się eterem . E ter z rozpuszczonym i w nim kwasami tłuszczo­

wymi z obcych resztek przepłukuje się wodą, suszy bezw odnym siar­

czanem sodu, a n astępnie eter o d pędza przez destylację. W kolbie pozostają kwasy tłuszczowe.

W ag ę m ydeł (w dużym przybliżeniu) oznacza się m nożąc wagę kwasów tłuszczow ych przez w spółczynnik 1,1.

(24)

K o n s ta n ty S tr a w iń s k i.

KRYTYCZNY PRZEGLĄD O W A D Ó W Z RZĘDU H e m ip te ra -H e te -

roptera, (PLUSKWIAKI RÓŻNOSKRZYDŁE) ZAREJESTROWANYCH

PRZEZ ZAKŁADY O C H R O N Y ROŚLIN W POLSCE W LATACH 1919— 19B3.

W „Roczniku O ch ro n y R oślin” (T. I i II, r. 1933, 1935) zostały zainw entaryzow ane szkodniki i d ane o nich zgrom adzone zarówno przez poszczególnych badaczów , jak i przez stacje ochrony roślin za o kres od 1919 do 1933 roku.

Zarówno re d a k to r „R ocznika O ch ro n y R oślin” D r J. R u s z k o w ­ s k i (w „Roczn. O chr. R oślin”, T. II, zesz. 2-3, r. 1935), jak i prof.

R. K u n t z e (w swoim „K rytycznym przeglądzie szkodników z rzędu chrząszczy”, cyt. 7, stw ierdzają p o trze b ę pew nej rewizji m ateriałów re ­ jestracyjnych, zw racają uw agę na konieczność spraw dzenia praw idło­

wości oznaczeń, na uzupełnienie danych o rozm ieszczeniu i na uwy­

puklenie znaczenia g o spodarczego zarejestrow anych szkodników.

P rag n ą c przyczynić się w pew nej m ierze do w zbogacenia tych uzupełnień podjąłem się przejrzenia m ateriałów rejestracyjnych i wy­

pow iedzenia się co do grupy ow adów najbardziej mi znanej— pluskw ia­

ków różnoskrzydłych (H e ird p te ra -H ete ro p te ra ), które są przedm iotem moich ekologicznych zainteresow ań od lat siedem nastu.

N ieliczna jest to g ru p a owadów, jeśli chodzi o szkodniki roślin upraw nych, lecz jak d o tąd mało u nas b ad a n a z punktu w idzenia znaczenia g ospodarczego. W yjątek stanow ią bardzo nieliczne prace m onograficzne o pow ażniejszych szkodnikach naprzykład o E u ryg a s- ter m a u ra (9), lub A r a d u s cin n a m o m eu s (22).

Pierw sze więc d an e o szkodliw ości pluskw iaków są zgrom adzone w „R oczniku O chrony R oślin” i jest to pierw sza pró b a ogólnopolskiej rejestracji szkodników , która m iała w ykazać jakie gatu n k i ow adów w ystępują na roślinach upraw ianych i jaki jest stopień ich szkodliwości.

Je d n a k ustalić poglądu na to, jakie g o sp o d arcze znaczenie mają dla kraju ow ady zarejestrow ane (m am wciąż na myśli o b ra n ą do rewizji g ru p ę owadów) na podstaw ie m ateriałów rejestracyjnych nie można.

Są to d an e przew ażnie fragm entaryczne. Pluskw iaki obserw ow ane notow ane tam są w ilościach pojedynczych, rzadko z podaniem nasilenia pojawu, a praw ie wcale niem a w zm ianek jakie one pow odow ały szkody

(25)

na roślinach na których je zbierano. Z m ateriałów rejestracyjnych sądzić należałoby, że tylko gdzie niegdzie w ystępują d ane gatunki, wówczas g d y są to nieraz gatunki pospolite — rozpow szechnione po całym tere n ie kraju.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że obserw acje grom adzone były nie system atycznie, lecz raczej dorywczo notow ano przypadkow o znajdow ane owady. P o za tym nie badano przyczyn znajdow ania się poszczególnych gatunków na tej lub innej roślinie, w obec teg o trafiły do w ykazów szkodników roślin owady naw et m ięsożerne — drapieżcy m ający raczej charakter ow adów pożytecznych, np. N a b is fe ru s.

Trafiły tam rów nież i takie gatunki, k tóre znaczenia g o sp o d ar­

czego nie m ają (P yrrhocoris apterus), poniew aż żywią się albo roś­

linnością dzikorosnącą, lub m artwą i butw iejącą tkanką roślinną.

C en n e w m ateriałach rejestracyjnych pluskw iaków jest to, że są tam p o d an e rośliny, na których obserw ow ano poszczególne gatunki, co w zbogaca, jak dotychczas skąpe w iadom ości ekologiczne, no i jest to bądź co bądź pierw sza praca zbiorow a — zestawienie, w którym ujęto ow ady z p unktu w idzenia znaczenia ich jako szkodników.

W moim zrozum ieniu, zadaniem moim jest uzupełnić dane r e ­ jestracyjne w iadom ościam i o om awianych ow adach zaczerpniętym i z piśm iennictw a w oparciu o własne obserw acje i znajom ość pluskwia­

ków, jak rów nież wyrazić pogląd na gospodarcze znaczenie ich i usu­

nąć niektóre usterki, k tóre trafiły do m ateriałów rejestracyjnych.

Jeżeli chodzi o piśm iennictw o krajow e om awiające szkodniki z rzędu H e m ip te ra — H etero p tera , to jest ono niezm iernie skąpe, wy kazy pluskwiaków, które d o tąd ukazywały się u nas (pomijam w tej chwili publikacje uw zględnione w „Roczn. O chrony R oślin” i zesta­

wienia rejestracyjne stacyj ochrony roślin) są to publikacje faunistycz­

ne S m r e c z y ń s k i e g o , S t o b i e c k i e g o , K o t u l i , S z u l c z e w - s k i e g o oraz innych; (są one cennym dorobkiem fizjograficznym, lecz brakuje tam danych o znaczeniu ekonom icznym om awianych owadów.

Zresztą i nie było to zadaniem tych autorów , gdy opracowywali oni zgrom adzone z różnych środow isk m ateriały.

Znajdujem y natom iast wzmianki o szkodliwych pluskw iakach w li­

tera tu rze (w praw dzie nieliczne) rosyjskiej, niemieckiej, am erykańskiej.

Z tych też źródeł częściowo m ogłem czerpać niektóre szczegóły d o ­ tyczące szkodliwych pluskwiaków.

B adając pluskwiaki z punktu widzenia ekologicznego od szeregu lat prow adziłem obserw acje nad gatunkam i mogącymi mieć g ospodar­

(26)

cze znaczenie i nie tylko nad szkodnikam i roślin, lecz i nad tymi, które żywiąc się innym i ow adam i tą d ro g ą m ogą przyczynić się do zm niejszenia nasilenia pojawu szkodników , a więc n ad pluskw iakam i pożytecznym i (23, 24, 27).

W układzie system atycznym gatunków om aw ianych w niniejszej pracy posługiw ałem się katalogiem S t i c h e F a (19), przyjm ując rów nież jego nom enklaturę, co zmusiło mnie w niektórych w ypadkach do zm ia­

ny nazwy poszczególnych gatunków podaw anych w „Roczn. O chr.

R oślin” najczęściej w edług k atalogu starszego — O s h a n i n ’ a (15).

Skorzystałem rów nież z danych ze zbiorów P aństw ow ego M uzeum Zoologicznego w W arszaw ie (dotyczy to gatunków , k tó re nie były u nas notow ane jako szkodniki, a w innych krajach zostały w łączone do wykazów szkodników ).

W tym miejscu składam serdeczne podziękow anie D yrektorow i P aństw . M uzeum Zoolog. Doc. T. J a c z e w s k i e m u za u d ostępnienie w ykorzystania zbiorów m uzealnych, oraz Mgr. K. T a r w i d o w i, za pom oc w w ynotow aniu potrzebnych mi danych.

System atyczny przegląd gatunków zarejestrow anych R odzina N a b id a e

N a b is fe r u s L.

P o d an y pod nazw ą R e d u v io lu s fe r u s L. jed y n ie ze Skierniew ic z tytoniu z zaznaczeniem , że nie stw ierdzono znaczenia teg o gatunku.

Je st to po’spolity pluskw iak w ystępujący w całej P olsce na wielu roślinach przew ażnie na zielnych, w śród których chętniej przebyw a na zbożowych, często jest n apotykany na ziemi; w ystępuje na łąkach, polach, w row ach p orośniętych obficie roślinnością zielną.

N apotykano go rów nież na różnych drzew ach (26), lecz zarów no drzew iastą roślinnością, jak i zielną nie żywi się — jest on bowiem drapieżcą i pożyw ienie jego stanow ią ow ady n ap o ty k an e w różnych środow iskach i na różnych roślinach.

C hętnie przebyw a on na roślinach upraw nych, na zbożach, gdzie poluje na ow ady, jak n ap rzykład na mszyce i inne pluskwiaki. W ho- howli swojej miałem N . f e r u s n ap ad ająceg o na larwy N o to stir a erra- łica i na im agines T ryg o n o tylu s ru fico rn is. W przyrodzie obserw o­

wałem polow anie N . fe r u s na mszyce z gatu n k u T o xo p tera g ra m in u m Roud. (na pszenicy).

(27)

G osp o d arcze znaczenie teg o gatunku, jako sprzym ierzeńca rolni­

ka może być duże, szczególnie w środow iskach roślinnych dobrze naśw ietlonych i suchszych.

R odzina M iridae A d elp h o c o ris va n d a lic u s R o s s i.

G a tu n ek ten raz jeden podany jest z chm ielu (pow. radom szczań­

ski), gdzie w ystąpił on naw et licznie i pow odow ał swym ssaniem uszkodzenia liści.

P oza tym pojedynczym w ypadkiem nie mamy danych z Polski 0 tym g atu n k u jako o szkodniku. W zbiorach Państw ow ego Muzeum Zoologicznego są okazy złowione w Zaleszczykach (leg. T e n e n b a u m 1 M a k ó l s k i ) w znacznych naw et ilościach, lecz rośliny, z których były te okazy zeb ran e nie są podane.

W piśm iennictw ie polskim ( S m r e c z y ń s k i , S t o b i e c k i ) g atu ­ nek ten jest podaw any, lecz z roślin dzikorosnących.

S t i c h e l (19) pod aje go z takich roślin jak A ch illea , C entaurea, C am panula, G licyrrh isa , H u m u lu s, Scabiosa, T a n a cetu m , V erb a scu m , a naw et z P inus, (19), jak więc widzimy S t i c h e l wzm iankuje o wy­

stępow aniu teg o pluskw iaka na chmielu, lecz nic nie mówi w swoim katalogu o szkodliwości teg o gatu n k u i jego znaczeniu gospodarczym .

T ru d n o więc jest ustalić jakie jest znaczenie gospodarcze tego g atunku; należałoby jeszcze dalej go badać i zwrócić uw agę na wys­

tęp o w an ie jego na chmielu i na chw astach w pobliżu rosnących, szcze­

gólnie zaś na wym ienionych wyżej, jak również, ustalić na jakiej roślinie częściej spotyka się teg o pluskwiaka.

C alocoris fu lv o m a c u la tu s D e G.

P odany jest z tytoniu z K rzem ieńca (W ołyń). G atunek ten jest polifagiem , w ystępuje na różnych roślinach, zarów no na drzewiastych jak i na zielnych. Jeżeli chodzi o drzew a i krzewy to w ystępuje on na A in u s , B e tu la , C orylus, Fagus, F ra xin u s, P ru n u s spinosa, P ru ­ n us p a d a s, R ib e s, R u b u s, S a lix , Q u ercu s p ed u n c u la ta (26).

Z roślin zielnych łubiane są przez niego rośliny z rodziny U m be- lliferae, C om p o sita e, U rticaceae. N adm ienić należy, że jest on po­

daw any jako szkodnik chm ielu z A nglii przez f h e o b a l d a (1) oraz z Bohemii przez R e m i s c h a i P u t o n a (1). Może więc on być uw ażany za szkodnika chmielu, chociaż jeżeli chodzi o gospodarcze

Cytaty

Powiązane dokumenty

W zakres prac, dotyczących właściwej służby ochrony roślin, na pierwszem m iejscu wymienić należy rozpoznawanie chorób i uszkodzeń roślin, nadsyłanych do

cowanie grzyba. Doświadczenie założone w maju na pasach chw ytnych nie dało wyników, gdyż lot płaszczyńców trw ał jeszcze po zakażeniu i nie można było

W dyskusji nad zagadnieniam i much zbożowych zastanaw iano się n ad zakresem prac Sekcji O chrony Roślin w ogóle i wyjaśniono, że w pracach projektow anych

latfäule und Versuche zu ihrer Bekäm pfung durch B odendäm pfung.. Experim entelle U ntersuchungen über den E in flu ss der

dnio odszukiw ać je na liściach. Im więcej liści na roślinie, i im większa jest powierzchnia ich blaszek, oraz im więcej blaszki są zgięte, tym więcej

ciwko Phyllotreta spp. 1933, w doświadczeniu porów- nawczem na poletkach dało dobre wyniki, gdyż zginęło zaledwie 5% roślin opylanych, a nieuszkodzonych zupełnie

SRAWOZDANIE Z ZEBRANIA SEKCJI ENTOMOLOGICZNEJ ZJAZDU PRACOWNIKÓW SŁUŻBY OCHRONY ROŚLIN.. Z

związek organiczny lub mineralny lub ich mieszanina, wpływające korzystnie na rozwój roślin lub inne procesy życiowe roślin, z wyłączeniem regulatorów wzrostu będących