\T> 5 0 (1436). W a rsz a w a , dnia 12 g ru d n ia 1909 r. Tom X X V III.
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W IA T A ".
W W arszawie: r o c z n ie r b . 8, k w a rta ln ie r b . 2.
Z przesyłką pocztową ro c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5.
PR EN U M ERO W A Ć MOŻNA:
W R e d ak cy i „ W sz e c h św ia ta " i w e w sz y stk ic h k się g a r
n ia c h w k ra ju i za g ran icą.
R e d a k to r „W szech św iata'* p r z y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y 6 d o 8 w ie c z o re m w lo k a lu re d a k c y i.
A d r es R ed a k cy i: W S P Ó L N A Xe. 37. T elefon u 83-14.
0 T R A W I E N I U U P I E R W O T N I A K Ó W .
(O dczyt w y g ło sz o n y w k ó łk u p rzy ro d n ik ó w u n iw . Ja g iello ń sk ie g o ).
J e d n e m z najc iek a w sz y c h zagadnień ogólno biologicznych j e s t k w e s ty a prze
m ia n y m a te ry i w komórce. Rzecz oczy
w ista, że do b a d a ń nad spraw am i, k tó re zachodzą w e w n ą tr z k om ó rki podczas p rze m ia n y m ate ry i, najlepiej n a d a ją się zwie
rzę ta je d n o k o m ó rk o w e , czyli p ie rw o tn ia ki (Protozoa). To też dłu gi szereg uczo
n y ch b a d a ł przem ian ę m a te ry i u n a jr o z m a its z y c h p ierw o tn iak ó w i dzisiaj m am y ju ż w l ite r a tu r z e cały dział, pośw ięcony
tej spraw ie.
J e s t rzeczą pow szechnie znaną, że p ier
w otn iak i m ogą pobierać p o karm sta ły 1 p łynny. P o k a r m p ły n n y zostaje p o b r a n y przez osmozę, naokoło zaś p o b ran y ch cz ąs tek s tałych , mogą, chociaż nie za
wsze, w y tw a r z a ć się wodniczki czyli wa- kuole; pły n z n a jd u ją c y się w w a k u o la ch może w y ciągać niejako z cząstek s ta ły c h s u b s ta n c y e s tra w n e , g dy cząstki, k tó ry c h
pierw otn iaki s tra w ić nie m ogą zostają w ydalone nazew nątrz.
Pierw szem pytan iem , ja k ie m usim y rozważyć, chcąc poznać p rzeb ieg t r a w i e nia, j e s t to, w ja k i sposób po w s ta ją wa- kuole.
Bliższe zbadanie p o w sta w a n ia wodni- czek oraz t y c h zmian, k tóre w nich za
chodzą, zostało niezm iernie ułatw io n e z chwilą w p row adzenia m etod ba rw ie nia za życia przez Przesm yckiego, P row azka, F is c h la i in n y c h 1).
J a k wiadomo, rozcieńczonym roztw o rem czerw ieni obojętnej można zabarw ić p ew n e części wym oczka za życia. Otóż b a rw ią c w te n sposób P a ram a ec iu m za
uważono, że w e w n ątrz wry m o czk a b a rw ią się wodniczki, cząstki pobrane w wodni- czkach, a tak ż e pew ne ciałka (granula) rozsiane w entoplazmie, które n a nieza-
!) A. P rz esm y c k i. U eb e r die in tra v ita le F a r- b u n g des K e rn e s und des P ro to p lasm a s. Biolo- g isc h es C e n tra lb la t, to m X V III.
P ro v a ze k . Y ita lfa rb u n g e n m it N e u tra lro t an P ro to z o en . Z e itsc h rift fu r w isse n sch a ftłic h e Z o
ologie, to m 63.
A. E ischel. U n te rsu c h u n g e n iiber v ita le F ar- b u n g an S iissw assertieren . L ipsk, 1908.
786 W SZEC H ŚW IA T M 50
b a rw io n y c h w y m o c z k a c h nie są w idocz
ne. Ciałkom t y m p r z y p is y w a n o różne znaczenie. J e d n i b a d a cz e p rzyp u szczają, że są to p r o d u k ty asy m ila c yi, inni zaś, np. W a lle n g re e n , m n ie m a ją , że są to ciał
k a zapasowe, a to d latego , że podczas głodzenia w y m oczk ów c ia łk a te znikają najpierw sze 1). W re sz c ie P iit te r p rzyp i
suje im p e w n e znaczenie w s p ra w ie od
dychania, gdy ż z odcięciem d o s tę p u tle n u do w ym oczka liczb a ich w z ra sta .
B arw ienie za życia, zw łaszcza takiem i b a rw n ik a m i, k tó re wobec k w a s ó w i za
sad są w s k a ź n ik a m i (in d yk ato ram i), po
mogło rów nież do z b a d a n ia re a k c y i w wa
kuoli podczas traw ien ia.
S ta rs i au torow ie (Delage, Lang, Cal- kins) o p isu ją p o w s ta w a n ie wodniczki w sposób n a stę p u jąc y : 3) działaniem rzę
sek p e ry s to m ia ln y c h w oda zo staje n ie ja ko w tłoczona do c y to f a ry n k s u , czyli poły
ku, a z jeg o końca o d r y w a ją się k ro p e l
ki w o d y z c z ą s tk a m i pok arm o w em i, z u pełnie w ten sposób, j a k się o d ry w a k r o pla w isząca od k r a n u w odociągu. Kro
pelka o d e rw a n a w ę d r u je w głąb w y m o cz
ka. W o s ta tn ic h c z asach bliżej m ec h a n ik ą t ra w ie n ia zajm o w ał się Nieren- steim s). Otóż p o d łu g niego, w odniczka tworzy się
avsposób o d m ie n n y od po w y żej opisanego, a m ianow icie, k ro p la wo
dy na ko ń c u p o łyku s t y k a się z entopla- zm ą i przez to z e tkn ięcie się, w s k u te k z m ia n y napięcia pow ierzchniow ego, na entoplazm ie zostaje w y tw o rz o n a błona. I Rzecz bardzo praw do p odo b n a, że w y t w o rzenie się błony m u si by ć z w iązane z p e w n ą chem iczną z m ianą e n t o p l a z m y 4). Po-
') W a lle n g re e n . ln a n itio n s e rs o lie in u n g e n der Z elle. Z e its o h rift fu r a llg e m e in e P h y sio lo g ie , to m I.
2) L an g . L e h rb u c h d e r v e rg le ic h e n d e n A n a
tom ie. P ro to z o a. 1898, Je n a .
D ela g e. T ra ite de Z oolo g ie c o n c rete , to m I, 1896, P a ry ż .
. C alkins. T he P ro to z o a . N o w y -Jo rk , 1901.
3) N ie re n ste in . B e itriig e z u r E rn a h ru n g sp h y - siologie d e r P ro tis te n . Z e its o h rift fu r allg em ein e P h y sio lo g ie , to m Y.
4) K iern ik . O w y m o cz k u p as o rz y tn ic z y m C hilodon lie x a stic h u s nov. spec. w ra z z u w a g a m i nad p o w sta w a n ie m b a ń k i o d ży w c ze j. B u lle tin
de 1’Academie des Sciences de Cracovie, 1909.
w s t a je z atem na końcu p r z e ły k u rodzaj torebki, a do tej to re b k i z wodą d o sta ją się c ząstki pokarm owe. Następnie, przez sk u rc z k o n c e n try c z n y ento p la zm y w oko
licy ko ńca przełyku, to re b k a zostaje od niego odcięta, za m yk a się i ju ż j a k o w od
niczka w ę d ru je w g łąb w ym oczka.
W ę d ró w k a wodniczki o d b y w a się w ten sposób, że początkowo w ę d ru je ona w t y l n y koniec ciała w ym oczka, n astępnie o k rąż a duże j ą d r o w e g e ta ty w n e (macro- nucleus) i w je g o okolicy pozostaje przez czas dłuższy; n a stę p n ie w ę d ru je do prze
dniej części ciała i tam zostaje w y d a lo n a n azew nątrz.
Z powyższego opisu widać, że p rz e m ia n a jn a te ry i w kom órce z n a jd u je się w zw iązku z ją d r e m , jed n a k o w o ż ten zw iązek nie został bliżej zb a d an y . J a k w y n ik a z badań p. Stolzówny, bezjądro- we f ra g m e n ty am eb m ogą pobierać i t r a wić pokarm y, a n a w e t odkładać je ja k o ciała zapasow e x). Z b a d a ń zaś V erw orna
i
n a d Thalassicola, w ynika, że b ezjądrow e fra g m e n ty w praw dzie m ogą p obierać po
k a rm , ale nie m ogą go straw ić.
Z kolei p r z y s tą p im y do opisu zmian, jakie zachodzą w wakuoli. N ie re n s te in dzieli z m ia n y zachodzące w w odniczkach n a dwie fazy.
P ie rw sz a faza c h a r a k te r y z u je się tem, że c z ą s tk i p o brane z o sta ją zbite w g r u d kę, k tó ra zo staje otoczona rod za jem bło
n y śluzow atej, wydzielonej przez ścianki wodniczki. N a stęp n ie wodniczka się z m n iejsza, o ile wym oczek był uprzednio z a b a rw io n y c zerw ienią obojętną, to w o
d niczka i g r u d k a w niej z a w a r t a b a r w ią się, naokoło zaś w odniczki w ento-
! plazm ie w y s tę p u ją zabarw ione ciałka (granula), o k tó ry c h b y ła m ow a powyżej.
R e a k c y a p ły n u w wakuoli j e s t kw aśna.
D r u g a faza c h a ra k te r y z u je się tem , że w odniczka zw iększa się przez p r z y b r a nie wody, błonka śluzowa, o taczająca zbi
te w g r u d k ę pobrane pokarm y, rozpusz-
*) A. S tolz. TJeber V e rh a lte n des N e u tra lro ta in le b e n d ig e n P ro to p la sm a . Z e itsc h rift fu r a llg e m eine P h y sio lo g ie , to m I.
V erw orn. P sy c h o p h y sio lo g isc h e P ro tis te n s tu -
dien.
Ns 50 W S Z E C H S W I
aT 787
cza się, je j z a b arw ien ie znika, wreszcie ciałka e n d o p lazm aty czn e p r z e n ik a ją do wodniczki i tam zwolna rozpuszczają się w płynie wodniczki. W ę d ru je ona ku przodowi ciała wymoczka i zostaje w y d a lona nazew n ątrz. W tej fazie rea k c y a p ły n u w wodniczce j e s t obojętna.
S k o ro śm y poznali zm ia n y morfologicz
ne, ja k i e zachodzą w komórce podczas tra w ie n ia , p r z y s tą p im y do opisania z ja w is k chem icznych w y s tę p u ją c y c h j e d n o cześnie.
T raw ienie u pierw o tniaków o d b y w a się w kom órce w bezpośredniej styczności z protoplazm ą, albo z płynem wodniczki.
T akie tra w ie n ie n a z y w a m y tra w ie n ie m śró dkom ó rk o w em , dla odróżnienia od t r a
wienia pozakomórkowego, k tó re s p o ty k a m y u z w ie rz ą t wyższych. To o sta tn ie o dbyw a się poza k o m ó rk ą w ta k i sposób, że do przestrzeni otoczonych kom órkam i z o sta ją w ydzielone płyny, k tó re rozpusz
c z ają i tr a w i ą p o k a rm p o b ran y .
K r u k e n b e rg twierdził, że zachodzi isto
t n a różnica pomiędzy tra w ie n ie m śród a p ozakom órkow em , mianowicie: ty lko to o s ta tn ie m a się o d by w ać zapomocą fer
m entów I). J e d n akow oż j u ż ta okolicz
ność, że w wodniczce podczas tra w ie n ia sta le w y s tę p u je pewna określona reakcya, p r z e m a w ia ła b y przeciw ko tw ierd zeniom K ru k e n b e rg a , a raczej n a s u w a ła b y myśl, że fe r m e n ty znaleść się m ogą także i u pierw otniak ów . Gdyby ta k było w isto cie, to m ożn a b y było wydzielić te fer
m e n ty z ciał p ie rw o tn ia k ó w i w ykonać z niem i s z e re g dośw iadczeń poza ob rę bem o rgan iz m u (to j e s t in vitro). Kwe- s ty ą tą bliżej się zajęli badacze f ra n c u scy Mouton i Mesnil 2). Moutonowi u d a ło się zrobić w yciąg chloroformowy z ameb. Działając ty m w yciągiem n a r ó żne ciała b iałk o w a te i węglow odany w p e wnej określonej tem p e ra tu rz e , przek o n ał się, że są w nim z aw arte ferm en ty , po
w o d u ją c e rozpuszczenie białka i węglo-
') K ru k e n b e rg . G rundzilge ein er verg leich en - den P h y sio lo g ie d e r Y erd au u n g . 1886.
*) M outon H . S u r les d ia sta ses in tra cellu - la ire s des am ebes. C om ptes re n d u s de 1’A cade- m ie de seienees,. to m 133, 1901.
wodanów. T y m s a m y m uczonym udało się też z wymoczków zrobić wyciąg, k tó ry również zaw ierał f e rm e n ty tra w ią c e J).
D ośw iadczenia powyższe w zupełności obaliły tw ierd z en ia K ru k e n b e rg a i w y kazały, że zarówno tra w ie n ie śródkomór- kowe j a k i pozakom órkow e o db yw a się zapomocą ferm entów .
P ow staje p ytanie, w j a k ic h w a ru n k a ch te fe rm e n ty mogą działać? Jeszcze przed w p row adzeniem ba rw ie nia za życia u s i
łowano zbadać r e a k c y ę w wodniczce w ten sposób, że karm iono wymoczki białkiem strą c onem , za b arw io n e m l a k m u sem lub j a k i m inn ym b arw n ikiem . P ie r wotnie b a d a n ia w ykazały, że r e a k c y a w wodniczce j e s t kw aśna, jed n a k o w o ż po bliższem zbad an iu tej k w e s ty i okazało się, że r e a k c y a k w a ś n a w y stę p u je tylko w fazach poprzedzających traw ienie, g d y to o statnie o d by w a się wyłącznie wśród rea k c y i obojętnej lub słabo zasadowej.
Poraź pierw sz y udało się to stw ierdzić pannie Grenvood, dalsze zaś badania w zupełności p o tw ierd z iły je j sp o s trz e żenia.
Z kolei n a su w a się pytanie, ja k ie k w a sy, m ineralne czy też organiczne powo
d u ją kw a so tę w wodniczce. Ażeby od
powiedzieć n a to p y ta n ie , N ierenstein barw ił wym oczki tak iem i b arw n ikam i, k tó re służą ja k o w sk a ź n ik i je d y n ie na k w a s y m ineralne i przeko n ał się, że kwa- sota wodniczek spow odow ana j e s t przez k w a s m in e raln y , praw dopodobnie solny, k w a s o ta zaś ciałek end o p la z m a ty c zn y c h pochodzi od k w asó w organicznych.
Już obecność ferm entów p ro te o lity cz nych, to j e s t rozpuszczających białko, w w y c ią g u chloroform owym o trz y m an y m przez Moutona i Mesnila j e s t dowodem, że p ierw o tn iak i mogą traw ić białko. Z fi- zyologii zw ierząt w yższych wiemy, że cząsteczki białka nie m ogą być w p ro st j a k o ta k ie zresorbowane, lecz m uszą wpierw uledz p e w n y m zmianom; je d n e m słowem m u sz ą przek ształcić się w czą-
*) M esnil e t H . M outon. S ur une d ia sta se p ro te o ly tiq u e e x tra ite des infusoirs cilies. Com pt.
| ren d . de seances de la S o eiete de B iologie. 1901.
788 W SZ E C H SW IA T M 50
steczki m niej złożone od m o lek u ł b ia łk a i dopiero wów czas m o g ą by ć przez ko
m órki je l it a p obrane. Zm iany, j a k i m p o d le g a ją cząsteczki białka, są w yw ołane przez ferm en ty , wydzielone przez g r u czoły tra w ie n n e. Z m ia ny te p o le g a ją na rozpadzie cząsteczki b ia łk a n a części składow e mniej sko m plikow ane. Zależnie od tego, n a j a k i e części s k ład ow e czą
ste c z k a b iałk a się ro zp a d a , ro zró żn iam y dw a rodzaje tra w ie n ia . W p ierw sz y m p r z y p a d k u obok album oz w y s t ę p u ją pe
ptony, k tó re to p e p to n y aczkolw iek m ogą prze n ik ać p rzez błony je l it a , jed n a k o w o ż są jesz c ze dosyć złożone. T en rodzaj t r a w ienia w y s t ę p u je u z w ie rz ą t w yż sz y c h w żołądku; ferm ent, k tó ry go w yw ołuje n a z y w a m y pepsy ną, a sa m rodzaj t r a w ienia n a z y w a m y t r a w ie n ie m peptycz- nem. W d ru g im p r z y p a d k u obok a lb u moz w y s t ę p u ją ciała mniej sk o m p lik o
w ane od p ep tonu , a więc: t y ro z y n a , leu- cyna i t. d. Ten rodzaj t ra w ie n ia spo
t y k a m y w jelicie cienkiem ; j e s t on spo
w odow an y przez f e r m e n t z w a n y try p s y - ną. P e p s y n a może działać ty lk o wśród re a k c y i kw a śne j, n a to m ia s t t r y p s y n a — wśród r e a k c y i o bojętnej i słabo z asad o wej.
W y żej ju ż w spo m inaliśm y, że t r a w i e nie u p ierw o tn iak ó w o d b y w a się w śród reakcyi o bojętnej, a z a te m f e r m e n t y po
w odu jące tra w ie n ie b iałe k u p ie r w o t n i a ków należy odnieść do rz ę d u t ry p s y n a nie pepsyn.
J a k ju ż na d m ie n iłe m powyżej, w w y
ciągu o trz y m a n y m przez Moutona z n a j
d ow ały się fe r m e n ty rozpu sz c z ają ce w ę glow odany, s tą d w y n ik a , że p ie rw o tn ia k i m ogą j e tra w ić . S tolzó w n a s ta r a ła się to s tw ierdzić do św ia dcz a lnie w sposób n a s tę p u ją cy : *) w e w n ą tr z e n to p la z m y Pel- lo m y x a p a llu s tris (Grew), dużej am e b y słodkow odnej, w idzim y c ia łk a błyszczące,
jktóre, j a k w y kazał s z e re g b adań , s ą utwo- j rzone ze stalszej otoczki węglowodano-
') A. Stola. Beobachtungen und Yersuche iiber die Verdauung und Bildung der Kohlehy- drate bei amobenartigen Organismen. Zeitschrift ftir wissenschaftliche Zoologie, tom 68.
wej i w ypełnione glikogenem p ły n n y m 1).
Otóż, jeżeli głodzim y te a m eb y, to znika tre ś ć ty c h ciałek błyszczących. W b r a ku bowiem p o k a rm u a m e b a zużywa gli- kogen. Jeżeli tera z ta k ą głodzoną a m e bę k a rm ić będziem y w ę glow odanam i, np.
skrobią, to po niejakim czasie c ia łk a błyszczące z o s ta ją znowu w ypełnione g li
kogenem . Również błonnik może b y ć p o bie ra n y i tra w io n y przez pierw o tniak i.
W y c ią g o trz y m a n y przez Moutona n ie zaw ierał lipaz, to j e s t ferm en tó w ro z
szczepiających tłuszcze. To się zgadza z in n em i dośw iadczeniam i, g d yż dotąd, pomimo szere g u badań, nie udało się w y kazać tra w ie n ia tłuszczów w e w n ą trz ciała pierw otniaków , ja k k o lw ie k pobieranie t ł u szczów m ożna s tw ie rd z ić z łatwością.
Po z n a liśm y z m ia n y m ech aniczn e i c h e miczne, ja k ie zachodzą w p ie rw o tn ia k a c h podczas tra w ie n ia . P o s ta r a m y się w y j a śnić, j a k i e znaczenie m ają dwie, p o w y żej opisane j e g o fazy, z k tó ry c h w p ierw szej w y s tę p u je zawsze re a k c y a k w a śn a , w drugiej zaś ob o jętn a lub słabo z a s a dowa.
H e m m e ter przypuszcza, że k w a ś n a r e a k c y a w pierw szej fazie m a n a celu de- z ynfekcyę pokarm ów p o bran y ch . J e d n a kowoż t a k nie j e s t , a to dlatego, że m o
żna k a rm ić w ym oczki p o k a rm a m i w y ste - rylizow anem i, a pomimo to j e d n a k r e a k cya w pierwszej fazie będzie zawsze k w a śna. Zdaniem N ie re n s te in a r e a k c y a k w a śn a ma inne znaczenie. W yżej opisali
śmy, że w pierwszej fazie cząstki p o b r a ne, a więc b a k te r y e , małe w ym oczki zo
s ta j ą zbite w g r u d k ę i otoczone ro d za j e m błonki. Ta bionka z a w iera w sobie fe rm e n ty toksyczne, k tó re z a b ija ją po
b r a n e organizm y; ażeby j e d n a k te fe r
m e n ty m ogły działać toksycznie r e a k c y a w wakuoli m usi b y ć kw a śn a . Ale w ł a ściw e tra w ie n ie o d by w a się w śród r e a k cyi obojętnej w dru g iej fazie. Zatem t r a wienie i z a b ija n ie p o b ran y c h organizm ów
!) W ostatnich, czasach badania Calkinsa w y kazały, że ciałka błyszczące są to jądra pozba
wione chromatyny. Calkins, Evidences of a Se-
sual - cycle in the Life history of Am o eh a pro-
teus. Archiy fur Protisteukunde, tom Y.
JM® 50 W SZEC H S W IAT 789
w ciele w y m o c z k a są zupełnie od siebie wyróżnione. S tra w ie n iu w dru g iej fazie m o g łyby u ledz tylko te b a k te ry e i w y moczki, k tó re zostały zabite w pierwszej.
Zgadza się to w zupełności z w y n ik a m i Moutona, k tó ry slwierdził, że w yciąg z am eb działa proteolitycznie n a b a k t e rye o tyle, o ile one zostały uprzednio zabite chloroformem, n a to m ia s t n a żywe b a k te r y e w y c ią g całkiem nie działa; w ia domo zaś, iż przyp uszczam y , że i z w ie rz ę t a wyższe m ogą tra w ić ty lk o m a rtw e tk an k i.
Jeżeli z e sta w im y t e r a z te w yniki do
ty ch c z a so w y c h badań nad traw ien iem u p ierw otn iak ów , to m ożem y powiedzieć, że o dby w a się ono zapomocą ferm entów, p rzyczem m ogą by ć tra w io n e ciała biał
k o w a te i w ęglow odany, kiedy stra w n o śc i tłuszczów d o tą d się nie udało wykazać.
T ra w ien ie w e w n ą trz kom órki s p o t y k a my nietylko u p ierw o tn iak ó w , sp o ty k am y j e rów nież i u A k ty n ij, gdzie kom órki filamentów m ez e n te ry a ln y c h , tra w ią po
b r a n y p o k a rm śródkom órkow o. U zwie
r z ą t w y ższych s p o ty k a m y traw ien ie śród- kom órko w e w leu k o c y ta c h czyli b iałych c iałkach krwi.
Pom im o z a te m pozornie prostej b u d o w y ciała, s k ła d a jąc e g o się zaledwie t y l ko z je d n e j kom órki, w idać w niem do
syć daleko idące an alogie z procesam i tra w ie n ia zachodzącem i w o rganizm ach z w ie rz ą t w y ższy ch w ielokom órkowych.
Witold Staniewicz.
M IC H A Ł STA R K.
O B R A Z Y I N T E R F E R E N C Y J N E K R Y S Z T A Ł Ó W .
(D okończenie).
P rz e jd ź m y tera z do w y tłu m a c ze n ia pierścieni b a rw n y c h i z b a d ajm y — aby rzecz uzm ysło w ić — p rze b ieg promieni w płaszczyźnie, tworzącej z ram io n am i czarnego k rz y ż a k ą t = 45°; w iem y przy- te m z poprzedniego, że w k i e r u n k u osi
optycznej zachodzi załam anie pojedyncze.
W szy s tk ie inne promienie, przeb ijające p ły tk ę k ry sz ta łu naukos, u leg ają z ała
m aniu podwójnemu, i to tem silniejsze
mu, im bardziej są nachylone k u osi optycznej, a więc w n a szy m p r z y p a d k u k u prostop adłej w zg lęd em płytki; w p ły w a ją n a to dwie okoliczności, popierw- sze — podw ójne załamanie, w z ra sta ją c e w raz z odległością od osi; podrug ie — w z ra sta ją c a stopniowo długość drogi w e w n ą trz samej p ły tk i. Zatem analogicz
nie z przypad kam i poprzedniem i, j a k i kolwiek promień, w p a d a ją c y u ko śn ie do płytki, rozszczepia się na dwie części, opuszczające oddzielnie p łytkę. P ł a s z czyzny d r g a ń obu ty c h części są w zglę
dem siebie prostopadłe. I n n y promień, nieco bardziej n achylony, będzie się za
cho w yw ał podobnie, i część jego, mniej za łam ana pobiegnie w ty m sa m y m k ie ru n k u , co bardziej załam ana część pierw szego promienia. Z d w u ty ch ułam ków promieni, prze b ieg a ją cy c h tę sam ę d r o gę, je d e n znów będzie spóźniony w s to s u n k u do dru gieg o i to tem bardziej, im w iększe j e s t w ty m k ie r u n k u po dw ójne załam anie i im dłuższa j e s t d ro ga w p ł y t ce. T ak tedy , zupełnie j a k poprzednio, j a k o różnice drogi o trz y m am y połowy i całe długości fal; w czerwonem świetle będziemy obserw ow ali sm u gi ciem ne i j a sne, w b ł ę k itn e m —tak ież smugi, ale b a r dziej do siebie zbliżone, wreszcie w bia- łem świetle — b a rw y takie, ja k ie o b se r
w u je m y w blaszkach k lin o w aty c h , k ie d y za sp ra w ą drug iego nikola płaszczyzny i d rg a ń s ta ją się względem siebie równo- łegłemi. A ponieważ z licznych prom ie
ni, p r ze n ik ają c y ch do płyty, t y lk o j e d n a - kowo n achylone do osi optycznej u j a w nia ją j e d n a k o w e różnice dróg, więc sm u gi czarne i b a rw n e m uszą w y stę p o w ać w p o sta c i pierścieni.
J e śli oba nikole um ieścim y w ta k i spo
sób, że k ie r u n k i ich d rg a ń będą ró w no
ległe, to pow stanie biały krzy ż i barw y, j a k i e w ystą p ią , będ ą dopełniającem i do
poprzednich.
Teraz do naszego do św iadczenia za
m ia s t p ły tk i ze s z p atu w apienn eg o uży j
m y je d n a k o w o zoryentow anej p ły tk i k w a r
W S Z E C H Ś W IA T JSTo 50
cowej j e d n a k o w e j mniej więcej g rubości, a znów m iędzy sk rz y ż o w a n e m i nikolam i u jrz y m y czarn y krzyż; pierścien i j e d n a k będzie znacznie mniej, a to z powodu znacznie słabszej dw ójłom ności k w a r c u , 0 czem w sp o m in a liśm y ju ż w yżej. Zba
d a jm y n a s tę p n ie g ru b sz e p ły tk i k w a rc u 1 s z p a tu w ap ie n n eg o , a p r z e k o n a m y się, że p ierścieni w t e d y będ zie więcej. W ięc okazuje się, t a k j a k p o przednio w do św iadczeniu z ró w n o leg łe m ś w ia tłe m spo- laryzow anem , że w razie silniejszej d w ó j
łomności i g r u b s z y c h p ł y te k b a rw y in
t e r f e r e n c y jn e są coraz żyw sze, — a więc pierścieni w y s t ę p u je coraz więcej. W i
d zim y również, p r z y g lą d a ją c się o b razo
wi i n te r fe re n c y jn e m u g r u b s z y c h p ły te k , że pierścienie coraz bardziej zb liżają się k u sobie w k i e r u n k u z w e w n ą tr z n a z e w n ą trz pod w p ły w e m w sp o m n ia n y c h ju ż wyżej dw u czynników : w z ro s tu dw ó j
łom ności oraz p r z e s trz e n i p rze b ieg a n y c h ; w reszcie p ierścienie s t a j ą się niew yraź- nemi, u k a z u je się biała b a rw a , ale nie t a k św ietna, j a k taż b a r w a pierw szego rzędu. To o s ta tn ie zjaw isk o pochodzi stąd, że wr k i e r u n k u n a z e w n ą tr z z n ika przez in te rfe re n c y ę coraz więcej pojedyń- czych b a rw m o n o c h ro m a ty c z n y c h , r e s z ta zaś, n a le ż ą ca do n a jr o z m a its z y c h odcieni barw , daje b a rw ę m ie sz aną , a więc b ia łą. Ale b iała b a r w a pierw sz e g o rzę d u p o w sta je przez z m ieszan ie się w sz y stk ic h b a rw widma, ż a d na z t y c h o s ta t n ic h nie j e s t zgaszona, i d late g o na tę ż e n ie białej
b a rw y j e s t b ardzo w ielkie. »
P r z y p a trz m y się tera z jeszcze raz o b ra zowi in te r fe re n c y jn e m u cienkiej p ły tk i k w arco w ej, ale w s u ń m y m iędzy d r u g i ni
kol a d r u g ą soczew k ę p ły tk ę g ipso w ą o barw ie czerwonej p ierw sz e g o rzę d u w tak i sposób, a b y k ie r u n e k d r g a n i a p ro
m ienia prędszego w p ły tce gipsow ej p r z e chodził w obrazie in te r f e r e n c y j n y m od góry z lewej s tr o n y k u dołowi z praw ej.
Okaże się wtedy, że p o p rze d n i k r z y ż c z a r
ny będzie teraz c zerw on y , n a s k u t e k d z ia łania p ły tk i gipsow ej, b a rw y zaś i n t e r fere n c y jn e p raw e g o g ó rn eg o i lew ego dolnego lewad r a n tu bę d ą o j e d e n rząd wyższe, d w u zaś p o z o s ta ły ch k w a d ra n - tów — o j e d e n rząd niższe. P o chodzi to
stąd, że, j a k w idać n a skiodrom icznym rzucie rów noległym , wolniejsze k ie r u n k i d r g a ń w kw arcu , rów noległe do średnic, b ę d ą sk rzy żow ane w zględem odpowied
niego k ie r u n k u d r g a ń w p łytce gipsow ej w k w a d r a n ta c h lew y m g ó rn y m i p raw y m dolnym , n a to m ia s t w dw u pozo stały ch k w a d r a n t a c h —będ ą równoległe. Z b a d a j
m y w tak i sa m sposób ta k samo zoryen- to w a n ą p ły tk ę s z p atu w apien nego albo lepiej p ły tk ę bery lu, tej samej g ru b ości co p ł y tk a kw a rc u , a p rze k on a m y się, że z ja w is k a b a rw n e nie uka ż ą się tak, j a k w kw a rc u , lecz będą o 90 stopni sk rę c o ne. W ty c h m in e rała ch śred nico m od
po w ia d a ją k ieru n k i d r g a ń p rędszych. Ma
m y z a te m dwie g r u p y k r y s z ta łó w j e d n o osiowych: je d n ę , op tyczn ie o djem ną, do k tórej należy kalcyt, beryl i t. d., d r u g ą —optycznie dodatnią.
Z b a d a jm y t e r a z p ły tk ę m in erału d w u osiowego, np. b a ry tu , Avyszlifowaną pro
stopadle do pierw szej linii środkowe], dwójsiecznej k ą t a o streg o obud w u osi opty cz n y c h , a u jrz y m y znów c z arn y krzy ż w p e w n e m określonem położeniu.
J e d n a k ż e jed n o ram ię krzyża będzie sz e rokie i niew yraźn e, d ru gie zaś — ram ię płaszczyzny osiowej — będzie zwężone w dw u m iejscach, od po w ia d a ją c y ch osiom o p ty cz n y m Zjawisko to znów z ła tw o ś cią zrozum iem y, biorąc do pomocy r z u t rów noległy dw uosiow ego m od elu skio- dromicznego, p ro sto p a d ły do pierwszej linii środkow ej i do p ręta, p rze su w a n e g o rów nolegle do siebie samego. Je śli p r e p a r a t będziem y obracali, to k rz y ż się o tw o rzy i pod k ą te m 45° u k a ż ą się dwie ciem ne hyp e rb o le dookoła dw u n a jw ę ż sz y ch m iejsc je d n e g o ram ienia, p o ja w ia j ą c y c h się w położeniu s k rz y ż o w a n e m — (m iejsca te odpo w iadają osiom o ptycz
nym ). Oprócz c ie m n ych ramion, s tw ie r dzam y podobne z ja w isk a barw n e , j a k z k r y s z ta ła m i jednoosiow em i, je d n a k ż e z t ą różnicą, że w p r z y p a d k u obecnym dookoła osi o p tycz ny c h p r z e b ie g a ją p ie r
ścienie mniej lub więcej owalne, z lew a
ją c e się w w iększej odległości od osi
i tw o rzą c e szczególne k o k a rd y , k tó ry c h
p o s ta ć przyp om ina biszkopty. Z jaw iska
pow yższe Avytwarzane są przez te sam e
JMa 50 W SZEC H ŚW IA T 791
czynniki, co w k r y s z ta ła c h jednoosio
w ych. K rzyw e „biszkoptowe" p o w sta ją dlatego, że prom ienie, bardziej nachylone w zględem osi, m ogą posiąść w y m a g a n ą różnicę drogi nie w k i e r u n k u linii łączą
cej osi optyczne, lecz dopiero z bok u tej linii. P r z y jr z y jm y się stosunkom syme- try i figury in te rfe re n c y jn e j, a dojdziemy do wniosku, że w położeniu skrzyżowa- n em j a k również pod k ą te m 45° można p rze c ią ć obraz dw iem a pro sto pad łem i w zg lęd em siebie płaszczyznam i sym etryi.
P rz y te m , w położeniu pod kątem 45 ciu stopni, s p o s tr z e g a m y u w ierzchołków obu h yp erbol po stro n ie w ew nętrzn ej rąb e k b łękitn y, po stronie z e w n ę tr z n e j—rąb e k czerwony. To rozmieszczenie barw nie psu je je d n a k ż e wspom nianej dwusym e- tryi, o dpow iadającej ro m b icznem u u k ła dowi krystalog raficznem u , do k tó reg o n a leży b a ry t. I dw uosiowe k ry sz ta ły , po
dobnie do jednoosiow ych, m ogą być do
d a tn ie i odjem ne. W obrazie in te rfe re n cy jnym b a r y t u np. spostrz ega m y , dołą
czając w z w y k ły sposób pły tk ę gipsową, że b a r w a p raw ego g ó rnego i lewego dol
nego k w a d r a n tó w j e s t o j e d e n rząd w y ż
sza, lew ego zaś górn ego i praw ego dol
nego — o j e d e n rząd niższa. B a r y t j e s t optycznie dodatni.
Z b a d a jm y jesz c ze obraz in te rfe re n c y j
n y s anid y n u , a rzecz p rzed staw i się od- Avrotnie. Zobaczym y t u ta j również, że osi o ptyczne znacznie są sobie bliższe, że zatem k ą t osi o p tycznych j e s t m n ie j szy, niż w b arycie. W ielkość k ą t a osi o p ty c z n y c h sta n o w i w a ż n ą cechę c h a ra k te r y s ty c z n ą wielu minerałów. P r z y jr z y j
m y się je s z c z e s y m e try i tego obrazu in
te r f e re n c y jn e g o , a okaże się, że posiada on ty lk o j e d n ę płaszczyznę s y m e try i,—
płaszczyznę osi. W n io s k u je m y o tem z różnego z a b arw ie n ia dwru stro n r a m ie nia środkow ego oraz z okoliczności, że również w położeniu pod k ą te m 45°, po s tr o n a c h w e w n ętrzn e j i zew nętrznej h y perbol, u k a z u ją się b a rw y odmienne. Nie
k tó re in n e s a n id y n y posiadają w obrazie in te r fe re n c y jn y m również ty lk o j e d n ę płaszczyznę s y m e try i, j e s t ona je d n a k tu ta j p ro sto p a d ła do płaszczyzny osi, co w y n ik a z odm iennego z a b arw ie n ia d w u 1
s tr o n ram ienia płaszczyzny osi, oraz z roz
m ieszczenia b a rw w położeniu pod k ą . te m 45°. In neg o in te resu jąc e g o p rz y k ła d u dostarcza n a m boraks; s p o strz eg a m y t u je d n a k o w e b a r w y w p ierw sz y m p ie r
ścieniu po lewej stro n ie u dołu i po p r a wej w górze; zatem w obrazie in te rfe r e n c y jn y m b o rak s u nie można przeciąć płaszczyzny s y m e try i, posiada on j e d n a k że p raw id łow y układ, n a z y w a n y dym e- try czn ym . Te trz y o statnie p rzy k ła d y m inerałów, należący ch do jed no sk o śn e g o u k ła d u krystalograficznego, w skazują, że podobnie j a k z b a ry te m , w obrazie i n te r fere n c y jn y m u ja w n ia się s y m e try a k r y ształu. G dybyśm y u tw o rzy li obraz i n te rfe re n c y jn y k r y s z ta łu trój skośnego, to- b y ś m y się przekonali, że nie p osiada on żadnej s y m e try i zgodnie z a s y m e try ą t e go układu krystalograficznego. T ak ted y owe szczególne rozm ieszczenia barw , k t ó r y c h p r zy c z y n a tk w i w odm iennem po łożeniu osi o p ty cz n y c h dla rozm aitych b arw , — przyczem jed n a k ż e sto su n k i s y m e try i u k ład u k rystalo graficzn eg o zo
s ta j ą zachow ane—pozw alają z ob razu in te rfere n cy jn e g o w nioskow ać o układzie k rystalograficznym .
O glądając opisane obrazy in te r fe re n c yjne m usim y zwrócić u w agę na okolicz
ność, że dookoła osi o ptycznych biegnie w j e d n y m preparacie pierścieni więcej, w d ru g im — mniej, w trzecim wreszcie w ystępo w ały ty lk o ta k ie pierścienie, k t ó re obejm ow ały dwie osi. W y n ik a to znów przeważnie z rozm aitego na tę ż e n ia załam ania podwójnego m in erału b a d a nego oraz częściowo z rozmaitej grubości płytek. Oczywista, że g ru b sze p ły tki po
siadać będą więcej pierścieni dookoła osi, niż p łytki cieńsze. W sp o m in a n e d o ty ch czas płytki m inerałów jednoosiow ych m iały być w yszlifow an e prostopadle do osi optycznej, dw uosiow ych z aś— prosto
p adle do pierwszej linii środkowej.
W eźm y tera z p r e p a ra t jednoosiowy, w y c ię ty nieco ukośnie w zględ em osi, a u jrz y m y śro d e k krzyż a w raz z pier
ścieniam i tuż u k raw ę d zi pola widzenia,
a podczas ob rac a n ia p r e p a r a tu krzyż
w raz z p ierścieniam i w ędrow ać będzie
po kraw ędzi dookoła. P r z y te m czarne
792 W SZECHS WI AT •Ns 50
ram io n a b ę d ą się p rz e s u w a ły rów nolegle w zględem siebie i, co j e s t w ażne, prze
chodząc przez ś ro d e k pola w idzenia, bę
dą j e rozdzielały sy m e try c z n ie . To o s ta tnie zjaw isko d o strz e że m y również, jeśli p r e p a r a t w y sz lifo w a n y został bard zo u k o śnie w z g lęd em osi o ptycznej; w ty m p r z y padku, je ś li u ż y je m y np. c ien kieg o od- łu p k a k a lcytu, u k a z y w a ć się n a m będzie w obrazie in te r fe re n c y jn y m , podczas o b r a ca nia p re p a r a tu , n a p rz e m ia n część r a m ienia pionowego i część ra m ie n ia p o ziomego, k tó re b ę d ą p r z y te m zawsze dzieliły obraz w sposób s y m e try c z n y . P ły tk a , w y c ię ta rów no legle w zg lęd em osi optycznej, nie daje w cale ostro o d c in a ją cych się ram ion, lecz zaledw ie ślad k r z y ża, bardzo n ie w y ra ź n e g o i zam azanego.
Gdy o b rac a m y p r e p a r a t, krzy ż t e n n a ty c h m ia s t się o tw ie ra i pole w idzenia s ta je się ja s n e m . S zczeg ó ln ą tę okolicz
ność znów łatw o zrozum iem y, w y z n a c z a j ą c z m odelu sk iod rom iczn eg o r z u t ró w n o legły rów n oleg le do osi optycznej. W o dząc p r ę t ró w no leg le do osi optycznej, s tw ie rd z a m y n a znacznej p r z e s trz e n i po łożenia rów noległe lub p rzybliżenie ró
w noległe do k ie r u n k ó w z n ik a n ia św iatła, nie s tw ie r d z a m y tego je d n a k ż e nigdzie w położeniu pod k ą t e m 45°. P o d o b n y obraz, j a k m in e rały jed n o o sio w e r ó w n o legle do osi o p ty c z n e j, d a ją i d w u o siow e w k ie r u n k u ró w no ległym do p łasz c zy z n y osiowej, np. odłupek gipsu. R zut ró w n o legły odpowiedniego m odelu s k io d ro m ic z nego u ja w n i n a m podobne położenie k i e r u n k ó w drgań . Zatem w pow yższych dw u raz a c h nie j e s t e ś m y w m ożności w y rokow ania, czy m a m y do c z y n ie n ia z o b r a zem m in e rału je d n o — czy dwuosiowego.
W e w s z y s tk ic h zato in n y c h p r z y p a d ka c h — p ł y t k a p r o s to p a d ła do dru giej dw usiecznej daje c o p ra w d a krzy ż rów nież nieco zam a z an y , niem n iej j e d n a k w y r a ź n y —odróżnienie daje się p rzep ro w ad zić, albowiem przekrój do w o ln y m in e ra łu d w u osiowego daje w obrazie i n te r f e r e n c y j
n y m czarnę ram ię, dzielące z w ykle — przeciw nie aniżeli w m in e r a ła c h j e d n o osiow y c h — obraz w sposób a s y m e try c z n y . I w t y m p rzy p a d k u , j a k we w s z y s tk ic h in n y ch , r z u t y m o d elu skiodrom icznego,
u ła tw ia ją znakom icie zrozum ienie z ja wisk.
Z powyższego widać, że rozporządzam y w ielką ilością zjaw isk, m a ją c y c h źródło w s to s u n k a c h o p tyczny ch kryształów . Zapomocą ty c h z ja w isk m ożem y niety lk o ro zpo znaw ać m in e rały , ale m ożem y ró wnież oznaczać z w ie lk ą dokład no ścią wiele własności m inerałów , n iespostrze- g a n y c h w in n y c h w a r u n k a c h z powodu m ałych rozm iarów p re p a ra tó w lub in n y ch okoliczności, - - własności, p ozo stający ch zawsze w z w ią zku najściślejszym ze z ja w is k a m i optycznem i.
Tłum. L. H.
E . M LECZN IK O W .
S T A N O B E C N Y N A U K I O O D P O R N O Ś C I W C H O R O B A C H Z A K A Ź
N Y C H .
(C iąg dalszy).
Kiedy daw niej, to znaczy mniej więcej przed dziesięciu la ty , k ilk u uczonych tw ierdziło, że w łaściw a s u b s ta n c y a bak- teryobójcza w praw dzie k r ą ż y w osoczu krw i, ale j e s t p ro d u k te m , w ydzielanym p rzez ciałka białe, w o sta tn ic h czasach coraz częściej dają się słyszeć głosy p r z e ciwne. W s z y s c y zg adzają się c hętnie n a to, że k om plem ent nie ma nic wspólnego z c iałkam i białem i i j e s t p ochodzenia in nego. Pogląd t e n opiera się n a licznych d o św iadczeniach n a d w y c ią g a m i z cia
łek białych, w y d o b y ty c h z u stro ju . Do t y c h doświadczeń u ż y w a się w ysięków, b o g a ty c h w ciałka białe; ciałka p rze m y wam y, ab y j e oddzielić od części p ły n n y c h w ysię k u , z a b ijam y j e zapomocą zi
m na i w y t r a w ia m y w wodzie flzyologicz-
nej. W ta k p r z y g o to w a n y c h w y c ią g ac h
z ciałek biały ch nie z n a jd u je m y wcale
k om plem entu, zdolnego do zabicia m ik ro
bów. F a k t te n j e s t zupełn ie p e w n y i wie-
lekroć s p raw dzo ny . Ale z teg o nie w y
n ik a jeszcze, ażeby ciałka białe nie w y
t w a rz a ły k om plem en tu .
M 50 W SZEC H SW IA T
A żeby w y robić sobie w łasne zdanie w spraw ie t a k spornej, przy stą p iliśm y łącznie z pa ne m L e v a d iti do b a d a ń nad w łasnościam i baktery obó jczem i ciałek bia
łych. P rz ek o n a liś m y się przedew szyst- kiem , że w y d o b y te z u stroju , ciałka te z a ch o w u ją mimo to zdolność p ochłaniania i n iszczenia wielu d robnoustrojów . Po
s łu g u ją c się lasecznikam i Denekego, po- d o bnem i do laseczników cholery azya- ty ck ie j, stw ie rd z iliśm y z łatw ością ich rozpad n a z ia rn k a w e w n ą trz ciałek b ia łych św in k i morskiej. Ta przem iana, k t ó r a się o dbyw a bardzo szybko, je ś li lasecz- n iki b y ły poprzednio nasycone amboce- ptorem , t. j. s u b s ta n c y ą przygotow ującą, j e s t w y r a z e m ich zniszczenia. Ciałka białe z a w ie ra ją przeto s u b sta n c y ę , dzia
ła ją c ą zupełnie t a k samo, j a k kom ple
m ent, z n a jd u ją c y się w płynach ciał. Zo
b ac zm y tera z, co się dzieje w płynach, k tóre sam e przez się są wolne od kom p lem e n tu , lecz z a w ie ra ją w ielką ilość cia
łek białych z k o m p le m e n te m w ew n ątrz.
W y s ta r c z y p rzech ow ać te k o m órki przez 20 godzin, a b y się przekonać, że po u p ły wie tego czasu u tra c iły one w szelk ą zdol
ność p rzek ształcania n a ziarn k a laseczek, na sy co n y c h a m boceptorem . C iałka białe więc w przew ażn ej liczbie stra c iły życie i laseczniki pozostają nietk n ięte.
D ośw iadczenie to, p o w ta rz a n e wielo
krotnie, zawsze z j e d n a k im wynikiem , w y k azuje, że k o m plem ent, z n a jd u ją c y się w ciałkach białych, j e s t s u b s ta n c y ą n a der n ietrw a łą . D łu g o trw a łe operacye, prze m y w a n ia , oziębiania i w y tra w ia n ia białych ciałek w y s ta rc z a ją zupełnie, aby j e zniszczyć. D latego też w b a d a n ia c h n a d s u b s ta n c y a m i ba k te ry obó jc z e m i cia
łe k białych nie można sto so w ać tej m e
tody.
Nie należy sądzić, ażeby działanie k o m p lem entu, w y stę p u ją c e je d y n ie za życia ciałek b iałych, było z jaw isk iem ściśle ży- ciowem. Przeciw nie, najpraw dopodobniej m a m y t u do c z y n ie n ia z działaniem che- micznem, k tó re się zm ienia w zależności od s ta n u ciałek białych. Oto przykład n a poparcie tego poglądu.
W ielk ie m a s y m a t e r y i żywej, n a p o ty k a n e u p e w n y c h grzybów , zw an y ch ślu-
zowcami, t a k samo, j a k ciałka białe m ają zdolność pochłaniania ciał obcych i t r a w ienia ich w sw y ch wodniczkach. W o d niczki te zaw iera ją sok kw aśny , s p rz y j a j ą c y traw ieniu , którego odczyn można z łatw o ścią wykazać, dając grzybom do p o chłaniania błękitne ziarna lakm usu: po k rótkim czasie p rzy b ie ra ją one barw ę ró żową. Nie trz e b a wcale zabijać proto- plazmy żywej, dość j ą uszkodzić przez lekki ucisk, ażeb y ziarna lak m u su p r z y b rały napow rót barw ę błękitną. P r z y czyną tego z ja w is k a j e s t okoliczność, że m a te ry a żyw a zaw iera su b s ta n c y ę a lk a liczną, k tó ra wobec n a jm n ie jszy c h u sz k o dzeń przenika do soku wodniczków i zo
b ojętnia odczyn kw aśny . Mamy tu p rzy kład wyłącznie chemicznej reak cy i, ściśle związanej z życiem i całością m a te ry i żywej.
Rodzi się teraz py tanie, dlaczego d z ia łanie ko m p le m e n tu j e s t ta k przelotne w ciałkach białych, gdy tym czasem w p ły nach, w y d o b y ty c h z organizm u, np. w s u rowicy krwi, j e s t daleko trw alsze? Na- szem zdaniem, różnica ta polega n a tem , że ciałka białe obok k o m p le m e n tu zaw ie
r a j ą su b s ta n c y ę a n ty k o m p le m e n ta rn ą, h a m u ją c ą jeg o działanie, t a k j a k śluzówce, z a w iera ją obok soku kw aśn ego su bstan- cye alkaliczne.
Nie w dając się w g łęb sz y rozbiór tej sp raw y, p ow iem y tylko, że ciałka białe są to o rg aniz m y m ikroskopijne daleko bardziej złożone, niż się to w yd a je w r a zie pow ierzchow nego b adania i że t r a k t o w anie ich ry czałto w e dla przygotow ania w y ciągu j e s t m etodą równie b ru ta ln ą , j a k ą byłoby np. w ycisk anie całych zwie
rząt, żab lub m yszy, dla b a d a n ia w łasn o ści ich płynów tra w ie n n y ch .
Na podstawie badań, o któ ry c h t u m o gliśm y mówić tylko w za rysa c h o gól
nych, u trz y m u je m y z całą stanow czością, że kom plem ent, z n a jd u ją c y się w p ły nach ustroju , pochodzi z ciałek białych.
Jeżeli z a a ta k u je m y je bardzo lekko, wy
dzielają do płynów, k tó re j e otaczają,
sam tylko kom plem ent. Przeciwnie, j e
żeli uszkodzenie j e s t głębsze, w y d zielają
s u b sta n c y ę , k tó ra zobojętnia działanie
k o m plem entu.
794 W SZEC H SW IA T JMa 50
Na poparcie tego poglądu m ożem y p r z y toczyć zjaw iska, pow szechnie znane:
w u s tr o ju u o d p ornio nym , k tó re g o ciałk a białe są n ietk n ię te , laseczniki w p ły n ac h nie p rz e k s z ta łc a ją się w z iarn a, rozpad t e n odbyw a się w y łą c znie w e w n ą tr z cia
łek białych.
Innem i słowy, w y s tę p u je m y tu w obro
nie tożsam ości k o m p le m e n tu , z a w a rte g o w fag o c y tac h i w s u ro w ic y krw i. A t e raz, czy poza k o m p le m e n te m is tn ie ją j e szcze inne s u b s ta n c y e , p osiad ające zdol
ność niszczenia m ik robów , związane w y łącznie i ściśle z c iałkam i białemi? Na pytan ie to niep o d o b n a dać odpowiedzi stanow czej, a to z pow odu wielkich t r u dności tech niczny ch. P r a w d o p o d o b n ie j e d n a k , j a k to w y n ik a z licznych b a d a ń P e tte r s s o n a i in n y ch uczonych, np. Ma- k s a G ru b era i je g o uczniów, s u b s ta n c y e tak ie istn ie ją w rzeczyw isto ści (endoli- zyny P e tte rsso n a , l e u k in y S c h n e id e ra i t. d.).
Niezależnie od n a d e r s u b te ln e g o z a g a d n ien ia co do n a t u r y s u b s ta n c y j bakteryo- bójczych ustro jó w , pozostaje fa k te m n ie w ą tp liw y m , że o ile zdolności b a k te ry o - bójcze płynów o g ra n ic z a ją się do d ro
b n o u stro jó w n a jw ra ż liw s z y c h , białe ciał- .k a k rw i i fa g o c y ty w ogóle działają n a w sz y stk ie c z y n n ik i zak aź n e , względem k tó ry c h ustrój j e s t odporny.
Mówiliśmy j u ż poprzednio, że działanie b a k te ry o b ó jc z e k o m p le m e n tu p ozostaje w śc isły m zw iązku z d r u g ą k a te g o r y ą s u b s ta n c y j, a m ianowicie z amboceptora- mi Ehrlicha. A m b o c e p to ry s am e przez się nie m og ą zniszczyć lu b uszkodzić czynników zakaź n y c h , ale w iążą się z nie
mi i sp rz y ja ją czynności b a k te ry o b ó jc z e j kom plem entów . O ile j e d n a k k o m p le m e n ty są um iejscow ione w fagocytach, o ty le a m b o c e p to ry z a w a rte są w p ły na c h o rg an iz m u żyw eg o i przechodzą z łatw o śc ią do p łynów , g ro m a d z ą c y c h się wokoło m ikrobów. M amy t u do c z y n ie n ia z s u b s ta n c y a m i n iew ą tp liw ie humo- raln em i, g rają ce m i w y b i t n ą rolę w me chaniźm ie odporności. Ale a m b o c e p to ry są t y lk o p ro d u k ta m i fag o c y ta rn e m i, wy- dzielonemi do k r w i i przech od zącem i do i n n y c h śro d o w isk p ły n n y c h ciała. F a k t
te n w y n ik a z poszukiw ań ro zm aitych uczonych, k tó rz y ustalili, że źródła am- boceptorów z n a jd u ją się w śledzionie, w szpiku k ostn y m , w gruczołach limfa- ty cznych , t. j. właśnie w narz ą d a ch , ob
fitu ją c y c h w fagocyty. D ośw iad czen ia W a s s e r m a n n a i C itro n a dow iodły naw et, że a m b o c e p to ry p o w sta ją w ty c h sam ych miejscach, gdzie do u s tr o ju p rze n ik n ęły m ik ro b y zakaźne, t. j. w m iejscach, o g a r
n ię ty c h przez wielkie m a s y ciałek b ia łych.
W p o czątko w ym o kresie b a d a ń nad a m b o c e p to ra m i przypuszczano, że s u b s ta n c y e te u c z estn ic z ą w p raw dzie w n i
szczeniu mikrobów, ale są zupełnie obce całem u s y s te m o w i obrony fago cytarnej.
Później j e d n a k stało się oczyw istem , że są to p r o d u k ty fagocytów i że s ta n o w ią je d n o z ogniw teg o ła ń c u c h a obrony.
Nie znam y dokładnie m ech a n iz m u g łęb szego działania am b o c e p to ró w na m ik r o by, gdyż u z e w n ę trz n ia się on bardzo sła
bo. Istotnie, c zy nn iki zakaźne, nasycone am boceptoram i, żyją i r o zm n a ża ją się n o rm alnie w d alszym ciągu. Z achow ują n a w e t swe własności chorobotw órcze i n a b ie r a ją tylko zdolności u le g a n ia d z ia ła niu k o m p le m e n tó w oraz s ta j ą się dostęp
niejsze c h w y ta n iu i p och ła n ian iu przez białe c ia łk a krwi.
Mikroby, szczególnie d e lik a tn e , j a k l a seczniki c holery i pokrew ne, pod w p ły wem sk om bin o w a n e g o działania ambo- c e p to ra i k om p le m e n tu u le g a ją zniszcze
niu, k tó re m u tow arzyszy, lub nie, rozpad na z ia rn k a. Ale znaczna większość c z y n ników c horobotw órczych opiera się d a l e ko lepiej działaniu m ieszaniny amboce- p to ra i k o m p le m e n tu zarów no sztucznej, poza obrębem u stro ju , j a k n a tu r a ln e j — su ro w ic y krwi. W ta k ic h Avarunkach oczywiście niem a już m owy, ściśle rzecz biorąc, o działaniu b a k te ry o b ó jc z e m . N a sycone a m b ocepto rem i k o m p le m e n te m m ik ro b y s ta j ą się łatw o łu pem ciałek biały c h krw i i dlatego m ieszanina ty ch obu s u b s ta n c y j działa przygotowaw czo n a fagocytozy. Ze w zględ u n a tę w ła s ność W r i g h t nazw ał j ą opsoniną, a Neu- feld —b a k te ry o tro p in ą .
P rz e k o n a w sz y się, że p ły n y o rg an iz m u
Nit 50 W SZEC H ŚW IA T 795
m ają n iew ielkie znaczenie w spraw ie ni
szczenia m ikrob ó w zakaźnych, zw olenni
cy teoryj h u m o ra ln y c h zwrócili się w o sta
tn ic h czasach do opsonin i b ak te ry o tro - pin, p rzy pu szczając, że s u b s ta n c y e te p o w inny m ieć w y b itn e znaczenie w odpor
ności. Sam e przez się nie są one szk o dliwe d la m ikrobów, z m ieniają j e tylko 0 tyle, że czynią je d o stęp n iejszem i po
chłanian iu przez fagocyty. W rig h t, k tó r y przed ew szystkiem rozw inął tę teoryę, kładzie nacisk n a d r u g o rz ę d n ą rolę c ia łek białych, niewolniczo podległych w s k a zaniom opsonin. W n io s k u je n a w e t o prze
biegu odporności i w yz dro w ie n ia n a pod
staw ie zdolności opsonicznej surow icy krwi. P o d k re śla ją c j e d n a k „przygotowa- n i e u czynników chorobotw órczych przez opsoniny, W r i g h t uznaje d o m in u jąc ą rolę fagocytów, o ile chodzi o uwolnienie u s tro ju od m ikrobów, a n a w e t p r z y p u s z cza istn ien ie fagocytozy s a m o rz u tn e j, od
byw ającej się bez u działu opsonin. Te o sta tn ie m a ją p odług niego ważne z na
czenie, g d y ż n a d a ją czynności ciałek b ia łych w ię k s z ą szybkość i pewność.
A priori Ayydaje się praw dopodobnem , że fagocytoza, t. j. pochłanianie i t r a wienie m ikrobów przez fag o c y ty podlega w organiźm ie w pływ ow i czynników, k t ó re jej sp rz y ja ją . To samo w idzim y i w tra w ie n iu zwykłem: wydzielanie soku trz u s tk o w e g o p obudzają inne pierw iastki, np. s e k re ty n a . T a k więc teo ry e W rig h ta 1 Neufelda nie s p o ty k a ją się z z a rz u ta m i n a t u r y zasadniczej. P rz e m a w ia ją p r z e ciw nim tylko m etody, n a k tó ry c h są oparte. W s z y s tk ic h b a d a ń opsonin i bak- te ry o tro p in dokonano n a pły n ac h i ciał
k a c h białych, w y d o b y ty c h z u s tr o ju i zm ieszan ych z m ikro b am i w r u rk a c h szklanych. Metody te, bardzo d e m o n s tr a cyjne, nie o d tw a rz a ją j e d n a k w sposób z a d aw a la ją c y zjaw isk, zachodzących w or
ganiźm ie żywym . Losy teoryi b a k te ry o - bójczej p ły n ó w u stro ju , opartej n a d o ś w ia d cz e n ia c h in vitro, po w in n y być p r z e s tro g ą i p o w strz y m a ć badaczów od zbytniego zaufania do w yników, o t r z y m an y c h w tych w a ru n k a ch . Jeżeli isto
tnie, ta k j a k to dziś przypuszcza zn acz
n a w iększość badaczów , opsoniny i bak-
te ry o tro p in y są to m ie sz an in y k om p le m entów i am boceptorów w różnych ilo
ściach, to j a s n ą j e s t rzeczą, że w o rg a niźmie s p ra w y te o d b y w a ją się zupełnie inaczej, niż w probów kach. Zaznaczyli
śm y ju ż wyżej, że k o m p lem enty zw iązane są z fagocy tam i i w ydzielają się z nich ty lk o w w a r u n k a c h n ien o rm alnych .
W b a d a n ia c h nad opson iaam i i bak- teryotropinam i, pozostających pod w pły
wem poglądów hu m ora ln y ch , autorow ie u w z g lę d n ia ją zazwyczaj tylko w łaściw ą surow icy k rw i zdolność s p rz y ja n ia fago- cytozie; ciałka białe u w a ż a ją oni za ele
m en ty stałe i niezm ienne, k tó ry c h rolą j e s t je d y n ie posłuszeństw o wobec dzia
łania opsonin. T ym czasem ciałka białe są to o rgan iz m y żywre, bardzo wrażliwe n a w pływy z ew nętrzn e i zmienne w b a r dzo szerokim zakresie. N ajm n iejsza zm ia
na w z a w a rto ś c i soli w płynie, k tó ry je otacza, w y sta rc z a , b y bardzo w y raźnie zmienić fagocytozę. Ciałka białe cho
ry ch , d o tk n ię ty c h ro zm aitem i c ie rp ie n ia mi, w y k a z u ją w yraźne zm niejszenie sw y c h własności życiowych. P a r v u w ykazał, że ciałka białe ze k rw i osobnika, d o tk n ię te go biała cz k ą szpikow ą, w połowie u t r a ciły zdolność pochłaniania mikrobów.
W obliczu takich faktów, n iek tó rzy uczeni p o d k re ś la ją niezbędność b a d a n ia n ie ty lk o zdolności opsonicznej surow icy k rw i, ale i czynności fagocytarnej ciałek białych, j a k o takich. Pog ląd ten j e s t tem b a rd z iej uzasadn ion y, że w walce or
ganizm u z c zy nn ikam i z a k a ź n e m i—n isz czenie m ikrobów je s t s p ra w ą n a jw a żn ie j
szą.
Otóż to niszczenie j e s t dziełem fago cy
tów żyw ych i silnych. Aczkolwiek po
ch ła nianie b a k te ry j chorobotw órczych, spraw a, na k t ó r ą opsoniny w y w ie r a ją w p ływ p rzy c h y ln y , j e s t zja w isk iem w iel
kiej wagi, to j e d n a k j e s t to zaledwie po
c z ąte k sz ere g u zjawisk, które kończą się s tr a w ie n ie m m ikrobów w e w n ątrz fago
cytów. W p rzy p a d k a c h , kiedy b a k te r y e .
p o c hłonięte przez ciałka białe, nie u l e
g a ją zabiciu dla b ra k u s u b s ta n c y j b a k -
teryobójczych, organ izm z n a jd u je się
w s ta n ie obrony nied osta te c zne j i p a d a
ofiarą zakażenia. Zdarza się, że m ikrob y
796 W SZ E C H ŚW IA T M 50
b ardzo odporne, np. z a ro d n ik i tężcowe, pozostają bardzo długo w e w n ą trz ciałek białych, nie w y w o łu ją c stra s z liw e j cho roby. Ale skoro tylko ciałka te u le g n ą ja k ie m u k o lw ie k s z k o d liw e m u w pływow i, np. oziębieniu lub prze g rz aniu, zaro d n ik i dotąd uwięzione o d zy sku ją wolność i n a t y c h m ia s t sp ro w a d z a ją ś m ie rte ln e k u rcz e tężcowe.
Z ja w isk a te tłu m a c z ą , dlaczego samo działanie opsoniczne, j a k to zaznaczali rozm aici lekarze, nie z a w sz e w y s ta rc z a do zd an ia sobie s p r a w y ze s ta n u odpor
ności ustro ju .
P odlegając n a jr o z m a its z y m w p ły w om p rzyjazn ym , bądź szk odliw y m , fag o c y ty w walce z m ik ro b a m i m u sz ą się liczyć ze stopniem odporności c z y n n ik a z ak aź
nego. C zasam i b a k te r y e w yd zielają sub- s ta n c y e szkodliwe dla c ia łek białych i m ogące j e doprow adzić do z u p ełnego zniknięcia. Częściej j e d n a k m a m y do czynienia z u s z k o d ze n iem ciałek białych, k tó re w s k u t e k tego nie m o g ą p o c h ła n iać i niszczyć m ikrobów . S u b s t a n c y ę te, sk ie ro w a n e p rzeciw fagocytozie, Bail n a zw ał a g re s y n a m i. Są to j a d y specy aln e, a ta k u ją c e fagocyty. A żeby ko m ó rk i o b ro n ne n a szego ciała m ogły odpowiednio speł
niać swoje zadanie, m u sz ą p o sia d a ć ś r o d ki obrony od a g re s y n . N iek tó rzy b a d a cze p rz y p u sz c z ają n a w e t, że s k u te c z n a fago cyto za o b ro n n a może n a s tą p i ć ty lk o po zobo jętnieniu a g re s y n przez odpo
w ie d n ią czynność p rzy g o to w a w c z ą , k t ó rej źródłem są nie fa g o c y ty , lecz inn e k o m ó rk i u s tr o ju . Bardzo liczne d o ś w ia d czenia dowiodły, że ciałka białe p o s ia d a ją zdolność p o c h ła n ia n ia a g re sy n , nie w y w o łu ją c w n !ch żadnej zm iany. B a
d an ia W a s s e r m a n n a i C itro n a w y k azały , że wyciągi z m ik ro b ó w c h o ro b o tw ó r
czych, p rz y g o to w a n e poza o b ręb em u s tr o j u , z a w ie r a ją p r o d u k ty , k tó re w p r o w a dzone do organ izm u , p rz e s z k a d z a ją f a g o cytozie. Ale m ikrob y , k t ó r e w y tw o rz y ły te a g r e s y n y m ogą być z ła tw o śc ią p o chłan ian e przez ciałka białe w p r z y p a d k a c h sp o tę g o w a n ia czynności t y c h o s t a t nich.
F a g o c y ty m o g ą w alczyć n iety lk o z a g r e synam i, t. j . ja d a m i, w y tw a r z a n e m i przez j
m ik r o b y i działającem i specyalnie n a c ia łk a białe, ale i z ja d a m i gw ałtow n em i, zdolnemi zabić organizm. J e s t to p u n k t bardzo w ażn y w nau c e o odporności. Po zadziw iającem odkry ciu a n ty to k s y n b a k te r y j n y c h przez B ehringa, rozm aici ucze
ni w ielokrotnie w ypow iadali pogląd, że o brona ustroju, obdarzonego odpornością, polega p rz e d e w s z y s tk ie m n a z o b o ję tn ia niu to k sy n , t. j. ja d ó w , w ydzielany ch przez m ikroby. W s k u te k tego z o b o ję t
n ian ia tra c ą one najdzielniejszą sw ą broń w walce z o rganizm em , s p a d a ją do rz ę d u istot, całkow icie n ieszkodliw ych i z łatw o śc ią s ta ją się łu p e m fagocytów.
T ym sposobem fagocytoza, aczkolwiek dotyczę m ikrobów ż yw ych, sprow adza się do k a te g o r y i zjaw isk d r u g o rz ę d n y c h .
Tłum. Z. S.
(Dok. nast.)
A kadem ia Umiejętności.
III. Wydział matematyczno-przyrodniczy.
Posiedzenie dnia
8listopada
1 9 0 9r.
P rz e w o d n ic z ą c y : D y r e k to r E . Ja n czew ski-
(D okończenie).