• Nie Znaleziono Wyników

Młody Krajoznawca Śląski, 1934, R. 1, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Młody Krajoznawca Śląski, 1934, R. 1, nr 5"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Krajoznawca

Nr. 5. Rok I. Slaski

Fragment z H u ty Królewskie/.

(2)

Spis rzeczy.

1. Zagłębie węglowe śląskie jako teren turystyczny . 1 2. M ój wywiad ze starym śląskim działaczem . . . 6' 3. Z pożółkłych kart historji Królewskiej H uty . . 10 4. Kilka kartek z życia Król. Huckiego kow ala-poety 12 5. U grobu Ligonia ... 14 6. Chata Chorzowska ... 16

(3)

Młody Krajoznawca Slqski

PISEMKO Z R Z E S Z E N IA S Z K O L N Y C H KÓŁ K R A J O Z N A W C Z Y C H ŚLĄ S K IC H

W y c h o d z i co m ie s ią c

Nr. 5. * L IS T O P A D 1934 RO K I.

E D G A R SZYMAŁA. KI. 8b.

Zagłębie węglowe śląskie

fako teren turystyczny.

Przystępując do krótkiego opi­

sania zagłębia węglowego śląskie­

go muszę zaznaczyć, że opis mój nie będzie zbyt piękny. Opisując zagłębie węglowe nie mogę ocza- rowywać Was ani majestatem gór­

skich szczytów, ani błękitem w o­

dnych fal, ni tajem niczym urokiem zabytków przeszłości. Opisuję ka­

w ałek kraju, gdzie sterczą szczy­

ty, ale tylko kominów fabrycznych, gdzie niebo stale zadymione i słoń­

ca nie widać prawie wcale, gdzie jednak wre życie i praca mozolna a tak użyteczna, gdzie ta m rówcza w ytrw ała praca umacnia najtrwa- lej fundam enty naszego państwa.

Jest to ta część Polski, gdzie pra­

ca ludzka najbardziej zm ieniła na­

turalne warunki krajobrazowe, p o ­ krywając tę przestrzeń jedną zw ar­

tą masą osad ludzkich, ponad k tó ­ re w ystrzelają smukłe sylwety ko­

minów i masywy olbrzymich b u ­ dowli. Teren ten nabiera w łaści­

wych barw dopiero w nocy, kiedy rozbłyska m iljonem świateł, czer­

wieni się łunam i rozpalonych pie­

ców i żaru płynnej szlaki, w yle­

wanej na hałdy.

Oglądane zbliska fabryki jaw ią się przed nami jak szatańskie kuźnie, lub zam ki zbrojne w potężne, ginące gdzieś w chmurach, ba­

szty.

Opis swój zacznę od serca za­

głębia węglowego — Katowic.

N iktby zapewne nie pomyślał, że tak nowocześnie wyglądające Katowice, mają tak odległą prze­

szłość historyczną.Pierwszą w zm ian­

kę o Katowicach mamy z r. 1598.

B yły one wtedy m ałą osadą nale­

żącą do wzm iankowanej od roku 1414 Kuźnicy Bogucickiej. R ozw i­

jały się powoli. W roku 1783 liczą 194 mieszkańców, w roku 1832 — 750, i dopiero w roku 1865 zostały zaliczone do miast. M ia ły wów ­ czas 4815 mieszkańców. Dziś Ka­

towice są stolicą W oj. Śląskiego, i liczą z przedmieściami blisko 150.000 mieszkańców. Nawskroś no­

wocześnie rozbudowane i urządzo­

ne, posiadają szereg gmachów re­

prezentacyjnych, z których naj­

bardziej uderza gmach Sejmu i Woj.

Śląskiego. Godną zobaczenia tu ­ taj jest sala posiedzeń Sejmu Ś lą­

skiego, oraz sala reprezentacyjna,

(4)

w której przyjm uje się gości oraz dostojników naszego Państwa. M ie ­ szczą się w nim siedziby wszyst­

kich urzędów naczelnych i władz wojewódzkich na terenie K ato­

wic. Mieści się tutaj jeszcze pię­

kne i bogate muzeum śląskie, które jest podzielone na szereg działów : gdyż zawiera okazy geograficzne, zoologiczne, botaniczne, etnogra­

ficzne, górnicze, ludowe, kościelne, archeologiczne, historyczne i dział sztuki współczesnej. D zia ła ją tu stowarzyszenia i zrzeszenia po- lityczno-kulturalne, społeczne, do­

broczynne oraz organizacje przem y­

słowe, pod zarządem, których pozo­

staje cały przemysł śląski.

Szerokie i pięknie ulice K a to ­ wic ciągną się wzdłuż okazałych kamienic, w których mieszczą się przeważnie składy i instytucje han­

dlowe. Na rynku stoi m odernisty­

czny teatr miejski. W budowie znaj­

duje się m onumentalna katedra śląska. Obecnie za katedrę ucho­

dzi kościół św. Piotra i Paw ła, w y­

budowany w roku 1898. Ponadto w centrum miasta jest kościół Naj.

M arji Panny, wybud. 1870 r. Kościoł ewangielicki pochodzi z roku 1858 i ma wieżę, którą projekto w ał król pruski Fryderyk W ilhelm IV. Wsty- lu maurytańskim zbudowana jest synagoga. W śródmieściu znajduje sie piękny plac Wolności z pomni­

kiem „Nieznanego Powstańca Ś lą­

skiego“. Wśród trzech i cztero ­ piętrowych kamienic na ulicy Ż w ir­

ki i Wigury wznosi się zdała w i­

doczny 14-sto piętrowy drapacz chmur, uważany za najwyższy na Śląsku. O prócz licznych plantacyj

mają Katowice poza miastem na wzgórzu wspaniały park im. Ko­

ściuszki, skąd roztacza się widok na Zagłębie węglowe, zam knięte od południa na horyzoncie Beskidem Śląskim.

Na terenie Katowic są czynne 4 kopalnie węgla, 5 hut żelaza, 1 huta cynku, 4 odlewnie m etali i za ­ kłady konstrukcji żelaznej, 2 fabry­

ki maszyn, fabryka nawozów stucz- nych, fabryka m otorów elektrycz­

nych i wiele innych pomniejszych zakładów.

Na drodze wiodącej z Katowic do W. Hajduk i Chorzowa ciągnie się Załęże (obecnie Katowice III.) w których znajduje się ogromna ko­

palnia węgla „Kleofas“. Przed sa­

mym Chorzowem leży gmina prze­

mysłowa W ielkie Hajduki, koncen­

trująca się około huty „Batorego“, z największą na G. Śląsku walcownią stali i odlewnią żelaza, która słu ­ żyła Niem com podczas wojny jako fabryka pocisków arm atnich. Na zachód od Chorzowa leżą Św ięto­

chłowice z olbrzym ią hutą żelaza i stali; „Falwa". Posiada ona trzy wysokie piece, odlewnię szyn, rur, żelaza, walcownię blachy oraz piec koksowy. Niedaleko znajduje się kop. węgla „N iem cy“.

Ze Św iętochłowicam i sąsiadują Lipiny, centrum przymysłu cynko­

wego Górnego Śląska i wyrobu kwasu siarkowego. Przed wojną posiadały Lipiny z powodu niezdro­

wego pow ietrza największą śmier­

telność w Państwie niem. Znajdu-

(5)

je się tutaj największa huta cyn­

kowa na Śląsku „Silesia“, z nią jest połączona ogromna w al­

cownia cynku, oraz fabryka kwa­

su siarkowego. Ponadto jest tu ko­

palnia węgla „M atylda".

Dalej za Lipinami Ruda Śl., po­

łożona w klinie granicznym, z du»

żerni hutami i kopalniam i, z k tó ­ rych kop. „Brandenburg“ jest naj­

starszą na Śląsku (zał. 1750). M n iej­

szą jest kop. „Wolfgang". Z hut największe są „Berta“ , huta żelaza 1 stali, dla cynku zaś huta „K arol“

Bardzo wzorowo urządzony jest tu ­ taj szyb węglowy „Franciszek".

Zaraz w sąsiedztwie Rudy śl.

znajduje się Nowy Bytom. Są tu 2 huty, a to huta „Pokój", druga co do wielkości na Śląsku, oraz huta „Zgoda“. Huta „Pokój" po­

siada 6 wielkich pieców, walcownię, odlewnię rur i kół, oraz piec ko­

ksowy. Produkuje ona wszystko, co jest potrzebne do budowy oraz utrzym ania ruchu na kolejach. B u ­ duje tak samo mosty kolejowe. W hucie „Zgoda" jest odlewnia żela­

za i stali oraz fabryka maszyn. Jest tu nadto prażalnia blendy cynko- kowej oraz fabryka kwasu siarko­

wego.

W tej części Zagłębia W ęglo­

wego leżą jeszcze huty i kopalnie, objęte jedną nazwa „Czarnylas".

Należy do nich kop. węgla „Pokój"

„Litandra,, oraz dwie huty cynku

„Rozam unda“ i „K lara”.

W samym centrum Zagłębia Węglowego leży miasto Chorzów, (dawna Królewska Huta). Chorzów rozw inął się inaczej niż większa

część m iast śląskich. Najpierw powstała tutaj kop. węgla „K ról“.

Koło tej kopalni powstała huta, dokoła której rozbudow ało się do­

piero miasto. G łów ną osobliwością Chorzowa jest największy zakład przem ysłowy Górnego Śląska, Huta Królewska. Posiada ona wyso­

kie piece dla odlewania żela­

za, odlewnię stali, fabrykę szyn i kó ł i jedyną na Śląsku fa­

brykę wagonów. Z hutą łączy się piec koksowy oraz gazownia. C ho­

rzów posiada tak samo największą na Śląsku kopalnię węgla. Jest nią kop. „K ró l“ z najnowszemi u- rządzeniami. Z daleka widoczna jest wieża szybu im. „Prez. Mościc­

kiego". Jest to pierwsza w Polsce wieża kontrukcji żelbetonowej. P o ­ kład pierwszy na tej kopalni jest urządzony według starego systemu, a pokład drugi, według najnowsze­

go systemu z szeroko-torową ko­

lejką podziemną. W śródmieściu Chorzowa znajduje się plac W olno­

ści z pomnikiem Powstańca Ś lą­

skiego, na rynku zaś płyta niezna­

nego powstańca. W ostatnich la ­ tach wzniesiono w Chorzowie sze­

reg wspaniałych gmachów, jak np.

olbrzymi gmach Zakładu U bezpie­

czeń Społecznych Woj. Śląskiego, okazały ratusz, szereg nowoczes­

nych urządzonych szkół itp. Ł a ­ dny widok na hutę i na miasto roztacza się z parku Redena, k tó ­ ry jest położony na wzgórzu za miastem. W parku znajdujem y pomnik hr. Redena, który był in i­

cjatorem oraz tw órcą kopalń gór- no-śląskich. Na północ od C ho­

rzowa 1. leży Chorzów III. z ła -

(6)

dnym, zdała widocznym kościołem.

W kościele piękna, o dużej w a rto ­ ści artystycznej, polichrom ja. Z n a j­

duje się tutaj elektrow nia, która zaopatruje w światło i siłę całe niemal Zagłębie Węglowe, a szcze­

gólnie miasta, oraz mniejsze zakła-

WiUpr

Herb Starego Chorzowa.

dy przemysłowe, nie posiadające własnych elektrowni. Tutaj jest też ogromna kop. węgla „H ra­

bina L au ra“, a z fabryk na pierwszy plan wybija się Państw o­

wa Fabryka Zw iązków Azotowych.

W czasie wojny światowej służyła ona jako fabryka gazów trujących.

D alej na północ leży gmina B rze­

ziny ŚI-, gdzie znajdują się najbo­

gatsze złoża rudy cynkowej z kopalnią cynku i ołow iu - „B iały Szarlej". Na północ nad rzeką Brynicą leży gmina Kamień.

Jest tutaj kościółek, pochodzący

według tradycji z 1297 roku. Obok Brzozowice z kop. cynku i o ło ­ wiu. D alej gmina W ielkie P ie­

kary, zwana „Śląską Częstocho­

wą". Co roku wędrują t u ­ taj z całego Śląska ogromne t łu ­ my pątników, lud bowiem śląski mimo urbanizacji zachow ał wielką pobożność. Jest tu słynne m iej­

sce odpustowe, dawny :kościół jezuicki, w którym m odlił się August II. przed wejściem do Polski w roku 1697 !i gdzie m odlił się jeszcze przed­

tem Janlll. Sobieski w drodze na W ie ­ deń. Podczas wojny szwedzkiej przenieśli jezuici cudowny obraz do O pola, pozostawiając na m iej­

scu kopję słynniejszą z cudów niż oryginał. Obecny kościoł po­

chodzi z roku 1850. Został on p o ­ stawiony przez ówczesnego pro­

boszcza ks. Ficka, zasłużonego obrońcę polskości. Jest tutaj je ­ szcze słynna Góra Kalwaryjska, z licznemi bardzo pięknemi kap li­

cami. Piekary były niegdyś osadą służebną, dostarczająca książęce­

mu grodu Bytom iowi, chleba.

W Piekarach i okolicy zachowały się jeszcze dotąd ładne stroje lu ­ dowe. O bok Piekar leży Szarlej.

Są tutaj kopalnie rudy cynkowej i ołowiu. D alej Radzionków. Tu znajdują, się trzy kopalnie cynku, własność hr. Donnersmarcka, k tó ­ re produkują oprócz cynku kwas siarkowy. U zupełnieniem tych ko­

palń jest kop. węgla „Radzionków".

Znajdują się tutaj też kopalnie rudy żelaznej. Na północ leży osa­

da N akło z łom am i wapienia i p ie ­ cami do wypalania 'wapna. Jest tu bardzo ład n y zamek hr. D o n -

(7)

nersmarcka. Godny zobaczenia jest tak samo zamek w Świerklańcu, k tó ry zbudowany jest w parku. Od północy zamyka Zagłębie węglowe miasto pawiatowe Tarnowskie G ó ­ ry, ze swojemi kopalniam i rudy, ołow iu i srebra w okolicy. P ierw ­ sze kopalnie rudy ołow ianej i c yn ­ kowej istniały tu już od X III. w ie ­ ku. Tarnowskie Góry są też d la ­ tego kolebką górnictwa górnoślą skiego. Ulice tego miasta są w ą­

skie, nieregularne z wielu m alo- wniczemi zakątkam i. Zachowało się tu taj kilka starych kamienic a prze- dewszystkiem W iniarnia Sedlaczka, w której przesiadywał August II., w okresie, w którym odbywał re­

kolekcje przed udaniem się do Piekar, gdzie m iał odnowić swoje wystąpienie z kościoła protestanc­

kiego. Tu taj bowiem jeszcze w roku 1697 przyjęli go Polacy jako elekta.

B ył tu także i jego następca August III. i tutaj przyjm ow ał koronę od szla­

chty polskiej w roku 1734. O wie.

le wsześniej przebywał tutaj przez 2 dni król Jan III. Sobieski, idąc na Wiedeń. Na ulicy Wolności zn a j­

duje się kościół zbudowany w r.

1566 przez protestantów, a prze­

kształcony później na katolicki.

Na cmentarzu katolickim znajdu­

je się kaplica św. Anny z r. 1617.

Na rynku stoi kościoł ewangelicki z 1740 roku. Na północ od m ia­

sta wzgórze z górą Redena. Na południe od Tarnowskich Gór leży gmina Dąbrówka W ielka, w której zachowały się dotychczas bardzo ładne stroje śląskie. D alej M ichał- kowice z kop. węgla „Maks". W kościele chrzelnica z X V I. wieku

i ośraz M atki Boskiej w srebrnej sukience z X V III. wieku. Za M ichał- kowicami leży gmina W ełnow iec z kopalniami i hutami ks. Hohen- lohego. Jest tam wielka kopalnia oraz huta cynkowa tej samej na­

zwy. H uty oraz kopalnie otaczają t. zw. puste pola śmierci, oznaczo­

ne tablicam i z trupiem i czaszkami.

Są to bardzo niebezpieczne m iej­

sca do wchodzenia ze względu na za- zapadanie się terenu. Pow stały one nad spalonemi kopalniam i węgla.

Pożar, który trw a ł kilka lat zni­

szczył bardzo bogate pokłady w ę­

gla. — O kolice W ełnow ca są naj­

liczniej usiane setkami „bieda szy­

bów", których widok cofa nas m y­

ślą wstecz do początków górni­

ctwa w epoce przedhistorycznej.

D alej na południe ku Chorzow i- wi Siem ianowice, z ogromną hutą żelaza „Laura", z 2 wysokiemi pie­

cami, odlewnią żelaza, stali i w a l­

cownią, do tych zakładów należą własne kopalnie węgla. Tu znaj­

duje się też pierwsza kop.„Richter".

Jest tu jeszcze huta „Szelera", w k tó ­ rej znajduje się prażalnia blendy cynkowej i fabryka kwasu siarko wego. H uta Laury i Królewska zo ­ stały zakupione przez hr. Donners marcka i u tw orzyły tow. akc. pod nazwą „Zjednoczone Huty Królew ­ ska i Laura". O braz zagłębia w ę­

glowego nie byłby kom pletny, gdy­

byśmy nie wym ienili „Mysłowic, najdalej na wschód wyciągniętego ram ienia zagłębia węglowego. one położone na prawym brzegu rzeki Przemszy, w miejscu gdzie do roku 1918 schodziła się granica trzech państw: Rosji, Austrji i N ie ­

(8)

miec, tw orząc t. zw. tró jk ąt trzech Cesarzy. Prawo miejskie o trzym a­

ły Mysłowice już w roku 1300 od ówczesnych książąt opolskich.

Miasto posiada 2 kościoły, jeden z nich to kościół zbudowany w X V I.

wieku w stylu gotyckim, drugi zaś nowy, który swoją wieżą dom inu­

je nad miastem i okolicą. Ponad­

to jest jeszcze w Mysłowicach Sy»

nagoga w stylu maurytańskim o 2

wysokich wieżach.

Tu znajduje się kopalnia węgla

„M ysłow ice“ i huta „A ntoni“ z w al­

cownią cynku.

W niedalekiej wsi Słupnej, ru i­

ny zamku ks. Sułkowskich.

W ieża Bismarka, znajdująca się do niedawna w dawnym trójkącie 3 cesarzy, jako symbol niem ieckie­

go „Drang nach O sten “, została przed rokiem rozebraną.

P. M O R G A Ł A KI. 8 b.

Mój wywiad

zze siarym śląskim dssialacszem.

Wśród ciągle nowo powstających tang i fox-trotów , które można na każdym kroku słyszeć i wszyscy je śpiewają, ba, nawet kataryniarze z nabożnych pieśni przerzucili się na nie, nasze dawne śląskie pieśni całkiem zanikają. Niewiem czy wsty­

dzimy się je śpiewać, by nie spotkać się z zarzutem , że jesteśmy zaco*- fani, albo też już ich nie znamy.

Zdaje mi się, że zapomnieliśmy o nich. Nie zapom nieli jednak o nich wszyscy. Są ludzie, którzy je jeszcze znają i chętnie śpiewają.

Przypadkowo dowiedziałem się, że w Hajdukach żyje człowiek, który zna masę pieśni ludowych i chętnie mi parę podyktuje. Skorzystałem z tych inform acyj i w ybrałem się do niego na wywiad.

Z bijącem sercem wszedłem do starej jednopiętrow ej kamienicy.

W klatce schodowej panowała ciem ­ ność. Byłem w kłopocie,

gdzie teraz znajdę tablicę ze

spisem lokatorów . - Z tej niem iłej sytuacji w ybawiła mnie mała dziew ­ czynka, która za mną weszła do domu.

— Czy tutaj mieszka pan W o ł­

czyk? zapytałem

■— Ja, ja czekajom trocha, puda po niego odpow iedziała mi i zniknęła w ciemnościach. S ły ­ szałem tylko jej miękki, dziecinny głosik.

— Gospodarzu, pudom ino, jakiś pan jest na wierchu.

Po chwili usłyszałem echa cięż­

kich kroków, odbijające się od drewnianych schodów. Przedemną stanął stary, ale krzepki jeszcze człow iek o sympatycznym wyrazie twarzy.

— Pan przyszedł do m nie?

Z ap ytał spostrzegając mnie w zm ro­

ku.

Tak do pana

— Proszędalej. - O tw o rz y ł drzwi mieszkania, gdzie po chwili wstą-

(9)

piliśmy. P atrzył uważnie przez okulary raz na mnie, raz na czap­

kę szkolną, którą bezradnie obra­

całem w palcach.

Poproszę o m ały wywiad dla naszego pisemka, wyksztusiłem w re­

szcie.

— O wywiad no dobrze, lecz jaki?

— Słyszałem że pan zna dużo śląskich piosenek. Czy pan nie zechciałby mi parę podyktow ać?

— Bardzo chętnie. Cieszy mnię to, że pan się tern interesuje, bo wie pan, teraz to m ało kto się o to zapyta. Dziś już dużo ich zapom nioł, wszystko się rozleciało.

Ale pora jeszcze pamientom. Bo to downiej przy zabawach śpiewa­

ło się roztom aite śpiewki. Boł jedyn przewodnik, kery musioł mieć tęgi głos. Som tańcow oł w p ie r­

wszej porze i śpiewoł. Jak prze- śpiewoł jedna zwrotka, muzyka poczynała grać ta samo melodja, o wszystko tańcowało.

Jak zaś nazod przyszoł do m u­

zyki, ta zaroski przestała grać, a on śpiewoł drugo zwrotka. Naprzykłod:

W esoły ja parobeczek, Zalecam się do dziewecek, Do dziewecek się zalycom, Każdej taniec przyobicom.

W lewo w prawo pójdą z Kaśką, A mazura utnę z Baśką,

D ziew cęta mnię też kochają, Bockiem na mnie zaglądają.

Każda za mie iść by rada, Choć niejadna na mie gada, Boć u dziewcont zwycaj taki, Tyn im saki ten owaki.

Ale niechno która zechcę, O j w serduszko ją połechcę, O mój Jezusieńku m iły, Wszystkie bydom zazdrościły.

A kiedy przyjdzie niedziela, Nowusieńką mam kamzela, U koszuli, wstążkę burą, A na czapce piknę pióro.

A kiedy mie Rózia zocy, Nie odwróci czornych ocy.

Jo też chętnie patrzę na nią, Żadnej innej chciałbym za nią.

D ałbym ciało, duszę swoją, T ylko nie O jczyznę moją Tylko nie O jczyznę, dana, M oja Róziu ukochana.

— T o jest jedna. Drugo jest bardziej znano i dziesiok ją śpie­

wają, Downij to my też do niej tańcowali.

Pojedziem y na łów , na łów , ') Towarzyszu mój.

Na łó w na łów , na łow y, Do zielonej dąbrowy, Towarzyszu mój.

Aż tam biegnie zając, zając Towarzyszu mój.

Puszczaj harta ze smycy, Niech zająca pochwyci, Towarzyszu mój.

Aż tam biegnie soból, soból Towarzyszu mój.

Puszczaj harta ze smycy, Niech sobola pochwyci, Towarzyszu mój.

I ) Z n a n a w całej P o ls ce pieśń m y ś liw s k a , k tó ra p o s łu ż y ła W e y s s e n h o ffo w i za m o ­ ty w je g o w s p a n ia łe j p o w ieś ci p. t. „Soból i p a n n a *, ja k w id z im y b y ła ś p iew a n a na Ś ląsk u , na w ie le la t p rz e d w o jn ą ś w ia to w ą . C o w ię c e j stała się ta pieśń p r z y ś p ie w k ą do ta ń ca , jak to w y n ik a z re la c ji p. W o łc z y k a . Ś w ia d c z y to o tern, ja k silna b y ła w ię ż k u ltu ra ln a lu d u ślą s k ie g o z re s z tą P o ls k i, m im o u tra c e n ia łąc zn o ści p o lity c z n e j.

(10)

Aż tam biegnie panna, panna, Towarzyszu mój.

Puszczaj barty ze smycą, Niech pannę pochwycą, Towarzyszu mój.

A teroz się dzielmy, dzielmy Towarzyszu mój.

Tobie zając i sarna, A mnie soból i panna, Towarzyszu mój.

A kiedy ci krzywda, krzywda, Towarzyszu mój.

Tw oje siodło a mój koń, A teraz się ze mną goń, Towarzyszu mój.

A kiedy ci krzywda, krzywda, Towarzyszu mój.

„Moja szabla a tw ój kij, A teraz się ze mną bij, Towarzyszu mój.

Kiedy jeszcze krzywda, krzywda, Towarzyszu mój.

Tw oje gardło a mój miecz, Tw oja głowa pójdzie precz, Towarzyszu mój.

To był duet. Dwóch śpiewało i odpowiadało sobie podczas tań ­ cowanie. — Ale to były czasy, jak se spom na!

A innych piosenek pan już nie zna ?

Znom jeszcze i inne co my śpie­

wali w związku. Bo wie pon, za niemieckich czasów to nie szło tak łatw o jak dzisioj. Jo jednak N ie m ­ ców w ziął chytrością. Zołożołech na Klimzowcu związek św. Józefa, na kiery m agistrat pozw olół. Pod tym pozorem krzewieliśmy ducha polskigo. Tam podczas naszych towarzyskich zebrań śpiewaliśmy różne pieśni. Jedna jeszcze znom.

Nuże szybko postaw flasze, Trzeba pić.

Bo wesołe życie nasze, Trzeby pić, trzeby pić, Trzeba, trzeba, trzeba pić.

(D w a o s ta tn ie w ie rs z e p o w ta rz a ją się p r z y ka żd e j z w ro tc e ).

A kto Polak to już z fachu, U m iał pić,

Kiej Sobieski, panie Lachu, Ani wody znał z zapachu, U m iał pić, um iał pić.

To tyła. Ale jakech już panu pedzioł, zało żyłech związek św.

Józefa. Tam jak nom m agistrat zezwoloł, postawiliśmy scena i gry­

waliśmy teatry. Na te przedsta­

wienia schodzili się ludzie z cołkiej okolicy. Jeździeliśmy nawet i do innych miejscowości. Z tych przed­

stawień znom jeszcze pora pieśni.

Moga je panu zaśpiewać.

O żen ił się pan W róbelek Raz w piękną niedzielę.

A pan orzeł jako król, W ystro jił wesele.

W rony kołoca napiekły, Sroki pomogały,

O t tego tam weselo, Plecy je bolały.

Kozy na to wesele, Nanosiły wody, O t tego tam wesela, M ają długie brody.

A srocecka jak dziewecka, Za kucharka była,

Czyż ją rzucił do czeluści, Piersi se spolyła.

Sikorecka to dziewecka, Za druchenka była, Spadła z woza pod koła Chusta posmolyła.

(11)

Za tom naszom stodołą Tańcują tam zwierze Kotek piesek w ilk i zając Było ich tam śtyrze.

To jedna. A teraz coś o na­

szych miejscowościach.

Zaszołeh tam na Szombierki, D ali mi micha zacirki.

Ida dali ku Goduli, Soli do niej mi nasuli.

Na Lipinach w C hropocow ie, D ostołeh tam też po głowie.

Ida dali tam ku Rudzie, Są tam troszka lepsi ludzie, Jest tam Bobrek-Biskupice, Jest tam kościoł, dwie kaplice.

Są też i Rudne Piekary, Niem a księdza ani fary.

Z M ichałkow ie do Chorzowa W iezie se chłop staro krowa.

Ino dalej ku Kamieniu, Z elżyło mi na sumieniu.

Zaszołeh tam na Przełojka, T re fio łe h tam mego gnojka.

Ino dalej se ku Hucie

Cisło mie tam w starem bucie.

Na tern zwykle kończone, bo jak go ciśnie szczewik, to już śpie­

wać człowiek nie umie. No oto ech sie ale nąśpiewoł. Jeszcze jedna panu zaśpiewam, tako m i­

łosno wie pan.

Ślązak dzielny, m łody Maciek, Szedł na konkury,

Za nim dostoł polsko żona, W ielkie m ioł bzdury (bis)

Somsiad Maćka był tobogoc, Bogoc nie m ały,

Chociaż Ślązak Polak rodem,

Ale zm iem cały.

Hop, hop dana da ale. zniemcały.

(p o w ta rz a się p r z y k a ż d e j n a s tę p n e j z w r o tc e ).

Ze dostanie jego córka, Maciek sie tu szył,

W ysłał najpierw swoich swatów, Potem sam ruszył.

Dziewcyna za bardzo fajno, Uchodzić chciała.

Z Maćkiem w jakiejś obcej mowie, W ciąż szwargotała.

M aciek nad fajnym bildunkiem, Tak sie rozgniwoł,

Ze co tchu sie zaraz w rócił Tak sobie śpiwał.

Nie weznym ja sobie Niem ki, Choćby we złocie,

Choćbym m iał krów i cieląt, C ałe stokrocie.

Ale pójdą do Marysie, Choć to prostota.

Ale co jest najmilszego Ta polsko cnota.

Sprzedam ciele na jarm arku, Za śtyry bite.

1 wystroją weselisko, Sute, obfite.

Jedną część dam organiście, Coby szedł na chór,

1 zaśpiewał uroczyście, Veni C reatur.

Ale my się pośpiewali. Kiedy indzi zaśpiewom panu jeszcze inne, musza sie ino zaś przypomnieć.

Pożegnałem się z p. W ołczykiem dziękując za te wesołe piosenki, pełne życia i humoru. To tyle.

Innym razem napiszę więcej.

(12)

Z Y G M U N T LU B EC K I kl. 6b.

Z poźólRłyci) Rari Qistorji

KrölewsRief Huiy.

Na terenie miasta Królewskiej Huty (obecnego Chorzowa), dziś najbar­

dziej uprzemysłowionego miasta na Śląsku, znajdowały się jeszcze nie­

dawno bo przed niespełna 200 laty w ielkie lasy sosnowe. Lasy te były używane wspólnie, przez dziedzi­

ców Łagiewnik, Górnych Hajduk, oraz Św iętochłow ic. Na mocy do­

kum entów rozdzielczych z lat 1592, 1676 i 1682, jak również i doku­

mentów kupna z roku 1789, ów cze­

śni magnaci górnośląscy,Paczyńscy, podnieśli pretensje o wyłączne przy­

dzielenie im prawa polowania, oraz innych praw na terenie dzisiejsze­

go Chorzowa.(akta hipoteczne O ber- Lagiewnik L. k. 123.) Sprawa ule­

gła jednak zwłoce i dopiero na sku­

tek wniosku ówczesnego dziedzica Górnych Hajduk, Erdmana Zargan- ka, zniesiono prawo wspólnego u- źywania tego terenu. W następ­

stwie tego las sosnowy znajdujący się na tern miejscu uległ wkrótce wycięciu. Teren zaś po wykarczowa- niu lasu, został rozparcelowany, a pojedyncze parcele oddano w la­

tach od 1826— 1834 okolicznym w ło ­ ścianom w dziedziczną dzierżawę.

Parcele te, dały poniekąd początek późniejszej kolonji robotniczo prze­

mysłowej, która w m iarę rozrasta­

jącego się przemysłu, rozszerzała się nader intensywnie, gdyż każdy nabywca gruntu, musiał w przecią­

gu trzech lat wybudować na swo­

jej ziemi conajmniej jeden domek.

Jako należytość za dzierżawę, p ła ­ cili żonaci rocznie po 1 talarze, zaś osoby stanu wolnego po 15 groszy srebrnych, na ręce w łaści­

ciela majętności. Również i w ra ­ zie zmiany miejsca pobytu, nale­

żało zapłacić dziedzicowi 5 procent t. zw. „laudenium “. W ten spo­

sób powstała obok istniejącej w ów ­ czas już huty „Królewskiej", nowa kolonja robotnicza — m niejwięcej w tern miejscu, gdzie dziś leży ul.

Wolności, którą nazwano według ówczesnego posiadacza tej m aję­

tności, „Erdmannswille". Kolonja o trzym ała w roku 1836' pańską k ar­

czmę, (dziś oberża Nagła, Wolności 61). Wówczas też wybudowano nową szosę, łączącą osadę z nowo-pow- stałym dworcem kolejowym w Św ię­

tochłowicach. W dniu 15. 5. 1849 roku, udzielono zezwolenia na u- tw orzenie przy szosie tej, szlabanu i pobieranie cła drogowego (Am ts­

blatt z r. 1849). Jeszcze w pier­

wszym roku wojny światowej istniał ten sztaban w domu kupca p. Ko­

walskiego (Wolności 80). Rozporzą dzeniem z dnia 4. listopada 1850 r., dotychczasowe parcele dzierżawne uznane za wolne i od posiadacza m a ­ jętności nie zawisłe, jednakowoż za opłaceniem rent i to od 25 k o lo n i­

stów razem rocznie 108 tal. 25 gr.

srebrnych, zaś karczmarz M ichał Courant, (dziś Wolności 61) p łacił osobnem zarządzeniem z dnia 7.

lutego 1857, sumę 55 tal. rocznie

(13)

(Akta gruntowe V 296, 325). W ro ­ ku 1868, przyłączono kolonję „Erds­

m annswille“ do nowo powstałego miasta Królewskiej Huty, odtąd też stanowi razem z niem jedną całość.

Krótko przed przejęciem liczyła ko­

lonia 52 domów z 509 mieszkańcami.

W.LIPP

Herb Królewskiej H uty.

W owym czasie samo miasto Królew- ta, m iało co do rozkładu ulic i placów zupełnie niemal inny w y­

gląd niż dziś. Targi i jarm arki nie odbyw ały się, jak później na ryn­

ku, (dzisiejszy piękny budynek hali targow ej wybudowano dopiero w r.

1905), lecz na „starem targowisku", znajdującem się wówczas w pobli­

żu dzisiejszego narożnika ulic By­

tomskiej i H utniczej. Po jednej stronie targowiska znajdow ały się wówczas dwie studnie, z których zapomocą olbrzymich kół żelaznych,

o średnicy H /2 metra, wyciągano w wiadrach na łańcuchach czystą ź ró ­ dlaną wodę. Na olbrzymich k o ­ łach tej studni, często kołysali się chłopcy z pobliskiej szkoły I-ej, w y­

budowanej w roku 1801. Dziś szko­

ła ta służy do wychowania dzieci umysłowo upośledzonych. W roku 1852, w którym poświęcono nowo- wybudowany kościół św. Barbary, jako pierwszy kościół Królewsko Hucki, liczyła parafja Królewsko Hucka z okolicznemi kolonjam i2629 osób. W latach 1894-1895 wskutek gw ałtownej potrzeby, oraz usilne­

go starania ówczesnego proboszcza, ks Łukaszczyka, został kościół ten powiększony z pierwotnego obszaru 360 m na 1200 mr, przez dobudo­

wanie do dawnej nawy, jeszcze dwóch naw bocznych. O braz św.

Barbary, znajdujący się w tern ko­

ściele, mieścił się przedtem w ce­

chowni pobliskiej kopalni „K ról- Zachód". W roku 1853, na wskutek próśb górników, obraz ten został tymczasowo oddany kościołowi.

D opiero jednak w roku 1861, na mocy dekretu Wyższego Urzędu Górniczego w W rocław iu, podaro­

wano definitywnie obraz ten kościo­

łow i, zarząd zaś kopalni „Król" ku­

pił sobie inny obraz, który do dziś dnia tam istnieje. W roku 1856 w dniu 10. listopada została otw ar­

ta pierwsza szkoła katolicka, (obe­

cna szkoła li ga przy ul. 3 go m aja).

W szkole tej uczyło początkowo czterech nauczycieli. Istniała w pra­

wdzie ' w Król Hucie szkoła już od roku 1802, ale była to szkoła bez­

wyznaniowa, z której niejeden m ie­

szkaniec w o lał zrezygnować, a dzieci

(14)

swoje posyłać do dalszej szkoły, byle katolicko usposobionej. Od roku 1856 istniała także w K rólew ­

skiej Hucie niższa szkoła górnicza, która przygotowywała synów urzę­

dników pobliskich kopalń, do szkoły G órniczej w Tarnowskich Górach.

Lekcyj przedmiotowych z dziedziny nauk górniczych udzielał wówczas nauczyciel W erner, aż do likwidacji tejże szkoły, która nastąpiła po 8 latach istnienia, to jest w roku 1864.

Kilka lat później nastąpiło otwarcie liceum żeńskiego (Wyższa szkoła żeńska), zaś w dniu 15. 10. 1877, zo­

stało otw arte gimnazjum klasy­

czne męskie, którego dyrektorem ustanowiono Dra. Brocka. W tym samym roku został wybudowany szpital Sp. Brackiej, w którym początkowo m ieściło się 150 łóżek dla chorych. W roku 1872 został wy­

budowany ratusz na nowym rynku, ratusz ten w roku 1930 został zu­

pełnie przebudowany. W dniu 27.

października 1872 r. została otw arta boczna linja kolejowa dla ruchu osobowego, łączącą Ś w iętochłow i­

ce i Król Hutę z Bytomiem. W ro ­ ku 1870, 9. stycznia, państwo sprze­

dało hutę Królewską Hrabiemu H en- kel-D onnersm arckow i za 1 i l/ 2 m iljona talarów, a już w następnym roku sprzedał ją Donnersmarck wraz z pobliską hutą Laurą za 18 m iljo- nów marek, towarzyswu akcyjnemu z nazwą: Zjednoczone kuty Kró­

lewska i Laury, w którem to po­

siadaniu dziś jeszcze się znajdują.

W edług statystyki ludności z roku 1875, Królewska Huta liczyła 350 budynków z 26 320 m ie­

szkańcami. Wskutek tak nagłego przyrostu ludności, musiano wy­

budować dla Nowych Hajduk i Klimzowca, nowy kościół św. Ja­

dwigi, który rozpoczęto już budo­

wać w roku 1874.

J O A C H IM LU B EC K I kl. Vlllb.

KilRa RaricR sc życia

j Król- QucRicgo Rowala-poeiy.

W d n iu 17 lis to p a d a b. r. u p ły w a -15 la l od śm ierci n a jb a rd z ie j za s łu żo n e g o w naszem m ieśc ie o b y w a te la , n ie z m o rd o w a n e g o b u d z i­

c ie la p o lsk o śc i lu d u ślą skie g o , J u lju s z a L ig o ­ n ia . R e d a k c ja na szeg o p is e m k a , w y c h o d z ą c e g o w m iejsc o w o ści g d z ie J u lju s z L ig o ń w ię k s zą część sw ego ży c ia s p ę d ził, chcąc uc zcić p a ­ m ię ć tego p ro s te g o a je d n a k w ie lk ie g o c z ło ­ w ie k a i p rz y p o m u ić jeg o z a s łu g i, zam ies zcza d w a a r ty k u ły , o trz y m a n e od m ło d y c h c z y te l­

n ik ó w , p o ś w ię c o n e je g o pa m ię ci.

W okresie budzenia się ruchu narodowego na Śląsku, — a m ia­

nowicie w drugiej połow ie X IX-go wieku, spotykamy szereg mężów, którzy p o ło żyli trw ałe podwaliny

pod późniejsze połączenie Śląska z Macierzą. Ujaw niali oni swą dzia­

łalność w kierunku szerzenia ruchu narodowego w różnych m iejscowo­

ściach Śląska. Z pośród tych mę­

żów wymieniam jednego, który d zia ła ł i um arł na terenie nasze­

go miasta, jeden z najlepszych sy­

nów ziemi śląskiej, wypitny dzia­

łacz na niwie narodowej, — Juljusz Ligoń.

Juljusz Ligoń urodził się 28 lu-

(15)

tego 1823 r. w Prądach, w pow.

lublinieckim , jako syn kowala w iej­

skiego. Już we wczesnej młodości w yróżn iał się Ligoń bystrością umysłu i wielką spostrzegawczością, wybijając się tern wśród rówie śników. Po skończeniu nauk ele­

m entarnych, ojciec jego zatrudnił go w swym warsztacie kowalskim.

Pomimo, że m ały Juljusz rw ał się do wiedzy, ojciec jego nie pozwolił mu na kontynuow anie nauk, oba­

wiając się złego przykładu, który łatw o mógł przeniknąć do duszy m łodzieńca.

W celu uzupełnienia swej wiedzy zawodowej, Ligoń zwiedza osiedla przem ysłowe na Śląsku. Przybył też do naszego miasta, gdzie pra­

cow ał przez jakiś czas. Później znalazł zatrudnienie w Zawadzkiern (Niem . G.-ŚI.). Ożeniwszy się w 33-cim roku życia, osiadł już na stale w Królewskiej Hucie, w roku 1855 ym. Tu taj zajaśniała jego gwia­

zda tw órcza w całym swym blasku, tu taj też swą pracą ciężką jako sam ouk-literat w ydał to ze siebie, za co my go cenimy i cenić bę­

dziemy. Zdum ienie nas ogarnie, gdy stwierdzimy, że czło w iek o mini malnem wykształceniu potrafił wznieść się na wyżyny ducha, z re­

guły nieosiągalne w takich w arun­

kach. O prócz uzdolnień literackich, m iał on wysoko rozw inięte poczu­

cie życia organizacyjnego. Ligoń był jednym z tych, którzy pierwsi rzucili myśl utw orzenia ,,Kółka ka­

tolickiego", powstałego w r. 1872;

zabiegał również w kwestji u tw o ­ rzenia ,,Towarzystwa Wzajemnej pom ocy“, jako organizacji ro b o tn i­

czej. Również sprawa założenia

„Konsumu" doznała z jego strony wydatniego poparcia. Z pośród je ­ go prac literackich nie można po­

minąć następujących jego utworów:

„Pieśni zabawne“, wydane jako śpiewnik towarzyski, zaw ierały du­

żo piosenek ludowych. Jego „P o ­ gadanki w ieczorne“, utw ór o tle historycznem, były bardzo popular­

ne wśród ludu. „Walkę smutku z pociechą” przesłał Ligoń uwięzio- niemu w czasie „K ultu rkam p fu „ ks.

arcybiskupowi Ledóchowskiemu,któ­

ry w dowód wdzięczności podaro­

w ał mu obrazek z swego brewjarza.

Z utw orów scenicznych wybijają się: „Naw rócony“, „Dobry syn“,

„W ięzień“, „Niewinność zwycięża"

i „S iero ta“. Prócz tych utworów wydał Ligoń cały szereg książek, które nie mogły się rozpowsze­

chnić z przyczyn cenzuralnych i wynikających z nich kar i prześla­

dowań. Pomimo najdalej posunię­

tych środków ostrożności, Juljusz Ligoń ściągnął na siebie r.ietylko uwagę, ale także nienawiść w ładz pruskich. Po wydaniu jego najsła­

wniejszego dzieła p. t. „Obrona W iednia“, zaczął się okres kar i nieszczęść w jego życiu. Na głowę

„niebezpiecznego agitatora polskie­

go“ spadł potok grzywien, w k tó ­ rym w krótce u to n ął cały jego m a­

jątek, zebrany ciężką fizyczną p ra­

cą. K ilkakrotnie wymówiono mu pracę, ale nieustraszony bojownik d zia ła ł dalej. Sterany długoletnią pracą zawodową i społeczną, udrę­

czony szykanami władz pruskich, zapadł na ciężką chorobę. K onfi­

skata jego biblioteki domowej, w

(16)

której strzeszczało się całe jego życie i do której był bardzo przy­

wiązany, przerwała ostatnią nić je ­ go życia. Zm arł ten, zasłużony bo­

jownik o wolność i oświatę ludową, 17 listopada 1889 r. Pogrzeb jego odbył się z licznym udziałem ro ­ daków, którzy go pokochali całem sercem, widząc w nim przewodnika, walczącego o prawa narodowe Ślązaków. Mogiła Juljusza Ligonia wznosi się na cmentarzu parafji św. Barbary w Chorzowie II.

W zrokiem ducha w idział przy­

szły Śląsk zespolony z Polską, je ­ dnak niedanem mu było doczekać się tej historycznej chwili. Jako dowód jego niezwykłego nastaw ie­

nia patrjotycznego i przywiązania do wszystkiego co polskie, przyta­

czam dwa w yjątki z jego tw órczo­

ści. Jeden jest fragmentem z eposu

„Obrona W iednia“, który został wydany w ' dwóchsetną rocznicę odsieczy wiedeńskiej w r. 1883:

„Naród go sławi czynem i mową, Uczeni piszą dzieła wspaniałe, Więc ja też kreślę, choć tylko mało, By nie myślano, że my Ślązacy, Nic mamy uczuć tak jak Polacy, Bo też i Ślązko coś swego m iało I w tej pam iątce też udział brało.

Kochajmy się wszyscy wzajem, Naszych przodków obyczajem, Bośmy są jedną rodziną, Dowody tego, w nas płyną".

M O R G A ŁA PAW EŁ

V grobu

Zachęcony artykułem z poprze­

dniego numeru naszego pisemka, w ybrałem się na poszukiwanie gro­

bu Juljusza Ligonia. Może czytel

Kaszubi, Staróprusacy, M azury i W arm jacy, W ielkopolanie, Ślązacy, Wszyscyśmy bracia Polacy.

I dalej pod Karpatam i,

Też jednym duchem tchną z nami, Na Litwie i Królewiacy,

Wszyscyśmy jedni rodacy.

Drugi, to poemat tchnący um i­

łow aniem mowy ojczystej:

„M atki głosie, m atki mowo, Jak brzmisz mile i wzorowo, Pierwsze słowo, co mnie tchnęło, Jakże słodkie dla mnie było, Mowa, w której je wydałem, Brzmieć mi będzie w życiu całem.

Ach! jakiż ból w duszy czuję, Gdy u obcych się znajduję, Uczyć wnuszę się ich mowy, I obcemi mówić słowy, Nie kocham ich, bo są inne, Nie tak cudne, jak rodzinne.

Mowo ojców mych wspaniała, K tóraż jak ty doskonała, Któraż giętsza, ozdobniejsza, W słowach, zwrotach, forem niej­

sza?

Żadnej dźwięk mnie nie ogłuszy, Bo ty jedna z serca, z duszy.

Słysząc cię, wgłębiam się w tobie, W twem bogactwie, w twej ozdobie, Z tobą w biedne odzian szaty, Jestem możny i bogaty,

Przez cię przodkowie w ołają, Z grobów mi się odzywają".

Ligonia .

niczka lub czytelnik się zdziwi, że piszę na poszukiwanie. Lecz tr u ­ dno. Pytałem się wielu z moich kolegów, lecz ci m ilczeli jak zaklę-

% .

, I

(17)

ci, kręcąc głową, że pytam ich o takie rzeczy. W ykręcali się nadm ia­

rem pracy, albo poprostu pow ie­

dzieli mi, że o grobie Ligonia w Chorzow ie nic nie szłyszeli. Spot­

kałem się nawet z zadziwiającą uwagą, którą raczyła mi udzielić pewna koleżanka: „Więc Ligoń już u m a rł“ — Byłem oszołom iony w pierwszej chwili. Po chwili dopiero uświadom iłem sobie, że Koleżanka widocznie nie szłyszała nawet o zm arłym kowalu-poecie, ale zna tylko prof. Stanisława Ligonia, po­

pularnie przez wszystkich nazwa­

nego „Karlikiem z Koncyndra“. W końcu znalazłem towarzysza, k tó ­ ry „napewno“ w iedział, że Juljusz Ligoń już um arł i wie gdzie jego grób. Uzbrojony w aparat fotogra- ficzny, kaw ałek ołówka i zeszyt, ruszyłem na poszukiwanie.

Na cm entarzu przy kościele św.

Barbary w Chorzowie 11 „odkryw a­

m y“ jego grób. Wśród m arm uro­

wych, lśniących z dala pomników które spotykamy na całym cm en­

tarzu, jakże skromne wydaje się miejsce wiecznego spoczynku tego wojownika polskości. Cem entowe ogrodzenie znaczy nam grób poety- kowala. Na grobie prosty pomnik w kształcie prostokąta, na którym znajduje się krzyż z rozpiętym Chrystusem. C ały pomnik nic nam nie mówi. Ile razy już przechodzili­

śmy koło niego, nie zwracając wcale uwagi na napisy, które są dookoła po­

mnika wykute. Są to słowa proste, lecz zrozum iałe dla serca każdego człowieka, wykształconego, czy pro­

staka.

„M łotem kował za życia w ytrwale, Słowa ko w ał do serc braci stale.

Lud mu zachowa wdzięczne wspo­

mnienie,

Bóg niech mu wieczne do zb a­

w ienie“.

Nie trzeba chyba do tych słów kom entarzy. K uł rozpalone żelazo, lecz ku ł i serca Ślązaków, uczył ich kochać ziem ię ojczystą, Polskę.

Jak bardzo kochał swoją mowę ojczystą m ówią wiersze w yryte z drugiej strony grobowca.

„Boga m iło w ał i wierze był wierny, Mowę ojczystą kochał jak przy­

stało.

O by mu zato Bóg był m iłosierny Za 'wierność, wieczną nagrodził

go chwałą".

Na najbardziej widocznej stro­

nie widnieje napis:

„Za zasługi położone okoła ludu na Górnym Śląsku

wystawili Rodacy".

Pom nik ten choć tak prosty więcej dla nas znaczy jak zdała widoczne pomniki i figury kute w marmurze. Słowa, które na nim są uwidocznione przem awiają głębiej do naszych serc, aniżeli martwe zdania spotykane na każdym na­

grobku.

(18)

(D okończenie.)

Na tem niebieskim tle m alowa­

ne są duże czerwone róże i zie ­ lone liście. Wogóle, jeżeli cho­

dzi o ornam enty to są niemi zaw ­ sze czerwone róże i zielone liście, lub też inne, ale koniecznie duże kwiaty. Ściany są tynkowane na biało. Na ścianach wiszą obrazy, zawsze tylko obrazy świętych. Okna od zewnątrz ubezpiecza się okien­

nicami, t. z w. „zokiennicam i". W sie­

ni znajduje się w ścianie okno, lecz zamurowane od zewnątrz t. zw.

„fram uga“. W tej tu framudze prze­

chowuje się „skorupy" do codzien­

nego użytku, przy ścianie znajdu­

je się t. zw. „działalnica“ do w yro ­ bu masła, w nowszych czasach zastępuje ją centryfuga. W środku sufitu wisi lampa, dziś już wszędzie elektryczna, a dookoła tej lampy wisi wieniec żniwny. W sieni dużo

miejsca zajmuje piec do pieczenia chleba t. zw. „piekarniok“. Z sieni prowadzą schody na strych t. zw.

„górę“. Tu się znajdują mniejsze izby gdzie śpią dzieci lub służba.

D ookoła domu ciągnie się p o d ­ wórze, t. zw. „plac“. Na placu znaj­

duje się studnia, obecnie p rzew a­

żnie z pompą. Na końcu placu w i­

dać m ały stawek dla gęsi i kaczek t. zw. kałużę. Za placem stoi sto­

doła a obok stodoły mniejszy bu dynek t. zw. „somsiek“, w którym przechowuje się siano. Za stodo­

łą jest sad i pola, jest to t. zw. „za- pło cie“ tradycyjne miejsce spotkań młodzieży. Z ulicy w chodzi się do placu przez bramę t. zw. „wrota", w której to bramie z prawej stro­

ny jest m ałe wejście zwane „fu rtką“

przez furtkę wchodzą ludzie a dla wozów i bydła otwiera się dużą bramę.

M A R C IN E K Z Y G M U N T .

C ß a t a cßorszoivstea.

i

Od R e d a k c ji.

Redakcja zawiadam ia, że przygotowaniem m aterjału do pisemka zajm uje się od października b. r. kol. M orgała z kl. 8b., do jego też rąk należy oddawać m aterjał nadający się do druku.

Wydawca : Koło Krajoznawcze Gim nazjum klas. w C horzow ie I.

Za redakcję odpow ied zialny: Dr. Jakubowski Józef.

Druk. E. Leksan Św iętochłow ice, ul. Bytomska 23.

(19)

Z Ż Y C I A K Ó Ł

K o lo K ra jo z n a w c z e p r z y s z k o le po w szech nej 6-ieJ w Szopienicach.

Koło Krajoznawcze przy szkole 6 -te j zostało założone przez nau­

czycielkę p. Górskę w r. 1931. —•

Z początku koło napotykało na du­

że trudności, dzięki jednak w ytrw a­

łe j pracy opiekunki, pierwsze tru ­ dności, zostały opanowane i obec­

nie Koło tam t. należy do najlep­

szych Kół, jakie d ziałają na tere nie szkół powszechnych. D o w o ­ dem rozwoju K oła jest chociażby jego stan liczebny, który się pod­

niósł z 7 członków w r. 1931 do 98 członków w r. bieżącym. Praca w Kole szła w kierunku urządza­

nia zebrań i wycieczek w najbliż­

szy teren, oraz dalszych jak do Olkusza, Ojcowa, Krakowa i Beski­

dów. Równocześnie Koło prow a­

dziło akcje w kierunku gromadze­

nia m aterjału Krajoznawczego, k tó ­ ry został następnie zadem onstro­

wany na wystawie, jaka się od­

była w roku ubiegłym. W szcze­

gólności Koło w ystaw iło kolekcję zabawek ludowych, w zorów skrzyń, planów chat polskich, album y w i­

dokowe oraz kolekcję lalek w stro­

jach ludowych. Koło urządzało i inne imprezy jak n. p. Św ięto sa­

dzenia drzewek z okazji 250-lecia odsieczy W iednia, oraz w ieczorni­

cę regionalną dla wycieczki uczen­

nic Państw. G im nazjum im. N arcy­

zy Żm ichorskiej z Warszawy, kilka wreszcie poranków, urządzanych przez szkołę w ypełniło Koło swo- jemi produkcjam i regionalnemi.

Koło prenum eruje kilka pism kra­

joznawczych i pokrewnych ja k : O rli Lot, Płom yk, M łody Krajoznawca Śląski, M ło d y Polak. K ontakt K o­

ła z niedawno powstałem Zrzesze­

niem Krajoznawczem Śląskiem jest bardzo żywy. Obecny zarząd Koła stanowią : Kleinertów na Helena pre­

zes, M usiołówna Elżbieta wice-pre- zes i Burkówna jako sekretarka.

K.arźki iCore&pondencyfne

z widokami Krafoscnawcszemi,

w ydane p r& e z K o ło K ra j. Gimn. Klas. w C 0 o rzo w ie I.

są tło n a b y c ia

w Spółdzielni uczn. w cenie 5 gr . za sztukę.

SßT Piszcie tylko na naszych widokówkach

Potrzebujesz czego — wstęp do Spółdzielni, a ku-

pisztowar dobry, tani, a równocześnie dasz przez

to dowód, że rozumiesz znaczenie spółdzielczości

(20)

i KĄCIK ROZRYWKOWY jgsj

L/V. Iwański Franciszek, kl. V II. b. Z a g a d k a 5 Za rozw iązanie 12 punktów.

I--- >

1 2 3 4 5 6 1

2 3

J . 4 II.

5 6

1 1 2 3 4 5 fi 7

2 3 4

5 III. IV.

6

i

7

->

O b ja ś n ie n i *: Ć w ia rtk a I.

1. Złośliwie, lecz nie życząc źle.

2. Opasany.

3. Postać z m itologji.

4. N adarzająca się sposobność.

5. Z ły postępek.

6. Środek lokom ocji.

Ć w ia rtk a Ili.

1.

2.

Rzeka w Polsce.

Rzecz świecąca się.

3. Miasto w Polsce.

4. Rodzaj m arynarki śląskiej (w JwarZB)- 5. Im ię żeńskie.

6. O p łata pocztowa (liczba mnoga).

7. Część domu.

Litery w oznaczonych kratkach dadzą ty tu ł jednego ustępu opraco­

wanego w numerze Krajoznawcy Śląskiego T y tu ł ten musi cztery razy być rozm ieszczo­

ny w kratkach.

Ć w ia rtk a II.

1. Ptak.

2. Im ię żeńskie, zdrobniale (wspak).

3. Drzewo.

4. Bohaterzy Racław ic.

5. Robotnik pracujący około ołowiu.

6. Z łe granie na dętym instrumencie.

Ć w ia rtk a IV .

1. Część szyji (wspak).

2. Stosunek rodzinny (wspak).

3. W yrażenie podziwu i bólu.

4. Przyrząd m echaniczny (inaczej).

5. Krzywa linja.

6. Ryby.

7. Im ię żeńskie (zdrobniale).

Kupiłeś „Młodego Krajoznawcę Śląskiego “ -

namów Twoich znajomych , żeby zrobili to samo.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wioną młodzież i prosi, by wybrano przyszłą „wdowę", albowiem zbliża się godzina śmierci starego i (zmęczonego zabawami „basu”. Skończywszy to

Spółdzielnia uczniowska Gimnazjum Neoklasycznego w Chorzowie t rozpisuje konkurs na 3 stypendja, przeznaczone na częściowo pokrycie taksy administracyjnej za drugie

nych ułatw ia nam d ostanie się do dalej oddalonych miejscowości, stąd już bez trudu dostajem y się na n arta ch do obranych przez nas terenów krajoznawczych,

Dajcie dajcie co miacie dać Nie będziem y dłuigo czekać Nasz goik zielony Pięknie przystrojony5. Nasza Marzaneczlka jdsJt pani Spoiglątfają na nią

Kiedy znajdziemy się na polach węglowych, ciągnących się około Królewskiej Huty, Katowic, Mysło­.. wic, czy innych miast naszego z a ­ głębia węglowego,

W ogrodzie zatrzymałyśmy się czas dłuższy i nie czując zmęczenia

cała praca naszej organizacji schowała się do podziemi huty cynkowej w Lipinach, gdzie przygotowała się systematycznie i konspiracyjnie do ruchu zbrojnego.. Do

go dzwon, jakkolwiek także bardzo melodyjny i nader piękny. To też był on dumą mieszkańców wsi, którzy niecierpliwie oczekiwali na dzień jego chrztu. Tak się