SPIS R Z E C Z Y
1. Do C z y t e l n i k ó w ... . źź 1 2. Życie narodow e polskie w dawnej Król. Hucie do czasów wojny świat. 2 3. Początki Polskiej Organizacji W ojskow ej i pierwsze powstanie śląskir
w Królew skiej H u c i e ... ... 7 4. III. Pow stanie Śląskie w C horzow ie . . . . . . . 13 5. Wspomnienia w alk niepodległościowych o Rudę Śl. . . 17 6. Praca niepodległościowa i okres powstań w Chropaczowie . 22 7. Początki P. O W . i pierw sze powstanie śląskie w Lipinach . 24 8. W alk i o w yzw olen ie W ielkich Hajduk . . . . • • 28 9 Okres powstań śląskich i plebiscytu na terenie Łagiew nik Śląskich 32 10. P rzeb ieg I, II. i III. powstania w Świętochłowicach . . . . 3 6 11. Rozw ój Polskiej O rganizaqi W ojskow ej w Świętochłowicach i udział
jej w powstaniach 40
12. I. Baon Szturmowy II, pułku powstańczego 13. Z w alk pod Gogolinem
14. Pamiątki i m ogiły powstańcze w Piekarach Ś!
15. U m ogiły powstańców . . . .
16. Brzeziny Śląskie w czasie powstań i plebiscytu . . . . 54 44 47 48 52
KTO ZA MŁODU NIE OSZCZĘDZA, TEGO PÓŹNIEJ CZEKA NĘDZA.
A TY?
C Z Y N A L E Ż Y S Z J U Ż D O S .K .O .?
W y d a w c a : C h o rz o w s k ie S z k o ln e K o ła K ra jo z n a w c z e z a re d a k c ję o d p o w ie d z ia ln y : d r. J a k u b o w s k i J ó ze f
z a k o m ite t a d m in is łra c y jn y : M o r g a ła N o r b e r t.
O d b iło w „ D r u k a rn i N a r o d o w e j" C h o r z ó w I., ul. K rz y w a 14 — T e le f. 4 0 6 6 2
‘ BIBLIOTEKĄ
s i mi J r ^ lk o
Pisemko Szkolnych Kół Krajoznawczych Śląskich
Nr. 4-5 (35-36) K W IE C IE Ń -M A J 1938 r. R o k V
Do Czytelników!
Corocznie w miesiącu maju obchodzimy rocznicą, któraś jest naj
piękniejszą pamiątką naszej przeszłości i symbolem duchowego od
rodzenia naszego nafrodu.
A a Śląsku rocznica Konstytucji 3 Ma ja jest równocześnie roczni
cą trzeciego powstania śląskiego, powstania, które wywalczyło zjedno<- czcme z Polską części ziemi Śląskiej. Redakcja naszego x>isemka pragnąc uczcić pomiąć tych ważnych chwil, które Polsce dały Śląsk i tych bohaterskich Synów Śląska, którzy życie swe złożyli na ołta
rzu ojczyzny, poświęca obecny, znacznie zwiększony' numer, powsta
niom śląskim. Numer ten ma inny charakter niż popi'zedme n-ry
„Ml. K ra j. Sl.“, gdyż jakkolwiek i on jest przeznaczony głównie dla młodzieży, przeważnie nie przez młodzież został opracowany. CeleM bowiem zebrania oryginalnego i samodzielnie ujętego materiału, zwró
ciliśmy się do szeregu uczestników pracy niepodległościowej, wzglę
dnie do ludki obeznanych, z tą pracą z prośbą o podzielenie się z nami•
wiadomościami o tych wypadkach. Apel nasz nie pozostał bez skut
ku, otrzymaliśmy szereg artykułów, dotyczących przebiegu powstań śląskich, tak na, terenie Chorzowai jak i innych gmin powiatu święy*
tochłowickiego. Dziękując za to autorom donosimy, że zasadniczo drukujemy je, jeśbi chodzi o treść, tak jak je otrzymaliśmy. Niekiedy-, o tej samej sprawie przytaczamy kilka różnych relacji. Czynimy to jednak świadomie, gdyż chcielibyśmy, ażeby nie zginął żaden sąd i ża
dne wypowiedzenie się tych, którzy w wypadkach opisywanych brali
udział. ' ____
Oddając ten numer do druku kierowaliśmy się tylko tą myślą, ażeby naszych młodych czytelników zaznajomić z wypadkami, jaki&
rozgrywały się w ich miejscowościach, ccżeby wzbudzić w nich śwdai domość, że nie łatwą była droga, po której szedł Śląsk ku Polsce i aże
by nazwiska tych, którzy padli na tej drodze, nie doczekawszy się wyz
wolenia, na zawsze wyryły się w ich sercach. Chcielibyśmy na koniec zachęcić wiszą młodzież i tych wszystkich, których dojdzie nasze pi
semko, do zbierania lokalnych materiałów historycznych, dopóki jesz
cze żyje to pokolenie, które tworzyło historię lat ostatnich.
Str. 2. Nr. 4— 5 (35— 36)
Zycie narodowe polskie w dawnej Król-Hucie do czasów wojny światowej i
A ż do roku 1840 życie polskie na Górnym Śląsku poza mową polską, uży
waną w domu, p rzy pracy i w kościele, w życiu zbiorow ym na zew nątrz słabo się
ujawniało i trudno odnaleźć w tym cza
sie ślady uświadomienia narodowego.
Dopiero od r. 1842 .stwierdzić m oże
my pierw sze dow ody objawiania się świadomości narodowej polskiej w lu
dzie śląskim, jak wydanie przez Szyme- la pierw szego czasopisma polskiego w Pszczynie i powstanie drukam i H enecz.
ka w Piekarach, W ystąpienia zasłużo
nych działaczy, takich jak Lompy, ks.
Fioka, ks, Bogdaina, nie zdołały uświa
domienia narodow ego rozbudzić do u- chwytnych reziultatów.
Jednakże ziarno uświadomienia na
rodow ego rzucone p rzez tych działa
czy w okresie tak zwanej „W iosn y ludów , w raku 1848, zdołało, choć w ukryciu, przetrw ać w glebie śląskiej falę germanizacyjną, zapoczątkowaną w r. 1860 przez w prow adzenie osławionej pruskiej reform y szkolnej, usuwającej zupełnie język polski z Górnego Śląska.
N a zbieranie jednak plonów z tych za siew ów nie nadszedł jeszcze czas.
Ciemne chmury n iew oli zaw isły nad Śląskiem,
A jednak. Jednak żyła w jego ludzie dusza polska.
W narodzie, k tó ry nie skarlał i nie spodlał zupełnie jest jakiś instynkt sa
mozachowawczy, który o ratunku m y.
śleć każe, gd y groźba zupełnej zagłady przed nim stanie. B ył w ludzie śląskim taki duch, który mimo oderwania kilku- w iekow ego od ciała narodowego, żył, i zniszczyć się nie dawał. Lud śląski żyjąc odrębnym życiem , bez możności kształ
cenia się na wzniosłej literaturze polskiej, bez znajomości historii swego narodu, mimo zupełnego braku rodzimej inte
ligencji zaw odow ej, i słabości ekono
micznej, zachował właściw e cechy cha
rakteru polskiego.
R atow ały nas Ślązaków od zupełnej germanizacji trzy gów ne cnoty polskie: miłość ziem i rodzinnej, p rzy
wiązanie do m ow y ojczystej i głęboka religijność.
Lud śląski m odlił się i śpiewał, po polsku i z książek do nabożeństwa uczył się po polsku czytać.
T ak w yglądały te sprawy podów czas na całym Górnym Śląsku, tak było i w naszym mieście, z tą tylko różnicą, że w ielki rozrost miasta, w związku z powstawaniem przemysłu, szczegól
nie sprzyjał germanizacji.
Sprowadzono masowo iz głębi N ie miec, nietylko personel kierow niczy, ale i tak zwanych kwalifikowanych robot
n ików , którzy mieli tw orzyć zespół pionierów germanizacji na tutejszym te renie.
Początek miasta, liczącego około 14 tys. mieszkańców w r. 1868, przypada
Nr. 4— 5 (35— 36) Str 3.
właśnie na okres w zm ożonego prześla
dowania P o la k ów , jakie prow adził Bis
marck. A le w tym też czasie O patrz
ność, kierująca losami narodów, zsyła nam pomoc, O to w styczniu 1869 r.
sprowadza się do naszego miasta z P iel- grzym ow ic K a ro l M iarka, k tó ry porzu
cił zaw ód nauczyciela, by oddać się zupełnie pracy społecznej 5 publicysty
cznej.
Zająw szy skromny lokal p rzy ulicy 3-go maja 31, zakłada tam księgarnię i pracuje jako w spółw ydaw ca „Zw iastu na", popularnego dziennika, redagow a
nego wspólnie z Heneozkiem w P iek a rach. Tu p rzez lat 6 snuło się pasmo tytanicznych trudów i sam ozaparcia się, jakiem było życie tego w ielk ieg o patrio
ty. Już w marcu 1869 r. nabyw a M iarka od Józefa Chociszew skiego, w ych odzą
ce w Chełmnie na Pom orzu czasopismo
„K a to lik ", przenosi je do naszego mia
sta i od lipca tegoż roku w ydaje go ja ko pismo codzienne. T a k tedy w K ró lew skiej Hucie w ychodzi p ierw sze sa
m odzielne pismo polskie, pośw ięcone w a lce o praw a narodow e ludu śląskiego.
„K a to lik " lic z y ł p oczątk ow o dwa tysią
ce abonentów i był w tym czasie jed nym z najpoczytniejszych pism ludo
wych w Polsce.
M iarka odw ażnie i śmiało dążył ku wytkniętem u celo w i sizerzenia ośw iaty wśród robotników i chłopów, a w dro
dze do tego celu umiał w ykrzesać z sie
bie podziw u godną energię.
Celem skupienia życia narodow ego i tow arzyskiego w jednym miejscu rea
lizuje myśl podjętą już przez Lom pę i Ligonia i zakłada w dniu 6. czerwca 1869 r. w spólnie z Juliuszem Liganiem,
„Kasyno P o lsk ie", p ierw sze narodow e tow arzystw o pracy społecznej, później
sze „K ó łk o T o w arzysk ie", które do dzi
siaj istnieje.
Jako prezes K ó łk a często wskazuje M iark a na cele i program 'towarzystwa.
P o nim prow adzi K ó łk o Juliusz Ligoń.
P o roku tow arzystw o liczy już około 250 członków i urządza już pierw szą pa
triotyczną w ycie czk ę do K rakow a, w której bierze udział w ielu uczestników także z poza miasta.
W yciec zk o w icze w racają pokrzepieni na duchu, a odtąd w ycie czk i te p o w ta rzają się już co roku w Z ielon e Święta.
N iebaw em kółko urządza pierw szą polską bibliotekę i w ypożyczaln ię ksią
żek a także organizuje przedstawiania popularnych sztuk ludowych w w y k o naniu m iejscowych amatorów. Z kółka różnymi dragami rozchodzą się po mieś
cie do mieszkań robotniczych prom ie
nie uświadomienia narodow ego, gdyż dzięki nieustannej pracy jego członków, budzi się poczucie przynależności do w ie w ielk ieg o narodu polskiego.
W śród szerszych mas robotniczych, pow staje zainteresow anie dla spraw po
litycznych. R obotnicy piszą i radzą o kandydaturach polskich do ciał ustawo
dawczych. W e wrześniu 1883 r odbył się pam iętny w ie c manifestacyjny z p o wodu aresztowania M iarki.
D zięki tej pracy oświatowej, ro- roŁotnik m iejscow y w kopalniach i hu
tach poczyna odczuwać swą wartość godność społeczną, dowodem tego jesi strajk, jaki w r. 1871, nie mając jeszcze organizacji zawodow ej, prowadzą górni
cy kopalni „K r ó l" o podw yżkę płac.
Dochodzi w tedy do rozruchów ulicz.
mych, a w następstwie tego, do oskar
żenia 117 górników, z których 95-ciu skazano na kary od 2 mies. do 1 i pół roku więzienia.
Obliczenie mieszkańców, przepro
w adzone 1 grudnia tegoż roku w yk a za ło już 20 tys. głów.
W spólnie z M iarką pracuje gorący patriota kow al-poeta Juliusz Ligoń, którego główna działalność przepada (jednak na czas po opuszczeniu naszego miasta przez M iarkę. Pisze Ligoń po
ezje i artykuły do K atolika i Górnoślą
zaka, opracowuje sztuki, gryw ane w
„K ó łk u ", przede wszystkim jednak działa w ym ow ą swoją w kierunku ro z
szerzenia ośw iaty i uświadomienia na
rodow ego robotników. N iezliczone są jego poezje ludowe, z których najpięk
niejszą bodaj jest pieśń „Jestem śląskie d zieck o" i epos „Obrona W iednia".
A n i odebranie renty wypadkowej", z której żył, ani szykany i grzywny, ja kich mu nie szczędziły w ładze pruskie, n ie odbierają mu zapału i w iary w zw ycięstw o sprawy.
Ten przykład patriotyzmu i ofiarn o
ści dla sprawy narodowej oddziałał na innych tak, że kiedy poeta-kow al w r 1889 na zaw sze pożegnał miasto i uko
chane „K ó łk o ", zasiew jego ofiarnej pracy już wschodził i znaleźli się już ro botnicy zdolni do prowadzenia tow a rzystwa w duchu, w jakim je prow a
dzili M iarka i Ligoń,
B yli to ludzie tacy, jak Kotuła, Szlo- sarek, Paw liczek, Szeja i wielu, wielu innych. Zadomowiła się już na dobrze w mieszkaniach robotniczych naszego miasta gazeta polska, a w ślad za tym, poszło obudzenie się ambicji narodowej wśród w arstw y robotniczej w mieście.
W ie lk i strajk górników w kopal
niach śląskich w maju 1889 r. p rzek o nał robotników, że bez organizacji za
w odow ej nie zdołają popraw ić swej do
li. Jasną się stała konieczność u tw orze
nia w ielkiego związku zawodow ego, obejmującego cały obwód przem ysłowy G, Śląska.
W sierpniu 1889 r. na w ielkim zebra
niu w Bytomiu założono „Zw iązek W zajem nej Pom ocy", późniejsze „Zjed
noczenie Zaw odow e Polskie". Jakkol
w iek zw iązek ten siedzibę miał w B y
tomiu, to jednak i nasze miasto zosta
ło także objęte ruchem zawodowym . M ężo w ie zaufania w zględnie skarbnicy zbierali składki miesięczne i roznosili własny organ zw iązku „Praca".
W r. 1895 otw orzył zw iązek w K ró lewskiej Hucie kancelarię, która udzie
lała członkom porad prawnych. W r.
1895 należało do „W zajem nej Pom ocy"
w naszym mieście już około 2000 człon
ków, Ruch zaw odow y podziałał o ży w czo na naszą w arstw ę robotniczą nie-
Nr. 4— 5 (35— 36)
tylko pod w zględem zaw odow ym , ale w zm ógł w w ielk iej m ierze 'i jej zain te
resowanie dla sprawy polskiej w ogóle.
Zw iązek często zw o ły w a ł zebrania, bądźto w naszym mieście, bądźto w Bytomiu, dokąd robotnicy z K r ó le w skiej Huty gromadnie podążali. Odczuć się daje brak nowych ośrodków uświa
domienia i oświaty. Brak ten szczegól
nie silnie odczuwa m łode pokolenie ro botników, oraz pom ocników rzem ieślni
czych, K ó łk o bowiem w tym okresie już nie w ystarczy dla silnie rozbudzonych potrzeb życia narodow ego. Ponadto, K ó łk o prow adzon e p rzez o byw ateli starszych, młodym w ydaw ało się za mało ruchliwym i postępowym .
T o też, kiedy w r. 1896 biskup w ro c
ław ski ro zw ią za ł istniejące dotąd przy w iększych parafiach polskie kościelne
„Z w ią zek M ło d zieży pod w ezw aniem św.
A lo jz e g o ", w b rew w o li proboszcza Lu kaszczyka, założyliśm y natychmiast T o w arzystw o M ło d zieży pod w ezw aniem św. Stanisława Kostki. Pow stały w tedy dwa takie tow arzystw a, jedno przy parafii św, Barbary, drugie p rzy parafii św. Jadwigi.
P row adziłem tow arzystw o p rzy p a rafii św. Barbary, do którego w p rze
ciągu 3-ech m iesięcy przystąpiło p rze szło 300 członków. T o w arzystw o ro z w i
jało się świetnie. N iestety w k ró tce ro z p o c z ę ły się szykany. Po półtorarocznej działalności przyb yła do lokalu zebrań policja i skonfiskowała w iszące na ścia
nie p o rtrety Sobieskiego i Kościuszki.
W ytoczon o nam proces; mnie (osifem- nastoleitniego podówczas), prezesa ska
zano na 6 tygodni więzienia. W drugiej instancji jednak w yrok złagodzono na grzyw nę pieniężną.
Jedno i drugie tow arzystw o ro zw ią zano, zarządy ukarano. Sprawa jednak polska bynajmniej na tym nie ucierpia
ła, przeciw nie, została p rzez takie po
stępowanie w ładz pruskich silnie w zm o.
cniona.
W r. 1898 powstaje założone p rze
ze mnie do diziś istniejące tow arzystw o kulturalno-oświatowe , ,Polsko-Katolic- k'ie Kasyno", podówczas bardzo ruchli
wo,
i Już w trzy lata później, w r. 1901, powstaje tow arzystw o gimnastyczne
„S o k ó ł", które do chwili obecnej św iet
nie prosperuje, a w k tórym ówczesne w ładze pruskie w id zia ły przyszłe w o j
sko polskie. Jak przyszłość w ykazać miała, — słusznie.
Niedługo p o „S o k o le " pow staje pierw sze polskie tow arzystw o kobiet, które dotąd stały ma uboczu pracy.
W reszcie pow staje tow arzystw o śpie
wu „Lutnia".
, Praca tych pięciu tow arzystw p o l
skich, prowadzonych p rzez działaczy z w arstw robotniczych i rzemieślniczych, rzuca się coraz bardziej w oczy. T o w a rzystw a urządzają w ogrodach publicz
ne koncerty i domagają się praw a urzą
dzania zw artych w ym arszów ze sztan
darami. Policja zezw ala na to jednak bardzo rzadko, a o ile zezw ala, to w y-
Str, 6.
zmacza ma przemarsz boczne ulice i zigóry zabrania wszelkich przemówień, śpiew ów i deklamacyj. Zarządzenia te rzadko odnosiły skutek. Ktoś niby sa
morzutnie zaczynał śpiewać, a po chwili cała publiczność śpiewała. Daremne po
tem były w szelkie tłumaczenia się za
rządu, kara była pewna, a gospodarz, w obawie przed represjami władz, w ię cej ogrodu nie udzielał. Często także tow arzystw a urządzały przedstawienia teatralne, zaw sze z ogromnym p o w o dzeniem, choć nierzadko policja zabra
niała przedstawienia ma kilka minut przed jego rozpoczęciem . T a k i zakaz policji w ostatniej chwili w ięcej jednak działał dla sprawy polskiej, niż najlep
sze przemówienie.
G ryw ane przez tow arzystw a sztuki ludowe musiały być tłumaczone na ję
z y k niem iecki przez zaprzysiężonego tłumacza sądowego, a treść korygow ała policja, ale byw ało tak, że policja sw o
je, a aktorzy też swoje,
W końcu roku 1903 przeprow adziła miejscowa policja tak osrtrą kampanię represyjną w stosunku do w łaścicieli lo kali, że żadne tow arzystw o polskie nie znalazło schronienia na odbycie zebra
nia.
Schodziliśmy się w ię c w prywatnych mieszkaniach i urządzali w ycieczki ,,za k o rd o n " do najbliższych miejscowości Małopolski, Często i tam szpiegow ali nas jednak w yw iad ow cy pruscy, Różnych chwytaliśmy się sposobów, by umożli
w ić zebranie. Udało nam się w yd zierża
Nr. 4— 5 (35— 36)
w ić za dobrą zapłatą kuźnię w podw ó
rzu domu p rzy ul. Hajduckiej, ale i tam nas policja niezadługo odszukała i spo
w odow ała proces o tajne zebranie p rze
ciw ko nam i gospodarzowi.
Zmiana na lepsze nastąpiła, dopiero kiedy w 1906 r, „W zajem na Pom oc"
w ydzierżaw iła i przebudowała odpo
w iednio lokal przy ulicy Wolności, na
przeciw ko placu Żw irki i W igury. U rzą
dzono tam biura zw iązku i lokal na ze
brania, mniej w ięcej w ielkości dzisiej
szej sali Rady Miejskiej.
Odtąd w każdą niedzielę od godz.
3_ej do 10-ej odbyw ały s'ię w itym lo
kalu zebrania. Od bramy z ul. W olności przez podw órze, aż do wejścia na salkę rozstawiano w arty, by się ustrzec nagłej w iz y ty policji, albo podsłuchania p rze
mówień. Zebrania nigdy nie były nud
ne, mimo, że jak pamiętam, na jednym zebraniu tow arzystw a wygłoszono aż 42 deklamacje.
Dziś, gdy przechodzę koło tego do
mu, pojąć nie mogę, jak w tym małym lokalu m ogły się odbywać przedsta
wienia. A jednak wtenczas jakoś było to m ożliw e i właśnie w tym lokalu o b chodziliśmy w szelkie .uroczystości naro
dowe, w ieczorki i gwiazdki. — Sło
wem, — tam się skupiało całe życie polskie naszego miasta. R ów n ież co
dziennie odbyw ały się tam ćwiczenia Sokołów , a w ieczoram i prowadzono kurs pisania polskiego. W tej szkole, obyw atele Polacy, przew ażnie robotni
cy, zdawali ciężki egzamin z polskoś
Nr. 4— 5 (35— 36) Str 7,
ci, tam przyspasabiali się ;na przyszłych p eo w ia k ów i powstańców. Tu te ż p rzy gotow yw a ły się głosy tego miasta, w czasie plebiscytu oddane za Polską.
N a w et sroga zawierucha wojny św iatow ej nie zdołała pracy tej p r z e r
w ać zupełnie, gdyż ci, co na w ojnę nie poszli, a w ię c starsi obyw atele i k o biety schodzili się, a na zebraniach szeptano sobie, że krw aw a ta wojna na- pewno spełni coś z naszych tęsknot i marzeń.
* * *
Początki Polskiej Organizacji Wojskowej i pierwsze powstanie śląskie w Królewskiej Hucie
Rok 1918 — to ostateczna klęska armii niemieckiej na polu walki. Ż elaz
na pięść tych, co w roku 1914 z n iezm ie
rzoną siłą w yruszyli na podbój całego świata, opadała w omdleniu, a zdem o
ralizow anie zgangremowanej dlugotrwa łą wojną ludności, rzu ciło państwo w szechpotężnego W ilhelm a w odmęt krw aw ej rewolucji. M ocarstw o niem iec
kie zachw iało się v/ swoich posadach.
Dla Polski nadeszła w reszcie chwila porachunku z pruskim ciemiężcą. Znar.
kotyzow an e kilku w iekow ą srogą n iew o lą uczucia m iały znaleźć teraz sw oje ujście. W ybu chły też one z niesłychaną, ż y w io ło w ą w prost siłą,
Lud polski na Górnym Śląsku nie mógł już dłużej przyglądać się frymar- czeniu jego krw ią ale p o w zią ł on n iez
łomne postanow ienie w alczyć o w y z w o lenie swej ukochanej ziem i z pod jarzma pruskiego. Nastroje były w ię c dla akcji w yzw olen io w ej bardzo pomyślne, nale
żało się tylko zdobyć na czyn. N a jg łó w niejszym warunkiem pow odzenia było
n iew ątpliw ie bojow e zorganizowanie naszych patriotów .
C iężk iego tego zadania podjęło się grono zaufanych P o la k ów z dyrektorem Banku Ludow ego w Siemianowicach, a ówczesnym naczelnikiem Sokoła na G.
Śląsku p. D reyzą na czele. D zięki zapo
biegliw ej i owocnej pracy tych p ierw szych pionierów, zaw iązana została na Górnym Śląsku pierw sza świadoma i zdążająca konsekwentnie do celu orga
nizacja polska, której niewinna nazwa
„S traż O byw atelsk a" mała na celu je dynie uśpić czujność przeczuwających burzę w ładz pruskich.
Jako organizacja samopomocowa rozw ijała „S traż O byw atelsk a" na G ó r
nym Śląsku działalność w kierunku u- trzymania porządku publicznego, oraz obrony życia i mienia obyw ateli. Jed
nym słowem była oficjalnie czymś w ro
dzaju m ilicji lokalnej.
T e czynności jednakże m iały jed y nie uzasadnić konieczność istnienia te
go — faktycznie — pierw szego za w ią z
Str, 8 Nr. 4— 5 (.35— 36)
ku kadr bojowych polskich na Górnym Śląsku. Praw dziw e oblicze Straży O by
w atelskiej było bowiem zgoła n iepo
dobne do zewnętrznej, jej maski, Is
totne cele, istotne zadania, dalekc odbiegały od zakreślonych jej regula
minem funkcyj. Najgłówniejszym i naj
ważniejszym bow iem zadaniem Straży Obywatelskiej było przygotowanie gruntu pod zbrojne powstanie.
Początki ruchu powstańczego na tut.
terenie datują się od końca paździer
nika 1918 r. W tym to czasie p o w ierzo no mi p rzez p. D reyzę organizację i ko
mendę Straży Obywatelskiej na pow iał i miasto Król-Hutę, Organizacja ro z w i
jała się na powierzonym mi terenie p o myślnie. P ierw sze zastępy bojowników rekrutow ały się tak jak i w większości miejscowości Górnego Śląska z e Soko
łów, Byli to ludzie pod każdym w zg lę
dem wypróbowani, nieustraszeni, z d e cydow ani na wszystko, sercem i duszą oddani świętej dla nich sprawie w y w a l
czenia niepodległości. Przew idyw ania N iem ców w yrażone w określeniu „S o k o ła " jako przyszłego wojska polskiego spełniły się w całej pełni.
Z pracy, która w swoich początkach polegała na czuwaniu nad bezpieczeń
stwem zebrań i w iecó w polsikidh, nasi ludzie nietylko dobrze się w yw ią zyw a li, ale zdołali rów nież w bardzo wielu wypadkach opanować w iece zwołane przez Niemców.
Niemcom zaczynało się robić gorąco Żadne dozory policyjne, roztaczane od
samego początku ze szczególną pilnoś
cią nad każdym zebraniem polskiem, ża
dne choćby najsroższe okrucieństwa, nie były w stanie osłabić przygotow a
nego z nieubłagalną konsekwencją w y buchu. K ażdy nowy przepis drakoński mający udaremnić w ysiłki naszych pa
triotów, każde nowe okrucieństwo, po.
tęgow ało tylko świętą nienawiść do pruskich opraw ców i zachęcało tylko do jeszcze w iększego poświęcenia, do jeszcze większej energii i wzmagania się z piętrzącym i się trudnościami.
Niem cy bowiem pragnąc za w szel
ka cenę opanować sytuację, w ydają na.
kaz rozwiązania Straży Obywatelskiej.
P ow stały w jej miejsce polski „Z w iązek W o ja ck i" musiał niebawem podzielić ten sam Jos.
Na rozwiązaniu Straży O byw atel
skiej i Związku W ojackiego kończy się niejako pierwsizy etap pracy dokoła po
łączenia Górnego Śląska z M acierzą.
Drugą fazą rozwoju, w jaką obecnie wkracza działalność organizacyjna nosi już piętno wybitnie konspiracyjne.
W luttym 1919 r. przystąpiono bo
wiem do tw orzenia ściśle już tajnej or
ganizacji P, 0, W .
Była to w łaściw ie tylko zmiana na
zw y i formy, co dopiero wspomnianych organizacyj, gdyż ceł i zadania były te same: w ypędzić siłą odw iecznego w ro ga Niemca z Górnego Śląska i połączyć się z M acierzą. .
W celach informacyjnych z w o ły w a no Zebrania, z których mniejsze t. j. z e
Nr. 4— 5 (35— 36)
brania sekcyjnych i plutonowych, od
byw ały się w moim mieszkaniu , w ię k sze natomiast w małym lokalu, m iesz
czącym się w gmachu Polskiego Banku Ludow ego na ul. Sobieskiego Nr. 8, Lokal ów ze w zględu na olbrzym ie trudności, zw iązane z uzyskaniem ja
k iegok olw iek pomieszczenia, a p olega
jące na tym, że w łaściciele lokalów tow arzyskich nie chcąc popaść w n ie
łaskę w ładz niemieckich, wzbraniali się kategorycznie oddać -swe lokale do użytku Polakom , był dla nas cennym przytułkiem ,
Z końcem lutego 1919 r. odbyło się w tym lokalu p ierw sze pam iętne zebra
nie P. O. W ,, na którym po zaznajo
mieniu w szystkich z pracą na przysz
łość, obecnych ząprzysiężono.
Zaprzysięgane na każdym dalszym zebranu now e zastępy zorganizowanych składały się przew ażn ie z członków istniejących w ów czas polskich tow a rzystw kulturalno-oświatowych i orga.
nizacyj zawodow ych, jak Tow . śpiewu
„L u tn ia " i Z, Z, P. C złon kow ie P, P. S.
organizow ali -się do pew nego czasu oso
bno, a dopiero w marcu 1919 r . p rzy stąpili do wspólnej organizacji.
W ścisłej łączności z pracą inform a
cyjną P. O. W . szła praca nad w yszk o leniem w ojskow ym swoich członków Przeprow adzane w tym celu ćw iczenia musztry polskiej odbyw ały się w porze letniej pod gołym niebem i to najczę
ściej na terenie M ałopolski, W porze zim owej natomiast odbywano je pod
Str 9.
firmą „Sokoła,, u p. Starzyńskiego w sali
„Deutsches Haus" n aprzeciw kościoła św. Jadwigi (obecnie Dom Polski.)
Na ćwiczeniach jak i na zebraniach panował zaw sze nastrój bojowy. Na k a żdym kroku objawiała się potężna chęć czynu, chęć zrealizow an ia swych ma
rzeń tak dawnych, jak dawną była n ie
wola.
Bardzo ważną rolę w kształtowaniu się ówczesnego życia polskiego na G ó r
nym Śląsku odgryw ały R ady Ludowe..
R o zw ija ły one intensywną działalność w kierunku politycznym, głów nie przez organizowanie w iecó w i zebrań p o l
skich, na których uświadamiano społe
czeństwo górnośląskie w duchu polskim.
Na terenie tutejszego miasta Rada Lu
dowa pod przewodnictw em p. Balucha w yw iązała się, z trudnego swego zada
nia ku ogólnemu zadowoleniu tut. P o laków, .
W o b e c bardzo intensywnej i sku
tecznej działalności polskiej na G, Śl.
ogłosili Niem cy w styczniu 1919 r. stan oblężenia. Ówczesne rządy kata Hór- singa na terenie G. Śl. są nam w szyst
kim, k tó rzy tu byli, dobrze znane. W ia domo, że nie cofał on się przed żadnym okrucieństwem. M ordow anie niew in
nych, nieludzkie znęcanie się nad b ez
bronnymi ofiarami — zezw ierzęcon ego żołdactwa, skazywanie na pow alne k o nanie w średniowiecznych ciemnicach, oto m etody tego pachołka junkierskiego.
W takich warunkach praca stałą się nieitylko uciążliwszą ale przede- w szyst
Str. 10. Nr. 4— 5 (35— 36)
kim w w ysokim stopniu niebezpieczną.
Obowiązujące w związku z ogłoszonym stanem oblężenia w yjątkow e przepisy groziły bowiem śmiercią każdemu, przy kim znaleziono broń, każde zaś naj
mniejsze podejrzenie w ystarczyło dc uzasadnienia wyroku, skazującego na długoletnie w ięzienie,
Tym wszystkim represjom nie było jednak danym zabić szlachetnych pory
w ó w tych, w których biło polskie serce.
Przygotow ani na każdą ostateczność, postanowili w alczyć db ostatniej kropli krwi, Uiczba zorganizowanych nietylko nie malała, ale z każdym dniem rosła, tak, że z chwilą wybuchu T. powstania w ynosiła 188 ludzi, w tym 41 niew ojsko.
wych.
Zorganizowani rekrutowali się w y.
łącznie z ludzi ciężkiej pracy fizycznej, a byli m iędzy niemi nierzadko ojcowie licznych rodzin.
Broni posiadaliśmy: 1 lekki karabir maszynowy z 250 nabojami, 2 karabiny z 487 nabojami, 20 sztuk broni krótkiej z 300 nabojami, oraz kilkanaście grana
tów ręcznych własnej fabrykacji. Co się tyczy sposobu nabywania broni, to na
bywaliśm y ją pokątine w części od Grenzschutzu, w części od osób p ry
watnych.
Co do sił i uzbrojenia w ojsk niem iec
kich w Król. Hucie to przedstawiały się one według dokładnego wywiadu, jaki posiadaliśmy, następująco:
W byłej szkole X IV na ul. 3. M aja za
kw aterow ane były 2 kompanie maszy
nowych karabinów w sile 200 chłopa.
Na uzbrojenie składało się 12 ciężkich karabinów maszynowych, w ielka ilość karabinów krótkich i ręcznych grana
tów, oraz auto pancerne. Znajdował tam się również magazyn sanitarny. W szkole X. na ul. Katow ickiej koszaro
wała 1 kompania piechoty w sile 100 chłopa, uzbrojona w 6 lekkich karabi
nów maszynowych, w w ielką ilość kara
binów i ręcznych granatów. W domu sypialnym kopalni Hrabiny Laury na ul.
ks. Stabika mieściła się 1 kompania w sile 90 ludzi, uzbrojonych w 1 lekk i i 1 ciężki karabin maszynowy, oraz kara
biny i granaty ręczne, prócz tego znaj
dowała się 1 kompania dobrze uzbrojo
nego Grenzschutzu w szkole w Piaśni- kach.
Tymczasem nadszedł dzień 3 Maja.
W zniosłe w pamiętnym tym dniu prze
żywaliśmy chwile. Świadomość, że po tylu wiekach n iew oli po raz pierwszy w naszym mieście obchodzić będziemy publicznie uroczystość narodow ą dumą rozpierała nam piersi, to też w celu u- świetnienia tego podniosłego dla nas święta zw rócono się z apelem do w szyst.
kich Polaków , aby jaknajliczniejszym u- działem zamanifestowali swoje narodowe przekonania. A p e l odniósł pożądany skutek, w następstwie czego uroczys
tość odbyła się przy bardzo licznym udziale. Nawiasem dodam tu jedynie, że znaleźli się co prawda tacy, którzy w przełom ow ych tych chwilach pod
wójną odgrywali rolę. N ie w ierzyli oni, a może w ierzyć nie chcieli, w budzącą
Nr. 4— 5 (35— 36) Str 11.
się do życia Polską. B yły to tylko je d nak jednostki, nad których obłudą przechodziliśm y z pogardą do porządku dziennego. Nad porządkiem i b ezp ie
czeństwem w czasie pochodu czuwali Peow iacy, którzy ze względu na to, iż Grenzschutz znajdow ał się w ostrym pogotowiu, jak i w obaw ie przed ew en
tualną prow okacją ze strony Niem ców, zaopatrzeni byli ze swej strony rów nież w broń. Uroczystość odbyła się jednak w w zorow ym porządku 1 podniosłym nastroju.
K rótk ie jednak m iały być chwile na
szej radości.
Niem cy będąc w czasie obchodu 3 maja świadkami potężniejącej siły p o l
skiej, przystąpili do akcji tępienia ru
chu narodow ego na Śląsku.
W końcu maja 1919 roku dokonano rew izji za bronią u niektórych działaczy narodowych, m iędzy innymi u p, p. W i- stuby, M ullera i u mnie. Szczęśliwym jednak zbiegiem okoliczności daw ały one zaw sze w yn ik negatywny.
Za w yk rycie spiskow ców w yzn aczyli N iem cy w ie lk ie nagrody. W końcu też spisek zosta ł w ykryty, a stało się to naj
prawdopodobniej na skutek zdrady, jed
nego z odsprzedających nam broń.
W ła d ze niemieckie, posiadające p ou fne informacje o naszej konspiracyjnej działalności, pragnęły nas ująć za w szel
ką cenę, to też śledzono nas na każdym kroku.
Z początkiem czerw ca 1919 r. w yd a li Niem cy p rzeciw dowódcom akcji p o w stańczej w K ról, Hucie nakaz areszto
wania, W celu w ykonania nakazu, zja
w iła się tajna policja w mieszkaniu p.
M ullera Augustyna i u mnie. K rat w ię ziennych uniknęliśmy jedynie dzięki uprzedzeniu nas przez byłego wachmis
trza policji niemieck., a późniejszego as
piranta P olicji W ojew , p. Świerca, który od samego początku naszej działalności składał nam zawsze dow ody życzliw oś
ci.
W ten sposób jednak pobyt w domu, choćby naw et doryw czy, został nam całkow icie uniemożliwiony. Zrazu ukry
waliśmy się u p. W ypicha, szew ca w Now ych Hajdukach, a kiedy i to ukry
cie stało się niepewnym, uchodzić mu
sieliśmy za byłą granicę.
W celu utrzymania kontaktu ze spiskowcami, niejednokrotnie musieliś
my przekradać się przez zieloną grani
cę, aby po wydaniu instrukcyj swoim podkomendnym, napow rót uchodzić.
Czas biegł, a z nim razem zbliżała się chwila wybuchu powstania. P o w ia domiony o mającym w najbliższych dniach wybuchnąć powstaniu, przekra- dłem się w raz z innymi w nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 r, p rzez granicę, uda
jąc się do mieszkania p. T eo fila Badury w Król. Hucie, jako do jednego z w ta jemniczonych o mających się w najbliż
szych chwilach rozegrać wypadkach.
W niedzielę dnia 17, sierpnia około godziny 20-tej zjaw ił się tamże kurier z rozkazem stawienia się do Bogucic na ulicę Norm y Nr. 6.
Przeczuw ając, że w ezw an ie może dotyczyć tylko sprawy wybuchu p o w
Str. 12.
stania, poleciłem powiadom ić kurierów, aby stawili się około dworca w Król.
Hucie i czekali na ewentualne rozkazy.
Następnie udałem się razem z p. T e o filem Badurą do Bogucic. Przybyw szy na miejsce dowiedziliśm y się od znajdu
jących się tam p. .p. Lew andow skiego i M iękini, że w nocy z 17 na 18 sierp
nia wyznaczono na godzinę 2-gą wybuch powstania..
W racając do Król. Huty koleją około godziny 24-tej usłyszeliśmy w okolicy K atow ic odgłosy strzałów. N ie ulegało wątpliwości, że w niektórych miejsco
wościach wybuchło powstanie przed
wcześnie, co się później sprawdziło, T en z niewiadomych przyczyn pow sta
ły przedw cześny poryw nie w płynął z pewnością dodatnio na pow odzenie na szej akcji.
Po pow rocie do Król. Huty przystą
piliśmy niezwłocznie do wykonania otrzymanych rozkazów, W pierwszym rzędzie rozesłaliśm y kurierów, celem powiadom ienia spiskowców o zapadłym postanowieniu,
Z powodu późnej pory i krótkiego czasu jakim kurierzy dysponowali byłe techniczną niemożliwością na czas wszystkich powiadomić. W następstwie tego, z ilości 188 zorganizowanych, sta.
w iło się na oznaczoną godzinę zaledwie 90 osób.
P o podziale obecnych na plutony w zględnie sekcje, oraz zakomunikowa.
niu hasła, rozdano posiadaną broń, p o czerń poszczególne oddziały zajęły
Nr. 4— 5 (35— 36)
przeznaczone im posterunki.
Z braku dostatecznego uzbrojenia byliśmy skazani liczyć przede w szyst
kim na zasilenie nas w broń przez od
działy powstańcze z innych miejscowoś
ci. M ogło to naturalnie nastąpić dopiero wtenczas, gdyby się akcja była p o w io dła.
N iestety stało się inaczej. W iadom o, że rzadko którzy z w alczących zdołali w ydostać się poza obręb swej miejsco
w o ś c i
Poryw anie się w takich warunkach na nietylko kilkakrotnie liczniejszego, ale przede wszystkim doskonale uzbrojo- jonego wroga, byłoby tylko nieoblicza'.
nym w swych skutkach szaleństwem.
Próba zamachu bowiem byłaby niew ąt
pliw ie w samem zarodku stłumiona W zią w szy to wszystko pod uwagę, postanowiłem po naradzie z moim za
stępcą i plutonowymi od zaatakowania czynnego odstąpić,
Nadmieniam, że w tym samym p o łożeniu znalazły się rów nież inne w ięk sze miasta, które musiały ten sam los podzielić.
Nie było nam danym w prow adzić -v czyn naszych zamiarów, za duże prze
szkody stanęły nam w drodze. Nad przyczynami tych przeszkód rozw odził się nie będę. Historia z pewnością nie przejdzie nad nimi do porządku dzien
nego i przedstawi je w właściwym świetle.
Dalsze wypadki dotyczące dziejów pierw szego powstania są już powszech
nie znane. Smutnej historii G. Śląska
Nr. 4— 5 (35— 36) Str 13.
przybyła jeszcze jedna w ięcej karta tra
gizmu i męczeństwa.
Złym i jednak N iem cy byli znawcami duszy ludu śląskiego, gdy w ierzy li w swo jej naiwności, że za pom ocą teroru zgn ę
bią ten lud śląski i zmuszą go do w yrzeczenia się świętych jego praw.
Tym czasem ta droga krzyżow a za hartowała tylk o w ięcej jego w olę, zro biła mu Polskę nad w szystko cenną, bo krew za nią przelał.
N ie popełnię też — mam w rażen ie—
błędu, k ied y stw ierdzę, że niepow odze
nie, jakie spotkało I. powstanie śląskie, było jakby nieuniknioną koniecznością, miało być fudamentem doświad
czenia dla II. i III. powstania. T era z do
piero lud śląski uprzytom nił sobie z ca
łą świadomością, że musi dołożyć w szel
kich sił, aby na tej jego ziemi nigdy już nie stąpiła stopa żołdaka pruskiego.
W tym leży największa zasługa i największe znaczenie I. powstania slą skiego.
W ysiłk i pierwszych bojow ników o w yzw olen ie G. Śląska nie poszła na marne, zostały bowiem zrealizow an e w dwóch następnych powstaniach, a krew rozlana stała się ziarnem w yzw olenia narodowego,
M R O Z E K JA N .
* -X- *
lii. Powstanie Śląskie w Chorzowie
U roczystość 3 M aja schodzi się na Śląsku z rocznicą wybuchu II I pow sta nia. Jako w spółorganizator i uczestnik tegoż powstania na terenie dzisiejszego miasta Chorzowa, zw anego dawniej K r ó lew ską Hutą, z okazji tej rocznicy po
daję co następuje:
Niem cy nie spodziew ali się wybuchu powstania w Chorzow ie. W mieście tym zbyt pew n i b yli siebie. U w ażali go za n iezw yciężon ą tw ierd zę niem czyzny, "i u w ych odziło najbardziej p oczytn e pismo niem ieckie: Der Oberschlesische Kurier, organ niemieckich katolików , które szerzyło propagandę na rzecz Niemi-Bc, także i wśród katolickiej ludności p ol
skiej.
K orzystając właśnie z tego. że z w szystkich m iejscowości na Górnym Śląsku najmniej Niem cy podejrzew ali C horzów o przygotow anie akcji zb ro j
nej przeciw ko Niemcom zwróconej, tu właśnie obrała sobie główną siedzibę Polska Organizacja W ojskow a. Biura tej organizacji m ieściły się w pryw a t
nym mieszkaniu śp. A n n y Roszczyko- wej przy placu W agnera, n«. którym dzi_
siaj zbudowany został gmach Komunal
nej K asy Oszczędności. Dopiero, kiedy urządzoną została rew izja w Polskim Kom isariacie Plebiscytow ym w C horzo
w ie w poszukiwaniu za aktami i bronią, biura P. 0 . W . przeniesione zostały do W ielkich Piekar.
Nr. 4— 5 (35— 36)
Okolicznością, która sprzyjała orga
nizowaniu powstania na terenie naszego miasta było- to, że znajdował się tu gar
nizon f r a n c u s k i i że oficerow ie francuscy oraz francuscy członkow ie Kom isji K o a licyjnej przebyw ający w mieście byli nam życzliw i. Z nimi to pozostawałem w bliż
szych stosunkach towarzyskich jako K ierow n ik Propagandy Plebiscytow ej w Chorzowie.
Tam gdzie nie było w ojsk francus
kich, a zato były angielskie lub włoskie, przygotow anie akcji powstańczej natra
fiało na w iększe trudności.
Dalszą sprzyjającą okolicznością w Chorzow ie było to, że Policja Pleb iscy
towa, nad którą w ładzę i dow ództw o pełniła Kom isja Koalicyjna, była na te
renie miasta złożona w połow ie z P o laków, którzy równocześnie należeli do Polskiej Organizacji W ojskow ej, p rzy
gotowującej powstanie, a nawet sam K o mendant tejże Policji Polak do akcji tej się przyłączył,
Organizacji pułku Królew sko-H uckie- go na terenie naszego miasta oraz gmin okolicznych podjął się porucznik Leoin Dopierała, czynny oficer Arm'ii Polskiej, pochodzący z Leszna, który przed w o j
ną mieszkał jakiś czas na terenie p rze
m ysłowym Górnego Śląska i znał dobrze m iejscowe stosunki. Przyjął on pseudo
nim: Czempiel.
Będąc kierownikiem Propagandy Plebiscytow ej utworzyłem Zespół P o l
skich Stowarzyszeń, których było już kilkadziesiąt na terenie miasta a w ich liczbie najwięcej członków miały zaw o
dowe stowarzyszenia robotnicze należą
ce do tak zw. Zjednoczenia N arodow ego Polskiego, Członkow ie tych stow arzy
szeń praw ie wszyscy służyli w wojsku niemieckim i brali udział w w ielkiej w oj
nie światowej. B yli zatem dobrymi, do
świadczonymi i nieustraszonymi żołnie
rzami. N ikogo nie trzeba było uczyć marszu ani władania karabinem. Trzeba było tylko ludzi tych wciągnąć do akcji, zw iązać tajemnicą wojskową, podzielić ich na kompanie i bataliony, dać im ka
rabin do ręki i objąć nad nimi dow ódz
two.
Tych to ludzi w raz z Leonem Dopie- rałą zbierałem po różnych lokalach, gdzie w ynajęte zostały sale na rzekom e zebrania plebiscytow e i tam tw orzyć zaczęliśmy formacje powstańcze.
Powstanie zaś miało wybuchnąć ty l
ko w tym wypadku o ile w ynik p leb i
scytu będzie dla nas niekorzystny. P o nieważ zaś za Polską oświadczyło się nie w iele w ięcej jak 40 proc. głosów w dniu plebiscytu, przeto Polska O rga
nizacja W ojskow a naznaczyła wybuch powstania na noc z 2 na 3 maja,
W Chorzow ie wybuch powstania miał przeibieg następujący:
W ieczorem dnia 2 maja batalion p o wstańców utw orzony już poprzednio w Chorzow ie opuścił potajemnie miasto i udał się do wsi Bytkowa, położonej bli
żej granicy polskiej, gdzie przygotow aną była dla niego broń, w którą miał się zaopatrzyć, a następnie w kroczyć do miasta.
O godzinie 12-tej w nocy garść naj
.